258 O M Ó W IE N IA I R E C E N Z J E
Patrycja M IK U L SK A
CO NAS RÓŻNI OD ARYSTOTELESA
Książka Jacka Jaśtala
Natura cnoty.
Problematyka emocji w neoarystotelesow- skiej etyce cnót
1 bardzo m nie ucieszyła, ponieważ polska literatura filozoficzna na ten temat jest raczej uboga2, brakuje w niej zw łaszcza opracowań m onograficznych.Od książki Jaśtala oczekiw ałam przede w szystkim syntetycznego ujęcia jednego z aspektów dyskusji zapoczątkowanej przez Elisabeth A nscom be w roku 1958 artyku
łem
Modem Morał Philosophy'
i prowadzonej do dzisiaj przede wszystkim przez autorów zw iązanych z analitycznym nur
tem w filozofii w spółczesnej. O czekiw a
nie to uzasadniał podtytuł książki; tytuł głów n y zdawał się zapowiadać c o innego czy też co ś więcej: raczej system atyczne ujęcie tematu niż sprawozdanie z toczo
1 Jacek J a ś t a 1, Natura cnoty. Problem a
tyka emocji w neoarystotelesowskiej etyce cnót, Księgarnia Akademicka, Kraków 2009, ss. 443.
2 Na temat współczesnej etyki cnót zob.
Etyka i charakter, red. J. Jaśtal, Aureus, Kra
ków 2004. Jest to antologia tekstów filozofów uprawiających etykę cnót, z obszernym artyku
łem Jacka Jaśtala, syntetycznie przedstawiają
cym ten kierunek etyki w spółczesnej, oraz w skazów kam i bibliograficznym i. Zob. też.:
W spółczesna etyka cnót: m ożliwości i ograni
czenia, red. N. Szutta, Semper, Warszawa 2010 (omawiana w tym numerze „Ethosu”).
3 Zob. G. E. M. A n s c o m b e , M odem Morał Philosophy, „Philosophy” 33(1958) nr 124, s. 1-19; t a ż , Współczesna filo zo fia m oralna, niniejszy numer „Ethosu”, s. 39-60.
nej dyskusji, być m oże w łasne propozycje rozwiązania pojawiających się w niej pro
blem ów . W miarę czytania przekonałam się jednak, że tytuł - obydw ie je g o części - nie zapowiada wszystkiego, co faktycznie autor proponuje czytelnikow i. N ie znaczy to, że tytuł został wybrany nietrafnie; pro
blematyka cnoty i em ocji, w nikliw ie po
traktowana, prowadzi ku zagadnieniom ogólniejszym: dyskusja wokół pojęcia cno
ty to przecież spór o koncepcję etyki, a sposób ujęcia em ocji wskazuje na spo
sób rozum ienia człow ieka jako podmiotu m oralnego. Autor jednak wykracza rów
nież poza te zagadnienia i niejako w tle, bardzo dyskretnie, podejmuje refleksję nad kondycją człow iek a w spółczesnego.
EUDAJMONIA
Jacka Jaśtala łączy z przedstawicielami współczesnej etyki cnót potrzeba „poszerze
nia perspektywy metaetycznej oraz wyjścia poza krąg debat zakreślonych przez spór deontologizm u z konsekw encjalizm em ” (s. 16). D eontologizm uw aża on za nieza
dowalający, między innymi dlatego, że sta
nowisko to okazuje się nieprzydatne w prak
tyce życiowej (nie wskazuje, jak z ogólnych norm wyprowadzać normy szczeg ó ło w e, według których należy działać w konkret
nej sytuacji) i nie uw zględnia autonom ii i indyw idualności podm iotu m oralnego.
Omówienia i recenzje 259
Konsekwencjalizm również pomija indywi
dualność podm iotu, ponadto nie uw zględ
nia faktu, że działamy w sytuacji niepełnej w ied zy, i nie pozw ala uniknąć relatyw i
zm u. A utor szuka innego ujęcia, o d w o łując się do pojęcia cnoty, które „budzi obec
nie [...] silne zainteresowanie, poniew aż - w przeciw ieństw ie do pojęć w ypracow a
nych przez etykę now ożytną - wydaje się niesłychanie pojemne i elastyczne, dzięki czem u za jeg o pom ocą m ożna próbować opisać całą złożoność i różnorodność do
św iadczenia m oralnego” (s. 13).
