• Nie Znaleziono Wyników

Człowiek istota nieznana

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Człowiek istota nieznana"

Copied!
290
0
0

Pełen tekst

(1)

DR ALEXIS CARREL

LAUREAT NOBLA

CZŁOWIEK

ISTOTA N I E Z N A N A

P R Z E Ł O Ż Y Ł

RYSZARD ŚWIĘTOCHOWSKI

N A K Ł A D E M W Y D A W N IC T W A „ B IB L IO T E K I W IE D Z Y « T R Z A S K A , E V E R T i M IC H A L S K I S. A. W A R S Z A W A

(2)

Alexis Carrel

(3)
(4)

DRUKARNIA NARODOW A W KRAKOWIE

(5)

. . - ł ' \

S P I S R Z E C Z Y }

; / . y ’ S u .

P r z e d m o w a ... . ,ć: ' . X I R o z d z i a ł p ie r w s z y

O PO TR ZEBIE POZNANIA SAMEGO S IE B IE . I. Nauka o istotach żyw ych rozwijała się wolniej niż

nauka o materii martwej. — Nieznajomość samego s i e b i e ... 1 II. Nieznajomość samych siebie zawdzięczam y try­

bowi życia naszych przodków, złożoności istoty ludz­

kiej i strukturze naszego u m y s ł u ... 4 III. Sposoby, jakimi nauki mechaniczne, chemiczne i fi­

zyczne przekształciły nasze ś r o d o w isk o ... 8 IV. Cóż z tego wynika dla nas? ... 13

V. Przekształcenia środowiska są szkodliwe, ponieważ dokonano ich bez znajomości naszej natury . . . 18 VI. Potrzeba praktyczna poznania c z ło w ie k a ... 22

R o z d z ia ł d r u g i N A U K A O CZŁOW IEKU.

I. Potrzeba wyboru w mnogości różnorodnych danych, które posiadam y o sobie sam ych. — Pojęcie em pi­

ryczne B rid gm an a.— Jego zastosowanie do istot żyw ych. — Pojęcia biologiczne. — Mieszanina pojęć różnych nauk. — Eliminacja z system ów filozoficz­

nych i naukowych — iluzyj i błędów. — Rola przy­

puszczeń ... 24 II. Trzeba koniecznie zrobić inwentarz c a łk o w ity .—

Żadna strona człowieka nie powinna być uprzywi­

lejowana. — N ależy unikać przyznawania przesad­

nej doniosłości pewnej części kosztem innych. — Nie ograniczać się do tego, co jest proste. — Nie usuwać tego, co jest niewytłum aczalne. — Metodę naukową

(6)

VI C złow iek — isto ta nieznana

S tr.

należy stosować na całej r o z c i ą g ł o ś c i i s t o t y lu d z ­ k ie j ... 29 III. T r z e b a r o z w in ą ć prawdziwą naukę o człow iek u .—

Niezbędniejsza jest ona od nauk mechanicznych, fizycznych i chemicznych. — Jej charakter anali­

tyczny i s y n t e t y c z n y ... 34 IV. Dla analizy człowieka potrzebne są wielorakie m e­

tody. — W łaśnie te m etody dokonały podziału czło­

wieka na części. — Specjaliści. — Związanez nimi nie­

bezpieczeństwo. — Podział nieograniczony przed­

miotu. — Potrzeba uczonych nie wyspecjalizowanych.

Jak ulepszyć wyniki poszukiwań. — Zmniejszenie liczby uczonych i zapewnienie warunków sprzyja­

jących twórczości intelektualnej... 36 V. Obserwacje i doświadczenie w nauce o człowieku. —

Trudność doświadczeń porównawczych. — Pow ol­

ność wyników. — Posługiwanie się zwierzętami. — Doświadczenia czynione na zwierzętach o wyższej inteligencji. — Organizowanie doświadczeń długotrwa­

ły ch ... 41 VI. Odtworzenie isto ty ludzkiej. — Fragment każdy w i­

nien być rozważany w związku z całością. — Cechy charakterystyczne syntezy pożytecznej... 45

R o z d z ia ł t r z e c i

CIAŁO I CZYNNOŚCI FIZJOLOGICZNE.

I. Człowiek. — Dwie jego strony. — Podbudowa cie­

lesna i czynności ludzkie... 48 IŁ Rozm iary i kształt ciała... 49 III. Powierzchnie ciała: zewnętrzna i wewnętrzna. . . 53

IV. Budowa ciała wewnętrzna. — Komórki i ich skupie­

nia. — Ich struktura. — Różne rasy komórek. . . 57 V. Krew i środowisko wewnętrzne... 63 V I. Odżywianie tkanek. — W ym iany chemiczne. . . . 66 V II. Obieg krwi, płuca i nerki... 68 V III.Stosunk i chemiczne ciała ze światem zewnętrznym. 70

IX . Czynności płciowe i rozród... 73 X . Stosunki fizyczne ciała ze światem zewnętrznym . —

Układ nerwowy świadom y. — Układ szkieletowy i m ięśniow y... 76 X I. System nerwowy współczulny. — Życie nieświadome

narządów ... 82 X II. Złożoność i prostota ciała. — Granice- anatom iczne

(7)

S tr.

i granice fizjologiczne narządów. — Jednorodność fi­

zjologiczna i różnorodność a n a to m ic zn a ... 85 X II I . Sposób zorganizowania ciała. — Analogia mechanicz­

na. A ntytezy. Konieczność trzymania s í q danych bezpośrednich obserwacji. — Okolice nieznane. . . 88 X IV . Kruchość i w ytrzym ałość ciała. — Milczenie ciała

w stanie zdrowia. — Stany pośrednie między chorobą a z d r o w ie m ... 90 X V . Choroby zakaźne i choroby zwyrodnienia . . . . 93

