• Nie Znaleziono Wyników

O prawdach koniecznych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O prawdach koniecznych"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Kamiński

O prawdach koniecznych

Studia Philosophiae Christianae 4/1, 47-72

(2)

S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristia n a e A TK

4(1968) 1

STA N ISŁA W K A M IŃ SK I

O PRAWDACH KONIECZNYCH

1. W stęp n e w y ja ś n ie n ia term inologiczne. 2. B liskoznaczne te rm in y w sto ­ su n k u do nazw y p ra w d a konieczna. 3. D zieje p ro b lem u p ra w d y koniecz­ nej. 4. P o trz e b a h a rm o n ijn ie w ielo stro n n eg o tr a k to w a n ia p ro b lem u p ra w d koniecznych. 5. P rzeszkody u tru d n ia ją c e w łaściw e podejście do ro z w ią ­ zania p ro b le m u p ra w d koniecznych. 6. Z ary s drogi ro zw ią zan ia p ro b lem u

istn ie n ia p ra w d koniecznych.

1. G dy m ów i się o p raw d a ch koniecznych, to chodzi o tw ie rd z e ­ nia praw d ziw e koniecznie, a w ięc tak ie zdan ia logiczne, k tó ry c h zaprzeczenie im pliko w ałob y sprzeczność. E k sp lik u jąc zaś p o ję ­ cie p raw d y pow iem y, iż będą to te zdania, k tó ry c h treść nie m oże nie być id en tyczn a in te n c jo n a ln ie z ich przedm iotem . N atom iast zagadnienie p ra w d koniecznych d ałoby się zam knąć w p y ta n iu czy i jak ie p ra w d y p o siadają c h a ra k te r koniecznościow y. M am y p rzy ty m n a uw adze nie tylk o to, czy m ogą istn ieć tw ierd zen ia z konieczności praw dziw e, lecz także to, czy fak ty czn ie da się u stalić niezaw odnie (nieobalalnie), iż jak aś k o n k re tn ie w sk azana teza je s t koniecznie p raw d ziw a b Z anim je d n a k p rz y stą p i się do refe ro w a n ia poglądów w tej sp raw ie o raz zaproponow ania i obro ­ ny pew nego stano w iska trz e b a podać k ilk a w stęp n y ch w yjaśnień , dotyczących zarów no u ży w an y ch tu term in ó w jak i genezy za­ sygnalizow anej p ro b lem aty k i.

1 Nie uleg a w ątpliw ości, że gdy zestaw i się ja k ie k o lw ie k dw a zdania m iędzy sobą sprzeczne, to koniecznie jedno z n ic h je s t praw d ziw e. Nie w iadom o je d n a k k tó re i dlatego szuka się m eto d y n iepodw ażalnego u s ta ­

(3)

T erm inologiczna stro n a zarysow anego zagad nien ia należy do sem io ty k i języ k a potocznego. W iadom o zaś, że tru d n o up raw iać p rec y z y jn ie sem io ty k ę tego języka. J a w i się kom prom isow e w y j­ ście z sy tu acji. P rz y zachow aniu p ew n y ch ostrożności m ożna sform u łow ać k o m u n ik a ty w n ie zasadnicze intuicje, k tó re wiążą się z w y stęp u jący m w ty tu le problem em . Z tak im ograniczeniem przeto p rzy stą p im y do w y jaśn ien ia pojęć.

N ie w pro w ad zając rozró żnien ia p raw d y w zależności od sto p­ nia języ k a w y ra z im y się w y starczająco d okładnie dla n aszych ce­ lów, gdy o k reślim y zdan ie p raw d ziw e jako takie, w k tó ry m tw ie r­ dzi się, iż rzeczy m ają się ta k a ta k i ta k a ta k w łaśn ie jest. P r a w ­ da stanow i w ięc w łaściw ość pozn ania sform ułow anego w zdaniu logicznym , ale w łaściw ość re la ty w n ą . P rz y słu g u je ona bow iem poznan iu w o dniesieniu do jego dobrze zdeterm in ow aneg o p rze d ­ m iotu. Praw dziw ość p o znan ia m a p rzeto m iejsce w te d y i tylko w tedy, gdy zachodzi in te n c jo n a ln a identyczność pozn an ia i jego w łaściw ego przed m io tu. S tą d m ożliw e są ro zm aite odm iany praw dziw ości, w zależności od ty p u p oznania (ze w zględu n a jego genezę i sp o sób-upraw om ocnienia) oraz od ro d zaju p rzedm iotów tego p o z n a n ia .2

M ając n a uw adze to o sta tn ie odróżnia się np. pojęcie p raw d y dla zdań o fa k ta c h (czy to o in d y w id u ach czy to o ich a b s tra k ­ cy jn y c h w łasnościach) oraz dla zdań o p rzed m iotach id ealny ch (nie dan y ch , ale u k o n sty tu o w a n y c h lub sk o n stru o w an y ch przez u m y sł poznającego). R óżnorodność ty ch p rzedm iotów wiąże się z ro zm a ity m i c h a ra k te ra m i poznania. Może ono być o p a rte bez­ pośrednio lu b pośrednio o p o w ta rz a ln ą ob serw ację albo o in te ­ le k tu a ln ą oczyw istość. Może też posiadać ró żn e ro d zaje i stopnie u zasad nien ia: przez odw ołanie się do dośw iadczenia, do w alorów sp e cja ln e j w ład zy poznaw czej (np. intuicji), do osobliw ego p rz e ­

2 P or. P. W ilp ert, Das P ro b le m der W a h rh e its sic h e ru n g bei T hom as von A quin, M ü n ste r 1931; A. S chaff, Z zagadnień m a rk sisto w sk ie j te o rii p raw d y , W arszaw a 1951 oraz T. Czeżow ski, U w agi o k la sy cz n ej defin icji p raw d y , w : O dczyty filozoficzne, T o ru ń 1958, 68—74.

(4)

życia poznaw czego (np. oczywistości), do reg u ł u ży w an ia w y rażeń języ k a (fo rm aln ej s tr u k tu ry w y rażeń , znaczeń w yrażeń) itp.

2. Ze w zględu na w spom niane rozró żnien ia i ro zm aite próby na nich o p a rty c h rozw iązań co do egzystencji p raw d y koniecznej pojęcie tej o statn iej łączy się z pojęciam i: oczyw istości, pewności, p raw d y logicznej (form alnej), p raw d y apodyk tycznej, p raw d y niezaw odnej, p raw d y nieo balalnej (niepodw ażalnej, niezbitej), p ra w d y n iep o w ątp iew aln ej, zdania analitycznego, zdania a p rio ­ rycznego, zdania syntetycznego a p rio ri itp. U stalenie sensu tych w szy stk ich term in ó w o raz zachodzących m iędzy nim i re la c ji s ta ­ now i osobne zagadnienie, k tó ry m tu ta j nie będziem y się zajm o ­ wać. T rzeba jed n a od raz u poczynić p rzy n a jm n ie j n iek tó re w y ­ jaśn iające ich d eterm in acje, nieodzow ne dla zrozum iałości toku dalszych rozw ażań.

K onieczność w iąże się przed e w szystkim z b y tem oraz — chy­ ba analogicznie ·—■ z poznaniem lub jego znakiem 3. K onieczność jako a sp ek t b y tu stan o w i to, czego negacja prow adzi do zap rze­ czenia b y tu w d an y m a s p e k c ie 4. B ardziej p rzy stęp n ie, ale za­ razem n a ra ż a ją c się n a trudności, jak ie pociąga za sobą użycie pojęć m odalnych, dałoby się powiedzieć, że konieczne jest to, co nie m oże nie być lu b być in a c z e j5. O statn ie o kreślenie su g eru je oddzielnie konieczności w p o rząd k u istn ien ia (zaistnienia) od ko­ nieczności w p orząd k u isto ty (treści, bycia takim ). N astępne w ażne rozróżnienie jakie zw ykle się tu po d aje to: konieczność ab solu tn a (per se, bezw arunkow a), jeśli coś koniecznie istn ieje lub koniecz­ nie je st takie, bez u zależnienia od czegoś innego o raz konieczność re la ty w n a (per aliquid, w zględna), gdy zachodzi d la jednego z uw agi n a odniesienie do czegoś innego. A b so lutn a konieczność

3 N iek tó rzy u w aż ają , że konieczność p rz y słu g u je je d y n ie p o zn a n iu (zda­ niom), a zw ro t „ b y t konieczny” , je st co n a jm n ie j nieszczęśliw y.

4 A ry sto teles, A nP ost. I, 4 i M et. V, 5 oraz T om asz z A kw inu, In V Met., lect. 6. P or. M. A. K rąpiec, M etafizyka, P oznań 1966, 301nn i 335.

5 T om asz z A kw inu, In I An. P ost., lect. 42; In V M et., lect. 8; S. Th. I, 41, 2, ad 5 i I—II, 94, 4 oraz De V erit. 23, 4.

(5)

istn ien ia m oże przy słu g iw ać je d y n e m u b y to w i — A b s o lu to w i6. N ato m iast ab so lu tn a konieczność istotow a zachodzi jako rela cja m iędzy p ry n cy p ia m i k o n sty tu ty w n y m i b y tu w aspekcie jego isto ty (o ile się d o p ełn iają albo p rzeciw staw iają). K onieczność re la ty w n a istn ieniow a m a m iejsce w p rz y p a d k u tzw . przyczyn z e w n ętrzn y ch (spraw czej i c e lo w e j)7, a konieczność re la ty w n a , istotow a p rzy słu g u je działaniom lu b relacjo m ze w zględu n a n a ­ tu r ę działającego lub n a tu rę członów relacji. Tu m ożliw e są zresztą różne stopnie konieczności zależnie od tego, czy chodzi o n a tu rę ontyczną, fizyczną lub m oralną.

