• Nie Znaleziono Wyników

Apostolstwo Chorych, R. 84, nr 1, 2013

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Apostolstwo Chorych, R. 84, nr 1, 2013"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

l i s t d o o s ó b c h o r y c h i n i e p e ł n o s p r a w n y c h

Mądrości,

chwyć mnie

za rękę!

- s. 18

canstockphoto.pl

(2)

www.freechristiMages.org

dziadkowie Jezusa

„Święci Joachim i Anna, ikona prawosławna

k

ażdy potrzebuje troskliwej i czułej miłości babci. każdy tęskni za mądrością i zaradnością dziadka. oni – zwykle już nieco pochyleni – najczęściej stoją z boku, nie pchają się na pierwszy plan. potrafią troszczyć się w ukryciu. tak jak dziadkowie Jezusa, o których milczy ewangelia...

(3)

w s t y c z n i o w y m l i ś c i e

4

z b l i s k a

Naucz mnie!

Jacek Glanc snuje refleksję o relacjach między mistrzem i uczniem.

n a s z a o k ł a d k a

Mądrości, chwyć mnie za rękę!

osoby w podeszłym wieku są skarbem dla młodszych pokoleń.

należy im się miłość, szacunek i pamięć.

21

m o d l i t w y c z a s

Medytacja sulpicjańska

autor cyklu zaprasza do modlitwy, która zrodziła się w XVii wieku.

10

b i b l i J n e c o n i e c o

o drogach naszego życia

o bożych drogowskazach ukrytych w psalmie 1 mówi ks. Janusz wilk.

28

s k a r b h i s t o r i i

Z dziejów apostolstwa chorych nowy dział miesięcznika

inaugurujemy garścią wspomnień.

13

n a s i o r ę d o w n i c y

towarzyszka w jesieni życia

przedstawiamy sylwetkę troskliwej opiekunki osób starszych.

31

r o z m a i t o ś c i

są dary starości...

o spotkaniu starości z młodością mówi s. weronika dryl osu.

od redaktora

Z radością oddajemy w Wasze ręce pierwszy w tym roku numer

„Apostolstwa Chorych”. Poświęciliśmy go tematyce osób starszych.

Jak ważny jest to temat, dowodzi dopiero co miniony rok 2012, który z inicjatywy Parlamentu Europejskiego upływał jako Rok Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej. Pragniemy zwrócić uwagę i z mocą przypomnieć, że Osoby w podeszłym wieku są ogromną wartością rodzin, wspólnot i całych społeczności. Ufam, że losy każdego człowieka – także tego sędziwego – spoczywają w troskliwych dłoniach Boga. Niech On Sam wspomaga wszystkich dla których codzienność jest krzyżem.

ks. Wojciech Bartoszek

krajoWy duszpasterz apostolstWa chorych

(4)

z b l i s k a

APOSTOLSTWO CHORYCH

4

jacek GlaNc

M

ądrość ludowa mówi: „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. trudno się z mądrością ludową nie zgadzać, choć nie wiem, o jaką tu skorupkę chodzi, bo chyba nie ślimaczą, która na pewno odporna jest na impregnowanie oby- czajami. co innego z człowiekiem – tu każde doświadczenie wpływa na jego dalsze losy.

Lepiej być młodym...

warto więc przywodząc na myśl mą- drość minionych pokoleń, przyjrzeć się temu, czym „nacieramy się” od najmłod- szych lat. bardzo często wykorzystuje- my w tym celu obiegowe powiedzenia, które przyjmujemy jako bezdyskusyjną oczywistość. choćby słynne: „starość to się panu bogu nie udała” i zaraz potem:

„lepiej być młodym, pięknym i boga- tym”. z wiekiem towarzyszy im tylko potwierdzające westchnienie bezradno- ści. bo czy można starości pragnąć, czy można ją pokochać? teraźniejszość lęka się objawów fizycznego i psychicznego uwiądu, często będących nieodzownym

atrybutem starości. tak zwane nasze czasy nakazują wręcz obsesyjne uda- wanie młodości w swoistym spektaklu zaprzeczania prawom biologii. to chyba oczywiste, że każdy z nas chciałby żyć jak najdłużej. osobiście nie spotkałem jeszcze nikogo, kto w tej materii wyka- załby się obojętnością, twierdząc: „mnie tam nie zależy”. i słusznie, bo mi też zależy i to bardzo, a do starości mi nie śpieszno!

rysy starości

zmagając się ze „starczymi klima- tami”, natknąłem się na książkę, która zdawać by się mogło, pogrąży mnie osta- tecznie: „księga starców. Gerontikon”

w przekładzie benedyktynki, siostry małgorzaty borkowskiej. lektura to specyficzna, gdyż tworzą ją apofteg- maty ojców pustyni, czyli sentencje i przypowieści świętych pustelników z pierwszych wieków chrześcijaństwa.

w iV stuleciu wyruszyli oni na pusty- nię w egipcie z zamiarem osiągnięcia jedności z bogiem i wyżyn duchowej mądrości. w lekturze odnalazłem wy- jątkowy i bardzo specyficzny rys starości charakterystyczny dla chrześcijańskiego wschodu. otóż mianem „starzec” nie

Naucz mnie!

Pytający nie chce usłyszeć wciąż powtarzanych banałów, pustej paplaniny. On pragnie prawdziwego skarbu życiowej mądrości.

(5)

z b l i s k a

5

APOSTOLSTWO CHORYCH

sXc.hu

określano tam jedynie zgarbionego i si- wowłosego staruszka, ale i „nauczyciela–

ojca” (abba) o wybitnym doświadczeniu w życiu wewnętrznym, co predyspono- wało go do roli przewodnika duchowego dla innych. stąd pojawiający się w tym kontekście starosłowiański wyraz „star- czestwo”, co na polszczyznę współczesną

można tłumaczyć jako – pełnienie roli starca, a ściślej – bycie ojcem ducho- wym. bynajmniej nie jest to tylko gra słów. w „Gerontikonie” bowiem spoty- ka się charakterystyczny zwrot: „abba, powiedz mi słowo”. i nie chodzi tu o zagajenie prostej rozmowy w rodza- ju: „może byśmy pogadali?”. uczeń nie

(6)

z b l i s k a

APOSTOLSTWO CHORYCH

6

pyta też swojego mistrza bezosobowo:

„co sądzisz o…?”, tylko jednoznacznie prosi: „powiedz mi!” albo „naucz mnie!”.

pytający nie chce więc usłyszeć jakichś sto razy powtarzanych banałów – pustej paplaniny. on pragnie „słowa” – praw- dziwego skarbu życiowej mądrości do zastosowania w czasie teraźniejszym.

co więcej, „słowo” otrzymane od starca – nieustanie rozważane i wprowadzane w życie – traktowane jest, jako „słowo”

samego boga, kierowane do słuchają- cego tu i teraz. „abba” objawia wolę najwyższego; jest niejako

oknem, przez które dociera do człowieka światło ojcow- skiej mądrości.

Mistrz i uczeń któż w takim razie za- sługuje na to, by nazywać go Abba? pięknie definiuje to ireneusz cieślik, teolog i au- tor „starców pustelni optyń- skiej”: „starcem nie można się

stać dzięki specjalnym święceniom czy jakiejkolwiek nominacji. posługę starca można pełnić jedynie dzięki wielkiemu osobistemu doświadczeniu wewnętrz- nemu i bezpośredniej inspiracji ducha świętego. duch zaś wieje, kędy chce”.

wskazanie to przesądza, że „starczestwo”

nie było w kościele wschodnim domeną tylko osób szlachetnie urodzonych lub wykształconych; było natomiast chary- zmatem tych, którzy otrzymali taki dar od boskiego pocieszyciela. posługi starca nie sposób więc zaplanować, gdyż objawia się czasem ku całkowitemu zaskocze- niu tego, kogo dotyczy. prawdziwym zaś

zwiastunem tego powołania jest drugi człowiek stęskniony rad duchowego mentora.

Ze starości uczynić dar

w mojej lekturze wyczytałem, że

„złotym czasem starczestwa” był wiek XiX. czy na tym jednak koniec? czy je- dynym tropem autorytetu mędrca mają być tylko literackie postaci ojców: am- brożego, Józefa, leonida, archimandryty mojżesza tudzież starca zosimy z kart

„braci karamazow” Fiodora dostojew- skiego? zdecydowanie nie!

sam niejednokrotnie tęsk- nię, aby usłyszeć „słowo”

z ust kogoś, kogo dawca darów obdarzył choćby namiastką mądrości praw- dziwej. otrzymać radę od kogoś, kto dzięki starości odczuwa stwórcę przez coraz cieńszą błonkę biolo- gicznego życia. wierzę, że ludzi traktujących własną starość jako dar dla innych nie brakuje!

na potwierdzenie zdanie oliviera cle- menta – teologa, o którym mówiono, że jest starcem zakochanym w chrystusie:

„potrzebujemy starców, którzy modlą się, uśmiechają się, kochają bezinteresowną miłością, którzy potrafią nieustannie dzi- wić się światem. tylko oni mogą pokazać młodym, że warto żyć i że nicość nie jest ostatnim słowem człowieka”.

