C en a 4 grosze. Lublin, Niedziela 15 Czerwca 1913 r. Rok VIII
K M tJEIt Administracja otwarta od godiiny 10-ej do 3-ej popoł. i od 5-ej do 7-ej wiecz. # * # Redaktor lub jego zastępca przyjmuje od
godz. 11 do 12 rano i od 4 do 5 wiccz.
Cena prenumeraty:
w Lublinie zfodnoszeniem dojdomów: rocznie 5 rb.
20 kop., półrocznie 2 rb.
60 kop., kwartalnie 1 rb.
30 kop., miesięcznie 45 kop., tygodniowo 15 kop.
Z przesyłką pocztową:
Rocznie 6 rb., półrocznie 3 rb., kwartalnie 1 rb. 50 kop., miesięcznie kop. 50.
Zagranicą 8 rb. rocz.
[Cena Ogłoszeń:
Na 1 stronie wiersz je- dnoszpaltowy petitem lub jego miejsce 25 kop., na 3-ej stronie 15 kop., na
4-ej stronie 10 kop.
Margines środkowy jed
norazowo—4 rb., następ
ne razy 3 rb.
Drobne ogłoszenia po 2 kop. od wyrazu.
Redakcja za treść ogłoszeń nie odpowiada.
Skrzynka pocztowa Nr 62.
REDAKCJA i ADMINISTRACJA: Krakowskie-Przedmieście N° 60 _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ Telefon N2 2-82.
Prace nadesłane bez wskazania warunków Redakcja zamieszcza bezpłatnie. Rękopisów nie zwraca się.
Zm. adr. umiejsców. 20
k.A® 135.
Place do sprzedania na ffironowicacfi
na teiytorjum samego folwarku, wzdłuż szosy Zamojskiej, pomiędzy mostem na Czerniejówce i lin ją kolejową, naprzeciw parku miejskiego. Wiadomość u gieometry przysięgłego Zy-
= = = = = gmunta Majewskiego, Krakowskie-Przedmieście 39, telefon 199. = = = = =
lokaSe d(l wynajęcia
W O G R O D Z IE . = = Dwa mieszkania po 4 pokoje i jedno 2 pokoje.
2063
DO SPRZEDANIA DOM Z PLACAMI
ulica Czechowska N2 3,342ab.
Oferty nadsyłać można: Marki Warszawskie
Olechnowicz. 2051
W a ż n e w se z o n ie !
„POMOC’
Lub. Iow. popier. drobnego przemysłu
iJJ
Z p o w o d u l i k w i d a c j i
Zupełna wyprzedaż
T O W A R Ó W B Ł A W A T N Y C H
= 7-... NIŻEJ CENY KOSZTU ========
sak S. RADZIKOWSKI i Ss
LUBLIN, Krak.-Przedmieście N? 24.
Krakowskie-Przedm. Ne 53.
Płótno na żagle, oraz żagle gotowe. Przed
stawicielstwo fabryki tapet papierowych Pranaszka w Warszawie.
Tapety od 10 kop. do 2 rb. 2 0 kop. za rolkę.
ZA K tflD UROLOGICZNY d-ra Aleksandra Fryszmana
Warszawa, Elektoralna Nfi 3, tel. 67-29.
przyjmuje n a stałe pom ieszczenie chorych z cierpieniami nerek, pęcherza i cewki moczowej.
POBYT OD 3 DO 8 RUBLI DZIENNIE.
Związefi zawodowy czy szitoła na majstrów.
W ubiegły czwartek odbyło się walne zebranie u metalowców. Na porządku dziennym były różne sprawy szerszy ogół mało interesujące, dlatego wchodzić w nie nie będziemy. Natomiast wypada zwró
cić uwagę na poglądy panujące w Związ
ku i na zebraniu głośno wypowiadane.
Z tego, co tam mówiono, wynika jasno, że bardzo znaczna część członków, bodaj większość, zupełnie nie zdaje sobie spra
wy z tego, czym związek zawodowy być powinien, jakie są jego cele i zadania.
§ 2 ustawy Związku opiewa: „Celem Związku jest bronienie i popieranie ma- terjalnych i duchowych interesów swych członków, środkami dozwolonemi przez o- bowiązujące prawa".
Widzimy z tego, że pierwszym zada
niem Związku jest obrona ekonomicznych interesów swych członków. Chodzi te
raz o to, co pod tą obroną rozumieć na
leży?
Po wskazówki sięgnijmy do wszyst
kich innych zrzeszeń ekonomicznych, choć
by do zrzeszeń kapitalistycznych, np. syn
dykatów cukrowniczych, lub syndykatów właścicieli ziemskich. Syndykat taki, czyli związek ma przedewszystkim za zadanie wywarcie solidarnego nacisku na tego, ko
mu towar sprzedaje lub od kogo kupuje.
