Jestemy sk³onni do twierdzenia, ¿e ruch jest wy³¹czn¹, im- manentn¹ cech¹ przedstawicieli wiata zwierz¹t i nas, ludzi.
Rolinom przypisujemy, co najwy¿ej, ruch bierny, który nie wy- nika z ich wiadomej woli, ale przynosi bardzo czêsto pewne korzyci. Przyk³adowo: dojrza³y mak lekarski Papaver samni- ferum wysiewa swoje drobne nasiona dziêki silnemu ko³ysaniu siê na wietrze jego owoców-torebek, czyli makówek. Drobne nasiona wypadaj¹ przez otwory w górnej czêci torebki. Pr¹dy powietrza rozprzestrzeniaj¹ na znaczne odleg³oci nasiona ta- kich rodzajów drzew, jak m.in.: klon Acer, topola Populus, wierzba Salix, sosna Pinus. Wiatr pomaga w zajmowaniu no- wych siedlisk pospolitemu mniszkowi lekarskiemu Taraxacum officinale, nazywanemu popularnie dmuchawcem, i innym ro-
linom zielnym rozsiewaj¹cym nasiona anemochorycznie, m.in.
kozibrodom Tragopogon sp.
Flora wykonuje tak¿e ruchy autonomiczne, trudne do za- uwa¿enia. Nale¿y do nich m.in. wzrost, który nie jest wywo³a- ny jakim specjalnym bodcem zewnêtrznym, lecz by nast¹pi³, konieczne s¹ odpowiednie warunki: wiat³o, w³aciwa tempe- ratura i wilgotnoæ gleby, obecnoæ soli mineralnych itd. Zdjê- cia poklatkowe ujawni³y ruch rotacyjny u niektórych rolin str¹czkowych (fasola, groch); koñce ich pêdów, nazywane w¹- sami, dziêki owemu ruchowi mog¹ owijaæ siê wokó³ pionowych podpór, np. ³odyg innych gatunków flory. Pozwala to im wspi- naæ siê i skutecznie konkurowaæ w zdobywaniu przestrzeni
¿yciowej. Podobnie czyni chmiel Humulus lupinus (nieodzow- ny sk³adnik dobrego markowego piwa), kielisznik zarolowy Calystegia sepium oraz spokrewniony z nim powój polny Co- nvonvulus arvensis.
Do ruchów witalnych zaliczono geotropizm, polegaj¹cy na reagowaniu na pole grawitacyjne Ziemi: korzenie rolin rosn¹ zawsze w dó³ (geotropizm dodatni), a pêdy w górê (geotropizm ujemny). Szereg ruchów uwarunkowanych jest dzia³aniem wia- t³a naturalnego lub sztucznego to fototropizm. Przyk³adem mo¿e byæ pospolity s³onecznik Helianthus sp., którego kwiato- stan zwraca siê zawsze w stronê tarczy s³onecznej i zmienia po³o¿enie, pod¹¿aj¹c za wêdruj¹c¹ po niebie nasz¹ najjaniej- sz¹ gwiazd¹; ten szczególny rodzaj fototropizmu nazwano he- liotropizmem.
KWIATOWY CHRONOMETR
Specjaln¹ grup¹ ruchów witalnych s¹ tzw. nastie. Polegaj¹ one na wyginaniu lici i kwiatów pod wp³ywem zmiany natê¿e- nia czynnika zewnêtrznego, np. temperatury, wiat³a, dotyku.
Najbardziej znane s¹ ruchy termonastyczne, zwi¹zane ze zmia- n¹ temperatury otoczenia. Wiele kwiatów za dnia rozchyla p³atki korony, gdy wieczorem spada temperatura zamyka je. Inne gatunki przeciwnie, aktywne s¹ w³anie por¹ wieczorowo- nocn¹, a w dzieñ pi¹, jak np. maciejka, roztaczaj¹ca o zmierz- chu upojny zapach swoich kwiatów. Reakcja na dotyk tigmo- nastia szczególnie wyranie wystêpuje u egzotycznej mimo- zy, czyli czu³ka wstydliwego Mimosa pudica; bodziec w posta- ci dotyku wywo³uje u niej pozorne wiêdniêcie lici jest to nastêpstwo zmiany turgoru w komórkach. Czêæ flory podatna jest na rytmy oko³odobowe i wykonuje ruchy naktonastycz- ne. Licie robinii akacjowej (grochodrzewu) Robinia pseuda- cacia, nazywanej nieprawid³owo akacj¹, w nocy s¹ zwis³e, a za dnia prostuj¹ siê ku górze. Szereg hodowanych u nas kwiatów egzotycznych otwiera siê wy³¹cznie w nocy, jak u kaktusa kró- lowej nocy, znanego z piosenki zespo³u Alibabki; analogiczne zjawisko napotykamy u wodnej roliny wiktorii królewskiej Victoria regia.
