• Nie Znaleziono Wyników

Krajewski Ludwik

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Krajewski Ludwik"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

IS Z A W A R T O Ś C I T E C Z

J : ó i ‘. 1 3 . 0 ^ 0 I f S o m ,

Ó j o M t X Ł* t t a f e ) X Ł . S T O i/ / -

1/1. Relacja i' -— 5 -—

I/2. Dokum enty (sensu striclo) dotyczące osoby relalora .—

I/3. Inne rfialerialy dokumentacyjne dotyczące osoby relalora — «

111/1 - Materiały dotyczące rodziny r e la to r a ---

ill/2 - Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r. — fll/3 - Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji (1939-1945) -—

111/4 - Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945 r .--- III/5 - inne...*'"''''

IV. Korespondencja

II. Materiały uzupełniające relację ,k l ^ " ¥

V. Nazwiskowe karty informacyjne

VI. Folografie

2

(3)

3

(4)

c ^<yt Ci- ■ ■U V J & t 4 f ł f - t ł S

sćZ źC'*'

— "y 1 1 9 / v

u ro d ził się 9 -V 'C/^zf/^i-

u fr ,* * * ' /« * " * ’ - . ; i , : r / 4 .u** T .o ttfi*

LUDWIK KRAJEWSKI

m a ja 1905 roku pod zaborem pru skim w Chro- ślu. pow. lubaw ski, woj. pom orskie. R odzice jego.

M ichał i B albina z dom u Grol, upraw iali średnio­

rolne gospodarstw o.

Dziecięce la ta spędził na wsi. Języka niem iec­

kiego nie znał zupełnie, gdyż w dom u, ani poza dom em , n ik t z Polaków nim się nie posługiw ał.

S tą d też Ludwik m iał ogromne tru dn o ści w n a­

uce szkolnej, w której językiem w ykładow ym był j. niem iecki.

N a szczęście, kierownikiem szkoły i jed y n y m nauczycielem był katolik, co w zaborze pruskim oznaczało Polak. On to dużo czasu poświęcał uczniom .

Z wielkim oporem , mozolnie dochodził Lu­

dwik do opanow ania elem entarnych podstaw języka niemieckiego. Jednocześnie biegał dw a razy w tygodniu n a n aukę religii do kościoła parafialnego oddalonego 4 km w R adom nie, gdyż W agner zw alniał zb yt późno z lekcji. Proboszcz, choć nosił nazwisko B a ttk e , był żarliw ym p a tr io tą polskim . Uczył po polsku nie tylko religii, ale także m iłości O jczyzny ,za co b y ł szykanow any przez Niemców. Za w ygłoszoną z ambony w 1905 roku odezwę do rodziców w czasie strajk u szkolnego zo stał skazany przez sąd pruski n a jeden m iesiąc więzienia. Ludwik często opow iadał o księdzu, gdyż dzięki niem u rodzice posłali go do szkół.

Ludwik K rajew ski po ukończeniu trzech klas miejscowej niemieckiej szkoły wy­

jechał do Lubaw y i w 1923 roku ukończył progim nazjum , n astępnie w 1925 roku Państwowe Zreform ow ane G im nazjum K lasyczne w Brodnicy n ad Drwęcą.

W ty m sam ym 1925 roku został p rzy jęty n a W ydział Filozoficzny U niw ersy tetu

\ Poznańskiego. N a pierw szym roku studiów uczęszczał n a wykłady filologii klasycz­

ni nej i rom ańskiej. N a drugim roku żywy język zafascynował go do tego sto p n ia, iż

| całkowicie poświęcił się filologii rom ańskiej.

W ty m czasie po w stał w ydział hum anistyczny, a studenci, którzy przeszli n a ten

~\wydział, uzyskali przyw ilej zdaw ania egzam inów w dowolnych term inach . W owym

^-'czasie nie było rygoru uczęszczania n a w ykłady. Nie było też p o d ziału n a la ta i ' studiów. N a te sam e w ykłady mogli uczęszczać studenci wszystkich lat. S ystem ten

! zmuszał do wielkiego w kładu sam odzielnej pracy. Stopień opanow ania m a te ria łu sprawdzano się tylko n a prosem in arium , sem inarium i egzam inach pisem nych i ustnych.

