Jan Załęski
"Einleitung in das Neue Testament",
Udo Schnelle, Göttingen 2004 :
[recenzja]
Studia Theologica Varsaviensia 42/2, 198-203
tycznej, lecz w odniesieniu do każdego z rozdziałów osobno, co nie ułatwia szyb kiego z niej skorzystania. Trzeba jed n ak przyznać, że korzystał z najnowszych opracow ań stosownych dla om aw ianego tem atu. U łatw iają natom iast zapoznanie się z wynikami rozum ow ania au to ra podsum ow ania na końcu rozdziałów , a nie kiedy także podaw ane wyniki swoich przem yśleń po mniejszych jednostkach te k stu, np. przy om aw ianiu sakram entologii podaje w spom niane wyniki po każdym z omówionych sakram entów . W arte odnotow ania jest to, że przed podsum ow a niem każdego rozdziału 2-ej części książki podaje jej au to r herm eneutyczne p er spektywy, choć wydaje mi się, że m ożna było pozostać tylko przy uzupełniającym dopow iedzeniu, stosowanym przez sam ego autora, „Blick in die G eg en w art” (Spojrzenie na teraźniejszość), bow iem dokonuje tu aktualizacji analizowanych przez siebie wcześniej tekstów Pawiowych, czyniąc je dzięki tem u bardziej zrozu m iałe dla w spółczesnego odbiorcy i tekstów biblijnych, i książki.
Ks. Jan Załęski
U do S c h n e l l e , Einleitung in das N eue Testament, V andenhoeck - R uprecht, G óttingen 2004, ss. 616.
A u to r recenzow anej książki jest p rofesorem N T na W ydziale Teologicznym w H ale. Jest au to rem kilku książek, niektóre z nich doczekały się aż 5 wydań, a re cenzow ana tu książka jest już czwartym, na now o opracow anym dziełem 1-go jej w ydania. Nowość opracow ania nie polega tylko na uzupełnieniu nowszej biblio grafii, ale także na opracow aniu na nowo dotychczasowego m ateriału oraz na p o szerzeniu o now e p artie m ateriału. Już ilość stron pokazuje, że m ożna oczekiwać szerokiego w prow adzenia w lekturę ksiąg NT.
Z anim przejdzie do właściwego w prow adzenia do poszczególnych ksiąg NT, pośw ięca wcześniej nieco uwagi historycznem u przeglądow i prac poświęconych kanonow i i dziedzinie wiedzy zwanej w prow adzeniem (s. 18-26), n astępnie celowi tej w łaśnie dziedziny (s. 27-30), słusznie zw racając uwagę na jej historyczny i te o logiczny ch arak ter (s. 27). Inaczej, niż czyni to w ielu autorów , U. S c h n e l l e roz poczyna od pism św. Pawła, a nie od Ewangelii. N ajpierw je d n a k interesuje go chronologia Pawiowej działalności, k tó rą o p iera na faktach bezspornych (edykt cesarza K l a u d i u s z a o w ypędzeniu Żydów z Rzym u w 49 r. i czas urzędow ania prok o n su la G a l i o od w czesnego lata 51 r. do w czesnej wiosny 52 r.) i na w zględ nej chronologii, k tó rą p róbuje ustalić na podstaw ie danych zaw artych w Biblii, a zwłaszcza w D z i w pism ach Pawła. W arto zauważyć, że w iele danych um ieszcza
[ 1 3 ] R E C E N Z J E 1 9 9
wcześniej, niż tradycyjnie się to czyni, np. tzw. S obór Jerozolim ski datuje już na 48 r., a trzecią podróż misyjną na lata 52-55/56. G odne uwagi są także przem yśle nia autora na tem at Pawiowej szkoły oraz formy listów w starożytności (s. 45-60), przy czym słusznie nie zgadza się z klasyfikacją A. D e i s s m a n n a , według którego Pawłowe listy nie zaw ierają literackich elem entów . Czas już skończyć - stwierdza S c h n e l l e - z podziałem na nieliterackie listy i literackie epistoły. Na koniec swoich wstępnych rozw ażań wskazuje na elem enty rozpoczynające i kończące Pawłowe listy.
