• Nie Znaleziono Wyników

A jednak kolonializm : uwagi epistemologiczne

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "A jednak kolonializm : uwagi epistemologiczne"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Thompson

A jednak kolonializm : uwagi

epistemologiczne

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (132), 289-302

2011

(2)

Polemiki

Ewa THOMPSON

A jednak kolonializm.

Uwagi epistemologiczne

P iąty n u m e r „Tekstów D ru g ic h ” z 2010 ro k u zaw iera arty k u ły polem izujące z koncepcją kolonializm u i postkolonializm u w odniesieniu do P olski1. A utorzy tych artykułów , skąd in ąd znakom ici literaturoznaw cy, zalecają zastąpienie perspektyw y kolonialnej i postkolonialnej perspektyw ą „zależnościową” i „postzależnościow ą”. A rgum enty są następujące: Polska była „zależna” od Zw iązku Sowieckiego w okre­ sie pow ojennym (m ożna dodać, że „zależna” była również od Rosji, P rus i A ustrii w okresie rozbiorów). Polem iści tw ierdzą, że tej zależności nie m ożna nazwać kolo­ nializm em , gdyż zw iązany jest on z podbojam i zam orskim i, zaś Polska graniczyła czy graniczy z państw am i, od których była zależna. W opinii zw olenników teorii „zależnościow ej” podboje zam orskie są kolonialne, zaś podboje sąsiedzkie nie. Poza tym , w Polsce nie m ożna było łatw o zaobserwować (z w yjątkiem p a ru lat po drugiej w ojnie światowej) fizycznej obecności sowieckich hegemonów, w przeciw ieństw ie do na przykład w In d ii, gdzie faktycznym autorytetem był w icekról narodow ości brytyjskiej, wyznaczony przez m onarchę w L ondynie, i gdzie porządku pilnow ały oddziały wojsk brytyjskich. W P R L -u zaś pierw szy sekretarz p a rtii kom unistycz­ nej, prezes Rady M inistrów i in n i dygnitarze byli polskiego pochodzenia. I dalej: w o pinii autorów kolonializm generował osadnictwo n aro d u kolonizującego na te­ 1 A rtykuły w „Tekstach D ru g ic h ” 2010 n r 5: L. K oczanowicz Post-postkomunizm

a kulturowe wojny, s. 6-21; D. K ołodziejczyk Postkolonialny transfer na Europę Środkowo-Wschodnią, s. 22-39; G. Borkow ska Perspektywa postkolonialna na gruncie polskim - pytania sceptyka, s. 40-52. W zu p ełn ie innym k ieru n k u poszedł niedaw no

„Slavic Review ” p u b lik u jąc a rty k u ł E lżbiety O strow skiej Desiring the Other. The ambivalent Polish self in novel and film („Slavic Review ” 2011 t. 70 n r 3), s. 503-523.

Tutaj perspektyw a postk o lo n ialn a jest u trzy m an a w całej rozciągłości.

2

8

(3)

2

9

0

rytoriach kolonizow anych, co pociągało ze sobą narzucenie obcego języka (angiel­ skiego, francuskiego, holenderskiego) w szkolnictw ie, urzędach i życiu in te le k tu al­ nym . K olonializm oznacza b ezp o śred n ią zależność polityczną i gospodarczą od m etropolii; nasi autorzy sugerują, że w sytuacji zależnościowej było inaczej. Z tych względów, a rg u m e n tu ją p olem iści, w b a d a n ia c h n a d k u ltu rą i społeczeństw em , a zwłaszcza w p racach literaturoznaw czych należy używać term inologii postzależ- nościowej, a nie postkolonialnej.

Z acznijm y od p ro b lem u podbojów zam orskich jako rzekom o niezbędnych dla z aistn ien ia kolonializm u. Jeżeli „zam orskość” jest w aru n k ie m koniecznym dla n a ­ zw ania danego te ry to riu m skolonizow anym , to co zrobim y ze Szkocją czy Irla n ­ dią, dw om a celtyckim i k raja m i p o d b ity m i p rzez Anglików? Czy rzeczywiście p rze­ płynięcie cieśniny, odseparow ującej Irla n d ię od A nglii, m ożna uznać za wyprawę zam orską? Bo kolonizacja Irla n d ii jest spraw ą bezsporną, tu sytuacja była podob­ na do polskiej. Tożsam ość narodow a Irlandczyków została zachow ana, ale kosz­ tem ogrom nego opóźnienia w rozw oju dem ograficznym , ekonom icznym i k u ltu ­ raln y m - że przypom nę tylko „głody k arto fla n e” (potato famines) w ieku X IX , gdy Irlandczycy masowo em igrow ali do USA. W S tanach Z jednoczonych osób irla n d z ­ kiego pochodzenia jest teraz dziew ięć razy więcej n iż Irlandczyków w Irla n d ii. N ależy też pam iętać o tym , że w 1998 ro k u został reaktyw ow any p arla m e n t szkoc­ ki, obalony p rze d angielskich najeźdźców w ro k u 1707. M ichael H ech ter n ap isał książkę na tem at kolonizacji narodów celtyckich na obrzeżach zachodniej E u ro ­ py; książka ta stała się jednym z tekstów założycielskich „w ewnętrznego k o lonia­ liz m u ” w E u ro p ie2. P odążając za celtyckim i b adaczam i rosyjski em ig ran t i k u ltu - roznawca A lexander E tk in d zakw alifikow ał w iększość rosyjskich podbojów jako „kolonializm w ew nętrzny”3. N aw et kw estionując pew ne w nioski E tk in d a i H ech- tera tru d n o byłoby nie zgodzić się z ich tak so n o m ią4.

Tak więc argum ent o „zam orskości” k o lonii sugeruje raczej nieśm iałość b a d a ­ czy, którzy nie są gotowi do konstruow ania swoich w łasnych te o rii k o lonializm u ościennego, opartego na narodow ości. D yskurs o k o lonializm ie zam orskim staje się m iarą, przy pom ocy której w yznacza się granice dyskursu o sytuacji w Polsce. Poniew aż przytłaczająca większość anglojęzycznych i francuskojęzycznych tekstów

M. H e ch te r Internal colonialism. The Celtic fringe in British national development, 1536-1966, U niv ersity o f C alifo rn ia Press, B erkeley 1975; B. O ’L eary

and J. M cG arry Understanding northern Ireland. Colonialism, control and consociation, wyd. 3, R outledge, L ondyn 2012.

A. E tk in d Internal colonization. Russia’s imperial experience, P olity Press, L ondyn 2011. Istn ieje już pokaźna lite ra tu ra na tem at ko lo n ializm u w Szkocji i Irlan d ii, m .in. M. K elly Irish nationalist opinion and the British Empire in the 1850s and 1860s, „Past and P re se n t” 2003 t. 204 n r 1, s. 127-154 oraz L. C o n n ell Modes o f marginality. Scottish literature and the uses o f postcolonial theory, „C om parative S tu d ies o f Souty Asia, A frica and the M id d le E a st” 2003 t. 23 n r 1-2, s. 41-53.