I tak:—syndykaty cukrownicze mają na celu z jednej strony solidarny nacisk na plantatorów i obniżanie ceny burakowy a z drugiej—solidarny nacisk na nabywców cukru i podnoszenie jego ceny. Tak sa
mo syndykaty rolne mają na celu solidar
ny nacisk na dostawców, np. narzędzi rolniczych, aby narzędzia te dostać {można było najtaniej, a z drugiej strony solidar
ny nacisk na kupców zbożowych (choć nasze syndykaty rolne sprzedażą zboża jeszcze się nie zajmują) aby za zboże o- trzymać ceny możliwie największe.
Przytym bynajmniej nie chodzi o to, aby jedna cukrownia lub jeden rolnik wzbogacił się kosztem drugiego, lecz prze
ciwnie—chodzi o to, aby cukrownie za
miast przelicytować się nawzajem w zni
żaniu ceny cukru, utrzymywały solidarni*
wysoką cenę. Doszli oni bowiem do prze
konania—i codzienne doświadczenie je po
twierdza—że jakiemu bądź ekonomicznemu naporowi tylko solidarnie przeciwdziałać można.
Tak postępują fabrykanci i inni k a
pitaliści, gdy wchodzą w grę ich własne interesy. Umieją łączyć się i zamiast spółzawodniczyć jedni z drugiemi solidar
nie bronią się nawzajem.
Spojrzyjmy teraz, jakie są ekonomi
czne interesy robotników, komu i co oni sprzedają? Robotnik jeden tylko towar ma do zbycia—swoją własną pracę. To
w ar ten kupuje od niego fabrykant, pła
cąc zwykle bardzo niską cenę.
Otóż pierwszym i podstawowym za
daniem związków’ zawodowych, albo syn
dykatów, jest podniesiesie tej ceny, czyli zmuszenie fabrykantów do większej płacy i krótszego dnia roboczego. Ale rezultat ten tylko solidarnością można osiągnąć;
nie konkurencją wzajemną, nie spółzawo- dniczeniem z towarzyszami pracy i toro
waniem sobie pomiędzy niemi drogi łok
ciami, jeno łącznemi wystąpieniami w o-
bronie całej swej klasy—jak to czynią
1
2.
cukrownicy odnośnie plantatorów, lub jak postępują względem robotników sami fa
brykanci, którzy baczą pilnie, aby w pła
cy robotniczej nie przelicytowywać się nawzajem i solidarnie płacić robotnikom zawsze możliwie najmniej.
Niestety u naszych metalowców zgo
ła odmienne na ostatnim zebraniu ujaw
niały się dążenia. Mówiono tam —i słowa te liczną aprobatę znajdowały—że zada
niem Związku nie jest obrona robotnika przed fabrykanckim wyzyskiem, nie walka o lepszą płacę, jeno wykształcenie się za
wodowe po to.., aby potym zostać maj
strem lub nawet fabrykantem.
Na zebraniu tym jako zasadę postę
powania rzucono zdania następujące: Kiep ten żołnierz, który nie chce być gienera- lem! Co znaczy, że kiep ten robotnik, który nie marzy o zostaniu fabrykantem.
Twierdzeniu temu inne przeciwstawić należy i powiedzieć: Zdrajcą sprawy ro
botniczej jest ten robotnik, który marzy o zostaniu fabrykantem! Bo to człowiek, który chce się wynieść kosztem swych towarzyszy, który chce wyjść z pośród nich, na ramionach im stanąwszy, i gó
rować nad niemi, gienerałować im, pracą ich się tucząc.
Hasła o spółzawodnictwie, o zostawa
niu gienerałem, rzucają między robotni
ków fabrykanci, lub ich zausznicy, bo wiedzą dobrze, że z tych robotników na
prawdę fabrykantem zostanie jeden na sto tysięcy, albo i mniej jeszcze, a tym
czasem wszyscy o tym gieneralstwie ma
rzyć będą, wszyscy będą ku niemu się wysilać, spychając się nawzajem i nogi jeden drugiemu podstawiając, na czym tylko fabrykant doskonały zrobi interes.
Fabrykantom najlepiej, gdy nie istnie
ją żadne związki robotnicze, gdy robotnicy są ciemną niezorganizowaną masą, bo wte
dy płacę obniżać można do poziomu gło
dowego i niema sfły, która oprzeć się te
mu byłaby zdolna. Jeśli już jednak zwią
zki istnieją, zadaniem fabrykanckim jest unieszkodliwienie ich i opanowanie, aby rzeczywistego swego żadania spełniać nie mogły. W tym też celu fabrykanci daw a
niem ogłoszeń podtrzymują „Mechanika" i
w tym cełu starają się wpływać na związ
ki zawodowe, przekonując robotników, że nie solidarni powinni być jedni z drugie- mi, lecz przeciwnie, mają spółzawodniczyć nawzajem, marząc o zostaniu fabrykantem.
