jWicba-Ł R o s t w o r o w s k i.
Prawna geneza
Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego.
Kraków
Druh&rma „© lo s u jHarodu*'
O T O
%
Osobne odbicie z „Głosu Narodu“.
NAKŁADEM AUTORA.
W przedstawieniu genezy Ks. Warszawskie
go i Królestwa Polskiego nie jest bynajmniej zamiarem moim dorzucić nowe, nieznane histo
rykom dane, zaczerpnięte z niezbadanych je
szcze archiwów. Przeciwnie, operować będzie
my materyałami ogólnie dostępnymi, które po
staram się ująć z p e w n e g o s z c z e g ó l n e g o p u n k t u w i d z e n i a : chodzi mi mia
nowicie, o zszeregowanie tych momentów pra- wno-polit-ycznych, które towarzyszą zjawisku znanemu pod nazwą p o w s t a n i a n o w e g o p a ń s t w a .
Współczesna teorya prawa politycznego, o ile ogranicza się do badania zjawisk na kon
tynentach podzielonych przez bieg historyi na państwa udzielne, zna d w i e g ł ó w n e t y p o w e f o r m y t w o r z e n i a s i ę n o w y c h pańs t w.
Pierwszą taką typową formą jest proces, którybyśmy scharakteryzowali jako proces d o- ś r o d k o w y , a będzie to p o ł ą c z e n i e do
tychczasowych odrębnych agregatów w pewną większą jednostkę państwową, przy czem zle
1*
wające czy łączące się państwa, czy państewka, tracą w całości, albo w mniej lub więcej zna
cznej części swoją państwową indywidualność.
Mówimy wtedy, że to nowe państwo, którego obszar jest sumą złączonych obszarów, ludność sumą połączonych ludności, a wspólna władza zwierzchnicza — nową zupełnie kreacyą, mó
wimy, że państwo to powstało w drodze połą
czenia, fuzyi czy unii.
Drugą typową formą iest proces, który mo- żnaby scharakteryzować jako o d ś r o d k o - w y : będzie to tak zwana e m a n c y p a c y a . Emancypacya bierze za punkt wyjścia fragment czy fragmenty jakiegoś już istniejącego pań
stwa, które odeń się odrywają, ażeby kosztem części jego terytoryum i jego państwowej lu
dności wytworzyć obszar i ludność z odrębną nową własną władzą. Mówimy wtedy, że to no
we państwo powstało w drodze emancypacyi.
Powyższe formy są formami c z y s t e m i , które w dziejach m o g ą s i ę k o m b i n o w a ć w tej naprzykład postaci, że za procesem od
środkowym emancypacyi, który doprowadzi do utworzenia szeregu nowych państewek, pójdzie proces dośrodkowy, połączenia ich w jakiś wyż
szy agregat. Belgia w r. 1830— 1831, zrywa
jąca dotychczasową łączność z Holandyą, daje nam przykład czystej emancypacyi. Rzesza Niemiecka w licznych swych transformacyach zakończonych Cesarstwem Niemieckiem jest przykładem połączenia. Kolonie angielskie
- 5 —
w północnej Ameryce, emancypujące się od An
glii i tworzące tyleż udzielnych państewek, a następnie w drodze ponownej agregacyi łą
czące się w luźną Konfederacyę, później w ści
ślejszą Federacyę, dają przykład procesu zło
żonego z obu form typowych.
Obie formy powstania nowego państwa będą formami g e n e z y p o c h o d n e j , o ile zwiążą tę genezę z działaniami i aktami prawnymi państw istniejących poprzednio, z których to działań tworzy się fundament prawny dla egzy
stencji nowego wytworu.
Pomijając dziś pierwszą formę, czyli połą
czenie, przypomnę że przy drugiej t. j. emancy
pacyi, która przypuszcza pewne uszczuplenie obszaru i ludności i skurczenie się władzy pań
stwa, od którego fragment się odrywa, tym a k t e m p r a w n y m bardzo doniosłym będzie z r z e c z e n i e s i ę z w i e r z c h n i c t w a nad t y m k r a j e m i l u d n o ś c i ą .
Mogłoby się zdarzyć, iż różne względy poli
tyczne przemawiałyby za wyeliminowaniem z całości danego fragmentu i skłoniły to pań
stwo do d o b r o w o l n e g o zrzeczenia się, ale wypadek ten, choć teoretycznie możliwy, jest niesłychanie rzadki.
Praktyka stwierdza natomiast, iż emancypa
cya następuje najczęściej w b r e w w o l i p o s z k o d o w a n e g o p a ń s t w a zapomocą u- życia pewnych środków przymusowych. Działa tu zasada: „Quamvis coactus, tamen voluisti“ ,
_ 6 —
tak, że państwo przymuszone do zrzeczenia się i uznania nowego państwa, uważa się za czy
niące to dobrowolnie, choć pod wpływem no
wych pobudek, jakie przyniosła ze sobą walka, walka dlań niefortunna, z siłami emancypacyj- nemi.
Te siły emancypacyjne znowu mogą być dwo
jakiego rodzaju:
Mogą to być siły z e w n ę t r z n e odnośnie do tego państwa, a więc inne jakieś państwo, czy państwa. Wtedy wojna międzynarodowa jest środkiem torującym drogę emancypacyi po przez kapryśny los kampanii wojennej i za
twierdzający jej wyniki — traktat pokojowy.
Traktat pokojowy jest tym instrumentem dy
plomatycznym, niesłychanie delikatnym w swo
jej genezie, który przynosi to oczekiwane i po
żądane zrzeczenie się zwierzchnictwa i ewen
tualnie uznanie nowego państwa. Jeżeli temi siłami emancypacyjnemi będą jedynie i wyłą
cznie państwa w wojnę zaangażowane, a społe
czeństwo emancypowanego kraju będzie bier
nym świadkiem ich walki, grozi niebezpieczeń
stwo, że przy ostatecznym rozrachunku ze zwy
ciężonym przeciwnikiem jedynie „racya stanu“
walczących będzie stanowiła o losie, o grani
cach, o zobowiązaniach przyszłego państwa.
(Abstrahuję tu od zawsze możliwej interwen- eyi państw trzecich w walce udziału nie biorą
cych).
Ale akcya emancypacyjna może być prowa
dzoną i bez mieszania się państw obcych, bez ich zbrojnej interwencyi. Wtedy jesteśmy świad
kami l o k a l n e j r e w o l u c y i i e w e n t u a l n e j w o j n y d o m o w e j . Różnice pra
wne, początkowo bardzo wybitne, między tym przejawem buntu ze strony własnych podda
nych a wojną międzynarodową, mają tenden- eyę do stopniowego zacierania się, zwłaszcza, jeżeli wojna domowa się przeciąga; i może przy
sporzyć stronie zbuntowanych pewien szereg powodzeń. Cel ostateczny tej wojny domowej jest niemniej podobny do celu wojny międzyna
rodowej, a mianowicie uzyskanie ze strony do
tychczasowego zwierzchnika zrzeczenia się wła
dzy nad daną częścią kraju i uznania t. zw. fa
któw dokonanych.
Wspomniałem, że to uznanie,połączonejze zrze
czeniem się zwierzchnictwa, jest w ażn ym mo
mentem w procesie emancypacyi. M e powie
działem, że jest i s t o t n y m . Nie jest istotnym dlatego, że dla ukonstytuowania się nowego państwa wystarczy takie faktyczne wyparcie dotychczasowego pana obszaru i ludności, iż na tej określonej przestrzeni dla ludności tam za
mieszkującej powstaną specyalne jej władze i te bez przeszkody spełniać będą wszystkie funkcye państwowe.
