• Nie Znaleziono Wyników

Prawna geneza Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Prawna geneza Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego"

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

jWicba-Ł R o s t w o r o w s k i.

Prawna geneza

Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego.

Kraków

Druh&rma „© lo s u jHarodu*'

(6)

O T O

%

Osobne odbicie z „Głosu Narodu“.

NAKŁADEM AUTORA.

(7)

W przedstawieniu genezy Ks. Warszawskie­

go i Królestwa Polskiego nie jest bynajmniej zamiarem moim dorzucić nowe, nieznane histo­

rykom dane, zaczerpnięte z niezbadanych je­

szcze archiwów. Przeciwnie, operować będzie­

my materyałami ogólnie dostępnymi, które po­

staram się ująć z p e w n e g o s z c z e g ó l ­ n e g o p u n k t u w i d z e n i a : chodzi mi mia­

nowicie, o zszeregowanie tych momentów pra- wno-polit-ycznych, które towarzyszą zjawisku znanemu pod nazwą p o w s t a n i a n o w e g o p a ń s t w a .

Współczesna teorya prawa politycznego, o ile ogranicza się do badania zjawisk na kon­

tynentach podzielonych przez bieg historyi na państwa udzielne, zna d w i e g ł ó w n e t y p o ­ w e f o r m y t w o r z e n i a s i ę n o w y c h pańs t w.

Pierwszą taką typową formą jest proces, którybyśmy scharakteryzowali jako proces d o- ś r o d k o w y , a będzie to p o ł ą c z e n i e do­

tychczasowych odrębnych agregatów w pewną większą jednostkę państwową, przy czem zle­

1*

(8)

wające czy łączące się państwa, czy państewka, tracą w całości, albo w mniej lub więcej zna­

cznej części swoją państwową indywidualność.

Mówimy wtedy, że to nowe państwo, którego obszar jest sumą złączonych obszarów, ludność sumą połączonych ludności, a wspólna władza zwierzchnicza — nową zupełnie kreacyą, mó­

wimy, że państwo to powstało w drodze połą­

czenia, fuzyi czy unii.

Drugą typową formą iest proces, który mo- żnaby scharakteryzować jako o d ś r o d k o - w y : będzie to tak zwana e m a n c y p a c y a . Emancypacya bierze za punkt wyjścia fragment czy fragmenty jakiegoś już istniejącego pań­

stwa, które odeń się odrywają, ażeby kosztem części jego terytoryum i jego państwowej lu­

dności wytworzyć obszar i ludność z odrębną nową własną władzą. Mówimy wtedy, że to no­

we państwo powstało w drodze emancypacyi.

Powyższe formy są formami c z y s t e m i , które w dziejach m o g ą s i ę k o m b i n o w a ć w tej naprzykład postaci, że za procesem od­

środkowym emancypacyi, który doprowadzi do utworzenia szeregu nowych państewek, pójdzie proces dośrodkowy, połączenia ich w jakiś wyż­

szy agregat. Belgia w r. 1830— 1831, zrywa­

jąca dotychczasową łączność z Holandyą, daje nam przykład czystej emancypacyi. Rzesza Niemiecka w licznych swych transformacyach zakończonych Cesarstwem Niemieckiem jest przykładem połączenia. Kolonie angielskie

(9)

- 5 —

w północnej Ameryce, emancypujące się od An­

glii i tworzące tyleż udzielnych państewek, a następnie w drodze ponownej agregacyi łą­

czące się w luźną Konfederacyę, później w ści­

ślejszą Federacyę, dają przykład procesu zło­

żonego z obu form typowych.

Obie formy powstania nowego państwa będą formami g e n e z y p o c h o d n e j , o ile zwiążą tę genezę z działaniami i aktami prawnymi państw istniejących poprzednio, z których to działań tworzy się fundament prawny dla egzy­

stencji nowego wytworu.

Pomijając dziś pierwszą formę, czyli połą­

czenie, przypomnę że przy drugiej t. j. emancy­

pacyi, która przypuszcza pewne uszczuplenie obszaru i ludności i skurczenie się władzy pań­

stwa, od którego fragment się odrywa, tym a k t e m p r a w n y m bardzo doniosłym będzie z r z e c z e n i e s i ę z w i e r z c h n i c t w a nad t y m k r a j e m i l u d n o ś c i ą .

Mogłoby się zdarzyć, iż różne względy poli­

tyczne przemawiałyby za wyeliminowaniem z całości danego fragmentu i skłoniły to pań­

stwo do d o b r o w o l n e g o zrzeczenia się, ale wypadek ten, choć teoretycznie możliwy, jest niesłychanie rzadki.

Praktyka stwierdza natomiast, iż emancypa­

cya następuje najczęściej w b r e w w o l i p o ­ s z k o d o w a n e g o p a ń s t w a zapomocą u- życia pewnych środków przymusowych. Działa tu zasada: „Quamvis coactus, tamen voluisti“ ,

(10)

_ 6

tak, że państwo przymuszone do zrzeczenia się i uznania nowego państwa, uważa się za czy­

niące to dobrowolnie, choć pod wpływem no­

wych pobudek, jakie przyniosła ze sobą walka, walka dlań niefortunna, z siłami emancypacyj- nemi.

Te siły emancypacyjne znowu mogą być dwo­

jakiego rodzaju:

Mogą to być siły z e w n ę t r z n e odnośnie do tego państwa, a więc inne jakieś państwo, czy państwa. Wtedy wojna międzynarodowa jest środkiem torującym drogę emancypacyi po przez kapryśny los kampanii wojennej i za­

twierdzający jej wyniki — traktat pokojowy.

Traktat pokojowy jest tym instrumentem dy­

plomatycznym, niesłychanie delikatnym w swo­

jej genezie, który przynosi to oczekiwane i po­

żądane zrzeczenie się zwierzchnictwa i ewen­

tualnie uznanie nowego państwa. Jeżeli temi siłami emancypacyjnemi będą jedynie i wyłą­

cznie państwa w wojnę zaangażowane, a społe­

czeństwo emancypowanego kraju będzie bier­

nym świadkiem ich walki, grozi niebezpieczeń­

stwo, że przy ostatecznym rozrachunku ze zwy­

ciężonym przeciwnikiem jedynie „racya stanu“

walczących będzie stanowiła o losie, o grani­

cach, o zobowiązaniach przyszłego państwa.

(Abstrahuję tu od zawsze możliwej interwen- eyi państw trzecich w walce udziału nie biorą­

cych).

(11)

Ale akcya emancypacyjna może być prowa­

dzoną i bez mieszania się państw obcych, bez ich zbrojnej interwencyi. Wtedy jesteśmy świad­

kami l o k a l n e j r e w o l u c y i i e w e n ­ t u a l n e j w o j n y d o m o w e j . Różnice pra­

wne, początkowo bardzo wybitne, między tym przejawem buntu ze strony własnych podda­

nych a wojną międzynarodową, mają tenden- eyę do stopniowego zacierania się, zwłaszcza, jeżeli wojna domowa się przeciąga; i może przy­

sporzyć stronie zbuntowanych pewien szereg powodzeń. Cel ostateczny tej wojny domowej jest niemniej podobny do celu wojny międzyna­

rodowej, a mianowicie uzyskanie ze strony do­

tychczasowego zwierzchnika zrzeczenia się wła­

dzy nad daną częścią kraju i uznania t. zw. fa­

któw dokonanych.

Wspomniałem, że to uznanie,połączonejze zrze­

czeniem się zwierzchnictwa, jest w ażn ym mo­

mentem w procesie emancypacyi. M e powie­

działem, że jest i s t o t n y m . Nie jest istotnym dlatego, że dla ukonstytuowania się nowego państwa wystarczy takie faktyczne wyparcie dotychczasowego pana obszaru i ludności, iż na tej określonej przestrzeni dla ludności tam za­

mieszkującej powstaną specyalne jej władze i te bez przeszkody spełniać będą wszystkie funkcye państwowe.

