• Nie Znaleziono Wyników

Działania pokojowe a postawy etyczne

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Działania pokojowe a postawy etyczne"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Grzegorczyk

Działania pokojowe a postawy

etyczne

Studia Philosophiae Christianae 25/1, 141-159

(2)

Studia Philosophiae Christianae ATK

25(1989)1

.ANDRZEJ GRZEGORCZYK

DZIAŁANIA POKOJOWE A POSTAWY ETYCZNE 1 Zło wojny — dobro pokoju, analiza aksjologiczna. l.A, Zło wojny: istota, powstanie, rozwój. l.B. Dobro pokoju. 2. Dwie etyczne podstawy działań pokojowych. 2.A. Ujęcia utylitarystyczne i solidarystyczne. 2.B. Etyka absolutystyczna. 3. K ontrow ersja oraz próby uzgodnienia stano­ w iska utylitarystycznego i absolutystycznego.

Celem usiłow ań pokojow ych jest co n a jm n ie j łagodzenie lub usunięcie pew nego ro d zaju zła, choćby n a k ró tk i okres czasu. Zło to byw a n azyw ane: w ojną, starciem zb ro jny m lu b o p arty m o przem oc w yzyskiem w yniszczającym fizycznie. Celem u siło­ w a ń pokojow ych jest też tw orzenie stan u trw ałego, c h a ra k te ­ ryzującego się nie ty lk o b rak iem zła, lecz cecham i przeciw ­ n y m i do w yżej opisanych: życzliw ym i rela cja m i m iędzy w szystkim i zbiorow ościam i ludzi, w spółpracą i w zajem ną po­ m ocą. Choćbyśm y staw iali sobie cel najszerszy, to jedn ak n a j­ m niejsza p o p raw a w te j dziedzinie nie jest bez znaczenia.

1. ZŁO WOJNY — DOBRO POKOJU ANALIZA AKSJOLOGICZNA

R acjonalny n am y sł zaleca p rzejrzeć fo rm y lub istotn e ele­ m e n ty zła, którego ch cem y u n ik nąć i dobra, któ re chcem y tw orzyć, po czym rozw ażyć przy czy n y i okoliczności, a n a stę p ­ n ie działania usu w ające owe sta n y zła, a pow odujące sta n y dobre. W arto zacząć więc od p ró b y uchw ycenia isto ty stanów złych i isto ty stan ó w dobrych, k tó re są p rzedm iotem działań pokojow ych.

l.A. ZŁO WOJNY: ISTOTA, POWSTANIE, ROZWÓJ

Sum u jąc oczyw iste p raw d y m ożna powiedzieć, że złem jest w zak resie n as in te re su ją c y m niszczenie przez kogoś czyichś ludzkich w arto ści życiow ych: niszczenie życia pow odow anie śm ierci, kalectw a, chorób, n a stę p n ie też niszczenie w aru n k ó w życia, niszczenie lub odbieranie środków do życia, odbieranie

(3)

zasobów, odbieranie lu b niszczenie różnego rod zaju bogactwa, ułatw iającego życie cielesne lub życie duchowe.

A nalizując dalej istotę zła w o jn y dochodzim y prędko do stw ierdzenia dwóch isto tn y ch elem entów by tu ludzkiego; ludz­ kiej wolności i lud zk iej słabości w u trz y m an iu dobrego po­ stępow ania. M artw i nas bow iem w ojna nie ty lk o dlatego, że ludzie giną, ale że giną m ordow ani czy w yniszczani przez inny ch ludzi. P rzyczym uw ażam y, że ci inni ludzie m ogliby nie niszczyć tych, k tó ry ch niszczą. U w ażam y, że ten obrót rzeczy, k tó ry m a m iejsce nie jest konieczny. Z w ojną nie jest tak, jak z trzęsien iem ziem i lub z w ybuchem w ulkan u. W ojny m ogłoby nie być, gdyby ludzie w nią zaangażow ani podjęli inne decyzje. U w ażam y więc, że w ojna zależy jakoś od woli jedn ostek i jed nostk i te nie są pod ty m w zględem zdeterm ino ­ w ane, czyli są w olne. Z d ru g ie j stro n y zauw ażam y, że chociaż ludzie chcieliby w ojen nie prow adzić i często szczerze to de­ k la ru ją , to w p rak ty ce im się to nie udaje.

W dziedzinie te j w y raźnie u jaw n ia się słabość lud zkich in ten cji, m oralnie pozytyw nych.

Zło pow yżej w ym ienione pow staje i rozw ija się w c h a ra k ­ tery sty c z n y sposób.

Źródłem działań ludzkich są odczucia w artości i w ytw o rzo­ ne z nich potrzeby. Dążąc do w arto ści w łasnych człow iek lub gru p a czasem n aw et nie zauw aża, że stw arza sy tu ację k o n flik ­ tową. Często obok odczucia w artości w łasnych pow stają em o­ cje zawiści, zazdrości i zem sty o parte o rzeczyw iste, a n aw et o fik cyjn e przesłanki. P ierw szy m etapem rozw oju zła jest więc:

1. P o w stanie sy tu acji k o n flik tu w artości dwóch lu b w ięcej g ru p ludzkich lu b pow stanie n eg aty w n y ch emocji. Mówiąc in n y m i słow y: in te re sy życiowe gru’p ludzkich s ta ją się sobie przeciw ne, lu b jak się m ów i potocznie: sprzeczne. Sprzeczność ta rzeczyw ista, lub częściowo u ro jo n a tkw iąca w dążeniach ludzi nie zawsze od razu prow adzi do czynnych działań, w k tó ­ ry ch jed n a g ru p a w yraźnie fizycznie szkodzi inn ej grupie. P o ­ niew aż starcia w łonie ludzkości m ają długą tra d y c ję i pam ięć o nich nie ginie, przeto w szyscy są przy g oto w ani na e w e n tu al­ ność k o n fliktu . N astęp uje więc bardzo w ażny okres:

2. P rzyg o to w y w an ie działań antag o nistyczn ych i oddziały­ w anie w yobrażeń.

P rzygotow yw anie sam ych działań zaczepnych z jed n ej stro ­ n y w y w ołu je przygotow ania obronne z d ru g iej stro n y . K ażda stro n a m ająca pam ięć poprzednich k o n flik tó w może się p rz y ­ gotow yw ać do obrony niezależnie od w iedzy o p rzy go tow a­

(4)

niach zaczepnych d ru g iej strony. W iedza o m ożliw ościach obronnych jak iejś stro n y w pływ a też na przygotow ania stro n y ag resyw nej. D ziałania fizyczne dla każdej stro n y m ogą stan o ­ wić pew ne ry zyko stra t. S tąd często p o w staje dążenie do w y ­ m uszenia zysków sam ym grożeniem , oraz do odstraszenia agresji sam ym u jaw n ian iem m ożliwości obronnych. O statnie kilkadziesiąt lat rów now agi pokojow ej m iędzy m ocarstw am i n u k le a rn y m i c h a ra k te ry z u je się w łaśnie g rą w yobrażeń pow o­ dujących w zajem ne odstraszanie.

K o n flik t m oże więc n a w e t zakończyć się ta k lub inaczej bez fizycznego starcia, jed y n ie przez oddziaływ anie w yobrażeń. Często jed n ak pow stają:

3. D ziałania fizyczne antagonistyczne, czyli takie, k tó re pod­ jęte w celu zapew nienia dobra dla jed n ej g ru p y pow odują zło dla inn ej gru p y . Mogą one oczywiście pow stać też sp o n ta­ nicznie, bez przygotow ań.

