• Nie Znaleziono Wyników

Zabiegi Hotelu Lambert o współpracę z Włochami w latach 1860-1861

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zabiegi Hotelu Lambert o współpracę z Włochami w latach 1860-1861"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

JAN WSZOŁEK

Zabiegi H otelu L am bert o w spółpracę z W łocham i w latach I8 6 0 — 186 !

W y d arzen ia w łoskie la t 1858— 1860 rozbu dziły n ad zieje Polaków , po ­ w odując duże o żyw ienie polity czn e zwłaszcza n a em igracji. N iestety F ra n c ja i P iem o n t, n ie chcąc drażnić R osji i P ru s, przeszkodziły a k ty w ­ n em u udziałow i czynnika polskiego w ro zg ry w ający ch się w ypadkach.

D opiero po zakończeniu w o jn y i niepow odzeniach p o lity k i n apoleońskiej w Ita lii poszczególne odłam y em ig racji polskiej stopniow o w y ła m y w a ły się spod k u ra te li fra n c u sk ie j, p ró b u ją c zająć w łasne stanow isko wobec w y d arzeń w łoskich. S tosunkow o tru d n o przyszło Polakom określić swój sto su n ek do zjednoczenia W łoch i św ieckiej w ładzy papieża. Różnice po­

glądów w tej k w estii w y stą p iły n a jo strz e j w śród członków H otelu L a m ­ b e rt. G w ałto w n e sp o ry nie d o prow adziły w praw d zie do rozłam u w obozie, ale przeszkodziły w zajęciu w y raźn eg o stan ow iska i podjęciu zabiegów polity czn ych w e W łoszech.

Im pas p rz e rw a ła dopiero w y p ra w a G aribald iego n a Sycylię. Ze wzglę­

du n a rew o lu c y jn y c h a ra k te r w y p ra w y „ty siąca” i w rogie stanow isko G a­

rib aldieg o wobec Rzym u, H o tel L a m b e rt odńiósł się n e g a ty w n ie do· w y ­ d a rz e ń n a p o łu d n iu W łoch. O b u rzen ie i k ry ty k ę pow odow ały głów nie posunięcia po lity czn e G arib ald ieg o i jego sojusz z m azzinistam i. P oniew aż T u ry n i' P a ry ż zajęły w obec w y p ra w y stanow isko dw uznaczne, polity cy H otelu L a m b ert p o tęp iali rów nież i ich postępow anie. O burzenie n a G a­

ribaldiego, C avo ura i N apoleona III przycichło je d n a k dosyć szybko, u stę ­ p u ją c m iejsca podziw ow i dla ro zm ach u, z ja k im „w ielki k o n d o tie r” p o d­

bijał W łochy P ołudniow e i w zbudzał zapał n aro d o w y w całej Italii. Szcze­

rość zam iarów naro d o w y ch i o tw a rto ść postępow ania b udziła n a w e t sza­

cun ek połączony z zazdrością, że P o lacy n ie m ają człow ieka podobnego*

po k ro ju. Z w ycięstw a G arib ald iego im ponow ały przede w szystkim em i­

g rac ji w ojskow ej. N ajn iecierp liw si ru sz y li do W łoch, ab y szukać sław y w ojennej i n adziei dla P olsk i pod jego sztan d aram i. W śród nich znalazło się kilku stro n n ik ó w 1 C zarto ry sk ieg o z płk. F. C hotom skim . W iększość dostała się db oddziałów G arib ald ieg o i w zięła u d z ia ł w k am p an ii n e a p o - litańskiej 1:

B o h a te r W łoch m niej się liczył z ko m p likacjam i dyplom atyczn ym i i chętnie w y słu ch iw ał pro po zycji polskich, obiecując sw ą pom oc w zabie­

gach. K o rzy stali z tego przed e w szystkim dem okraci1 polscy z L udw ikiem M ierosław skim n a czele, n aw iązu jąc ju ż w tra k c ie w ojn y rozm ow y n a tem a t u tw o rzen ia oddziałów polskich w Italii. H otel L a m b e rt n ie m ógł

1 Biblioteka Czartoryskich [cyt. dalej: BCz.], rkps 1157 ew. (korespondencja Cho- tom skiego z 1861 r.); A. E. K o ź m i a n , Listy t. IV, Lwów 1896, s. 89—173;

M. D u C a m p , W y p ra w a Garibaldiego do S ycy lii i Neapolu 1861 r., Kraków 1801; A. O s t r o w s k i , Garibaldi, W arszawa 1969, s. 350 n.

p r z e g l ą d h i s t o r y c z n y , t o m l x i v , 1973, z e s z . 2

(3)

s ię n a to zdobyć, p rze c iw n y rew o lu cy jn ej ta k ty c e G arib aldiego i p o m y ­ słom w sp ó łp racy w ojskow ej z W łocham i. B ierność H otelu Lam ibert w y k o ­ rz y s ta li zw olennicy M ierosław skiego, rozgłaszając w k ra ju i em igracji 0 czynnym, p o p ieran iu p rz e z C zartoryskiego p apieża i B urb on ów n eap o-

litań sk ich . P ro p a g an d a ta zn alazła oddźw ięk n a w e t w śród zw olenników H o telu Lam ibert i p rzy czy n iła się do sp ad k u pop ularno ści obozu w śród ro d a k ó w 2. C h a ra k te ry sty c zn y m p rzy k ład em je s t a p e l e m ig ran ta B ien - kiew icza do W ładysław a C zartoryskiego, by n ie łączy ł się z papizm em 1 zm artw y ch w stań cam i, lecz poszedł śladam i W ikto ra E m anuela. B ien- kiew icz ostrzegał, że m łodzież polska ju ż obecnie porzuciła C zartoryskiego i p o p iera M ierosław skiego. Je śli więc H otel L a m b e rt n ie chce stracić resz ty a u to ry te tu , m u si głośno opow iedzieć się p o s tro n ie W ik to ra E m a­

n u e la i niezw łocznie porozum ieć się z G aribald im o ra z rząd em piem on- ckim . T ym sam ym u trą c i w p ły w y zarów no M ierosław skiego, ja k i z m a rt­

w ychw stańców . W szelkie dotychczasow e objek cje w y su w an e p rzez C zar­

to ryskieg o p rzeciw p o ro zum ien iu z W łocham i p rz e sta ły istnieć 3.

Rzeczyw iście, po w kroczeniu w ojsk piem onckioh do posiadłości p ap ies­

k ich i neap o litań sk ich w p aźd ziern ik u 1860 r., w y daw ało się, że przed P o ­ lak am i o tw ie ra ją się w reszcie szero kie p e rsp e k ty w y w spó łpracy z W ło­

cham i. W odpow iedzi bow iem n a in te rw e n cję P ie m o n tu R osja zierwała z nim sto su n ki dyp lom aty czn e (19 p aźd ziern ik a 1860), d e k la ru ją c się o stateczn ie p o s tro n ie n iep rzy jació ł W łoch. P oniew aż ta k ż e P r u s y zaw ie­

siły sto su n k i z P iem o n tem i p o p a rły A u strię, W łosi znaleźli się w obliczu te j sam ej koalicji, k tó ra od dziesiątków l a t p rzeszk adzała w odbudow ie państw ow ości polskiej. W ydaw ało się więc,· że zostały u su n ię te b a rie ry p o lity czn e p o w strz y m u ją c e W łochów p rze d w iązaniem się z P olakam i.

W rzeczyw istości b y ło inaczej. C avour, św iadom y kom plikacji, ja k ie spow odow ałoby p o ru szen ie sp ra w y polskiej, pozostał p rzeciw n y sojuszow i z Po lakam i, tra k tu ją c go jak o ostateczność w razie b ezpośredniej in te r ­ w e n c ji A u strii, P ru s i Rosji w sp ra w y w łoskie. S tw a rza ł w szakże pozory przych y lno ści dla Polaków , strasząc w te n sposób koalicję groźbą p rz e ­ n iesienia rew o lu cji n ad W isłę, w w y p a d k u n ieu zn an ia now ych realió w polity czn y ch na P ó łw ysp ie A penińskim . G roźby w y w a rły po żądany sk u ­ te k dla W łoch, nie u ła tw iły je d n a k n aw iązan ia stosunków z P olakam i.

N ie pom ogło w ty m ró w n ież stanow isko T u ry n u wobec R zym u i w y w o łu ­ jąca o burzenie w H o telu L a m b e rt an ek sja dalszych p ro w in cji p a ń stw a Tiościelnego. D latego n a w e t po ze rw an iu stosunków m iędzy P iem o n tem a R osją k iero w n ictw o H otelu L a m b e rt nie podjęło żadnych krokó w zm ie­

rza jąc y c h do n aw iązan ia w sp ó łp racy z W łocham i 4.

Inaczej zareag ow ali n a k ro k i w o jen n e P ie m o n tu zw olennicy C zarto ­ ry sk ie g o p rze b y w ają cy w T u ry n ie. Z b ro jn ą in te rw e n cję rz ą d u sa rd y ń -

skiego po stro n ie G arib ald iego i w ezw anie d ym isjonow anych oficerów

2 K. M o r a w s k i , Pola cy i spraw a polska w dziejach Italii, „Rozprawy h isto­

ryczne TNW” t. XVIII, 1937, z. 1, s. 152—53; A. L e w a k , Corrispon denza polacca di Giuseppe Garibaldi, Kraków 1932, s. 86—90; A. O s t r o w s k i , op. cit., s. 352 nn.