O dniesienie do pojęcia cnoty w kon
cepcjach omawianych przez autora oznacza specyficzn e nawiązanie do filo zo fii A ry
stotelesa: zachowanie je g o filozofii moral
nej z podstawowym i pojęciami cnoty i eu- dajmonii oraz odrzucenie je g o m etafizyki.
Jaśtal zgadza się z postulatem odrzucenia teleologicznej metafizyki Stagiryty, nie czy
ni tego jednak bez uzasadnienia. Zadaje so
bie pytanie, czy zerwanie związku m iędzy filozofią moralną a m etafizyką nie spra
w i, że p ow oływ an ie się na A rystotelesa stanie się bezzasadne, to znaczy, czy uję
cie, w którym rezygnuje się z metafizyki, może nadal być uważane w jakimś sensie za arystotelesow skie. O d pow iedziaw szy na to pytanie tw ierdząco, zastanaw ia się, w jaki sposób należy zm odyfikow ać filo zo fię A rystotelesa, aby pow stała w ten
sposób koncepcja - pom im o rezygnacji z m etafizyki - zachow ała obiekty w istycz- ny charakter.
Jako rozwiązanie tego problemu Jaś
tal proponuje zm ianę A rystotelesow skie- g ° pojęcia eudajmonii, ostatecznego celu wszystkich dążeń i pragnień człowieka, celu, ze w zględu na który czło w iek kultywuje cnoty i który, jak przypom ina autor, jest - zdaniem Stagiryty - pow szechnie dostęp
ny (por. s. 180). Jaśtal pośw ięca obszerny podrozdział (por. s. 169-190) sporom w o
kół interpretacji rozum ienia eudajm onii w pism ach Arystotelesa. Koncentruje się
zw łaszcza na kontrowersjach dotyczących
zw iązku znanego z Etyk i nikom achejskiej określenia: „dobrze żyć i dobrze się m ieć”4 oraz pochodzącego z tego dzieła ujęcia eu
dajmonii jako kontemplacji teoretycznej5 (notabene, autor prawie nie posługuje się słow em „szczęście”). Jaśtal sam uznaje za trafną interpretację zwaną holizm em inte-
lektualistycznym: „W kontemplacji musi uczestniczyć cała dusza człow iek a ujęta jako układ odpow iednich [...] cnót etycz
nych: phronesis i sophia, które aktualizują się jed n ocześn ie w akcie poznania teore
tycznego. W łaśnie system atycznie ujaw
niana w ciągu długiego życia zdolność do powtarzania tego aktu - czyli aktualizowa
na trwała dyspozycja - daje człow iekow i pełną eudajm onię” (s. 190). Tak ujęta eu- dajmonia „związana jest z w iedzą pewną i niepodw ażalną, będącą w ynikiem kon
templacji poznawczej” (s. 373), która może być przez podm iot niezaw odnie w ykorzy
styw ana do kształtow ania trwałych d ys
pozycji, czy li cnót.
Proponowane przez Jaśtala pojęcie eu
dajmonii nie zakłada tego rodzaju wiedzy.
Eudajmonia polega na osiągnięciu stanu obejmującej długi okres spójności poznaw
czej, w którym „kognityw ne z natury re
akcje em ocjonalne w optym alny sposób oddają złożoność obiektywnej natury świa
ta, w którym podmiot musi działać” (s. 373, 386). Autor podkreśla, że „stan ten nie jest stanem subiektywnie konstruowanym, po
niew aż jest cały czas w eryfikowany przez realne interakcje z otoczeniem ” (s. 386), zarówno społecznym, jak i przyrodniczym.
W tej nowej definicji eudajmonii kluczową rolę odgrywa kognitywna koncepcja em o
cji, w której są one ujmowane jako stany psychiczne „o złożonym , afektyw no-kog- nitywno-motywacyjnym charakterze, które
4 A r y s t o t e l e s , Etyka nikomachejska 1095 a 15, tłum. D. Gromska, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 80.