Wykształcenie zawodowe o którym tak dużo mówiono na czwartkowym zebraniu, podnosząc je jako główny cel istnienia związku, niewątpliwie jest potrzebne, ale samo bynajmniej nie wystarcza. Nie dość, aby robotnicy byli dobremi fachowcami, muszą oni jeszcze otrzymywać za swą pra
cę należyte wynagrodzenie, a tego bez so
lidarnej, wzajemnej obrony nigdy nie do- sięgną. A mowa tu oczywiście nie o do
brym wynagrodzeniu dla jednostek, dla wy
branych fabrykanckich czy majstrowych zauszników i faworytów, lecz dla wszyst
kich. Z drugiej znowu strony tylko pod
niesienie płacy umożliwi robotnikom zdo
bycie wykształcenia zawodowego, boć na to, aby czegoś się uczyć, trzeba mieć choć odrobinę wolnego czasu i głowę nie sko
łataną biedą domową.
Wreszcie honor robotniczy polega by
najmniej nie na tym, żeby wyróżnić się z pomiędzy towarzyszy pracy i zostać fabry
kantem, lecz na tym, aby solidarnie z całą klasą swoją o każdą odrobinę dobrobytu dla niej walczyć, o podniesienie płacy się
K U K d E K.
starać, ale nie swojej tylko, lecz wszyst
kich razem: honor robotnika — to podno
szenie i rozwijanie tei solidarności między kolegami, to przekonywanie ich i naucza
nie, że najmniejsza krzywda jednego ro
botnika jest krzywdą wszystkim robotni
kom wyrządzoną i wszyscy ująć się o nią powinni.
Poczucie takiego honoru związki za
wodowe rozwijać winny między swemi członkami; w przeciwnym bowiem razie—
jeśli zamiast solidarności będą uczyć ro
botników spółzawodnictwa i robienia so
bie wzajem konkurencji— nie robotniczemi byłyby organizacjami, lecz bodaj na szko
dę robotnikom istniejącemi. To też było
by bardzo smutne, gdyby lubelscy meta
lowcy dali się opanować takim szkodli
wym wpływom.
Echa polityczne.
Pośrednictwo Rosji.
Według depeszy z Berlina do pół u rzędo
wej „Koelnische Ztg.“, niema dotychczas urzę
dowego potwierdzenia wiadomości, że Bułgarja poddaje się bezwarunkowo i we wszystkich kwestjach spornych sądowi rozjemczemu Rosji.
— Jednakże przyjść należy do wniosku, że Rosja, jeśli przyjęła na siebie rolę pośrednictwa, to na mocy uprzednich zapewnień ze strony Bułgarji i Serbji, że państwa te wyrokowi roz
jemczemu gotowe są się poddać. Ponieważ w Londynie podpisane zostały przedwstępne wa
runki pokoju, przeto wojnę z Turcją uważać należy za ukończoną; z tego wynika; że dalsze utrzymywanie armji na pełnej stopie wojennej uznać należy za niepotrzebne. Wobec tego Ro
sja, jak zresztą każde inne mocarstwo, nie przy
jęłoby na siebie roli pośrednictwa, jeśli poprze
dnio nie nastąpi choćby częściowa demobiliza
cja stron walczących.
Według ostatnich depesz z Petersburga, w tamtejszych kołach politycznych panuje prze
konanie, że sprawa bałkańska będzie mogła zo
stać załatwiona na drodze pokojowej.
Mocarstwa przedsięwzięły odpowiednie kro
ki tak u W. Porty, jak u państw bałkańskich, że częściowa demobilizacja jest potrzebna, aby ułatwić pokojowe rozwiązanie dalszych kwestji spornych.
Nastrój w Konstantynopolu.
Młodoturcy starają się drakońskie mi za
rządzeniami stłumić ruch,'skierowany przeciw rządowi. Wszelkie demonstracje zostały zaka
zane. Wszędzie widać wj mieście straże woj
skowe.
Niezadowolenie z rządów młodotureckich jest ogromne. Młodoturkom czynią głównie za
rzuty z powodu obalenia Kjamila-baszy wsku
tek czego pokój z państwami bałkańskiemi zo
stał o pół roku później zawarty, co spowodo
wało dla Turcji olbrzymie koszta, bez jakich
kolwiek dla niej korzyści. Tajny komitet dla obrony narodowej i reform, który się niedaw no utworzył, zyskuje coraz więcej zwolenników i staje się niebezpiecznym dla młodoturków.
Na przedmieściu Pera policja wytropiła dom, w którym zbierano się, w celu uknucia spisku przeciwko młodoturkom. Znaleziono wiele kompromitujących dokumentów.
Onegdaj aresztowano około 150 osób, w tej liczbie dymisjonowanych generałów i wy
dawców gazety „Alundar".
Według późniejszych wiadomości, zabój
ców było pięciu i wszyscy mieli umknąć sa- mojazdem, który następnie znaleziono opusz
czony na przedmieściu Sziszli.
Wczoraj znów aresztowano cały szereg członków „Klubu liberalnego" między innemi w Karikol jednego członka domu sułtańskiego, Szeridan Szukri baszę.
Jednocześnie klub komitetu „Jedność ,i postęp" oraz domy wybitnych członków tego stronnictwa otoczone silnemi wartami z obAwy, aby czerń nie dokonała na nich zamachów.
135. O
00
Z dziejów
szpiegostwa wojskowego.