Agregat ten będzie więc państwem dla tej ludności, a nawet dobić się on może uznania ze strony państw ościennych. Tylko wobec pań­

(12)

stwa okrojonego, wobec swojej poprzedniej me­

tropolii, zachowa on swoją egzystencyę wątpli­

wą. I tu widzimy, dlaczego to zrzeczenie i u- znanie, choć nie są istotnym, są niemniej nie­

zmiernie ważnym czynnikiem emancypacyi: one w y k o ń c z a j ą o s t a t e c z n i e ś w i e ż o p o w s t a ł e p a ń s t w o , o k r e ś l a j ą ś c i ­ ś l e j e g o d otąd t y l k o f a k t y c z n i e u s t a n o w i o n e g e o g r a f i c z n e i l u ­ d n o ś c i o w e g r a n i c e ; s t w a r z a j ą gw a- r a n c y ę w z g l ę d n e j t r w a ł o ś c i i um o­

ż l i w i a j ą n i e d a j ą c y s i ę j u ż z a- k w e s t y o n o w a ć u d z i a ł w o b r o c i e m i ę d z y n a r o d o w y m . Im to uznanie bę­

dzie szybszem i wyraźniejszem, tem lepiej, choć i uznanie milczące per facta concludentia może może je ewentualnie zastąpić. — W wypadku powyższym t. j. wojny domowej, o treści trakta­

tu pokojowego stanowi stosunek sił obu dotych­

czasowych przeciwników, o ile nie wmieszają się w tę sprawę znowu państwa obce p o s t f e- s t u m w charakterze interwenientów.

Jest wreszcie możliwą i k o m b i n a c y a s i ł e m a n c y p a c y j n y c h , albo w ten sposób, że państwa prowadzące wojnę wywołaią akcyę emancypacyjną wśród danego społeczeństwa, albo że odwrotnie akcya rewolucyjna odwoła się do pomocy zbrojnej państw obcych, tak że walka przybierze charakter i wojny domowej, i wojny międzynarodowej zarazem.

(13)

Przy tern połączeniu różnych sił emancypa­

cyjnych wszystkie one dążą — nie zawsze sku­

tecznie — do zapewnienia sobie wpływu na ostateczną decyzyę w traktacie pokojowym.

Po jakiej przekątni posunie się traktat, jest rzeczą nie dającą się naprzód przewidzieć. — Emancypacya Grecyi, Belgii, Rumunii, Bułgarii, Serbii, Czarnogóry wykazuje, pomimo silnego udziału dyplomacyi międzynarodowej, niemniej znaczny wpływ sił emancypacyjnych narodo­

wych miejscowych: działania ich wytwarzały fakta dokonane, które dyplomacya musiała w części uznać za nienaruszalne.

Które z wyżej wymienionych prawno-polity- cznych momentów występują przy utworzeniu pierwszego po rozbiorach państwa polskiego pod nazwą Księstwa Warszawskiego?

Przedewszvstldem jest rzeczą oczywistą, że dla naszego narodu w tej fazie — porozbioro- wej — istnienia, tylko druga z dwóch czystych form mogła mieć aktualne znaczenie: jakkol­

wiek sobie wyobrażano państwo polskie, nie mogło ono powstać inaczej, jak w formie eman­

cypacyi jednej, czy dwóch, czy ewentualnie wszystkich dzielnic z pod władzy dzierżących je mocarstw.

Dalej: kwestya emancypacyi Polski podnie­

sioną zostaje z okazji wojny międzynarodo­

wej —• wojny roku 1806 i 1807, wojny, w której po jednej stronie walczy Francya, a więc pań­

stwo z poza grona mocarstw rozbiorowych, a po

(14)

10 —

drugiej stronie walczą początkowo Prusy, póź­

niej — po przegranej pod Jeną — też Prusy wraz z sprzymierzoną z niemi Rosyą — a więc dwa skojarzone mocarstwa rozbiorowe.

Z trzech polskich fragmentów — jeden — Galicya, i to t. zw. Stara Galicya z I. rozbioru, i IN owa czyli t. zw. West-Galizien z III. rozbio­

ru, jest poza obrębem walki. Austrya jest neu­

tralną i pozostaje nią mimo propozycyi Napo­

leona, by ewentualnie odstąpiła mu Galicyę w zamian za Śląsk rsruski.

Litwa i Ruś — drugi fragment — zostają wprawdzie wciągnięte pośrednio w wojnę, ale nie stają się terenem walki: Rosya, po bitwie pod Frydlandem (14 czerwca), szybko decyduje się na pokój, zanim jakiekolwiek próby porusze­

nia Prowincyi Zabranych zdołały wywołać po­

ważniejsze skutki.

Terytoryalny więc przebieg kampanii roku 1806 i 1807 z konieczności sprowadza i kwestyę odbudowania Polski wyłącznie do zaboru pru­

skiego. Zależność całej akcyi emancypacyjnej od losów i wyników wojny międzynarodowej, zależność, która przejawia się tu tak silnie, sta­

nowi charakterami-'zną cechę genezy Księstwa Warszawskiego, jak i w następstwie Królestwa Polskiego.

Przyjrzyjmy się bliżej tym czynnikom, które w akcyi emancypacyjnej biorą udział.

Jednym z czynników jest jedna ze stron wo­

jujących, jej Pan i władca, Cesarz i Wódz Na-

(15)

- u

czelny. Wśród ruin i gruzów zapadającego się państwa pruskiego natrafia Napoleon między innemi i na ziemie polskie. Dalekie od tego, że­

by być celem wojny, wyzwolenie Polaków z pod jarzma pruskiego, staje się dopiero po odniesio­

nych zwycięztwach jedną z szeregu rozlicznych operacyi obliczonych na osłabienie i unieszkodli­

wienie Prus, a na wzmocnienie wpływu francu­

skiego we Wschodniej Europie. Nic mniej jedno­

litego jak koncepcya Napoleona na sprawę pol­

ską w tej epoce. Fazy poszczególne tej ewolucyi przedstawił Dr Handelsman w swojej pracy:

„Napoleon et la Pologne1'. Nie wchodząc w jej bliższe rozpatrzenie, zaznaczę tylko, że emancy­

pacya Polski jest dla Napoleona jedną z kombi- nacyj dyplomatycznych, którą ze względu na chwilowy interes Francyi, może poruszyć lub nie poruszyć, a którą raz poruszoną może szczę­

śliwie przeprowadzić, albo i nie przeprowadzić, względnie do stanowiska i ugrupowania sił swo­

ich przeciwników.

Tem w części tłomaczy się i tłomaczyć musi stała rezerwa, jaką zachowuje Napoleon w sto­

sunku do nagabywających go o zamiary jego względem Polski. Tu przejawia się ta wielka ró­

żnica, jaka zachodzi przy akcyi emancypacyj­

nej między oficyalną, międzynarodową, wojen- no-dyplomatyczną metodą, a postępowaniem rządów rewolucyjnych. Jeżeli Napoleon nie czy­

ni żadnych wyraźnych obietnic, ani nie przyj­

muje na siebie żadnych zobowiązań wobec Po­

(16)

i i 12

laków, to dlatego, że sam nie wie, czy i w jakim stopniu uda mu się je w przyszłości wypełnić?

Jest on w tej mierze skrępowanym, i to nie tyl­

ko swojem stanowiskiem obcego panującego, zwierzchnika obcego państwa, ale przedewszy- stkiem jako tylko jedna ze stron wojujących — znacznie więcej skrępowanym niż jakikolwiek rząd rewolucyjny miejscowy, który ma swojego narodu wyłącznie sprawy na oku, i może zi wię­

kszą śmiałością, radykalniej, z pewną nawet przesadą i emfazą program walki wygłosić.

Drugim czynnikiem akcyi emancypacyjnej jest samo społeczeństwo polskie. Rola tego czynnika jest daleko trudniejszą do odważenia.

Pisarze niemieccy chętnie charakteryzują postę­

powanie Polaków jako: „Powstanie11. Schott- muller wydaje w roku 1907 szereg materyałów pod tytułem: „Der Polen-Aufstand 1806-1807“

a nieukrywaną bynajmniej jest tam tendencya wystawienia Polaków w świetle nienawistnem dla Prusaków. W polskiej literaturze pamiętni­

karskiej i historycznej również jest mowa o „po­

wstaniu", przyczem również nie bez wpływu pozostaje jasno zrozumiała tendencya silnego zaakcentowania udziału czynnego Polaków w akcyi emancypacyjnej.

