Stanisław Kamiński
O prawdach koniecznych
Studia Philosophiae Christianae 4/1, 47-72S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristia n a e A TK
4(1968) 1
STA N ISŁA W K A M IŃ SK I
O PRAWDACH KONIECZNYCH
1. W stęp n e w y ja ś n ie n ia term inologiczne. 2. B liskoznaczne te rm in y w sto su n k u do nazw y p ra w d a konieczna. 3. D zieje p ro b lem u p ra w d y koniecz nej. 4. P o trz e b a h a rm o n ijn ie w ielo stro n n eg o tr a k to w a n ia p ro b lem u p ra w d koniecznych. 5. P rzeszkody u tru d n ia ją c e w łaściw e podejście do ro z w ią zania p ro b le m u p ra w d koniecznych. 6. Z ary s drogi ro zw ią zan ia p ro b lem u
istn ie n ia p ra w d koniecznych.
1. G dy m ów i się o p raw d a ch koniecznych, to chodzi o tw ie rd z e nia praw d ziw e koniecznie, a w ięc tak ie zdan ia logiczne, k tó ry c h zaprzeczenie im pliko w ałob y sprzeczność. E k sp lik u jąc zaś p o ję cie p raw d y pow iem y, iż będą to te zdania, k tó ry c h treść nie m oże nie być id en tyczn a in te n c jo n a ln ie z ich przedm iotem . N atom iast zagadnienie p ra w d koniecznych d ałoby się zam knąć w p y ta n iu czy i jak ie p ra w d y p o siadają c h a ra k te r koniecznościow y. M am y p rzy ty m n a uw adze nie tylk o to, czy m ogą istn ieć tw ierd zen ia z konieczności praw dziw e, lecz także to, czy fak ty czn ie da się u stalić niezaw odnie (nieobalalnie), iż jak aś k o n k re tn ie w sk azana teza je s t koniecznie p raw d ziw a b Z anim je d n a k p rz y stą p i się do refe ro w a n ia poglądów w tej sp raw ie o raz zaproponow ania i obro ny pew nego stano w iska trz e b a podać k ilk a w stęp n y ch w yjaśnień , dotyczących zarów no u ży w an y ch tu term in ó w jak i genezy za sygnalizow anej p ro b lem aty k i.
1 Nie uleg a w ątpliw ości, że gdy zestaw i się ja k ie k o lw ie k dw a zdania m iędzy sobą sprzeczne, to koniecznie jedno z n ic h je s t praw d ziw e. Nie w iadom o je d n a k k tó re i dlatego szuka się m eto d y n iepodw ażalnego u s ta
T erm inologiczna stro n a zarysow anego zagad nien ia należy do sem io ty k i języ k a potocznego. W iadom o zaś, że tru d n o up raw iać p rec y z y jn ie sem io ty k ę tego języka. J a w i się kom prom isow e w y j ście z sy tu acji. P rz y zachow aniu p ew n y ch ostrożności m ożna sform u łow ać k o m u n ik a ty w n ie zasadnicze intuicje, k tó re wiążą się z w y stęp u jący m w ty tu le problem em . Z tak im ograniczeniem przeto p rzy stą p im y do w y jaśn ien ia pojęć.
N ie w pro w ad zając rozró żnien ia p raw d y w zależności od sto p nia języ k a w y ra z im y się w y starczająco d okładnie dla n aszych ce lów, gdy o k reślim y zdan ie p raw d ziw e jako takie, w k tó ry m tw ie r dzi się, iż rzeczy m ają się ta k a ta k i ta k a ta k w łaśn ie jest. P r a w da stanow i w ięc w łaściw ość pozn ania sform ułow anego w zdaniu logicznym , ale w łaściw ość re la ty w n ą . P rz y słu g u je ona bow iem poznan iu w o dniesieniu do jego dobrze zdeterm in ow aneg o p rze d m iotu. Praw dziw ość p o znan ia m a p rzeto m iejsce w te d y i tylko w tedy, gdy zachodzi in te n c jo n a ln a identyczność pozn an ia i jego w łaściw ego przed m io tu. S tą d m ożliw e są ro zm aite odm iany praw dziw ości, w zależności od ty p u p oznania (ze w zględu n a jego genezę i sp o sób-upraw om ocnienia) oraz od ro d zaju p rzedm iotów tego p o z n a n ia .2
M ając n a uw adze to o sta tn ie odróżnia się np. pojęcie p raw d y dla zdań o fa k ta c h (czy to o in d y w id u ach czy to o ich a b s tra k cy jn y c h w łasnościach) oraz dla zdań o p rzed m iotach id ealny ch (nie dan y ch , ale u k o n sty tu o w a n y c h lub sk o n stru o w an y ch przez u m y sł poznającego). R óżnorodność ty ch p rzedm iotów wiąże się z ro zm a ity m i c h a ra k te ra m i poznania. Może ono być o p a rte bez pośrednio lu b pośrednio o p o w ta rz a ln ą ob serw ację albo o in te le k tu a ln ą oczyw istość. Może też posiadać ró żn e ro d zaje i stopnie u zasad nien ia: przez odw ołanie się do dośw iadczenia, do w alorów sp e cja ln e j w ład zy poznaw czej (np. intuicji), do osobliw ego p rz e
2 P or. P. W ilp ert, Das P ro b le m der W a h rh e its sic h e ru n g bei T hom as von A quin, M ü n ste r 1931; A. S chaff, Z zagadnień m a rk sisto w sk ie j te o rii p raw d y , W arszaw a 1951 oraz T. Czeżow ski, U w agi o k la sy cz n ej defin icji p raw d y , w : O dczyty filozoficzne, T o ru ń 1958, 68—74.
życia poznaw czego (np. oczywistości), do reg u ł u ży w an ia w y rażeń języ k a (fo rm aln ej s tr u k tu ry w y rażeń , znaczeń w yrażeń) itp.
2. Ze w zględu na w spom niane rozró żnien ia i ro zm aite próby na nich o p a rty c h rozw iązań co do egzystencji p raw d y koniecznej pojęcie tej o statn iej łączy się z pojęciam i: oczyw istości, pewności, p raw d y logicznej (form alnej), p raw d y apodyk tycznej, p raw d y niezaw odnej, p raw d y nieo balalnej (niepodw ażalnej, niezbitej), p ra w d y n iep o w ątp iew aln ej, zdania analitycznego, zdania a p rio rycznego, zdania syntetycznego a p rio ri itp. U stalenie sensu tych w szy stk ich term in ó w o raz zachodzących m iędzy nim i re la c ji s ta now i osobne zagadnienie, k tó ry m tu ta j nie będziem y się zajm o wać. T rzeba jed n a od raz u poczynić p rzy n a jm n ie j n iek tó re w y jaśn iające ich d eterm in acje, nieodzow ne dla zrozum iałości toku dalszych rozw ażań.
K onieczność w iąże się przed e w szystkim z b y tem oraz — chy ba analogicznie ·—■ z poznaniem lub jego znakiem 3. K onieczność jako a sp ek t b y tu stan o w i to, czego negacja prow adzi do zap rze czenia b y tu w d an y m a s p e k c ie 4. B ardziej p rzy stęp n ie, ale za razem n a ra ż a ją c się n a trudności, jak ie pociąga za sobą użycie pojęć m odalnych, dałoby się powiedzieć, że konieczne jest to, co nie m oże nie być lu b być in a c z e j5. O statn ie o kreślenie su g eru je oddzielnie konieczności w p o rząd k u istn ien ia (zaistnienia) od ko nieczności w p orząd k u isto ty (treści, bycia takim ). N astępne w ażne rozróżnienie jakie zw ykle się tu po d aje to: konieczność ab solu tn a (per se, bezw arunkow a), jeśli coś koniecznie istn ieje lub koniecz nie je st takie, bez u zależnienia od czegoś innego o raz konieczność re la ty w n a (per aliquid, w zględna), gdy zachodzi d la jednego z uw agi n a odniesienie do czegoś innego. A b so lutn a konieczność
3 N iek tó rzy u w aż ają , że konieczność p rz y słu g u je je d y n ie p o zn a n iu (zda niom), a zw ro t „ b y t konieczny” , je st co n a jm n ie j nieszczęśliw y.
4 A ry sto teles, A nP ost. I, 4 i M et. V, 5 oraz T om asz z A kw inu, In V Met., lect. 6. P or. M. A. K rąpiec, M etafizyka, P oznań 1966, 301nn i 335.
5 T om asz z A kw inu, In I An. P ost., lect. 42; In V M et., lect. 8; S. Th. I, 41, 2, ad 5 i I—II, 94, 4 oraz De V erit. 23, 4.
istn ien ia m oże przy słu g iw ać je d y n e m u b y to w i — A b s o lu to w i6. N ato m iast ab so lu tn a konieczność istotow a zachodzi jako rela cja m iędzy p ry n cy p ia m i k o n sty tu ty w n y m i b y tu w aspekcie jego isto ty (o ile się d o p ełn iają albo p rzeciw staw iają). K onieczność re la ty w n a istn ieniow a m a m iejsce w p rz y p a d k u tzw . przyczyn z e w n ętrzn y ch (spraw czej i c e lo w e j)7, a konieczność re la ty w n a , istotow a p rzy słu g u je działaniom lu b relacjo m ze w zględu n a n a tu r ę działającego lub n a tu rę członów relacji. Tu m ożliw e są zresztą różne stopnie konieczności zależnie od tego, czy chodzi o n a tu rę ontyczną, fizyczną lub m oralną.
