• Nie Znaleziono Wyników

Kryteria morfologiczne i kulturowe prehistorycznej komunikacji werbalnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kryteria morfologiczne i kulturowe prehistorycznej komunikacji werbalnej"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Franciszek M. Rosiński

Kryteria morfologiczne i kulturowe

prehistorycznej komunikacji

werbalnej

Studia Philosophiae Christianae 16/2, 93-120

1980

(2)

S tu d ia P h ilo s o p h ia e C h r is tia n a e A T К

16 (1980)2

F R A N C IS Z E K M . R O S IŃ S K I

K R Y TER IA M ORFOLO GICZNE I KU LTU RO W E P R EH ISTO R Y C ZN E J K O M U N IK A C JI W ERB A LN EJ

1. Z a g a d n ie n ia w s tę p n e . 2. A n a liz a cech m o rfo lo g ic z n y c h : w ie lk o ś ć m ó zg o w ia, c h a r a k te r y s ty k a m a k r o s t r u k t u r y c e r e b r a ln e j, o ś r o d e k m o ­ w y B ro c a ; m o rfo lo g ia a p a r a t u g ło s o tw ó rc z e g o , w y s tę p o w a n ie k o lc ó w b ró d k o w y c h , c e c h y p r y m ity w n e a p a r a t u fo n a c y jn e g o . 3. A r g u m e n ty k u ltu r o w e : sto p ie ń ro z w o ju k u l t u r y m a t e r i a ln e j a m o w a a r t y k u ło w a n a , n ie z ło ż o n o ść n a rz ę d z i k a m ie n n y c h i k o n s e r w a ty z m ic h w y tw a r z a n ia , u ż y w a n ie o g n ia , w ie rz e n ia i p o s tę p o w a n ie e ty c z n e , ło w ie c tw o . 4. P o d ­

s u m o w a n ie w y n ik ó w . 5. P iś m ie n n ic tw o .

1. Z A G A D N IE N IA W ST ĘPN E

Człowiek od n ajd aw n iejszy ch czasów in tereso w ał się nie ty lk o otaczającym go środow iskiem , ale także sobą sam ym , dostrzegał sw e szczególne stanow isko i rolę na Ziem i a naw et we wszechśw iecie; zastanaw iał się n a d początkiem rzeczy, zwłaszcza n ad swoim pochodzeniem , szukał sensu i celu życia. U siłow ał być nie tylk o przedm iotem biegu w ydarzeń, lecz sam decydow ać o sw ych losach; dostrzegał sw ą ograniczoność fizy­ czną i biologiczną, ścieśniające go granice a k tu a ln ej czasoprze­ strzeni, n ieu stan n ie jed n a k dążył do ich przekroczenia. Czuł się w praw dzie zw iązany z p rzyrodą, w idział u siebie w iele podobieństw do in n y ch isto t żyw ych, ale zauw ażył też głę­ bokie różnice, dzielące go od pozostałych jestestw , n aw et n a j­ w yżej zorganizow anych, i to nie ty lk o w budow ie ciała, lecz rów nież w zakresie fu n k cji psychicznych i zachow ania się; por. V e tte r 1966, Suchodolski 1974, P a n n e n b e rg 1978.

Stosunkow o w cześnie zwrócono uw agę m .in. na tak ie cha­ rak te ry sty cz n e cechy ludzkie, ja k m yślenie a b stra k c y jn e i m o­ wę a rty k u ło w an ą. Na p rzy k ład A ry sto teles w P olityce (I, 1253, 10— 11) ty lk o człow iekowi p rzy zn aje zdolność porozum iew ania się za pom ocą m ow y, zw ierzętom zaś ty lk o em itow anie dźw ię­ ków , k tó ry m i in fo rm u ją in n y ch osobników o sw ych odczu­ ciach, np. o przeży w an y m cierpieniu czy zadow oleniu. To ro z ­ różnienie zachow ało swą ak tualność do naszych czasów. W

(3)

e-dług W ash b urn a (1969:177) m ałp y sygnalizują in n y m człon­ kom sta d a swe sta n y em ocjonalne, odgryw ające w ażną rolę w ich życiu grom adnym , p rzy czym tego ty p u sygn ały „ sta ­ now ią co n ajm n iej 95 °/o in fo rm a c ji” ; b y w a ją one jed n a k za­ zw yczaj przek azy w an e za pom ocą różnych po staw ciała, zwłaszcza m im iki; dźw ięki odg ry w ają raczej podrzędną rolę. G dy np. p aw ian ostrzegaw czo w ark n ie, to najczęściej sta ra się ty m sposobem zwrócić na siebie uw agę in n y ch osobników , w łaściw ą zaś in fo rm ację p rzek azu je w sposób w izualny; por. M arler 1973, W ash b u rn i M cCown 1978.

M ożna by tu w skazać na in te resu jąc ą hipotezę, jak ą w y su ­ nęli n iek tó rzy auto rzy , np. K o rtla n d t i Kooij (1963), K o rtla n d t (1965), iż system porozum iew ania się w okalnego b y ł u k o p a l­ nych przodków szym pansów znacznie bardziej ro zw in ięty niż obecnie. Do jego red u k c ji m iała się przyczynić zm iana try b u życia z saw annow ego na leśny, gdyż in ten sy w n a em isja dźw ię­ kow a w środow isku leśnym pow odow ała pow ażne zagrożenie ze stro n y drapieżników , zwłaszcza lam partów . In te n sy w n e ga­ w orzenie szym pansiąt m iałoby stanow ić jakiś re lik t tego po­ przedniego okresu. N iew ątpliw ie zw ierzęta, żyjące w bezpiecz­ nym środow isku, np. zw ierzęta udom ow ione, m ają znacznie bogatszy re p e rtu a r dźw iękow y niż osobniki tego samego g a tu n ­ ku żyjące w w a ru n k a ch zagrożenia w środow isku n a tu ra ln y m ; por. Tem brock 1964. Można p rzy jąć, iż in ten sy w n iejsze po­ rozum iew anie się ak ustyczne mogło u człow iekow atych n a ­ stąpić dopiero w w a ru n k a ch w zględnego bezpieczeństw a, p ra w ­ dopodobnie w ted y, gdy upow szechniło się zam ieszkiw anie ja s ­ kiń, g w a ra n tu jąc y c h skuteczniejszą ochronę przed d rap ieżn ik a­ mi; zob. Rosiński 1969.

Naczelne w porów n aniu z in ny m i ssakam i c h a ra k te ry z u ją się stosunkow o dużą częstotliw ością i różnorodnością em ito­ w an y ch dźwięków, p rzy czym w re p e rtu a rz e w okalnym m ałp człekokształtnych m ożna w yróżnić w iele elem entów fonacyj- nych podobnych do ludzkich, któ re m ogłyby stanow ić w y sta r­ czające tw orzyw o do zbudow ania akustycznego system u poro­ zum iew ania się; por. H ockett 1963. Je d n a k u żadnego g atu n k u m ałp nie sp o ty kam y n a w e t zaczątków m ow y a rty k u ło w a n ej, a em itow ane przez nie dźw ięki m ają w yłącznie c h a ra k te r syg­ nałów . P odejm ow ano w praw dzie in ten sy w n e w ysiłki, b y n a ­ uczyć szym pansy, zwłaszcza m łode osobniki, chociażby jak iejś niew ielkiej liczby słów, jed n a k p ró b y te skończyły się w za­ sadzie niepow odzeniem .

(4)

ci naw iązania dw u stronnego k o n ta k tu z m ałpam i, m ianow icie za pom ocą środków w izualnych, np. w drodze nauczenia ich języka m igów osób głuchoniem ych (G ardnerow ie 1971, Fouts 1975, F o u ts i Couch 1976) lu b in n y ch znaków optycznych o określonym znaczeniu (P rem ack 1971, R um baugh i wsp. 1973, R um b au g h 1977). J e st rzeczą in te resu jąc ą , iż na tę ew en ­ tualność w skazał już przed ćw ierćw ieczem nasz uczony D em ­ bow ski (1954:54) że „praw dopodobnie o w iele łatw iej byłoby nauczyć szym pansa m ow y palców lub gestów tra k tu ją c go jak głuchoniem ego”.

W ielu au to ró w w y raża obecnie p rzekonanie, iż m ałpy d la te ­ go nie p o tra fią przysw oić sobie słów i operow ać nim i, ponie­ w aż zarów no ich em isja fon acyjn a jak i zrozum ienie dźw ięków stanow i najpraw dopodobniej „w rodzoną cechę g atu n k o w ą ”, zaś cechą n a b y tą byłoby u m ie ję tn e stosow anie różnego ty p u syg­ n ałów w zależności od danej sy tu acji (Ploog 1972:140).

Je śli więc p rzyjm iem y , iż m ow a a rty k u ło w a n a, podobnie jak m yślenie a b stra k cy jn e , z k tó ry m jest zresztą ściiśle zw iązana (H ilgard 1968), stanow i cechę specyficznie ludzką, to nasuw a się p y tan ie, od jakiego czasu człow iekow ate d ysp on ują ty m sposobem porozum iew ania się, oraz czy m ożna na podstaw ie p ew nych określonych s tr u k tu r m orfologicznych lub c h a ra k ­ tery sty c z n y c h cech k u ltu ro w y c h stw ierdzić z w y starczającym praw dopodobieństw em , że dani p rzedstaw iciele kopalny ch Ho- miinidae p o tra fi ju ż m yśleć i mówić, a ty m sam ym że byli już pod w zględem psychicznym p raw dziw ym i „ludźm i” , cho­ ciaż w budow ie ciała m ogli jeszcze odznaczać się różnym i ce­ cham i terom orficznym i. Tego rod zaju k ry te ria typow o lu dz­ kich fu n k cji m iały b y szczególnie duże znaczenie w dyskusji n ad e w en tu aln y m p rzyznaniem człow ieczeństw a n iektó rym w y m arły m przedstaw icielom człow iekow atych, k tó re jeszcze w w ielu cechach m orfologicznych w y k azu ją duże podobień­ stw o do antropoidów , ta k iż tru d n o powiedzieć, czy tak ie isto­ ty m iały lu b w ogóle m ogły mieć ludzką psychikę; por. O v er­ hage 1969, Rosiński 1976 a, b.