Jak pięknie byłoby wpisać tę sentencję w poczet wspomnianych na wstępie po- rzekadeł i mądrości ludowych, zastępując nią puste słowa o starości.

q

Wierzę, że nie

brakuje ludzi,

którzy traktują

własną starość

jak dar dla

innych.

(7)

z b l i s k a

7

APOSTOLSTWO CHORYCH

P

oczątek roku skłania do refleksji nad tym, co już za nami, nad czasem, który przeszedł do historii pojedyn- czego człowieka i całych społeczeństw.

szczególny rok

rok, który właśnie dobiegł końca, decyzją parlamentu europejskiego i rady europy podjętą 14 września 2011 roku, obchodziliśmy jako europejski rok aktywności osób starszych i solidar- ności międzypokoleniowej. poprzez tę inicjatywę próbowano zwrócić uwagę na wkład, jaki do społeczeństwa wno- szą osoby w podeszłym wieku. chciano także skłonić instytucje i organizacje do podejmowania działań sprzyjających aktywności osób starszych, ochronie ich zdrowia fizycznego i psychicznego, zaś w sytuacjach, kiedy to niezbędne, oto- czenia ich opieką z poszanowaniem osobowej godności. największy nacisk położono na zwalczanie negatywnych stereotypów związanych z podeszłym wiekiem i zmianę wizerunku starszego człowieka jako osoby biernej i zależnej od innych ludzi.

na starość najlepiej patrzeć pozytyw- nie. to prawda. nie zmienia to jednak faktu, że dostrzegając możliwości ludzi

starszych, nie wolno pomijać trudów ich życia. bo choć starość często określa się

„złotą jesienią życia” i słusznie porównu- je do pory zbierania owoców, to równie często czyni ona człowieka bezbronnym i kruchym.

tyle bogactwa!

„w takich szczególnych sytuacjach cierpienia i uzależnienia od innych ludzie starsi potrzebują nie tylko tego, aby leczyć ich za pomocą środków udostępnionych przez naukę i technikę, ale także by opie- kować się nimi umiejętnie i z miłością, tak aby nie czuli się bezużytecznym ciężarem albo — co gorsza — nie zaczęli pragnąć i domagać się śmierci” – pisał Jan paweł ii w liście do uczestników zgromadzenia poświęconego problemowi starzenia się, zwołanemu przez onz w 2002 roku. aby i dziś nie zapominać o ograniczeniach, jakie niesie z sobą podeszły wiek, ważne wydaje się odbudowanie i wzmocnienie nadwątlonej solidarności między poko- leniem osób starszych a pokoleniami ich dzieci i wnuków, odbudowanie rodzinnych więzi i wzajemnego szacunku.

Żaden człowiek nie żyje w próż- ni. realizujemy siebie i swoje powoła- nie w określonych relacjach z innymi.

Starzeć się z godnością

Starość może być bardzo piękna, pod warunkiem, że będzie

„przeglądać się w młodości. Podobnie młodość jest piękna i sensowna, jeśli może przeglądać się w starości.

(8)

z b l i s k a

APOSTOLSTWO CHORYCH

8

możemy dzięki nim ubogacić samych siebie, ale także obdarowywać sobą in- nych ludzi. „Jesteście dla społeczeństwa bogactwem, także kiedy przeżywacie cierpienia i choroby. chcę powiedzieć z głębokim przekonaniem: pięknie jest być starszym! w każdym wieku trzeba umieć odkryć obecność i błogosławień- stwo pana i skarby, jakie on zawiera. nigdy nie wolno dać się uwięzić przez smutek!”

te słowa papieża benedykta XVi obiegły świat 13 listopada ubiegłego roku, kiedy z racji kończącego się europejskiego roku aktywności osób starszych i solidarności międzypokoleniowej odwiedził rzymski dom seniora „Viva gli anziani”. natchnęły one otuchą miliony ludzi, którzy z racji podeszłego wieku, czasami choroby czy niepełnosprawności, ale także kultury promującej młodość i zdrowie, czują się odtrącani lub marginalizowani.

strażnicy pamięci

a przecież osoby starsze mają tak wiele do zaoferowania! „konieczne jest, abyśmy znów spojrzeli na życie jako na całość, z właściwej perspektywy. także starość ma swoją rolę do odegrania w tym pro- cesie stopniowego dojrzewania człowieka zmierzającego ku wieczności – nauczał wcześniej Jan paweł ii. – z tego dojrze- wania czerpie oczywiste korzyści również środowisko społeczne, do którego należy człowiek sędziwy. ludzie starzy poma- gają nam mądrzej patrzeć na ziemskie wydarzenia, ponieważ dzięki życiowym doświadczeniom zyskali wiedzę i dojrza- łość. są strażnikami pamięci zbiorowej, a więc mają szczególny tytuł, aby być wy- razicielami wspólnych ideałów i wartości,

które są podstawą i regułą życia społecz- nego” – mówił Jan paweł ii w październiku 1999 roku.

na ile jednak skłonni jesteśmy korzy- stać z doświadczeń starszego pokolenia?

aż nazbyt często wydaje się nam, że „pozja- daliśmy wszystkie rozumy”. no bo przecież skończyliśmy kilka fakultetów, jesteśmy młodsi, sprawniejsi fizycznie, przebojowi, zwiedziliśmy pół świata a w dodatku po- trafimy obsługiwać komputerową myszkę i kilka innych gadżetów XXi wieku…

Młodość i starość – siostry dwie

refleksję nad czasem starości podjęli uczestnicy konferencji naukowej, w któ- rej miałam zaszczyt uczestniczyć jesie- nią ubiegłego roku. zorganizowano ją na wydziale teologicznym uniwersytetu śląskiego w katowicach, a jej tematyka skupiała się wokół nieco prowokacyjne- go pytania „starość nie radość?”. wśród znakomitych prelegentów znalazł się pan profesor dr hab. krzysztof wielecki z uni- wersytetu warszawskiego z wykładem na temat: „komunikacja międzypokoleniowa w cyklu życia”. pan profesor – polemizując z popularną tezą, że „lepiej być młodym, zdrowym i bogatym, niż starym, chorym i biednym” zauważył, że dziś nie tylko wy- pada być młodym, ale trzeba też być szczę- śliwym. tyle, że szczęście utożsamiane jest z przyjemnością. a przecież doświadczenie uczy, że do wszystkiego, co ma jakąkolwiek wartość prowadzi droga przez cierpienie.

zatem kult młodości jest zupełnie ode- rwany od życia. wynika z przeobrażeń w świecie wartości oraz z faktu, że ludzkie życie przestało być zakorzenione w tym,

(9)

z b l i s k a

9

APOSTOLSTWO CHORYCH

co nadprzyrodzone. dlatego tak trudno dostrzec zalety starości. trudno też o dia- log międzypokoleniowy, bo młodość ma zupełnie inny punkt widzenia niż starość.

młodzi z powodu braku przeszłości patrzą w przyszłość. a przecież gdyby jedni i dru- dzy spróbowali zwrócić się ku sobie, od- kryliby, że starość może być bardzo piękna, pod warunkiem, że będzie „przeglądać się”

w młodości. podobnie jak młodość – jest piękna i sensowna, jeśli może „przeglądać się” w starości.

„potrzebujemy siebie wzajemnie” – dowodził profesor wielecki, a na popar- cie swej tezy przywołał pewną anegdotę z czasów studenckich: „Gdy studiowałem na uniwersytecie Jagiellońskim, znaliśmy pewnego romanistę, który miał wtedy po- nad 80 lat. latem, gdy jeździł po krakowie swoim starym samochodem z odkrytym

dachem, jego szal powiewał na wietrze. był bardzo młodzieńczy i żywotny! uwielbiali- śmy zapraszać go do kawiarni. sadzaliśmy go w głowie stołu, a on sypał anegdotami jak z rękawa. nasze koleżanki w ogóle nie chciały na nas patrzeć, ponieważ my nie mieliśmy żadnej osobowości; byliśmy sza- rzy, nie mieliśmy nic do powiedzenia. za to patrzyły na tego osiemdziesięcioletniego starca. ale wybaczaliśmy im to – bo my też go kochaliśmy. ten człowiek nauczył nas, że starość może być piękna. zobaczyliśmy, że jest taka odmiana starości, która jest potrzebna młodym, do której młodzi ludzie lgną. trzeba nie tylko umieć się zestarzeć, trzeba umieć «być w swoim wieku»”.

wzajemna wymiana darów na koniec bardziej osobiste wspomnie- nie. kiedy po ciężkiej chorobie umierała moja babcia, byłam małą dziewczynką.

