• Nie Znaleziono Wyników

System dydaktyczno-pedagogiczny Komisyi edukacyi narodowej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "System dydaktyczno-pedagogiczny Komisyi edukacyi narodowej"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

S Y S T E M DYDAKTYCZNO - PEDAGOGICZNY

K om isy i edukacyi narodow ej.

Już od w ystąpienia Stanisław a K onarskiego zakorzeniło, się w społeczeństw ie polskiem przekonanie, że upadającą ojczyznę trzeba ratow ać między innemi i za pomocą dobrze urządzonej edu­ kacyi. Pierw szy rozbiór Polski, dokonany w r. 1772, nietylko u trw a­ lił to przekonanie, lecz zamienił je naw et w dogmat i hasło pracy narodow ej, mającej dźwignąć naród i zapobiedz dalszym nieszczęś­ ciom. D ążenia te znalazły także nielada podnietę w reformach w ycho­ wania, podejm ow anych w tym czasie za granicą. Rozwiązanie za­ konu Jezuitów w Polsce, zadekretow ane przez papieża K lem ensa XIV w r. 1773, i zam knięcie szkół jezuickich, których było w P ol­ sce najwięcej, wprowadziło spraw ę reform y w ychow ania odrażu w stadymm aktualności, niedającej się żadną m iarą odroczyć.

Stało się więc, że już sejm rozbiorow y musiał się zająć roz­ wiązaniem tej kw estyi. On to pow ołał do życia w r. 1773 Komi- syę edukacyi narodow ej, powierzając jej najwyższą władzę nad wszystkiem i szkołam i i nad całem w ychowaniem publicznem i pry- w atnem w Polsce. Niebawem oddano Komisyi i nieograniczoną władzę zarządzania majątkami pojezuickimi, które przeznaczono na cele edukacyi. K om isya stała pod protekcyą króla, a była odpo­ wiedzialna tylko przed sejmem, zresztą nie zależała od nikogo na­ w et pod w zględem finansowym, bo miała w łasne fundusze. Była

więc w zasadzie tem, czem są dzisiejsze m inisterya oświaty,

a przew yższała je tem, że nie zależała od ministeryum skarbu. Komisya edukacyjna nie miała przed sobą ani po sobie podobnej do siebie w ładzy szkolnej.

(3)

Pierw szych komisarzy w liczbie ośmiu zamianował odrazu sejm rozbiorowy, a w dalszym ciągu miał ich powoływać król. K andydatów brano w równej liczbie ze stanu senatorskiego i rycer­ skiego, mężów, którzy, jak mówi Piramowicz, „świetność w yso­ kiego urodzenia z rządkiem światłem umysłu, z rzadszem jeszcze od w łasnego zysku oddaleniem łączą“. Należeli do Komisyi ludzie tej miary, jak: Ignacy Potocki, A dam Czartoryski, Andrzej Zam oy­ ski, Juliusz Niemcewicz, Feliks Oraczewski i inni. Sekretarzem Ko­ misyi był największy swego czasu pedagog X. Grzegorz Piramowicz. System edukacyjny, który Komisya stworzyła, doczekał się swego czasu europejskiego rozgłosu i uchodzi dziś jeszcze po prze­ szło stu latach za w zór z wielu względów godnji naśladowania, a naw et niedościgły. W glądnijm y w jego szczegóły.

Istotę w ychow ania publicznego określiła Komisya w krótkich

ale bardzo treściwych słowach. Powiedziała lakonicznie, że to

wszystko je st istotą edukacyi, co może „ucznia sposobnym ze wszech miar uczjmić do tego, żeby i jem u było dobrze i z nim dobrze“. Do tych słów dodała Komisya obszerniejszy, bardzo ciekawy ko­ mentarz. Orzekła, że to wszjistko stanow i osnowę, istotę i zada­ nie edukacyi narodowej, cokolwiek czyni człowieka „pobożnym ku Bogu, oświeconym i cnotliwym względem bliźnich, dobrym ojczy­ zny synem, szlachetnym w zdaniach, posłusznym praw u, znającym swobody swoje, około w łasnego dobra opatrznym “, cokolwiek służy „do w ychow ania zdrowego, męskiego, od wymysłów płochych da­ lekiego“, cokolwiek je st podw aliną szczęśliwości publicznej, jak rów na i najściślejsza sprawiedliwość, praw odaw stw o mądre, obrona krajowa, cnoty obywatelskie, niepodległość w zdaniu, szlachetność myśli i postępków , szanow anie jako największe własności cudzej“. Chciała Komisya, mówiąc krótko, wychować wzorowego człowieka, obyw atela i chrześcijanina.

S tosow nie do swych celów, rozgałęział się system na trzy rów norzędne działy: na edukacyę rozumu czyli instrukcyę, na eduka­ c ją serca i woli czyli m oralną i na edukacyę ciała, czyli fizyczną. Komisya przeprow adziła system swój przez wszystkie szkoły publiczne i pryw atne i ogarnęła nim cala młodzież narodow ą, tak męską jak i żeńską. Szkoły Komisyi redukują się do nielicznych typów. Naczelne miejsce zajmowały obie szkoły główne czyli uni­ w ersytety, krakowski i wileński. Pomijamy je w niniejszej pracy, jako instytucye, oddane głównie pielęgnow aniu czystej nauki, a mniej w ychow yw aniu młodzieży. Za niemi szły szkoły gimnazyalne czyli w edług ówczesnej terminologii wydziałowe i półwydziałowe, z któ­ rych jedne i drugie, gdy m iały sześciu profesorów, kończyły bieg

(4)

2 2 4 S Y S T E M D Y D A K T Y C Z N O -P E D A G O G IC Z N Y K O M . E D U K . N A R .

nauki w siedmiu latach, a gdy miały pięciu, czterech lub trzech profesorów, rozkładały naukę na sześć lat. Z tego widać, że nauka w niektórych klasach rozciągała się na dw a lata. Za szkołami wydziałowemi i podwydziałowemi stawić trzeba pryw atne pensvo- naty dla młodzieży żeńskiej. W łasnych szkół żeńskich nie zdą­ żyła Komisya zorganizować. Najniższe miejsce zajmują szkoły p a­ rafialne, przeznaczone dla dziatw y miejskiej i wiejskiej.

W przeprow adzeniu system u w poszczególnych typach szkół nie było zasadniczych różnic. Była różnica tylko w zakresie środ­ ków edukacyjnych. W yższy typ miał ich więcej, najniższy naj­ mniej. D a się to stwierdzić we wszystkich trzech działach w y­ chowania, a przedew szystkiem w edukacja intelektualnej, od której szczegółowe rozpatryw anie system u rozpoczynamy.

Poniew aż całość w ychow ania w pojmowaniu Komisyi miała uczynić człowieka szczęśliwym a dla drugich pożytecznym, przeto też i edukacya intelektualna miała za zadanie kształcić i oświecać rozum młodzieży narodowej „um iejętnościami rzetelnie użytecznem i“ tak, aby taż młodzież, wychodząc ze szkół, była „przygotow aną do wszelkich stanów i do dalszych nauk tymże stanom w łaściw ych“, co samo uczyni ją najzdatniejszą do oddania usług ojczyźnie.

Do tego zasadniczego celu dostroiły się plany naukow e po­ szczególnych szkół. Normalny plan nauk w szkołach w ydziało­ wych i podw ydziałowych o sześciu profesorach z siedmioletnim biegiem nauk, odsłania nam m aksym alny zakres i istotny kierunek wiedzy, udzielanej w szkołach gimnazyalnych.

W klasie pierwszej uczono języka łacińskiego z polskim, arytm etyki, moralnej nauki i początków geografii.

W klasie drugiej brano te sam ^ przedm ioty w dalszym ciągu z książek, przepisanych na tęż klasę.

W program nauk klasy trzeciej wchodziła łacina i język pol­ ski, arytm etyka z początkami geom etryi, historya naturalna ze szeze- gólnem uwzględnieniem ogrodnictwa, historya Azyi i P ersyi z geo­ grafią oraz nauka moralna. W łacinie czytano zazwyczaj Ż yw oty Korneliusza Neposa, Ziemiaństwo W ergilego, niektóre listy Cyce­ rona i Pliniusza oraz wyjątki z Kolumelli O życiu wiejskiem (de vita rustica).

Pom iędzy przedm iotami klasy czwartej był język polski i ła ­ ciński z początkami nauki wym owy, geom etrya i algebra oraz w stę­ pne wiadomości z fizyki, history a naturalna, uw zględniająca rolni­ ctwo, historya i geografia G recyi oraz nauka moralna, a w szcze­ gólności praw o natury. L ektura łacińska obejmowała tych samych autorów , co w klasie trzeciej z małymi dodatkami.

(5)

P lan nauki klasy piątej, obliczonej na dw a lata, zaw ierał prócz łaciny i języka polskiego dalszy ciąg geom etryi i algebry, fizykę, mineralogię, zoologię i botanikę, m iernictwo, hygienę, historyę i geografię rzym ską oraz naukę m oralną i praw o, a w szczegól­ ności praw o ekonomiczne i polityczne. Prócz tego czytali ucznio­ wie tej klasy pod dozorem nauczyciela dzieje średniow ieczne i no­ wożytne, których w planie nauki nie było. Z autorów łacińskich, uwzględniono przedew szystkiem mówców i poetów klasycznych. Nauka miernictwa miała się odbywać na polach, przyczem ucznio­ wie mieli się nauczyć używ ania narzędzi i robienia zdjęć m ier­ niczych.

W klasie szóstej, najwyższej, w ykładano teoryę wymowy i poe- zyi, czytając przytem Cycerona, Liwiusza, Kurcyusza, T acyta, oraz List H oracego „O sztuce rym otw órczej“. O bok tego uczono logiki z praktycznem przystosow aniem tejże do zadań życiowych i spraw moralnych, historyi sztuk i kunsztów , historyi i geografii polskiej oraz nauki i praw a, a w szczególności praw a narodu polskiego. Nauka sztuk i kunsztów odbyw ała się po największej części prak­ tycznie przez zwiedzanie w arsztatów i badanie rzeczy na targach i w kramach. Byłato więc nauka o rzeczach.

