• Nie Znaleziono Wyników

Apostolstwo Chorych, R. 84, nr 2, 2013

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Apostolstwo Chorych, R. 84, nr 2, 2013"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

l i s t d o o s ó b c h o r y c h i n i e p e ł n o s p r a w n y c h

XXI Światowy

Dzień Chorego

11 lutego 2013

www.freechristimages.org

Bartolomé Esteban Murillo, „Jezus uzdrawia paralityka przy sadzawce Betesda”, 1667 r.

(2)

www.freechristimages.org

jezusowa samotnośĆ

Carl Bloch, „Gethsemane, Pałac Frederiksborg, Copenhaga

P

ustka ogrodu getsemani. czas lęku, samotności i bólu. właśnie taki jezus – ten z ogrójca – jest najbardziej bliski wszystkim, którym codzienność wrogo zagląda w oczy. jezus rozumie każdego chorego, zrozpaczonego i opuszczonego człowieka, dzieląc z nim jego trudny los. co więcej – decyduje się wziąć na siebie sumę wszystkich lęków, cierpień i samotności. sumę wszystkich ludzkich krzyży.

(3)

w l u t o w y m l i ś c i e

n a s z a o k ł a d k a

XXI Światowy Dzień Chorego

w tym dniu kościół szczególnie pamięta o wszystkich osobach dotkniętych chorobą i cierpieniem.

od redaktora

Miesiąc luty przynosi ze sobą ważne w całym Kościele Powszechnym wydarzenie – XXI Światowy Dzień Chorego. Dzień ten obchodzony 11 lutego – w liturgiczne wspomnienie Najświetszej Maryi Panny z Lourdes – daje wyjątkową sposobność, by okazać miłość i troskę Chorym. Bieżący numer „Apostolstwa Chorych” poświęcamy tej ważnej tematyce. Szczególnym światłem dla wszystkich Chorych i tych, którzy im ofiarnie służą, niech będzie tekst papieskiego Orędzia przygotowanego specjalnie na tę okazję. Zachęcam do lektury oraz solidarności ze wszystkimi, którzy cierpią. Na czas wielkopostnego nawracania się, wypraszam dla nas wszystkich obfitość Bożej łaski.

ks. Wojciech Bartoszek

krajoWy duszpasterz apostolstWa chorych

4

z b l i s k a

Orędzie Benedykta XVI

ojciec święty kieruje słowa nadziei do chorych całego świata.

11

b i b l i j n e c o n i e c o

Zmagania i ufność w chorobie

treść Psalmu 41 zachęca do refleksji nad cierpieniem.

19

P a n o r a m a w i a r y

Oko w oko z Jezusem

nowy dział otwiera świadectwo anny tomaszewskiej.

21

w c z t e r y o c z y

Ogrzewalnia serc

Parafianie opowiadają o organizacji wyjątkowego dnia chorego.

32

m o d l i t w y c z a s

Rozważania Drogi Krzyżowej

Pasyjne teksty wprowadzają w okres wielkiego Postu.

37

n a s z a k o r e s P o n d e n c j a

Skrzynka pytań

odpowiadamy na kolejne pytania naszych czytelników.

(4)

z b l i s k a

APOSTOLSTWO CHORYCH

4

– Orędzie Ojca Świętego na

XXI Światowy Dzień Chorego

11 lutego 2013 roku

„Idź, i ty czyń

podobnie!” /łk 10,37/

Drodzy Bracia i Siostry!

11 lutego 2013 roku, w liturgiczne wspomnienie najświętszej maryi Panny z lourdes, odbędą się w sanktuarium maryjnym w altötting uroczyste ob- chody XXi światowego dnia chorego.

dzień ten jest dla chorych i pracow- ników służby zdrowia, dla wiernych chrześcijan i dla wszystkich osób do- brej woli „owocnym czasem modlitwy, współuczestnictwa i ofiary z cierpienia dla dobra kościoła oraz skierowanym do wszystkich wezwaniem, aby roz- poznali w chorym bracie święte obli- cze chrystusa, który przez cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie dokonał dzieła zbawienia ludzkości” (Jan Paweł II, List ustanawiający Światowy Dzień Chorego, 13 maja 1992 roku, 3). w tych

www.wikiPedia.Pl

(5)

z b l i s k a

5

APOSTOLSTWO CHORYCH

okolicznościach jest szczególnie bliski mojemu sercu każdy i każda z was, dro- dzy chorzy, którzy w placówkach opie- kuńczych i leczniczych czy też w domach doświadczacie trudnych chwil z powodu choroby i cierpienia. wszystkim pragnę przekazać pełne otuchy słowa ojców soboru watykańskiego ii: „nie jesteście opuszczeni czy niepotrzebni: jesteście powołani przez chrystusa, wy jesteście jego przejrzystym obrazem” (Orędzie do ubogich, chorych i cierpiących).

aby wam towarzyszyć w duchowej pielgrzymce, która z lourdes – miej- sca i symbolu nadziei i łaski – prowa- dzi nas do sanktuarium w altötting, chciałbym wam zaproponować reflek- sję nad emblematyczną postacią mi- łosiernego samarytanina (por. łk 10, 25-37). opowiedziana przez świętego łukasza przypowieść ewangeliczna wpisuje się w szereg obrazów i historii zaczerpniętych z codziennego życia, za pomocą których jezus pragnie po- uczyć o głębokiej miłości boga do każdej istoty ludzkiej, w szczególności gdy jest ona chora i cierpiąca. a jednocześnie, poprzez słowa kończące przypowieść o miłosiernym samarytaninie: „idź, i ty czyń podobnie!” k 10, 37), Pan ukazuje, jaka winna być postawa każdego jego ucznia w stosunku do innych, zwłaszcza do potrzebujących opieki. chodzi mia- nowicie o to, by czerpać z nieskończonej miłości boga – utrzymując z nim silną relację w modlitwie – siłę do tego, by na co dzień troszczyć się konkretnie, na wzór miłosiernego samarytanina, o osoby zranione na ciele i na duchu,

proszące o pomoc, także gdy są to osoby nieznane i pozbawione zasobów. odnosi się to nie tylko do pracowników duszpa- sterstwa i służby zdrowia, ale wszystkich, również samego chorego, który może przeżywać swoją kondycję w perspekty- wie wiary: „nie unikanie cierpienia ani ucieczka od bólu uzdrawia człowieka, ale zdolność jego akceptacji, dojrzewa- nia w nim prowadzi do odnajdywania sensu przez zjednoczenie z chrystusem, Wczesnogotycka figura Matki Bożej Łaskawej z Dzieciątkiem z 1330 roku, znajdująca się w Sanktuarium Maryjnym w Altötting - miejscu uroczystych obchodów XXI Światowego Dnia Chorego.

www.wikiPedia.Pl

(6)

z b l i s k a

APOSTOLSTWO CHORYCH

6

który cierpiał z nieskończoną miłością”

(Encyklika Spe salvi, 37).

różni ojcowie kościoła upatrywali w postaci miłosiernego samarytanina samego jezusa, a w człowieku, który wpadł w ręce złoczyńców – adama oraz ludzkość zagubioną i zranioną przez swój grzech (por. Orygenes, Homilia o Ewan- gelii św. Łukasza XXXIV, 1-9; Ambroży, Komentarz do Ewangelii św. Łukasza, 71-84; Augustyn, Mowa 171). jezus jest synem bożym, tym, który uobecnia miłość ojca – miłość wierną, wieczną,

nieznającą barier ani granic. ale jezus jest także tym, który „ogołaca się” ze swojej

„boskiej szaty”, który zniża się ze swo- jej boskiej „kondycji”, by przyjąć postać ludzką (por. flp 2, 6-8) i przybliżyć się do cierpiącego człowieka, aż po zstąpienie do piekieł, jak wyznajemy w credo, i by przynieść nadzieję i światło. on nie trak- tuje jako zazdrośnie strzeżonego skarbu swojej równości z bogiem (por. flp 2, 6), ale pochyla się, pełen miłosierdzia, nad otchłanią ludzkiego cierpienia, aby wylać na nie oliwę pocieszenia i wino nadziei.

rok wiary, który przeżywamy, stanowi sprzyjającą okazję, aby wzmóc diakonię miłości w naszych wspólnotach kościelnych, tak by każdy stał się miłosiernym samary- taninem dla drugiego, dla człowie- ka, który jest obok nas. w związku z tym chciałbym wspomnieć kil- ka postaci, spośród niezliczonych w historii kościoła, które poma- gały osobom chorym doceniać wartość cierpienia na płaszczyź- nie ludzkiej i duchowej, aby były przykładem i przynaglały innych.

