w ię k s z y c h z a m ó w ie n ia c h u st ę p u |e p r o c e n l.
Czwartek. 8 ('21 1 Myc/.nia 1904 r. Rok XXIX.
Redakcya:
K rak.-P rzedin.
Nr. 50.
Adm lnistracyn i Drukarnia:
ul. P ija w k a Nr. 5.
Cena prenumeraty.
K w artalnie w L u blinie rb. i k. 50.
Z yrzes. ytocz. r.2.
M iesięcznie u> Miej
scu kop. 60.
Num er p ojed. k. 5.
Pismo Codzienne Rolniczo-Przemysłowo-Handlowe i Literackie.
O g ło sze n iu p rzyjm u je w W a r sz a w ie Ś w ia t, >i 70.— Dom handlow y
W a r sz a w sk ie liiu r o o g ło sz eń p. U u g ra . W ierzb ow a 8, liiuro o g ło sz eń p. P rzyb ory, Mowy- i K. M etzl i S -k a, W a rsza w a , K ra k o w sk ie -P r z e d m le śc le , 53.— W P aryżu „C oinm ision et P u b ll-
c lle f . Atllini“ , Nr. 8« n ie de Y arem ies.
Cenn ogtnszert:
Z a w i e m drobi,em p itm e m, lub j Kqo m ie j.c e, k a id o r a -
zowo:
na i stron. 20 kop,
»
111
- « , ,i r
•,,o
„ Nekrologi, reklam y t oglontenia :edno- razowe 15 kop.Dzi ś: A g n i e s z k i p. m.
J u t r o : -f W in c e n t e g o t A u a s t a / e g o mm.
P o j u t r z e : Zailubiny N. M. P.___________
W schód s ło ń c a o g . 8 iii. 1. Zachód o g. 4. m. 22.
D łu g o ść dnia g. 8 m. 20. P rzy b y ło dnia g. 0 m. 46.
D z iś zrana b y ło zim ua stopni 2.________ •_____________
STb. A rtyku ły n a d e . lane nie zw racają «ty.
U edakoyu o tw a rta od god zin y # rano do 1 po p o łu dniu i od god zin y 3 do 7 w ieczorem .
J e s t do n a b y c ia
„ L U B L I I M i r
Ro c z n i k i Kal endarz
I L U S T R O W A N Y
n a 1 9 0 4 r ok.
W yd aw n ictw a rok cz w a r ty .
Nakład i druk B o l e s ł a w a D R U E .
CENA 3 0 KOP.
We wszystkich księgarniach i w k a n t o r z e drukarni B. Drne, ul. P ija rsk a 5.
Skład główny w księgarni W ładysław a i K iesew ettera ul. K apucyńska ‘2.
G)<
P e n s y a Ż e ń s k a
HELENY CZARNIECKIEJ
w L ublinie.
O tw a rtą została dnia 1-go Stycznia 1904 rokn.
Zapis uczennic przyjm uję od godziny 10-tej do 12-tej p o p ołudniu. Ulica N am iestnik ow ska J6 4
66 7 — 6 — 5 dom. Jaworowskiego.
* [P rzeciw ień stw a.
(D altzy ciąg).
Cokolwiekbądź nie pierwej w chatach zjawią się
«
podłogi, aż włościanie n apraw dę rozmiłują się w schludności. A takie upodobanie wówczas tylko powstać może, jeżeli w duszy człowieka bodaj cokolwiek udoskonali się poczucie piękna i na stałe
O
w niej osiedli się przeświadczenie o istotnym pod każdym względem pożytku z czystości, pilnie przestrzeganej w mięszkanin. Poczucie to i prześ-
n
wiadczenie rozwinąć się mogą skutecznie pod wpływem czytania książek i czasopism. Włościanie z jw yźej wymienionych wiosek— chyba nie prędko do- -św ia d c z ą na sobie tego wpływu błogiego. Liczby,
podane na początku, wprawdzie zd a ją się upewniać, Iźe już wielu wieśniaków czytać umie, ale wiado- Jmość ta zbyt j e s t bałamunta. N iektóre czynności
■ludzkie m a ją po k ilk a i więcej wyrazów, okrośla- Ijących różne stopnie ich mocy. N aprzykład: obo
jętny, lubi. miłuje, przepada, szaleje. Tymczasem
|j e d n o słowo; czyta ma objaśnić o licznych stop
niach ozynnosci, poczynając od uczonego, a ko ń cząc na prostaczku, mogącym ledwie przesylabizować wielkiemi literami wydrukowaną k siążkę do n ab o żeństwa. Więc Chooiaż względnie dość dużo w po
wołanych wioskach znajduje się osób, umiejących czytać, to je dnak rzecz pewna, że wśród nich nie mało je s t takich, co nie zdołałyby naw et p o p u la r
nej książki przeczytać. Kto zna cokolwiek w ło ś
cian i częściej sty k a się z nimi, ten powyższe za strzeżenie najzupełniej r o n i n i e . A dodajmy, zas
trzeżenie to zgoła je s t nieiualowaźne, albowiem j tacy słabi czytelnicy nie mogą rozpoczynać pracy i oświecania siebie odczytania książek. Najprzód
! powinniby dość często słuchać odczytów; one właś- 1 nie przy goto wały by ich umysły i zachęciły p ie r
wej do nabycia wpraw y w czytaniu a potem do zapoznania się z treścią lepszych książek.