Obserwuj¹c roliny wy¿sze, zauwa¿ono, ¿e czêsto ich kwia- ty maj¹ okrelone godziny aktywnoci, kiedy to rozchylaj¹c
Pe³nik europejski (Trollius europaeus)
Groszek wiosenny (Lathyrus vernus) Wyka lena (Vicia sylvatica) S³onecznik (Helianthus sp.)
p³atki korony wabi¹ swoimi barwami, nektarem b¹d zapachem liczne owady, a w tropikach dodatkowo nektarolubne ptaki, np.
kolibry, i niektóre nietoperze. Zjawisko to zosta³o nazwane wewnêtrznym zegarem rolin. Do najwczeniej budz¹cych siê gatunków nale¿¹: g³óg Crataegus aktywny w godzinach 4 - 19, oraz cykoria podró¿nik Cichorium intybus rozwijaj¹ca kwiaty w godzinach 4-5 i zamykaj¹ca o 14-15. Do kwiatów- skowronków zaliczono powój polny, o którym by³a ju¿ mowa, czuwaj¹cy od 3. rano; w godzinê póniej czyni to samo kozi- bród ³¹kowy Tragopogon pratensis, a w dwie godziny po nim pêpawa Crepis sp. Wiêkszymi piochami s¹ mak i ziemniak Solanum tuberosa, wybieraj¹ce za najbardziej odpowiednie go- dziny: 5-15 u maka i 6-15 u ziemniaka. Grzybienie bia³e Nymphaea alba, nale¿¹ce w Polsce do gatunków pod ochron¹, kusz¹ nas wspania³ym kwiatostanem w godzinach 7-19. Rekord w spaniu przypad³ szczawiowi Rumex sp.; jego ma³o atrakcyj- ne, czêsto czerwonawe kwiaty otwarte s¹ w godzinach 9-17. O 9. budz¹ siê tak¿e kwiaty nagietka. Natomiast wiesio³ek dwu- letni Oenothera biennis nale¿y do zwolenników pory wieczo- rowej. Godzina 20. to najlepszy dla niego okres, by zaprezen- towaæ swoje jasno¿ó³te kwiaty o nieco md³ym zapachu.
Podane przeze mnie dane o dobowej aktywnoci kwitn¹cych rolin, zaczerpniête z dostêpnej literatury, s¹ przybli¿one i nie- co inne w opracowaniach ró¿nych autorów. Funkcjonowanie tego naturalnego zegara zak³ócaj¹ czynniki zewnêtrzne, np. nie- pogoda i zwi¹zany z ni¹ spadek temperatury, a tak¿e wzrost wilgotnoci powietrza tu¿ przed silnymi opadami (mo¿na to zauwa¿yæ u powoju, który spodziewaj¹c siê deszczu, stula ko- ronê kwiatow¹) itp. Nie bez znaczenia jest tak¿e stan zdrowot- ny rolin. Tak wiêc dok³adnoæ naszego kwiatowego chrono- metru pozostawia wiele do ¿yczenia. Jednak szczêliwi czasu nie licz¹ im wystarczy taki ma³o doskona³y zegar, przewy¿- szaj¹cy swoj¹ niepowtarzaln¹ urod¹ wszystkie dotychczasowe urz¹dzenia tego rodzaju skonstruowane przez cz³owieka. Za- tem zgodnie z za³o¿eniem, ¿e prowadzimy dzienny tryb ¿ycia
najlepsz¹ por¹ do wstawania jest godzina g³ogu lub kozi- broda, a pójcia na spoczynek godzina wiesio³ka (pio- chom mam do zaoferowania wy³¹cznie szczaw lub kwiat na- gietka).