Wobec sw obody studiów każdy stu d e n t mógł sobie ułożyć życie ta k , ja k n a to

| pozwalały w arunki m aterialn e. Ludwik zm uszony był szukać dochodów od drugiego troku studiów.

W 1926 roku, za zezwoleniem In sp e k to ra tu Szkolnego w Brodnicy, objął po-

■ sadę domowego nauczyciela w m a ją tk u ziem skim w Gutowie. Uczył 9 m iesięcy

,1

V

.

4

(5)

.1-letniego chłopca. P rzero b ił m a te ria ł program ow y czw artej klasy szkoły po- A^szechnej. T y tu łe m w ynag ro d zen ia otrzym yw ał 100 zł m iesięcznie, co pozwoliło n u zaoszczędzić pokaźną sum ę n a dłuższy p o b y t w P o zn an iu . W G utow ie w wol- ly m czasie przerabiał lek tu rę w y m ag an ą n a egzam inach z lite r a tu r y francuskiej.

M ając zapew niony b j't m a te ria ln y w P oznaniu zab rał się solidnie do przygoto­

w ania i zdaw ania egzam inów . P o roku pieniądze się w yczerpały i 15 m arc a 1928 roku podpisał k o n tra k t n a 3 m iesiące nauki języ ka francuskiego w Pastw ow ym G im nazjum Bolesława K rzyw oustego w N akle n ad N otecią.

N atru dn iejszy m rokiem akadem ickim był 1929, w k tó ry m m u siał zdaw ać trudne jgzam iny i pracow ać zarobkow o n a u trz y m an ie . 1 w rześnia 1929 roku objął posadę

■ymczasowego nauczyciela języ k a francuskiego w P ań stw o w ym G im n azju m w Kęp- lie. P racu jąc w szkole przygotow yw ał się do zaległych egzam inów i n ap isał pracę.

Egzamin m agisterski zdał 26 czerw ca 1930 roku, m ając 25 la t życia.

W m iędzyczasie u p ły n ął te rm in o d raczan ia służby wojskowej. 11 lip ca 1930 oku został pow ołany do B ata lio n u P o d chorążych R ezerw y P iech o ty w Jarocinie.

\;a skutek choroby serca kom isja lekarska o rzek ła k ategorię ” c” - zdolny do po- politego ruszenia z bronią w ręku. Po 5 m iesiącach, w końcu listo p ad a, powrócił .o dom u. Do końca sty czn ia 1931 roku k o rzystał z u rlo pu. 1 lutego 1931 roku o stał przeniesiony n a stanow isko n auczyciela do P aństw ow ego G im n azjum Mę- kiego w O strow ie W lkp., a 1 w rześnia 1933 roku n a rów norzędne stanow isko do Państwowego G im nazjum w W olsztynie. B ył ju ż po egzam inie państw ow ym i uzy- kał dyplom nauczyciela szkół średnich.

W w olsztyńskim g im nazju m dużo czasu pośw ięcał lek tu rze m eto d nauczania.

Stosował je w prak ty ce. D y rek to r szkoły D utkow ski, znał d ob rze języ k francuski.

Obserwując m łodego pedagoga, zostaw iał m u zu p ełn ą sw obodę w eksperym ento- vaniu z m ate ria łe m program ow ym .

Jego m eto d a polegała n a sw obodnym udziale uczniów w konw ersacji. U sterki i

’łędy językowe popełnian e przez uczniów sygnalizow ał stu k n ięciem ołówka. Znak en m obilizował do korygow ania błędów . W yw oływ ało to w ielką satysfakcję i mobi- zowało do radosnej pracy. P rz y odpow iedziach uczniow ie n ie w staw ali. P o ciężkiej racy doprow adził do sytu acji w której m łodzież, k tó ra c h ę tn ie n aślad u jąc nau- zyciela, prow adziła lekcje przy d y sk retn y m jego nadzorze.