2

3 4

(4)

p o stkolonialnych rzeczywiście dotyczy k o lonii zam orskich (Afryki i A zji), przy j­ m u je się, że kolonializm m u s i być zam orski. Takie stanow isko odzw ierciedla jedną z bolączek studiów p ostkolonialnych w Polsce i, szerzej, w niegerm ańskiej E uropie Środkow o-W schodniej. O kreśliłam to gdzie indziej jako oglądanie się na zastępczego hegem ona przy jakiejkolw iek próbie teoretyzow ania5.

Podobnie rzecz się m a z osadnictw em i językiem . D laczego E uropa Środkow o­ W schodnia m a być kalk ą sytuacji w A fryce czy Azji? Z now u m am y tu do czynienia z czymś, co nazw ałabym naukow ą potulnością. Poniew aż badacze zagraniczni u sta­ lili, że kolonializm afrykańsko-azjatycki w iązał się z n arz u cen iem obcego języka i osadnictw em obcych, uważa się, że ta k b y było i w Polsce, gdyby ta m też k o lo n ia­ lizm zaw itał. A l e i s t o t ą k o l o n i a l i z m u j e s t z n i e w o l e n i e t e r y t o ­ r i u m i l u d n o ś c i , k t ó r e j ś w i a d o m o ś ć n a r o d o w a j e s t j u ż r o z ­ w i n i ę t a l u b r o z w i j a s i ę w o k r e s i e z n i e w o l e n i a k o l o n i a l n e ­ go, e k s p l o a t a c j a p o l i t y c z n a i e k o n o m i c z n a d a n e g o t e r y t o ­ r i u m , o r a z s p o w o l n i e n i e l u b u n i e m o ż l i w i e n i e r o z w o j u 6. I tu sytuacja Polski pasuje jak ulał do taksonom ii kolonializm u. W okresie zniew ole­ nia w w iekach X V III i X IX oraz po drugiej w ojnie światowej narodow a św iado­ mość Polaków była nie m niej rozw inięta niż A nglików czy F rancuzów 7, ale pol­ skie m ożliw ości rozw oju były ograniczone8, zaś b ra k masowego osiedlania się so­ w ieckich R osjan w Polsce w ynika z lokalnych uw arunkow ań. W przeciw ieństw ie do W ielkiej B ry tan ii czy F rancji, krajów które eksportow ały nadw yżkę ludności do ko lo n ii (pam iętam y w yjazd do A u stralii p. M icaw bera u D ickensa), gęstość z a lu d n ie n ia w R osji była ta k n iska, że nie stać ją było na m asow e w ysyłanie swoich w łasnych obyw ateli do gęściej zalu d n io n y ch kolonii. Po d rugie, w przeciw ieństw ie

E. T hom p so n Whose discourse? Telling the story in post-communist Poland, „The O th er Shore. Slavic an d E ast E u ro p ean C u ltu re s A b ro ad ” 2010, s. 1-15.

Politycznie n eu traln y m przykładem k olonializm u „białych przeciw ko biały m ” są stolice Szwecji, N orw egii, i F in lan d ii. S ztokholm jest w spaniałym m iastem 0 pięknej, X IX -w iecznej a rch itek tu rze, podczas gdy Oslo to tw ór X X w ieku, zaś H elsinki są tak n apraw dę niew ielkim m iasteczkiem . Po ob ejrzen iu tych stolic staje się jasne, że Szwecja grała rolę hegem ona w sto su n k u do dwóch pozostałych narodow ości. N ależałoby też dodać, że Szwecja wycofała się z N orw egii w sposób praw dziw ie d żen telm eń sk i, zezw alając na referen d u m w spraw ie niepodległości 1 uroczyste p rzekazanie w ładzy w 1905 roku.

M owa oczywiście o tych klasach społecznych, które tę narodow ościow ą św iadom ość sform ow ały i kultywowały.

To w P etersb u rg u i B erlinie, a nie w W arszaw ie, fundow ano w ielkie m uzea, uniw ersytety i in sty tu ty naukow e; do B erlina i P etersburga, a nie do W arszawy, zjeżdżali m ożni tego św iata, aby zakosztow ać sm aku w ielkiego m ocarstw a, a potem dzielić się tym dośw iadczeniem z obyw atelam i swojego k raju. Polacy zaś byli w tedy narodem , który w yjeżdżał, a nie narodem , do którego podróżow ano. T rudno przecenić korzyści bycia prestiżow ą m etro p o lią w p o rów naniu z prow incją, któ rą m ało kto się in teresu je. Korzyści te są często niew ym ierne, ale bardzo realne. 5 6 7 8

29

1

(5)

29

2

do A fryki czy Azji, środkow oeuropejskie kolonie R osji posiadały lepszą in fra stru k ­ tu rę niż sam a Rosja, a k o lonizator nie m u siał budow ać ta m dróg czy insty tu cji pośredniczących w transferze bogactw a z k olonii do m etro p o lii. Podczas gdy P lan M a rsh a lla w pom pow ał 12 m iliard ó w dolarów w pow ojenne g o spodarki E u ro p y Z achodniej, w tym sam ym okresie podobna sum a odpłynęła z E u ropy w schodniej i środkow ej do R osji9. D latego dyskurs o k o lonializm ie w Polsce m usi różnić się od p o stkolonialnych rozw ażań G ayatri Spivak czy H o m i’ego Bhabhy, p rzedstaw i­ cieli dwóch olbrzym ich narodów , któ re były b en e ficje n ta m i zachodniej tech n o lo ­ gii, będąc jednocześnie obiektem wyzysku przez m etropolie.

O cieram y się tu o problem esencjalizm u. Ponowocześni literaturoznaw cy (włą­ cza to zw olenników teorii „zależnościow ej”) są na ogół przeciw nikam i esencjali­ zm u, bo w tym k ie ru n k u rozw ijało się i rozwija literaturoznaw stw o zachodnie. Ale niepodlegająca m odyfikacjom teoria kolonializm u, na którą pow ołują się „zależno- ściowcy”, jest jaskraw ym przykładem esencjalizm u. Dlaczego więc jest przywoły­ w ana?10 C i polscy badacze, którzy posługują się argum entem „ale przecież w kolo­ niach afrykańskich istniało brytyjskie osadnictwo, zaś w Polsce Rosjanie się nie osied­ la li” - w ydają się wierzyć, że koncept kolonializm u m usi pozostać na zawsze takim , jakim go ukształtow ali k ulturoznaw cy Zachodu. Broń Boże nie wolno go m odyfiko­ wać i dostosowywać do w arunków w E uropie Środkowo-W schodniej. U znanie kolo­ nializm u za zjawisko o niepodlegającej zm ianom definicji jest przykładem zarów­ no biernego podążania za teoriam i sform ułow anym i w w arunkach odm iennych od polskich, jak i b łędnego rozum ienia esencjalizm u. M oja polem ika w ym ierzona jest więc w sposób usytuow ania kolonializm u w śród bytów esencjalnych oraz w kalko­ w anie opisów kolonializm u w yprodukow anych na Zachodzie.