Agregat ten będzie więc państwem dla tej ludności, a nawet dobić się on może uznania ze strony państw ościennych. Tylko wobec pań
stwa okrojonego, wobec swojej poprzedniej me
tropolii, zachowa on swoją egzystencyę wątpli
wą. I tu widzimy, dlaczego to zrzeczenie i u- znanie, choć nie są istotnym, są niemniej nie
zmiernie ważnym czynnikiem emancypacyi: one w y k o ń c z a j ą o s t a t e c z n i e ś w i e ż o p o w s t a ł e p a ń s t w o , o k r e ś l a j ą ś c i ś l e j e g o d otąd t y l k o f a k t y c z n i e u s t a n o w i o n e g e o g r a f i c z n e i l u d n o ś c i o w e g r a n i c e ; s t w a r z a j ą gw a- r a n c y ę w z g l ę d n e j t r w a ł o ś c i i um o
ż l i w i a j ą n i e d a j ą c y s i ę j u ż z a- k w e s t y o n o w a ć u d z i a ł w o b r o c i e m i ę d z y n a r o d o w y m . Im to uznanie bę
dzie szybszem i wyraźniejszem, tem lepiej, choć i uznanie milczące per facta concludentia może może je ewentualnie zastąpić. — W wypadku powyższym t. j. wojny domowej, o treści trakta
tu pokojowego stanowi stosunek sił obu dotych
czasowych przeciwników, o ile nie wmieszają się w tę sprawę znowu państwa obce p o s t f e- s t u m w charakterze interwenientów.
Jest wreszcie możliwą i k o m b i n a c y a s i ł e m a n c y p a c y j n y c h , albo w ten sposób, że państwa prowadzące wojnę wywołaią akcyę emancypacyjną wśród danego społeczeństwa, albo że odwrotnie akcya rewolucyjna odwoła się do pomocy zbrojnej państw obcych, tak że walka przybierze charakter i wojny domowej, i wojny międzynarodowej zarazem.
Przy tern połączeniu różnych sił emancypa
cyjnych wszystkie one dążą — nie zawsze sku
tecznie — do zapewnienia sobie wpływu na ostateczną decyzyę w traktacie pokojowym.
Po jakiej przekątni posunie się traktat, jest rzeczą nie dającą się naprzód przewidzieć. — Emancypacya Grecyi, Belgii, Rumunii, Bułgarii, Serbii, Czarnogóry wykazuje, pomimo silnego udziału dyplomacyi międzynarodowej, niemniej znaczny wpływ sił emancypacyjnych narodo
wych miejscowych: działania ich wytwarzały fakta dokonane, które dyplomacya musiała w części uznać za nienaruszalne.
Które z wyżej wymienionych prawno-polity- cznych momentów występują przy utworzeniu pierwszego po rozbiorach państwa polskiego pod nazwą Księstwa Warszawskiego?
Przedewszvstldem jest rzeczą oczywistą, że dla naszego narodu w tej fazie — porozbioro- wej — istnienia, tylko druga z dwóch czystych form mogła mieć aktualne znaczenie: jakkol
wiek sobie wyobrażano państwo polskie, nie mogło ono powstać inaczej, jak w formie eman
cypacyi jednej, czy dwóch, czy ewentualnie wszystkich dzielnic z pod władzy dzierżących je mocarstw.
Dalej: kwestya emancypacyi Polski podnie
sioną zostaje z okazji wojny międzynarodo
wej —• wojny roku 1806 i 1807, wojny, w której po jednej stronie walczy Francya, a więc pań
stwo z poza grona mocarstw rozbiorowych, a po
— 10 —
drugiej stronie walczą początkowo Prusy, póź
niej — po przegranej pod Jeną — też Prusy wraz z sprzymierzoną z niemi Rosyą — a więc dwa skojarzone mocarstwa rozbiorowe.
Z trzech polskich fragmentów — jeden — Galicya, i to t. zw. Stara Galicya z I. rozbioru, i IN owa czyli t. zw. West-Galizien z III. rozbio
ru, jest poza obrębem walki. Austrya jest neu
tralną i pozostaje nią mimo propozycyi Napo
leona, by ewentualnie odstąpiła mu Galicyę w zamian za Śląsk rsruski.
Litwa i Ruś — drugi fragment — zostają wprawdzie wciągnięte pośrednio w wojnę, ale nie stają się terenem walki: Rosya, po bitwie pod Frydlandem (14 czerwca), szybko decyduje się na pokój, zanim jakiekolwiek próby porusze
nia Prowincyi Zabranych zdołały wywołać po
ważniejsze skutki.
Terytoryalny więc przebieg kampanii roku 1806 i 1807 z konieczności sprowadza i kwestyę odbudowania Polski wyłącznie do zaboru pru
skiego. Zależność całej akcyi emancypacyjnej od losów i wyników wojny międzynarodowej, zależność, która przejawia się tu tak silnie, sta
nowi charakterami-'zną cechę genezy Księstwa Warszawskiego, jak i w następstwie Królestwa Polskiego.
Przyjrzyjmy się bliżej tym czynnikom, które w akcyi emancypacyjnej biorą udział.
Jednym z czynników jest jedna ze stron wo
jujących, jej Pan i władca, Cesarz i Wódz Na-
- u —
czelny. Wśród ruin i gruzów zapadającego się państwa pruskiego natrafia Napoleon między innemi i na ziemie polskie. Dalekie od tego, że
by być celem wojny, wyzwolenie Polaków z pod jarzma pruskiego, staje się dopiero po odniesio
nych zwycięztwach jedną z szeregu rozlicznych operacyi obliczonych na osłabienie i unieszkodli
wienie Prus, a na wzmocnienie wpływu francu
skiego we Wschodniej Europie. Nic mniej jedno
litego jak koncepcya Napoleona na sprawę pol
ską w tej epoce. Fazy poszczególne tej ewolucyi przedstawił Dr Handelsman w swojej pracy:
„Napoleon et la Pologne1'. Nie wchodząc w jej bliższe rozpatrzenie, zaznaczę tylko, że emancy
pacya Polski jest dla Napoleona jedną z kombi- nacyj dyplomatycznych, którą ze względu na chwilowy interes Francyi, może poruszyć lub nie poruszyć, a którą raz poruszoną może szczę
śliwie przeprowadzić, albo i nie przeprowadzić, względnie do stanowiska i ugrupowania sił swo
ich przeciwników.
Tem w części tłomaczy się i tłomaczyć musi stała rezerwa, jaką zachowuje Napoleon w sto
sunku do nagabywających go o zamiary jego względem Polski. Tu przejawia się ta wielka ró
żnica, jaka zachodzi przy akcyi emancypacyj
nej między oficyalną, międzynarodową, wojen- no-dyplomatyczną metodą, a postępowaniem rządów rewolucyjnych. Jeżeli Napoleon nie czy
ni żadnych wyraźnych obietnic, ani nie przyj
muje na siebie żadnych zobowiązań wobec Po
i i 12 —
laków, to dlatego, że sam nie wie, czy i w jakim stopniu uda mu się je w przyszłości wypełnić?
Jest on w tej mierze skrępowanym, i to nie tyl
ko swojem stanowiskiem obcego panującego, zwierzchnika obcego państwa, ale przedewszy- stkiem jako tylko jedna ze stron wojujących — znacznie więcej skrępowanym niż jakikolwiek rząd rewolucyjny miejscowy, który ma swojego narodu wyłącznie sprawy na oku, i może zi wię
kszą śmiałością, radykalniej, z pewną nawet przesadą i emfazą program walki wygłosić.
Drugim czynnikiem akcyi emancypacyjnej jest samo społeczeństwo polskie. Rola tego czynnika jest daleko trudniejszą do odważenia.
Pisarze niemieccy chętnie charakteryzują postę
powanie Polaków jako: „Powstanie11. Schott- muller wydaje w roku 1907 szereg materyałów pod tytułem: „Der Polen-Aufstand 1806-1807“
a nieukrywaną bynajmniej jest tam tendencya wystawienia Polaków w świetle nienawistnem dla Prusaków. W polskiej literaturze pamiętni
karskiej i historycznej również jest mowa o „po
wstaniu", przyczem również nie bez wpływu pozostaje jasno zrozumiała tendencya silnego zaakcentowania udziału czynnego Polaków w akcyi emancypacyjnej.