P o trzech latach nauki m o g ła wykazać się w zględnie sw ob od ny m posługiw aniem lę językiem . M eto d a t a zysk ała uznanie d y rek to ra i w iz y ta to ra Ferenca, k tó ry za­

rosił klasę III n a konferencję m eto d y c zn ą do P oznania. W n a stę p stw ie udanej skcji pokazowej Ludw ik K rajew ski został służbow o przeniesiony do III P ań stw o ­ wego G im nazjum i Liceum im . K. M arcinkowskiego w P o z n a n iu . T u uzyskawszy istałenie w zawodzie i ty tu ł profesora zm ienił sta n cywilny. W y b ra n k ą jego była

\ r y s ty n a K aczm arków na z R akoniew ic, k tó rą poznał p ra c u ją c w W olsztynie.

P rzy końcu sierpnia 1939 roku, gdy przygotow yw ał się do nowego roku szkol- lego, niespodziew anie został zm obilizow any do B ata lio n u W artow niczego w Po- inan iu . Służbę w artow niczą n a fro ntach pełnił tylko do 2 w rześnia. N ocą n astąp ił .vymarsz z P o zn an ia w k ieru n k u Siedlec.

5

(6)

121

W czasie m arszu, z pow odu niew ygodnych butów , poran ił stopy i znalazł się w szpitalu. Tej samej nocy w kroczyły oddziały hitlerow skie. Zaczął się okres okupacji.

D yrektorem szp itala i jed y n y m lekarzem był dr Czarnecki. Zgłosił się do pracy w kancelarii, a znając język niem iecki, został łącznikiem m iędzy d y rekcją szp itala a k o m en d a n tu rą m iasta. W okolicy Sokołowa toczyły się jeszcze zacięte walki. D niem i n o cą do szp itala przyw ożono ciężko rannych żołnierzy polskich. Jęki operow anych i konających rozlegały się po całym szpitalu. U m arłych grzebano we w spólnych m ogiłach. Prow adził ew idencję zgonów, wśród których wielu było bezim iennych.

Po 17 września, gdy wojska radzieckie zajm owały w schodnie tereny Polski / i posuw ały się n a zachód, kom endant m ia sta ogłosił, że wszyscy jeńcy, pocho­

dzący z Polski zachodniej, m ogą w racać do swoich domów. C hętnych zaopatrzono w przep ustk i. Nie znał w tedy zakłam ania hitlerowców. Okazało się bowiem , że w szystkich oszukano. P rzekazano ich do różnych obozów przejściowych n a terenie P ru s W schodnich, n a stęp n ie przetransporto w ano do R iesen b u rg -P rab u t n a trasie Iław a-M albork i ulokowano w opróżnionym spichrzu zbożowym , k tó ry był obozem S talagu XX B.

W arunki zakw aterow ania były straszne. S tęchła słom a, k tó ra s ta ła się p ełza­

jący m od ro b actw a barłogiem , b y ła ich legowiskiem. B rak sa n ita riató w i wody.

Część kawy z porannego posiłku poświęcali n a przem ycie tw arzy i oczu. Śniadania i kolacje składały się z czarnej kawy-lury i krom ki chleba. N a obiady otrzym yw ali w o d n istą zupę z pływ ającym i ziem niakam i lub burakam i.

Po kilku dniach n a stą p iła podczas apelu selekcja jeńców narodow ości niem iec­

kiej, tzw . Volksdeutschów zw alniano do dom u, inteligentów oddzielano, a resztę przeznaczano do przym usow ych robót w m ajątkach. Ludwik z a ta ił swoje w y ­ kształcen ie i zawód i znalazł się w grupie robotników rolnj'ch. Został przydzielony 3.10.1939 r. do m ają tk u Lim bsee. Pod nadzorem w achm ana pracow ał od św itu do nocy przy w yryw aniu buraków cukrowych. W listopadzie skoszarowano w szystkich w Iław ie i przydzielono do "b au erów ” . Ludwik został um ieszczony w miejscowości _Montig i ta m pracow ał jak o parobek do kw ietnia 1940 roku.

W czasie następnej selekcji Niemcy postanowili jeńców wojennych wywieźć w głąb III Rzeszy n a przym usow e roboty, a cywilów, znajdujących się w obozie, zwolnić do dom u. T y m szczęśliwcem był także Ludwik K rajew ski.

