S u m m a r i u m 11-12 (1982-1983)
ANDRZEJ SZOSTEK
ROLA PRAWDY W SZUKANIU SENSU ŻYCIA
1 . P rz e z ż y c ie sensowne rozum ieć t u będę - mówiąc n a jk r ó c e j - ż y c ie w a rto śc io w e, n ie zmarnowane, godne n a śla d o w a n ia . P o trz e b a p y ta n ia o sen s ż y c ia w ynika, ja k są d z ę , między innymi z n ie p o k o ją c e j św iadom ości, że można to jedyne ż y c ic , j a k i e dane j e s t każdenu czło w iek o w i, p rz e ż y ć b ezsen so w n ie. N iepokój te n j e s t tym w ię k sz y , z im w ięk szą l i c z b ą różnych i wzajem w ykluczających s i ę id eałó w sensownego ż y c ia sp o ty k a s i ę c z ło w ie k . A je d n a k wydaje s i ę , że można wskazać na t a k i e elem enty k o n s ty tu u ją c e sen s ż y c ia , k tó r e n e u t r a l i z u j ą - p rz y n a jm n ie j do pewnego s to p n ia - nawet z n a czen ie ró ż n ic św iatopoglądow ych, le ż ą c y c h u podstaw różnych programów ży- c i a sensow nego. Jednym z ta k ic h elementów wydaje s i ę r e s p e k t d la praw dy, i t o w dwojakim s e n s ie teg o w y ra ż e n ia .
2 . Tak m a r k s iś c i, ja k i k a to lic y mają podstaw y, by nazwać bohaterem zarówno M ariana Buczka, ja k i o . M aksym iliana K olbego. Ozy u podstaw ta k ie g o sto su n k u do n ic h n ie le ż y p rz e k o n a n ie , że p o s t ą p i l i o n i, w momencie sz c z e g ó ln ie trudnym , zgodnie z własnym p rześw iad czen iem o tym, czemu w arto i n a le ż y p o św ięc ić ż y c ie ? Ozy n ie zm ienilibyśm y o p i n i i o n ic h , gdyby przekonano n a s , że czynów swych d o k o n a li z in n y ch pobudek /n p . z n ie c h ę c i do ż y c ia a lb o z p r a g n ie n ia u z y sk a n ia r o z g ło s u /? J e ż e l i ta k i t o znaczy, że s k ło n n i je ste śm y za sensowne /w a rto ś c io w e / uznać ż y c ie kogoś, k to s t a r a s i ę postępow ać według te g o , co uważa za s łu s z n e , nawet gdy je g o sąd o s łu s z n o ś c i danego postępow ania r ó ż n i s i ę odrnaszego.Zauw aż my p rz y tym, i ż s tw ie rd z e n ie sensow ności bądź bezsensow ności czy je g o ś ż y c ia j e s t sposobem w yrażenia ap ro b a ty bądź d e z a p ro b a ty wo bec samego c z ło w ie k a , p o d m io tu /teg o ż y c ia » Buozek i Kolbe p rz e z
2 0 ANDRZEJ SZOSTEK
rozpoznaniem rzeczyw istości w j e j aksjologicznym wymiarze. Czło wiek wtedy czyni swe życie sensownym, a przez to sam nabiera war to ś c i m oralnej, gdy u s iłu je czynić to , co naprawdę uważa za słu s z
ne.