Liczne prace badawcze wykaza³y niezbicie, ¿e roliny nie s¹* organizmami pozbawionymi ruchu. Mimo ¿e przybiera on inne formy ni¿ u zwierz¹t, doszukano siê tu wielu analogii. Ruch u rolin odbywa siê zwykle w d³ugich przedzia³ach czasowych (godziny, dni) i wówczas mo¿na go dok³adnie przeledziæ wy-
³¹cznie za pomoc¹ specjalistycznej aparatury fotograficznej lub filmowej.
W naszej szerokoci geograficznej wystêpuj¹ cztery zasad- nicze pory roku: zima, jesieñ, wiosna i ta najpiêkniejsza, choæ dla wielu osób zbyt krótka lato. Dlatego korzystajmy z uro- ków tegorocznego lata, które ma do zaoferowania mnóstwo piêk- nie kwitn¹cych rolin, zadziwiaj¹cych swym barwnym wystro- jem, obdarzaj¹cych nas tak¿e cudownym zapachem. Postaraj- my siê czêciej wrêczaæ kwiaty naszym bliskim jako dowód sympatii, przyjani i mi³oci. Na zakoñczenie zdradzê Pañstwu tajemnicê; otó¿ niniejszy artyku³ pisa³em o godzinie ziemnia- ka w s³oneczny poranek mo¿e dlatego znalaz³o siê w nim sporo optymizmu.
Marcin Stanis³aw Wilga Wydzia³ Mechaniczny Pomorskie Ko³o Lubuskiego Klubu Przyrodników (Zdjêcia autora)
Cykoria podró¿nik (Cichorium intybus) Wiesio³ek dwuletni (Oenothera biennis Wielosi³ b³êkitny (Polemonium coeruleum) Kosaciec ¿ó³ty (Iris pseudacorus)
KOBIETA DOBY SOCJALIZMU
Niedawno wpad³a mi w rêce pewna broszurka o zaskakuj¹cej treci. Rzecz by³a o Roli kobiety w walce o socjalizm, a wy- powiadali siê w niej g³ówni teoretycy epoki, Lenin i Stalin.
Potraktowa³am to jako ciekawostkê przyrodnicz¹ i postanowi-
³am poszukaæ wiêcej takich rarytasów z lat 50... Okaza³o siê,
¿e mimo up³ywu lat i zmiany tak zwanego kierunku ocala³o wiele broszurek o poprawnej ideologicznie treci, a wszystkie one wyra¿a³y jedynie s³uszny i obowi¹zuj¹cy pogl¹d na ca³o- kszta³t spraw, którym to autorzy nie mieli tu ¿adnych w¹tpli- woci nale¿a³o siê natychmiast podzieliæ z reszt¹ wiata.
I pewnie, pomiawszy siê, zapomnia³abym o ca³ej sprawie, gdy- by nie fakt, ¿e w³anie w marcu wypada³o jedno z najbardziej ulubionych wi¹t mas pracuj¹cych Dzieñ Kobiet. Trudno dzi
stwierdziæ z ca³¹ pewnoci¹, dlaczego akurat ten dzieñ, obok 1 Maja, by³ tak hucznie wiêtowany. I mimo ¿e mamy obecnie na tê sprawê zupe³nie inny pogl¹d, by nie rzec reprezentuje- my tu typow¹ ku³ack¹ psychologiê stwierdziæ musimy, ¿e by³o to równie dziwne wiêto, jak dziwna by³a ca³a tamta epoka.
Wróæmy jednak do klasyków gatunku, pomog¹ nam oni nie- w¹tpliwie odtworzyæ ducha owych czasów. Jak mawia³ Stalin:
Kwestia kobieca, towarzysze, to kwestia donios³a. Prawdê mówi¹c, bardzo zajmuj¹co brzmi wyjanienie Stalina, czym w isto- cie rzeczy jest dzieñ 8 marca: Miêdzynarodowy Dzieñ Kobiet jest wskanikiem niezwyciê¿onej potêgi ruchu wyzwoleniowego klasy robotniczej i zwiastunem jego wielkiej przysz³oci [...]
Miêdzynarodowy Dzieñ Kobiet jest rodkiem pozyskiwania re- zerwy kobiet pracuj¹cych dla sprawy proletariatu, [...] powi- nien staæ siê rodkiem przemiany robotnic i ch³opek z rezerwy klasy robotniczej w czynn¹ armiê wyzwoleñczego ruchu proleta- riatu. Niech siê wiêci Miêdzynarodowy Dzieñ Kobiet!
