• Nie Znaleziono Wyników

Bycie w tekstach dawnych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Bycie w tekstach dawnych"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Antoni Czyż

Bycie w tekstach dawnych

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 29, 3-18

(2)

ARTYKUŁY

A n to n i C z y i B Y C IE W T E K S T A C H D A W N Y C H K o ch a n o w sk i je d y n y , nieprzebrane m orze S łó w i rze c z y o so b n y c h S eb astian K lo n o w ie 1

...z a J a g ie llo n ó w P olak k ro czy ł w o g o n ie narodów c y w iliz o w a ­ nych; gd y Francja m iała R a b e la is’e g o i M o n ta ig n e ’a, m y - R ey a i K o ch a n o w sk ieg o .

W ito ld G o m b r o w ic z 2

W d zień sm utny T w o ic h im ie n in biorę tę ćw iartk ę papieru, le c z po tak d łu gim rozstaniu n ie w ie m , c z e g o Ci m am ż y c z y ć [...]. O tw o rzy łem k sią żk ę K o c h a n o w sk ie g o i treny d w a , n a zn a czo n e T w o im b lad ym o łó w k ie m p rzy w o ła ły n o w y łań cu ch u c z u ć i p a­ m iątek.

J u liu sz S ło w a c k i d o m atki3

1. Dz i e d z i c t w o i ś w i a d e c t w a

D aw na literatura jest żywa. Kochanowski, Sęp, M orsztyn... - wszyscy owi daw ni m istrzow ie kształtują żywe dziedzictw o, a arcydzieła ich trw ają niezm ien­ nie dla nas, nakłaniając, by je czytać i obcow ać z nimi.

Kto z pew nością je st m istrzem , wolałbym żm udnie raczej nie dociekać. „H i­ storyk literatury ma nader wąskie m ożliwości interpretacji” - zauw ażył kiedyś K azim ierz W yka. I dodał trzeźwo:

„Ż aden b ad acz nie je s t zd o ln y zm ien ia ć r z e c z y w iste g o kalibru d a n eg o pisarza, c o n ajw yżej m o ż e o n te g o kalibru nie sp o strzec [...]. N ie m o żn a sp raw ić, a żeb y M ic k ie w ic z , S ło w a c k i, N o rw id , Kra­ siń sk i, na skutek takich c z y in n ych z a b ie g ó w historyka literatury stali się pisarzam i od m ienn ej rangi, a n iżeli są ”4.

W tej cennej w ypow iedzi kryje się konieczna zgoda na zastany porządek rze­ czy, ale i wola, nadzieja jego zm iany. H istoria literatury okazuje sw ą pokorę w obec przeszłości, lecz byw a odw ażna, a zawsze jest nieostateczna. Jest poddana

(3)

wobec sądów, ocen, hierarchii i podległa kulturze literackiej wysnutej z prze­ szłości. Od początków polskiego piśm iennictw a kształtow ała się - ciekaw a i w y­ razista w okresie staropolskim - kultura literacka5. Prawie też od początku m ó­ w iono i pisano o literaturze, budując zręby jej roztropnej krytyki6. I jeśli Rej albo Kochanow ski (także M iaskow ski, Sam uel Tw ardow ski, Lubom irski, inni...) w yłania się z przeszłości nazw any m istrzem , to pew no tak jest. Blask ich m i­ strzostw a przyjm ujem y z respektem i radością. M ożna jedynie wym ieniać dal­ szych m istrzów i upom nieć się o tych, których współcześni nie mogli czy nie chcieli pełniej pojąć i lepiej docenić lub choćby dostrzec... Zaraz też nowe po­ stacie pom nożą kanon wielkich pisarzy staropolskich; dzięki badaczom . Bo choć­ by W ładysław z G ielniow a, liryk średniow ieczny (autor Żołtarza Jezusów ) i naj­ daw niejszy poeta polski znany z im ienia7. Bo pisarze m istyczni epoki baroku M agdalena M ortęska i K asper D rużbicki8. Albo ksiądz Jó zef Baka, na nowo dzi­ siaj czytany...9.

Zaw sze to jednak jest dopełnianie i pom nażanie kanonu. Dawni m istrzowie olśniew ają św ietnością słowa, bogactw em myśli, gęstością dośw iadczeń w pisa­ nych w ich dzieła. Chodzi tu w łaśnie o ow ą esencjonalną moc, o św ietność ich dzieł, którą postrzega czytelnik, a w końcu i badacz, ten ostatni z lękiem przed oceną pochopną, naiw ną czy nazbyt prostą. H istoria literatury nie uniknie jednak w artościow ania10. Czy m ogę zaprzestać w ypow iadania ocen? - pytał sam siebie H enryk Elzenberg. I odpow iadał zaraz: „nie m ogę bo to mnie przekreśli” 11.

Literatura staropolska ma zatem m istrzów i zna ich arcydzieła... Znowu kło­ pot, bo jak opisać „arcydzielność”? To niew ygodne pojęcie dziw nie jest jednak niezbędne! A rcydzieło jako „w ydarzenie jednostkow e i niepow tarzalne”, utw ór niezw ykły i fascynujący - w ydaje się godne m istrza12. I niezm iennie trw a dla nas. Tristia K lem ensa Janicjusza, Treny K ochanow skiego albo N adobna Pask-

walina Sam uela Tw ardow skiego istnieją także w owym niezw ykłym „w iecznym

teraz” kultury, a moc pisarza i dzieła, cudow na teraźniejszość tekstu - wszystko to w ytycza dziedzictw o, tę cząstkę przeszłości przejętą jako ważna, żyw a i w łaś­ nie trw a ła 13. D ziedzictw o oznacza życie m istrza i jego słuchaczy, spotkanie arcy­ dzieł i odbiorców , otw iera się na dośw iadczenie duchow e: dziedzictw o jest unao­ cznianym obszarem przeszłości literackiej, w ielogłosow ym zespołem tekstów do czytania i obcow ania. T rzeba je czytać, zaw sze na nowo, niestrudzenie, a nigdy ta lektura nie będzie skończona i ostateczna, bo nie ma interpretacji zupełnej i ostatecznej, zaledw ie się żm udnie oddalam y od gry z tekstem w stronę zgłębiania cząstek praw dy o n im 14. I trzeba z tekstem obcow ać: tu się odsłania daw na myśl filologii - pięknie ją przypom niał Juliusz Dom ański - o dziele, które uobecnia pisarza i o czytaniu, które m oże się stać takim spotkaniem osób i wzajem nym ich o bcow aniem 15. Filologia uczyła bow iem takiego czytania-obcow ania i była lekcją rozum ienia, m iała w ym iar herm eneutyczny i to od początków antycznych w A leksand rii16. W ilhelm Dilthey odsłonił filologiczne korzenie herm eneutyki,

(4)

a jego hum anistyka rozum iejąca uczy pojm ow ać tekst jako ślad egzystencji, jak była bliska takiem u pojm ow aniu daw na filolog ia17. H eidegger dookreślił to, roz­ ważając m owę jak o stanow ienie bycia (owego Seiń) i dzieło jak o wydarzenie, które o byciu, o egzystencji zaśw iadcza18. Czytanie i obcow anie może się stać w ydarzeniem i dośw iadczeniem : praca wokół tekstu skupia się także nad egzy­ stencją...

D aw na literatura jest żywa. M a wielkich autorów i zna arcydzieła. M ożna ją czytać jak o znak życia właśnie: św iadectw o egzystencji... Całe dziedzictw o staropolskie, czytane tak, ukaże się w ów czas inaczej, jak o wielkie, głębokie m y­ ślowo, najzupełniej bliskie. A czy nam tak się odsłania?

Głosy zapisane jak o motto tego szkicu stanow ią pod tym w zględem trzy zna­ m ienne św iadectw a...

Sebastian Klonowie wydał w roku 1585 Żale nagrobne na ślachetnie uro ­

dzonego i znacznie uczonego męża, nieboszczyka pana Jana K ochanow skiego.