Mniej więcej takie samo zastrzeżenie umieścić trzeba obok liczby osób, umiejących pisać. Prze- dewszystkiem je s t ich ogrumnie mało na wsi. D a lej, p rędko zapom inają pisać wskutek całkowitego zaniechania pióra od chwili rozstania się na zaw
sze ze szkołą. Listów i, próśb zazwyczaj (prócz rzadkich niezmiernie wyjątków) nie pisują: rac hun
ków nie prowadzą, zaś uchwały gminne mogą być podznaczone krzyżykiem. A je d n a k włościan dużo traci, gdy pisać nie potrafi, trudno mu zaciągnąć pożyczkę i n ieraz naw et miewa z tego powodu grube straty. Dość wspomnieć do niedawna j e s z cze rozpowszechniony po wsiach /.wyczaj pożycza
nia pieniędzy bez żadnego dowodu piśmiennego. Zwy
czaj ten bądź co bąoź wymownie świadczy o d a wnej
i
..eteluuśoi Iwłośiihifi, f dań*''Slow *te zapewnie vnie wystarczało. A dżffft— wypieranie się w ży we oczy— nie należy do trafunków rzadkich. N a wet w sądzie nie chce stanąć, bo niby nie jego się tyczy.
W reszcie nadmienimy, że w tamtych wioskach kobiety praw ie wcale pisać nie umieją.
W Czeruiejowie mieszka włościanin. Antoni N., znachor, leczący ludzi i zwierzęta. Przed laty za możny gospodarz w Mętowie, Tomasz C., w zimie złamał nogę, nie po kogo innego, jeno po A n to niego N. posłał. W Bychawie niedawno z a c h o r o wał koń Józefa B. Również miał go leczyć z n a chor ozerniejowski. Tak przynajmniej radzili są- siedzi, bo szeroko sław a jego rozbrzmiewa. Otóż ten Antoni N. ma córkę Helenę w r. 1900— 18 let nią, zupełną idyotkę od 3 roku życia. W dzieciń
stwie zwil się jej kołtun na głowie. Matka Anto
niego porozumiała się z synową t. j- m atką Hele ny i obie gorącym pogrzebaczem (bo nożyczkami nie wolno) odpaliły „plik ę", ale wnet po tem cięż
ko dziewczyna zaniemogła. Do le k arza nie uda
wali się zgoła.— Rodzony b ra t A«toniege N., Ja n , ma syna Ja sia.
W
r. 1900 ju ż to chłopię liczyło lat 7„ a od urcdz enia je s t głupkowate, mówić nie może. Dawniej miewało konwulsye. Dziwne robi ruchy całem ciałem, często wydaje krzyki i niby śmieje się w sposób przykry dla oka i uoha.Rodzice obu braci Antoniego i J a n a byli p ija k a mi. Podobnież Antoni, jeszcze przed urodzeniem się Heleny, zbyt częstym bywał gościem w k arc z mie. I znów m atka żony J a n a , czyli babka idyo tycznego J a s ia , nie wylewała za kołnierz.
Za winy ojców k a r a bardzo ciężka. Antoni N.
martwi się myśląc o dalszym życin córki. Dobrze jej będzie dopóki rodzice żyją, a po ich śmieroi kto zaopiekuje się nieszczęśliwą? Podobno Antoni N. zwraoał sie niegdyś do warszawskich przytułków dla nieuleczalnych, ale widocznie za wielkiej żądały opłaty. Wsie nasze nie mało k r y ją takiej nędzy. Nale
żałoby j ą ratować. Kto się tem zająć powinien w imieniu całego społeczeństwa? Znów pewnie Tow.
hygieniczne. A tymczasem ci i owi powiadają, że ono niema co robić. Prz ydałby się prowinoyonal- ny przytułek dla starszych głu ptaków , a dla ma
łoletnich za kła d wychowawczy.
( Daltzy ciąg nattąpij.
K ro nika bieżąca.
— Pożegnanie. Wre wtorek grono sądowników w hotelu „V ic to ria“, wydało pożegnalną kolacyę ca cześć b. se k retarza p r o k u ra to ra Sądu" okręgo
wego w Lublinie p. Leona Lwowa.
P. Lwów, obecnie sędzia śledczy w Kalwaryi, w gub. suwalskiej, niezależnie od zajęć służbowych, był współpracownikiem, recenzentem muzycznym i teatralnym „Wiadomości gubernialnych lubelskich*
i zyskał sobie uznanie publiczności i redakcyi.
Wczoraj w lokalu redakcyi „Wiadomości* od b y ła się pożegnalna uczta w gronie w spółpracow ni
ków tego pisma i. zaproszonych gości. Pożegnanie miało c h a r a k te r bardzo serdeczny.
— Wypadki nieszczęśliwe z robotnikami. De
parta m ent rolnictw a opracował szereg urządzeń i przyrządów do maszyn rolniczych, mających zapo- biedź nieszczęśliwym wypadkom z robotnikami.
Na początok będą one zaprowadzone w m ajątkach ministeryum roluictwa; o ile się okażą prakty czne, w y d a n j^ b ę d z it przepis, nakazujący ich za sto so w a nie we wszystkich m ajątkach ziemskich, nie wyłą
cz a j ą ^ prywatnych.
— Zjarj} inżynierów kolejowych odbędzie się w październiku r. b w W arszawie. Po zamknięciu z ja zdu uczestnicy jego w yjadą zagranic ę w celu zwie
dzenia kolei nadreńskich lub południowo-niemieckich
| i zbadania różnych, spraw , związanych z budową węzłów kolejowych. P rogram zjazdu obejmuje cały i szereg referatów specyalnych, dotyczących budowy j mostów, torów kolejowych i t. d. Ze spraw natury o-
! gólnej rozw ażana będzie s p r a w a ustawy d y scy p li
narnej kolejowej, oraz s p ra w a ksztaloenia uiźszych oflcyalistów koiejowych.
— O obostrzenie kary. Z nana s p raw a b. polic
m ajstra ra. Siedlec, vou Arnolda, skazanego przez izbę sądową w arszaw ską na 2 miesiące wieży za znęcanie się i przyczynienie do samobójstw a posłu
gacza ap tek a rsk ieg o
ś.
p. Sadowskiego, przejdzie i wkrótce w drodze apelayci do Senatu rządzącego naskutek protestu p ro k u ra to ra izby, domagająoego się znacznego obostrzenia kary.