K onieczność poznania to jego w łaściw ość ty p u m odalnego — tzw . apodyktyczność. P rz y słu g u je ona poznan iu ze w zględu n a je go asertyw ność, a m ianow icie, gdy ta k m ocno się je p rz y jm u je , że nie da się go zaprzeczyć bez popadnięcia w sprzeczność 8. I stąd uży w a się tu zam ienienie określeń: poznanie apodyktyczne, n ie zaw odne, nieobalalne, niepodw ażalne, pew ne, n iep o w ątp iew alne itp. Oczywiście, bierze się pod uw agę niezaw odną asercję treści poznaw czej ze w zględu n a jej tożsam ość in te n c jo n a ln ą z w łaści w y m jej p rzedm iotem , a więc konieczne u zn anie p raw d y 9. Taka je s t bow iem n a tu ra w szelkiego poznania, że jest ono a k te m u m y słu sk ierow an ym n a p rzed m iot i do niego się p rzy p o rząd k o w u jącym . N ie chcę przez to przesądzać jeszcze an i c h a ra k te ru p rz e d m iotu pozn ania ani genezy tego ostatniego. A toli w zw iązku z po w yższym należy p am iętać, iż p o słu gu jem y się słow em pew ność
6 P or. C. G. I, 42: Im p o ssib ile esse p lu r a q u o ru m u tr u m q u e 1 sit necesse esse.
7 W analogicznym se n sie m ów i się o w a ru n k u lu b śro d k u koniecz n y m (niezbędnym ) za istn ie n ia czegoś albo kon ieczn y m (przym usow ym ) stanie.
8 P o m ija m tu d y sk u sy jn ą sp ra w ę c h a ra k te ru a se rc ji w je j o dniesie n iu do p ra w d y : czy a s e rc ja p raw d ziw o ści zdania, to po p ro s tu a s e rc ja te go zdania (jak sądzi np. Ą yer), czy też a s e rc ja p raw d ziw o ści z d a n ia je st ju ż zdaniem o zd an iu (tak u w aż a np. S traw son). P or. G. E zorsky, T ru th in C o n tex t, Jo u rn a l of P h ilo so p h y 60 (1963) 113—135.
9 N ecesariu m sig n ific at q u a e n d a m m o d u m v e r ita tis — S. Th. I, 10, 3, ad 3.
nie n a oznaczenie sam ego psychicznego sta n u sp o k o ju asertyw n ego w yw ołanego czym kolw iek, ale dla w sk azan ia sta n u u m y słu zde term in ow an ego przez swój przedm iot, n iew ątpliw ości do statecz nie m ocno u g ru n to w a n e j co do praw dziw ości w iedzy o ty m p rze d m iocie. Pew ność więc to zreflek so w an y sta n um y słu uznającego p raw d ę bez obaw y z b łą d z e n ia 10. Je d y n ie w ty m sensie da się używ ać zakresow e zam iennie nazw : p raw d a pew na, p ra w d a n ie w ątp liw a, p raw d a n ieob alaln a i p ra w d a konieczna.
T akże poznaw cza konieczność m oże być absolutna, gdy p rz y sług uje w iedzy bez w zględu n a jak iek o lw iek inn e poznanie oraz re la ty w n a , jeśli zachodzi jed y n ie z uw agi n a in n ą asercję treści poznaw czej. W p ierw szy m p rz y p a d k u będzie to konieczna p ra w d a jako w y n ik jednofazow ej (nie poprzedzonej n a w e t h ip o te ty czną asercją) o p eracji poznaw czej, ja k np. n a s k u te k a k tu bez pośredniej oczywistości. W d ru g im n a to m ia st — jako re z u lta t n iew ątp liw ej a sercji dokonanej w oparciu o in n ą asercję (choćby h ipotetyczną), jak np. w w y n ik u przeprow ad zaneg o w niosko w ania.
P rzed staw io n e rozróżnienie nie bud zi zastrzeżeń z p u n k tu w i dzenia teoretycznego, ale p rak ty c zn ie tru d n o b yłoby je czasem przeprow adzić, gdyż nie zaw sze w iadom o dokładnie, czy dan y a k t poznaw czy kończy się asercją (np. tzw . separacja), albo czy d ana czynność w iedzotw órcza zaw iera asercję p o śred n ią (np. in tu ic ja rozu m ian a jako skrótow o w y k o nan e d y sk u rsy w n e ujęcie poznawcze). W zasadzie nie p rzeszkadza to jed n a k dać ro zstrz y gającą odpowiedź, czy istn ieją tak ie tw ierd zen ia, k tó ry c h p ra w dziwość da się u stalić n iep o w ątpiew alnie. P ro b le m nie dotyczy bow iem w zasadzie p ra w d y w zględnie koniecznej. Logiczna r e lacja w y n ik an ia np. pozw ala uznać, że jak ieś zdanie je s t ko niecznie praw dziw e, jeśli inne zdanie je s t praw d ziw e n . Ju ż tera z
10 P or. np. R. F irth , T he A n ato m y o f C e rta in ty , Philos. Rev . 76 (1967) 3—27 oraz M. A. Slote, E m p iric al C e rta in ty a n d th e T h eo ry of Im p o r ta n t C rite ria, I n q u ir y 10 (1967) 21—37.
11 N iekiedy m ów i się o logicznej konieczności ja k o o konieczności k o n k lu z ji ze w zględu n a p rz e sła n k i, z k tó ry c h w y n ik a, stą d często u żyw any zw rot: k o n ieczn ie w yn ik a.
w olno rów nież zauw ażyć, że zachodzenie tak ie j konieczności nie b y w a kw estionow ane. P ra w d a zaś ab so lu tn ie konieczna, jak ą po dd aje się b a d a n iu co do jej nieobalalności, sfo rm u ło w an a jest zawsze w zdaniu logicznym (a więc zaw ierający m asercję) oraz z założenia jako nie odw ołująca się do in nej a sercji (a w ięc bez a serc ji pośredniej).
Z tego, co w yżej w yłuszczono łatw o zauw ażyć, że pojęcie p ra w dy ab so lu tn ie koniecznej w iąże się z pojęciem oczyw istości. Z ro zum iałe, że nie oczyw istości czysto psychologicznej, ale tej, k tó ra u fu n d o w an a jest o statecznie w jak im stan ie przed m io to w y m po zostający m w ok reślo ny m sto su n k u do poznającego podm iotu. M ożna n a w e t powiedzieć, iż pew ność w y stę p u je jed y n ie w są dach oczyw istych a poznanie oczyw iste nie jest niczym in ny m ja k uświado/m ieniem sobie ab so lu tn ej konieczności praw dziw ości sądu. A w ięc po p ro stu — oczyw istość jest p rzy czy n ą pewności. Nie znaczy to jedn ak , ab y przez do strzeżenie tej koligacji sam a sp ra w a istn ien ia p raw d koniecznych s ta ła się jaśniejsza. Nie. E gzy sten cja p raw d oczyw istych je s t nie m niej pro b lem aty czn a niż p ra w d koniecznych. Z ary zy k o w ałb y m n a w e t tezę, że w ro z w ażan iach dotyczących te m a tu tego a rty k u łu tru d n ie j jest ope row ać k o m u n ik aty w n ie kon cep cją oczyw istości aniżeli pojęciem konieczności 12.
Położenie a k c en tu w pojęciu p raw d y koniecznej n a jej źródła, lu b sposób uzasadnienia, sp raw iło n ad to p ow iązanie jej z pojęciem praw dziw ości ap rio ry czn ej czyli niezależnej od dośw iadczenia zm ysłow ego, z pojęciem praw dziw ości fo rm a ln e j (o partej o fo rm y logiczne) i z pojęciem zd an ia analitycznego, gd y u zależn ia się konieczność p ra w d y jedy n ie od re g u ł języka, w k tó ry m tę p raw d ę się w y ra ż a (budow y i sensu w y ra ż eń o raz tzw. m om entów
12 Por. np. N. R escher, A T heory of E vidence, Philos, of Sc. 25 (1958) 83—94; D. R ynin, E vidence, S y n t h e s e 12 (i960) 6—24; C. A. C am pbell, S eif E vidence, Philos. Q uarte rly 10 (1960) 138—155; C. A ra ta , E v id e n za e m e ta - fisica, R iv . Filos. Neo—Soolast. 52 (1960) 168—205; Ch. P e re k n a n , O oczy w istości w m etafizyce, w : Szkice F ilozoficzne R. In g a rd e n o w i w darze, W a rsza w a 1964, 159—171.
w ew nątrzsy stem o w y ch ). We w szystkich ty ch p rzy p a d k a c h o p ra w dzie ro zstrzy g a się ty lk o w drodze ro ztrzą sa ń rozum ow ych. Z d a nia a p rio ri są p raw d ziw e koniecznie, bo aserc ja ich treści doko n u je się bez jakiegokolw iek odw o łan ia się do sądów spostrzeże niow ych, stą d żadne dośw iadczenie nie je st w stan ie ich obalić. P raw dziw ość fo rm a ln a zaś dlatego je s t konieczna, gdyż polega n a zgodności sądu nie z rzeczyw istością, do k tó re j d ocieram y drogą bezpośredniego dośw iadczenia, (jak to m a m iejsce w w y p ad k u p raw d y m ate ria ln e j) ale z przed m iotam i, k tó re zostały a rb itra ln ie u k o n sty tu o w a n e przez w cześniej p rz y ję te sądy. Z w ykle chodzi tu o założenia teorii. S tą d też praw dziw ość fo rm a ln a zowie się w ew n ątrzsy stem o w ą. N ieodw ołalnie p rzy słu g u je bow iem tw ie r dzeniom teorii, ty lk o z uw ag i n a ak sjo m atyczn ie uzn ane w niej założenia (definicje przez p o stu la ty przed m iotów należących do dziedziny, k tó re j teo ria dotyczy). A w reszcie zdanie anality czn e jest konieczną p raw d ą dlatego, że o jego w arto ści logicznej ro z strzy g a się jedy n ie w oparciu o znaczenie u ży ty c h w nim w y ra żeń i ele m en ty czysto s tru k tu ra ln e .