To z nich pochodzi pierw sza cząstka motta. W ydane w rok po śm ierci genialnego poety jak o pośw ięcone mu epitafium , byłyby Żale... czym ś więcej, aniżeli tylko pam iątką, pom nikiem kultu renesansow ego mistrza, budow anym - jak pokazuje analiza - z w czesnobarokow ego tw orzyw a19. Żale nie zostały bodaj docenione. C zytane dzisiaj okazują się pierw szą - prawie natychm iast i gorączkow o (a na społeczne zam ów ienie!) czynioną - próbą rozpoznania i rozum ienia zam kniętego ju ż dorobku zm arłego nagle w Lublinie genialnego poety. Pojm ując jego w iel­

kość pragnie Klonowie ją przedstaw ić, przeniknąć. Żale są próbą herm eneutycz- ną, może w końcu bezradną wobec ogrom u zagasłej ju ż tw órczości, ale am bitną m yślowo, intelektualnie przejrzystą. Klonowie był innym poetą, nie tylko m niej­ szym (choć i to!), ile wyrosłym w czasach przełom u, na progu baroku20. Pisał o brzasku epoki tak bardzo odm iennej od renesansow ego klasycyzm u21. Ton ba­ roku był różny od głosu K ochanow skiego22. A jednak różniąc się, poeci baroku nieustannie - jak to ukazał Janusz Pelc - pam iętali o K ochanow skim , wielbili go23. Pam iętał i w ielbił ju ż Klonowie, zaraz, natychm iast oddany próbie rozu­ mienia. Żale św iadczą nie tylko o pam ięci, bo orzekają trw ałość i moc poezji czarnoleskiej. Cały barok ujaw niał tak (bezw iednie) długie trw anie twórczości K ochanow skiego, przyjm ow anej jako duchow o bliska. A Klonowie ją, nadto, próbuje rozum ieć. Trafiają się w Żalach tak zdum iew ające myśli, jak ta, którą zapisałem na w stępie. Kochanowski niepow tarzalny oraz „m orze słów i rzeczy” w jeg o dziele... B łyskiem intuicji wydaje się Klonowie ogarniać zasadniczy w y­ m iar tamtej tw órczości, kształtującej słowem jakąś całość, a oddanej całej rze­ czyw istości: najgłębiej ontycznej, ontologicznej, oddanej byciu. Są to przebłyski, prześw ity pełnego, rozum iejącego czytania. W czesne i niezw ykłe.

W itold G om brow icz bodajże w iosną 1969 roku zapisał te dziw ne słow a o Polsce jagiellońskiej „w ogonie narodów ”, także o Reju i K ochanow skim . B ar­ dzo późna i praw ie przedśm iertna w ypow iedź nie m oże jednak zaskakiw ać na

(5)

tle w cześniejszych sądów pisarza o polskim dziedzictw ie. G om brow icz pisał o nim często, a zw ykle - polem icznie. K ształtow ał krytykę kultury polskiej i wiele jej m iał do zarzucenia. Postrzegał polską tradycję jako moc, która dławi jedno­

stkę i ją oddala od rzeczyw istości. Nie dziwi zatem obraz literatury polskiej: jest obca, pusta i w pędza w niebyt. Tak się dzieje w Ferdydurke. Szkolną lekturę klasyków dem askuje ta pow ieść w słynnej scenie lekcji polskiego, kiedy analizę i intepretację (rozum iejące czytanie!) Słow ackiego zastępuje kult wieszcza. „W ieszczem był” i „w ielkim poetą” ... Pow tarzane i wbijane w pam ięć słowa od­ dalają od czytania: oto kult i rytuał zam iast interpretacji i rozumienia. Bodaj z myślą o tym M aria Janion przedstaw iła „egzegezę w ieszczów ” jako „anachro­ niczny model hum anistyki” , poddany em ocjonalnym stereotypom , uwięziony w nich24. Gdzie indziej, w eseju Sienkiew icz dołączonym do D ziennika, przepro­ w adził G om brow icz bezlitosną krytykę pow ieściopisarstw a autora Potopu i całej, ujawnianej przez niego, formacji kultury polskiej: tej poczciw ej, jałow ej i dła­ wiącej. Podobny atak na form ę kultury polskiej podjęli wcześniej Stanisław Brzozowski w Legendzie M łodej Polski i W itkacy w N iem ytych duszach25. I po nich G om brow icz obnaża stereotyp, odsłania polskość duszącą... A słusznie? Tak, jeśli o takie zm agania chodzi. Bo jest jałow y kult wieszcza, ale nie sam - Słow acki!... Bo dławi nas polskość naiw na i zacna, jed nak nie całe nasze dzie­ dzictw o, gdyż byw a też inne - i wielkie!... W podjętej przez G om brow icza kry­ tyce kultury polskiej tkw ią słabości, w ynikłe z niedostatecznej - drastycznie czą­ stkowej i ułomnej - faktycznej wiedzy pisarza o tej kulturze. Bodaj zastąpiły tę w iedzę stereotypy i kiedy w yrzeka autor Kosmosu na polską mizerię, zmaga się bardziej z pew ną konw encją polskości, bo najmniej z faktycznym i rzeczy­ w istym - wielogłosow ym - tej kultury dziedzictw em 26. N iebezpiecznie mu ufać. Późne słowa o Polsce renesansow ej szczególnie są drastyczne, bo nietrafne bez reszty i boleśnie. Polska XVI stulecia nie kroczyła „w ogonie” Europy (choć, zaiste, nie m iała swej nocy św. Bartłom ieja) i nie ma przepaści między dziełem K ochanow skiego a M ontaigne’a czy innych wielkich tam tego czasu. Trudno wy­ magać, aby G om brow icz śledził postępy historii literastury. Po prostu nie znał rozpraw y Zofii Szm ydtowej Erazm z Rotterdam u a K ochanow ski (z jej książki

Poeci i poetyka wydanej jeszcze w 1964 roku), świetnie pokazującej partnerskie

zw iązki obu m istrzów, jak nie znał całej m nogości nowszych prac historycz­ nych27. Jego wiedzę o polskiej poczciw ości jako kształcie jedynym naszego dzie­ dzictw a ukształtow ało przed laty gim nazjum . I tak pozostało. Treny pozostały dla niego zam knięte, a późne słow a o K ochanow skim są św iadectw em niezro­ zum ienia.

Juliusz Słow acki w liście do matki, pisanym jesienią 1835 roku, napomknął o K ochanow skim i Trenach - i oto trzecia cząstka motta, niezw ykła.

List pow stał w Genewie, w dzień im ienin Salom ei Becu. O tw ierają go obrazy w ysnute ze w spom nień. N ajpierw obraz z okna pokoju poety: Słow acki stanął

(6)

tam i ujrzał dw a kotki na dziedzińcu, buszujące pośród opadłych liści klonu. I zaraz inne w idzenie - z pamięci: „m alowane kotki M elanki” , zmarłej ju ż przed trzem a laty córeczki Teofila Januszew skiego i Hersylii z dom u Becu (pasierbicy pani Salom ei), kotki w ręczane kiedyś babce „na pow inszow anie im ienin” . I no­ wy obraz: tom K ochanow skiego i dw a treny, „naznaczone” daw niej, ręką matki, w yblakłym ołów kiem . I znow uż widzenie: całego „łańcucha przeszłych spraw ” , w ydobytych z pam ięci. Słowacki otrzym ał w G enew ie w ytęsknioną przesyłkę z książkam i jakiś czas wcześniej i w liście do matki z 30 XI 1833 dziękow ał także za K ochanow skiego28. C zytał go na nowo, inaczej rozum iał. U m iał już wtedy przeciw staw ić się poglądom ojca - E uzebiusz Słow acki czytał Treny w duchu norm atyw nego klasycyzm u29. A teraz rozw ażał i oglądał je pośród „łań­ cucha” w spom nień. Im ieninow y list do'm atki jest bow iem bardzo „proustow ski” . 0 analogiach m iędzy poetą a Proustem pisała odkryw czo M arta Piw ińska30. Tre­

ny istnieją dla Słow ackiego w jednej z niezw ykłych chwil iście „proustow skiego”

jasnow idzenia, w wiecznej teraźniejszości pam ięci. Zostały nie tylko w nikliw ie 1 trafnie odczytane (choć je rozum iał w ybornie, jak świadczy Ojciec zadżum io-

nych), ale i pow ołane do własnego, w ew nętrznego św iata rom antycznego poety:

stały się cząstką jeg o doznań głębinowych, okruchem egzystencji.

B ardzo się różnie kształtuje ten układ: dziedzictw o i św iadectw a, teksty prze­ szłe i czas nowy (ludzie, ich głos i praca w okół tradycji). O dm iennie w zajem nie były też om aw iane tu głosy. Próba herm eneutyczna Klonowica, św iadectw o nie­ zrozum ienia u G om brow icza, w reszcie Słow acki, ponad przepaścią czasu pow o­ łujący przeszłość do sw ego w nętrza - oto postaw y zajm ow ane wobec literatury daw nej przeróżne (niem alże triada heglow ska...), ale pouczające i cenne, ja k le­ kcja: o potrzebie rozum ienia, obcowania.