W dom u m atk i dow iedział się, że Selbschutz aresztow ał b ra ta , po k tó ry m zagi­

nął ślad. Zam ieszkał u bratow ej i pracował n a gospodarstw ie rolnym . Zam eldował się u w ójta, który groził m u karą, gdyby samowolnie opuścił m iejsce zam ieszkania. ; Jako b ra t dom niem anego przestępcy, w d o d atk u polski nauczyciel, był pod ścisłą * kontrolą.

W m iędzyczasie poszukiw ał żony. Udało m u się naw iązać listow ny z nią k o n tak t.

M ieszkała w P oznaniu. N am ów ił j ą do przyjazdu i zam ieszkania razem z nim u bratow ej. S pełn iła jego prośbę.

Po dwóch tygodniach, choć nie zd rad zała swego p o b y tu u m ęża, w ykrył j ą T rau n acn ed i zagroził obozem koncentracyjnym całej rodzinie, jeśli w ciągu trzech dni nie powróci do P oznan ia. Od tej chwili rozpoczęła się jej tu ła c zk a po krew-

/

6

(7)

*1

nych, znajom ych, życzliw ych ludziach. Byl to okres stałeg o n ap ię c ia nerw ow ego, ty m bard ziej, że hitlerow cy rozpoczęli akcję w ysiedleńczą. Nie sp o ty kając też czę­

sto Ludw ika K rajew skiego przy pracy w gospodarstw ie, T ra u h ae n d e r zgłosił go do A rb e itsa m tu - U rzędu Z a tru d n ie n ia - jak o z b ę d n ą siłę. Dzięki p o p a rc iu ko­

legi z la t uniw ersyteckich d o k to ra Piotrow skiego u d a ło m u się z ałatw ić p ra c ę w Urzędzie W odno-M elioracyjnym w N ow ym M ieście L ubaw skim . 12 k w ie tn ia 1941 roku rozpoczął pracę w ch ara k te rz e pom ocnika biurow ego. P oczynił te ż s ta r a n ia 0 usankcjonow anie żony. Szybko uzyskał zam eldow anie oraz k a rty żyw nościow e i odzieżowe.

P rzychylność Niemców zdobył p rezentam i w n a tu rz e . W raz z żon ą zam ieszkał n a peryferiach m ia sta u p a n a Kogi. Skończyła się tu ła c z k a i stra c h nie ty lk o o sie­

bie, ale i o tych, k tórzy ich ukryw ali i udzielali im pom ocy. Spokój ten byl je d n a k chwilowy. N asiliła się przecież a k cja n ad aw an ia o b y w atelstw a niem ieckiego tu b y l­

czej ludności polskiej m ieszkającej n a terenach w łączonych do III Rzeszy. S ta ra ł się unik nąć przyjęcia niem ieckiego obyw atelstw a. W te d y to jego szef spow odow ał przeniesienie go do U rzędu W odno-M elioracyjnego w T o ru niu . M iał ta m u n iw e rsy ­ teckich kolegów. Je d n y m z nich był m gr L. D ziarnow ski, k tó ry pom ógł m u zdo by ć pokój. W zam ian za życzliwość uczył po tajem n ie dwoje jego dzieci języ k a polskiego, historii i geografii. Uw ażał za swój św ięty obowiązek k ażd ą w olną chwilę pośw ięcić polskim dzieciom , by przekazać im ja k najwięcej p raw d y o O jczyźnie.

W lipcu 1944 roku, b ędąc n a dw orcu m iejskim , sp o tk a ł daw nego dobrego z n a ­ jom ego, nauczyciela Feliksa K otow icza. Od niego dow iedział się o d ziałającej w podziem iu Tajnej O rganizacji N auczycielskiej - T O N - i o różnych form ach p o d ­ ziem nego nauczania. K otow icz był działaczem T O N n a tere n ac h O kręgu P o m o r­

skiego i nam ów ił Krajew skiego do w spółpracy. Przydzielił m u teren Nowego M ia sta 1 okolic.

Z chw ilą w ybuchu P o w sta n ia W arszawskiego skończyły się prace m elioracyjn e.