Me myślę bynajmniej negować aktów po
wstańczych: tłumnego wypowiadania posłu
szeństwa władzom pruskim, usuwania urzędni
ków i zastępowania ich Polakami, ani formowa
nia się siły zbrojnej przez pobór rekruta i powo
— 13 —
łanie szlachty do pospolitego ruszenia. Chodzi mi tutaj jednak o ten moment prawno-polity- czny niesłychanie doniosły: w c z y j e m r ę k u j e s t o r g a n i z a c y a k r a j u i o r g a - n i z a c y a p o w y ż s z e g o „p o w s t a n i a “ ? Otóż objektywne zbadanie źródeł wykazuje, że kierownictwo spoczywa n i e w ręku społeczeń- sta, ale Francja, Napoleona, jego generałów i ministrów, tych wreszcie Polaków, których Cesarz jako swoich agentów do akcyi organiza
cyjnej używa. — Mimo głębokiego i omal po
wszechnego niezadowolenia z rządów pruskich, biurokratycznych i germanizatorskich, nie za
nosiło się bynajmniej przed wojną r. 1806 na ża
dne ogólne powstanie. Dopiero wojna — i to wojna zwycięska, poprowadzona w niesłycha
nie, nieoczekiwanie szybkiem tempie, ustąpie
nie siły zbrojnej pruskiej, na której w końcu opierała się władza pruska, ucieczka części urzę
dników z kasami i księgami konskrypcyjnemi i podatkowemi, wreszcie blizkość lub obecność wojsk francuskich determinują po stronie pol
skiej wyżej wspomniane akty powstańcze.
Społeczeństwo polskie, pozbawione organów własnych, niema, czasu się zorganizować. — W miejsce pustki, wytworzonej przez ustąpienie Prusaków, wchodzi niezwłocznie równie groźna potęga, potęga wojennego okupanta — i on też równie niezwłocznie chwyta się misyi organiza
cyjnej we własnem imieniu. Napoleon zachęca Polaków do powstania, wysyła Dąbrowskiego
— 1-1 - •
i Wybickiego do organizowania urzędów i armii. Przez swoich intendantów, ordonatorów i generałów trzyma wciąż rękę na pulsie „po
wstania". Gdy stawia żądanie, by zanim coś 0 Polakach postanowi, ci złożyli dowód, że są narodem godnym jego potężnej opieki, podnieca ambicyę narodową i podsyca entuzyazm płodny w ofiary krwi i mienia.
Tak wytwarza się w akcyi emancypacyjnej pewnego rodzaju współdziałanie Napoleona 1 społeczeństwa polskiego oparte jednocześnie na wzajemnęm suggestyonowaniu się w kierun
ku powyższej idei. Im więcej Napoleon potrafi rozżarzyć płomień patryotyzmu, tem łatwiej wydobędzie z kraju żołnierzy, tem chętniej do
starczona mu będzie żywność dla wojska, ale też i łatwiej mu będzie bronić sprawy polskiej później, gdy wybije godzina ostatecznych roko
wań dyplomatycznych. Odwrotnie, Polacy sty
kający się z Napoleonem, czy z jego zaufańca- mi, starają się swoją ofiarnością i zapałem wzbu
dzić, względnie spotęgować w nim zaintereso
wanie się sprawą polską, podtrzymać w nim to przeświadczenie, iż jest Polski orędownikiem i zbawcą, i w ten sposób nie dać osłabnąć ener
gii skierowanej ku jej odbudowaniu.
Wytłomaczyć sobie teraz możemy stan pra- wno-polityczny, jaki zapanowuje na ziemiach polskich. W myśl zasad prawa narodów stan ten nosi nazwę o k u p a c y i w o j e n n e j . Jest nią niewątpliwie — ale nie zwykłą, normalną
— 15 -
okupacją, a okupacją w szczególny sposób za
barwioną z powodu skombinowania jej z po
przednio omówionem „powstaniem".
Jak okupacja umożliwiła, wywołała, zorga
nizowała „powstanie11, tak z drugiej strony, ,powstanie11 oddziaływa na okupacyę. Nie zmie
niając jej f o r m y , ani nie osłabiając jej e n e r - g i i, nie mniej odbija się w treści, w sposobie jej wykonywania.
Usuniętą administracyę pruską zastępuje nie bezpośrednia administracya francuska, ale ad- ministracya polska — wprawdzie z ramienia i pod nadzorem władz francuskich, ale niemniej administracya polska, i to najprzód w departa
mentowych Regencyach i Kamerach t. j. urzę
dach sądowych i politycznych, później także i w ogólnej centralnej instytucyi, zwanej Koini- syą Rządzącą.
Organ ten jest odzwierciedleniem wpływu obu scharakteryzowanych czynników emancy
pacyjnych:
Ustanowiony jest przez Napoleona, jako oku
panta; członkowie Komisji są również przezeń mianowani; głównem jej zadaniem jest wspie
rać zapomocą swego zarządu działania wojen
ne Napoleona; b jt jej jest tak, jak samo jej źró
dło t. j. okupacya, prowizoryczny — aż do chwi
li? g<Ły 0 losie Polski traktat pokojowy coś po
stanowi.
A jednak, mimo, iż powstaje d. 14 stycznia 1807 r. a więc przed bitwami decydującemi pod
— 16 —
Iławą i Frydlandem, Komissya Rządząca wy
rasta do godności tymczasowego Rządu Naro
dowego, jako złożona z samych Polaków i to najwybitniejszych reprezentantów najczystsze
go patryotyzmu polskiego. Terytoryalnie wła
dza jej ma sięgać na sześć departamentów, co wprawdzie nie jest jeszcze „całym " zaborem pruskim, gdyż brak tu Gdańska, województwa Pomorskiego i Malborskiego, brak Warmii, ale za to rozciąga się dalej niż sama okupacya francuska, Departamenty: płocki, bydgoski, a zwłaszcza białostocki powoli dopiero oczy
szczają się z nieprzyjaciela; ten ostatni nawet w pokoju tylżyckim nie zostanie w całości Księstwu Warszawskiemu przyznany; o ile więc chodzi o te nie w pełni zajęte obszary, władza Komissyi Rządzącej jest władzą antycypowaną na rachunek przyszłych zwycięstw, ale odchy
lenie to od normy idzie po linii aspiracyj pol
skich. W swojej kompetencyi rzeczowej Komi- sya — po za zależnością od Napoleona, wspo
mnianą poprzednio — jest organem zwierzchni- czym, uposażonym w władzę ustawodawczą i zarządza całą admnistracyą i sądownictwem kraju; nie zaniedbując zadań włożonych na nią przez okupanta, równolegle — i to od pierwszej chwili ustanowienia — rozpoczyna i prowadzi akcyę organizacyjną państwową wewnętrzną, tworzy całkiem nową hierarchię urzędów i no
wą hierarchię sądów, powołuje do życia Izbę Edukacyjną, a przedewszystkiem, wyławiając
— 17 —
co jest w społeczeństwie najzdolniejszego do służby publicznej, szereguje personal sędziow
ski i adinnistracyjny, czem kładzie podwaliny do przyszłych urządzeń Księstwa Warszawskie
go. Wszystko to dzeje się pod osłoną powagi Napoleona i niejako na ryzyko sukcesu jego przedsięwzięcia, ale niemniej jest w intencyach szczero-polskiem i spełnionem z taką rezolu- cyą, jakgdyby państwo polskie było już faktem dokonanym.
Kres Komisyi Rządzącej, w tym jej chara
kterze organu okupanta, kładą traktaty Tylży
ckie z 7 i 9 lipca 1807 r. — Stają się one pierwszą formalną podstawą przyszłego pań
stwa polskiego:
określają one grosso modo obszary, których zrzeka się Król pruski, w ten sposób, iż odpa
dają od Prus Yfogóle ziemie polskie, nabyte po 1-ym Stycznia 1772, z wyjątkiem okręgów, w traktacie wyliczonych, które zostają przy Pru
sach;
wskazują one dalej los prawno-polityczny od
stąpionych prowincyj, stanowiąc, iż tworzyć będą (znowu z wyjątkiem części departamen
tu Białostockiego przyłączonej do Rosyi) pań
stwo pod nazwą KsięstYfa Warszawskiego, któ
re oddane będzie na własność i pod zwierzchni
ctwo Króla Saskiego; w jednym więc i tym sa
mym dokumencie przewidziane są dwie odrębne prawnicze operacye: wytworzenie udzielnego państwa i połączenie — narzucone z góry —
— 18 —
węzłami dynastycznymi z innem poprzednio istniejącem państwem, t. j. Saksonią;
zawierają wreszcie przepis, że państwo nowe rządzonem być ma zapomocą konstytucyj, któ
re, zapewniając wolność i przywileje jego lud
ności, dadzą się pogodzić z bezpieczeństwem państw ościennych.