Po takim przygotow aniu czytelnika przechodzi au to r recenzow anej książki do przekazania podstawowych w iadom ości o poszczególnych pismach Pawia. O m a wia je w edług następującego schem atu: autor, miejsce i czas pow stania, adresaci, budow a, podział, form a, literacka integralność, tradycje i źródła, historyczno-reli- gijne stanowisko, podstaw ow e myśli teologiczne i tendencje dom inujące w now szych badaniach. W arto tu od razu zaznazczyć, że tej zasadzie pozostaje wierny także w odniesieniu do pozostałych pism NT. Z jednej strony pozostaje au to r re cenzow anej książki w zgodzie z najnowszymi tendencjam i panującym i w śród bibli- styki światowej w zakresie autorstw a pism Pawiowych i zalicza do nich tylko 7 li stów: Rz, 1 i 2 Kor, G a, 1 Tes, Flp i Flm , z drugiej jed n ak nie do końca zgadza się z w ielom a współczesnymi autoram i, gdy chodzi o integralność i czas pow stania pism Pawiowych. Nie m ożna oczywiście nie zauważyć, że daleko jeszcze jest do jednom yślności w śród uczonych w tej m aterii. N iem niej jed n ak przesuw anie daty pow stania Listu do Filipian na rok 60, czyli na czas w ięzienia rzymskiego m a coraz mniej zwolenników. C oraz częściej wysuwa się hipotezę o możliwym jego napisa niu w w ięzieniu efeskim , a więc nieco wcześniej.
D aleki też jest nasz au to r od hołdow ania w spółczesnem u trendow i do podziału pism Pawiowych na mniejsze jednostki literackie, istniejące niekiedy najpierw sa m odzielnie, a dopiero później w łączone do tekstu. N ie zgadza się np. z w ielom a współczesnymi autoram i, jakoby 1 Tes prezentow ał brak jedności literackiej. Ich argum entacja go nie przekonuje i słusznie optuje za integralnością tegoż listu. Po dobnie m a się rzecz z 2 Kor. W edług niektórych uczonych list ten składa się aż z 5, a naw et 6 mniejszych pism. Także w tym przypadku au to r pokazuje, że nie są mu obce różne teorie, ale nie zgadza się z nim i i przychyla się do opinii tych uczonych, którzy m im o wszelkich trudności dostrzegają jedność literacką tego listu (s. 105). Podobnie nie zgadza się z podziałem Flp na 2 czy 3 mniejsze listy. O to jego słowa podsum ow ujące: Zusam m enfassend lässt sich feststellen, dass der Phil als eine litera-
lische und auch theologische E inheit verstanden werden m uss (s. 160).
O graniczę się do pokazania tradycji w 1 Tes, w którym au to r książki odnajduje odw ołanie się do tradycji przez Pawła w 1 Tes l,9 n i w 1 Tes 4,13-18, a zwł. w 4,16n. Z kolei w 1 Tes 2,1-12 odnajduje paralele do filozofa D i o C h r y z o s t o m a oraz
do tekstów ąum rańskich dla 1 Tes 5,4-9. I to w łaśnie jest dla U. S c h n e 11 e ’ g o hi- storyczno-religijne nastaw ienie au to ra listu. M ając zaś na uw adze podstaw ow e za g adnienia teologiczne, zaczyna od negatyw nego stanu rzeczy, czyli od w skazania na brak w tym liście w ielu term inów teologicznych (ciało, śm ierć, grzech, wolność, życie, sprawiedliw ość czy krzyż), które występują w późniejszych listach Paw io wych. Nie m ógł oczywiście nie zauważyć głów nego tem atu, jakim jest paruzja. C enną uwagę stanow i pokazanie najnowszych tendencji w badaniach nad poszcze gólnymi pism am i Pawła, lub co sprawiło, że np. 1 Tes stał się w ostatnich dw udzie stu latach przedm iotem zainteresow ań uczonych. W arto tu dodać, że m am y przy okazji po d an ą najnow szą literatu rę w danej dziedzinie badań. M ożna by zapytać naszego autora, czy rzeczywiście zasadniczym tem atem teologicznym 1 K or jest eklezjologia albo dlaczego nie w spom niał w ogóle o trwałości m ałżeństw a, tak m ocno przecież zaakcentow anej przez Pawła, albo dlaczego za m ało w yakcento wał teologiczną myśl w hym nie chrystologicznym w Flp 2,6-11?