5 Por. tamże, 1177 a 17, a 27 (s. 290), 1178 a 8 (s. 292), b 32 (s. 293n.).
260 Omówienia i recenzje
w swej naturze są równie racjonalne, jak m yślenie dyskursy w ne” (s. 41). Podejście takie, zdaniem autora, rzadko występow a
ło w historii filozofii, dominujące było ujmo
w anie em ocji jako sił nie tylko nieracjo
nalnych, lecz wręcz przeciwstawiających się rozum ow i. Żeby przypisać em ocjom charakter kognityw ny, należy w ięc zm o
dyfikow ać definicję racjonalności. Autor proponuje określenie funkcjonalistyczne:
„Pew ne reakcje uznajemy za racjonalne, jeśli pełnią pew ne istotne funkcje w reali
zacji celów życiowych organizmu [...] Istotą tego spojrzenia jest uznanie reakcji em o
cjonalnych za głów ny sposób funkcjono
wania człow iek a w otoczeniu, a nie za za
sadniczo zbędną z punktu w idzenia istoty m yślącej, ataw istyczną pozostałość psy- chocielesnych związków ze światem przy
rody” (tamże). Myślenie dyskursywne i emo
cje nie są zatem przeciwstawne, lecz dopeł
niają się, „dzięki czem u reakcje podmiotu w p oszczególn ych sytuacjach są w łaści
w e z punktu widzenia realizacji głów nych celów życiow ych człow ieka” (tamże).
EMOCJE I JEDNOŚĆ PODMIOTU
Propozycja modyfikacji pojęcia eudaj- m onii została w książce Jacka Jaśtala po
przedzona historią pojęcia cnoty od jego greckich korzeni po współczesną etykę cnót, historią opow iedzianą z punktu widzenia
„koncepcji podmiotu m oralnego i filo zo fii em ocji, a nie przez pryzmat filo zo fii
społecznej i politycznej” (s. 392). P ozw o
liło to autorowi wskazać historyczno-filo- zoficzn e źródła przemian, które doprowa
dziły do odejścia od koncepcji cnoty. Jego zdaniem - „wbrew potocznej opinii, głoszo
nej przez część współczesnych filozofów” - nie jest ono , jed yn ie w ynikiem przewro
tu, jaki dokonał się w filozofii n ow ożyt
nej i nie w iąże się bezpośrednio ze zmianą koncepcji racjonalności ani rozwojem ne
gującego w spólnotow e aspekty osoby in
dywidualizmu” (tamże). Podstawową przy
czyną tego odejścia - to jedna z tez książ
ki - j e s t dualistyczna koncepcja podmiotu, przy czym mianem dualizmu autor określa rozdzielenie i przeciw staw ienie sfer rozu
m owej i em ocjonalnej. Za opozycyjne w stosunku do tej koncepcji autor uznaje holistyczne ujęcie podmiotu. O bydwa te stanowiska m iały w spółistnieć w historii, jednak dualistyczne, w yrażone dobitnie
w filo zo fii Platona, zdom inow ało m yśl europejską. W pływ ten utrwalił się dzięki późnoantycznych ideom, wśród których jako najważniejsze Jaśtal wymienia „stoicki mo
tyw apatii, Platoński m otyw czysto ducho
w ych uczuć w yższych , neoplatoński m o
tyw przeciw staw iania duszy i ciała oraz rozwijający się od Arystotelesa do A ugus
tyna m otyw w oli jako osobnej części czy też w ładzy duszy” (s. 196n.). Autor poka
zuje, że dualistyczne rozum ienie podm io
tu m oże znaleźć wyraz w teoriach typu ra
cjonalistycznego, jak poglądy Kartezjusza i Kanta, którzy sferę em ocji podporząd
kowują sferze rozumu, a cnota - jak u Kan
ta - staje się siłą woli, pozwalająca skutecz
nie panować nad irracjonalnymi emocjami.