Me myślę bynajmniej negować aktów po­

wstańczych: tłumnego wypowiadania posłu­

szeństwa władzom pruskim, usuwania urzędni­

ków i zastępowania ich Polakami, ani formowa­

nia się siły zbrojnej przez pobór rekruta i powo­

(17)

— 13 —

łanie szlachty do pospolitego ruszenia. Chodzi mi tutaj jednak o ten moment prawno-polity- czny niesłychanie doniosły: w c z y j e m r ę ­ k u j e s t o r g a n i z a c y a k r a j u i o r g a - n i z a c y a p o w y ż s z e g o „p o w s t a n i a “ ? Otóż objektywne zbadanie źródeł wykazuje, że kierownictwo spoczywa n i e w ręku społeczeń- sta, ale Francja, Napoleona, jego generałów i ministrów, tych wreszcie Polaków, których Cesarz jako swoich agentów do akcyi organiza­

cyjnej używa. — Mimo głębokiego i omal po­

wszechnego niezadowolenia z rządów pruskich, biurokratycznych i germanizatorskich, nie za­

nosiło się bynajmniej przed wojną r. 1806 na ża­

dne ogólne powstanie. Dopiero wojna — i to wojna zwycięska, poprowadzona w niesłycha­

nie, nieoczekiwanie szybkiem tempie, ustąpie­

nie siły zbrojnej pruskiej, na której w końcu opierała się władza pruska, ucieczka części urzę­

dników z kasami i księgami konskrypcyjnemi i podatkowemi, wreszcie blizkość lub obecność wojsk francuskich determinują po stronie pol­

skiej wyżej wspomniane akty powstańcze.

Społeczeństwo polskie, pozbawione organów własnych, niema, czasu się zorganizować. — W miejsce pustki, wytworzonej przez ustąpienie Prusaków, wchodzi niezwłocznie równie groźna potęga, potęga wojennego okupanta — i on też równie niezwłocznie chwyta się misyi organiza­

cyjnej we własnem imieniu. Napoleon zachęca Polaków do powstania, wysyła Dąbrowskiego

(18)

1-1 - •

i Wybickiego do organizowania urzędów i armii. Przez swoich intendantów, ordonatorów i generałów trzyma wciąż rękę na pulsie „po­

wstania". Gdy stawia żądanie, by zanim coś 0 Polakach postanowi, ci złożyli dowód, że są narodem godnym jego potężnej opieki, podnieca ambicyę narodową i podsyca entuzyazm płodny w ofiary krwi i mienia.

Tak wytwarza się w akcyi emancypacyjnej pewnego rodzaju współdziałanie Napoleona 1 społeczeństwa polskiego oparte jednocześnie na wzajemnęm suggestyonowaniu się w kierun­

ku powyższej idei. Im więcej Napoleon potrafi rozżarzyć płomień patryotyzmu, tem łatwiej wydobędzie z kraju żołnierzy, tem chętniej do­

starczona mu będzie żywność dla wojska, ale też i łatwiej mu będzie bronić sprawy polskiej później, gdy wybije godzina ostatecznych roko­

wań dyplomatycznych. Odwrotnie, Polacy sty­

kający się z Napoleonem, czy z jego zaufańca- mi, starają się swoją ofiarnością i zapałem wzbu­

dzić, względnie spotęgować w nim zaintereso­

wanie się sprawą polską, podtrzymać w nim to przeświadczenie, iż jest Polski orędownikiem i zbawcą, i w ten sposób nie dać osłabnąć ener­

gii skierowanej ku jej odbudowaniu.

Wytłomaczyć sobie teraz możemy stan pra- wno-polityczny, jaki zapanowuje na ziemiach polskich. W myśl zasad prawa narodów stan ten nosi nazwę o k u p a c y i w o j e n n e j . Jest nią niewątpliwie — ale nie zwykłą, normalną

(19)

— 15 -

okupacją, a okupacją w szczególny sposób za­

barwioną z powodu skombinowania jej z po­

przednio omówionem „powstaniem".

Jak okupacja umożliwiła, wywołała, zorga­

nizowała „powstanie11, tak z drugiej strony, ,powstanie11 oddziaływa na okupacyę. Nie zmie­

niając jej f o r m y , ani nie osłabiając jej e n e r - g i i, nie mniej odbija się w treści, w sposobie jej wykonywania.

Usuniętą administracyę pruską zastępuje nie bezpośrednia administracya francuska, ale ad- ministracya polska — wprawdzie z ramienia i pod nadzorem władz francuskich, ale niemniej administracya polska, i to najprzód w departa­

mentowych Regencyach i Kamerach t. j. urzę­

dach sądowych i politycznych, później także i w ogólnej centralnej instytucyi, zwanej Koini- syą Rządzącą.

Organ ten jest odzwierciedleniem wpływu obu scharakteryzowanych czynników emancy­

pacyjnych:

Ustanowiony jest przez Napoleona, jako oku­

panta; członkowie Komisji są również przezeń mianowani; głównem jej zadaniem jest wspie­

rać zapomocą swego zarządu działania wojen­

ne Napoleona; b jt jej jest tak, jak samo jej źró­

dło t. j. okupacya, prowizoryczny — aż do chwi­

li? g<Ły 0 losie Polski traktat pokojowy coś po­

stanowi.

A jednak, mimo, iż powstaje d. 14 stycznia 1807 r. a więc przed bitwami decydującemi pod

(20)

— 16 —

Iławą i Frydlandem, Komissya Rządząca wy­

rasta do godności tymczasowego Rządu Naro­

dowego, jako złożona z samych Polaków i to najwybitniejszych reprezentantów najczystsze­

go patryotyzmu polskiego. Terytoryalnie wła­

dza jej ma sięgać na sześć departamentów, co wprawdzie nie jest jeszcze „całym " zaborem pruskim, gdyż brak tu Gdańska, województwa Pomorskiego i Malborskiego, brak Warmii, ale za to rozciąga się dalej niż sama okupacya francuska, Departamenty: płocki, bydgoski, a zwłaszcza białostocki powoli dopiero oczy­

szczają się z nieprzyjaciela; ten ostatni nawet w pokoju tylżyckim nie zostanie w całości Księstwu Warszawskiemu przyznany; o ile więc chodzi o te nie w pełni zajęte obszary, władza Komissyi Rządzącej jest władzą antycypowaną na rachunek przyszłych zwycięstw, ale odchy­

lenie to od normy idzie po linii aspiracyj pol­

skich. W swojej kompetencyi rzeczowej Komi- sya — po za zależnością od Napoleona, wspo­

mnianą poprzednio — jest organem zwierzchni- czym, uposażonym w władzę ustawodawczą i zarządza całą admnistracyą i sądownictwem kraju; nie zaniedbując zadań włożonych na nią przez okupanta, równolegle — i to od pierwszej chwili ustanowienia — rozpoczyna i prowadzi akcyę organizacyjną państwową wewnętrzną, tworzy całkiem nową hierarchię urzędów i no­

wą hierarchię sądów, powołuje do życia Izbę Edukacyjną, a przedewszystkiem, wyławiając

(21)

— 17 —

co jest w społeczeństwie najzdolniejszego do służby publicznej, szereguje personal sędziow­

ski i adinnistracyjny, czem kładzie podwaliny do przyszłych urządzeń Księstwa Warszawskie­

go. Wszystko to dzeje się pod osłoną powagi Napoleona i niejako na ryzyko sukcesu jego przedsięwzięcia, ale niemniej jest w intencyach szczero-polskiem i spełnionem z taką rezolu- cyą, jakgdyby państwo polskie było już faktem dokonanym.

Kres Komisyi Rządzącej, w tym jej chara­

kterze organu okupanta, kładą traktaty Tylży­

ckie z 7 i 9 lipca 1807 r. — Stają się one pierwszą formalną podstawą przyszłego pań­

stwa polskiego:

określają one grosso modo obszary, których zrzeka się Król pruski, w ten sposób, iż odpa­

dają od Prus Yfogóle ziemie polskie, nabyte po 1-ym Stycznia 1772, z wyjątkiem okręgów, w traktacie wyliczonych, które zostają przy Pru­

sach;

wskazują one dalej los prawno-polityczny od­

stąpionych prowincyj, stanowiąc, iż tworzyć będą (znowu z wyjątkiem części departamen­

tu Białostockiego przyłączonej do Rosyi) pań­

stwo pod nazwą KsięstYfa Warszawskiego, któ­

re oddane będzie na własność i pod zwierzchni­

ctwo Króla Saskiego; w jednym więc i tym sa­

mym dokumencie przewidziane są dwie odrębne prawnicze operacye: wytworzenie udzielnego państwa i połączenie — narzucone z góry —

(22)

— 18 —

węzłami dynastycznymi z innem poprzednio istniejącem państwem, t. j. Saksonią;

zawierają wreszcie przepis, że państwo nowe rządzonem być ma zapomocą konstytucyj, któ­

re, zapewniając wolność i przywileje jego lud­

ności, dadzą się pogodzić z bezpieczeństwem państw ościennych.