święta teresa od dzieciątka jezus i świętego oblicza „dzięki głębo- kiej znajomości scientia amoris”

[red. nauka o miłości] (Jan Paweł II, List apostolski Novo millennio ineunte, 42), potrafiła przeżywać

„w głębokim zjednoczeniu z męką jezusa chorobę, która po wielkich cierpieniach doprowadziła ją do śmierci” (Audiencja Generalna, 6 kwietnia 2011 roku). sługa boży luigi novarese, o którym wielu

www.flickr.com

(7)

z b l i s k a

7

APOSTOLSTWO CHORYCH

zachowuje jeszcze dziś żywą pamięć, w swojej posłudze dostrzegał w sposób szczególny doniosłe znaczenie modli- twy za chorych i cierpiących – a także z nimi – z którymi często udawał się do sanktuariów maryjnych, zwłaszcza do groty w lourdes. raoul follereau, przy- naglany miłością do bliźniego, poświęcił swoje życie opiece nad osobami dotknię- tymi chorobą hansena w najodleglej- szych zakątkach kuli ziemskiej, inicjując między innnymi światowy dzień walki z trądem. błogosławiona matka tere- sa z kalkuty rozpoczynała zawsze swój dzień od spotkania z jezusem w eucha- rystii, a później wychodziła z różańcem w ręku na ulice, by spotkać Pana obec- nego w cierpiących – w szczególności w tych niechcianych, niekochanych, nieleczonych – i mu służyć.

również święta anna schäffer z min- delstetten potrafiła w sposób przykładny łączyć swoje cierpienia z cierpieniami chrystusa: „łoże boleści stało się dla niej klasztorną celą, a cierpienie posługą mi- sjonarską. umacniana przez codzienną komunię, stała się niestrudzoną orędow- niczką w modlitwie i odblaskiem miłości boga dla wielu osób, szukających u niej rady” (Homilia podczas Mszy kanoni- zacyjnej, 21 października 2012 roku.).

w ewangelii wyróżnia się postać naj- świętszej maryi Panny, która idzie za cierpiącym synem aż po najwyższą ofiarę na golgocie. nie traci ona nigdy nadziei na zwycięstwo boga nad złem, nad cier- pieniem, nad śmiercią, i potrafi przyjąć w tym samym uścisku wiary i miłości syna bożego narodzonego w betlejem- skiej grocie i zmarłego na krzyżu. jej

niezachwiana ufność w bożą moc zostaje opromieniona przez zmartwychwstanie chrystusa, które daje cierpiącym nadzieję i nową pewność bliskości i pocieszenia Pana.

na koniec pragnę skierować wyrazy szczerej wdzięczności i słowa zachęty do katolickich placówek ochrony zdrowia i do samego społeczeństwa, do diece- zji, do wspólnot chrześcijańskich, do rodzin zakonnych zaangażowanych w duszpasterstwo służby zdrowia, do stowarzyszeń pracowników służby zdro- wia i wolontariatu. oby we wszystkich wzrastała świadomość, że „przyjmując z miłością i wielkodusznie każde ludzkie życie, zwłaszcza wtedy, gdy jest ono wątłe lub chore, kościół realizuje zasadniczy wymiar swego posłannictwa” (Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Christifideles laici, 38).

zawierzam ten XXi światowy dzień chorego wstawiennictwu najświętszej maryi Panny łaskawej, czczonej w al- tötting, prosząc, aby zawsze towarzyszy- ła cierpiącej ludzkości w poszukiwaniu ulgi i niezłomnej nadziei, aby pomaga- ła wszystkim osobom angażującym się w apostolat miłosierdzia stawać się miło- siernymi samarytanami dla swych braci i sióstr doświadczonych przez chorobę i cierpienie, i z serca udzielam apostol- skiego błogosławieństwa.

Watykan, 2 stycznia 2013 roku Benedykt XVI, Papież

q

(8)

z b l i s k a

APOSTOLSTWO CHORYCH

8

jacek GlaNc

P

rzeziębienie leczy się szybko. Parę dni w łóżku, gorąca herbatka z cy- tryną i miodem, jakiś medykament przeciwgorączkowy, no i sporo wyro- zumiałości domowników skazanych na chodzenie na palcach przy zakatarzonym.

Chory „na całe życie”

z wyrostkiem robaczkowym jest już gorzej. boli okropnie, a do tego jeszcze zabieg w szpitalu, zwolnienie lekarskie w pracy i rekonwalescencja – uciążliwa wielce, bo dźwigać nie wolno. a więc znowu cała rodzina na najwyższych ob- rotach. Prawdziwa klęska to poważne operacje, choćby na skołatanym sercu albo innych wnętrznościach. mówi się o nich – „przerwa w życiorysie”. jest tak w istocie, bo uprzykrzają życie niepo- miernie, ale jednak… mijają, stając się niekiedy po czasie obiektem żartów przy biesiadnym stole. niestety, niektórych ludzi dosięgają choroby i kalectwa „na całe życie”. wpisują się w każdy dzień

i każdą bezsenną noc. nie mają wzglę- du na człowiecze chęci i humory. nie odróżniają szarych poniedziałków od radosnych świąt. za nic mają czas waka- cyjnych wojaży, karnawałowych zabaw i rodzinnych jubileuszy. rządzą się swo- imi prawami. nieustająco koncentrują na sobie wszystkie zmysły. budują piramidę potrzeb. mobilizują i stawiają na równe nogi opiekunów – współmałżonka, ro- dziców lub dorosłe dzieci. tacy chorzy

„na całe życie” przeogromnie cenią sobie słowa otuchy przy oficjalnych okazjach dedykowane chorym, imieninową pa- mięć, laurkę od wnusi tudzież kartkę znad morza czerwonego. celebrują te doznania, kolekcjonują w prywatnym modlitewniku wspomnień i marzą o ko- lejnych. czego jednak pragną najbardziej?

Spojrzeć inaczej

odpowiedź na to pytanie otrzymałem jakiś czas temu w katowickim „spodku”.

giełda oraz wystawa minerałów, skał i skamieniałości to mój kolekcjonerski żywioł. spotykają się tam pasjonaci skar- bów ziemi z całego śląska, aby przeżyć

Ostry dyżur

Chorzy najbardziej pragną trwałej bliskości osoby zdolnej kochać nieustająco. Dawanie tej bliskości to posługa na pełny etat, bez urlopu i weekendu.

(9)

z b l i s k a

9

APOSTOLSTWO CHORYCH

chwile jeszcze większego zdumienia nad cudownością stworzenia, zapisaną w naj- dziwniej uformowanych dziełach natury – swoistych sygnaturach odwiecznego.

każdy z hobbystów zatraca się na jakiś czas w przestrzeni zamiłowań, marzeń i chęci zdobycia kolejnych okazów. ja także podlegam tym emocjom, jednak tego dnia dane mi było oderwać wzrok od obiektów admiracji i dostrzec… praw- dziwy spektakl.

Spektakl dobroci

w wielkiej gromadzie zwiedzają- cych i kupujących pojawił się

mężczyzna w moim wieku, subtelnie podtrzymujący pod rękę swoją córkę – dziewczy- nę o frapującej urodzie. na- brałem podejrzeń… czyżby była niewidoma? wynikało to ewidentnie ze sposobu poruszania się i stałego po- szukiwania bliskości ojca. na wstępie, mężczyzna nachyla- jąc się w jej stronę, długo coś

opowiadał, delikatnie gestykulując. ona zaś z uśmiechem na ustach oddzielała każde jego słowo od giełdowego rozgar- diaszu. z czasem podeszli do stołów wy- stawowych – efektownie oświetlonych i pełnych kolorowych skarbów. ojciec coś szeptał, rozmawiał z właścicielem giełdo- wej wystawki, za chwilę podawał córce do rąk chłodne bryłki skał i spiczaste szczotki minerałów. wyraźnie sygnalizo- wał, że ten eksponat to na pewno – agat, a ten teraz to – ametyst. ona gładziła je delikatnie, sprawdzała ich wagę, szu- kała nierówności, zaś tata dodatkowo

odczytywał informacje z kolekcjoner- skich metryczek. właściciel innego stanowiska zaintrygował dziewczynę opowieścią o meteorytach. ułożył też na dłoni fragment materii kosmicznej, pamiętającej prapoczątki wszechświata.

Przy kolejnym stole katarzyna musnęła skamieniałe drewno, kopalną kość ja- kiegoś kredowego drapieżnika i skoru- pę prehistorycznego żółwia, zaś ojciec błysnął wiedzą z zakresu paleontologii, rozpoznając kilka gatunków. wreszcie kasia natrafiła na milion-letniego amo- nita uwięzionego w kamieniu. Przyglą- dałem się z podziwem, jak dotykała go z pieczołowi- tością, pocierała, zaczepia- ła paznokciami, poznawała każdy rowek, każdą kryzę i skręt. nie potrafiła ukryć zachwytu. dzieliła się swo- imi wrażeniami z ojcem, który bardzo plastycznie dopowiadał jej wyobraźni to, czego nie potrafiła od- czytać palcami. wszystko stało się dla mnie jasne – katarzyna zna- ła alfabet braille'a samej natury. razem z tatą czytała jeden z rozdziałów cudu stworzenia. była rozpromieniona i szczę- śliwa. czasem oczy zamknięte chorobą

„na zawsze” – widzą!

Miłość całodobowa

dzieje się tak wtedy, gdy w pobliżu jest bez przerwy swoista druga para oczu gotowych do pomocy w odczytywaniu świata. czasem muszą to być drugie usta człowieka chętnego do pokrzepienia serdecznym słowem albo wyręczenia

Nie obejdzie się

bez wrażliwego

serca, które

natychmiast

uzdrowi z żalu

i tęsknoty.