ale zapamiętam jej pogodną, choć zmi- zerowaną twarz i… różaniec przesuwany w wychudzonych palcach. nie było mnie przy jej śmierci, ale była moja mama, ciocia, wujek no i dziadek. myślę sobie dziś: taka wzajemna wymiana darów. bo starość i jej konsekwencje to wyzwanie moralne nie tylko dla osób w podeszłym wieku, ale i dla ich otoczenia, zwłaszcza rodziny. wystar- czy tylko zadbać o odpowiedni porządek miłości. nie można pomóc całemu światu, trudno kochać wszystkich ludzi. czasem wystarczy zaakceptować obecność babci i dziadka, dostrzec zalety starszych ro- dziców, pokonać wzajemne uprzedzenia oddalające nas od starszych sąsiadów – a mur dzielący pokolenia po prostu runie.

opracowała: daNuta dajmuNd

canstockphoto.pl

(10)

APOSTOLSTWO CHORYCH

10

B i B l i j n e c o n i e c o

ks. jaNusz Wilk

P

salm 1 wprowadza nas w bogaty świat psałterza i równocześnie roz- poczyna modlitewny dialog, po- przez który wolny bóg chce się spotykać ze swoim stworzeniem – obdarzonym wolnością człowiekiem. wolność po- zwala człowiekowi podjąć decyzję, czy również chce spotykać się z bogiem.

w tej relacji nie ma przymusu, bo wtedy nie byłoby wolności. Jest jednak odpo- wiedzialność za podjęte decyzje, gdyż wolność nie jest dowolnością albo sa- mowolą. człowiek, który podejmuje decyzję – jak przeżyć to, co prozaicz- nie zwie się życiem – staje na rozdrożu dwóch dróg, z których jedna nazywa się

„dobro”, a druga „zło”. decyzja, którą drogą życia należy pójść, zależy tylko od niego. psalm 1, w którym wyróżnia- my dwie części: wersy 1-3 oraz 4-6, jest

O życiowych

drogach

Z Księgi Psalmów. Refleksja o drogowskazach Boga.

Proszę o otwarcie Pisma Świętego na Psalmie 1.

andreas krappweis

(11)

11

APOSTOLSTWO CHORYCH

B i B l i j n e c o n i e c o

poetycką pieśnią o drogach ludzkiego życia. psalm chce być drogowskazem i podpowiedzią „jak żyć?”, ale odpowiedź na to pytanie jest po stronie człowieka.

wers 1 rozpoczyna formuła „szczęśli- wy człowiek”. znamy ją również z innych stronic starego testamentu. określa ona ludzi, ale zawsze w ich odniesieniu do boga, gdyż szczęście pochodzi tylko od niego (zob. np.: ps 32, 2; ps 84, 6.13; ps 112, 1; księga izajasza 56, 2). w wersie

1 nie znajdziemy jeszcze informacji jak dojść do szczęścia, ale sugestię co zrobić, aby nie zgubić drogi ku szczęściu. rada ta przyjmuje formę trójgłosu: „nie podą- żać za radą występnych”, „nie wchodzić na drogę grzeszników” i „nie zasiadać w kręgu szyderców”. dlaczego właśnie tak? bo z kim przestajesz, takim się stajesz. Jesteśmy podatni na wpływy innych ludzi i to nie tylko w wieku dzie- cięcym lub młodzieńczym. najbardziej efektowna i pożądana jest manipulacja osobami dorosłymi. czujność, wrażli- wość i właściwa ocena sytuacji, niestety nie zawsze jest cechą wieku dorosłego.

wers 2 jest już bezpośrednią wska- zówką, jak iść przez życie, aby być czło- wiekiem szczęśliwym. Jeśli chcesz być szczęśliwy trzymaj się „prawa pana”.

w wersie tym słowo „prawo” zostało powtórzone dwukrotnie, tak, jakby au- tor natchniony chciał wzmocnić jego znaczenie albo starał się pomóc czy- telnikowi w uchwyceniu tego, co naj- ważniejsze. termin, którym posłużył się psalmista na określenie „prawa”, to hebrajskie słowo „tora”. tak też nazy- wa się pierwszych pięć ksiąg starego testamentu, ale w naszym psalmie nie chodzi wyłącznie o te księgi. termin

„tora”, to również instrukcja, poucze- nie. to swoiste wyciągnięcie ręki, aby wskazać komuś drogę, stać się przewod- nikiem. bóg jest tym, który wyciąga do nas swoją dłoń, aby pokazać nam drogę dobrego czyli świętego życia. rozmyślać nad prawem boga dniem i nocą ozna- cza w żadnym wypadku nie puścić tej boskiej ręki i nie lekceważyć bożych drogowskazów.

Droga ludzkiego życia jest drogą ciągłego podejmowania decyzji. We wszystkich życiowych wyborach człowiekowi pragnie towarzyszyć Bóg.

(12)

APOSTOLSTWO CHORYCH

12

B i B l i j n e c o n i e c o

wers 3 proponuje nowy obraz, tym razem przedstawiający skutki przyjęcia bożego prawa. człowiek staje się jak

„drzewo zasadzone nad płynącą wodą”.

to wymowny obraz dla mieszkańców kraju o ciepłym klimacie, gdzie deszcz jest rzadkością. to także podpowiedź dla nas. czasem człowiek patrzy na własne życie i pomimo, że się stara jak najlepiej potrafi, niewiele się zmienia.

tak samo jest z drzewem. patrzymy na nie dzisiaj, ponownie spojrzymy jutro, za miesiąc i nic. wciąż

takie samo. Gdy jednak popatrzymy za pięć, dwa- dzieścia, trzydzieści lat, to okaże się, że jest tym samym, ale nie takim sa- mym drzewem. urosło, zaowocowało, stało się schronieniem dla pta- ków i zwierząt, gdyż cały czas było zakorzenione we właściwej glebie. podobnie i człowiek – zakorzeniony w bogu zawsze wyda do-

bre owoce. czas naszego owocowania pozostawmy jednak bogu.

druga droga (wersy 4-6) rozpoczyna się obrazem przeciwnym do wersu 3.

człowiek, który wybrał drogę „zła” nie staje się silnym drzewem, ale plewą (wers 4). plewa nie ma oparcia, nie ma gruntu, nie ma boga. pozostaje jej tylko wiatr i zamęt. w tym obrazie uwidacznia się skupienie wyłącznie na samym sobie i na własnym życiu. plewa bowiem nie przynosi owocu w żadnym czasie.

wers 5 poszerza smutek i gorycz tych, którzy wybrali drogę bez „prawa

boga”. bóg jest sprawiedliwy i szanuje wolność człowieka, także ludzką decyzję o odrzuceniu Jego przykazań. zarów- no droga „dobra” jak i „zła” spotkają się na postoju zwanym „sąd boga”. każdy zda sprawę z tego, jak wędrował drogą życia i jakie owoce jego życie zrodziło.

„drzewo” stanie obok „plewy”.

wers ostatni informuje nas o „rze- czach ostatnich”. po spotkaniu na sądzie (ostatecznym) będzie kontynuowana już tylko jedna droga – ta z bogiem. druga nie ma już dalszych per- spektyw, gdyż kończy się ona ślepym zaułkiem (tym jest piekło). wykorzysta- ny w tym wersie hebrajski czasownik „jada” ma bar- dzo szeroki zakres znacze- niowy. w psalmie 1 prze- kładamy go jako „znać”

(„pan uznaje drogę spra- wiedliwych”), ale można go również przetłumaczyć jako „być ze sobą”, dlatego też sprawiedliwy będzie już stale wędrował z bogiem (tym jest niebo).

w języku oryginalnym (hebrajskim) pierwsze słowo psalmu 1 rozpoczyna się literą alef – pierwszą literą alfabetu hebrajskiego. ostatnie słowo psalmu 1 rozpoczyna się literą taw – ostatnią literą tego alfabetu. pomiędzy tymi literami symbolicznie zawarto przesłanie psal- mu – dwie ludzkie drogi życia. bóg daje początek (alef) i koniec (taw), pośród nich jest człowiek z treścią swojego życia.

q

Bóg jest

sprawiedliwy

i szanuje wolność

człowieka. Także

ludzką decyzję

o odrzuceniu

Jego przykazań.

(13)

13

APOSTOLSTWO CHORYCH

N a s i O r ę d O w N i c y

U

rodziła się 25 października 1792 roku we Francji, jako szósta z ośmiorga dzieci Józefa i marii Jugan. rewolucja francuska zbierała wówczas swoje krwawe żniwo: giloty- ny pracowały bez wytchnienia a ludzi mordowano nie tylko w więzieniach, ale również na ulicach, w kościołach i klasztorach. nieco spokojniej było w cancale – niewielkiej osadzie ry- backiej, położonej w pobliżu słynnego sanktuarium saint michel w bretanii, gdzie przyszła na świat mała Joanna.

ale i tu dziewczynka miała okazję na- uczyć się, że wierność chrystusowi i kościołowi może być kosztowna.

szyderstwa z przyznających się do wiary w Jezusa, jak i dużo groźniejsze prześla- dowania, były na porządku dziennym.

mimo wszystko rodzinie Jugan i innym

mieszkańcom cancale udało się obronić swoją wiarę. nocami zbierali się w sto- dołach na sprawowanych potajemnie mszach, przyjmowali komunię świętą i nie zważając na niebezpieczeństwo, chrzcili dzieci.