Kontrahentami w tych układach są tylko trzy mocarstwa w wojnie zaangażowane: ani Król Saski, ani naród polski nie występują tu w roli samodzielnej,
W wykonaniu traktatów Tylżyckich nastę
pują operacye stanowiące dalszą formalną pod
stawę nowego państwa:
1-mo. Nadanie przez Napoleona w dniu 22 lipca w Dreźnie statutu konstytucyjnego dla Księstwa Warszawskiego. Prawnicza natura te
go aktu oktrojowanego jest bardzo ciekawa.
Nie jest on aktem samoistnym władz polskich, gdyż jedyna polska władza istniejąca — Ko- misya Rządząca, jakkolwiek wyposażona w moc zwierzchniczego zarządu, była organem dele
gowanym, a więc drugiego rzędu, i to organem prowizorycznym. Nie jest on aktem nowego przyszłego zwierzchnika, Księcia Warszawskie
go, a Króla Saskiego, gdyż ten officyalnie je
szcze się nie oświadczył, czy zgadza się na obję
cie tronu i na Unię Polski z Saksonią. Jest on, jak z podpisów na nim położonych wy
nika, aktem Napoleona i Komisyi Rządzącej.
Napoleon „zatwierdza Statut, który mu był
„przedłożony i który uważa, jako odpowiednie
„wypełnienie zobowiązań wobec ludów War
s z a w y i Wielkopolski i pogodzenie ich wolno
„ści i przywilejów z bezpieczeństwem państw
„ościennych". M e mówi, przez kogo był mu ten Statut przedłożony? Umieszczone jednak da
lej podpisy Członków Komisyi Rządzącej wy
wołują wrażenie, że stąd wyszła inicyatywa, propozycya, i że z tejże strony na treść statutu nastąpiła zgoda. Mniejsza o to, czy istotnie ten właśnie tekst był podany Napoleonowi, czy też, jak było w rzeczywistości, Napoleon podał sam myśli wytyczne, a Minister Maret ujął je w for
mę skodyfikowaną i w gotowym kształcie za
komunikował Członkom Komisyi Rządzącej do współ-podpisu: faktem jest, że oba czynniki — Cesarz i Komisya Rządząca w roli surosratu pro
wizorycznego Rządu Narodowego — w akcie tym współdziałają. Rola Napoleona, łatwa p o- l i t y c z n i e do wytłomaczenia, jest mniej ła
twą do ujęcia p o p r a w n i c z e m u , skoro z traktatem pokojowym okupacya wojenna winna była się skończyć, a gdyby nawet i dalej trwa
ła, czynność nadania konstytucyi przekraczała w każdym razie miarę zarządzeń związanych z okupacyą wojenną. Panującym też nie jest, gdyż Księstwo Warszawskie przeznaczone jest dla Króla Saskiego. Napoleon, detentor Polski, chwilowo tylko jest jej panem — p o zrzecze
niu się Króla Pruskiego, a p r z e d objęciem tronu przez Króla Saskiego — panem, przez
— 20 —
którego ręce niejako przechodzą ziemie polskie i który, wziąwszy na siebie odpowiedzialność za treść przyszłej konstytucyi polskiej, wyzy
skuje tę swoją chwilową władzę, ażeby nadać im taką formę Rządu, jaką sam uważa za stoso
wną. Dla Polaków władza ta ma charakter wła
dzy faktycznej i — jak każda władza uzurpo
wana — obliczonej na uznanie bez oporu, mil
czące — i dlatego współudział Komisja Rzą
dzącej, nie w charakterze organu delegowanego przez Napoleona, ale w charakterze surogatu Rządu Narodowego przedstawiał nawet dla po
litycznie przemożnej, ale prawniczo słabo u- gruntowanej władzy Napoleona, pewne moral
ne poparcie.
2. Drugą operacyą dokonaną tegoż samego 22 lipca jest zawarcie konwencyi drezdeńskiej przez Francyę z Saksonią, mocą której Napo
leon zobowiązał się niezwłocznie oddać Komi
sarzom Króla Saskiego Księstwo Warszawskie, obciążone poprzednio wspomnianym Statutem konstytucyjnym i całym szeregiem zobowiązań natury finansowej lub wojskowej.
Od tej chwili Król Saski jest Księciem War
szawskim. Oddanie następuje dopiero 17 Wrze
śnia w Berlinie z rąk Komisarza francuskiego Daru w ręce Komisarza polskiego Gutakow- skiego, delegowanego przez Króla z łona Ko
misyi Rządzącej. Sama zaś Komisya Rządząca, która z chwilą objęcia tronu przez Króla Sas
kiego utraciła swoją pierwotną racyę bytu, o-
trzyrmije 29 lipca nakaz od Króla powrotu z Drezna do Warszawy i dalej tam sprawowania swoich czynności, ale już w nowym charakte
rze jako Rządu delegowanego przez nowego Monarchę — i pełni funkcye aż do 5 paździer
nika, w którym to dniu ustępuje miejsca w kon
stytucji przewidzianjm organom.
3. Trzecią wreszcie operacją, dokonaną już przez nowego panującego b jło zawarcie kon
w encji z R osją nazajutrz po wspomnianjm u- kładzie z Francją, t. j. w d. 23 lipca celem u- rep-ulowania granicj państwa polskiego od stro
ny Rosyi w obwodzie białostockim — i z Pru
sami podobnej konwencji granicznej w d. 10 listopada, w której wreszcie uzjskano zgodę Prus na cesję t. zw. Kowego Śląska, obejmu
jącą część dawnego województwa krakowskie
go i księstwo Siewierskie.
W ten sposób pow jższjm i układami zostało wjkończone odrestaurowane państwo, a raczej państewko polskie, wbrew Prusom i ich ko
sztem.
Z wojny i dyplomacyi zrodzonej nie mógł ten wytwór mieć innego charakteru, jak właśnie pewnej kombinacyi dyplomatycznej. Będąc re
zultatem kompromisu i wykładnikiem ustosun
kowanych w danej chwili sił trzech mocarstw, był on typowym przykładem formacyi zwanej E t a t - t a m p o n , E t a t - b a r r i e r e , P u f - f e r s t a a t. Pojęcie to nie jest pojęciem pra- wniczem, ale czysto politycznem — i dominują
— 22 —
cym w niem momentem jest rola służebna podo
bnego państwa w interesie jednego, czy kilku państw sąsiednich. Zadaniem jego, bez liczenia się z, jego właściwościami, tradycyami i układem wewnętrznym, ma być to, by służyło za prze
szkodę wstawioną między państwa inne i usu
wało bezpośrednie ich kolizye, albo stanowiło zaporę dla ekspanzyi sąsiada, W rezultacie osią
ga się najczęściej, iż państwo w tym jedynie ce
lu utworzone, przeznacza się na teren współza
wodnictwa ich wpływów i niezawsze lojalnej ich konkurencyi i naraża na ciosy ze wszech stron.
Nikomu nie przyjdzie na myśl powiedzieć, że Niemcy są takim Pufferstaat między Francyą a Rosyą. Stosować się to pojęcie daje nie do państw większych, jeno do małych państewek sztucznie w żywym narodowym organizmie wy
krojonych. Ta rola służebna, wbrew pojęciu pań
stwa jako agregatu będącego samo dla siebie ce
lem, sprawia, że pojęcie państwa-baryerynie jest i nie może być pojęciem sympatycznem właśnie dla tych narodów słabszych interesowanych, które też pragną mieć państwo dla swoich ce
lów, choćby terytoryum ich i ludność nie przed
stawiała się zbyt pokaźnie. Tem mniej Księstwo Warszawskie mogło zadowolnić aspiracye naro
dowe polskie, gdy zostało, wbrew tradycyi historycznej wykrojone z obszaru jednej tylko dzielnicy, i to nawet nie integralnie, a z części tego obszaru — ażeby dogodzić widokom po
litycznym Napoleona. Nie ujmując więc wdzię-
— 23 —
cznośei wobec Cesarza za to, że stworzył je wogółe, społeczeństwo polskie nie mogło trak
tować tego wytworu inaczej, jak tylko za pe
wien punkt wyjścia ku dalszemu rozrostowi w drodze procesu, który można by nazwać proce
sem p o n o w n e g o z b i e r a n i a z i e m p o l s k i c h .