— Niemcy w Łodzi. „Pod adresem niektó rych członków zarządu Banku haudlowego łódzkiego*—
tak opiewa w „Gońcu łó dzkim a tytnł n as tę p u ją ce go artykułu:
„Zdawałoby się, iż do czynności członków ząrzą- du Banku wogóle najmniej należeć może szerzenie kultury pruskiej w naszym kraju. Zdanie to je s t je d n a k mylne, g d y l, j a k widzimy, panowie ci, n a tem polu przeważnie sz u k ają dla siebie chwały.
Wszysoy wiemy, że słynna ja d ło d ajn ia i k aw iarn ia Grand-Hotelu j e s t własnością niektórych członków za rządu rzeczonego Banku.
Wszyscy wiemy, iż panowie oi w gorliwości za*
ciekłej p opierania przemysłu zagranicznego, całe u- rządzenie k aw iarn i nowo otwieranej sprowadzili z zagranic y z pominięciem rzemieślników miejscowych.
Jeśli tak ozyni jed n o stk a , uważamy to za ciężkie przewinienie; jeśli zaś tak postępuje instytucja, k tó r a rozw ija się i kwitnie, dziętci przeważnie tniesz- kańaom Łodzi, jest to coś gorszego... J e st to urąga*
nie i wyzywanie wprost całej ludności Łodzi, k tó r a pomimo widooznej szkody, j a k ą im Bank wyrządza, popierać go będzie...
Ostatniemi czasy stanowisko zarządzającego w Grand Hotelu, z ramienia banku łódzkiego, zajął s ie pacz i b, podoficer pruski, Zachowanie się tego p a na pachnie stajnią.
Keluerora wymyśla od „polnische Schweine", a j e śli przypadkiem posłyszy ich, rozm awiających po polsku, pnie się i wymyśla w sposób o b rażający uszy uczciwego człowieka. P oza tera pan „zarządza jący" ' rozsiada się przy stolikach i, nie bacząc n a s ą sied z t
wo kobiet i panów, głośno opowiada karczem ne „W it- j ze", śmiejąc się głośno ze swych pieprznych k a wałów.
Wszystkie te szczegóły posiadam y od miejscowej inteligencji niemieckiej, k tó ra , oburzona podobnem j zaohowaniem się b. podoficera, uwagi swoje zakomu nikow ała już Bankowi łódzkiemu, a jednocześnie do- chodzi nas wiadomość, iż pewne grono osób zamie- j r za zwrócić się z listami do pism warszawskich, aby ; szeroko i na długo rozsławić iraię szczęśliwych p o - i siadaczy Grand-H otelu.
Skutek może być opłak an y dla zyskownego, aż do ; dziś, przedsiębiorstwa. Sami „niemcy" tutejsi przesta- | n ą byw ać w Grand-Hotelu, jeśli nadal za rz ąd z ają cy mi bi^dą pruscy knlturtregerzy.
Inaczej być nie może, gdyż nawet z ogólno ludz
kiego punktu widzenia fakta, przez nas opisane, za- slugnją n a bezwarunkowe p o t ę p i e n i e /
— 0 oszczerstwie. P etersburski kalendarz rzy m sk o-kato licki na r. 1904 zamieszcza artykuł Gryfa p. t. „Upodlenie cywilizacyi i oszczerstwo współ
czesne". Z artykułu tego przytaczamy następujące ustępy:
Człowiek pierw otny obrachunki z wrcgiem z a
ła tw iał otwarcie, siłą swej piersi i uienawiści;
syn cywilizacyi,
zwierzęcy a k t zemsty owinie w pozory p ra w a , obowiązku, konieczności, n a wszelkie zaś sądy opinii, na oburzenie i złorzeczenia spokojnie k iw a palcem w bucie, czego stanowczo troglodyci nie praktykow ali, choćby z tej prostej przyczyny, że zarówuo byp o k ry zy a ja k i buty były im nieznane...
Inny jeszcze okaz ro z p raw ia o szlachetności, r y cerskiej odwadze przekonań, lecz
zabezpieczając za
wsze własny grzbiet przed kijem , nie waha się pluć na bliźniego z za płoła lub obrzucać go błotem po twarzy, z pod podłej przyłbicy anonimu...
W szak„wszystko wolno byle ostrożnie..."
Z tej paczki okazów cywilizacyi współczesnej wybieramy numer ostatni, aby go poznać d o k ła d niej. J e s t to egzem plarz charakterystycznyj»J<mfco
rozpowsrechniony, a rozzuchwalony bezkarności/,
broi coraz częściej . n a .społecznej niwie... Należjf więc opisać go i do właściwej k ategoryi zaliczyć.Otóż, je st to sobie kręgowiec d w n n ^ i , pieczę
tuje się zwykle godłem
,lis w kapturze
". J a w n ie nigdy nie nap ad a,kąsa milczkiem i z ukrycia.
Dla tych cech ch arak tery sty czn y ch nie wahamy się, n a d a ć mu nazwy gatunkowej, na ja k ą zarówuo z przymiotów m oralnych, ja k i właściwości fizycznych najzupełniej zasłu guje.
Jednem słov. era:
je s t to upodlony tehórz!.,.
______U praw ia on z upodobania, z precyzyą; jeden z
najnikczemniejszych sportów
, Sf ort potw arzy .U k ry ty przed odpowiedzialnością szaip ie sławę bliźniego.
Z akłóca spokój rodzin, czepia się szaty k a p ł a ń skiej, nie przenuści bezbronnej kobiecie.
Rozzuchwalony je s t bezkarnością i k o deksow ą i społeczną, więc ranoży się ja k robactwo w gnijącej kałuży, co jest arcysmntnem wskazaniem dla n a szego moralnego zdrowia.