Z okazji sprawy Redlą pisma wiedeńskie przypominają jego poprzedników w tym brud
nym rzemiośle, a zwłaszcza jednego, jeszcze od niego „wybitniejszego", który został zdemasko
wany w r. 1809, tuż przed wybuchem wojny francusko-austrjackięj. Gienerał Marbot pisze o tym w swoich pamiętnikach, co następuje:
— Marszałek Lannes opowiadał mi w Wie
dniu, iż w roku 1809, kiedy miała wybuchnąć wojna austrjacko francuska, arcyksiąże Karol, dowodzący armją austrjacką, otrzymał list a- nonimowy z doniesieniem, że pewien gienerał- inajor, którego bardzo cenił i właśnie miano
wał był zastępcą szefa swego sztabu, zaprzedał się ambasadorowi francuskiemu, gienerałowi Andreossiemu i schodzi się z nim często w no
cy na przedmieściu Leopoldstadt w pewnym samotnym domu, którego numer anonim poda
wał. Arcyksiąże Karol jednak tak dalece ufał gienerałowi, że uważał to tylko za nikczemne oszczerstwo, wymyślone przez kogoś, kto się nie śmiał nawet podpisać i nie postarał się na
wet o to, aby sprawdzono, czy przypadkiem podejrzenie to nie jest usprawiedliwione.
Francuski ambasador już otrzymał był paszport i po 48 godzinach miał opuścić Wie
deń, gdy arcyksiąże otrzymał drugi anonim, donoszący, że oskarżony gienerał ma mieć no
cy przyszłej schadzkę z gien. Andreossim.
Arcyksiąże ani tym razem nie uwierzył donosicielowi, obawiał się jednak, że mogłoby mu w sercu utkwić jakieś podejrzenie przeciw temu tak cenionemu oficerowi, postanowił więc osobiście przekonać się o jego niewinności. W tym celu przebrany, w towarzystwie adjutan- ta. po północy przechadzał się po uliczce, gdzie stał wspomniany dom. Po chwili zauważył ja
kiegoś człowieka, w którym poznał, mimo prze
brania, zastępcę szefa gieneralnego sztabu au- strjackiego. Otworzono mu drzwi domu, do któ
rego pó jakimś czasie wszedł także gienerał Andreossi. Konferencja trwała kilka godzin a rozgniewany arcyksiąże przez cały ten czas cze
kał na ulicy. Wreszcie drzwi domu otworzyły się i gienerał austrjacki zjawił się razem z ambasadorem francuskim. Kiedy zrównali sie z arcyksięciem i jego adjutantem, arcyksiąże rzekł głośno. „Dobry wieczór, panie pośle fran
cuski. Uważając za niegodne siebie mówić z występnym szefem sztabu, poświecił mu tyl
ko w twarz latarką. Adjutant jego nie mógł się pohamować, chwycił zdrajcę za ramię, po- trząsnął nim i zawołał: — Oto ten nikczemny zdrajca, który jutro będzie zdegradowany’
Ambasador Andreossi oddalił się bez sło
wa, zas oskarżony generał, widząc, że schwy
tano go na zdradzie i wiedząc, co go za to czeka, cofnął się do domu i zastrzelił się. Rząd austrjacki zataił ten tragiczny wypadek tak ze mało kto o nim się dowiedział. Mówiono że szef sztabu umarł na apopleksję. Słychać też ze ambasador francuski wypłacił mu dwa mil’
jony za jego usługi.
Marbot pisze też w swych pamiętnikach o pewnym zdrajcy francuskim, którego zaan
gażował był do służby szpiegowskiej rosyjskiej hr. Czernyszew. Hr Czernyszew, adjutant ce
sarza Aleksandra, bawił w Paryżu w lntnoh 1810 i 1811, bywał na dworze f utrzymywał rozległe stosunki towarzyskie. Zdawało sie że nie stara się o nic innego, jak tylko o wzglę- dy dam. Ale pod koniec 1811 roku, kiedy znów zaczęto cos przebąkiwać o wojnie policia na ryska zauważyła, iż ten gładki i napozór lek
komyślny dyplomata utrzymuje bardzo podej
rzane stosunki polityczne. Zaczęto go śledzić i zauważono wkrótce że styka się często z ja- kimś wojskowym, ktorego obowiązkiem było sporządzanie raportu o stanie wojsk co d7Je- S1ęc dni składanego cesarzowi. Widziano go w towarzystwie tego oficera nietylko w nocv w najciemniejszych zakątkach Pól Elizejskich ale nawet zauważono, jak w przebraniu wchodził do jego mieszkania, spędzając tam po kilka
godzin. r
Poufały stosunek dyplomaty z podrzęd
nym ostatecznie urzędnikiem ministerjum woi ny był dowodem, że Czernyszew go podkupi i w ten sposób wyciągnął z niego jakieś ta jemnice państwowe. Rozgniewany cesarz kaza zamknąć Czernyszewa, który wczas uprzedzo1 ny, o tern zdołał jeszcze umknąć. Nieszczęsne
ić OT
£ O s o ta j o
o P
mN CJ N -N 05*
s
■ 05 N
"OT -w 3 p 'o
* i
05
5:
o o
Ó3 X> •
£ I
C 1 P* a?
