• Nie Znaleziono Wyników

Muzyka i filozofia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Muzyka i filozofia"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Bieńkowska

Muzyka i filozofia

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (18), 123-129

1974

(2)

I w ty m m usi tkw ić isto ta e k sp ery m en tu w SF. Tylko tu mogą być uspraw iedliw ione k reacy jn e potknięcia, bow iem tak i los często sp o ty k a prekursorów .

F antastyka i futurologia nie jest dziełem przystępnym . Pom ijając

ju ż języ k w yw odu c h a ra k te ry sty c z n y dla tw órczości naukow ej i eseistycznej Lem a, p ro b lem atyk a dla niekom peten tnego czytel­ nika będzie w w ielu m iejscach ,,nie do zg ryzien ia” . L e k tu ra w y ­ m aga przygotow ania, chociażby takiego, ja k znajom ość w cześniej­ szych prac a u to ra i jego tw órczości literack iej (SF). W ówczas oceny i postulaty, osadzone w otoczeniu od la t ko ntynuow anych w ątków , sta n ą się lepiej zrozum iałe, a cele, jakie w yznaczają, b a r­ dziej w y raźn e i — jak pokazuje dorobek p isarski — w znacznym sto p n iu ziszczalne.

K siążka ta, jako „ogólna teoria w szystkiego” — rodzi w iele m yśli i w ątpliw ości. K to zaś p rzeb rn ie przez nią, dośw iadczy uczucia, że był wszędzie i w szystkiem u, co ludzkie i co na m iarę kosmiczną, się przyjrzał.

Wojciech Wielopolski

123 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O ZBIO R Y

Muzyka i filozofia

Bohdan Pociej: Idea, dźwięk, forma. Szkice o muzyce. Kraków 1972 PWM, ss. 330.

To, że filozofia jest środkiem pozw alającym zbliżyć się do sp raw sztuki, a jej pojęcia m ogą być narzędziem an alizy zjaw isk arty sty czn y ch , je st dla P ocieja rzeczą tak oczy­ w istą, że nie w ym aga specjalny ch w stępn ych uzasadnień. Wobec tych, co nie są z gó ry przekonani, na jej korzyść pow inny prze­ m aw iać re z u lta ty analiz: now e treści poznawcze, rozjaśnienie tego, co było p rzedtem ty lk o n ieokreślonym przeżyciem em ocjonalnym . A le u P ocieja rzecz nie ogranicza się do w y b o ru in stru m en tó w pojęciow ych; filozofia nie jest w yłącznie proponow anym nam przez k ry ty k a środkiem w niknięcia w zjaw iska arty sty czn e. Raz p rzy ­ w ołana na pomoc nie u stąp i tak łatw o pola, zag arn ia cały obszar: kw estia m etody sta je się kw estią treści, sensu, istoty; narzędzie zaczyna określać rzecz sam ą, do k tó re j je stosujem y. M yślenie filo­ zoficzne je s t chyba n a jb a rd zie j zaborczą, zachłanną form ą działal­ ności um ysłow ej, rzuca się na swój przedm iot i nie w ypuści go, zanim nie przeistoczy w p rze jrz y stą , zrozum iałą stru k tu rę . Ma też w sobie coś narkotycznego, w ciąga nas, an gażuje osobiście, dajem y się m u prow adzić, oszołom ieni tą niezw ykłą, niekiedy szaleńczo

(3)

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O ZBIO RY 124

k o n sek w entn ą pracą tra n sfig u rac ji, k tó ra jest rdzeniem tego g a­ tu n k u m yślenia. Taką w łaśnie przygodą jest k ry ty k a m uzyczna B ohdana P ocieja — spró b uję więc odw orzyć jej główne pery p etie. K siążka Idea, dźwięk, fo rm a stw arza n ajlepszą sposobność. S k ład a­ jące się n a nią szkice o rgan izu ją się w całości nie ty lk o tem a ty c z ­ nie, zgodnie z zainteresow aniam i i sy m p atiam i m uzyczym i auto ra. Je st to rów nież całość m yślow a, pojęciow a, rządzona przez pew ne podstaw ow e p rzesłanki i oplatająca się w okół p a ru n a jw a żn ie j­ szych w ątków . Ale i tło, na k tó ry m w szystko się rozgryw a, jest niezw ykle obszerne: stanow i je pew na filozofia m uzyki, a szerzej — w izja k u ltu ry . P isarstw o Pocieja u ru ch a m ia ją jak gdyby, p rze n i­ k a ją i organ izu ją trz y pytania. M ożna by je tak sform ułow ać:

