• Nie Znaleziono Wyników

Powódź w Texas Medical Center - doświadczenia własne

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Powódź w Texas Medical Center - doświadczenia własne"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

16

BIULETYN INFORMACYJNY SEKCJI KARDIOLOGII INWAZYJNEJ PTK

www.ki.viamedica.pl

Powódź w Texas Medical Center

— doświadczenia własne

Grzegorz L. Kałuża

kiego rodzaju podziemia i zjazdy do nich. „Allison” (bo takie wdzięczne imię nadali jej mete- orolodzy) była ulewą szczególnie złośliwą. W wyniku różnicy ci- śnień między Zatoką Meksy- kańską a Houston burza w ciągu jednej nocy nawracała nad miasto kilkakrotnie, co telewizja określi- ła jako perfect raining machine.

W rezultacie na Houston w ciągu jednej nocy spadło około 60 cm wody na jednostkę powierzchni.

Aczkolwiek takie ulewy i huraga- ny zdarzają się co kilka lat, ta ilość opadów była największa od ponad stu lat. Nic więc dziwnego, że tak- że zniszczenia, jakie spowodowała powódź, były największe w histo- rii Houston.

Około północy w nocy z piątku na sobotę 15–16 czerwca woda wtargnęła do podziemi budynków Texas Medical Center i spowodowa- ła w ciągu godziny nieobliczalne szkody w kilku szpitalach.

W skład Texas Medical Center wcho- dzi kilka dużych szpitali prywatnych (Herrmann, Methodist, St. Luke’s i Texas Children Hospital, każdy po około 700–800 łóżek), największe w Stanach Zjednoczonych centrum onkologiczne M.D. Anderson Can- cer Center i liczne budynki instytu- tów badawczych Baylor College of Medicine i University of Texas He- alth Science Center. W każdym z tych budynków są przynajmniej dwa poziomy pod ziemią. W The Methodist Hospital poziom dolny został całkowicie zatopiony, na po- ziomie położonym bezpośrednio pod ziemią woda osiągnęła poziom 1,5 metra. Podobnie wyglądała sy- tuacja w pozostałych szpitalach, których podziemia w mniejszym lub większym stopniu zostały również zalane. Stosunkowo najmniej ucier- piało M.D. Anderson Cancer Cen-

ter. W Herrmann Hospital kilka miesięcy wcześniej otwarto nowy ogromny budynek, w którym hol główny, izbę przyjęć i między inny- mi pracownie angiograficzne umieszczono na poziomie „zero”, w połowie zagłębionym w ziemi. Te- raz wszystkie te pomieszczenia zna- lazły się pod wodą. Pomijając tra- gikomiczny widok pływającego

— w dopiero co z przepychem urzą- dzonym holu — fortepianu, należy zaznaczyć, że Herrmann Hospital jest jednym z dwóch głównych cen- trów urazowych całej dziesięciomi- lionowej metropolii Houston. Gdy- by ulewie towarzyszył huragan, po- wodujący mnóstwo urazów mecha- nicznych, ofiar nie byłoby gdzie kie- rować poza pobliskim drugim cen- trum urazowym w szpitalu Ben Taub, który jako szpital miejski jest i tak zawsze przepełniony. Na szczęście tej nocy nie było wielu przypadków urazów, a szpital Ben Taub jakimś cudem nie poniósł strat, więc opieka w nagłych przy- padkach zwożonych przez karetki odbywała się nieprzerwanie.

Gorzej natomiast powodziło się chorym leżącym. Chociaż po poprzedniej powodzi awaryjne generatory prądu wydobyto z podziemi i przeniesiono na par- ter, w podziemiach pozostało jeszcze mnóstwo instalacji, które woda mogła zniszczyć, w szczegól- ności tablice rozdzielcze, bez- pieczniki i przewody. Około pół- nocy bez jakiegokolwiek uprze- dzenia zabrakło na moment zasi- lania. Zanim włączyły się genera- tory awaryjne, personel, potyka- jąc się o siebie nawzajem, ruszył ratować chorych zależnych od aparatury. Chorych wentylowano ręcznie do ustabilizowania zasila- nia awaryjnego. Cudem obyło się bez ofiar śmiertelnych.

Za namową Redaktora Na- czelnego, doc. R. Gila, niniejsza korespondencja ze Stanów Zjed- noczonych odchodzi od tematyki kardiologicznej i wkracza na te- rytorium reportażu. Ma ona za- tem przybliżyć Czytelnikom zma- gania z żywiołem powodzi w naj- bogatszym kraju świata i implika- cje tego typu katastrofy dla funk- cjonowania szpitala. Po ostatnich doświadczeniach z powodzią w 2001 roku w Polsce warto może uświadomić sobie, że natura jest jednakowo nieubłagana na całym świecie, chociaż na pewno dobro- byt pomaga radzić sobie ze skut- kami jej kaprysów.