£ o p- OT
* 3 2
s
s o ta —
(8 63 (8 a tn
o L-
«3
-o
taustf*
O
O 3 00
Ns 135.
~ 2
P
m0Q i
£
S *M o > » a IM J C3 O - N
a z
l
a s i
’ -fe
<33
*»
.03 S5
k ' S
go urzędnika ministerjum wojny aresztowano w chwili, gdy przeliczał 300,000 franków — nagrodę, otrzymaną za zdradę. Przerażony wy
dał swego wspólnika, jednego z kolegów. Obu skazano na śmierć i rozstrzelano.
■ ■■• 03 IM
*>02 'O
03
£ o
PM'
<5
“ g
S ■*> i s
«4 0 a 0 w 0
o
iZ5 ,
O
*O -fl- Ł.
a P- ' co Cd 5
•• H CQ —
•N o
fH"j
Ł .
co
*o co ay
s :ousśł*
BMłOiu#®pAM
Zebranie Związku Stów. Spożywczych.
Wczoraj i dzisiaj odbywa się w Warszawie w sali Muzeum Przemysłu i Rolnictwa zebranie pełnomocników Warsz. Związku stowarzyszeń spożywczych. Na porządku dziennym obrad jest spra wozdanie z działalności Związku za czas od 1 października 1912 r. do 31 grudnia 1912 r.
oraz kilka spraw natury ogólnej, jak sprawa zmiany składki rocznej, organizacji praktycz
nych kursów kooperacji, zabezpieczenia bytu pracowników, organizacji wspólnych zakupów na prowincji i działu hurtowego przy stowarzy
szeniach, zniesienie sprzedaży na kredyt i t. d.
Sprawozdanie dyrekcji Związku przedsta
wia się w następujący sposób:
Przed rozpoczęciem działalności Związku, na I-ym zebraniu pełnomocników 10 czerwca 1911 r. przystąpiło do Związku 178 stowarzy
szeń: w okresie sprawozdawczym, t. j. w czasie od l października 1911 r. do 31 grudnia 1912 r., przystąpiło 65 stowarzyszeń; wystąpiły, zli
kwidowały się lub połączyły się w jedno, 4 sto
warzyszenia—tak, że w dniu 31 grud. 1912 r.
pozostało w Związku 239 stowarzyszeń, liczą
cych razem 28,423 członków, 521,371 rb kapi
tału udziałowego i 5,221,469 rb. obrotu. Zazna
czyć przytym należy, że cyfry te, tak dotyczą
ce liczby członków, jak kapitału udziałowego i obrotu, oparte są na danych, zamieszczonych w nadsyłanych deklaracjach przystąpienia do Związku i przedstawiają stan ich w dniu 1 sty
cznia 1912 r. Faktycznie więc stan ich przy końcu roku zeszłego znacznie przewyższa te liczby, wskutek rozwoju stowarzyszeń związko wych i może byc obliczony dopiero po otrzy
maniu wszystkich sprawozdań za 1912 rok. Ka
pitał zakładowy Związku wpłacony do końca r. z. wynosił 47,663 rb. 98 k., a odpowiedzial
ność stowarzyszeń za zabowiązania Związku wyrażała się w sumie 142,115 rub. od 28,423 członków W rzeczywistości odpowiedzialność ta jest również znacznie większa, gdy się u- względni ogólny przyrost liczby członków. Ka
pitał zapasowy Związku wynosił 5,079 rb. 40 k., wydawniczy 3,000 rb. Fundusz budowy wła
snego domu Związku powstał ze złożonych na ten cel ofiar w sumie 864 rb., oraz z ofiar za
deklarowanych przez osoby prywatne w kwo
cie 3,575 rb., które jednak dotychczas nie wpły
nęły jeszcze do kasy Związku, gdyż wpłacenie ich przez ofiarodawców zostało uwarunkowa
ne zebraniem na cel domu w ciągu lat trzech 75,000 rb. Wobec szybkiego rozwoju operacji handlowych Związku i niemożności lokowania się nada) w odnajmowanych lokalach. Dyrek
cja nabyła w Mokotowie za cenę 20,000 rubli plac 9,8*9 łokci kwadratowych, gdzie rozpo- cznie budowę składów. W roku bieżącym ca
ła należność za plac została wypłacona w go- tió^wce
Operacje handlowe Związku dzielą się na dwa działy: sprzedaż towarów na własny ra
chunek i operacje agienturowe. W dziale pierwszym księgi związku wykazują, że w o- kresie sprawozdawczym sprzedano towarów wraz z pozostałością za 766,010 rb. 76 kop., kupiono za 727 8*2 rb. 66 kop., tak, że zysk brutto na towarach wynosił 38.168 rb. 10 kop., co w sto
sunku do obrotu sprzedaży stanowi 5,2 proc, pomyślny rozwój operacji składowych stwier
dza porównanie dwuch kwartałów od 1 paźdz.
do 31 grudnia 1911 r. sprzedano towarów za 143,780 rub., w tym samym czasie w r. 1912 za 214,743 rb., a więc prawie o 50 proc, wię
cej. Operacje agienturowe Związku w’ okresie sprawozdawczym wyniosły 663,652 rb. 17 kop.
i dały 16,017 rb. 22 kop. zysku brutto. Oby
dwa działy dały ogółem prawie półtora miljo- na rb. obrotu. Wydział lustracyjny Związku przeprowadził ogółerti 316 lustracji w stowa
rzyszeniach.