W szystkich pracow ników u rzęd u skierow ano do k o pan ia przeciw czołgow ych rowów i budow y fortyfikacji. Poprosił kierow nika adm in istracy jn eg o o skierow anie go do podobnych p rac w obrębie Nowego M iasta, n a co b ezpo śred ni szef, w ątpliw y h i­

tlerow iec, w yraził zgodę. W sierpn iu 1944 roku pow rócił n a daw ny te re n , gdzie

•/ostał skierowany do kopania rowów. P ra c a b y ła ciężka. Polacy pokonyw ali j ą z wielkim w ysiłkiem . Cieszyli się obserw ując zdenerw ow anie niem ieckich nadzorców . W gronie pracujących byli liczni inteligenci i koledzy nauczyciele.

W m yśl wskazań K otow icza zapoznał zaufanych z p ra c ą k o n sp ira c y jn ą p ro ­ w adzoną wśród m łodzieży, pozbaw ionej nauki języ k a ojczystego i narażonej n a g erm anizację i w ynarodow ienie. W ciągnął wielu do pracy. N aw iązał k o n ta k t z m iejscowymi nauczycielam i i zorganizow ał tajn e n auczanie nie tylko na tere n ie Nowego M iasta ale i powiat u. P o w sta ła sieć szkolnictw a pow szechnego i średniego, którego był k o o rd y n ato rem i opiekunem . Nam ówił do p rac y w Tajnej O rganizacji

^Nauczycielskiej przedw ojennego kierow nika szkoły w Złotow ie p a n a U łanow skiego.

U zgodnił z nim , iż zajm ie się on organizacją tajnego n a u c za n ia w Lubaw ie i okolicy.

122

7

(8)

5

Polacy przew idyw ali ry c h łą klęskę H itlera. Coraz śmielej m ówili publicznie po polsku i ta atm o sfera nadziei sp rzyjała rozw ijaniu się tajnego zorganizow anego na ty m teren ie nauczania, k tó re zakończyło się 21 styczn ia 194-5 roku. w chwili wyzw olenia Nowego M iasta przez A rm ię Czerwoną.

N az a ju trz - 26 sty cznia 1945 roku zgłosił się do K o m itetu O byw atelskiego i ob­

jął stanow isko kierow nika R eferatu Szkolnego w Nowym M ieście. Zaczął organizo­

wać szkolnictw o pow szechne w m ieście i powiecie. P rzy organizacji i u ru ch am ian iu szkół grom adnie brali udział nauczyciele, m łodzież i rodzice. R o b o ty było wiele.

B udynki zdew astow ane, b rak sprzętu, podręczników. P o d koniec lutego przyjechał pełnom ocnik R ządu d /s Szkolnictw a por. Sochaczewski, przedw ojenny kierow nik szkoły pow szechnej, k tó ry objął stanow isko In sp ekto ra Szkolnego, a K rajew skiem u zlecił funkcję d y rek to ra miejscowego gim nazjum .

N om inację n a d y rek to ra o trzym ał Ludwik K rajew ski 5 kw ietn ia 1945 roku z rąk K iira to ra Okręgu Szkolnego w Toruniu dr Skopowskiego.

1 w rześnia 1947 roku przeniesiony n a w łasną prośbę do Państw ow ej Szkoły S to p nia Podstaw ow ego i Licealnego w W olsztynie, a 1 kw ietnia 1951 roku również n a w łasn ą prośbę do Państw owego Liceum O gólnokształcącego w T u rk u , gdzie p ra ­ cował tylko do końca roku szkolnego. 1 -września 1951 roku został przeniesiony służ­

bowo do T echnikum Handlowego w Zielonej Górze. P ra c a n a tere n ie Zielonej Góry, jak pisze we w spom nieniach, d ała m u możność rozw ijania inicjaty w y n a różnych odcinkach działalności i w yżycia się w stosow aniu eksperym entów wychowawczych, jak też m etodycznych w dziedzinie nauczania języków obcych zachodnioeuropej­

skich. Z rozum iał, że ogólnem u rozwojowi techniki m usi tow arzyszyć unow ocześnia­

nie m e to d zw iązanych z p o stępem pedagogicznym . Początkow o w tej szkole uczył język a angielskiego i geografii gospodarczej. Opiekował się też biblioteką.