Kontrahentami w tych układach są tylko trzy mocarstwa w wojnie zaangażowane: ani Król Saski, ani naród polski nie występują tu w roli samodzielnej,

W wykonaniu traktatów Tylżyckich nastę­

pują operacye stanowiące dalszą formalną pod­

stawę nowego państwa:

1-mo. Nadanie przez Napoleona w dniu 22 lipca w Dreźnie statutu konstytucyjnego dla Księstwa Warszawskiego. Prawnicza natura te­

go aktu oktrojowanego jest bardzo ciekawa.

Nie jest on aktem samoistnym władz polskich, gdyż jedyna polska władza istniejąca — Ko- misya Rządząca, jakkolwiek wyposażona w moc zwierzchniczego zarządu, była organem dele­

gowanym, a więc drugiego rzędu, i to organem prowizorycznym. Nie jest on aktem nowego przyszłego zwierzchnika, Księcia Warszawskie­

go, a Króla Saskiego, gdyż ten officyalnie je­

szcze się nie oświadczył, czy zgadza się na obję­

cie tronu i na Unię Polski z Saksonią. Jest on, jak z podpisów na nim położonych wy­

nika, aktem Napoleona i Komisyi Rządzącej.

Napoleon „zatwierdza Statut, który mu był

(23)

„przedłożony i który uważa, jako odpowiednie

„wypełnienie zobowiązań wobec ludów War­

s z a w y i Wielkopolski i pogodzenie ich wolno

„ści i przywilejów z bezpieczeństwem państw

„ościennych". M e mówi, przez kogo był mu ten Statut przedłożony? Umieszczone jednak da­

lej podpisy Członków Komisyi Rządzącej wy­

wołują wrażenie, że stąd wyszła inicyatywa, propozycya, i że z tejże strony na treść statutu nastąpiła zgoda. Mniejsza o to, czy istotnie ten właśnie tekst był podany Napoleonowi, czy też, jak było w rzeczywistości, Napoleon podał sam myśli wytyczne, a Minister Maret ujął je w for­

mę skodyfikowaną i w gotowym kształcie za­

komunikował Członkom Komisyi Rządzącej do współ-podpisu: faktem jest, że oba czynniki — Cesarz i Komisya Rządząca w roli surosratu pro­

wizorycznego Rządu Narodowego — w akcie tym współdziałają. Rola Napoleona, łatwa p o- l i t y c z n i e do wytłomaczenia, jest mniej ła­

twą do ujęcia p o p r a w n i c z e m u , skoro z traktatem pokojowym okupacya wojenna winna była się skończyć, a gdyby nawet i dalej trwa­

ła, czynność nadania konstytucyi przekraczała w każdym razie miarę zarządzeń związanych z okupacyą wojenną. Panującym też nie jest, gdyż Księstwo Warszawskie przeznaczone jest dla Króla Saskiego. Napoleon, detentor Polski, chwilowo tylko jest jej panem — p o zrzecze­

niu się Króla Pruskiego, a p r z e d objęciem tronu przez Króla Saskiego — panem, przez

(24)

— 20 —

którego ręce niejako przechodzą ziemie polskie i który, wziąwszy na siebie odpowiedzialność za treść przyszłej konstytucyi polskiej, wyzy­

skuje tę swoją chwilową władzę, ażeby nadać im taką formę Rządu, jaką sam uważa za stoso­

wną. Dla Polaków władza ta ma charakter wła­

dzy faktycznej i — jak każda władza uzurpo­

wana — obliczonej na uznanie bez oporu, mil­

czące — i dlatego współudział Komisja Rzą­

dzącej, nie w charakterze organu delegowanego przez Napoleona, ale w charakterze surogatu Rządu Narodowego przedstawiał nawet dla po­

litycznie przemożnej, ale prawniczo słabo u- gruntowanej władzy Napoleona, pewne moral­

ne poparcie.

2. Drugą operacyą dokonaną tegoż samego 22 lipca jest zawarcie konwencyi drezdeńskiej przez Francyę z Saksonią, mocą której Napo­

leon zobowiązał się niezwłocznie oddać Komi­

sarzom Króla Saskiego Księstwo Warszawskie, obciążone poprzednio wspomnianym Statutem konstytucyjnym i całym szeregiem zobowiązań natury finansowej lub wojskowej.

Od tej chwili Król Saski jest Księciem War­

szawskim. Oddanie następuje dopiero 17 Wrze­

śnia w Berlinie z rąk Komisarza francuskiego Daru w ręce Komisarza polskiego Gutakow- skiego, delegowanego przez Króla z łona Ko­

misyi Rządzącej. Sama zaś Komisya Rządząca, która z chwilą objęcia tronu przez Króla Sas­

kiego utraciła swoją pierwotną racyę bytu, o-

(25)

trzyrmije 29 lipca nakaz od Króla powrotu z Drezna do Warszawy i dalej tam sprawowania swoich czynności, ale już w nowym charakte­

rze jako Rządu delegowanego przez nowego Monarchę — i pełni funkcye aż do 5 paździer­

nika, w którym to dniu ustępuje miejsca w kon­

stytucji przewidzianjm organom.

3. Trzecią wreszcie operacją, dokonaną już przez nowego panującego b jło zawarcie kon­

w encji z R osją nazajutrz po wspomnianjm u- kładzie z Francją, t. j. w d. 23 lipca celem u- rep-ulowania granicj państwa polskiego od stro­

ny Rosyi w obwodzie białostockim — i z Pru­

sami podobnej konwencji granicznej w d. 10 listopada, w której wreszcie uzjskano zgodę Prus na cesję t. zw. Kowego Śląska, obejmu­

jącą część dawnego województwa krakowskie­

go i księstwo Siewierskie.

W ten sposób pow jższjm i układami zostało wjkończone odrestaurowane państwo, a raczej państewko polskie, wbrew Prusom i ich ko­

sztem.

Z wojny i dyplomacyi zrodzonej nie mógł ten wytwór mieć innego charakteru, jak właśnie pewnej kombinacyi dyplomatycznej. Będąc re­

zultatem kompromisu i wykładnikiem ustosun­

kowanych w danej chwili sił trzech mocarstw, był on typowym przykładem formacyi zwanej E t a t - t a m p o n , E t a t - b a r r i e r e , P u f - f e r s t a a t. Pojęcie to nie jest pojęciem pra- wniczem, ale czysto politycznem — i dominują­

(26)

22

cym w niem momentem jest rola służebna podo­

bnego państwa w interesie jednego, czy kilku państw sąsiednich. Zadaniem jego, bez liczenia się z, jego właściwościami, tradycyami i układem wewnętrznym, ma być to, by służyło za prze­

szkodę wstawioną między państwa inne i usu­

wało bezpośrednie ich kolizye, albo stanowiło zaporę dla ekspanzyi sąsiada, W rezultacie osią­

ga się najczęściej, iż państwo w tym jedynie ce­

lu utworzone, przeznacza się na teren współza­

wodnictwa ich wpływów i niezawsze lojalnej ich konkurencyi i naraża na ciosy ze wszech stron.

Nikomu nie przyjdzie na myśl powiedzieć, że Niemcy są takim Pufferstaat między Francyą a Rosyą. Stosować się to pojęcie daje nie do państw większych, jeno do małych państewek sztucznie w żywym narodowym organizmie wy­

krojonych. Ta rola służebna, wbrew pojęciu pań­

stwa jako agregatu będącego samo dla siebie ce­

lem, sprawia, że pojęcie państwa-baryerynie jest i nie może być pojęciem sympatycznem właśnie dla tych narodów słabszych interesowanych, które też pragną mieć państwo dla swoich ce­

lów, choćby terytoryum ich i ludność nie przed­

stawiała się zbyt pokaźnie. Tem mniej Księstwo Warszawskie mogło zadowolnić aspiracye naro­

dowe polskie, gdy zostało, wbrew tradycyi historycznej wykrojone z obszaru jednej tylko dzielnicy, i to nawet nie integralnie, a z części tego obszaru — ażeby dogodzić widokom po­

litycznym Napoleona. Nie ujmując więc wdzię-

(27)

— 23 —

cznośei wobec Cesarza za to, że stworzył je wogółe, społeczeństwo polskie nie mogło trak­

tować tego wytworu inaczej, jak tylko za pe­

wien punkt wyjścia ku dalszemu rozrostowi w drodze procesu, który można by nazwać proce­

sem p o n o w n e g o z b i e r a n i a z i e m p o l ­ s k i c h .

Wytworzone państwo w przeświadczeniu spo­

łeczeństwa miało stać się środkiem do osiągnię­

cia celów własnych, które były celami całego narodu. Sposobność ku zrealizowaniu tej idei politycznej nadarzyła się dwukrotnie: w roku 1809 i w roku 1812.