(10)

z b l i s k a

APOSTOLSTWO CHORYCH

10

w odmawianiu kolejnych „zdrowasiek”.

innym razem – druga para silnych rąk zdolnych do nielimitowanej pracy do- mowej albo higienicznej interwencji.

Przydaje się też druga para nóg, które chętnie maszerują po zamówione zakupy lub wydeptują spacerowe ścieżki na proś- bę rekonwalescenta. nie obejdzie się też bez wrażliwego serca, które natychmiast

uzdrowi z tęsknoty i żalu lub zagoi stare blizny balsamem cierpliwej wyrozumiało- ści. bo chorzy „na całe życie” najbardziej pragną trwałej bliskości osoby, zdolnej kochać nieustająco! dawanie tej blisko- ści to posługa na pełny etat, bez urlopu i weekendu. to całodobowy ostry dyżur.

q

canstockPhoto.Pl

(11)

11

APOSTOLSTWO CHORYCH

B i B l i j n e c o n i e c o

ks. jaNusz Wilk

P

salm 41 łączy w sobie modlitwę dziękczynną i prośby. to jego cecha charakterystyczna i równocześnie odzwierciedlenie ludzkiego życia, w któ- rym uwielbienie boga przeplata się z la- mentacją skierowaną ku niemu. Pierwsze wersy psalmu (2-4) mogły być słowami chorego, który prosił boga o zdrowie. tymi słowami mógł również kapłan pozdrawiać chorych, którzy przybywali w pielgrzym- ce, aby nawiedzić jerozolimską świątynię.

natomiast wersy 5-11 mogły stanowić modlitwę człowieka, który przeżywał poważne trudności, zmagał się z wielkim cierpieniem lub wrogością innych ludzi.

końcowe słowa (wersy 12-14), wyrażają zaufanie i uwielbienie boga. Po cierpieniu przychodzi czas ulgi, a po zmaganiach – ukojenie. Przyjrzyjmy się dokładniej po- szczególnym członom psalmu.

Podobnie, jak Psalm 1, także Psalm 41 rozpoczyna się refleksją dotyczącą szczę- ścia człowieka (wers 2), z tą jednak różnicą, że w Psalmie 1, aby być szczęśliwym należy

trzymać się „Prawa Pana”, a w Psalmie 41 została podkreślona konieczność do- strzeżenia drugiego człowieka. to jakby naturalna konsekwencja, gdyż „Prawo Pana” realizuje się również przez właści- wą postawę wobec człowieka (zob. księga kapłańska 19, 11-18). w ten sposób spełnia

O zmaganiach

i ufności w chorobie

Z Księgi Psalmów. Bóg nie zostawia nas samych w cierpieniu.

Proszę o otwarcie Pisma Świętego na Psalmie 41.

canstockPhoto.Pl

(12)

APOSTOLSTWO CHORYCH

12

B i B l i j n e c o n i e c o

się podwójne przykazanie miłości: boga i bliźniego (zob. ewangelia według św.

mateusza 22, 34-40; ewangelia według św. marka 12, 28-34; ewangelia według św. łukasza 10, 25-28).

wersy 2-4 przekazują myśl: „dobrze jest być dobrym człowiekiem”. a dlaczego?

– możemy zapytać. odpowiedź zawarta jest w tym samym fragmencie – w dniu nieszczęścia człowiek, który pamiętał o innych, będzie mógł liczyć na szcze- gólne wsparcie boga (wers 2b). Pierwsza wskazówka oparta na tych wersach: nie jesteśmy i nie będziemy wolni od różnych doświadczeń życiowych (nie

wszystkie są zależne od nas).

druga: bóg nie pozostawia nas samych w cierpieniu. jest wraż- liwy na nasz ból i zmagania (nie tylko te fizyczne). Psalmista wyraził to w wersach 3-4. bóg jest jak życzliwa nam osoba, która w chorobie opiekuje się nami, dodaje otuchy, ale i „po-

prawia posłanie”. oto pełen ufności obraz:

człowiek i stojący obok niego bóg – jego stwórca, pielęgnujący swoje stworzenie.

jednakże, czy bogu nie udało się dzieło stworzenia, skoro cierpimy? bóg nie wymy- ślił ani cierpienia, ani śmierci (zob. księga mądrości 1, 13-14). cierpienie człowieka nie jest radością boga. stąd obraz boga, który jak członek rodziny, pielęgniarka lub lekarz poprawia łóżko chorego. cierpliwie, deli- katnie, z szacunkiem wobec zmęczonego cierpieniem człowieka. dobrze, że obraz ten także i dzisiaj jest wielokrotnie „ko- piowany” w domu chorego i w szpitalach.

wers 5 zmienia rys psalmu. Psalmista wypowiada się teraz w pierwszej osobie. do

dolegliwości fizycznych, dochodzą jeszcze zmagania duchowe i ludzka złośliwość.

wers nawiązuje do rozpowszechnionego w starym testamencie przeświadczenia, że choroba lub negatywne wydarzenia są następstwem grzechu (zob. np.: Ps 32, 3-5;

mądrość syracha 38, 15). jezus zmienia ten pogląd (zob. ewangelia według św.

jana 9, 1-3).

najobszerniejszą część psalmu tworzy lamentacja (wersy 6-10). jest ona czymś innym niż narzekanie. lamentacja to płacz przed bogiem, zwrócenie się do niego z tym wszystkim, co nas boli lub wobec czego jesteśmy bezrad- ni. choroba psalmisty ożywiła jego nieprzyjaciół, którzy nie tylko życzą mu śmierci, ale także zagłady jego imienia, czyli wymarcia całego jego rodu (wers 6). jego cierpienie odsłoniło prawdziwe oblicze ludzi, z którymi wcześniej się spotykał. wielu z nich stało mu się nieprzychylnymi. odwiedzają go tyl- ko dlatego, żeby nacieszyć się jego bólem, a gdy ponownie wrócą w „świat zdrowych”, oczerniają go swoim słowem (wersy 7-9).

czasem nawet przyjaźń nie wytrzymuje próby cierpienia (wers 13). lamentacja psalmisty nie jest zatem bezpodstawna.

ma jednak boga, któremu wierzy i do którego z ufnością się zwraca. wers 11 jest tego wyrazem. Prosi boga o pomoc, aby mógł odpłacić swoim przeciwnikom.

wers ten należy rozumieć w duchu starego testamentu, gdzie odpłata (zemsta!) nie była czymś złym (zob. np.: Pierwsza księga samuela 14, 24; Ps 94). nie było to jednak zjawisko powszechnie akceptowane (zob.

Bóg jest jak życzliwa nam

osoba, która w chorobie opiekuje się nami i dodaje

otuchy.

(13)

13

APOSTOLSTWO CHORYCH

B i B l i j n e c o n i e c o

księga Powtórzonego Prawa 19, 18). zna- my również odmienne stanowisko jezusa w tej kwestii (zob. ewangelia według św.

mateusza 5, 38-41; 18, 21-22).

wersy końcowe (12-13) odzwiercie- dlają zaufanie, jakie psalmista pokłada wobec swojego boga. trudności (różne) są częścią naszej ziemskiej rzeczywistości.

jakże bogaty jest jednak człowiek, który nie musi sam zmagać się z cierpieniem.

głęboka, pielęgnowana wiara w boga rodzi nadzieję, a nadzieja wytrwałość.

zwątpienie nie lubi tych cnót.

jezus chrystus nie uzdrowił wszyst- kich chorych, którzy wówczas żyli w izraelu. wskrzesił tylko trzy osoby.

nie wyjaśnił też tajemnicy i dramatu cierpienia, ale sam je przyjął. dlaczego?

aby być z człowiekiem. Po ludzku nie można inaczej wyrazić, jak ważny jest dla boga człowiek.

Z radością pragnę zaproponować wszystkim Czytelnikom „Apostolstwa Chorych” książkę

„Pytania z drogi życia” (Katowice 2011, ss. 184) księdza Janusza Wilka, naszego autora tekstów z działu „Biblijne co nieco”.

Jego książka skierowana jest zwłaszcza do młodzieży, choć nie tylko. Jej czytelnikami mogą być wszyscy, którym bliska jest tematyka wiary i moralności chrześcijańskiej.

Ksiądz Wilk odpowiada na różne pytania, między innymi: Jak to się stało, że Kościół katolicki „nakazuje” modlić się do Maryi? Stara się też pomóc tym, którzy szukają u niego rady w rozwiązaniu problemów życiowych.

Na przykład pewna osoba prosi o taką pomoc:

„Wiele bliskich mi osób przeżywa ostatnio trudne chwile, ja również. Wiem, że jestem dla nich wsparciem, podporą, kimś, kto pomoże.

Jednak teraz powoli zaczyna mi brakować sił, by działać w swoich problemach, jak i we wspieraniu innych. Dlatego prosiłbym księdza o kilka fragmentów z Pisma Świętego, bym znów znalazł siłę, abym walczył w słusznej sprawie”. Książka napisana jest prostym językiem, w którym autor dzieli się nie tylko swoją bogatą wiedzą, zwłaszcza biblijną, ale także mądrością życiową. Książkę można nabyć w Wydawnictwie Emmanuel, ul. ks. bp.