1) czym w istocie jest m uzyka jako zjaw isko, jako pew ien tw ór, k tó ry n ap o ty k a m y w święcie ludzkim , w św iecie k u ltu ry ? 2) ja k i jest jej sens — tzn. do czego nas odsyła, na co w skazuje — co byłoby od niej różne, a zarazem n a jin ty m n iej z nią zw iązane — bądź też, co w y raża? 3) poniew aż, jak cała k u ltu ra , zanurzona jest w histo rii i w ym iar h istoryczny n ależy do jej k o n sty tu ty w n y c h określeń, n a czym polega jej trw an ie w czasie, czy raczej w ę­ d rów ka poprzez czas, na czym polegają jej p rzem iany i rozw ój? Są to więc p y tan ia o istotę, o znaczenie i o historię m uzyki. Są one tak ze sobą splecione, że bardzo tru d n o w yodrębnić każde z n ich i ro zp atry w ać sam odzielnie: określenie istoty, in tu icja se n ­ su dzieła m uzycznego p o jaw iają się w toku rozw ażań nad histo rią, w p e rsp ek ty w ie historycznego porządkow ania dom eny m uzycznej naszej k u ltu ry , poprzez świadomość ciągu, czasowego następ stw a. Z kolei rozum iejącą historię m uzyki m ożna zbudow ać tylko w tedy, gdy m a się jakieś pojęcie jej istoty i znaczenia oraz odniesień do in n y ch dziedzin twórczości. A nalizy P ocieja poruszają się w ła ś­ nie po ty m kręgu: pom iędzy w ew n ętrzn ą s tr u k tu rą dzieła — fo r­ m y m uzycznej, a jej b ytem historycznym , m iejscem w d ziejach k u ltu ry . J e s t to k rąg w zajem nych d w u k ierunkow ych im plikacji: niepodobna uchw ycić n ajisto tn iejszy ch cech fo rm y m uzycznej nie ro z p a tru ją c jej w kontekście kultu ro w ym , nie um ieszczając w ciągu historycznym . Istota dzieła m uzycznego, jako d ająca się opisać, d y sk u rsy w n a s tru k tu ra , jest u ch w y tn a w yłącznie poprzez ów k o n ­ tekst, poprzez m iejsce dzieła w całym history cznym szeregu dzieł, tych, k tó re je w yprzedziły i rów nież tych, k tó re dopiero po nim p rzyjdą. T ylko dzięki tej ko n fro n tacji z podłożem k u ltu ro w y m i ciągiem dziejow ym u zyskujem y pojęciow e narzędzia do opisu i analizy fo rm y (w głębokim filozoficznym sensie, jak i jej nadał Pociej — fo rm y jako w yrazu pew nej w izji rzeczywistości). W p rze­ ciw nym w ypadku, gdy zajm u jem y się dziełem jako czymś w yizolo­ w any m i sam ow ystarczalnym , pozostaje nam bądź to jego n au ko w a in w en tary zacja, bądź też — n a przeciw ległym k rań c u — zdanie

(4)