No proszê, wysz³o szyd³o z worka ju¿ wiemy, dlaczego mamy wiêto!
Poniewa¿ dalsze wyra¿anie zdziwienia by³oby po prostu nie- przyzwoitoci¹, pos³uchajmy dla odmiany tego, co na temat ko- biet powiedzia³ Lenin, wódz rewolucji wiatowej we w³asnej osobie: :Kobieta jest jeszcze wci¹¿ niewolnic¹ domow¹ mimo wszystkie wyzwalaj¹ce j¹ ustawy, albowiem przyt³acza j¹, dusi, og³upia, poni¿a drobne gospodarstwo domowe, które przykuwa j¹ do rondli i pieluch, trwoni jej pracê na roboty barbarzyñsko nieprodukcyjne, ja³owe, denerwuj¹ce, og³upiaj¹ce, przytêpiaj¹- ce. Prawdziwe wyzwolenie kobiety, prawdziwy komunizm, roz- pocznie siê dopiero tam i wtedy, gdzie i kiedy rozpocznie siê walka masowa [...] przeciw temu drobnemu gospodarstwu do- mowemu, a raczej jego masowa przebudowa na wielkie gospo- darstwo socjalistyczne. Nale¿y tu dodaæ, ¿e Pierwszy Towa- rzysz wiata przy wielu okazjach wraca³ do kwestii kobiecej, walcz¹c ujmuj¹c to najogólniej o prawa kobiet, co upowa¿-
ni³o go do nastêpuj¹cej mia³ej wypowiedzi: Tote¿ w Miêdzy- narodowy Dzieñ Robotnic we wszystkich krajach wiata na nie- zliczonych zgromadzeniach robotnic rozlegaæ siê bêd¹ okrzyki pozdrawiaj¹ce Rosjê Radzieck¹, która podjê³a nies³ychanie trudn¹ i uci¹¿liw¹, ale wielk¹ wielk¹ na miarê wiatow¹ i rzeczywi-
cie wyzwoleñcz¹ pracê. Co tu kryæ, nieporozumienie by³o nie- w¹tpliwe. Na czym wiêc mia³a polegaæ owa wielka inicjatywa?
Kie³kami komunizmu wspomnianej przebudowy na wielkie gospodarstwo socjalistyczne mia³y byæ sto³ówki publiczne, ¿³obki i przedszkola. Kobiece masy pracuj¹ce mia³y nie tylko wal- czyæ o prawo wyborcze, uczyæ siê i pracowaæ; mia³y te¿ za- szczytny obowi¹zek w³aciwej interpretacji has³a rozbrojenia
Panienka i filozof
Raz pewien filozof niem³ody Panience j¹³ prawiæ wywody O bycie, nicoci,
Systemach wartoci ...
Odrzek³a: A masz choæ na lody?
Panienka i polityk
Raz pewien polityk centrowy
Rzek³: Nie mam do tego ja g³owy.
A po co ci g³owa? - Odrzek³a zmys³owa
Panienka w hotelu sejmowym.
Stefan Zabieglik Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii
Limeryk - humorystyczny, czêsto absurdalny, niekiedy nie- przyzwoity piêciowiersz pisany anapestem; 1, 2 i 5 wiersz maj¹ po trzy stopy i rymuj¹ siê, a 3 i 4 - po dwie i rymuj¹ siê (ang. limerick, od ang. nazwy miejscowoci Luimneach w Irlandii).
bur¿uazji. Có¿ to mog³o oznaczaæ w praktyce? Sam Lenin, jesz- cze w 1916 roku poleca³, by matki-proletariuszki tak wychowy- wa³y synów, by umieli oni i chcieli walczyæ. Mia³y im mówiæ:
Nied³ugo bêdziesz doros³y. Dadz¹ ci karabin. We go i ucz siê pilnie sztuki wojennej. Jest to nauka niezbêdna dla proletariu- szy. I co siê potem dziwiæ, ¿e zwyciê¿ali?