P o przeniesieniu szkoły do nowo wybudowanego b udynku przy ul. Długiej po­

w iększyła się liczba uczniów i grona nauczycielskiego. W szybkim tem p ie szkoła się ro zra sta ła , a w arunki pracy w nowym gm achu staw ały się coraz lepsze i przy­

jem niejsze.

W 1956 roku pow stał W ydział Zaoczny i Zasadnicza Szkoła H andlow a. P o ­ w stało też Policealne S tu d iu m T urystyczno-H otelarskie, w k tó ry m uczył języka niem ieckiego. Przyszli nauczyciele z pełnym i kwalifikacjam i i ty tu ła m i m agister­

skim i. Znaleźli się specjaliści z poszczególnych przedm iotów . T eraz uczył w yłącznie języków zachodnioeuropejskich i m iał możność stosow ania eksperym entów wycho­

wawczych (jak też m etodycznych) w dziedzinie nauczan ia języków obcych. Zor­

ganizow ał pracow nię języ ka niemieckiego, któ ra p rzek ształciła się w językow e la­

b o rato riu m . W praw dzie nie było w nim kabin, ale wyciszony sufit i ściany oraz słuchaw ki. Nie bez znaczenia było to że sala n adaw ała się do tra d y c y jn y c h zajęć.

O bok niej było b ogate zaplecze z nowoczesnymi pom ocam i naukow ym i, jak : m a­

gnetofony, taśm y, przezrocza, fachowa biblioteczka, różne podręczniki i album y.

Nic dziw nego, że w pracy osiągał dobre i bardzo dobre wyniki.

Za ca ło k sz ta łt pracy pedagogicznej w roku szkolnym 1968/69 p rzyzn ano m u O kręgow ą N ag rod ą Pedagogiczną III stopnia, a 20 gru d nia 1969 roku ” W uznaniu

123

8

(9)

za dotychczasow y wysiłek w u rząd zan iu i w ykorzystaniu pracow ni przedm iotow ej”

W ojewódzki Sąd K onkursow y p rzyzn ał m u I m iejsce. Rów nież w ty m sam y m roku, w u zn aniu zasług i ofiarnej pracy w dziele rozw oju, u m ac n ian ia ekonom icznego, p o­

litycznego i kultu raln eg o m ia sta , P rezydium M iejskiej R ady Narodow ej w Zielonej Górze p rzy zn ało m u honorow y ty tu ł "Z asłużony O byw atel Zielonej G óry” .

Ludw ik K rajew ski to zasłużony, długoletni nauczyciel języków zachodnioeuro­

pejskich szkolnictw a średniego. Pracow ał w zawodzie 45 lat. P ra cu ją c w oświacie, pełnił różne funkcje. B ył kierow nikiem R eferatu Szkolnego, dy rek to rem , nau czy ­ cielem.

W okresie okupacji hitlerow skiej należał do Tajnej O rganizacji Nauczycielskiej Okręgu Pom orskiego. D ziałał n a teren ie pow iatu Nowe M iasto. B rał udział w woj­

nie obronnej 1939 roku. Był jeńcem Stalagu XX B w P ru sac h W schodnich. Niewol­

niczo pracow ał u niem ieckich bauerów i przy um acn ian iu fortyfikacji obronnych.

P ra c u ją c zawodowo ofiarnie w łączał się do p rac społecznych w szkole i śro­

dowisku. O d 1945 roku należał do Związku N auczycielstw a Polskiego. W la­

tach 1952-1955 wchodził w skład Z arządu O św iaty Zakładow ej - ZOZ. W la- - tach 1956-1966 był organ izato rem i opiekunem Sam orządu Szkolnego. Z akładał klasowe Szkolne K asy Oszczędności. O rganizow ał zbiórki m a k u la tu ry i surowców w tórnych. Propagow ał obozy w ędrowne i dłuższe wycieczki szkolne, w czasie k tó ­ rych m łodzież poznaw ała nie tylko piękno ojczystego k raju , ale i jego a rc h ite k tu rę , zabytki k u ltu ry i m iejsca historyczne. Organizow ał i propagow ał O chotnicze H u ­ fce P ra c y i coroczne w ym ienne obozy językowe n a teren ie Polski i Niemieckiej R epubliki D em okratycznej.