Wytworzone państwo w przeświadczeniu spo
łeczeństwa miało stać się środkiem do osiągnię
cia celów własnych, które były celami całego narodu. Sposobność ku zrealizowaniu tej idei politycznej nadarzyła się dwukrotnie: w roku 1809 i w roku 1812.
O tych dwóch datach wspominam tylko in
cydentalnie, gdyż nie łączą się one bezpośre
dnio z naszym tematem: są to epizody w pro
cesie rozwoju, rozszerzenia już istniejącego pań
stwa polskiego. Los dziejowy, który związał Księstwo Warszawskie z całym systemem na
poleońskim, sprawił też, że po wygranej wojnie z jednem z państw rozbiorowych, Księstwo Warszawskie zostaje wciągnięte po kolei w dwie wojny z dwoma pozostałemi mocarstwami roz- biorowemi: z Austryą w r. 1809 i z Rosyą w r. 1812. Gdy w obu wypadkach znajdują się zie
mie polskie do windyko wania: w r. 1809 obie Galicye, w roku 1812 — Ruś i Litwa, obie woj
ny mają w założeniu swojem dla społeczeństwa polskiego pewien charakter wojen emancypa
cyjnych w celu wyzwolenia austryackiego resp.
— 24 —
rosyjskiego zaboru i przyłączenia ich do wy
zwolonej w r. 1807 Polski.
K a m p a n i a r o k u 1809, mimo fałszywej gry po stronie armii sprzymierzonej rosyjskiej, ma przebieg względnie korzystny; jej rezultat jednak dyplomatyczny nie stoi w odpowiednim stosunku do wysiłków Księstwa, do powodze
nia oręża polskiego i do narodowego nastroju rozbudzonego w obu Galicyach: traktat w Schoenbrunn przyznaje Księstwu Warszawskie
mu tylko NoWą Galicyę (z III. rozbioru) zao
krągloną obwodem Zamoyskim (z I. rozbioru), przyczem odstąpienie na rzecz Rosyi obwodu Tarnopolskiego stanowi godne dyplomatyczne pendant do oddanego jej w r. 1807 obwodu Białostockiego.
K a m p a n i a natomiast r o k u 1812 i lat na
stępnych nie tylko nie doprowadza do wyzwo
lenia Litwy i Rusi, ale ściąga na Księstwo samo ciężką próbę. Ulega ono okupacyi wojennej po
dobnie jak Saksonia; Król dostaje się do nie
woli; władze polskie ustępują przed nieprzyja
cielem; jedynie armia polska, choć po za grani
cami kraju, jako wcielenie udzielności państwa, przedłuża jego idealną egzystencyę.
Z upadkiem Napoleona i z rozpoczęciem wielkiej europejskiej łikwidacyi całej jego spu
ścizny otwiera się nowy rozdział w dziejach naszych — i tu dochodzimy do drugiej części naszego tematu, do g e n e z y K r ó l e s t w a P o l s k i e g o .
— 25 —
Prawnopolityczny byt Księstwa Warszaw
skiego w tej chwili n i e j e s t z n i s z c z o n y , ale jest z a k w e s ty o n o w a n y . Podobnie, jak Saksonia, jak tyle innych państw i państewek, Księstwo nie jest traktowane na razie jako pod
miot prawny, biorący udział w rokowaniach dy- plamatycznych, ale jako przedmiot tych roko
wań, jako przedmiot posiadający pewną war
tość, jako zdobycz przeznaczona, obok innych zdobyczy, do zaspokojenia apetytów czterech mocarstw sprzymierzonych: Anglii, Austryi, Prus i Rosyi. Francya, zwyciężona, dopiero po pewnym czasie uzyskuje, dzięki zręczności Tal
leyranda, wstęp i udział w poufnych konferen- cyach czterech likwidatorów. Tam więc — w gronie dyplomatów tych pięciu dworów — decyduje się los Polski tak, jak to miało miej
sce przed siedmiu laty w Tylży na konferency- ach francusko-rosyjskich — i to jest pierwszy moment prawno-polityczny wielkiej wagi w ge
nezie przyszłego Królestwa.
Drugi moment stanowi to, że wśród tych pię
ciu władców, których uprawnienia wobec Pol
ski są równorzędne, istnieje pewnego rodzaju g r a d a c y a w z a i n t e r e s o w a n i u s i ę j e j l o s a m i : istnieje najprzód grupa ciaśniej- sza z czterech państw sprzymierzonych pragną
cych rozwiązać kwestyę Polską bez ingerencyi Francyi; istnieje wśród niej grupa jeszcze cia- śniejsza, złożona z trzech państw rozbiorowych, które pragnęłyby ją rozstrzygnąć w duchu
— 26 —
wspólności interesów z rozbiorów powstałej;
wśród tej grupy jest jeszcze ciaśniejsza — już tylko w dwóch interesentów złożona — z Prus i Rosyi — która opiera się na apetytach skie
rowanych ku Saksonii i Księstwu Warszawskie
mu; wśród wreszcie tej pary władców jest jeden, który pozostaje z Polską w najbliższem zetknię
ciu.
Tej Polski, której losu nie określił traktat pa
ryski z r. 1814, i która jako rzecz niczyja, miała być przedmiotem rokowań Kongresu Wiedeń
skiego — tej Polski okupantem — i to wyłą
cznym okupantem jest Aleksander I. Z tytułu okupaeyi, podobnie jak przed siedmiu laty Na
poleon, wykonywa w tym kraju, pozbawionym swej prawowitej ładzy, najwyższe zwierzchni
ctwo. Jest to władztwo prowizoryczne, jure belli uznane przez Sprzymierzeńców, znoszone przez ludność polską jako zło nieusuwalne, ale nie
mniej pociąga ono za sobą prawno-polityczne następstwa.
W stosunku do sprzymierzeńców Aleksan
der I. jest skrępowany pewnemi tajnemi zobo
wiązaniami, które nie posiadają jednak tyle ści
słości, by nie mogła się z niemi pogodzić własna koncepcya Aleksandra na sprawę polską. Ukła
dem Ka 1 i s k i m z 28 lutego 1813 przyobie
cał Prusom obszar łączący Stare Prusy ze Ślą
skiem, a więc część Księstwa Warszawskiego, ale nieoznaczono tam — j a k ą ?
— 27 —
W układzie R e i c h e n b a c h s k i m z 27 czerwca 1813 umówili się Sprzymierzeńcy, że Księstwo Warszawskie będzie rozwiązane, a je
go terytoryum podzielone między trzy państwa rozbiorowe, ale nie powiedziano tam — w j a k i m s t o s u n k u?
W traktacie C i e p l i c k i m z 9 września 1813 zobowiązanie staje się jeszcze subtelniej- szem i polega na tem, że los Księstwa Warszaw
skiego określony zostanie w drodze zobopólne- go porozumienia (..arrangemerst a l?amiab!e“).
K o n c e p c y a zaś A l e k s a n d r a zdąża do tego, ażeby, jeżeli można, niczego w Księ
stwie nie ustąpić, a jeżeli trzeba, to jak naj
mniej, zabierając resztę dla siebie. Jakiekol
wiek są odnośne ambicye, niema zgody zupeł
nej wśród likwidatorów. Nawet ten punkt wspól
ny, jakim jest rozwiązanie Księstwa Warszaw
skiego — punkt negatywny — może być rozu
miany rozmaicie: od zniszczenia zupełnego za pomocą podziału — do oderwania go w cało
ści od Saksonii i przyłączenia w całości do je
dnego z mocarstw rozbiorowych.