Nadobowiązkowo uczono języka niemieckiego we w szystkich szkołach wydziałowych i podw ydziałowych, a w szkołach bazyliań- skich także „słow iańskiego“. Na żądanie rodziców organizowano nadto naukę języka francuskiego i innych przedm iotów.

W zakres szkół wydziałowych i podw ydziałow ych nie wcho­ dziła greka. Komisya nie zapoznawała piękności dzieł, pisanych w tym języku, ale nie uznała ich za konieczny środek dla swoich celów w szkołach średnich. Umieściła grekę natom iast w7 planie nauk szkół głównych.

W klasie pierwszej wszystkich przedm iotów obowiązkowych uczył jeden i ten sam nauczyciel, zwany profesorem pierwszej klasy, tak samo w drugiej w szystkie przedm ioty w ykładał profesor drugiej klasy. W czterech następnych klasach podzielono p rz e d ­ mioty obowiązkowe pomiędzy czterech nauczycieli, pom iędzy pro ­ fesora wymowy, profesora matematyki, profesora fizyki oraz p ro ­ fesora moralnej nauki i praw a. Prócz rzeczywistych p ro feso ró w wchodzili w skład zgrom adzenia nauczycielskiego danej szkoły prefekt czyli kaznodzieja szkolny, profesorow ie zasłużeni czyli eme­ ryci, ew entualni m etrowie przedm iotów nadobow iązkow ych oraz substytuci z grona kandydatów stanu nauczycielskiego.

W szkołach wydziałowych i podw ydziałow ych wyznaczano w każdej klasie tygodniow o po 20 godzin nauki, a mianowicie:

(6)

S Y S T E M D Y D A K T Y C Z N O -P E U A G O G IC Z N Y KOM ED U K . N A R .

dwie rano i dwie popołudniu z w yjątkiem dw u dni w tygodniu t. z. rekreacyjnych, w których nauki popołudniowej nie było. O bo­ wiązkowych przedm iotów uczono od 8 — 10 i od 2 — 4 godziny; nadobow iązkow e brano po obowiązkowych. Naukę religii w yzna­ czono na niedziele i święta.

P ensyonaty czyli konw ikty męzkie musiały, chcąc uzyskać zatwierdzenie Komisyi, przyjąć jej system w jTchowania, a zatem i program nauk przez nią przeznaczonych.

Szczególną uw agę zwróciła Komisya edukacyjna na pensyo­ naty żeńskie, bo uw ażała spraw ę w ychow ania kobiet za nader w ażną i doniosłą tak ze względów społecznych, jak narodow ych, Zganiła surowo dotychczasow y sposób w ychow ania płci żeńskiej, który kładzie nacisk na pow ierzchow ny blask, a prowadzi nieje­ dnokrotnie 'do skażenia w yobraźni i zbałam ucenia serca. Polecając w miejsce tego gruntow ne w ykształcenie, uwzględniające przyszłe zadania i obowiązki kobiety, jako Polki, żony, matki i pani domu, w prow adziła Komisya do planu naukow ego przedewszystkiem nau­ kę języka i literatury polskiej, obok tego arytm etykę, roboty ręczne, naukę religii i obyczajów oraz liistoryę i geografię, zwłaszcza polską. Języków obcych nie zabroniła uczyć, zakazała jednak czy­ tania rom ansów francuskich, z w yjątkiem Telem aka Fenelona. I tu więc w idoczną je st tendencya system u, aby w ychow anie intelek­ tualne skierow ać na tory życiowej, społecznej i narodow ej uży­ teczności.

Do praktycznych celów zdąża przedewszystkiem plan nauki szkół najniższego typu. W większych szkołach parafialnych uczo­ no religii i nauki obyczajowej, czytania, pisania, rachunków , poda­ w ano niezbędne wiadomości o mierzeniu, miarach, w agach i m one­ tach, brano naukę ogrodnictw a i rolnictw a, polegającą więcej na okazywaniu samychże robót, niż na wyliczaniu i mem orowaniu prze­ pisów, daw ano niezbędne w skazówki o zachowaniu zdrowia, o le­ czeniu zw ierząt domowych, o handlu miejscowym i okolicznym, a nareszcie tłumaczono, ja k spożytkow ać te rzeczy, które się czę. stokroć po wsiach i miasteczkach m arnują, a użytecznemi bj7ć m o­ gą, jak: szmaty, popiół, sierść bydlęca i t. p. Mniejsze szkoły miały podobny, ale szczuplejszy plan nauki.

Książki szkolne, czyli, jak w tedy mówiono, elem entarne, uw a­ żała Komisya za najskuteczniejszy środek przeprow adzenia progra­ mu naukow ego. T rudne zadanie dostarczania szkołom jaknajle- pszych książek pow ierzyła Komisya „Tow arzystw u do ksiąg ele­ m entarnych“, zorganizow anem u przez nią w r. 1775 i zostającemu pod jej rozkazami.

(7)

Głów nie chodziło o podręczniki dla szkół wydziałowych i pod- w ydzialowych. N apisanie podręczników do nauki obyczajowej, do historyi, do języka polskiego i łacińskiego oraz hygieny powierzo­ no w ybranym siłom krajowym . Książki zaś do historyi naturalnej, fizyki,' arytm etyki, algebry, geom etryi, mechaniki, logiki oraz w y­ mowy i poezyi uchwalono uzyskać w drodze konkursów , ogłoszo­ nych po polsku i po łacinie, a wzywających do udziału w pracy uczonych krajow ych i zakrajowych. W konkursowych w arunkach pow iedziano wszystko, czego się od poszczególnej książki wymaga. A utorow ie mieli najprzód przysłać prospekty książek, które im Tow arzystw o po zbadaniu w racało razem z ew entualnem i swemi uwagami. G otow y rękopis poddaw ano w Tow arzystw ie szczegó­ łowem u ocenianiu i roztrząsaniu. Jeżeli rękopis w ym agał tłumacze­ nia, to dokonyw ano tej pracy pod ścisłą kontrolą Tow arzystw a. Przyjęty przez T ow arzystw o, przechodził podręcznik do Komisyi która go ostatecznie zatwierdzała i polecała.

Kom isya przestała istnieć, zanim T ow arzystw o dokonało całej pracy. Zdołało jednak w ydać cały szereg dzieł wybornych. Na szkoły parafialne w yszedł Elem entarz, zawierający naukę pisania i czytania, naukę rachunków oraz początkową naukę chrześcijańską i obyczajową. Szkoły wydziałowe i podwydziałowe otrzymały wprawdzie nie wszystkie, ale najważniejsze podręczniki.

Razem z książkami w eszła do szkół now a m etoda uczenia zalecona już przez Konarskiego. Książki elem entarne miały pogo­ dzić w sobie „prostotę i łatw ość z dokładnością i ścisłością“, miały się stosow ać do poziomu pojętności ucznia i prowadzić go jak gdy­ by po w ygodnych stopniach do coraz wyższej nauki. Tej samej metody mieli się trzym ać nauczyciele. Mieli dążyć do tego, aby „nigdy nie kłaść rzeczy, albo w yrażeń ogólnych, ile możności, przed szczegółowemi, trudniejszych przed łatwiejszemi, złożonych przed pojedyńczemi i prostemi, oderw anych myślą przed podpadającemi pod zm ysły". Mieli baczyć na to, aby „uczniowie więcej na rozum i pojęcie, niżeli na pamięć się uczyli“. Uczeń miał się nauczyć zastanawiać nad rzeczami i myśleć.

W doborze m ateryału do książek szkolnych i w wyborze auto­ rów do czytania dan o * w y raz zasadzie, że wszystkie trzy gałęzie edukacyi mają się łączyć i wzajemnie wspierać. Ściślejszy jednak związek zachodził między edukacyą intelektualną a m oralną z je d ­ nej, a pomiędzji tą a fizyczną z drugiej strony. Nauki miały oświe­ cać rozum i zaostrzać dowcip, a przytem prostow ać serce. Ten naturalny związek prowadzi nas prostą drogą do omówienia z kolei drugiej gałęzi wychowania, którą je st edukacya moralna.

(8)

2 2 8 ' S Y S T E M D Y D A K T Y C Z N O -P E D A G O G IC Z N Y K O M . F.DUK. N A R .

Edukacya m oralna rozszczepiała się na dw a działy, na w y­ chowanie religijne i na w ychow anie obyczajowe. K ażda zaś z obu dziedzin w ym agała od nauczyciela podwójnej pracy, t. j. instrukcyi czyli w ykładu zasad, oraz przyzw yczajania m łodzieży do ochoczego w ykonyw ania tychże zasad w życiu.

Religię i praw dziw ą pobożność uważała Komisya za najstoso­ wniejszą część edukacyi, one bowiem były „zasadą życia chrześci­ jańskiego a poświęceniem w szystkich cn ó t“. Żądała przeto Komi­ sya, aby „zawczasu wpajać je w um ysły i serca młodych, naprow a­ dzać ich na praw dziw ą drogę doczesnej i wiecznej szczęśliwości, ochronić od wszelkiej w tej mierze nieprzyzw oitości i pom yłek".