Houston, siedziba Texas Medi- cal Center, nie jest miastem szcze- gólnie korzystnie usytuowanym pod względem warunków geogra- ficznych. Upały właściwe szeroko- ści geograficznej Afryki Północ- nej są szczególnie dotkliwe wsku- tek ogromnej wilgotności powie- trza wynikającej z sąsiedztwa Za- toki Meksykańskiej. Ta z kolei znana jest w świecie jako miejsce powstawania wielu huraganów i tropikalnych ulew, regularnie dewastujących Karaiby i połu- dniowe wybrzeże Stanów Zjedno- czonych.

Taka właśnie tropikalna ulewa nawiedziła Houston w połowie czerwca 2001 roku. Tego typu ka- prys pogody charakteryzuje się niezwykle dużą ilością wody spa- dającej na jednostkę powierzchni w bardzo krótkim czasie. W rezul- tacie ulice miasta, które jest po- łożone na zupełnie płaskim tere- nie, zamieniają się w ciągu kilku godzin w rwące rzeki. Woda, z uwagi na zupełny brak nachyle- nia terenu, gromadzi się w najniż- szych punktach, takich jak skrzy- żowania, rowy i oczywiście wszel-

(2)

www.ki.viamedica.pl 17

Całkowity brak prądu po- ciągnął za sobą lawinę problemów i dalszych strat. Przestały działać telefony. Pompy przestały pompo- wać wodę i ścieki, którymi dodat- kowo zostały zalane podziemia.

Przestała działać klimatyzacja, co przy temperaturze zewnętrznej około 40°C zamieniło szpital w ciągu paru godzin w tropikalną dżunglę, w dodatku cuchnącą od piwnic. Po odcięciu prądu windy automatycznie zjechały do piwnic (ustawienie awaryjne na wypadek pożaru), co spowodowało zato- pienie kabin i zniszczenie modu- łów sterujących. W ciągu kilku godzin zapewnienie opieki cho- rym stało się praktycznie niemoż- liwe.

Jednocześnie w budynkach Baylor College of Medicine i Uni- versity of Texas Health Science Center zalane zostały pomieszcze- nia ze zwierzętami. Nieszczęśliwie stało się to w piątek w nocy, kie- dy nie było tam nikogo z perso- nelu, a w sobotę zjawili się — jak zwykle — tylko nieliczni dyżurni technicy, i to tylko ci, którzy zdo- łali w ogóle do pracy dotrzeć. Nie- stety, pozostało im tylko opłakać straty. W obu pomieszczeniach zginęło lub zostało nieodwracalnie poszkodowanych 30 000 zwierząt.

Pomijając oczywisty aspekt huma- nitarny tej ogromnej tragedii, na- leży dodać, że wiele z tych zwie- rząt należało do unikalnych linii transgenicznych, z których część wyhodowano „od zera” w Hou- ston i stracono bezpowrotnie, tzn.

będą wymagały krzyżowania od nowa, co może zająć kilka lat.

Tymczasem w szpitalach nie- liczny personel dyżurny zaczął wzywać kadrę lekarską i kierow- niczą wyższego stopnia, która w miarę upływu czasu starała się dostać do szpitala i koordynować pracę. Od samego początku przedsięwzięto ewakuację najcię- żej chorych do innych szpitali lub budynków mniej dotkniętych po- wodzią. Jakimś cudem dwa wie- żowce (po 22 piętra), położone po drugiej stronie ulicy najbardziej zrujnowanych budynków „łóżko- wych”, a posiadające ambulatoria

i ośrodki leczenia dziennego nie ucierpiały w ogóle, a co najważ- niejsze — nie straciły zasilania.

Położony w jednym z nich ośro- dek chirurgii dziennej posiada w pełni urządzoną intensywną te- rapię, na którą przeniesiono nie- licznych chorych wymagających takiej opieki, którzy pozostali w szpitalu. Jako ciekawostkę, znaną zapewne czytelnikom zaj- mującym się intensywną terapią, wspomnę, że wszystkie monitory mają moduły ciśnienia i EKG, które zapamiętują dane w czasie transportu, i które wystarczy tyl- ko przepiąć z jednostki sterującej przy jednym łóżku do identyczne- go typu jednostki przy stanowisku na innym oddziale, aby sprawdzić parametry chorego zebrane w trakcie transportu.

