• Nie Znaleziono Wyników

Udział ubogich w dochodach beneficjalnych.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Udział ubogich w dochodach beneficjalnych."

Copied!
134
0
0

Pełen tekst

(1)

KS. D R S T A N I S Ł A W Ł A C H

U D Z I A Ł U B O G I C H

W D O C H O D A C H BENEFICJALNYCH

N A K Ł A D E M A U T O R A

1 ‘ 'Ó 3 9

(2)

i

Z A P O Z W O L E N I E M W Ł A D Z Y D U C H O W N E J

DRUKARNIA „POW ŚCIĄGLIW OŚĆ I PR A C A ” ,\V KRAKOW IE, UL. KAZIM, W IELKIEGO 95.

(3)

PRZEDMOWA

W k a żd y m roku w dniu 25 m arca w lekcji brew iarzow ej o św. Urbanie p rzyp o m in a Kościół św. w s zy stk im beneficja- tom p r z y odpraw ianiu godzin kanonicznych o obowiązku na­

leżytego używ ania dóbr kościelnych, przytaczając słow a tegoż św iętego papieża, tak piszącego o dobrach oddanych Kościo­

łow i: „Owe dobra w iernych, które Panu zo sta ły ofiarowane, nie p o w in n y na inne cele być u żyte, ja k kościelne, a m iano­

w icie na p o trzeby braci chrześcijan, g d y ż są ślubam i w ier­

nych, |zadośćuczynieniem za g rze c h y i ojcowizną ubogich".

Z podobnym w ezw aniem zwraca się do w szy stk ic h bene- ficjatów now y kodeks prawa kanonicznego w kanonie 1473:

„Choćby beneficjat inne dobra niebeneficjalne posiadał, do­

wolnie m oże używ a ć dochodów beneficjalnych, zobow iązany je s t natom iast do obracania zbyw ających na ubogich i dbbre cele*.

Te dwa w zniosłe postanowienia kościelne, pochodzące ze starożytnego i nowoczesnego praw odaw stw a Kościoła, skło n iły m n ie do dokładniejszego omówienia obowiązku beneficjatów w zględem Ubogich, dotychczas tylko fragm entarycznie poru­

szanego w podręcznikach p r a w n ic z y c h W o b e c ży w o d ziś d y ­ skutow anego problem u w zględności w szelkiej w łasności pry-, watnej, nakładającego na posiadających dochody zbyw ające zobowiązanie oddawania ich na ubogich, zdaniem m oim należało w yśw ietlić też owo specjalne zobowiązanie beneficjatów w zglę­

dem ubogich.

Ze w zględu na to, że ten obowiązek beneficjatów (d zie ­ lenie się dobram i kościelnym i z ubogimi) sięga korzeniam i s w y m i p ierw szych w ieków Kościoła, a więc uprzedza o całe w ieki w ytw orzenie się sam ych urzędów beneficjalnych w Ko­

ściele, kohieczne było, celem jaśniejszego przedstaw ienia dzisiejszego zobowiązania beneficjatów, omówienie tego zagad*

nienia na tle h isto ry c zn y m . N aszkicow anie różnych fo rm

m ajątku kościelnego, poprzedzających w ytw orzenie się m a ­

jątków beneficjalnych w raz z odnośnym ustaw odaw stw em

(4)

— IV .—

kościelnym , nakazującym duchow nym , zarządzającym ow ym m ajątkiem , dzielenie się z ubogim i, je s t na jlep szym środkiem do zro zu m ien ia n a tu ry obecnego obciążenia dóbr beneficjal- nych. W yraźnie bowiem postanawia kodeks p r z y om awianiu Stosunku dawnego prawa do obecnego, że ^kanony, zaw iera­

jące dawne praw o w całości, należy rozum ieć i tłu m a czyć w edług dawnego prawa i w ykładnj, p r z y ję te j p rze z uznanych a u t ó r ó w — N aw et i w tym w ypadku, gdy* „kanony nowego prawa, tylko w części zgadzają się z daw nym pra w em , na­

leży oceniać je w części, z daw nym praw em zgodnej, na podstaw ie dawnego prawa, a w innych częściach 2 ich w łasnej treści“ (han. 6, 2°, 3°). — Zagadnienie prawne o „Udziale ubogich w dochodach beneficjalnych“ je st, ja k zobaczym y, co do sw ej istoty postanowieniem p raw nym starym , co do drob­

n iejszych tylko okoliczności n o w ym , dlatego na leżyte w y tłu ­ m aczenie tego praw a m u si się Oprzeć niem al w całości na daw nym praw ie, a nie tylko na tłum aczeniach, p rzyjętyc h

•przez now szych autorów.

Z tego pow odu stu d iu m nasze z konieczności ujęte je s t oprócz wstępu, w dwie części. Pierw sza przedstaw ia ui dwóch rozdziałach „C ząstkę ubogich“ w dobrach kościelnych' w hi-, sto ryczn y m rozw oju, druga za ś część w ty lu ż rozdziałach omawia współczesne praw o kościelne w ty m w zględzie.

W stęp podaje za r y s y d zisiejszego praw a o udziale ubo­

gich w dobrach kościelnych w praw ie ew angelicznym , w yw o­

dząc j e j u ż to z ogólnego przyka za n ia m iłości bliźniego, na­

kazanej w s zy stk im członkom Kościoła, głów nie zaś kapłanom, j u ż to w reszcie z podwójnego nakazu C hrystusa, a to o za­

płacie, w innej pracow nikom ew angelicznym , i za ka zie groma­

dzenia p rze z nich nadm iernych dóbr ziem skich-

R o zd zia ł p ie rw szy omawia historię naszego praw a w okre­

sie wspólnego m ienia kościelnego. Na tle przedstaw ionego m ajątku Kościoła w okresie jego' prześladow ania w ym ienione są w ażniejsze dowody, świadczące o całkow itym p rzezn a cze­

niu dóbr ówczesnego Kościoła, zarządzanych p r z e z biskupa, ( na ubogich. Po skreśleniu w następnym a rtyku le p rzy c zy n w zrostu m ajątku kościelnego w okresie ustania prześladow ań Kościoła i po p rzedstaw ieniu now ych potrzeb, w yłaniających się p rze d obdarzonym wolnością Kościołem, podana je s t ewo­

lucja naszego prawa, nakazującego biskupom z zarządzanego p r z e z nich m ajątku kościelnego w yznaczać tylko- cząstkę na

ubogich. '.

R o zd zia ł drugi przedstaw ia historię c zą stki ubogich w do­

brach kościelnych od pow stania beneficjów aż do nowego ko­

deksu. Po krótkim więc skreśleniu powodów decentralizacji

(5)

_ V —

jednolitego dotąd m ienia kościelnego na oddzielne dobra be- neficjalne, p rzed sta w io n y Jest n iezm ien n y nakaz oddawania c zą stki ubogim , p rzy p o m in a n y beneficjatom tak w praw ie ogólnym Kościoła, ja k w Dekretach Gracjana, Dekretałach G rze­

gorza I X i w dekretach Soboru Trydenckiego, ja ko też i w p ra­

wie szczegółow ym , za w a rty m głównie w postanowieniach ró ż­

nych synodów Kościelnych.

R o zd zia ł d ru g i ze w zględu na jego szerokie ram y, w ja ­ kie zo sta ł ujęty, zo sta ł do d ru k u podany tylko w najogól­

n ie jszy m skrócie.

R ozd zia ł trzeci zaczyna w yjaśniać d zisie jsze prawo, okre­

ślając b liżej podm iot, zobow iązany w edług nowego kodeksu praw a kanonicznego do oddawania czą stki dóbr na,ubogich, oraz p rze d m io t tegoż zobowiązania, c z y li ja k im i dochodami i w ja k im zakresie ma berieficjat obowiązek wspierania ubogich.

R o zd zia ł czw a rty omawia na podstawie kanonistów \oraz moralistów', tak sta rszych jakoteż i non szych, naturę ’) tego prawa, zobowiązującego beneficjatów do oddawania nadm iaru dochodów beneficjalnych na ubogich, w yśw ietlając najpierw ciężkość tego obow iązku, a następnie tytu ł, z jakiego on p ły ­ nie. Zakończenie podkreśla i w yka zu je szczególniejszą aktual­

ność tego obow iązku w chw ili obecnej, gdy z dóbr beneficjalnych z braku innych dochodów w inni się u trzy m y w a ć nie tylko beneficjuci, ale też z ich dochodów w in n i być w spierani inni duchow ni, różne religijne instytu cje i ubodzy.

Tak ujęta praca m a cel podw ójny. Z je d n e j strony p rze z przedstaw ienie nieprzerw anego praw odawstw a kościelnego, domagającego się od duchow nych dzielenia się z p otrzebują­

c y m i — dobram i kościelnym i, w yka zu je bezpodstaw ność po- . sądzań Kościoła jako takiego o tendencje kapitalistyczne, z d ru g iej stro n y p r z e z w yjaśnienie dzisiejszego praw a w tej m a terii m a przyp o m n ieć w sz y s tk im beneficjatom o obowiązku oddawania nadm iaru dochodów kościelnych na ubogich.