K onieczność poznania to jego w łaściw ość ty p u m odalnego — tzw . apodyktyczność. P rz y słu g u je ona poznan iu ze w zględu n a je ­ go asertyw ność, a m ianow icie, gdy ta k m ocno się je p rz y jm u je , że nie da się go zaprzeczyć bez popadnięcia w sprzeczność 8. I stąd uży w a się tu zam ienienie określeń: poznanie apodyktyczne, n ie ­ zaw odne, nieobalalne, niepodw ażalne, pew ne, n iep o w ątp iew alne itp. Oczywiście, bierze się pod uw agę niezaw odną asercję treści poznaw czej ze w zględu n a jej tożsam ość in te n c jo n a ln ą z w łaści­ w y m jej p rzedm iotem , a więc konieczne u zn anie p raw d y 9. Taka je s t bow iem n a tu ra w szelkiego poznania, że jest ono a k te m u m y ­ słu sk ierow an ym n a p rzed m iot i do niego się p rzy p o rząd k o w u ­ jącym . N ie chcę przez to przesądzać jeszcze an i c h a ra k te ru p rz e d ­ m iotu pozn ania ani genezy tego ostatniego. A toli w zw iązku z po­ w yższym należy p am iętać, iż p o słu gu jem y się słow em pew ność

6 P or. C. G. I, 42: Im p o ssib ile esse p lu r a q u o ru m u tr u m q u e 1 sit necesse esse.

7 W analogicznym se n sie m ów i się o w a ru n k u lu b śro d k u koniecz­ n y m (niezbędnym ) za istn ie n ia czegoś albo kon ieczn y m (przym usow ym ) stanie.

8 P o m ija m tu d y sk u sy jn ą sp ra w ę c h a ra k te ru a se rc ji w je j o dniesie­ n iu do p ra w d y : czy a s e rc ja p raw d ziw o ści zdania, to po p ro s tu a s e rc ja te ­ go zdania (jak sądzi np. Ą yer), czy też a s e rc ja p raw d ziw o ści z d a n ia je st ju ż zdaniem o zd an iu (tak u w aż a np. S traw son). P or. G. E zorsky, T ru th in C o n tex t, Jo u rn a l of P h ilo so p h y 60 (1963) 113—135.

9 N ecesariu m sig n ific at q u a e n d a m m o d u m v e r ita tis — S. Th. I, 10, 3, ad 3.

(6)

nie n a oznaczenie sam ego psychicznego sta n u sp o k o ju asertyw n ego w yw ołanego czym kolw iek, ale dla w sk azan ia sta n u u m y słu zde­ term in ow an ego przez swój przedm iot, n iew ątpliw ości do statecz­ nie m ocno u g ru n to w a n e j co do praw dziw ości w iedzy o ty m p rze d ­ m iocie. Pew ność więc to zreflek so w an y sta n um y słu uznającego p raw d ę bez obaw y z b łą d z e n ia 10. Je d y n ie w ty m sensie da się używ ać zakresow e zam iennie nazw : p raw d a pew na, p ra w d a n ie ­ w ątp liw a, p raw d a n ieob alaln a i p ra w d a konieczna.

T akże poznaw cza konieczność m oże być absolutna, gdy p rz y ­ sług uje w iedzy bez w zględu n a jak iek o lw iek inn e poznanie oraz re la ty w n a , jeśli zachodzi jed y n ie z uw agi n a in n ą asercję treści poznaw czej. W p ierw szy m p rz y p a d k u będzie to konieczna p ra w d a jako w y n ik jednofazow ej (nie poprzedzonej n a w e t h ip o te ­ ty czną asercją) o p eracji poznaw czej, ja k np. n a s k u te k a k tu bez­ pośredniej oczywistości. W d ru g im n a to m ia st — jako re z u lta t n iew ątp liw ej a sercji dokonanej w oparciu o in n ą asercję (choćby h ipotetyczną), jak np. w w y n ik u przeprow ad zaneg o w niosko­ w ania.

P rzed staw io n e rozróżnienie nie bud zi zastrzeżeń z p u n k tu w i­ dzenia teoretycznego, ale p rak ty c zn ie tru d n o b yłoby je czasem przeprow adzić, gdyż nie zaw sze w iadom o dokładnie, czy dan y a k t poznaw czy kończy się asercją (np. tzw . separacja), albo czy d ana czynność w iedzotw órcza zaw iera asercję p o śred n ią (np. in ­ tu ic ja rozu m ian a jako skrótow o w y k o nan e d y sk u rsy w n e ujęcie poznawcze). W zasadzie nie p rzeszkadza to jed n a k dać ro zstrz y ­ gającą odpowiedź, czy istn ieją tak ie tw ierd zen ia, k tó ry c h p ra w ­ dziwość da się u stalić n iep o w ątpiew alnie. P ro b le m nie dotyczy bow iem w zasadzie p ra w d y w zględnie koniecznej. Logiczna r e ­ lacja w y n ik an ia np. pozw ala uznać, że jak ieś zdanie je s t ko­ niecznie praw dziw e, jeśli inne zdanie je s t praw d ziw e n . Ju ż tera z

10 P or. np. R. F irth , T he A n ato m y o f C e rta in ty , Philos. Rev . 76 (1967) 3—27 oraz M. A. Slote, E m p iric al C e rta in ty a n d th e T h eo ry of Im p o r­ ta n t C rite ria, I n q u ir y 10 (1967) 21—37.

11 N iekiedy m ów i się o logicznej konieczności ja k o o konieczności k o n ­ k lu z ji ze w zględu n a p rz e sła n k i, z k tó ry c h w y n ik a, stą d często u żyw any zw rot: k o n ieczn ie w yn ik a.

(7)

w olno rów nież zauw ażyć, że zachodzenie tak ie j konieczności nie b y w a kw estionow ane. P ra w d a zaś ab so lu tn ie konieczna, jak ą po dd aje się b a d a n iu co do jej nieobalalności, sfo rm u ło w an a jest zawsze w zdaniu logicznym (a więc zaw ierający m asercję) oraz z założenia jako nie odw ołująca się do in nej a sercji (a w ięc bez a serc ji pośredniej).

Z tego, co w yżej w yłuszczono łatw o zauw ażyć, że pojęcie p ra w ­ dy ab so lu tn ie koniecznej w iąże się z pojęciem oczyw istości. Z ro­ zum iałe, że nie oczyw istości czysto psychologicznej, ale tej, k tó ra u fu n d o w an a jest o statecznie w jak im stan ie przed m io to w y m po­ zostający m w ok reślo ny m sto su n k u do poznającego podm iotu. M ożna n a w e t powiedzieć, iż pew ność w y stę p u je jed y n ie w są ­ dach oczyw istych a poznanie oczyw iste nie jest niczym in ny m ja k uświado/m ieniem sobie ab so lu tn ej konieczności praw dziw ości sądu. A w ięc po p ro stu — oczyw istość jest p rzy czy n ą pewności. Nie znaczy to jedn ak , ab y przez do strzeżenie tej koligacji sam a sp ra w a istn ien ia p raw d koniecznych s ta ła się jaśniejsza. Nie. E gzy sten cja p raw d oczyw istych je s t nie m niej pro b lem aty czn a niż p ra w d koniecznych. Z ary zy k o w ałb y m n a w e t tezę, że w ro z­ w ażan iach dotyczących te m a tu tego a rty k u łu tru d n ie j jest ope­ row ać k o m u n ik aty w n ie kon cep cją oczyw istości aniżeli pojęciem konieczności 12.

Położenie a k c en tu w pojęciu p raw d y koniecznej n a jej źródła, lu b sposób uzasadnienia, sp raw iło n ad to p ow iązanie jej z pojęciem praw dziw ości ap rio ry czn ej czyli niezależnej od dośw iadczenia zm ysłow ego, z pojęciem praw dziw ości fo rm a ln e j (o partej o fo rm y logiczne) i z pojęciem zd an ia analitycznego, gd y u zależn ia się konieczność p ra w d y jedy n ie od re g u ł języka, w k tó ry m tę p raw d ę się w y ra ż a (budow y i sensu w y ra ż eń o raz tzw. m om entów

12 Por. np. N. R escher, A T heory of E vidence, Philos, of Sc. 25 (1958) 83—94; D. R ynin, E vidence, S y n t h e s e 12 (i960) 6—24; C. A. C am pbell, S eif E vidence, Philos. Q uarte rly 10 (1960) 138—155; C. A ra ta , E v id e n za e m e ta - fisica, R iv . Filos. Neo—Soolast. 52 (1960) 168—205; Ch. P e re k n a n , O oczy­ w istości w m etafizyce, w : Szkice F ilozoficzne R. In g a rd e n o w i w darze, W a rsza w a 1964, 159—171.

(8)

w ew nątrzsy stem o w y ch ). We w szystkich ty ch p rzy p a d k a c h o p ra w ­ dzie ro zstrzy g a się ty lk o w drodze ro ztrzą sa ń rozum ow ych. Z d a­ nia a p rio ri są p raw d ziw e koniecznie, bo aserc ja ich treści doko­ n u je się bez jakiegokolw iek odw o łan ia się do sądów spostrzeże­ niow ych, stą d żadne dośw iadczenie nie je st w stan ie ich obalić. P raw dziw ość fo rm a ln a zaś dlatego je s t konieczna, gdyż polega n a zgodności sądu nie z rzeczyw istością, do k tó re j d ocieram y drogą bezpośredniego dośw iadczenia, (jak to m a m iejsce w w y ­ p ad k u p raw d y m ate ria ln e j) ale z przed m iotam i, k tó re zostały a rb itra ln ie u k o n sty tu o w a n e przez w cześniej p rz y ję te sądy. Z w ykle chodzi tu o założenia teorii. S tą d też praw dziw ość fo rm a ln a zowie się w ew n ątrzsy stem o w ą. N ieodw ołalnie p rzy słu g u je bow iem tw ie r­ dzeniom teorii, ty lk o z uw ag i n a ak sjo m atyczn ie uzn ane w niej założenia (definicje przez p o stu la ty przed m iotów należących do dziedziny, k tó re j teo ria dotyczy). A w reszcie zdanie anality czn e jest konieczną p raw d ą dlatego, że o jego w arto ści logicznej ro z ­ strzy g a się jedy n ie w oparciu o znaczenie u ży ty c h w nim w y ra ­ żeń i ele m en ty czysto s tru k tu ra ln e .