Kochające serce

ojciec Joanny zginął na morzu, kiedy miała zaledwie 4 lata, więc od dziecka znała smak ubóstwa. Jako mała dziew- czynka była pasterką, a nieco później pomagała bliskim, posługując w kuch- ni pewnej zamożnej rodziny. w 1816 roku Joanna odmówiła zamążpójścia, tłumacząc matce, iż „bóg chce jej tyl- ko dla siebie”. nie była piękna ani uta- lentowana w powszechnym rozumie- niu tego słowa, za to bóg obdarzył Ją wielkim, kochającym sercem. w 1817

Towarzyszka

w jesieni życia

– Święta Joanna Jugan

Gdy Joanna poprosiła kiedyś młodego człowieka o wsparcie na rzecz swych podopiecznych, ten z wściekłością uderzył Ją w twarz.

W odpowiedzi rzekła: Dałeś mi to, a teraz daj mi coś dla osób starszych”.

(14)

APOSTOLSTWO CHORYCH

14

N a s i O r ę d O w N i c y

roku podjęła pracę w szpitalu w saint servan i przez kolejne 22 lata, w swoim małym mieszkanku prowadziła skrom- ne życie, oddając się z zapałem pracy charytatywnej. szczególnie wrażliwa na ludzką krzywdę i upokorzenie, od wczesnej młodości pragnęła pomagać ludziom w podeszłym wieku, których los wyrzucił na margines społeczny. w po- rewolucyjnej Francji, na ulicach miast i wsi, takich osób nie brakowało, gdyż dla wielu żebractwo stało się jedyną szan- są na przeżycie. Joanna nie poprzestała na współczuciu. w swoich

braciach i siostrach, których wiek uczynił słabymi, często schorowanymi i opuszczo- nymi, rozpoznawała samego chrystusa. pragnęła przede wszystkim przywrócić im utraconą – w wyniku rozmaitych okoliczności życia i podeszłego wieku – godność przynależną każdej ludzkiej istocie. to

pragnienie, ewangeliczny zapał i bez- graniczne zaufanie bożej opatrzności, dało początek zgromadzeniu małych sióstr ubogich.

Żebranie miłości

wróćmy jednak do początków.

wszystko zaczęło się w pewną grudnio- wą noc 1839 roku, kiedy Joanna zaprosiła pod swój dach straszą, niewidomą i po- zbawioną jakiejkolwiek opieki kobietę, oddając jej do dyspozycji własne łóżko.

wkrótce do tej pierwszej staruszki do- łączyło kilkanaście następnych. przy- kład Joanny zachęcał do naśladownictwa

młode dziewczęta, które podobnie jak ona uważały, że w ubogich i starcach ukryty jest Jezus. wspólnie z Joanną udzielały gościny coraz większej liczbie starszych kobiet, odstępując im swoje miejsca i troszcząc się o nie jak o własne babcie. za radą braci szpitalników świę- tego Jana bożego, aby zaoszczędzić sta- ruszkom upokorzeń związanych z żebra- niem na ulicach, podjęły się kwestowania na rzecz swych podopiecznych w lokalnej społeczności. pewnego razu, gdy Joanna poprosiła o wsparcie jakiegoś młodego człowieka, ten z wściekłością uderzył Ją w twarz. w odpo- wiedzi rzekła z właściwym sobie spokojem: „dałeś mi to, a teraz daj mi coś dla osób starszych”. mężczyzna był tak zaskoczony Jej reakcją, że oddał wszystkie pienią- dze, jakie miał przy sobie. tę niełatwą i pozornie upoka- rzającą czynność proszenia o coś w imieniu ubogich, Jo- anna uważała za wyraz międzyludzkiej solidarności, ale i przekonania, że bóg powierzył każdego człowieka miłości wszystkich innych. dlatego każdy dar dla ubogich przyjmowała z wdzięczno- ścią i skrupulatnie realizowała składane darczyńcom obietnice modlitwy.

Maria od Krzyża

z czasem stało się jasne, że dotych- czasowe mieszkanie Joanny nie pomieści już więcej osób. na szczęście – dzięki spadkowi i pomocy przyjaciół – udało się kupić stary, opuszczony w czasie re- wolucji klasztor w rennes, który mógł

Nie była piękna

i utalentowana.

Za to Bóg

obdarzył Ją

wielkim,

kochającym

sercem.

(15)

15

APOSTOLSTWO CHORYCH

N a s i O r ę d O w N i c y

dać schronienie 40 osobom potrzebu- jącym gościny i opieki. Joanna i grupa Jej towarzyszek, stając się zalążkiem nowej wspólnoty religijnej, nazwały siebie sługami ubogich. chcąc jeszcze bardziej zespolić się z chrystusem i Jego krzyżem, Joanna przyjęła dla siebie imię marii od krzyża. nieraz przekonywała współsiostry: „Jesteśmy wszczepione w krzyż i trzeba go nosić z radością aż do śmierci”. wskazywała też na konieczność naśladowania pokory chrystusa, mówiąc:

„aby być dobrymi małymi siostrami, mu- simy być bardzo małe i bardzo skromne”.

działalność wspólnoty zakonnej świętego Jana bożego zainspirowała Joannę i Jej towarzyszki do złożenia ślubu gościnno- ści. przez gościnność siostry starały się dzielić współczującą miłością samego boga, identyfikując się ze wszystkimi,

którzy byli starzy, schorowani i opusz- czeni. nie poprzestając na ofiarowaniu im pożywienia czy schronienia, starały się być na co dzień w serdecznych relacjach z podopiecznymi. pragnęły wyciągnąć ich z izolacji i samotności, dzieląc z nimi czas i obdarowując swą obecnością oraz bliskością. Joanna była przekonana, że aby być blisko ludzi starszych czy ubogich, nie wolno zachowywać dystansu. prze- ciwnie – trzeba żyć ich życiem i stawać się najskromniejszym z ludzi, by tak jak chrystus być blisko wszystkich. pomoc ubogim uważała za wielką łaskę, więc raz po raz prosiła którąś z sióstr: „kie- dy będziesz blisko ubogich daj im siebie z całego serca. nigdy nie zapomnij, że biedni i starsi są naszym panem”.

Dar słuchania

pokorę i wielkie zaufanie do bożej opatrzności – te dwie cechy przyszłej świętej – dostrzegał w Joannie Jugan każdy, kto się z nią zetknął. Jej oczy rozjaśniały się, kiedy przekonywała:

„Jak dobrze być biednym. nie mieć nic, oczekiwać wszystkiego od boga, dając szczęście ubogim. trzeba być małym, aby być blisko najbardziej pokornych i aby być szczęśliwym”. Jakby na potwierdzenie tych słów zawsze pozostawała w cieniu, usiłując odwracać uwagę innych od siebie a kierować ją na boga. choć sprawiała Święta Joanna Jugan jest bardzo chętnie wybierana na patronkę organizacji, które służą potrzebującym. Choć najbardziej popularna jest we Francji, kraju Swego pochodzenia, to na całym świecie można odnaleźć instytucje noszące Jej imię.

www.ncreGister.com

(16)

APOSTOLSTWO CHORYCH

16

N a s i O r ę d O w N i c y

wrażenie nieco surowej, w istocie była osobą bardzo łagodną, radosną i zrów- noważoną. „zawsze powinnyśmy być wesołe – mawiała – nasi staruszkowie nie lubią smutnych twarzy”. miała też rzadki dar słuchania, niezależnie od tego czy Jej rozmówcą była nowicjuszka czy starszy, schorowany człowiek.

Jako opiekuna zgromadzenia sio- stra maria od krzyża wybrała świę- tego Józefa. nabożeństwo, jakim Go darzyła było przedłużeniem zaufania wobec boga. wielkim kultem otaczała też matkę najświętszą, wierząc w moc Jej wstawiennictwa i ucząc się od niej pokory, czystości serca i radosnej służby.

kontemplując codzienne życie świętej rodziny pragnęła, aby podobna atmos- fera panowała w zakładanych przez nią przytułkach dla ludzi starszych i ubogich.

„nasze małe rodziny muszą być takie same” – powtarzała.

czas trudności

a tych miejsc ciągle przybywało. po pierwszym domu w rennes, powstawały kolejne; między innymi w dinan i tours.

siostry pełniły w nich swoją bezintere- sowną służbę, starając się – za przykła- dem swej przełożonej – żyć, jak „ubogie wśród ubogich”. niestety, nie wszyscy potrafili docenić zasługi siostry marii od krzyża. Już w 1843 roku odebrano Jej prawo kierowania domami i na wiele lat usunięto w cień klasztornego życia. nie zaproszono Jej nawet na pierwszą kapitu- łę w 1847 roku. Joanna te niesprawiedliwe decyzje przyjęła z właściwą sobie pokorą i jako zwykła siostra nadal służyła lu- dziom w podeszłym wieku. w 1849 roku

ostatecznie przyjęto dla zgromadzenia funkcjonującą do dziś nazwę małe sio- stry ubogich. ich macierzysty dom i no- wicjat znalazły swą siedzibę w rennes, gdzie wkrótce siostrę marię skierowano na emeryturę. pozbawiona kontaktów z przyjaciółmi i dobrodziejami nie otrzy- mała żadnych specjalnych obowiązków, ale i w tym potrafiła dostrzec bożą wolę.

kilka lat później przeniesiono Ją do no- wego domu macierzystego w saint pern, gdzie pozostała już do samej śmierci. póki żyła, Jej rola jako założycielki, nigdy nie została publicznie potwierdzona. młod- sze zakonnice nawet nie wiedziały, że stara, pokorna siostrzyczka, to założy- cielka ich zgromadzenia. Jednak ziarno, które posiała Joanna Jugan wydawało coraz obfitszy plon. kiedy w 1879 roku papież leon Xiii zatwierdził konstytucję małych sióstr ubogich, pracowały już one w liczbie 2400, w 9 krajach. tego samego roku – 29 sierpnia – licząca 86 lat życia siostra maria od krzyża, ode- szła do pana, powierzając siebie i swoje dzieło opiece matki bożej.