Z w olennicy te o rii „zależnościow ej” m ają dalsze argum enty. Leszek K oczano­ wicz tak arg u m e n tu je przeciw ko posługiw aniu się koncepcją (post)kolonializm u w polsk im kontekście: pom im o w ysiłków uczynienia go m etropolią, Zw iązek So­ w iecki n igdy nie stał się m e tro p o lią k u ltu ro w ą dla krajów m u podległych. W Pol­ sce m etro p o lią pozostał Z achód. Tak więc Polska nie była kolonią Sowietów. A u­ to r słusznie zauw aża, że dla Polaka w w ieku X X (jak rów nież w X IX ), m e tropolią był Paryż, a nie M oskwa.

Jest to klasyczny przykład sięgania po hegem ona zastępczego (Paryż), aby do­ wieść, że Polacy nie chylili czoła p rzed rzeczywistym hegem onem . Zgoda, w Polsce 9 R. Pearson The rise and fa ll o f the Soviet Empire, M acm illan, N ow y Jo rk 1978,

s. 28-31; R. B ideleux, I. Jeffries A history o f Eastern Europe. Crisis and change, R outledge, L ondyn 2007, s. 461.

10 D odałabym tu taj, że są różne esencjalizm y. O esencjalizm ie błędnym pisał Edw ard Said w o d n iesie n iu do B ernarda Lew isa. C hodziło m u o to, że znaw cy z zachodnich th in k -tan k ó w p rzedstaw iali podbite społeczeństw a arabskie jako niepodlegające zm ianom i na zawsze zastygle w swoim zacofaniu i prym ityw izm ie,

w przeciw ieństw ie do społeczeństw zach o d n io eu ro p ejsk ich , których zdolność do rozwoju i zm ian ci sam i badacze przyjm ow ali za rzecz oczyw istą (E. Said Orientalism, V intage Books, Nowy J o rk 1994, s. 315-321).

(6)

hegem onem kulturow ym stał się Paryż i Nowy Jork, a nie M oskwa. Ale sam zwyczaj naśladow ania „kulturalniejszych” jest p ro d u k tem ubocznym skolonizowania. W ąt­ pię, czy w czasach W łodkowica lub Kochanowskiego - tzn. w czasach, gdy Polska nie była niczyją kolonią - Polacy m yśleli tak samo, tzn. czy dzielili E uropę na gor­ szą i lepszą. Gdy Paweł W lodkowic na soborze w K onstancji w roku 1414 argum en­ tował na rzecz przyznania praw do życia w pokoju zachow ującym pokój poganom i krytykow ał zakon krzyżacki za gwałt i podboje, nie m ożna było wyczytać pom ię­ dzy w ierszam i jego mowy poczucia niższości w stosunku do E uropy Z achodniej. N ie zachow ały się dokum enty, które by świadczyły o poczuciu niższości w owych czasach w stosunku do „Paryża”. Owszem wysyłano synów na studia do W łoch, bo tam akurat były większe uniwersytety, ale podział na du m n ą m etropolię i pokorne peryferie w owych czasach nie istniał. Już sam fakt, że od p a ru stuleci Polacy uczy­ n ili ten podział k am ieniem w ęgielnym swojego św iatopoglądu jest w yrazem poczu­ cia gorszości, wygenerowanej przez kolonializm . P rzekonanie, że jest się niezdol­ nym do tw orzenia te o rii in te le k tu aln y ch w przeciw ieństw ie do in te le k tu alistó w Europy Zachodniej czy USA, jest p rzekonaniem człowieka skolonizowanego. Taki człowiek uważa, że należy podążać za teoriam i, które pow stały w m etropolii, bo peryferie nie potrafią w yartykułow ać ani siebie, ani świata, zaś teksty autorów pery­ feryjnych są m niej w arte niż teksty autorów zam ieszkałych w m etropoliach i posłu­ gujących się ich językiem 11. In n y m i słowy, patrzenie na Z achód jako na wzorzec jest w yrazem skolonizowania umysłów, które nastąpiło w w yniku politycznych klęsk I i II Rzeczpospolitej. A rgum ent, że dla Polaków m etropolią pozostał Z achód i że fakt ten anuluje zasadność m ów ienia o sowieckiej kolonizacji, jest więc błędny. On ją potw ierdza.

Pom im o cech w spólnych, o których w spom niałam wyżej, każdy kolonializm jest inny, in n y był b rytyjski w In d iach , a zup ełn ie in n y h isz p ań sk i w M eksyku czy belgijski w Kongo. K olonializm p ro testan c k i (anglosaski) był rasistow ski (z k o n ­ sekw encjam i tego rasiz m u S tany Z jednoczone walczyły do lat 60. XX w ieku), n a­ tom iast k o lonializm kato lick i (hiszpański) nie zab ran ia ł m ałżeństw m iędzyraso- wych - konsekw encją jest to, że w A m eryce Ł acińskiej znaczny pro cen t ludności m a p o ch o d zen ie h isz p a ń sk o -in d ia ń sk ie . M e tro p o lia nie zawsze była uzn an y m w zorcem kulturow ym : w kolonizow anych przez Brytyjczyków C h in ac h nigdy nie uw ażano, że brytyjski system polityczny czy k u ltu ra ln y jest wyższy od chińskiego. K olonializm w Polsce, czy szerzej, w niegerm ańskiej E uropie środkow ej, nie był kopią jakiegoś innego sposobu kolonizow ania słabszych, lecz m iał swoje specy­ ficzne cechy, któ re u jaw niają się w okresie p o stkolonialnym . O drzu cen ie pojęć zw iązanych z procesem kolonizow ania P olski to n iep o trzeb n y h o łd oddany przez polskich naukow ców zachodnio-europejskiej literaturoznaw czej n arrac ji, obawa w yjścia poza jej ustalenia.

11 Tu podkreśliłabym uporczyw e cytow anie m arg in aln y ch uwag o Polsce

dru gorzędnych badaczy zagranicznych, przy jednoczesnym p o m ijan iu badaczy

(7)

2

9

4

W św ietle powyższego m ożna zapytać, któ re z tych pojęć: kolonializm czy za­ leżność, b ardziej precyzyjnie oddaje sytuacje w Polsce po drugiej w ojnie św iato­ wej? Próbując odpow iedzieć na to p y tan ie należy p am iętać, że posługiw anie się jakim ikolw iek p ojęciam i angażuje ich cały bagaż, w szystkie sposoby użytkow ania ich w przeszłości. Jak zauważył Tolkien, pojęcia są jak stalaktyty, bo o brastają w zn a­ czenia w ciągu wieków. S tąd ich pojem ność i w ielopłaszczyznow ość. Jak w tym kontekście w yglądają te dwa pojęcia, o które toczy się spór?