P rzedstaw io no w yżej szkicowo ro zm aite a sp ek ty koncepcji p raw d y koniecznej oraz sens pow iązanych z nim i zw rotów jęz y ­ kow ych, k tó ry m i często p o słu g u ją się m yśliciele w pro p onow a­ nych rozw iązaniach p ro b lem u eg zy sten cji zdań z konieczności p raw dziw ych. P ozw ala to już nieco d o k ład n iej rozum ieć zasad­ nicze zagadnienie i b ard ziej p rec y z y jn ie je sfarm ułow ać. Chodzi m ianow icie o to głów nie, czy da się d la k o n k re tn y c h zdań w spo­ sób in te rsu b ie k ty w n ie k o n tro lo w an y u stalić z ab so lu tn ą koniecz­ nością poznaw czą, czy są one p raw d ziw e m a te ria ln ie . N a ty m jed n ak nie kończą się tru d n o śc i term inologiczne. U jaw n io n a już chw iejność pojęć u ż y ty c h do p rze d staw ie n ia p ro b lem u ok azuje się jeszcze w iększa, skoro zacznie się je precyzow ać w drodze p orów nania ich fu n k c ji w ro zm aity ch k ie ru n k a c h epistem olo- giczno-m etodologicznych. Szczególnie odnosi się to do p ra w d y m ate ria ln e j. A le n a jle p ie j m ożna to zobaczyć śledząc dzieje s ta ­ w iania i rozw iązyw ania problemiu p raw d y koniecznej.

3. G eneza tego ro d zaju dociekań tk w i w p rz y jm o w a n ej k on­ cepcji w iedzy. Od czasów sta ro ż y tn y c h aż do p o jaw ien ia się teorii

(9)

p o znania u A. C om te’a p ostulow ano dość pow szechnie, aby n a u k ą w e w łaściw y m sensie nazyw ać jed yn ie ogólną w iedzę rzeczową, k tó re j pew ność jest apo d yk ty czna. A po tem ró w nież nie zanie­ chano tej m yśli zwłaszcza w śró d teo re ty k ó w filozofii klasycznej. T akie postaw ienie sp ra w y w ym agało odpow iedzi n a p y tan ie, jak m ożliw e są p ra w d y konieczne.

P la to n zag w aran to w ał apodyktyczność praw dziw ości poznan ia przez p rzy jęcie z jed n ej s tro n y obiektyw ności św iata idei (ich niezm iennego uk ładu ) oraz z d ru g iej — in tu ity w n o -a p rio ry c zn e j w iedzy o ty ch rela c ja c h m iędzy ideam i. P odobnie p o stąp ił A ry sto teles. A toli zam iast u k ład u istn iejący ch osobno idei, p rz y ­ ją ł zw iązki m iędzy fo rm a m i k o n k re tn e j rzeczyw istości. Ogólne p oznanie koniecznościow e u ja w n ia tzw . p rzy c z y n y stan ó w rzeczy. D ochodzi się zaś doń dzięki sp ecjaln ej w ład zy in te le k tu a ln e j na sposób ja k b y odczy tyw an ia w dośw iadczalnie d a n y m przedm iocie k oniecznych tw ierd z eń naczeln y ch 13. Po tej linii poszedł Tom asz z A kw inu. Szczegółowo an alizow ane przez niego tzw . m odi d i­ cendi p e r se (sposoby o rzek an ia przyczynow ego) b y ły podstaw ą p ra w d koniecznych, bo o p ierały je o niezm ienne i pow szechne rela cje ontyczne. M iało to m iejsce w ów czas gdy orzekało się: o su b sta n c ji —· jej przy czyn ę fo rm a ln ą lu b część te j o statn iej, o p rzy p ad ło ści — jej p rzy czy n ę m a te ria ln ą czyli podm iot p rz y ­ padłości, o czym kolw iek —· w łaściw y m u sposób istn ien ia lub to, co sp raw iła jego przy czy n a spraw cza, celow a lu b w zorcza 14.

W końcu średniow iecza, a zwłaszcza później w czasach now o­ ży tn y c h um ieszczono o stateczn ą ra c ję konieczności p ra w d przede w szy stk im w dziedzinie sam ego sposobu poznania. D la K a rte - zjusza źródłem n ieobalalnie p raw d ziw y ch sądów było su b ie k ty w n e p rzeży cie jasności i w yraźn o ści w chw ili ich w y d a w an ia (intu itio evidens). A czkolw iek m o m en t te n c h a ra k te ry z o w a n y b y w a cał­ k iem psychologicznie, to jed n a k k o ncepcja oczyw istości b y ła tu u fu n d o w a n a n a b ezpośredniej in tu ic ji tzw. n a tu r prosty ch, k tó ra

13 P o r. An. P o st. I, 18;' II, 4 i 19; E th. Nic. V I, 3 oraz M et. V, 5. 14 P or. In I A n. P ost., lect. 10; In I I De A nim a, lect. 14 o raz In V M et., lect. 6 i 19. Zob. ta k ż e S. K am iń sk i i M. A. K rąp iec, Z te o rii i m e to d o ­ logii m e tafiz y k i, L u b lin 1962, 214—217.

(10)

o ile jest jasn a i w y ra ź n a nie zaw iera n igd y fałszu. D latego poznanie z konieczności p raw d ziw e w inno być przygotow ane przez u p o rządk o w anie i rozłożenie (na n a tu r y proste) tego, na co należy zwrócić sp o jrzenie um ysłu, ab y odkryć n iepodlegającą w ątpliw o ści p raw d ę 15.

C elem skuteczniejszego zapew nienia p raw d o m niepo dw ażal­ ności w p ro w ad ził L eibenz rozró żn ien ie v é rité s de raiso n i v é ri­ tés de fait. T ylko pierw szy m p rzy z n a ł nieobalalność, bo pocho­ dząc jed y n ie z ro zu m u są p raw d ziw e w k ażd ym m ożliw ym św ie­ cie. D rugie natoim iast dotyczą realn eg o św iata, ale pochodząc z dośw iadczenia są przyp ad k o w e. M ożna co n ajw y ż ej założyć pew ność (fizyczną lu b m oraln ą) ty c h p raw d , jeśli stale sp ra w d za ją się w dośw iadczeniu a nie ich konieczność (pewność m etafizyczną). P ra w d y rozum ow e są albo p ierw o tn e (tw ierd zen ia tożsam ościowe, a więc pochodzące z jak ich ś k o n w en cji językow ych) albo po­ chodne, gdy dadzą się zredukow ać do tożsam ościow ych 16. Locke jeszcze w y ra ź n ie j zaak cen to w ał sem iotyczne podejście p rz y d e­ te rm in a c ji p ra w d koniecznych. U znając ich istn ien ie p o tra k to ­ w ał je jako tw ierd zen ia czysto w e rb a ln e ; zdania b łahe, k tó re naszej w iedzy rzeczow ej w niczym nie pow iększają, bo dotyczą ty lk o znaczenia słów i w yłącznie o ty m in fo rm u ją 17. H um e o g ra ­ niczył w sposób w ielce w pły w o w y oczyw istość ap od yk tyczn ą jak o źródło koniecznych p raw d jed y n ie do sądów o sto su nk ach m iędzy ideam i, a odm ów ił konieczności zdaniom o fak tach . T w ie r­ dzenia pierw szego ro d za ju m ożna o dkryć sam ą działalnością m yśli, niezależnie od jak ich k olw iek przedm io tów istn ieją cy c h w w szechśw iecie. Z danie o fa k ta c h choć n ieraz n a w e t bardzo pew nie p ozn an y ch nie w yklucza przez to zd arzen ia w p ro st p rz e ­ ciwnego, bo zd arzenie to nie zaw iera w sobie sprzeczności o ile m a być zd arzeniem 1S.

15 P or. Reg. ad dir... V oraz D iscours de la m éth o d e, II, 7— 10 i IV, 3. W edług K a rte z ju sz a w ak c ie in tu ic ji m u si zachodzić k o in c y d en c ja idei i rzeczyw istości.

15 P or. N o u v ea u x Essais... IV, r. 2, §1. 17 P or. A n E ssay conc. IV, 8 i 21. ]8 P or. A n E n q u iry conc... IV, 1.

(11)

K a n t n a in n ej drodze u siłow ał zaradzić tru dn ościo m z p rz y ­ jęciem istn ien ia koniecznych p raw d rzeczow ych. Nie poszedł za L eibnizem i H um em co do jednego naczelnego dychotom icznego p odziału zdań. O dróżnił n a to m ia st n a jp ie rw ze w zględu na lo­ giczną s tr u k tu rę sądy an ality czn e (takie, w k tó ry c h treść p o ję­ ciow a orzecznika zaw iera się w tre śc i podm iotu) i sy n tety czn e (te, k tó ry c h treść orzecznika w nosi coś nowego w sto su n k u do treści podm iotu). N adto, m ając na uw ad ze genezę sądów i sposób ich upraw om ocnienia, oddzielił zdania a p ro io ri (k tó rych p ra w ­ dziwość p ły n ie z czystego in te le k tu i czystego rozum u, a ro z strz y ­ ga się o niej niezależnie od dany ch dośw iadczenia) oraz zdania a p o sterio ri (w yw odzą się z dośw iadczenia, a o ich praw dziw ości d ecyduje k o n fro n ta c ja ich k o n sek w en cji z d an ym i dośw iadczenia). W iadomo, że w szystkie zdania ap o sterio ry czne są sy n tetyczn e, a każde zdanie an ality czn e je st a p rio ri. Nie m a przeto zdań an alityczny ch, k tó re b y ły b y a p o sterio ri praw dziw e, ale mogą być zdania sy n tety czn e a p rio ri. P o w sta ją one dzięki in tu icji (czystej w y o braźn i naocznej) i analizie pojęć. O stateczn e źródło ich konieczności nie tk w i an i w c h a ra k te rz e przedm iotów , ani n a w e t w osobliwości a k tu poznaw czego, ale w sam ym rozum ie. Pochodzi m ianow icie z fo rm um ysłu, jako p ro je k c ji czystej jaźni n a zjaw isko. S tą d sądy sy n tety czn e a p rio ri są pow szechne i ko ­ nieczne, choć p rz y ję te przed dośw iadczalnym spraw dzeniem , d a ją poznanie rzeczow e i now e 19.