Teoretycznie dałoby się w yróżnić trz y zasadnicze w a ria n ty rozw iązania tego problem u, z k tó ry c h każdy m a sw ych zwo­ lennik ó w i przeciw ników . W edług pierw szego z nich rozw ój s tru k tu ry psychicznej w yraźn ie w yp rzed zał w antropogenezie rozw ój som atyczny, czyli że n aw et isto ta człow iekow ata o b a r­ dzo tero m o rficzn ej budow ie może ju ż posiadać psychikę t y ­ powo ludzką; zw olennicy tak ie j hipotezy zazw yczaj nie p rz y j­ m u ją jak ie jś s tr u k tu ry psychicznej p ośredniej m iędzy

(5)

psycłii-ką m ałp ią a ludzpsycłii-ką. W edług drugiego m odelu c h a ra k te ry sty c z ­ ne dla człow ieka rozum nego fu n k cje psychiczne w ym agały ju ż odpow iednio u k ształtow anego organizm u ludzkiego, czyli p re a d a p ta c ja biologiczna m u siałaby w yprzedzać zm iany fu n k ­ cjonalne, jako że tru d n o w yobrazić sobie czynność, jeślib y nie było do jej w ykonania odpow iedniego organu. W o statn ich la ­ tac h coraz w ięcej au to ró w w ypow iada się za trzecim m odelem , m ianow icie iż w antropogenezie m iędzy ew olucją som atycz­ ną H om inidae a rozw ojem s tr u k tu ry psychicznej zachodziła w spółzależność, m ająca w edług n iek tó ry ch au to ró w n aw et ce­ ch y dodatniego sprzężenia zw rotnego.

Do zagadnienia p ow stania i rozw oju m ow y p rzy w iązu je się w o statn ich dziesięcioleciach m .in. ta k dużą wagę, poniew aż w iele cech, zarów no an atom icznych ja k i b eh aw io raln y ch u w a ­ żanych za specyficznie ludzkie, jak np. postaw ę spionizow aną i chód dw unożny, określoną objętość m ózgowia, używ anie oraz w y tw arzan ie narzędzi i to n a w e t k am ienn y ch , ew en tu aln ie za pom ocą innego narzędzia, nie tra k tu je się już dziś pow szech­ nie za niep rzek raczaln ą granicę m iędzy człow iekiem rozum ­ nym a istotam i podludzkim i. Takim zaś na ogół nie kw estio­ now anym k ry te riu m typow o ludzkiego zachow ania się pozos­ tało jed n a k n ad al porozum iew anie się słow ne i m yślenie abs­ tra k c y jn e .

W zw iązku z ty m n iek tó rzy a u to rz y proponow ali n aw et poddać rew izji dotychczasow ą klasy fik ację H om inidae i w p ro­ wadzić now y podział w zależności od tego, czy m ózgowie, o r­ g an y fon acy jn e i część tw arzo w a czaszki dany ch p rzed staw i­ cieli człow iekow atych odznaczały się już cecham i, um ożliw ia­ jącym i m ów ienie; ty lk o te fo rm y , k tó re p osiadały odpow iednie s tr u k tu ry m orfologiczne należałoby zaliczyć do rodziny H om i­ nidae, k tó ra obejm ow ałaby p rak ty czn ie ty lko Homo sapiens fossilis i Homo sapiens recens, „w szystkie inne n ato m iast w y ż­ sze naczelne, c h a ra k te ry z u ją c e się chodem dw unożnym , po­ w inno się w łączyć do ro dzin y T roglodytidae (lub P ith e c a n - throp id ae), niezależnie od tego, czy w y tw a rz ały narzędzia czy też nie (Porshnev 1974:449; por. B ayanov i B ou rtsev 1974). A czkolw iek propozycja ta je s t n iew ątp liw ie in te resu jąc a , szcze­ gólnie z p u n k tu w idzenia filozofii człow ieka, to jed n a k jest dość p ro b lem aty czna ze w zględu na zbyt jed n o stro n n e p o tra k ­ tow anie m orfologicznych przesłan ek m ow y a rty k u ło w a n ej i nie w y starczające uzasadnienie p roponow anej taksonom ii odpo­ w iednim i danym i m orfologicznym i; zob. De E nriqu ez i in. 1974, Rosiński 1975 a.

(6)

N asuw a się zatem p y tan ie, na jak ie a rg u m e n ty pow ołują się najczęściej au to rzy p rzy p isu jący jak iem u ś przedstaw icie­ lowi człow iekow atych zdolność do porozum iew ania się w e rb a l­ nego i jak ą wagę m ożna do ty ch dowodów przyw iązać. W śród uczonych zaznaczają się pod ty m w zględem stosunkow o duże rozbieżności a n aw et skrajności: niek tó rzy , np. Schepers (1946) w ypow iad ają się za bardzo w czesnym po jaw ieniem się tej u m iejętności, gdyż ju ż A u stralo p ith ecinae m iały nią dyspono­ wać lub wg A lteh en gera (1974) w spółcześnie z nim i w y stę p u ­ jący Homo habilis; n iektórzy zaś au to rzy uw ażają, iż p o ja ­ w ienie się tej cechy n astąpiło zaledw ie kilkadziesiąt tysięcy la t tem u , gdy żył już Homo sapiens fossilis; zob. D art 1959, P o rsh n ev 1974.

2. A N A L IZ A CECH M O RFOLOG ICZNYCH

W i e l k o ś ć m ó z g o w i a :

Zazw yczaj p rzy w iązu ją au to rzy w sw ych badaniach nad pow staniem i rozw ojem m ow y do tej cechy ilościowej duże znaczenie w ychodząc z założenia, iż porozum iew anie się słow ­ ne i m yślenie ab stra k cy jn e zależą od sp raw nie działających s tr u k tu r mózgowych. Poniew aż objętość w zględnie ciężar m óz­ gowia stanow i wielkość dość łatw o m ierzalną, k tó ra , jak w ia­ domo, w trak cie an tropogenezy podlegała dość dużym zm ia­ nom , dlatego od daw na zwrócono na tę cechę szczególną u w a­ gę i n aw et próbow ano na jej podstaw ie w ykazać unikalność człowieka.

N ajstarsze bezsporne człow iekow ate — A ustralopithecin ae, zarów no osobniki grubokościste jak i gracylne, nie w ykraczały w tej cesze poza zakres zm ienności c h a ra k te ry sty c z n y dla dużych m ałp człekokształtnych, gdyż śred n ia objętość ich m óz­ gowia w ynosiła ok. 490 c m 3 (Tobias 1971). P rzybliżone w a rto ś­ ci liczbowe stw ierdzam y rów nież w p rzy p ad k u kilk u zrekon­ stru o w an y ch czaszek Homo habilis. Dopiero objętość mózgo­ w ia tzw . wczesnego człow ieka (KNM -ER 1470) odkrytego przez L eakeya (1973) w w arstw ach , liczących ok. 2,9 m in lat, w yno­ si ok. 800 c m 3, a ty m sam ym jest w iększa od m aksym alnej objętości (750 cm 3) stw ierdzonej przez S chultza (1962 a) u sam ­ ca goryla. U współczesnego norm alnego człow ieka przedział zm ienności tej cechy je st bardzo duży; w edług O akleya (1962) w ynosi od 750— 2800 cm 3. Osobnicy o w iększych czy też m n ie j­ szych m ózgow iach są z reg u ły upośledzeni um ysłow o, na ogół w stopniu głębokim . N ależy jed n ak wziąć pod uw agę, iż

(7)

objętość puszki m ózgowej poniżej 1000 c m 3 i pow yżej 2000 cm 3 sp o ty k a się w jak ie jś serii ogrom nie rzadko. Ś red n ia obję­ tość m ózgowia dla 1137 osób o różnej przynależności rasow ej w ynosi ok. 1360 cm 3 (dane w łasne).

M ożna jed n ak spotkać niek ied y w lite ra tu rz e doniesienia o jak im ś m ałogłow ym osobniku, k tó ry p o tra fił praw idłow o m yśleć i m ówić, mimo iż objętość jego m ózgow ia b yła m n ie j­ sza od w artości m in im aln ej, p o stulow anej przez różnych a u to ­ rów dla człow ieka norm alnego (750 cm 3). Są to jed n a k niez­ m iern ie rzadkie w y ją tk i, często niew y starczająco zbadane i b y ­ łoby zarów no m ery to ryczn ie ja k i m etodycznie bardzo ry z y ­ kow ne na ich podstaw ie wnosić o m ożliwości istn ien ia m ow y a rty k u ło w a n ej ju ż u m ałom ózgow ych w czesnoplejstoceńskich człow iekow atych, n aw et gdy uw zględni się ich stosunkow o niew ielkie w y m iary ciała, a w ięc ich w zględny ciężar m óz­ gowia. T rudno bow iem przypuszczać, a b y m ózgowie w ielkości antro p o id aln ej mogło odznaczać się w ydajnością fu n k cjo n aln ą m ózgow ia sapiensjonalnego; b rak na to bow iem w ystarczająco p ew ny ch argum entów .