Dualizm może też skutkować teoriami o prze
ciwstawnym charakte- rze, typu sentymen- talistycznego, jak ujęcia Hobbesa i Hume’a, gdzie rozum zostaje podporządkowany
sferze em ocji.
Obok tej dominującej tendencji duali
stycznej istniała w dziejach kultury euro
pejskiej inna tendencja; reprezentowali ją Arystoteles i św. Tom asz. Tendencja ta - zdaniem autora - została zapomniana, a od
now ili ją dopiero w spółcześni etycy cnót.
Ponieważ Arystoteles jest w pewnym sen
sie bohaterem Natury
cnoty
, podstawowym źródłem i „rozmówcą” autora, rozdział mu poświęcony, mimo że znajduje się w historycznej części książki, wydaje się integralną częścią realizowanego w niej teoretyczne
go, system atycznego projektu. W rozdzia
le tym jednak Jaśtal zdaje również sprawę ze sporów i trudności interpretacyjnych,
Omówienia i recenzje 261
przyznając m iędzy innym i, że teksty A ry
stotelesa nie w ca ło ści poddają się h oli
stycznej interpretacji. R ozdział dotyczący Tom asza nie ma o czy w iście w książce ta
kiego znaczenia - stanow isko A kw inaty jest przedstawione jako propozycja porzu
cona i w dziejach myśli zniekształcona (por.
s. 236n.) - lecz poświęcone mu strony w y
różniają się klarow nością i pozostawiają czytelnika pod wrażeniem rozległości To- m aszowej w izji.
BEZ METAFIZYKI
N atura cnoty nie kończy się na prze- formułowaniu pojęcia eudajmonii. R ezyg
nacja z Arystotelesowskiej metafizyki spra
w ia, że p ojęcie to w ym aga teorii pod
stawowej, która um ożliwiłaby zbudowanie modelu wyjaśniającego przebieg procesów prowadzących do ukształtowania się po
czucia tożsam ości podmiotu i nadającego strukturę sferze osobistego doświadczenia (por. s. 375). Jaśtal, podobnie jak w ielu etyków cnót, za taką teorię uw aża narra
cyjną koncepcję podmiotu. Przedstaw iają w swojej m onografii w kontekście dysku
sji z Alasdairem M aclntyre’m6 i Charle- sem Tylorem 7. D yskusja ta posłuży mu do zarysownia koncepcji, w której - wbrew MacIntyre’ow i - potrzeba narracji byłaby istotową cechą podmiotu, a nie w yłącznie w łasnością związaną z je g o przynależno
ścią do w spólnoty. Takie ujęcie znajduje autor u Taylora, którego jednak krytykuje za przyjęcie tradycyjnej dualistycznej koncepcji podmiotu (por. s. 384) i odrzu
cenie naturalizmu w sensie przekonania,
6 Zob. A. M a c l n t y r e , D ziedzictw o cnoty, tłum. A. Chm ielewski, W ydaw nictw o Naukowe PWN, Warszawa 1996.
7 Zob. Ch. T a y l o r , Źródła podm ioto
wości. Narodziny tożsamości nowoczesnej, tłum.
M. Gruszczyński i in. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001.
że „od opisu w łaściw ości człow ieka m oż
na przejść od wskazania celu, który służy następnie za punkt odniesienia ocen m o
ralnych” (s. 387). R ozdział ten uwydatnia obiektywizm propozycji teoretycznej Jaśta- la (autonarracja, m im o że zawiera elem en
ty autokreacji, jest poszukiw aniem obiek
tyw n ego sensu życia - por. tam że) oraz zwraca uw agę na „niem ożliw ą do w y eli
m inow ania konieczność m yślenia o sobie i św iecie w kategoriach teleologicznych”.
Jego zdaniem teleologizm pozostaje [...]
istotnym elem entem tak rozumianej ety
ki, ale nie jest już postrzegany jako cecha procesów zachodzących w uniwersum, ale jako konstytutywna cecha człow ieka, dzięki której m ożliw a jest refleksja i au
torefleksja” (tamże).