P rzedstaw io no w yżej szkicowo ro zm aite a sp ek ty koncepcji p raw d y koniecznej oraz sens pow iązanych z nim i zw rotów jęz y kow ych, k tó ry m i często p o słu g u ją się m yśliciele w pro p onow a nych rozw iązaniach p ro b lem u eg zy sten cji zdań z konieczności p raw dziw ych. P ozw ala to już nieco d o k ład n iej rozum ieć zasad nicze zagadnienie i b ard ziej p rec y z y jn ie je sfarm ułow ać. Chodzi m ianow icie o to głów nie, czy da się d la k o n k re tn y c h zdań w spo sób in te rsu b ie k ty w n ie k o n tro lo w an y u stalić z ab so lu tn ą koniecz nością poznaw czą, czy są one p raw d ziw e m a te ria ln ie . N a ty m jed n ak nie kończą się tru d n o śc i term inologiczne. U jaw n io n a już chw iejność pojęć u ż y ty c h do p rze d staw ie n ia p ro b lem u ok azuje się jeszcze w iększa, skoro zacznie się je precyzow ać w drodze p orów nania ich fu n k c ji w ro zm aity ch k ie ru n k a c h epistem olo- giczno-m etodologicznych. Szczególnie odnosi się to do p ra w d y m ate ria ln e j. A le n a jle p ie j m ożna to zobaczyć śledząc dzieje s ta w iania i rozw iązyw ania problemiu p raw d y koniecznej.
3. G eneza tego ro d zaju dociekań tk w i w p rz y jm o w a n ej k on cepcji w iedzy. Od czasów sta ro ż y tn y c h aż do p o jaw ien ia się teorii
p o znania u A. C om te’a p ostulow ano dość pow szechnie, aby n a u k ą w e w łaściw y m sensie nazyw ać jed yn ie ogólną w iedzę rzeczową, k tó re j pew ność jest apo d yk ty czna. A po tem ró w nież nie zanie chano tej m yśli zwłaszcza w śró d teo re ty k ó w filozofii klasycznej. T akie postaw ienie sp ra w y w ym agało odpow iedzi n a p y tan ie, jak m ożliw e są p ra w d y konieczne.
P la to n zag w aran to w ał apodyktyczność praw dziw ości poznan ia przez p rzy jęcie z jed n ej s tro n y obiektyw ności św iata idei (ich niezm iennego uk ładu ) oraz z d ru g iej — in tu ity w n o -a p rio ry c zn e j w iedzy o ty ch rela c ja c h m iędzy ideam i. P odobnie p o stąp ił A ry sto teles. A toli zam iast u k ład u istn iejący ch osobno idei, p rz y ją ł zw iązki m iędzy fo rm a m i k o n k re tn e j rzeczyw istości. Ogólne p oznanie koniecznościow e u ja w n ia tzw . p rzy c z y n y stan ó w rzeczy. D ochodzi się zaś doń dzięki sp ecjaln ej w ład zy in te le k tu a ln e j na sposób ja k b y odczy tyw an ia w dośw iadczalnie d a n y m przedm iocie k oniecznych tw ierd z eń naczeln y ch 13. Po tej linii poszedł Tom asz z A kw inu. Szczegółowo an alizow ane przez niego tzw . m odi d i cendi p e r se (sposoby o rzek an ia przyczynow ego) b y ły podstaw ą p ra w d koniecznych, bo o p ierały je o niezm ienne i pow szechne rela cje ontyczne. M iało to m iejsce w ów czas gdy orzekało się: o su b sta n c ji —· jej przy czyn ę fo rm a ln ą lu b część te j o statn iej, o p rzy p ad ło ści — jej p rzy czy n ę m a te ria ln ą czyli podm iot p rz y padłości, o czym kolw iek —· w łaściw y m u sposób istn ien ia lub to, co sp raw iła jego przy czy n a spraw cza, celow a lu b w zorcza 14.
W końcu średniow iecza, a zwłaszcza później w czasach now o ży tn y c h um ieszczono o stateczn ą ra c ję konieczności p ra w d przede w szy stk im w dziedzinie sam ego sposobu poznania. D la K a rte - zjusza źródłem n ieobalalnie p raw d ziw y ch sądów było su b ie k ty w n e p rzeży cie jasności i w yraźn o ści w chw ili ich w y d a w an ia (intu itio evidens). A czkolw iek m o m en t te n c h a ra k te ry z o w a n y b y w a cał k iem psychologicznie, to jed n a k k o ncepcja oczyw istości b y ła tu u fu n d o w a n a n a b ezpośredniej in tu ic ji tzw. n a tu r prosty ch, k tó ra
13 P o r. An. P o st. I, 18;' II, 4 i 19; E th. Nic. V I, 3 oraz M et. V, 5. 14 P or. In I A n. P ost., lect. 10; In I I De A nim a, lect. 14 o raz In V M et., lect. 6 i 19. Zob. ta k ż e S. K am iń sk i i M. A. K rąp iec, Z te o rii i m e to d o logii m e tafiz y k i, L u b lin 1962, 214—217.
o ile jest jasn a i w y ra ź n a nie zaw iera n igd y fałszu. D latego poznanie z konieczności p raw d ziw e w inno być przygotow ane przez u p o rządk o w anie i rozłożenie (na n a tu r y proste) tego, na co należy zwrócić sp o jrzenie um ysłu, ab y odkryć n iepodlegającą w ątpliw o ści p raw d ę 15.
C elem skuteczniejszego zapew nienia p raw d o m niepo dw ażal ności w p ro w ad ził L eibenz rozró żn ien ie v é rité s de raiso n i v é ri tés de fait. T ylko pierw szy m p rzy z n a ł nieobalalność, bo pocho dząc jed y n ie z ro zu m u są p raw d ziw e w k ażd ym m ożliw ym św ie cie. D rugie natoim iast dotyczą realn eg o św iata, ale pochodząc z dośw iadczenia są przyp ad k o w e. M ożna co n ajw y ż ej założyć pew ność (fizyczną lu b m oraln ą) ty c h p raw d , jeśli stale sp ra w d za ją się w dośw iadczeniu a nie ich konieczność (pewność m etafizyczną). P ra w d y rozum ow e są albo p ierw o tn e (tw ierd zen ia tożsam ościowe, a więc pochodzące z jak ich ś k o n w en cji językow ych) albo po chodne, gdy dadzą się zredukow ać do tożsam ościow ych 16. Locke jeszcze w y ra ź n ie j zaak cen to w ał sem iotyczne podejście p rz y d e te rm in a c ji p ra w d koniecznych. U znając ich istn ien ie p o tra k to w ał je jako tw ierd zen ia czysto w e rb a ln e ; zdania b łahe, k tó re naszej w iedzy rzeczow ej w niczym nie pow iększają, bo dotyczą ty lk o znaczenia słów i w yłącznie o ty m in fo rm u ją 17. H um e o g ra niczył w sposób w ielce w pły w o w y oczyw istość ap od yk tyczn ą jak o źródło koniecznych p raw d jed y n ie do sądów o sto su nk ach m iędzy ideam i, a odm ów ił konieczności zdaniom o fak tach . T w ie r dzenia pierw szego ro d za ju m ożna o dkryć sam ą działalnością m yśli, niezależnie od jak ich k olw iek przedm io tów istn ieją cy c h w w szechśw iecie. Z danie o fa k ta c h choć n ieraz n a w e t bardzo pew nie p ozn an y ch nie w yklucza przez to zd arzen ia w p ro st p rz e ciwnego, bo zd arzenie to nie zaw iera w sobie sprzeczności o ile m a być zd arzeniem 1S.
15 P or. Reg. ad dir... V oraz D iscours de la m éth o d e, II, 7— 10 i IV, 3. W edług K a rte z ju sz a w ak c ie in tu ic ji m u si zachodzić k o in c y d en c ja idei i rzeczyw istości.
15 P or. N o u v ea u x Essais... IV, r. 2, §1. 17 P or. A n E ssay conc. IV, 8 i 21. ]8 P or. A n E n q u iry conc... IV, 1.
K a n t n a in n ej drodze u siłow ał zaradzić tru dn ościo m z p rz y jęciem istn ien ia koniecznych p raw d rzeczow ych. Nie poszedł za L eibnizem i H um em co do jednego naczelnego dychotom icznego p odziału zdań. O dróżnił n a to m ia st n a jp ie rw ze w zględu na lo giczną s tr u k tu rę sądy an ality czn e (takie, w k tó ry c h treść p o ję ciow a orzecznika zaw iera się w tre śc i podm iotu) i sy n tety czn e (te, k tó ry c h treść orzecznika w nosi coś nowego w sto su n k u do treści podm iotu). N adto, m ając na uw ad ze genezę sądów i sposób ich upraw om ocnienia, oddzielił zdania a p ro io ri (k tó rych p ra w dziwość p ły n ie z czystego in te le k tu i czystego rozum u, a ro z strz y ga się o niej niezależnie od dany ch dośw iadczenia) oraz zdania a p o sterio ri (w yw odzą się z dośw iadczenia, a o ich praw dziw ości d ecyduje k o n fro n ta c ja ich k o n sek w en cji z d an ym i dośw iadczenia). W iadomo, że w szystkie zdania ap o sterio ry czne są sy n tetyczn e, a każde zdanie an ality czn e je st a p rio ri. Nie m a przeto zdań an alityczny ch, k tó re b y ły b y a p o sterio ri praw dziw e, ale mogą być zdania sy n tety czn e a p rio ri. P o w sta ją one dzięki in tu icji (czystej w y o braźn i naocznej) i analizie pojęć. O stateczn e źródło ich konieczności nie tk w i an i w c h a ra k te rz e przedm iotów , ani n a w e t w osobliwości a k tu poznaw czego, ale w sam ym rozum ie. Pochodzi m ianow icie z fo rm um ysłu, jako p ro je k c ji czystej jaźni n a zjaw isko. S tą d sądy sy n tety czn e a p rio ri są pow szechne i ko nieczne, choć p rz y ję te przed dośw iadczalnym spraw dzeniem , d a ją poznanie rzeczow e i now e 19.