2 . By ć p o ś r ó d t e k s t ó w

D aw na literatura jest żywa. Ale jak a moc, intensyw ność ow ego życia i jaki zakres? Bo jest to pytanie o zasięg i zasób literatury dawnej. Trudno o w iększe złudzenie, jeśli m niem am y, że ju ż się ją dosyć i dobrze poznało. Zna się ją bo­ wiem cząstkow o i to w najprostrzym - a zasadniczym tu - w ym iarze: tekstów ... Szzkołę filologii, konieczną dla historyka literatury (i herm eneuty) w inna po­ przedzać „edukacja bibliograficzna”, która da prostą w stępną znajom ość docho­ wanych zasobów. Karol Estreicher zdum iew ał sw ą Bibliografią polską nie tylko austriacko-galicyjską adm inistrację, zadziw ioną sam ym ju ż ilościow ym bogac­ tw em rejestrow anej tam literatury polskiej31. On olśniew a także i nas. Co gorsza, dzisiejszy czytelnik bibliografii Estreichera - bo są te tom y przecież niezbędne przy pracy! - ma świadom ość, jak wielu (niezliczonej m nogości) opisanych tam dzieł nie zna, nie czytał i nawet nie miał w ręku. Tym czasem E streicher nie

(7)

znał wszystkich dochow anych druków staropolskich, choć miał zam iar opisać w szystko32. W ielokrotnie potem uzupełniano jego ustalenia, opisując daw ne po­ lonica, do których on nie dotarł.

A i na tym kłopotom nie koniec. B ibliografia Estreichera bow iem obejm uje - druki. Tym czasem zachow ały się - nawet po kataklizm ach, których w iele było w historii Polski (wszyscy m am y w pam ięci obraz płonącego Pałacu Ordynacji K rasińskich u schyłku Pow stania W arszaw skiego i spopielałych foliałów tam) - olbrzym ie, przebogate zasoby rękopisów , rozproszone po bibliotekach pol­ skich, a opisane i znane jedynie cząstkow o. M niej więcej znam y je ...33. Ale to wszystko w ym aga badań!

Dostęp do druków nie jest najgorszy, skoro istnieje centralny katalog starych druków w B ibliotece N arodow ej (w Pałacu K rasińskich), w praw dzie ju ż niekom ­ pletny, ale system atycznie uzupełniany. Pozw ala to na w ynotow anie sygnatur za­ chow anych egzem plarzy i pracę nad tekstem , choćby w znakom icie prow adzonej Czytelni Zbiorów Specjalnych BN. Inne egzem plarze, spoza zbiorów Biblioteki N arodow ej, m ożna poznać (w czytelni w now ym gm achu BN) w form ie m i­ krofilm u, a będzie to niebaw em zapew ne podstaw ow y sposób obcow ania czy­ telnika, badacza ze zniszczoną i niem al rozsypującą się starą książką34.

Katalogu centralnego rękopisów nie ma, a i wiedza o dochowanych zbiorach jest cząstkowa. Znamy choćby obszerne kodeksy rękopiśmienne Biblioteki Jagiel­

lońskiej, które pochodzą z klasztorów karmelitanek bosych. Zawierają bardzo róż­ norodne i ciekawe teksty, ważne nie tylko dla historyka literatury, bo zajmie się nimi i muzykolog. Właśnie na tle staropolskiej kultury muzycznej rozważała kan- tyczki karmelitańskie z tego zbioru Barbara Krzyżaniak35. Zawarty w tej poezji ob­ raz człowieka i wątek miłości mistycznej badałem ja 36. Ale wzięło się pod uwagę ledwie okruchy tej całości, która wym aga długiej i może zespołowej pracy.

Podobnych zagadnień nastręcza praca nad rękopisam i bardzo wiele. Sprawy - tak tu nazwanej - „edukacji bibliograficznej” dotyczą oczyw istej i pilnej po­ trzeby badań źródłow ych nad literaturą dawną. Pisałem o tym osobno37. B adania te, choć po części zaspokoją potrzebę obcow ania z tekstam i i gruntow nego po­ znania całej dostępnej literatury daw nej. M ów iąc o tym i pytając o zakres i zasób tekstów - om ijam ostrożnie pytania bardziej podstawowe: o zasięg tego, co na­ zw ane literaturą. N iew dzięczne to sprawy, a H enryk M arkiew icz zgłębiając je przed laty ugrzązł w ślepej uliczce38. Skądinąd pam ięta się o historycznej zm ien­ ności tego, co w poszczególnych epokach za literaturę uznaw ano. Sum iennie o tym pisał Stanisław Dąbrowski, słusznie stwierdzając:

„ ob sta w a n ie przy w ą sk ich k o n cep cja ch literatury o g ra n icza za só b m a teria ło w y badań, które w i­ d zia ln e stają się d op iero w w arunkach sz e r o k ie g o pola badań”39.

C iekaw y i ożyw czy do dziś artykuł Janusza Pelca sprzed lat nakłania, aby nie odrzucać niczego i zająć się całym faktycznym bogactw em staropolskiego piśm iennictw a40.

(8)

Bo w końcu Bogurodzica, W incenty i jego kronika, elegie Janicjusza, proza polityczna O rzechow skiego (tu choćby m owa na pogrzebie Zygm unta I i inne m istrzow skie przejawy cyceronianizm u), Kazania sejm ow e Skargi, Rym y d uch o ­

we G rabow ieckiego, Gościniec A dam a Jarzębskiego (poem at ujęty jak - pier­

wszy - przew odnik po W arszaw ie), listy Ł ukasza O palińskiego do brata K rzy­ sztofa, N adobna Paskwalina Sam uela Tw ardow skiego.... - w szystko to literaturę daw ną polską w spółtw orzy jako utwory (i arcydzieła jak G rabow iecki czy T w ar­ dow ski, i te „m niejsze”) równie tam zadomowione! A przecież są to dzieła bar­ dzo różne... Bogurodzica pow stała jako trop (uznałem ją za pierw szy polski trop rezurekcyjny) i w swoim czasie była przykładem poezji ustnej: poznaw ano ją poprzez śpiew liturgiczny41. W incenty swoje dzieło zapisał po łacinie: a stw orzył kronikę, traktat m orałistyczny (o etycznym wym iarze dziejów ) i otium (pyszną zabaw ę literacką) rów nocześnie. Po łacinie pisał K lem ens Janicjusz, ale to był jeg o „w łasny” język, najgłębiej przyswojony i użyty w elegiach zbioru Tristia jako m owa em otyw na, ekspresyw na, język uczuć42. O rzechow ski i S karga dali prozę użytkow ą, „literaturę stosow aną”, by użyć w ygodnego term inu Stefanii Skw arczyńskiej43. A zarazem teksty O rzechow skiego ponaw iają styl C ycerona, a kazania-traktaty Skargi sięgają po konw encje retoryczne i obaj autorzy, więc, dają tu dzieła w ysm akow ane estetycznie44. Podobnie inni... Tej ogrom nej róż- nolitości przyw ołanych dzieł - a jakoś ona oddaje bogactw o literatury daw nej - nie da się poskrom ić żadną norm atyw nie ujętą koncepcją „literackości” .

W arto bow iem pam iętać o poglądach Stefanii Skw arczyńskiej, która - po na­ m yśle i znając olbrzym ie, wielogłosow e bogactw o literatury pow szechnej - okre­ śliła jak o dzieło literackie (ujm ując to właśnie opisowo, a nie norm atyw nie) każ­ dy „sensowny tw ór słow ny”45. O grom nie to rozszerza pole w idzenia czytelnika i badacza: postrzega się właściw ie w szystko, literaturę piękną (o przew adze fun­ kcji autotelicznej tekstu) i literaturą stosowaną... Jeśli pam iętać o rozm aitości m ateriału i o potrzebie rozm aitego do niego podejścia (odm iennie interpretuję

Treny, a inaczej czytam średniow ieczne roty przysiąg sądow ych), to podobne

bogactw o dzieł wcale nie dławi i nie przytłacza, a - przeciw nie - daje nareszcie sw obodę, „oddech” i pozw ala daw ną literaturę spokojnie i w całej jej mnogości poznawać, sm akować. Nie widzę innej m ożliwości w ytyczenia przedm iotu badań historycznoliterackich w ogóle, poza - aksjom atycznym w prost - ujęciem Skw arczyńskiej.