Święta i Jej „małe rodziny”

dziś duchowe córki Joanny Jugan służą osobom starszym w ponad 30 krajach na całym świecie. w prowa- dzonych przez siebie domach tworzą

„małe rodziny”, w których szanuje się godność starszego, nieraz chorego czło- wieka. każdy mieszkaniec traktowany jest jako jedyna i niepowtarzalna osoba, dla której Jezus chrystus przyszedł na świat, cierpiał i umarł. niestety, o tej prawdzie świat coraz częściej zdaje się zapominać, a godność ludzi starszych

(17)

17

APOSTOLSTWO CHORYCH

N a s i O r ę d O w N i c y

nie jest otaczana należytym szacunkiem.

dlatego już papież Jan XXiii, obserwując dzieło małych sióstr ubogich pragnął, aby „to światło życia i doskonałości chrześcijańskiej zostało usunięte spod korca i umieszczone wysoko, tak, by cały świat mógł je zobaczyć i chwalić ojca niebieskiego”. Jego pragnienie spełnił Jan paweł ii, kiedy 3 października 1982 roku ogłosił siostrę marię od krzyża błogosła- wioną kościoła. przypomniał wówczas, że Joanna Jugan „otrzymała od ducha świętego proroczą intuicję potrzeb i głę- bokich pragnień osób starszych. znając ich strach przed samotnością, a jedno- cześnie pragnienie pewnej niezależności i prywatności oraz tego, aby nadal być użytecznym i kochanym, tworzyła małe rodziny, w których wszyscy traktowani byli jak bracia i siostry”.

dziś, kiedy liczba osób starszych stale wzrasta, orędzie Joanny Jugan jest na- dal aktualne, zwłaszcza gdy istniejące struktury pomocy osobom starszym nie zawsze zaspokajają ich potrzeby ducho- we i emocjonalne. zwrócił na to uwagę papież benedykt XVi 11 października 2009 roku, podczas liturgii kanoniza- cyjnej siostry marii od krzyża, prosząc:

„niech święta Joanna Jugan będzie dla osób starszych żywym źródłem nadziei, a dla tych, którzy wielkodusznie im służą, potężnym bodźcem, by prowadzili dalej i rozwijali Jej dzieło!”.

ufam, że święta Joanna Jugan – sio- stra maria od krzyża – stanie się odtąd przyjaciółką i opiekunką osób w pode- szłym wieku. to święta dobra na starość i na każdy wiek.

opracowała: daNuta dajmuNd

q

modlitwa seniora

Starość pogodną i cierpliwą, daj mi Panie.

Starość uśmiechniętą i dobrą, daj mi Panie.

Starość wdzięczną i cichą, daj mi Panie.

Starość spokojną i jasną, daj mi Panie.

Starość ciepłą i ufną, daj mi Panie.

Starość wśród ludzi, daj mi Panie.

Starość wolną od łez, daj mi Panie.

Moje obawy o jutro, przyjmij Panie.

Moją radość z nowego dnia, przyjmij Panie.

Moje dolegliwości, przyjmij Panie.

Moją drogę życia, przyjmij Panie.

Mój uśmiech na co dzień, przyjmij Panie.

Moje zagubienie, przyjmij Panie.

Moje dobre wspomnienia, przyjmij Panie.

Od narzekania, uchroń mnie Panie.

Od braku nadziei, uchroń mnie Panie.

Od niekochania, uchroń mnie Panie.

Od biedy i głodu, uchroń mnie Panie.

Od samotności, uchroń mnie Panie.

Od niewdzięczności, uchroń mnie Panie.

Od ciemnego smutku, uchroń mnie Panie.

W przyjaźni z Tobą, zachowaj mnie Panie.

W ludzkiej pamięci, zachowaj mnie Panie.

W sercach wielu, zachowaj mnie Panie.

W dobrym zdrowiu, zachowaj mnie Panie.

W jasnym myśleniu, zachowaj mnie Panie.

W ufności w dobro, zachowaj mnie Panie.

W troskliwej dłoni, zachowaj mnie Panie.

q

(18)

APOSTOLSTWO CHORYCH

18

W c z t e r y o c z y

Redakcja: Rzadko mam okazję spotykać ludzi urodzonych tak wcześnie. Ufam, że prosząc, by zdradził Pan swój rocznik urodzenia, nie popełniam strasznej gafy.

edmund szewczyk: – Jakiej tam gafy!

metryka nie kłamie. Jestem dumny, że urodziłem się w 1915 roku. przeżyłem dwie wojny światowe i szesnastu ame- rykańskich prezydentów. nie mam się czego wstydzić!

Trzęsą mi się ręcę ze zdenerwowania.

Spotkanie i rozmowa z kimś takim jak Pan, to wielkie przeżycie.

– dziecko kochane, niczym się nie martw, pytaj o co zechcesz. Jeśli tylko pamięć nie spłata mi figla, opowiem wszystko, jak na spowiedzi.

Moje zmartwienie polega na tym, że chciałabym zapytać o wszystko. Chcę choć w części skorzystać z szansy, jaką los daje mi w Pana osobie i zaspokoić głód wiedzy o życiu.

– swoje przeżyłem, swoje widziałem.

to nie zawsze były dobre wydarzenia.

bywało ciężko. ale najciekawsze jest to,

że na stare lata ma się już tylko dobre wspomnienia i dobre sny. na przykład ostatnio często śni mi się cała moja ro- dzina. siedzimy sobie razem na weran- dzie domu i zajadamy pyszną chałwę.

moja mama się uśmiecha i głaszcze mnie po głowie... w tym momencie zawsze się budzę z dziwnym spokojem, że mam przed sobą kolejny, dobry dzień.

To piękne.

– tak. ale ja od snów zdecydowa- nie bardziej wolę prawdziwe życie. to dopiero jest przygoda! pewnie mi nie uwierzysz, ale mnie ciągle coś zaskaku- je i coś zaciekawia. moja prawnuczka, w twoim wieku, pokazała mi niedawno swój nowy telefon z internetem w środku.

co nieco już wiedziałem na ten temat, ale muszę pokornie przyznać, że jednak trudno mi nadążyć za techniką. niemniej, fascynują mnie te wszystkie guziczki, światełka i melodyjki. wciąż próbuję rozwikłać zagadkę, jak to możliwe, że mogę porozmawiać z kimś, bez połą- czenia kablem. naprawdę jestem ciekaw, gdzie „fruwają” te nasze rozmowy i jakim

Mądrości, chwyć

mnie za rękę!

97-letni Edmund Szewczyk z humorem opowiada o technologicznych zagadkach i o sprawdzonej recepcie na szczęście.

(19)

19

APOSTOLSTWO CHORYCH

W c z t e r y o c z y

cudem trafiają do właściwej słuchawki, dziesiątki kilometrów stąd.

Kochany Panie Edmundzie, żebym ja tyl- ko takie zmartwienia miała! Tyle we mnie pytań i niewiedzy. A to nie lada problem, bo przecież nie ma takiej szkoły, w której uczą życia.

– to życie jest szkołą. najlepszą, jaką znam – z wysokim poziomem naucza- nia... ponieważ miało być jak na spo- wiedzi, przyznam uczciwie, że przyszło mi w tej szkole repetować kilka klas.

ale dotarłem szczęśliwie do ostatniej klasy i szykuję się powoli na rozdanie świadectw.

To będzie świadectwo z wyróżnieniem?

– aż tak to nie, ale absolwentem chyba zostanę.

W życiu widział Pan i przeżył już chyba wszystko. Bagaż doświadczeń i wspomnień musi być imponujący.