Było obowiązkiem każdego nauczyciela tłómaczyć uczniom przy każdej nadarzonej sposobności i okoliczności praw dy w iary i obowiązki chrześcijańskie. Prócz tego wyznaczono osobne godzi­ ny w tygodniu na w ykład religii. W szkołach parafialnych i niż­ szych klasach wyższych szkół męskich i żeńskich uczyli jej nau­ czyciele świeccy, w wyższych klasach kaznodzieje szkolni. D la świeckich nauczycieli religii w ydała Komisya szczegółowe instruk- cye. Między innemi zabroniła im w daw ać się w subtelne roztrzą­ sania, które zazwyczaj utrudniają zrozumienie rzeczy. Sami mieli się do w ykładu jaknajlepiej przygotow ać i traktow ać przedm iot z jaknajw iększą powagą, gorliw ością i przejęciem. W serca mło­ dzieży mieli wpoić praw dziw ą, gruntow ną pobożność, a w ykorze­ nić z nich w strętną dewocyę i obłudę; mieli ich przekonać, że po­ bożność nie zasadza się na bezm yślnem odm aw ianiu w ielu pacie­ rzy i m odlitw w śród nieprzyzwoitych poruszeń oczu, tw arzy i rąk, że nie polega na zaniedbyw aniu obow iązków stanu swego, a do­ gadzaniu gnuśności pod pozorem nabożeństw a. W szystkie po­ wierzchowne nabożeństw a nie podobają się Bogu bez serdecznej ku niemu i ku bliźniem u miłości, która pow inna znajdować w yraz w pięknych czynach i dobrych obyczajach.

W szkołach parafialnych brano katechizm z dziećmi i w szkole i w kościele. W szkołach w ydziałow ych i podw ydziałowych nauka chrześcijańska czyli religia daw ana była w niedziele i święta. Ucznio­ wie dwóch pierwszych klas uczyli się jej w swoich klasach i od swoich nauczycieli, a uczniowie dalszych klas chodzili w tym sa­ mym czasie na egzorty. Podczas adw entu i wielkiego postu, po­ wtarzali uczniowie klas wyższych poza zwykłemi egzortami kate­ chizm i naukę chrześcijańską w godzinach przez kaznodzieję ozna­ czonych.

Chodzenie do kościoła i praktyki religijne były obowiązkowe we wszystkich szkołach. D ziatwa miała wchodzić do świątyni P ań ­

(9)

skiej i wychodzić ztam tąd porządnie. Gorącość ducha i skromność w kościele zastąpi długie w nim przebywanie.

W szkołach wydziałowych i podw ydziałowych rozpoczynano i kończono rok szkolny uroczysterfii nabożeństwam i i odśpiew a­ niem hymnu Veni C reator. Z wielkiem nabożeństw em i okazałą uroczystością obchodzono we w szystkich szkołach K orony i Litwy dni, poświęcone św. Janowi Kantem u, św. Kazimierzowi i św. S ta­ nisław ow i Kostce, jako patronom młodzieży polskiej. Codziennie przed zaczęciem nauki zgromadzali się wszyscy uczniowie o go. dżinie siódmej na mszę studencką, na którą i nauczyciele kolejno przychodzić musieli. Naukę ranną i popołudniow ą rozpoczynano od w ezw ania D ucha św., odmawiając V eni S. Spiritus. Z naciskiem polecała Komisya, aby młodzież i nauczyciele w czasie mszy świę­ tej i podczas innych nabożeństw modlili się za tych wszystkich tak żywych jako i umarłych, którzy się zasłużyli około dobra edu­ kacyi młodzieży narodow ej fundacyami, dobrodziejstwami, pracą, staraniem . Nie dość na tem! W ypłacając się z winnego wdzię­ czności długu zeszłym z tego świata fundatorom , dobrodziejom i ja ­ kimkolwiek sposobem około edukacyi krajowej zasłużonym, zarzą­ dziła Komisya, aby się odpraw iał generalny uroczysty aniwersarz za ich dusze corocznie w tygodniu zadusznym po w szystkich mia­ stach i wsiach, gdzie są szkoły,—w jednym kościele dla wszystkiej młodzieży; w W arszaw ie w obecności członków Komisyi eduka­

cyjnej, a w innych miejscowościach w obecności władz miejsco­ w ych i w szystkich nauczycieli. Pam iętała Komisya o fundatorach

i dobrodziejach szkół przy układaniu praw em nakazanych konkor­ datów cum loci ordinariis. Zaleciła nareszcie przełożonym szkół, aby nauczyciele odmawiali z uczniami po ostatniej godzinie nauki popołudniowej za zmarłych dobrodziejów szkół psalm de profundis z m odlitw ą D eus veniae largitor. Pamięć o żywych i zmarłych dobrodziejach î wychow awcach młodzieży, a zwłaszcza akt gene­ ralnego dla nich hołdu, czci i wdzięczności mieściły w sobie głę­

boką myśl pedagogiczną.

Uczniowie przystępow ali do spowiedzi i komunii świętej co miesiąc, a zatem dziesięć razy na rok. Spow iedź w ielkanocną po­ przedzały trzechdniow e rekolekcye z dw urazow ą godzinną nauką. W dni świąteczne, przeznaczone na spowiedź i komunię, nie było nauki religii i egzort, natom iast musieli wszyscy uczniowie w ysłu­ chać kazania.

Rów nolegle ■ z wychowaniem religijnem, szło wychowanie

obyczajowe, podzielone na równi z tam tem na instrukcyę moralną czyli w ykład zasad obyczajowych i na w ychowanie moralne czyli

(10)

2 3 0 S Y S T E M D Y D A K T Y C Z N O -P E D A G O G IC Z N Y K O M . E D U K . N A R .

„nieprzerw ane staranie, aby m łodego człowieka w praw iać i wezwy- czajać w nałogi d o b re“.

W zakres w ykładu nauki obyczajowej wchodziło prócz niej samej także praw o i historya z geografią. Nauka m oralna, zasto­ sow ana do wieku i okoliczności, pouczała młodszych uczniów o tem, co w inni rodzicom, krew nym i dobrodziejom, a starszej wiekiem młodzieży przedstaw iała i objaśniała obowiązki względem niższych, względem zwierzchności, w spółobyw ateli, przyjaciół, sąsiadów , a w dalszym ciągu, połączona z nauką praw a, podaw ała najw aż­ niejsze wiadomości o rządzie i praw ach krajow ych, o praw ach n a ­ rodów , o obowiązkach praw odaw cy i podległych praw u. W y k ład historyi, jako m ateryału w ychow awczego, miał uczyć cnoty, w pa­ jać w stręt do w ystępków i obudzać -pragnienie rzetelnej chwały.

Miał więc nauczyciel w opow iadaniu dziejów w ytykać w czynach ludzkich, chociaż na pozór okazałych i błędnie za chw alebne uw a­ żanych, to, co się ze sprawiedliwością, z ludzkością, z dobrą w iarą i dotrzym aniem słow a nie zgadza. P rzeto nigdy nie miał nazyw ać p o ­ lityką lub umiejętnością rządzenia lubjbohaterstw em tego, co w rze­ czywistości było chytrością, zdradą, podłością, gwałtem, przem ocą, najazdem i przyw łaszczeniem cudzej własności.

W w ykładzie nauki moralnej miał nauczyciel unikać w szel­ kich oschłych i w ogólnych zdaniach zaw artych praw ideł. Mówiąc uczniom o obowiązkach, m iał ich w ychow aw ca w prow adzać w stan potrzeb, które czy to u innych widzą, czyli też sami na sobie doznają. Tłómacząc, kto te potrzeby załatwia, kto w nich przy­ chodzi ze skuteczną pomocą i obroną, miał wzbudzać w uczniach uw agę i miękczyć serca, a dopiero w tedy na gruncie tak przygo­ tow anym rzucać ziarna rad obyczajowych i zaszczepiać poczucie obowiązkowości. W rażenia przy takim nastroju duszy będą n aj­ mocniejsze i niezatarte, pozostaną trw ałą w łasnością ucznia na całe jego życie.

Potrzebę nauki praw a w kompleksie nauki obyczajowej umo­ tyw ow ała Komisya w sposób obszerny: „Nie można z nauki m oral- nej wyłączać obowiązków politycznych, na równej jak i one sp ra­ wiedliwości zasadzonych. Będąc bowiem wszyscy synami ojczyzny i związku pospolitego społecznikami, wszystkim też wiedzieć n a ­ leży, czego po nich w yciąga pow inność takiego stanu. Bo niemasz żadnego tak ubogiej kondycyi człowieka, któregoby jakie w życiu spraw y nie podpadały pod też obowiązki, choćby tylko końcem ubezpieczenia własnej jego osoby. A le nadew szystko będzie p o ­ trzebna takow a wiadom ość dla młodzi w szkołach publicznych, mającej rosnąć na obyw atelów z przywilejem zaradzania o całość

(11)

pospolitą: stąd bowiem pozna ojczyznę i zagrzeje serce do jej mi­ łości; stąd się przysposobi wcześnie do spraw ow ania urzędu i do rady, do winnego posłuszeństw a ku ustawom i rozkazom zwierzch­ ności krajow ej“.

A le Komisya pow iedziała w ustaw ach szkolnych z całą sta ­ nowczością, że sam wykład, choćby najpiękniejszych zasad m oral­ nych, najczęściej pozostanie bez skutku, jeżeli mu nie będzie jed n o ­ cześnie tow arzyszyło nieustanne przyzwyczajanie młodzieży do do­ brych obyczajów, od których „całego życia złożenie zaw isło“. W tym celu sam nauczyciel m iał przyświecać jaknajlepszym przykładem , miał nadto koi'zystac z wszelkich sposobności i sam takow e nastrę­ czać, w którycliby młodzi „wykonywać mogli sprawiedliwość, do­ broczynność, miłość ku bliźniemu, w którycliby oni sami n aga­ niali, coby się przeciw nego takiem u postępow aniu trafiło, w któ- rychby o obowiązkach m oralnych z rozumem i czułością między sobą i obcymi m ów ili“. Miał dalej nauczyciel, korzystając z nada- rzonej sposobności, budzić w młodzieży w stręt do kłamstwa, do oszukiwania, niedotrzym ania słowa, siania niezgody i tym podo­ bnych i innych w ad i w ystępków .