Słowo „zależność” jest zdecydow anie p ojem niejsze od słowa „k o lo n ializm ”. M ów im y o zależności dziecka od rodziców czy zależności naszego u b io ru od pogo­ dy. N asza zdolność do uczestniczenia w życiu in te le k tu aln y m zależy n ie tylko od naszych przyrodzonych zdolności, ale rów nież od w ykształcenia. Słowo to kojarzy się z w szelkiego ro d zaju zależnościam i w życiu: wszyscy od czegoś zależymy: od świata, w którym żyjemy, od w ynagrodzenia za prace, któ re pobieram y, od genów, które odziedziczyliśm y po przodkach. Zależność w ystępuje masowo w przyrodzie i społeczeństw ie. Żyjem y w splocie zależności m aterialn y ch , społecznych, in te le k ­ tualn y ch , duchow ych. W eseju Tradition and the individual talent T .S. E liot pisał o n ie u n ik n io n e j zależności pisarzy w spółczesnych od tych ze w cześniejszych p o ­ koleń. W szystkie im plikacje pojęcia „zależność” w nosim y do tej nowej p rze strze­ ni, w której chcem y koncepcją zależności się posłużyć. A więc używ anie tego te r­ m in u rozmywa istotę rzeczy w sytuacji, gdy pew ne te ry to riu m i żyjąca na n im grupa narodow ościow a jest kierow ana przy pom ocy siły w te k anały rozw oju lu b zapóź- nie n ia, które w yznaczają jej m ocodaw cy z zagranicy. F aktem jest, że la tac h 1945­ -1989 w kluczow ych dla Polaków spraw ach decyzje były podejm ow ane w M oskwie, a nie w W arszawie; w osłoniętych ta jem n icą k u lu a ra ch P o litb iu ra, a nie w k u lu ­ arach Sejm u (podkreślam , że chodzi m i o m akro- a nie o m ik rozarządzanie). Po­ dobna sytuacja m iała m iejsce w o d n iesien iu do N ew D eh li i L o ndynu czy D ubli- n u i L ondynu. Poniew aż istnieje już węższa koncepcja, która bardziej dokładnie niż „u z ależn ien ie” desygnuje tego ro d zaju sytuacje, nie w idzę pow odu, aby się nią nie posługiwać. D latego to „ko lo n ializm ”, a n ie „zależność” . Z asadą jest przecież używ anie słów w ta k i sposób, aby jak najdok ład n iej przekazać to, co chcem y p rze­ kazać. W tłaczanie politycznego, ekonom icznego i społecznego zniew olenia w sze­ rokie ram y „zależności” czyni tego ro d zaju uw arunkow anie czym ś zw yczajnym , pospolitym i niew ym agającym specjalnych w yjaśnień. Poniew aż zależym y od w ie­ lu czynników , zaś gru p y narodow ościow e i tery to ria też od czegoś/kogoś zależą, więc sytuacje zależności m ożna uznać za no rm aln ą. W chw ili obecnej Polska jest niezaw isłym krajem , ale też „zależy” na przy k ład od U n ii E uropejskiej. A p rze­ cież zależność od Sowietów była czym ś d ram atycznie innym . Słowo „kolonializm ” głośno m ówi, że sytuacja zależności jest gw ałtem , a nie dobrow olną um ow ą, że nie m ożna jej uznać za no rm aln ą. K olonializm jest w prow adzony i utrzym yw any siłą, której zw olennicy koncepcji „u zależ n ien ia” P olski od Z w iązku Sowieckiego jak gdyby n ie zauw ażają.

T w ierdzenie, że k oncept p o stk o lo n ializm u należy ograniczyć do św iata anglo­ języcznego (bo ta m pow stał), zaś w o d n iesien iu do w schodniej i środkowej E uropy

(8)

należy używać w yrażenia „postzależnośc” - to klasyczny non-sequitur, coś w ro d za­ ju tw ierdzenia, że poniew aż k ap italizm pojaw ił się najp ierw w p aństw ach A i B, nie należy tego te rm in u używać w p aństw ach C i D. W praw dzie każdy k o lonia­ lizm jest sui generis, ale w szystkie m ają cechy w spólne i n ie tru d n e do w yartykuło­ w ania. W śród tych cech kluczow y jest gwałt. K o l o n i a l i z m z a c z y n a s i ę o d g w a ł t u , o d p o b i c i a , o d p r z e g r a n e j w o j n y , o d p r z y m u s u , o d e l i m i n a c j i e l i t k o l o n i z o w a n e j s p o ł e c z n o ś c i , o d n i s z c z e ­ n i a k s i ą ż e k , a w i ę c i p a m i e c i n a r o d o w e j. Taka sytuacja istn iała w Polsce w la tac h 40. W ażnym w spółczynnikiem k o lo n ia liz m u jest św iadom ość narodow a lub p lem ienna w śród kolonizow anej ludności. Bez tej świadom ości m am y tylko podbój. Z w olennicy te o rii zależnościow ej nie b io rą p o d uwagę p ro b lem u narodow ości, m oże dlatego, że w p o stm odernistycznej epistem ologii nie m a na n ią m iejsca. N arodow ość grała kluczow ą rolę w poczynaniach kolonizatorów na polsk im te ry to riu m , n ie m ożna więc jej ignorow ać. W la ta c h 1945-1989 polski dyskurs in te le k tu aln y był dyskursem skolonizow anego n a r o d u . Bez odw ołania się do narodow ości nie m ożna zrozum ieć ta k ich zjaw isk historycznych, jak K atyń, deportacje na Sybir, elim inacja polskiej intelig en cji czy czystki polskich b ib lio tek rozpoczęte w la tac h 40. X X w iek u 12. K olonializm więc jest form ą gw ałtu na lu d ­ ności, której św iadom ość narodow a już się uform ow ała, zaś efektem kolonializm u jest zdław ienie lub spow olnienie rozw oju skolonizow anej społeczności oraz znaczne zm iany w życiu in te le k tu aln y m tej społeczności. D yskurs p o stkolonialny stara się te opóźnienia i zm iany w yartykułow ać.