– to prawda. tylko zastanawiam się czasem, których wspomnień jest więcej, radosnych czy bolesnych... pamiętam, że osiem razy w życiu byłem naprawdę szczęśliwy – zawsze wtedy, gdy kolejno rodziły się moje dzieci. cała cudowna ósemka. co do bolesnych wspomnień, to noszę ich w sercu wiele. Żadnego jednak z nich specjalnie nie pielęgnuję.

canstockphoto.pl

(20)

APOSTOLSTWO CHORYCH

20

W c z t e r y o c z y

o jednym ci opowiem. miałem wówczas 15 lat. czas miedzywojnia, straszna bie- da. zbliżało się boże narodzenie, a moja mama ciężko zachorowała i trafiła do lazaretu. taty już nie miałem. miałem za to dziewiątkę rodzeństwa, z którego byłem najstarszy. musiałem zadbać o to, żebyśmy nie umarli z głodu i chłodu.

pamiętam, że nie miałem czym nakar- mić tej dzieciarni. wyszedłem więc zde- sperowany na pole sąsiada i złapałem 5 myszy, które przygotowałem na wigilijną wieczerzę. dzieciakom powiedziałem, że dostaliśmy wołowinę w prezencie od do- brych ludzi. nawet nie wiedziałem, czy to mysie mięso można jeść. byłem tak bezsilny, że kolejne dwa dni przepłaka- łem ukradkiem. to były najsmutniejsze święta w moim życiu. ale rodzeństwo miało pełne żołądki i uśmiech na twarzy.

nigdy się nie przyznałem do tego moje- go „przestępstwa”. w tamte grudniowe dni stałem się dorosłym człowiekiem.

Wcześnie...

– dzisiaj wiem, że to było błogosła- wieństwo. szybko musiałem nauczyć się zaradności i odpowiedzialności.

z perspektywy mojego długiego życia widzę wyraźnie, że trudności naprawdę są potrzebne. nie ma sensu się przed nimi cofać. to właśnie one – nie sukcesy – sprawiają, że stajemy się dojrzali i silni.

Ale chwile chwały i szczęścia również są człowiekowi potrzebne.

– naturalnie. człowiek żyje po to, by być szczęśliwym. nie ma w tym nic złego. problem pojawia się wówczas, gdy swoje szczęście próbujemy osiągnąć

kosztem czyjegoś. wtedy trzeba się mieć na baczności. dziś wiem, że dużo „bez- pieczniej” jest najpierw dbać o cudze interesy. darowane dobro i tak do nas powróci.

To brzmi jak recepta na szczęście.

– bo to jest recepta na szczęście.

Jedyna jaką znam. być może są jeszcze inne, ale ta jest sprawdzona, niezawodna.

bo przykazania – w tym przykazanie miłości bliźniego – dał nam ktoś dużo mądrzejszy od nas. warto mu zaufać.

Jest Pan człowiekiem spełnionym i spo- kojnym. Źródło, z którego Pan czerpie musi być nieprzebrane.

– no tak... moja mama zawsze ma- wiała: „u progu i schyłku dnia módl się gorliwie. o wszystko, co pomiędzy, za- troszczy się bóg”. to jest to moje Źródło.

Na moje usta ciśnie się jedynie dziękuję”.

– a na moje ciśnie się „dziękuję”

i „proszę”. dziękuję za to spotkanie i roz- mowę. to wiele dla mnie znaczy. was młodych, ośmielam się prosić o pamięć.

taką codzienną, nie tylko z okazji świąt czy dnia dziadka. Jeśli będziecie pa- miętać o starszych, wszystko powinno być dobrze.

Kiedy tak tutaj z Panem siedzę, czuję, jakby mądrość chwytała mnie za rękę.

– a ja czuję, że właśnie dołączy- łaś do 7-osobowej gromadki moich prawnucząt...

rozmawiała: reNata katarzyNa coGiel

(21)

21

APOSTOLSTWO CHORYCH

M o d l i t w y c z a s

Medytacja

sulpicjańska

sZKołamodlitwy. To jedna z wielu medytacji obecnych w Tradycji chrześcijańskiej, mniej znana w Polsce. Jej autorem jest siedemnastowieczny mistyk francuski – ks. Jan Jakub Olier.

ks. Wojciech Bartoszek

J

ak się modlić? często to pytanie sta- wiamy sobie, gdy pragniemy pogłębić naszą osobistą więź z panem Jezusem.

niektórzy uważają, iż aby okazać głęb- szą miłość do boga należy powiększyć liczbę recytowanych modlitw. myślą bowiem – tyle jest intencji do omodle- nia i tak wiele jest spraw, które należy bogu przedstawić… nie umniejszając wartości modlitwy wstawienniczej – o której zresztą pan Jezus wiele razy mówił, na przykład w słowach: „proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znaj- dziecie; kołaczcie, a otworzą wam” (Mt

7, 7) – chciałbym zaproponować rów- nież ważną formę kontaktu z bogiem:

medytację.

Kilka słów o medytacji dzisiaj i w przeszłości

pamiętam z okresu mojej katechiza- cji w szkole średniej zachwyt młodzieży

nad medytacjami niechrześcijańskimi, czy też uszczegóławiając myśl – nad róż- nymi technikami modlitw religii dale- kiego wschodu. na katechezie malo- wał się mniej więcej taki obraz: z jednej strony podziw młodzieży wobec tego, co nieznane w duchowości, z drugiej – niedowartościowanie tego, co rodzime.

uczniowie ci, mówiąc o swoim własnym pacierzu, często wyrażali niezadowole- nie z takiej formy modlitwy. myślałem sobie wówczas – szkoda, że nikt nie nauczył ich pogłębionej modlitwy i że w związku z tym potrzeba włożyć wiele duszpasterskiego wysiłku, aby popro- wadzić ich do zakochania w bogu, do

„smakowania modlitwy”. pamiętam, że na rekolekcjach nieraz udawało się roz- miłować młodego człowieka w bogu.

podziękowaniem za wysiłek duszpaster- ski wkładany w naukę systematycznej modlitwy była w ostatnim dniu reko- lekcji tzw. „godzina świadectw”, pod- czas której uczestnicy dzielili się swo- ją drogą poznania boga. animatorzy

(22)

APOSTOLSTWO CHORYCH

22

M o d l i t w y c z a s

doświadczali wielkiej radości, widząc konkretny owoc piętnastodniowego wysiłku wychowawczego.

wydaje mi się, że współcześnie pro- blem poznania usystematyzowanej drogi do boga nie dotyczy jedynie młodzie- ży. wielu chrześcijan szuka konkretnej pomocy w dochodzeniu do jedności z bogiem. zwykły pacierz, poranny i wieczorny – choć tak bardzo ważny – nie wystarcza. chciałbym w tym miejscu podkreślić, że nie trzeba uciekać się do innych religii, aby szukać pogłębionej modlitwy. analizując tradycję ducho- wości chrześcijańskiej nie

mamy się czego wstydzić!

wielkie szkoły duchowości wypracowały sprawdzone formy modlitwy. na nich wychowały się całe pokolenia chrześcijan! można przywo- łać takie szkoły duchowości, jak: benedyktyńska, francisz- kańska, karmelitańska, czy ignacjańska. każda z tych szkół miała swojego chary-

zmatycznego założyciela, bądź odnowi- ciela oraz specyficzną drogę poznania boga.

Jedną ze szkół była tak zwana fran- cuska szkoła duchowości, nazywana również brulliańską, od jej założyciela – kardynała piotra de bérulle’a. ważną postacią tejże szkoły był żyjący w XVii wieku proboszcz parafii świętego sul- picjusza w paryżu – ks. Jan Jakub olier.

kapłan ten jako reformator życia ów- czesnego duchowieństwa, był cenionym kierownikiem duchowym. uczył modli- twy nie tylko duchownych. proponował

modlitwę określaną później od patrona parafii, w której posługiwał – medytacją sulpicjańską. Jest to jedna z wielu medyta- cji obecnych w tradycji chrześcijańskiej, mniej znana w polsce. myślę, że warta jest poznania.

Medytacja sulpicjańska – wprowadzenie

całość medytacji została podzielo- na na kilka ważnych etapów. najpierw wprowadzenie, następnie trzy punkty zasadniczej części medytacji określane przez ks. oliera w następujących słowach, łatwych do zapamiętania:

pan Jezus przed oczyma, pan Jezus w sercu i pan Jezus na dłoniach. medytację po- winno zamykać zakończenie.

pójdźmy kolejnymi etapami modlitwy proponowanej przez siedemnastowiecz- nego mistyka.

wprowadzenie do mo- dlitwy obejmuje stawanie w obecności boga poprze- dzone znakiem krzyża świętego. to ważna myśl, która powinna pomóc rozpoczynającemu medytację. stanię- cie w obecności boga intuicyjnie można określić w następujący sposób – „pragnę spotkać się z bogiem, nie zaś ze swoimi problemami, nie ze swoją historią życia”.

punktem wyjścia w medytacji jest więc wiara, zaś moje życie stanowi tło dla spotkania z bogiem. Jeszcze inaczej tę część wprowadzenia do medytacji można przybliżyć w taki sposób – „moje życie pragnę odczytać w świetle słowa bo- żego”. pierwsze jest więc słowo boga,

Punktem wyjścia

w medytacji

jest wiara. Życie

modlącego się

stanowi tło

dla spotkania

z Bogiem.