P rzed staw io n e podziały zdań ogólnych o raz p rzy z n a n ie ko- niecznościow ego c h a ra k te ru p ra w d y jed y n ie n ie k tó ry m z nich m ają głów nie psychologiczne źródła. W yw odzą się z w ątpliw ości dotyczących w arto ści poznaw czej rozum u i in te le k tu w o d n ie­ sieniu do p ew nych przedm iotów . Są też w y nikiem d ążenia do o graniczenia zasięgu w iedzy, ale w zam ian za to do z a g w a ra n to ­ w a n ia jej dobrze określonego w alo ru. Tylko poznanie a priori,

19 P o r. P rolegom ena... §§ 2—5, oraz G e sa m m e lte S ch riften , IV, B e rlin 1911, 274. P o jęc ie p ra w d y koniecznej w tra d y c y jn e j epistem ologii (L eib­ niz, K an t, Locke, H um e) u siłu je p rze d sta w ić szczegółowo A. P a p w I części swego stu d iu m S em an tics an d N ecessary T ru th , N ew H av en (1958) 1966.

(12)

an alityczne, czysto rozum ow e, dotyczące rela cji m yślow ych jest koniecznie p raw dziw e; nie może być jed n a k rzeczowe. C h a ra k te r re a ln y m a poznanie a p o sterio ri, fa k tu a ln e , syn tety czn e, lecz n ie s te ty nie posiada ono cechy konieczności. K a n ta w yjście z tej beznad ziejnej zda się sy tu a c ji nie n a w iele się przydało. Filozof z K rólew ca oddzieliw szy czystą fo rm ę i treść w po znaniu zbyt m ocno tę pierw szą zhipostazow ał i zabsolutyzow ał. O dkrycie geo­ m e trii n ieeuklidesow ych p rzek reśliło p o d staw y takiego sta n o - 1 w iska. C zyste fo rm y okazały się do p rzy ję cia niem ożliw e. T ym ­

czasem do daw nego sceptycyzm u psychologicznego doszły m o­ m en ty sem iotyczne. Z am iast ap rio ry czny ch fo rm um y słu zaczęto p rzyjm o w ać konw encje reg u ło w e języ k a i p rzyp isy w ać im a u to ­ nom iczny c h a ra k te r, (zwdaszcza co do fo rm logicznych). W idoczne było to już u L ocke’a i C ondillaca 20, ale w pełn i mogło w y stąpić n a k an w ie form alizm u m etalogiki.

N a początku X IX w iek u m a te m a ty k i logik fra n c u sk i J. D. G ergonne pierw szy w p ro w ad ził do epistem ologii pojęcie d e fi­ nicji w u w ik łan iu (przez p o s tu la ty ) .21 Pozw alało to p rak ty czn ie budow ać system d e d u k c y jn y jed y n ie od stro n y językow ej, n a w e t co do n ad aw an ia słow om sensu. Nie trz e b a n a jp ie rw rozum ieć term in ó w , aby ro zstrzy g n ąć praw dziw ość tezy z n ich zbudow anej. M ożna postąpić o d w ro tn ie — założyć praw dziw ość tezy, aby przez to samo ustan o w ić (m etodologicznie n iezależnie od dośw iadczenia) znaczenie w y ra ż eń w niej w y stęp u jący ch . A k sjo m aty tak ie są praw dziw e nie dlatego, że d ają kom iczną w iedzę o rzeczyw istości, ale dlatego, że p rz y jm u ją c z gó ry ich praw dziw ość, n a d a je im się tak i sens, ab y sta ły się praw dziw e. O czyw iście konieczność d o ty ­ czy tu p ra w d y fo rm a ln e j, a nie m a te ria ln e j. K oncepcja ta roz­ pow szechniła się dzięki fo rm alizm ow i z jed n ej stro ny , a em p iryz- m owi z d ru g iej i w p ły n ę ła n a now oczesną k lasy fik a c ję zdań n a u ­

20 T en o sta tn i uw aża po p ro stu , że „n a u k a je s t ty lk o dobrze zrobionym języ k ie m ” . P or. L a la n g u e des calculs, I, 16 i L a L ogique, II, 7.

21 E ssais su r la th é o rie des d éfin itio n s, A n n ale s de M ath., 9 (1918) 22—23.

(13)

kow ych oraz obiegow e u jęcie p raw d koniecznych jako w yłącznie sądów zd eterm in o w an y ch jed y n ie przez re g u ły język a.22

W ten sposób tra d y c y jn y pro blem a p rio ry zm u i em p iry zm u po w ielk iëj próbie _ K an ta, k tó ry u siłow ał znaleźć po średn ie w yjście m iędzy nim i, p rz y b ra ł znow u postać zagadnienia ty lk o w spół­ p rac y bezw zględnie rozłącznych ty p ów poznania. N eopozytyw izm , ab y ten m o m en t u w y raźn ić p rz y ją ł w łaśn ie nazw ę logikalnego em piry zm u . Jego n a jb a rd zie j klasyczni p rzed staw iciele zaś (L. W ittg en stein , M. Schlick, R. C arn ap , H. Feigl, A. J. Ayer) ogłosili jako ab so lutnie w y c z e rp u ją cy i ro złączny podział p raw d n a ap riory czne i em piryczne, z k tó ry c h ty lko p ierw szy m p rz y ­ słu g u je konieczność. N ajczęściej p rzy ty m u to żsam iali ich za­ k re s z zakresem zdań czysto an ality czny ch , a n ajw łaściw iej m ó­ w iąc — zdań całkow icie zd eterm in o w an y ch przez re g u ły ja k ie ­ goś języka. Do u zn an ia lub odrzucen ia ty ch zdań w y starcza bo­ w iem sam a analiza fu n k cji sem iotycznych w y rażeń w nich w y ­ stęp u jący ch . O stateczn ą n a to m ia st p od staw ą ich pełnego z d e te r­ m inow an ia co do w arto ści logicznej są sam e re g u ły języ k a (zw y­ czajow o lub w y raźn ie k o n w ecjo n alnie p rzy ję te ) bez po trzeb y odw oływ an ia się do rzeczyw istości p o z a ję z y k o w e j.23

Nie znaczy to jed n ak , że po K ancie nie było prób w y k azania istn ien ia ogólnych p raw d koniecznych i zarazem rzeczow ych. W odnow ionej filozofii p e ry p a te ty c k ie j sta ra n o się n a kan w ie a ry sto te liz m u „ u re a ln ić ” koncepcje K artezju sza. P ra w d y ko­ nieczne m iały być w y n ik iem poznania in te le k tu a ln o -in tu ic y jn e g o (in te le k tu a liz m w p rzeciw staw ien iu zarów no do ap rio ry zm u jak i em piryzm u), gdy zachodzi tzw . oczyw istość p rzedm iotow a. In te ­ le k t je s t zd e te rm in o w a n y do nieodw ołalnego u zn an ia albo o d rzu

-22 P o m ija m tu sp e cy fik ę k o n ce p cji p ra w d k o niecznych u B. B olzano, G. F re g e ’go oraz В. R ussella. T en o sta tn i zresztą, k ry ty k u ją c K a n ta trz y ­ m a się w zasadzie tra d y c y jn e g o rac jo n alizm u .

23 O czyw iście, dychotom ię tę d a je się ostro p rze p ro w ad z ić odnośnie do języków sform alizo w an y ch . P or. zw łaszcza R. C a rn a p , M ean in g an d N ecessity, C hicago 1947 (d ru g ie ro zszerzo n e w y d a n ie w 1956) oraz A. T, A yer, L an g u ag e, T ru th an d Logics, L ondon (1936) 1946 i T he P ro b le m of K now ledge, L ondon (1956) 1961 (po p o lsk u 1965).

(14)

cenią sądu przez o dpow iadający tem u o sta tn ie m u sta n rzeczy u ch w y co n y w p ro sty sp o só b .24 A toli nie było to ujęcie o praco­ w ane dość p recy zy jn ie, ab y zadow oliło epistem ologów z chw ilą po jaw ien ia się n arzędzi analizy zaofero w an ych przez logikę w spó ł­ czesną.

In n ą p ró b ę zap rezen to w ała fenom enologia. E. H usserl rozsze­ rz y ł pojęcie dośw iadczenia, dzięki czem u m ógł pojąć p raw d y konieczne nie ty lko jako tw ierd zen ia w erb aln e, lecz tak że jako ap o d y kty czn e sądy będące w y n ik iem in te le k tu a ln e g o oglądu isto ty rzeczy, ejdetycznego ,ujęcia koniecznej s tr u k tu ry b y tu (m ożna się tu d opatrzeć rów nież szerszego niż obiegow e pojęcia rzeczyw istości, do k tó re j n ależały b y tzw . b y ty inten cjon alne). W każdym razie m ożna m ówić tu o a p rio ri m a te ria ln y m (np. niepołączalność barw ), nie ty lk o a p rio ri fo rm a ln y m ja k u K a n ta lub a p rio ri językow ym jak u n e o p o z y ty w istó w .25 Z resztą sam i epistem ologow ie sem iotyczni (zarów no em piryści lo gik alni ja k też im p o k rew n i autorzy) ro zró żn iają k ilk a ty p ó w p raw d koniecz­ nych, nie p rze stją c jed n a k zaw sze w idzieć p o dstaw y ich koniecz­ ności w p rz y ję ty c h k on w en cjo n alnie reg u ła ch języka, w k tó ry m się je fo rm u łu je.

Po w ielu dy sk u sjach dotyczących popraw ności fo rm a ln e j p ro ­ po n o w an y ch d e fin icji zdan ia anality czn ego oraz u sta le n ia jego odm ian p rzy jęło się oddzielać: 1° zd an ia fo rm aln ie anality czn e (tzw. p ra w d y logiczne, a w edle n ie k tó ry c h — p raw d y a p rio ­ ry czn e lub konieczne) gdy o ich w artości logicznej ro zstrzy g a się nieodw ołalnie w yłącznie n a p o dstaw ie ich fo rm y (s tru k tu ry zafiksow anej w logice); będą to w ięc tezy logiki fo rm a ln e j (ta u to ­ logie) lub ich p o d staw ien ia (k onkretyzacje), jak np. żaden m ęż­ czyzna n ieżo n aty nie je s t żonaty. 2° zdania m a te ria ln ie a n a li­ tyczne, jeśli o ich w arto ści logicznej ro zstrzy g a się w oparciu n ie ty lk o o ich form ę, lecz tak że o k o n k re tn y sens słów d e sk ry p

-24 P o r. np. G. P. K lu b e rta n z , W h e re ist th e E v idence fo r T h om istic M etaphysics? R e v . Philos, de L o u v a in 56 (1958) 294—315;

25 P or. L ogische U n tersu c h u n g e n , II, cz. I oraz Id ee n zu einer... I, cz. I, r. 1, §§ 2, 6, i 16.

(15)

tyw n ych ; w y stę p u ją tu bądź tw ierd z en ia red u k o w aln e p rzy po­ m ocy ko n w en cji term inologicznych do p raw d logicznych, ja k np. żaden k a w a le r nie jest żonaty, bądź p o stu laty , o p a rte o jak ąś konw en cję term inologiczną (w zględnie kon sekw encje logiczne tak ic h p o s tu la tó w ).26 Do ty ch o sta tn ic h należą zdania o w y łą ­ czaniu się jakości p ro sty ch , jak np. żadne czerw one nie jest zielone.