4. S y tu acja ta zostaje (nie zawsze od razu) uśw iadom iona zarów no po jed n ej stronie jak i po drug iej. Z chw ilą jej u św ia­ dom ienia istn ieje m ożliwość m odulacji działań po obu s tro ­ nach. M ożliwym jest zarów no w ycofanie działań szkodzących czy ich m odyfikacja w k ie ru n k u nieszkodzenia, jak i esk ala­ cja. Ze strony, k tó ra dopiero w m om encie odczucia s tr a t u św ia­ dom iła sobie sprzeczność in teresó w też m ożliw e są różne re a k ­ cje: zarów no p ró b y oddziaływ ania przyjaznego na stronę krzyw dzącą, jak i rew anżow e działania obronne, w yw ołujące zło stro n ie krzyw dzącej. E tap ten m ożna określić: dalszy roz­ w ój konflik tu . Często różnica m iędzy ty m , kto pierw szy za­ dał s tra ty przeciw nikow i, a tym , k to n a nie odpow iedział, się zaciera.

O sobnym elem entem , k tó ry n ależy też w łączyć do analizy zła i dróg p o p raw y jest

5. Rozszerzanie się k o n flik tu n a otoczenie, ew en tu aln ie p rze ­ ciw nie: w pływ pew nych części otoczenia n a łagpdzenie k o n ­ flik tu . (Rolę otoczenia w konflikcie w yróżnia szczególnie i analizu je J. R udm iański).

K o n flik t może ciągnąć się niesłychanie długo i obie stro n y m ogą zadaw ać sobie w zajem nie dotkliw e szkody, czyli pow o­ dow ać określony w yżej rodzaj zła. Czasem jed nak n a stęp u je: 6. Zakończenie k o n flik tu , przez w ygaśnięcie przyczyny, przez uzgodnienie interesów , przez rezy g n ację k tó re jś ze stro n z określonych dóbr lub też przez zniknięcie jedn ej ze stron z pola k o n flik tu np. na sk u tek jej zniszczenia przez stro n ę

(5)

przeciw ną. Czasem m ożna m ówić o zw ycięstw ie jed n ej ze stron.

Ten schem atyczn y opis pow staw an ia zła i jego przebiegu w skazuje od raz u p u n k ty , w k tó ry c h m ożliw e jest działanie w k ieru n k u dobrym .

U jm ując działanie w k ie ru n k u dobrym w n ajszerszym w y ­ m iarze m ożna powiedzieć, że może ono m ieć postać jed n ą z trzech rodzajów .

1. zapobiegania złu grożącem u; 2. zatrzy m an ia zła trw ającego; 3. budow ania rela cji pozytyw nych,

lub całej pozy ty w n ej s tr u k tu ry ładu św iatow ego, k tó ry w k o n­ sekw en cji za trzy m u je zło, jak i zapobiega jego pow staw aniu. Nie m ożna też w ykluczyć przy p ad k u gdy działania m o ty ­ w ow ane dobrem p a rty k u la rn y m , w rezu ltacie p rzy czyn iają się do usunięcia zła lub do pow szechnego dobra, np. zdarzyć się może, że ktoś dla w łasnego zysku skutecznie zabiega o zgodę dw óch w alczących stron. O becnie istn ieje w iele in sty tu c ji po­ kojow ej w spółp racy i na pew no nie w szyscy p ra c u ją c y w nich fu n k cjon ariu sze p rzeży w ają pokojow e in tencje. Zw łaszcza b u ­ dow anie relacji pozytyw nych może być m otyw ow ane in teresem stron, k tó re rozum ieją w łasne s tr a ty w p rzy p ad k u k o n flik tu i w pokojow ych w a ru n k a ch życia słusznie u p a tru ją w łasną korzyść.

W analizie pow yższej u w y p u k la m pow odow anie zła, jako elem en t isto tn y a nie sam k o n flik t. K o n flik t dążeń istn ieje też w w ielu p rzy p ad kach w spółzaw odnictw a i by w a tra k to ­ w an y jako akcepto w an y w a ru n e k w spółistnienia, przynoszący korzyść całej poddanej w spółzaw odnictw u w spólnocie. A nalo­ giczny do w spółzaw odnictw a sto su n ek do k o n flik tó w zb ro j­ nych rów nież m iew ał m iejsce w historii. Jed n ak że opierał się on na niedocenianiu zła pow stającego w w alce zb ro jn ej i dziś należy raczej do przeszłości, głów nie ze w zględu n a postęp technologii narzędzi niszczenia.

l.B. DOBRO POKOJU

Na początku rozw ażań obiecyw aliśm y sobie uchw ycić rów ­ nież istotę dobra, k tó re chcem y budow ać, czyli opisać sk ró to ­ w o s ta n d o d atn i p rzeciw n y stan o w i złem u w yniszczania jed ­ n ych ludzi przez drugich. T en stan dodatni ch arak tery zo w a­ ło b y w ięc w przeciw ieństw ie do niszczenia, w zajem ne pom a­ ganie sobie ludzi w przezw yciężaniu nieszczęść zsyłanych nam przez sam ą n a tu rę , oraz w zajem ne ubogacanie życia ducho­

(6)

w ym i w artościam i. P ra g n ie n ie pom ocy in n ym i ubogacanie życia in n y ch określa się m ianem dobroci lub życzliwości. S a­ m o nie szkodzenie in n y m może w ypływ ać ze w spółczucia dla innych. T rak to w an ie p o trzeb i w artości in ny ch ludzi jako nie m n iej w ażnych od w łasnych byw a też o kreślane jako szacu­ n e k dla drugiego człow ieka. A rozdaw anie dóbr i m ożliwości po rów no w szystkim jednakow o p otrzeb u jący m zw ie się sp ra ­ w iedliw ością.

Ten sk ró to w y opis isto ty stan u dobrego pokazuje, co m ożna od razu tera z odnotować, że najw ażn iejszą stra te g ią jego osią­ gania jest szerzenie p ostaw psychicznych w ym ienionych w y ­ żej jako szacunek dla w szystkich ludzi, współczucie, sp raw ied ­ liwość i dobroć. S tra te g ia ta może być też u w ażana za pod­ staw ow ą dla zapobiegania złu w zajem nego w yniszczania.

N a tem a t pow staw an ia sy tu acji pokojow ych trzeb a przede w szystkim odnotow ać dw a fak ty : po pierw sze sta n y dobre czę­ s to p rze staje m y doceniać lub w ogóle zauważać. W iąże się to z ogólną reg u lacją psychiczną organizm u. Jeśli w szystko fu n k ­ cjo n u je dobrze, to organizm nie dostarcza in fo rm acji na tem a t fu nkcjo n o w ania organów ciała. In fo rm acje zaczynają się po­ jaw iać w m om encie złego funkcjonow ania. W fakcie ty m tk w i pew na ekonom ia in form acji. B rak in form acji jest in fo rm acją pozytyw ną. P oniew aż zło w szelkie w końcu u jaw n ia się w po­ staci zła cielesnego, przeto powyższa sy tu acja in fo rm aty w n a przenosi się też na s tr u k tu ry i sta n y społeczne. S ta n y dobre, ja k o nie pow odujące dolegliw ości cielesnych nie do starczają in fo rm acji na te m a t ich dobroci. Z ty m fak te m wiążą się p ew ­ n e złudzenia i n a w e t pew ne niebezpieczeństw o. Złudzenie po ­ lega n a nie zauw ażaniu dobra, a niebezpieczeństw o na nie zauw ażaniu w ysiłku potrzebnego do pod trzym ania sta n u do­ brego. Z niezauw ażania dobra p ły nie nie docenianie stan u dobrego póki nie zostanie straco n y zgodnie z pow iedzeniem naszych poetów na tem a t zdrow ia (K ochanow ski, Mickiewicz). N iezauw ażenie w ysiłku potrzebnego dla p o dtrzym ania stanu dodatniego pow oduje w ielką k ruchość dobrych sy tu a c ji spo­ łecznych. N iezauw ażenie to p ły n ie z niespostrzegania ogólnej entrop ijno ści św iata m aterialnego. S ta n y dobre m ianow icie po­ legają n ajogólniej n a w yższym sto p n iu zorganizow ania m a­ terii. Niższe stopnie zorganizow ania m ate rii okazują w iększą trw ałość, n a to m ia st wyższe stopnie zorganizow ania m ate rii są m niej trw ałe. W ym agają one stałego dostarczania energii orga­ nizującej. Je śli w yższy stopień zorganizow ania m a te rii uzn a­ m y za stan trw a ły i przestanierriy dostarczać energii organi-10 — S t u d i a P h i l o s o p h i a e C h r i s t i a n a e n r 1/89

(7)

żującej, wówczas s ta n te n ulega rozpadow i i przechodzi w s ta n gorszy, o niższym stopniu zorganizow ania.