N asuw a się jed n a k in try g u ją c e p y tan ie, czym wobec tego u w a ru n k o w a n y b y ł te n w zględny p rzy ro st m ózgowia u n a j­ w cześniejszych człow iekow atych, czy m ożna go pod w zględem fu n k cjo n a ln y m w ystarczająco w ytłum aczyć. W ydaje się, iż rozrost m ózgowia w owej fazie hom inizacji m ógł być spow odo­ w a n y w ielom a czynnikam i. N ależy bow iem wziąć pod uw agę stosunkow o duże zm iany w budow ie ciała, fizjologii i b eh a- w iorze n a w e t n a jp ry m ity w n iejsz y ch człow iekow atych, zw ią­ zane m .in. z chodem w ypro sto w an y m , u tra tą biologicznej ob­ ronności, k tó rą trz e b a było zastąpić techniczny m i form am i obrony, stopniow ym przejściem na łowiecki try b życia, dzia­ łalnością m an ip u lacy jn ą ręki, używ aniem czy n aw et w y tw a ­ rzaniem narzędzi, praw dopodobnie tak że udoskonaloną form ą p orozum iew ania się, np. za pom ocą gestów znaczeniow ych, k tó ry m m ogły tow arzyszyć sy g nały dźw iękow e, a także m ody­ fikacjam i s tr u k tu ry społecznej; por. Rosiński 1969, 1976. W e­ dług Rogińskiego bow iem najw iększe zm iany filogenetyczne w w ielkości m ózgowia o b serw u jem y u ty ch zw ierząt, u k tó ­ ry ch zachodzi „zm iana w o rien tacji czuciow o-ruchow ej w śro­ dow isku zew n ętrzn y m ” (cyt. wg Bliinkowa i G lezera 1964:135), co niew ątpliw ie m iało m iejsce rów nież u człow iekow atych.

W dyskusji nad rozrostem m ózgowia w antropogenezie n a ­ leży jed n ak uw zględnić fak t, iż liczba neu ron ów w korze m óz­ gowej b y n ajm n iej nie w zrasta w tak im tem pie jak objętość

(8)

m ózgowia; np. m ózgowie człow ieka współczesnego jest m niej w ięcej cztery razy w iększe od m ózgowia szym pansa, natom iast p rzy ro st liczby neuronów jest ty lk o 1,25 k ro tn y , co w licz­ bach bezw zględnych odpow iadałoby różnicy ok. 1,4 m ld n e u ­ ronów . J a k słusznie zauw aża Bielicki (1971:103), u b y tk i n e u ro ­ nów w sk u tek zabiegów o p eracy jn y ch czy też w n astęp stw ie starzen ia się, m ogą być podobnej w ielkości a n aw et w iększe, a m im o to nie m uszą spowodow ać pow ażniejszych zakłóceń psychiki; być może więc, „iż n ajisto tn iejszą zm ianą ew olu cyjną było w ytw orzen ie bard ziej skom plikow anej, bogatszej sieci połączeń m iędzy neu ron am i k o ry ”, czego oczywiście na m óz­ gow iach człow iekow atych kopaln ych nie da się stw ierdzić. Podejm ow ano już różne p ró b y rozstrzygnięcia problem u, jak ie cechy psychiczne przypisać człow iekow atym k opalnym , k tó ry c h zachow ania się nie chciałoby się ju ż utożsam iać z be- haw iorem a n tro p o id aln y m , gdyż w edług wszelkiego praw d op o­ dobieństw a w y raźnie go przew yższało, ale z różnych w zglę­ dów tru d n o sch arak tery zo w ać je jako sapiensjonalne, gdyż b rak na to w y starczający ch racji, a n iek tó re a rg u m e n ty p rze­ m aw iają n aw et przeciw tak iem u uczłow ieczaniu w czesnych H om inidae. Zagadnienie psychiki „ p re sa p ie n sjo n a ln e j” w jej różnych aspek tach nie zostało jed n a k dotąd zadow alająco roz­ w iązane.

In te resu jąc ą koncepcję o w zajem nej zależności m iędzy m o­ w ą a w ielkością m ózgowia w antropogenezie w ysu nął K ra n tz

(1961), k tó ry w yszedł z założenia, iż n aw et wcześni p rze d sta ­ wiciele rod zaju Homo osiągnęli podobny stopień rozw oju p sy ­ chicznego ja k człow iek w spółczesny, aczkolw iek dopiero w póź­ niejszym stadium ontogenezy, w zależności od tego, kied y ob­ jętość ich m ózgowia osiągnęła w ielkość k ry ty c z n ą rzęd u 750 c m 3, niezbędną do ak ty w izacji w yższych fu n k cji psychicz­ nych. P rzed osiągnięciem te j w artości granicznej w lata ch m łodzieńczych potom stw o praczłow ieka (Homo erectus) nie było zdolne do porozum iew ania się w erbalnego. Dzięki tem u, że u człow ieka współczesnego ta w artość k ry ty c z n a zostaje osiągnięta ju ż we w czesnym dzieciństw ie, czas uczenia się m o­ w y i tra n s fe ru k u ltu ry został w ydłużony do k ilk u n a stu lat, zanim d an y osobnik w ejdzie w okres rep ro d u k cji; natom iast u praczłow ieka trw a ł zaledw ie kilk a lat, co oczywiście ogrom ­ nie u tru d n ia ło proces zapoznania się z językiem i ze zdoby­ czam i k u ltu ra ln y m i. M ogłoby to m .in. tłum aczyć ogrom nie po ­ w o ln y rozw ój k u ltu r y m a te ria ln e j, jak i o b serw u jem y w p ale­ olicie. D opiero w m iarę pow iększania się objętości mózgowia

(9)

zapoznanie się z językiem i tra d y c ją k u ltu ro w ą p rzypadało na coraz to w cześniejsze lata, co ogrom nie ułatw iło rozw ój k u ltu ry i jej różnicow anie się. Proces te n zaznacza się coraz in te n ­ syw niej, począw szy od okresu m ustierskiego, kied y to żyli neandertalczycy. Obecnie m niej więcej ju ż ok. 1. ro ku życia m ózgowie dziecka jest na ty le rozw inięte, aby dziecko mogło mówić.

W ydaje się jed n ak , iż ta k sztyw ne p o trak to w an ie tego raczej um ow nego k ry te riu m k w an ty taty w n eg o , jakim jest „m inim al­ n a ” objętość m ózgowia, nie jest w skazane. P rz y jm ijm y , że m ózgowie dorosłej osoby, przynależnej do ja k ie jś niskorosłej p opulacji, w ynosi zaledw ie ok. 800 cm s. T rudno jed n ak p rz y ­ puszczać, iż zaczęła dopiero m ówić ok. 9. r. życia, gdy jej m ózgowie osiągnęło tę w ielkość graniczną (ok. 750 c m 3). H i­ potezę . tę m ożna by więc ew en tu aln ie zw eryfikow ać na k on ­ k re tn y m m ateriale. Dochodzi tu jeszcze w ażny m om ent, m ia­ now icie iż m ow y arty k u ło w e j nie m ożna się uczyć w dowolnie późnym okresie rozw ojow ym , o ile rozw ój in te le k tu a ln y dan e­ go osobnika m a przebiegać praw idłow o. H ipoteza ta nie u w ­ zględnia też dość istotnego fak tu , iż w zrost objętości mózgowia po urodzeniu nie odbyw a się poprzez pow iększenie się liczby kom órek nerw ow ych, gdyż „dziecko w chw ili urodzenia po­ siada już pełną liczbę neuronów ... D alszy ich rozw ój polega n a wzroście, w ew n ętrzn y m różnicow aniu i dojrzew an iu sa- nych kom órek (jednak bez pow iększenia ich liczby) oraz w y ­ p u stek ; W olański (1970:297— 298). Skoro u dorosłego osobnika m ałom ózgow ego liczba kom órek nerw ow ych w ystarcza do m ó­ w ienia, m imo że nie zw iększyła się w okresie po stn ataln y m , to nie widać w y starczających racji, by nie m ógł tego uczynić ju ż jako dziecko. T rudno bow iem przypuszczać, b y proces rozw ojow y kom órek n erw ow ych u osobników m ałom ózgow ych m iałb y zupełnie inaczej przebiegać niż u wielkom ózgowych. N adto z badań (w łasnych) nad rozw ojem biologicznym osób głębiej upośledzonych w ynika, iż niekiedy ich objętość mózgo­ w ia w yliczona za pom ocą odpow iednich w zorów jest m n ie j­ sza niż 750 cm 3; m im o to pacjenci ci byli w stanie spontanicz­ nie w ypow iadać różne słow a a n aw et k ró tk ie zdania; niedo­ rozw ój zaznaczał się u nich raczej w dziedzinie m yślenia, zro­ zum ienia i k o jarzen ia oraz w rozw oju uczuciowości w yższej. Nie m ożna też pom inąć fak tu , iż n aw et w niew ielkiej grupie osob­ ników Homo erectu s w C zu-ku-tien, k tó ry ch puszki mózgowe udało się zrekonstruow ać, objętość m ózgowia w ykazu je sto­ sunkow o dużą zm ienność; u jed n ej z nich w ynosi 1235 cm 3,

(10)

a więc ty le, ja k u w ielu ludzi w spółczesnych. A nalogiczną sy tu ację zauw ażam y rów nież u neandertalczyk ó w , k tó ry ch śred nia objętość mózgoczaszki jest nieom al tak a sam a jak u dzisiejszego człow ieka; por. O verhage 1969.

W ydaje się, iż w dysk usjach n ad w ydolnością psychiczną człow iekow atych kopaln ych słusznie przy w iązu je się dużą w a ­ gę do objętości mózgowia, gdyż pew n a jego wielkość w ydaje się nieodzow na, ab y fu n k cje psychiczne m ogły należycie p rz e ­ biegać. T rudno jed n a k w ytyczyć w ty m przy p ad k u ostrą g ra n i­ cę; k o rzy stniej może byłoby m ówić o pograniczu lub w a rto ­ ściach przy gran iczn y ch niż o „g ran icy ” lu b „ru b ik o n ie” , k tó ­ r y może być przekroczony już to przez jakiegoś wielkom ózgo- wego goryla czy też małomózgowego człow ieka. Nie pow inno się także um niejszać w artości tego k ry te riu m z uw agi na to, że nie m ożna z jego pom ocą określić stopnia rozw oju fu n k cji p sychicznych człow iekow atych. M ając jed n a k to k ry te riu m na uw adze, nie będziem y np. uw ażali za w skazane przypisać jakim ś kop alny m człow iekow atym psychiki typow ej dla w spół­ czesnego człow ieka, jeśli wielkość ich m ózgowia jest podobna jak u dużych m ałp człekokształtnych lub niew iele większa, skoro rów nież obecnie z reg u ły ta k ą m ożliwość p rakty cznie w ykluczam y. W niosek p rzeciw n y trzeb a b y bow iem w y sta r­ czająco uzasadnić, co jed n ak w yd aje się m ało praw dopodobne, m .in. ze w zględu na dalsze k ry te ria .