W kolejnym etap ie zainteresow ań au to ra recenzow anej książki znalazły się ew angelie synoptyczne. Z anim jed n ak przejdzie do om ów ienia sam ych ewangelii w edług znanego ju ż nam schem atu, sporo m iejsca (s. 175-240) poświęcił n iezb ęd nym tem atom , ułatwiającym lepsze zrozum ienie ew angelii, czyli gatunkow i literac kiem u „ew angelia”, problem ow i synoptycznem u oraz logiom. M im o że znane są m u niem al wszystkie najnow sze próby rozw iązania problem u synoptycznego (nie są m u znane polskie p race), to je d n a k najbliższa jest mu teoria dwóch źródeł (s. 219). W zakresie autorstw a, adresatów i czasu pow stania ew angelii synoptycz nych przypom ina S c h n e 11 e dane znane z w ielu innych w spółczesnych publikacji i nie budzą one zastrzeżeń. W praw dzie tru d n o jest stawiać zarzut kom uś, kto w ty tule podaje, że b ędą go interesow ały tylko zasadnicze myśli teologiczne, niem niej jed n ak ograniczenie teologii w M k właściwie tylko do idei m esjańskiej i zw iązane go z nią sek retu m esjańskiego, to chyba za m ało; p odobnie jak pom inięcie idei królestw a B ożego czy innych jeszcze tem atów w Mt. Z n an e są też autorow i re c e n zow anej książki poglądy w spółczesnych autorów , że obydwa dzieła Łk (Ew. i D z) stanow ią jedność kom pozycyjną i teologiczną, ale om aw ia je oddzielnie i tru d n o m ieć o to pretensję. N ie są m u też obce problem y z zakresu krytyki tekstu w o d n ie sieniu do Dz, choć w spom ina tylko dwie w ersje tego dzieła (zachodnią i aleksan dryjską), a ściśle biorąc, zn an e są aż trzy wersje tekstu Dz. O wiele szerzej n a to m iast potraktow ał tu tem aty teologiczne.
K olejną część dzieła stanow ią pism a deutero-Paw łow e, któ re om aw ia w edług w skazanej na początku recenzji zasady. Z anim jed n ak przejdzie do najw ażniej szych w iadom ości o tych pism ach NT, najpierw poświęcił kilka stro n (325-329) problem atyce pseudoepigrafii jak o historycznem u i teologicznem u fenom enow i, ukazując go na tle literatu ry pozabibilijnej, ST i NT, by dojść do wniosku, że te o lo
[ 1 5 ] R E C E N Z J E 201
giczna ocena tych pism nie może wychodzić z założenia o m oralnych kategoriach kłam stwa czy fałszu, lecz musi brać pod uwagę wewnętrzny związek między ówcze sną sytuacją historyczną a fenom enem now otestam entalnej pseudoepigrafii. P ro ponuje postrzegać now otestam entralną pseudoepigrafię jako teologicznie po praw ną, a eklezjologicznie konieczną próbę zachow ania Tradycji w zmieniającej się sytuacji i daw ania odpow iedzi na nowo pow stające pytania (s. 329). Z oczywi stych pow odów d atę pow stania wspom nianych przed chwilą listów przesuw a na la ta od 70 do 100 r. (Kol, Ef, Past), choć znane są mu opinie niektórych w spółcze snych autorów (lata 2000 i 2001) o Pawiowym autorstw ie Past, a zwl. 2 Tm ( M o - u n c e i J o h n s o n ) . Uważa natom iast za niemożliwe podanie jakiejkolw iek daty pow stania, choćby w przybliżeniu, 2 Tes. Nie dostrzega żadnych problem ów , gdy chodzi o ich integralność. D obrze też wychwycił podstawow e ich myśli teologicz ne, choć zabrakło w Kol zaakcentow ania eklezjologii, być może dlatego, że tym te m atem zajął się wcześniej, a m ianowicie przy argum entacji na rzecz nie-Pawłowe- go p ochodzenia tego listu. W przypadku Past skoncentrow ał się głównie na nauce o urzędach w pierw otnym Kościele, a nie w spom niał ani słowem np. o chrystologii w tych trzech listach. Cenny je st um ieszczony tu (s. 395-410) ekskurs o tworzącym się zbiorze listów Pawła. O sukcesywnym pow staw aniu C orpus Paulinum świad czyć m a - zdaniem au to ra książki - między innymi deuteropalinizm (s. 398).