Potrzeba d zisia j takiej apologii wobec rozpow szechniania p rze z wrogów Kościoła niespraw iedliw ych opinii o niedbalstwie Kościoła w zględem ubogich. Jako dowód ich rzekom ej praw ­ dziw ości mają s łu ż y ć fa kta nadużyw ania dóbr kościelnych p rze z niektórych duchownych. N ajlepszą odpowiedzią na te za rzu ty , dowodzące n a jw yżej ułom ności niektórych słu g Ko­

ścioła, a nie uwłaczające bynajmniej^ sam em u Kościołowi, będzie p rzyto cze n ie nieprzerw anego ustaw odaw stw a Kościel­

nego, zabraniającego surow o takiego postępowania.

*) T a k ą p ro c e d u rę w s k a z u je w s p o m n ia n y w y żej k an . 6, 2° p rz y w y ­

ja ś n ia n iu teg o r o d z a ju k a n o n ó w K o d e k su p ra w a , ja k im je s t k a n . 1473.

(6)

A A S Coli. Lac.

Hefele M ansi ML.

MO.

POK

N A JW AŻ NIEJSZE SKRÓTY;

A cta A póstolicae Sedis.

Acta e t D ecreta C onciliorum recrentiorum u sq u e ad an n u m 1870, 7 vol. au c to rib u s P re sb y te ris S. J. e Do­

rno B. M. V. sin e Iabe C onceptae ad lacum F riburgi/B r.

1870-1890.

H efele C. J. C o n ciliengeschichte, F re ib u rg /B r. 1873-86.

M ansi J. D. S acrorum Conciliorum nova e t am plissim a collectio P aris-L eipzig 1901-13.

Mignę J. P. P atro lo g ia e cu rsu s com pletus, se rie s latin a.

Mignę J. P. P atro lo g ia e cu rsu s com pletus, serie s graeca.

P ism a Ojców kościoła w tłu m ac ze n iu polskim .

(7)

W S T Ę P .

Udział ubogich w dobrach kościelnych w prawie ewangelicznym.

Wszystko w Kościele jest z miłości dla miłości i ku m i­

łości — oto ,ujęcie pojęcie Chrystusowego dzieła na ziemi. Tak miłość ludzi, spieszenie z pomocą potrzebom ludzkim jest p ra ­ wem najbardziej istotnym Kościoła, źródłem jego życia, a zwła­

szcza jest duszą apostolskiej działalności kapłanów C hrystu­

sowych.

Ta praw da w ynika z pochodzenia Kościoła. P ow staje z Serca Chrystusowego. C hrystus chciał, by Kościół był na ziemi. On zgromadził pierw szych jego pracowników, On w ybrał w śród nich pierw szą niew zruszoną opokę Swej niezniszczalnej bu­

dowli. On, na tych, których w ybrał, podniósł Swe ręce i w ysłał ich, aby przepow iadali Jego naukę: „Idźcie... nauczajcie wszyst­

kie narody... chrzcijcie je... czyńcie to na pam iątkę moją... kto was słucha, m nie słucha, kto wami gardzi, m ną gardzi". — „Oto ja jestem z w am i'aż do skończenia św iata".

I od pierw szych chw il swego istnienia w ykonyw ał Kościół przez Apostołów i ich następców czyny Chrystusa, przekazyw ał Jego myśli, Jego ducha, Jego łaskę. Cierpiał, przelew ał krew za to, za co C hrystus um arł n a krzyżu; uczył, czego, uczył C hry­

stus, jego Mistrz, o ty m sam ym Bogu, o te j samej wierze, o tej sam ej norm ie moralności, o tym sam ym zbawieniu. Słowem, kontynuow ał Kościół całe miłościwe dzieło Chrystusa, Boga- Człowieka. Dokładniej to w yrażając, C hrystus-Bóg kontynuo­

w ał Sw oje całe dzieło w Kościele i przez Kościół, k tó ry jest m iarą „w ieku pełności C hry stu so w ej"1). Działalność Kościoła ni.e jest więc czym innym , jak działalnością trw ałą Chrystusa, działalnością, ożywioną tą sam ą miłością ku potrzebującym , jaka cechowała C hrystusa zą jego życia ziemskiego.

') E f. 1, 13.

(8)

Miłość Kościoła ku potrzebującym w ynika też z pojęcia Kościoła. Je st on nie tylko bytem moralnym , zrzeszeniem tych, którzy w ierzą pod zw ierzchnictw em władzy pochodzącej od Boga, rozciągającej się na praw dy w iary i obyczajów, ale jest nadto bytem nadprzyrodzonym, m iastem dusz, złączonych z Chrystusem , cierpiących z Nim i tylko w Nim m ających swe istnienie duchowe, przez Niego w zajem powiązanych, czujących w C hrystusie wspólnotę życia ożywionego przez w zajem ną m i­

łość. Kościół bowiem jest nazw any w Piśm ie św. już to rodziną Bożą2), polem Boga, upraw ionym przez różnych pracow ników apostolskich3), domem, zbudow anym na fundam encie Jezusa C hrystusa4),już to wreszcie ciałem, którego głową je st C hry­

stus5).Między głową a- członkami, m iędzy C hrystusem 1 a w ier­

nym i jest solidarność nadnaturalna, niezrów nana, będąca owo­

cem ofiary Chaystusa. Wszyscy chrześcijanie w Kościele s4

„jednym ciałem w t Chrystusie, a każdy z osobna jeden drugiego Członkami"6).

. , Z głowy tego Ciała mistycznego, z głowy C hrystusa, płynie nąjf.az i wzór miłości w zajem nej, spieszenia sobie z pomocą.

C hrystus bowiem — w edług P aw ła — „przez Wszystko, we wszystkich się d o p ełn ia"7). Ta sam a niew ym ow na miłość, ktprą n a s ; um iłow ał C hrystus w inna przenikać i jego w szyst­

kie członki. M iłość' ta w inna się w yrażać całkow itą rów - .nośćią.w szystkich Wóbęc Boga, wobec dóbr duchow ych i ziem­

skich, z. których Wszyscy m ają-p raw o korzystać. Ja k z dóbr , rodzinnych m ają praw o korzystać wszyscy członkowie rodziny, tak~podobne praw a m ają w ierni wobec wszelkich dóbr Kościoła, .y\jL:.ysćy bowiem synam i Bożymi jesteście przez wiarę, która jest W Jezusie C hrystusie" 8). Przez w iarę: w słowo nię tylko

„nazwani jesteśm y Synam i Bożymi, ale' i j'6steśmy“ “j. Do w szystkich w iernych odnosi się tajem nica przedziwnej peri- choresis, mocą której, jak Ojciec je s t'w Syriie,' a Syn w Ojcu, tak w ierzący członkowie Kościoła są W Chrystusie-, a C hrystus i Ojęićcf żnóW w w iernych. Um iłowany uczeń C hrystusa tak to niepojęte ucześtnictwó w ychw ala:’ ,,Społeczność naśza ż Ojcem

! /. Syftein' Jego; Jezusem' Ch'i*yfetusem“ “). B raterstw o to, w yni-

‘kikj^će z w iary, wyżej.1 cenił C hrystus niż braterstw o krw i. Ci

' '*) E f. 2, 19. ' ' ■... ' ''''' - , : :

> ) 1 ic o r: 3, 9.: . 1 •*'

■ ' j - E t 2 ,'2 2 .’

■. - i ' 'V.1‘ K o rM 2 , 12.- , • , - '!)■ R zym . 12, 5. ; ,

' ’"•) E t i; 23. ' ' ■ s) G al. 1, 23! " •

”) G al. 3, 26.

10) 1 J a n 1, 3. '

2 —

(9)

„którzy Słowa Bożego słuchają i czynią je “ ”), są Mu bliżsi niż uczestnicy w tej samej krw i, gdyż węzły religijne są silniejsze niż węzły c ia ł”).

W św ietle nauki O bjaw ienia o wspólnej godności członków.

Kościoła runąć muszą wszelkie b ariery odgraniczające boga­

tych od ubogich, jedne narody od drugich: „Już niem a Żyda ani G reka" ’3), „barbarzyńcy ani S cyty“ “), niem a różnic „m ię­

dzy mężczyzną a niew iastą" '"J, „m iędzy obrzezanym i a nieobrze- zanym i" “), „niew olnikam i i w o ln y m i"1T), albowiem, jak kończy Apostoł narodów: „Wy wszyscy jedno jesteście w C hrystusie Jezusie‘! ”).

To braterstw o i współuczestniczenie wszystkich członków Kościoła w jego dobrach, w ynikające z rozważania stosunku Kościoła do Chrystusa, nabiera jeszcze nowych blasków, gdy się zwróci uw agę na inną jego podstawę, na dogm at św iętych obcowania, czyli na tę tajem niczą solidarność, k tóra łączy wszystkie członki Ciała mistycznego przez nieustanną w ym ianę między nimi zasług, pizez nich wysłużonych. J e st to, rzec można, współpraca w szystkich w zbawieniu jednostki, a jednostki w zbaw ieniu wszystkich. To wszystko, co posiadamy, czym je­

steśm y, służy nie tylko nam , ale też innym naszym, braciom.