Być pośród tekstów ? O znacza to najpierw: czytać i poznać je nieom al w szy­ stkie. Już oczyw iste, że syntezy literatury dawnej ledwie cząstkę m ateriału ogar­ niają! Trafne uwagi Teresy Kostkiew iczow ej, że „wybór, w artościow anie i usta­ lenie hierarchii pisarzy ośw ieceniow ych” w syntezach literatury epoki prow adzą do uw zględnienia ledwie 1/5 autorów znanych bibliograficznie (Bibliografia li­

teratury polskiej „Nowy K o rb u t” uw zględnia około 370 pisarzy w czesnego i doj­

(9)

i do syntez trzech epok najw cześniejszych46. Syntezy nowsze wiele zresztą zm ie­ niły na lepsze. T rzeba jednak pam iętać, iż nie są ostateczne, gdyż potrzebna jest praca nad syntezam i nowym i, inaczej ujętymi i bodaj przy założeniu, iż żadna taka nowa synteza nie byłaby ostateczna, a - przeciw nie - nakłaniałaby do nie­ strudzonej dalszej pracy nad epoką. Takie prace powstają: ostatnio książki Ja­ nusza Pelca o renesansie i baroku, Teresy M ichałowskiej o średniow ieczu47. To­ warzyszy im nasze m yślenie o metodzie, o warsztacie takiej pracy. I oczywiste, że myśli się - św iadczą o tym wypow iedzi A dam a Karpińskiego i m oja - także o nowym rozpoznaniu tekstów epok daw nych48. Zasoby rękopiśm ienne, a i nasze najpełniejsze (za Skw arczyńską) wytyczenie pola badań i zasięgu lektur - na­ kazują czytać i w idzieć więcej, na nowo też układać syntetyczny obraz całości. I być w kręgu tekstów ? Znaczy to bowiem również: poznaw ać i zgłębiać różne ich nurty, poniekąd spoza przysw ojonego kanonu dzieł wielkich, „w yso­ kich” . Należy tu okolicznościow a literatura polityczna, którą jak o pierw szy do ­ cenił - pośw iadczając to w cyklu pionierskich książek analitycznych, budujących panoram ę zjaw iska - Juliusz N ow ak-D łużew ski49. D opełniają to późniejsze ba­ dania, w tym porządkujący m ateriał i zagadnienia artykuł Janusza Pelca oraz now atorska m onografia Edm unda Kotarskiego o gdańskiej poezji okolicznościo­ wej, czerpiąca z bogatych, mało rozpoznanych źródeł50. N ależy tu wreszcie li­ teratura m istyczna, wbrew pozorom i biadaniom obfita i ciekaw a w daw nej Pol­ sce. Pionierskie (znowu) studia Karola G órskiego uczyniły dla niej bardzo wiele, jednak cząstkow o i połow icznie51. Górski bow iem pojm ow ał poznawany m a­ teriał jak o dokum enty duchow ości, i tyle, nie rozpatrując go jak o zespołu tekstów pośród całego obszaru piśm iennictw a. Dał pierw sze (choć niekrytyczne) w ydania M ortęskiej i M archockiej. D alsza praca należy do nas.

Byłby to w dzięczny wysiłek. B adania źródłow e odsłaniają wiele i...najdo­ słowniej się czuje, że znaliśm y do tej pory literaturę daw ną za mało. Szczególnie tu świetne utwory m istyczne: oprócz całej mnogości pism pom niejszych (a ta obfitość jest ważna) w yróżnia się troje wybitnych pisarzy - karm elitanka M a­ rianna M archocka (jej autobiografia), benedyktynka M agdalena M ortęska (Roz­

myślania o M ęce Pańskiej i Nauki duchow ne) i jezuita K asper Drużbacki (tu

choćby D roga doskonałości chrześcijańskiej czy Rozm yślania sandom ierskie). Nie tylko Żyw ot M archockiej - pierw sza autobiografia kobiety polskiej. - jest świetny, bo... w szystko zachwyca. R ozpoznało się klejnoty prozy staropolskiej, bo są to pism a prozą, a wciąż mało znamy daw ne utwory prozaiczne52. I właśnie drogocenne: są znakom ite satyrycznie. A nadto: m ówią o egzystencji. Lecz o tym dalej.

Ta robota źródłow a i fiolologiczna w ym aga pracy nieustannej. N ow e obszary (a i cała literatura daw na) w ym agają nowych badań: o „życiu tekstów ” , o ich obiegach, o pojm ow aniu i przysw ajaniu literatury. Takie prace podjęto. Należy tu próba opisu krytyki literackiej X V I i X V II wieku w Polsce, podjęta przez

(10)

E lżbietę Sarnow ską-T em eriusz53. Należy tu książka K rzysztofa D m itruka L ite­

ratura - społeczeństw o - przestrzeń, a także rozprawy Hanny Dziechcińskiej

(i redagow ane przez nią tomy zbiorowe), aż po now atorskie prace Oglądanie

i słuchanie w kulturze daw nej Polski i - jako pierw szy zarys syntezy - Kultura literacka w Polsce X V I i X V II w ieku54 W szystko tu zresztą jest now e i świeże.

O gląda się zjaw iska, teksty mało czytane i poznaw ane, bo nie tylko utwory po­ lityczne czy prozę m istyczną, ale - panegiryk (badania Tadeusza B ieńkow skie­ go), sylwy (M arian Zachara), wiersze w ariacyjne (Jadw iga Kotarska). Przed laty podobny wysiłek - w rozprawach o Estetyce m akaronizm u i o sylwach - po ­ dejm ow ała Stefania Skw arczyńska (tak, tak, była to uczona o niezw ykle śm iałym spojrzeniu i wielkiej przenikliw ości)55. Teraz jednak rozw aża się to system aty­ cznie. A opis utw orów , gatunków łączy się z pytaniem o owo „życie tesktu” , o kształtow anie się kultury literackiej. Jakie były „sytuacje kom unikacyjne” w daw nej Polsce? C zytano utwory, czy słuchano ich? A jeśli je w ygłaszano, jak był znaczący ton głosu mówcy lub jego gest? I co czytano: książki, druk, czy - tu i tam krążące - karty rękopiśm ienne, a m oże całe - opraw ne - pisane ręcznie książeczki, kajety? Jak istniała literatura wobec innych obszarów życia społe­ cznego i wobec innych system ów znaków: "wobec liturgii, sztuki?...

Takie pytania staw ia się natrętnie. Są ważne. Pytam y także - znam ienna tu praca M ichałow skiej o dawnej teorii genologicznej - o św iadom ość estetyczną tw órców i odbiorców literatury56.

N ow e bycie pośród tekstów i zgłębianie, bez zaham ow ań, całej obfitości li­ teratury daw nej - oznacza tu rów nież nową postaw ę poznaw czą. N akłaniał do niej Stefan Ż ółkiew ski57. A św iadczą o niej te różnorakie prace najnowsze. I nie m a tu sprzeczności m etodologicznej, niespójności warsztatu. „Edukacja bibliog­ raficzna” i szkoła filologiczna w ym agają w prost badań nad kulturą literacką, w y­ w iedzionych z sem iotyki, a osadzonych pośród socjologii literatury. Oto dalsza cząstka now ego i pełnego czytania literatury dawnej: obraz dzieł żyw ych, pośród społeczności, wśród całości. Trzeba się z tym zaznajam iać...

Świadczą o tym choćby dotychczasowe prace Michałowskiej o średniowieczu58. Także inne badania. Kto zapomni, że była Bogurodzica tropem, powstałym w kręgu liturgii i śpiewanym (pewno w dniu Wielkiej Nocy) podczas mszy świętej, ten nie zdoła pełniej jej odczytać59. Kto rozpozna Treny poza historią myśli i poza dziejami epicedium (jako prosty „śpiew duszy”), ten arcydzieła Kochanowskiego nie poz­ na60. Potrzebna pamięć o swoistości tej wielkiej, dawnej literatury.

3 . D z i e ł o i e g z y s t e n c j a

A próba czytania potrw a dalej. Bo w szystko to otw iera ku interpretacji. T rze­ ba też bow iem być pośród tekstów jeszcze inaczej: czytając je niestrudzenie, na

(11)

nowo. Bodaj to najtrudniejsze. M yślę bowiem , że całą naszą literaturę daw ną trzebna przeczytać na nowo! Do tego w szystko to prowadzi. W ypada też pytać, co mówi ona - w jej dziełach największych - o człowieku i świecie, o egzystencji...