W sobotę w południe przesta- ło padać i woda do końca dnia niemal całkowicie opadła, nie- mniej poza poprawą dojazdu per- sonelu nie poprawiło to sytuacji szpitali, w których największym problemem był brak dostatecznej ilości energii elektrycznej. W Me- thodist oszacowano wstępnie sytu- ację. Straty już na wstępie wyglą- dały fatalnie. Poza uszkodzeniem pionów instalacyjnych, żywioł zniszczył położone w podzie- miach: kuchnię, aptekę, archi- wum, tomograf komputerowy, 3 urządzenia do rezonansu ma- gnetycznego i wszystkie urządze- nia do radioterapii.

Podjęto decyzję o zakupie po- siłków w okolicznych zakładach gastronomicznych. Część z nich zresztą dostarczyła darmowe po- siłki. Rozpoczęto pozyskiwanie leków i materiałów w innych ap- tekach i szpitalach.

Na tym etapie główną rolę ode- grała finansowa potęga amerykań- skiej służby zdrowia. Wynajęto polowe generatory prądu umiesz- czone na naczepach ciężarówek oraz polowe centrale telefonicz- ne. W sali konferencyjnej, do któ- rej pociągnięto natychmiast kilka- naście dodatkowych linii telefo- nicznych, ulokowano sztab kryzy- sowy. Wobec problemów z komu- nikacją i klimatyzacją wynajęto i

opłacono kilkaset telefonów ko- mórkowych oraz kilkadziesiąt przenośnych klimatyzatorów, ku- piono niezliczone ilości wentyla- torów, latarek, lamp gazowych, przedłużaczy i wszelkich innych utensyliów. Kontynuowano maso- we przenoszenie chorych do in- nych szpitali, natomiast pozosta- łych chorych grupowano w poje- dynczych oddziałach w jednym z trzech budynków, aby wykorzy- stać do maksimum zasoby ener- gii i ekonomicznie zorganizować dostawy żywności i wody oraz wy- wóz ścieków i odpadów.

Do niedzieli rano ewakuowa- no lub przeniesiono 650 z 800 chorych znajdujących się w tę fe- ralną piątkową noc w szpitalu Methodist. Podobnie postąpiono w pozostałych szpitalach. Należy podkreślić, że to przemieszczanie chorych odbywało się niebotycz- nym wysiłkiem, ponieważ nie funkcjonowały windy. Zważywszy, że wszystkie budynki szpitalne mają ponad 10 pięter, chorych leżących znoszono na noszach lub

„staczano” na wózkach inwalidz- kich stopień po stopniu w niekli- matyzowanych klatkach schodo- wych, których temperatura osią- gnęła w międzyczasie ponad 40°C.

Te zabiegi niestety wystarczy- ły na krótki czas. Wskutek zala- nia i zniszczenia głównej wiązki kabli elektrycznych szpitala, którą General Electric musiał odbudo- wać na zamówienie według pier- wotnych planów, oraz wolniejsze- go niż spodziewane wypompowy- wania wody z piwnic, niemożliwe było przywrócenie energii elek- trycznej, co paraliżowało wszyst- kie pozostałe urządzenia. Zatło- czone oddziały z pozostałymi 60–

–70 chorymi zaczęły mieć trudno- ści z zapewnieniem przyzwoitej temperatury, wody, wywozu ście- ków. Tak upłynął pierwszy tydzień i wobec braku widoków na popra- wę sytuacji w ciągu kilku następ- nych dni zlikwidowano wszystkie oddziały, przenosząc lub wypisu- jąc chorych. Pozostało jedynie kil- kunastu pacjentów, dla których godziwe warunki stworzono we

(3)

18

BIULETYN INFORMACYJNY SEKCJI KARDIOLOGII INWAZYJNEJ PTK

www.ki.viamedica.pl

wspomnianej uprzednio części ambulatoryjnej.

Dopiero po około 2 tygodniach podziemia osuszono, odgruzowa- no i oczyszczono do tego stopnia, że można było powoli, etapami włączać prąd, a co za tym idzie

— klimatyzację i obieg wody. Nie- mniej nie oznaczało to końca pro- blemów. Okazało się bowiem, że wskutek przedłużającego się gorą- ca i wilgoci doszło do przemoknię- cia wielu opako-

wań sterylnego sprzętu. Inspekcja teksańskiego „sa- nepidu” znalazła d r o b n o u s t r o j e chorobotwórcze wewnątrz niektó- rych zasobów, między innymi pracowni radiolo- gii interwencyjnej, i nakazała w zwią- zku z tym całkowi- te zniszczenie ist- niejącego w maga- zynach sprzętu jednorazowego, co w przypadku samej hemodyna-

miki oznaczało stratę w wysokości około miliona dolarów. Na domiar złego, inspekcja wstrzymała otwar- cie budynków szpitalnych z powo- du skażenia sieci wodociągowej.