125 R O Z T R Z Ą SA N IA I R O Z BIO R Y

się n a sam o przeżyw anie, na czysty, nie zakłócony żadnym poznaw ­ czym niepokojem odbiór m uzyki — zw ykłą radość słuchania. R ozum ienie w szelkiego dzieła sztuki polega na o dsłanianiu zn a­ czeń ja k gdyby u k ry ty c h pod pow ierzchnią, spoczyw ających w głę­ bi, niekiedy przesłoniętych zw odniczą grą pow ierzchni; polega na u jaw n ieniu głębinow ych w a rstw sensu, k tó ry jest duszą dzieła. Rozum ienie opiera się zatem na m ożliwości tra n sk ry p c ji w łasnego języka dzieła, języka nieprzejrzysteg o, w ieloznacznego, sym bolicz­ nego, na język w m iarę p rzezroczysty i ujednoznaczniony, język pojęciowy, p rzy pom ocy którego p ró b u je m y porządkow ać rzeczy­ wistość. W ydobyw anie sensu z dzieła s ta je się p rak tyczn ie „ p rze­ p isyw aniem ” dzieła, czy też w pisyw aniem go w pew ien u k ład pojęć, k tó ry w naszym poczuciu ju ż się sam tłum aczy, je st przepuszczalny d la um ysłu i czyni zadość p y tan iu : co to znaczy? Pojęcia, n a k tó re w ten sposób p rzepisu jem y dzieło, m uszą m ieć c h a ra k te r in te rsu - b iek ty w n y — są ideam i i w artościam i w spólnym i dla naszej epoki, dla całej cyw ilizacji bądź choćby tylk o dla pew nej g ru p y ludzi. Dzieło, u jęte czy opisane w ty ch katalogach, staje się dla nas ja s­ ne, zrozum iałe, znaczące. M iędzy in tu icy jn y m , p rere fle k sy jn y m od­ czuciem znaczeń a ich ujaw n ien iem i w ykładem przebiega cały proces tra n sk ry p c ji, zm iany języka. I od razu w idzim y, że inna je st sy tu acja w dziele literackim , in n a w m uzyce: język lite ra tu ry i język jej in te rp re ta c ji należą, m im o w szelkich m ożliw ych różnic, do tej sam ej dziedziny, po d padają pod jeden system znaków . M iędzy m ową m uzyki a językiem jej opisu jest abso lu tn a nie- w spółm ierność, b rak jak iejko lw iek ciągłości. I zadanie k ry ty k a — tłum acza znaczeń m uzycznych sta je się czymś niezw ykle tru d n y m , p aradoksalnym . Z jednej stro n y je st on bardziej sw obodny w w y ­ borze perspek tyw y, w jak iej um ieści dzieło, poniew aż ono samo nie d y k tu je m u bezpośrednio k o n k retn y c h kategorii opisow ych —■ żaden w y b ran y rodzaj języka nie będzie leżał na przedłużeniu sw oi­ ste j m ow y m uzycznej. Z d ru giej stro n y wolność ta jest w olnością niebezpieczną, bo czerpiącą sw ą niezbędną m iarę nie z przedm iotu analiz, bezbronnego wobec k ry ty c z n y ch zabiegów, ale w yłącznie z ogłady in telek tu aln ej k ry ty k a , z jego poczucia wagi i sensow ności w łasn ych poczynań, z przekonania, że pisanie o m uzyce, filozofow a­ n ie na tem a t m uzyki może się przyczynić do zrozum ienia p od sta­ w ow ych spraw k u ltu ry , h istorii, a więc i ludzkiej obecności w św ie- cie. D latego tak niezw ykle w ażne będzie dla niego odnalezienie uniw ersaln ego uk ład u odniesienia, płaszczyzny in tersu b iek ty w n ej, gdzie będzie mógł rozpraw iać z inn y m i o tajem niczej rzeczyw istości m uzyki w język u fu n d am e n ta ln y ch pojęć, w spólnych dla całego obszaru naszej cyw ilizacji (o ile oczywiście nie idzie o p rzy p ad ek n aiw nego egocentryzm u, gdy piszący chce tylko dać ujście w łas­ n y m em ocjom zw iązanym z od biorem m uzyki).

(5)

R O Z T R Z Ą S A N IA I RO ZBIO R Y 12.>

cieja, cały pow yższy w yw ód stanow ił próbę odtw orzenia jej do­ m niem anego źródła. Zw ykłe obcow anie z m uzyk ą tłum aczy się sa­ mo z siebie, n ato m iast decyzja pisania o niej w ym aga usp raw ied li­ w ienia, w y k azan ia swoich ra c ji — ta k zdaje się sądzić a u to r książ­ ki Idea, d ź w i ę k , forma. I jego te k s ty są zarazem pew nym opisem fenom enu m uzycznego w naszej k u ltu rz e, od stro n y jego in te le k ­

tualnych, ideow ych znaczeń, oraz w ysiłkiem odszukiw ania podstaw dla działalności k ry ty k a m uzycznego, ro zu m ianej jako o d ręb n a od fu n k cji recen zen ta i m uzykologa, jako pośredniczenie m iędzy za­ szyfrow aną w m owie m uzycznej pracą, tw orzącą idee i w artości,

a społecznością, k tó rej cały b y t zbiorow y o p a rty jest na tych w a r­ tościach i ideach, przen ik ający ch w szystkie form y k u ltu ry .