M artin H eidegger w łaśnie o to pytał literaturę i to go najm ocniej zajm ow ało, kiedy o niej pisał: dzieło i egzystencja. W iele podstaw ow ych myśli w ypow iedział w słynnej i klasycznej ju ż rozpraw ie H ölderlin i istota poezji, rozpatrując tam autora (późno zresztą w N iem czech i poza nimi docenionego), którego „tw ór­ czość [...] urzeczyw istnia ogólną istotę poezji”61. I jak się to przejaw ia? Czym jest poezja? H eidegger ją opisał rozw ażając poetę i tworzywo. Poeta byłby - dobitniej w praw dzie - jak inni ludzie: musi zaświadczać, kim jest, czyli dać św iadectw o własnem u istnieniu62. I jak to czyni? Poprzez mowę: jego m owa - a i głos poezji - nie jest prostym narzędziem , ale wydarzeniem, które um acnia nasze człow ieczeństw o, gdyż m ow a jest podstaw ą bycia63. Dzięki m owie są mo­ żliwe ludzkie dzieje i sam człow iek - pośród Ziem i, w swoim byciu. M ow a o tym świadczy: o byciu. A poezja (tekst literacki...) jest „stanow iskiem bycia”64. C zytając H ölderlina ponaw iał H eidegger stałe wątki swego m yślenia. Z aj­ m uje go człow iek uchroniony od pułapki uprzedm iotow ienia, od system u i tym należy tłum aczyć niechęć H eideggera do klasycznej m etafizyki, którą pojm ow ał on nie tyle jak o próby m yślenia ontycznego, ile - jak o przemoc system u właśnie, skostniałych pojęć do odrzucenia (jeśli się chce spojrzeć na istnienie w całym jeg o bogactw ie i zgłębiać to, co rzeczyw iste)65. Zajm uje go więc człow iek otw ar­ ty na bycie (bo „całości”, bytu nie da się poznać i w szelkie - jak w m etafizyce, jak w dawnej myśli ontologicznej - próby stosow ania wyodrębnionej i sam o­ dzielnej kategorii bytu byłyby pyszną uzurpacją). I obszernie o tym mówi Bycie

i czas, gdzie „bycie” pojm uje się zaw sze jako „bycie jakiegoś bytu”, określając

też ludzkie bycie (do którego człow iek, rozw ażając je, odnosi się) jako „egzy­ stencję”, otw artą na świat i rozum ienie (człow ieka i jego egzystencji, świata), a w ypow iadaną poprzez m ow ę66. M ow a jest stanow ieniem bycia oraz zaśw iad­ cza o egzystencji...

W ielka lekcja H eideggerra - a ledwie tu szkicuję pewne wątki - m a swoje korzenie, jeśli chodzi o rozpoznanie literatury. M istrzem wydaje się tw órca hu­ m anistyki rozum iejącej, W ilhelm Dilthey, z jeg o projektem nowej herm eneutyki (w yw iedzionej z antycznej i nowożytnej - tu Schleierm acher - tradycji herme- neutycznej) i z pojm ow aniem mowy, tekstu jak o śladu ludzkiej egzystencji i unaocznieniu w nętrza67. Ale trafnie to potem kom entow ał Ricoeur: „dla D iltheya pytanie o rozum ienie zw iązane było z zagadnieniem innej osoby”, dla H eideg­ gera zaś - w iązało się z pytaniem o św iat68. Dzieła, teksty, literatura - w szystko to przed oczym a D iltheya odsłania osobę i jakaś tu skłonność do lektury nieco „psychologicznej”, niekiedy świetnej (sam Dilthey był subtelnym czytelnikiem Novalisa). H eidegger spogląda odm iennie: dzieło odsłania mu bycie, egzysten­ cję, świat.

(12)

D zieła i egzystencja... T aka lekcja w iele daje. G adam er rozw ażył takie m y­ ślenie (a i takie podejście do literatury) jak o rozpoznanie historyczności - zm ien­ ności więc i nieostateczności - poznania, cały bowiem ów rozum iejący proces poznaw czy je st uw ikłany w dzieje ludzkie i tak oto jest nieskończony69. M a słu­ szność. Pam ięć o tym uczy pokory, a i sam ośw iadom ości poznaw czej. R ów no­ cześnie: nadal tu chodzi o takie czytanie dzieł i obcow anie z nimi, które byłoby intensyw ne poznaw czo, otwarte na prawdę, przebłyski prawdy, w yw iedzione z woli praw dy, oddane tem u, co ludzkie, byciu.

Pam ięta się o owej zm ienności dziejowej poznania, o jego kruchości, o nie­ ostateczności czytania i o zaw sze cząstkowej interpretacji. Ale św iadom ość tego w szystkiego w cale nie musi zniechęcać. I nie w pędza w poczucie, że ostała się nam (czytelnikom , badaczom ) tylko gra, jak to głosiłby ktoś z kręgu św iado­ mości postm odernistycznej i jak to ujaw nia dekonstrukcjonizm , w tym D errida70. Przyjm uję to jak o przestrogę, aby się strzec nadm iernej pew ności i złudzeń po ­ znaw czych, i owej uzurpacji wiedzy o całości, aby się chronić przed pychą. Ta jedn ak przezorność nie musi oddalać woli lektury egzystencjalnej. Przeciw nie - nadal się tego pragnie.

A jak czytać warto, należy? Paul R icoeur opisał proces interpretacji jak o „upraw om ocnianie dom ysłów ” : od pierw otnej wizji i w stępnego ujęcia całości znaczeń tesktu, poprzez żm udną - i często w eryfikującą - pracę analityczną nad tekstem , aż po końcow e kształtow anie dostępnego horyzontu znaczeń71. Takie czytanie odsłoni to, w okół czego nieustannie tu krążym y: egzystencję, owo lu- dzkie-bycie. Jaspers zauw ażał (właśnie w takim duchu), że „byt jak o całość nie m oże być pojęciow o poznany” i głosił filozofię egzystencji - zaś „egzystencją jest bycie sobą, które odnosi się do siebie sam ego i przez to do transcendencji”72. I oto człow iek myślący o sobie i o świecie, trw ający pośród zjaw isk, osoba i jej dośw iadczenie bycia, praw da istnienia - w jeg o w spaniałym i nieogarnionym bogactw ie - prześw iecająca (prześw itująca?) poprzez człow ieka i dzieła, osobę i teksty... Do tego się zm ierza.

Nie m a sprzeczności. W iedza bibliograficzna o zasobach i źródłach, praca filologiczna w okół tekstu, zgłębianie kultury literackiej - w szystko to ani nie by­ łoby zbędne (przeciw nie: konieczne!), ani też nie zamyka, bo właśnie otw iera na dalsze czytanie i na interpretację. Zgrzebnie pojęta filologia czy edytorstw o nie m ogą nas zaspokoić, to za mało, potrzebna jest wola rozum ienia i pasja her- m eneutyczna. W szystko tu się przyda: i opis rękopisu, i analiza stylu, genolo- giczne badanie tekstu (M ichał G łow iński słusznie pisał o poetyce jak o dyscy­ plinie skupiającej nasz wysiłek w okół tesktu i otw ierającej dalej...)73, i w reszcie żm udna sztuka interpretacji. Od daw na o tym wiedziano, i ju ż antyczna czy re­ nesansow a szkoła filologii - pięknie to pokazał przyw oływ any ju ż Juliusz D o­ mański - uczyła lektury tekstu pojętej jak o obcow anie z byciem : m ow a o eg ­ zystencji. Jakże to wiele.

(13)

D aw na literatura jest żywa. O znacza to niezw ykłą jej moc. W Bogurodzicy śpiew a w spólnota, podczas obrzędu Zm artw ychw stania otw arta m odlitew nie na chw alebną Bożą obecność i światło B oga niepojętego74. W Tristiach (Ż alach) K lem ensa Janicjusza mówi w elegii V II sam poeta: o śm ierci, cierpieniu i otw ar­ ciu na wieczne „teraz” kultury i w ieczne życie w C hrystusie75. K ochanow ski ujm uje Treny jako drogę dośw iadczeń wewnętrznych: w tajem niczenie w los76. Rej w Ż yw ocie człowieka poczciw ego i W acław Potocki w Ogrodzie, a wcześniej H ieronim M orsztyn w rozległym Sum ariuszu wierszów stają wobec mnogości zjaw isk i zm ysłow ego porządku świata, olśnieni, porażeni, w zgiełku, w blasku, pośród wrzawy przedm iotów i form 77. Proza m istyczna baroku odsłoni prze­ strzeń dośw iadczeń granicznych i zm agania m iłosne człow ieka i Boga...

Tylko tu cząstki, okruchy tej rozległej całości w ybieram , podając w przy­ pisach te eseje i rozpraw y, które tych dzieł dotyczą, daw ną literaturę (tę znaną i nieznaną, a zawsze wielką, świetną, „arcydzielną”) czytając na nowo, inaczej, odw ażnie, śmiało, chyba odkryw czo i świeżo, czytając wobec spraw ważnych i zasadniczych, czytając egzystencjalnie.