Szczególną uw agę miał nauczyciel zwracać na w ady i w y­ stępki, grasujące w okolicy, w której uczył, dokładać wszystkich starań, aby ochronić i obw arow ać przeciw nim uczniów swoich nauką, radą, uw agam i i przyzwyczajaniem do wręcz przeciw nych postępków .

Sw ar, niezgoda i pieniactwo, to jedne z głównymh w ad n aro ­ dowych polskich. Komisya znała je i gorąco zalecała nauczycie­ lom swoim, aby w młodzieży budzili jaknajw iększy w stręt do kłó­ tni, zawziętości i gniewu, a przyzwyczajali ich do łatw ego przeba­ czania wzajemnych uraz, zwłaszcza w prędkości popełnionych. Nie mogąc się pogodzić, mieli pow aśnieni w}Tbierać sobie z grona ko­ legów swoich rozjemców i pojednawców i poddaw ać się ich orze­ czeniom. G dy tego nie uczynili, miał z urzędu wkraczać w sprawę, jako rozjemca, profesor nauki moralnej i praw a i załatwiać spór

nieodwołalnie.

Było najżywszem życzeniem Komisyi, aby samo kierow nictw o moralne, sama nauka i samo przyzwyczajanie młodzieży do d obre­ go, same wreszcie nagrody i poehw ały za chlubne obyczaje w y ­ starczały, a nie zachodziła potrzeba uciekania się do surowszych środków wychowania. Przew idując jednak, że w pew nych w ypad­ kach nie będzie się można bez nich obyć, obmyśliła Komisya kary za przewinienia i przekroczenia. Z góry jednak przestrzegła Komi­ sya nauczycieli, że „nic niemasz w wychowaniu, w zawiadowaniu

(12)

2 3 2 S Y S T E M D Y D A K T Y C Z N O -P E D A G O G IC Z N Y K O M . E D U K . N A R .

dziećmi trudniejszego, jak dobrze sobie postępow ać w karaniu ich przestęp stw “. Zbytnia pobłażliwość psuje dzieci, ale nieroztropność, surow ość a dopieroż gw ałtow ność i brak m iary w karaniu, pocią­ gają za sobą skutki złe i udarem niają częstokroć na całe życie ucznia wszystkie zabiegi około jego edukacyi. T rzeba więc, aby nauczyciel umiał i wiedział, za co, jak i kiedy karać. Komisya i tu udzieliła rozumnych wskazówek. Przedew szystkiem w wymie­ rzaniu kar mial się nauczyciel kierow ać bezwzględną słusznością i spraw iedliwością, a nie pow odow ać nienawiścią, zemstą, poryw ­ czością lub przywidzeniem. Miał dalej nauczyciel okazać uczniowi w czynach i słowach, że przystępuje do karania niechętnie i tylko z konieczności, m iał przekonać winowajcę, że pierwej użył wszy­ stkich środków i sposobów popraw y, miał zaradzić temu, aby kara nie w praw iła ucznia w rozpacz i opuszczenie się ostateczne, owszem miał mu pozostaw ić w iarę i nadzieję, że naw et po odebraniu kary, w razie gruntow nej popraw y, może zmazać jej pamięć i dorów nać najlepszym swoim kolegom. Ale ta rozw aga i ze strony nauczy­

ciela i ucznia mogła nastąpić dopiero po pew nym czasie. D latego zakazała Komisya wymierzać kary w tedy, gdy nauczyciel sam albo w inow ajca był w gniewie lub obruszeniu. W rozeznawaniu i oce­ nie win m iał się nauczyciel kierow ać jaknajw iększą roztropnością, aby nie pomieszać przestępstw , godnych kary, z błędami lub omył­ kami, wynikającymi z żywości, nierozwagi i płochości dziecinnej. Pom yłki pod tym względem pociągają za sobą fatalne skutki. Roze­ znawszy dokładnie stopień winy i zoryentow aw szy się w psycho­ logii dziecka, miał nauczyciel stosować do niego odpowiednio um iarkow any stopień kary. K iedy wina była mała, tajemna, pier­ wszy raz popełniona, to i kara, a raczej przestroga miała być ta­ jem na i lekka i więcej przebaczająca niż gromiąca. Przestępstw a

złośliwe, gorszące, jaw nie pow tarzane, m iały podpadać surowym karom. D aw szy nauczycielom przestrogę, że zapobiegając przy­ czynom zasługiw ania na kary, zmniejszą stosowanie tychże, obmy­ ślała Komisya cztery stopnie kar.

Do pierw szego zaliczono: napom nienie w cztery oczy, karce­ nie w klasie lub wobec całego zakładu, klęczenie w szkole, prze­ praszanie obrażonego, zapisanie do księgi leniw ych itp. W szystkie te kary zasadzają się „na um artw ieniu umysłu przez umniejszenie szacunku, skrom ne poniżenie, zastosow ane do charakteru, czułości i skłonności w inow ajcy“.

Drugim, cięższym stopniem kary, było publiczne zawstydzenie, jak np. stanie na korytarzu szkolnym wobec przechodzących kole­

(13)

gów z k artą w ręku, zaopatrzoną odpowiednim napisem, jako to: „niedbały w naukach", „kłótliw y“, „nieposłuszny“ i t. p.

Trzecim stopniem kary były chłosty i plagi cielesne. Komisya w prow adziła ten rodzaj kary z wielkiemi zastrzeżeniami. Pow ie­ działa, że kara ta upadla umysł, bo jest niewolnicza, dlatego ra­ dziła uciekać się do niej w wyjątkowych tylko razach i stosować ją z całą rozw agą i ostrożnością.

G dy i po tej karze nie było upamiętania, w tedy następow ało pryw atne w ydalenie ucznia z danego zakładu, albo nareszcie pu­ bliczne rugow anie ze w szystkich szkół. T a ostatnia kara potrzebo­ wała zatwierdzenia wyższej władzy.

Komisya, pragnąc osiągnąć jednolitość w karaniu i zabezpie­ czyć nauczyciela przed błędami, podała w Ustawach, uwzględni­ wszy rozm aite okoliczności, szczegółowe zestawienie win, prze­ kroczeń i przestępstw i orzekła, które z nich kwalifikują się pod dany stopień kary.

Ale karanie uw ażała Komisya zawsze za rzecz wyjątkową, pierw szorzędne natom iast znaczenie przypisyw ała zachęcaniu, po­ chwałom i nagrodom. Oto, co w tym względzie pomieściła w U sta­ wach szkolnych: „Ile w strętu i przymusu okazuje Komisya w sto­ sowaniu kar na przewiniających, ile sobie życzy, aby na samem pogrożeniu kaźń zawsze przestaw ać mogła, tyle czuje ukontento­ w ania, w ystaw ując zasłużone nagrody, tyle ma nadziei, iż pobudki honoru i innych korzyści bezskuteczne nie b ęd ą“. Nauczyciel miał pamiętać, że lepiej je st zapobiegać złemu, niż z konieczności je na­ prawiać, że lepiej wpajać miłość cnoty i uczciwości, niż w ykorze­ niać w ystępki i karać winy. Zalecała mu Komisya, aby przy na- darzonej sposobności mówił z zapałem o cnocie, o powinnościach, 0 poczciwości, o miłości bliźnich, rzetelności, prawdzie, o potrzebie 1 pożytkach oświecania rozumu. Na pochw ałę i wyróżnienie, jako przykład dla innych, zasługiwał ten uczeń, który sumiennie spełniał swoje obowiązki, który poratow ał bliźniego w potrzebie lub cho­ robie, który uniknął kłam stw a w okolicznościach dla siebie przy­ krych lub zyskownych i t. d. W yjątkow e zasługi godne są oso­ bnej nagrody. Najprzód nauczyciel tak powinien w ychow ać duszę i serce ucznia, żeby mu nielada nagrodą i rozkoszą było samo w ew nętrzne zadowolenie po spełnieniu dobrego uczynku. Obok tego m iały być przeznaczone w yjątkowe pochw ały i nagrody. Ko­ misya spodziew ała się, że „dobrzy pasterze, dobrzy panowie z wiel­ ką zasługą, a bez wielkiego k osztu“ dostarczą niekosztownych, a pożytecznych nagród dla szkół parafialnych, jako to: użytecznych książek, szlachetnych drzew ek do sadzenia w sadach, a uboższym

(14)

2 3 4 SY S T E M D Y D A K T Y C Z N O -P E D A G O G IC Z N Y K O M . E D U K N A R .

odzienia lub obuwia. N iew yczerpaną była Komisya w pomysłach, gdy chodziło o pochw ały i nagrody dla wzorowych uczniów w szkołach wydziałowych i pod wydziałowych.

Za chwalebne obyczaje i w ybitny postęp w naukach w ym ie­ niała szkoła nazwiska uczniów w raportach do szkoły głównej, a przez nią do Komisyi i zaw iadam iała o tem rodziców lub krew ­ nych. Nazwiska tak odznaczonych czytano publicznie wobec zgro­ madzonych gości przy uroczystem otw arciu szkół. Najlepsi ucznio­ wie dostaw ali przed innymi najlepsze korepetycye; gdy tego po­ trzebowali, zostawali w klasach dekuryonam i, t. j. przełożonymi nad dziesięciu kolegami swymi i zdobyw ali sobie wyższe lokacye. Im przedewszystkiem przysługiw ało praw o w ybierania gry i zaba­ w y na rekreacyach. Kto się przy końcow ym miesięcznym egzami­ nie popisał i na jednom yślną pochw ałę profesorów zasłużył, temu wolno było nosić u czapki, lub u kapelusza kokardę błękitną, a nadto imię jego w ypisane było na honorow ej tablicy w klasie, oraz na takiejże tablicy na korytarzu szkolnym przez cały miesiąc. Kto' się zaszczytnie wyróżnił przy końcow ym egzaminie rocznym, temu przysługiw ała powyższa nagroda przez cały rok z tą różnicą, że zam iast błękitnej mógł nosić w stążkę ponsową. Profesorow ie m o­ gli obmyślać i inne jeszcze nagrody.