S tąd rozw ój sta n u dobrego często przechodzi n astęp u jące fazy: w sy tu acji złej n a stę p u je m obilizacja sił i uzyskanie s ta ­ nu dobrego. Po czym n a stę p u je pow olne zapom inanie o p o ­ trz e b n y m w ysiłku, rozpad m echanizm ów p o d trzy m u jący ch sta n d obry i w końcu sp e k ta k u la rn y u p ad ek stan u dobrego.

S ta n k o n flik tu (konkurencji, ryw alizacji, w alki) m ożna u w a ­ żać za sta n en tro p ijn ie niższy od sta n u zgodnej w spółpracy, w zajem n ej pom ocy i w zajem nej troski. W zajem na tro sk a jest psychologicznie tru d n ie jsz a od w alk i przeciw ników , z k tó ry ch każdy m a n a w zględzie ty lk o swój w łasny in teres. M yślenie 0 sw oim in teresie jest psychologicznie prostsze od uw zględ­ n ian ia też in teresó w in n y ch uczestników sy tuacji. Zgodna w spółpraca w ym aga ciągłego w ysiłk u w czuw ania się w pozy­ cję innych, w ym aga n ad rzęd n y ch czynności organizow ania 1 uzgadniania, k tó re odpadają w tedy, gdy rów now agę w zględ­ n ą osiąga się przez sw obodne starcie w alczących stron.

W ydaje się, że k u rcz y się dziś ilość dziedzin, w k tó ry ch m ożna m ieć nadzieję n a zaistnienie w zględnie spraw iedliw ej rów now agi uzysk an ej przez w alkę, k o n k u ren cję i starcie ego­ istycznych dążeń. P ra ca uzgadniająco organizacyjna w coraz w iększej ilości dziedzin w y d aje się n iezbędnym w a ru n k iem ład u św iatow ego, zadow alającego ele m en ta rn e etyczne w y ­ m agania.

P e w n ą analogię zaczerpnąć m ożna z ru ch u drogowego. Znacznie m niej energii w ym aga zasada, że k aż d y dba o swój k ie ru n e k ru ch u , stosując się ty lko do ogólnych reg u ł pierw ­ szeństw a. W p rzy padk u jednak w ytw o rzenia się zatoró w za­ sada ta może nie stw arzać szans w yjścia. K onieczna w ted y okazuje się re g u la cja nadrzędna.

D rugi fa k t godny odnotow ania zw iązany z budow aniem sta ­ nó w dobrych polega na ty m , że niszczenie życia i dobrych rela cji m iędzyludzkich jest w ogóle znacznie łatw iej zauw a­ żalne, znacznie b ardziej sp e k ta k u larn e niż ich budow anie. S tąd p ły n ie złudzenie rew o lu cy jn eg o sukcesu z niszczenia zastanego porząd k u oraz rew o lu cy jn e rozczarow anie trud no ściam i w pro ­ w adzania nowego porządku lepszego niż poprzedni. Niszcząc m a się w rażenie w iększego w p ły w ania n a rzeczyw istość.

Szczególnie tru d n e do zauw ażenia są działania, k tó re zapo­ biegały po w staniu pew nego zła, czyli u trz y m a ły sta n dobry n a poprzednim poziomie. Je śli zło nie pow stało, to m am y w ra ­ żenie, że nic się nie zm ieniło i nie chcem y z ty m w iązać oceny

(8)

czyjegoś osiągnięcia. Tym czasem , zgodnie z przed chw ilą opi­ sanym fak te m entro p ijn ości św iata, u trz y m an ie zorganizow a­ nia m a te rii n a poprzednim w ysokim poziom ie w ym aga często w ielkiego w ysiłku. W ysiłek ten pozostaje często nie zauw a­ żony. P oniew aż en trop ijno ść św iata jest m echanizm em głę­ boko u k ry ty m w s tru k tu rz e m aterii, przeto nie jest łatw y do p rzeprow adzenia p rzek o n u jący w szystkich dowód, że gdyby pew ien w ysiłek nie został w ykonany, to by pow stało zdecy­ dow ane zło.

2. DWIE ETYCZNE PODSTAWY DZIAŁAŃ POKOJOWYCH

Bliższe p rzy jrzen ie się działaniom m ającym na celu zapo­ bieganie, zatrzy m y w anie k o n flik tu i budow ę pokoju, w y k a­ zuje pew ne podobieństw a stra te g ii zapobiegania, z a trzy m y w a­ nia zła i budow ania dobra. P rzed e w szystkim w y n ik ają one przew ażnie z ty ch sam ych postaw lub zasad etycznych. S tąd n aw et ro zp atry w an ie specyficznych stra te g ii trzech w ym ienio­ nych ro d zajó w w arto przeprow adzać na tle po staw etycznych, k tó re m ają zastosow anie w e w szystkich trzech strategiach. P o sta w y te nazw iem y skrótow o życzliw ym i, a ety kę z nim i zw iązaną, ety k ą zachow ań życzliwych.

T w ierdzim y więc, że istn ieją pew ne p ostaw y i dyspozycje m oralne, k tó re u zd aln iają ludzi do nie w yrządzania innym zła i do budow ania s tr u k tu ry rela cji dobrych. Te p o staw y pow szechnej życzliwości, szacunku, spraw iedliw ości i w spół­ czucia stanow ią treść w ychow aw czą n iek tó ry ch system ów re li­ gijny ch m. in. chrześcijaństw a oraz pew nych filozoficznych system ów etycznych. Istn ieje więc pew na ilość system ów m yślow ych, k tó re zachęcają do nie w yrządzania zła żadnej istocie żyw ej, a przede w szystkim żadnem u człowiekowi. Gło­ szą w spółczucie dla każdego cierpienia i kierow anie sw oim ży­ ciem tak , aby w jego rezultacie pow staw ało n ajw ięcej dobra, do którego w ytw o rzenia d a n y człow iek jest zdolny. E tyka zachow ań życzliw ych nie m a postaci ustalo n y ch u n iw e rsa l­ n ych przepisów . N a gruncie te j e ty k i istn ieje kilk a różnych u jęć i problem ów spornych. P rzed e w szystkim rozw ażm y u ję ­ cia b ard ziej filozoficzne, a później ujęcia czysto religijne.