M odlitwa każdego chrześcijanina, wszelki jego w ysiłek nie tylko zbliża duszę jego samego do Boga, ale i innym pomaga do tego samego, uzupełniając słabość i niew ystarczalność tych, którzy niedostatecznie zadośćczynią sprawiedliw ości Bożej. S tra ta m a­

terialna, jaką ponosi chrześcijanin, w spierający swych ubogich współbraci, jest m u obficie w ynagrodzoną nie tylko wartością dobrego uczynku, ale też na mocy obcowania św iętych m odlitwą serc, obdarzonych jałm użną. Cudowne to braterstw o tym wię­

cej jest zdum iewające, że nie zdoła zniszczyć go śmierć, bo w istocie i między duszami zm arłych w niebie, a tym i którzy potykają się na ziemi, istnieje łączność. Pierw sze w ypraszają dla drugich, walczących n a tej ziemi, męstwo i wytrwałość;

dusze zaś um arłych, zostające w m iejscu oczyszczenia, zyskują od św iętych w niebie i wiernych, na ziemi ulgę w cierpieniach i pomoc do rychlejszego połączenia się z Bogiem.

. Miłość ta nie tylko sięga w dziedziny życia nadprzyrodzo­

nego, ale z woli C hrystusa w inna obejmować i sferę ludzkich

— 3 —

“ ) M t. 12, 50.

“ ) w S e m ain e s so ciales d e F ra n c e, X X S ession, P a r is 1928, 472 n.

“ ) G al. 3, 28.

M) KoL 3, 11.

” ) G al. 3, 28.

1B) K ol. 3, 11.

1T) G al. 3, 28.

“ ) tam że.

(10)

— 4 -

potrzeb członków Kościoła. Nakazuje ona, by bogaci daw ali jałm użnę ubogim: „Dawajcież a będzie w am dane... Bo tąż m iarą, którą mierzycie, będzie w am odmierzone" “). Zabrania bogatym nadm iernego grom adzenia bogactw ziemskich ze szko­

dą dla ubogich: „Nie skarbcie sobie skarbów na ziemi, gdzie rdza i mól psuje i gdzie złodzieje w ykopują i kradną, ale skarbcie sobie skarby w niebie, gdzie ani rdza, ani mól nie psuje i gdzie złodzieje nie wykopują, ani kradną" ”). Bogaci więc nie po­

w inni przyw iązyw ać się do bogactw, lecz uważać je za środek do zdobycia szczęśliwej wieczności, bo, jak mówi gdzieindziej P an Jezus: „Cóż pomoże człowiekowi, chociażby cały świat zdobył, a na duszy szkodę poniósł?" W spomaganie ubogich to dla bogatych nieodzowny w arunek dostąpifenia miłosierdzia niehieskiego: „Błogosławieni miłosierni, albow iem oni miło­

sierdzia dostąpią"22). Zaniedbyw anie zaś tego obowiązku - 4;o dro­

ga prowadząca na potępienie: „Idźcie precz przeklęci w ogień wieczny, który zgotowany jest djabłu i aniołom jego, albowiem łaknąłem , a nie daliście m i jeść, pragnąłem , a nie daliście mi pić; byłem gościem, a nie przyjęliście mnie, niem ocnym i w cie­

mnicy, a nie nawiedziliście mnie... Zapraw dę powiadam wam, czegokolwiek nie uczyniliście jednem u z tych najm niejszych, mnieście nie u cz y n ili"”).

Miłość ta w inna obejmować wszystkich: „Albowiem, jeśli m iłujecie tych, co was m iłują, cóż za zapłatę mieć będziecie?

Czyż i celnicy tego nie czynią?" **). A więc miłość członków Ko­

ścioła nie w yklucza nikogo, choć pozwala z większą siłą zwracać się do tych, którzy uczestniczą w tym sam ym życiu łaski, spływającej z Głowy C hrystusa na m istyczne członki Jego Ciała.

I w samych członkach Kościoła miłość chrześcijańska po­

zwala: na zachowanie hierarchii, bynajm niej nie żądając jedna­

kowej miłości względem wszystkich. Ja k bowiem w ciele ludz­

kim różne są członki, którym należy się większa czy m niejsza z naszej strony troskliwość, tak też i odnośnie do członków Kościoła możemy postępować.

W śród tych członków, które praw o Chrystusow e poleca szczególniejszą otoczyć miłością, znajdują się kapłani, a to ze względu n a ich specjalnie ścisły związek z C hrystusem z m isty­

czną Głową Kościoła, oraz z racji ich posłannictwa.

“ ) M t. 7, 2.

M it 6, 19.

a ) M at. 16, 26.

") M t 5, 7.

” ) M t 25, 40.

“ ) M it 5, 43.

(11)

Przez chrzest wszyscy ludzie zostają wszczepieni w C hry­

stusa w jedno ciało: ,^Albowiem w jednym D uchu m y wszyscy w jedno Ciało jesteśm y ochrzczeni i wszyscy jednym Duchem jesteśm y napojeni" “). Lecz kapłanom w ty m organicznym ciele C hrystusow ym przypada w udziale według nau k i Pawiowej rozprow adzanie tego tajemniczego życia. Przez nich, Jak krew przez żyły, jak pow ietrze przez oddychanie, płynie ożywcze działanie z Głowy na wszelkie członki. Poszczególni chrześci­

jan ie nie czerpią w prost od C hrystusa łask nadprzyrodzonych tak, ja k czerpią rośliny w prost pokarm ze ziemi, ale za pośred­

nictw em kapłanów na kształt członków organizm u żywego, od­

żyw ianych krw ią, dostarczoną im „przeż spojenia i wiązania"*).

C hrystus bowiem „przeznaczył jednych na apostołów, a drugich na proroków, a innych na ewangelistów, a innych na pasterzy i nauczycieli dla przysposobienia świętych, do dzieła posługi, do budow ania Ciała Chrystusowego" Zadanie więc kapła­

nów, to zyskiwanie Chrystusow i now ych członków oraz staranie się o rozwój Ciała Chrystusowego, które nie może być ze względu na dostojność Jego Głowy ciałem dziecięcym, ale udostojnio- nym „do stan u męża doskonałego, do m iary w ieku pełności Chrystusow ej, czyniąc praw dę w miłości, żebyśmy rośli we w szystkim w Nim, któ ry jest Głową. C hrystus, z którego ciało złożone i złączone przez wszystkie spojenia wzajem nej usługi, w edług działalności, stosownie do m iary każdego członka, spra­

wia w zrost ciała ku zbudow aniu samego siebie w m iłości"38).

Ze względu na tę ważność zadania, przypadającego kapła­

nom w m istycznym ciele Chrystusowym , wszyscy w ierni winni, jak już samo przez się jest zrozumiałe, okazywać im szczegól­

niejszą miłość tak w spraw ach doczesnych, jak i duchowych.

W yraźnie też nakazał C hrystus w iernym zaopatryw anie m a­

terialnych potrzeb kapłanów. Rozsyłając 72 swych uczniów na działalność m isyjną, zabrania im brać ze sobą środków n a swe utrzym anie, takow ych bowiem m ają im dostarczyć ci, nad któ­

rym i m ają pracować: „A w ty m sam ym domu mieszkając, jedząc i pijąc to, co u nich jest, bo godzien jest robotnik zapłaty swo­

je j" *). Obok zapłaty niebieskiej, przyrzeczonej gdzieindziej p ra ­ cownikom ew angelicznym za ich tru d y apostolskie30), przyrzeka tu C hrystus nadto i zapłatę doczesną. Chciałby przez to uwolnić kapłanów od trosk o utrzym anie, aby swobodnie mogli wszystkie

- 5 -

” ) 1 K o r. 12, 13.

” ) Ef. 4, 16.

'■") 1 K o r. 12, 28.

*) E t 4, 13— 14.

1”“), Mt. 10, 10.

**) Mt. 19, 27 n.

(12)

— 6 —

troski i m yśli poświęcić pracy nad duszami. Sam też P an Jezus jako arcykapłan dóbr przyszłych31) „przyjm ował ofiary od po­

bożnych niewiast", „które m u służyły z m ajętności sw o je j" ’2), utrzym ując z tych darowizn Siebie i Swych apostołów.

Także i apostołowie, którzy za wzorem P ana Jezusa pozwa­

lają pobożnym niewiastom spieszyć sobie z pomocą, podkreślają swe specjalne praw o do utrzym ania przez w iernych. W yraźnie o tym świadczy św. Paweł*, który choć sam nie korzysta ze swego upraw nienia, jednak akcentuje swe praw o do tego: „Czyż nie mam y praw a jeść i pić? Czyż nie m am y praw a prowadzić z sobą niewiasty, jak drudzy apostołowie i bracia Pańscy • i Kefas?

