• Nie Znaleziono Wyników

Nale¿y do nich m.in

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nale¿y do nich m.in"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Jesteœmy sk³onni do twierdzenia, ¿e ruch jest wy³¹czn¹, im- manentn¹ cech¹ przedstawicieli œwiata zwierz¹t i nas, ludzi.

Roœlinom przypisujemy, co najwy¿ej, ruch bierny, który nie wy- nika z ich œwiadomej woli, ale przynosi bardzo czêsto pewne korzyœci. Przyk³adowo: dojrza³y mak lekarski Papaver samni- ferum wysiewa swoje drobne nasiona dziêki silnemu ko³ysaniu siê na wietrze jego owoców-torebek, czyli makówek. Drobne nasiona wypadaj¹ przez otwory w górnej czêœci torebki. Pr¹dy powietrza rozprzestrzeniaj¹ na znaczne odleg³oœci nasiona ta- kich rodzajów drzew, jak m.in.: klon Acer, topola Populus, wierzba Salix, sosna Pinus. Wiatr pomaga w zajmowaniu no- wych siedlisk pospolitemu mniszkowi lekarskiemu Taraxacum officinale, nazywanemu popularnie dmuchawcem, i innym ro-

œlinom zielnym rozsiewaj¹cym nasiona anemochorycznie, m.in.

kozibrodom Tragopogon sp.

Flora wykonuje tak¿e ruchy autonomiczne, trudne do za- uwa¿enia. Nale¿y do nich m.in. wzrost, który nie jest wywo³a- ny jakimœ specjalnym bodŸcem zewnêtrznym, lecz by nast¹pi³, konieczne s¹ odpowiednie warunki: œwiat³o, w³aœciwa tempe- ratura i wilgotnoœæ gleby, obecnoœæ soli mineralnych itd. Zdjê- cia poklatkowe ujawni³y ruch rotacyjny u niektórych roœlin str¹czkowych (fasola, groch); koñce ich pêdów, nazywane w¹- sami, dziêki owemu ruchowi mog¹ owijaæ siê wokó³ pionowych podpór, np. ³odyg innych gatunków flory. Pozwala to im „wspi- naæ” siê i skutecznie konkurowaæ w zdobywaniu przestrzeni

¿yciowej. Podobnie czyni chmiel Humulus lupinus (nieodzow- ny sk³adnik dobrego markowego piwa), kielisznik zaroœlowy Calystegia sepium oraz spokrewniony z nim powój polny Co- nvonvulus arvensis.

Do ruchów witalnych zaliczono geotropizm, polegaj¹cy na reagowaniu na pole grawitacyjne Ziemi: korzenie roœlin rosn¹ zawsze w dó³ (geotropizm dodatni), a pêdy w górê (geotropizm ujemny). Szereg ruchów uwarunkowanych jest dzia³aniem œwia- t³a naturalnego lub sztucznego – to fototropizm. Przyk³adem mo¿e byæ pospolity s³onecznik Helianthus sp., którego kwiato- stan zwraca siê zawsze w stronê tarczy s³onecznej i zmienia po³o¿enie, pod¹¿aj¹c za wêdruj¹c¹ po niebie nasz¹ najjaœniej- sz¹ gwiazd¹; ten szczególny rodzaj fototropizmu nazwano he- liotropizmem.

KWIATOWY CHRONOMETR

Specjaln¹ grup¹ ruchów witalnych s¹ tzw. nastie. Polegaj¹ one na wyginaniu liœci i kwiatów pod wp³ywem zmiany natê¿e- nia czynnika zewnêtrznego, np. temperatury, œwiat³a, dotyku.

Najbardziej znane s¹ ruchy termonastyczne, zwi¹zane ze zmia- n¹ temperatury otoczenia. Wiele kwiatów za dnia rozchyla p³atki korony, gdy wieczorem spada temperatura – zamyka je. Inne gatunki – przeciwnie, aktywne s¹ w³aœnie por¹ wieczorowo- nocn¹, a w dzieñ „œpi¹”, jak np. maciejka, roztaczaj¹ca o zmierz- chu upojny zapach swoich kwiatów. Reakcja na dotyk – tigmo- nastia – szczególnie wyraŸnie wystêpuje u egzotycznej mimo- zy, czyli czu³ka wstydliwego Mimosa pudica; bodziec w posta- ci dotyku wywo³uje u niej pozorne wiêdniêcie liœci – jest to nastêpstwo zmiany turgoru w komórkach. Czêœæ flory podatna jest na rytmy oko³odobowe i wykonuje ruchy naktonastycz- ne. Liœcie robinii akacjowej (grochodrzewu) Robinia pseuda- cacia, nazywanej nieprawid³owo akacj¹, w nocy s¹ zwis³e, a za dnia prostuj¹ siê ku górze. Szereg hodowanych u nas kwiatów egzotycznych otwiera siê wy³¹cznie w nocy, jak u kaktusa „kró- lowej nocy”, znanego z piosenki zespo³u Alibabki; analogiczne zjawisko napotykamy u wodnej roœliny – wiktorii królewskiej Victoria regia.