C h a r a k t e r y s t y k a m a k r o s t r u k t u r y c e r e b ­ r a 1 n e j:

Ogólny k sz ta łt m ózgowia, jego pofałdow anie, przebieg b ruzd i w ielkość poszczególnych pól, zwłaszcza ty ch , z k tó ry m i zw ią­ zane są procesy m yślenia i m ów ienia, stanow ią przedm iot szczególnego zainteresow ania paleoneurologów , badający ch bądź to zm ineralizow ane rdzenie w ew nątrzczaszkow e, bądź też sztuczne odlew y endokraniów . Na p rzy k ład wg D arta i C rai- ga (1963:30— 31) „mózgi w spółczesnych m ałp człekokształtnych, tak jak zresztą rów nież ich czaszki, są niskie i szerokie, a przo- domózgowie nie rozw inęło się w sto su n ku do tyłom ózgow ia i m óżdżku (ośrodka rów now agi) ta k ab y p rzy k ry ć je z góry całkow icie. S kam ieniały odlew z Taungs pochodził z w ąskiej i w ysokiej czaszki... odlew m iał k sz ta łt k u listy , a przodom óz- gowie zupełnie zakryw ało tyłom ózgow ie”. Schepers (1956:253) w w y n ik u badań nad cy to arch itek to n ik ą m ózgowia a u stralo p i- teków , k tó re ch arak tery zo w ały się już kresom ózgow iem sil­ niej rozw iniętym niż u m ałp człekokształtnych a także n ie­

(11)

k tó ry m i prog resy w n ym i cecham i w układzie zak rętów i bruzd, doszedł do przekonania, iż isto ty te „b y ły zdolne do p rze k a ­ zyw ania zdobytych info rm acji swoim rodzinom , przyjaciołom i sąsiadom ”. Choć zapew ne niew ielu a u to ró w zgodziłoby się na ta k dalekosiężny w niosek, to jed n a k m ożna p rzy jąć, iż r e ­ organ izacja m a k ro s tru k tu ry m ózgowia ty p u m ałpiego w kie­ ru n k u ty p u ludzkiego n astąp iła ju ż u A u stralo pith ecinae, a więc zanim n a stą p ił znaczny p rzy ro st objętości m ózgowia; zob. H ollow ay 1975, Boné 1976. Nie m ożna jed n a k pom inąć isto t­ nego fak tu , iż m ózgowie au stralo p itek ó w i Homo habilis cha­ ra k te ry z u je się jeszcze słabym rozw ojem dolnej części p łata ciem ieniow ego oraz dolnej części p ła ta czołowego i niek tó ­ ry c h in n y ch p a rtii m ózgowia w ażnych dla procesów k o jarz e ­ niow ych. Z daniem B ergm ana (1973:297) „nie było więc u nich żad n y ch zaczątków m ow y” ; por. Szew czenko 1971. D opiero u praczłow ieka, a zwłaszcza u n ean d ertalczy k ó w te części m óz­ gow ia uległy znacznem u rozrostow i, choć i u ty ch form nie b ra k jeszcze cech p ry m ity w n y ch . W edług B unaka (1951) b ru z ­ da czołowa dolna (sulcus fro n talis in ferio r) stanow i u p ra ­ człow ieka jaw ajskiego tylk o stosunkow o k ró tk ie odgałęzienie b ru zd y przedśrodkow ej dolnej (sulcus p rec e n tra lis inferior). B ruzda środkow a (sulcus cen tralis) podąża u praczłow ieka p e ­ kińskiego i jaw ajskiego w k ieru n k u przednio-dolnym , nie tw o ­ rząc dw óch załam ań, ale przebiega p ro sto lin ijn ie i łączy się na przedzie z b ru zd ą czołową górną (sulcus fro n talis superior) oraz z b ru zd ą przedśrodkow ą dolną (sulcus p rec e n tra lis in fe ­ rior). Z daniem tego a u to ra pow ierzchnia w ew n ętrzn a mózgo- czaszki praczłow ieka jaw ajskiego i pekińskiego c h a ra k te ry z u ­ je się stosunkow o słabym rozw ojem obszaru ciem ieniow o- -skroniow ego, k tó ry odgryw a w ażną rolę w procesie m yślenia i m ów ienia.

W ielu auto ró w w ypow iada się jed n ak bardzo w strzem ięź­ liw ie czy w ręcz k ry ty czn ie o p róbach rek o n stru k c ji m yślenia i m ow y na podstaw ie c h a ra k te ry sty k i m akroskopow ej odle­ w ów w ew nątrzczaszkow ych. Ju ż Sym in gto n (1916) bow iem zdołał w ykazać na m ateriale p ro se k to ry jn y m i odpow iednich odlew ach endokraniów , iż m iędzy jed n y m i a drugim i zachodzą stosunkow o duże różnice w system ie bruzd. P o tw ierd ziły to rów nież późniejsze b adania, m .in. W eidenreicha (1936), Con- n o lly ’ego (1950) i Bonina (1963).

W iadom o bow iem , iż m ózgowie nie przylega bezpośrednio do w a rstw y k ostn ej puszki m ózgow ej, lecz jest osłonięte 3 błonam i łącznotkankow ym i: oponą tw a rd ą , pajęczą i naczy­

(12)

niow ą, a p rzestrzeń m iędzy dw om a o statnim i je s t jeszcze w y ­ p ełniona p ły n em m ózgow o-rdzeniow ym , ta k iż s tru k tu ra k o­ ry , szczególnie g órnych części m ózgowia, ty lk o słabo odbija się na pow ierzchni kostnej. Można w praw dzie na odlew ach w ew nątrzczaszkow ych przeprow adzić szereg pom iarów , w w y ­ n ik u k tó ry c h „uzy sk u je się pew ne in form acje o s tru k tu rz e całości m ózgowia, o g ranicach płatów , leżących pod stropem czaszki, ponadto m ożna z dość dużą p recy zją u stalać przebieg naczyń oponowych... W nioskow anie o rozw oju czy m yślenia a b strak cy jn eg o na ta k n ik ły ch p o dstaw ach byłoby zupełnie nie uzasadnione” (Stęślicka 1974:58).

N asuw a się jed n a k p y tan ie , czy tego ro d zaju ek sp ertyza b y ­ łab y m ożliw a w p rzy p ad k u , gdy b y śm y dysponow ali zupełnie w iern y m i kopiam i m ózgowia człow iekow atych kopalnych. W y­ d a je się, iż rów nież nie, poniew aż nie m ożna na podstaw ie sam ego reliefu m ózgowia w ykazać, czy d an y osobnik fak ty cz­ nie m ów ił czy też nie, jak a b y ła jego spraw ność in te le k tu a ln a czy też poziom rozw oju w yższych uczuć. M iędzy in ny m i ju ż W allis (1948:562) w skazał, iż bezskutecznie szukał anatom a, k tó ry na podstaw ie analizy w ew n ętrzn ej pow ierzchni puszki mózgowej zechciałby orzec, czy dan y osobnik p o tra fił mówić; „naw et g dybyśm y m ogli badać m ózgowie ludzi p reh isto ry cz­ nych, to i ta k nie m oglibyśm y stw ierdzić, czy p o tra fili m ó­ wić, gdyż m ow a jest fu n k cją a nie fo rm ą i nie pozostaw ia żadnego śladu sw ej obecności lub b ra k u na en d o k ran iu m ” ; por. Z u ck erm an n 1951, O verhage 1969.

O ś r o d e k m o w y B r o c a :

W poszukiw aniu jak ich ś u ch w y tn y ch śladów po m ow ie a r ­ ty k u ło w an ej u człow iekow atych k o p alny ch szczególną uw agę pośw ięca się id en ty fik a c ji i c h a ra k te ry sty c e ośrodka m ow y Broca, bow iem odpow iednio rozw inięta ty ln a część zak rętu czołowego dolnego (gyrus fro n talis in ferio r), m ianow icie część w ieczkow a (pars opercularis), położona m iędzy gałęzią w stę­ pu jącą (ram us ascendens) i bruzdą przedśrodkow ą (sulcus p re - centralis), odpow iadająca 44. polu cy to arch itek ton icznem u B rodm ana, m iałab y św iadczyć o zdolności m ów ienia u danego osobnika. Często uw zględnia się jeszcze dalsze pola, np. od 45— 47: area tria n g u la ris, fro n talis m edia i o rb italis (Vallois 1961), czy też pole 22. i 40.: area tem p o ralis su p erior i su p ra - m argin alis (B unak 1951); zob. Penfdeld d R oberts 1959, Szew - czenko 1972.

Ju ż w 1911 Boule i A n th o n y ogłosili w yniki swoich bad ań nad rozw ojem ośrodka m ow y Broca u n ean d ertalczy k a z La

(13)

C hapelle a u x Saints; stw ierd zili, że pole 45. było u niego dob­ rze rozw inięte, natom iast pole 44. słabo, z czego w yciągnęli wniosek, iż osobnik te n dysponow ał tylk o jak ąś m ow ą szcząt­ kow ą. Vallois (1961) p rzy p isu je ty m człow iekow atym rów nież tylko jakieś bardzo p ry m ity w n e porozum iew anie się w erbalne. Podobną opinię w y rażają o n ean dertalczy k ach także niek tó ­ rzy in n i autorzy, jak np. L ieb erm an i C relin (1971), L ieb erm an (1975), k tó rzy w ysunęli n aw et hipotezę, iż b rak k om unikacji w erln ej lub zbyt niski stopień jej rozw oju m ógł się przyczy­ nić do w yginięcia ty ch form kopalnych; por także P o rsh n ev, 1974, B ayanov i B ourtsev 1974.