Prócz tych zwyczajnych, były i nadzwyczajne nagrody. Chcący je zdobyć, musieli, mimo odznaczenia się przy całorocznych egza­

minach i popisach publicznych, poddać się jeszcze osobnemu ustne­ mu lub piśmiennemu egzaminowi z całorocznej nauki szkolnej. Egzam ina te miały być jaknajściślejsze, a przyznawanie nagród nadzw yczajnych rzadkie. Rozdania takiej nagrody dokonyw ał z po­ lecenia Komisyi najwyższy dostojnik miejscowy, lub okoliczny. Na nagrody nadzwyczajne wyznaczała Komisya albo jakie znakomite dzieło naukow e, albo list pochw alny Komisyi do rodziców łub krew ­ nych z w yrazem ukontentow ania, albo umieszczenie nazw iska na honorowej tablicy w kancelaryi Komisyi edukacyjnej, albo zalecenie nagrodzonego J. K. Mości i m agistraturom krajowym, albo, w razie zachodzącej potrzeby, przyjęcie w poczet uczniów funduszowych i t. d. O nadzwyczajnych nagrodach zawiadamiała Komisya osobnym okól­ nikiem wszystkie szkoły i dzienniki krajow e, wymieniając nazwisko nagrodzonego i jego zasługi, oraz rodzaj nagrody.

Prow adząc młodzież w szkole i za pomocą nauki i przyzw y­ czajenia, namowy, pochwał, nagród, a z konieczności i um iarkow a­ nego stosow ania kar do dobrych obyczajów, nie usuw ała się Ko­ misya od obowiązku czuwania nad wychowańcami swjrrni i poza szkołą, a więc w domu. T en obowiązek, który uw ażała za ważny,

(15)

spełniała Komisya przez nauczycieli szkół, a przedew szystkiem przez prefekta czyli kaznodzieję szkolnego. Głównie chodziło jej o mło­ dzież szkół wjrdziałowych i podw ydziałowych. Profesorow ie mieli odwiedzać stancye uczniowskie i wchodzić w częste porozumienie z rodzicami, opiekunami lub kierownikami stancyi. Prócz tego zorganizowała Komisya osobny dozór domowy. Byli to t. z. dy­ rektorow ie czyli dozorcy młodzieży, zawiśli od szkoły, przed nią odpowiedzialni, i przez nią w ybierani albo z pośród uczniów do­ brze się uczących i prow adzących, albo z pom iędzy odpow iednio ukwalifikowanych nauczycieli parafialnych, albo z pomiędzy chęt­ nych, młodych księży. Powierzano im dozór nad kilku lub kilkuna­ stu uczniami, którzy ich opłacali. System w ychow aw czy Komi- syi przywiązywał do instytucyi dyrektorów wielką wagę. W U sta­ wach czytamy, że dyrektorow ie „lubo niepierwsze, najbliższe je ­ dnak w edukow aniu uczniów, do szkół oddanych, uczestnictwo m ają“. Oni byli głównymi wykonawcami system u Komisyi poza szkołą, a obowiązki ich rozciągały się na wszystkie trzy działy wychowania. O kreślał je w sposób szczegółowy i bardzo staranny osobny długi rozdział Ustaw. Komisya pouczyła dyrektorów , jak mają sobie postępow ać z uczniami w spraw ach edukacyi moralnej, jakie w kła­ da na nich obowiązki instrukcya, t. j. ćwiczenie w ychow anków w naukach i oświecanie ich rozumu i jakie nareszcie—w ychow anie fizyczne. Dalej powiedziała im Komisya, jak się sami mają p ro ­ wadzić, jaki stosunek zachować do uczniów swoich, do ich rodzi­ ców, oraz do nauczycieli i władz szkolnych. D yrektorow ie musieli co miesiąc przedkładać zarządowi szkoły spraw ozdania n a piśmie, w których mieli zaznaczać, jakie postępy każdy poszczególny uczeń robi w naukach, jakie są jego obyczaje i jaki stan zdrowia.

O to obraz edukacyi moralnej. Pozostaje do rozpatrzenia edu- kacya fizyczna. W systemie wychowawczym Komisyi łączyły się wszystkie trzy gałęzie w ychow ania w jednę harm onijną całość, wspierając się nawzajem, ale znamiennem je st to, że edukacya fizycz­ na tw orzyła z m oralną niejako nierozerw alny węzeł. O to co czy­ tamy w Ustaw ach Komisyi: „Związek i zjednoczenie najściślejsze duszy z ciałem gruntuje istotną potrzebę i okazuje rów nie ścisły związek edukacyi fizycznej z edukacyą m oralną".

Edukacya czyli w ychowaniem fizycznem starała się Komisya w ciele w ychow anka nie tylko utrzym ać i wzmocnić zdrowie i czer- stwość, lecz zarazem rozwinąć siłę i zręczność. O to jak ona sama określiła ten dział edukacyi: „Nieprzerwana osnow a starań około dziecięcia od najpierwszego życia początków około zdrowia, czer- stwości i sił jego, starań stosow anych do pom nażającego się w ieku

(16)

236 S Y S T E M D Y D A K T Y C Z N O -P E D A G O G IC Z N Y K O M . E D U K . N A R.

a zawsze za cel mających uczynić człowieka szczęśliwym i do w y­ konania powinności zdolnym, takow a osnowa starań je st edukacyą fizyczną“.

Potrzebę w ychow ania fizycznego uzasadniła Komisya w sposób

bardzo rozumny i w yczerpujący: „Zdrowie je st rzeczą najdroższą

i najpotrzebniejszą na św iecie“. „Nie można nabierać oświecenia umysłu, dzielności duszy, łatw ości i zręczności obowiązków swego stan u bez zdrowia, bez mocnego i trw ałego złożenia ciała“. W y ­ chow anie fizyczne więcej, niż się pospolicie rozumie, w pływ a na przym ioty umysłu i serca, na charakter duszy człow ieka“. Człowiek bez zdrowia, sam nieszczęśliwy, je st zarazem bezużytecznym człon­ kiem społeczeństw a i kraju, bo moc i obrona krajow a składa się z siły i mocy ludzi poszczególnych. K om isya edukacyjna stw ier­ dziła fakt, iż w spółczesne pokolenie je st daleko słabsze od dziadów swoich, a tłumaczyła to groźne zjawisko zaniedbaniem w ychow ania fizycznego i przestrzegała, że, jeżeli męskie w ychow anie nie zapo­ biegnie obniżaniu się stopnia siły w jednostkach, a tem samem w społeczeństwie, to potom ne pokolenia odniosą większą jeszcze szkodę. Zdrowie, siła i zręczność potrzebne są człowiekowi każde­ mu w każdym stanie przez całe życie. W ychow anie fizyczne w ska­ zane je st już przez samo praw o natury, która dala dzieciom nadzw y­

czaj ruchliw e usposobienie i nienasycone w t niem upodobanie. Nie

w olno sprzeciwiać się naturze, owej mistrzyni życia, owszem, trze­ ba jej przychodzić z pomocą. Zdrowie je st skarbem, a choroba, niemoc i słabość wielkiem nieszczęściem. Tych praw d młodzież nie pojm uje, bo nie rozumie, ja k to można chorowmć i być słabym, a nie pojmując tego, nie przykłada starań, aby utrzymać ciało w czer- stw ości i przy zdrowiu, ow szem z wTrodzoną a niekiedy wielką lekkom yślnością naraża się na u tratę zdrow ia i sił. W tem niedo- św iadczeniu ma przyjść jej z pomocą i radą w ychow anie fizyczne.

D la tych rozlicznych korzyści uw7ażała Komisya w ychowanie fizyczne w7ręcz za nieodzowny czynnik edukacyi narodowej i za­ opiekow ała się niem gorąco w szkole i poza szkołą. Komisya na­ kazała nauczycielom swoim stanowczo, kładąc nakaz ten w rzędzie najistotniejszych obowiązków7 nauczycielskich, łączyć nieprzerwanie z edukacyą m oralną edukacyę fizyczną. T ak miało być we w szyst­

kich szkołach, nie wyłączając parafialnych. Owszem, nauczyciel

parafialny miał w7ychow anie fizyczne otoczyć w yjątkow ą opieką, bo mieszkańcy w7si i m iasteczek mają powszechnie za mało dośw iad­ czenia w pielęgnow aniu zdrow ia dzieci swoich. Z uniesieniem w7ola Piramowdcz, że „nauczyciel, którego opatrzność dała dzieciom ludu za ojca i opiekuna, ma poczytywać i uznawać za istotną urzędu

(17)

swego powinność staranie około wzmocnienia zdrow ia i sił pow ie­ rzonej sobie młodzieży, około zachowania ich, ratow ania w przy­ padkach choroby i niem ocy“.

Poza szkołą działała Komisya w kierunku w ychow ania fizy­ cznego przez znanych nam już dyrektorów .

Pojmując rzecz zasadniczo i chcąc w ychow aniu fizycznemu stworzyć ja k najlepsze podstaw y, sięgnęła Kom isya do pierw szych przyczyn i zwróciła się z delikatną prośbą do rodziców. Rodzice sami powinni dać dzieciom jaknajłepsze podstaw y zdrow ia i siły „przez wstrzemięźliwość życia i cnotliwe obyczaje“. Chciała przez to powiedzieć Komisya, że przyczyny chorób dzieci sięgają często .daleko wstecz przed ich przyjściem na świat. Dalej pouczała Ko­

misya rodziców, jak pielęgnować dziecko w czasie jego najpier­ wszej młodości, ja k przez cały czas chodzenia do szkoły. Rozpisała się szczegółowo o odżywianiu, ubieraniu, mieszkaniu, o czystości i ochędóstwie, o wesołości i rześkości, o unikaniu gw ałtow nych wzruszeń i t. d. Szkoła dozorowała mieszkania uczniowskie i wcho­ dziła w przyjacielskie porozumienie z domem, gdy zachodziła po­ trzeba usunięcia czegoś, co zdrowiu szkodzi. Djurektorowie czu­ wali nad odżywianiem się uczniów, pieczy swej powierzonych, nad zachowaniem miary w jedzeniu i piciu, nad niezbędnem i wygodami, nad czystością, nad szanowaniem i wzmacnianiem zdrowia i t. d. 0 chorobie ucznia miał dyrektor odrazu zawiadomić szkołę.