Obserwuj¹c roœliny wy¿sze, zauwa¿ono, ¿e czêsto ich kwia- ty maj¹ okreœlone godziny aktywnoœci, kiedy to rozchylaj¹c

Pe³nik europejski (Trollius europaeus)

Groszek wiosenny (Lathyrus vernus) Wyka leœna (Vicia sylvatica) S³onecznik (Helianthus sp.)

(2)

p³atki korony wabi¹ swoimi barwami, nektarem b¹dŸ zapachem liczne owady, a w tropikach dodatkowo nektarolubne ptaki, np.

kolibry, i niektóre nietoperze. Zjawisko to zosta³o nazwane wewnêtrznym zegarem roœlin. Do najwczeœniej „budz¹cych” siê gatunków nale¿¹: g³óg Crataegus – aktywny w godzinach 4 - 19, oraz cykoria podró¿nik Cichorium intybus – rozwijaj¹ca kwiaty w godzinach 4-5 i zamykaj¹ca o 14-15. Do „kwiatów- skowronków” zaliczono powój polny, o którym by³a ju¿ mowa, czuwaj¹cy od 3. rano; w godzinê póŸniej czyni to samo kozi- bród ³¹kowy Tragopogon pratensis, a w dwie godziny po nim pêpawa Crepis sp. Wiêkszymi „œpiochami” s¹ mak i ziemniak Solanum tuberosa, wybieraj¹ce za najbardziej odpowiednie go- dziny: 5-15 – u maka i 6-15 – u ziemniaka. Grzybienie bia³e Nymphaea alba, nale¿¹ce w Polsce do gatunków pod ochron¹, kusz¹ nas wspania³ym kwiatostanem w godzinach 7-19. Rekord w spaniu przypad³ szczawiowi Rumex sp.; jego ma³o atrakcyj- ne, czêsto czerwonawe kwiaty otwarte s¹ w godzinach 9-17. O 9. budz¹ siê tak¿e kwiaty nagietka. Natomiast wiesio³ek dwu- letni Oenothera biennis nale¿y do zwolenników pory wieczo- rowej. Godzina 20. – to najlepszy dla niego okres, by zaprezen- towaæ swoje jasno¿ó³te kwiaty o nieco md³ym zapachu.

Podane przeze mnie dane o dobowej aktywnoœci kwitn¹cych roœlin, zaczerpniête z dostêpnej literatury, s¹ przybli¿one i nie- co inne w opracowaniach ró¿nych autorów. Funkcjonowanie tego naturalnego zegara zak³ócaj¹ czynniki zewnêtrzne, np. nie- pogoda i zwi¹zany z ni¹ spadek temperatury, a tak¿e wzrost wilgotnoœci powietrza tu¿ przed silnymi opadami (mo¿na to zauwa¿yæ u powoju, który spodziewaj¹c siê deszczu, stula ko- ronê kwiatow¹) itp. Nie bez znaczenia jest tak¿e stan zdrowot- ny roœlin. Tak wiêc dok³adnoœæ naszego kwiatowego chrono- metru pozostawia wiele do ¿yczenia. Jednak „szczêœliwi czasu nie licz¹” – im wystarczy taki ma³o doskona³y zegar, przewy¿- szaj¹cy swoj¹ niepowtarzaln¹ urod¹ wszystkie dotychczasowe urz¹dzenia tego rodzaju skonstruowane przez cz³owieka. Za- tem – zgodnie z za³o¿eniem, ¿e prowadzimy dzienny tryb ¿ycia

– najlepsz¹ por¹ do wstawania jest „godzina g³ogu” lub „kozi- broda”, a pójœcia na spoczynek – „godzina wiesio³ka” (œpio- chom mam do zaoferowania wy³¹cznie szczaw lub kwiat na- gietka).

Liczne prace badawcze wykaza³y niezbicie, ¿e roœliny nie s¹* organizmami pozbawionymi ruchu. Mimo ¿e przybiera on inne formy ni¿ u zwierz¹t, doszukano siê tu wielu analogii. Ruch u roœlin odbywa siê zwykle w d³ugich przedzia³ach czasowych (godziny, dni) i wówczas mo¿na go dok³adnie przeœledziæ wy-

³¹cznie za pomoc¹ specjalistycznej aparatury fotograficznej lub filmowej.