O tych dwóch datach wspominam tylko in­

cydentalnie, gdyż nie łączą się one bezpośre­

dnio z naszym tematem: są to epizody w pro­

cesie rozwoju, rozszerzenia już istniejącego pań­

stwa polskiego. Los dziejowy, który związał Księstwo Warszawskie z całym systemem na­

poleońskim, sprawił też, że po wygranej wojnie z jednem z państw rozbiorowych, Księstwo Warszawskie zostaje wciągnięte po kolei w dwie wojny z dwoma pozostałemi mocarstwami roz- biorowemi: z Austryą w r. 1809 i z Rosyą w r. 1812. Gdy w obu wypadkach znajdują się zie­

mie polskie do windyko wania: w r. 1809 obie Galicye, w roku 1812 — Ruś i Litwa, obie woj­

ny mają w założeniu swojem dla społeczeństwa polskiego pewien charakter wojen emancypa­

cyjnych w celu wyzwolenia austryackiego resp.

(28)

— 24 —

rosyjskiego zaboru i przyłączenia ich do wy­

zwolonej w r. 1807 Polski.

K a m p a n i a r o k u 1809, mimo fałszywej gry po stronie armii sprzymierzonej rosyjskiej, ma przebieg względnie korzystny; jej rezultat jednak dyplomatyczny nie stoi w odpowiednim stosunku do wysiłków Księstwa, do powodze­

nia oręża polskiego i do narodowego nastroju rozbudzonego w obu Galicyach: traktat w Schoenbrunn przyznaje Księstwu Warszawskie­

mu tylko NoWą Galicyę (z III. rozbioru) zao­

krągloną obwodem Zamoyskim (z I. rozbioru), przyczem odstąpienie na rzecz Rosyi obwodu Tarnopolskiego stanowi godne dyplomatyczne pendant do oddanego jej w r. 1807 obwodu Białostockiego.

K a m p a n i a natomiast r o k u 1812 i lat na­

stępnych nie tylko nie doprowadza do wyzwo­

lenia Litwy i Rusi, ale ściąga na Księstwo samo ciężką próbę. Ulega ono okupacyi wojennej po­

dobnie jak Saksonia; Król dostaje się do nie­

woli; władze polskie ustępują przed nieprzyja­

cielem; jedynie armia polska, choć po za grani­

cami kraju, jako wcielenie udzielności państwa, przedłuża jego idealną egzystencyę.

Z upadkiem Napoleona i z rozpoczęciem wielkiej europejskiej łikwidacyi całej jego spu­

ścizny otwiera się nowy rozdział w dziejach naszych — i tu dochodzimy do drugiej części naszego tematu, do g e n e z y K r ó l e s t w a P o l s k i e g o .

(29)

— 25 —

Prawnopolityczny byt Księstwa Warszaw­

skiego w tej chwili n i e j e s t z n i s z c z o n y , ale jest z a k w e s ty o n o w a n y . Podobnie, jak Saksonia, jak tyle innych państw i państewek, Księstwo nie jest traktowane na razie jako pod­

miot prawny, biorący udział w rokowaniach dy- plamatycznych, ale jako przedmiot tych roko­

wań, jako przedmiot posiadający pewną war­

tość, jako zdobycz przeznaczona, obok innych zdobyczy, do zaspokojenia apetytów czterech mocarstw sprzymierzonych: Anglii, Austryi, Prus i Rosyi. Francya, zwyciężona, dopiero po pewnym czasie uzyskuje, dzięki zręczności Tal­

leyranda, wstęp i udział w poufnych konferen- cyach czterech likwidatorów. Tam więc — w gronie dyplomatów tych pięciu dworów — decyduje się los Polski tak, jak to miało miej­

sce przed siedmiu laty w Tylży na konferency- ach francusko-rosyjskich — i to jest pierwszy moment prawno-polityczny wielkiej wagi w ge­

nezie przyszłego Królestwa.

Drugi moment stanowi to, że wśród tych pię­

ciu władców, których uprawnienia wobec Pol­

ski są równorzędne, istnieje pewnego rodzaju g r a d a c y a w z a i n t e r e s o w a n i u s i ę j e j l o s a m i : istnieje najprzód grupa ciaśniej- sza z czterech państw sprzymierzonych pragną­

cych rozwiązać kwestyę Polską bez ingerencyi Francyi; istnieje wśród niej grupa jeszcze cia- śniejsza, złożona z trzech państw rozbiorowych, które pragnęłyby ją rozstrzygnąć w duchu

(30)

— 26 —

wspólności interesów z rozbiorów powstałej;

wśród tej grupy jest jeszcze ciaśniejsza — już tylko w dwóch interesentów złożona — z Prus i Rosyi — która opiera się na apetytach skie­

rowanych ku Saksonii i Księstwu Warszawskie­

mu; wśród wreszcie tej pary władców jest jeden, który pozostaje z Polską w najbliższem zetknię­

ciu.

Tej Polski, której losu nie określił traktat pa­

ryski z r. 1814, i która jako rzecz niczyja, miała być przedmiotem rokowań Kongresu Wiedeń­

skiego — tej Polski okupantem — i to wyłą­

cznym okupantem jest Aleksander I. Z tytułu okupaeyi, podobnie jak przed siedmiu laty Na­

poleon, wykonywa w tym kraju, pozbawionym swej prawowitej ładzy, najwyższe zwierzchni­

ctwo. Jest to władztwo prowizoryczne, jure belli uznane przez Sprzymierzeńców, znoszone przez ludność polską jako zło nieusuwalne, ale nie­

mniej pociąga ono za sobą prawno-polityczne następstwa.

W stosunku do sprzymierzeńców Aleksan­

der I. jest skrępowany pewnemi tajnemi zobo­

wiązaniami, które nie posiadają jednak tyle ści­

słości, by nie mogła się z niemi pogodzić własna koncepcya Aleksandra na sprawę polską. Ukła­

dem Ka 1 i s k i m z 28 lutego 1813 przyobie­

cał Prusom obszar łączący Stare Prusy ze Ślą­

skiem, a więc część Księstwa Warszawskiego, ale nieoznaczono tam — j a k ą ?

(31)

— 27 —

W układzie R e i c h e n b a c h s k i m z 27 czerwca 1813 umówili się Sprzymierzeńcy, że Księstwo Warszawskie będzie rozwiązane, a je­

go terytoryum podzielone między trzy państwa rozbiorowe, ale nie powiedziano tam — w j a ­ k i m s t o s u n k u?

W traktacie C i e p l i c k i m z 9 września 1813 zobowiązanie staje się jeszcze subtelniej- szem i polega na tem, że los Księstwa Warszaw­

skiego określony zostanie w drodze zobopólne- go porozumienia (..arrangemerst a l?amiab!e“).

K o n c e p c y a zaś A l e k s a n d r a zdąża do tego, ażeby, jeżeli można, niczego w Księ­

stwie nie ustąpić, a jeżeli trzeba, to jak naj­

mniej, zabierając resztę dla siebie. Jakiekol­

wiek są odnośne ambicye, niema zgody zupeł­

nej wśród likwidatorów. Nawet ten punkt wspól­

ny, jakim jest rozwiązanie Księstwa Warszaw­

skiego — punkt negatywny — może być rozu­

miany rozmaicie: od zniszczenia zupełnego za pomocą podziału — do oderwania go w cało­

ści od Saksonii i przyłączenia w całości do je­

dnego z mocarstw rozbiorowych.