Czy tylko ja sam i B arnaba nie m am y p raw a tego czynić? Kto trzodę pasie, a m lekiem jej się nie żywi? Czy w edług człowieka to mówię? Czyż i Zakon tego nie mówi? Albowiem w Zakonie Mojżeszowym jest napisane: „Nie zawiążesz gęby wołowi młó­

cącemu. Czy Bóg troszczy się o woły? Czy raczej nie przez wzgląd na nas tó mówi? Albowiem dla nas jest napisane, że ten co orze, m a orać w nadziei, ten co młóci, w nadziei otrzym ania plonu. Jeśli m y sialiśm y wam dobra duchowne, w ielka to rzecz, jeślibyśm y wasze doczesne zbierali? Jeśli inni m ają udział w tym praw ie nad wami, czemuż nie raczej my? Lecz nie korzystaliśm y z tego praw a, ale wszystko znosiliśmy, abyśmy jakiej przeszkody ewangelii nie staw ili. Nie wiecie, że ci, co w św iątyni pracują, ci w św iątyni jedzą; a którzy ołtarzow i usługują, uczestnikam i są ołtarza? T ak też P an Bóg postanowił, aby ci, co ewangelię opowiadali, z ew angelii żyli“ “).

Dowodzi tu taj św. Paw eł wielom a sposobami upraw nienia pracowników ewangelicznych do otrzym yw ania od wiernych potrzebnego im utrzyihania. Widzi zarys -tego praw a w posta­

nowieniu Mojżeszowym, zakazującym zawiązyw ania gęby wo­

łowi młócącemu. Miał on na względzie nie tylko troskę o zwie­

rzęta, ale według tłum aczenia Apostoła odnosiło się do ludzi celem zabezpieczenia im zysków w ich pracy. A już całkowicie w yraźiie rozkazanie Boże w tym względzie widzi Apostoł w roz­

licznych nakazach Starego Testam entu, pozw alających kapłanom starozakonnym mieć cząstkę w ofiarach legalnych. Chrystus, który powiedział o Sobie: „Nie przyszedłem rozwiązywać Zako­

nu, ale go uzup ełn ić"31), nie uw olnił w iernych od obowiązku troszczenia się o kapłanów, ale go jeszcze Swoją powagą po­

twierdził.

“ ) Ż yd. 9, 11.

“ ) Ł u k . 8, 3.

“ ) 1 K o r. 9, 4— 14.

**) M t 5, 17.

(13)

Uważa Apostoł Paw eł ten obowiązek w iernych wzglądem pracujących nad nim i kapłanów za obowiązek sprawiedliwości, -■

a nie tylko samej miłości. Przysłaną im przez Fipensów jał-- m użnę określa term inem , w ziętym ż kupiectwa:- „dano i otrzy­

m ano”, k tó ry to napis m ają księgi handlowe. „Jednakże dobrze^

ście uczynili, przychodząc z pomocą uciskowi memu, a. wiecie wy Filipianie, że na początku ewangelii, gdy wyszedłem z Ma­

cedonii, żaden Kościół nie dzielił się ze m ną na rachunek; „d a n o . i otrzym ano", jeno w y s a m i" 85). Ja k za dany tow ar otrzym uje słusznie kupiec zapłatę, tak słusznie i siewca ew angelii m a p r a - ' wo do zapłaty. Na tej podstaw ie dom aga się A postoła wsparcia dla macierzystego Kościoła w Jeruzalem ód w iernych innych Kościołów: „A teraz w ybieram się do Jferuzalem posługiwać świętym. Postanow iły bowiem Macedonia i Acheja złożyć się nieco na ubogich świętych, którzy są w Jerozolim ie. Spodobało im się bowiem; są im też dłużni. Ja k bowiem poganie-stali się uczestnikam i ich dóbr duchow nych tak pow inńi w daezesnych im usługiw ać" “).

O dw rotnie znów kapłani w inni w iernym ze swej , strony świecić przykładem żywej miłości bliźniego. Tego domaga?się;

od nich P an Jezus: „K rólowie narodów pan u ją nad nimi, a ci>

którzy, władzę nad nimi- spraw ują, zw ani są dobroczyńcami^

Lecz w y nie tak; ale któ ry jest m iędzy w am i większy, - niech będzie jako mniejszy, a przełożony jak o ten, któ ry ■ służy",J?).- Szczególniej zaleca P an Jezus Apostołom miłość bliźniego’

w Swym uroczystym testam encie w w ieczerniku, gdzie z, całą- stanowczością podkreśla w ielkie jej znaczenie i jej-konieczność- dla Apostołów i ich następców: „Przykazanie nowie daję Wam,- abyście się społecznie i1 w y miłowali. Potem poznają wszyscy, żeście uczniam i moimi, jeśli miłość jedeń ku drugiem u mieć-’

będziecie" K).

J e s t to zresztą samo przez się zrozumiałe, że duch wzaijem-' nej miłości w inien tym więcej przenikać kapłanów, te tak po- czestne członki w m istycznym Ciele C hrystusa/M iłość bowiem bliźniego i kapłaństwo; są tak nierozdzielnie:. złączone, jak nierozdzielną je st od C hrystusa Jego dobroć,; oddanie się całkow ite ludziom, Jego miłość ku dzieciom, Jego cuda dla chorych, opętanych, um arłych. „Żal m i tego ludu" ■ “), mó­

w ił niegdyś P an Jezus, widząc mnóstwo głodnych, w ycień­

czonych, idących za Nim gorliwie aż na puszczę. „Żal m i tego

“ ) F ilip . 4, 15.

“ ) R zym . 15, 26 n n .; 1 K or. 16, 3; 2 K o r. 9 1 n n .

") M t. 20, 28.

“ ) J a n 13 34—35.

*) M k. 8, 2.

/

(14)

ludu“ — m a sercem powtarzać każdy kapłan jako alter Chri- stus, spiesząc z pomocą wszelkiej nędzy. „Bez tej bowiem miłości byłby kapłan naw et przy swej głębokiej uczoności, przy n a j­

większej wymowie tylko miedzią brząkającą, cym bałem brzm ią­

cym; brakowałoby m u duszy, brakow ałoby m u siły do paster­

skiego działania" Znany jest dobrze nakaz C hrystusow y w tym względzie, albowiem zanim Kościół komuś udzieli sakry bisku­

piej, pyta go, czy chce być względem ubogich m iłosierny:

„Chcesz ubogim, pielgrzymom i w szystkim potrzebującym być dla im ienia Pańskiego łaskaw ym i m iłosiernym ?1*— ,,Ćhcę““).

Przypom ina m u też przy tej okazji i słowa listu Pawłowego do- Żydów: „Albowiem każdy arcykapłan z ludzi w zięty dla ludzi bywa ustanowiony" ") wzorem Chrystusa.

Miłość ta pow inna oczywiście w pierw szym względzie obej­

mować duchowne potrzeby bliźnich, m a być naw et posunięta do bohaterstw a w razie potrzeby: „Dobry pasterz duszę swoją daje za owce swoje" *), ale też m a śpieszyć im z pomocą m aterialną w razie potrzeby.

Ubogi Chrystus, by dać w tym względzie sw ym kapłanom przykład, otrzym ane od pobożnych niew iast ofiary na u trzy ­ manie swoje i apostołów dzieli z ubogimi. Dla siebie i aposto­

łów używ ał C hrystus tylko tego z tej wspólnej kasy, co było najkonieczniejsze'do życia. Namaszczenie Go bowiem w B etanii cennym i olejkam i wywołało zdziwienie, jako w ydatek nadzw y­

czajny, nie tylko u Judasza, ale i u innych apostołów: „A widząc to uczniowie, oburzyli się mówiąc: Na co ta strata? Albowiem można było drogo sprzedać i rozdać ubogim " “). Judasza czyni skarbnikiem Jezus, aby po zaopatrzeniu potrzeb apostołów także

„o ubogich m iał staranie" “). Z jak ą gorliwością czynić to kazał Chrystus, przejaw ia się w tym, że sm uci się, gdy zasoby tej kasy są tak skromne, że nie zdoła za nie nakarm ić zgłodniałego tłum u n a puszczy: „I rzekł do Filipa: Skąd kupim y chleba, żeby ci jedli... Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście denarów chleba nie w ystarczy im, żeby każdy mało co wziął".

To, co sam Chrystus najdoskonalej wypełniał, polecił też czynić swym uczniom, pozwalając im z jednej strony korzystać z ofiar w iernych na swe osobiste potrzeby, zabraniając im znów z drugiej strony bardziej niż innym ludziom zachowywania dla siebie rzeczy żbytecznych: „Nie m iejcie złota, ani srebra, ani

— 8 —-

“) l Kor. 13, 1.

“) Pontificale Rom. cf. Ritutti Consecr.

") 2yd. 5, 1.

“) Jan 10, 11.

“) M l 26, 8 n.

*) Jan 12, 6.

* ’

(15)

— 9 —

pieniędzy w trzosach waszych, ani torby podróżnej, ani dw u sukien, ani butów, ani lasek" ").

Tak też rozum iał obowiązek pracow nika ew angelii wzglę­

dem ubogich św. Paweł. Choć bowiem przyznaw ał głosicielom Ew angelii praw o do wynagrodzenia, to jednak tylko w granicach koniecznych potrzeb. Ta nauka Apostoła k ry je się w tych sło­

w ach św. Paw ła, w których tenże w yprow adza praw a apostołów do utrzym ania z praw żołnierza, rolnika oraz pasterza do sto­

sownej zapłaty.