W naszej szerokoœci geograficznej wystêpuj¹ cztery zasad- nicze pory roku: zima, jesieñ, wiosna i ta najpiêkniejsza, choæ dla wielu osób zbyt krótka – lato. Dlatego korzystajmy z uro- ków tegorocznego lata, które ma do zaoferowania mnóstwo piêk- nie kwitn¹cych roœlin, zadziwiaj¹cych swym barwnym wystro- jem, obdarzaj¹cych nas tak¿e cudownym zapachem. Postaraj- my siê czêœciej wrêczaæ kwiaty naszym bliskim jako dowód sympatii, przyjaŸni i mi³oœci. Na zakoñczenie zdradzê Pañstwu tajemnicê; otó¿ niniejszy artyku³ pisa³em o „godzinie ziemnia- ka” w s³oneczny poranek – mo¿e dlatego znalaz³o siê w nim sporo optymizmu.

Marcin Stanis³aw Wilga Wydzia³ Mechaniczny Pomorskie Ko³o Lubuskiego Klubu Przyrodników (Zdjêcia autora)

Cykoria podró¿nik (Cichorium intybus) Wiesio³ek dwuletni (Oenothera biennis Wielosi³ b³êkitny (Polemonium coeruleum) Kosaciec ¿ó³ty (Iris pseudacorus)

(3)

KOBIETA DOBY SOCJALIZMU

Niedawno wpad³a mi w rêce pewna broszurka o zaskakuj¹cej treœci. Rzecz by³a o „Roli kobiety w walce o socjalizm”, a wy- powiadali siê w niej g³ówni teoretycy epoki, Lenin i Stalin.

Potraktowa³am to jako ciekawostkê przyrodnicz¹ i postanowi-

³am poszukaæ wiêcej takich rarytasów z lat 50... Okaza³o siê,

¿e mimo up³ywu lat i zmiany tak zwanego kierunku ocala³o wiele broszurek o poprawnej ideologicznie treœci, a wszystkie one wyra¿a³y jedynie s³uszny i obowi¹zuj¹cy pogl¹d na ca³o- kszta³t spraw, którym to – autorzy nie mieli tu ¿adnych w¹tpli- woœci – nale¿a³o siê natychmiast podzieliæ z reszt¹ œwiata.

I pewnie, poœmiawszy siê, zapomnia³abym o ca³ej sprawie, gdy- by nie fakt, ¿e w³aœnie w marcu wypada³o jedno z najbardziej ulubionych œwi¹t mas pracuj¹cych – Dzieñ Kobiet. Trudno dziœ

stwierdziæ z ca³¹ pewnoœci¹, dlaczego akurat ten dzieñ, obok 1 Maja, by³ tak hucznie œwiêtowany. I mimo ¿e mamy obecnie na tê sprawê zupe³nie inny pogl¹d, by nie rzec – reprezentuje- my tu „typow¹ ku³ack¹ psychologiê” – stwierdziæ musimy, ¿e by³o to równie dziwne œwiêto, jak dziwna by³a ca³a tamta epoka.

Wróæmy jednak do klasyków gatunku, pomog¹ nam oni nie- w¹tpliwie odtworzyæ ducha owych czasów. Jak mawia³ Stalin:

„Kwestia kobieca, towarzysze, to kwestia donios³a”. Prawdê mówi¹c, bardzo zajmuj¹co brzmi wyjaœnienie Stalina, czym w isto- cie rzeczy jest dzieñ 8 marca: „Miêdzynarodowy Dzieñ Kobiet jest wskaŸnikiem niezwyciê¿onej potêgi ruchu wyzwoleniowego klasy robotniczej i zwiastunem jego wielkiej przysz³oœci [...]

Miêdzynarodowy Dzieñ Kobiet jest œrodkiem pozyskiwania re- zerwy kobiet pracuj¹cych dla sprawy proletariatu, [...] powi- nien staæ siê œrodkiem przemiany robotnic i ch³opek z rezerwy klasy robotniczej w czynn¹ armiê wyzwoleñczego ruchu proleta- riatu. Niech siê œwiêci Miêdzynarodowy Dzieñ Kobiet!”

No proszê, wysz³o szyd³o z worka – ju¿ wiemy, dlaczego mamy œwiêto!