P rzed staw io n e podziały zdań ogólnych o raz p rzy z n a n ie ko- niecznościow ego c h a ra k te ru p ra w d y jed y n ie n ie k tó ry m z nich m ają głów nie psychologiczne źródła. W yw odzą się z w ątpliw ości dotyczących w arto ści poznaw czej rozum u i in te le k tu w o d n ie sieniu do p ew nych przedm iotów . Są też w y nikiem d ążenia do o graniczenia zasięgu w iedzy, ale w zam ian za to do z a g w a ra n to w a n ia jej dobrze określonego w alo ru. Tylko poznanie a priori,
19 P o r. P rolegom ena... §§ 2—5, oraz G e sa m m e lte S ch riften , IV, B e rlin 1911, 274. P o jęc ie p ra w d y koniecznej w tra d y c y jn e j epistem ologii (L eib niz, K an t, Locke, H um e) u siłu je p rze d sta w ić szczegółowo A. P a p w I części swego stu d iu m S em an tics an d N ecessary T ru th , N ew H av en (1958) 1966.
an alityczne, czysto rozum ow e, dotyczące rela cji m yślow ych jest koniecznie p raw dziw e; nie może być jed n a k rzeczowe. C h a ra k te r re a ln y m a poznanie a p o sterio ri, fa k tu a ln e , syn tety czn e, lecz n ie s te ty nie posiada ono cechy konieczności. K a n ta w yjście z tej beznad ziejnej zda się sy tu a c ji nie n a w iele się przydało. Filozof z K rólew ca oddzieliw szy czystą fo rm ę i treść w po znaniu zbyt m ocno tę pierw szą zhipostazow ał i zabsolutyzow ał. O dkrycie geo m e trii n ieeuklidesow ych p rzek reśliło p o d staw y takiego sta n o - 1 w iska. C zyste fo rm y okazały się do p rzy ję cia niem ożliw e. T ym
czasem do daw nego sceptycyzm u psychologicznego doszły m o m en ty sem iotyczne. Z am iast ap rio ry czny ch fo rm um y słu zaczęto p rzyjm o w ać konw encje reg u ło w e języ k a i p rzyp isy w ać im a u to nom iczny c h a ra k te r, (zwdaszcza co do fo rm logicznych). W idoczne było to już u L ocke’a i C ondillaca 20, ale w pełn i mogło w y stąpić n a k an w ie form alizm u m etalogiki.
N a początku X IX w iek u m a te m a ty k i logik fra n c u sk i J. D. G ergonne pierw szy w p ro w ad ził do epistem ologii pojęcie d e fi nicji w u w ik łan iu (przez p o s tu la ty ) .21 Pozw alało to p rak ty czn ie budow ać system d e d u k c y jn y jed y n ie od stro n y językow ej, n a w e t co do n ad aw an ia słow om sensu. Nie trz e b a n a jp ie rw rozum ieć term in ó w , aby ro zstrzy g n ąć praw dziw ość tezy z n ich zbudow anej. M ożna postąpić o d w ro tn ie — założyć praw dziw ość tezy, aby przez to samo ustan o w ić (m etodologicznie n iezależnie od dośw iadczenia) znaczenie w y ra ż eń w niej w y stęp u jący ch . A k sjo m aty tak ie są praw dziw e nie dlatego, że d ają kom iczną w iedzę o rzeczyw istości, ale dlatego, że p rz y jm u ją c z gó ry ich praw dziw ość, n a d a je im się tak i sens, ab y sta ły się praw dziw e. O czyw iście konieczność d o ty czy tu p ra w d y fo rm a ln e j, a nie m a te ria ln e j. K oncepcja ta roz pow szechniła się dzięki fo rm alizm ow i z jed n ej stro ny , a em p iryz- m owi z d ru g iej i w p ły n ę ła n a now oczesną k lasy fik a c ję zdań n a u
20 T en o sta tn i uw aża po p ro stu , że „n a u k a je s t ty lk o dobrze zrobionym języ k ie m ” . P or. L a la n g u e des calculs, I, 16 i L a L ogique, II, 7.
21 E ssais su r la th é o rie des d éfin itio n s, A n n ale s de M ath., 9 (1918) 22—23.
kow ych oraz obiegow e u jęcie p raw d koniecznych jako w yłącznie sądów zd eterm in o w an y ch jed y n ie przez re g u ły język a.22
W ten sposób tra d y c y jn y pro blem a p rio ry zm u i em p iry zm u po w ielk iëj próbie _ K an ta, k tó ry u siłow ał znaleźć po średn ie w yjście m iędzy nim i, p rz y b ra ł znow u postać zagadnienia ty lk o w spół p rac y bezw zględnie rozłącznych ty p ów poznania. N eopozytyw izm , ab y ten m o m en t u w y raźn ić p rz y ją ł w łaśn ie nazw ę logikalnego em piry zm u . Jego n a jb a rd zie j klasyczni p rzed staw iciele zaś (L. W ittg en stein , M. Schlick, R. C arn ap , H. Feigl, A. J. Ayer) ogłosili jako ab so lutnie w y c z e rp u ją cy i ro złączny podział p raw d n a ap riory czne i em piryczne, z k tó ry c h ty lko p ierw szy m p rz y słu g u je konieczność. N ajczęściej p rzy ty m u to żsam iali ich za k re s z zakresem zdań czysto an ality czny ch , a n ajw łaściw iej m ó w iąc — zdań całkow icie zd eterm in o w an y ch przez re g u ły ja k ie goś języka. Do u zn an ia lub odrzucen ia ty ch zdań w y starcza bo w iem sam a analiza fu n k cji sem iotycznych w y rażeń w nich w y stęp u jący ch . O stateczn ą n a to m ia st p od staw ą ich pełnego z d e te r m inow an ia co do w arto ści logicznej są sam e re g u ły języ k a (zw y czajow o lub w y raźn ie k o n w ecjo n alnie p rzy ję te ) bez po trzeb y odw oływ an ia się do rzeczyw istości p o z a ję z y k o w e j.23
Nie znaczy to jed n ak , że po K ancie nie było prób w y k azania istn ien ia ogólnych p raw d koniecznych i zarazem rzeczow ych. W odnow ionej filozofii p e ry p a te ty c k ie j sta ra n o się n a kan w ie a ry sto te liz m u „ u re a ln ić ” koncepcje K artezju sza. P ra w d y ko nieczne m iały być w y n ik iem poznania in te le k tu a ln o -in tu ic y jn e g o (in te le k tu a liz m w p rzeciw staw ien iu zarów no do ap rio ry zm u jak i em piryzm u), gdy zachodzi tzw . oczyw istość p rzedm iotow a. In te le k t je s t zd e te rm in o w a n y do nieodw ołalnego u zn an ia albo o d rzu
-22 P o m ija m tu sp e cy fik ę k o n ce p cji p ra w d k o niecznych u B. B olzano, G. F re g e ’go oraz В. R ussella. T en o sta tn i zresztą, k ry ty k u ją c K a n ta trz y m a się w zasadzie tra d y c y jn e g o rac jo n alizm u .
23 O czyw iście, dychotom ię tę d a je się ostro p rze p ro w ad z ić odnośnie do języków sform alizo w an y ch . P or. zw łaszcza R. C a rn a p , M ean in g an d N ecessity, C hicago 1947 (d ru g ie ro zszerzo n e w y d a n ie w 1956) oraz A. T, A yer, L an g u ag e, T ru th an d Logics, L ondon (1936) 1946 i T he P ro b le m of K now ledge, L ondon (1956) 1961 (po p o lsk u 1965).
cenią sądu przez o dpow iadający tem u o sta tn ie m u sta n rzeczy u ch w y co n y w p ro sty sp o só b .24 A toli nie było to ujęcie o praco w ane dość p recy zy jn ie, ab y zadow oliło epistem ologów z chw ilą po jaw ien ia się n arzędzi analizy zaofero w an ych przez logikę w spó ł czesną.
In n ą p ró b ę zap rezen to w ała fenom enologia. E. H usserl rozsze rz y ł pojęcie dośw iadczenia, dzięki czem u m ógł pojąć p raw d y konieczne nie ty lko jako tw ierd zen ia w erb aln e, lecz tak że jako ap o d y kty czn e sądy będące w y n ik iem in te le k tu a ln e g o oglądu isto ty rzeczy, ejdetycznego ,ujęcia koniecznej s tr u k tu ry b y tu (m ożna się tu d opatrzeć rów nież szerszego niż obiegow e pojęcia rzeczyw istości, do k tó re j n ależały b y tzw . b y ty inten cjon alne). W każdym razie m ożna m ówić tu o a p rio ri m a te ria ln y m (np. niepołączalność barw ), nie ty lk o a p rio ri fo rm a ln y m ja k u K a n ta lub a p rio ri językow ym jak u n e o p o z y ty w istó w .25 Z resztą sam i epistem ologow ie sem iotyczni (zarów no em piryści lo gik alni ja k też im p o k rew n i autorzy) ro zró żn iają k ilk a ty p ó w p raw d koniecz nych, nie p rze stją c jed n a k zaw sze w idzieć p o dstaw y ich koniecz ności w p rz y ję ty c h k on w en cjo n alnie reg u ła ch języka, w k tó ry m się je fo rm u łu je.