I dlatego, że zgody niema, okupacya wojenna rosyjska, która rozpoczyna się w lutym 1813 r., a trwa do czerwca 1815 r. a więc z górą dwa la­

ta, może być wyzyskaną nie tyle dla celów wo­

jennych, ile dla celów politycznych, jakie przy­

świecają Aleksandrowi. Cesarz rosyjski nie my­

śli o a n n e k s y i p r o s te j, tak jak o niej myślą Prusy i Austrya co do upatrzonych ezę-

(32)

— 28 —

ści Polski, albo niektórzy z mężów stanu rosyj­

skich: przeciwnie, myśli on o utrzymaniu pań­

stwa polskiego, o odrestaurowaniu go pod swo- jem berłem, nawet o ewentualnem powiększeniu go kosztem Cesarstwa za pomocą poprzednio zabranych prowincyj Rusi i Litwy. Programu tego nie głosi publicznie, zachowując wobec braku zgody swych sprzymierzeńców, wielką' a łatwo zrozumiałą rezerwę; ale myśli swych przed nimi nie tai, podobnież przed zaufanymi Polakami i Rosyanami. Przy tej jego koncep- cyi i wojna, którą poprowadził szczęśliwie, na­

biera odnośnie do tego punktu charakteru woj­

ny emancypacyjnej, u kresu której stanąć ma wyzwolone z pod przewagi francuskiej i wszel­

kich węzłów z Saksonią państwo polskie. Za­

danie o tyle jest ułatwione, że tworzyć państwa nie trzeba, skoro ono już istnieje: wystarczy zmienić nomenklaturę i wakującą koronę wło­

żyć na głowę własną. Przy powiększeniu ewen­

tualnem tego państwa wystarczy znowu zrzec się, jako cesarz rosyjski, zwierzchnictwa nad Litwą i Rusią ażeby niezwłocznie odzyskać je, jako Król Polski. Z tem więc zastrzeżeniem, że nie chodzi tu o stworzenie z grantu nowego państwa, Aleksander może być uważany za czynnik emancypacyjny odnośnie do genezy przyszłego Królestwa Polskiego.

C z y i w j a k i m s t o p n i u j e s t n i m s a ­ m o s p o ł e c z e ń s t w o p o l s k i e ? Oficy- alni jego przedstawiciele: Król, Rząd w postaci

(33)

— 29 —

Rady ministrów, Rada Konferencyi — są poza granicami kraju. Sejm nie zostaje zwołany. Poz­

bawione tych organów, stanowi ono bierną ma­

sę niezorganizowaną, znoszącą z mniejszem lub większem poddaniem się najazd obcy, wraz z wszelkiemi klęskami, jakie mu towarzyszą, i wy­

czekuje z niepokojem wiadomości z pola bitew, czy z gabinetów dyplomatycznych, gdzie ważą się losy zwyciężonego Księstwa, Samodzielnego organu nowego, własnego, nie wytwarza. Do wyjścia z tego stanu politycznej martwoty nie dopomaga mu bynajmniej Aleksander. Jeżeli na co Cesarz zwraca uwagę, to na a r m i ę p o 1- s k ą — i to nie tylko na te jej szczątki, które powracają z Paryża, ale i na tę, którą pod kie­

rownictwem W. Ks. Konstantego ma zorganizo­

wać t. zw. Iv o m i t e t w o j s k o w y . Łoży na nią niezbędne fundusze, jako forszus, mający być spłacony później przez skarb Księstwa.

W pewnej chwili naprężenia sytuacyi w Wie­

dniu — w drugiej połowie listopada 1814 — żą­

da W. Książę oświadczenia się wyraźnego za Aleksandrem, ale Komitet w swoich znanych trzech notach nie wychodzi z rezerwy, jaką mu nakazują obowiązki złożonej królowi Saskie­

mu przysięgi i brak wszelkich zaręczeń co do losu Polski w rękach Aleksandra. Po ustąpie­

niu kilku cz-łonków, Komitet prowadzi dalej swoją akcyę organizacyjną, ale proponowana przez W. Księcia demonstracya i obliczony jej efekt na zagranicę nie przychodzą do skutku.

(34)

— 30 —

O k u p a c j a r o s y j s k a , nie będąc ściśle tjlk o okupacyą wojenną, ma swoje szczególne polityczne zabarwienie, z tym jednakże odcie­

niem różnicy w stosunku do okupacji napole­

ońskiej, iż charakterjzuje ją znacznie mniejsza ufność do społeczeństwa polskiego, a ze stronj tego ostatniego znacznie mniejszj zapał, więk­

sza natomiast rezerwa. I Aleksander w chara­

kterze okupanta ustanawia 14 marca 1813 swój organ zastępczj pod nazwą R a d y N a j w y ż ­ s z e j T y m c z a s o w e j K s i ę s t w a W a r ­ s z a w s k i e g o , ale organ ten, choć w skład jego wchodzi dwóch Polaków, mieści też dwóch Rosyan i jednego Prusaka, a tem samem może pełnić funkcyę Rządu tjmczasowego, ale nie dojdzie n igd j do tego, b j stać się tak, jak Ko­

misja Rządząca z r. 1807, surogatem Rządu Narodowego. K o m i t e t o r g a n i z a c j j n j c j w i 1 n j , ustanowionj w r. 1814 i złożonj z sześciu Polaków i jednego Rosjanina, ma za zadanie omawianie niedomagań w urządzeniach krajowjch wraz z wnioskami co do ewentualnej ich poprawj — ale nie jest on żadnjm organem władzj, a nawet w roli doradczej jest skrępo- w anj co do zakresu swojej in icja tjw j. Organj niższe administracjjne, departamentowe i po­

wiatowe, tudzież sądownictwo są w całości u- trzjmane, ale wszędzie wciskają się ro s jjs c j urzędnicj w charakterze organów dodanjch dla kontroli, nadzoru lub współpracownictwa.

Jeżeli w tjch warunkach rządzone społeczeń­

(35)

— 31 —

stwo polskie jest współczynnikiem zamierzo­

nej akcyi emancypacyjnej, to tylko o tyle, że nie przeciwdziała okupacyi, ani towarzyszącym jej objawom dalszych zamiarów. Nie spodziewa­

jąc się niczego dobrego po dążących do nowego rozbioru Prusach i Austryi, pokłada całą na­

dzieję i zaufanie w tych mężach stanu, którzy wraz z księciem Czartoryskim są zwolennikami polityki Aleksandra — ale czeka w rezerwie na wyniki obrad kongresu i na dalsze czyny Cesarza.

K s i ą ż ę A d a m C z a r t o r y s k i , nie bę­

dąc oficyalnym naczelnikiem narodu, wyrasta w owej epoce na jego przywódcę moralnego i na zastępcę na ochotnika jego interesów. Da­

leki od krótkowidzącego i małostkowego opor­

tunizmu, j e s t tak, jak b y ł dotąd, zasadni­

czym wyznawcą programu unii Polski z Rosyą, a znajduje się w tej szczęśliwej dla każdego politycznego męża chwili, kiedy jego idealny, w wyobraźni zbudowany plan wchodzi w sta- dyum wykonania. To stanowi całą jego siłę wo­

bec Aleksandra i tegoż rosyjskich, niechętnych dla Polski, doradców. Dzieło kongresu wiedeń­

skiego, o ile dotyczy Polski i stanowiska Ro­

syi, jest niewątpliwie rezultatem współdziała­

nia rosyjskich dyplomatów okupanta i tego — zaufaniem Cesarza obdarzonego — reprezen­

tanta społeczeństwa polskiego. Będzie to jego śpiew łabędzi na tern polu: pominięty wbrew ogólnemu oczekiwaniu w chwili obsadzenia sta­

(36)

nowiska namiestniczego, odsunięty w nastę- pstwio od wpływu politycznego, odnajdzie się książę Adam w piętnaście lat później ponownie na naczelnym narodowym posterunku, jako Prezes Rządu Narodowego — tym razem p r z e ­ c i w Rosyi, ale na to trzeba będzie, żeby wszy­

stkie złudzenia z roku 1815 w międzyczasie zdą­

żyły w proch się rozsypać...

Koniec temu wyczekiwaniu i prawnemu pro- wizoryuin kładą t r a k t a t y m a j o w e (3-go maja 1815) zawarte w gronie państw rozbioro­

wych w chwili, gdy zgoda innych państw inte­

resowanych na ich treść została poufnie zape­

wniona. Ważniejsze postanowienia wciągnięto do „A c t e f i n a l “ z 9 czerwca, a w całości figurują w annexach do tegoż „Aktu końco­

wego^.

Traktaty majowe obejmują:

1. Układ Rosyi z Austryą.

2. Układ Rosyi z Prusami.

3. Układ wspólny Austryi, Prus i Rosyi do­

tyczący wolnego miasta Krakowa i zatwierdzo­

nej wspólnie dla niego konstytucyi.

O ile chodzi o R z e c z p o s p o l i t ą K r a ­ k o w s k ą , to tworzą ją istotnie traktaty wie­

deńskie pod wspólnym protektoratem trzech mocarstw rozbiorowych, odrywając od Księ­

stwa Warszawskiego na lewym brzegu Wisły odpowiednie maleńkie tery tory urn. Tworzą to małe państewko bez innych powodów jak ze względów sąsiedzkiej konweniencyi. Wytwór

(37)

— 33 —

ten dyplomatyczny ginie w r. 1846 pod wpły­

wem działania tejże samej zasady, która jest wszelkich zasad negacyą.