Powyższe sprawozdanie Dyrekcji Rada nad
zorcza Związku zatwierdziła, wyrażając od sie
bie przekonanie, że stan interesów Związku u- waża za bardzo pomyślny.
Streszczenie dyskusji nad tym sprawozda
niem na ogólnym zebraniu i dalszych obrad --odkładamy do następnego numeru.
K U R J E R.
Informacje i pogłoski.
— Gazety petersburskie notują pogłoski o zamierzonem jakoby rozwiązaniu Dumy pań
stwowej. „Dzień" dowiaduje się, jakoby we wtorek, zaraz po przybyciu do Petersburga pre zesa rady ministrów Kokowcewa, zwołał on naradę, na której omawiana była dyskusja budżetowa w Dumie państwowej. W sferach, zbliżonych do ministra Kokowcewa, sądzą, że wystąpienia prawicy i nacjonalistów przeciwko Kokowcewowi są wynikiem kampanji, mającej na celu zmuszenie ministra do ustąpienia. Wo
bec t-.go, że prezes gabinetu uznaje, że w Du
mie nie ma się na kim oprzeć — rozumie on podobno, że pozostaje albo podać się do dy
misji, albo rozwiązać Dumę.
— Słynny bohater wypadków' na Lenie, rotmistrz żandarmerji Treszczenkow, pociągnię
ty do odpowiedzialności w związku z owemi wypadkami, został obecnie całkowicie uwolnio
ny i zaliczony do żandarmerji kolejowej.
— Według danych zarządów sądów woj
skowych, liczba spraw, wynikłych wskutek re
wizji senatorskich, wynosiła 182. Do odpowie
dzialności pociągnięto 772 osoby. Dotąd osą
dzono zaledwie 50 spraw. Likwidacja pozosta
łych 132 spraw, wobec ich skomplikąwania potrwa najmniej 2 lata.
— W synodzie prawosławnym omawiana jest podobno sprawa uniformów dla słucha
czów seminarjów prawosławnych. Niektórzy z duchownych propónnją wprowadzenie sutan
ny, motywując swą propozycję tem, że semi
narzyści, którzy gotują się do działalności pas
terskiej, winni być skromni i moralni z po
wierzchowności.
— Moskiewski komitet słowiański ma wkrótce zostać rozwiązany. Ofiary do komite
tu przestały napływać już oddawna. W kasie komitetu pozostało zaledwie 6,000 rb.
- W tych dniach odbyły się w Petersbur
gu próbne wzloty wielkiego samolotu kon
strukcji Sikorskiego „Grand". Nośna siła apa
ratu obliczona jest na 15 pasażerów. Pisma notują zabawmy szczegół, że jeden z robotni
ków, który marzył o podróży napowietrznej, ukrył się w kajucie i odbył podróż „na gapę“.
Z ZIEM POLSKICH.
Repertuar Teatru Polskiego w Warszawie.
— Niedziela — „Lilje“.
Zamknięcie Tow. Kultury Polskiej. Jak wia
domo, Towarzystwo Kultury Polskiej zostało przed kilku miesiącami tymczasowo zawieszo
ne. Wczoraj była kwestja dalszego bytu tego Towarzystwa rozpatrywana przez Komisję do spraw stowarzyszeń i związków’. Wyjaśnienie w imieniu Towarzystwa dawali pp.: Łypacewicz i Mogilnicki.
Następnie Komisja większością głosów po
stanowiła Towarzystwo Kultury Polskiej na stałe zamknąć.
Informacje o uniwersytetach. Wszelkie infor
macje co do wyższych uczelni w Belgji udzie
la zarząd „Filarecji", zwracać się należy pod adresem: K. Płoszajski, rue Vou Hulten 37 Gandawa (Gand).
Przeniesienie gubernji. W sprawne przenie
sienia władz gubernjalnych z Kalisza do Ło
dzi. „Gaz Kaliska" otrzymuje z Petersburga następującą informację:
z^adna decyzja w tej mierze dotychczas w' ministerstwie nie zapadła. Przed wyjazdem swym z Petersburga p. minister spraw we
wnętrznych wydal polecenie o wydzieleniu sprawy łódzkiej z ogólnego referatu o prze
kształceniach gubernjalnych wr całem państwie.
Skutkiem tego akta dotyczące Łodzi odesłane zostały do jednego z urzędników, w celu opra
cowania stosownego referatu Urzędnik ten czeka powrotu ministra i wszelkie są dane, że Łódź otrzyma „gradonaczalstwo".