Po w ielu dy sk u sjach dotyczących popraw ności fo rm a ln e j p ro po n o w an y ch d e fin icji zdan ia anality czn ego oraz u sta le n ia jego odm ian p rzy jęło się oddzielać: 1° zd an ia fo rm aln ie anality czn e (tzw. p ra w d y logiczne, a w edle n ie k tó ry c h — p raw d y a p rio ry czn e lub konieczne) gdy o ich w artości logicznej ro zstrzy g a się nieodw ołalnie w yłącznie n a p o dstaw ie ich fo rm y (s tru k tu ry zafiksow anej w logice); będą to w ięc tezy logiki fo rm a ln e j (ta u to logie) lub ich p o d staw ien ia (k onkretyzacje), jak np. żaden m ęż czyzna n ieżo n aty nie je s t żonaty. 2° zdania m a te ria ln ie a n a li tyczne, jeśli o ich w arto ści logicznej ro zstrzy g a się w oparciu n ie ty lk o o ich form ę, lecz tak że o k o n k re tn y sens słów d e sk ry p
-24 P o r. np. G. P. K lu b e rta n z , W h e re ist th e E v idence fo r T h om istic M etaphysics? R e v . Philos, de L o u v a in 56 (1958) 294—315;
25 P or. L ogische U n tersu c h u n g e n , II, cz. I oraz Id ee n zu einer... I, cz. I, r. 1, §§ 2, 6, i 16.
tyw n ych ; w y stę p u ją tu bądź tw ierd z en ia red u k o w aln e p rzy po m ocy ko n w en cji term inologicznych do p raw d logicznych, ja k np. żaden k a w a le r nie jest żonaty, bądź p o stu laty , o p a rte o jak ąś konw en cję term inologiczną (w zględnie kon sekw encje logiczne tak ic h p o s tu la tó w ).26 Do ty ch o sta tn ic h należą zdania o w y łą czaniu się jakości p ro sty ch , jak np. żadne czerw one nie jest zielone.
P rz ed sta w io n a w p rzy b liżen iu n eop o zy ty w isty czna teo ria zdań an alityczn y ch , aczkolw iek p rzeko n ująco w yłożona, w zbudziła w iele zastrzeżeń. N ajb ard ziej żyw ą k ry ty k ę zapoczątkow ał W. V. O. Q u in e .27 Z w rócił on uw agę n a k ry ją c e się u p o dstaw tej k o n cepcji anality czno ści d o g m aty em p iry sty czn e (chodzi o przeciw staw n e oddzielenie odziedziny em piryczno-rzeczow ej i językow o- rac jo n aln e j, a co za ty m idzie zdań a n ality czn y ch i sy n te ty c zn y c h oraz o uzn an ie podejścia eksk lu zyw n ie językow ego) o raz zakw e stionow ał popraw ność p ro je k to w a n y ch d e fin icji zd ania a n a li tycznego (niedostatecznie w y ja śn ia ją, są n iep recy zy jn e, z ak ła d ają pojęcia rów nie n iezd eterm in o w an e co i pojęcie definiow ane oraz nie dadzą się stosow ać do zdań języ k a potocznego albo ta kiego, k tó ry zaw iera w sobie choćby częściowo język potoczny). Podobne z a rz u ty m ożna znaleźć rów nież u inny ch a u to r ó w .28 C. I. Lew is, aczkolw iek u zn aje, że każde konieczne praw dziw e tw ierd zen ie je st zdaniem an ality czn y m , to jed n a k p rzy jąw szy różne ty p y znaczenia w y ra ż e ń nie godzi się n a in te rp re ta c ję w szystkich odm ian sensów jako czysto językow ych. W raz z
in-26 N iekiedy zd an iam i m a te ria ln ie a n a lity cz n y m i n az y w a się je d y n ie te, k tó re n ie są sp ro w a d z a ln e do p ra w d logicznych p rzy pom ocy reg u ły z a stę p o w an ia definicyjnego.
27 Zob. jego Tho D ogm as of E m p iricism , T h e Philosophical R e v i e w 60 (1951) 20—43 i W ord an d O biect, C am b rid g e M ass, N. Y. 1960. D yskusję w te j sp ra w ie dobrze re f e ru ją : W. S teg m ü ller, Das W a h rh e itsp ro b le m und die Id ee d er S em a n tik , W ien 1957, 291—319 oraz E. P oznański, S p ó r o a n a lityczność, S tu d ia Filozoficzne n r 4 (19), 1960, 119— 146.
28 Q uine’a p o p a rli: M. G. W hite, N, G oodm an, F. W aism an n i J. W. N. W atkins. N ato m ia st w o b ro n ie sta n o w isk a C a rn a p a w y stę p o w a li m. in. В. M ates, M. W eitz, R. M. M a rtin , H. P. G rice i P. F. S traw so n .
n y m i m o m en tam i pociąga to za sobą co n a jm n ie j tru d n o ści w p rzy ję ciu przytoczonego, głów nego stanow iska. A. Pap, choć a n a lity k , sprzeciw ia się czysto sy n ta k ty c zn e j koncepcji znaczenia, k tó re m a być zawsze w y starczający m w a ru n k ie m k o n sta ta cji p ra w d y koniecznej. N adto s ta ra się okazać dlaczego n a w e t za- kresow o nie należy id en tyfik ow ać zdań: analitycznego, a priori, koniecznego i koniecznie p ra w d z iw e g o .29 M. B unge w reszcie w zaproponow anej d efin icji analityczności tej o sta tn ie j nie p rze ciw staw ia ab so lutnie syntety czn o ści lecz rela ty w n ie , z uw agi na odniesienie do jakiegoś system u. Z d an ie Z jest an ality czn e w sy stem ie (językow ym albo poznaw czym ) S w te d y i ty lko w ted y, g dy w arto ść logiczną Z m ożna ro zstrzyg n ąć w drodze analizy znaczeniow ej jego sk ładow ych w y rażeń z u w zględnieniem jedy nie in n y ch w y rażeń S lub rów nież logiki p resupo n ow anej przez S. 30 Takie — przykładow o zresztą podane ■— podejście do pojęcia analityczności nie w yklucza o dw ołania sią do ja k ie jś rzeczyw i stości i w sk azu je p rz y n a jm n ie j na częściowe o dstąp ienie od o strej d y sju n k c ji zdań a n ality czn y ch i sy n te ty c zn y c h a dopuszcza pew nego ro d zaju grad u alizm (A. Pap).
Ze sporem o istn ien ie p raw d koniecznych w iąże się d y sk u sja n ad c h a ra k te re m w ypow iedzi o w y k lu czan ia się barw . Zalicza
29 P or. C. I. L ew is, A n A nalysis of K now ledge an d V alu atio n , L a S alle 1946, 35— 168. K. S. D onnellan zauw aża, że L ew is w iąże p o zn a n ie koniecz nie p ra w d z iw e z p rzed d o św iad c zaln y m i k ry te ria m i ich a p lik a c ji a ty m czasem są i podośw iadczalne reg u ły znaczenia. P or. N ecessity and C rite ria,
Journal of Philos. 59 (1962) 647—658. P or. A. P ap , S em antics an d N ecesary
T ru th , cz. II. P rz y o kazji w a rto w spom nieć, że W. K n eale w y stę p u je p rz e ciw re d u k o w a n iu p ojęcia konieczności do u n iw ersa ln o śc i ja k czynili to H um e, W ittg e n stein i P o p p er. Por. jego U n iv e rsa lity a n d N ecessity, Brit.
Journal Philos, of Sc. 12 (1964) 89—102.
30 Chodzi o an alizę szeroko p o ję tą. P or. A n aly c ity R edefined, Mind 70 (1961) 239—278. D ychotom ia zdań a n a lity cz n y ch albo sy n tety czn y ch , nie je st ab so lu tn ie pow szechna i bezw zględna, lecz p rze b ieg a w różn y ch asp ek ta ch , stą d zd e te rm in o w a n ie an a lity cz n o ści pod je d n y m w zględem nie pociąga jeszcze za sobą anality czn o ści z innego p u n k tu w idzenia. N ie w y klucza się przez to m ożliw ości w y stą p ie n ia ogólnej w iedzy koniecznej i za razem rzeczow ej.
się je do zdań m a te ria ln ie an ality czn y ch . P o d staw ę ich apo- dyktyczności zaś w idzi się nie ty lk o w sam ych operacjach ję- zykow nych, lecz także w czynnościach językow o-dośw iadczalnych, a w szczególności przez w skazan ie ró żn y ch koniecznie jakości (klas rzeczy). Chodzi o tzw. defin icje ostensyw ne i w k o n sek w en cji zdan ia o stensyw nie a n a lity c z n e .31 D zieli się w te d y zdania m ate ria ln ie an ality czn e ciaśniej p o jęte na: 1° n iein ten sjo n aln e, gdy ich orzecznik nie n ależy an i do k o n o tacji an i in te n sji pod m iotu; są jed n a k p raw d ziw e n a m ocy d eiktycznie ustalonego sensu, (np. zdanie: jeśli coś je s t czerw one to nie jest zielone) oraz 2° in te n sjo n a ln e, skoro orzecznik należy do k o n o tacji podm iotu (tzw. zdan ia rea ln ie an ality czne, jak np. w szystko, co b a rw n e jest rozciągłe), albo g d y orzecznik należy do in te n sji podm iotu (tzw. zdania n o m in alnie an ality czn e, jak np. jeśli coś je s t czerw one to jest b arw ne).
N a koniec w a rto zwrócić uw agę, że nie w y gasła jeszcze dy sk u sja n ad m ożliw ością zdań sy n te ty c zn y c h a p rio ri.32 Z w iązała się ona w ła śn ie z pojęciem zd an ia m a te ria ln ie analitycznego. To o sta tn ie (np. zdanie: to, co b a rw n e je s t rozciągłe) m oże m ieć ch a r a k te r zdan ia sy n tety czn eg o a p rio ri, bo opiera się nie tylk o na reg u ła ch językow ych i d efin icjach u w ik łany ch , lecz także trzeb a
31 P or. V. C. A ld rich , T he L a st W ord on B eing Red an d G reen A ll O ver, Philos. S tu d ie s 5 (1954); H. P u tn a m , R ed an d G re en A ll O ver again,
Philos. Rev. 66 (1957); C. R ad fo rd , T he In so lu b ility of th e Red G re en P ro
blem , A n a ly sis 23 (1963) oraz P. S w ig g art, T h e In c o m p a tib ility of C olours,
M in d 72 (1963).