Poniewa¿ dalsze wyra¿anie zdziwienia by³oby po prostu nie- przyzwoitoœci¹, pos³uchajmy dla odmiany tego, co na temat ko- biet powiedzia³ Lenin, wódz rewolucji œwiatowej we w³asnej osobie: :”Kobieta jest jeszcze wci¹¿ ‘niewolnic¹ domow¹’ mimo wszystkie wyzwalaj¹ce j¹ ustawy, albowiem przyt³acza j¹, dusi, og³upia, poni¿a ‘drobne gospodarstwo domowe’, które przykuwa j¹ do rondli i pieluch, trwoni jej pracê na roboty barbarzyñsko nieprodukcyjne, ja³owe, denerwuj¹ce, og³upiaj¹ce, przytêpiaj¹- ce. Prawdziwe ‘wyzwolenie kobiety’, prawdziwy komunizm, roz- pocznie siê dopiero tam i wtedy, gdzie i kiedy rozpocznie siê walka masowa [...] przeciw temu drobnemu gospodarstwu do- mowemu, a raczej jego masowa ‘przebudowa’ na wielkie gospo- darstwo socjalistyczne”. Nale¿y tu dodaæ, ¿e Pierwszy Towa- rzysz Œwiata przy wielu okazjach wraca³ do kwestii kobiecej, walcz¹c – ujmuj¹c to najogólniej – o prawa kobiet, co upowa¿-

ni³o go do nastêpuj¹cej œmia³ej wypowiedzi: „Tote¿ w Miêdzy- narodowy Dzieñ Robotnic we wszystkich krajach œwiata na nie- zliczonych zgromadzeniach robotnic rozlegaæ siê bêd¹ okrzyki pozdrawiaj¹ce Rosjê Radzieck¹, która podjê³a nies³ychanie trudn¹ i uci¹¿liw¹, ale wielk¹ – wielk¹ na miarê œwiatow¹ i rzeczywi-

œcie wyzwoleñcz¹ pracê.” Co tu kryæ, nieporozumienie by³o nie- w¹tpliwe. Na czym wiêc mia³a polegaæ owa „wielka inicjatywa”?

„Kie³kami komunizmu” wspomnianej „przebudowy na wielkie gospodarstwo socjalistyczne” mia³y byæ sto³ówki publiczne, ¿³obki i przedszkola. „Kobiece masy pracuj¹ce” mia³y nie tylko wal- czyæ o prawo wyborcze, uczyæ siê i pracowaæ; mia³y te¿ za- szczytny obowi¹zek w³aœciwej interpretacji has³a „rozbrojenia”

Panienka i filozof

Raz pewien filozof niem³ody Panience j¹³ prawiæ wywody O bycie, nicoœci,

Systemach wartoœci ...

Odrzek³a: „A masz choæ na lody?”

Panienka i polityk

Raz pewien polityk centrowy

Rzek³: „Nie mam do tego ja g³owy”.

„A po co ci g³owa? –- Odrzek³a zmys³owa

Panienka w hotelu sejmowym.

Stefan Zabieglik Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii

Limeryk - humorystyczny, czêsto absurdalny, niekiedy nie- przyzwoity piêciowiersz pisany anapestem; 1, 2 i 5 wiersz maj¹ po trzy stopy i rymuj¹ siê, a 3 i 4 - po dwie i rymuj¹ siê (ang. limerick, od ang. nazwy miejscowoœci Luimneach w Irlandii).

(4)

bur¿uazji. Có¿ to mog³o oznaczaæ w praktyce? Sam Lenin, jesz- cze w 1916 roku poleca³, by matki-proletariuszki tak wychowy- wa³y synów, by umieli oni i chcieli walczyæ. Mia³y im mówiæ:

„Nied³ugo bêdziesz doros³y. Dadz¹ ci karabin. WeŸ go i ucz siê pilnie sztuki wojennej. Jest to nauka niezbêdna dla proletariu- szy.” I co siê potem dziwiæ, ¿e zwyciê¿ali?