3 BCz. rkps 1158/ew, B. Bienfeiewicz — W ładysław Czartoryski, listopad 1860 r.

4 II carteggio Cavour ■—· Nigra dal 1858 al 1861 t. IV: La lïberazione del Mezzo- giorno, Bolonia 1961, s. 242—265; M. P a l é o l o g u e , Un grand réaliste Cavour, P aris 1926, s. 256 nn., 297 n.; J. H u b e r t , Cavour, Lausanne 1946, s. 297; K. M o ­ r a w s k i , op. c'it., s. 152; G. B e r t i , Russia e sta ti italiani nel Risorgimento, Torino 1957, s. 761—772; A. O s t r o w s k i , op. cit., s. 255 n., 271 nn., 288 n., 295 nn.

Por. też BCz. rkps 5688, korespondencja z W iednia z 22 października 1860 (Kacz­

kowskiego?).

(4)

H O TE L· L A M B E R T A W S P Ó Ł P R A C A Z W Ł O C H A M I I860—.1861 285 polskich do w ojska uznali za do skonałą okazję do po ruszenia sp ra w y polskiej w e W łoszech. Z in ic ja ty w ą rozm ów z rzą d e m w y stą p ił gen. F elik s B reański. W y k o rzystu jąc sto su n k i osiadłego w T u ry n ie M. L u b o m irsk ie­

go, zw rócił się z a jeg o pośredn ictw em do C av ou ra z p ro śb ą o spotkanie.

U zyskał je stosunkow o łatw o w p aździern ik u 1860 r. W czasie rozm ow y ośw iadczył prem iero w i, że H otel L a m b ert gotów je s t służyć P iem o n to ­ wi, gdyby te n zechciał w y k o rzy stać ele m en t polski. Osobiście B reań sk i z a ją łb y się w ted y o rg an izacją polskich oddziałów w ojskow ych.

Na p ro p o zy cję B reańskiego C avour zareagow ał przy chy lnie, ale o fia­

ro w an ej pom ocy na ra z ie nie p rzy ją ł. W yjaśnił, że jego odm ow a nie w y­

n ik a z b ra k u sy m p atii dla Polski, ale z chęci uniknięcia jeszcze w ięk­

szych k o m p lik acji dyp lom atycznych. D opóki bow iem R osja n ie p o p iera czynnie A u strii, n ie chce w y k o rzy sty w ać czynnika polskiego, aby jej nie sprow okow ać. N atom iast, g d y b y R osja w m ieszała się w sp raw y w łoskie po stro n ie A ustrii, Turyn, o tw arcie p o p rze zabiegi polskie. W ted y też sko rzy sta z pro p o zy cji B reańskiego.

U przejm ość C av o u ra i uczynione n a d z ie je spow odow ały, że B reański, m im o u zn an ia jeg o o fe rty za przedw czesną, w yniósł ze sp o tkan ia do bre w rażenie. W ty m duchu też p o in form o w ał C zartoryskieg o o sw ej rozm o­

w ie z prem ierem , P iem o n tu . Z daw ał jed n a k sobie sp raw ę z tego, że jego sam o w o lny k ro k w y w o ła niezadow olenie w P a ry żu . Toteż usiłow ał go tłum aczyć chęcią u n ikn ięcia rozgłosu, ja k i w yw ołałaby k oresp o n d en cja z C zarto ry sk im i k o n ta k ty z m iejscow ą Polonią. Rozgłos zaś sk ło n iłb y d em o k rató w do p rzeciw działania. Z ty ch w zględów C z a rto ry sk i pow inien aprobow ać jego w y stąp ien ie i p rzesłać m u in stru k c ję do dalszego dzia­

łan ia 5.

M ylił się w szakże B reański, sądząc, że k ierow n ictw o H otelu L a m b ert pogodzi się z fak te m dokonanym . Z am iast in stru k c ji p rzy szła z P a ry ża o s tra re p ry m e n d a i p olecenie zaniechania dalszych kroków . K ierow nictw o obozu m iało m u za złe p rze d e w szystkim to, że ro zm aw iał z C av o u rem, że użył za pośred nik a L ubom irskiego oraz w y su n ął w łasn ą k a n d y d a tu rę n a o rg an izato ra fo rm acji polskich. W końcu p aźd ziernik a 1860 r. C zarto­

ry s k i liczył się ju ż z koniecznością podjęcia zabiegów w Italii, ale nie W1 oparciu o C au v o u ra i p ośred n ictw o L ubom irskiego. Jeśli zaś godzono się z koniecznością tw o rzen ia oddziałów w ojskow ych, to p o d dow ódz­

twem: Wł. Ponińskilego. Tym czasem B reań sk i p o stąp ił zupełnie n a opak.

Nic więc dziw nego, że sp o tk a ł się z w ym ów kam i i k ry ty k ą .

Je d n ak ż e B reań sk i n ie p rz e ją ł się zb y tnio opinią kiero w n ictw a obozu.

C o więcej ·— u siłow ał w 1 odpow iedzi w ykazać błędność jego rozum ow ania.

W edług niego, ro zm o w y za p lecam i C avou ra nie p rzy n io sły b y nic do­

brego. P re m ie r b y ł je d y n ą osobą w T u ry n ie, z k tó rą m ożna by ło p e rtr a k ­ tow ać i czy się to podoba, czy n ie — należało szukać z nim porozum ienia.

C avour m iał w iedzieć zawsze o w szystkich polity czn ych sp raw ach i za­

biegach, to też bez jeg o w iedzy rozm ow y z innym i p o litykam i m ogłyby je d y n ie zaszkodzić. B reańsk i u d ał się więc do niego, gdyż wiedział; że dotychczas H otel L a m b e rt nie p ró b o w ał się z n im porozum ieć. B reań ski n ie w idział też żadnego zła w p o śred n ictw ie L ubom irskiego, z którym , b y ł w p rzy ja źn i i od daw na k o rzy sta ł z jego k o n tak tó w politycznych. Z da­

niem generała, L ubom irski żył w bardzo do brych stosun kach z C avourem

5 Dokładnej daty rozm owy Breańskiego z Cavtourem nie znamy. Por. BCz.

rkps 1156/ew, Breański —W ładysław Czartoryski, Turyn 7 września 1860. Tamże, rkps 5652, Breański — Ada.m Jerzy Czartoryski, Turyn 26 października 1860; por.

A. L e w a k , op. cit., s. 60.

P r z e g l ą d H is tO T y c z n y — 5

(5)

i in n y m i polityk am i, m ógł być więc w ielce pom ocnym . U znaw ał także a u to ry te t C zartoryskiego i b y ł gotów służyć p o d jeg o rozkazam i. N ależa­

łoby więc podziękow ać m u za pom oc i zachęcić do dalszej w spółpracy, a nie m yśleć o zerw an iu . N ato m iast p la n y zw iązane z P o n ińskim B reńsk i u w ażał za n iere aln e , gdyż p u łk o w n ik b y ł w czynnej służbie i m u sia ł u w a ­ żać przed e w szystkim n a sw o je stanow isko. W iedział zresztą o ty ch p la ­ n ach od sarniego P o nińskiego i n ie sądził, b y jego k roki sta ły im n a przeszkodzie 6.

T y m raz e m śm iała odpow iedź B reańskiego n ie sp o tk ała silę z n a g a n ą w H otelu Lamibert. Do jego k iero w n ic tw a d o tarły bow iem inform acje o przy ch y ln o ści rz ą d u piem onckiego zam iarom u tw o rzen ia legii polskiej, o w ezw aniu M ierosław skiego do N eapolu p rzez G aribaldiego i o ap robacie fran cu sk iej dla ty c h plan ów 7. W ty ch w arunkach, działalność B reańskiego by ła n a czasie i pozw alała C zarto ry sk im uprzedzić kro k i M ierosław skiego.

T rzeb a przyznać, że B reań sk i ro zm aw iał z C avourem w odpow iednim m om encie, tj. w ch w ili w ielkiego zagrożenia W łoch i niepew ności rea k c ji m ocarstw europejskich. W spom niane p o p rzedn io w zajem ne zbliżenie Rosji, P ru s i A u strii, W iedeń p ra g n ą ł rzeczyw iście w yk o rzystać d!la zor­

ganizow ania in te rw e n c ji w Italii. O kazją do tego m iał się stać zjazd trz e ch m onarchów w W arszaw ie w końcu p aźd ziernik a 1860 r. Nic więc dziw nego, że w dniach poprzed zający ch zjazd C avour gotów b y ł do w ielu ry zy k o w n y ch posunięć. W iadom o np., że z ao p atry w ał w b ro ń W ęgrów , R um unów , Słow ian P o łu d n io w y ch i zachęcał ich do pow stania. G arib al­

diego n am a w ia ł do p rze rz u ce n ia ochotników w okolice W enecji i n ie p ro­

testo w ał p rzeciw użyciu P olaków . Czynił to w szakże pod w pływ em n ie ­ pokoju, podsycanego doniesien iam i o pogróżkach Rosji i przygotow aniach do w o jn y W' A u strii 8.

K ied y je d n a k dow iedział się o n eg a ty w n y m w y niku zjazdu w W ar­

szaw ie i zażegnaniu groźby in terw en cji, zaczął d y sk re tn ie w ycofyw ać się z dotychczasow ych o b ietn ic i p o s u n ię ć 9. Tym czasem d o p iero w tedy P o la cy rozpoczęli gorączkow e s ta ra n ia o u tw o rze n ie w Ita lii legionów polskich. Do W łoch pojechał M ierosław ski, zabierając z sobą rek o m e n ­ d ację od ks. N apoleona i A. B ixio do C a v o u r a i W ik to ra E m a n u e la 10.

Z p ro pozy cją w sp ó łp racy w y stąp iło więc i k iero w n ictw o H otelu L am bert.