Ja k bowiem żołnierz' otrzym uje żołd tylko n i rzeczy ko­

nieczne, rolnik nie cały plon zebrany używ a dla siebie, ale tylko część; jak pasterz nie zabija sw ych owiec n a swe utrzym anie, tylko zw yczajnie żyw i się ich mlekiem, tak też na rzeczy ko­

nieczne ma obracać apostoł C hrystusow y żołd, otrzym any za służbę w żołnierce C h ry stu so w ej"). Ze kapłan z ofiar w iernych m a korzystać tylko na koniczne potrzeby, w ynika to poniekąd i z przykładu św. P aw ła w tym względzie, który, jak pisze sam o sobie, „korzystał z ofiar, przysłanych m u przez Filipian, tylko na „potrzeby". „A wiecie w y Filipianie, że na początek ew an­

gelii, gdy wyszedłem z Macedonii, żaden Kościół nie dzielił się ze mną... jeno w y sami, ponieważ i do Tessaloniki posłaliście mi ra z-i drugi na p o trz e b y " 18). W yraz zaś „chreia” „potrzeba"

ma przew ażnie w Nowym Testam encie znaczenie osoby czy rzeczy niezbędnej do czegoś ").

Co m a zaś czynić Apostoł z rzeczami zbywającym i, o tym nie mówi w yraźnie św. Paweł. Z jego jednak porów nań praw kapłanów Chrystusow ych do nagrody z analogicznym i praw am i kapłanów Mojżeszowych można Wywnioskować, że w inni je obracać na ubogich i dobre cele, m ające chw ałę Bożą na wzglę­

dzie. W S tarym bowiem Testam encie kapłani mogli "tylko część z ofiar użyć na swe utrzym anie i swych rodzin, a inne części m ieli obowiązek złożyć w ofierze Bogu czy też rozdać ubogim™).

Samo już nazwanie wsparcia, przysłanego z Filipii Apostołowi

„wonnością wdzięczności", „ofiarą przyjem ną", „Bogu m iłą", w skazuje, że w edług św. P aw ła w inny tego rodzaju ofiary w ier­

nych święcie tylko być użyte przez kapłanów. Przydaw ki bo­

wiem, jakie im daje apostoł narodów, są używ ane też przez niego na określenie ofiar składanych Bogu51).

") M t. 10, 9 n.

*7) 1 K o r. 9, 4 nn.

") F il. 4, 16.

“ ) F. Z o rell, L ex ico n G ra e c u m N. T. P a ris iis 1931, 1452.

“ ) L ew . 7, 18.

“ ) Zob. H u g o n is G ard. S a c ro ru m B ib U o ru m C o n c o rd an tiae , V e-

n etiia 1770, 298.

(16)

I inni apostołowie Uczyli i postępowali tak samo. Powołani przez Chrystusa na Jego uczniów, opuścili swe domy i sieci, dotychczasowe źródło utrzym ania, a poszE. za Jezusem, mogąc wszyscy za św. Piotrem powtórzyć: „Otośmy opuścili wszystko

i poszli za Tobą“ “). »

Jak za ziemskiego życia Jezusa żyli razem z Nim z ofiar wiernych, dzieląc się jeszcze pozostałą im z utrzym ania cząstka z ubogimi, tak nie inaczej postępowali też po Zesłaniu Ducha Świętego. Przynoszone im do w ieczernika ofiary nie tylko słu­

żyły za m ateriał do Najświętszej O fiary i w sparcia dla samych Apostołów, ale były też pozostałe części zaraz przez Apostołów rozdawane ubogim w form ie wspólnych posiłków, t. zw. później agap. W zmianka Dziejów Apostolskich, jako że Apostołowie służyli stołom" “), zda się na to wskazywać. T a zaś wielka ofiarność apostołów na ubogich razem z łaską D ucha Sw. pobu-- dzała nowonawróconych do naśladow ania Apostołów”) i do urządzania za ich przykładem podobnych uczt miłości, któ­

re jednak, pozbawione bezpośredniej opieki ąpostolskiej, stały się rychło, bo już za czasów Sw. Pawła, powodem różnych nadużyć M).

Oprócz ofiar, w naturze składanych, potrzebnych dla ce­

lów liturgicznych, i urządzania agap otrzym yw ali Apostołowie od pierw szych chrześcijan dary pieniężne, „aby obdarzali nimi wszystkich, jak każdem u było potrzeba" )! Ta zaś ofiarność w iernych w gminie jerozolimskiej sięgała do takich w yżyn za­

parcia się, że „wśród m nóstwa wierzących", jak to opasują dalej Dzieje Apostolskie, — było serce jedno i dusza jedna; ani żaden z nich tego, co miał„ nie nazyw ał swojem, ale było im wszystko wspólne. Bo żadnego wśród nich nie było niedostatecznego, gdyż którzykolw iek mieli, rolę albo domy, sprzedawszy,, przynosili zapłatę za to, co sprzedali. I kładli przed nogi apostolskie. I roz­

dawano każdemu, ile każdem u było p o trze b n e"K). Obraz to niezw ykłej miłości braterskiej, dobrowolnej w spólnoty dóbr między pierw szym i chrześcijanami, z których w ielu sprzeda­

wało swe majętności, a uzyskane w ten sposób pieniądze odda­

wali Kościołowi na ręce apostołów,; a ci ich używ ali na potrzeby ubogich chrześcijan.

— 10 —

“ ) 19, 27.

“ ) Dz. A p. 6, 2.

“ ) Dz. Ap. 4, 32 nn.

K) 1 K a r. 11, 17 n.

M) Dz. A p. 4, 35; Zob. X . P. S ta ch , K o m u n izm w p ie rw o tn e m c h rze śc ija ń stw ie, a czasy obecne, L w ó w 192g.

.... 5T) j. w.

(17)

Wzorem gm iny jerozolimskiej Kościoły w Koryncie08), w Efe­

zie38), w Macedonii00) i gdzieindziej”) w ypełniały pod przew odni­

ctw em apostołów troskę o ubogich.

Gdy zaś liczba ubogich ze w rostem chrześcijaństw a była coraz większa, apostołowie dla lepszego i staranniejszego roz­

daw ania jałm użny, u stanaw iają diakonów, których zadaniem i obowiązkiem było w im ieniu apostołów w ypatryw ać, czego komu nie dostaje, nędzę wyśledzać i starać ,się o to, aby ubogi otrzym ał w sparcie z ofian składanych K ościołow i02).

J a k w ziarnie u k ry ta jest siła twórcza i gdy ono znajdzie odpowiednie w arunki, rozrośnie się w potężny kłos — tak w po­

wyższych wskazaniach C hrystusa i apostołów oraz W przykła­

dzie pierw szych chrześcijan znajdują się u k ry te siły później­

szej szerokiej troski Kościoła o ubogich. — Z działalności apo­

stołów czerpali biskupi i ich pomocnicy w rządach Kościoła wzór do zajęcia się ubogimi; ofiarnością zaś pierw szych chrze­

ścijan na cele kościelne i ubogich zapalali się w ierni później­

szych wieków do szlachetnego naśladow nictwa, w yrzekając się dobrowolnie sw ych bogactw dla dobra Kościoła i ubogich braci.

B ezprzykładna ich hojność w udzielaniu jałm użny, niezliczone i najróżnorodniejsze fundacje i instytucje, przez nich do życia powołane, heroiczne niekiedy poświęcenie się na służbę ubo­

gim — to wszystko błogosławione skutki, czerpiące swój po­

czątek w odtw arzaniu życia pierw szych chrześcijan.

W iele juz przepięknych m onografij przedstawiło wym ownie i głęboko te różnorodne objaw y miłosierdzia chrześcijan na cele ubogich i uciśnionych, w skazujących n a Kościół Apostolski ja ­ ko na źródło, z którego niby potężna rzeka rozlała się na św iat C aritas chrzęścijańskia.

*

Nie m a natom iast do tego czasu studium , któreby przedsta­

wiło troskę o ubogich po śm ierci apostołów, kontynuow aną przez hierarchię Kościoła, której tak piękny w yraz dał i obecny kodeks praw a kanonicznego, zobowiązując wszystkich bene- ficjatów kościelnych do oddaw ania irn wszelkich dóbr zbyw ają­

cych z dochodów kościelnych. Poznanie h istorji tego postano­

w ienia oraz jego dzisiejszej mocy stanowić będzie przedm iot następnych rozdziałów.

11

) 1 K or. 16, 3. „ ó E l 1, 16.

) 2 K o r .' 9, 1.

) Dz. A p. 24, 17; R zym 15, 16 n.

) Dz. A p. 6, 1 nn.

(18)

CZĘŚĆ PIERW SZA.

Udział ubogich dobrach kościelnych w historycznym rozwoju.

Wzniosłe było postępowanie Chrystusa i apostołów wzglę­

dem ubogich. Ze skrom nych zasobów wspólnej kasy, pow stałej z ofiar w iernych, zaopatryw ali nie tylko potrzeby własne, ale też ubogich współbraci.