I dlatego, że zgody niema, okupacya wojenna rosyjska, która rozpoczyna się w lutym 1813 r., a trwa do czerwca 1815 r. a więc z górą dwa la
ta, może być wyzyskaną nie tyle dla celów wo
jennych, ile dla celów politycznych, jakie przy
świecają Aleksandrowi. Cesarz rosyjski nie my
śli o a n n e k s y i p r o s te j, tak jak o niej myślą Prusy i Austrya co do upatrzonych ezę-
— 28 —
ści Polski, albo niektórzy z mężów stanu rosyj
skich: przeciwnie, myśli on o utrzymaniu pań
stwa polskiego, o odrestaurowaniu go pod swo- jem berłem, nawet o ewentualnem powiększeniu go kosztem Cesarstwa za pomocą poprzednio zabranych prowincyj Rusi i Litwy. Programu tego nie głosi publicznie, zachowując wobec braku zgody swych sprzymierzeńców, wielką' a łatwo zrozumiałą rezerwę; ale myśli swych przed nimi nie tai, podobnież przed zaufanymi Polakami i Rosyanami. Przy tej jego koncep- cyi i wojna, którą poprowadził szczęśliwie, na
biera odnośnie do tego punktu charakteru woj
ny emancypacyjnej, u kresu której stanąć ma wyzwolone z pod przewagi francuskiej i wszel
kich węzłów z Saksonią państwo polskie. Za
danie o tyle jest ułatwione, że tworzyć państwa nie trzeba, skoro ono już istnieje: wystarczy zmienić nomenklaturę i wakującą koronę wło
żyć na głowę własną. Przy powiększeniu ewen
tualnem tego państwa wystarczy znowu zrzec się, jako cesarz rosyjski, zwierzchnictwa nad Litwą i Rusią ażeby niezwłocznie odzyskać je, jako Król Polski. Z tem więc zastrzeżeniem, że nie chodzi tu o stworzenie z grantu nowego państwa, Aleksander może być uważany za czynnik emancypacyjny odnośnie do genezy przyszłego Królestwa Polskiego.
C z y i w j a k i m s t o p n i u j e s t n i m s a m o s p o ł e c z e ń s t w o p o l s k i e ? Oficy- alni jego przedstawiciele: Król, Rząd w postaci
— 29 —
Rady ministrów, Rada Konferencyi — są poza granicami kraju. Sejm nie zostaje zwołany. Poz
bawione tych organów, stanowi ono bierną ma
sę niezorganizowaną, znoszącą z mniejszem lub większem poddaniem się najazd obcy, wraz z wszelkiemi klęskami, jakie mu towarzyszą, i wy
czekuje z niepokojem wiadomości z pola bitew, czy z gabinetów dyplomatycznych, gdzie ważą się losy zwyciężonego Księstwa, Samodzielnego organu nowego, własnego, nie wytwarza. Do wyjścia z tego stanu politycznej martwoty nie dopomaga mu bynajmniej Aleksander. Jeżeli na co Cesarz zwraca uwagę, to na a r m i ę p o 1- s k ą — i to nie tylko na te jej szczątki, które powracają z Paryża, ale i na tę, którą pod kie
rownictwem W. Ks. Konstantego ma zorganizo
wać t. zw. Iv o m i t e t w o j s k o w y . Łoży na nią niezbędne fundusze, jako forszus, mający być spłacony później przez skarb Księstwa.
W pewnej chwili naprężenia sytuacyi w Wie
dniu — w drugiej połowie listopada 1814 — żą
da W. Książę oświadczenia się wyraźnego za Aleksandrem, ale Komitet w swoich znanych trzech notach nie wychodzi z rezerwy, jaką mu nakazują obowiązki złożonej królowi Saskie
mu przysięgi i brak wszelkich zaręczeń co do losu Polski w rękach Aleksandra. Po ustąpie
niu kilku cz-łonków, Komitet prowadzi dalej swoją akcyę organizacyjną, ale proponowana przez W. Księcia demonstracya i obliczony jej efekt na zagranicę nie przychodzą do skutku.
— 30 —
O k u p a c j a r o s y j s k a , nie będąc ściśle tjlk o okupacyą wojenną, ma swoje szczególne polityczne zabarwienie, z tym jednakże odcie
niem różnicy w stosunku do okupacji napole
ońskiej, iż charakterjzuje ją znacznie mniejsza ufność do społeczeństwa polskiego, a ze stronj tego ostatniego znacznie mniejszj zapał, więk
sza natomiast rezerwa. I Aleksander w chara
kterze okupanta ustanawia 14 marca 1813 swój organ zastępczj pod nazwą R a d y N a j w y ż s z e j T y m c z a s o w e j K s i ę s t w a W a r s z a w s k i e g o , ale organ ten, choć w skład jego wchodzi dwóch Polaków, mieści też dwóch Rosyan i jednego Prusaka, a tem samem może pełnić funkcyę Rządu tjmczasowego, ale nie dojdzie n igd j do tego, b j stać się tak, jak Ko
misja Rządząca z r. 1807, surogatem Rządu Narodowego. K o m i t e t o r g a n i z a c j j n j c j w i 1 n j , ustanowionj w r. 1814 i złożonj z sześciu Polaków i jednego Rosjanina, ma za zadanie omawianie niedomagań w urządzeniach krajowjch wraz z wnioskami co do ewentualnej ich poprawj — ale nie jest on żadnjm organem władzj, a nawet w roli doradczej jest skrępo- w anj co do zakresu swojej in icja tjw j. Organj niższe administracjjne, departamentowe i po
wiatowe, tudzież sądownictwo są w całości u- trzjmane, ale wszędzie wciskają się ro s jjs c j urzędnicj w charakterze organów dodanjch dla kontroli, nadzoru lub współpracownictwa.
Jeżeli w tjch warunkach rządzone społeczeń
— 31 —
stwo polskie jest współczynnikiem zamierzo
nej akcyi emancypacyjnej, to tylko o tyle, że nie przeciwdziała okupacyi, ani towarzyszącym jej objawom dalszych zamiarów. Nie spodziewa
jąc się niczego dobrego po dążących do nowego rozbioru Prusach i Austryi, pokłada całą na
dzieję i zaufanie w tych mężach stanu, którzy wraz z księciem Czartoryskim są zwolennikami polityki Aleksandra — ale czeka w rezerwie na wyniki obrad kongresu i na dalsze czyny Cesarza.
K s i ą ż ę A d a m C z a r t o r y s k i , nie bę
dąc oficyalnym naczelnikiem narodu, wyrasta w owej epoce na jego przywódcę moralnego i na zastępcę na ochotnika jego interesów. Da
leki od krótkowidzącego i małostkowego opor
tunizmu, j e s t tak, jak b y ł dotąd, zasadni
czym wyznawcą programu unii Polski z Rosyą, a znajduje się w tej szczęśliwej dla każdego politycznego męża chwili, kiedy jego idealny, w wyobraźni zbudowany plan wchodzi w sta- dyum wykonania. To stanowi całą jego siłę wo
bec Aleksandra i tegoż rosyjskich, niechętnych dla Polski, doradców. Dzieło kongresu wiedeń
skiego, o ile dotyczy Polski i stanowiska Ro
syi, jest niewątpliwie rezultatem współdziała
nia rosyjskich dyplomatów okupanta i tego — zaufaniem Cesarza obdarzonego — reprezen
tanta społeczeństwa polskiego. Będzie to jego śpiew łabędzi na tern polu: pominięty wbrew ogólnemu oczekiwaniu w chwili obsadzenia sta
nowiska namiestniczego, odsunięty w nastę- pstwio od wpływu politycznego, odnajdzie się książę Adam w piętnaście lat później ponownie na naczelnym narodowym posterunku, jako Prezes Rządu Narodowego — tym razem p r z e c i w Rosyi, ale na to trzeba będzie, żeby wszy
stkie złudzenia z roku 1815 w międzyczasie zdą
żyły w proch się rozsypać...