P rz ed sta w io n a w p rzy b liżen iu n eop o zy ty w isty czna teo ria zdań an alityczn y ch , aczkolw iek p rzeko n ująco w yłożona, w zbudziła w iele zastrzeżeń. N ajb ard ziej żyw ą k ry ty k ę zapoczątkow ał W. V. O. Q u in e .27 Z w rócił on uw agę n a k ry ją c e się u p o dstaw tej k o n ­ cepcji anality czno ści d o g m aty em p iry sty czn e (chodzi o przeciw ­ staw n e oddzielenie odziedziny em piryczno-rzeczow ej i językow o- rac jo n aln e j, a co za ty m idzie zdań a n ality czn y ch i sy n te ty c zn y c h oraz o uzn an ie podejścia eksk lu zyw n ie językow ego) o raz zakw e­ stionow ał popraw ność p ro je k to w a n y ch d e fin icji zd ania a n a li­ tycznego (niedostatecznie w y ja śn ia ją, są n iep recy zy jn e, z ak ła­ d ają pojęcia rów nie n iezd eterm in o w an e co i pojęcie definiow ane oraz nie dadzą się stosow ać do zdań języ k a potocznego albo ta ­ kiego, k tó ry zaw iera w sobie choćby częściowo język potoczny). Podobne z a rz u ty m ożna znaleźć rów nież u inny ch a u to r ó w .28 C. I. Lew is, aczkolw iek u zn aje, że każde konieczne praw dziw e tw ierd zen ie je st zdaniem an ality czn y m , to jed n a k p rzy jąw szy różne ty p y znaczenia w y ra ż e ń nie godzi się n a in te rp re ta c ję w szystkich odm ian sensów jako czysto językow ych. W raz z

in-26 N iekiedy zd an iam i m a te ria ln ie a n a lity cz n y m i n az y w a się je d y n ie te, k tó re n ie są sp ro w a d z a ln e do p ra w d logicznych p rzy pom ocy reg u ły z a stę p o w an ia definicyjnego.

27 Zob. jego Tho D ogm as of E m p iricism , T h e Philosophical R e v i e w 60 (1951) 20—43 i W ord an d O biect, C am b rid g e M ass, N. Y. 1960. D yskusję w te j sp ra w ie dobrze re f e ru ją : W. S teg m ü ller, Das W a h rh e itsp ro b le m und die Id ee d er S em a n tik , W ien 1957, 291—319 oraz E. P oznański, S p ó r o a n a ­ lityczność, S tu d ia Filozoficzne n r 4 (19), 1960, 119— 146.

28 Q uine’a p o p a rli: M. G. W hite, N, G oodm an, F. W aism an n i J. W. N. W atkins. N ato m ia st w o b ro n ie sta n o w isk a C a rn a p a w y stę p o w a li m. in. В. M ates, M. W eitz, R. M. M a rtin , H. P. G rice i P. F. S traw so n .

(16)

n y m i m o m en tam i pociąga to za sobą co n a jm n ie j tru d n o ści w p rzy ję ciu przytoczonego, głów nego stanow iska. A. Pap, choć a n a lity k , sprzeciw ia się czysto sy n ta k ty c zn e j koncepcji znaczenia, k tó re m a być zawsze w y starczający m w a ru n k ie m k o n sta ta cji p ra w d y koniecznej. N adto s ta ra się okazać dlaczego n a w e t za- kresow o nie należy id en tyfik ow ać zdań: analitycznego, a priori, koniecznego i koniecznie p ra w d z iw e g o .29 M. B unge w reszcie w zaproponow anej d efin icji analityczności tej o sta tn ie j nie p rze ­ ciw staw ia ab so lutnie syntety czn o ści lecz rela ty w n ie , z uw agi na odniesienie do jakiegoś system u. Z d an ie Z jest an ality czn e w sy ­ stem ie (językow ym albo poznaw czym ) S w te d y i ty lko w ted y, g dy w arto ść logiczną Z m ożna ro zstrzyg n ąć w drodze analizy znaczeniow ej jego sk ładow ych w y rażeń z u w zględnieniem jedy nie in n y ch w y rażeń S lub rów nież logiki p resupo n ow anej przez S. 30 Takie — przykładow o zresztą podane ■— podejście do pojęcia analityczności nie w yklucza o dw ołania sią do ja k ie jś rzeczyw i­ stości i w sk azu je p rz y n a jm n ie j na częściowe o dstąp ienie od o strej d y sju n k c ji zdań a n ality czn y ch i sy n te ty c zn y c h a dopuszcza pew nego ro d zaju grad u alizm (A. Pap).

Ze sporem o istn ien ie p raw d koniecznych w iąże się d y sk u sja n ad c h a ra k te re m w ypow iedzi o w y k lu czan ia się barw . Zalicza

29 P or. C. I. L ew is, A n A nalysis of K now ledge an d V alu atio n , L a S alle 1946, 35— 168. K. S. D onnellan zauw aża, że L ew is w iąże p o zn a n ie koniecz­ nie p ra w d z iw e z p rzed d o św iad c zaln y m i k ry te ria m i ich a p lik a c ji a ty m ­ czasem są i podośw iadczalne reg u ły znaczenia. P or. N ecessity and C rite ria,

Journal of Philos. 59 (1962) 647—658. P or. A. P ap , S em antics an d N ecesary

T ru th , cz. II. P rz y o kazji w a rto w spom nieć, że W. K n eale w y stę p u je p rz e ­ ciw re d u k o w a n iu p ojęcia konieczności do u n iw ersa ln o śc i ja k czynili to H um e, W ittg e n stein i P o p p er. Por. jego U n iv e rsa lity a n d N ecessity, Brit.

Journal Philos, of Sc. 12 (1964) 89—102.

30 Chodzi o an alizę szeroko p o ję tą. P or. A n aly c ity R edefined, Mind 70 (1961) 239—278. D ychotom ia zdań a n a lity cz n y ch albo sy n tety czn y ch , nie je st ab so lu tn ie pow szechna i bezw zględna, lecz p rze b ieg a w różn y ch asp ek ta ch , stą d zd e te rm in o w a n ie an a lity cz n o ści pod je d n y m w zględem nie pociąga jeszcze za sobą anality czn o ści z innego p u n k tu w idzenia. N ie w y ­ klucza się przez to m ożliw ości w y stą p ie n ia ogólnej w iedzy koniecznej i za­ razem rzeczow ej.

(17)

się je do zdań m a te ria ln ie an ality czn y ch . P o d staw ę ich apo- dyktyczności zaś w idzi się nie ty lk o w sam ych operacjach ję- zykow nych, lecz także w czynnościach językow o-dośw iadczalnych, a w szczególności przez w skazan ie ró żn y ch koniecznie jakości (klas rzeczy). Chodzi o tzw. defin icje ostensyw ne i w k o n sek w en ­ cji zdan ia o stensyw nie a n a lity c z n e .31 D zieli się w te d y zdania m ate ria ln ie an ality czn e ciaśniej p o jęte na: 1° n iein ten sjo n aln e, gdy ich orzecznik nie n ależy an i do k o n o tacji an i in te n sji pod­ m iotu; są jed n a k p raw d ziw e n a m ocy d eiktycznie ustalonego sensu, (np. zdanie: jeśli coś je s t czerw one to nie jest zielone) oraz 2° in te n sjo n a ln e, skoro orzecznik należy do k o n o tacji podm iotu (tzw. zdan ia rea ln ie an ality czne, jak np. w szystko, co b a rw n e jest rozciągłe), albo g d y orzecznik należy do in te n sji podm iotu (tzw. zdania n o m in alnie an ality czn e, jak np. jeśli coś je s t czerw one to jest b arw ne).

N a koniec w a rto zwrócić uw agę, że nie w y gasła jeszcze dy­ sk u sja n ad m ożliw ością zdań sy n te ty c zn y c h a p rio ri.32 Z w iązała się ona w ła śn ie z pojęciem zd an ia m a te ria ln ie analitycznego. To o sta tn ie (np. zdanie: to, co b a rw n e je s t rozciągłe) m oże m ieć ch a­ r a k te r zdan ia sy n tety czn eg o a p rio ri, bo opiera się nie tylk o na reg u ła ch językow ych i d efin icjach u w ik łany ch , lecz także trzeb a

31 P or. V. C. A ld rich , T he L a st W ord on B eing Red an d G reen A ll O ver, Philos. S tu d ie s 5 (1954); H. P u tn a m , R ed an d G re en A ll O ver again,

Philos. Rev. 66 (1957); C. R ad fo rd , T he In so lu b ility of th e Red G re en P ro ­

blem , A n a ly sis 23 (1963) oraz P. S w ig g art, T h e In c o m p a tib ility of C olours,

M in d 72 (1963).

32 Z o sta tn ic h pozycji zn an e są m i n a s tę p u ją c e : J. O. N elson, Y -P ro p o - sitions, Philos. S tu d ie s 12 (1960) 65—72; H. N. C a sta n ed a , „7 + 5 = 12” as a S y n th e tic P ro p o sitio n , Philos, a. Phen. Res. 21 (1960) 141—158; N. R. H a n ­ son, T he V ery Id e a of a S y n th e tic A p rio ri, M in d 71 (1962); H. D elius, U n te rsu c h u n g e n z u r P ro b le m a tik d e r so g e n an n te n sy n th e tisc h e n S ätze a p rio ri (ro z p ra w a h a b ilita c y jn a ) G ö ttin g e n 1963; H. B. V eath, St. T hom as, an d th e Q uestion, „H ow a re s y n th e tic Ju d m e n ts a p rio ri po ssib le?”