O kazuje się jed n ak , iż a u to rz y n aw et w ocenie tego samego m ate ria łu kopalnego dochodzą do dość odm iennych w yników . Na p rzy k ład Le M ay (1975:9) b ad ając ponow nie czaszkę starca z La C hapelle au x S ain ts w yk azu je, iż w spom niane p a rtie m ózgowia b y ły ju ż podobnie u k ształto w an e jak u człow ieka współczesnego:; osiągnął „rozw ój neurologiczny niezbędny do m ów ienia” ; por. także Le Gros C lark 1964.

D oceniając znaczenie b ad ań paleoneurologicznych nad uk sz­ tałto w an iem ośrodka ruchow ego m ow y Broca, należy jed nak zauw ażyć, iż ta część m ózgow ia nie stanow i b y n ajm n iej s tru k ­ tu ry . specyficznie ludzkiej czy n aw et hom inidalnej.. Z badań bow iem różnych au to ró w w ynika, iż cechę tę spotyka się ró w ­ nież u m ałp, n aw et niższych, choć o różnym stopniu eksp resji; zob. L arsell 1952, B onin 1963, Stęślicka 1978. Z badań ekspe­ ry m e n ta ln y c h w ynika, iż podrażnienia tej części m ózgowia p ow odują u naczelnych (rów nież u człow ieka) ru c h y k rta n i i języka. N asuw a się więc p y tan ie, czy ośrodek ten jest nie­ odzow ny dla m ów ienia i czy jego zniszczenie czy operacy jne usunięcie pow oduje trw a łą u tra tę m owy. W edług P enfielda i R obertsa (1959), Bonina (1963) i M aruszew skiego (1970) stw ierdzono w tak ich p rzy p ad k ach różnego rodzaju skutki: czasem trw ałe zaburzenia m ow y, niekied y zaś tylko k ró tk o ­ trw ałe , ustęp u jące po k ilk u tygodniach. O kazuje się więc, iż rów nież inne pola m ogą p rzejąć jego fu nk cje, co mogło mieć rów nież m iejsce u człow iekow atych kopalnych.

W edług L enneberga (1967) m ik ro stru k tu ra ośrodka Broca różni się pod w zględem m orfologicznym w y raźnie od sąsied­ nich pól korow ych, nad to odznacza się bardzo dużą zm iennoś­ cią; por. M aruszew ski 1970. A czkolw iek budow y kom órkow ej te j części m ózgowia u człow iekow atych kopaln ych zapew ne nigdy nie poznam y, to jed n a k rów nież u nich m usim y się li­ czyć z dużą zm iennością tej okolicy m ózgowej.

(14)

Niie przesądzając za M aruszew skim (1969:160) p roblem u, czy okolica Broca jest okolicą specyficznie zw iązaną z p ew nym aspektem mózgowej reg u lacji czynności nad aw an ia m ow y, czy też fu n k cje te są spełniane przez inne okolice p ła ta czołowego półkuli d o m in u jąc e j” , m ożem y p rzy jąć, iż sam a em isja dźw ię­ kow a czy w okalizacja nie stanow i jeszcze m ow y a rty k u ło w a ­ nej, k tó ra w ym aga u m iejętności tw o rzen ia pojęć a b s tra k c y j­ nych, te zaś nie zo staw iają żadnych śladów na endocranium : S ta re k 1965.

Podobnie wg W ojciechow skiego (1976:67) „m ow a a rty k u ło w a ­ na jest dziełem duchow ej stro n y psychizm u ludzkiego”. N asu­ w a się tu jed n ak pew n a in try g u ją c a w ątpliw ość: g dyby m ał­ py, k o rzy stające z języka m igów osób głuchoniem ych w y raziły te sam e treści w sposób w erb aln y , czy b y łab y to w tenczas praw dziw a mowa?

N aw et dobrze ro zw in ięty ośrodek m ow y Broca u jakiegoś re p re z e n ta n ta człow iekow atych kopaln y ch niekoniecznie św iad­ czy o ty m , iż d any osobnik faktyczn ie m ówił. Można tylko ogólnie sform ułow ać przypuszczenie, że d an y osobnik pod w zględem neurologicznym m iał już odpow iednie w a ru n k i do m ów ienia artykułow anego. I na odw rót: słabo ro zw inięty ośro­ dek stanow i jak ieś przeciw w skazanie, zwłaszcza w połączeniu z in nym i neg aty w n y m i a rg u m en tam i, do p rzyzn ania danej fo r­ m ie człow iekow atych zdolności m ówienia.

M o r f o l o g i a a p a r a t u g ł o s o t w ó r c z e g o :

W ielu auto ró w podkreśla różnice m iędzy kop alny m i H o­ m inidae a dzisiejszym człow iekiem w budow ie n iek tó ry ch ele­ m entów kostn y ch w chodzących w skład a p a ra tu fonacyjnego. Poniew aż ich budow a w trak cie hom inizacji uległa zm ianom , to nasuw a się pytan ie, czy w początkow ych fazach antropoge- nezy w ogóle była zd atn a do porozum iew ania się słownego. U człow ieka bow iem w odróżnieniu od in ny ch naczelnych, częściowo w zw iązku z postaw ą jego w yprostow aną, zaznacza się osadzenie puszki mózgowej na k ręgosłupie w pobliżu jej p u n k tu ciężkości, znaczna red u k c ja części tw arzow ej czaszki, skrócenie i gracylizacja żuchw y oraz jej poszerzenie um ożli­ w iające sw obodny ru c h języka w jam ie u stn e j, paraboliczny k ształt łu k u zębodołowego, b ra k w y stający ch kłów i diaste- m y, inne niż u m ałp pro p o rcje długościow o-szerokościow o-w y- sokościowe jam y u stn ej i nosow ej, u staw ien ie jam y u stnej i nosowej p raw ie pod k ą te m p ro sty m w sto su nk u do gardła i k rta n i, niskie położenie chrząstk i nagłośniow ej, duża ru ch o ­

(15)

mość w arg i języka, piętrow ość budow y a p a ra tu g ard ło w o-ust- nego, specyficzna budow a s tru n głosow ych; zob. G o e rttle r 1972, 1973, L ieb erm an 1975, Stęślicka 1974, 1978.

W y s t ę p o w a n i e k o l c ó w b r ó d k o w y c h :

Na cechę tę, k tó re j obecność m iałaby św iadczyć o zdolności do m ów ienia u danego osobnika, p ow ołują się zarów no starsi jak i nowsi au torzy , np. W alkhoff (1911), K oenigsw ald (1953), E ickstedt (1963); zdaniem H ootona (1957:169) „obecność dobrze rozw in ięty ch kolców bródkow ych stanow i napo w ażniejsze zna­ m ię anatom iczne m ow y a rty k u ło w a n ej w y stęp u jące na m ate ­ riale k o stn y m ”. Je śli kolce bródkow e są dobrze rozw inięte, to sk ład ają się z dw óch p a r guzków lu b kolców, z k tó ry c h gór­ ne, silniejsze, służą do przyczepu m ięśni bródkow o-języko- w ych, zaś dw a dolne, m niej w y d atne, do przyczepu m ięśni bródkow o-gnykow ych. F ak ty czn ie m ięsień bródkow o-językow y i gnykow o-językow y o d g ry w ają w ażną rolę w em isji dźw ię­ kow ej.

Cecha ta u k op aln ych H om inidae, zwłaszcza starszych form , w y k azu je dużą zm ienność. W edług K oenigsw alda (1953) nie w y stęp u je ona na żuchw ach a u stralo p itek ó w , rów nież nie u tzw . T elan thro p u s; w idać tylk o w głębienie (fossa genioglos- si), czasem n aw et b rak w głębienia. W yraźnie n ato m iast cecha ta u k ształto w an a jest u praczłow ieka pekińskiego, chociaż w y- datność jej jest m niejsza niż u współczesnego człow ieka. P o ­ dobną sy tu ację stw ierd zam y u neand ertalczykó w ; por. Vallois 1961.

N ależy jed n ak stw ierdzić, iż kolce bródkow e spotyka się nie ty lk o u człow iekow atych, lecz rów nież u m ałp; w edług Vogla (1961) cechę tę ob serw u je się np. u 41% goryli i 19% szym pansów , aczkolw iek z n a jd u ją się na spojeniu żuchw y w nieco in n ej pozycji niż u człow ieka; zam iast kolców może rów nież u nich w ystępow ać fossa genioglossi. O kazało się je d ­ nak, że kolce bródkow e nie zawsze n a w e t spotyka się u czło­ w ieka współczesnego (Edgar 1952); w praw dzie w większości p rzy p ad k ó w fu n k cję ich p rz e jm u je w ted y w głębienie, ale zda­ rza się, iż czasem b ra k zarów no kolców ja k i w głębienia, cze­ m u b y n a jm n ie j nie tow arzyszy b ra k m ow y a rty k u ło w a n ej. Ce­ chę tę stw ierdzono n ato m iast u osób głębiej upośledzonych um ysłow o, niem ych od urodzenia. M ożna b y tu jeszcze n a d ­ m ienić, iż w głębienie stanow i cechę b ardziej pierw o tn ą. W y­ stę p u je ona także jako s tru k tu ra przejściow a we w czesnym dzieciństw ie, często jeszcze u jednorocznego dziecka; zob. Bo­ chenek i R eicher 1978.