Czy troska Wodzów dotyczy³a wszystkich kobiet? O nie, tyl- ko kobiet-robotnic, kobiet-ko³chonic, jednym s³owem: kobiet towarzyszek i obywatelek. Nie wszystkie jednak, jak uczy histo- ria, znalaz³y uznanie, nie mówi¹c o cieniu akceptacji, w suro- wych acz dobrotliwych oczach architektów rewolucji. Ró¿ne in- stytucje pracowa³y w swoim czasie nad tym niepewnym spo³ecz- nie elementem, najwyraniej odbiegaj¹cym od socjalistycznej normy. Zastanówmy siê teraz, jak wygl¹da³o ¿ycie w ówczesnych czasach i jakie by³y priorytety. Dziêki niestrudzonej pracy ar- mii (bezimiennych czêsto) pracowników oficyn wydawniczych
Ksi¹¿ka i Wiedza i Czytelnik mamy dzi wiele prac z tam- tych lat. By³a wiêc Biblioteka Przodowników Pracy, Biblio- teka Zetempowca. Z dowiadczeñ Komsomo³u, oraz publikacje niejako niezale¿ne. Wszystkie one s¹ prawdziw¹ kopalni¹ wie- dzy o latach 50. Ich niezaprzeczalnym walorem by³a niska cena, dostêpnoæ oraz krótki cykl wydawniczy. Nale¿y stwierdziæ z ca³¹ stanowczoci¹, ¿e praca by³a priorytetem. I tu musimy odnoto- waæ kolejn¹ osobliwoæ epoki, unaoczniæ nasz podstawowy b³¹d:
pracowa³o siê nie dla pieniêdzy! No có¿, trudno siê przecie¿
by³o oprzeæ has³om wspó³zawodnictwa pracy, inicjatywie sta- chanowców, tudzie¿ licznym czynom nowatorów. Niew¹tpliwie, ogromn¹ inspiracj¹ by³y liczne publikacje wspomnianych ju¿
serii wydawniczych. Oto kilka przyk³adowych polskich tytu³ów:
3400 cegie³ w ci¹gu 8 godzin, Jak wykona³em 721% nor- my, Z kilofem w przysz³oæ czy Gor¹ce ceg³y. Ka¿dy by siê skusi³! A te gor¹ce przemówienia partyjne? A plan 6-letni?
Mielimy i my swoich przodowników. A któ¿ móg³ siê spodobaæ kobietom doby socjalizmu? Sta³o siê to chyba ju¿ oczywiste, ¿e tylko przodownik. Oto On, towarzysz Romeo, przodownik pracy Wielkiej Budowy (czytaj: Nowej Huty): In¿ynier o twardym zarysie szczêk, kontrastuj¹cych z marzycielskim b³êkitem oczu [...] Jego niesforny temperament i jego ambicje, skierowane na w³aciwy tor, wy³adowa³y siê w pracy i w d¹¿eniu do przodow- nictwa. Nic dodaæ, nic uj¹æ. Có¿ za fizys... Niech nas jednak
nie zmyl¹ te b³êkitne oczy, to ¿aden Giggi Amoroso, ale oddany swej pracy towarzysz. A gdzie¿ Ona, towarzyszka Julia? Proszê bardzo, oto Ona: to licznotka w mundurowej kurtce, czarnej spódnicy, w fartuchu roboczym lub kombinezonie, w pantoflach na p³askim obcasie i, zale¿nie od sytuacji, w czapce milicjant- ki, konduktorki, listonoszki... To jednak zbiorowy portret, a gdzie prawdziwe bohaterki? Ale¿ s¹. Czy¿ mo¿na zapomnieæ o w³ók- niarce Halinie L., cz³onkini ZMW, która pierwsza podjê³a pra- cê na 8 krosnach i osi¹gnê³a 189% normy? A Gertruda E., przodownica z kopalni Nowa Helena? A Aniela K. tkaczka wielowarsztatówka i przodownik pracy? Tych wybitnych robotnic by³o wiele.
A pe³na wigoru wie polska? Kobiety-ch³opki te¿ prze³a- mywa³y wiele istniej¹cych jeszcze uprzedzeñ. Pracowa³y w wie- lu nowych dla siebie, kiedy niekobiecych, zawodach. By³y trak- torzystkami, tokarzami, lusarzami i nie dla nich ju¿ by³o ide- ologiczne tumanienie mas.