Potw arz, oszczerstwo jest bez zaprzeczania w y tworem, a raczej
pomiotem cywilizacyi;
ludy p i e r wotne go nie zi ały. Natomiast Rzym stąrożytny, na mocy X I I tablic,karał potwarców chłostą,
po zbawieniem czci a nawet mienia. Sta rodaw ne o- szczerstwo w X V I wieku przerodziło się. w z j a d liwy lecz dowcipny paszkwil. Nizkiej był on kon- dycyi: spłodził go ojciecPaskwino,
m ajster kunsztu szewckiego, z m atką równieżnie urodzoną Plotką ..
Podścielisko niemoralne ślubowało niemowlęciu, więc rosło , pleniło się, na naszej glebie przybrało tchó- rzo w sk ą, nikczemną często formę anonimu...
— Stare polskie prawo obyczajowe zmnszało oszczerców do rdszczekiw ania potwarzy słowami formuły, uchybiającej wiernym towarzyszom c z ł o wieka:
„Zełgałem ja k p i e
Dziś antiludzkie w ybryki rozpowszechniły się wśród jednostek marnych, dla któ rych hamulcem byłaby jedynie dotk liwa k a r a .
— Lubelskie Tow arzystw o Hygieniczne. Dnia 15 stycznia r. b, odbyło się pierwsze posiedzenie zwyczajne sekcji higjetiy domowej. Licznie— bo w liczbie kilkudziesięciu, przybyłe panie powitał p r e zes Tow arzystw a dr. Tołwiński. Poczera dr. R udz
ki zaznajomił słuchaczki ze szczegółowym p r o g r a mem proponowanych wykładów w sekcji i wyraził nadzieję, że znajdą się nietylko prelegenci ale i prelegentki, które je przygotowywać zechcą. Dr.
Tołw iński odczytał listę książek, które T o w a rz y s t
wo zakupiło na użytek sekcji— a k tóre wypożycza
ne być mają jej członkom I wreszcie d o k tór Rudzki wygłosił zajmujący odczyt pod t y tułem: Ogóln a H y eie n a mieszkań. Zainteresowane przedmiotem, nie któ re panie zw racały się do p re le
genta o wyjaśnienia, które też im udzielone zo
sta ły .
W swej pracy dr. Rudzki poruszył także kwes tję ankiety co do stanu mieszkań robotników i w ogóle ubogiej ludności, ja k o dc,pełnienie tego, co już w ;s e k c j i ‘miejskiej p ii.w zględfem su tury,u do kouaue zostało. S p ra w ę tę jednak, nie ujmując jej ważności, postanowiono polecić przyszłemu prezy- djuni sekcji. Posiedzenie zakończyły wybory. Na przewodniczącego sekcji wybrany został prawie j e dnomyślnie dr. Rudzki.
Na s ek re tarza powołano p. d rowę S taniszew ską.
— W ieczór Sienkiew iczow ski. Przypom inamy, iź niedzielny odczyt na rzecz powodzian rozpocz
nie się o godzinie 2^. Wieczorem o godzinie 8 - j uroczyste widowisko, na któ rem odeg ran ą z o s ta nie: „Pani W ołodyjow ska" i „K rakow iacy i g ó r a le". Zakończy Apoteoza. Abonament zawieszony.
— Z teatru. Zapowiedziany na dziś występ p.
Brocard, z przyczyn od dyrekcyi niezależnych, nie dojdzie do skntka.
W miejsce „H rabiny Brunckertz" d a n ą będzie opera „Straszny d w ó r" .
R o z m a i t o ś c i .
— Biedny małżonek. Niejaki E d w a r d King Fry- att, obywatel Brooklyna, zażądał niedawno ro zw o du z małżonką swoją, z k tó r ą przemęczył się ca • łych lat '15.
Że przemęczył się w pełnera słowa tego z n a c z e niu, świadczy lista krzyw d doznanyah, j a k ą p rz e d stawił sądowi.
Jedyny to może dokument w swoim ro d za ju , to też podajemy go poniżej w przekładzie.
Żoua m o ja— pisze pożałowania godny E d w a r d King F ry a tt —nie pozw alała rai przyja źnić się z kimkolwiek.
Jeżeli kto przyszedł do mnie w odwiedziny, w y
myślała mu. ostrzegając, aby nie śmiał p rzestępo- wać progu mego doran bez opowiedzenia się jej przedewszystkiera.
Jeżeli zastała kogo u ranie wieczorem, to zabie
r a ł a lampk? z mego pokoju i pozostaw iała nas w ciemności.
Chodziła do sąsiadów i rozgłaszała, że jestem niegodziwcem.
Z am ykała fortepian na klucz i nie pozwalała rai grac inaczej, jak tylko wieczorem i to w obecności
swojej
>
Nie d aw a ła mi śniadania, zanim nie sprzątn ęłera pokoju swojego, schodów i chodników przed d o mem.
Gdy nie mieliśmy służącej, to k az ała rai zmywać talerze, garnki i słać łóżka.
O d g ra ż a ła się, że każe ranie zamknąć w domu półgłówków.
Nie pozwalała rodzinie mojej bywać a mnie, ale zł to dom mój był zawsze pełen jej krew nych.
Nie pozwalała rai siadać na fotelu w salonie i wypędzała <io Iwwint, powiadając, że tam moje miejsce.
i Ojcu swojemu i bratu d ała praw o strofowania ranie ile zechcą.
! Jeżeli mówiła ze raną, to tylko narz ek ając, cza- : sami je d n ak całerai tygodniami zachow yw ała raił -
* czenie pogardliwe.
| Często w yrzucała mnie z domu. Raz nie pozwo
liła rai wrócić pod dach mój w przeciągu 6 m ie
sięcy. ________
30)
W i n c e n t y hr. Łoś.
C Y R K O i n .
P O W IE ŚĆ .
( Dalszy ciąg, patrz As 11).
Mina -m oja zd radzała, że nie roznmiem uwagi.