Wiadomość zatem podana przez Agencję Petersburską okazała się nietylko nieścisła, lecz nawet niezgodna z prawrdą.
P. Brindejonc w Warszawie.
Niepomyślne warunki atmosferyczne zmu siły znakomitego zwycięzcę lotu Paryż—War
szawa, p. Brindejonc de Moulinais’a do odłoże
nia swego odjazdu do Petersburga. Tymcza
sem lotnik francuski korzysta z gościnnego wszędzie przyjęcia. Warszawa sprawiła na go
ściu wrażenie jaknajlepszc. Z uznaniem podno si gościnność polską, zapewniając, że wywiezie stąd wspomnienia niezmiernie sympatyczne.
P. Brindejonc złożył wizyty w wielu domach polskich.
Wieczorem gościa podejmowała bankie
tem kolonja francuska, z udziałem zaproszo
nych polaków. Wygłoszono kilka pięknych to
astów, między innemi wyróżniło się przemó
wienie inż. Al. Rosseta, w którem podkreślił silne uczucie polaków do Francji. P. B. dzię
kował gorąco nietylko za uznanie, lecz także i za przyjęcie, doznane od polaków, którego nigdy nie zapomni.
Dodać należy, że śmiały rekord p. Brin
dejonc a wywołał wielkie zainteresowanie w całej prasie europejskiej, która, podąjąc szcze
góły tego lotu, wyraża się o młodym lotniku z gorącemi pochwałami.
Z życia więziennego. Władze więzienne u- względnlły częściowo żądania więźniów polity
cznych, osadzonych na Pawiaku pod śledztwem.
Dotychczas więźniowie polityczni otrzy
mywali widzeń a z rodzinami w te same dni, co więźniowie kryminalni; obecnie polityczni otrzymywać będą widzenia osobno, a mianowi
cie w poniedziałki; żądali też, aby w sali wi
dzeń był zegar, co uniemożliwiałoby skracanie widzeń według uznania niższych funkcjonariu
szy więziennych, żądanie to jednak spełnione nie zostało.
Poza tym obiecano więźniom wprowadze
nie przewietrzania cel, kąpiel co 10 dni, prze
dłużenie przechadzek: Wprowadzono też ulgi przy przyjmowaniu pożywienia dla więźniów.
Sprawa hr. Ronikiera. Stan zdrowia znaj
dującego się w więzieniu śledczem Bohdana hr. Ronikiera o tyle się pogorszył, że władze więzienne, nie czekając na decyzję władz są
dowych co do' zwolnienia go na kurację za kaucją, postanowiły umieścić chorego w laza fecie więziennym. Hr. Ronikier chory jest na serce, a ciężki przebieg choroby, połączony z puchnięciem kończyn i silnym bronchitem czy
ni dalsze przebywanie jego w celi więziennej niemoźliwem.
Poszukiw ane są
zdrowe jarskie obiady.
Wiadomość w administracji „Kurjera".
Dr. Jan Skibiński
2054 O k u l i s t a
Radziwiłłowska Ns 3 m. 3
Godziny przyjęć: 9’/»— II rano, 4—6 po poi. W niedziele i święta 10— 12 ra on
wzmacnsa nerw y, o d n a w ia k r e w , p o d n o s i e n e rg ię
życiową.
Oryginalny |est tylko w pudelkach z czerwoną banderolą. Dokładnych wskazówek udziela Jeneralne Przed
stawicielstwo Sanatogenu Bauera, Warszawa, Marszałkowska 129
[g ili
4. K U K J E R. N e 135.
Z Lublina i ziemi Lubelskiej.
Teatr Popularny. Dziś wieczorem „Losy Eu- ropy“ odegrane zostaną drugi raz.
— We wtorek powtórzony będzie drugi raz wodewil „Żonaty kawaler*.
Z „Przyszłości". Dziś, o godz. 5-ej popoł.
w lokalu własnym przy ul. Bernardyńskiej Ne 22, odbędzie się zwyczajne zebranie członków Lub.
Tow. Abstynentów „Przyszłość".
„Quo Vadis“. Piękny obraz osnuty na tle owieści Sienkiewicza znów powrócił do Lu- lina i demonstrowany jest na ten raz w ki
nematografie „Venus“.
Naprawa szosy. Warszawski okręg komu
nikacyjny postanowił wyłożyć nowym klinkie
rem szosę zamojską na 214, 219, 220, 224 i 244 wiorście, przeznaczając na to 10397 rub.
61 kop.
Załącznik. Do numeru dzisiejszego dołącza
my prospekty biura technicznego p. Czesława Rakowskiego o wyłącznej reprezentacji lokomo- bil parowych Henryka Lanz w Mannheimie.
Kradzieże na cmentarzu zdarzają się coraz częściej;
w ostatnich dniach skradziono z grobu d-ra Kusze- lewskiego 3 bronzowe rury z antabami, z grobu Sta
nisława Chrzanowskiego—2 sztaby, oraz z grobu H. Ło- pacińskiego — 2 spody od wazonów; dwa lata temu ten sam grób okradziono z bronzów.