Tyle robiła Komisya w sprawie w ychow ania fizycznego w do­ mu. Nierównie szersze pole działania miała w samej szkole. Ż ą­ dała od nauczyciela, aby uczniów swoich długo w zam kniętej sali szkolnej nie trzymał, owszem, często ich na świeże pow ietrze w y­ puszczał, a tymczasem salę przew ietrzał. Zalecała dawać młodzieży sposobność do ruchu na świeżem pow ietrzu, bo taki ruch służy jej zdrowiu i czyni ją ochotniejszą i świeższą do pracy umysłowej. Je­ żeli pora ku temu, nauka pow inna się odbywać przy otw artych oknach, a niektóre przedmioty, jak ogrodnictwo, rolnictwo, m ier­ nictwo, mają się w ykładać w ogrodzie lub w otw artem polu.

Młodzież ucząca się potrzebuje rozrywki. P raca jej musi być przeplatana zabawą i odpoczynkiem. System Komisyi był pod tym względem bardzo liberalny. Uczniowie, znajdujący w pracy rozryw ­ kę, umieją to doskonale ocenić, kochają i nauczyciela samego i szko­ łę i naukę, zachowują rześkość i pogodę umysłu. Komisya żądała od nauczycieli swoich, aby dawali uczniom czas do w ypoczynku 1 rozrywki pomiędzy godzinami nauki szkolnej, aby z nimi zawsze wesoło rozmawiali, aby w chwilach wolnych od nauki chodzili z nimi na przechadzki, wymyślali im gry i zabaw y i zachęcali ich

(18)

do nich. Komisya zalecaia nauczycielom uczyć młodzież śpiew a­ nia przystojnych a wesołych piosenek.

U staw y Komisyi w kładały na przełożonych szkół i grona na­ uczycielskie obowdązek ułożenia program u, w edług którego miały się w czasie oznaczonym a zwłaszcza po obiedzie i wieczorem, pod okiem dyrektorów , odbywać zabaw y i gry młodzieży.

Żądano też od nauczycieli, aby, utrzymując uczniów swych w powirinej podległości i uszanow aniu ku sobie, pozostawiali im zresztą przystojną wolność poznania się, mówienia i działania, a nie tłumili w nich m ęskości i przyrodzonej żywości.

Dalej przestrzegała Kom isya przed przeciążaniem pracą um y­ słu, a zwłaszcza pamięci ucznia, co je st również szkodliwe dla zdrow ia jak dla sam ego postępu w naukach. Sama, pow odow ana tymi względami, zredukow ała ilość godzin nauki obowiązkowej w tygodniu w szkołach wydziałowych i podw ydziałowych do dwu­ dziestu.

Jak dom tak i szkoła miały wymagać od uczniów porządku i ęzystości we w szystkiem i tłumić w ybuchy gniewu i wszelkiej n a­ miętności, szkodliwych zdrowiu.

Pielęgnując i rozw ijając zdrowie, pracow ał system jednocześnie nad wzmacnianiem sił, hartow aniem ciała i w yrabianiem w niem zwinności i obrotności. Polecając przeprow adzenie tej części edu­ kacyi fizycznej zgrom adzeniom nauczycielskim w granicach danych w arunków i okoliczności, Kom isya sama podała cały szereg środ­ ków, prow adzącycli do tego celu. Zalecała nauczycielom zwalcza­ nie u uczniów skłonności do gnuśnego leżenia, a zachęcanie ich do używ ania ruchu. N auczyciel miał dopilnować, aby młodzież szkolna już z n atu ry obdarzona ruchliwością,, miała zawsze sposobność do

zaspokojenia tej przyrodzonej potrzeby.

Do szeregu ćwiczeń i gier, mogących wyrobić siłę, zręczność, szybkość ciała, rozw inąć m ęstw o i odw agę, zaliczyła Komisya prze­ chadzki, bieganie do mety, jeżdżenie na koniu, pasow anie się, sko­ ki, obroty różne żołnierskie, pływ anie, dźwiganie ciężarów i t. p. T e w szystkie ćwiczenia miały się odbywać pod gołem niebem na świeżem pow ietrzu. Przy ćwiczeniach w jeździe konnej doradzała Kom isya jeżdżenie oklep i dosiadanie konia bez strzemion. Do bar­ dzo pospolitych ćw iczeń i zabaw należała gra w balon, czyli dużą piłkę, zręczne ciskanie kam ienia na wodę, potykanie się w palcaty, rozmierzanie ogrodów , pól i miejsc trudniejszych do przystępu, w ymierzanie i rozmierzanie miejsc na obóz i t. d. Nauczyciel para­ fialny miał między innem i zachęcać chłopców do żywego i śmiałego wchodzenia po drabinie na dachy do kominów, aby się przez to

(19)

stała nietylko zwinną, lecz z czasem zdatną do ratow ania domów swoich i bliźnich w czasie pożaru.

Szczególną w agę przyw iązyw ała Komisya do ćwiczeń, musztry, marszów i ruchów wojskowych. Spodziewano się po nich, że one uczynią młodzież narodow ą, mocną, zręczną i zdatną do usług krajowych na w ypadek wojny. Ćwiczeniom tym towarzyszyły pieśni żołnierskie. Przy w ykonyw aniu tych ćwiczeń uważano na to, aby się młodzież trzym ała prosto, aby następow ała mocno i pe­ wno i nabierała pełnej świadomości tego, co robi. Nauczyciele mieli wyznaczać dla tych ćwiczeń osobny czas. Celem zaszczepia­ nia ducha rycerskiego w młodzieży, pozwalano używać bębna, n a­ w et do daw ania znaku, że się nauka szkolna rozpoczyna lub kończy.

Ćwiczenia, gry i zabawy, odb\rwające się przy tłumnym udziale młodzieży, miały być bezw arunkow o ściśle dozorowane ze strony szkoły, czy to przez nauczycieli samych, czyli też przez dyrektorów . Chodziło nietylko o uchronienie młodzieży od nieszczęść, lecz tak­ że o spraw iedliwe i przyzwoite zachow anie się jednych względem drugich. D ozorujący nie mieli dopuszczać do żadnych zdrad, pod­ stępów, napastow ań, przew odzenia mocniejszych nad słabszymi, do okazywrania junactw a i zuchw alstw a. G dyby się coś podobne­ go wydarzyło, polecano ostre postępow anie, naw7et użycie suro­ wej kary.

Z drugiej strony uważano za rzecz wskazaną nie szczędzić pochwal i nagród dla mężniejszych, odważniejszych i dla zwycię­ żających w grach i ćwiczeniach. Rzetelnie zasłużeni mieli odbie­ rać należne im pochw ały lub nagrody w gałązkach lub wieńcach jaw nie przed wszystkimi bez poniżenia drugich, mogli stawać na czele drugich w7 podobnych rozrywkach. Rzeczą nauczyciela było zachęcić uczniów7, aby zwycięstw7o swego kolegi uczcili wierszem po­ chwalnym. Komisya obiecywała sobie napewmo, że „tak nierozdziel- nie idąc związkiem edukacya m oralna z edukacyą fizyczną, będą zdolne dać społeczności człowieka“, a „ojczyźnie dobrego obyw atela“.

G dy uczeń, mimo całej opieki około jego zdrowia, zachorował, to i w tedy nie przestaw ał być przedmiotem troski szkoły, zastępu­ jącej mu nieobecnych lub bezradnych rodziców7, a będącej jego najlepszą przyjaciółką. Zawiadom iona o chorobie ucznia, zarządzała szkoła w razie potrzeby, n. p. w7 braku całkowitej lub umiejętnej opieki rodziców7 lub krew nych, co uznała za wskazane, a czego dyrektor ucznia musiał dopilnować, żeby było w ykonane. O dnoś­ ne przepisy i instrukcye tchną głęboką miłością, godną naśla­ dowania .

(20)

2 4 0 S Y S T E M D Y D A K T Y C Z N O -P E D A G O G IC Z N Y KOM . E D U K . N A R:

Komisya edukacyjna zapew niła wychow aniu fizycznemu w szkole takie warunki, iż w ychow anek w ynosił dla życia bardzo wiele p ra­ ktycznego doświadczenia. A by te zdobycze uzupełnić i uczynić je trw ałą własnością uczniów na całe życie, Komisya w prowadziła do planu naukow ego szkół swoich w ykład hygieny, czyli nauki o zdrowiu. Uczono jej naw et w szkołach parafialnych.