O sobny rozdział pośw ięca Listowi do Hebrajczyków. Ciekaw e, że brak w tym przypadku ta k jednoznacznego stw ierdzenia na tem at nie-Pawłowego p ochodze nia tego listu, jak to m iało m iejsce w przypadku wcześniejszych deutero-Paw ło- wych listów. Tu ogranicza się tylko do podania opinii innych uczonych. Jest to tym dziwniejsze, że jak o datę pow stania H br przyjmuje lata 80-90. Chyba po raz pierw szy dopiero tu pośw ięca nieco m iejsca zagadnieniu integralności tego listu, a kon k retnie przynależności zakończenia H br 13,22-25 do całego listu. W cześniej og ra niczał się tylko do jednozdaniow ego stw ierdzenia o integralności danego pism a NT. W części teologicznej nie zabrakło podkreślenia podstaw ow ej myśli o arcyka- płaństw ie C hrystusa i wynikającej stąd Jego roli jako pośrednika zbawienia.
Z godnie z dość pow szechną opinią w śród uczonych, au to r recenzow anej książ ki, om aw iając podstaw ow e d ane dotyczące tzw. listów katolickich, zajm uje się tyl ko listam i Jk, 1 i 2 P oraz Jud. Pozostałe 3, czyli Listy Janow e przesuw a do części pism Jan a i tru d n o się z nim nie zgodzić. Także zgodnie z ogólnym przekonaniem biblistów, uznaje owe listy katolickie U. S c h n e l l e za pism a nie pochodzące od autorów tradycyjnie im przypisywanych, a więc także w późniejszym, niż tradycyj nie sądzono, czasie. M ożna by z pew nością oczekiwać na w skazanie także innych tem atów teologicznych w spom nianych tu 4 pism NT, np. w odniesieniu do Jk m oż na by się spodziew ać, przynajm niej krótkiej wzmianki, o aluzji do sakram entu cho rych, czego nie ma; p odobnie w przypadku 1 P nie da się znaleźć najm niejszej
wzm ianki na tem at problem u władzy czy zbawczej drogi Chrystusa i jej skutków (3,17-4,6), a jest to przecież jedyny tekst w NT, nie licząc aluzji w E f 3,27, mówiący, iż C hrystus po swojej śm ierci a jeszcze przed zm artw ychw staniem poszedł w nim
nawet głosić (zbawienie) duchom nieczystym zam kniętym w więzieniu. Nie ma w ąt
pliwości co do literackiej jedności tych listów, m imo że w spom ina o trudnościach sygnalizowanych przez niektórych egzegetów w odniesieniu do 1 P.
Przechodząc do pism Janow ych (ss. 479-577), zaczyna au to r książki, podobnie jak uczynił to w przypadku pism Pawiowych, od krótkiego om ów ienia szkoły J a n o wej, za istnieniem której przem aw ia - jego zdaniem - kilka argum entów , np. języ kowa i teologiczna jedność trzech listów i Ewangelii Jana, czego nie da się pow ie dzieć o A pokalipsie. Siedzibą owej szkoły byl Efez. Kolejny raz zauw aża problem integralności, tym razem dotyczy to najpierw 1 J, a potem Ew. Jana, której pośw ię ca - i słusznie - znacznie więcej miejsca. W odniesieniu do 1 J znane są mu w ątpli wości dotyczące przynależności fragm entu 5,14-21 do tegoż listu, ale sam optuje - chyba nie bez racji - za integralnością tego pisma. Jako czas pow stania pism J a n o wych (nie mówimy tu o A p, któ rą a u to r recenzow anej książki om aw ia w osobnym rozdziale) podaje S c h n e 11 e lata 90-100, a naw et 110. Przy prezentacji podstaw o wych myśli teologicznych nie pom inął oczywiście typowych dla listów Janow ych te m atów prawdy i miłości, ale ani słowem nie w spom niał np. o ojcostw ie Boga, co jest przecież wyraźnie zaznaczone w 1 i 2 J.