N apraw dę te dziełą są żyw e i... zwykłe. A może i cała daw na literatura polska byłaby zw ykła i w tym rozum ieniu, że otw arta na podstaw ow e pytania ludzkie i w ielkie tem aty egzystencjalne? C hyba tak. To jest w ybitna literatura. Jako tw ór­ czość niepodległej Polski uchroniła się jeszcze od tw ardego obow iązku, aby gło­ sem tyrtejskim w alczyć z udręką narodow ego zniew olenia. B yła bliska życia daw nej społeczności, ale pozostała też wieloraka, rozm aita, wielogłosow a. Nie była też prościutka i sarmacka, z pew nością - nie była jedyn ie sarm acka. U m iała w ykroczyć poza szlachecką grom adę. Znała ton prywatny: głos osoby, jednostki.

Bycie w tekstach daw nych to stan dwojaki. T rzeba być pośród tekstów i czy ­ tać je. I należy je czytać na nowo i niestrudzenie, aby się otw orzyły i odsłoniły to, co w nich najgłębsze: egzystencję, bycie. Św iadectw a ow ego dziedzictw a są nierów ne i nasza pam ięć o nim - kapryśna. M ało się czyta, za m ało zna, nie dosyć się rozumie.

Tym czasem byłaby to literatura na dziś, najdosłow niej potrzebna i w prost konieczna, aby tradycję i tożsam ość kultury polskiej pojm ow ać uczciw ie, rze­ telnie. Średniow iecze, renesans i barok określają potom nych i żyją w kulturze poprzez długie trwanie. W ydaje się bowiem , że literatury i kultury polskiej (czy tylko naszej ?) nie określają cezury, przełom y i przepaści, ale pow olne i piękne przem iany. I łatwiej nam zatem być pośród duchów przodków (a nie rozm a­ w iając z nimi, zginiem y). W spólnota pobożna z B ogurodzicy śpiew a i naszym głosem . M atka w Trenie X IX pociesza i nas w utrapieniu. T akże i my - nie je ­ dynie Sam uel Tw ardow ski - przem ierzam y senną, fantazm atyczną (jak z filmu Felliniego) krainę N adobnej Paskwaliny. R ów nież i ja - z K asprem M iasko- w skim - ogarnę w zrokiem „szklanicę m alow aną”, grę barw i św iateł, i przedm iot niby zw iastun ogni A pokalipsy - który odsłania kres. M yślenie o osobie i

(14)

współ-nocie, zgłębianie świata, stwarzany świat nowy... Oto owoce dawnej literatury, niezw ykłe.

P r z y p i s y

1 S. K lo n o w ie , Ż a le n a g ro b n e na śla c h e tn ie u ro d z o n e g o i zn a c zn ie u c zo n e g o m ęża , n ie b o ­

sz c z y k a p a n a J a n a K o c h a n o w sk ie g o . Lublin 1988, s. 34.

2 W . G o m b r o w ic z , D z ie ła , red. J. B łoń ski i J. Jarzębski, t. X: D z ie n n ik 1 9 6 7 - 1 9 6 9 . K raków 1 9 92, s. 154. Jest to za p is z 1969 roku, przy okazji p o lem ik i z J ó zefem M a c k ie w ic z e m w sp ra w ie

D zie n n ik a Jana L ech onia.

3 J. S ło w a c k i, list d o m atki p isany 17-29 XI 1835. C ytu ję za: D z ie ła w y b ra n e , red. J. K rzy ­ ż a n o w sk i, t. VI: L is ty d o m a tk i. O prać. Z. K rzyżan ow sk a. W ro cła w 1 9 90, s. 2 2 0 .

4 Ł o w c a p r z y g o d y [K a zim ie r z W yka], w: J. M ikke, W izeru n ki lu d zi m y ślą c y c h . W arszaw a 1973, s. 2 3 7 . Jest to fragm ent r o zm o w y J. M ikke z prof. K. W yką.

Por.: H. D z ie c h c iń s k a , K u ltu ra lite ra c k a w P o ls c e X V I i X V II w iek u , W arszaw a 1 9 94. 6 Por.: E. S a rn o w sk a -T em eriu sz, T. K o stk ie w ic z o w a , K ry ty k a lite ra c k a w P o ls c e X V I i X V II

w ieku o r a z w e p o c e o ś w ie c e n ia , W rocław 1990.

7 Z ob . p ierw szą m o n o g r a fię o nim: W . W ydra, W ła d y sła w z G ie ln io w a . Z d z ie jó w ś r e d n io ­

w ie c zn e j p o e z ji p o lsk ie j, P ozn ań 1992.

8 Z ob . o nich następ u jące prace A. C zyża: S zk o ła w o ln o ści. P r o za M a g d a le n y M o rtęsk ie y,

M o w a ży w a . O „ N a u k a c h d u c h o w n y c h M o rtęsk ie y, „ N a jm ilsz y ognisty". D r u ż b ic k i i ro z m y śla n ia o c a la ją c e w: Ś w ia tło i sło w o . E g z y ste n c ja ln e c z y ta n ie te k s tó w d a w n y c h W arszaw a 1995; S a rm a ta - n ie w o ln ik M atki. D ru żb ic k i, M o n tfo rt i „ O g r ó d p a n ie ń sk i" K o c h o w sk ie g o . (w druku) w to m ie

m ateriałów z sesji w T oru n iu , w rzesień 1993 S a rm a ty zm - b a ro k - „ P sa lm o d ia " ', P ro za p r z e ­

m ie n ia ją c a . M o rtę sk a , D r u ż b ic k i i w y o b ra źn ia s y m b o lic z n a , w: Ś w ia tło i sło w o , d z.cy t.; P ro je k t w y d a n ia „ P is m " K a s p r a D r u ż b ic k ie g o , „O gród” 1 9 94, nr 1(17); P o lsk i b a ro k n ie sa rm a c k i,

„O gród” 1 9 9 4 nr 4 (2 0 ).

9 Zob.: A . N a w a rec k i, C z a rn y k a rn a w a ł. „ U w a g i ś m ie r c i n ie c h y b n e j" k się d za B a k i - p o e ty k a

tek stu i p a r a d o k s y re c e p c ji, W ro cła w 1991; A. C z y ż , B aka: p o e z ja k iczu , w: Ja i B óg. P o e z ja m e ta fiz y c z n a p ó ź n e g o b a ro k u , W rocław 1988; A. C zy ż, R e to ry k a k się d za B a k i oraz P o b o żn e n ie ­ d o le c n o ty ., w: Ś w ia tło i s ło w o , d z.cyt.

10 T aka jest k o ń c o w a , trafna m yśl H. M ark iew icza w j e g o rozpraw ie: M y śl a k sjo lo g ic z n a

w p o ls k ie j n a u c e o lite r a tu r z e , w: O w a r to śc io w a n iu w b a d a n ia c h lite ra c k ic h , red. W . Panas i

S. S a w ic k i, L ublin 1 9 8 6 s. 154.

11 H. E lzen b erg , S p r a w y z b io r o w o ś c i lu d zk ie j a m ó j sy s te m m y ś lo w y , w: P ism a , t.I Z f ilo z o f ii

k u ltu ry , oprać. M. W o r o n ie c k i, K raków 1991, s. 36 5 (rozd ział O d r zu c e n ie p r o p o z y c ji n ie w a r to - ś c io w a n ia w o g ó le ).

12 Por. M . Janion, T e o ria lite ra tu r y z e sta n o w isk a te o r ii a r c y d z ie ł lite ra c k ic h . (H is to r ia l i ­

te r a tu r y a h is to r ia id e i), w: O d n a w ia n ie zn a c ze ń , K raków 1 9 80, z w ła s z c z a s. 3 1 0 -3 1 1 .

13 Z ob. A. C z y ż , P o ls k a śró d zie m n o m o rsk a , „O gród” 1 9 93, nr 1 - 4 ( 1 3 -1 6 ) .

14 Por. J. D errida, S tru k tu ra , zn a k i g ra w d y sk u rsie n au k h u m a n isty c zn y c h , w: W s p ó łc ze sn a

te o r ia b a d a ń lite ra c k ic h za g ra n ic ą , oprać. H. M a rk iew icz, t. IV . cz. 2, K raków 1 992, s. 152n.

15 Ju liu sz D o m a ń sk i, T ek st ja k o u o b ecn ien ie. S zkic z d z ie jó w m y śli o p iś m ie i k sią żc e , W ar­ sz a w a 1 9 92, p a ss im .

16 M ó w iła o tym prof. A. Ś w id erk ów n a. Zob.: D u ch g re c k i - d ziś. Z p r o f e s o r A n n ą

S w id e r k ó w n ą ro z m a w ia ją A n to n i C z y ż i S ta n isła w S zc zę sn y , „O gród” 1 9 91, nr 2 (6).