A dam J e rz y C zarto ry sk i złożył m em o riał w sp raw ie u tw o rze n ia oddzia­

łów polskich n a ręc e se k re ta rz a cesarza, J. F. M ocquarda, z prośbą o p rze słan ie go CavourOwi. W ślad za ty m C zarto ry sk i u z n a ł sw ą po­

6 BCz. rkps 1156/ew, Breański — W ładysław Czartoryski, Turyn 16 listopada 1860. Poniński uzgadniał .postępowanie z Breańskim, a Breański z Lulbomirskim.

O kontaktach Breańskiego z Lubom irskim w spom ina też Wł. M i c k i e w i c z , Pam iętn iki 1838— 1861 і. I, W arszawa 1926, s. 315—317.

7 Istotnie Garibaldi na propozycję francuskiego Comité pour in d e p e n d e n c e italienne ofiarow ał M ierosławskiem u dowództwo legii zagranicznej (układy z 9, 19,

28 października 1860). Wyjaizd M ierosławskiego do Włoch poparł ks. Napoleon, A. B ixio i Nigra. O oficjalnym poparciu francuskim nie było mowy.

8 La liberazione..., s. 24.2—264, 281 n., 285—286, 293 n.; K. M o r a w s k i , op. cit., s. 152; H. W e r e s z y ć k. i, A ustria a powsta nie stycznio w e, Lw ów 1930, s. 9—13.

9 Porozum ieniu Austrii, Prus i Rosji w W arszawie w spraw ie w łoskiej prze­

szkodziła dyplomacja francuska, ryiwalrzuijąca z austriacką o w zględy Rosji. Ks. N a­

poleon poinform ował sekretarza ambasady piem onckiej o niepowiodzeniu zjazdu już 27 października 1860 (La liberazione..., s. 265 n., Gropello—Cavour, 27 paździer­

nika 1860), co bardzo ucieszyło Cavoura (tamże, Cavour — Wiktor Emanuel, 2 listo­

pada 1860). Bor. też H. W e r e s z y e k i, op. cit., s. 9—13.

10 La liberazione ..., s. 271, ks. Napoleon do Cavoura; i Wiktora Emanuela, 9 listo­

pada 1860; s. 273, A. Bixio — Cavour, 12 listopada 1860.

(6)

H O TE L· L A M B E R T A W S P Ó Ł P R A C A Z W Ł O C H A M I 1860—18G1 287 m yłk ę w ocenie p o stę p o w an ia B reań skieg o i po lecał m u dalsze s ta ra n ia u C avoura i m in istra w ojny L. C. F arin ieg o (13 listo p ad a 1860) n .

T ym czasem k ro k i M ierosław skiego i C zartoryskieg o w yw o łały n ie ­ p rzy ja zn ą re a k c ję F ra n cji, k tó ra sp araliżo w ała w zarodku w szelkie szanse porozu m ien ia z W łocham i. S e k re ta rz N apoleona III, dir C onneau, p rzek azu jąc m em o riał C zartoryskiego am basadzie piem onckiej w P a ­ ry żu , polecił zakom unikow ać C avourow i w im ieniu cesarza, że: „pom ysł fo rm o w ania legionu polskiego w Ita lii sp o tk ał się ze zdecydow anym sprzeciw em cesarza ... T en legion n ie d a łb y nic, ja k ty lk o ro z ją trz y łb y A u strię i u czynił ją jeszcze bardziej w rogą, ja k ty lk o m ożliw e, a le to mało· obchodzi k ró la i jego rząd. Lecz to, czego p ow inno się un ikać — to daw ania R osji i P ru so m pow odu do jeszcze bardziej w rogiego p o stę ­ pow an ia wobec now ego rz ą d u w łoskiego. J e ślib y się rozw ażało fo rm a ­ cję tego legionu ja k o cel służący do w yzw olenia Polski, rzecz b y łab y jeszcze godna pochw ały, lecz skoro to je s t niem ożliw e, [pomysł] s ta je się rzeczą nieu ży teczn ą, niebezpieczną i n ie m ą d rą ” 12.

O pinię cesarza w ra z z m em o riałem C zartory skieg o w y słano C avou­

row i 12 listop ad a 1860. Ju ż je d n a k 10 listopada, w zw iązku z pogłoskam i 0 zgodzie rzą d u piem onckiego n a tw orzenie legionów zagranicznych., C av o u r teleg raficzn ie pow iadom ił P a ry ż o bezzasadności pogłosek.

14 listop ad a w y jaśn ił szerzej, że „rząd królew ski nie m a b y n ajm n iej in te n c ji form o w ania legionów zagranicznych, przeciw nie, k a w a ler F a - r in i m a w k ró tc e rozw iązać legion w ęgierski, k tó ry się sform ow ał w N ea­

polu. J e s t je d n a k m ożliw e, że G a rib a ld i nosił się z p ro je k tem legionu polskiego, lecz rząd' królewski· jest zdecydow any nie dać żadnej p e r­

sp e k ty w y tej idei, gdyż zna niebezpieczeństw o [w ynikające z n ie j]” 13.

Pow yższe w y ja śn ie n ia b y ły zarazem odlpowiedzią n a su gestie cesarza 1 pro p o zy cje C zartoryskiego. S tan o w isk o C av ou ra uspokoiło N apoleona.

W zam ian zapew niono P ie m o n t — pow ołując się n a re la c je „w iary go d­

nej osoby z W arszaw y ” — że R osja a p ro b u je w szystko, co dokonało się ju ż w Italii. O pow iada się za sy stem em fed e ra cy jn y m w e W łoszech, bo teg o p rag n ie F ra n cja , ale n ie dopuści do in te rw e n cji rów nież w w y ­ pad k u c e n traln e g o zjednoczenia u .

W takiej s y tu a c ji C avour ty m b ardziej nie zam ierzał godzić się na fo rm ację polską w Italii. K sięciu N apoleonow i, po lecającem u M ierosław ­ skiego, odpow iedział w prost, że nic n ie m oże dla niego zrobić, bo nie życzy sobie tego cesarz. W yw ołało to o b u rzen ie księcia i ochłodzenie stosunków , ale C avour n ie u s tą p i ł 15. Co w ięcej, p rzed w izy tą M iero­

sław skiego u k ró la p o sta ra ł się, by i ta m M ierosław ski nie uzyskał niczego. W liście do W ik to ra E m an u ela pisał: „Wiem·, że książę [Napoleon]

pisał w p ro st do W.K.M., a b y m u reko m en do w ać polskiego g en erała M irow laski [!]. J e ste m zobow iązany o strzec w tej sp raw ie W .K.M. i po­

inform ow ać, że d r C onneau n ap isał do m n ie z polecenia cesarza, aby nam. doradzić n iep rzy jm o w an ie żadnego P o la k a i u n ikn ięcia szczególnie

11 N ie znalazłem w papierach Hotelu Lam bert ani kopii m em oriału (oryginał w łoski zaginął), ani kopii instrukcji dla Breańskiego z 13 listopada. Ich treść znana mi jest z odpiowiedzi adresatów.

12 La liberazione..., s. 272, Conneau ·— Groppello, Paryż 10 listopada 1860.

13 Tamże, s. 272, nota w ydaw cy; s. 273 nn., Cavour — Groppello, 14 listopada 1860.

14 Tamże, s. 274, Conneau — Cavour, Paryż 17 listopada 1860.

15 Tamże, s. 276—278, Cavour do ks. Napoleona, 24 listopada 1860 i odpowiedź ks. Napoleona z 27 listopada 18S0; s. 281, Cavour — Nigra, listopad 1860.

(7)

pow ierzenia jakiegokolw iek z a tru d n ie n ia generałow i M irow laskie’m u, k tó ry je st zw iązany z k o m itetem re w o lu c y jn y m w L ondynie. R ada je s t dobra. R osja w g ru n cie rzeczy n ie je s t n am w roga, je śli m y n ie do­

sta rc zy m y p re te k s tu carow i, on n ie pow inien, ja k się zdaje, pospieszyć z pom ocą A u s trii”. T rzeb a więc odrzucić p ro p ozy cje polskie 16. W re z u l­

tacie M ierosław ski został g rzecznie p rz y ję ty przez C avoura i króla, ale n ie uzy sk ał od n ich żadnych w iążących obietnic. C avour ośw iadczył M ierosław skiem u1, że n a te ra z an i o w sp ółp racy polsko-w łoskiej, an i 0 tw orzen iu fo rm acji w ojskow ych n ie m oże być m ow y. Nie o d b ierał jed n a k nadziei zacieśnienia k o n tak tó w w przyszłości. J a k p o daje M iero­

sław ski w sp raw o zd an iu z rozm ow y, C av o u r m ia ł n a w e t zachęcać P o ­ laków do energicznego d ziałania rew o lu cy jneg o, w idząc w Polsce „cen­

tru m zagadnień e u ro p ejsk ich ” a w „rew o lucjach polskich” siłę legalną, k tó rą pręd zej czy później trz e b a będzie użyć i z k tó rą jed y n ie m ożna w Polsce w spółpracow ać 17.

Z nając skłonność M ierosław skiego do przesady, m ożem y w ątpić — czy rzeczyw iście C av o u r w rozm ow ie z nim ta k wysoko ocen ił dem o­

k ra tó w polskich. M ożna n a to m ia st w ierzyć, że podobnie ja k B reański e- m u1, d aw ał n adzieję w spółpracy w ra z ie in te rw e n c ji austriack o -ro sy jsk iej

1 zachęcał do energiczniejszy ch w y stą p ie ń polskich. W te n sposób bo ­ wiem., m im o odm ow y, n ie zrażał sobie P olaków n a przyszłość.