P o chwili pan Leon dodał:
— O klaskuje zawsze kobietę przed b a l e tn i c ą ...
choć w tyra wypadku, to je d n ą i drngą.. . Zamilkł, i znów bąknął:
— Co tara Tadeuszowa musi myśleć. Ja .... od dwudziestu najmniej lat, nie byłem w cyrku....
N astąpiło między nam i miłozenie. P r z y p a t r y waliśmy się obaj występowi klownów, ale ile razy zaśm iały się tłumy frenetycznie, to myśray się r a zem dopiero bndzili z zadumy.
W jednej z tych chwil szepnął mi pan Leon:
— Naz»wa się ?
— Melle N o ra T&bó.
Zamyślił się i dodał:
— J e d n a z najniebezpiecznejszych... <: najnie
bezpieczniejszych!
— Dlaczego?
— Bo bardzo indywidualna, i jeśli do tego przesz
łość jej zabarw io na j a k ą ś poetyczną h i s t a r y ą ..
U rw ał i polecił:
— Tylko dowiedz się też dokładnie.
Skinąłem gło wą i milczałem, rozmyślając nad dziwnemi wypadkami życia.
Wtem powstał ruch, towarzyszący przestankom
w widowisku/ W łainie miałem zamiar -opuścić raegn pana Leona, by się widzieć z Augustem, siedzącym naprzeciw nas, i by Norze zakomunikować polece
nie Je rzego, gdy się odezwał mój towarzysz:
— Za raoich czasów, to dozwolonem było publi
czności chodzić do stajen w cyrkach.
— I dziś również... właśnie idę,...
— Poszedłbym i j a — b ąk n ął.— jakby lekko z a
żenowany pan Leon.
Więc chodźmy!
W stał i szedł nieco za raną. W drodze mu m ó
wiłem:
— Mam zlecenie od Jerzego dla Nory.... Jeśliby była w stajniach, to byś j ą pan zobaczył....
— Nie zaszkodzi....
W stajniaoh je dnak Nory nie było, ale pan L e on wyjawił swoją polską żyłkę do koni i o b ch o dził rum aki. P rz y p a try w ał się każdemn z osobna i zatrzym ywał się przed każdym kiw ał gło w ą i ta k się z ata piał w obserwaoyi, iż go posądzałem, że wcaie o czem innera myślał.
J n i przerw a upłynęła, już widowisko na nowo się rozpoczęło, a my dwaj jeszcze obróceni tyłem do k o ry tarza, podziwiali niemo ja kiegoś ta ra n to - watego ogiera.
Wtem nad nami rozległ się głośny hałas, ja k i s p raw ia silne uderzenie spicrnty o futro, a j a u- czołem naw e t lekki ból w plecach.
Wściekły, oszołomiony, podniosłem r ę k ę z la s k ą do góry i odwróciłem się, bo to mnie ktoś tak po częstował.
N o ra w swych niezliczonych, białych spódnicz
kach, ze spicrutą w rękn, stała przedemną i śm iała się do rozpuku.
— Ha! ha! ha! Same pan miewasz wypadki w cyrku. Ot! p a t rz pani ten klown tak p a n a nderzył.
— Klown? | i i iiiiib
*
— Klown !
— To pójdę go poskrom ić— o dparłem seryo i zrobiłem ruch ku rzeczywiście stojącemu opodal klownowi.
Ale Nora mnie zatrzym ała r ę k ą .
— Dobrze! Możesz go pan zbić na kw aśne j a b ł ko ale wpierw powiesz mi, gdzie je s t George?
Nie czekając odpowiedzi, nie z w rac ając bynaj • raniej uwagi na stojącego przy mnie p a n a Leona, ani na kilkanaście osób, baw iących w s tajn iach , ciągnęła swym harmonijnym, ale podniesionym g ł o sem, trza sk a jąc raz po raz spicrutą, jaic p r a w d z i
wa królew na tych stajen, bo na k rólew nę patrz a ła ta baletnica.
— Gdzie jest George? co on sobie myśli? Czy dla tego, że j a wczoraj byłam cierpiącą, to jego jnż cały dzień dziś nie widzę? On tn powinien pilnować, aż wyzdrowieję i przyjdę. Dziś mnie nie miał kto podczas próby bawić. Coś pan zro • bil z moim Georgem?
— George!— o d p a r ł e m - p rzy słał ranie do pani, by jej powiedzieć, że musiał dzień ten spędzió w rodzinie, i uprzedzić ją , iż być raoże, i e i jn tro później się zjawi z powodn przyja zdu swojego stryja....
N o ra podchwyoiła:
— Powiedz ma pan, źe ranie nic żaden stryj nie obchodzi! Niech on mi się nie bałamnci, bo j a go potrzebuję mieć w cy rku. Ot, dziś mi już wszy
stk o źle idzie, bo Georga nie widzę. Powiedz ran pan, źe jn tro tn próba o drugiej.... Tylk o mu to pan powiedz wszystko; bo j a k ju tro nie przyjd zie, to go poszlę do wszystkich dyablów! Rozumiesz pan? Patrzajoie gol Proszę! Georga nie mai
(Dalszy ciąg nastąpi).
C z a se m biła ranie.
S k u tk iem k r z y w d powyżej w y szczeg ó ln io n y c h zd ro w ie m oje j e s t k ie p s k ie i system n e rw o w y n a d w erężo n y .
Z g ro z ą p rze jm ie myśl, źe pom imo ta k w y m o wnych dow odów cie rp ie ń o k r u tn y sęd zia o d m ó w ił ro z w o d u nie szczęśliw em u E d w a r d o w i Kingowi F ry - attow i.
B iedny, zaisie, m a łżo n e k , Co go t e r a s czeka?
S Z A R A D A .