17 W . D ilth e y , P o w s ta n ie h erm e n e u tyk i, w: P ism a e s te ty c z n e , tłum . K. K r zem ien io w a , W ar­ sz a w a 1982. s. 2 9 0 -3 1 1 .

(15)

18 M . H eid eg g er, H ö ld e rlin i isto ta p o e z ji, w: T eo ria b a d a ń lite ra c k ic h z a g ra n ic ą , oprać. S. S k w a rczy ń sk a , K raków 1 9 6 5 - 1 9 8 6 , t. II, cz. 2. s. 1 8 5 -1 9 9 .

19 Zob.: H. W iśn iew sk a , R e n e sa n so w e ży c ie i d zie ło S e b a stia n a F a b ia n a K lo n o w ic a , Lublin 19 85, s. 2 4 5 - 2 5 6 .

20 Zob. A. K arpiński, S e b a stia n F a b ia n K lo n o w ie - p o e ta z p rz e ło m u ep o k , w: P rze ło m

w ie k ó w X V I i X V II w lite ra tu r ze i k u ltu rze p o lsk ie j, red. B. O tw in o w sk a i J. P elc. W rocław 1984.

21 Por.: J. P elc, L ite r a tu ra re n e sa n su w P o ls c e , W arszaw a 1 9 94, z w ła s z c z a s. 3 5 - 3 6 . 22 Por. A . C z y ż , P o e c i b a ro k u a K o c h a n o w sk i, „ P o ezja ” 1980 nr 8 - 9 .

23 J. P elc, Jan K o c h a n o w sk i w tr a d y c ja c h lite ra tu r y p o ls k ie j (o d X V I d o p o ło w y X V III w .), W arszaw a 1965, p a ssim .

24 M. Janion, W izje n o w e j h u m a n istyk i, w: H u m a n istyk a : p o zn a n ie i te r a p ia , W arszaw a 1 9 74, fragm ent: E g z e g e z a w ie s z c z ó w ja k o a n a c h ro n ic zn y m o d e l h u m a n istyk i, s. 1 0 6 -1 0 8 .

25 Por. A . C z y ż , S a rm a ta - n ie w o ln ik M atki... dz.cyt.

26 O bszerniej o tym zob. A . C zy ż, C ie rp ie n ie i G o m b ro w ic z, „O gród” 1992, nr 2 (1 0 ). 27 Zob. Z. S zm y d to w a , R e j w o b e c E ra zm a ; E ra zm z R o tte rd a m u a K o c h a n o w sk i, w: W k rę g u

re n e sa n su i ro m a n ty zm u , W arszaw a 1979 (pierw odruk rozpraw y o K o ch a n o w sk im w k sią ż c e tejże

autorki: P o e c i i p o e ty k a . W arszaw a 1964). 28 L isty d o m a tk i, d z.cy t., s. 139.

29 Por. T. K o stk ie w ic z o w a , K r y ty k a lite ra c k a w P o ls c e w e p o c e o św ie c e n ia , d z.cy t., s. 3 2 7 . 30 M . P iw iń sk a, J u liu sz S ło w a c k i o d d u c h ó w , W arszaw a 1992, s. 4 1 - 4 4 i 4 1 0 - 4 1 1 . 31 Por. J. K orpała, K a r o l E s t r e i c h e r — tw ó r c a „ B ib lio g r a fii P o ls k ie j" , W rocław 1980. 32 Z ob. J. C za ch o w sk a , R. Loth, B ib lio g r a fia i b ib lio te k a w p r a c y p o lo n is ty , W rocław 1977. 33 Zob. bardzo p o ż y te c z n y p rzew od n ik D. K a m o lo w a , K. M u szyń sk a, Z b io r y rę k o p is ó w w

b ib lio te k a c h i m u ze a c h w P o ls c e , W arszaw a 1988.

34 Z a p o w ied zia ł to w ro zm o w ie telew izy jn ej dyrektor B ib liotek i N a ro d o w ej, prof. A . M a­ n ik o w sk i.

35 Por. B. K rzyżaniak, K a n ty c zk i z r ę k o p isó w k a rm e lita ń sk ic h (X V II-X V IIIw .), K raków 1977. Z ob też K a n ty c z k i k a rm e lita ń s k ie (a n to lo g ia ), oprać. B. K rzyżaniak, K raków 1980.

36 A. C z y ż , J a i B ó g , d z .c y t., rozdz. P o e zja r ę k o p isó w k a rm e lita ń sk ic h .

37 A. C z y ż , Z e s p ó ł d o B a d a ń Ź ró d ło w y c h n a d L ite r a tu rą D a w n ą , „O gród ” 1 9 9 4 nr 1(17). 38 H. M a rk iew icz, G łó w n e p r o b le m y w ie d z y o lite ra tu r ze , K raków 1 9 7 6 , rozdz. W y zn a c zn ik i

lite ra tu ry . Przejrzyste o m ó w ie n ie rozm aitych (c z ę sto w za jem w y k lu cza ją cy ch się ) k o n cep cji k oń ­

c z y au tof w ła sn ą próbą d efin icji „ su m aryczn ej” , n iestety nieprzejrzystą. 39 S. D ąb row sk i, L ite r a tu ra i lite ra c k o ść , K raków 1977, s. 20.

40 J. P elc, T ekst lite ra c k i w o k re sie sta r o p o lsk im , „P rzegląd H u m a n isty cz n y ” 1959, nr 3. 41 Zob. A . C z y ż , K u ltu ra s y m b o lic z n a w c ze s n e g o ś r e d n io w ie c z a w P o ls c e , w: Ś w ia tło i s ło w o , d z.cy t.

42 Por. R. L is, K le m e n s Ja n ick i: z tra d y c ją w o b e c r o z p a c z y , „O gród” 1990, nr 2 (4 ) - tam c e ln e uw agi o e m o ty w n o ś c i tej p oezji.

43 S. S k w arczyń sk a, O p o ję c ie lite r a tu r y sto s o w a n e j, w: S zk ice z za k re su te o r ii lite ra tu r y , L w ó w 1932.

44 Por. B. O tw in o w sk a , C y c e ro n ia n izm , hasło w S ło w n ik u lite r a tu r y sta r o p o ls k ie j, red. T. M i­ c h a ło w sk a , W ro cła w 1990; M. K orolk o, O p r o z ie „ K a z a ń s e jm o w y c h ” Piotra Skargi, W arszaw a 1971.

45 S. S k w arczyń sk a, W stęp d o n a u k i o lite ra tu r ze , W arszaw a 1 9 5 4 - 1 9 6 5 , t. I, s. 7 2 . 46 T. K o stk ie w ic z o w a , O k u ltu rze lite ra c k ie j c z a s ó w sta n is ła w o w s k ic h , w: O św ie c e n ie . P ró g

n a s z e j w s p ó łc ze sn o śc i, W arszaw a 1994, s. 65.

47 Zob. przyp. 2 1 , także J. P elc, B a ro k - e p o k a p rz e c iw ie ń s tw , W arszaw a 1993 i rec. A. K arpiński, N a d r o d z e d o sy n te zy , „O gród” 1 9 9 4 nr 1(17). T . M ich a ło w sk a , Ś re d n io w ie c z e W ar­ sz a w a 1995.

(16)

48 A . K arpiński, O k o n se k w e n c ja c h „ w iek u r ę k o p is ó w ”. R e k o n s tru o w a n ie e p o k i, „T eksty D ru g ie” 1 9 9 4 , nr 3. A . C z y ż , W s p r a w ie n o w e j sy n te z y lite ra tu r y d a w n e j, „O gród ” 19 9 4 nr 3 (1 9 ).

49 Por. rozp raw y sy n tety czn e J. N o w a k a -D łu ż e w sk ie g o , S ta r o p o ls k a o k o lic z n o ś c io w a lite r a ­

tu ra p o lity c z n a w rę k o p isa c h , w: Z h isto r ii p o ls k ie j lite ra tu r y i k u ltu ry, W arszaw a 1967. T e g o ż O k o lic z n o ś c io w a p o e z ja p o lity c z n a w d a w n e j P o ls c e , w: S tu d ia i s z k ic e . W a rsza w a 1973.

50 J. P e lc , P ro b le m y b a d a ń lite ra tu r y o k o lic z n o ś c io w e j R z e c z y p o s p o lite j sz la c h e c k ie j, „O d­ ro d zen ie i R eform acja w P o ls c e ” 1 9 9 0 (X X X V ); E. K otarski, G d a ń sk a p o e z ja o k o lic z n o ś c io w a

XV II w ie k u , G d ań sk 1993 i rec. J.K. G o liń sk i, „P am iętn ik L iterack i” 1 9 9 4 z.3 .