Był inicjatorem sp o tkań m łodzieży i nauczycieli ze Szkołą Ś rednią im . K. Liebk- n e c h ta we F rankfurcie n /O d rą . D w ukrotnie był o rg anizatorem w izyt 60 osobow ych grup w czasie roku szkolnego. W 1967 roku był kierow nikiem Sekcji N auczycieli Języków O bcych Zespołu Szkół Ekonom icznych.

31 sty c z n ia 1970 roku w wieku 65 la t przeszedł n a em ery tu rę.

P rzez 4 la ta pracow ał jeszcze w niep ełny m w ym iarze godzin w P o licealnym S tu d iu m Zaw odow ym , ucząc języków obcych. 2 la ta był k o n su lta n te m m eto d yczn o- -pedagogicznym n a kursach języków obcych w M P iK i uczył zarazem dorosłych język a francuskiego.

Za c a ło k sz ta łt pracy dydaktycznej i społecznej został uhonorow any licznym i, wysokimi odznaczeniam i. W 1965 Z łotym K rzyżem Zasługi, w 1972 K rzyżem K a ­ w alerskim O rderu O d rodzenia Polski. W uznaniu zasług i osiągnięć w dziedzinie k sz ta łce n ia i w ychow ania m łodego pokolenia został w pisany w 1975 roku przez U rząd W ojewódzki - K u ra to riu m O św iaty i W ychow ania w Zielonej G órze do Księgi P am iątkow ej ^Z asłużeni dla O św iaty i W ychow ania” .

W 1980 roku M inisterstw o O św iaty i W ychow ania n adało m u 'M ed al K om i­

sji E dukacji N arodow ej” , a w 1985 roku Zarząd G łów ny Związku N auczycielstw a Polskiego w yróżnił O dznaką ZN P za T ajne N auczanie.

124

9

(10)

U chw ałą R ady P a ń stw a z d nia 25 w rześnia 1985 roku został w yróżniony za szczególnie w ybitne osiągnięcia w wieloletniej pracy pedagogicznej ty tu łe m hono­

row ym "Z asłużony N auczyciel Polski Rzeczypospolitej Ludow ej” .

W 1987 roku o trzy m ał Z ło tą O dznakę ZNP i pośm iertnie M edal "R o d ła ” . Z m arł 23 g ru d n ia 1989 roku.

10

(11)

11

(12)

12

(13)

13

(14)

14

Cytaty

Powiązane dokumenty

Najobszerniejszy w om awianej pracy jest rozdział poświęcony polskim tłum a­ czeniom utworów M ajakowskiego. W nim też zalety wypracowanej przez L ege- żyńską

Wpływ wielkości cząsteczek na zdolność zastępowania się w sieci krystalicznej tej samej pary atomów lub rodników.. Влияние величины частиц на способность к

Jak widać największym pod względem powierzchni powiatem wśród obję- tych ustaleniami i porównaniami był powiat nowotarski (MRS 1939 podaje obszar i liczbę ludności

Diagnosis of ef- fectiveness and determination of possible deficiencies in knowledge or educational expectations in this area indicated the need to conduct research among students of

Istotą tego aforyzmu jest po- stulat, by liczby naturalne traktować jako pojęcia pierwotne, nie wymagające definicji, wszystkie zaś pozostałe typy liczb powinny być definiowane, a

Uczestnicy projektu Wagon Pamięci spotkają się dzisiaj o go- dzinie 11 na placu Kobzdeja.. Przedstawicielom Europej- skiego Centrum Solidarności przekażą materiały z ich po-

Jej szczególnym zainteresowaniem była problematyka organizacji nauki w histo- rii i współczesności, problemy historii naukowej organizacji badań i ich integrowa- nia, problemy

Kilka minut przed końcem zajęć nauczyciel prosi uczniów, by na karteczkach wyrazili swoje opinie na temat lekcji: Co Ci się szczególnie podobało podczas lekcji. Co można