Bednorza 5, 40-384 Katowice, tel. 32 204 87 00.

ks. Wojciech Bartoszek

q

(14)

APOSTOLSTWO CHORYCH

14

N a s i O r ę d O w N i c y

P

apież jan Paweł ii 13 maja 2000 roku ogłosił błogosławionymi kościoła portugalskie rodzeństwo: hiacyntę i franciszka marto. w chwili swej śmierci hiacynta nie skończyła jeszcze dziesię- ciu lat a jej brat był niespełna dwa lata starszy. hiacynta i franciszekmarto oraz ich starsza kuzynka łucja santos należą do najbardziej znanych w świecie dzieci.

stało się o nich głośno za sprawą objawień maryi, których doświadczyli w 1917 roku.

czy jest to jednak wystarczający powód do wyniesienia na ołtarze? czy można mówić o heroiczności cnót w przypadku kilkulet- niego dziecka? czy świętość jest w ogóle możliwa w tak młodym wieku? spróbujmy odpowiedzieć na te pytania, przywołu- jąc kilka epizodów z życia błogosławionej

hiacynty – małej dziewczynki o „doro- słym sercu”.

Spotkanie z Aniołem

hiacynta urodziła się 11 marca 1910 roku w aljustrel – zapomnianej wiosce w pobliżu fatimy. jej rodzice zajmowa- li się pasterstwem i uprawą roli. mimo ciężkiej pracy nie zaniedbywali religijnego wychowania dzieci i zawsze znajdowa- li dość siły i czasu, aby wspólnie z nimi odmówić różaniec.

wszystko zaczęło się jesienią 1916 roku.

Pierwsza wojna światowa już od dwóch lat zbierała swoje krwawe żniwo na fron- cie, a ludność cywilna masowo umierała z powodu głodu i chorób. w tym czasie troje pastuszków: hiacynta, franciszek

Błogosławiona

Hiacynta Marto

– Dojrzałość serca

Podczas Mszy Świętej roratniej, nawiązując do roli Świętych, jako przewodników wiary, ksiądz proboszcz zadał dzieciom pytanie: „Ile trzeba mieć lat, aby zostać świętym?”. Padały rozmaite liczby – 50, 60, 80 lat – ale żadna z odpowiedzi nie zadawalała księdza. W końcu jakaś dziewczynka, powiedziała: „Trzeba mieć dorosłe serce”.

(15)

15

APOSTOLSTWO CHORYCH

N a s i O r ę d O w N i c y

i ich kuzynka łucja – z właściwą dzie- ciom beztroską – spędzało czas w loca do cabeco, pilnując stad swoich rodzi- ców. to tam go spotkali. anioł trzymał w rękach kielich a nad nim hostię, z której spływały krople krwi. uklęknął tuż obok dzieci i prosił, aby odmawiały modlitwę do trójcy Przenajświętszej, najświętszego serca jezusowego i niepokalanego serca najświętszej maryi Panny. miały prze- praszać za wszelkie grzechy, zwłaszcza za świętokradztwo i obojętność religijną wiernych. to niezwykłe spotkanie bardzo odmieniło życie małych pastuszków. za- wsze spokojny i skłonny do

refleksji franek bez trudu spełniał anielskie polecenie, lecz żywej i ruchliwej hiacyn- cie z pewnością nie przycho- dziło to z łatwością.jednak cała trójka gorliwie modliła się, próbując zadośćuczynić jezusowi za zniewagi, które spotykały go od ludzi.

Piękna Pani

13 maja 1917 roku, pasąc owce na pa- stwisku w cova da iria, dzieci przeżyły kolejne niezwykłe spotkanie. tym razem nie był to jednak anioł, lecz Piękna Pani.

umówiła się z nimi na kolejne spotka- nia, prosząc, by przybywały w to samo miejsce każdego 13 dnia miesiąca, aż do października. Poprosiła też, aby odmawiały różaniec w intencji nawrócenia grzeszni- ków. w czasie kolejnych sześciu objawień, jakich hiacynta, franciszek i łucja do- świadczyli od maja do października 1917 roku, otrzymali od maryi pouczenia dla świata oraz doświadczyli wizji, które miały

wielki wpływ na ich życie. dla najmłodszej, niezwykle wrażliwej hiacynty najbardziej brzemienna w skutki okazała się wizja pie- kła, o której w swoich wspomnieniach tak pisze jej kuzynka łucja santos: „dzięki niech będą matce najświętszej, która nas przedtem uspokoiła obietnicą, że nas zabie- rze do nieba. bo gdyby tak nie było, sądzę, że bylibyśmy umarli z lęku i przerażenia”.

zarazem matka boża przekazała dzieciom, że świat mógłby uniknąć wielu złych zda- rzeń a grzesznicy potępienia, gdyby ludzie zechcieli wejść na drogę modlitwy, pokuty i nawrócenia oraz przylgnęli do jej nie-

pokalanego serca.

Gorzkie żołędzie odtąd dzieci postanowi- ły nie marnować ani chwili.

szczególnie mała hiacynta nie pozwalała prześcignąć się w modlitewnej gorliwo- ści i wykorzystywała każdą okazję do umartwień, aby tylko wynagrodzić jezusowi zniewagi i pokutować w in- tencji nawrócenia grzeszników. siostra łucja opisała w swoich wspomnieniach wiele takich sytuacji. kiedyś, w drodze na pastwisko, hiacynta, franek i łucja spotkali dzieci, które wcześniej widywali żebrzące. hiacynta natychmiast zapropo- nowała, aby oddać im swój posiłek. Po po- łudniu łucja zauważyła rosnące w pobliżu oliwki, które – choć niedojrzałe – mogły pomóc zaspokoić rosnący głód. hiacynta zaproponowała, że mogliby jeść żołędzie dębowe. „Powiedziałam jej któregoś dnia:

«hiacynta, nie jedz tego, to bardzo gorz- kie» – wspomina s. łucja. «jem właśnie

Dla wrażliwej

Hiacynty

najbardziej

brzemienna

w skutki

okazała się

wizja piekła.

(16)

APOSTOLSTWO CHORYCH

16

N a s i O r ę d O w N i c y

dlatego, że gorzkie. a tę ofiarę ponoszę za nawrócenie grzeszników»”. takich okazji było sporo, bo zadowolone z jałmużny dzieciaki raz po raz zastępowały drogę małym wizjonerom, a hiacynta za każdym razem obdarowywała ich posiłkiem z taką radością, jakby sama nie odczuwała jego braku. innym razem, kiedy południowy upał tak bardzo dawał się we znaki, że trudno było wytrzymać, łucja próbowa- ła podzielić się z kuzynami wodą i pajdą chleba otrzymaną od pewnej staruszki.

hiacynta i franek odmówili, twierdząc, że chcą cierpieć za grzeszników.

Pragnienie cierpienia

kiedyś łucja dla żartu owinęła sobie wokół ręki znaleziony gdzieś sznur od wozu. zauważyła, że sprawia jej to ból.

wpadła więc na pomysł by podzielić go na trzy części i nosić na sobie jako umar- twienie. tak napisała o tym później: „czy to grubość i szorstkość sznura była temu winna, a może dlatego, że za mocno go związaliśmy, w każdym razie ten rodzaj po- kuty sprawiał nam okropny ból. hiacynta często nie mogła się powstrzymać od łez.

gdy mówiłam, by go zdjęła, odpowiadała przecząco: „nie, ja nie chcę go zdjąć. ja chcę złożyć tę ofiarę Panu jezusowi na zadośćuczynienie i za nawrócenie grzesz- ników”. dopiero na wyraźną prośbę maryi dziewczynka zgodziła się go zdejmować na czas nocnego odpoczynku. hiacynta była niestrudzona w wynajdowaniu umartwień.

zrezygnowała nawet ze swojej ulubionej zabawy – tańca w korowodzie z innymi dziećmi. innym razem, zbierając chwasty, urwała niechcąco kilka pokrzyw, którymi się poparzyła. czując ból jeszcze bardziej

ścisnęła je w rękach i powiedziała: „Patrz- cie, znowu coś, aby czynić pokutę”. i tak przypadkowe wydarzenie stało się inspi- racją kolejnej praktyki pokutnej.

dużo dotkliwsze od cielesnych były jednak umartwienia innego rodzaju. 13 sierpnia, w dniu umówionego spotkania z matką bożą, dzieci zawieziono do wię- zienia, gdzie groźbami próbowano zmusić je do wyjawienia tajemnic przekazanych przez maryję, oraz wymóc obietnicę, że już nigdy więcej się z nią nie spotkają.

choć dzieci nie ugięły się, trudno jednak wyobrazić sobie, co musiała przeżywać najmłodsza hiacynta, gdy nawet łucja z lękiem wspominała tamto wydarzenie a zwłaszcza dwudniową próbę, jaką było dla nich poczucie osamotnienia i opusz- czenia przez najbliższych.