Ostatecznie szpital otwarto po równo 4 tygodniach od feralnego weekendu, a przez następne dwa tygodnie uruchamiano m.in. pozo- stałe windy. Niemniej w dalszym ciągu (po 3 miesiącach w chwili pi- sania tego reportażu) w zamknię- tych nadal podziemiach trwa re- mont, a w wielu budynkach Texas Medical Center także prowadzone są prace renowacyjne, przy budyn- kach widać pompy i rury odprowa- dzające wodę i tłoczące suche po- wietrze do podziemi (podobnie zresztą jak i w wielu budynkach biurowych w centrum miasta).

Wcześniej niż oczekiwano urucho- miony został ponownie Herrmann Hospital, ale oczywiście i tam nie

oznacza to funkcjonowania wszyst- kich pomieszczeń.

Straty spowodowane przez po- wódź oszacowano na 2,4 mld do- larów w samym Texas Medical Center i około 4,5 mld dolarów ogółem w całym Houston. Należy jednak podkreślić, że od samego początku na miejscu katastrofy byli obecni agenci ubezpieczenio- wi, którzy w dalszym ciągu kalku- lują szkody i lwią część wydatków

pokryje ubezpieczenie. Jest to ko- lejny fakt świadczący o ogromnej stabilności finansowej zarówno szpitala, jak i ubezpieczającej go firmy oraz systemu opieki zdro- wotnej w ogóle. Nieoficjalnie po- informowano mnie, że nawet w wypadku niedostatecznego od- szkodowania, szpitale nie ucierpią finansowo, bo sam Methodist Ho- spital ma rezerwę w wysokości 2 mld dolarów przeznaczoną na dalszy rozwój, którą w razie po- trzeby można będzie wykorzystać na pokrycie szkód wyrządzonych przez powódź.

Reasumując zatem, szkody wy- rządzone przez żywioł są jednako- wo dotkliwe po obu stronach oce- anu, zależność od zaawansowanej technologii czyni szpital nawet jesz- cze bardziej na nie podatnym i bez- bronnym (wiele problemów nawet nie zaistniałoby, gdyby nie przed-

łużający się brak prądu), ale dobro- byt niewątpliwie pomaga w szybkim powrocie do normalności.

P.S. Powyższy tekst ukończony został 13 września 2001 roku w Wa- szyngtonie, dwa dni po bezpreceden- sowym ataku terrorystów na Nowy Jork i Waszyngton, a zarazem w dniu, kiedy miało się zacząć do- roczne „święto” kardiologii inter- wencyjnej — TCT.

Wobec ogromnej tragedii nie tylko Stanów Zjedno- czonych, ale całe- go świata pokoju i dobrobytu, który nigdy już nie bę- dzie tak bezpiecz- ny ani pełen opty- mizmu, bardzo trudno było ukoń- czyć niniejszy re- portaż (który pra- wie gotowy przy - wiozłem do Wa- szyngtonu). Uczy- niłem to za na- mową doc. Gila, niemniej zdaję so- bie sprawę, jak niewspółmiernie błahe są problemy opisane powy- żej wobec wydarzeń ostatnich dni.

Proszę zatem Czytelników o wyro- zumiałość i potraktowanie tego „re- portażu” tak, jakby miał on się uka- zać dużo wcześniej. G.L.K.

The Methodist DeBakey Heart Center and Baylor College of Medicine, Houston, Stany Zjednoczone

Cytaty

Powiązane dokumenty

Subsection (a)(3) of Rule 1.09 brings into focus the relationship between confidentiality and conflict of interest in a way in which it was not explicit before. Now it is clear that

Przeciwnicy uznawania uchwał za czynności prawne wskazują tu, że właśnie przez wzgląd na brak wymogu zgodnych oświadczeń woli członków zgromadze- nia niemożliwa

Już w numerze 11 wydrukowany został krótki, adresowany do reda- kcji „Nowej Kultury", list Jerzego Putramenta, który „fraszkę" okreś- lił jako „obrzydliwość"

The paper builds on value adding management theories and models that use the triplet input-throughput-output, a distinction between output, outcome and added value, and

Również tłumacze, którzy w 2015 roku podjęli się przekładu literatury polskiej na język czeski, zajmują się tą działalnością od wielu lat, są tłumaczami uznanymi

Książkę uzupełnia indeks osób przygotowany, tak jak i wstęp, przez jej redaktora, obecnego zastępcę dyrektora Instytutu Historii i Archiwistyki. Wiesława

W tym okresie, przy dużym udziale Staszica powołane zostają: Szkoła Prawa i Administracji (której jest prezesem), oraz Szkoła Lekarska mieszcząca.. Jezuickiej, które to