32 Z o sta tn ic h pozycji zn an e są m i n a s tę p u ją c e : J. O. N elson, Y -P ro p o - sitions, Philos. S tu d ie s 12 (1960) 65—72; H. N. C a sta n ed a , „7 + 5 = 12” as a S y n th e tic P ro p o sitio n , Philos, a. Phen. Res. 21 (1960) 141—158; N. R. H a n son, T he V ery Id e a of a S y n th e tic A p rio ri, M in d 71 (1962); H. D elius, U n te rsu c h u n g e n z u r P ro b le m a tik d e r so g e n an n te n sy n th e tisc h e n S ätze a p rio ri (ro z p ra w a h a b ilita c y jn a ) G ö ttin g e n 1963; H. B. V eath, St. T hom as, an d th e Q uestion, „H ow a re s y n th e tic Ju d m e n ts a p rio ri po ssib le?”
T h e Mod. Sch o o lm a n 72 (1965) 239—263; R. Ja g e r, R ealism a n d N ecessity, T h e R e v i e w of M eta p h y sic s 18 (1965) 711—737. T rz e b a p am iętać , że K a n t
p y ta ł ja k m ożliw e są sądy sy n te ty c zn e a p rio ri, a dziś docieka się, czy m ożliw e są ogólne z d a n ia rzeczow e i zarazem k o niecznie praw d ziw e.
w yko n ać p rocesy poznaw cze rzeczyw istości zw iązane z nieod zow ną tu d efin icją ostensyw n ą (tak np. uw aża J. O. Nelson). R aczej k ry ty c z n ie n aw iązu je się do fenom enologicznego pojęcia „ m a te ria ln e a p rio ri”, a w p ro w ad za się tzw. „ fu n k cjo n aln e a p rio r i ” lub „p ro ced u raln e a p rio ri” oraz jednocześnie w y k azu je się, iż d y sju n k cje: an ality czn e albo sy n tety czn e, i ap rio ri albo a po sterio ri, są zasadniczo n iezu pełn e i dlatego m ogą być dopełnione przez zdanie sy n te ty c zn e a p rio ri (H. D e liu s ).33
4. W św ietle zarów no w stę p n y ch w y jaśn ień term inologicznych ja k i naszkicow anego zarysu h isto rii p ro b lem u p ra w d y koniecz nej uw idacznia się często jedno stro nn o ść podejść do niego oraz jego rozw iązań. Tym czasbm w iele w sk azu je n a to, że zagadnienie okazania istn ien ia poznania z konieczności praw dziw ego nie n a leży w yłącznie an i do teo rii pozn ania (epistem ologii), an i do on- tologii an i do sem iotyki. Oczywiście, m ożna ta k szeroko p o tra k tow ać o sta tn ią dyscyplinę, aby ob jęła pozostałe, p rz y n a jm n ie j w tak im stopniu, w jak im to je s t p o trzeb n e do p rzep row ad zenia n a jej te re n ie dociekań n ad p ra w d ą konieczną. A le n ależy w łaśnie p am iętać b e z u stan n ie o tej złożoności płaszczyzn interesu jącego n as badania. A by bow iem w iedzieć zasadnie k tó re tw ierd zen ia są koniecznie p raw d ziw e, n ależy analizow ać n ie ty lk o zdan ia z uw agi n a re g u ły uży w an ia w y rażeń, lecz tak że s tr u k tu rę rzeczyw istości będącej p rzed m iotem ty c h zdań, oraz sposoby p o znania g w a ra n tu jące jego w artość. N adto trz e b a u m ie ję tn ie zestroić te w ielo asp ek tow e analizy. N ie m ożna powiedzieć, aby nie podejm ow ano już podobnych p rób .34 Robiono to je d n a k bez dostatecznego u św iado
33 N aw et p rz y ję c ie ścisłej dychotom ii: a n a lity cz n e albo sy n tety czn e, nie p rze sąd z a jeszcze sp ra w y istn ie n ia zdań sy n te ty c zn y ch a p rio ri (Hao W ang). P d k re śla n o też (M. B unge), iż n ie m a sprzeczności w p ojęciu zdania, k tó re b y łoby zarazem sem iotycznie a n a lity cz n e a epistom olo- gicznie a p o ste rio ri. Ja k o p rz y k ła d w y m ie n ia się G alileu sza p ra w o sp a dan ia ciał.
34 Np. p e ry p a te ty c k ie łączenie oczyw istości, m o d i dicendi, zdań w m a te rii k o niecznej i re la c ji przyczynow ych, albo P a p a u siło w a n ia o k reśle n ia sto su n k u m iędzy p rze ciw sta w n y m i p a ra m i: an a lity c z n e — sy n tety czn e, a p rio ri ■—■ a p o ste rio ri, k o nieczne — przygodne. P ró b o w an o n a w e t okazać
m ien ia sobie celu, d o statecznie szerokiej p o d staw y po ró w nan ia o raz tru d n o śc i (i ich źródeł) tak ie j o peracji. U praszczając spraw ę, ale w y ra ż a ją c się najzw ięźlej, dałoby się określić daw n iejsze u si ło w an ia tego ro d za ju jako jed n o stro n n ie teoriopoznaw cze, a now sze —· jako zb y t sem iotyczne.
A toli nie chodzi tu ty lk o o zharm onizow anie i zjednoczenie w sp o m n ian y ch trz e ch dziedzin w iedzy. W ydaje się, iż w b ad an iu p raw d koniecznych stanow czo za bardzo autonom icznie tra k tu je się poznanie w sto su n k u do rzeczyw istości poznaw anej oraz język w odniesieniu do poznania i pośrednio do stan ó w rzeczy. N iekiedy fa k ty c zn ie zachodzi daleko p o su n ięta ich sam odzielność, ale w te dy nie w iąże się z nim p ro b le m aty k i w y m ag ającej z sam ego za łożenia ich zinteg ro w ania. A tru d n o zaprzeczyć, że zagadnienie w ystęp o w an ia p oznania koniecznie praw dziw ego nie im p lik u je p rz y n a jm n ie j w pew ien sposób i w p e w n y m zakresie połączenia m om entów : językow ego, poznaw czego i rzeczowego. M ianow icie p rz y n a jm n ie j w ten sposób, a b y w szu k an iu odpow iedzi o raz jej m o ty w acji nie pom ijać k tó re jś z ty ch dziedzin i zachow ać odpo w iednią kolejność. W ykroczenia przeciw tem u zaś dopuściłby się ten, kto nie b ad a łb y kom pleksow o, czy istn ie ją sta n y rzeczy k o nieczne, ap o d y ktyczn e p oznanie tak ich stanów , o raz k ry te ria ro zpoznania tej apodyktyczności i sposoby jej w y rażen ia, k tó re zarazem g w a ra n to w ały b y p rzekazyw alność tak ie j wiedzy. A więc m am y ju ż zarysow any tok adek w atneg o o pracow ania odpow iedzi n a p y ta n ie zw iązane z ty tu łe m a rty k u łu . A le n a tym nie kończą się jeszcze przygotow ania.
5. W okół p ro b lem u p raw d koniecznych nag ro m ad ziły się z bie- gieim czasu n ad to in ne ja k b y idola, k tó re należy uprzed nio roz ważyć. W śród nich dw a w y d a ją się n a jb a rd zie j szkodliw e: zbyt o stre oddzielanie ro zm aity ch ak tó w poznaw czych (ich w yników ) oraz ch w iejn e (ściślej, u w aru n k o w a n e ro zm aity m i system am i fi lozoficznym i) pojęcie dośw iadczenia. P ierw sze zasadza się p rzede
sp ro w ad zaln o ść (drogą defin icy jn eg o zastępow ania) te rm in u „zdanie a n a lity c z n e ” do te rm in u „zdanie logicznie p ra w d z iw e ”. P o r. L iu S h ih Chao, O n th e A n a ly tic an d th e S y n th etic, Philos. Rev. 65 (1956) 218—228,
w szystkim n a odrzu cen iu m ożliw ości złożonej czynności pozna nia, w y k o n y w an ej i przez zm ysły i przez in te le k t, a co za ty m idzie g w a ra n tu ją c e j w y n ik o w i poznaw czem u rzeczowość i ogól ność. D ru g a zaś w iąże się z tra d y c y jn y m sporem em piry zm u z ap rio ry zm em i p row adzi do niedokładnego albo zacieśnionego pojęcia dośw iadczenia. W sum ie więc trz y głów ne, jeśli nie złu dzenia, to w ym ag ające rew izji p rzek o n an ia legły u sam ych pod s ta w ro zw iązy w ania zagad nien ia p raw d koniecznych: zbytnie au to nam izo w anie języ k a (a częściowo poznania), s ta ła i s k ra jn a izolacja poszczególnych ak tó w poznaw czych o raz zawężone- po jęcie dośw iadczenia. T ym spraw o m — zresztą w zajem nie pow ią zany m ze sobą — pośw ięci się jeszcze k ilk a uw ag.