Koniec temu wyczekiwaniu i prawnemu pro- wizoryuin kładą t r a k t a t y m a j o w e (3-go maja 1815) zawarte w gronie państw rozbioro
wych w chwili, gdy zgoda innych państw inte
resowanych na ich treść została poufnie zape
wniona. Ważniejsze postanowienia wciągnięto do „A c t e f i n a l “ z 9 czerwca, a w całości figurują w annexach do tegoż „Aktu końco
wego^.
Traktaty majowe obejmują:
1. Układ Rosyi z Austryą.
2. Układ Rosyi z Prusami.
3. Układ wspólny Austryi, Prus i Rosyi do
tyczący wolnego miasta Krakowa i zatwierdzo
nej wspólnie dla niego konstytucyi.
O ile chodzi o R z e c z p o s p o l i t ą K r a k o w s k ą , to tworzą ją istotnie traktaty wie
deńskie pod wspólnym protektoratem trzech mocarstw rozbiorowych, odrywając od Księ
stwa Warszawskiego na lewym brzegu Wisły odpowiednie maleńkie tery tory urn. Tworzą to małe państewko bez innych powodów jak ze względów sąsiedzkiej konweniencyi. Wytwór
— 33 —
ten dyplomatyczny ginie w r. 1846 pod wpły
wem działania tejże samej zasady, która jest wszelkich zasad negacyą.
Co się zaś tyczy K s i ę s t w a W a r s z a w s k i e g o , to oprócz odstąpionego skrawka na rzecz W. Miasta Krakowa traci ono n a r z e c z P r u s grosso modo dwa departamenty: poznań
ski i bydgoski i swój udział w protektoracie nad Gdańskiem; n a r z e c z zaś A u s t r y i swoje prawo współwłasności w salinach wielickich i drobny skrawek na prawym brzegu Wisły w okolicach Skawiny i Wieliczki. Od Rosyi Au- strya uzyskuje zwrot okręgu Tarnopolskiego.
W tej uszczuplonej postaci Księstwo War
szawskie trwa nadal jako p a ń s t w o , podnie
sione zostaje do godności K r ó l e s t w a i uzy
skuje — po usunięciu dotychczasowej wstydli
wej nazwy — miano Królestwa P o l s k i e g o . Na miejsce zerwanych węzłów z Saksonią wcho
dzą nowe, narzucone węzły z Cesarstwem Ro- syjskiem — węzły, które co do swej strony formalnej mają być natury konstytucyjnej. li
nia ma być wieczną, to znaczy zawartą na czas nieokreślony, pod berłem Cesarza i jego nastę
pców, którzy przybierają tytuł Króla Polskiego.
Traktaty wiedeńskie nie stawiają tamy roz
szerzeniu granic Królestwa kosztem Cesarstwa.
Aleksander I, który poczynił w r. 1815 i w na
stępstwie czynić będzie Polakom obietnice w tym względzie, zabezpieczył się tu międzyna
rodowym układem, że to ewentualne powię- 3
— 34 —
kszenie Królestwa mu za złe poczytane nie będzie.
W dwa tygodnie po podpisaniu traktatów majowych uzyskują trzy państwa rozbiorowe z r z e c z e n i e s i ę w s z e l k i e g o z w i e r z c h n i c t w a n a d K s i ę s t w e m W a r n a - w s k i e m z e s t r o n y K r ó l a S a s k i e g o w konweneyach z 18 maja, a także solenne zwolnienie z d. 22 maja, poddanych i urzędni
ków od przysięgi. W ten sposób ciągłość prawa jest formalnie zachowaną.
Od tej chwili ustaje okupacya prowizoryczna, a w jej miejsce wstępuje o b j ę c i e w p o s i a - d a n i &. Król Pruski czyni to w W. Księstwie Poznanskiem d. 15 maja, Aleksander w Króle
stwie dopiero 20 czerwca. Znika Najwyższa Ra
da Tymczasowa Księstwa Warszawskiego z ra
mienia okupanta, a powstaje z ramienia nowego Króla ustanowiony R z ą d T y m c z a s o w y K r ó l e s t w a P o l s k i e g o (data ukazu jest z 20 maja), złożony z pięciu Namiestników Kró
lewskich, w tem trzech Polaków i dwóch Ro- syan — który jest znowu organem prowizory
cznym, ale mającym inną prawniczą podstawę.
Trwać on będzie do chwili zainstalowania orga- nów konstytucyjnych w dniu 24 grudnia 1815 roku.
Prawno-połityczny byt Królestwa wykończa
■wreszcie nowy Król Polski Aleksander, nadając mu z własnej mocy k o n s t y t u c y ę oktrojo- waną, a nawet właściwie mówiąc dwie konsty-
— 35 —
tueye: jedną •— prowizoryczną, ułożoną jeszcze w Wiedniu z datą 25 maja 1815 r. pod nazwą:
„ B a s e s d e l a C o n s t i t u t i o n“ , drugą — ostateczną z datą 27 listopada 1815 w Warsza
wie, która z dniem 24 grudnia tegoż roku we
szła w życie. Mimo tych nowych przepisów za
sadniczych, konstytucja Ks. Warszawskiego i dekrety z minionej epoki nie są uchylone ale, przeciwnie, expressis verbis utrzymane, o ile przez nową konstytucję nie zostały zmodjfiko- wane. I w tym wypadku ciągłość prawa jest więc zachowaną.
Jak się przedstawia dzieło Kongresu Wie
deńskiego i Aleksandra w stosimku do kreacji napoleońskiej? O ile chodzi o związek z Sakso
nią — jest ono jej zaprzeczeniem, ale po za tem jest nie tjlk o prawniczo, ale i politycznie tam
tej kontynuacyą. Me ginie bynajmniej zainau
gurowany p r o g r a m z b i e r a n i a ziem p o l skich, który był tym własnym dalszym celem odrestaurowanego państwa. Pozostaje ten głó
wny instrument, za pomocą którego program po
czął się realizować — ośrodek obdarzony pewną przyciągającą siłą — p a ń s t w o pol skie. Codo widoków na przyszłość roztacza się przed niem p e r s p e k t y w a p o k o j o w e j e m a n c y p a c y i L i t w y i R u s i w myśl przyrzeczeń Aleksandra. Przez unię z Cesarstwem, Polska nie tylko nie abdykuje, a orzeł jej nie zniża lo
tu, ale owszem uzyskuje możliwość pójścia da
lej po linii roku 1807 i 1809 i dokonania zgo- 3*
— 36 —
dnie tego, co siłą oręża w r. 1812 przeprowa
dzić się nie dało. Co do windykacyi innych za
borów pruskiego i austryackiego — stały jjrzed- miot obaw obu gabinetów — ta nie jest pra
wdopodobną, ale nie jest też wykluczoną, bo i jak, jakimi środkami w ludzkiej mocy wyklu
czyć możność starć w przyszłości między Rosyą a dwoma innemi mocarstwami rozbiorowemi, a tem samem i pokusę spożytkowania w tym kierunku idei emancypacyjnej?
Takie były nadzieje i takie perspektywy;
przypomnijmy jakie były w rzeczywistości dal
sze losy Królestwa Kongresowego. Jest rzeczą charakterystyczną, że obie prawno-polityczne przesłanki najwyższe, zasadnicze, które stano
wiły murowaną podstawę koncepcyi Czartory
skiego i które mogły też moralnie pogodzić Pol
skę z ideą łączności z Rosyą — mianowicie l-o byt odrębny od niej, a konstytucyjny, 2-o wcie
lenie Litwy i Rusi do Królestwa — obie te prze
słanki w najbliższem piętnastoleciu stają się coraz więcej problematycznemi. Przy Wielkim Księciu Konstantym i Nowosilcowie konstytu
cyjność rządów była tylko fikcyjną, i nie było szans wielkich, by system zmienił się na lepsze.
