• Nie Znaleziono Wyników

Społeczne zamówienia i szkoła Duracza - Dariusz Machnicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Społeczne zamówienia i szkoła Duracza - Dariusz Machnicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MACHNICKI DARIUSZ

ur. 1932; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, muzyka, restauracja

"Powszechna", Tadeusz Münch, życie muzyka, styl zycia, studia prawnicze na UMCS, zarobki, szkoła Duracza

Społeczne zamówienia i szkoła Duracza

A w tym samym roku, w grudniu 1953 roku, zostałem etatowym muzykiem w jednej z lubelskich restauracji. Ona nazywała się wtedy "Powszechna". Kierownikiem [orkiestry] był bardzo zdolny muzyk, Tadeusz Münch, który grał na klarnecie i na saksofonie - również w Filharmonii. Przepięknie grał taneczną muzyczkę, miał tą iskrę bożą w sobie. I ja w tym czasie byłem zachwycony, wydawało mi się, że przysłowiowego Pana Boga złapałem za nogi. Ale to był jeden z najgłupszych moich życiowych kroków. Dlaczego? W knajpie, praktycznie za darmo, jest wódka, bo muzycy mają wielu znajomych wśród klienteli restauracji. A ci, jeżeli chcą pochwalić się przed partnerką, że znają muzyką, to go proszą na wódkę do stolika. Muzycy mają słabą wolę i z reguły nie odmawiają. A później w nagrodę mówią: „Darek, zagraj mi tango”. No więc wraca się do zespołu i mówi się: - „Panowie, społeczne zamówienie”. Co znaczy społeczne zamówienie? To znaczy, że nagrodę już się wypiło, ale pieniędzy się nie dostało. Druga strona takiej pracy, to jest cholernie ułatwiony kontakt z dziewczętami. Młody człowiek nie ma z trudności, ale w restauracji, w orkiestrze restauracyjnej, jest się na takim poziomie, że dziewczęta lubią flirtować z muzykami, bo muzycy mają zasłużoną dobrą opinię wśród pań lubiących seks. No i żeby nie splamić honoru muzyka, każdy z nas się stara. No więc, w latach pięćdziesiątych grałem w lokalu u Müncha, chyba cztery lata. Ale chciało mnie złapać wojsko, bo w tym czasie przerwałem studia. Studiowałem prawo, byłem uczniem szkoły muzycznej, a w 1951 roku dostałem się na Wydział Prawa UMCS-u. I ten nasz pierwszy rok był pierwszym rokiem magisterskim, bo na początku prawo było umiejscowione na KUL-u. Ale jak powstał UMCS, to powstał Wydział Prawa, i powolutku władze komunistyczne zaczęły kasować prawo na KUL-u. I my w 1951 roku, byliśmy pierwszym rokiem magisterskim, bo początkowo, to był tylko pierwszy stopień. Był taki podział na pierwszy stopień i później półtora roku na zrobienie magisterium, jeżeli ktoś chciał zrobić. A pierwszy stopień trwał trzy lata. Więc wziąłem

(2)

urlop dziekański, bo nie chciałem skończyć studiów. Dlaczego? Jako muzyk zarabiałem dobrze. Natomiast, moi koledzy i wcześniejsi prawnicy zarabiali 650, 700 złotych. A ja w Filharmonii miałem, pierwsza moja pensja, to było chyba 920 złotych.

A później już tak pomalutku awansowałem - 1100, 1300. A w knajpie miałem od razu 1350. Czyli pensja filharmoniczna i to, co miałem w lokalu, plus tak zwane "boki" [to było bardzo dużo]. A boki, to polegały na tym, że jako bardzo dobra orkiestra, graliśmy wszystkie najlepsze bale w Lublinie. Orkiestra Müncha, to było wielkie słowo w tym czasie. I zarabiałem tak mniej więcej w okolicy 3000 złotych miesięcznie - to byłem car i Bóg w porównani do kolegów, którzy skończyli prawo. Wiedziałem, że mnie złapie nakaz pracy, bo w tym czasie wszyscy absolwenci wyższych studiów stawali przed komisją przydziału pracy. I chciałem tego uniknąć za wszelką cenę, więc poszedłem na urlop dziekański. I miałem wymówkę: - „Oczywiście, tylko bardzo proszę umożliwić mi dokończenie studiów, i wtedy chętnie pójdę na wyznaczone mi stanowisko”. Rozsyłali wtedy po całej Polsce, bo prawników było mało. [Wcześniej]

duża część prawników, to byli również Żydzi, których Niemcy wymordowali. W takim układzie wysyłano prawników do różnych nieciekawych miejsc - . do miast powiatowych, na Zachód gdzieś, nad morze. Ja się wychowałem i urodziłem w Lublinie, a mogłem się znaleźć w Słupsku czy jakimś innym grajdole, gdzie potrzebowano prawników do wydziałów prawnych Powiatowych Rad Narodowych. W tym czasie, prawnikami zostawali ludzie, była tak zwana "Szkoła Duracza", która przyjmowała w swoje szeregi ludzi zasłużonych, mocno partyjnych, którzy nie mieli nieraz podstawowego wykształcenia. Trzy miesiące „Szkoły Duracza” i ktoś zostawał sędzią albo prokuratorem. To kpiny były, ale w tym czasie ludziom, którzy kierowali Polską nie chodziło o to, żeby ludzie mieli wysokie wykształcenie, tylko żeby byli pewni ideologicznie. Tak że po „Szkole Duracza” było mnóstwo ludzi.

Data i miejsce nagrania 2016-03-21, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pierwszy program kabaretu Kant był trochę składankowy.. Pierwszy program zrobiliśmy taki, że pozbierałem różne teksty (on miał tytuł, ale już w tej chwili nie pamiętam

A kiedy przyszedł grudzień 1981 roku, to doskonale wiedziałem, że pewne wydarzenia potrafią wyprzedzić nas i nasze myślenie oraz że gdzieś tam w coś się układają.. Data i

Kazik w pewnym momencie dostał propozycję przeniesienia się do Teatru Współczesnego we Wrocławiu i przeniósł się zabierając kilku aktorów, kilka osób, i pań i

Codzienność PRL – w sklepach było pusto, był problem z alkoholem W sklepach były puste haki, jak przywieźli towar to ludzie jak zwariowani się zachowywali, mało

Chyba w gruncie rzeczy był człowiekiem uczciwym, oczywiście był komunistą, ale część ludzi musi być ateistami, część musi być komunistami, część musi być faszystami,

Klimat pochodów był uroczy, chodź większość ludzi nie za bardzo lubiła chodzić, ale na przykład młodzież, która przed dziesiątkami tysięcy ludzi miała przejść, to

Mimo że knajpa była zamknięta, wiedziałem co trzeba zrobić - pomachałem kelnerowi pieniędzmi, on mnie wpuścił, kupiłem alkohol, dałem mu jeszcze w łapę żeby za darmo tego

Odniosłem jednak wrażenie, że przemowy których tam słuchaliśmy były trochę populistyczne, takie obiecywanie gruszek na wierzbie, jednak wtedy to były słowa, których