M ierosław skiem u p rzy słu ż y ł się n ie ty lk o cesarz Napoleon, ale i P o ­ lac y w< T u ry n ie. N a w ieść o jego przy jeźd zie do W łoch, B reań sk i za p o śred n ictw em L ubom irskiego u p rzed ził C avoura, że M ierosław ski je s t człow iekiem nieodpow iedzialnym i niebezpiecznym rew o lucjon istą. C a­

v o u r przy rzek ł, że nie p rzy jm ie M ierosław skiego, lecz uczynił to ze w zględu na p ro te k to ró w g en erała. Po sp o tkan iu (17 listopada 1860) polecił je d n a k L ub o m irsk iem u uspokoić B reańskiego, że M ierosław ski n ie o trz y m a ł żadnych obietnic i że zakazał je daw ać rów n ież w N eapolu.

N ie będzie m u ty lk o sta w ia ł przeszkód w dalszych sta ra n ia c h w e W ło­

szech. Jednocześnie uprzedzał, że i zabiegi B reańskiego będą bezowocne.

W y raził p rzy ty m zdziw ienie, czem u H otel L a m b ert nie działa w spólnie z M ierosław skim i prop on o w ał wzajemnie p o ro z u m ie n ie 18. M im o tego B reań sk i p ro sił o sp o tk an ie z C avourem . Doszło do niego p o ty godniu s ta ra ń — 23 listo p ad a 1860 r. Z godnie z in stru k c ją ks. A dam a z 13 listo ­ pada, B reań sk i usiłow ał p rzed staw ić korzyści ze w sp ółp racy z P olakam i, głów nie n a polu słow iańskim . C av o u r u w ażał jed ń ak , że korzyści te b y ły b y niew sp ó łm iern ie nisk ie w p oró w n an iu z w y w o łany m i tru d n o ­ ściam i. P rz ed e w szystkim zaś, P ie m o n t n a ra z iłb y się Rosji. A jest to m ocarstw o, m im o w e w n ętrzn y c h trudności, bardzo p otężne i nie ty lk o W łochy, ale nawet- F ra n c ja zabiega o jego łaski. Rów nież A nglia czyni w szystko, b y n ie dopuścić do k o n flik tu z R osją i przeszkodzić w ojnie e u ro p e jsk ie j1. C av o u r n ie w ie rz y ł tak że, b y Słow ianie au striaccy chw ycili za 'broń p o d w pływ em p ro p ag a n d y polskiej i to w chw ili, gdy zapow ie­

d zian e re fo rm y d ają n ad z ie ję zaspokojenia ich p o stu lató w w : W iedniu.

P o za tym- Słow ianie jak o katolicy nig dy nie po prą W łochów w alczących

ie Tamże, s. 279'—281, Cavour — Wiktor Emanuel, 29 listopada I860.

17 Tamże, s. 286—-288, Wiktor Emanuel — Cavou-r, Neapol 9 grudnia 1860; A. L e ­ w a k , op. cit., s. 60—62; S. K i e n i e w i c z , Powstanie stycznio w e, Warszawa 1972, s. 82 n.

18 BCz. .rkps 1156/ew., Breański — W itold Czartoryski 16 i 20 listopada 1860 i do W ładysław a Czartoryskiego z 5 grudnia I860. Tamże rkps 5652, Breański — Adam Jerzy Czartoryski, Turyn 23 listopada 1860.

(8)

H O T E L L A M B E R T A W S P Ó Ł P R A C A Z W Ł O C H A M I 1860—1861 289 z papieżem . Z ty ch w zględów uw aża w spółpracę z P o lak am i za niem oż­

liw ą i bezcelową. B reań sk i odpow iedział, że H otel L a m b ert nie p ro p o ­ n u je już W łochom tw o rzen ia legionów polskich, aby nie n arazić ich n a in te rw e n c ję Rosji, lecz ty lk o fo rm ację legii zagranicznej. W jej r a ­ m ach m ożna b y n ato m ia st tw orzyć osobne o ddziały polskie. U w aża rów nież, ż:e re fo rm y a u stria c k ie n ie zaspokoją żądań Słow ian, pogłębią n a to m ia st k o n flik t z cesarzem i w ładzą c e n traln ą . M yli się Cavour, sądząc, że Słow ianie au striaccy n ie pop rą W łochów z pow odu k o n flik tu w łosko-papieskiego. W w iększości są praw osław n i, zaś katolicy i un ici uczynią to, co i P olacy. G dyby je d n a k P ie m o n t życzył sobie bliższych szczegółów dotyczących ko n cepcji w spółpracy, H otel L a m b ert by łb y gotów przysłać p o taje m n ie do T u ry n u W itolda Czartoryskiego·. C avour przeciw n y b y ł u k ry w a n iu m isji W itolda, ale do p rzy ja zd u nie nam aw iał.

W yraził za to życzenie, aby k o n ta k ty z rząd em p o d trz y m y w a ł n ad al B reański. Z achęcał rów nież H otel L a m b ert do k o n ty n u o w an ia sto su n ­ ków ze Słow ianam i. Na zakończenie w izy ty spro w adził rozm ow ę n a te m a t M ierosław skiego i p o w tó rzy ł B reań sk iem u p ra w ie dosłow nie to, co ośw iadpzył w cześniej L ubom irskiem u. D odał p rz y tym , że uw aża M ierosław skiego za b ardzo zdolnego człow ieka, lecz pechow ego w d zia­

łan iach w ojskow ych 19.

J a k w idzim y, d ru g ie sp o tk an ie B reańskiego z C avourem też nie p rz y ­ niosło rez u lta tu . C avour ju ż nie daw ał n ad zieji n a w e t na przyszłość chociaż nie sp rzeciw iał się dalszym sta ra n io m polskim w Italii. Sam zresztą nie u n ik ał k o n tak tó w z P o lak am i i nikom u n ie przeszkadzał w spo ty k an iu się z nim i. Być może, nie by łby p ro te sto w a ł przeciw legio­

now i g alicyjskiem u u bok u G aribaldiego, g d yb y n ie w y ra ź n e veto F ra n ­ cji. Z daw ał sobie bow iem sp ra w ę z tego, że p o p ie ra n y przez nieg o ru c h na W ęgrzech i B ałkan ach w yw oła o k reślo n e re a k c je w śró d Polaków . Lepiej więc było m ieć P olaków za sobą niż p rzeciw sobie. W ażne zwłaszcza staw ało się stanow isko działaczy galicyjskich, k tó rzy m ogli poprzeć lulb zbojkotow ać re fo rm y w iedeńskie. Te zaś, w oczach C avoura, uchodziły jed y n ie za m a n e w r u łatw ia ją c y A u strii zaatako w anie W łoch 20.

M ożna więc p rzyjąć, że w rozm ow ach z B reańskim C avour na serio zachęcał H otel L a m b e rt do pro w ad zen ia zabiegów n a W schodzie i A ustrii.

Można przypuścić, że il kiero w n ictw o obozu C zartoryskieg o zdecydo­

w ało się na rozm ow y z T u ry n em w p e w n y m stop niu pod w pływ em w y d arzeń w A ustrii. Ju ż 26 p aźd ziern ik a 1860 J e rz y C zarto ry sk i donosił H otelow i L a m b e rt z W iednia, że dyplom cesarsk i z 20 p aździern ik a n ie zaspokoi żądań w ęgierskich. W ęgrzy szydzą z niego, u w ażając go za m ocno spóźniony. T ru d n o się tem u dziwić, sk o ro liczą, że w sojuszu z W łocham i zdobędą niepodległość. Jeg o zdaniem , pow stan ie w ęg ier­

sk ie pociągnęłoby za sobą ru c h w G alicji i pozostałych częściach Polski, a być może także wśród. Słow ian Południow ych. E m isariusze z W łoch otw arcie głosili w A u strii h asło garibaldczyków : „W ęgry p rze z W łochy, a P olska p rzez W ęgry!” 21. P o w ta rza jąc e się sy g n a ły o a g ita cji w łosko- -węgiierskiej z W iednia i S ta m b u łu i o w pływ ie te j agitacji n a Słow ian,

19 Cavour zanotował adres Breańskiego i obiecał go w zyw ać w pilnych spra­

wach. Breański m ógł jednak kontaktować się z rządem kiedy zechce. Por. BCz.

rkps 5652, Breański — Adam Jerzy Czartoryski, 23 listopada 1860.

20 La liberazione..., s. 260—263', 285 n.

21 BCz. rkps 5740, raport Jerzego Czartoryskiego z W iednia z 26 października 1860.

(9)

W ęgrów , R um unów i P o lak ó w dopingow ały H otel L a m b e rt do działa­

nia. W in stru k cja ch do T u ry n u C zarto ry sk i polecał w ięc B reańskiem u n a w iązan ie k o n ta k tu z em igracją w ęgierską, zajęcie się k w estią słow iań­

sk ą w e W łoszech, zain tereso w an ie się jeń c a m i galicyjskim i itp. B reański u trz y m y w a ł ju ż wcześniej sto su n k i z F. P u lszkym . M ógł więc łatw o je zacieśnić, ty m b ard ziej, że P u lszk y sp rz y ja ł Polakom . W dodatku, szy b­

k o p oróżnił się z M ierosław skim i n iec h ę tn ie p a trz y ł n a jeg o zabiegi w e W łoszech. N iestety, H otel L a m b e rt polecił B reańskiem u jed y n ie k o n tak ty , a n ie w spó łp racę z W ęgram i. W y raźn ie n aw et o strzegał, by a g e n t n ie p o su w ał się za dalek o w rozm ow ach z n im i i nie b ra ł żadnych zobowiązań. Bliższa w sp ó łp raca b yła zresztą niem ożliw a i z in n y ch w zględów. E m ig racja w ęgierska, częściowo z polecenia C avoura, a czę­