T h e Mod. Sch o o lm a n 72 (1965) 239—263; R. Ja g e r, R ealism a n d N ecessity, T h e R e v i e w of M eta p h y sic s 18 (1965) 711—737. T rz e b a p am iętać , że K a n t

p y ta ł ja k m ożliw e są sądy sy n te ty c zn e a p rio ri, a dziś docieka się, czy m ożliw e są ogólne z d a n ia rzeczow e i zarazem k o niecznie praw d ziw e.

(18)

w yko n ać p rocesy poznaw cze rzeczyw istości zw iązane z nieod ­ zow ną tu d efin icją ostensyw n ą (tak np. uw aża J. O. Nelson). R aczej k ry ty c z n ie n aw iązu je się do fenom enologicznego pojęcia „ m a te ria ln e a p rio ri”, a w p ro w ad za się tzw. „ fu n k cjo n aln e a p rio ­ r i ” lub „p ro ced u raln e a p rio ri” oraz jednocześnie w y k azu je się, iż d y sju n k cje: an ality czn e albo sy n tety czn e, i ap rio ri albo a po­ sterio ri, są zasadniczo n iezu pełn e i dlatego m ogą być dopełnione przez zdanie sy n te ty c zn e a p rio ri (H. D e liu s ).33

4. W św ietle zarów no w stę p n y ch w y jaśn ień term inologicznych ja k i naszkicow anego zarysu h isto rii p ro b lem u p ra w d y koniecz­ nej uw idacznia się często jedno stro nn o ść podejść do niego oraz jego rozw iązań. Tym czasbm w iele w sk azu je n a to, że zagadnienie okazania istn ien ia poznania z konieczności praw dziw ego nie n a ­ leży w yłącznie an i do teo rii pozn ania (epistem ologii), an i do on- tologii an i do sem iotyki. Oczywiście, m ożna ta k szeroko p o tra k ­ tow ać o sta tn ią dyscyplinę, aby ob jęła pozostałe, p rz y n a jm n ie j w tak im stopniu, w jak im to je s t p o trzeb n e do p rzep row ad zenia n a jej te re n ie dociekań n ad p ra w d ą konieczną. A le n ależy w łaśnie p am iętać b e z u stan n ie o tej złożoności płaszczyzn interesu jącego n as badania. A by bow iem w iedzieć zasadnie k tó re tw ierd zen ia są koniecznie p raw d ziw e, n ależy analizow ać n ie ty lk o zdan ia z uw agi n a re g u ły uży w an ia w y rażeń, lecz tak że s tr u k tu rę rzeczyw istości będącej p rzed m iotem ty c h zdań, oraz sposoby p o znania g w a ra n tu ­ jące jego w artość. N adto trz e b a u m ie ję tn ie zestroić te w ielo asp ek ­ tow e analizy. N ie m ożna powiedzieć, aby nie podejm ow ano już podobnych p rób .34 Robiono to je d n a k bez dostatecznego u św iado­

33 N aw et p rz y ję c ie ścisłej dychotom ii: a n a lity cz n e albo sy n tety czn e, nie p rze sąd z a jeszcze sp ra w y istn ie n ia zdań sy n te ty c zn y ch a p rio ri (Hao W ang). P d k re śla n o też (M. B unge), iż n ie m a sprzeczności w p ojęciu zdania, k tó re b y łoby zarazem sem iotycznie a n a lity cz n e a epistom olo- gicznie a p o ste rio ri. Ja k o p rz y k ła d w y m ie n ia się G alileu sza p ra w o sp a ­ dan ia ciał.

34 Np. p e ry p a te ty c k ie łączenie oczyw istości, m o d i dicendi, zdań w m a ­ te rii k o niecznej i re la c ji przyczynow ych, albo P a p a u siło w a n ia o k reśle n ia sto su n k u m iędzy p rze ciw sta w n y m i p a ra m i: an a lity c z n e — sy n tety czn e, a p rio ri ■—■ a p o ste rio ri, k o nieczne — przygodne. P ró b o w an o n a w e t okazać

(19)

m ien ia sobie celu, d o statecznie szerokiej p o d staw y po ró w nan ia o raz tru d n o śc i (i ich źródeł) tak ie j o peracji. U praszczając spraw ę, ale w y ra ż a ją c się najzw ięźlej, dałoby się określić daw n iejsze u si­ ło w an ia tego ro d za ju jako jed n o stro n n ie teoriopoznaw cze, a now ­ sze —· jako zb y t sem iotyczne.

A toli nie chodzi tu ty lk o o zharm onizow anie i zjednoczenie w sp o m n ian y ch trz e ch dziedzin w iedzy. W ydaje się, iż w b ad an iu p raw d koniecznych stanow czo za bardzo autonom icznie tra k tu je się poznanie w sto su n k u do rzeczyw istości poznaw anej oraz język w odniesieniu do poznania i pośrednio do stan ó w rzeczy. N iekiedy fa k ty c zn ie zachodzi daleko p o su n ięta ich sam odzielność, ale w te ­ dy nie w iąże się z nim p ro b le m aty k i w y m ag ającej z sam ego za­ łożenia ich zinteg ro w ania. A tru d n o zaprzeczyć, że zagadnienie w ystęp o w an ia p oznania koniecznie praw dziw ego nie im p lik u je p rz y n a jm n ie j w pew ien sposób i w p e w n y m zakresie połączenia m om entów : językow ego, poznaw czego i rzeczowego. M ianow icie p rz y n a jm n ie j w ten sposób, a b y w szu k an iu odpow iedzi o raz jej m o ty w acji nie pom ijać k tó re jś z ty ch dziedzin i zachow ać odpo­ w iednią kolejność. W ykroczenia przeciw tem u zaś dopuściłby się ten, kto nie b ad a łb y kom pleksow o, czy istn ie ją sta n y rzeczy k o ­ nieczne, ap o d y ktyczn e p oznanie tak ich stanów , o raz k ry te ria ro zpoznania tej apodyktyczności i sposoby jej w y rażen ia, k tó re zarazem g w a ra n to w ały b y p rzekazyw alność tak ie j wiedzy. A więc m am y ju ż zarysow any tok adek w atneg o o pracow ania odpow iedzi n a p y ta n ie zw iązane z ty tu łe m a rty k u łu . A le n a tym nie kończą się jeszcze przygotow ania.

5. W okół p ro b lem u p raw d koniecznych nag ro m ad ziły się z bie- gieim czasu n ad to in ne ja k b y idola, k tó re należy uprzed nio roz­ ważyć. W śród nich dw a w y d a ją się n a jb a rd zie j szkodliw e: zbyt o stre oddzielanie ro zm aity ch ak tó w poznaw czych (ich w yników ) oraz ch w iejn e (ściślej, u w aru n k o w a n e ro zm aity m i system am i fi­ lozoficznym i) pojęcie dośw iadczenia. P ierw sze zasadza się p rzede

sp ro w ad zaln o ść (drogą defin icy jn eg o zastępow ania) te rm in u „zdanie a n a ­ lity c z n e ” do te rm in u „zdanie logicznie p ra w d z iw e ”. P o r. L iu S h ih Chao, O n th e A n a ly tic an d th e S y n th etic, Philos. Rev. 65 (1956) 218—228,

(20)

w szystkim n a odrzu cen iu m ożliw ości złożonej czynności pozna­ nia, w y k o n y w an ej i przez zm ysły i przez in te le k t, a co za ty m idzie g w a ra n tu ją c e j w y n ik o w i poznaw czem u rzeczowość i ogól­ ność. D ru g a zaś w iąże się z tra d y c y jn y m sporem em piry zm u z ap rio ry zm em i p row adzi do niedokładnego albo zacieśnionego pojęcia dośw iadczenia. W sum ie więc trz y głów ne, jeśli nie złu­ dzenia, to w ym ag ające rew izji p rzek o n an ia legły u sam ych pod­ s ta w ro zw iązy w ania zagad nien ia p raw d koniecznych: zbytnie au to nam izo w anie języ k a (a częściowo poznania), s ta ła i s k ra jn a izolacja poszczególnych ak tó w poznaw czych o raz zawężone- po­ jęcie dośw iadczenia. T ym spraw o m — zresztą w zajem nie pow ią­ zany m ze sobą — pośw ięci się jeszcze k ilk a uw ag.

O graniczenie poszukiw ań u sp raw ied liw ien ia zdań koniecznych i zarazem rzeczow ych do an alizy sfe ry czysto językow ej budzi m iędzy in n y m i n a stę p u jąc e zastrzeżenia: język nie je s t czym ś z n a tu ry bytow o niezależnym . Z n ak i językow e m ają c h a ra k te r in te n c jo n a ln y , są znak am i czegoś dla kogoś, odznaczają się tzw. przeźroczystością. Chodzi jed n a k nie ty lk o o jak ąk o lw iek p rzed- m iotow ość języka. A by bliżej zdeterm in o w ać jego o biekt trz e ­ ba uw zględnić rów nież jego genezę i fu n k cję . P o w sta je on sam o­ rz u tn ie jako in s tru m e n t w y ra ż an ia p oznania czegoś realnego, a dopiero w tó rn ie — czegoś wymyślonego,. S k ład a się ze znaków sztucznych, ale ich arb itra ln o ść m oże dotyczyć doboru sym boli dla określonej rzeczyw istości (przedm iotów , relacji), a nie zaś tego, że istn ieją rozm aite rodzaje p rzedm iotów , rela cji itp. W ję ­ zykach sztucznych m a program ow o m iejsce dalej p o su n ięty kon- w encjonalizm , lecz w języ k ach spo ntan iczn ie po w stały ch dow ol­ ność o b ieran ia znaków i p rzy p o rząd k o w an ia im fu n k c ji sem io- tyczny ch jest czym ś n ieisto tn y m w procesie poznaw ania rzeczy­ w istości, choć n iew ątp liw ie w ażnym i nieodzow nym do uw zg lę­ dnienia p rzy analizie języ k a w oderw an iu . W zasadzie języ k ro ­ dzi się z poznaw czych k o n tak tó w z rzeczyw istością i dlatego do­ stosow uje się do w łaściw ego, m ożliw ie adek w atn ego op isania jej w określo n y m aspekcie i w y ra ż en ia m y śli o niej. G dy je s t to rzeczyw istość su b iek ty w na, to łatw ie j w y stę p u je ekspresyw n a lu b ew o k aty w n a ro la języka. Skoro n a to m ia st m a się n a uw adze