W tej p e rsp e k ty w ie filozoficzno-kulturow ej um ieszcza się Pociej, opow iadając się za swoiście racjo n alisty czn ą, in te le k tu a ln ie p rz e j­ rzystą w izją sztu k i (wizją, n azw ijm y to, sem antyczną, p rzeciw ­ staw ioną w izji czysto ek sp resy jn ej) oraz za in tersu b iekty w n ością, ta k przecież tru d n ą w tej dziedzinie, nie posługującej się w prost językiem pow szechnych pojęć. (W ty m w łaśnie sensie filozofia jest w naszej k u ltu rz e strażniczką in tersubiektyw ności, w zajem nego porozum ienia — i w ty m też sensie jest potrzeb n a Pociejowi.) O dkąd fenom enologow ie pokazali, że znać rzecz, to d o trzeć do jej istoty, w yprow adzić ją jak g d yby na pow ierzchnię i p rzedstaw ić w prost naszem u oglądowi, m etoda ta, a raczej ogólny stosu nek do rzeczy, n astaw ien ie badaw cze, o g arnęły niem al w szystkie dyscy­ pliny. Rozpoczęła się niezw ykle ciekaw a faza w hum an isty ce i w r e ­ fleksji nad zjaw iskam i k u ltu ro w y m i — rozpoczęły się sy stem aty cz­ ne b adania n ad zasadą, rdzeniem k o n sty tu u jąc y m ich sens. Cechą tego n astaw ien ia jest przede w szystkim odsunięcie na bok w szel­ kich zew n ętrzn y ch koneksji, u w aru n k o w ań , kontekstó w zjaw iska

i sku pien ie się na nim sam ym , n a analizie jego w ew n ętrznych , im m an en tn y ch s tru k tu r: opis zasadniczo statyczny , zam k n ięty, sa­ m ow ystarczalny. Sens rzeczy o d n ajd y w an y jest w niej sam ej; m e­ taforycznie m ożna by powiedzieć, że n ak łania się tu ją, aby p rze­ m ówiła w e w łasnym im ieniu, w łasnym , przyrod zon ym sobie języ ­ kiem . Tym czasem w y d aje m i się — i książka P ocieja je s t w moich oczach koro n nym na to dowodem — że analiza zjaw iska m uzycz­ nego z zasady nie może się zmieścić w ty m czysto fenom enologicz­ n y m p rogram ie. W łaśnie dlatego, że zanim zbliżyliśm y się do m u­ zyki z naszym i in te le k tu a ln y m i narzędziam i, b yła ona dla nas mową, na swój sposób pełną, całkow itą, niezw ykle sugestyw ną: n ato m iast teraz, w św ietle analiz, okazuje się, że w cale nie jest językiem , nie tw orzy żadnego językow ego system u (kodu), k tó ry by się n a d a w a ł do ro zjaśniającej in te rp re ta c y jn e j tra n sk ry p c ji. Nie istn ieje żadna ciągłość m iędzy m ow ą m uzyki a językiem jej opisu. W tej sy tu a c ji Pociej dokonał bardzo ważnego teo rety czn ie posu­ nięcia: zam iast szukać sensu m uzycznego w zam k niętej, sam ow