(23)

23

APOSTOLSTWO CHORYCH

M o d l i t w y c z a s

drugie – moje życie. wchodząc w obec- ność boga już na początku, podobnie jak podczas mszy świętej, modlący powinien uznać swoją grzeszność. każdy z ludzi w obliczu majestatu bożego jest kruchym i grzesznym stworzeniem, miłowanym przez swojego stwórcę. sanktuarium bo- żej obecności – nasze serce wznoszące się ku bogu – powinna więc objąć skrucha związana z brakiem dostatecznej miłości wobec niego i bliźnich. wprowadzenie do medytacji kończy się wezwaniem do ducha świętego, aby poprowadził mo- dlącego się.

Pan Jezus przed oczyma po wprowadzeniu ma miejsce pierw- sza część zasadniczej medytacji sulpicjań- skiej – Pan Jezus przed oczyma, określona również przez ks. oliera jako adoracja.

pragniemy w tej części medytacji skupić nasze myśli na działaniu Jezusa oraz na Jego słowach, dosłownie: mieć Go przed swoimi oczyma. wpatrując się w Jego działanie „na zewnątrz”, możemy odkry- wać to, co jest w Jego wnętrzu – w Jego najświętszym sercu, w którym obecne są cnoty: miłości, miłosierdzia, pokory, cichości, męstwa, roztrop-

ności. pomocą w roz- ważaniu życia i słów Jezusa, w odkrywa- niu tajników Jego serca, może być lektura ewangelii, na przykład litur- gii słowa bieżącego dnia. rozważanie ży- cia Jezusa powinno po- prowadzić do adoracji, co

w języku ks. oliera oznacza uwielbienie boga. „niech nasze serce – pisał autor medytacji – rozpłynie się w miłości, w chwale” wobec Jezusa.

Pan Jezus w sercu

adoracja syna bożego kieruje mo- dlącego się do drugiej części medytacji określanej przez autora wyrażeniem Pan Jezus w sercu lub komunia. w tej części medytacji pragniemy oczekiwać na zba- wiciela, aby przyszedł do nas i zaszczepił w nas to, co w nim widzieliśmy. prosimy, aby nasze serce przylgnęło do Jego naj- świętszego serca. aby on swoją łaską przemienił nas wewnętrznie. z jednej strony ważne jest uczestniczenie w tych tajemnicach, które odkrywa-

my przez wiarę, trwanie w nich, „smakowanie ich”. z drugiej stro- ny konieczne jest spojrzenie na siebie.

dzięki łasce bożej łatwiej nam oce- nić właściwie nasze życie. osąd ten jest bardzo ważny. odwo- łujemy się w nim nie do

canstockphoto.pl

cansto ckph

oto.pl

(24)

APOSTOLSTWO CHORYCH

24

M o d l i t w y c z a s

siebie i nie do ludzkiej sprawiedliwości.

nie kierujemy się również uczuciami związanymi z krzywdą, którą ktoś nam wyrządził. nie jest więc punktem wyjścia nasze doświadczenie życiowe. „lustrem, w którym przeglądamy się” jest Jezus, Jego słowa i czyny, a jeszcze bardziej Jego wnętrze! aby bóg mógł w pełni posiąść duszę modlącego się, ks. olier zachęca medytującego do szukania Je- zusa w pogłębiającej się ciszy.

Pan Jezus w dłoniach oraz zakończenie

Jedność wewnętrzna z panem Jezu- sem prowadzi modlącego się do ważnych postanowień. zamiast słowa „postanowie- nie” ks. olier wolał raczej używać pojęcia

„współpraca” na określenie konkretnego pragnienia wprowadzenia w życie tego, co poznawaliśmy i wielbiliśmy w chrystusie podczas medytacji. Jezus wcześniej rozwa- żany przed oczyma, później w sercu, teraz obecny jest w dłoniach. medytacja sulpicjań- ska prowadziła więc modlącego się bardzo konkretnie do życia codziennego. całko- wite powierzenie się duchowi świętemu powinno zaowocować w życiu konkretnym dobrem – czynną miłością okazaną bliźnie- mu. modlitwę kończy akt skruchy za niedo- skonałości popełnione w czasie jej trwania oraz dziękczynienie za otrzymane łaski. ks.

olier zachęcał też do praktykowania tak zwanej „wiązanki duchowej”, czyli zwróce- nia się do matki bożej, aby ona chroniła i ogarniała swoim wstawiennictwem owoc modlitwy. modlitwę kończymy znakiem krzyża świętego.

ukazałem jedną z wielu form medytacji chrześcijańskiej. Jej celem jest przemiana

serca modlącego się. człowiek

o prze- bóstwionym sercu inaczej pa- trzy na świat. spo- gląda na swoje otocze- nie oczyma Jezusa. to nie tyle świat go formuje – telewizja, radio, internet – ale on zmienia świat. zmienia spontanicz- nie, w wolności wewnętrznej. nie na siłę.

zmienia świat, bo jego serce bije bardziej miłością, miłosierdziem, coraz większą pokorą, roztropnością i innymi cnota- mi obecnymi we wnętrzu pana Jezusa.

przywołana przeze mnie forma modli- twy medytacyjnej inna jest od modlitw odmawianych na przykład z książki do nabożeństwa. w przypadku medytacji potrzeba włożyć trochę więcej wysiłku.

przedmiotem medytacji sulpicjańskiej jest osoba chrystusa, który konkretnie prowadzi modlącego się do zaangażowania w życie. modlitwa nie jest więc ucieczką od spraw, które zaprzątają nasze głowy. będąc zjednoczonym wewnętrznie z chrystusem, łatwiej jest kochać bliźniego. trudniej mu powiedzieć przykre słowa. postawa mę- stwa w różnych momentach naszego życia łatwiej się uaktywnia. prawda o sobie jest nam bliższa. mniej osądzamy bliźniego, poznając, kim naprawdę jesteśmy. mniej się boimy, bo Jezus jest z nami. dostrzega- my to dzięki wierze wypracowanej podczas modlitwy, której źródłem jest chrystus.

q

canstockphoto.pl

(25)

25

APOSTOLSTWO CHORYCH

M o d l i t w y c z a s

Zachęcamy do nadsyłania na adres redakcji intencji do modlitwy wstawienniczej a zarazem apelujemy – szczególnie do chorych – aby swoje cierpienia zechcieli ofiarować we wszystkich nadsyłanych intencjach. Będzie to piękna i konkretna realizacja drogi ich apostolstwa.

Pogotowie

modlitewne

Modlimy się:

1. W intencji pokoju na świecie, 2. W intencji misji na świecie

i prześladowanych chrześcijan, 3. W intencji ludzi bezdomnych, 4. W intencji kapłanów o świętość

życia,

5. W intencji wszystkich członków, czytelników i dobrodziejów Apostolstwa Chorych,

6. W intencji wszystkich chorych, którzy piszą lub dzwonią do Apostolstwa Chorych,

7. O rozwiązanie kwestii in vitro zgodnie z wolą Bożą,

8. O duchowe owoce Roku Wiary, 9. W intencji Izabeli o łaskę zdrowia, 10. W intencji syna Józefa o wytrwałość

w chorobie,

11. W intencji Moniki o opiekę Bożą na czas zdawania egzaminów,

12. W intencji Stanisława o dar zdrowia, 13. W intencji żony Doroty chorej na

nowotwór o dar zdrowia,

14. W intencji pojednania dwóch skłóconych rodzin,

15. W intencji mamy Jadwigi o zdrowie, 16. W intencji męża Józefa o zdrowie, 17. W intencji małżeństwa Ani i Leszka, 18. W intencji Leszka o wyzwolenie

z nałogu pijaństwa,

19. W intencji Grzegorza o nawrócenie oraz powrót do żony,

20. W intencji Adama o przemianę życia, 21. W intencji Marii z Warszawy,

22. W intencji Jana Mikruta o łaskę zdrowia i ulgę w cierpieniu, 23. W intencji Magdy o zdrowie duszy, 24. W intencji Marcina o nawrócenie, 25. W intencji pewnej rodziny o łaski, 26. W intencji siostry o łaskę zdrowia, 27. W intencji Ewy o łaskę zdrowia, 28. W intencji Marii o potrzebne łaski, 29. W intencji Jadwigi o udaną operację, 30. W intencji rodziny Kłygo,

31. W intencji Jana Brandysa o siły i łaskę zdrowia,

32. W intencji Adama i jego mamy Anny,

(26)