2.A. UJĘCIA UTYLITARYSTYCZNE I SOLIDARYSTYCZNE

Dość w ażnym u jęciem teorety czn y m e ty k i zachow ań życzli­ w ych jest ujęcie u ty litary sty ezn e. U ty litary z m zaczął się m oże od poglądów dość w ąsko ch ara k te ry z u ją c y ch w artość ludzkich

(9)

działań. Jed n ak że u zy sk u je też sform ułow ania bardzo szero­ kie, dające się streścić w tezie, że należy podejm ow ać działa­ n ia m aksym alnie użyteczne dla m aksym aln ej ilości ludzi. U ży­ teczne znaczy po p ro stu dostarczające ltidziom poprzez sw oje przew idziane sk u tk i tego, co cenne, a chroniące p rzed tym , co szkodzi. M aksym alność użyteczności znaczy m ak sym aln e w y k o rzy stan ie swoich m ożliw ości w łaśnie dla w ym ienionych działań. (N iektórzy a u to rzy uw ażają, że ety k ę tak ą należy n a ­ zyw ać teleologizm em . W dalszym ciągu pozostaniem y jednak p rz y term in ie u ty litary zm .) T rudność w ty m k ie ru n k u m yśli p o w staje w m om encie, gdy działanie dla dobra jed ny ch ludzi sta je się z konieczności działaniem n a szkodę innych. Ł atw o d y lem a t tak i rozstrzygnąć, g d y w grę wchodzi duże dobro jed n y ch okupione m ałą przy k ro ścią innych. N atom iast czasem oba dobra są rów nie ważne. W ted y m ów ią niek tórzy, że m a­ m y obow iązek bronić przed k rzyw dą ty ch , z k tó ry m i jesteśm y m ocniej zw iązani, n a to m ia st nie m usim y zabiegać o niczyją u p rzy w ilejo w an ą pozycję. O dpow iedź tak ą nazyw ać będziem y solidaryzm em . N ajbard ziej d ram aty czn a sy tu acja pow staje w tedy, gdy obrona przed k rzy w d ą jed n y ch zm usza do k rz y w ­ dzenia innych. W szczególności w p rzy p ad k u n a p a stn ik a n a ­ stająceg o n a czyjeś życie jed y n a skuteczna obrona w y d aje się polegać czasem na zagrożeniu życia n ap astn ika. Solidaryzm m ożna uw ażać za pew ną odm ianę u ty lita ry zm u , k tó ra nie p rz y jm u je założenia o rów ności w szystkich ludzi, tylk o u p rz y ­ w ilejo w u je swoich.

Rozw ażanie powyższego p rzy p ad k u doprow adziło w E u ro ­ pie już w staro ży tn o ści do p ow stania e ty k i w o jn y sp raw iedli­ w ej. E ty k a ta m ówi, że dobrym m oralnie jest działanie o bron­ ne, k tó re nie pow oduje zła w iększego niż to, k tó re zagraża lu b n iezbędne jest do obrony. W w e rsji ch rześcijańskiej, w y p ra ­ cow anej w naszych czasach m ówi ona, że dobre m oralnie jest działanie spełniające w a ru n k i następu jące:

1. w obronie dobra niezbędnego,

2. w p rzy p a d k u jego rzeczyw istego zagrożenia ze stro n y n a ­ padającej,

3. bez rozszerzania działań poza obronę tego co n ap raw d ę zagrożone;

4. p rzy pom ocy środków , k tó re niszczą ty lk o tego, k to za­ graża i ty lk o w tak im stopniu, a b y go unieszkodliw ić, czyli znieść istn iejące zagrożenie;

5. gdy w yczerpane zostały środki pokojow ego rozstrzy g n ię­ cia ko n flik tu;

(10)

6. gdy zaplanow ane działanie obronne m ożna z dużym p ra w ­ dopodobieństw em uznać za skuteczne;

7. gdy szkody w yrządzone lub poniesiona n a sk u tek działań obronnych nie będą w iększe od spow odow anych brakiem p la ­ now anej akcji obronnej,

8. gdy w p rzy p ad k u działania siłam i m ilita rn y m i zacho­ w u je się konw encje m ilita rn e u stalające reg u ły g ry w ojennej. T ak więc teo ria w o jn y spraw ied liw ej sy tu u je się w solida- ry sty czn y m nurcie etyki.

Rozpow szechnianie te j ety k i może zapobiegać p ow staw aniu napadów w ojennych, oraz ogranicza ostrość kroków obron­ nych. Oczywiście ety k a u ty lita ry sty c z n a lub solidarystyczna w w e rsji tej lu b inn ej jest teo rią szerszą, logicznie nad rzęd n ą w zględem sam ego u n ik an ia zła w ojennego. E tyk i nie dopaso­ w u je się n a ogół do jed n ej sytuacji. E ty k ę należy w ybierać dla całości życia. E tyk a u ty lita ry sty c z n a by w a k ry ty k o w an a z p u n k tu w idzenia absolutystycznego, do którego niebaw em przejdziem y. W arto jed n ak zdać sobie spraw ę, że chociaż nie w yklu czają one całkow icie prow adzenia w ojen, to jednakże m ogą stanow ić podstaw ę w ielu działań pokojow ych.

P rzede w szystkim zgodnie z ety k ą u ty lita ry sty c z n ą n ależy działać zapobiegawczo. W idzieć zaw czasu zalążki k o n flik tu , dostrzegać rodzące się zawiści i zazdrości. N ależy np. ostrze­ gać przed w szystkim i przyzw yczajeniam i, np. k o n su m p cy jn y ­ mi, k tó re m ogą w nas zrodzić tak w ielkie p rag n ien ie pew nych dóbr, że będziem y chcieli w m om encie b ra k u odebrać te dobra innym , lu b skłonni będziem y zabijać tych, k tó rz y nas ty ch dóbr pozbaw iają. N ależy być uczulonym na rzeteln ą w izję sy tu acji; nie poddaw ać się m itom zw iązanym z m yśleniem pragnieniow ym . N ie tw orzyć sobie łatw y ch u spraw ied liw ień dla ag resy w n y ch działań, Zw alczać m ity cudze i k ry ty k o w ać cudze uspraw iedliw ienia. W idzieć w szystkie nierzetelności p ro ­ pagan d y p rzed staw iającej fałszyw e lub w yolbrzym ione nasze racje, oraz d ającej fałszyw y obraz w roga. N ależy głosić p ra w ­ dziw y obraz sy tu acji, pokazyw ać ludzkie oblicze w roga i w łas­ ne p rzy w ary . S trzec się poczucia w łasnej wielkości, w ielkości sw ojego naro d u i jego bezapelacyjnej m isji lub pow ołania. P raw d ziw a w izja św iata jest bow iem taka, że p rzed każdą jedno stk ą i każdym naro d em stoją specyficzne m ożliwości d u ­ chowego w kładu w ludzkość stosow nie do uzdolnień i sy tu a c ji tego narodu. Można je uw ażać za pow ołanie, ale jest to po­ w ołanie służebne i duchow e, a nie władcze. Poza ty m pow o­ łanie to w ypełnia się przez specjalne zachow ania m oralnie

(11)

cen-ne, a nie przez w alkę o sw oje in teresy . N atom iast m ożliwości te łatw o jest stracić lub ich ńie zrealizow ać w łaśnie przez złe m oralnie zachow ania. Los nikogo więc nie p re d e sty n u je w sposób bezapelacyjny. S tanow i ty lko m oralne w yzw anie, k tó re łatw o zaniedbać sam em u, a któ re może być p odjęte przez innych, k tó rzy w pew ny m m om encie sta n ą się lepsi, n aw et jeśli a k tu a ln ie są m oralnie gorsi.

W tra k c ie k o n flik tu u ty lita ry z m i solidaryzm n a k a zu ją szu­ kać w szelkich p u n k tó w zaczepienia dla działań i negocjacji, k tó re m o głyby zm niejszyć obu stro n n e s tr a ty i ludzkie cierp ie­ nia. W czasie pokoju zalecają podejm ow anie w szelkich k ro ­ ków dających d łu go trw ałe pokojow e um ow y o w spółpracy i w ym ianie. N akazują sta ły w ysiłek n iezbędny dla p o d trz y ­ m ania stan u dobrego, c h arak tery zu jąceg o się, jak to m ów iliś­ m y w yżej kruchością i nie trw ałością w przy p ad k u zaniedba­ n ia w ysiłk u podtrzy m ująceg o p otrzeb ne nastro je, p ostaw y i s tru k tu ry .

U ty litary z m n ak azu je też rozw ijać n a w szelkie sposoby in te n c je altru isty czn e, a zwalczać egoizm, zachłanność, chci­ wość, zawiść i zazdrość — z nich bow iem płynie chęć ag resji i zab rania innym posiadanych przez nich dóbr. Chciwość na dobra m aterialn e stano w i zw ykle isto tn ą przyczynę w o jen n e­ go kon flik tu.