W początkowej cz ę śc i N atury cnoty znajduje się obszerne om ów ienie dyskusji w ok ół etycznej d on iosłości pojęcia cha
rakteru, w etyce cnót określanego jako zbio
ru „stałych cech dyspozycjonalnych zw ią
zanych z - najogólniej m ów iąc - w ła ści
w ościam i psychicznym i determinującymi nasze postawy, pragnienia, reakcje w ew nę
trzne i zachowania” (s. 76), czyli z cecha
m i, które tradycja filozoficzn a wiązała ze sferą uczuć. R ozw ażania te mają na celu wykazanie konieczności uw zględnienia w etyce indywidualności podmiotu moral
nego. Potem pojęcie charakteru przestaje odgrywać rolę w argumentacji.
N a końcu książki autor um ieścił do
datek zawierający syntetyczne om ówienie kognitywnej psychologii emocji, który nie w ydaje się konieczny dla zrozum ienia konsekw entnie prowadzonej przez autora argumentacji - zw łaszcza, że niezbędne elem enty tej teorii zostały przedstawione w rozdziale pierw szym . Jest to jednak dla czytelnika cenne źródło informacji, zw łasz
cza, że zasadniczy tekst pracy m oże w zbu
dzić zainteresowanie kognitywnym ujęciem emocji. Książka zawiera oczyw iście biblio
grafię, indeks osób oraz indeks cytow a
nych m iejsc z dzieł Arystotelesa. N ależy
262 Omówienia i recenzje
podkreślić, że autor wykazuje dużą dbałość o czytelnika, system atycznie zapowiada
jąc etapy argumentacji i podsum owując je, co ułatwia orientację w bardzo gęstym
m erytorycznie tekście.
KONDYCJA CZŁOWIEKA WPÓŁCZESNEGO
Jacek Jaśtal zrealizował swój teoretycz
ny projekt, sprawnie łącząc szczegółow ą, przedmiotową argumentację, szeroką dys
kusję z innymi filozofam i w spółczesnym i oraz odniesienie do historii filozofii. D zię
ki temu książka stanowi bogate źródło in formacji i inspiracji, nawet dla czytelnika, który nie zgadza się ze stanowiskiem au
tora. A wydaje się, że spór z autorem, za jeg o pośrednictwem zaś z licznym i filo
zofam i związanym i ze w spółczesną etyką cnót, m oże okazać się poznaw czo bardzo owocny. Ostatecznie wymaga on bowiem od czytelnika wyraźnego zdania sobie spra
w y z jego własnych poglądów filo zo ficz
nych, badania ich spójności czy ponow n ego nam ysłu nad lekturą klasycznych dzieł filozoficznych. Interesujące m ogło
by się okazać w szczególn ości zestaw ie
nie koncepcji przedstawionej przez Jaśta- la z etyką personalistyczną (m oże warto byłoby p ośw ięcić temu zagadnieniu osob ny artykuł).
Książka jest także w ym agająca ze w zględu na jej język. B yć m oże przesadą byłoby zarzucać autorowi nadmiernie skom
plikowany styl - tekst jest wystarczająco przystępny, by oprócz ,zaw odow ych” filo
zofów mógł po nią sięgnąć każdy wprawny w lekturze zainteresow any humanistyką czytelnik. N ależy natomiast zauważyć, że właśnie w odniesieniu do języka autor miał naprawdę niełatwe zadanie: porusza się po całych dziejach filozofii, prowadzi zaawan
sowane analizy sensu używanych w nich terminów, musiał w ięc znaleźć sposób po
godzenia języków różnych tradycji filozo
ficznych, a dodatkowo - psych ologii k og
nitywnej. W ydaje się, że autorowi nie za
w sze udaje się je scalić. Za przykład m ogą posłużyć cytow ane w yżej fragmenty za
wierające definicję em ocji oraz określe
nie sensu, w jakim m ożna em ocje uznać za racjonalne (por. s. 41): w tych kilku zda
niach znajdujemy terminy o różnych zna
czeniach od noszące się do tego sam ego przedmiotu: „organizm”, „podm iot” oraz
„człowiek”, i relacja między nimi nie zosta
ła w książce wyjaśniona. Można się zresztą zastanawiać, czy niedookreślenie to jest niedopatrzeniem, czy też zostało pozosta
w ione celow o , gdyż próby je g o usunięcia prowadziłyby autora zbyt głęboko w roz
ważania m etafizyczne.