APOSTOLSTWO CHORYCH

26

M o d l i t w y c z a s

33. W intencji Zofii Kutrzeba o udaną operację kręgosłupa,

34. W intencji pewnej rodziny o zgodę oraz uzdrowienie wewnętrzne, 35. W intencji Antoniego o wyzwolenie

z nałogu pijaństwa,

36. W intencji Józefy Rąpała o dobrą śmierć,

37. W intencji Stanisława o łaskę nawrócenia i wyjście z nałogu, 38. We wszystkich intencjach Jerzego, 39. W intencji Aliny i Jacka Kociniaków

o wszelkie potrzebne łaski,

40. W intencji s. Borgii o dobrą śmierć, 41. W intencji Mirosława, Grażyny

i Kazimierza Frach o łaskę zdrowia, 42. W intencji syna Mariusza o łaskę

nawrócenia i pokój serca,

43. W intencji Heleny Moj o dar zdrowia, 44. W intencji wnuczki Anity o dar

nawrócenia i wyjście z nałogu, 45. W intencji pewnego chorego

kapłana o dar zdrowia,

46. W intencji Krzysztofa, Marka, Kamila oraz Bartka o łaskę nawrócenia,

47. W intencji Patrycji i Miłosza,

48. W intencji Franciszka, Marty, Joanny i Małgorzaty o spokojną starość i siły, 49. W intencji chorych parafian

z Chełmka o zdrowie i opiekę Maryi, 50. W intencji Krzysztofa o dar zdrowia, 51. W intencji o. Medarda, o. Jeremiasza

oraz o. Jana o potrzebne łaski, 52. W intencji Marii Adamczyk o łaski, 53. W intencji Jacka Krawczyka o łaski, 54. W intencji Moniki o zdrowie i łaski, 55. W intencji syna o potrzebne łaski, 56. W intencji Patryka o uwolnienie

z licznych uzależnień,

57. W intencji Michała Adamczyka, 58. Za zmarłą ciocię Agnieszkę,

59. Za zmarłych Anastazję i Bronisława, 60. Za zmarłego Mieczysława,

61. Za zmarłą Dorotę i dusze w czyśćcu.

62. Za zmarłego Leszka,

63. Za zmarłego o. Wiesława Gazdę.

Nadsyłane intencje modlitewne publikujemy także na naszej stronie internetowej: www.apchor.pl

dimitri castrique

(27)

27

APOSTOLSTWO CHORYCH

M o d l i t w y c z a s

Papieskie intencje

apostolstwa Modlitwy

stYcZeŃ:

Intencja ogólna:

Aby w Roku Wiary chrześcijanie mogli głębiej poznać tajemnicę Chrystusa i z radością dawać świadectwo o darze wiary w Niego.

Intencja misyjna:

Aby wspólnoty chrześciajńskie na Bliskim Wschodzie, często dyskryminowane, były obdarzane przez Ducha Świętego mocą wierności i wytrwałości.

LUtY:

Intencja ogólna:

Aby rodziny migrantów, zwłaszcza matki, były wspierane i otaczane opieką w trudnościach.

Intencja misyjna:

Aby ludność obszarów objętych wojnami i konfliktami, mogła zacząć budować pokojową przyszłość.

ii Krucjata Modlitwy

w intencji ojczyzny

stYcZeŃ:

Aby Nowa Ewangelizacja obejmowała zarówno

ewangelizację serca człowieka, jak również kulturę oraz życie społeczne w Polsce.

LUtY:

Za kapłanów i osoby konsekrowane o większy zapał i gorliwość w pełnieniu powierzonej im misji Kościoła.

Jason nelson www.mkolbe.wroclaw.pl

(28)

APOSTOLSTWO CHORYCH

28

S K A R B H I S T O R I I

Z dziejów

Apostolstwa Chorych

ks. Wojciech Bartoszek

W

grudniowym numerze albert karkosz przywołał postać dru- giego sekretarza apostolstwa chorych w polsce ks. Jana szurleja, ka- płana o wielkim sercu, służącego osobom chorym i niepełnosprawnym. idąc podob- nym tropem – drogą odkrywania zakurzo- nych już nieco kart historii – chciałbym wrócić do samych początków apostolstwa chorych, jako instytucji służącej chorym i zatwierdzonej przez kościół.

trudno określić, na jakim etapie hi- storii pojawiła się duchowa droga ofiaro- wania przez chorych cierpienia w łącz- ności z chrystusem za kościół święty.

pamiętamy, że to sam chrystus umarł na krzyżu, ofiarując swoje życie jako za- dośćuczynienie za nasze grzechy. również wielu świętych współcierpiąc z chrystu- sem, ofiarowało swoje życie w różnych intencjach: o nawrócenie grzeszników, za misje, za kapłanów. na przykład święta małgorzata maria alacoque w drugiej

połowie XVii wieku czy święta teresa od dzieciątka Jezus pod koniec XiX wieku.

Duchowość ofiarowania cierpienia w innych wspólnotach

duchowa droga ofiarowania cierpie- nia miała swoje szczególne potwierdzenie w nauce soboru trydenckiego (1545-1563), który akcentował, iż msza święta jest najświętszą ofiarą. nauka o bezkrwawej ofierze chrystusa podczas eucharystii znajdowała później swoje konkretne od- zwierciedlenie w duchowości poszcze- gólnych osób oraz wspólnot religijnych.

wśród wielu inicjatyw związanych z dusz- pasterstwem chorych i z ich powołaniem do ofiarowania cierpienia myślę, iż war- to przywołać kilka. Jedną z nich była archikonfraternia konającego serca Jezusa i matki bożej bolesnej założo- na przez francuskiego jezuitę Jeana lyonnarda (1819-1887), zatwierdzo- na w 1867 roku przez papieża piusa iX. założyciel archikonfraterni był autorem poczytnej ówcześnie książki Do Polski Apostolstwo Chorych sprowadzili sami chorzy. Najbardziej przyczyniła się do tego mieszkająca we Lwowie Adela Głażewska, osoba nieuleczalnie chora.

(29)

29

APOSTOLSTWO CHORYCH

S K A R B H I S T O R I I

„apostolat cierpienia”, której celem była duchowa pomoc osobom cierpiącym.

inną francuską wspólnotą była założona w 1914 roku przez ludwika peyrot ka- tolicka unia chorych. do jej głównych zadań należało budowanie więzi między chorymi w celu „rozszerzenia doświad- czenia duchowych owoców cierpienia”.

na początku XX wieku zostały utworzone także inne wspólnoty pro- wadzone przez chorych, przyjmujące charakter instytutów zarówno zakon- nych, jak i świeckich, między innymi istniejące do dzisiaj zgromadzenie sióstr Jezusa ukrzyżowanego. z czasem powstawały kolejne

wspólnoty, spośród których myślę, iż warto przywołać francuskie grupy dzia- łające również współcześnie: amicitia, katolickie bractwo chorych, stowa- rzyszenie chorzy i świat, czy włoskie stowarzyszenie cichych pracowników krzyża, prężnie rozwijające się w polsce.

również w ostatnim czasie powstała wspólnota chorych zrzeszona w tak zwanym niewidzialnym klasztorze Jana pawła ii, mająca swoje początki we Francji. wielość i różnorodność wspólnot jednoczących chorych i tym samym służących im nie prowadziła do konkurencyjności.

Ks. Jakub willenborg i początki apostolstwa chorych w holandii

Jedną z owocnie rozwijających się wspólnot chorych było apostolstwo chorych założone w 1925 roku przez holenderskiego kapłana, proboszcza bloemendaal – ks. Jakuba willenborga (1876-1945). ks. Jakub inspirował się szczególnie życiem oraz dziełem świę- tego Jana marii Vianney’a. pod wpły- wem wizji duszpasterskiej świętego pro- boszcza z ars, ks. willenborg pragnął zjednoczyć duchowo chorych parafian w bloemendaal, odnawiając tym samym chrześcijańskiego ducha swojej parafii.

celem jego działania wobec chorych stała się więc chęć ożywienia wiary Ksiądz Jakub Willenborg nosił w sobie pragnienie zjednoczenia chorych w parafii.

Z pragnieniem połączył działanie, dając początek dziełu Apostolstwa Chorych.

archiwu m apostolstwa chorych

Cytaty

Powiązane dokumenty

I tak po czterech latach starań, w momencie naszego życia w którym się nie spodziewaliśmy, otrzymaliśmy od Boga najpiękniejszy prezent w postaci małego ziarenka w obrazie

Po- wiedział wtedy tak: „bo wiesz, gdybyś Ty sam się modlił o zdrowie, Pan Bóg mógłby Cię nie wysłuchać, ale jeśli tyle osób będzie prosiło – to jednego może

wszystko zaczęło się od mamy Pana rudolfa, która bardzo bolała, że jej dwaj synowie trzymają się z daleka od Pana boga – trochę tak, jak ich nieżyjący już ojciec..

Może to, co powiem dziwnie za- brzmi, może zrozumieją mnie tylko ci, którzy przeżywają coś podobnego, ale ja naprawdę czuję się szczęśliwa.. nasza córka jest w domu,

zaintrygowała mnie opowieść sio- stry. może dlatego, że zawsze lubiłam poznawać fakty i uczyć sie nowych rze- czy. obiecuję sobie, że po powrocie do domu przeczytam w

pielęgnowana w rodzinie pamięć tego cudu sprawiła, że już przez całe życie marta uciekała się do maryi we wszystkich swoich sprawach, przekonana, że matka najświętsza nie

Jesteśmy wdzięczni Bogu za to, czego z Jego pomo- cą już udało się dokonać, ale jednocześnie mamy świadomość, że wciąż wiele jest w tym względzie do zrobienia.. tylko

matka Boża przecież szczególnie przy- chyla się do próśb dzieci, osób chorych, niepełnosprawnych… oliwka nie modli się o uzdrowienie fizyczne, choć porusza się na wózku