Czy troska Wodzów dotyczy³a wszystkich kobiet? O nie, tyl- ko kobiet-robotnic, kobiet-ko³choŸnic, jednym s³owem: kobiet towarzyszek i obywatelek. Nie wszystkie jednak, jak uczy histo- ria, znalaz³y uznanie, nie mówi¹c o cieniu akceptacji, w suro- wych acz dobrotliwych oczach architektów rewolucji. Ró¿ne in- stytucje pracowa³y w swoim czasie nad tym niepewnym spo³ecz- nie elementem, najwyraŸniej odbiegaj¹cym od socjalistycznej normy. Zastanówmy siê teraz, jak wygl¹da³o ¿ycie w ówczesnych czasach i jakie by³y priorytety. Dziêki niestrudzonej pracy ar- mii (bezimiennych czêsto) pracowników oficyn wydawniczych

„Ksi¹¿ka i Wiedza” i „Czytelnik” mamy dziœ wiele prac z tam- tych lat. By³a wiêc „Biblioteka Przodowników Pracy”, „Biblio- teka Zetempowca. Z doœwiadczeñ Komsomo³u”, oraz publikacje niejako niezale¿ne. Wszystkie one s¹ prawdziw¹ kopalni¹ wie- dzy o latach 50. Ich niezaprzeczalnym walorem by³a niska cena, dostêpnoœæ oraz krótki cykl wydawniczy. Nale¿y stwierdziæ z ca³¹ stanowczoœci¹, ¿e praca by³a priorytetem. I tu musimy odnoto- waæ kolejn¹ osobliwoœæ epoki, unaoczniæ nasz podstawowy b³¹d:

pracowa³o siê nie dla pieniêdzy! No có¿, trudno siê przecie¿

by³o oprzeæ has³om wspó³zawodnictwa pracy, inicjatywie sta- chanowców, tudzie¿ licznym czynom nowatorów. Niew¹tpliwie, ogromn¹ inspiracj¹ by³y liczne publikacje wspomnianych ju¿

serii wydawniczych. Oto kilka przyk³adowych polskich tytu³ów:

„3400 cegie³ w ci¹gu 8 godzin”, „Jak wykona³em 721% nor- my”, „Z kilofem w przysz³oœæ” czy „Gor¹ce ceg³y”. Ka¿dy by siê skusi³! A te gor¹ce przemówienia partyjne? A plan 6-letni?

Mieliœmy i my swoich przodowników. A któ¿ móg³ siê spodobaæ kobietom doby socjalizmu? Sta³o siê to chyba ju¿ oczywiste, ¿e tylko przodownik. Oto On, towarzysz Romeo, przodownik pracy Wielkiej Budowy (czytaj: Nowej Huty): „In¿ynier o twardym zarysie szczêk, kontrastuj¹cych z marzycielskim b³êkitem oczu [...] Jego niesforny temperament i jego ambicje, skierowane na w³aœciwy tor, wy³adowa³y siê w pracy i w d¹¿eniu do przodow- nictwa.” Nic dodaæ, nic uj¹æ. Có¿ za fizys... Niech nas jednak

nie zmyl¹ te b³êkitne oczy, to ¿aden Giggi Amoroso, ale oddany swej pracy towarzysz. A gdzie¿ Ona, towarzyszka Julia? Proszê bardzo, oto Ona: to œlicznotka w mundurowej kurtce, czarnej spódnicy, w fartuchu roboczym lub kombinezonie, w pantoflach na p³askim obcasie i, zale¿nie od sytuacji, w czapce milicjant- ki, konduktorki, listonoszki... To jednak zbiorowy portret, a gdzie prawdziwe bohaterki? Ale¿ s¹. Czy¿ mo¿na zapomnieæ o w³ók- niarce Halinie L., cz³onkini ZMW, która pierwsza podjê³a pra- cê na 8 krosnach i osi¹gnê³a 189% normy? A Gertruda E., przodownica z kopalni „Nowa Helena”? A Aniela K. – tkaczka wielowarsztatówka i przodownik pracy? Tych wybitnych robotnic by³o wiele.

A „pe³na wigoru wieœ polska”? Kobiety-ch³opki te¿ prze³a- mywa³y wiele istniej¹cych jeszcze uprzedzeñ. Pracowa³y w wie- lu nowych dla siebie, kiedyœ niekobiecych, zawodach. By³y trak- torzystkami, tokarzami, œlusarzami i nie dla nich ju¿ by³o „ide- ologiczne tumanienie mas”.

Wszyscy realizowali jeden wspólny cel: wykonanie planu.

Mówcy partyjni zagrzewali naród do wspó³zawodnictwa w pracy, do wykonywania – powiedzmy to sobie szczerze – nierealnych norm, do oszczêdzania. Wszystkie zak³ady pracy podejmowa³y siê realizacji tych wytycznych. Nawet w bibliotekach, choæ by³o to bardzo trudne, realizowano z ca³ym oddaniem zalecenie par- tii, przypominaj¹c, dziêki sprytnie umieszczonej piecz¹tce, ¿e

„terminowy zwrot ksi¹¿ki pomaga przy realizacji planu 6-let- niego”. No, i zaraz wiadomo kto swój, a kto wróg! Mia³y wiêc i kobiety-bibliotekarki swój udzia³ w realizacji planu.