Co się zaś tyczy K s i ę s t w a W a r s z a w ­ s k i e g o , to oprócz odstąpionego skrawka na rzecz W. Miasta Krakowa traci ono n a r z e c z P r u s grosso modo dwa departamenty: poznań­

ski i bydgoski i swój udział w protektoracie nad Gdańskiem; n a r z e c z zaś A u s t r y i swoje prawo współwłasności w salinach wielickich i drobny skrawek na prawym brzegu Wisły w okolicach Skawiny i Wieliczki. Od Rosyi Au- strya uzyskuje zwrot okręgu Tarnopolskiego.

W tej uszczuplonej postaci Księstwo War­

szawskie trwa nadal jako p a ń s t w o , podnie­

sione zostaje do godności K r ó l e s t w a i uzy­

skuje — po usunięciu dotychczasowej wstydli­

wej nazwy — miano Królestwa P o l s k i e g o . Na miejsce zerwanych węzłów z Saksonią wcho­

dzą nowe, narzucone węzły z Cesarstwem Ro- syjskiem — węzły, które co do swej strony formalnej mają być natury konstytucyjnej. li­

nia ma być wieczną, to znaczy zawartą na czas nieokreślony, pod berłem Cesarza i jego nastę­

pców, którzy przybierają tytuł Króla Polskiego.

Traktaty wiedeńskie nie stawiają tamy roz­

szerzeniu granic Królestwa kosztem Cesarstwa.

Aleksander I, który poczynił w r. 1815 i w na­

stępstwie czynić będzie Polakom obietnice w tym względzie, zabezpieczył się tu międzyna­

rodowym układem, że to ewentualne powię- 3

(38)

34

kszenie Królestwa mu za złe poczytane nie będzie.

W dwa tygodnie po podpisaniu traktatów majowych uzyskują trzy państwa rozbiorowe z r z e c z e n i e s i ę w s z e l k i e g o z w i e r z ­ c h n i c t w a n a d K s i ę s t w e m W a r n a - w s k i e m z e s t r o n y K r ó l a S a s k i e g o w konweneyach z 18 maja, a także solenne zwolnienie z d. 22 maja, poddanych i urzędni­

ków od przysięgi. W ten sposób ciągłość prawa jest formalnie zachowaną.

Od tej chwili ustaje okupacya prowizoryczna, a w jej miejsce wstępuje o b j ę c i e w p o s i a - d a n i &. Król Pruski czyni to w W. Księstwie Poznanskiem d. 15 maja, Aleksander w Króle­

stwie dopiero 20 czerwca. Znika Najwyższa Ra­

da Tymczasowa Księstwa Warszawskiego z ra­

mienia okupanta, a powstaje z ramienia nowego Króla ustanowiony R z ą d T y m c z a s o w y K r ó l e s t w a P o l s k i e g o (data ukazu jest z 20 maja), złożony z pięciu Namiestników Kró­

lewskich, w tem trzech Polaków i dwóch Ro- syan — który jest znowu organem prowizory­

cznym, ale mającym inną prawniczą podstawę.

Trwać on będzie do chwili zainstalowania orga- nów konstytucyjnych w dniu 24 grudnia 1815 roku.

Prawno-połityczny byt Królestwa wykończa

■wreszcie nowy Król Polski Aleksander, nadając mu z własnej mocy k o n s t y t u c y ę oktrojo- waną, a nawet właściwie mówiąc dwie konsty-

(39)

— 35 —

tueye: jedną •— prowizoryczną, ułożoną jeszcze w Wiedniu z datą 25 maja 1815 r. pod nazwą:

„ B a s e s d e l a C o n s t i t u t i o n“ , drugą — ostateczną z datą 27 listopada 1815 w Warsza­

wie, która z dniem 24 grudnia tegoż roku we­

szła w życie. Mimo tych nowych przepisów za­

sadniczych, konstytucja Ks. Warszawskiego i dekrety z minionej epoki nie są uchylone ale, przeciwnie, expressis verbis utrzymane, o ile przez nową konstytucję nie zostały zmodjfiko- wane. I w tym wypadku ciągłość prawa jest więc zachowaną.

Jak się przedstawia dzieło Kongresu Wie­

deńskiego i Aleksandra w stosimku do kreacji napoleońskiej? O ile chodzi o związek z Sakso­

nią — jest ono jej zaprzeczeniem, ale po za tem jest nie tjlk o prawniczo, ale i politycznie tam­

tej kontynuacyą. Me ginie bynajmniej zainau­

gurowany p r o g r a m z b i e r a n i a ziem p o l ­ skich, który był tym własnym dalszym celem odrestaurowanego państwa. Pozostaje ten głó­

wny instrument, za pomocą którego program po­

czął się realizować — ośrodek obdarzony pewną przyciągającą siłą — p a ń s t w o pol skie. Codo widoków na przyszłość roztacza się przed niem p e r s p e k t y w a p o k o j o w e j e m a n c y ­ p a c y i L i t w y i R u s i w myśl przyrzeczeń Aleksandra. Przez unię z Cesarstwem, Polska nie tylko nie abdykuje, a orzeł jej nie zniża lo­

tu, ale owszem uzyskuje możliwość pójścia da­

lej po linii roku 1807 i 1809 i dokonania zgo- 3*

(40)

— 36 —

dnie tego, co siłą oręża w r. 1812 przeprowa­

dzić się nie dało. Co do windykacyi innych za­

borów pruskiego i austryackiego — stały jjrzed- miot obaw obu gabinetów — ta nie jest pra­

wdopodobną, ale nie jest też wykluczoną, bo i jak, jakimi środkami w ludzkiej mocy wyklu­

czyć możność starć w przyszłości między Rosyą a dwoma innemi mocarstwami rozbiorowemi, a tem samem i pokusę spożytkowania w tym kierunku idei emancypacyjnej?

Takie były nadzieje i takie perspektywy;

przypomnijmy jakie były w rzeczywistości dal­

sze losy Królestwa Kongresowego. Jest rzeczą charakterystyczną, że obie prawno-polityczne przesłanki najwyższe, zasadnicze, które stano­

wiły murowaną podstawę koncepcyi Czartory­

skiego i które mogły też moralnie pogodzić Pol­

skę z ideą łączności z Rosyą — mianowicie l-o byt odrębny od niej, a konstytucyjny, 2-o wcie­

lenie Litwy i Rusi do Królestwa — obie te prze­

słanki w najbliższem piętnastoleciu stają się coraz więcej problematycznemi. Przy Wielkim Księciu Konstantym i Nowosilcowie konstytu­

cyjność rządów była tylko fikcyjną, i nie było szans wielkich, by system zmienił się na lepsze.

Nie mniej smutne od czasu wstąpienia Miko­

łaja I były widoki w kwestyi prowincyi litew- sko-ruskich. Zarzucano kiedyś Księstwu War­

szawskiemu kruchość jego podstawy związanej z efemerycznymi sukcesami Napoleona, Nie mniejsza kruchość ujawniła się i w Królestwie

(41)

— 37

Kongresowem, opartem może na dobrej, ale wcale nie wszechwładnej woli Aleksandra i na chwilowem przycichnięciu biurokracyi rosyj­

skiej. Błąd kardynalny — nie w c z y n a c h , gdyż Polacy nie mieli wówczas nic lepszego do wyboru, ale błąd w m y ś l e n i u p o l i t y c z ­ n e m polegał na świadomem, czy nieświado- mem ignorowaniu tradycyj politycznych rosyj­

skich, a te tradycye, które są silniejsze niż naj­

piękniejsze improwizacye monarchów, znajdo­

wały się w radykalnej sprzeczności z obu wspo- mnianemi przesłankami. Pomijam już sprzecz­

ność konstytucyjnej Polski z absolutnie rządzo- nem Cesarstwem, którą z góry eskontowali są- siedzi jako źródło nieuniknionych konfliktów między dwoma sprzęgniętemi razem państwa­

mi. Przypomnę, że Królestwo Polskie otrzyma­

ło w spuściźnie po Księstwie program zbierania koło siebie ziem polskich: łącząc się z Rosyą, łączyło się z państwem, które wyrosło na grun­

cie zbierania najprzód ziem ruskich, a później, zbierania wogóle ziem jakichkolwiek i rozsze­

rzania obszaru Imperyum ku wszelkim możli­

wym morzom i Oceanom. Polska odrębność i polska ekspanzya kosztem Cesarstwa natrafiała na wręcz odmienny program rosyjski: unifika- cyi i ekspanzyi rosyjskiej.