Wszyscy realizowali jeden wspólny cel: wykonanie planu.
Mówcy partyjni zagrzewali naród do wspó³zawodnictwa w pracy, do wykonywania powiedzmy to sobie szczerze nierealnych norm, do oszczêdzania. Wszystkie zak³ady pracy podejmowa³y siê realizacji tych wytycznych. Nawet w bibliotekach, choæ by³o to bardzo trudne, realizowano z ca³ym oddaniem zalecenie par- tii, przypominaj¹c, dziêki sprytnie umieszczonej piecz¹tce, ¿e
terminowy zwrot ksi¹¿ki pomaga przy realizacji planu 6-let- niego. No, i zaraz wiadomo kto swój, a kto wróg! Mia³y wiêc i kobiety-bibliotekarki swój udzia³ w realizacji planu.
Praca prac¹, a co potem? Jak wygl¹da³o prywatne ¿ycie ko- biet doby socjalizmu? Jedno jest pewne: nie by³o ono zbyt kolorowe i beztroskie. Niestety, czêsto by³o podporz¹dkowane pracy, a egzekutywa partyjna potrafi³a z ogromn¹ maestri¹ go- dzinami roztrz¹saæ problemy tej czy innej kobiety-robotnicy,
wykazuj¹c oczywicie ogromn¹ troskê o rzeczon¹ kobietê. A prze- cie¿ nawet dziecko wiedzia³o, ¿e podpaæ egzekutywie by³o bar- dzo ³atwo.
Jak mo¿na by³o spêdziæ wolne popo³udnie? Na zebraniu par- tyjnym lub zwi¹zkowym, czy posiedzeniu kolektywu. Ogromnie pouczaj¹ce. A dni wolne? Mo¿na by³o wyjechaæ z upatrzonym Romeo, lub z w³asnym lubnym, dzieæmi i teciow¹ na wczasy pracownicze. Czasami trafia³a siê delegacja s³u¿bowa (tym ra- zem bez obstawy rodzinnej, ale za to wespó³-zespó³ z aktywem s³u¿bowym). Mo¿na by³o po¿ytecznie spêdziæ czas przy lektu- rze. Biblioteki posiada³y ogromne iloci literatury poprawnej ideologicznie, dos³ownie zasypuj¹c czytelników setkami prze- k³adów z jêzyka rosyjskiego, np. Gdzie Stalin tam zwyciê- stwo, Sumienie ludzkoci przeciw zbrodni bankierów, O dar- giñskim ko³chozie, Czerwony partyzant i wiele innych. Pro- szê wierzyæ, wybór by³ ogromny. Ogromnie poprawia³ morale fakt, ¿e nawet ludzie w Japonii czy USA walcz¹ o wolnoæ i socjalizm. Lansowano te¿ s³uszne ideologicznie polskie tytu-
³y, np.: Krowa pyskiem doi, czy Budowle ludu i budownic- two kapitalistów. Wznowiono te¿ wiele przek³adów klasyki literatury polskiej i wiatowej. Mog³y te¿ obywatelki podziwiaæ now¹ socrealistyczn¹ sztukê i architekturê. Niew¹tpliwie, by³y to prace pionierskie i jako takie czêsto by³y zbyt siermiê¿ne.
Ale to szczegó³, liczy³a siê idea. Leninowska teoria odbicia narzuci³a pomys³, ¿e sztuka jest form¹ wiadomoci spo³ecznej, gdy¿ idee estetyczne rodzi nadbudowa ideologiczna epoki. Sztuka ta mia³a oddzia³ywaæ na masy, no i oddzia³ywa³a! Dziêki temu mamy Pa³ac Kultury i Nauki, czy MDM. Nasza architektura spe³nia³a kryterium partyjnoci, gdy¿ by³a socjalistyczna w tre-
ci i narodowa w formie. Czy¿by? ¯e socjalistyczna, to zgoda, ale zaraz narodowa? Wszelkie nowinki, awangarda i sztuka eksperymentalna by³y ogromnie gorsz¹ce, i jako takie by³y tê- pione z ca³¹ surowoci¹. A literatura piêkna? Proponowane i za- twierdzone przez cenzurê tematy, którymi uszczêliwiano na- ród, to np. Nr 16 produkuje lub Traktory zdobêd¹ wiosnê.