(21)

pozapodm iotow e sta n y rzeczy chodzi o statecznie o in fo rm acje o nich. S tąd n ajp ierw szy ch ra c ji konieczności praw dziw ego sądu należy szukać w dziedzinie on ty cznej. P o stęp ow anie o g ran icza­ jące się w tej sp raw ie do sfe ry sy n ta k ty c zn e j języ k a b y łob y n ie­ porozum ieniem , odw róceniem n a tu ra ln e g o p orząd k u rzeczy. Z da­ n ia nie stanow ią przecież stw ierd zen ia lub ilu s tra c ji jak iejś k o n ­ w encji co do sposobu u ży w an ia języka. Je śli a rb itra ln o ść tak a zachodzi, to ogran iczają ją choćby k ry te ria pozajęzykow e, w edle k tó ry c h ocenia się te konw encje. P rz y ję c ie jedy nie czysto lin g w i­ stycznego znaczenia nie pozw ala n a p ełn ą teo rię znaczenia. N a ty m bazuje też p ro b lem m ery to ry c z n ej tra fn o śc i d e fin icji (nie m ieszać definicji i p ostulatów ). Do tego sam ego w niosku p ro w a ­ dzi n a w e t uw ażna ob serw acja w yników m etalogiki. A ni s y n ta k - tyczna niesprzeczność, an i zupełność, an i an alityczność nie d a­ dzą się p rak ty c zn ie u stalić bez odw ołania się ostatecznie do m o­ deli sem antycznych, a w p rz y p a d k u stosow ania teo rii do ja k ie j­ kolw iek dziedziny fizycznej — bez p rzy jęcia o niej tw ierd zeń o c h a ra k te rz e em pirycznym . L ogika i m a te m a ty k a ty lko w y ra ź ­ nie nie odw ołują się ostatecznie do faktów .

Przyzw yczajono się oddzielać o p eracje poznaw cze dokonane przy pom ocy zm ysłów zew n ętrzn y ch lub w e w n ętrzn y c h , przy pom ocy in te le k tu i p rzy pom ocy ro zu m u (dyskursyw ne) oraz od­ pow iednio ich re z u lta ty . N ie k w estio n u jąc b y n a jm n ie j słuszności tego stanow iska nie n ależy w y kluczać rów nież w y stęp o w an ia czynności poznaw czych m ieszanych. T ak np. a k t in tu icji może stanow ić połączenie in te le k tu a ln e g o u jęcia bezpośredniego z ab­ stra k c ją czy n a w e t procesem ab stra k cy jn o -d y sk u rsy w n y m . Moż­ liw e są też a k ty poznaw cze zaw ierające w sobie jednocześnie spostrzegan ie i m yślenie w zajem nie się p rzen ik ające. Dlaczego zdanie ogólne m a być albo czystym tw o rem in te le k tu albo sum ą sądów czysto spostrzeżeniow ych? Czynności zm ysłow e i in te le k ­ tu a ln e oraz ich w y tw o ry stanow ią o rganiczną jedność w n a jb a r­ dziej typ o w y ch i n a tu ra ln y c h a k ta c h p o z n a w c z y ch .35 Tego ro ­ d zaju w y d a ją się być przede w szystkim sądy egzysten cjalne

(22)

stw ie rd z ają ce istn ien ie ko n k retn eg o p rzed m io tu m aterialnego , ja k np. sąd: ten oto człow iek istn ieje. J e s t tu zespolenie pozna­ nia zm ysłow ego i in te le k tu a ln e g o w jed n y m akcie poznaw czym . D alej, do tego ty p u tw ierd zeń należą sądy o różności pew n y ch jakości p ro sty ch , o złożoności p ew n ych zjaw isk z określo ny ch elem entów , o p ew n y ch n a jp ro stsz y c h (d ających się u jąć n ajog ó l­ n i e j czyli bardzo a b stra k cy jn ie ) re la c ja c h itp. Z d a rza ją się zda­ nia, k tó re są jednocześnie sp o strzeżeniow ym i w ypow iedziam i o fa k ta c h i in te le k tu a ln y m i ujęciam i ty ch faktó w . N ajb ard ziej chy ba znan y m sposobem poznania łączącego w sobie a k ty ró ż­ n y ch w ład z jest m eto d a opisu analitycznego, dotyczącego p rze d ­ m iotów em pirycznych, ale dającego w w y n ik u c h a ra k te ry s ty k i o g ó ln e .36 M ając np. dan ą w dośw iadczeniu pzeciw staw ność b arw , m ogę u jąć in te le k tu a ln ie ogólną rela cję różn icy m iędzy ty m i barw am i.

N iejed n o k ro tn ie zauw ażano, że d o kład niejsza an aliza filozo­ ficzna terim inu „dośw iadczenie” p row adzi do coraz now ych t r u d ­ ności w jego rozum ieniu. Nie w iadom o zw łaszcza, gdzie dośw iad­ czenie, .aczkolw iek nie w y stę p u je w y raźn ie, to jed n a k w p ły w a n a re z u lta t w iedzy oraz k ied y o p e ra c ja poznaw cza nie p rz e sta je być dośw iadczalną choć daleko 'odeszła od tego, co pow szechnie z o w ie . się obserw acją. S tą d czerpie siły tra d y c y jn y spór em pi­ ry zm u z ap rioryzm em . W spółczesna jego postać dotyczy głów nie c h a ra k te ru założeń m a te m a ty k i em p iry cznej (tzw. sto s o w a n e j),37 Czy a k sjo m a ty m a te m a ty k i em p iry czn ej są zdaniam i rzeczow y­ m i i koniecznie p raw d ziw y m i (sy n tety czn y m i a p rio ri — ja k chce u m ia rk o w a n y ap rio ry zm — czy też są to albo czysto an ality czn e sąd y w yłuszczające jed y n ie sens z a w a rty c h w nich term in ó w (de­ finicje przez p o stu laty ) albo zw ykłe u ogólnienia em piryczne (ty pu p ra w fizyki) — jak w idzi to empiryz.m u m iark o w an y .

Źródło p rzed staw ion ej k o n tro w e rsji tk w i przed e w szystkim

36 P o r. T. Czeżowski, O m etodzie opisu an ality czn eg o , w : O dczyty f i­ lozoficzne, 197—207.

37 P o r. K. A jdukiew icz, Z ag a d n ien ia i k ie ru n k i filozofii, K ra k ó w 1949, 45—46.

(23)

w ró żn y m pojm o w an iu „d ośw iadczenia”. E m piry zm rozum ie je ciasno. O granicza słusznie do dośw iadczenia zm ysłowego, ale b ez­ p o d staw n ie nie chce go dostrzec w in n ych zdaniach jak tylko w czysto spostrzeżeniow ych. A tym czasem np. w zdaniu ty p u : „żadne czerw one nie jest zielone” zaw iera się dośw iadczenie ge­ netyczn ie, jeśli ty lko ktoś rozw aży o stateczn ą podstaw ę jego p rzyjęcia, a m ianow icie d efinicje ostensyw ne. D latego też tru d n o pow iedzieć, że p ra w d y konieczne „w ogóle n ie o p ie ra ją się na do­ św iadczeniu ” lub „są niezależne od w szelkiego dośw iadczenia.” R ola dośw iadczenia m oże okazyw ać się p rzy ro zm aity ch o p e ra ­ cjach poznaw czych: w genezie p oznania zgodnie, z zasadą, że „co nie było w zm y słach nie jaw i się w in te le k c ie ” (em piryzm genetyczny), w u zasad n ian iu zdań przez ich ro zstrzy g an ie w d ro ­ dze o dw ołania się do zdań o b serw acy jn y ch (em piryzm m eto do­ logiczny), a w reszcie w u p raw o m o cn ian iu a p a ra tu pojęciow ego, jeśli k o rzy sta się z d e fin icji d eik ty czn y ch lub in n y ch podobnych zabiegów (em piryzm sem iotyczny). N ie ty lko d ru g i rodzaj em pi- ry zm u upow ażnia do m ów ienia o oparciu poznania n a dośw iad­ czeniu lu b o zależności od niego, lecz tak że oba pozostałe, aczkol­ w iek w in n y m sensie. A co jeszcze w ażniejsze, p ierw szy i trzeci ty p em piryztm u może łączyć się z p ew n y m ro d zajem aprioryzm u,- a szczególnie z tzw. u m ia rk o w a n y m racjo n alizm em m etodolo­ gicznym o raz in te le k tu a lizm e m epistem ologicznym .

6. D otąd sta ra n o się jak b y u su n ąć (albo p rz y n a jm n ie j p o d w a­ żyć) zapory jak ie p o tw o rzy ły się n a drodze do u zn an ia rzeczo­ w ych p ra w d koniecznych. T eraz n ajw y ższy czas p rzed staw ić za­ ry s ow ej drogi, aby — kto m a do brą w olę —■ próbow ał sam o­ dzielnie nią iść.

O stateczn ą podstaw ą istn ien ia tw ierd zeń apod ykty czn ie p ra w ­ dziw ych są konieczne s ta n y rzeczy, k tó ry c h tw ierd z en ia te d o ty ­ czyłyby. P rzed m io tem ew e n tu aln y c h p raw d koniecznych m ogą być, bądź s tr u k tu ry m yślow e u sta lo n e p rzez p o s tu la ty i w iążące się z nim i ko nw encje term inologiczne, bądź rzeczyw istość istn ie ­ jąc a n iezależnie od poznania. K onieczność w spom nian y ch stru k -· tu r nie podlega w ątpliw ości, bo są takie, jak im i zd eterm inow ano je w założeniach. Nie po dleg ają też zm ianom w ram a ch teorii.

(24)

D rug im działem b y tó w koniecznych je s t rzeczyw istość istn iejąca niezależnie od poznania. J a k już w yżej zauw ażono posiada ona a sp e k ty koniecznościow e zarów no w płaszczyźnie istn ien ia jak i istoty . P o w sta je ty lko p y tan ie, jak ie są m ożliw ości poznania ow ych koniecznych aspek tó w stan ó w rzeczy.