Historya może różny sąd wydać o tem, czy w r. 1830 chwila do obrachunku Polski z Ro- syą była odpowiednią, ale nie kwestyonuje ona bynajmniej, że o t e d w i e p r z e s ł a n k i wła­

(42)

— 38 —

śnie wojna została wypowiedziana, że obie one stały się hasłem i programem rozpoczynającej się wałki, ażeby na Cesarzu Mikałaju siłą wy­

musić to, co w drodze pokojowej, wbrew zarę- czeniom i obietnicom osiągnąć się nie dało.

Wojna roku 1830— 31 jest tem interesująca z punktu widzenia poruszonego dzisiaj tematu, że przedstawia c z y s t ą f o r m ę w a l k i e- m a n c y p a c y j n o - r e w o l u c y j n e j , u kresu której stanąć miało nowe państwo, nie­

podległe, niezależne od Cesarzów Rosyi, wiel­

kie Królestwo Polskie obejmujące także i pro- wincye rusko-litewskie. Czystość tej formy za­

wdzięczała Polska zupełnej abstynencji mo­

carstw europejskich.

W „ S ł o w a c h w s t ę p n y c h " do wyda­

nego przez, Akademię Umiejętności Dyaryusza Sejmu z r. 1830— 31 skreśliłem główne fazy prawno-politycm e tego olbrzymiego przedsię- wzięcia: usunięcie z kraju elementów rosyjskich, obalenie władz istniejących, detronizacyę Mi­

kołaja, ukonstytuowanie państwa na nowych podstawach, z nowym Rządem Narodowym na czele i Sejmem, w którym zasiedli nawet posło­

wie z Litwy i Rusi. Niestety, zabrakło w tym procesie jednego kardynalnego prawno-polity- cznego momentu: zrzeczenia się przez Mikołaja zwierzchnictwa nad Polską, Litwą i Rusią.

Powstało na chwilę nowe państwo, ale nie potrafiło ono ani utrwalić nowych swych gra­

nic, ani zapewnić sobie egzystencyi. Po przegra­

(43)

— 39

nej, nie dobiło się nawet traktatu pokojowego, któryby dał wyraz jego odrębnej prawnej in­

dywidualności. Zawojowane -— nie wróciło już do tej sytuacyi, jaką posiadało przed wojną.

Pozbawione konstytucji, skazane zostało na długoletnią martyrologię,..

Wtedy, można powiedzieć, wtedy dzieło ro­

ku 1807 i 1815 zostaje zniweczone, a naród nasz — po dwóch tych nieudanych ekspery­

mentach z Saksonią i z Rosyą — cofnięty pod względem międzynarodowym, choć w innym układzie terytoryalnym, do stanu z przed tra­

ktatu w Tylży...

Rozebrane tutaj dwa tak nam bliskie przy­

kłady genezy państwa wykazują, jak ten pozor­

nie prosty problem, określony dwoma słowa­

mi: „p o w s t a n i e p a ń s t w a“ w naszej epo­

ce i na naszym starym kontynencie, jest w isto­

cie problematem złożonym z całego szeregu in­

nych, które znowu, każdy wzięty z osobna, przypuszcza dość skomplikowane działania.

Zwłaszcza — przy tej formie, która jest formą emancypacyjną przymusową i gdzie cały pro­

ces układa się w cztery odrębne operacye: lo walki zbrojnej, 2o okupacyi wojenno-politycz- nej, 3o traktatu pokojowego, 4o wytworzenia nowego prawa publicznego wewnętrznego. W y­

maga proces ten wielkich wysiłków fizycznych, moralnych i intellektualnych po stronie zaan­

gażowanych Rządów, zmagania się wysłanych

(44)

40

na front armii, subtelnej nie próżnującej nawet wśród grzmotu dział dyplomacyi.

Ujęcie prawnopolitycznych momentów nie wyczerpuje oczywiście historyi powstania Księ­

stwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego; je­

żeli nie jest dowolną abstrakcyą, to dlatego, że historyę tę obejmuje, mieści w sobie, o ile te właśnie momenty panują nad sytuacyą. Wojska mogą się bić dobrze lub źle, dyplomacya może być zręczną lub niezręczną, konstytucya narzu­

cona może być trafną lub chybioną — proces genezy Księstwa i Królestwa pozostaje najnaj- ściślej związany z tymi czynnikami, których ani pominąć, ani zlekceważyć niepodobna.

Proces powyższy komplikuje się i ewentual­

nie kombinuje z a k c y ą s a m e g o e m a n- c y p o w a n e g o s p o ł e c z e ń s t w a . Mam na myśli rzeczywistą a k c y ę polityczną, a nie — bezsilne i bezpłodne tylko n a s t r o j e . Jakkolwiek dalekim będzie dystans, który dzie­

li to społeczeństwo od oficyalnej kuźni, w któ­

rej się dlań kuje prawno-polityczna zbroja, mo­

że ono, choć nie posiada żadnej prawnej organi- zacyi, zdobyć się na nią w fazie walki, i anty­

cy p u je najbliższą przyszłość, uzyskać z tego tytułu pewien głos i wpływ skuteczny na wynik ostatecznych decyzyj.

Gdy się na to nie zdobędzie, pozostaje jesz­

cze droga obrony jego interesów przez samo­

rzutną akcyę osób prywatnych, które na ocho­

tnika niejako, zużytkownjąc możność dostępu

(45)

do sfer decydujących — jak Stanisław Potocki w r. 1807 u Ministra Mareta, albo ks. Czartory­

ski w r. 1815 u Aleksandra I. — mogą, choć bez formalnego mandatu, uchylić niejedno niebez­

pieczeństwo, odwrócić krzywdę, zapewnić ja­

kieś dobrodziejstwo dla swego narodu.

Jeżeli w tej czy w owej formie kombinuje się akcva officyalna z akcyą emancynowanego spo­

łeczeństwo, to dla tej prostej przyczyny, że wśród „i n t e r e s ó w“ , które mają przy osta­

tecznej decyzyi znaleźć swoje zaspokojenie, i „i n t e r e s“ tego społeczeństwa odgrywać po­

winien niepoślednią rolę, które nazajutrz po tra­

ktacie ma się znaleźć w sytuacyi równoupra­

wnionego podmiotu prawnego i ma rozpocząć żywot własny. Najdalej posunięta obca życzli­

wość nie jest w stanie ustrzedz od błędów, któ­

re płyną z nieznajomości stosunków.

I dlatego ten moment prawnopolityczny, któ­

ry polega na f o r m i e i i n t e n z y w n o ś c i u d z i a ł u s a m e g o e m a n c y p o w a n e g o s p o ł e c z e ń s t w a w a k c y i t w ó r c z e j , nie jest ani prawniczo, ani politycznie obojętny, skoro wpływ jego odbić się może na tych posta­

nowieniach, które w następstwie przez długie lata stanowić będą ramę zewnętrzną dla dzia­

łalności nowo wytworzonego państwa.

(46)

.

1,1

*

'

'

.

(47)
(48)
(49)
(50)
(51)
(52)

Cytaty

Powiązane dokumenty

G robler przyjmuje poglądy L audana i określa stanowisko, „w którym o racjonalności akceptacji przekonań decyduje nie stopień uzasadnienia [...] tylko odpow

Oraz (co w przypadku Orzeszkowej wydaje się jeszcze istot- niejsze) język, dialekt, światło i dźwięk, co czyni z autorki jedną z czołowych „praktyczek” literackiej

In the present research, we investigated the team- work dynamics of an orthopaedic team and identified points of intervention for improving teamwork in such teams. We carried out

Laboratory scale experiments conducted in a set-up which is similar to the one used for the numerical scenarios lead to results that validate our modelling approach..

bin, 3 bosaki, 5 stągwi do wody.61 Również na straty narażeni byli mie­ szkańcy miasta pochodzenia niemieckiego, gdyż oparkanienie cmentarza ewangelickiego

na wojewódzkie, bibliotekom zaś nadał nazwę wojewódzkich... Biblioteki te opierały się na zarządzeniach wydanych przez Dyrekcję Edukacji Narodowej w dniu 6 października 1812

W roku następnym (1807/08) program ten rozbudowano jeszcze bar- dziej. Wówczas to ostatecznie skrystalizowała się koncepcja „nauki przy- gotowawczej&#34;, czyli — mówiąc

W okresie lat 1815—1830 powstała również zabudowa niemal wszystkich ulic miasta kla- sycystycznymi domami mieszkalnymi.. Przy ulicach Dobrzyńskiej i Bielskiej pobudo- wano