Praca prac¹, a co potem? Jak wygl¹da³o prywatne ¿ycie ko- biet doby socjalizmu? Jedno jest pewne: nie by³o ono zbyt kolorowe i beztroskie. Niestety, czêsto by³o podporz¹dkowane pracy, a egzekutywa partyjna potrafi³a z ogromn¹ maestri¹ go- dzinami roztrz¹saæ problemy tej czy innej kobiety-robotnicy,

(5)

wykazuj¹c oczywiœcie ogromn¹ troskê o rzeczon¹ kobietê. A prze- cie¿ nawet dziecko wiedzia³o, ¿e podpaœæ egzekutywie by³o bar- dzo ³atwo.

Jak mo¿na by³o spêdziæ wolne popo³udnie? Na zebraniu par- tyjnym lub zwi¹zkowym, czy posiedzeniu kolektywu. Ogromnie pouczaj¹ce. A dni wolne? Mo¿na by³o wyjechaæ z upatrzonym Romeo, lub z w³asnym œlubnym, dzieæmi i teœciow¹ na wczasy pracownicze. Czasami trafia³a siê delegacja s³u¿bowa (tym ra- zem bez obstawy rodzinnej, ale za to wespó³-zespó³ z aktywem s³u¿bowym). Mo¿na by³o po¿ytecznie spêdziæ czas przy lektu- rze. Biblioteki posiada³y ogromne iloœci literatury poprawnej ideologicznie, dos³ownie zasypuj¹c czytelników setkami prze- k³adów z jêzyka rosyjskiego, np. „Gdzie Stalin tam zwyciê- stwo”, „Sumienie ludzkoœci przeciw zbrodni bankierów”, „O dar- giñskim ko³chozie”, „Czerwony partyzant” i wiele innych. Pro- szê wierzyæ, wybór by³ ogromny. Ogromnie poprawia³ morale fakt, ¿e nawet ludzie w Japonii czy USA walcz¹ o wolnoœæ i socjalizm. Lansowano te¿ s³uszne ideologicznie polskie tytu-

³y, np.: „Krowa pyskiem doi”, czy „Budowle ludu i ‘budownic- two’ kapitalistów”. Wznowiono te¿ wiele przek³adów klasyki literatury polskiej i œwiatowej. Mog³y te¿ obywatelki podziwiaæ now¹ socrealistyczn¹ sztukê i architekturê. Niew¹tpliwie, by³y to prace pionierskie i jako takie czêsto by³y zbyt siermiê¿ne.

Ale to szczegó³, liczy³a siê idea. Leninowska teoria odbicia narzuci³a pomys³, ¿e sztuka jest form¹ œwiadomoœci spo³ecznej, gdy¿ idee estetyczne rodzi nadbudowa ideologiczna epoki. Sztuka ta mia³a oddzia³ywaæ na masy, no i oddzia³ywa³a! Dziêki temu mamy Pa³ac Kultury i Nauki, czy MDM. Nasza architektura spe³nia³a kryterium partyjnoœci, gdy¿ by³a „socjalistyczna w tre-

œci i narodowa w formie”. Czy¿by? ¯e socjalistyczna, to zgoda, ale zaraz narodowa? Wszelkie nowinki, awangarda i sztuka eksperymentalna by³y ogromnie gorsz¹ce, i jako takie by³y tê- pione z ca³¹ surowoœci¹. A literatura piêkna? Proponowane i za- twierdzone przez cenzurê tematy, którymi uszczêœliwiano na- ród, to np. „Nr 16 produkuje” lub „Traktory zdobêd¹ wiosnê”.

A malarstwo? Wydaje siê, ¿e najlepiej scharakteryzuje ten okres p³ótno „Podaj ceg³ê” A. Kobzdeja. RzeŸby – to g³ównie pomni- ki wdziêcznoœci dla wiadomej armii za wiadome zas³ugi, lub pos¹gi przywódców. O kobietach, poezji i prawdziwej sztuce zapomniano. Muzyka – to pieœni masowe, lub ideologiczne;