Nie mniej smutne od czasu wstąpienia Miko
łaja I były widoki w kwestyi prowincyi litew- sko-ruskich. Zarzucano kiedyś Księstwu War
szawskiemu kruchość jego podstawy związanej z efemerycznymi sukcesami Napoleona, Nie mniejsza kruchość ujawniła się i w Królestwie
— 37
Kongresowem, opartem może na dobrej, ale wcale nie wszechwładnej woli Aleksandra i na chwilowem przycichnięciu biurokracyi rosyj
skiej. Błąd kardynalny — nie w c z y n a c h , gdyż Polacy nie mieli wówczas nic lepszego do wyboru, ale błąd w m y ś l e n i u p o l i t y c z n e m polegał na świadomem, czy nieświado- mem ignorowaniu tradycyj politycznych rosyj
skich, a te tradycye, które są silniejsze niż naj
piękniejsze improwizacye monarchów, znajdo
wały się w radykalnej sprzeczności z obu wspo- mnianemi przesłankami. Pomijam już sprzecz
ność konstytucyjnej Polski z absolutnie rządzo- nem Cesarstwem, którą z góry eskontowali są- siedzi jako źródło nieuniknionych konfliktów między dwoma sprzęgniętemi razem państwa
mi. Przypomnę, że Królestwo Polskie otrzyma
ło w spuściźnie po Księstwie program zbierania koło siebie ziem polskich: łącząc się z Rosyą, łączyło się z państwem, które wyrosło na grun
cie zbierania najprzód ziem ruskich, a później, zbierania wogóle ziem jakichkolwiek i rozsze
rzania obszaru Imperyum ku wszelkim możli
wym morzom i Oceanom. Polska odrębność i polska ekspanzya kosztem Cesarstwa natrafiała na wręcz odmienny program rosyjski: unifika- cyi i ekspanzyi rosyjskiej.
Historya może różny sąd wydać o tem, czy w r. 1830 chwila do obrachunku Polski z Ro- syą była odpowiednią, ale nie kwestyonuje ona bynajmniej, że o t e d w i e p r z e s ł a n k i wła
— 38 —
śnie wojna została wypowiedziana, że obie one stały się hasłem i programem rozpoczynającej się wałki, ażeby na Cesarzu Mikałaju siłą wy
musić to, co w drodze pokojowej, wbrew zarę- czeniom i obietnicom osiągnąć się nie dało.
Wojna roku 1830— 31 jest tem interesująca z punktu widzenia poruszonego dzisiaj tematu, że przedstawia c z y s t ą f o r m ę w a l k i e- m a n c y p a c y j n o - r e w o l u c y j n e j , u kresu której stanąć miało nowe państwo, nie
podległe, niezależne od Cesarzów Rosyi, wiel
kie Królestwo Polskie obejmujące także i pro- wincye rusko-litewskie. Czystość tej formy za
wdzięczała Polska zupełnej abstynencji mo
carstw europejskich.
W „ S ł o w a c h w s t ę p n y c h " do wyda
nego przez, Akademię Umiejętności Dyaryusza Sejmu z r. 1830— 31 skreśliłem główne fazy prawno-politycm e tego olbrzymiego przedsię- wzięcia: usunięcie z kraju elementów rosyjskich, obalenie władz istniejących, detronizacyę Mi
kołaja, ukonstytuowanie państwa na nowych podstawach, z nowym Rządem Narodowym na czele i Sejmem, w którym zasiedli nawet posło
wie z Litwy i Rusi. Niestety, zabrakło w tym procesie jednego kardynalnego prawno-polity- cznego momentu: zrzeczenia się przez Mikołaja zwierzchnictwa nad Polską, Litwą i Rusią.
Powstało na chwilę nowe państwo, ale nie potrafiło ono ani utrwalić nowych swych gra
nic, ani zapewnić sobie egzystencyi. Po przegra
— 39
nej, nie dobiło się nawet traktatu pokojowego, któryby dał wyraz jego odrębnej prawnej in
dywidualności. Zawojowane -— nie wróciło już do tej sytuacyi, jaką posiadało przed wojną.
Pozbawione konstytucji, skazane zostało na długoletnią martyrologię,..
Wtedy, można powiedzieć, wtedy dzieło ro
ku 1807 i 1815 zostaje zniweczone, a naród nasz — po dwóch tych nieudanych ekspery
mentach z Saksonią i z Rosyą — cofnięty pod względem międzynarodowym, choć w innym układzie terytoryalnym, do stanu z przed tra
ktatu w Tylży...
Rozebrane tutaj dwa tak nam bliskie przy
kłady genezy państwa wykazują, jak ten pozor
nie prosty problem, określony dwoma słowa
mi: „p o w s t a n i e p a ń s t w a“ w naszej epo
ce i na naszym starym kontynencie, jest w isto
cie problematem złożonym z całego szeregu in
nych, które znowu, każdy wzięty z osobna, przypuszcza dość skomplikowane działania.
Zwłaszcza — przy tej formie, która jest formą emancypacyjną przymusową i gdzie cały pro
ces układa się w cztery odrębne operacye: lo walki zbrojnej, 2o okupacyi wojenno-politycz- nej, 3o traktatu pokojowego, 4o wytworzenia nowego prawa publicznego wewnętrznego. W y
maga proces ten wielkich wysiłków fizycznych, moralnych i intellektualnych po stronie zaan
gażowanych Rządów, zmagania się wysłanych
— 40 —
na front armii, subtelnej nie próżnującej nawet wśród grzmotu dział dyplomacyi.
Ujęcie prawnopolitycznych momentów nie wyczerpuje oczywiście historyi powstania Księ
stwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego; je
żeli nie jest dowolną abstrakcyą, to dlatego, że historyę tę obejmuje, mieści w sobie, o ile te właśnie momenty panują nad sytuacyą. Wojska mogą się bić dobrze lub źle, dyplomacya może być zręczną lub niezręczną, konstytucya narzu
cona może być trafną lub chybioną — proces genezy Księstwa i Królestwa pozostaje najnaj- ściślej związany z tymi czynnikami, których ani pominąć, ani zlekceważyć niepodobna.
Proces powyższy komplikuje się i ewentual
nie kombinuje z a k c y ą s a m e g o e m a n- c y p o w a n e g o s p o ł e c z e ń s t w a . Mam na myśli rzeczywistą a k c y ę polityczną, a nie — bezsilne i bezpłodne tylko n a s t r o j e . Jakkolwiek dalekim będzie dystans, który dzie
li to społeczeństwo od oficyalnej kuźni, w któ
rej się dlań kuje prawno-polityczna zbroja, mo
że ono, choć nie posiada żadnej prawnej organi- zacyi, zdobyć się na nią w fazie walki, i anty
cy p u je najbliższą przyszłość, uzyskać z tego tytułu pewien głos i wpływ skuteczny na wynik ostatecznych decyzyj.
Gdy się na to nie zdobędzie, pozostaje jesz
cze droga obrony jego interesów przez samo
rzutną akcyę osób prywatnych, które na ocho
tnika niejako, zużytkownjąc możność dostępu
do sfer decydujących — jak Stanisław Potocki w r. 1807 u Ministra Mareta, albo ks. Czartory
ski w r. 1815 u Aleksandra I. — mogą, choć bez formalnego mandatu, uchylić niejedno niebez
pieczeństwo, odwrócić krzywdę, zapewnić ja
kieś dobrodziejstwo dla swego narodu.
Jeżeli w tej czy w owej formie kombinuje się akcva officyalna z akcyą emancynowanego spo
łeczeństwo, to dla tej prostej przyczyny, że wśród „i n t e r e s ó w“ , które mają przy osta
tecznej decyzyi znaleźć swoje zaspokojenie, i „i n t e r e s“ tego społeczeństwa odgrywać po
winien niepoślednią rolę, które nazajutrz po tra
ktacie ma się znaleźć w sytuacyi równoupra
wnionego podmiotu prawnego i ma rozpocząć żywot własny. Najdalej posunięta obca życzli
wość nie jest w stanie ustrzedz od błędów, któ
re płyną z nieznajomości stosunków.
I dlatego ten moment prawnopolityczny, któ
ry polega na f o r m i e i i n t e n z y w n o ś c i u d z i a ł u s a m e g o e m a n c y p o w a n e g o s p o ł e c z e ń s t w a w a k c y i t w ó r c z e j , nie jest ani prawniczo, ani politycznie obojętny, skoro wpływ jego odbić się może na tych posta
nowieniach, które w następstwie przez długie lata stanowić będą ramę zewnętrzną dla dzia
łalności nowo wytworzonego państwa.
.
1,1
*
'
'
.