O graniczenie poszukiw ań u sp raw ied liw ien ia zdań koniecznych i zarazem rzeczow ych do an alizy sfe ry czysto językow ej budzi m iędzy in n y m i n a stę p u jąc e zastrzeżenia: język nie je s t czym ś z n a tu ry bytow o niezależnym . Z n ak i językow e m ają c h a ra k te r in te n c jo n a ln y , są znak am i czegoś dla kogoś, odznaczają się tzw. przeźroczystością. Chodzi jed n a k nie ty lk o o jak ąk o lw iek p rzed- m iotow ość języka. A by bliżej zdeterm in o w ać jego o biekt trz e ba uw zględnić rów nież jego genezę i fu n k cję . P o w sta je on sam o rz u tn ie jako in s tru m e n t w y ra ż an ia p oznania czegoś realnego, a dopiero w tó rn ie — czegoś wymyślonego,. S k ład a się ze znaków sztucznych, ale ich arb itra ln o ść m oże dotyczyć doboru sym boli dla określonej rzeczyw istości (przedm iotów , relacji), a nie zaś tego, że istn ieją rozm aite rodzaje p rzedm iotów , rela cji itp. W ję zykach sztucznych m a program ow o m iejsce dalej p o su n ięty kon- w encjonalizm , lecz w języ k ach spo ntan iczn ie po w stały ch dow ol ność o b ieran ia znaków i p rzy p o rząd k o w an ia im fu n k c ji sem io- tyczny ch jest czym ś n ieisto tn y m w procesie poznaw ania rzeczy w istości, choć n iew ątp liw ie w ażnym i nieodzow nym do uw zg lę dnienia p rzy analizie języ k a w oderw an iu . W zasadzie języ k ro dzi się z poznaw czych k o n tak tó w z rzeczyw istością i dlatego do stosow uje się do w łaściw ego, m ożliw ie adek w atn ego op isania jej w określo n y m aspekcie i w y ra ż en ia m y śli o niej. G dy je s t to rzeczyw istość su b iek ty w na, to łatw ie j w y stę p u je ekspresyw n a lu b ew o k aty w n a ro la języka. Skoro n a to m ia st m a się n a uw adze
pozapodm iotow e sta n y rzeczy chodzi o statecznie o in fo rm acje o nich. S tąd n ajp ierw szy ch ra c ji konieczności praw dziw ego sądu należy szukać w dziedzinie on ty cznej. P o stęp ow anie o g ran icza jące się w tej sp raw ie do sfe ry sy n ta k ty c zn e j języ k a b y łob y n ie porozum ieniem , odw róceniem n a tu ra ln e g o p orząd k u rzeczy. Z da n ia nie stanow ią przecież stw ierd zen ia lub ilu s tra c ji jak iejś k o n w encji co do sposobu u ży w an ia języka. Je śli a rb itra ln o ść tak a zachodzi, to ogran iczają ją choćby k ry te ria pozajęzykow e, w edle k tó ry c h ocenia się te konw encje. P rz y ję c ie jedy nie czysto lin g w i stycznego znaczenia nie pozw ala n a p ełn ą teo rię znaczenia. N a ty m bazuje też p ro b lem m ery to ry c z n ej tra fn o śc i d e fin icji (nie m ieszać definicji i p ostulatów ). Do tego sam ego w niosku p ro w a dzi n a w e t uw ażna ob serw acja w yników m etalogiki. A ni s y n ta k - tyczna niesprzeczność, an i zupełność, an i an alityczność nie d a dzą się p rak ty c zn ie u stalić bez odw ołania się ostatecznie do m o deli sem antycznych, a w p rz y p a d k u stosow ania teo rii do ja k ie j kolw iek dziedziny fizycznej — bez p rzy jęcia o niej tw ierd zeń o c h a ra k te rz e em pirycznym . L ogika i m a te m a ty k a ty lko w y ra ź nie nie odw ołują się ostatecznie do faktów .
Przyzw yczajono się oddzielać o p eracje poznaw cze dokonane przy pom ocy zm ysłów zew n ętrzn y ch lub w e w n ętrzn y c h , przy pom ocy in te le k tu i p rzy pom ocy ro zu m u (dyskursyw ne) oraz od pow iednio ich re z u lta ty . N ie k w estio n u jąc b y n a jm n ie j słuszności tego stanow iska nie n ależy w y kluczać rów nież w y stęp o w an ia czynności poznaw czych m ieszanych. T ak np. a k t in tu icji może stanow ić połączenie in te le k tu a ln e g o u jęcia bezpośredniego z ab stra k c ją czy n a w e t procesem ab stra k cy jn o -d y sk u rsy w n y m . Moż liw e są też a k ty poznaw cze zaw ierające w sobie jednocześnie spostrzegan ie i m yślenie w zajem nie się p rzen ik ające. Dlaczego zdanie ogólne m a być albo czystym tw o rem in te le k tu albo sum ą sądów czysto spostrzeżeniow ych? Czynności zm ysłow e i in te le k tu a ln e oraz ich w y tw o ry stanow ią o rganiczną jedność w n a jb a r dziej typ o w y ch i n a tu ra ln y c h a k ta c h p o z n a w c z y ch .35 Tego ro d zaju w y d a ją się być przede w szystkim sądy egzysten cjalne
stw ie rd z ają ce istn ien ie ko n k retn eg o p rzed m io tu m aterialnego , ja k np. sąd: ten oto człow iek istn ieje. J e s t tu zespolenie pozna nia zm ysłow ego i in te le k tu a ln e g o w jed n y m akcie poznaw czym . D alej, do tego ty p u tw ierd zeń należą sądy o różności pew n y ch jakości p ro sty ch , o złożoności p ew n ych zjaw isk z określo ny ch elem entów , o p ew n y ch n a jp ro stsz y c h (d ających się u jąć n ajog ó l n i e j czyli bardzo a b stra k cy jn ie ) re la c ja c h itp. Z d a rza ją się zda nia, k tó re są jednocześnie sp o strzeżeniow ym i w ypow iedziam i o fa k ta c h i in te le k tu a ln y m i ujęciam i ty ch faktó w . N ajb ard ziej chy ba znan y m sposobem poznania łączącego w sobie a k ty ró ż n y ch w ład z jest m eto d a opisu analitycznego, dotyczącego p rze d m iotów em pirycznych, ale dającego w w y n ik u c h a ra k te ry s ty k i o g ó ln e .36 M ając np. dan ą w dośw iadczeniu pzeciw staw ność b arw , m ogę u jąć in te le k tu a ln ie ogólną rela cję różn icy m iędzy ty m i barw am i.
N iejed n o k ro tn ie zauw ażano, że d o kład niejsza an aliza filozo ficzna terim inu „dośw iadczenie” p row adzi do coraz now ych t r u d ności w jego rozum ieniu. Nie w iadom o zw łaszcza, gdzie dośw iad czenie, .aczkolw iek nie w y stę p u je w y raźn ie, to jed n a k w p ły w a n a re z u lta t w iedzy oraz k ied y o p e ra c ja poznaw cza nie p rz e sta je być dośw iadczalną choć daleko 'odeszła od tego, co pow szechnie z o w ie . się obserw acją. S tą d czerpie siły tra d y c y jn y spór em pi ry zm u z ap rioryzm em . W spółczesna jego postać dotyczy głów nie c h a ra k te ru założeń m a te m a ty k i em p iry cznej (tzw. sto s o w a n e j),37 Czy a k sjo m a ty m a te m a ty k i em p iry czn ej są zdaniam i rzeczow y m i i koniecznie p raw d ziw y m i (sy n tety czn y m i a p rio ri — ja k chce u m ia rk o w a n y ap rio ry zm — czy też są to albo czysto an ality czn e sąd y w yłuszczające jed y n ie sens z a w a rty c h w nich term in ó w (de finicje przez p o stu laty ) albo zw ykłe u ogólnienia em piryczne (ty pu p ra w fizyki) — jak w idzi to empiryz.m u m iark o w an y .
Źródło p rzed staw ion ej k o n tro w e rsji tk w i przed e w szystkim
36 P o r. T. Czeżowski, O m etodzie opisu an ality czn eg o , w : O dczyty f i lozoficzne, 197—207.
37 P o r. K. A jdukiew icz, Z ag a d n ien ia i k ie ru n k i filozofii, K ra k ó w 1949, 45—46.
w ró żn y m pojm o w an iu „d ośw iadczenia”. E m piry zm rozum ie je ciasno. O granicza słusznie do dośw iadczenia zm ysłowego, ale b ez p o d staw n ie nie chce go dostrzec w in n ych zdaniach jak tylko w czysto spostrzeżeniow ych. A tym czasem np. w zdaniu ty p u : „żadne czerw one nie jest zielone” zaw iera się dośw iadczenie ge netyczn ie, jeśli ty lko ktoś rozw aży o stateczn ą podstaw ę jego p rzyjęcia, a m ianow icie d efinicje ostensyw ne. D latego też tru d n o pow iedzieć, że p ra w d y konieczne „w ogóle n ie o p ie ra ją się na do św iadczeniu ” lub „są niezależne od w szelkiego dośw iadczenia.” R ola dośw iadczenia m oże okazyw ać się p rzy ro zm aity ch o p e ra cjach poznaw czych: w genezie p oznania zgodnie, z zasadą, że „co nie było w zm y słach nie jaw i się w in te le k c ie ” (em piryzm genetyczny), w u zasad n ian iu zdań przez ich ro zstrzy g an ie w d ro dze o dw ołania się do zdań o b serw acy jn y ch (em piryzm m eto do logiczny), a w reszcie w u p raw o m o cn ian iu a p a ra tu pojęciow ego, jeśli k o rzy sta się z d e fin icji d eik ty czn y ch lub in n y ch podobnych zabiegów (em piryzm sem iotyczny). N ie ty lko d ru g i rodzaj em pi- ry zm u upow ażnia do m ów ienia o oparciu poznania n a dośw iad czeniu lu b o zależności od niego, lecz tak że oba pozostałe, aczkol w iek w in n y m sensie. A co jeszcze w ażniejsze, p ierw szy i trzeci ty p em piryztm u może łączyć się z p ew n y m ro d zajem aprioryzm u,- a szczególnie z tzw. u m ia rk o w a n y m racjo n alizm em m etodolo gicznym o raz in te le k tu a lizm e m epistem ologicznym .
6. D otąd sta ra n o się jak b y u su n ąć (albo p rz y n a jm n ie j p o d w a żyć) zapory jak ie p o tw o rzy ły się n a drodze do u zn an ia rzeczo w ych p ra w d koniecznych. T eraz n ajw y ższy czas p rzed staw ić za ry s ow ej drogi, aby — kto m a do brą w olę —■ próbow ał sam o dzielnie nią iść.
O stateczn ą podstaw ą istn ien ia tw ierd zeń apod ykty czn ie p ra w dziw ych są konieczne s ta n y rzeczy, k tó ry c h tw ierd z en ia te d o ty czyłyby. P rzed m io tem ew e n tu aln y c h p raw d koniecznych m ogą być, bądź s tr u k tu ry m yślow e u sta lo n e p rzez p o s tu la ty i w iążące się z nim i ko nw encje term inologiczne, bądź rzeczyw istość istn ie jąc a n iezależnie od poznania. K onieczność w spom nian y ch stru k -· tu r nie podlega w ątpliw ości, bo są takie, jak im i zd eterm inow ano je w założeniach. Nie po dleg ają też zm ianom w ram a ch teorii.