filmy te¿ w zasadniczy sposób odbiega³y od znanych nam dziœ

produkcji. Telenoweli jeszcze nikt nie lansowa³, a powieœci dla kucharek by³y wyklête. Aliœci, nie mo¿emy przecie¿ zapomnieæ o pewnych smaczkach epoki. S³owem, nale¿y tu oddaæ sprawie- dliwoœæ towarzyszom, gdy¿ starali siê jak mogli, by udziwniæ narodowi ¿ycie. Zacznijmy od zakupów. Niektóre rzeczy by³y na kartki, a na wiele trzeba by³o wytrwale polowaæ. Chyba najwiê- cej emocji budzi³ niedostêpny szerokiej publicznoœci zwyk³y papier toaletowy. Wystarczy³o, by na horyzoncie pojawi³a siê jakaœ kobieca postaæ, wdziêcznie udekorowana przewieszonymi rolkami jak gigantycznym naszyjnikiem, by wszystkich wokó³

zaczê³o mêczyæ pytanie: „gdzie rzucili?”, a zaraz potem poja- wia³y siê kolejne praktyczne ju¿ pytania: „czy siê za³apiê?”

i „po ile daj¹?”. Drug¹ dziwn¹ atrakcj¹ by³o wzornictwo prze- mys³owe. Dziœ trudno dociec, kto i dlaczego wybiera³ te, a nie inne kolory i wzory materia³ów. Nie ma obaw, mog³y z ³atwoœci¹ z bogini zrobiæ Kopciuszka. Jak ³atwo siê domyœliæ, sprawy mody nie spêdza³y snu z oczu partyjnej awangardzie. Zreszt¹, wybranki losu, czyli ¿ony wybitnych towarzyszy, zaopatrywa³y siê w specjalnych sklepach, o istnieniu których reszta „kobie- cych mas” mia³a tylko mgliste wyobra¿enie. Ogromnie popular- ne by³y wszelkie akcje socjalne. Partia nie szczêdzi³a trudu, by przybli¿yæ ludziom pracy sztukê. Organizowano wiêc, np. dla wyró¿niaj¹cych siê spawaczy, wieczór w teatrze, czy operze.

Nie tylko nie mieli oni pojêcia o co chodzi na scenie, po co ich w to wrobiono i za jakie grzechy, ale byli te¿ ogromnie zmêcze- ni przekraczaniem norm. Zdarza³o siê wiêc czasem, ¿e któryœ

zbyt g³oœno chrapa³, lub obudzi³ siê nagle i g³oœno ziewaj¹c pyta³, czy to ju¿ wreszcie koniec. Biedna ¿ona mia³a ochotê zapaœæ siê pod ziemiê. By³y te¿ wycieczki do stolicy, by podzi- wiaæ Pa³ac Kultury i Nauki oraz trasê W-Z. Mia³y te¿ wielu zwolenników grzeczne zabawy w œwietlicy zak³adowej przy mu- zyce z radiowêz³a. By³y równie¿ liczne szkolenia aktywu partyj- nego. Kwit³a radosna twórczoœæ: ktoœ na kogoœ móg³ napisaæ donosik, meldunek, a nawet raport. Naród by³ bardzo zdolny.

Nawet analfabetka Fornalska napisa³a „Pamiêtnik matki”, dzie³ko w 2 tomach. Chyba nigdzie na œwiecie analfabeci nie pisali powieœci, a u nas, proszê, có¿ to trudnego? Nad ca³¹ zaœ twór- czoœci¹ dzielnie czuwa³a wszechobecna cenzura, walcz¹c z wszel- kimi przejawami dekadencji i zdrowego rozs¹dku. Megafony uliczne, zwane inaczej „szczekaczkami”, nadawa³y dziarsko od wiosny do jesieni pogadanki umoralniaj¹ce i pieœni pañstwowo- twórcze, od których nie mo¿na siê by³o równie¿ uwolniæ w pra- cy, bo tu przejmowa³ pa³eczkê radiowêze³ zak³adowy. A bary mleczne? Ze swoist¹ atmosfer¹, charakterystycznymi zapaszka- mi i – czasem – daniami drugiej œwie¿oœci? By³y i saturatory, serwuj¹ce wodê z sokiem. Widzia³am niedawno stare zdjêcie, na którym utrwalono dla potomnoœci szklankê umocowan¹ „na amen” ³añcuszkiem. A nu¿ wrogowie ukradn¹ bezcenn¹, brudn¹ zreszt¹ (bo przecie¿ jej nie myto) szklankê? I co wtedy? Nie napoi siê spragnionego narodu! Te i inne absurdy mia³y siê dobrze, utrudniaj¹c wszystkim normalnym ludziom ¿ycie ile wlezie.