P o zn an ie ap o dy k tyczn e — ja k zauw ażono w yżej — b y w a ab- - so lu tn e oraz w zględne. Bez k w estii p rz y jm u je się to ostatn ie, gdy g w a ra n tu ją je fo rm y w nioskow ania niezaw odnego. Nie m a też pow odów do zaprzeczenia m ożliw ości ro zszerzenia tej apo dy k- tyczności n a w nioskow ania o p a rte o rela cje rzeczow e (związki treściow e), o ile p o siad ają c h a ra k te r odpow iedniości dosko­ n ałej lub sto su n k u jednow ieloznacznego. Chodzi tu o to, aby w skazyw ało się je d y n ą 'r a c ję d la czegoś. T akie w y jaśn ian ie może m ieć c h a ra k te r n ieo b alaln y w ów czas, gdy ty lk o uży w a się a d ek ­ w atneg o a p a ra tu pojęciowego.

P rz y p ad e k apodyktyczności ab so lu tn ej jest b ard ziej skom pli­ kow any. N iew ątpliw ie, bez tru d n o ści i ad ek w atn ie po znaje się konieczne s tr u k tu ry fo rm a ln e i idealne. U stan aw ia je bow iem n a ­ sza aktyw n ość poznaw cza. Je śli zaś chodzi o p rzed m io ty realn e, to dla ich nieobalalnego p oznania w y su w a się p rzed e w szystkim szczególne ro d za je p oznania in tu icy jn ego , k tó re łączą się ze swo­ istą oczyw istością, d ającą poczucie pew ności. A czkolw iek w k o ń ­ cow ym sw ym w y razie jest in te le k tu a ln a , o statecznie spoczyw a na zm ysłach. P o d k re śla ł to zarów no Tom asz z A k w inu ja k i w spół­ cześni psychologow ie poznania. Chodzi ty lk o o k ry te ria , k tó re g w a ra n to w a ły b y apodyktyczność p oznania intu icy jneg o.

Rozróżniano w tej sp raw ie oczyw istość dośw iadczenia w e­ w n ętrzneg o i zew nętrznego, p rz y p isu ją c niezaw odność jedy nie albo jed n ej albo d ru g iej oczywistości. Je śli jed n a k p o trzeb a uw zględnić pow tarzaln o ść jak iejk o lw iek o b serw acji o raz ostro ż­ ność w fo rm u ło w an iu jej w yników , w te d y zarów no in tro sp ek c ja jak i dośw iadczenie z ew n ętrzn e m a ją w zasadzie jed n ak ie szanse być źródłem w iedzy n a pew no p raw d ziw ej. W cale poznanie w e­ w n ę trz n e nie m usi m ieć w iększej oczyw istości niż obserw acja, z uw agi n a sto p ień bezpośredniości. A nalogicznie ta o sta tn ia nie g ó ru je n a d in tro sp ek c ją dlatego, że jest b ard ziej in te rsu b ie k ty w

(25)

-nie sp raw d zalna. R e z u lta t w szelkiego dośw iadczenia d a je się bo­ w iem w y razić w g ru n cie rzeczy ad ek w etn ie i p rec y z y jn ie w zda­ n iach o p isu jący ch zaw artość w łasnego, a k tu aln eg o przeżycia po­ znawczego. U praw om ocnienie tego ostateczn e d ok o n u je się w p ła ­ szczyźnie językow ej.

W ażniejsze chy ba jest tu p y tan ie , w jak i sposób rozpoznać w y stąp ien ie in tu ic ji a d e k w a tn e j i d ostatecznie p recy zy jn ej. T rudn o przecież z góry w ykluczyć m ożliw ość błędu. Nie m a chyba niezaw odnych stan ó w in tu icy jn y c h , k tó re d aw ały b y lo­ giczną g w a ra n cję bezbłędności. M ożna n a to m ia st m ieć u s p ra ­ w iedliw ioną pew ność co do praw dziw ości jakiegoś sądu, ' a więc w ykluczyć fa k t błędu, g d y p o d staw a p rzy ję cia tego sądu jest w określo n y ch w a ru n k a c h ro zpoznana jako dostatecznie m ocna. Od stro n y o b iek tu k ry te riu m dla tego rozpozn ania stan o w i ko ­ nieczność sta n u rzeczy. P rzeciw H u m e ’owi da się powiedzieć, że nie chodzi tu o poznanie czegoś, co je d n a k bez sprzeczności m ogłoby nie być lu b być inaczej. A to li trz e b a to jeszcze okazać śro d k am i u m ożliw iającym i k o n tro lę ich popraw ności. Robi się to w ła śn ie z u w zg lęd n ien iem s tro n y językow ej. Do tego zaś n ie­ odzow ne jest poznanie ty p u an ality czn o-d efin icyjn ego . W ów ­ czas jed y n ie może uw idocznić się oczyw ista sprzeczność z pow o­ d u połączenia p rzeciw staw n y ch treści lub z b ra k u ja k ie jś treści koniecznie dop ełn iającej. W tedy też m ożna w skazać nieob alal- nie je d y n ą rac ję jakiegoś fa k tu . S am a in tu ic ja nie d aje jeszcze środ kó w rozpoznania apodyktyczności sądu, tzn. sądu, którego zaprzeczenie im plikow ałoby sprzeczność. D opiero łącznie i w r a ­ m ach poznania o c h a ra k te rz e an ality c z n o -d e fin ic y jn y m dostrzega się, czy n e g acja sądu zaw ierałab y sp rz e c z n o ść .39 W tedy też nie

38 W ażne je s t to zw łaszcza o statn ie, bo in te le k t n ie ty lk o p o rz ą d k u je i s y n te ty z u je dozn an ia zm ysłow e lecz ta k ż e ro zszerza je poza te n obszar doznań. P or. S. Th. I, 84, 6 oraz P. C hojnacki, W stęp do filozofii i zarys ontologii, O pole 1949, 25.

39 A nality czn o ść p ra w d k o niecznych je st ja k b y fu n k c jo n a ln a . Por. R. E. G a h rin g e r, A n aly tic P ro p o sitio n s an d P hilos. T ru th , T h e Journal

of Philos. 60 (1963) 481—502. P rz y o kazji p rzy p o m in a się, że nie w y s ta r ­

(26)

po trzeb a żad n ej w e ry fik a c ji ro zstrzy g ającej. W y starcza u ję ta treść dośw iadczenia, k tó ra z uw agi n a konieczny sta n rzeczy i u tw o rzo n y w o p arciu o em p irię a p a ra t pojęciow y dostarcza ja k ­ b y d efin icji an ality czn ej tego sta n u w ty m ję z y k u .40

Z atem sąd oczywiście p raw d ziw y m a te ria ln ie m a m iejsce w te ­ d y i ty lk o w ted y , gdy in te le k t przez konieczny s ta n rzeczy (bę­ dący przedm iotem tego sądu) jest poru szo n y i zm uszony nieod­ w ołalnie uznać praw dziw ość tego sądu ze w zględu n a treść po­ znaw czą p rze d staw ia jąc ą się językow o analitycznie. R ozstrzyga się zaś o ty m w szy stk im rów nocześnie w trz e ch płaszczyznach i w e w zajem n y m ich pow iązaniu: językow ej (analityczność zda­ nia), poznaw czej (oczywistość in tu icy jn eg o ujęcia) i o n ty czn ej (konieczność sta n u rzeczy). P ra k ty c z n ie nie jest to jedynie spon­ tan iczn a i „b ły sk o w a” o peracja. A by do niej doszło trz e b a ją g ru n to w n ie przygotow ać, p o w tarzać i sem iotycznie sk o n tro lo ­ wać. A ty m w iększego trz e b a p rzy g o to w an ia i sk ru p u la tn ie jsz e j k o n tro li im p o zn ajem y m niej p ro ste sta n y rzeczy oraz im b a r ­ dziej p o słu g u jem y się opisow ym niż o stensyw ny m językiem . D la­ tego n a jła tw ie j doprow adzać do apodyktycznego poznania sądy o p ro sty ch jakościach zm ysłow ych i k o n k re tn y m istnieniu . Z d a­ nia: „żadne czerw one nie jest zielone” oraz „ istn ie ję ” , w y m ag ają jed y nie defin icji o stensyw nych, aby sta ły się an ality czn y m i i in ­ tu ic y jn ie przedm iotow o oczyw istym i. I tę analityczność u g ru n ­ tow an ą em pirycznie nie tru d n o o k a z a ć .41

N ato m iast tw ierd zen ia m etafizy k i, choćby n a jb a rd z ie j ele m en ­ tarn e , w y m ag ają już dłuższej o p eracji okazyw ania, że ich negacja prow ad zi do jaw n ej sprzeczności w d a n y m system ie p rzy ró w no­

ty lk o g enezy em p iry czn ej pojęć, lecz ta k ż e sem iotycznej em piryczności term inów .

40 S ą to k r y te r ia sem an ty czn e stw ie rd z e n ia konieczności zdania. W arto zw rócić uw agę, n a p o d k reśle n ie podobnej m yśli p rz y c h a ra k te ry sty c e m etody opisu analitycznego. P or. Czeżowski, op. cit. 200.

41 Ję zy k bow iem n ie p rz e sta je być rzeczow y a sta je się w ysoko te o re ­ tyczny. W zd an iu „ istn ie ję ” w y stę p u je rów n ież r e la c ja konieczna, a m ia n o ­ w icie koniecznego p rzy p o rzą d k o w a n ia w sk az an e j istocie odpow iedniego istn ie n ia — ją istn ieję.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Multiaxial stress criteria such as the Von Mises equivalent stress and the (maximum) principal stress are often used to find the stress in complex geometries. Questions as which

De economische aspecten, met name de apparaatkosten, kunnen slechts heel ruw geschat worden, omdat de reactoren zo groot zijn dat er geen standaard

Aan de hand van dit onderzoek kan geconcludeerd worden dat hoog flexibele, lage kosten en hoog volume productie van voorbehandelde aluminium GLARE sheets mogelijk is. De

Kleine moleculen hebben allemaal dezelfde looptijd. Datzelfde geldt voor grote moleculen, die de gel helemaal niet in gaan. De gel kan alleen moleculen schei- den die niet te groot

Want het puilde uit in de centrale opvang en de proppen (een woord dat we daarvoor gebruik- ten) moesten met voorrang weggewerkt worden. Een taak was voor

niques used, a full Diesel Electrical Propulsion System is used as the case study, tracing the evolution from conceptual design through to service operation, analysis of trials

Spośród wielu figur ST, które mogły inspirować słowa Jezusa podczas ostatniej wieczerzy, obraz cierpiącego Sługi z Iz 53 jest najmocniej poświadczony w Ewangeliach i był