Oto po raz pierwszy ujawnia swe znaczenie prawda, prawda we w nętrzna. Nawet gdy człowiek myli s ię co do tego, czemu warto ży c ie dać, j e ś l i jednak daje je według prawego, uczciwego rozeznania w a rto śc i, to już zasługuje na szacunek. Niedawno odnalezieni dwaj
ż o łn ierze japońscy, którzy k ilk a d z ie s ią t l a t po wojnie trw a li je szcze na posterunku bojowym, w zbudzili podziw swą w iernością, mi mo że "obiektywnie b io rąc" były to l a t a bezsensownie przez nich zmarnowane•
5* Pakt, że prawda wewnętrzna chroni sens życia przed sk u t kami lu d z k ie j omylności, j e s t p o ciesz ający . Podkreślić jednak na le ż y , że ty lk o wówczas ów sens j e s t zagwarantowany prawdą we wnętrzną, gdy człowiek rzeczyw iście szuka teg o , co naprawdę w arte
j e s t ludzkiego ży cia. Nigdy nie dość p o d k reślan ia, że dobra in te n c ja j e s t in te n c ją dobra. Szukanie to zaś, ze względu na wspom nianą omylność, jak i b a rd z ie j jeszcze ze względu na społeczną n atu rę człowieka, musi przemieniać s ię we w spółszukanie. N ieusta ją c a popularność poruszonej tu problem atyki dowodzi, że choć o s ta
te czn ie odpowiedź na p ytanie o sens własnego życia musi dać każ
dy sam i na własną odpowiedzialność, to jednak nie przypadkiem nadaje s ię zazwyczaj p y tan iu o sens życia formułę ogólną i nie bez powodu pytający zwraca s ię z nim do innych. Tak sformułowanemu i
zaadresowanemu pytaniu towarzyszy n a d z ie ja , że dialog pomoże wszy stkim jego uczestnikom le p ie j poznać, ja k rzeczyw iście - tu i t e ra z - życie warto przeżyć. Towarzyszy te ż d alsza supozycja, że re a liz a c ja tego, co uzna za warte ży cia, musi również dokonać s ię wespół z innymi.
Tu po raz drugi dochodzi do głosu doniosłość prawdy: niezbęd nym warunkiem zarówno współposzukiwania sensu ży cia, jak i jego w spółrealizow ania j e s t , nazwijmy to ta k , społeczna atm osfera praw
dy. Z a istn ie n ie j e j zależy z k o le i między innymi od r e a l i z a c j i trz e c h warunków cząstkowyoh:
a / każdy członek społeczeństwa może ujawniać swoje poglądy bez poczucia zagrożenia ze strony władz lub innych jednostek bądź grup;
ROLA PRAWDY W SZUKANIU SENSU ŻYCIA 21
c / każdy członek społeczeństwa ma prawo realizować te cele,
które uznaje za słuszne*
Celowo użyłem wyi^ażenia ''członek społeczeństwa", nie zaś
"człowiek" po prostu, ponieważ chodzi tu o prawa jednostki, któ
rych zabezpieczenie stanowi jedno z podstawowych zadań władz spo
łeczeństwa. Powyższe warunki można tak przeformułować, by odnosi
ły się-wprost do władz.
4. Dalsze problemy związane z wiernością prawdzie wewnętrz
nej pragnę z braku czasu pozostawić na boku. Temat ten był zresz
t ą wielokrotnie poruszany. Rzadziej natomiast mówi s ię , w kontek
ście panującej obecnie w Polsce sy tu ac ji, o wspomnianej atmosfe
rze prawdy. Od tego kontekstu nie wolno nam uciekać, j e ś l i rozwa
żania o sensie życia nie mają pozostawać w społecznej próżni.
Ozy trudno zauważyć, że atmosfera ta je s t dziś wielokrotnie
i głęboko naruszana? Można, oczywiście, wskazać na uzasadnione wy
ją tk i od wymienionych uprawnień; władza nie może ułatwiać osiąga
nia celu życia komuś, kto cel ten widzi - niechby i szczerze - w
wymordowaniu wszystkich kalek. Nietrudno jednak przytoczyć przy
kłady mniej skrajne, a bardziej realne. Jakie szanse au to realiza-
c j i i oddziaływania społecznego /w tym: wyborczego, organizacyj
nego, publicystycznego/ ma ten, kto uważa za poprawcą obecną f o r
mę budowania socjalizmu w Polsce? Gzy może nie dziwić kogoś, kto
pragnie obiektywnie rozeznać s ię w aktualnej sytuacji społeczno-
polity czn ej, dowolność stosowanej o fic ja ln ie argumentacji, któ rej
przykładem je s t choćby to , iż dziś tak łatwo i bez specjalnych wy-
jaśnień aprobuje się zasadę nieinterw encji w stosunkach międzyna
rodowych; tę samą zasadę, którą H. Jankowski jeszcze w 1966 roku
ostro krytykował w swych*Szkicach z etyki1? Gzy rzetelny poszuki
wacz prawdy o naszym społeczeństwie i sposobu najsensowniejszego
włączenia s ię w jego życie może nie zauważyć notorycznego niedo
puszczania do głosu krytyki aktualnych dróg życia gospodarczego w
naszym kraju? "Tabu" nie dotyczy wyłącznie sfery p o lity czn ej.