D rug im działem b y tó w koniecznych je s t rzeczyw istość istn iejąca niezależnie od poznania. J a k już w yżej zauw ażono posiada ona a sp e k ty koniecznościow e zarów no w płaszczyźnie istn ien ia jak i istoty . P o w sta je ty lko p y tan ie, jak ie są m ożliw ości poznania ow ych koniecznych aspek tó w stan ó w rzeczy.
P o zn an ie ap o dy k tyczn e — ja k zauw ażono w yżej — b y w a ab- - so lu tn e oraz w zględne. Bez k w estii p rz y jm u je się to ostatn ie, gdy g w a ra n tu ją je fo rm y w nioskow ania niezaw odnego. Nie m a też pow odów do zaprzeczenia m ożliw ości ro zszerzenia tej apo dy k- tyczności n a w nioskow ania o p a rte o rela cje rzeczow e (związki treściow e), o ile p o siad ają c h a ra k te r odpow iedniości dosko n ałej lub sto su n k u jednow ieloznacznego. Chodzi tu o to, aby w skazyw ało się je d y n ą 'r a c ję d la czegoś. T akie w y jaśn ian ie może m ieć c h a ra k te r n ieo b alaln y w ów czas, gdy ty lk o uży w a się a d ek w atneg o a p a ra tu pojęciowego.
P rz y p ad e k apodyktyczności ab so lu tn ej jest b ard ziej skom pli kow any. N iew ątpliw ie, bez tru d n o ści i ad ek w atn ie po znaje się konieczne s tr u k tu ry fo rm a ln e i idealne. U stan aw ia je bow iem n a sza aktyw n ość poznaw cza. Je śli zaś chodzi o p rzed m io ty realn e, to dla ich nieobalalnego p oznania w y su w a się p rzed e w szystkim szczególne ro d za je p oznania in tu icy jn ego , k tó re łączą się ze swo istą oczyw istością, d ającą poczucie pew ności. A czkolw iek w k o ń cow ym sw ym w y razie jest in te le k tu a ln a , o statecznie spoczyw a na zm ysłach. P o d k re śla ł to zarów no Tom asz z A k w inu ja k i w spół cześni psychologow ie poznania. Chodzi ty lk o o k ry te ria , k tó re g w a ra n to w a ły b y apodyktyczność p oznania intu icy jneg o.
Rozróżniano w tej sp raw ie oczyw istość dośw iadczenia w e w n ętrzneg o i zew nętrznego, p rz y p isu ją c niezaw odność jedy nie albo jed n ej albo d ru g iej oczywistości. Je śli jed n a k p o trzeb a uw zględnić pow tarzaln o ść jak iejk o lw iek o b serw acji o raz ostro ż ność w fo rm u ło w an iu jej w yników , w te d y zarów no in tro sp ek c ja jak i dośw iadczenie z ew n ętrzn e m a ją w zasadzie jed n ak ie szanse być źródłem w iedzy n a pew no p raw d ziw ej. W cale poznanie w e w n ę trz n e nie m usi m ieć w iększej oczyw istości niż obserw acja, z uw agi n a sto p ień bezpośredniości. A nalogicznie ta o sta tn ia nie g ó ru je n a d in tro sp ek c ją dlatego, że jest b ard ziej in te rsu b ie k ty w
-nie sp raw d zalna. R e z u lta t w szelkiego dośw iadczenia d a je się bo w iem w y razić w g ru n cie rzeczy ad ek w etn ie i p rec y z y jn ie w zda n iach o p isu jący ch zaw artość w łasnego, a k tu aln eg o przeżycia po znawczego. U praw om ocnienie tego ostateczn e d ok o n u je się w p ła szczyźnie językow ej.
W ażniejsze chy ba jest tu p y tan ie , w jak i sposób rozpoznać w y stąp ien ie in tu ic ji a d e k w a tn e j i d ostatecznie p recy zy jn ej. T rudn o przecież z góry w ykluczyć m ożliw ość błędu. Nie m a chyba niezaw odnych stan ó w in tu icy jn y c h , k tó re d aw ały b y lo giczną g w a ra n cję bezbłędności. M ożna n a to m ia st m ieć u s p ra w iedliw ioną pew ność co do praw dziw ości jakiegoś sądu, ' a więc w ykluczyć fa k t błędu, g d y p o d staw a p rzy ję cia tego sądu jest w określo n y ch w a ru n k a c h ro zpoznana jako dostatecznie m ocna. Od stro n y o b iek tu k ry te riu m dla tego rozpozn ania stan o w i ko nieczność sta n u rzeczy. P rzeciw H u m e ’owi da się powiedzieć, że nie chodzi tu o poznanie czegoś, co je d n a k bez sprzeczności m ogłoby nie być lu b być inaczej. A to li trz e b a to jeszcze okazać śro d k am i u m ożliw iającym i k o n tro lę ich popraw ności. Robi się to w ła śn ie z u w zg lęd n ien iem s tro n y językow ej. Do tego zaś n ie odzow ne jest poznanie ty p u an ality czn o-d efin icyjn ego . W ów czas jed y n ie może uw idocznić się oczyw ista sprzeczność z pow o d u połączenia p rzeciw staw n y ch treści lub z b ra k u ja k ie jś treści koniecznie dop ełn iającej. W tedy też m ożna w skazać nieob alal- nie je d y n ą rac ję jakiegoś fa k tu . S am a in tu ic ja nie d aje jeszcze środ kó w rozpoznania apodyktyczności sądu, tzn. sądu, którego zaprzeczenie im plikow ałoby sprzeczność. D opiero łącznie i w r a m ach poznania o c h a ra k te rz e an ality c z n o -d e fin ic y jn y m dostrzega się, czy n e g acja sądu zaw ierałab y sp rz e c z n o ść .39 W tedy też nie
38 W ażne je s t to zw łaszcza o statn ie, bo in te le k t n ie ty lk o p o rz ą d k u je i s y n te ty z u je dozn an ia zm ysłow e lecz ta k ż e ro zszerza je poza te n obszar doznań. P or. S. Th. I, 84, 6 oraz P. C hojnacki, W stęp do filozofii i zarys ontologii, O pole 1949, 25.
39 A nality czn o ść p ra w d k o niecznych je st ja k b y fu n k c jo n a ln a . Por. R. E. G a h rin g e r, A n aly tic P ro p o sitio n s an d P hilos. T ru th , T h e Journal
of Philos. 60 (1963) 481—502. P rz y o kazji p rzy p o m in a się, że nie w y s ta r
po trzeb a żad n ej w e ry fik a c ji ro zstrzy g ającej. W y starcza u ję ta treść dośw iadczenia, k tó ra z uw agi n a konieczny sta n rzeczy i u tw o rzo n y w o p arciu o em p irię a p a ra t pojęciow y dostarcza ja k b y d efin icji an ality czn ej tego sta n u w ty m ję z y k u .40
Z atem sąd oczywiście p raw d ziw y m a te ria ln ie m a m iejsce w te d y i ty lk o w ted y , gdy in te le k t przez konieczny s ta n rzeczy (bę dący przedm iotem tego sądu) jest poru szo n y i zm uszony nieod w ołalnie uznać praw dziw ość tego sądu ze w zględu n a treść po znaw czą p rze d staw ia jąc ą się językow o analitycznie. R ozstrzyga się zaś o ty m w szy stk im rów nocześnie w trz e ch płaszczyznach i w e w zajem n y m ich pow iązaniu: językow ej (analityczność zda nia), poznaw czej (oczywistość in tu icy jn eg o ujęcia) i o n ty czn ej (konieczność sta n u rzeczy). P ra k ty c z n ie nie jest to jedynie spon tan iczn a i „b ły sk o w a” o peracja. A by do niej doszło trz e b a ją g ru n to w n ie przygotow ać, p o w tarzać i sem iotycznie sk o n tro lo wać. A ty m w iększego trz e b a p rzy g o to w an ia i sk ru p u la tn ie jsz e j k o n tro li im p o zn ajem y m niej p ro ste sta n y rzeczy oraz im b a r dziej p o słu g u jem y się opisow ym niż o stensyw ny m językiem . D la tego n a jła tw ie j doprow adzać do apodyktycznego poznania sądy o p ro sty ch jakościach zm ysłow ych i k o n k re tn y m istnieniu . Z d a nia: „żadne czerw one nie jest zielone” oraz „ istn ie ję ” , w y m ag ają jed y nie defin icji o stensyw nych, aby sta ły się an ality czn y m i i in tu ic y jn ie przedm iotow o oczyw istym i. I tę analityczność u g ru n tow an ą em pirycznie nie tru d n o o k a z a ć .41
N ato m iast tw ierd zen ia m etafizy k i, choćby n a jb a rd z ie j ele m en tarn e , w y m ag ają już dłuższej o p eracji okazyw ania, że ich negacja prow ad zi do jaw n ej sprzeczności w d a n y m system ie p rzy ró w no
ty lk o g enezy em p iry czn ej pojęć, lecz ta k ż e sem iotycznej em piryczności term inów .
40 S ą to k r y te r ia sem an ty czn e stw ie rd z e n ia konieczności zdania. W arto zw rócić uw agę, n a p o d k reśle n ie podobnej m yśli p rz y c h a ra k te ry sty c e m etody opisu analitycznego. P or. Czeżowski, op. cit. 200.
41 Ję zy k bow iem n ie p rz e sta je być rzeczow y a sta je się w ysoko te o re tyczny. W zd an iu „ istn ie ję ” w y stę p u je rów n ież r e la c ja konieczna, a m ia n o w icie koniecznego p rzy p o rzą d k o w a n ia w sk az an e j istocie odpow iedniego istn ie n ia — ją istn ieję.