ściow o z w łasny ch ob aw p rzed R osją i Słow ianam i, b a ła się w iązać z P olakam i. G en erał I. T ü rr o tw a rc ie sprzeciw ił się p rzy jm o w an iu P o­

laków do leg ii w ęg ierskiej i n iec h ę tn ie p a trz y ł n a zabiegi M ierosław ­ skiego w okół tw o rze n ia w łasnej legii. B yło więc m ało praw dopodobne, b y W ęgrzy zechcieli w spółpracow ać z C zartoryskim . B reański n ie w y ­ w iązał się także z in n ych poleceń. Z ain tereso w ał się w praw d zie jeń cam i polskim i w A leksan d rii i w y sła ł ta m n a w e t sw ojego człow ieka, a le to b yło w szystko, n a co się zdobył. O statecznie i on doszedł do w niosku, że dalsze s ta ra n ia w T u ry n ie są bezcelowe. Sam zaczął doradzać P a r y ­ żowi zaniechanie zabiegów w P iem o n cie i odłożenie n a przyszłość planów w łoskich. Niem ożliw ość ich k o n ty n u a c ji u zasad n iał rozm ow am i pokojo­

w y m i m iędzy C av o u rem i A u strią (!). W edług niego, dopiero fiasko ty ch rozm ów o tw o rzy łob y pole do ponow nego w y stąp ien ia G aribaldiego, a ty m sam ym i do w sp ó łp racy z P olakam i. W g ru n cie rzeczy B reański był zw olennikiem w sp ó łp racy z G aribaldim . Proponow ał, b y W itold C zarto ry sk i, za zgodą k ró la i C avoura, odw iedził G aribaldiego na C aprerze. C el tej w izyty b y ł ja s n y — uzyskanie pom ocy G aribaldiego w sta ra n ia c h o legię w N eapolu. W edług p la n u B reańskiego, W itoldow i to w arzy szy łb y on sam i M. L ubom irski. K a n d y d a tu ra L ubom irskiego pod y k to w an a została jego w cześniejszym i zabiegam i o w spólny w yjazd z B reańskim , A g e n t C zarto ryskieg o nie sp rzeciw iał się im, ale bez a p ro ­ b a ty H otelu L a m b e rt b ał się ru sz y ć w podróż. D latego proponow ał p rz y ­ jaz d W itolda. T ym czasem L ubom irski doniósł do P a ry ż a o plan ach ro k o w ań z G arib ald im ja k o o decyzji postanow ionej. W ieść d o tarła do H otelu L am b ert, w yw ołując dużą k o n stern ację. B reań sk iem u polecono ponow nie zerw ać k o n ta k ty z L u bom irskim i zaniechać m y śli o w y- jeźd zie db G aribaldiego. P o m y sł ro k o w ań w N eapolu uzn an o za n ie ­ rozsądny, m ogący ich ty lk o skom prom itow ać.

B reań sk i zaprzeczył później, jak o b y zdecydow ał się w ybrać na C a p re rę z L ubom irskim . N ie sądził jed n ak , b y z'abiegi w N eapolu skom ­ p ro m ito w a ły H otel L am b ert. W edług niego, w rządzie n e ap o litań sk im przew ażali u m iark o w an i liberałow ie, k tó rz y ogran iczali działalność ru c h ­ liw ej p a rtii rad y k a ln ej. B reań sk i n ie w idział zresztą m ożliw ości now ej w ojn y czy rew o lu c ji -w Ita l iii. P rzypuszczał, że W łosi poro zum ieją się n a w e t z papieżem n a zasadzie zrzeczenia się św ieckiej w ładzy przez O jca Św iętego i p rzen iesien ia sto licy do R zym u. T ak więc i o legii p o l­

skiej nie m a co m yśleć; W łosi p o p rze stan ą n a razie n a w ęg ierskiej 22.

22 BCz. rkps 1156/ew., Breański do Witolda Czartoryskiego z 16 i 20 listopada 1860 i do W ładysław a Czartoryskiego z 5 grudnia 1860. Tamże, rkps 5652, Breań-

(10)

H O T E L L A M B E R T A W S P Ó Ł P R A C A Z W Ł O C H A M I 1860—1861 291 W łasne zdanie i p rzy ja źń z L ubo m irskim spow odow ały, że k iero w ­ nictw o H otelu Lam ibert zrezygnow ało o stateczn ie z u słu g B reańskiego w e W ło szech 23. Jego m iejsce w 1 T u ry n ie zajął Leon Rzyszczew ski. K re w ­ n iak C zartoryskich, zw olennik W łoch i p rzy ja cie l w ielu czołow ych poli­

ty k ó w piem onckich, znacznie lepiej niż B re a ń sk i n a d a w a ł się do ro li ag en ta C zartory sk iego w 1 T u ry n ie. Z najom ości n a dw orze tu ry ń sk im , w sferach w ojskow ych i rządow ych, p o d trzy m y w an e od szeregu lat, św ietnie n a d a w a ły się do w y k o rz y sta n ia w zabiegach politycznych. N ie­

ste ty , italofilizm Rzyszczew skiego i1 jeg o k ry ty c y z m wobec ró żn y ch posunięć C zarto ry sk ieg o p rzeszk ad zały w stałej w spółpracy. Z resztą Rzyszczew ski, m im o en tu zjazm u d la G aribaldiego i W ik to ra E m anuela, trzeźw o ocen iał rozw ój w y d a rz eń w e W łoszech i nie w idział ta m w ięk­

szych szans p odniesienia spťaw y polskiej. Z ty ch w zględów n ie chciał w ystępow ać w c h a ra k te rz e oficjaln eg o a g e n ta i św iadczył u słu g i C zarto ­ ry sk iem u j'ako osoba p ry w a tn a 24.

Jeg o stan o w isko p o k ry w ało się częściowo z opinią ks. A dam a. S ta ry książę, w1 o d różn ien iu o d synów , b y ł p rzeciw n y zabiegom o legię w e Wło­

szech. W m ow ie listopadow ej (29 listo p ad a 1860) o strzeg ał rodaków , że

„ p ro je k t legionu w y d a je m u sią p rzed w czesn y ”, chociaż rozum ie zain­

tereso w an ie P o lak ó w odrodzeniem n aro d o w ym W łoch. Sam też uw aż’a, że W łochy p o trz e b u ją Polski, to te ż zam iary w spólnej w alk i z A ustrią, n ie dziw ią nikogo. W obecnej jed n a k chw ili Polacy nie p o w in ni się m ieszać do w ew n ętrzn y ch sp ra w w łoskich i podnosić św iętokradczą rę k ę n a O jca Ś w ię te g o 25. Cóż, k ied y głos księcia n ie znajdow ał ju ż po­

słu ch u an i w śró d em ig racji, an i ro d ak ó w z k ra ju . W y p raw a G arib aldieg o i zapow iedź tw o rzen ia legionów polskich przez M ierosław skiego spow o­

d ow ały gw ałto w ny n a p ły w P o lak ó w db W łoch z k ra ju i e m ig ra c ji26.

P o niew aż ocho tn ik ó w n ie m ożna b y ło po w strzym ać lub cofnąć, a n a szy b kie u tw o rzen ie legii n ie b y ło w idoków , należało się n im i zająć i zapew nić iim, jiakąś egzystencję. To b y ł je d e o z powodów , k tó ry sk łon ił W łady sław a C zarto ry sk ieg o do dalszych zabiegów w e W łoszech, m im o fia sk a dotychczasow ych. Do k o n ty n u o w a n ia w ysiłków zachęcała też część w łasn y ch stro n n ik ó w , p ro p o zy cje1 w ychodzące od W łochów i r y ­ w a liz a c ji z M ierosław skim . Zabiegi M ierosław skiego spow odow ały m .in.

fe rm e n t w kraju,, k tó ry u d zielił się ró w nież w arstw om posiadającym ,.

P o lity cy k ra jo w i zap y ty w ali w p ro st C zartory skieg o czy m ają poprzeć

ski — Adam Czartoryski, 23 listopada 1860. O kontaktach z W ęgrami i staraniach dem okratów por. m.in. A. L e w a k , op. cit., s. 84 nn.; K. M o r a w s k i , op. cit., s. 152 nn.; A. O s t r o w s k i , op. cit., s. 350 nn.; M. Ż y c h o w s k i , L u d w ik Mie­

rosławski, W arszawa 1963, s. 482 nn.; J. Z d r a d a , Sto sunki polsko-w ęgierskie przed p o w stan iem sty c z n io w y m (1859—1862), PH LIV, 1963, z. 2, s. 298 n.; Wł. K a r b o w ­ s k i , Polska szkoła w o jsk o w a w e Włoszech (1861— 1862), „Studia i m ateriały... WPH”

t. VIII, 1962, cz. 2, s. 15 nn. i inne opracowania.

23 BCz. rk,ps 1157/ew, Breański — W ładysław Czartoryski, Turyn 6 sierpnia 1861.

24 W I860 r. R zyszczew ski przebyw ał w e W łoszech od kw ietnia do maja, od lipca do listopada i w grudniu. Por. BCz. rkps 5652, Rzyszczew ski — A. J. Czartoryski, 2 kw ietnia 1860. Por. też A. E. K o ź m i a n , o.p. cit. t. IV, s. 167, 187—250.

25 BCz. rkps 5682, sprawozdanie z obchodu 29 listopada 1860.

26 M. Ż y c h o w s k i , op. cit., s. 490 nn.; A. O s t r o w s k i , op. cit., s. 355 n.;

R. R o g i ń s k i , S zkota w o js k o w a polska w e Włoszech, „Tygodnik Ilustrow any”

nr 27, s. 548. Por. też prace E. H a l i c z a i Wł. K a r b o w s k i e g o o szkole w Cu- neo. Sporo m łodzieży z kraju uciekało do M ołdawii, skąd same władze m iejscowe w y syłały ją do Włoch.