A malarstwo? Wydaje siê, ¿e najlepiej scharakteryzuje ten okres p³ótno Podaj ceg³ê A. Kobzdeja. Rzeby to g³ównie pomni- ki wdziêcznoci dla wiadomej armii za wiadome zas³ugi, lub pos¹gi przywódców. O kobietach, poezji i prawdziwej sztuce zapomniano. Muzyka to pieni masowe, lub ideologiczne;
filmy te¿ w zasadniczy sposób odbiega³y od znanych nam dzi
produkcji. Telenoweli jeszcze nikt nie lansowa³, a powieci dla kucharek by³y wyklête. Alici, nie mo¿emy przecie¿ zapomnieæ o pewnych smaczkach epoki. S³owem, nale¿y tu oddaæ sprawie- dliwoæ towarzyszom, gdy¿ starali siê jak mogli, by udziwniæ narodowi ¿ycie. Zacznijmy od zakupów. Niektóre rzeczy by³y na kartki, a na wiele trzeba by³o wytrwale polowaæ. Chyba najwiê- cej emocji budzi³ niedostêpny szerokiej publicznoci zwyk³y papier toaletowy. Wystarczy³o, by na horyzoncie pojawi³a siê jaka kobieca postaæ, wdziêcznie udekorowana przewieszonymi rolkami jak gigantycznym naszyjnikiem, by wszystkich wokó³
zaczê³o mêczyæ pytanie: gdzie rzucili?, a zaraz potem poja- wia³y siê kolejne praktyczne ju¿ pytania: czy siê za³apiê?
i po ile daj¹?. Drug¹ dziwn¹ atrakcj¹ by³o wzornictwo prze- mys³owe. Dzi trudno dociec, kto i dlaczego wybiera³ te, a nie inne kolory i wzory materia³ów. Nie ma obaw, mog³y z ³atwoci¹ z bogini zrobiæ Kopciuszka. Jak ³atwo siê domyliæ, sprawy mody nie spêdza³y snu z oczu partyjnej awangardzie. Zreszt¹, wybranki losu, czyli ¿ony wybitnych towarzyszy, zaopatrywa³y siê w specjalnych sklepach, o istnieniu których reszta kobie- cych mas mia³a tylko mgliste wyobra¿enie. Ogromnie popular- ne by³y wszelkie akcje socjalne. Partia nie szczêdzi³a trudu, by przybli¿yæ ludziom pracy sztukê. Organizowano wiêc, np. dla wyró¿niaj¹cych siê spawaczy, wieczór w teatrze, czy operze.
Nie tylko nie mieli oni pojêcia o co chodzi na scenie, po co ich w to wrobiono i za jakie grzechy, ale byli te¿ ogromnie zmêcze- ni przekraczaniem norm. Zdarza³o siê wiêc czasem, ¿e który
zbyt g³ono chrapa³, lub obudzi³ siê nagle i g³ono ziewaj¹c pyta³, czy to ju¿ wreszcie koniec. Biedna ¿ona mia³a ochotê zapaæ siê pod ziemiê. By³y te¿ wycieczki do stolicy, by podzi- wiaæ Pa³ac Kultury i Nauki oraz trasê W-Z. Mia³y te¿ wielu zwolenników grzeczne zabawy w wietlicy zak³adowej przy mu- zyce z radiowêz³a. By³y równie¿ liczne szkolenia aktywu partyj- nego. Kwit³a radosna twórczoæ: kto na kogo móg³ napisaæ donosik, meldunek, a nawet raport. Naród by³ bardzo zdolny.
Nawet analfabetka Fornalska napisa³a Pamiêtnik matki, dzie³ko w 2 tomach. Chyba nigdzie na wiecie analfabeci nie pisali powieci, a u nas, proszê, có¿ to trudnego? Nad ca³¹ za twór- czoci¹ dzielnie czuwa³a wszechobecna cenzura, walcz¹c z wszel- kimi przejawami dekadencji i zdrowego rozs¹dku. Megafony uliczne, zwane inaczej szczekaczkami, nadawa³y dziarsko od wiosny do jesieni pogadanki umoralniaj¹ce i pieni pañstwowo- twórcze, od których nie mo¿na siê by³o równie¿ uwolniæ w pra- cy, bo tu przejmowa³ pa³eczkê radiowêze³ zak³adowy. A bary mleczne? Ze swoist¹ atmosfer¹, charakterystycznymi zapaszka- mi i czasem daniami drugiej wie¿oci? By³y i saturatory, serwuj¹ce wodê z sokiem. Widzia³am niedawno stare zdjêcie, na którym utrwalono dla potomnoci szklankê umocowan¹ na amen ³añcuszkiem. A nu¿ wrogowie ukradn¹ bezcenn¹, brudn¹ zreszt¹ (bo przecie¿ jej nie myto) szklankê? I co wtedy? Nie napoi siê spragnionego narodu! Te i inne absurdy mia³y siê dobrze, utrudniaj¹c wszystkim normalnym ludziom ¿ycie ile wlezie.