P ierw szy, drugi, trzeci
p ię k n o , B a rw y , śpiew y, w dzięk p r z e d s t a w i a . P rz ez relitęię, h y g ie n ęTrzecia, czwarta
się o b ja w i a .Cała,
p o w s ta ją c z pow odów z e w n ę t r z n y c h , W b la s k a c h i szum ach tw o r z y om am ie nia;Gdy zaś pochodzi z p o b u d ek w ew n ę t rz n y c h I ofiarnością popis się z am ien ia ,
To n as ze s p a la cnót w yższych ogniw em , W usposobieniu sz cz erem i życzliw em.
Senex.
Przegląd polityczny.
O b e c n a l u d n o ś ć j a p o ń s k a m i m o s w e j p o z o r n e j j e d n o l i t o ś c i p o z w a l a r o z r ó ż n i a ć t r z y t y p y p i e r w o t n e , j a k w y k a z u j e d z i e ł o M ac L e o d a z n a j d a w n i e j s z e m i l u s t r a c j a m i .
T y p p ó ł n o c n y o c h a r a k t e r z e m o n g o l s k i m , p o ł u d n i o w y m a l a j s k i o p ł a s k i m nosie, z a k r z y w i o n y c h u s t a c h , t y p o w y c h o c z a c h i c z a s z ce . Lec z o b a te ^ e r w i a s t k i o p a n o w a ł t rze ci , k t ó r y do dzi ś d n i a w y d a j e p a n u j ą c y c h c z ł o n k ó w r z ą d u , w o d z ó w a r m j i , w y b i t n y c h p r z e d s t a w i c i e l i h a n d l u
p r z e m y s ł u i c a ł e j w y ż s z e j k u l t u r y . P i e r . w i a s t e k t e n , n a p ł y w o w y n a g r u n c i e J a p o n j i , a t r a d y c j a o k r e ś l a go j e s z c z e n a 7 3 0 l a t p r z e d C h r y s t u s e m , j a k o i m m i - g r a c j ę s z c z e p u p r z y b y ł e g o pod d o w ó d z t w e m O s i a s a od k t ó r e g o p o s z e d ł s z e r e g 126 p a n u j ą c y c h .
Co to z a O si a s ?
A ut or , d o w o d z i , że w ł a ś n i e pod t e n c z a s b y ł to o s t a t n i k r ó l i z r a e l s k i p r z e d r o z p r o s z e n i e m się d w u n a s t u p o k o l e ń .
D o w o d z ą t e g o n a j d a w n i e j s z e z a b y t k i s z t u k i i h i s t o r j i j a p o ń s t u e j p r z e d s t a w i a j ą c e w e j ś c i e I z r a e l i t ó w do J a p o n j i , d r o g ą n a S a g h a l i ę z k r ó l e m O s i a s e m , s i e d z ą c y m n a t r a t w i e w o t o c z e n i u ż o ł n i e r z y u n o s z ą c y c h „ T a b l i c e p r a w a " z s z t a n d a r a m i i d z i d a m i . K r ó l m a n a g ł o w i e
„ k o r o n ę s ę d z i e g o " .
P o d o b n i e p r z e d s t a w i a j ą d a l s z e s c e n y tej i m m i g r a c y i i z r a e l s k i e j s t a r e f r e s k i , w p o c h o d z i e , k t ó r z y p o p r z e d z a j ą n i o s ą c y s z t a n d a r y , p o t e m f i g ur y n a p o ł y r e l i g i j n e n a p y ł y w o j s k o w e , p o t e m s ę d z i o w i e w c z a r n y c h s u k n i a c h i n a k r y c i a c h g ł o w y j a k b y r a b i n ó w , d a l e j idz ie o r s z a k n i o s ą c y n a r a m i o n a c h „ A r k ę p r z y m i e r z a "
w r e s z c i e ko n ie , m u z y c y , wozy, l e k t y k i , w o ł y o j b u c z o n e , w i e l b ł ą d y i „ b a s s u r y “ z k o b i e t a m i n a g r z b i e t a c h ; w p o c h o d z i e o d z n a c z a j ą s i ę w o ł y d u ż e , p r z y k r y t e r o g o ż a m i s ł o m i a n e m i , c i ą g n ą c e w o z y p e ł n e k o b i e t i dzieci.
R ó w n i e ż i n n e z a b y t k i z a w i e r a j ą w s p o m n i e n i a z czci d l a B a a ł a i z n a j w y b i t n i e j s z y c h f a k t ó w h i s t o r j i S a l o m o n a .
P o l a ć G i l i o n w K i o t o m a ś c i e n n e m a l o w i d ł o , p r z e d s t a w i a j ą c e k r ó l o w ę S a b ę u S a l o m o n a , l u b też f r a g m e n t y ś w i ą t y
n i S a l o m o n a i j e g o t r o n u ś c i ś l e p o d ł u g o p i s ó w b ib l ji z w y o b r a ż e n i a m i s y m b o l i c z n y c h z w i e r z ą t b i b l i j n y c h , j e d n o r o ż c ó w i tp.
R ó w n i e ż t r z y k o r o n y c e s a r s k i e m a j ą n a sobie c h a r a k t e r s t a r o i z r a e l s k i b i b l i j n y ; p i e r w s z a to t j a r a a r c y k a p ł a n a z o z
n a k a m i g od n o ś c i k r ó l e w s k i e j , d r u g a — o d n a l e z i o n a w r u i n a c h d a w n e j ś w i ą t y n i , z w a n e j „ S a l o m o n o w ą " , m a n a s ob ie w y o b r a ż e n i a b ib li jne go j e d n o r o ż c a , i t r z e cia w y g l ą d a j ą c a j a k b y w c z o r a j d o p i e r o z d j ę t a z g ł o w y „ s ę d z i e g o ' , z w a n a „ k o r o n ą s ą d u " .
W m a u z o l e a c h i d a w n y c h g r o b o w c a c h i c m e n t a r z a c h j a p o ń s k i c h r ó w n i e ż b a r d z o s ą li c zn e w z o r y z g r o b ó w P a l e s t y ny, i n s t r u m e n t y m u z y c z n e ż y d o w s k i e , t r ą b a , k w a l t e r i o n , h a r f a 1 0 - c i o - s t r u n n a , t a m b u r y n , flet, w i o l a i tp.