(11)

finansow o istn iejący (rzekomo!) legion polski w e W łoszech. Chcieli w ie­

dzieć rów nież, ja k ie szanse ro zw oju m ają oddziały polskie i czy rzeczy­

w iście cieszą się poparciem P iem o n tu i F ran cji, zwłaszcza ks. N a­

poleona 27.

W obec nacisku z ró żn y ch stro n , k iero w n ictw o H o telu L a m b e rt pole­

ciło R zyszczew skiem u w ybadać jeszcze raz. stano w isko rzą d u i C av o u ra odnośnie w spółpracy z P o la k a m i28. W raz ie o trz y m an ia pozytyw n ej odpow iedzi, do T u ry n u ru sz y łb y W itold C zartoryski. Zgoda n a jego w yjazd do P iem o n tu n a stą p iła ju ż w początku g ru d n ia 1860 r. Jego k a n d y d a tu ra n a re p re z e n ta n ta P o lak ó w w T u ry n ie n ie b u d ziła w ątpli­

wości. Ja w n y sy m p a ty k W łoch, oficer piem oncki z la t 1848— 50, u trz y ­ m ujący sta łe k o n tak ty z P o la k am i we W łoszech, m ógł liczyć n a dobre p rzy jęcie W łochów i d u że poparcie oczekujących go w Ita lii Polaków 29.

O d opinii Rzyszczew skiego zależało więc, czy ks. Witold: przybędzie do T u ry n u . O dpow iedź Rzyszczew skiego rozw iała złudzenia. P odobnie ja k B reań sk i i on nie daw ał n ad zieji na pow odzenie akcji polskiej w P ie ­ m oncie. Z rozm ow y z Cavourem. w nioskow ał, że rz ą d po p ro stu n ie chce m ieć do czy nienia z P olakam i. P re m ie r b y ł n ieu fn y i przeciw n y kom plikacjom w e W łoszech. W y k orzy stan ie elem en tu polskiego u w ażał n a d a l za rów noznaczne z k o n flik tem z Rosją, m im o że R zyszczew ski usiłow ał od d aw n a obalić niesłuszność tego m niem ania. W pływ po lski n a Słow ian b rał za ab stra k cy jn ą teo rię i rozw ażał jed y n ie jak o hipotezę,, z k tó rą n ie m ożna się liczyć, dopóki nie s ta n ie się rzeczyw istością. „Nie m a więc w T u ry n ie — dodaw ał R zyszczew ski' ■— najm niejszeg o ele­

m en tu n a w e t dobrej woli, k tó ry by n am um ożliw ił w yciągnięcie k o rzy ­ ści dla naszej sp ra w y ”. Rzyszczew ski w y jaśn iał też, że C avour p rz y ją ł M ierosław skiego jed y n ie ze w zględu n a p ro te k c ję ks. N apoleona. Jedy ne, co C avour im proponow ał — to poro zu m ienie z G aribaldim . Rzyszczew ­ ski sądził jed n ak , że w spółpraca z G aribaldim b yłaby bard ziej kło p o t­

liw a niż pożyteczna dla H otelu L am bert. O strzegał także, że nie m ożna się łudzić sy m p atią opinii w łoskiej, bo choć sp rz y ja zam iarom polskim , nie m a żadnego wplyw'u n a rząd. W te j sy tu a c ji pozostaje tylko o d ro ­ czyć w szelkie działanie w T u ry n ie 30.

Do takiego sam ego w niosku doszedł rów nież W ładysław C zartoryski i w strzym ał b ra ta z w yjazdem do T u ry n u . Mimo to ks. W itold nie rezy g n o w ał z podróży. M ając w rę k u większość k o n tak tó w w łoskich, bardziej o p ty m isty czn ie p a trz y ł na m ożliwość w spółpracy. Gotów był jechać do G aribaldiego i porozum ieć się z nim w sp raw ie fo rm ow ania legii polskiej. N am aw iali go do teg o n iech ętn i M ierosław skiem u ofice­

ro w ie polscy w N eapolu. Za pośred n ictw em Chotom skiego, ag en ta C zar­

to ry sk ich i garibaldczyka, p ły n ęły z N eapolu zachęcające propozycje.

27 BCz. rtaps 1145/ew, 1155/ew, 1157/ew, prośby em igrantów o protekcję do wojska włoskiego i korespondencja .agentów włoskich. Tamże, rkps 1156/ew, K. Ordon ■ Wł. Czartoryski, Meaux 26 lutego 1860 oraz K. Rogawski — Wł. Czartoryski, 2 grud­

nia 1860; A. O s t r o w s k i , op. cit., s. 353—56; H. W e r e s z y c k i , Hotel Lam bert 1 obóz białych przed w y b u c h e m pow stania styczniowego, PH L, 1959, z. 3, s. 540.

28 List w tej sprawie w ysłał Wł. Czartoryski do R zyszczew skiego 29 grudnia 1860.

29 BCz. r'kps 95'3/ew, M. Czartoryska — Wł. Czartoryski, Biarritz 15 listopada, 2 i 11 października 1860 oraz Witold Czartoryski — W ładysław Czartoryski, Changy 5 grudnia, Hyères 17 i 20 grudnia, N icea 28 grudnia 1860 r. Tamże, rkps 1155/ew, 1156/ew, 1157/ew, korespondencja agentów włoskich.

80 BCz. rkps 1146/ew, Rzyszczew ski — Wł. Czartoryski, Turyn 1 stycznia 1861.

(12)

H O T E L , L A M B E R T A W S P Ó Ł P R A C A Z W Ł O C H A M I 1860—1861 293;

C hotom ski pisał, że ks. Wi'told m iałb y m ożliw ość skuteczn y ch rok ow ań z Garibaldim,, rząd em n e a p o lita ń sk im i gen. A. M ilbitz-Izensm idtem . M ilbitz, ja w n y p rzeciw n ik M ierosław skiego, a p rzy ja cie l Chotomskiego,.

cieszył się dużym a u to ry te te m u G aribaldiego, W łochów i Polaków 1. Ja k o najw yższy' sto p n ie m P o la k w w o jsk u 'włoskim w y su w an y b y ł przez e m i­

grację w N eapolu n a przyszłego dow ódcę legii polskiej. Co ciekawsze, M ilbitz, m im o św ietn ie zapow iadającej się k a rie ry w ojskow ej we W ło­

szech i p rzek o n ań dem okraty czn y ch , łatw o uleg ł nam ow om C hotom -

S ikiego і. godził się n a k a n d y d a tu rę o ra z w spółpracę z H o telem Lam bert..

Ż ądał tylko, b y z in icjaty w ą p ierw sz y w y stą p ił C zartoryski, aby nie być posądzonym o n a rz u c a n ie się.

Nic więc dziw nego, że C hotom ski n a le g a ł w listach n a p rzy jazd ks. W itolda i rozm ow y z M ilbitzem , d la „om ów ienia wspólnego· sp raw y polskiej i d an ia jej n ajlepszego k ie ru n k u ”. Je d n a k ks. W itold, m im o o bietnic, n ie p rz y b y ł do N eapolu 31.

Z początkiem 1861 r. s y tu a c ja w e W łoszech P ołu dn iow y ch uległa zm ianie. P o tzw . reo rg a n iz a c ji A rm ii P o łu d n ia (d ek ret z 30 stycznia 1861) w iększość w ojskow ych polskich zdecydow ała się opuścić N eapol i szukać m iejsca w arm ii piem onckiej w T u ry n ie , G en ui i M ediolanie.

W ich ślad y poszedł ró w n ież C hotom ski, podając się w lu ty m 1861 r. do dym isji. W y b ierając się do T u ry n u (przybył 24 m arc a 1861), w ierzył, że w e W łoszech P ó łn o cny ch zaistn iały szanse dla sp raw y polskiej, w zw iązku z p e rsp e k ty w ą now ej w ojny austriacko-w łoskiej. D latego p roponow ał z kolei, by C zartory sk i rozpoczął s te ra n ia o legion po lsk i lu b g alicyjski w T u ry n ie. W edług Chotom skiego, H otel L a m b ert po ­ p a rłb y większość d y m isjonow anych oficerów , n iep o d atn y ch n a agitację M ierosław skiego. S tarzy em igranci i w o js k o w i32, w o dróżnieniu od n a j­

m łodszej em ig racji, m ieli szukać solidniejszych g w aran cji niż zapew nie­

n ia M ierosław skiego o p o p ieran iu go przez. G aribaldiego i T ü rra . Ci w łaśnie ludzie u tw o rzy lib y k a d ry legionu, sform ow anego z em igran tów w N eapolu, T u ry nie, G enui itp. N ie zastan aw iał się ty lk o C hotom ski, czy rz ą d Piem oncki w y razi zgodę n a tw o rzenie legii polskiej. A to, ja k w ie­

m y, było m ało p ra w d o p o d o b n e 33.