(16)

Z daniem S tęślickiej (1974:57) „w śród znalezisk p aleo an tro - pologicznych m ożem y w nioskow ać o zdolności do spraw nego m ów ienia jed y nie tam , gdzie w idzim y red u k c ję części tw a rz o ­ w ej i jej podsunięcie pod część m ózgową czaszki. F o rm y p rzed- ludzkiie i w czesnoludzkie o w ielkich p ro g n aty cznych tw arzach i ciężkich żuchw ach, pozbaw ionych bródki, nie m ogły się żadną m iarą posługiw ać wysoko rozw iniętą m o w ą”. L ieb erm an C re- lin i K la tt (1971, 1972) na po dstaw ie re k o n stru k c ji a p a ra tu fo- nacyjnego człow ieka neandertalsk iego z L a C hapelle a u x S a­ in ts oraz analizy porów naw czej budow y a p a ra tu głosotw ór- czego u niem ow lęcia i szym pansa doszli do w niosku, iż n e­ a n d e rtalc z y k pod ty m w zględem c h a rak tery zo w ał się jeszcze w y raźnie cecham i an tro p o id aln y m i, przez co w ogóle m e b ył w stan ie w ydaw ać n iek tó ry ch sam ogłosek i spółgłosek, zaś jego w ydolność porozum iew ania się akustycznego m iałab y w ynosić zaledw ie ok. 10% analogicznej spraw ności ludzkiej; por. Lie­ b e rm a n i C relin 1974, L ieb erm an 1976.

N ależy jed n a k zauw ażyć, iż n iek tó re cech y p ry m ity w n e a p a ­ r a tu fonacyjnego niekoniecznie m usiały uniem ożliw ić m ów ienie czy n aw et stanow ić jak ąś pow ażniejszą przeszkodę. M ożna b y tu powołać się choćby na zupełnie odm ienną budow ę m orfolo­ giczną a p a ra tu dźw iękotw órczego papug czy wielkożuichwowych delfinów , k tó re mimo to p o tra fią w iern ie reprodukow ać słow a a naw et całe zw ro ty w ypow iedziane przez człow ieka (Tom ilin 1969); z kolei niek tó rzy ludzie są w stan ie łudząco naślado­ wać odgłosy różnych zw ierząt. Czy więc problem tk w i głów nie w odm ienności budow y m orfologicznej a p a ra tu dźw iękotw ór­ czego? P a u lse n (1967) k tó ry za pom ocą p rec y z y jn e j a p a ra tu ry elek tro ak u sty czn ej badał em isję ak u sty czn ą różnych kręg ow ­ ców, w ty m rów nież naczelnych, stw ierdził, iż n arządy dźw ię- kotw órcze d ziałają u nich na podobnych zasadach. W iększość au to ró w tłu m aczy niem ożność m ałp nauczenia się jakiegoś języka nie ty le nieodpow iednią budow ą ich narządów głoso­ w ych, ile raczej anatom icznym i i fizjologicznym i w łaściw oś­ ciam i ich mózgowia; por. B aker i wsp. 1975. R ów nież wg S tę ­ ślickiej (1974:57) „najw ażniejszym czynnikiem , odróżniającym człow ieka od resz ty zw ierząt jest atoli stero w an ie mózgowe procesem m ów ienia” .

T rudno ocenić, jak ą rolę mógł np. odgryw ać b rak bródki w procesie m ów ienia u kopaln y ch człow iekow atych. Ta ty p o ­ wo ludzka cecha podlegała w procesie hom inizacji dość d u ­ żym zm ianom ; dopiero u n iek tó ry ch n ean d ertalczy k ó w w y stęp bródk ow y jest słabo zaznaczony. W iadom o jedn ak, że cecha

(17)

ta rów nież u dzisiejszego człow ieka tw o rzy się dopiero w roz­ w oju osobniczym k sz ta łtu ją c się stopniow o u dziecka, co u w a ­ run k o w an e jest ogólnie słabym rozw ojem jego żuchw y; m imo zaś jej b ra k u może m ówić praw idłow o. Rów nież z bad ań J e - linka (1969) w ynika, iż w iele żuchw n aw et drosłych ludzi c h a ra k te ry z u je się brak iem w y stającej bródki (u jem ny m p ro ­ filem bródki).

Dziecko zaczyna mówić, jak w iadom o, m niej w ięcej pod koniec 1. r. życia, gdy jego jam a gardłow a i k rta ń ulega dość in ten sy w n em u p rzekształceniu. W zw iązku z ty m lilies (1975) w y su n ął in te resu jąc ą hipotezę, iż m ałp y dlatego nie po trafią m ówić, poniew aż s tru k tu ra ich a p a ra tu fonacyjnego jest po­ dobna ja k u niem ow ląt, m im o iż pod w zględem poziom u in ­ telig en cji d o ró w n u ją dzieciom dw uletnim .

A rg u m en t te n nie jest jed n a k przek o n y w ujący . Nie tylko bow iem budow a organów głosotw órczych ulega m odyfikacji, lecz rów nież kom órki nerw ow e m uszą osiągnąć odpow iedni stopień dojrzałości, ab y zapew nić sp raw n e fu nkcjonow anie narządów . N iew ątpliw ie te n czynnik odgryw a tu isto tn ą rolę. M ożna b y łoby zresztą przeprow adzić odpow iednie b adan ia na dzieciach, k tó re późno zaczynają m ówić: czy przyczyna tego polega n a opóźnieniu zm ian anatom icznych a p a ra tu dźw ięko- tw órczego, czy też na opóźnieniu rozw ojow ym u k ład u n erw o ­ wego.

P ew n e zastrzeżenia m ożna rów nież w ysunąć przeciw k o n­ kluzjom L ieberm an a i w spółautorów dotyczących m ożliwości fon acy jn y ch n eandertalczyków . O kazuje się bow iem , iż n ie­ k tó re z głosek, k tó re rzekom o nie p o trafili w ym aw iać n e a n ­ dertalczycy, zn ajd u ją się w rep e rtu rz e dźw iękow ym szym ­ pansów ; zob. D em bow ski 1951, Ploog 1972, W ezler 1972, S to­ pa 1979. Z resztą sam a rek o n stru k c ja a p a ra tu fonacyjnego n e­ a n d ertalczy k a z La C hapelle a. S. spotkała się z pow ażną k r y ­ ty k ą różnych autorów ; m .in. ze w zględu na podeszły wiek i zm iany starcze tego osobnika; por. C arlisle i Siegel 1974, M ay 1975.

3. A R G U M E N T Y K U L T U R O W E

S t o p i e ń r o z w o j u k u l t u r y m a t e r i a l n e j a m o w a a r t y k u ł o w a n a :

W ielu uczonych m .in. B u n ak (1951, 1973), P a g e t (1955), D art (1959), E ickstedt (1963), Stęślicka (1974) d o p a tru je się ścis­ łej zależności m iędzy poziom em k u ltu ry m ate ria ln e j a rozw o­ jem m ow y u człow iekow atych kopalnych. Na poparcie tej tezy

(18)

m ożna b y n iew ątpliw ie przytoczyć różne a rg u m e n ty o p arte na obserw acji życia plem ion o słabo rozw iniętej k u ltu rz e czy też wysoko cyw ilizow anych społeczności; ale nie b ra k też po­ w ażnych k o n tra rg u m e n tó w o p arty ch na w ielu faktach, k tó ­ re tak iej w spółzależności w yraźnie przeczą, chociażby wziąć pod uw agę niekiedy ogrom ny p ry m ityw izm w yrobów k am ien ­ nych u n iek tó ry ch plem ion au stralijsk ich , a ich stosunkow o bo­ gatą i zróżnicow aną k u ltu rę duchow ą.

Nie zawsze uw zględnia się też należycie fak t, iż z p reh isto ­ rycznego in w e n ta rza kulturow ego zachow ały się do naszych czasów ty lk o w yro b y bardzo odporne na zniszczenie, zazw y­ czaj narzędzia kam ienne. Z b adań teren o w y ch n ad różnym i plem ionam i p ry m ity w n y m i w iadom o jed n ak , iż tego ty p u n a ­ rzędzia stanow ią na ogół ty lk o niew ielką część ich dobytku m aterialnego; zdarza się, że w ogóle nie p ro d u k u ją narzędzi kam iennych, niekiedy dlatego, że b ra k w pobliżu odpow ied­ niego surow ca do ich prod u kcji. Mimo to m ożna u nich stw ie r­ dzić rozw inięte życie duchow e, n aw et różnorodną twórczość literack ą; por. A lteh en ger 1974. Często też m ożna obserw ow ać, iż narzędzia kam ienne, nieraz ogrom nie p ry m ity w n e służą do w yrobu znacznie doskonalszych narzędzi, o w iele bardziej skom plikow anych, jed nak w y konanych z m ateriałó w n ie trw a ­ łych, o w iele łatw iejszy ch w obróbce. W hite np. obserw ow ał kiedyś na Now ej G w inei g ru p ę rdzen n ej ludności, ja k za po­ mocą zw ykłych ostrych odłupków k am ien n ych w yrab iała róż­ nego ty p u doskonałe strz a ły do łuku. N ajpraw dopodobniej tego rod zaju odpryski „znalezione na tere n ie osady p reh isto ­ rycznej nie zostały nigdy rozpoznane jako n arzęd zia”, ale co najw yżej jako odłupki używ ane (utilized flakes; cyt. wg L e­ nartow icza 1972:194).