Sceptycznie podchodzę do zapew nienia D oroty Kołodziejczyk, że „analiza ujaw ­ niłaby, że na [brak zainteresow ania po stk o lo n ializm u sow ieckim i rosyjskim im ­ perializm em ] składa się więcej czynników niż zarzucane badaczom postkolonial- nym ideologiczne ogran iczen ia” 13. D laczego au to rk a nie przytacza żadnych cyta­ tów, któ re by kw estionow ały zw iązek pom iędzy ideologią polityczną anglojęzycz­ nych autorów p ostkolonialnych a ich przedziw ną ślepotą w stosunku do sowiec­ kiego kolonializm u w środkow ej E uropie? Z d an iem autorki, przyczyną zam yka­ nia oczu przez teoretyków k o lo n ializm u w USA na sowiecki kolonializm jest ich nastaw ienie na anglojęzyczność badanego tery to riu m . Ale u ciekinierzy z E uropy W schodniej, od M iłosza poczynając, a kończąc na tych, co przeżyli G ułag, n a p isa ­ li setki anglojęzycznych książek pokazujących, że rosyjski i sowiecki kolonializm niszczył zbiorow e tożsam ości w sposób nie m niej b ru ta ln y niż k o lonializm zachod­ nioeuropejski. D laczego te k siążki n ie zostały zauw ażone pow iedzm y przez G ayatri Spivak, k tóra ta k elokw entnie pisała o zam y k an iu ust su b a lte rn o m w Indiach? To są pytania retoryczne. Lwia część postkolonialistów na am erykańskich uniw

ersy-12 L isty książek przeznaczonych na u sunięcie z p u blicznych b ib lio tek w Polsce, były publikow ane w „ S arm atian Review ” 1994 t. X IV n r 1, s. 214-217. L isty pochodzą z A rchiw um A kt Now ych, z lat 1949, 1950, 1952 i zostały tam odnalezione i skopiow ane p rzez au to rk ę niniejszego artykułu.

13 D. K ołodziejczyk Postkolonialny transfer. . . , s. 22.

29

(9)

2

9

6

te tac h w ciąż należy do ideologicznej lewicy, która traktow ała Zw iązek Sowiecki jako swego n atu ra ln eg o sojusznika (często też była w spierana m a teria ln ie przez M oskwę). S tąd niechęć do dostrzeżenia słonia w sklepie z porcelaną: sowieckiej R osji jako m ocarstw a kolonialnego par excellence. Jest rzeczą zn a m ie n n ą, że zwo­ lennicy hipo tezy zależnościow ej w Polsce ta k łatw o rozgrzeszają zachodnich b a ­ daczy z tej niechęci.

D orota K ołodziejczyk przyznaje, że koncepcja p o stk o lo n ializm u pozw oliła na rozw ój św iadom ości krytycznej dotyczącej „zależności k o lo n ia ln e j”, do której badaczka zalicza kw estie zw iązane z narz u can iem języka k o lonizatora państw u, ulegającem u kolonizacji oraz „usytuow anie p o d m io tu (post)kolonialnego w sto­ su n k u do im p e riu m fun k cjo n u jąceg o jako ad m in istra cja , ekonom ia, określone pojęcie h isto rii i k u ltu ry ”14 - ale zaraz dodaje, że po k ró tk im okresie euforii post- k olonializm okazał się jedynie „postoptym istycznym p esym izm em ” . Być m oże tak się rzeczy m ają w Afryce, ale n ie w E u ro p ie Środkow ej, gdzie artykulacja kolo­ nialnego zniew olenia dopiero się zaczyna i gdzie rozw inięcie p ostkolonialnej w raż­ liwości stw arza nadzieje na oczyszczenie polskiego d y skursu z P R L -ow skich n ale­ ciałości.

W zględnie n iew ielu p o stkolonialnych literaturoznaw ców urodziło się w k ra ­ jach rd ze n n ie anglojęzycznych - to, że piszą po angielsku, jest raczej w ynikiem tego, że w tym języku m ożna znaleźć szerszy krąg odbiorców niż na przy k ład p i­ sząc w językach h in d i czy arabskim . L iteratu ro zn aw cy p o stk o lo n ialn i są dobrze zorientow ani w rzeczyw istych u k ład ach sił na świecie i naiw nością jest sądzić, że ich polityczne sym patie nie m iały w pływ u na to, że nie interesow ali się ziem iam i zaw łaszczonym i przez R osjan czy to w okresie ca rsk im , czy sow ieckim . Polscy zw olennicy term in o lo g ii „zależnościow ej” w ydają się ignorować to zaangażow a­ nie. N ieobecność E u ropy Środkow o-W schodniej w zach o d n im dyskursie postko- lon ialn y m jest jednym z pro d u k tó w ubocznych flirtu z m arksizm em , k tó ry u p ra ­ w iali i częściowo upraw iają najbardziej z n a n i p o stk o lo n ialiści15. Jak słusznie za­ uważył T errence O ’Keefe, „wielu eu ropejskich in te le k tu alistó w ze w schodu, za­ chodu i p o łu d n ia , było członkam i lu b sym patykam i p a rtii kom unistycznych i m a ­ rzyło o o d egraniu czołowej «roli» w u to p ijn y ch przek ształcen iach społeczeństw a, które obiecywały im p artie kom unistyczne” 16. Brak zainteresow ania kolonializm em

14 Tam że, s. 25

15 Z ostało to odnotow ane arty k u le D avida C hioni-M oore Is the post- in postcoloniał the post-in Post-Soviet? Toward a global postcoloniał critique, „PM LA” 2001 t. 116 n r 1, s. 111-128.

16 T. O ’Keefe Mitteleuropa blues, perilous remedies. A ndrzej Stasiuk’s harsh world, „S arm atian Review ” 2012 t. 32 n r 1 (w korektach). O ryginał angielski: „For th ere is also no d o u b t th a t th a t m an y E u ro p ean in te lle ctu a ls - w estern, eastern and M ed ite rran e a n - joined or su p p o rted the C o m m u n ist P arty w ith the idea o f playing a „leading ro le” in the u to p ia n tran sfo rm a tio n s o f society th a t the P arty alleged it w ould b rin g ab o u t”.

(10)

sow ieckim i rosyjskim w śród anglojęzycznych in te le k tu alistó w (w tym postkolo- nialistów ) zw iązany jest z ich sym patią do sowieckiego państw a oraz do potęgi Rosji. N ależy też p am iętać, że w ielbiciele ta k dziś p o p u larn ej szkoły frankfurckiej toczą ra d y k a ln ą w alkę z k oncepcją narodow ości przez całkow ite p o m ija n ie jej w swoich p ro jek tach organizow ania lu d z k ich społeczności17. Jak w iększość teorii społecznych urodzonych w zaciszach p rofesorskich gabinetów , p o stu laty szkoły fra n k fu rc k ie j n ie b io rą p o d uw agę d o św iad czeń n aro d ó w E u ro p y Ś rodkow o­ w schodniej i stosują zasadę G yörgi L u k ac s’a: „Jeżeli fakty przeczą te o rii, tym gorzej dla faktów ” 18.