51 Z ob. z w ła s z c z a K. G órski, Z a r y s d z ie jó w d u c h o w o ś c i w P o ls c e , K raków 1986 w ersja pier­ w sz a k sią żk i 1 962). T e g o ż S tu d ia i m a te r ia ły z d z ie jó w d u c h o w o ś c i, W arszaw a 1980.

52 Z ob . J. R ytel, S tu d ia z d z ie jó w p r o z y sta r o p o ls k ie j, W a rsza w a 1993.

53 E. S arn ow sk a-T em eriu sz, d z.cyt. (zob. przyp. 6). C h od zi o p ierw szą c z ę ś ć tej k siążk i. 54 K. D m itruk, L ite ra tu ra s p o łe c ze ń s tw o - p rz e s tr ze ń . P rze m ia n y u k ła d u k u ltu ry lite ra c k ie j, W ro cła w 1 9 8 0 (z w ła sz c z a c z ę ś ć M ię d zy re to ry k ą a grafem iką)', Z d z ie jó w ż y c ia lite r a c k ie g o w

P o ls c e X V I i X V II w ieku , red. H. D z ie c h c iń sk a , W ro cła w 1980; P u b lic z n o ś ć lite ra c k a i te a tra ln a w d a w n e j P o ls c e ., red. H. D zie c h c iń sk a , W arszaw a 1985; K u ltu ra ż y w e g o s ło w a w d a w n e j P o ls c e ,

red. H. D z ie c h c iń sk a , W arszaw a 1 989, S ta ro p o ls k a k u ltu ra rę k o p isu , red. H. D z ie c h c iń s k a , W ar­ sz a w a 1990; L ite r a tu ra i in sty tu c je w d a w n e j P o s lc e , red. H. D z ie c h c iń sk a , W arszaw a 1 9 94, H. D z ie c h c iń s k a , O g lą d a n ie i słu c h a n ie w k u ltu rze d a w n e j P o lsk i, W arszaw a 1987; H. D z ie c h c iń sk a ,

K u ltu ra lite ra c k a w P o ls c e X V I i X V II w iek u , d z.cy t. (zo b . przyp. 5).

55 S. S k w a rczy ń sk a , E ste ty k a m a k a ro n izm u , w: P ra c e o fia ro w a n e K a z im ie r z o w i W ó y c ic k ie m u , L w ó w 1937; S. S k w arczyń ska, K a r ie r a lite ra c k a f o r m r o d z a jo w y c h b lo k u „ s i l v a ”, w: W o k ó ł te a tru

i lite ra tu r y , W arszaw a 1970.

56 Por. T . M ich a ło w sk a , S ta r o p o ls k a te o r ia g e n o lo g ic zn a , W r o c ła w 1974. K sią żk a m a ch a ­ rakter ź r ó d ło w y , w yk orzystu jąc ręk o p iśm ien n e p oetyki daw ne; na koń cu tom u - sło w n ik staro­ p o lsk ich term in ów g e n o lo g ic z n y c h .

57 Z ob. S. Ż ó łk ie w sk i, T ek sty ku ltu ry, W arszaw a 1 9 88, p a ss im .

58 T. M ich a ło w sk a , Ś w ia t p o e ty c k i: g ra n ic e w y o b ra źn i. ( O p o e z ji p o ls k ie j X V w iek u ), w:

P o g r a n ic z a i k o n te k sty litera tu ry’ p o ls k ie g o ś r e d n io w ie c z a , red. T . M ic h a ło w sk a , W rocław 1989;

T. M ic h a ło w sk a , M ię d zy sło w e m m ó w io n y m a p isa n y m (O p o e z ji p o ls k ie j p ó ź n e g o ś r e d n io w ie c z a ), w: L ite r a tu r a i k u ltu ra p ó ź n e g o śr e d n io w ie c z a w P o ls c e , red. T . M ic h a ło w sk a , W arszaw a 1993.

59 Zob. A . C z y ż , „ B o g u r o d zic a ” - m ię d zy W sch o d em a Z a c h o d e m , w: Ś w ia tło i sło w o , d z.cyt.

60 Zob. n ow atorską m o n ografię K. Z iem b y , J a n K o c h a n o w sk i ja k o p o e ta e g z y s te n c ji W ar­ sz a w a 1994.

61 H eid eg g er, d z.cyt. (zob. przyp. 18), s. 186. 62 T a m że, s. 188.

63 T a m ż e , s. 190. 64 T a m ż e , s. 194.

65 Zob. M . H eid eg g er, C zym j e s t m e ta fizy k a ? w: B u d o w a ć, m ie szk a ć , m y śle ć , oprać. K. M i­ ch a lsk i, W arszaw a 1977.

66 M. H eid eg g er, B y c ie i c z a s, tłum . B. Baran, W arszaw a 1 9 9 4 , s. 1 3 -2 1 i 2 2 7 - 2 3 6 . 67 D ilth e y , d z.cyt. (zob. przyp. 17), s. 2 9 3 - 2 9 4 .

68 P. R icoeu r, Z a d a n ie h erm e n e u tyk i, w: Język, tekst, in te rp r e ta c ja , oprać. K. R osner, W ar­ sz a w a 1989, s. 2 0 9 -2 1 0 .

69 H .-G . G adam er, P ra w d a i m e to d a . Z a ry s h erm e n e u tyk i f ilo z o f ic z n e j, tłum . B. Baran, W ar­ sz a w a 1993 (z w ła sz c z a c z ę ś ć H e rm e n e u ty k a i lu sto ry zm ).

70 Z ob. A . C zy ż, Inna h isto ria lite ra tu r y , „O gród” 1994 nr 3 (1 9 ).

71 P. R icoeu r, W y ja śn ia n ie i ro zu m ien ie, w: Język, tek sty, in te r p r e ta c ja , d z.cyt. s. 1 6 3 - 1 6 7 , 72 K. Jaspers, F ilo zo fia e g z y ste n c ji, w yb. S. T y r o w ic z , W arszaw a 1 9 9 0 , rozpraw a ty tu ło w a , s. 9 4 - 9 5 .

(17)

73 M . G ło w iń sk i, P o e ty k a w o b e c te k stó w n ie lite ra c k ic h , w: P o e ty k a i o k o lic e , W arszaw a 1 9 92, s. 7 5 - 7 6 .

74 Z ob. m oją rozpraw ę o B o g u ro d zic y , przyp. 59. 75 Z. K ubiak, M e d y ta c je J a n ic ju sza , W arszaw a 1993.

76 P ro leg o m en a d o takiej interpretacji grom adzi m onografia K. Z iem b y , zo b . przyp. 60. 77 A . C z y ż , Ś w ia t: zn a k i dom . O „ Ż y w o c ie c z ło w ie k a p o c z c iw e g o ” R e ja , w: Ś w ia tło i s ło w o , d z.cy t.; S. S z c z ę s n y , „ O g r ó d ” W a c ła w a P o to c k ie g o : e p ic k a ca ło ść, m a lo w id ło ś w ia ta , „O gród ” 1992 nr 1(9); A. N a w a rec k i, H ie ro n im a M o r sz ty n a zm y s ło w a m iło ś ć p o rz ą d k u , „O gród ” 1 9 9 2 nr

Cytaty

Powiązane dokumenty

- jeśli podczas minionego tygodnia udało Ci się zbudować własny instrument, spróbuj zachęcić kogoś z rodziny do wspólnego muzykowania. Pobawcie się muzyką, wyczarujcie

Pojawia się on zresztą już wcześniej, w cz. I: „Zbłądziłem – otóż skutek wieszczego zapału!” (DI, s. 113) – mówi Gustaw, który podczas polowania (on sam oczywiście

WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU GDAŃSKIEGO GDAŃSK

Niemniej jednak niezwykle dziś popularne food studies nie ograniczają się tylko do tematyki związanej z jedzeniem, jego produk- cją, walorami estetycznymi i konsumpcją,

WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU GDAŃSKIEGO GDAŃSK

W dalszych częściach publikacji, oświetlających męskość z różnych perspek- tyw, znalazły miejsce rozważania na temat edukacji jako szansy na wychowanie do

Nauki i Współpracy z Zagranicą Uniwersytetu Gdańskiego oraz z działalności statutowej Wydziału Filologicznego i Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdańskiego.. Skład

Zasadniczo jednak tematyka książki skupia się na dziełach barokowych, począwszy od recepcji poematu, który uznać można za manifest nowej epoki, Światowej Rozkoszy