N a s t a r y c h f r e s k a c h w i d n i e j ą r ó w n i e ż o i t az y d r z e w , k w i a t ó w i o w o c ó w , n i e z n a n y c h d a w n i e j w J a p o n j i , a w ł a ś c i w y c h P a l e s t y n i e .
W k o ń c u r z e c z s z c z e g ó l n a , t a r c z a p a ń s t w o w a J a p o n j i m a w s o bi e p o ł ą c z o n e g o d ł a p o k o l e n i a I z r a e l a i J u d y z l w e m i j e d n o r o ż c e m , w ś r o d k u g o d ł o I z r a e l a a w o k o ł o 12 l e w k ó w , p r z e d s t a w i a j ą c y c h d w a n a ś c i e p o k o l e ń .
P o d o b n ą z u p e ł n i e t a r c z ę m a i... W i e l k a B r y t a n i a z l w e m i k o n i e m o j e d n y m r o g u n a czole, a p o m y s ł o w y a u t o r Mac- L ć o d d o w o d z i , iż j a p o ń c z y c y i a n g l i c y p o c h o d z ą w ł a ś n i e z o b u z a g i n i o n y c h s w e g o c z a s u p o k o l e ń ż y d o w s k i c h I z r a e l a i J u d y .
---
Z u a c z iie z a p a s y :
Win, koniaków, likierów, rumów, śliwowicy, starki litewskiej i różnych spirytualji,
Ryby wędzone. Kawior gruboziarnisty.
MINOGI N A R W SK IE , ŚL E D Z IE ,
SARDYNKI i I 0IS 1BWY BYBNŁ
SB S t y krajowe i zagraniczne.
M asło śmietankowe.
WIELKI WYROK WYKIIROW CUKIERNICZYCH.
Ł A K O C I E T U R E C K I E .
j 3 A K A L J E | ^ I E R N I K U O R Z E C H Y ; F IG I , ’ D A K T y L E ,
S A M O W A R Y T U L S K I E .
Towary kolonialne w wyborowych gatunkach.
Poleca SKŁAD
W I U B L I N I E ,
K R A K O W S K I E - P R Z E D M I E Ś C I E 1 8 6 .— T E L E F O N U 8 7 . 6 3 3 - 6 - 6
_ 4 —
D T B I K C T A T O W A R Z Y S T W A E B E D Y T O W I E O U. L U B L I N A .
N a zasadzie § 82 Ustawy T ow arzystwa, podaje do wiadomości, że niżej wymienione nieruchomości w mieście Lublinie, pożyczką T o w a rzy stw a obcią
żone, z powodu niezapłacenia raty Lipcowe) 1903 r. sprzedane /o s t a n ą prz?z publiczne licytacye, które odbędą się o godzinie LI rano, przed w y zn a
czonymi Notaryuszami przy Sądzie O kręgow ym Lubelskim, lub osobami, praw nie ich zastępującem i, w domu pod 164-a.
W a runki licytacyjne złożone zostały do zbioru dokumentów właściwych ksiąg hipotecznych i prze jrzan e być mogą w Wydziale Hipotecznym, tudzież w kancelaryi Dyrekcyi Tow arzystw a Kredytowego m. Lublina.
Vadinm do licytacyi winny być przedstaw ione w gotowiźnie, lub w listach zastawnych m. Lublina podłu g kursu.
n i e r u c h o m o ś c i U L I C A
Wys oko ść p o ż y c z k i K au c y a
Licytacjarozpocz nie się odsumyW K a n c e l a r y i
N o t a r y u s z a
T e r m i n s p r z e d a ż y
p ol i cy jn y hipot. R u t> i i
412 270 ( o , 2700 405 4050 Turczynowicza 24 Marca (6 Kwietnia) 1904 r.
413 271 £ Szeroka 2000 300 3000 Wadowskiego 24 Marca (6 Kwietnia) 1904 r.
189 126 K rakow skie Przedmieście 11000 1650 16500 Pleszczyńskiego 7/2 0 Kwietnia 1904 r.
3 8 5 - g 744 N adstaw na 4000 600 6000 Kałużyńskiego 7/2 0 Kwietnia 1904 r.
372-a 3 7 8 i 381-a 823 Kowalska 18000 2700 27000 Wadowskiego 7/20 Kwietnia 1904 r.
226 606 Podwale 7000 1050 1050t/ Turczynowicza 10/23 Kwietnia 1904 r.
711-a 828 L ubartow ska 6600 990 9900 Kałużyńskiego 12/25 Kwietnia, 1904 r.
8 9 8 m 950 Przedmieście Piaski 3800 570 5700 K ałużyńskiego 14/27 Kwietnia 1904 r.
898-o 955 4500 675 6750 Turczvnowicza 14/27 Kwietnia 1904 r.
890-e 891 P f l 7000 1050 10500 Kałużyńskiego 14/30 Kwietnia 1904 r.
MATERJAŁY iCHBMIKALJA £
do u ż y t k u aptecznego technicznego
gospodarstwa domowego.
Ś r o d k i opatrunkowe
„ dezynfekcyjne w y r o b y gumowe
6 0 2 — 12— 12
S perfumerję i p r z y b o r y do fotografii.
P O L E C A :
I Jan ŹKaro—£u6lin ^
(£ K r a k o w s k i e Przedm. n a p r z e c i w c e r k w i ^
K A N T O R K O M I S O W Y
A. BRAUCHLI w Charkowie.
egzyst. od r. 1895 go
Pragnie być przedstawicielem SOLDNYCH FIRM. $<*-
H u rt o w a sp rze d aż węgla, papy i s z k ła wszelkich gatunków.