W tek stach zw olenników h ipotezy „zależnościow ej” b rak u je refleksji n ad tym , czy oddzielenie w alki o podm iotow ość w E uropie Środkowej od postkolonialnego d y sk u rsu na Z achodzie nie jest specyficznym n arz ęd ziem m a rg in aliz ac ji, przy pom ocy którego zachodni postkolonialiści i ich polscy naśladow cy usuw ają w cień k raje skolonizow ane przez Rosję. R edukow anie procesu niszczenia tożsam ości sko­ lonizow anych obyw ateli do „paran o i w ładzy” jest b ardzo p łytką in te rp re tac ją, i ma się n ija k do system atycznej akcji o p różniania św iadom ości narodow ej Polaków (i innych środkow ow schodnich Europejczyków ) z jakichkolw iek treści zapew niają­ cych ciągłość historyczna. Jeżeli in te g raln ą cechą b a d a ń „postzależnościow ych” w Polsce m a być n iedopuszczenie do głosu „w ielkiej n a rra c ji w olnościow ej” (dzię­ ku ję D orocie K ołodziejczyk za to p ięk n e w yrażenie) oraz n a rra c ji tożsam ościo­ wej, b ad a n ia ta k ie m ogą p rzekształcić się w m artw ą „pim kow szczyznę”, ta k jak to się stało z literatu ro zn aw stw em okresu „realizm u socjalistycznego”.

W pow ieści W illiam a F au lk n era Dzikie Palmy (1939) polscy robotnicy p rze d ­ staw ieni są jako lu d zie, którzy nie rozum ieją, że m ożna z zim ną krw ią starać się kogoś oszukać. Z k opalni, w której p rac u ją, uciek li już wszyscy in n i europejscy i n ieeuropejscy im igranci. Z ostali tylko Polacy. Im się w głowie nie m ieści, że ktoś zaplanow ał sobie w ykorzystać ich ta k o k ru tn ie i n arazić na pow olną śm ierć na pustkow iu. Tutaj F au lk n er uchw ycił pew ną cechę polskiego w ieśniaka na p rze ło ­ m ie stuleci, która później stała się przyczyną jego p on iżan ia i w yśm iew ania w po p ­ k u ltu rz e am erykańskiej. P rześledzenie tego literackiego w ątku i um ieszczenie go w k o lonialnym m a trik sie byłoby dużym osiągnięciem . Ta naiw na i być m oże m ało in te lig e n tn a prostota, któ ra nie rozum iała, że w łaściciel k o p aln i już n igdy do U tah nie w róci i nie zapłaci pracu jący m tam górnikom , była niew ątpliw ie cechą n a ro ­ dową. Czy m ożna ją nazw ać p ro d u k tem ubocznym kolonializm u? W idzieliśm y ją u Sienkiew icza w Za chlebem i w Bartku zwycięzcy, w utw orach K onopnickiej i w fil­ m ie W ajdy Człowiek z marmuru. F au lk n er dotyka tu tego asp ek tu polskości, który jeszcze n igdy nie pojaw ił się w b ad a n ia ch n a d k o lonializm em w Polsce w w ieku

17 D obrym w prow adzeniem do szkoły frankfurckiej są kom entarze L eszka K ołakow skiego w Głównych nurtach marksizmu”, t. 3.

18 Györgi L ukacs, cytow any przez L eszka K ołakow skiego w 3. tom ie Głównych nurtów marksizmu (Main currents o f M arxism, t. 3. O xford U niv ersity Press, O xford 1978,

s. 265).

2

9

(11)

2

9

8

X IX i częściowo XX. Jakże ab su rd a ln ie b rzm i w tym kontekście term inologia „za- leżnościow a” .

D orota K ołodziejczyk słusznie zauw aża, że w Trubadurach imperium używam kateg o rii p ostkolonialnych „w opozycji do m odelu w ytw orzonego w anglojęzycz­ nych stu d iac h p o stk o lo n ialn y ch ”19. Tak, jestem zw olenniczką podejścia in te rd y ­ scyplinarnego i n ie w aham się poruszać w trójkącie literaturoznaw stw o - h isto ria - politologia. S tw ierdzenie K ołodziejczyk odsłania p ełn ą zależność „zależnościow - ców ” od tego, jak się to robi i m yśli w „anglojęzycznych o środkach”. O becne p o ­ kolenie postkolonialistów coraz b ardziej skupia się na nom inalistycznym d y skur­ sie i coraz m niej m ówi o rzeczyw istości historycznej (wyjątkiem są literaturoznaw cy afrykańscy). Ale czy n ie lepiej byłoby starać się w yartykułow ać kategorie pasujące do sytuacji w Polsce n iż naśladow ać te, któ re są odpow iedzią na in n e w aru n k i historyczne i socjalne? M im ik ra, hybrydowość czy subalterność to te rm in y uży­ teczne, ale nie w yczerpują one każdej sytuacji kolonialnej. N ależałoby do n ich dodać kategorie „rew olucji z zagranicy” oraz kategorie narodow ościową i p ro eu ­ ropejską. Studia p o stkolonialne prow adzone przez anglojęzycznych A zjatów czy A frykańczyków są zwykle an ty europejskie, ale z perspektyw y E uropy Środkowej i W schodniej europejskość nie jest w rogiem , bo ta część E u ropy od p oczątku swe­ go historycznego istn ien ia do E u ro p y się przyznaje. N ato m iast jestem głęboko p rzek o n an a, że pom im o niezliczonych zapożyczeń, im itac ji i linków , k u ltu ra ro ­ syjska k o n k u ru je z k u ltu rą europejską, nie będąc jednocześnie jej częścią. Ten m odel rosyjskości, k tó ry od stuleci zwycięża w R osji, jest śm ierteln y m w rogiem europejskości. D yskurs postkolonialny nie jest dyskursem o abstrakcjach, lecz o h i­ storycznie ukształtow anych w spólnotach. N ie pow inien on wyrażać zgody na to, że pew ne fakty się nie liczą, bo nie zostały uw zględnione przez „w ładzotw órcze” ośrodki koordynujące m iędzynarodow y dyskurs. A nglojęzyczni i francuskojęzyczni p ostkolonialiści zajm u ją się p rzede w szystkim technologią do m in acji narodów eu­ ro p ejsk ich n a d nieeu ro p ejsk im i; część w yartykułow anej przez n ic h dyskursyw nej technologii do m in acji m a się n ija k do środkow ej i w schodniej Europy. To, co m ia ­ ło m iejsce w Polsce w la tac h 1939-1989, Ja n Tom asz Gross słusznie nazw ał „rewo­ lucją z zag ran icy ” . Rew olucją w ym ierzoną w pew ne narody. N azyw anie tej rew o­ lu c ji i jej skutków „zależnością jest m alapropizm em .

T rudno m i się odnieść do k o m en tarza G rażyny Borkow skiej, bo w ydaje m i się, że czytała Saida b ardzo nieuw ażnie. A utorka tw ierdzi, że w Orientalizmie Said ja­ sno precyzow ał swoje założenia badaw cze”20 (40), tym czasem jest odw rotnie: jest to książka, której m etodologia zn a jd u je się in statu nascendi, jak w w iększości p io ­ n ie rsk ic h k siążek w jakiejk o lw iek d zied zin ie. M etodologie szlifują i precy zu ją epigoni. Said oscyluje pom iędzy esencjalizm em a jego o d rzuceniem , pom iędzy „ogniem w p ie rsi” a dyskursem . Pisze to nie dlatego, że chciałabym m u przycze­ pić łatkę, w ręcz odw rotnie: jestem jego w ielbicielką i uczennicą, czyli zw olennicz­ 19 D. K ołodziejczyk Postkolonialny tr a n s fe r ., s. 34.