N atom iast zgodnie z w yżej przytoczoną zasadą dopuszcza­ jącą w ojnę spraw iedliw ą, solidaryzm n ak azu je być do niej go­ tow ym , a więc zbroić się na tyle, aby u trzy m y w ać rów now a­ gę sił, ew en tualn ie dążyć do rów noczesnych i p ro p o rc jo n al­ n ych rozbrojeń.

Można jed n ak też uważać, że u ty lita ry z m i solidaryzm w sy ­ tu acji ak tu a ln y ch zagrożeń n ak azu ją zrew idow ać całość p o lit- ty k i o p artej o rów now agę sił i w zajem ne grożenie sobie przez po ten cjaln y ch w rogów. Ł atw b może się bow iem okazać, że zbroim y się, chociaż w gru n cie rzeczy jest m ało p raw d opo­ dobne, że może ktoś na nas napaść. Że n iepotrzebn ie p rz e j­ m u jem y się działaniam i przeciw nika, k tó ry np. tw o rzy sobie jakieś linie obronne, doskonali sw oje forty fik acje, b uduje „chińskie m u ry ” , ale w cale n am nie zagraża i ty lk o jak aś n ie­ po trzebn a am bicja technologiczna każe n am m u dorów nać. U ty litary z m każe więc przeglądać w szystkie m ożliw e scena­ riusze przyszłości, nie odrzucać z góry żadnej strateg ii, ale każdą porów nać z in n y m i pod w zględem sum y s tr a t i zysków dla całej ludzkości. K ażą też rozw ażać różne rodzaje oddzia­ ły w ań psychicznych. Np. państw o, k tó re zrezygnow ałoby z w y ­

(12)

d atk ów zbrojeniow ych m a szansę w yleczyć się z w ielu bolą­ czek społecznych i gospodarczych i stać się w ażnym p rzy k ła ­ dem dla w ielu p ań stw św iata. R ozsądną może się też w ydać strateg ia staw iająca na cyw ilną obronę całego, odpowiednio przeszkolonego społeczeństw a, k tó re um iałoby znosić w ta r­ gnięcie w roga w sposób pokojow y, ale bez w chodzenia w n e ­ g a ty w y określane m ian em kolaboracji. Rozw ażanie m ożliwości i ocenianie w szelkich tego ty p u stra te g ii pacyfistycznych też może wchodzić w ra m y szeroko pojętego u ty litary sty czn eg o up raw ian ia etyki kon flik tu .

2.B. ETYKA ABSOLUTYSTYCZNA

Etyce u ty lita ry sty c z n e j jak i so lidarystycznej przeciw staw ia się absolutystyczne tra k to w a n ie w arto ści lub zasad p o stę­ pow ania.

A bsolutysta może uznaw ać w szystkie rozum ow ania u ty lita - rystyczne, któ re w ym ien ialiśm y pod koniec poprzedniego p a ­ rag ra fu , a k tó re prow adzą do budow ania stanów dobrych i u n ik an ia złych, n ato m ia st nie uzn aje tak ic h rozum ow ań u ty - litary sty czn y ch , k tó re zalecają jako zło konieczne niszczenie czyjegoś życia dla rato w an ia jakiegoś dobra.

Z p u n k tu w idzenia absolutyzm u ety k a u ty lita ry sty c z n a jest dobra dla p rzypadków nie w yw o łu jący ch k o n flik tu z pow aż­ nym i w artościam i. N atom iast jest faszyw a tam , gdzie dopusz­ cza w ielkie zło jako konieczne. T akim w ielkim złem, na k tó re ab so lu ty sta się nie godzi jest zabijanie ludzi. A bsolutysta p rz y jm u je pew ne w arto ści lub zasady jako absolutne, a więc m ające stopień najw yższy. W dziedzinie w alki zb ro jn ej taką reg u łą przy jm o w an ą jako absolutną, czyli bezw y jątk ow ą jest reguła: nie zabijaj.

Rozum ow anie u ty lita ry sty c z n e, jak i solid arystyczn e oczy­ wiście podw ażają tę regułę, bo np. zgodnie z e ,w szystkim i w y- m ionionym i w yżej w aru n k am i sp raw iedliw ej obrony dobrze postępu je ten, k to zabije np. te rro ry s tę pragnącego w ystrzelać w szystkich pasażerów sam olotu. Zło spow odow ane w stosunku do jednego człow ieka broni przed złem w iększą ilość ludzi — ale ' sprzeciw ia się absolutnem u, czyli bezw yjątkow em u tra k to ­ w aniu przykazania: nie zabijaj.

A bsolutnie: nie zab ijaj, w y stęp u je często w jed n y m sp ó j­ n y m system ie m o raln y m w raz z in n y m i zasadam i m oralnym i, tra k to w a n y m i czasem rów nie bezw yjątkow o. Są nim i: nie oszukuj, nie zniew alaj, nie krzyw dź. Jed n ak że te in n e zasady są tra k to w a n e znacznie m niej bezw yjątkow o. O ile m ożna sp o t­

(13)

kać ludzi, k tó rz y nikogo nie zabili i praw dopodobnie nigdy św iadom ie nie zabiją, to jednakże tru d n o jest spotkać kogoś, k to nie odbierze siłą lu b podstępem dziecku niebezpieczną za­ baw kę, tru ciznę lu b n a rk o ty k i m u jej nie odda, choćby dziec­ ko nie w iem jak płakało i czuło się pokrzyw dzone. T ak sam o ja k z dzieckiem p ostąpim y z człow iekiem dorosłym , ale za­ m roczonym alkoholem , albo z dorosłym trzeźw ym , n ieopano­ w any m i niedokształconym , k tó ry nie w ie np. że baw iąc się odbezpieczonym g ran a tem może i siebie i in n ych przypraw ić 0 śm ierć lu b kalectw o, albo nie wie, że p ró b u jąc tru c iz n y spo­ w odow ać może n ieodw racalne zniszczenie organizm u. T ylko pozbaw ienie życia lub pow ażne i trw a łe uszkodzenie życia cie­ szy się ty m p rzy w ilejem ab so lu tn ej bezw yjątkow ości zakazu. A le i tu m ożliw e jest pew ne ryzyko. Je śli złoczyńca zam ierza się z nożem , dzidą lub rew olw erem , to u siłując w y trącić m u niebezpieczne narzędzie, m ożem y spowodow ać uszkodzenie jego ciała, kalectw o, a n a w e t niechcący śm ierć. Ż eby nie ry zy k o ­ w ać żadnego uszkodzenia złoczyńcy n ależałoby nic nie robić. Je śli słusznie p o d ejm u jem y jak iś ru c h w y trąc e n ia m u broni, to już ry zy k u je m y uszkodzenie niechcący jego ciała. W ydaje się więc, że m ożna być ab so lu ty stą w spraw ie nie zabijania, a m im o to ryzykow ać pew ne ru c h y obronne w sy tu acjach granicznych.