W lu ty m 1861 r. rzeczyw iście p o jaw iły się now e m ożliw ości dla po­

lity k i polskiej w Italii. P rz y n io sły je m a n ife sta c je p a trio ty c z n e w K ró­

lestw ie P olskim i u tw o rze n ie zjednoczonych W łoch. Te dw a w ydarzen ia w y w arły w pływ zarów no n a w łoską p o lity k ę H o telu L am b ert, ja k i n a stanow isk o rzą d u tu ry ń sk ieg o wobec Polaków . W y pad ki lu to w e w W ar­

szaw ie uzm ysłow iły H otelow i L a m b ert ich zw iązek z sy tu a c ją e u ro p e j­

ską i nieuchronność now ego sta rc ia z Rosją. Pow szechnie sądzono, że ru c h k rajo w y pobudziły w y d arzen ia włoskie, gdyż — ja k pisał K ajsie- wioz — „bez w ia ry w P iem on t, bez n adziei w G aribaldiego nie b y łb y tak ro zru szał [się] lu d ek po m iastach ” 34. M an ifestacje p a trio ty czn e

31 Na przeszkodzie podróży Witolda Czartoryskiego stanęła chorcba i sprzeciw Biura.

32 Białkow ski, Borysławski, Czajkowski, Englert, Idzikowski, Janowicz, Lange, Langiewicz, Ledóchowski, Ordon, Sandecki, Zaborowski i inni.

33 BCz. rkps 956/ew, T. Grocholski do Wł. Czartoryskiego m.in. z 29 stycznia, 2 i 19 lutego 1861. Tamże rkps 953/ew, listy Witolda Czartoryskiego z 1861 oraz 1157/ew, F. Chotomski — Czartoryski, Neapol 31 stycznia 1861; A. O s t r o w s k i , op. cit., s. 325 n.

34 BCz. rkps 5699, K ajsiew icz — Kalinka, Rzym 22 września 1861. Por. też S. K a l e m b k a , Wielka Emigracja, W arszawa 1971, s. 420.

(13)

i k rw a w e starcia w K ró lestw ie w y w o łały ró w nież duże zainteresow anie w Italii. O pinia i p ra s a n ie u k ry w a ły sy m p atii dla P o la k ó w 35. Zw iększyły się więc szanse p o p arcia asp iracji polskich p rze z W łochów.

Z drugiej stro n y , utw o rzen ie K ró lestw a W łoskiego zam knęło _kilku- le tn i o k res niepew ności o losy W łoch. Z n ik ły szan se n a dyplom atyczne, bądź fra n c u sk ie ro zw iązanie sp ra w w łoskich, n a re s ta u ra c ję obalonych m o n arch ii i rew in d y k a c ję u tra c o n y ch ziem przez papieża. W ypadało u znać istn iejący sta n rzeczy, ty m b ard ziej, że zjednoczenie k ład ło tam ę rep u blice i kończyło rew o lu c y jn y e ta p w alk i narod ow ej. M onarchia lib e - ralno-narodoW a b y ła do p rzy jęcia i o dpow iadała przekonaniom politycz­

n y m H o telu Lamibert.

P ozostała jed n a k n ad al przeszkoda w h arm o n ijn y m ułożeniu sto su n­

ków m iędzy W łocham i i H otelem L am b ert, m ianow icie k w estia rzym ska.

N iep rzejed n an e stano w isk o p apieża w obec W łoch zm uszało H otel L am ­ b e rt do bardzo ostro żn ego postęp o w ania w sto su n k ach z W łocham i. R zym d aw ał w y raźn ie do zrozum ienia, że n ie życzy sobie k o n tak tó w polsko- -w łoskich i o stro rea g o w ał n a w szelkie ich p rzejaw y . P olacy n ie m ają w ’ R zym ie n im b u św iętości z pow odu sy m p atii1 do rew o lu c ji w łoskiej — donosił w g ru d n iu 1801 r. a g e n t rzy m sk i C zartoryskieg o a ,,to, co zaszło w G e n u i n ’est m a lh eu reu ä em en t pas fa it pour nous fa ire avan cer ici” 36.

H otel L a m b ert zaś nie zam ierzał zryw ać z R zym em . P a trio ty c z n o -re li­

g ijn y c h a ra k te r m an ifestac ji w K rólestw ie, p ro p ap iesk ie stan ow isk o czę­

ści działaczy obozu, ideologia i s ta ra zasada do brych sto su n k ó w ze S to ­ licą Ś w iętą sk ła n ia ły n a w e t do zacieśnienia - k on taktó w . W rez u lta c ie p o lity k a H o telu Lam bert: w e W łoszech, m im o now ej sy tu acji, pozostała w yp ad k ow ą dw u te n d e n c ji polityczno-ideow ych i b y ła w yn ikiem kom ­ p rom isu m iędzy tra d y c y jn ą w iernością dla S tolicy A postolskiej, a sy m ­ p a tia m i dla n aro dow ych W łoch. P o n iew aż je d n a k sym p'atie i nadzieje zw iązane z W łocham i sta ły się silniejsze, H otel Lam ibert pośw ięcał w ię­

cej uw ag i T u ry n o w i 37.

P ro b lem em pierw szoplanow ym pozostała n ad al sp raw a legionu pol­

skiego. O jego u tw o rzen ie nie p rze staw a ł nalegać Chotom ski. K o rzy stn y oddźw ięk m an ifestacji w arszaw skich w społeczeństw ie w łoskim u w ażał za okazję do pod jęcia now ych sta ra ń . S ugerow ał, że W łochy zgodzą się n a fo rm ację legii, g dy C zarto ry sk i sk o rzy sta z po śred n ictw a F rancji.

Z daniem Chotom skiego, rów n ież W ęgrzy zachęcali P o lak ów do s ta ra ń o w łasn ą legię. T łum aczył to tym , że K o ssu th i K lap k a zgodnie z um ow ą z rząd em południow o-w łoskim , nie m ogli przyjm ow ać do sw ej legii w Noli em igracji polskiej (najw yżej G alicjan n a p ro sty c h żołnierzy).

T ym czasem P olaków ch ętn y ch do legii w ęgierskiej było coraz w ięcej.

Istn ia ła w ięc obaw a, że rz ą d n a d a jej c h a ra k te r m iędzynarodow y i odda jej dow ództw o M ierosław skiem u. Tego zaś W ęgrzy nie chcieli.

35 O przyjaznym zainteresow aniu W łochów wypadkam i w arszaw skim i donosił m.in. Chotomski (BCz. rkps 1157/ew, list z 11 marca 1861). Natom iast A. Ξ. K o ź - m i a n pisze _ (op. cit. t. IV, s. 26-2 n.), że Polacy uw ielbiają Piem ont i Włochów, a ci w ściekają się na ruch w arszawski, umizgując się do Rosji.

36 BCz. rkps, 954/ew, K. Czartoryski ·— Wł. Czartoryski, Rzym 19 grudnia 1861.

37 Mimo ‘tego zabiegi w Rzym ie prowadzone były na szerszą skalę. Wyrazem hołdu dla polityki Cavoura był udział W ładysław a Czartoryskiego, Koźm iana i R zy­

szczew skiego w nabożeństwie żałobnym w Paryżu po jego śmierci. Por. A. E. K o ź - m i a n, op. cit. t. IV, s. 315; Κ. M o r a w s к i, op. cit., s. 152 n.

(14)

H O TEL· L A M B E R T A W S P Ó Ł P R A C A Z W Ł O C H A M I 1860^-1861 295 C hotom ski w rócił w ięc p o n o w n ie do p ro je k tu p rzy ja zd u ks. W itol­

d a 38. Tym, raz e m sp o tk a ł się z p o zyty w n y m oddźwiękiem, k iero w n ictw a obozu. W zw iązku z w y p ad k am i w k r a ju i rozm ow am i z rząd em w łoskim w H otelu Lam bert; zdecydow ano się w k w ie tn iu 1861 r. po r a z d ru g i w ysłać ks. W itolda do T u ry n u — jak o p rzeciw w agi dla M ierosław skiego.

J a k w spom nieliśm y, ks. W itold n ie zerw ał k o n ta k tu z ag en tam i w e W ło­

szech i sposobił się do sam odzielnego k iero w an ia ich działalnością. M ię­

dzy inn ym i z jeg o po lecen ia w y ru sz y ł z G enui w podróż n a W ęgry e m ig ra n t Z ieliński, b y zbadać cele ru c h u w ęgierskiego. W cześniej m iał w ybadać z a m iary em igracji w ęgierskiej w e W łoszech i pom óc B re a ń ­ sk iem u w naw iązan iu z n ią stosunków 30.

Z a m ia r p rzy ja zd u ks. W itolda do T u ry n u w yw ołał po ru szen ie w śród tam tejszej Polonii. N ajb ard ziej cieszył się C hotom ski licząc, że dojdzie w reszcie do sp o tk an ia z M ilbitzem „szczerze sp rz y ja ją c y m dom owi J. O. K sięcia”. Milbitz;, m im o in try g M ierosław skiego, w m arc u 1861 r.

zastąp ił gen. Cosenza n a stan o w isk u 16 d y w izji p iecho ty i b ra n y b y ł pod uw agę jako k a n d y d a t n a k o m en d a n ta plantowanej legii zagranicznej.

G aribaldi, w izy tu jąc w k w ie tn iu ow ą dyw izję w A sti koło T u ry n u , bardzo pochlebnie ocen ił p racę M ilbitza i dał publicznie w y raz sw ej sy m p a tii dla P o ls k i40. W tej s y tu a c ji C hotom ski uw ażał p ozyskanie M ilbitza za

„ arcy p o żąd an e” . W edług Chotom skiego, p rzy ja zd ks. W itolda rozw iązał­

by ró w n ież p ro b lem sta le n ap ły w ającej do T u ry n u e m ig rac ji polskiej.

W środow isku tej em igracji działy się rzeczy n iep rzy jem n e. P ozbaw ieni zajęcia, o szu k ani n ad z ie ją legionów , skłóceni politycznie i n iezd yscyp li­

n o w an i e m ig ran ci zaczęli szukać zapom nienia w p ijań stw ie, gorszących zajściach, b ó jkach i a w a n tu ra c h . W odpow iedzi w ładze p o licy jn e w y ­ d a liły kilku P o laków z m ia s ta i o g ran iczy ły zezw olenia n a p o b y t w T u ­ ry n ie . W ty ch okolicznościach jed y n ie u tw o rze n ie leg ion u lu b jeg o za­

pow iedź p rzy w ró ciły b y spokój. Ks. W itold p rzek o n ałb y o ty m rząd i uzyskał jeg o zgodę n a form ow anie polskich oddziałów w ojskow ych.