Prześladowania

cierpieniem, które można było ofia- rować w intencji nawrócenia grzeszników stały się też rozmaite uciążliwości związane z wizytami ludzi, którzy tłumnie przyby- wali na miejsce objawień. nie wszystkich wiodły tu pobudki religijne. częściej była to zwykła ciekawość i poszukiwanie sensacji.

natrętnie nagabywali dzieci i ich rodziców, a nawet zniszczyli pole – jedyne źródło ich utrzymania. w takich okolicznościach trudno było prowadzić normalne życie.

toteż, kiedy któregoś dnia dzieci zauwa- żyły zbliżających się ludzi, łucja i franek schronili się, by uniknąć ich pytań. tylko hiacynta pozostała na miejscu mówiąc: „ja się nie skryję, złożę tę ofiarę Panu bogu”.

równie bolesne musiały być dla dzieci przejawy niezrozumienia czy powątpiewa- nie w prawdziwość objawień, które nawet

(17)

17

APOSTOLSTWO CHORYCH

N a s i O r ę d O w N i c y

ich bliscy nazywali niekiedy „wymysłem dziecięcej wyobraźni”. Pewna niezrówno- ważona sąsiadka, widząc małych wizjone- rów w pobliżu swego domu miała zwyczaj bardzo im ubliżać. hiacynta w jej intencji składała bogu wiele ofiar. Pewnego dnia, nie zważając na obelgi kobiety, przerwa- ła zabawę i zaczęła odmawiać modlitwę.

kobieta wyznała później matce łucji, że to, co wówczas zobaczyła, tak nią wstrząsnęło, iż nie potrzebuje już innych dowodów na prawdziwość objawień. odtąd nie tylko nie obrażała dzieci, ale prosiła je o wsta- wiennictwo u matki bożej, aby uzyskać przebaczenie grzechów. kiedy inna kobie- ta, klęknąwszy przed hiacyntą błagała ją, Hiacynta (pierwsza z lewej) miała bardzo wrażliwe serce. Chociaż była najmłodsza z całej trójki pastuszków, nigdy nie cofała się przed trudnościami. Jej kuzynka Łucja, która dożyła sędziwego wieku, wielokrotnie powtarzała, że Hiacynta była dla niej wzorem.

Pastorinhost.com

(18)

APOSTOLSTWO CHORYCH

18

N a s i O r ę d O w N i c y

aby uprosiła jej u Pięknej Pani uzdrowienie z ciężkiej choroby, wzruszona dziewczynka natychmiast uklękła obok chorej i wspólnie z nią zanosiła modlitwy do maryi. nie usta- wała w modlitwach popartych rozmaitymi umartwieniami także przez następne dni.

wkrótce kobieta powróciła, by dziękować maryi za odzyskane zdrowie.

do rozmaitych umartwień dobro- wolnie podejmowanych przez dzieci dołączyła realna groźba utraty życia.

wobec tej groźby najbardziej zaskakuje męstwo najmłodszej hiacynty. „Pewnego dnia przyszło trzech panów rozmawiać z nami – wspomina łucja. Po bardzo nie- przyjemnym przesłuchaniu, żegnając się powiedzieli: «naradźcie się, w jaki sposób powinniście tę tajemnicę wyjawić, bo je- żeli nie, to starosta jest zdecydowany was zlikwidować». hiacynta z rozpromienioną twarzą powiedziała: «ach, jak to dobrze.

ja tak kocham Pana jezusa i matkę boską, a wtedy wkrótce ich ujrzymy»”.

Ostateczna próba

wkrótce dla hiacynty i jej brata nad- szedł czas ostatecznej próby. szalejąca w europie hiszpańska grypa nie ominęła także rodzin małych wizjonerów. 4 kwiet- nia 1919 roku zgodnie z wcześniejszą za- powiedzią matki bożej zmarł franciszek.

hiacynta bardzo boleśnie przeżyła jego stratę. sama także już wtedy chorowała i podobnie jak brat wszystkie swoje cierpie- nia ofiarowała bogu w intencji nawrócenia grzeszników, a także w intencji ojca świę- tego, którego darzyła szczególną miłością i szacunkiem.

Po śmierci franciszka, u hiacynty w wyniku choroby wystąpiło zapalenie

opłucnej z wieloma bolesnymi powikła- niami. nigdy jednak nie uskarżała się nawet przed najbliższymi, a swoje cierpienia ofia- rowała jako zadośćuczynienie za grzechy przeciwko niepokalanemu sercu maryi.

10 lutego 1920 roku w szpitalu w lizbo- nie usunięto jej dwa żebra. każdorazowe czyszczenie pooperacyjnej rany wielkości dłoni i zmiana opatrunku sprawiały hia- cyncie ból trudny do zniesienia. jednak dla umierającej małej dziewczynki najcięższym przeżyciem była samotność i oddalenie od najbliższych. 20 lutego przeczuwając, że wkrótce umrze, pragnęła przyjąć komunię świętą, więc ksiądz przyrzekł, że zjawi się następnego dnia z samego rana. niestety, dziewczynka nie doczekała tej pociechy.

odeszła do Pana jeszcze tej samej nocy – małe, niespełna 10-letnie dziecko – cał- kowicie osamotnione w obliczu śmierci.

Na spotkanie świętości

Proces beatyfikacyjny pastuszków z fa- timy – franciszka i hiacynty marto – za- kończył się 13 maja 1989 roku. w obecno- ści ojca świętego jana Pawła ii ogłoszono dekret kongregacji spraw kanonizacyjnych o heroiczności ich cnót. Podczas homilii be- atyfikacyjnej 13 maja 2000 roku jan Paweł ii powiedział: „hiacynta mogłaby równie dobrze zawołać za św. Pawłem: «raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk chrystusa dla dobra jego ciała, którym jest kościół» (kol

1,24)”. bo świętość nie zależy od wykształcenia, piastowanych godności lub czasu trwania ziemskiej pielgrzymki. tak naprawdę liczy się tylko dojrzałe, kochające serce, gotowe do ofiary dla chrystusa.

opracowała: daNuta dajmuNd

(19)

19

APOSTOLSTWO CHORYCH

P A N O R A M A W I A R Y

Oko w oko z Jezusem

Panie Jezu, dziękuję ci za dobre myśli, święte pragnienia – wierzę, że pocho- dzą od ciebie. dziękuję ci za każde spotkanie z drugim człowiekiem – wierzę, że nigdy nie jest ono przypadkowe.

Panie Jezu, dziękuję ci za to, że mogę adorować cię w najświętszym sakra- mencie – wierzę, że jesteś, patrzysz na mnie, znasz mnie, nie oceniasz.

Panie Jezu, dziękuję ci za czas, który mi dajesz. za to, że mogę ofiarować go dla ciebie podczas mszy świętej, adoracji, na modlitwie – wierzę, że nie jest to czas zmarnowany.

Trwający w Kościele Rok Wiary zainspirował nas do inauguracji nowego działu. „Panorama wiary” to miejsce, w którym będziemy publikować świadectwa oraz pochylać się nad treściami

wyznawanej wiary. Rozpoczynamy od prezentacji świadectwa wiary – ujętego w słowach intymnej modlitwy.

aNNa tomaszeWska

canstockPhoto.Pl

(20)

APOSTOLSTWO CHORYCH

20

P A N O R A M A W I A R Y

Panie Jezu, dziękuję ci za kościół – wierzę, że ty w nim jesteś, a ja gdy będę o tym pamiętać, nie zagubię się w życiu.

Panie Jezu, dziękuję ci za chrzest święty – wierzę, że od tego momentu jestem twoim ukochanym dzieckiem.

Panie Jezu, dziękuję ci za spowiedź świętą – wierzę, że wtedy czynisz cuda i przemieniasz serce.

Panie Jezu, dziękuję ci za ewangelię – wierzę, że twoje słowo prowadzi, daje światło, przenika serce. Wierzę, że przez twoje słowo, uzdrawiasz.

Panie Jezu, dziękuję ci za wszystkie chwile radosne, za te momenty, kiedy dajesz odczuć, że jesteś blisko – wierzę, że pokazujesz wtedy kawałek nieba i że prawdziwa radość pochodzi tylko od ciebie.

Panie Jezu, dziękuję ci za komunię świętą – wierzę, że eucharystia jest dla mnie duchowym respiratorem, który podtrzymuje moje życie. Wierzę, że ty chcesz, abym przyjmowała cię często w komunii świętej i pomagasz być codziennie na mszy świętej.

Panie Jezu, dziękuję ci za twoje miłosierne oczy – wierzę, że twoje spoj- rzenie jest pełne miłości, twoje spojrzenie daje pokój. Wierzę, że patrzysz i że jest to przebaczające spojrzenie.

Panie Jezu, dziękuję ci za ciszę – wierzę, że w ciszy mogę najlepiej usłyszeć twój głos.

Panie Jezu, dziękuję ci za maryję – wierzę, że ona prowadzi mnie do ciebie.

Matko Boża, dziękuję ci za różaniec – wierzę, że ta modlitwa ucisza wszyst- kie lęki w moim sercu.

Panie Jezu, przepraszam cię, że często nie potrafię żyć zgodnie z twoją wolą – wierzę jednak w twoje miłosierdzie.