(6)

y-127 R O Z T R Z Ą SA N IA I R O Z BIO R Y

starczainej, a dla in telek tu „n iem ej” istocie zjaw iska (co do pro­ w adziłoby go bądź do k ry ty czn eg o ekspresjonizm u, bądź do tru d n o kom unikow alnych czy w ręcz a rb itra ln y c h spekulacji), p rzy ją ł na w stępie podstaw ow e założenie, że m uzyka należy do w ielkiego wspólnego św iata idei, stanow iących fu n d am e n t naszej k u ltu ry . Uczestniczy w nim czynnie, nie ty le jako odzw ierciedlenie, ślad zew nętrznego oddziaływ ania na nią ideologii czy w izji św iata, o p ra­ cow yw anych gdzie indziej — w litera tu rz e , filozofii — lecz jako rów norzędna, sam odzielna odpowiedź na te sam e problem y, te sam e pytania, k tó re n u rto w a ły całe epoki, całe zbiorowości, bądź k tó re niezm iennie tow arzyszą h isto rii cyw ilizacji zachodniej jako jed n a z jej sił napędow ych. Toteż u P ocieja odniesieniem m uzyki, jej „elem entem oznaczonym ” jest nie filozofia, ale całość k u ltu ry jako duchow e środow isko, gdzie pojaw iają się i ro zw ija ją idee i w artości o kreślające istn ien ie człowieka. Filozofia stano w i tylko u niw ersalny, in te rsu b ie k ty w n y język, w k tó ry m uśw iadam iam y sobie i w y rażam y dy sk u rsy w n ie te idee i w artości, ożyw iające w szystkie sfe ry twórczości. Ich obecność w m uzyce jest oczyw ista, poniew aż jako twórczość, jako k ształtow anie m uzyka opierać się m usi na tych sam ych zasadach, co w szelka aktyw ność k u ltu ro w a, w szelkie ludzkie n ad aw anie form y.

T eksty Pocieja pokazują, że u jaw nienie sensu m uzycznego — w sferze in te le k tu a ln e j, in te rsu b ie k ty w n ej — polega (inaczej niż w m etodzie fenom enologicznej) na w yprow adzeniu go n a zew nątrz, poza dzieło, w przestrzeń w spólnych w szelkim odm ianom tw ó r­ czości przesłanek; polega na k o n fro n tacji regu ł budow ania fo rm y m uzycznej z praw am i, jak ie w danej epoce um ysł odnajdy w ał w całej otaczającej rzeczyw istości. Dla P ocieja sens dzieła m u­ zycznego sta je się u ch w y tn y nie ty le w bezpośrednim , na samo dzieło nastaw ionym odbiorze, ile w tym p rzym ierzan iu fo rm al­ n ych czy ek sp re sy jn y c h cech u tw o ru do ko n tek stu kulturow ego i ciągu historycznego, dzięki czem u „nieczytelne” (tzn. dostępne tylko em ocjonalnie) jakości dzieła u zysku ją dyskusyw ne, w y m iern e znaczenie. Dzieło m uzyczne tłum aczy się poprzez um ieszczenie go pośród innych dzieł: zarów no m uzycznych, jak i niem uzycznych — tak w synchronii, jak i w diachronii. Ciekaw e, że praw dziw ie płodna k o n fro n tacja n a stę p u je w tedy, gdy w planie synch ron ii porów nujem y u tw ó r m uzyczny z dziełam i pozam uzycznym i, lite ­ rackim i, filozoficznym i, plastycznym i; natom iast w p lan ie diach- rcnii, gdy w staw im y go w ciąg rozw ojow y c h a ra k te ry sty c z n y dla- sam ej m uzyki, w szereg dzieł będących jak gdyby odpow iedziam i w tej sam ej m owie n a histo ry czn ą ew olucję głów nych idei k u l­

tury,.

D opiero ten w spółczesny k o n tek st n a d a je dziełu m uzycznem u in ­ tele k tu a ln ą czytelność, ciąg histo ry czny zaś obdarza je jak b y w e­ w n ętrzn ą teleologią, n astaw io ną na realizację pew nego a rty sty c z ­

(7)

no-m yślow ego zadania, w kształcie określonym przez daną epokę, ale w ym ierzoną już w przyszłość, p rzygotow ującą późniejsze rea li­

zacje.