Rząd, zdaniem Chotom skiego, nie zaniechał jeszcze prtojektu legii zag ra­

nicznej, a n a w e t zam ierza zwrócić się z nim do p a rla m e n tu . J e s t więc re a ln a szansa stw o rzen ia oddziałów polskich, jeśli nie sam odzielnie, to razem z W ęgram i. P o b uncie legii w ęg iersk iej1, rzą d p oszedłby chętniej n a przem ieszan ie jej ele m en te m polskim . Je ślib y n a to m ia st W łochy od­

m ów iły fu n d u szy n a org an izację w ojskow ą, P o lakó w mtogłaby wziąć na żtołd A nglia 41.

J a k w idzim y, C hotom skiem u n ie b rak o w ało p ro je k tó w i pom ysłów . W szystkie o p ierały się n a n aiw n ej w ierze w życzliw ość W łochów, Anglii,

F ra n c ji i W ęgrów do polskiego legionu.

38 BCz. rkps 1157/ew, Chotomski — A. Rutkowski, Neapol 11 marca 1861 oraz C hotom ski — Wł. Czartoryski, N eapol 17 m arca 1861; K. M o r a w s k i , op. cit., s. 153 nn.; J. Z d r a d a , op. cit., s. 298 n.

39 W. Czartoryski interesow ał się także założeniem dziennika „La Pologne” ■ w Turynie lub Neapolu. Por. BCz. rkps 956/ew, T. Grocholski — Wł. Czartoryski, Nicea. 2 i 19 lutego 1861 oraz rkps 953/ew, W. Czartoryski, 11 marca 1861.

40 W jesieni 1861 r. M ilbitz został zatwierdzony przez króla na stanow isku do­

w ódcy dywizji i otrzym ał awans na generała dywizji.

41 BCz. rkps 1157/ew, raporty Chotomskiego z Turynu z 23 i 26 kw ietnia, 7 maj.a, 15 lipca, 2 i 31 października 1861 oraz 1156/ew, Rzyszczew ski — Wł. Czartoryski, 13 m aja 1861. Tamże, rkps 953/ew, W. Czartoryski — Wł. Czartoryski, 4 i 11 marca, 2 kw ietnia 1861, 17, 20 i 28 grudnia 1860 oraz 956/ew, T. Grocholski — Wł. Czarto­

ryski, 29 stycznia, 2 i 19 luitego 1861.

(15)

W o dróżnieniu od Chotom skiego, kierow n ictw o H o telu L a m b e rt cecho­

w ał p rzesad n y pesym izm . P ostępow ano w ięc b ard zo ostrożn ie i n ie chciano bez up rzed nieg o ro zeznan ia i nad ziei pow odzenia w ysłać ks. W i­

to lda do T u ry n u . P o d o b n ie ja k w g ru d n iu 1860 r. postanow iono wcze­

śniej w ybadać g ru n t za po śred n ictw em Rzyszczew skiego. T ym raz e m R zyszczew ski w y jech ał z upow ażnienia B iu ra H otelu L am b ert. B yło to m .in. w y nikiem m arcow ych i kw ietn io w ych n a ra d p o lity k ó w k rajo w y ch i © m igracyjnych w H otelu Lamibert n'ad, k ie ru n k ie m dalszej p o lity k i obozu za granicą i sto su n kiem do w y d arzeń w K r ó le s tw ie 42. M isja Rzyszczew skiego m iała uzupełnić sondaże Wł. C zartoryskiego, A. E. K oź- m iana, A. Potockiego w e F ra n c ji o stan ow isku W łoch i N apoleona III wobec w y p ad k ów w K ró lestw ie i o szansach pow iązania sp ra w y polskiej z w łoską *■*. O w ysłanie kogoś do T u ry n u zabiegał sam Rzyszczew ski.

Jeszcze w końcu 1860 r. przeciw n y w sp ółp racy z W łocham i, pod w p ły ­ w em w ypadków luto w y ch w W arszaw ie i zjednoczenia W łoch doszedł do w niosku, że przed P o lak am i we W łoszech o tw a rły się znów pewne·

możliwości. Toteż zaledw ie po k ilk u n a stu dn iach p o b ytu w P a ry ż u ru szył z po w ro tem do W łoch, zao p atrzony w in stru k c je C zarto ry sk ie­

g o 44. P raw dopodobnie już w połow ie k w ietn ia 43 uzyskał au diencję u p r e ­ m iera W łoch i p rzep ro w ad ził z nim półtoragodzinną rozm ow ę. C avo ur p rz y ją ł go dobrze i p o raz pierw szy, ja k zauw ażył Rzyszczew ski, b y ł rozm ow ny i szczery. T em atem rozm ow y by ły n ie ty le sp raw y w zajem ­ nej w spółpracy, co c h a ra k te r, zasięg, siła i p e rsp e k tw y ru c h u n aro d o ­ w ego w K ró lestw ie. P'rem ier zap y tał w prost, ja k daleko P o lacy zam ie­

rz a ją si'ę posunąć i jak ie w idzą m ożliw ości rozw iązania sp raw y polskiej.

Rzyszczew ski odpow iedział ostrożnie, że P olacy nie m a ją złudzeń co do jej rozw iązania w łasnym i siłam i. D latego s ta ra ją się pow strzym ać ru c h n aro d o w y i u trz y m ać go w g ran icach legalności. Jednocześnie in fo r­

m u ją opinię E uropy o rzeczy w istej sytuacji! w k ra ju . Je śli idzie o p ro ­ gram narodow y, p rzy ję li taki, ja k i n arzu ca im rozw ój w ydarzeń. Z a­

w ie ra on a p ro b a tę d la o trzy m y w an y ch ko ncesji i żądanie dalszych.

O statn ią koncesją w inno być zjednoczenie (a n n exio n ) trz e ch p ro w incji polskich (chodzi o K rólestw o, Liitwę i Ruś) w jed en organizm , D alszy p ro g ra m rozw iązania sp ra w y polskiej zależy już od poczynań Europy, głów nie N apoleona III. D lateg o P olacy in fo rm u ją cesarza n a bieżąco o swoich planach, o trz y m u ją c w zam ian w skazów ki do dalszego d ziała­

nia. C avour u zn ał postępow anie i program , polski za rozsądny, p y ta ł jed n ak , czy w R osji n ie m a polityków , k tó rz y skłon iliby c ara do zgody n a żądania polskie. R zyszczew ski odrzekł, że je s t niem ożliw ością n a ­ kłonić ca ra do u stępstw . S am C avour w ie dobrze, że czynione p rze z N apoleona zabiegi: w tej sp raw ie n a tra fiły na zdecydow any opór. Roz­

m ow ę zakończył C av ou r ośw iadczeniem , że N apoleon zasięga jego opinii n a te m a t w spólnej w łoskO -francusko-angielskiej in te rw e n cji w sp ra w ie

42 Por. H. W e r e s z y c k i , Hotel Lam bert i obóz bialvch, s. 514—544.

48 Dokładnego przebiegu rozm ów we Francji nie znamy. Wiemy natom iast, że Francja nie zachęcała do w ystąpień przeciw Rosji. ,

44 R zyszczew ski przybył z Włoch 7 m arca 1861 (A. E. K c ź m i a n , op. cit. t. IV, s. 250). Por. BCz. rkps 1158/ew, R zyszczew ski — Wł. Czartoryski, Paryż samedi i vendredi 1861: „Quant àl’action, que Vous voudriez entreprendre à Tourin, o m ó w i­

my ją jutro, łuib spotkamy się, by ją orzedyskutow ać”. Por. A. E. K o ź m i a n , op.

cit. t. IV, s. 250 nn.

45 Daty dokładnej brak. Pod dniem 18 kw ietnia 18Θ1 K o ź m i a n notuje (op.

cit. t. IV, s. 257): „dziś odebrałem list bardzo zajmujący od R zyszczewskiego, jadę z nim do W alew skiego”. List ten, to chyba relacja z rozm owy z Cavourem.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zanga, que l'on avait chargé rapidement par crainte de retour de don Blas, avait pris le coffre de façon que don Fernando se trouvait avoir la tête en bas ; la douleur

[r]

Il en résulte que les tétraèdres latéraux dans les systèmes de 5 tétraèdres ne peuvent être réguliers; par conséquent l’espace E3 ne peut être pavé en même temps avec

RODZINA BUŁGARSKA W XIX STULECIU WIDZIANA OCZYMA POLAKA ORAZ W UTWORACH AUTORÓW RODZIMYCH 193.. stolarska nie dawała się spostrzegać w niczym, z wyjątkiem stolika krągłego, bardzo

9h. Za każdą odpowiedź 0,5 pkt. Za każdą poprawną odpowiedź 1 pkt. Léonard est allé à Lyon pour son travail. Il était surpris parce que tous les magasins étaient fermés, il

Zijn vader deelde de vloei- stof in een buis op in kleine plakjes, waarbij de druk niet alleen op de wand werd uitgeoefend, maar ook tussen de plakjes onderling; dit

Ponieważ zostały do nich dotychczas zaliczone zasady metafizyki, zasady n au k szczegółowych, zarówno uzna­ ne na&gt; podstawie ich oczywistości bezpośredniej, jak

Is i t possible to replace this simply by the total roughness or DDJSt i t be assumedthat the boundary layer follows the bed form 50 that the velocity distribution remains a function