Panie Jezu, przepraszam cię, za to, że przez mój grzech ranię innych ludzi, bliskie mi osoby – wierzę głęboko, że wynagradzasz im samym sobą, pocieszasz swoją miłością.

Panie Jezu, przepraszam cię, że nie potrafię dziękować ci za cierpienie – wierzę, że tylko ty dajesz siły, by je przetrwać i przyjąć.

Panie Jezu, przepraszam cię, że tak często koncentruję się na swoich wa- dach, kompleksach, na swoim grzechu, a za mało na twojej miłości – wierzę, że tylko ty możesz to zmienić. Wierzę, że ty znasz moje serce, wszystkie moje motywacje. Wierzę, że pomagasz żyć coraz bardziej twoją miłością.

Panie Jezu, przepraszam cię, że tak często brakuje mi pokory, odwagi by przyznać się do ciebie – wierzę, że twój krzyż uzdrawia i zbawia.

Panie Jezu, w to wszystko wierzę jeszcze za mało, dlatego proszę – przymnóż mi wiary!

q

(21)

21

APOSTOLSTWO CHORYCH

W c z t e r y o c z y

Redakcja:Cieszę się, że udało nam się spotkać w takim gronie. Jest Ksiądz Pro- boszcz, jest Pani Maria i Pani Brygida... Na początek chciałabym zapytać o tradycję Dnia Chorego w Waszej parafii.

ks. PRoboszcz GRzeGoRz boRG (Gb): – oczy- wiście mogę powiedzieć o tradycji, którą ja znam – 7 letniej – czyli z czasu kiedy jestem proboszczem tej para-

fii. zawsze dzień chorego or- ganizowany jest w tygodniu miłosierdzia, w październiku.

Ponadto dbamy, by dzień chorego odbył się także z okazji odpustu parafialne- go ku czci św. św. apostołów Piotra i Pawła, w czerwcu.

chodzi nam o to, by chorzy mieli okazję spotkać się we

wspólnocie pod szczególnym przewod- nictwem patronów parafii. dlatego w wi- gilię odpustu parafialnego jest specjalne spotkanie dla chorych i wtedy mamy czas tylko dla nich. doświadczenie uczy, że to trafiona inicjatywa, bo chorzy dopisują.

Ponadto niedawno zrodził się pomysł, by na stałe organizować dzień chorego tak- że z okazji kiermaszu parafialnego, czyli rocznicy poświęcenia naszej świątyni.

jeśli to się uda, będą w naszej parafii trzy szczególne dni w roku zorientowane na chorych.

Redakcja: – Wiem, że ostatni Dzień Chorego miał w parafii wyjątkową oprawę. W przy- gotowanie tego dnia włączyło się więcej osób niż zwykle.

Gb: – tak. chodziło nam o to, by w to ważne wyda- rzenie, jakim jest dzień chorego, zaangażować nie tylko zespół charytatywny ale również szersze grono parafian. to się udało. w li- ceum działa szkolny zespół caritas. Pomyśleliśmy, że po- prosimy młodzież, by nam pomogła zrobić coś dobrego dla chorych. idea była taka, by młodzi ludzie zobaczyli i nauczyli się pomagać i służyć w praktyce. aby wartości i pra- gnienia, które noszą w sobie, przełożyli na język praktyki, na konkretne działanie.

a młodzież jest niesamowita. tylko oni potrafią tak dawać siebie. z wielką rado- ścią i entuzjazmem służyli chorym. to był piękny widok. oprócz młodzieży w niepo- wtarzalny sposób w pomoc włączyły się

Ogrzewalnia serc

W Parafii św. św. Apostołów Piotra i Pawła w Świętochłowicach zorganizowano niezwykły Dzień Chorego. O tym wydarzeniu opowiada ksiądz proboszcz oraz parafianie.

Są sytuacje,

w których tylko

chorzy mogą

wyprosić Bożą

pomoc.

(22)

APOSTOLSTWO CHORYCH

22

W c z t e r y o c z y

także dzieci. Pod przewodnictwem Pani katechetki przygotowały specjalnie dla chorych mini koncert, który wszystkich bardzo mile zaskoczył i ucieszył. w tym miejscu pragnę uczynić ukłon w stronę dyrekcji szkół, które zareagowały kapi- talnie na propozycję współpracy. nie dość, że nie robiły żadnych przeszkód, to jeszcze aktywnie starały się pomóc.

jestem za to bardzo wdzięczny. i wiem, że chorzy także są wdzięczni.

Redakcja: – Pani Mario, proszę opowiedzieć o swojej posłudze w Zespole Charytatyw- nym, skąd taka decyzja, jak to się zaczęło?

maRia laśnia (ml): – wszystko zaczęło się kiedy przeszłam na emeryturę. koleżan- ka, która była w zespole charytatywnym zmobilizowała mnie do tego, żeby przyjść na spotkanie. Pomyślałam, że próbując, nic nie tracę. Poszłam więc i tak się zło- żyło, że już trwam w tej posłudze 18 lat.

ale oczywiście propozycja koleżanki to jedno, a moje osobiste pragnienie to dru- gie. jestem osobą, która musi coś robić, taką mam naturę. nie wyobrażam sobie

danuta dajmund

Niezapomnianym momentem Dnia Chorego jest Nabożeństwo Lourdzkie połączone z indywidualnym błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem. Chorzy mają wówczas okazję przebywać w wyjątkowej bliskości Jezusa.

(23)

23

APOSTOLSTWO CHORYCH

W c z t e r y o c z y

siebie siedzącej w domu. jestem raczej aktywna i cieszę się, że energię, której póki co mi nie brakuje, mogę jakoś do- brze i mądrze spożytkować.

Redakcja: – Jak wygląda praca waszego zespołu w parafii?

ml: – spotkanie całego zespołu odby- wa się raz w miesiącu. cały zespół liczy 20 członków, którzy muszą obsłużyć 12 rejonów na terenie parafii. funkcjonuje to w ten sposób, że każda osoba odpo- wiedzialna za rejon odwiedza swoich podopiecznych – starszych, chorych i samotnych. ja w zespole odpowiadam za podział obowiązków i prac. staram się czuwać nad całością naszych działań.

Pozostali członkowie zespołu angażu- ją się w pracę przy parafii – w każdy pierwszy piątek miesiąca przeprowa- dzamy zbiórkę na pomoc rodzinom wielodzietnym oraz ochronkę, dwa razy w roku liczymy wiernych. krótko mówiąc, staramy się być wszędzie tam, gdzie możemy służyć pomocą.

Redakcja: – Jak służycie chorym na co dzień?

ml: – zacznę od tego, że w pracę ze- społu charytatywnego zaangażowane są głównie osoby starsze, których możli- wości pomocy są ograniczone. ale na ile tylko pozwalają nam siły, staramy się pomagać słabszym od nas samych.

Przede wszystkim odwiedzamy cho- rych i spędzamy z nimi czas. razem się modlimy, rozmawiamy o zwykłych sprawach. oni często są zamknięci w czterech ścianach z powodu choro- by i bardzo dokucza im samotność. ta samotność – jak mówią – jest o wiele

dotkliwsza niż choroba czy niska ren- ta. najbardziej cierpią z powodu bra- ku odniesienia do drugiego człowieka, z powodu braku więzi. kiedy odwiedzi ich ktoś i poświęci im trochę uwagi, niezwykle się cieszą. Pomagamy naszym podopiecznym w drobnych zakupach, zgłaszamy ich do odwiedzin kapłana z posługą sakramentalną. naszym ce- lem jest to, aby chorzy i potrzebujący poczuli, że nie są sami i że wspólnocie parafialnej naprawdę na nich zależy.

Redakcja: To widać. Świadczą o tym nowe pomysły ale przede wszystkim frekwen- cja chorych na organizowanych dla nich spotkaniach.

Gb: – dla obecności chorych warto zrobić wszystko, warto się postarać i wy- silić. nie wszystko jest naszym pomysłem – czasem coś podpatrzymy u innych i li- czymy, że i od nas ktoś zechce się uczyć.

dobrem trzeba się dzielić, a nie zacho- wywać wyłącznie dla siebie. to jest taki paradoks: dobro dzielone się powiększa.

Redakcja: Jak w takim razie wysila sięZespół Charytatywny, by Ci, którzy przy- będą na Dzień Chorego mieli poczucie, że są mile widziani i oczekiwani?

ml:– wszystko zaczyna się od przy- gotowania i wręczenia indywidualnego zaproszenia każdej chorej osobie. ci chorzy, o których wiemy, że nie będą mogli przybyć do kościoła i na wspólne świętowanie przy stole, otrzymują spe- cjalne życzenia z zapewnieniem o mo- dlitwie. staramy się, by nikt nie poczuł się pominięty i zapomniany. zawsze też przychodzą osoby, które nie otrzymały

(24)

APOSTOLSTWO CHORYCH

24

W c z t e r y o c z y

zaproszenia, bo wcześniej nie były nam znane jako osoby chore. z takich gości także bardzo się cieszymy. doświad- czenie pokazuje, że jak przyjdą raz, to potem często do nas wracają. tak więc grupa naszych podopiecznych jest grupą otwartą, do której może dołączyć każdy potrzebujący pomocy.