Có¿ wiêc pozostawa³o? Nie bacz¹c na ¿adne trudnoci, nale-
¿a³o pracowaæ i wiêtowaæ. I tu znowu wracamy do dnia 8 marca i do wiêta Kobiet. W najlepszych latach komunizmu by³y to
akademie ku czci, z obowi¹zuj¹cym aktywem tronuj¹cym w od- dali na scenie, oraz z kobietami-towarzyszkami i obywatelkami, siedz¹cymi w pokorze przy d³ugich smêtnych sto³ach. By³y licz- ne przemówienia, odznaczenia dla wyró¿niaj¹cych siê pracow- nic, s³owa pe³ne rodzicielskiej troski dla opornych, potem jaki
zakalcowaty p¹czek, popity konieczn¹ w takich chwilach herba-
t¹ gruziñsk¹, no i godzik, kwiat-symbol epoki. Koñ- cow¹ atrak- cj¹ ca³ej imprezy by³y d³ugie listy nazwisk kobiet trzeba by³o przecie¿ potwierdziæ odbiór kwiatka, no i rozliczyæ potem im- prezê. Ach, gdzie¿ dzi takie wiêta? A te upojne pochody 1- Majowe, kiedy umordowane parogodzinnym czekaniem, dzier¿¹c dziarsko szturmówkê z hase³kiem, wlok¹c za sob¹ jeszcze bar- dziej umordowane pociechy, pr꿹c dumnie pier, maszerowa³y przed trybunami? Potem by³y festyny ludowe, nadzieja na kup- no jakiej podejrzanej opiekanej kie³baski, waty na patyku, gwizdka i balonika oraz niezachwiana pewnoæ, ¿e za rok znów bêd¹ tak maszerowaæ.
Lata 50., poznane dziêki lekturze i rozmowom, nie wydaj¹ siê optymistyczne. To ju¿, na szczêcie, przesz³oæ. Czy co
zosta³o z tych lat? Dzi zupe³nie inaczej odbieramy nawet naj- bardziej absurdalne wypowiedzi, wiemy, ¿e nie zmieni¹ one na- szego ¿ycia, oraz nie zniszcz¹ wszelkiej prywatnoci i tak zwa- nej radoci istnienia.
Niech siê wiêci Miêdzynarodowy Dzieñ Kobiet!
Iwona Alaaie Biblioteka G³ówna
Ruda kotka
Co dzieñ mnie wita kotka ruda, Co czuje jej serduszko kocie?
Na dworze ch³ód, ¿e ziemia gruda, I szron na metalowym p³ocie.
Uwa¿nie ledz¹ jej oczêta, Ruch mojej wyci¹gniêtej rêki.
Ona dobroci nie pamiêta Na sierci lady jej udrêki.
W piêkne pr¹¿ki ma futerko, Pyszczek w szmaragdy ozdobiony, Ona powinna mieæ z ko³derk¹, Koszyczek w myszki przystrojony.
Woko³o bia³y niegu puch, Ptaszki g³odne, myszek nie ma, Na nic wiêc zwinny koci ruch, Prob¹ rozwi¹zaæ chce dylemat.
Jej proba wstydu nie zawiera, Wiêc daj mi, mówi, daj co ³aska, Radonie oczy swe rozwiera, Bo zapachnia³a jej kie³baska.
Gdy Wy spotkacie smutne kociê, W którego sercu duma goci, Dajcie zwierzêce mu ³akocie, Niech dwie spotkaj¹ siê radoci.
Marek Biedrzycki Dzia³ Wspó³pracy z Zagranic¹