P rzy jęcie bezw yjątkow ości zasad nie zabijania, nie oszuki­ w ania, ń ie zniew alania i nie krzy w d zen ia nie broni nas więc przed tru d n o ściam i sy tu acji granicznych. S y tu acje nie ostre 1 graniczne istn ieją zawsze. G dyby ty lk o w n ich zdarzały się zabójstw a, oszustw a lub zniew olenia, ludzkość b y łab y bliska doskonałości. Ci, k tó rz y głoszą bezw yjątkow ość zasad nie oszu­ kiw ania, nie zniew alan ia i nie krzyw dzenia m ają jed nak przede w szystkim na oku sy tuacje bardziej zw yczajne. O dróż­ n ien ie sy tu a c ji zw yczajnych od sy tu a c ji granicznych nie jest łatw e, a być może nie jest n aw et teoretycznie m ożliw e z całą ostrością, ta k jak n ie m ożna z całą ostrością określić żadnej rzeczy em pirycznej lub em pirycznego zjaw iska. Można jed n a k w skazać pew ne cechy sytuacji, k tó re k w a lifik u ją ją jaiko b a r­ dziej zw yczajną. Cechą ta k ą jest przede w szystkim trw ałość. Je śli sy tu acja pew na trw a długo, wówczas nie należy tra k to ­ w ać jej jako w y jątk o w ej i rezygnow ać z zasad u zn anych za absolutne. Mówiąc inaczej: do sy tu acji w ym agających p rze ­ łam yw ania zasad u znaw anych za b ezw yjątkow e nie należy się przyzw yczajać. N astępnie z przek raczania ty ch zasad nie n a ­ leży czynić m eto d y działania. A więc przekraczania ich nie

(14)

w olno planow ać. Nie w olno p rzek raczan ia ich tra k to w a ć jako środek, k tó ry m a nas doprow adzić do celu życiowego. N ależy ta k k ształtow ać stosunki zbiorowe, żeby przekraczanie zasad u zn an y ch za b ezw yjątk o w e nie m iało m iejsca. N ależy w sy tu a ­ cjach zw yczajnych rezygnow ać z celu życiowego, jeśli nie m ożna go osiągnąć inaczej, jak przez przek raczanie zasad u zn a­ nych za bezw yjątkow e. A więc rezygnow ać ze zdobyczy m a­ teria ln e j, jeśli ty lk o oszustw em , zniew oleniem kogoś lu b skrzyw dzeniem m ożna zdobycz tę uzyskać. N ikom u nie po­ m agać w tak im działaniu, k tó re siłą rzeczy m usi być oszust­ wem , zniew oleniem lub krzyw dą. N ikom u tak ic h działań nie radzić. Radzić i podejm ow ać inne cele życiowe, k tó re m ożna realizow ać z w yp ełn ian iem zasad u zn an y ch za absolutne.

M am y więc do czynienia z in n y m pojęciem zasady ab so lu t­ n ej — nie w sensie logiczno-m atem atycznym . To, że zasada jest absolutna, nie znaczy, że jej przekroczenie n ie może się zdarzyć i być uspraw iedliw ione.. Ale znaczy to, że p rze k ro ­ czenia tego nie w olno zam ierzać jako sposobu działania dla osiągnięcia jakiegoś życiowego celu jednostkow ego lub zbio­ row ego w sy tu a c ji m ającej znam iona trw ałości i w zględnej rów now agi.

Tak więc p o lity k zgodnie z w y m aganiam i absolutyzm u nie m a p raw a m o raln eg o planow ać akcji p olitycznej o p artej na oszukaniu obyw ateli lub n a oszukaniu innego państw a. N ato ­ m iast uzn am y za uspraw iedliw ione, jeśli w sy tu acji granicz­ n ej np. straszo n y przez te rro ry s tę obroni się k łam stw em przed w yjaw ien iem taje m n ic y państw ow ej. R ządzący nie m ają m o­ raln ego p raw a kiero w an ia społeczeństw em opierać na te rro ­ rze. Rozwój społeczeństw a pow inien opierać się n a p ersw azji ty ch ra c ji rozum u, k tó re najm ocniejsze u zy sk u ją uzasadn ie­ nie. N atom iast w sto su n k u do jednostek, k tó re lekcew ażą w ażne rac je rozum u w ładza m a praw o m o raln e stosow ać znie­ w alającą izolację. N ik t nie m a p raw a m oralnego planow ać bogacenia się przez odbieranie in n y m ich dóbr, przez rab u n e k lu b kradzież, n ato m iast m ożem y w sy tu a c ji g ranicznej, o ja ­ kich b y ła m ow a w cześniej, odebrać kom uś przedm iot, k tó ry m może ty lk o spowodow ać nieszczęścia i zniszczenia.

3. KONTROWERSJA ORAZ PRÖBY UZGODNIENIA STANOW ISKA UTYLITARYSTYCZNEGO I ABSOLUTYSTYCZNEGO

P o stu la ty w ysu w an e przez abso lu tystów m ożna czasem p ró ­ bować uzasadniać u ty lita ry sty c z n y m i arg u m en tam i. Np. w y­

(15)

m agan ia pow yżej sform ułow ane, w stosunku do polityków m ogą m ieć u ty lita ry sty c z n e uzasadnienie. P o lityk , k tó ry oszu­ k u je przede w szystkim na codzień p rzestaje zachow yw ać się szczerze. To jego zachow anie pręd k o daje się odczuć, niszczy jego osobowość i rów nież działa niszcząco n a innych. N aw et jeśli n ik t nie dom yśla się podstaw ow ych oszustw, to zachow a­ nie oszukującego m a pew ne sw oiste cechy, któ re nie w p ły ­ w ają dodatnio na innych. Rzadko m ożna przypuszczać, że n e­ g a ty w n y psychologiczny w p ły w zachow ania oszukującego m o­ że być okupiony dobrym i sk u tk a m i jego działania opartego na oszustw ie. P o lity k obiecuje sobie, że oszustw em , k rzy w d ą lu b zniew oleniem zdobędzie w ładzę, a potem przeprow adzi po ­ żyteczne refo rm y . P ra k ty k a zw ykle nie potw ierdza takich przypuszczeń.

Z zawodności u ty lita ry sty c z n y ch prognoz pow yżej przytoczo­ nego ro d zaju rodzą się hipotezy przeciw ne, że każde odstęp­ stw o od absolutnego dobra m ści się w sw ych następstw ach. H ipotezy tak ie lub założenia nie są rzadkie. P row adzą one do pew nego rod zaju uzgodnienia u ty litary sty czn eg o sposobu m y­ ślenia z absolutystycznym . W potocznym m yśleniu często spo­ ty k a się poglądy, że p rzekraczanie uśw ięconych zasad zawsze jest dla działającego w ostatecznym ro zrach u n k u niekorzystne, w szystkim szkodzi lub zawsze w ychodzi kiedyś na jaw . W y­ d a je się, że w ch rześcijaństw ie istn ieją zalążki tak ie j w iary. Można by ją streścić w pow iedzeniu, że Bóg sp rzy ja absolu- ty sto m i czyny ich w yposaża w skuteczność. Lub, że św iat jest ta k zbudow any, że in te n c je czyste, życzliw e i czyny n a p ra w ­ dę w ynikające z m iłości bliźniego zawsze zaow ocują stanam i rzeczy k o rzy stn y m i dla w szystkich. N atom iast działania nie życzliw e dla kogoś, kogoś krzyw dzące, niszczące, nie płynące z tro sk i o każdego, podejm ow ane jako zło konieczne w celu u zy sk an ia n aw et jakiegoś w ażnego dobra nie są w yposażone w tego ty p u skuteczność. Poniew aż nie zn am y w szystkich sk u tk ó w naszych czynów, przeto o potw ierdzaniu ty ch h ipo­ tez m ożna mówić na ogół ty lk o z m ały m stopniem p raw d o ­ podobieństw a.

W ty m punkcie ety k a wiąże się w isto tn y sposób z filozofią ludziego losu. Je śli p rzy ją ć założenie sp iry tu alisty czn e, że los ludzki jest w ezw aniem do działań duchow ych, a życie ziem skie jest ty lk o spraw dzianem naszego oddania duchow ym w artościom , to n a tu ra ln y m w nioskiem sta je się w te d y p rz y ­ puszczenie, że w planie całości w szechśw iata św iadectw o w a r­ tości duchow ych pow inno owocować dobrem dla w szystkich.