Redakcja: Co według Księdza jest najważ- niejsze w posłudze chorym?

Gb: – zdecydowanie postawiłbym na obecność, na ofiarowanie czasu, bez ner- wowego spoglądania na zegarek. myślę, że każdy człowiek cieszy się, gdy ktoś go odwiedza, by spędzić z nim czas.

o ileż bardziej musi cieszyć się w takiej sytuacji człowiek chory i samotny! dla niego każde odwiedziny to już nie jest zwykła wizyta. to prawdziwe wydarzenie i święto. na szczęście chorzy pozbywają się myślenia, że jak ich odwiedza ksiądz, to jest to sygnał, że pora wybierać się na tamten świat. obserwuję a także wiem od innych, że dzisiaj człowiek chory i sa- motny jest naprawdę szczęśliwy, kiedy ktoś zechce ofiarować mu czas i siebie.

Redakcja: Pani Brygido, Pani regularnie przybywa na parafialne spotkania orga- nizowane dla chorych. Jak takie spotkania wyglądają z perspektywy uczestnika?

bRyGida liściok (bl): – to naprawdę wiel- kie święto! chorzy są podejmowani po królewsku, ze wszystkimi honorami.

dzień chorego to przede wszystkim czas wspólnej modlitwy i spotkania z bogiem, który uzdrawia. mamy także okazję, by spotkać się we wspólnocie osób, które borykają się z podobnymi problemami

– cierpieniem i chorobą. można tutaj ogrzać swoje często samotne i smutne serce.

Redakcja: Pięknie to Pani powiedziała...

bl: – bo to piękne i niezapomniane przeżycie. zwłaszcza dla tych, o których rzadko ktoś pamięta. tutaj naprawdę można poczuć się potrzebnym, zauwa- żonym i ważnym. tego się nie zapomina.

Redakcja: Chorzy mają niezwykle wiele do zaoferowania. Wcale nie jest tak, że tylko oni coś otrzymują. Często sami sta- ją się tymi, którzy obdarowują. Czynią to z ogromną radością i prostotą serca.

ml: – oczywiście. trzeba w tym miej- scu zaznaczyć, że dla nas – osób po- sługujących chorym – te spotkania są zawsze źródłem, z którego sami możemy zaczerpnąć. to nie jest tak, że tylko my coś dajemy, że tylko my służymy. chorzy to niezwykli ludzie. Pełni wdzięczności, uśmiechu. to osoby bardzo rozmodlone.

często odwdzięczają się właśnie modli- twą. i chwała bogu, bo modlitwa jest całej parafii i każdemu z osobna najbardziej potrzebna. to najlepsza forma wdzięcz- ności, jakiej możemy doświadczyć.

Redakcja: Ta rozmowa jest okazją, by zwró- cić się z przesłaniem nadziei do wielu cho- rych. Co chcielibyście powiedzieć wszystkim cierpiącym, do których dociera miesięcznik

Apostolstwo Chorych?

Gb: – Przede wszystkim pragnę po- dziękować chorym za świadectwo cier- pliwości i wytrwałości przy krzyżu Pana jezusa. nam – zdrowym bardzo łatwo mówić o krzyżu i radzić chorym, by nie

(25)

25

APOSTOLSTWO CHORYCH

W c z t e r y o c z y

ulegali zniechęceniu i rozpaczy. ale chyba czujemy, że często za tymi słowami nie idzie żadna świadomość z naszej strony.

dlatego korzystam z tej okazji i dziękuję z serca wszystkim, którzy cierpią w skry- tości i bez rozgłosu. dziękuję wszystkim, którzy nie skarżą się i potrafią pielęgno- wać w sobie wdzięczność mimo ogrom- nych trudności. noszę także w sercu wiele intencji. są one związane głównie z parafią, w której służę, ale nie tylko.

dlatego obok podziękowań składam tak- że w ręce chorych te wszystkie sprawy, prosząc ich o modlitwę i ofiarowanie cierpienia. są sytuacje, w których tylko chorzy mogą wyprosić bożą pomoc.

ml: – ja ze swej strony chcę powiedzieć wszystkim chorym, że o nich pamiętamy i że są nam drodzy.

Redakcja: Pani Brygido...

bl: – w takiej chwili wiele chciałoby się powiedzieć. dla mnie choroba i cier- pienie stały się początkiem nawrócenia.

zawsze wierzyłam w boga, modliłam się. ale byłam – wstyd się przyznać – roszczeniowa i ciągle miałam o coś pretensje. teraz staram się każdy dzień przeżywać z bogiem i bardziej świado- mie praktykować swoją wiarę. mimo trudności więcej się uśmiecham i staram się być życzliwa. jak widać, także trudne sytuacje i doświadczenia mogą pomóc zbliżyć się do boga. dlatego zachęcam wszystkich chorych i cierpiących do solidarności, modlitwy oraz ufności w opatrzność.

rozmawiała: reNata katarzyNa coGiel

Chorzy bardzo cenią sobie wspólne świętowanie przy stole. Spotykają osoby z podobnymi problemami i mogą podzielić się troskami i radościami dnia codziennego.

danuta dajmund

(26)

APOSTOLSTWO CHORYCH

26

W c z t e r y o c z y

daNuta dajmuNd

K

iedy zadzwoniłam do Pana rudolfa by umówić się na spotkanie, usły- szałam w słuchawce telefonu: „mąż jest w szpitalu ale pojutrze wraca do domu.

niech pani przyjdzie – na pewno się ucie- szy” – zapewniła Pani zosia.

moi gospodarze kilka lat temu zmienili mieszkanie. „a więc to dlatego tak dawno Państwa nie widziałam” – powiedziałam.

„chyba nie tylko dlatego. widzi Pani, oboje już trochę niedomagamy. mąż od dawna nie wychodzi, właściwie od pierwszego wylewu”.

Z kopalni do taksówki

zrobiło mi się trochę wstyd, nic o tym nie wiedziałam. ale Pan rudolf szybko rozładował sytuację: „to przeca nie gań- ba*, a skąd byś to frelko* miała wiedzieć?

siadej tukej” – powiedział, wskazując mi fotel przy łóżku. zrobiło mi się ciepło na sercu. ostatni raz „frelką” nazwał mnie mój dziadek, dawno temu… kiedy Pani zosia krzątała się po kuchni (uparła się, że muszę zjeść z nimi kolację), Pan rudolf nie bawił się w ceregiele: „no to terozki*

godej z czym przychodzisz”.

musieliśmy sięgnąć pamięcią wiele lat wstecz – do czasów, kiedy Pan rudolf był jeszcze czynnym zawodowo taksówka- rzem. Początkowo, jak wielu mężczyzn na

śląsku, pracował na kopalni, ale jego żona nie mogła z tego powodu spokojnie sypiać.

Żeby mu się więc zosia nie pochorowała ze zgryzoty, zmienił fach. trochę pomogli im teściowie, trochę jego mama. udało się kupić samochód, co prawda wysłużony, ale nie na tyle, żeby nie można było nim wozić ludzi. „w tamtych czasach ludzie nie byli tacy rozwiezieni jak terozki*” – śmieje się Pan rudolf.

Wpadka

wszystko zaczęło się od mamy Pana rudolfa, która bardzo bolała, że jej dwaj synowie trzymają się z daleka od Pana boga – trochę tak, jak ich nieżyjący już ojciec. więc kiedy poprosiła rudolfa, żeby zawiózł ją do parafialnej kaplicy, w której odbywało się jakieś spotkanie dla chorych, wietrzył podstęp i szybko się wymówił.

„matka trocha fuczała*, ale wiedziołech, że drugi roz nie poprosi. co to, to nie! mom to po niej” – śmieje się Pan rudolf. wtedy myślał, że na tym koniec sprawy, ale… tylko do poniedziałku. w poniedziałek na po- stoju spotkał swego przyjaciela, norberta.

to właśnie on „wkręcił” go do taksów- karskiego fachu. „a wiesz, żech w sobota wiózł twoja mama? co by nie te nogi, to jeszcze cołkiem fajnie się trzymo” – zaga- ił wesoło bercik, a mnie krew poszła do głowy” – wspomina Pan rudolf. okazało się, że mama Pana rudolfa zadzwoniła na probostwo i wyznała, że bardzo pragnie

Kurs na pomoc

(27)

27

APOSTOLSTWO CHORYCH

W c z t e r y o c z y

być na spotkaniu chorych i starszych pa- rafian, ale ze względu na chore nogi nie ma jak dotrzeć. więc ksiądz proboszcz posłał po nią… taksówkę. a taksówka- rzem okazał się właśnie kolega norbert, który już od kilku lat dowoził chorych na parafialne spotkania. tym razem przywiózł też matkę swojego przyjaciela. Pan rudolf przyznaje, że jeszcze nigdy nie musiał się tak wstydzić za samego siebie. wolałby też, żeby bercik robił mu jakieś wymówki, a on nic. do mamy też nie mógł mieć pretensji;

przecież zwróciła się najpierw do niego.