N i e z ł o ż o n o ś ć n a r z ę d z i k a m i e n n y c h i k o n ­ s e r w a t y z m i c h w y t w a r z a n i a :

N iezbyt słusznie w nioskuje się z b ra k u złożoności w yrobów lityczn y ch o analogicznym b ra k u w ieloczłonkow ych zespołów słow nych u kopaln y ch człow iekow atych. Na p rzy k ład wg S to ­ py (1964:218) język nie m ógł w swej pierw szej fazie rozw ojo­ wej składać się ze zdań, złożonych z dw u lu b w ięcej elem en ­ tów , „gdyż tak ich w ieloczłonow ych zespołów nie m a jeszcze ani w urządzeniach służących do p rodukow ania narzędzi ani w sam ych narzęd ziach ”. T rudno jed n a k tak ą hipotezę p o d­ trzym ać, gdy w eźm ie się pod uw agę, iż ju ż m ałp y są w s ta ­ nie w ykonać narzędzie złożone z dw óch elem entów i posłu­

(19)

giwać się nim (K öhler 1921, Ł adygina-K ots 1959). Z badań zaś W rig h ta (1978) w ynika, że rów nież m ałp y człekokształtne są ju ż zdolne do w ykonania narzędzi k am ienny ch za pom ocą innego narzędzia kam iennego. W ydaje się, iż nie by łoby b a r­ dzo sensow ne odm aw iać tak ic h zdolności człow iekow atym , sko­ ro o bserw u jem y je u naczelnych podludzkich. Rów nież aus- tralo p itek o m p rzy p isu ją n iek tó rzy a u to rz y um iejętność w y ­ tw a rz a n ia narzędzi złożonych z dw óch elem entó w osteodonto- k eraty czny ch ; zob. H eb erer 1965.

D a rt (1959) wiąże pow stanie m ow y a rty k u ło w a n ej z p rze ­ staw ieniem się człow iekow atych n a ry b ack i try b życia. J e st to hipoteza dość dowolna; nadto wg S allera (1961) ju ż w p a ­ leolicie dolnym praczłow iek z C zu -k u -tien (sinantrop) p raw d o ­ podobnie łow ił ry b y ; k tó re stan o w iły dość dużą pozycję w je ­ go pożyw ieniu.

K on serw atyzm w w y tw a rz an iu n iek tó ry ch typó w narzędzi kam ien n y ch niekoniecznie trz e b a in te rp re to w a ć jako objaw niskiej k u ltu ry um ysłow ej lub tłum aczyć m ało w y d ajny m i m etodam i porozum iew ania się czy też b rak iem in w en cji tw ó r­ czej k o p aln y ch człow iekow atych, m ogły się bow iem na to złożyć zupełnie inne przyczyny, jak np. jak aś p ry m ity w n a m a­ gia łowiecka. N ależałoby też uw zględnić niew ielką liczebność poszczególnych g ru p człow iekow atych, w iadom o zaś, że w y n a­ lazczość jest stosunkow o rzadko sp otk an y m talentem .

Sam a zresztą p ro d u k cja narzędzi kam iennych, np. k rze ­ m ienn y ch tłu k ó w o reg u la rn y c h k sz ta łta c h i o stry ch k ra w ę ­ dziach jest zajęciem dość skom plikow anym i rzadko ktoś zda­ je sobie spraw ę z tru d n ości ich w y tw arzan ia, a ty m bardziej w ynalezienia tego ty p u arte fa k tó w . J a k w skazuje V aragnac (1960), trz e b a nieraz całych tygodni, ab y nauczyć się um ie­ jętn e j i p recy zy jn ej obróbki b u ł krzem ienn ych, gdyż tru d n y te n m ate ria ł nie pęka w ty m sam ym k ieru n k u co zadane u d e ­ rzenie. W ykonanie zaś pięknego okazu w ym aga nie ty lk o opa­ now anej do p e rfe k c ji sztu k i obrabiania, lecz rów nież dość d u ­ żego n ak ład u pracy; por. Sem enov 1968, F e u ste l 1973.

Tym bardziej więc należy docenić fak t, iż człow iekow ate ko­ p a ln e zw racały w coraz w iększym stopniu uw agę nie ty lko na sam ą użyteczność narzędzi, lecz rów nież na ich ściśle ok reś­ lony, geom etryczny, h a rm o n ijn y k ształt, a n aw et w ym iary. W iele w yrobów człow iekow atych k o p alnych odznacza się w pro st zdum iew ającą p recy zją w ykonania i pięknością fo r­ m y, co od w ykonaw ców w ym agało sporo dodatkow ej pracy, a nie zw iększało w isto tn y sposób użyteczności narzędzi; por.

(20)

A rd re y 1976. Św iadczy to nie ty lk o pozytyw nie o poczuciu estety czn y m i w zniesieniu się ponad w yraźne p o trzeb y bio­ logiczne człow iekow atych kopalnych, lecz rów nież o istn ien iu już w ow ych okresach jak ich ś w zorców p ro d u k cy jn y ch czy n a w e t „szkół”, k tó re p rzek azy w ały w iadom ości dotyczące w y ­ b o ru m ate ria łu i jego obróbki; zob. Rosiński 1976 b.

O bróbka tego ty p u narzędzi zdaje się pośrednio w skazyw ać rów nież na istn ienie porozum iew ania się w erbalnego, chociaż­ by n aw et prym ity w n eg o. T rudno bow iem sobie w yobrazić przekonyw anie in n y ch osobników o potrzebie i celowości w y ­ k on yw an ia przedm iotów nie tylk o użytecznych czy koniecz­ nych, ale zarazem estetycznych, i to n iek iedy w bardzo d u ­ żych ilościach, a więc dla odległego w czasie u ży tk u , drogą porozum iew ania się bezsłownego, np. za pom ocą gestów , tym bardziej g d y b y to m iały być isto ty o in telig en cji na wpół jeszcze zw ierzęcej. W ydaje się to zbyt m ało praw dopodobne, ta k samo ja k m ało praw dopodobne jest, b y jakiś osobnik śre d ­ nio czy n aw et lekko upośledzony um ysłow o, a p rzy ty m nie­ m y, b y ł w stanie spontanicznie się tego nauczyć, a ty m b a r­ dziej w ym yśleć, lub też przekazać in n y m osobnikom swe u- m iejętności. H ipotezę tę m ożna zresztą do pew nego stopnia spraw dzić na dobran y ch odpow iednio osobach. L ivingstone (1973) dopuszcza w praw dzie m ożliwość nauczenia się p ro d u k ­ cji narzędzi poprzez zw yczajne naśladow nictw o, ja k to m a m iejsce u głuchoniem ych; nie pow inno się jed n a k przeoczyć fak tu , iż tak ie osoby odznaczają się n o rm aln ą in telig en cją oraz że są odpow iednio szkolone w środow isku ludzi m ów iących.

N adto niektó re okazy narzędzi c h a ra k te ry z u ją się ta k ogrom ­ nym i rozm iaram i, iż nasuw a to przypuszczenie, że praw dop o ­ dobnie w ogóle nie m iały prakty czn eg o zastosow ania. Topory kam ien n e o podobnie dużych rozm iarach m ożna i dziś zna­ leźć na N ow ej G w inei, służą tam jed n a k celom kultow ym ; zob. K oenigsw ald 1968, M auser 1972. Czy m ożna przy p u sz­ czać, by isto ty nie porozum iew ające się w erbalnie, o niskiej in telig en cji lu b uzdolnieniach w yłącznie p rak ty czn y ch zech­ ciały podjąć srię w y tw arzan ia takich „bezużytecznych” p rze d ­ m iotów ” , a ty m b ardziej jak m ógłby in n y ch osobników g ru p y przekonać o sensow ności tego ty p u p ro d u k cji bez m ow y a r ty ­ kułow anej? M ałpy bowiem , jak w ynika z obserw acji różnych autorów , in te re su ją się w yłącznie sam ą funkcjonalnością ja ­ kiegoś narzędzia, „obróbki” przedm iotu potrzebnego dokonują z re g u ły za pom ocą sw ych organów ciała, zazw yczaj dość nied­ bale i z m inim alnym nakład em sił.

(21)

U ż y w a n i e o g n i a :

Rów nież opanow anie, p o d trzy m yw an ie i używ anie ognia, zwłaszcza w w a ru n k ach jaskiniow ych, ja k np. w C zu -ku-tien w ym agało już wg n iek tó ry ch autorów , np. G ehlena (1966) m yślen ia abstrak cy jn eg o i m ow y a rty k u ło w a n ej. W praw dzie P o rsh n ev (1955, 1974) w ypow iada się za przyp ad kow ym pow ­ stan iem ognia w jask in iach na sk u tek zaprószenia isk ier w podśctiółce w tra k c ie obróbki kam ienia, a więc ogień m iałby pow stać zupełnie przypadkow o, niejako w ch ara k te rz e p ro ­ d u k tu ubocznego w y tw arzan ia narzędzi. H ipoteza ta w ydaje się jed n a k z różnych w zględów m ało praw dopodobna; w edług O akleya (1962) isk ry tak ie m ają bardzo nikłą moc zapalającą i m ogą w zniecić ogień ty lk o w id ealny ch w aru n k ach , p ad ając na sta ra n n ie przygotow any m ate ria ł zapalny; w w ilgotnej ja s ­ kini tak ich w aru n k ach zaś nie ma. Rów nież w ielom etrow e w a rstw y popiołu św adczą o stały m , u m y ślny m używ aniu og­ nia i jego pod trzy m y w an iu . M roczna pieczara, a ty m m niej samo legow isko, k tó re m iało w łaśnie stanow ić m ate ria ł zapal­ ny, b y ły raczej m ało odpow iednim m iejscem do p rodu k cji narzędzi kam iennych.

Z o bserw acji m ałp w w a ru n k a ch n a tu ra ln y c h rów nież nie w ynika, b y kiedykolw iek usiłow ały p odtrzym yw ać w zniecony ogień, p o w stały sam oistnie lu b sztucznie, m im o iż n iejed no­ k ro tn ie k o rzy stały z ciepła ognisk. Często stado m ałp kładzie się z w idoczną p rzyjem nością w pobliżu .gorącego popiołu lub jeszcze tlącego się ogniska; żadne jed n ak zw ierzę nie p ró b u je dorzucić czegoś do ognia lub p rzy n ajm n iej razem zsunąć tlą ­ ce się szczapy. B iernie p ozw alają ogniu zgasnąć, a gdy popiół w ystyga, ociężale oddalają się (G usinde 1962).