Ta ich szlachetna działalność nie m iała się skończyć ze śmiercią ostatniego z apostołów, ale m iała być kontynuow aną przez następców1 apostołów w ich św iętym urzędzie, biskupów i innych duchownych. W yraźnie na to w skazuje św. Paweł, któ­

ry ustanowionym przez siebie biskupom, Tym oteuszowi i Ty­

tusowi, w śród innych obowiązków poleca jako konieczne go­

ścinność względem podróżnych i miłosierdzie względem ubo­

gich1). Wyklucza zaś Apostoł Narodów od godności biskupiej niem iłosiernych i chciwych? „albowiem biskup ma być bez za­

rzutu jako szafarz Boży... niechciwy szkaradnego zysku, ale gościnny, d o b ro tliw y "3).

Z racji więc swego charakteru „szafarza Bożego" m ają du­

chowni na rów ni z apostołami nie tylko upraw nienie do otrzy­

m yw ania od w iernych-ofiar n a swe utrzym anie, ale też zlece­

nie oddaw ania na ubogich tej cząstki ofiar, która im zbywa od godnego utrzym ania.

Tak ogólnie w yrażony w praw ie ewangelicznym obowiązek

„szafarzy Bożych" względem ubogich dokładniej określał Ko­

ściół w ciągu wieków. W zależności od tego, w czyim ręku sku­

piał się zarząd ofiar., składanych przez w iernych n a utrzym a­

nie duchownych, czy tylko w ręku biskupa, jak to było w okresie jednolitego m ienia kościelnego, czy też w rękach poszczegól­

') T ym . 3, 2. T yt. I. 7.

*) T y t I, 7.

(19)

nych duchownych, zw anych beneficjatam i, ja k to jest po dziś dzień od czasu decentralizacji m ajątku kościelnego, — nakładał Kościół obowiązek szczególniejszej troski o ubogich już to na samych biskupów, już to na wszystkich beneficjatów. Dlatego chcąc przedstaw ić historię udziału ubogich w dobrach kościel­

nych, należy zacząć od zbadania obciążenia wspólnego mienia kościelnego, zarządzanego przez biskupów, na rzecz ubogich, a dopiero później rozważyć należy obciążenia na te same cele dóbr beneficjalnych, oddanych tytułem utrzym ania przez Ko­

ściół poszczególnym duchownym.

— 13 —

R O Z D Z I A Ł I.

Biskup „ojcem ubogich" w okresie wspólnęgo mienia kościelnego.

W początkach Kościoła, gdy na czele poszczególnych gmin chrześcijańskich, tw orzących się przew ażnie w mieście, stał biskup, do którego należała urzędow a troska o ubogich. Biskup nie tylko był kierow nikiem i m otorem całego życia religijnego swej gminy, ale też ojcem, dzielącym wszystkie radości i sm utki sw ych dzieci duchownych. W jego sercu skupiały się troski 0 zaspokojenie nie tylko duchowych potrzeb powierzonej mu gm iny, ale też i m aterialnych.

W yraźnie o tym stanow isku biskupa względem ubogich w spom inają różne starożytne świadectwa. I tak św. Ignacy w liście do biskupa Sm yrny, św. Polikarpa, prosi go, ażeby

„wdowy nie były zaniedbane; po Panu, by bądź ich opieku­

nem " 1). Podobnie K onstytucje Apostolskie polecają, by „bi­

skupi i diakoni m ieli w opiece ołtarz Chrystusowy, tj. wdowy 1 sieroty, czyniąc o nich starania" "). W innym zaś m iejscu taką daje przestrogę biskupom: „Niech każdy biskup nie ma względu na osoby, niech bogaczów nie otacza czcią ani im schlebia wię­

cej niż przystoi, ani niech nie gardzi ubogim, ani niech ich nie zaniedbuje, ani niech się nad nich nie w y n o si"3). Sw. Hieronim ześ zalicza troskę o ubogich do najw ażniejszych i najpiękniej­

szych zadań urzędu biskupiego, pisząc, że „chw ałą biskupa jest zaradzać nędzy u b ogich"4). To samo w yrazili już przedtem sami biskupi, zebrani na synodzie w Sardyce w 347 r., postana-

- ;--- ■ f Ł :

*) M G. 5, 722.

*) C onst. A p. lib . 2, c. 5. MG. I. 684.

3) C onst. A p. lib . 4, c. 5, MG. I. 770.

*) Ep. 32 M L. 22, 533. i

(20)

— 14 —

wiając w 7 kanonie, że „szlachetną jest rzeczą, aby biskupi użyczali ■ swego w staw iennictw a tym , którzy niesprawiedliwie*

są gnębieni albo jeśli wdowa cierpi ucisk, albo jeśli sierota byw a pozbawiona majętności, jeśli tylko m ają słuszny powód do prośby11 °). ■

O obowiązkach duchownych niższych stopni względem ubogich milczą źródła starochrześcijańskie. A jeśli wspominają, to tylko jako o doradcach i pomocnikach biskupów w dziele miłosierdzia. Nie mogli oni bowiem ani przyjm ow ać w im ieniu Kościoła żadnych ofiar w iernych, ani też niem i autorytatyw nie zarządzać.

Tylko biskupowi mogli w ierni składać wszelkie ofiary na potrzeby Kościoła, nie na własność, ale powierniczo (fiduciali- ter). To też zawsze czyniono ścisłą różnicę między pryw atnym m ajątkiem biskupa a ofiaram i wiernych. ■ Pierw szy posiadał- biskup jako swoją własność, drugie były m u oddane w pro­

wizję "). Nie jako dobro w łasne w inien je traktow ać, ale jako dobro, zwierzone m u w raz z rządem dusz przez samego Boga, jak to pięknie w yrażają Kanony Apostolskie: „Jeśli bowiem kosztowne dusze ludzkie są m u powierzone, to o ile bardziej m a on władzę nad dobram i kościelnymi, aby w edle 'jego w ła­

dzy były zarządzane..." 7).

Przyjm ow anie więc funduszów na potrzeby kościelne i roz­

daw anie ich na zbożne cele rriogło się odbywać tylko przez po- średnictwlo biskupa w ówczesnym Kościele, trafn ie określo­

nego przez św. Cypriana: „biskup jest w Kościele, a Kościół w biskupie" 8). Ja k jedynie biskup zarządzał depozytem w iary i szafował środkam i łaski, a inni duchowni tylko za jego wie­

dzą i zgódą, tak też miało się odbywać i szafowanie dobrem ko­

ścielnym według 39 Kanonu apostolskiego: „O wszelkich do­

brach kościelnych biskup m a mieć staranie i niech je rozdaje z pam ięcią na Boga" ”). W yznaczani kapłani zaś m ieli tylko w wypadkach nieobecności czy przeszkody biskupa zastępować go w zarządzie mieniem kościelnym. Diakoni zaś w im ieniu biskupa zbierali składki na cele kościelne, które następnie od­

daw ali biskupowi. Prowadzili spisy potrzeb Kościoła i ubogich

c) H efele, C o n cilien g esch ich te, F re ib u rg B r. 1873, 2, 562.

*) Conc. A g ath , can. 48 506 r. (H efele 1, 750).

’) C an. A p. 40 (H efele, 1, 812). P o r. conc. A n t. can. 24, (341) M ansi, J . D. S a c ro ru m c o n d lio r u m n o v a e t a m p lissim a collectio, F lo re n tia e , 1739 ss. 2, 1355.

: “) Ep. 66, c. 8. P o r. X. D r. St. S ro k a, N a u k a C y p ria n a o m iło sie r­

d ziu ch rze śc ija ń sk im , T arn ó w , 1939, 84.

“) H efele, 1, 812. P or. C onst. A p. lib. 3. c. 4. MG. 1, 766. Ign. A n t.

a d Polic. c. 5. MG. 5, 722. J u s t. A pol. 1. c. 67. MG. 6, 429. T g rt. A p o l.

c. 39. ML. 1, 470.

(21)

-

15

chrześcijan i przedkładali je biskupowi, k tó ry rozpatrzyw szy je, wyznaczał odpowiednio do zasobów kościelnych wysokość zaopatrzenia i zazwyczaj w ręczał je potrzebującym przez dia­

kona. Oczywiście zw yczajni w ierni ty m więcej nie m ieli żadnej władzy w zarządzaniu dobram i kościelnymi: „Tak powinieneś czynić — powiedziane jest do świeckich w K onstytucjach Apo­

stolskich— jak P an to nakazuje i biskupowi, jako pośredni­

kowi między Bogiem i tym i, którzy łaski potrzebują, dawać, co jesteś m u w inien, pierw ociny klepiska i tłoczni i dary za grzechy. T ak tobie należy dawać, jem u zaś zarządzać; jako go­

spodarzowi i zarządcy dóbr kościelnych. Nie możesz więc żądać rachunku od biskupa ani też wglądać w jego zarząd, jak on go w ykonuje, kiedy coś z niego daje, komu, gdzie, — dobrze czy źle. Albowiem P an u Bogu m a on złożyć rachunek, któ ry mu od­

dał zarząd i uczcił go w ielkim kapłaństw em '110).