Dobiegliśmy do mety. Roztoczył się przed naszemi oczyma wielki obraz systemu edukacyjnego Komisyi narodow ej w trzech swoich rozgałęzieniach. T eraz możemy mu się przypatrzyć i oce­

nić jego w artość. '

W szelakie dzieło ludzkie ma swoje w ady i braki. Nie je st bez nich i system w ychowania Komisyi narodowej. W łożyw szy na szkoły główne wielki ciężar adrąinistrow ania i dozorow ania szkół średnich na ogromnych obszarach, odryw ał je od właściwego ich celu, t. j. od pielęgnowania nauki. W dziedzinie w ychow ania in­ telektualnego program nauk szkół wydziałowych i podw ydziałowych był w pewnych kierunkach za szczupły. Odnosi się to w szczegól­ ności do nauk historycznych. Dość wspomnieć, że nie w ykładano obowiązkowo historyi średniowiecznej ani nowożytnej. L ektura doryw cza nie była w stanie zastąpić regularnego wykładu. Były wadliwości i w porządku w ykładanych przedmiotów. Na dow ód przytoczę słuszną uwagę profesora fizyki szkoły podwydziałowej płockiej, zapisaną w raporcie z r. 1786. P raktyka szkolna pouczyła go, że botanika pow inna poprzedzać ogrodnictwo i rolnictwo. W ykład o kopalnych również powinien iść przed nauką o rolnic­ twie. Przez to ubyłoby nauczycielom i uczącym się pracy, a zy­ skałoby się wiele na czasie. O drobniejszych usterkach nie w spo­ minamy. Inne braki, które systemowi w praktyce tow arzyszyły, nie tkw iły w jego istocie, ale były spowodow ane okolicznościami zewnętrznemi. Nie w ykształciwszy własnych, musiała Kom isya brać z początku profesorów dawnych, z których wielu skrycie lub jaw nie zwalczało nowy system. Ci zaś nauczyciele, którzy wo­ bec reform y zajęli życzliwe stanowisko, stanąw szy wobec now ego planu i nowych zadań pedagogicznych, udarem niali przez pew ien czas zam iary Komisyi przez brak przygotow ania do w ykładania now ych nauk i stosow ania now ych metod. T o wszystko było po­ w odem nieufności a naw et niechęci do nowego system u i to w a­ rzyszących im głośnych skarg i naw oływ ań o pow rót do dawnego, jezuickiego sposobu uczenia. O sile oporu świadczy bodaj ta oko­

liczność, że stara zapleśniała gram atyka łacińska Em anuela A lw ara miała, mimo gram atyki Kopczyńskiego, przepisanej na szkoły w y­ działowe i podwydziałowe, za czasów Komisyi aż 20 wydań.

(21)

Naj-większd opozycya przeciw nowemu systemowi szerzyła się w połu­ dniowo-wschodnich wydziałach szkolnych. Komisya edukacyjna nie cofała się jednak wobec trudności, owszem, „widząc całą napraw y Rzeczypospolitej nadzieję w edukacyi m łodzieży“, obracała i wy­ tężała wszystkie siły „przeciw powodzi przeszkód“ i z godną wiel­ kiej spraw y w ytrw ałością zwalczała przesądy, usuw ała uprzedzenia i prostow ała błędy zapom ocą okólników, a głównie przez w izyta­ torów swoich.

System musiał sobie mimo wszystko jednać zw olenników i pozyskał ostatecznie nietylko ogólne uznanie społeczeństw a polskiego, lecz także zagranicy, dzięki rozlicznym swoim w ybitnym zaletom, dla których i dziś jeszcze po przeszło stu latach nie stra­ cił z wielu w zględów na aktualności.

Po zajęciu części Polski przez Prusy, badali system edukacyj­ ny Komisyi w r. 1800 i 1802 z polecenia rządu swego dwaj tego czasu najtężsi pedagogow ie pruscy, M eierotto i Gedike. Z notatek wizytacyjnych korzystał prezydent P rus południowych W . de K le­ witz w raporcie swym, w ydańym w r. 1805 po niemiecku i po polsku. „Zastano — pisze Klewitz — przedziwne praw a rządu pol­ skiego w urządzeniu szkół w latach 1783 i 1790“. ...„E dukacya ściągała się do oświecenia rozumu, moralności i praktycznej religii, zręczności i wzmocnienia sił ciała, do ochędóstw a domowego i po­ rządku. Nauka zmierzała do myślenia z siebie, praktycznego uży­ cia wiadomości i sposobności w yrażenia onycliże już na piśmie, już ustnie. Miejskie i wiejskie szkoły miały za cel oświecenie ludu, wykładano mu jego powinności, zatrudnienia i zabaw y życia niż­ szych stanów , uczono pisania i czytania, praktycznych wiadomości, dietetyki, krajow ego gospodarstw a, sposobu leczenia bydła, dawano w yobrażenia miejskiego przemysłu, usiłowano nakoniec hartow ać ciało i do pracow itości przyzwyczajać. Edukacya dziewcząt miała za cel ukształcić je na dobre żony, matki i gospodynie“. „Któryż nowy rząd—woła Klewitz za M eierottem i Gedikem—nie chciałby się chętnie do nich przychylić“? C harakterystyka i ocena pow yż­ sza system u edukacyjnego Komisyi je st rów nie zwięzła ja k trafna i sprawiedliwa. A dodajmy, że nie pochodzi ona od naszych przy­ jaciół. P rezydent Klewitz pominął jednak w raporcie swoim nie­ jedno, co go, jako Prusaka, nie interesow ało, a co przecież należy

do ogólnej charakterystyki i oceny systemu.

Nigdzie dotąd i nigdy w Polsce system wychowawczy nie był tak na w skroś i tak wybitnie narodowym, ja k za czasów Komisyi. Zrodziła go i w ypielęgnow ała i prow adziła w życie żywa, głęboka miłość ojczyzny i nieusypiająca troskliwość o jej całość i dobro.

(22)

2 4 2 S Y S T E M D Y D A K T Y C Z N O -P E D A G O G IC Z N Y KOM . E D U K . N A R .

Nosił nazwę system u edukacyi narodow ej, ale miał ją nie dla czczej chwały, lecz całkiem zasłużenie, bo był narodow ym i w całej swej istocie i we wszystkich swych rozgałęzieniach i we wszystkich swych szczegółowych celach i środkach. O to co mówi o zamiarach i za­ mysłach Komisyi główny i gruntow ny ich znawca Piramowicz: „W szystkie ustaw y Komisyi, w szystkie ułożenia i przepisy około edukacyi natchnione są od ducha miłości ku ojczyźnie i społeczno­ ści ludzkiej, kierow ane przeporną nad wszelką okoliczność roztro­ pnością, w szystkie wzniecają nadzieję opatrzenia dobrych tejże ojczyzny synów “. Ramionami system ogarniał i przytulał do siebie całą młodzież narodow ą, okazując bogatymi i najuboższym jednaką żyw ą życzliwość i jednaką gorącą miłość. Jest to w systemie rys bardzo ważny. Komisya edukacyjna poraź pierw szy w Polsce pod­ jęła kw estyę ośw iaty ludu i odrazu określiła ją należ3mie. „Nie- masz innego sposobu wypro^wadzenia ludzi z ciemności i błędu, z pochodzących najwięcej z tego źródła w ad i w ystępków , jako now e pokolenia zaraz w początkach ich życia oświecić, drogę im cnoty okazywać, a czynną edukacya serca do zamiłowania pow in­

ności ukształcać i do w3"konania obowiązków santym skutkiem

i zwyczajem w praw iać“. Pod pattyotycznem ciepłem S3'stem u dojrze­

wali w szkołach Komis3’i b o h atersc3T żołnierze 1794 r. i walecz­ ne pułki legionistów, które poniosty w ofierze dla ojcz3rzny mienie,

krew i życie.

Pow odow ana tą samą miłością ojczyzny, zajęła się Komisya^

znów poraź pierw szy w Polsce w3rchowaniem kobiet. Już tyle

raz3r pow ołany kom entator zam iarów Komis3o, X. Grzegorz P iram o­ wicz, mówi o tem tak: „Któż nie widzi niepodobieństw a dojścia celu w ychow ania i W3rstaw ienia d o b a c h S37nów ojczyzny i ludzi cnotliwych bez w3rchowania tej pici, która społeczności daje matki, małżonki i panie, w której ręku je st pierw sze a w cale Ż3Tcie wpty- wające utw orzenia serca, skłonności i charakteru dzieci, która tak wiele ma z daru opatrzności sobie uŻ37czon3’-ch, od najczystszej cnoty nieoddziehrych, sposobów w ładania untysłem i sercem ludzi“? Ko-

mis3ra projektow ała naw et utw orzenie osobnego pahyotycznego

T ow arz3'stw a najznakomitsz3rcli pań, któreby w3Tkon3rwały ściślej­

szy dozór nad edukacyą dziewcząt po pens3Tach.

P an Bóg nie pozwolił nam ziścić w całości zamiarów Komisyi? ale praca jej i tak nie była bezskuteczna, bo naucz3Tła nas bronić czci narodow ej i stała się na przyszłość w zorem godnym naślado­ w ania i nieprzebranem źródłem szczytnych haseł narodowych. Nie

uratow ała nas od politycznej zagład3T ani Komisys, ani K onstytucys

(23)

za późno. Nie ociągajmy się z n apraw ą tego, co napraw y potrze­ buje.

U narodow iw szy cały system, uczyniła Komisya język macie­ rzysty organem w ykładow ym dla w szystkich przedm iotów bez w y­ jątku. Jest to niepospolita jej zasługa. Język polski poraź pier­ wszy przychodzi w szkole do całej pełni swoich praw , kształci się przez to samo, że je st organem wykładowym, a nadto do­ znaje osobnej opieki na rów ni z łaciną. Owszem Komisya pow ie­ działa w Ustawach: „Umiejętność języka polskiego je st sam a przez się dla Polaka celem nauki je g o “, a język łaciński tylko „środkiem i drogą“. Do języka w ykładanego musiały się dostosować pod­ ręczniki szkolne. System ow i Komisyi należy się zasługa stw orze­ nia pierwszych polskich podręczników, zasługa tem większa, iż dla całego szeregu nauk trzeba było tworzyć now ą z gruntu term ino­ logię.

Był przy tem system edukacyjny Komisyi systemem zupeł­ nym, na wszystkie strony zaokrąglonym. W równej mierze uwzglę­ dniał wszystkie gałęzie edukacyi publicznej, żadnej nie protegując przed innemi, żadnej nie zaniedbując na korzyść innych. Edukacya intelektualna z m oralną i fizyczną zespoliły się jako w spółrzędne czynniki wychowania, w jeden harmonijny organizm edukacyjny, wspierając się nawzajem i zdążając do jednego celu. W tym p un­ kcie prześcignął system edukacyjny wszystkie dawniejsze system y i przyśw ieca dzisiejszjrm jeszcze, jako niedościgły wzór.