J a k w idzim y, postępow anie to jest zupełnie różne od m etody feno­ m enologicznej, chociaż k orzysta z opracow anych przez nią pojęć istoty, sensu, języka. P raw dziw y m filozoficznym patro n em Pocieja nie jest by n ajm n iej ojciec fenom enologii H usserl (a ty m m niej In g ard en z jego ograniczonym i stru k tu raln o -o p iso w y m i p ersp ek ­ tyw am i), lecz — jak sądzę — Hegel: nie fenom enologia rzeczy sam ych, lecz fenom enologia ducha k u ltu ry . Z jaw iska kulturow e, a w ty m m uzyka, są bow iem dla P ocieja sym bolicznym i e k sp resja­ mi, czy — w języ k u H egla — fig u ram i ducha, k tó ry poprzez histo rię urzeczyw istnia się, m an ifestu je, osiąga świadomość sam e­ go siebie w budow aniu form — społecznych, in telek tualn y ch, arty sty czn y ch . To w łaśnie (trzym ając się dalej term in ów heglow ­ skich) tożsam ość przejaw iającego się ducha, tożsamość w czasie i k u ltu ro w ej p rzestrzen i zapew nia jedność i ciągłość k u lturze, po­ zw ala ją rozw ażać jako jed en wspólny, choć różnokształtny język,

a więc, w ostatecznym rach un k u, uspraw ied liw ia nasze in te rp re ­ tac y jn e tra n sk ry p c je. I dopiero w tej p erspek tyw ie o tw iera się możliwość takiego u p raw ian ia historii m uzyki, o k tó ry m pisze P o ­ ciej w p ierw szym rozdziale książki: już nie zw ykłej h istorii faktów , ale historii rozum iejącej, h istorii kierującego zjaw iskam i k u ltu ro ­ w ym i dynam izm u, celowości jednego zbiorowego zadania.

P isarstw o P ocieja zakreśla więc niezm iernie szeroki horyzont dla reflek sji n a d spraw am i m uzyki; ta zam knięta, autonom iczna, zaz­ d rośnie strzegąca swej w yłączności przestrzeń doznań estetycz­ nych i uczuciow ych okazuje się ściśle włączona w całe nasze ży­ cie świadom e. Nie zatracając swej swoistości, zaczyna u czestni­ czyć w w ielkiej p rac y ideotw órczej, poprzez k tó rą o rg an izu jem y nasz św iat. K ry ty k a m uzyczna Pocieja dokonuje jak gdyby o tw a r­ cia d om eny m uzycznej — otw arcia sem antycznego — na ową sferę problem ów , k tó re stanow ią sieć pojęciową, ogarniającą ca­ łość naszych dośw iadczeń — poznawczych, estetycznych, e ty cz­ nych, m iędzyludzkich. N ajbardziej n iedy sk u rsy w n a ze sztuk, w y ­ m y k ająca się, zagadkow a — uzyskuje w ten sposób pełne p raw a o byw atelsk ie pośród sp raw dla nas najw ażniejszych, ro zstrz y g a ­ jących. Chociaż niekiedy, nie potrafiąc do niej znaleźć drogi, go­ tow iśm y ją oskarżać, że szamocze się m iędzy estety zu jący m fo r­ m alizm em a anarchicznym sentym entalizm em , o d n a jd u je m y ją przecież w świecie n ajsta rsz y ch i niezm iennych w artości, w id eal­ n ym kró lestw ie P ra w d y , D obra i P iękna, któ re n a d a ją sens w szy st­ kim naszym poczynaniom . To w łaśnie przekonanie, głów ny n e rw rozw ażań Pocieja, spraw ia, że są one przygodą ta k fra p u jąc ą , a za­ razem głosem o społecznej wadze.

Oczywiście, przedsięw zięcie tego rodzaju, w ym ierzone w cel ta k

(8)