Tylko na alienację dobra kościelnego nieruchom ego m usiał biskup z biegiem czasu mieć zgodę swego prezbyterium 11), czy też, jak gdzieindziej, zgodę sąsiednich biskupów, czy m etropo­

litów 12). Pochodziło to ograniczenie biskupa z tego powodu, że Kościół uw ażał dobra, oddane biskupowi, już nie za rzeczy świeckie, ale raczej za święte. Aby więc przeszkodzić tym sku­

teczniej profanow aniu, a zwłaszcza bezcelowemu pozbawiąniu Kościoła tych dóbr, w ydał Kościół wzorem rzymskim, zabra­

niającym sprzedaży dóbr w spólnych12) i sak raln y ch 13), zakaz alienacji, a raczej jej utrzym anie, każąc się biskupowi liczyć' ze zgodą innych11).

Skupienie w rę k u biskupa całego zarządu dobrem kościel­

nym daw ało m ieńiu kościelnemu charakter jednolitości w prze­

ciw ieństw ie do późniejszych zróżniczkowanych form m ajątku

10) C onst. Ap. lib. I. c. 36, MG. 1, 767.

u) C onc. C a rth . 398, c. 32 (H efele, 2, 72); conc. C a rth . 421, c. 9 s.

(M ansi, 4, 450); conc. A g d en se, 506, c. 45, (ć. 53, C. X II, q. 2). P o r. p o w s ta ­ łe, w H is z p a n ji czy G a lji w 5 czy 6 w ie k u S ta tu ta e cclesiae ą n tią u a e , c. 50 (c. I. X 3, 10). T ak ż e p ó ź n ie j ty lk o z a w ie d zą k le r u m ó g ł d o k o n y w ać b is k u p a lie n n a c ji d ó b r k o ścieln y ch , ja k w s k a z u je lis t H in k m a ra z R eim s do p a p ie ż a M ik o ła ja I: „ u n d e c o n s ta t, q u ia n e c ip se (episcopus) sine o econom ó e t c o n s c ie n tia c le ric o ru m illa d e b e a t d is p e n s a re " M L. 126, 32.

, “ ) Conc. C a rth . 421, c. 5; conc. R om . 502, c. 9; conc. E p ao n , 517, c. 12;

conc. P a ris . 829, c. 17 (H efele, 2, 83, 137, 652; 4, 60).

M) S tu tz, U. K irc h e n re c h t in E n z y k lo p a d ie d e r R e c h tw iss e n s c h a ft, v. H o ltz e n d o rff K o h le r, V, 7 A ufl. M iin ch en , 1914, 297; H. H o ch m eister, B isc h o f u n d D o m k a p ite l, W iirte n b e rg 1931, 217: „ A u ch n ą c h g e r- m a n is c h e n R e c h t w a r d ie G e s a m th e it d e r H o fg e n o ssen d e m H e r r n ge- g e n iib e r s e lb s ta n d ig e r V e rm ó g e n sre c h te ; sie m ulssten d a h e r b e i V e ra u s e - r u n g m itw irk e n " .

“ ) C. M an cip ia. 3 d e r e r u m p e rm u ta tio n e . P o r can. 1537.

(22)

- 16 —

kościelnego, a biskupowi dawało pole do szerokiej, olbrzym iej i napraw dę chrześcijańskiej działalności.

W jakim zaś kierunku szła ta dobroczynność biskupów, i w jakim stopniu uczestniczyli w niej ubodzy, zależało to od zew nętrznych w arunków , w śród których rozw ijał się Kościół w państw ie rzymskim. Inne przybrała ona kształty w okresie 3-wiekowego prześladow ania Kościoła, kiedy to praw p K o­

ścioła do nabyw ania dóbr ziemskich były nie uznaw ane, a po­

trzeby kościelne ze w zględu. n a proste wówczas form y życia kościelnego nie były jeszcze tak jak później zróżniczkowane.

Inne zaś m iała ona form y po zw ycięstwie K onstantyna nad Maksencjuszem na moście M ilwijskim. Zwycięstwo to nie tylko miało zbawienne i decydujące znaczenie na ukształtow anie się dalszych losów Kościoła, ale też uznając upraw nienia Kościoła do nabyw ania wszelkich dóbr m aterjalnych i otw ierając przed młodym zwycięskim Kościołem nowe pola działania, wpłynąć musiało na odm ienny niż dotąd rozdział dóbr kościelnych przez biskupów.

ARTYKUŁ I.

Przenaczenie całkowite dóbr kościelnych na ubogich przed edyktem mediolańskim.

Zanim przypatrzym y się w ażniejszym zachowanym doku­

mentom ż okresu prześladow ania Kościoła w przedm iocie admi­

nistracji dóbr kościelnych, pożyteczne będzie dla lepszego ich zrozumienia i ocenienia poznanie źródeł m ajątku kościelne­

go przed edyktem mediolańskim. Poznanie bowiem ich natu ry i okoliczności, wśród których były daw ane Kościołowi, wyświetli już poniekąd zobowiązanie biskupów należytego ich użycia.

§ 1. Dobra kościelne w czasach prześladowania Kościoła.

N ajstarszym i najczcigodniejszym źródłem m ajątk u kościel­

nego były ofiary wiernych. W edług świadectwa Kanonów apo­

stolskich były one podwójnego rodzaju. Jedne z nich potrzebne do kultu, jak świece, kłosy, winogrona, olej do lam p i kadzidło, składano na ołtarzu1"), inne zaś ofiary składano z początku na ołtarzu10), później zanoszono je biskupowi do domu17). Prze­

“ ) P ra w o D e k re ta łó w w m ie jsc e zgody k le r u n a a lie n a c ją ż ąd a ło r a d y e w e n tu a ln ie zgody k a p itu ły . Zob. c. 2, 3, 8, 9, X 3, 10, 13, 24.

la) Can. A p. 4. (H efele, 1, 801).

17) Ire n . C o n tra h a e r. lib. 4, MG. 7, 1024; C onst. A p. lib. 2, c, 27, MG.

1, 670.

(23)

17

ważnie ofiary te składano w dnie świąteczne w czasie ofiary eucharystycznej, przez co już te ofiary nabierały specjalnej świętości. Za otrzym ane łaski duchowe w czasie Mszy św., za przyjętą Kom unję św., do której wówczas wszyscy chrześci­

janie,. uczestnicy w ofierze Mszy św., przystępowali, pragnęli oni Bogu -wyrazić wdzięczność przez złożenie jakiejś ofiary na, cele kościelne.. Mcfżność składania daiów ofiarnych była uw a­

żana za zaszczyt tak, że za karę pozbawiano nieraz chrześcijan tej możności składania ofiar”). Również hojne ofiary składano w dnie śm ierci męczenników, by przez to ich uczcić”), jako też w rocznicę śm ierci krew nych i znajomych, by ich uczynić ucze­

stnikam i owoców - eucharystycznej ofiary Mszy św.21). TertUlian wspomina, że i oblubieńcy w dniu zaw ierania swego ślubu skła­

dali różne dary Kościołowi, by ich przyszłość polecił modlitwom gm iny22). Ponieważ zaś te uroczystości, a zwłaszcza rocznice śm ierci męczenników c?y innych zm arłych przypadały nie tylko w dnie świąteczne, ale i w. dnie powszednie, więc w ynika z tego, że nie tylko w niedziele, ale i w ciągu tygodnia skła­

dali w iern f dary ofiarne Kościołowi. W prowadzenie zwyczaju dołączania imion ofiarujących dary do m odlitw liturgicznych i prośby za nimi zanoszone do Boga przez kapłana i lud było /te ż niem ałą zachętą do składania ofiar23).

Oprócz ofiar w iernych znane były podówczas różne składki w iernych, zasilające fundusze Kościelne. Jedne z nich były nadzwyczajne, bo urządzano je z powodu jakichś specjalnych potrzeb Kościoła jak wojny, ognia, zarazy, prześladowania24) ; inne zaś były zwyczajne, obracane na codzienne potrzeby Ko­

ścioła. W m iejscach zebrań, jak to było i w św iątyni jerozo­

lim skiej2"), umieszczone były skarbonki, nazyw ane ,,corbonae“26),

!,,arca“ ,,concha“ :Ł), „corban“ “), lub „gazophylacium1' 30), do

) C an. A p. 5; (H efele -I, 801); p o r. T h o m a ssin L. V e tu s e t n o v a E cclesiae disciplina... V e n etiis 1730, p. 3, 1. 2. c» n. 5.

“ ) T ert. D e e x h o rt. a d cast. c. I I M L. 2, 975; De eo ro n a c. 3, ML.

2; 99; D e m o n o g am ia c. 10. ML. 2, 992.

?°J C ypr. ep. 37. Ml. 4, 335.

C ypr. ep. 66, Ml. 4, 410.

a2) T ert. A d u x o re s, lib. 2, c. 8, M L.: I, 1414.

“ ) C ypr. ep. 60, ML. 4, 370; D e o p e re elem . c. 4, ML. 4, 634.

) I* taić św . C y p rian , g d y b isk u p i n u m id y jsc x . zw ró cili się do niego z p ro ś b ą o p o m o c p ie n ię ż n ą n a w y k u p n o z niew oli: jeń c ó w w o jen n y ch , w y s y ła n a te n cel z eb ra n e .100.000 s e s te rc ji m ię d z y k le re m i lu d em k a r - tag iń sk im . Zob. Cyp. ep. 60, c. 3. ML. 2, 371.