(12)

ką b ad a ń zaangażow anych, b ad a ń n ieobojętnych na p roblem y m oralne zw iązane czy to z obecnością Z achodu na B liskim W schodzie (w w ypadku Saida), czy z obec­ nością sowieckiej R osji w E u ro p ie Środkow o-W schodniej. G rażyna Borkowska wy­ daje się uważać, że jednym z najw iększych przestępstw , jakie m oże popełnić lite ­ raturoznaw ca, jest skierow anie d y skursu w stronę rzeczyw istości raczej niż uw ię­ zienie go w zainspirow anej przez D errid ę écriture. W przeciw ieństw ie do D erridy, Said w swoich książkach nie w ystępował b ynajm niej jako krytyk i filozof za jm u ­ jący się jedynie te k sta m i, lecz rów nież jako człow iek zainteresow any w pływem h isto rii na dyskurs.

Po rozbiorach Polska nie m iała m ożliw ości pełnego in terp reto w an ia siebie nie tylko ze w zględu na cenzurę (którą prof. Borkowska w ydaje się zawężać do czynni­ ka ograniczającego sam ow ypow iadanie się), ale p rzede w szystkim ze w zględu na opór kolonizow anego społeczeństw a, poch łan iający olbrzym ią ilość jego energii. W społeczeństw ach niepodlegających p resji kolonizacji, energia ta jest w ydatko­ w ana na p rodukow anie dóbr m a terialn y ch i k u ltu ra ln y ch , a więc m iędzy innym i na rozszerzanie intelek tu aln eg o dyskursu. C enzura druków to w zględnie łatwa do om inięcia przeszkoda, jak w skazują w schodnioeuropejskie w ynalazki sam izdat i ta m iz d at. K l u c z o w y m f a k t e m j e s t w y d a t k o w a n i e e n e r g i i s p o ­ ł e c z n e j n a o p ó r w o b e c w ł a d z y , a n i e n a p r o d u k t y w n o ś ć . Do tego należy dorzucić w yłom y w tkance społecznej spowodow ane na przy k ład ko n ­ fiskatą m ienia po w targ n ięciu Sowietów do P olski w 1939 roku. Takie konfiskaty m iały m iejsce w iele razy, że w spom nę o likw idacji kościoła unickiego na B iałorusi w w ieku X V III czy rzym skokatolickich klasztorów i zakonów po pow staniu stycz­ niow ym . Te i in n e „wyrwy społeczne” uniem ożliw iały n o rm aln y rozwój przez w ie­ le pokoleń. Tego ro d zaju procesów n ie da się zrównoważyć tow arzystw em przyjaź­ n i polsko-radzieckiej czy polsko-rosyjskiej, dbającym o to, aby k siążki rosyjskie tłum aczono na polski, zaś polskie na rosyjski.

Jak to było z tłu m ac ze n iam i ilu stru je n astęp u jący przykład. W la tac h 70. XX w ieku D zieła zebrane Z bigniew a H e rb e rta w ydane zostały przez W ydaw nictw o C zy teln ik w 4280 egzem plarzach, zaś opow iadania trzeciorzędnego rosyjskiego sym bolisty, W alerija Briusow a, wyszły w 10 290 egzem plarzach. Są to typowe dla tego okresu dysproporcje. W ciskały one w pam ięć polskiego czytelnika w lite ra tu ­ rę rosyjską nie najlepszego g atu n k u , jednocześnie gw arantując, że n ajlep si polscy pisarze m ieli u tru d n io n y dostęp do masowego czytelnika.

D zisiejsze polskie pokolenie 50- i 60-latków słabo zna polską h isto rię i lite ra ­ tu rę m iędzy in n y m i dlatego, że tego ro d zaju polityka w ydaw niczo-edukacyjna była w drażana przez dwa pokolenia. Proces w ypychania za m argines społecznej uwagi kluczow ych faktów o kolonizacji oraz in te le k tu aln y m i ekonom icznym zniew ole­ n iu , o ciągłości kulturow ej i odrębności narodow ej, odbywał się w owych czasach bez w iększych przeszkód. Już A dam M ickiew icz zauw ażył, że budow a P etersburga i jego pałaców została sfinansow ana w znacznej m ierze kosztem Litw y i Polski. Przeglądając książkę A gaty Tuszyńskiej Rosjanie w Warszawie, łatw o zdać sobie spraw ę, jaką cenę płacił polski język i polska k u ltu ra za sytuację popow staniow ą,

2

9

(13)

3

0

0

gdy w W arszawie urzędow ym językiem był rosyjski. Pisałam o tym kiedyś w p ary ­ skiej „K u ltu rze”21. B rak św iadom ości tych problem ów m ożna nazwać postkolo- n ialn y m garbem , k tó ry b ad an ia p o stkolonialne m ogłyby „zoperow ać”.

W tym kontekście zapew nienia G rażyny Borkow skiej, że przecież w R osji czy­ tano Sienkiew icza, P rusa, Orzeszkow ą i że A leksander Świętochowski m yślał, iż „górujem y n a d R osją”22 etc., b rzm ią żałośnie. T o , ż e t ł u m a c z o n o S i e n ­ k i e w i c z a n a r o s y j s k i m a s i ę n i j a k d o p r o b l e m u k o l o n i a l i ­ z m u r o s y j s k i e g o w P o l s c e . W W ielkiej B rytanii też czytano Upaniszady i in n e starożytne h in d u sk ie teksty. N ie zm ieniało to fak tu , że In d ie były kolonią W ielkiej B rytanii i że kluczow e dla n ic h decyzje były podejm ow ane w in teresie kolonialistów raczej niż m iejscowej lud n o ści i jej kultury. D o tego należy dodać u tra tę m iędzynarodow ego p restiżu , którego Polacy i in n e n arody środkow oeuro­ p ejskie posiadają obecnie ta k niew iele. Jak zauw ażyła politolożka N ancy Fraser, w w ieku XX prestiż stał się w ażną m iędzynarodow ą w alutą, używ aną reg u la rn ie w polityce zag ran iczn ej23. Czy rzeczyw iście prof. Borkowska wierzy, że rzucając na jedną szalę tłu m aczen ia Sienkiew icza na rosyjski, a na d rugą n ienorm alność rozw oju politycznego, k u ltu ra ln eg o i ekonom icznego m ożna mówić o jakiejkol­ w iek równowadze?

Studia p o stkolonialne w Polsce m ogłyby pom óc wykasować postrzeganie Pol­ ski w dyskursie za chodnioeuropejskim i am erykańskim jako przybudów ki do R o­ sji, jako k ra ju bez w łasnej h isto rii i w łasnego profilu. Tego postrzegania nie za­ uważa w ielu obyw ateli Polski, ale na p rzy k ła d w ieloletnia praca na am ery k ań ­ skich uniw ersytetach czyni je b ardzo w idocznym . M arg in alizacji polskiej k u ltu ry nie da się wykasować przez tw orzenie centrów napom ykających o „zależności” .