Bakcyl pomagania

Po tamtej „wpadce” postanowił sobie, że już nigdy więcej nie będzie musiał się wstydzić. sam dopilnował, żeby mama dotarła na następne, tym razem opłatkowe spotkanie, a potem na następne, i następ- ne… i tak już pozostało do końca, a nawet dłużej, bo przez wiele kolejnych lat już po śmierci mamy. jakoś szczególnie Pan

rudolf zapamiętał jednak ten pierwszy raz. razem z mamą, niejako przy okazji, zawiózł wtedy także jej sąsiadkę – Panią gerdzię. starowinka miała już chyba z 80 lat a od prawie dziesięciu nie wychodziła dalej niż do drzwi własnego mieszkania, podpierając się starym krzesłem. jedyne osoby, jakie ją odwiedzały, to jakiś wnuk czy prawnuk, który raz w tygodniu przy- nosił zakupy i zaraz znikał, no i mama Pana rudolfa. księdza z Panem jezusem wstydziła się zaprosić, bo nie miał jej kto posprzątać. Pan rudolf do dziś pamięta radość tej kobiety, gdy nagle okazało się, że nie tylko może opuścić swoje mieszkanie, ale jeszcze spotka się z innymi ludźmi no i odwiedzi swój parafialny, dawno niewi- dziany kościół. wprawdzie nie obeszło się bez pomocy sąsiadów, bo Pani gerdzia swoje ważyła, ale udało się. „nieźle mnie wtedy wyściskała. takie niby borajstwo*, a sinioki miołech bez cołki tydzień” – wspomina ze śmiechem.

canstockPhoto.Pl

(28)

APOSTOLSTWO CHORYCH

28

W c z t e r y o c z y

Potem już nic nie było jak dawniej. nie mogło być. „farorz* się cieszył, bo terozki mioł już dwóch etatowych do zwożenia chorych” – dodaje Pan rudolf. zresztą nie tylko do tego. Przed dniami chorego trzeba było dostarczyć paczki przygoto- wane przez zespół charytatywny. Pań tam pracujących było niewiele, do tego niektóre z nich nieco posunięte w latach.

nie wypadało więc, żeby kobiety same biegały po piętrach z ciężkimi pakunka- mi. Pan rudolf ani się spostrzegł, kiedy z człowieka trzymającego się na dystans

„od tych spraw”, stał się „kościółkowy” – jak czasem razem z bercikiem żartowali z samych siebie.

Na karuzeli

zresztą nie tylko życie Pana rudolfa uległo przeobrażeniom. jego zosia po- stanowiła, że kiedyś, przy okazji wizyty u teściowej zajrzy i do Pani gerdzi. z tego

„zajrzenia” zrodziły się cotygodniowe wizy- ty, zakupy, pogaduszki. no i Pani gerdzia mogła wreszcie zaprosić Pana jezusa, bo jej mieszkanie nie straszyło już brudem i przykrymi zapachami. Po jej śmierci żona Pana rudolfa znalazła sobie nowe „obiekty”

starań. Pewnemu starszemu małżeństwu robiła na mieście zakupy i załatwiała inne sprawy, a do tego regularnie odwiedzała pensjonariuszki domu Pomocy społecznej przy sąsiedniej parafii. czytała im przy- niesione przez siebie książki i czasopisma, prowadziła do kościoła a czasem nawet wspólnie gdzieś wyjeżdżały. Później udało się do tego „rodzicielskiego procederu”

wciągnąć córkę i jednego z synów. nie było to takie trudne, bo młodzi trochę się już wtedy angażowali przy parafii – syn był

ministrantem, oboje należeli też do oazy.

gorzej było z drugim synem. „z niego był taki diosecki gizd*, ale wyszoł na lu- dzi”. Pan rudolf cieszy się, że jego starszy syn wżenił się w rodzinę gorliwych ka- tolików na lubelszczyźnie. nie wiadomo czy to za ich sprawą czy raczej dał o sobie znać uśpiony bakcyl zaszczepiony przez własnych rodziców, dość powiedzieć, że dziś czynnie uczestniczy w życiu swojej parafii. działa w radzie Parafialnej no i…

przywozi starszych parafian na niedziel- ną mszę świętą bądź na Parafialny dzień chorego. tyle, że nie taksówką, a własnym samochodem.

Pan rudolf nie żałuje zmian, które wie- le lat temu zaszły w jego życiu. „Przynaj- mniej wiem, po co żech żył”– stwierdza filozoficznie. to nic, że czasem trzeba było odmówić jakiś daleki, lepiej płatny kurs, że nieraz nie było czasu na ulubioną grę w karty czy spotkania rodzinne. „dej ino pozór*, frelko. w życiu – jak na karuze- li – wszystko zawdy* się wraco”. bo Pan rudolf uważa, że gdyby wtedy nie zaczął myśleć o innych, nie spotkałby się z taką życzliwością ludzką, jakiej doświadcza przez ostatnich kilka lat, od czasu, gdy jego samego dotknęło cierpienie.

borajstwo – biedactwo dej pozór – zwróć uwagę, zauważ

diosecki gizd – diabelski łobuz farorz – proboszcz frelka – dziewczynka fuczała – miała pretensje

gańba – wstyd terozki – teraz zawdy – zawsze

q

(29)

29

APOSTOLSTWO CHORYCH

M o d l i t w y c z a s

Zachęcamy do nadsyłania na adres redakcji intencji do modlitwy wstawienniczej a zarazem apelujemy – szczególnie do Chorych – aby swoje cierpienia zechcieli ofiarować we wszystkich nadsyłanych intencjach. Będzie to piękna i konkretna realizacja drogi ich apostolstwa.

Pogotowie

modlitewne

Modlimy się:

1. W intencji pokoju na świecie, 2. W intencji misji na świecie

i prześladowanych chrześcijan, 3. W intencji ludzi bezdomnych, 4. W intencji wszystkich kapłanów

o świętość życia,

5. W intencji wszystkich członków, czytelników i dobrodziejów Apostolstwa Chorych,

6. W intencji wszystkich chorych, którzy piszą lub dzwonią do Apostolstwa Chorych,

7. O rozwiązanie kwestii in vitro zgodnie z wolą Bożą,

8. O duchowe owoce Roku Wiary, 9. W intencji Piotra o nawrócenie, 10. W intencji chorego Rafała o łaskę

upragnionego zdrowia, 11. W intencji siostrzenicy Magdy

Żebrowskiej o potrzebne łaski, 12. W intencji córki Natalii,

13. W intencji syna i wnuka o łaskę zdrowia i Bożą opiekę,

14. W intencji wnuka Mateusza

o nawrócenie i dary Ducha Świętego, 15. W intencji uzdrowienia Sabiny, 16. W intencji chorego Witolda, 17. W intencji chorej Marii o zdrowie, 18. W intencji Dariusza o wyzwolenie

z nałogu i wszelkie potrzebne łaski, 19. W intencji rozwiązania trudnej

sprawy zgodnie z wolą Bożą,

20. We wszystkich intencjach Agnieszki, 21. W intencji grzeszników o nawrócenie, 22. W intencji męża Edwarda i syna

Marka o siły do walki z nałogiem, 23. W intencji Marii Pietrzyk o zdrowie, 24. W intencji naszej Ojczyzny,

25. W intencji Anny Kapek i jej mamy, 26. W intencji Agnieszki i Dariusza, 27. W intencji Doroty o łaskę zdrowia, 28. W intencji Alfredy o łaskę zdrowia, 29. W intencji Jasia o łaskę zdrowia, 30. W intencji Marii o łaskę zdrowia, 31. W intencji córki Agnieszki o zdrowie

oraz wszelkie potrzebne łaski, 32. W intencji Agaty, Grażyny i Ludwika,

Cytaty

Powiązane dokumenty

zaintrygowała mnie opowieść sio- stry. może dlatego, że zawsze lubiłam poznawać fakty i uczyć sie nowych rze- czy. obiecuję sobie, że po powrocie do domu przeczytam w

pielęgnowana w rodzinie pamięć tego cudu sprawiła, że już przez całe życie marta uciekała się do maryi we wszystkich swoich sprawach, przekonana, że matka najświętsza nie

Jesteśmy wdzięczni Bogu za to, czego z Jego pomo- cą już udało się dokonać, ale jednocześnie mamy świadomość, że wciąż wiele jest w tym względzie do zrobienia.. tylko

matka Boża przecież szczególnie przy- chyla się do próśb dzieci, osób chorych, niepełnosprawnych… oliwka nie modli się o uzdrowienie fizyczne, choć porusza się na wózku

a miarą uzależnienia jest właśnie utrata kontroli nad alkoholem, bo przekraczając pewną granicę, człowiek staje się wobec niego

Czy zgodzi się Ksiądz Arcybiskup, że najważniejsza dla osób chorych, także dla niesłyszących, jest obecność innych.. –

zatem z wiary, która jest rękojmią tego, czego się spodziewam i oczekuję, za czym tęsknię i o czym marzę, która sama jest mądrym i czujnym oczekiwaniem, kształtuje się we

Zamieszczone w numerze świadectwa osób, które z miłością przyjęły dar nowego życia, są dowodem, że Bóg nigdy nie popełnia błędu, nawet jeśli po ludzku wydaje się,