Należałoby powiększyć dozór na cmentarzu, aby ukrócić te kradzieże,
Pożar. Dnia 10 b. m. we wsi Steniacin, gmina Czerkasy pow. tomaszowskiego, pożar strawił budo
wle należące do Jana Gwoździuka, Stefana Kwasa i Teodora Kwasa. zaasekurowane na 1170 rubli. Rucho
mości niezaasekurowanych spaliło się na 800 rubli.
Przyczyna pożaru niewiadoma.
TELEGRAMY.
WSPÓLNA NOTA.
Petersburg 14 czerwca. Krążą tutaj pogło
ski, że trójporozumienie lada dzień wystąpi z wspólną notą w sprawie bałkańskiej.
UKŁAD AUSTRO-ROSYJSKI.
Londyn 14 czerwca. Tutejsze pisma dono
szą, że Rosja i Austrja przystąpią niebawem
do układów w kwestji uregulowania stosunków pomiędzy mocarstwami ze względu na sprawę bałkańską
ODSZKODOWANIE.
Ateny 14 czerwca. Tutejszy związek kup
ców wystąpił do paryskiej komisji finansowej z pretensjami w sumie 125 miljonów franków odszkodowania z powodu zamknięcia cieśniny Dardanelskiej podczas wojny.
WZAJEMNE PODNIECANIA.
Paryż 14 czerwca. Wczorajsza mowa nie
mieckiego ministra wojny, wygłoszona w par
lamencie niemieckim, w której położono nacisk na możliwość wojny z Francją i zaatakowania Francji przez Niemcy, wywołało tu silne wra
żenie. W kołach politycznych aważają treść mowy za najlepszy środek agitacyjny w spra
wie przeprowadzenia we Francji projekta 3-let- niej służby wojskowej. Wobec tego nie ulega wątpliwości, że projekt zostanie znaczną w ię
kszością uchwalony.
F d sk i Związek f m i o w j R o M a ik iw Przemyślu Ź t l * z i t | i
w L u b lin ie .
POLECA PP, pracodawcom uzdolnionych:
Mechaników, Montierów, Ślusarzy, Toka
rzy, Kotlarzy miedzianych i żelaznych, Kowali wszelkich fachowców przemysłu metalowego, a także Stolarzy i Modelarzy.
Biuro, lublin, ul. Zamojska 35.
DLA CAŁUSA nadaje się jedynie ośleniająco-biały i m ło
dzieńczy wygląd twarzy.
O siągnąć to m ożna m yjąc się mydłem
Jedyne mydło zawierające w znacznym stopniu białko roślinne.
N adaje tw a rz y piękność i urok młodości. Cena 50 kop.
P raw d ziw e tylko w niebieskim opakow aniu.
Sprzedaż we wszystkich pierwszorzędnych aptekach i
składach aptecznych. 1975
Firma egzystuje od 1890 roku.
Pracownia stolarsko-rzeżbiarska pozłotnicza
ROBÓT KOŚCIELNYCH, SALONOWYCH, ORAZ WIELKI WYBÓR RAM
K. W. M o d z e le w s k ie g o
w Lublinie, ul. Bernardyńska N2 13.
CIECHOCINEK
Sanatorjum dla dzieci (do la t 15) dra Margulesa
0 pomoc dla prawdziwie potrzebujących. Znajdująca się w krytycznym położeniu wdowa prosi o łaskawe ofiarowanie dla jej syna w wieku 19 lat, wzrostu wy
sokiego ubrania marynarkowego, gdyż w braku te»o nie może starać się o zajęcie, pomimo posiadania odpowiednich kwalifikacji. Bliższe wiadomości udzie
lić może redakcja „Kurjera".
A. KALICKI
M ag azyn y ju b ile r s k ie
ul. Krak.-Przedm. w Lublinie.
Złoto, srebro, brylanty, plater stołowy, naj
świeższe i najpiękniejsze fasony. Największy wybór i najtaniej. Przy magazynach otworzoną została pracownia artystyczno grawerska zao
patrzona w najnowsze style. Wykonanie punktualne.
Z b y te c z n e je ź d z ić d o W a rs z a w y , ażeby wybrać osobiście
© OBICIA PAPIEROWE 9
wystarczy bowiem piśmiennie zwrócić sie do Składów Fabrycznych
Domu Handlowego B - Cl TA R N O P O L
Warszawa, S K Ś * ' « by otrzymać katalog z ostatn. pięknemi nowo
ściami, noto van. po cenach ściśle fabrycznych.
Katalogi wysyła się gratis i franco.
U znane za najlepsze M - c C o r m i c k a s?
Kosiarki, Żniwiarki, Żniwiarko-wiązałki, części zapasowe do tychże. S
■
JAŚNIEJ SŁOIKA
* Z A P RAWA do P O D £ O G = I l>ez UŻYCIA SZCZOTEK
[ARADAJEPIĘKNY
i T RWAŁY P o r y c i/.SPRZEDAŻw SKIĆ.APTJSKK i