(16)

P ew ien może nieco uproszczony obraz k o n tro w ersji m iędzy absołuty sty czn y m , a u ty lita ry sty c z n y m u jęciem ety k i uzys­ k u je się p rzy jm u jąc rozum ienie u ty lita ry z m u jak o dbającego ty lk o o w arto ści w italn e, n atom iast absolutyzm u jako d b a ją ­ cego jedynie o w artości duchowe. D la u ty lita ry s ty w ażne w y ­ daje się, kied y w ięcej ludzi zginie, czy w tedy, gdy ja zabiję b andy tę, czy gdy b an d y ta pozabija pasażerów . A bsolutysta n a ­ tom iast chce uchronić kogo się d a nie ty lk o od śm ierci, ale p rzede w szystkim od a k tu zabójstw a. Siebie od a k tu zabój­ stw a chroni nie zabijając. N atom iast nie zawsze m ożem y u chronić kogoś drugiego od a k tu złego, na k tó ry jest on zde­ cydow any. Czasem m ożem y w pły nąć sw oją postaw ą na za­ chow anie czyjeś na przyszłość w analogicznych sytuacjach, budząc w n im odczucie ty ch w artości, k tó re sam i cenim y, w łaśnie np. przez w łasne p ow strzym anie się od zabijania i w y ­ kazanie szacunku dla cudzego życia. Jed nakże oszacowanie sk u tk ó w tego ro d zaju zachow ania w y daje się nie m ożliw e i dlatego sprow adzenie rozum ow ania ab so lu ty sty do u ty lita - rystycznego schem atu w p rak ty c e raczej nie daje się p rze p ro ­ w adzić bez jakichś dodatkow ych założeń re lig ijn ej n a tu ry , 0 k tó ry c h m ów iliśm y w yżej. Czasem m ożem y urato w ać kogoś pośw ięcając się sam em u, np. zasłaniając sobą tego, do kogo kto ś strzela. Czyn tak i nie uniem ożliw ia jed nak strzelającem u dokonania złego czynu. Można więc powiedzieć ogólniej, że absolu ty sta często pozostaje b ezrad n y wobec sam ego złego czy­ n u w ty m sensie, że nie jest w stan ie przeszkodzić w jego zaistnieniu nie pow odując sam em u pow ażnego zła. N atom iast może on pływ ać w ro zm aity sposób na sk u tk i tego czynu. Może więc w pływ ać na:

1. zew nętrzne sk u tk i czynu czyjegoś przez skierow anie łań ­ cucha przyczynow ego w inną stronę, np. przez podbicie strzel­ b y do góry, albo zasłonienie obiektu napaści przed strz e la ­ jącym ;

2. na w ew n ętrzn e sk u tk i psychiczne w n ap ad ający m przez uśw iadom ienie m u słow am i lub p rzy k ład em w łaściw ej h ie r a r ­ chii w artości, w szczególności w artości jego czynu;

3. na sk u tk i psychiczne w innych ludziach, k tó rz y mogą podjąć lepsze lu b gorsze postaw y lu b działania w sto su n k u do s p ra w cy złego czynu i przyczyn jego zachow ania.

W ten sposób abso lu tysta u zn aje indyw idualność agresora 1 p rzy jm u je jego w olną decyzję jako fa k t podstaw ow y, jako •okoliczność niezależną od naszych prag nień, k tó ra może jed y ­ n ie stanow ić dla jej św iadków w ezw anie do działania w celu

(17)

rea liz a c ji jakichś w arto ści duchow ych. W zachow aniu takim, p rze jaw ia się ab so lu tn y szacunek dla każdej jed no stk i ludzkiej oraz b ard ziej jeszcze podstaw ow a postaw a num iniczn a zgody n a św iat, czyli akcep tacji rzeczyw istości nam danej.

K o n tro w ersja społeczno-polityczna m iędzy etyką u ty lita r y - styczną i absolu ty sty czną najm o cn iej zaryso w uje się w sp ra ­ w ie sto su nk u do służby w ojskow ej. Istnien ie w ojska i policji jest dla większości pań stw konieczne dla obrony sw ych oby­ w ateli przed atak iem ze stro n y innych. S tąd m ożna n a w e t po­ wiedzieć, że u trzy m y w an ie w ojska i policji jest w określo­ n y ch sy tu acjach konieczne, dla pokoju św iatow ego. U trzy m y ­ w anie p o ten cjału m ilitarn eg o i w idoczne doskonalenie go, a n a w e t angażow anie go w drobne starcia odstrasza w rogów od angażow ania się w w ielką rozpraw ę w ojenną. A b y o d stra ­ szanie to było skuteczne w ojsko i policja m uszą być n a odpo­ w iednim poziom ie spraw ności działania operującego przem ocą, m ożliw ością ran ien ia i zabijania. R ozum ow anie u ty lita ry sty c z - n e usp raw iedliw ia więc istn ien ie policji i w ojska. Je śli pew na służba społeczńa jest potrzebna, wówczas organizacja pań stw o ­ wa w inna zagw arantow ać jej istnienie. N astępnie rodzi się py tan ie: czy służba ta może być specjalistyczna, ja k np. służ­ ba m edyczna, albo służba oczyszczania osiedli, czy też m usi być m asow a. Służba w ojskow a w naszych czasach jest w d u ­ żym stopniu specjalistyczna, w ym aga jed n ak okazjonalnie pew nego m asow ego w sparcia, a w szczególnych sy tu acjach może być n aw et p o trzebna jako m asow a. R ozum ujący u ty łi- tary sty c z n ie m ów ią więc, że skoro jest p o trzeb na i w jakim ś sensie pow inna być m asow a, to n ik t nie pow inien się od n iej uchylać.

Można oczywiście dyskutow ać, czy nie w ystarcza czasem odstraszanie cyw ilne, określone jako tak ie przygotow anie oby­ w ateli, że nie pójdą oni na żadną kolaborację z w rogiem i dom niem any agresor — oku pan t będzie m iał z okupacją w ię­ cej kłopotu niż zysku. O kupacja n aro d u w ykazującego w e­ w n ę trz n y opór i m oralnie atak ująceg o ok up an ta może być n a ­ w et rozkładow a dla s tr u k tu ry w ładzy agresora. Takie w ycho­ w anie narodow e nie w yklucza jed nak istnienia p rzy n ajm n iej sił policyjnych o p erujących te ż w ostatecznej in stan cji żabi-· janiem . W ychow anie tak ie w ym aga też czasu i w ielkiej mo­ bilizacji sił pedagogicznych, a stąd w ojsko potrzebne jest do zapew nienia spokoju co n a jm n ie j na okres niezbęd n y dla zor­ ganizow ania całej s tru k tu ry obrony cyw ilnej i p rzepro w adze­ n ia ree d u k c ji narodu. R ozum ujący ab solutystycznie uw ażają,.

(18)

n ato m iast, że operow anie zabijaniem , jako m etodą oddziały­ w a n ia , czy n a w e t obrony jest niedopuszczalne i wobec tego ten , k to ta k uw aża pow inien nie być zm uszany do służby w o j­ skow ej. A bsoluty sta może n a w e t uw ażać, że służba w ojskow a pow inna być zabroniona n aw et tym , k tó rz y chcieliby się jej poświęcić, poniew aż n ik t nie pow inien podejm ow ać się zabi­ jan ia dla żadnego celu. Jed n ak że przez szacunek dla inn ych przekonań, ab so lu ty sta może się godzić, że w jego k ra ju z n aj­ d u ją się ludzie chcący bronić przem ocą swego narodu.