E) Ł u k . 21, 3.

-°) C onst. Ap. lib. 2. c. 36. MG. I, 686.

. "*) T ert. A p o l q. 39, ML. I, 533.

■ ' ®) Conc. E lv. c. 48 (M ansi. 2, 14).

*“) C ypr. D e o p e re e t eleem . c. 14 ML. 4, 634.

” ) C onst. Ap. lib. 3. C. 4. M G. I, 766.

(24)

- 18 —

których w ierni w rzucali dobrowolnie swe ofiary”). Dawali je tajem nie, o ile tylko mogli, w niedziele i św ięta uroczyste3^.

W dnie też postne z reguły składano bogatsze składki, post bo­

wiem bez jałm użny w m niem aniu ówczesnych chrześcijan.był­

by czymś niezupełnym 33)'- Innym rodzajem składek kościelnych były zbierane przez diakona przed rozpoczęciem czytania lekcji dobrowolne ofiary. Zbiórki te, zw. „collectae‘f, w płynęły naw et na nazwanie ich imieniem m odlitw liturgicznych, w czasie których się odbywały (ad collectas) 3‘).

W edług Thomassina czerpał też Kościół już w swych po­

czątkach dochody z dziesięcin, o których wspom ina św..Ireneusz, św. C yprian i inni3'). Być może, że przykład żydowski składania tychże nie pozostał zapewne u chrześcijan bez naśladownictwa, choć H arnack przeczy istnieniu dziesięcin już w owym czasie, gdyż określanie jakości i wysokości ofiar nie odpowiadałoby wielkiej hojności ówczesnych chrześcijan na cele K ościoła3”).

P rzyj ąwszy więc w okresie prześladowania Kościoła istnienie dziesięcin, należy zaznaczyć, że były one tylko rzeczą pobożnej woli i sum ienia wiernych, gdyż dopiero w 6 w ieku były naka­

zane i .ściągane przez Kościół pod rygorem różnych k ar37).

Nadto według Didaćhe33), pochodzącej z ostatnich dziesią­

tek pierwszego w ie k u 38), czerpał też Kościół, przynajm niej wschodni, dochody t, zw. pierwocin. M ają one być składane z wszelkich płodów ziemi: „wszelką *tedy pierw ocinę tłoczni i boiska, bydła i owiec weźmij i daj pierw ocinę prorokom, oni są bowiem wasi arcykapłani... Jeśli chleb pieczesz, weźmij pierw ocinę i daj według przykazania. Tak samo, jeśli rozpoczy­

nasz dzban w ina lub oliwy, weźmij pierw ocinę i daj prorokom.

Pieniędzy również i odzieży i wszelkiego dobytku weźmij pier- i ---f---

“ ) T ert. A pol. c. 39, ML. 1, 470; J u s t. A pol. 1, 67 MG. 6, 429.

"J C ypr. D e op. e t eleem . c. 14 ML. 4, 634.

“ ) T ert, D e ieiunio. c. 13 M L. 2, 1023; C onst. A p. lib. 5. c. 13 MG.

1, 867..

- “ ) T ert. D e ieiu n io c. 10

i

*) T h o m assin , dz-. cyt. p. 3. lib. 1. n . 6—12; p. 1. lib. 3, n. 1; Ire n . C o n tra h a er. lib. 4 C..18, 34. C ypr. ep. I; S ro k a , dz. cyt. 82.

“") M ission u n d A u s b re itu n g d es C h ris te n tu m s iii den- e r s te n d re i J a h r n u n d e r te n , L eipzig, 1906, 130, 2 uw . - ’

37-) Syn. w M acon 585, c. 5 (M ansi 9, 951). P o r. X. M. W yszyński, Ze s tu d jó w n a d h is to rją dziesięcin w P o lsce śre d n io w iec zn e j, L w ó w 1921.

Toh. S ch u lte, S y s te m des a llg e m e in e n k a th o lis c h e n K irc h e n re c h ts ,

...-•'.essen 1856, 5 II. (

") D idache, c. 13 (PO K . 1, 37).

“ ) B a rd e n h e w e r O. P a tro lo g ie , 3 A ufl. F re ib u rg B r. 1910, 18.

(25)

19 -

wocinę“ *°). Również K onstytucje apostolskie"), Orygenes4'”), w spom inają o pierwocinach, jak i ustaw y synodu w Gangra w prow incji Paflagonji, odbytego zaraz po edykcie mediolań­

skim43). Zebrani na tym synodzie biskupi żalą się na tzw. Eusta- cjan, że należące się Kościołowi pierw ociny usiłują sobie przy­

właszczyć.

Oprócz powyższych dóbr ruchom ych posiadał też Kościół już przed edyktem mediolańskim pew ne nieruchomości. W praw ­ dzie ze Względu na prześladow ania Kościoła i połączone z tym konfiskaty, bogatsi chrześcijanie rzadko w tym czasie oddawali Kościołowi m ajątki nieruchom e raczej wcześniej je sprzedając i oddając mu dopiero uzyskane za nie pieniądze'14), to jednak nie były przynajm niej bogatsze gm iny chrześcijańskie pozba­

wione dóbr nieruchom ych. W prawdzie przeczą tem u niektórzy, jak Śtutz, który twierdzi, że Kościół przed K onstantynem po­

siada! tylko miejsca na zebrania oraz cm entarze na chowanie swych zm arłych członków, zrzeszając się w tym celu w popie­

rane przez państw o rzymskie stowarzyszenia pogrzebowe (collegia tenuiorum , Collegia funeraticia41). Ratzinger"), Umiń­

ski4'), B raun48) i inni natom iast z przychylnego odnoszenia się niektórych cesarzy do chrześcijaństwa, jak H adriana, Anto- niusa Piusa, A leksandra Sewera, Kommodusa, Filipa Araba, tw ierdzą, że za ich panow ania Kościołowi, choć praw nie był jeszcze nie uznany, nie stawiano przeszkód w nabyw aniu nie­

ruchomości. Z najdująca się w historii Euzebjusza wzmianka, że przyczyną prześladowania chrześcijan przez przychylnego im z początku cesarza Kommodusa była zawiść i zazdrość pogan względem Kościoła — ponieważ zaczęli się garnąć do niego Rzy­

mianie-,,co najznakom itsi bogactwem i urodzeniem "4”), — pozwala przypuszczać, że zapisyw ali oni gminom chrześcijańskim część swych dóbr. Oczywiście były to w ypadki raczej pojedyncze niż ogólne, bo uogólnienie tego faktu należy dopiero do okresu na­

stępnego, w którym Kościół został obdarzony wolnością.

") D idache, dz. cyt. 37.

“ ) C onst. A p. lib. 7. c. 30. MG. 1, 1021.

,s) I n N um . hom . 2. c. I, M G. 12, 640 n n ; In Jos. hom . 17 MG. 12, 909; In P ro v . hom . c. 3. MG. 13, 29.

“ ) H e fele 1, 801.

“ ) O jco w izn ę n a cele k o śc ieln e s p rz e d a je św . C y p rian , zob. P o n t.

V ita, cz. 2, in n e p rz y k ła d y zob. H iero n im , D e v iris III. c. 67. P a r. S ro k a, dz. cyt. 81.

“ ) G esc h ich te - d es k ire h lic h e n B en efizialw esen s... B e rlin 1895, 2.

“ ) R a tz in g e r, G esc h ich te d e r K ire h lic h e n A rm e n p fle g e, 2 A ufl. F re i- b u rg B r. 1884, 70.

*7) H is to rja K ościoła, t. I. L w ó w 1933, 51.

“ ) D as kirch lich e- V erm ó g en v o n a lte s te n Z eit b is J u s tin ia n , G iessen

1860, 4. '

") H ist. Kośc. ks. 2. r. 21 (PO K , 236).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Egzystencj alizm jest nazwą oznaczającą doktryny i poglądy, których celem jest odkrycie ontycznych struktur i głębszego znaczenia bytu. To odkrycie dokonuje się w

Nazwa tego bożka wymieniona została w kontekście innych nazw tereno­ wych zawierających drugi człon -bóg i odnoszących się do prawdopodobnych bóstw jasności i

Antoniewicza uważam, że komentarz ten zaczyna się już od słów id est i że wobec tego nie ma tu podstawy do twieirdzeiiia, jakoby „w posągu Trzygłowa

sich auf angenehme Weise die Zeit vertreiben: sie hat sich im Theater gut unterhalten, Syn .: sich amüsieren, sich die Zeit vertreiben, sich vergnügen, sich zerstreuen ..

U swoich antycznych początków retoryka wiązała się z oralnością, stąd stosowana współcześnie wiedza praktyczna zgromadzona w pięciu działach (od inventio po actio) musi

[r]

Przedm iotem artykułu je s t prasa lokalna ukazująca się na obsza­ rze Ziemi Rybnicko-W odzisławskiej. Zgodnie z tą klasyfikacją, przedstaw iono p o szcze­

Tablica pam iątkowa ku czci o... Cornelius Kossak Juliusz,