M ów ienie i pisanie o kolonializm ie dotyka jednej z najw iększych bolączek lu d z­ kości: obsesji w ładzy i niekończących się aktów gw ałtu silniejszych n a d słabszy­ m i. K olonializm jest bardzo specyficznym gw ałtem , typow ym dla now oczesnego i ponow oczesnego świata. W praw dzie p isa n ie o n im n ie m oże go w yelim inow ać, ale m a szanse go nieco um niejszyć. Pozwolę tu sobie na (postkolonialną) p ara fra ­ zę obserw acji D erridy, że „odczytanie czegoś pow inno być skierow ane na (niezau­ w ażony przez autora) stosunek pom iędzy tym , co on rozum ie, i tym , czego nie ro zu m ie”24. T eksty polskie i n ie p o lsk ie , w ygenerow ane w okresie k o lo n ia liz m u w Polsce, pow inny być w ta k i sposób odczytane, aby te k stu a ln e m etody i w yniki w ykluczenia stały się dla polskich i n iep o lsk ich czytelników jasne.

21 E.M. T h o m p so n Dialog polsko-rosyjski, „ K u ltu ra ” (Paryż) w rzesień 1991, s. 155-160. 22 G. Borkowska Perspektywapostkolonialna. . . , s. 43, 45.

23 N. F raser Rethinking recognition, „N ew L eft Review ” 2000 n r 3, s. 107-120. 24 „And the read in g m u st always aim at a c ertain relatio n sh ip , u n perceived by the

w riter, betw een w h at he co m m an d s and w h a t he does not co m m an d o f the p a tte rn s o f the language th a t he uses” (J. D e rrid a O f grammatology, przeł. G. Spivak, John H o p k in s U niv ersity Press, B altim ore (M D) 1978, s. 158.

(14)

P olski dyskurs po stk o lo n ialn y jest wciąż w pow ijakach. Przede w szystkim n a ­ leżałoby się przyjrzeć polskiej lite ra tu rz e o statn ich trze ch wieków i um ieścić ją w p o stk o lo n ialn ej tak so n o m ii. K ilk u m łodych literaturoznaw ców , z D ariu sz em Skórczew skim na czele, już to robi. D okonana przez niego analiza opow iadania Pawła H uelle Castorp oraz Snu srebrnego Salomei Słowackiego to p rzykłady w łaści­ wego podejścia do p ro b lem u 25. Z ta k ich b ad a ń pow inna się w yłonić m apa prze­ strzen i kolonialnej i postkolonialnej w polskiej lite ra tu rz e , k tórą należałoby skon- trastow ać z „m ap ą” polskiej lite ra tu ry w okresie przedrozbiorow ym .

P ro b lem nazew nictw a - p o stk o lo n ializm czy postzależność - zw iązany jest z m ożliw ością n ap isan ia od nowa h isto rii k u ltu ry polskiej i europejskiej o statn ich p aru se t lat. N ajw ażniejsze dla polskich problem ów k u lturow ych dzisiaj jest zad e­ cydow anie, k tó ry rodzaj tożsam ości się w ybiera - te n zaw ierający sam ookreślenie stłum ione przez okres k o lo n ialn y czy te n opróżniający polskość z jakichkolw iek potencjaln y ch treści. Bez ak ceptacji kolonialnego b agażu i jego w pływ u na p o l­ skie m yślenie niem ożliw e jest stw orzenie takiej n a rra c ji o polskiej k u ltu rz e , która dotkn ęłab y rzeczy najisto tn iejszy ch i m iałab y szansę zostać usłyszana poza Pol­ ską. O ryginalność polskiej k u ltu ry zasadza się na tym , że przeszło dwa w ieki tem u to, co nazyw am skrótow o „sarm atyzm em ” zostało „zgw ałcone” przez silniejszych sąsiadów i m im o to n ie u sta n n ie odżywało w literac k ich i n ie lite ra ck ich tekstach oraz życiu społecznym . Ta oryginalność całkow icie się rozm yw a, jeśli u n u rza m y ją w płytkiej w odzie „zależności”.

25 D. Skórczew ski Dlaczego Paweł Huelle napisał „Castorpa”?, „Teksty D ru g ie ” 2006 n r 3, s. 148-157; „Sen srebrny Salomei”, czyli parada hybryd, „P am iętn ik L ite rac k i”

2011 z. 1, s. 47-75.

30

(15)

30

2

Abstract

Ewa THOMPSON

Rice University (Houston)

It’s colonialism, after all! Some epistemological remarks

The author argues that colonialism in non-Germanic Central Europe has its own unique place in the spectrum of colonialism-as-such, and that it has not been sufficiently theorised. To advance its theoretical articulation it is necessary to revise the standard definition of colonialism present in the writings of contemporary W estern academic researchers, as well as avoid a reduction of c o l o n i a l i s m to d e p e n d e n c e as proposed by some Polish researchers. The metropolis-subaltern relationship in Central Europe was constructed differently than in Asia o r Africa. In the postcolonial period, the crucial relationship in Central Europe has been that between the s u b s t i t u t e h e g e m o n and t h e p o s t c o l o n i a l s u b a l t e r n , and acknowledgm ent o f this relationship is missing in the concept of d e p e n d e n c e as defined by certain Polish scholars.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mimo iż rządami pośrednimi posługiwali się w swoich koloniach zarówno Brytyjczycy jak i Francuzi, style ich władzy były zupełnie różne.. Inna była pozycja i

numer „Nowej Krytyki”, zawierający oprócz tekstów akademickich również materiały wizualne z wybranych działań artystycznych Joanny Rajkowskiej (w tym także

Moim celem nie jest jednak omówienie historii architektury w kolonialnym Seulu, ale wskazanie na jej funkcję w filmach koreańskich rozgrywających się w tamtych czasach..

W dniu 22 maja 2007 roku, już po raz czwarty odbyły się warsztaty studenckie „Miasta bez Barier”, orga−. nizowane przez Wydział Architektury

W XIX wieku imperium kolonialne posiadała Wielka Brytania, która miała posiadłości w Azji, Afryce, Australii i Ameryce Południowej.. Kolejnym państwem kolonialnym była

Istotnie, gdyby dla którejś z nich istniał taki dowód (powiedzmy dla X), to po wykonaniu Y Aldona nie mogłaby udawać przed Bogumiłem, że uczyniła X (gdyż wówczas Bogumił wie,

Jest to dla mnie rewolucja, bo pojawia się pomysł, który jest zupełnie, ale to zupełnie nieoczywisty?. Ba, podobno Oded Goldreich zawsze swój kurs kryptologii (w Instytucie

Een gedetailleerd overzicht van het aantal vorstda- gen, ijsdagen en zeer koude dagen over de periode van december 1995 t/m maart 1996 voor de vijf eer- der genoemde