Styl autora sprzyja dyskusji rzeczowej - nieemocjonalnej i „technicznej”, takiej, w której jedynym elem entem perswazyj
nym jest m ocny argument. W tym rzeczo
w ym charakterze w ywodu Jaśtala pojawia się jednak wyłom. Rozwiązanie, które autor proponuje, ma być m ożliw e do zaakcep
towania przez w sp ółczesn ego człow ieka.
Wymagania teoretyczne, które stawia autor swojej koncepcji, są wymaganiami w spół
czesnego człowieka. Oczywiście takich od
niesień nie można rozumieć dosłownie: trud
no przecież twierdzić, że w spółcześnie nikt nie jest gotów bronić Arystotelesowskiej metafizyki. Wydaje się też, że trudno mieć zastrzeżenia, co do ich obecności w tekstach filozoficzn ych i z filo zo fią spokrew nio
nych: „człow iek w sp ółczesny”, jak duch czasu, to siłą rzeczy nieostre pojęcie, które pom aga nam wyrazić próby zrozumienia sytuacji, w której się znaleźliśm y. W książ
ce Jaśtala jednak w ydało mi się początko
w o obce, na tle rzeczow ych argumentów sprawiało wrażenie zbyt retorycznego. Au
tor jednak przekonał mnie, że je g o użycie jest usprawiedliwione i naturalne. Można by w ręcz uznać, że cała książka m ów i o tym, czym ów człow iek w spółczesny (którym jest oczyw iście również współczesny zw o
lennik etyki cnót) różni się od człow ieka
Omówienia i recenzje 263
starożytności (takiego, jakiego możemy zo
baczyć m iędzy innym i za pośrednictwem filozofii Arystotelesa). W zakończeniu ostat
niego rozdziału książki Jaśtal pisze: „Osta
tecznie [...] nic nie gwarantuje, że spójność poznaw cza obejm ująca także kognityw ne aspekty reakcji emocjonalnych jest w ogóle m ożliw a do osiągnięcia, a nawet tego, że na drodze jej poszukiw ania m ożna osiąg
nąć znaczący postęp. Przekonanie, że obiek
tywna jedność osobow ego doświadczenia, rozumiana jako naczelny cel życia, czyli eudajmonia, jest osiągalna lub że przynaj
mniej m ożna się do niej w rezultacie świadom ej autorefleksji zb liży ć, postaje zatem w sferze założeń fundamentalnych.
W konsekwencji prowadzące do eudajmo- nii uformowanie charakteru, które Arysto
telesow i w ydaw ało się w zasięgu każdego człow iek a żyjącego w dobrze zorganizo
wanej w spólnocie, dla człow iek a w sp ół
czesnego staje się co najwyżej niedościg
łym punktem odniesienia. I jest to zapewne najważniejsza różnica pomiędzy etyką Arys-
totelesowską a etykami neoarystotelesow- skim i” (s. 387).
Ten skromny w gruncie rzeczy w n io
sek o kondycji człow iek a w sp ółczesn ego - o tym, że utracił on wiarę w powszechną dostępność szczęścia - być m oże ze w zglę
du na p ow ściągliw ość, z jaką został w y
rażony, zrobił na m nie w ięk sze wraże
nie niż efektow ny M aclntyre’ow ski obraz kultury po katastrofie8.
N ieco przewrotnie koresponduje z tą konkluzją okładka książki, bardzo estetycz
na i również powściągliwa, okładka, która dla publikacji o takiej tematyce byłaby na
turalna i w zasadzie neutralna - gdyby nie pew ien szczegół. W idnieje na niej, na nie
bieskim , prawie jed n olitym tle, piękna klasyczna rzeźba; na szyi zaś posągu - karteczka na sznurku: m oże etykieta in
wentaryzacyjna z m uzealnego magazynu, m oże metka z galerii sztuki.
8 Por. M a c I n t y r e, dz. cyt., s. 21-28.