wysoki, poruszające się w obszarze tru d n y m i nowym , narażo ne jest n a rozm aite niebezpieczeństw a. Je d n o z nich, b ardziej m o­ że zagrażające ta k u p raw ian ej k ry ty ce, to niebezpieczeństw o re d u k ­ cji, k tó ra w najlepszej w ierze sprow adzałaby fo rm y m uzyczne, c h a rak tery sty czn e dla pew nych okresów , do odpow iadających im cech w spółczesnych system ów filozoficznych. P o stulo w ana przez Pocieja m eto d a analogii może być stosow ana tylko z n ajw ięk szą ostrożnością i giętkością, raczej jako in tu icy jn e naprow adzenie niż rzeczyw isty in stru m e n t badań. W ydaje m i się, że jest ona płodna i ciekaw a, o ile zatrzy m u je się przy ogólnych rysach św iatopoglądu epoki, p rzy jej atm osferze in te le k tu a ln e j, n ato m iast sta je się bezuży­ teczna, gdy p ró b u je zestaw ień z określonym i system am i, tw ie rd z e ­ niam i, w yw odam i, z całą a b stra k c y jn ą techniczną term inologią filo­ zofii. P rz ek ra c za w te d y bow iem tę zasadniczą granicę, dzielącą św iat d y sk u rsu od św iata sym boli, u system aty zow an y język pojęciow y od nieu ch w y tn ej m ow y m uzycznej. S tw arza na m om ent złudzenie, że p rzetłum aczenie tej m ow y n a języ k k ategorii jest możliwe, że p ra w ­ dziwa tra n s k ry p c ja może stać się faktem , a nie ty lk o idealną i w su­ m ie nieosiągalną granicą, k u k tó re j dąży nasze rozum ienie. M yśl filozoficzna jest z n a tu ry zaborcza, ag resyw na, chciałaby się wszędzie w ślizgnąć i podstaw ić w łasne s tr u k tu r y w m iejsce zjaw isk n ie p rz e j­ rzy sty ch i w ieloznacznych. I d lateg o k ry ty k , hum anista, badacz k u ltu ry posługując się nią pow inien jednocześnie bronić przed jej zachłannością dziedziny, k tó re bada. bronić pełnego, w ielow ym ia­ row ego obrazu k u ltu ry , opalizującego św iatłocieniem sym bolu i ta ­ jem nicy.

Ewa Bieńkowska 129 R O Z T R Z Ą SA N IA I R O Z BIO R Y

O

„romansie brukowym i innych rzeczach

wzgardzonych”

Formy literatury popularnej. Red. Aleksandra Oko-

pień-Sławińska. Wrocław 1973 Ossolineum, ss. 238. IBL PAN. Z Dziejów Form Artystycznych w Litera­ turze Polskiej. Tom XXXIII.

W spółcześni literatu ro zn aw cy , zdając sobie spraw ę, że zajm ow ali się d o tąd „dziełam i w ybitnym i, w yselek­ cjonow anym i przez narodow e tra d y c je literackie, dziełam i zacho­ w an y m i dostatecznie trw a le w pam ięci różny ch zbiorowości lu d z­ k ich ” (S. Żółkiewski), k ie ru ją uw agę n a te zjaw iska w procesie h istorycznoliterackim , k tó re n azy w ane b y w ają „p o p u la rn y m i” , „m asow ym i”, „ lite ra tu rą trz e c ią ” itp. „ L ite ra tu ra p o p u la rn a —

Cytaty

Powiązane dokumenty

Właśnie dlatego warsztaty poświęcone połączeniu teorii z praktyką cieszyły się takim zainteresowaniem, a wydawnictwo PWN poza prezentowanym urządzeniem SONDa

16 maja, odbyła się także konferencja prasowa nt. Konkursu Literackiego „Europejski Poeta Wolności” , na której ogłoszono nominacje do tej nagrody. Została ona

2.Wykonawca zobowiązuje się wykonać przedmiot umowy z należytą starannością przy uwzględnieniu zawodowego charakteru prowadzonej przez Wykonawcę

Uczeń zna: sposób nadawania imion i nazwisk w staropolszczyźnie; historię powstawania imion i nazwisk; znaczenie swojego imienia; możliwości zdrabniania swojego imienia;

For capillary numbers below the critical capillary number, we indeed find that a sig- nificant fraction of bubbles fed to the distributor does not breakup as illustrated in the

The aim of the present study was to evaluate differences between patients with mild to severe glaucoma and control participants regarding their driving

Н аум ов, ,,в стихах Есенина всегда сим ­ вол и зи ру ет девственную чистоту, непорочность,

ra ją one szkielety dinozaurów lub ich frag ­ m enty, natom iast rzadziej pojaw iają się poje­.. dyncze