P oniew aż w E u ro p ejsk iej k u ltu rz e absolutne: nie zabijaj — m iało dość m ocną tra d y c ję , przeto p o lity cy i w ładcy okazy­ w a li się też to le ra n c y jn i i w większości p a ń stw zachodniej

E uro py dla różnego ty p u abso lutystów p o w stały u sta w y um oż­ liw iające im uniknięcie służby w ojskow ej. W te j duchow ej p e rsp e k ty w ie to le ra n c ji i szacunku dla głębokich przek on ań należy, jak się zdaje, percypow ać istn iejące od daw na odstęp­ s tw a od pow szechności służby w ojskow ej. Jeszcze w czasach fe u d a ln y c h epoki now ożynej, su w e ren n i w ładcy europejscy w ym ag ający od ludności k o n ty n g en tó w w ojskow ych zw alniali z tego obow iązku członków n iek tó ry ch se k t re lig ijn y ch p rz y j­ m u jący ch absolutne rozum ienie nie zabijania, W tak ie j u p rz y ­ w ilejo w an ej sy tu a c ji byli np. M ennonici w H olandii od 1580 i w P ru sa c h w X V II w ieku. A nabaptyści we F ra n c ji uzyskali p rzy w ilej słu żby zastępczej 13 sierp n ia 1793, a więc w cza­ sach rew olucji zaraz po w prow adzeniu obow iązku pow szech­ n e j służby w ojskow ej. N apoleon I rów nież resp ek to w ał człon­ ków w ielu sekt. P odobnie było w c arsk iej Rosji. M ennonici i A nab ap tyści b y li w yjęci spod służby w ojskow ej przez cały w iek X IX , jak rów nież spod ogólnej ad m in istracji, zachow u­ jąc w łasną ju ry sd y k cję. D la M ennonitów od 1875 rok u była w Rosji sp ecjaln a zastępcza służba w y rąb y w an ia lasów. N a­ to m ia st D uchoborcy rów nież odm aw iający noszenia broni byli p rzedm iotem k rw a w e j re p re sji w 1895 r.

W w ieku X X p o w sta ją u sta w y p a rla m e n ta rn e pozw alające n a zastępow anie służby w ojskow ej przez służbę cyw ilną dla o b y w ateli n ie koniecznie zw iązanych z określonym i sektam i. U sta w y tak ie p o jaw iają się: w Szw ecji w 1902, w A u stralii w 1903, w A fryce P ołud n io w ej w 1912, w W ielkiej B ry tan ii w 1916, w 1917 w K anadzie, USA i D anii, w N orw egii w 1922, w H olandii w 1923. K ra je p ro te sta n c k ie w yp rzed ziły więc k ra je k atolickie w te j akcji. We F ra n c ji analogiczne u staw y p o w sta ły dopiero w 1963, w e W łoszech w 1972. Obecnie w za­ chodniej E uropie ty lk o w Szw ajcarii, H iszpanii i P o rtu g a lii

(19)

poborow y nie m a m ożliwości zam ienić służby w ojskow ej n a służbę cyw ilną. U staw y te b y ły w yw alczone przez g ru p y r a ­ dykaln e ludzi gotow ych cierpieć często w ielo krotn e więzienie, a nie godzących się n a w cielenie do arm ii. P o staw y tak ic h g ru p uzy sk iw ały z czasem poparcie społeczne, któ re oddzia­ ływ ało na ustaw odaw ców . W ZSRR w kilk a m iesięcy po r e ­ w olucji, już w 1919 ro k u L enin podpisał d e k re t p rzy zn ający służbę zastępczą w szystkim , k tó rz y ze w zględów re lig ijn y ch nie godzą się na noszenie broni. S ta lin d e k re t ten ograniczył w 1930, a n astęp n ie zniósł w 1939, po czym do tej p o ry nie został przyw rócony.

O gólnie opisując sytu ację, m ożna powiedzieć, że u sta w y dopuszczające słu żb y zastępcze są re z u lta te m ru ch u istn ie ją ­ cego w E uropie od kilk u stuleci, k tó ry nazyw a się potocznie ru ch em sprzeciw u sum ienia, rozum iejąc że chodzi o sprzeciw sum ienia przeciw ko udziałow i w zabijaniu. R uch te n i w y n i­ kające z niego u staw y oraz inne u stęp stw a w ładzy stanow ią stałe św iadectw o i przypom nienie w artości szacunku dla istn ie­ nie drugiego człow ieka.

P odsum ow ując: m am w rażenie, że w ram ach n a tu ra ln e g o uty litary sty czn eg o sposobu m yślenia zbiorowości ludzkie łatw o ulegają p ew nem u zagubieniu i relatyw izm ow i. A b solutystycz- na ety k a stanow i jak g dyb y rodzaj tran scen den cji, k tó ra w sk a­ zuje rozum ow i kieru nek. Bez tego w y kraczania poza sferę u ty lita rn e g o m yślenia zby t łatw o u sp raw ied liw ialib yśm y n a ­ sze zabijanie, k łam stw a i przem oc. W te n sposób ety ka abso- lu ty sty czn a stan o w i w ażny czyn n ik w działaniach pokojo­ wych.

Ale jak m ów iliśm y w cześniej, szeroko p o jęta ety k a u ty li- tary sty c z n a dbająca zarów no o życiowe jak i duchow e korzyści całej ludzkości rów nież przyczynia się do budow y pokoju, choć jest p ostaw ą m n iej rad y k aln ą. W każdym razie tylk o przez w ychow anie ludzi w ram ach etyki, k tó rą n azw aliśm y ety k ą ogólnoludzkiej życzliwości, m ożna spodziew ać się trw a ­ łego zabezpieczenia pokoju.

N atom iast w spraw ie w y b o ru drogi m yślow ej m iędzy u ty li- tary,stycznym i ab so lu tysty czn y m budow aniem sw ojej ety k i pow inna panow ać w zajem na to leran cja, zgodna z w ielow ieko­ w ą tra d y c ją naszej k u ltu ry . In sty tu cjo n a ln e u stalen ia w po ­ szczególnych p aństw ach pow inny być w yrazem te j k u ltu ry szacunku dla poglądów każdej jed n o stk i ludzkiej.

(20)

FRIEDENSHANDLUNGEN UND DIE ETHISCHEN STELLUNG

Zusam m enfassung

Man kann das Kriegsübel als eine Lebensvernichtung und ednb Zerstörung der anderen H um anw erte bestimmen. Das Friedensgut bestim m en w ir als eine gegenseitige Hilfe u n ter den Menschen beim Kommen zu den W erten. Die Friedenshandlungen betreffen das Kriegs- übelsverm eiden und das Friedensgutverstärken. Diese H andlungen kön­ nen m it der utilitaristischen, solidaristischen oder absolutistischen Ethik begründet werden. Viele von der positiven t Handlungen können m it jeder von den oben erw ähnten Versionen des ethischen Angagierens begründet werden. Die absolutische Begründung scheint es aber als die, die dem Christentum sgeiste am m eisten entspricht.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jednakże należy stwierdzić, że na ogół uznanie dla postawy uczciwości dominuje u w szystkich odpowiadających; bowiem żad­ nej wypowiedzi potępiającej postawę

Przeprowadzone badania pozwalają stwierdzić, że unowocześnianie konsumpcji na rynkach finansowych związane jest przede wszystkim ze wzrostem aktywność konsumentów, czyli ze

Je±li pewna pochodna funkcji zeruje si¦ na pewnym przedziale, to wszystkie jej pochodne wy»szych rz¦dów równie» s¡ stale równe zero na tym przedziale... St¡d wynika, »e R

Jeżeli dla dowolnego lewego R-modułu wolnego M każde dwie bazy są tej samej mocy, to mówimy, że R ma własność niezmiennika bazowego (lub że jest pierścieniem IBP, invariant

Za pomocą wspomnianych instytucji realizowany jest szereg celów polityki rolnej, tj.: utrzymanie dochodów rolniczych, stabilizacja rynków rolnych oraz restruk- turyzacja i

Dlatego też uzasadniony wydaje się pogląd, iż Romuald Hube swą teorią czynu - stanowiącą w dziele Hubego fundament całej nauki o prze­ stępstwie - nie

Po dokładnej analizie zdjęć lotniczych i mapy topograficznej oraz po zaznajomieniu się z budową geologiczną terenu z literatury i map w m niejszych podziałkach

optio of the century of Maximus [acknowledges or reports that he] has received by the legacy of Petronius Bland[... assistant to the benefici]arius of Maximus, the dead