Głównym tematem zebrań Związku Literatów Polskich w Katowicach w
kwietniu oraz w Warszawie w maju 1978 r . była szkodliwa dla roz
woju kultury działalność oenzury. Materiały z tych zebrań nie są
-22 ANDRZEJ SZOSTEK
nego podwórka* Z 2 z e sz y tu "Roczników F ilo z o fic z n y c h KUL” z 1974 r . z d ję ty zostfŁł c a ły a r ty k u ł k s . Z. M ajchrzyka a n a liz u ją c y k ry ty c z n ie problem a l i e n a c j i w marksizmie*, o s t a t n i numer "Zeszytów Naukowych KUL", poświęcony papieżow i, cen zu ra z a o p a trz y ła w swe s k r e ś le n ia na 57 s tro n a c h . By wyjść ze środow iska KUL: czy to p rzypadek, że b ra k dotąd w n a sz e j p r a s ie wzmianki o trzytomowym, tłumaczonym ju ż na obce ję z y k i, d z ie le L. K ołakowskiego • Główne n u rty m arksizm u*/Paryż 1976-78/? Osobnym tematem j e s t sprawa d ia lo g u m a rk s is to w s k o -c h rz e ś c ija ń s k ie g o . D o cen iając in ic ja ty w y po szczeg ó ln y ch osób na tym p o lu , n ie można n ie w id zieć zarazem , iż ja k dotąd po leg a on na sporadycznych i k r ó tk ic h s p o tk a n ia c h r a c z e j n iż na s t a ł e j w spółpracy; że tru d n o uznać za spraw iedliw y r o z d z ia ł d o t a c j i na m ark sisto w sk ie i c h r z e ś c ija ń s k ie b a d a n ia nau kowe, a ró ż n ic e w d o s tę p ie do społecznych środków p rz e k a z u m yśli mówią same za s i e b i e .
Fakty te i w ie le podobnych, k tó ry c h t u n ie wymieniłem, n ie um acniają atm o sfery prawdy; p rz e c iw n ie , tw o rzą a tm o sfe rę f i k c j i , pozorów i dw uznaczności.
5 . Zarazem jed n ak fa k ty t e stan o w ią szc zeg ó ln e wezwanie d la f i l o z o f a . Społeczeństw o w łaśn ie od n ieg o ma prawo oczekiwać grun townego, prawdziwego inform owania o s y t u a c j i obecnego św ia ta i człow ieka w nim. J e ż e l i zaś pewne prawdy, ważne d la o d n a le z ie n ia s i ę człow ieka w d z is ie js z y m św ie c ie , s ą p rz e m ilc z a n e lu b p r z e in a czan e, j e ś l i n ie ma warunków do prow adzenia re a ln e g o d ia lo g u w poszukiw aniu prawdy, to powołaniem f i l o z o f a j e s t p r o t e s t . Filozof^ k tó iy wie o tym w szystkim i /ro z p ra w ia ją c o s e n s ie ż y c i a ! / u d a je , że teg o n ie w id z i, ro z m ija s i ę t r a g ic z n ie z sensem swej r o l i jak o f i l o z o f a w ła ś n ie . Okazuje s i ę , że n ie j e s t m iło śn ik iem m ądrości i słu g ą prawdy, le c z id eo lo g iem i słu g ą f a ł s z u , k tó ry c z y n i na l i c z nych i tłum nych sympozjach w iele h a ła s u , d z ię k i czemu może u jś ć uwadze te n p ro b le m ,o którym przede w szystkim j e s t sen s mówić na