Có¿ wiêc pozostawa³o? Nie bacz¹c na ¿adne trudnoœci, nale-

¿a³o pracowaæ i œwiêtowaæ. I tu znowu wracamy do dnia 8 marca i do Œwiêta Kobiet. W najlepszych latach komunizmu by³y to

„akademie ku czci”, z obowi¹zuj¹cym aktywem tronuj¹cym w od- dali na scenie, oraz z kobietami-towarzyszkami i obywatelkami, siedz¹cymi w pokorze przy d³ugich smêtnych sto³ach. By³y licz- ne przemówienia, odznaczenia dla wyró¿niaj¹cych siê pracow- nic, s³owa pe³ne rodzicielskiej troski dla opornych, potem jakiœ

zakalcowaty p¹czek, popity konieczn¹ w takich chwilach herba-

(6)

t¹ gruziñsk¹, no i goŸdzik, kwiat-symbol epoki. Koñ- cow¹ atrak- cj¹ ca³ej imprezy by³y d³ugie listy nazwisk kobiet – trzeba by³o przecie¿ potwierdziæ odbiór kwiatka, no i rozliczyæ potem im- prezê. Ach, gdzie¿ dziœ takie œwiêta? A te upojne pochody 1- Majowe, kiedy umordowane parogodzinnym czekaniem, dzier¿¹c dziarsko szturmówkê z hase³kiem, wlok¹c za sob¹ jeszcze bar- dziej umordowane pociechy, pr꿹c dumnie pierœ, maszerowa³y przed trybunami? Potem by³y festyny ludowe, nadzieja na kup- no jakiejœ podejrzanej opiekanej kie³baski, waty na patyku, gwizdka i balonika – oraz niezachwiana pewnoœæ, ¿e za rok znów bêd¹ tak maszerowaæ.

Lata 50., poznane dziêki lekturze i rozmowom, nie wydaj¹ siê optymistyczne. To ju¿, na szczêœcie, przesz³oœæ. Czy coœ

zosta³o z tych lat? Dziœ zupe³nie inaczej odbieramy nawet naj- bardziej absurdalne wypowiedzi, wiemy, ¿e nie zmieni¹ one na- szego ¿ycia, oraz nie zniszcz¹ wszelkiej prywatnoœci i tak zwa- nej radoœci istnienia.

„Niech siê œwiêci Miêdzynarodowy Dzieñ Kobiet!”

Iwona Alaaie Biblioteka G³ówna

Ruda kotka

Co dzieñ mnie wita kotka ruda, Co czuje jej serduszko kocie?

Na dworze ch³ód, ¿e ziemia – gruda, I szron na metalowym p³ocie.

Uwa¿nie œledz¹ jej oczêta, Ruch mojej wyci¹gniêtej rêki.

Ona dobroci nie pamiêta Na sierœci œlady jej udrêki.

W piêkne pr¹¿ki ma futerko, Pyszczek w szmaragdy ozdobiony, Ona powinna mieæ z ko³derk¹, Koszyczek w myszki przystrojony.

Woko³o bia³y œniegu puch, Ptaszki g³odne, myszek nie ma, Na nic wiêc zwinny koci ruch, Proœb¹ rozwi¹zaæ chce dylemat.

Jej proœba wstydu nie zawiera, Wiêc daj mi, mówi, daj co ³aska, Radoœnie oczy swe rozwiera, Bo zapachnia³a jej kie³baska.

Gdy Wy spotkacie smutne kociê, W którego sercu duma goœci, Dajcie zwierzêce mu ³akocie, Niech dwie spotkaj¹ siê radoœci.

Marek Biedrzycki Dzia³ Wspó³pracy z Zagranic¹

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Urząd Dzielnicy Targówek, nie ponosi odpowiedzialności cywilnej od następstw nieszczęśliwych wypadków podczas udziału w zajęciach, jak również nie zapewnia opieki

Niepokoj¹cy jest tak¿e brak wiedzy na temat korzyœci p³yn¹cych dla regionu i kraju z pozyskiwania surowców.. Co ciekawe, niewiedza ta dotyczy nawet zwolenników

[r]

graficzna prezentacja podstawowych przypadków iteracji Musisz potrafiã wykonaã schematy blokowe takie jak:1. obliczaj¹cy œredni¹

Budowa Centrum Diagnostyki Kobiet i Noworodków w Wałbrzychu to jeden z sukcesów pro- jektu „Mały Dolnoślązak – program poprawy opieki perinatalnej na terenie województwa

Wœród nastolatków znajduj¹cych siê pod opiek¹ oœrodków opiekuñczo-wycho- wawczych oraz szkolno-wychowawczych znaleŸli siê badani bior¹cy narkotyki okazjonalnie, problemowo

XXXVI Mistrzostwa Polski na Dystansach, Młodzieżowe Mistrzostwa Polski..