3 1 4 — 5 2 — 32
W A R S Z T A T
krawiecko-reperacyjny
p r zy D o m u Z a r o b k o w y m prosi o zajęcie.
S z y je n o w e u b r a n ia o r a z r e p e r u je ełart>.
ks J. Kłopotowski
0— 3 — 2
M edal Z ło ty — H ora Gońcom ?
ASTHMA i KATARY,
L acią aif p riaz utycie
C y g f i r e t e k i P r o s z k u
ESPIC
DO S P R Z E D A N IA
I Zi
M A J Ą T E K Z I E M S K I
(R U R Y Pojezuickie)
jedna wiorsta od m. Lublina, nabyć można na licytacji w sądzie okręgowym w Lublinie dnia 6 kwietnia (2 4 m arca) 1904 r.
//
drodze działów spadkowych.
P r z e str z e ń 338 m orgów , w tem ziem i ornej m orgów 254, ł ą k ’ m orgów 25- Z iem ia p sze n n a , buraczana, 1-ej k la sy . D om ów m ieszk a ln y ch m urow anych 6
— w tem je d e n p iętro w y . B udynki g o sp o d a rsk ie p rzew a ż n ie m urow ane. K o
p a ln ia torfu i p ia sk u , d w ie sad zaw ki, ogród ow o co w y 20-to letn i m orgów 14, w tem in sp e k ta i szparagarnta. C egieln ia, kuźnia, p iw n ic e i lod ow n ie w y d zierża w ia n e na potrzeb y m iasta. In w entarz j e s t w ła su o śe ią ob ecn ego d zier
żaw cy, m oże być jed n a k że odstąpionym now onabyw cy. D ochody sta łe z m a ją tk u przyn oszą ok oło 1500 rb. rocznie. P o ży czk a T o w a r zy stw a K red ytow ego Z iem skiego tylko 9,000 rb. L lc y ta c y a rozp oczn ie się od sumy 75,000 rb. N a b yw ca poszukiw any! B liższy ch inform acji u d ziela A d w . Z arem ba w L u b lin ie.
2 0 —5— 1
P rzestrzeń 30 włók, w tera 6 włók lasu, ładny teren na zaprowadzenie rybnego g o spodarstw a, ziemia i łąki
bardzo dobre.
Zainteresow ani ra c z ą się zgłaszać pod adresem J. B. R. s ta c ja pocztowa
Parczew, S iedleeka-G ubernia 9 - 6 - 6
Zawiadomienie.
N i n ie j sz em ma m h o n o r z a w i a domić S z a n o w n ą Publiczność, że od d n i a dzi si ejszego w pie
k a r n i mojej będzie w y p i e k a ne ciasto d w a r a z y d zi ennie
Z u s z a n o w a n ie m 3 2 — 3 — 2
J . J a k u b ie c
3 e st do sprzedania
12 ULI RAMOWYCH
S Y S T E M U LEWICKIEEO.
W i a d o m o ś ć : K a n t o r c u k r o wni „ L u b l i n " , Ma zu rk ie wi c z,
2 1 — 3 — 3
D US Z IO S C ’ KASZEL, ZAMTMZEIIE, HEWRALGIE
Ftunlcator piaralow y K IPIC do nakadrantal
•a t najskutaaanlalaajrm trodklam do pokonania aiabotol organów oddaobowyoh.
Cygaratkl K SPICa były plarwaaa które prHp;M-|
wano pneeiw Altaua ? Jadyna których roifłoi ntrw»l.l I szettdii»i«eiol«taia yowodienie.
Pnyjtta w MaitalMk nnifikub i lunnicinyr.b i ui>» ! wtłoione apaaytW* w CaauaMt Rouyluiam i nisttpw ł wtiniiuk|:
•Rada I * m h Caaaratwa, biorąc no uwag* u ,
«Cygaretka jtrsaaiw iilm u Eaplo a aą raaoaywUclo
«akutaoana w aapaOaoh Aatmy, upowałuia
« wprowadzania U fo apaoyflku do Roaayl » | Protuk mtyMlattytuy U T IC l iktidający sic. i tym
s j m y r 1- --- **
delikatna, oMtaW.
amyrb roilin co cyftiatka, ulaeuy J e » t u c 7 i '( ó l n i e 'o s o b o i n l
elikitnym, który* i Wataofoią. pnytkodil n t y w a ... tych |
t e n u a PBkActi i ueumc*. j Sfnafef k r i m : tO , «1. Saint-Łaaara, w Fary ta.)
Wyaipł wtmoroeuy jodnis j«kwyt«j.
♦oooooooooooo#
BARDZO TANIO
i na dogodnych warunkach są do odsprzedania
płaco pod budowle.
D Iukość fr o n tu p o d ł u g ż y c z e n i a od 20 d o 50 1 u kci, g ł ę b o k o ś ć 50.
Wiadomość ti właściciela nierucho
mości, Namiestnikowska 3fl.
23— 3 — 3
Wyd awca Bolesław Drue.
/loaitojieno neiiBypoio.imik Bolesława Dnie.
R e d a k t o r Ad wokal, p rz ys ię gł y
Zdzisław PiasecMi Wreszcie D yre k cy a podaje do publicznej wiadomości, źe gdyby w wymienionych wyżej term inach, przypadło święto uroczyste iub dzień galowy, w takim razie sprzedaż d o konaną zostanie w następnym z kolei dniu nie świątecznym, w kancelaryi tego samego N o ta rju sz a .31 — 3 — 1 ___________________________________________________________________________________
♦oooooooooooo*
TŚ
fKarety i -powozy
są do wynajęcia.
F a b r y k a powozów S. Wysockiego, uli- ®
2 — 10— 6 ca R uska. JL
MIESZKANIE
z 2-ch pokoi i kuchni je st do o d stąpienia. Wiadomość: ulica R y b n a
J6 76, dom WW. Bielickich.
3 4 - 3 - 1
L.