W i e r z e n i a i z a s a d y e t y c z n e :

Szczególnie tru d n o b y łoby jed n a k w ytłum aczyć bez p rz y ję ­ cia m yślenia ab strak cy jn eg o i m ow y a rty k u ło w a n ej istn ien ie i tra d y c ję n aw et bardzo p ry m ity w n y c h w ierzeń i form k u l­ tow ych, któ re w ielu au to ró w p rzy p isu je już n e a n d erta lc zy ­ kom , a n iek tórzy n aw et praczłow iekow i. F o rm y w ierzeniow o- -k u lto w e bow iem bazu ją głów nie na elem entach sym bolicznych i ab stra k cy jn y c h , k tó ry c h w zasadzie nie m ożna przekazać w sposób aw erbaln y; Rosiński 1975 b, 1976 a, b. To samo od­ nosi się do zasad etycznych, k tó re nie bez podstaw p rz y jm u ­ ją n iek tó rzy a u to rz y już u człow ieka neandertalskiego. W ska­ zuje na to m .in. analiza znaleziska w S h a n id ar w Irak u , gdzie natrafio n o na szkielet m ężczyzny, którego praw a kończyna

(22)

górna była niedorozw inięta zapew ne ju ż od urodzenia; na jego obojczyku w idać ślady atro fii, p raw e p rzed ram ię było n a j­ praw dopodobniej bezw ładne i zapew ne później je a m p u to ­ w ano. Mimo to k alek a te n dożył 40 lat, choć m ożna p rzy jąć, że b y ł niezdolny do łow iectw a i m u siał k orzystać z pom ocy sw ych w spółplem ieńców (Solecki 1960). W iadom o rów nież, że człow iek n ea n d erta lsk i opiekow ał się osobami starszym i, gdyż n iektóre z nich dożyły sędziwego w ieku. Takiego trw ałego opiekuńczego odnoszenia się do osobników chorych, starych , niedołężnych nie sp o ty k a się u m ałp; jed n ostki nie mogące podążać za stadem , np. w sk u tek u raz u lu b choroby, są pozo­ staw ione na łaskę losu; o ile starczy im jeszcze sił, to szu kają schronienia w ja k ie jś jask in i lu b szczelinie skalnej. Na ogół szybko giną tam od zw ierząt d rapieżnych lu b odniesionych ra n zob. S ch ultz 1962 b, Law ick-G oodall 1974.

Ł o w i e c t w o :

D y sk u sy jn y jest problem , czy polow anie człow iekow atych na w iększą zw ierzynę może w jak iejś m ierze św iadczyć, iż p la ­ n ow ały i k o o rd y n o w ały sw e ak cje łow ieckie porozum iew ając się p rzy ty m w erb alnie. W praw dzie tru d n o sobie w yobrazić uzgadnianie jak iejś akcji łow ieckiej odległej w czasie i p rzes­ trzeni ty lk o za pom ocą m im iki i gestów rąk ; skądinąd jed n ak w iadom o, że rów nież zw ierzęta drapieżne p o lu ją zespołowo, zaobserw ow ano n aw et p rzy p ad k i zbiorowego polow ania u szym pansów i paw ianów ; zob. D a rt 1963, G oodall 1965. Z a­ gadnienie to nie zostało jed n a k dotąd w ystarczająco n aśw iet­ lone, zaś proponow ane przez n iek tó ry ch autorów , np. B ielic­ kiego (1969) zależności m iędzy polow aniem a m ow ą a rty k u ło ­ w aną są nieco sp ekulacyjne.

i . P O D S U M O W A N IE W Y N IK Ó W

A nalizując poszczególne a rg u m e n ty m orfologiczne docho­ dzim y do w niosku, iż żaden z nich z osobna nie d aje w y sta r­ czających podstaw do tw ierd zen ia, iż d any re p re z e n ta n t czło­ w iekow atych k o p alnych fak ty czn ie m ów ił, czy też nie był tego w stanie czynić. Nie znaczy to jed n ak , iż ty m sam ym k ry te ria te są bezużyteczne. W skazują nam bow iem na p e w ­ ne u w aru n k o w an ia som atyczne, k tó re na ogół zw iązane są z procesem m ów ienia; gdy ich nie stw ierd zam y lub o słabej ty lk o ekspresji, to tru d n o przypuszczać, b y d any osobnik pod w zględem k o m u n ik acji w erb aln ej dorów nał dzisiejszem u czło­ w iekowi; jeśli chciałoby się p rzy jąć in ną ew entualność, to

(23)

leżałoby ją w y starczająco upraw dopodobnić. Nie został też do­ tą d zadow alająco rozw iązany problem , jak ie fu n k cje psychicz­ ne i m ożliwości porozum iew ania się przypisać isto tom ko p al­ nym , k tó re pod w zględem m orfologicznym bezsprzecznie nie b y ły ju ż m ałpam i, a zarazem bardzo znacznie różniły się jesz­ cze w w ielu cechach od współczesnego człowieka.

W ięcej św iatła w p roblem porozum iew ania się w erbalnego w czesnych H om inidae w noszą a rg u m e n ty k u ltu ro w e , cho­ ciaż i one m ają ty lk o w artość dowodu pośredniego. O czyw iś­ cie w aga poszczególnych arg u m en tó w , zarów no m orfologicz­ n y ch ja k i k u ltu ro w y c h jest różna. W ydaje się jed n ak , iż o p a r­ cie ja k ie jś hipotezy o w y stęp o w an iu lu b b ra k u m ow y a r ty ­ k ułow anej u ja k ie jś fo rm y człow iekow atych kopalny ch ty lko na jed n y m argum encie jest szczególnie ryzykow ne ze w zglę­ du na c h a ra k te r p ro b ab ilisty czn y przytoczonych racji; zaś m oż­ liw ie kom pleksow e ujęcie tego zagadnienia pozw ala p raw d op o­ dobieństw o w łaściw ej oceny zwiększyć.

N asuw a się p y tan ie, k tó ry m człow iekow atym k o paln ym m oż­ na by na podstaw ie przytoczonych k ry te rió w przypisać zdol­ ność do porozum iew ania się w erbalnego i m yślenia a b s tra k ­ cyjnego. Z różnych w zględów , zarów no m orfologicznych jak i k u ltu ro w y c h , w y d aje się bardzo m ało praw dopodobne, by u m iejętność tę posiadały ju ż A u stralo p ithecin ae, czy też Homo habilis. Z p ew n ym praw dopodobieństw em m ożem y p rzyjąć p rz y n a jm n ie j skrom ne zaczątki ty c h fu n k cji u praczłow ieka (Homo erectus). N ato m iast człow iek n e a n d erta lsk i b y ł ju ż n a j­ praw dopodobniej isto tą m yślącą i m ów iącą, czyli Homo sapiens w praw d ziw y m tego słow a znaczeniu.

P iś m ie n n ic tw o

A lte h e n g e r, A. 1974. G e h i r n als „P egel” d e s G e is t e s — E in e n e u e

D r e i s t u f e n t h e o r i e ? , „ A n th r o p o s ”, 69: 945— 959.

A r d r e y , R. 1976. T h e h u n t i n g h y p o t h e s i s . C o llin s, G lasg o w .

A ris to te le s , e x re c e n s io n e I. B e k k e ri, ed. A c a d . R eg. B o ru s s ic a , II, ap. G. R e im e ru m , B e ro lin i, 1931. B a k e r, E. i w sp . 1975. C a n li n g u i s t i c c o m p e t e n c e b e d is s o c ia t e d f r o m n a t u r a l l a n g u a g e f u n c t i o n s ? , „ N a tu r e ”, 254:509— 510. B a y a n o v , D. a. I. B o u rts e v . 1974. R e p l y . I d e a s f o r d is c u s s i o n . „ C u r ­ r e n t A n th ro p o lo g y ” , 15:452— 456. B e rg m a n , P. 1973. Z a g a d n i e n i e p a le o n e u r o l o g i i i j e j z n a c z e n i e dla t e o r i i a n tr o p o g e n e z y . „ S tu d ia P h ilo s o p h ia e C h r is ti a n a e ” 9/1 : 296— 299. B ie lic k i, T. 1969. N i e k t ó r e z w i ą z k i z w r o t n e w p r o c e s ie e w o l u c j i H o ­ m i n i d a e . „ M a te r ia ły i P r a c e A n tro p o lo g ic z n e ”, 77 : 3— 60. B ie lic k i, T. 1971. A n t r o p o g e n e z a . (w :) S. S k o w ro n , W. O s tro w s k i, A. T e jc h m a (w y d .), B io lo g ia X X w i e k u , t. I, W ie d z a P o w sz ., W a rs z a w a ,

Cytaty

Powiązane dokumenty

a) Zbiór zadań dla kółek matematycznych w szkole podstawowej; GWO Gdańsk; A. g) Matematyka na szóstkę; St. Konkurs objęty jest patronatem Prezydenta

członka zasiądą pomału, sekretarza powiatu. skatbnika powiatu, kierownika jednostki organizacyjnej powiatu, osoby zarządzającej i członka organu zarządzającego powiatową

(produkty mleczne), soja (produkty sojowe i pochodne), sezam (i pochodne), jaja (i pochodne), orzechy (orzechy ziemne migdały) seler gorczyca łubin lub zawierające siarczany,

Proszę go zostaw ić w spokoju... Dworcowej Uczynnym do

 rozwiązuje elementarne zadania tekstowe z zastosowaniem mnożenia ułamków przez liczby naturalne..

Ze względu na fakt, iż liczba mieszkańców obu miejscowości charakteryzujących się cechami obszarów zdegradowanych przekracza ograniczenie 30% ogółu mieszkańców gminy,

Przy obecnych warunkach rynkowych wiemy, że nie jest możliwym wprowadzenie takiej ilości mieszkań, do jakiej byliśmy przyzwyczajeni w ostatnich latach, co sprawia, że

ketchup, tomato paste, cured meats etc.) may contain trace levels of allergens: gluten, milk (including lactose), eggs, soy, nuts, celeriac and