U stosunkow ując się do 4-ej Ewangelii, zauw aża au to r recenzow anej książki, że jej au to rem nie mógł być naoczny św iadek życia Jezusa; był nim zapew ne jakiś późniejszy teolog, który na bazie tradycji myślał o życiu Jezusa, je interpretow ał i przedstaw ił (s. 518). Czas pow stania 4-ej Ew angelii określa S c h n e l l e na lata 100-110. W yjątkowo dużo m iejsca poświęcił tym razem zarów no m iejscu pow sta nia tej Ewangelii, jak i adresatom , a także literackiej jedności om aw ianego dzieła. M im o że znane są dobrze zastrzeżenia biblistów co do niektórych fragm entów Ew angelii Janow ej, np. kolejności rozdziałów 4-7 lub 13-17 czy fragm entu 7,53- 8,11, to jed n ak opow iada się za jej jednością literacką w ram ach 20 rozdziałów , bez 21 rozdziału. Z najduje oczywiście różne tradycje czy źródła w tekstach 4-ej Ew angelii, choć pow ątpiew a w istnienie specjalnego źródła znaków. D ochodzi też do w niosku, że obok różnych tradycji, z których czerpał J, podstawow y fundam ent, najłatwiejszy zresztą do stw ierdzenia, dla 4-ej Ewangelii stanow ią teksty ST. W śród w ym ienianych przez au to ra książki tem atów teologicznych, niewątpliwie słusznych (np. w cielenie czy jedność O jca i Syna) zabrakło przynajm niej wzm ianki o niektórych innych, np. pneum atologii, sakram entologii czy eschatologii.
Kończy au to r swoją książkę uw agam i w prow adzającym i w lekturę ostatniej księgi NT, A pokalipsy (ss. 557-577). W yraża przekonanie, że nie m ożna utożsa m iać au to ra A p z au to rem pozostałych pism Janowych. N ie określa je d n a k bliżej,
[ 1 7 ] R E C E N Z J E 2 0 3
kto mógiby nim być. O graniczył się jedynie do stw ierdzenia, że autorem A p mógi być jakiś judeochrześcijański p rorok wędrowny, który działa) wcześniej w Paw io wej w spólnocie w Azji M niejszej (s. 562). A p pow stała - zdaniem S c h n e l l e g o - w latach 90-95 jako jed n o lite i konsekw entnie zbudow ane dzieło. Głównym zaś źródłem dla A p jest ST. W śród podstawowych tem atów teologicznych A p nie za brakło oczywiście tem atyki apokaliptycznej i eschatologicznej, a także chrystolo gicznej. Z abrakło natom iast np. jakiejkolw iek wzmianki o maryjnej czy eklezjolo gicznej interpretacji Niewiasty z 12 rozdziału Ap.
Całość dzieła kończy indeks autorów i osób oraz indeks tekstów biblijnych i po- zabiblijnych (ss. 579-616). Jak zwykle w przypadku niem ieckich książek, tak i tym razem m am y do czynienia z idealnym wręcz przygotow aniem do druku od strony korekty tekstu. Nie znalazłem właściwie żadnego błędu. Im ponująco przedstaw ia się bibliografia, aczkolwiek um ieszczona na początku om aw iania wiadomości wstępnych do poszczególnych działów czy ksiąg NT, a nie na początku czy końcu książki, co w tym przypadku jest szczególnie cenne. W arto raz jeszcze podkreślić, że jest to jednocześnie najnow sza bibliografia, co nie oznacza oczywiście, iż nie ma w niej klasycznych autorów w dziedzinie biblistyki, których dzielą jeszcze długo nie stracą na aktualności. N iech mi w olno będzie na koniec przytoczyć zdanie z katolickiego czasopism a niem ieckojęzycznego (ZK T): książka z pew nością b ę dzie przez długi czas standardow ym dziełem . W arto więc, żeby zapoznał się z nią także odbiorca, wykazujący choćby m inim alne zainteresow anie księgami NT.
Ks. Jan Zalęski
Krzysztof B a r d s k i, Pokarm i napój miłości. Sym bolizm w ponaddosłownej in
terpretacji Biblii w tradycji Kościoła (Rozpraw y i S tudia Biblijne 16), Oficyna Wy
dawnicza „V ocatio”, W arszawa 2004, ss. 421.
Książka ta jest rozpraw ą habilitacyjną ks. B a r d s k i e g o z W ydziału Teologicz nego UKSW, biblisty i patrologa, zajm ującego się w szczególności historią egzege- zy i filologią biblijną. Już tytuł książki wskazuje na dw ojaką jej treść. D wom wy m iarom tem atu odpow iadają dwie głów ne części książki.
Część I, zatytułow ana Zarys metodologii sym bolizm u ponaddosłownego Biblii mogłaby być w ziętą za obszerniejsze w prow adzenie m etodologiczne do części II,
Trzy alegorie Biblii - pokarm , napój i miłość. Faktycznie jed n ak część I jest sam o
dzielnym opracow aniem , tw órczą syntezą problem atyki biblijnego sensu duchow e go (starożytne term iny sens duchowy, mistyczny i alegoryczny dotyczą tego sam e