Nad szkołami i młodzieżą szkolną, nad całą pracą edukacyjną, rozpiął system pogodne, błękitne niebo i zawiesił na niem zawsze uśmiechnięte słońce, połączył nauczycieli, uczniów, dom rodziciel­ ski, dobrodziejów edukacyi i w szystkich około niej zasłużonych i za­ sługujących się, serdecznem węzłem miłości, zmarłych dobrodziejów, pamięć obchodził dorocznym aniwersarzem, szerzył swobodę myśli, niezawisłość zdania i pewność siebie bez naruszania karności szkolnej, darzył szczęściem doczesnem i wiecznem jednostki, sło­ dził pracę i tru d niezachw ianą w iarą w owoce, utrzym ymał ścisły kontakt z życiem jednostki, społeczeństw a i narodu, oraz jego po­ trzebami i naginał się do nich we wszystkich swoich szczegółowych celach i środkach. Był więc system Komisyi z jednej strony reali­ stycznym i utylitarystycznym , ale z drugiej strony w ysuw ał obok uszczęśliwiającej użyteczności obyczajowy idealizm cnoty i obo­ wiązkowości, staw iał poza i ponad doczesną, jako ostatni cel w y­

chowania, wieczną szczęśliwość, opromieniał ut3iitaryzm gorącą mi­

łością ojczyzny i niekłam aną miłością bliźniego. Musimy zatem system edukacyjny Komisyi określić jako realistyczno-idealistyczny.

(24)

2 4 4 S Y S T E M D Y D A K T Y C Z N O -P E D A G O G IC Z N Y K O M . E D U K . N A R.

Badając system edukacyjny, oparła się Komisya przedew szyst­ kiem silnie na tradycyach i doświadczeniu pedagogicznem krajo- wem. W pracach jej brali najczynniejszy udział między innymi dwaj najwybitniejsi pedagogow ie dwóch najruchliw szych zgromadzeń zakonnych, eksjezuita X. G rzegorz Piramowicz i pijar X. A ntoni Popław ski. Przez nich przedewszystkiem dostało się do systemu edukacyjnego Komisyi odrazu to wszystko, co długoletnia praktyka pedagogiczna obu tych zakonów miała najlepszego. A le pomiędzy systemem jezuickim i pijarskim, chociaż przez K onarskiego zrefor­ mowanym, a systemem Komisyi je st tak zasadnicza, ogrom na róż­ nica, że ten ostatni musi wobec tamtych uchodzić za dzieło ory­ ginalne.

Komisya szukała św iatła i uzasadnienia swych w łasnych po­ m ysłów także w literaturze i praktyce pedagogicznej zagranicznej, ale zabierała stam tąd z całą rozw agą i zawsze bacznym krytycyz­ mem tylko to, co się do jej celów dostroić i zastosować dało.

O to co ona sama o sobie głosi: „Idąc środkiem między ślepem do starych obyczajów przywiązaniem, a niebezpiecznem nowości chwy­ taniem, nie ustępując od żywości w działaniu, a nie wpadając w nie- rozmvślną skwapliwość, zewsząd potrzebne światła z pew nością za­ bierać a n a d o ś w i a d c z e n i u , n a p o z n a n i u d z i e c i ę c i a i c z ł o w i e k a w s z y s t k o z a s a d a ć m i e l i ś m y s o b i e z a p o w i n n o ś ć “.

T a skwapliw a przezorność Komisyi w budow aniu system u, da się z całą łatw ością i na całej linii stwierdzić we wszystkich trzech jego rozgałęzieniach.

W iele stycznych cech ma system Komisyi z systemem peda­ gogicznym Johna L ocke’a (1632— 1704). Uwzględnianie i rozw i­ janie indywidualności wychowanka, troskliwa opieka nad utrzym a­ niem zdrow ia i rozwojem sił i zręczności, rozbudzanie i w yzyski­ wanie zdrowej ambicyi dla celów wychowawczych, dostrojenie pla­ nu naukow ego do potrzeb życia, przesunięcie nauki języka grec­ kiego do uniw ersytetów , oto niecały jeszcze szereg w spólnych ry ­ sów obu systemów, ale obok tego są zasadnicze różnice. Locke oświadczył się za edukacya pryw atną, Komisya zganiła ją w spo­ sób stanowczy i w ybrała publiczną. System L ocke’a uwzględniał stosunki arystokratyczne, system Komisyi naginał się i stosow ał do w szystkich w arstw społecznych. Komisya kształciła i w ycho­ wywała swego ucznia nietylko jak Locke dla niego samego, lecz w równej mierze i dla dobra innych i ojczyzny. W ychow anek L ocke’a stawał się raczej kosmopolitą, uczeń Komisyi miał być wzorowym obyw atelem Polakiem.

(25)

Z ależny od L ocke’a, a przecież z wielu w zględów tak orygi­ nalny, przedew szystkiem tak świeży i tak porywający, Jean Jacque Rousseau (1712— 1768), był przedm iotem pilnych studjarw K om isji, które niew ątpliw ie nie pozostały bez skutku. M etodyczna ścisłość w stosowaniu podstaw ow ych zasad system u we wszystkich jego szczegółach, gruntow na znajomość, uznanie i poznawanie natury dziecka a zatem uwzględnienie w edukacja ni ezmiennych praw p sjr- chologicznjTch, traktow anie w ychow anka z miłością, nietłum ienie jego przjmodzonej ruchliwości, wesołości i swobody, racyonalne traktow anie edukacja fizj7cznej, oto kilka bardzo ważnjmh wspól- nj”ch znamion w sj^stemach Komisja i R ousseau’a. Pozatem je d ­ nak dzielą je zasadnicze różnice. N aturalistyczny system Rous- seau'a stw arzał dla edukacja wiele takich warunków, które w rzeczy­ wistości albo nie istnialją albo w jTtw arzałjT trudności nie dające się

pokonać. W swjmi naturalistycznym fanatyzmie wychow ywał

Rousseau nie przjrszłjmh członków kulturalnej społeczności, lecz ludzi naturją rodzaj dzikich. Zupełnie przeciwnie postępow ała Ko­ misya, bo, kształcąc i wychowując dzieci, zawsze pam iętała o tem, abjr je przjTgotować jaknajlepiej na pożjUeczne jednostki społeczne,

z którem iby wszjTstkim było dobrze. R ousseau w błędnem pojm o­

waniu wolności, wyjmuje w ychow anka swego z pod wszelkiej za­ leżności i zwalnia go od obowiązku słuchania. T ę zasadę odrzu­ ciła Komisj^a z całą stanowczością. Pośw ięciw szy pracę swą spo­ łeczeństw u, które brakiem karności zaprzepaściło już spory szmat ziemi ojczj'Stej i uroniło wiele ze swej wolności, a pragnąc uszczę­ śliwić naród przez dobrą edukacyę, musiała KomisjTa wytężjm wszy­ stkie swoje usiłowania, aby w młodzieży szkolnej zaszczepić głę­ bokie poczucie karności, musiała więc R ousseau’a, jako pod tjnn względem złego doradcę, oddalić. Francuski filozof-pedagog wy- kluczjd z edukacja religię, Komisjra przeciwnie oparła całą gałęź w ychow ania objmzajowego na religii, jako na najpewniejszjun fun­ damencie. W ychodząc z błędnej antyreligijnej zasady, że dziecko je s t z n atm y dobre, stw órzjr? R ousseau całkiem fałszjrwy sjrstem w ychow ania moralnego. S jTstem edukacja moralnej Komisja je st wrręcz wzorowy. W jm howawcą system u R ousseau’a był ochmistrz a wjmhowankiem tylko jednostka, Komisjai objęła swoim sjTstemem szkołją w któ rjTch się jednocześnie nie jednostki, ale całe szeregi jed n o stek kształciły i w j7chow j7wały.

Na gruncie teorjń R ousseau’a w jnosła w Niemczech t. z. szko­ ła eudajm onistyczna czyli filantropinistyczna, której tw órcą był Basedow (1723— 1790), a młodszjani przedstawicielami Salzmann (1744— 1811) i Campe (1746— 1818). Rzecz dziwna, że w7 pismach

Cytaty

Powiązane dokumenty

We współczesnych definicjach słownikowych bezpieczeństwo jest określane jako: stan nie- zagrożenia 26 ; stan, który daje poczucie pewności i gwarancję jego zachowania oraz szansę

Jeśli nie masz kłopotów przejdź dalej, jeśli są problemy to pytaj i wykonaj więcej przykładów. Tak samo możesz postąpić ze

Jeżeli nałożymy na całość to wykres funkcji poniżej osi „zawija” się symetrycznie ponad oś tak jak pokazuje to poniższy 1-szy wykres.. Interesujący jest przypadek gdy

Do dalszych rozważań wystarczy rozróżnić instrumentalizację służącą osią- ganiu stanów rzeczy, które są wartościami właśnie tego, a nie innego systemu prawa,

Historically, the ‘dawn of space age’ began in 1946 in the after- math of World War II when the US Air Force leaders decided to lay a foundation for future space

cierpieć trzydziestoletnie wspaniałe konanie z miłości... Kościółek ten, jak tyle innych w Hiszpanii dawnej wiary zabytków, dziś leży w gruzach, ale posąg

A ray parallel to the axis that enters the lens at some distance from the axis will meet the axis at some distance from the focal point, toward the observer.. For a ray that meets

Przedmiotem prezentowanych rozważań jest kwestia rozwoju refleksji etycznej nad tytułowym rozwojem cywilizacji współczesnej jako źródłem generowania zagrożeń globalnych, a