R o z d z i a ł c z w a r t y CZYNNOŚCI UMYSŁOWE

I. Pojęcie empiryczne świadomości. — Dusza i ciało. — Zagadnienia pozbawione sensu. — Introspekcja i badanie zachowania się ... 97 II. Czynności umysłowe. — Pewność naukowa. — In­

tu ic ja .— Jasnowidzenie i t e l e p a t i a ... 100 III. Czynności uczuciowe i moralne. — Uczucia i m eta­

bolizm. — Temperament. — Charakter wrodzony czynności moralnych. — Metody badania zmysłu moralnego. — Piękność m o ra ln a ... 104 IV. Zmysł estetyczny. — Zanik aktywności estetycznej

w życiu nowoczesnym. — Sztuka ludowa. Piękno 108 V. A ktywność m istyczna. — Metody m istyki. — Po­

jęcie empiryczne doświadczenia m istycznego . . . 111 V I. Związki m iędzy działaniami świadomości. — Inte­

ligencja i zm ysł moralny. — Jednostki dysharmo- n i j n e ... 114 V II. Związki działań um ysłowych i fizjologicznych. —

W pływ gruczołów na umysł. — Człowiek myśli mózgiem i wszystkim i n a r z ą d a m i... 117 V III. W pływ czynności um ysłowych na organy. — Życie

nowoczesne a zdrowie. — Stany m istyczne i czyn­

ności nerwowe. — Modlitwa. — Cudowne uzdro­

wienia... 120 IX . W pływ środowiska społecznego na inteligencję, zmysł

estetyczny, zm ysł moralny i zm ysł religijny. — W strzymanie rozwoju świadomości . . . 125 X . Choroby umysłowe. — Słabi na umyśle, obłąkani

i przestępcy. — Nasza nieznajomość chorób um ysło­

wych. — Dziedziczność i środowisko. — Słabość umysłu u psów. — Życie nowoczesne i zdrowie psy­

chiczne . ... 129

(8)

V III C złow iek — isto ta nieznana

Str.

R o z d z ia ł p i ą t y CZAS W E W N Ę T R Z N Y

I. Trwanie. — Pomiar przez czas słoneczny < — Roz­

ciągłość rzeczy w przestrzeni i czasie. — Czas m ate­

m atyczny. — Pojęcie empiryczne czasu fizycznego . 134 II. Definicja czasu wewnętrznego. — Czas fizjologiczny

i czas psychologiczny. — Miara czasu fizjologicznego 137 III. Cechy czasu fizjologicznego. — Jego nieregular-

ność. — Jego n ie o d w r a c a ln o ś ć ... 142 IV. Istota czasu fizjologicznego. — Zmiany, którym

ulegają komórki żyjące w środowisku ograniczo­

nym . — Stopniowe starzenie się tkanek i środowiska w ew n ętrzn eg o ... 145 V. Długowieczność. — Czy można przedłużyć życie? —

Czy to jest p o ż ą d a n e ? ... 149 V I. Odmłodzenie sztuczne. — Próby odmładzania. —

Czy odmłodzenie jest m o ż liw e ? ... 152 V II. Pojęcie empiryczne o czasie wewnętrznym . — W ar­

tość realna czasu fizycznego podczas dzieciństwa i podczas s t a r o ś c i... 155 V III. Zużytkowanie pojęcia czasu wewnętrznego. —

Trwanie człowieka i cywilizacji. — W iek fizjologiczny i je d n o s t k a ... 157 IX . R ytm czasu fizjologicznego i sztuczna modyfikacja

istot lu d z k ic h ... 159 R o z d z i a ł s z ó s t y

CZYNNOŚCI PRZYSTOSOW ANIA

I. Czynności p r z y s t o s o w a n ia ... 162 II. Przystosowanie wewnętrzno-organiczne. — Regu­

lacja autom atyczna składu krwi i soków ustrojo­

wych ... 163 III. Korelacje organiczne. — Strona teleologiczna zja­

w isk a ... 166 IV. Regeneracja t k a n e k ... 168 V. Chirurgia i zjawiska p r z y sto so w a w c z e ... 171 V I. Choroby. — Znamiona choroby. — Odporność na­

turalna na choroby. — Odporność nabyta . . . . 173 V II. Choroby bakterialne. — Choroby zwyrodniające

i zjawiska adaptacyjne. — Choroby, na które orga­

nizm nie reaguje. — Zdrowie sztuczne i zdrowie n a tu r a ln e ... 177

(9)

V III. Przystosowanie pozaorganiczne. — Przystosowanie do warunków fizycznych środow iska...

IX . Zmiany trwałe ciała i świadomości, wywołane przez p r z y s to s o w a n ie ...

X . Przystosowanie do środowiska społecznego przez wysiłek, przez ucieczkę. — Brak przystosowania . X I. Cechy czynności przystosowawczych. — Zasada

Le Chateliera i stałość wewnętrzna ciała. — Prawo w y siłk u ...

X II. Zniszczenie większości funkcji przystosowawczych przez cywilizację w sp ó łczesn ą ...

X III. Konieczność działania czynności przystosowaw­

czych dla rozwoju i doskonalenia się istot ludzkich X IV . Znaczenie przystosowania. — Jego zastosowania

praktyczne ...

R o z d z i a ł s ió d m y JE D N O STK A

I. Istota ludzka i jednostka. — Spór realistów i nomina­

listów. — Pomieszanie sym bolów i faktów kon­

kretnych ...

II. Indywidualność tkankowa i sokoustrojowa . . . . III. Indywidualność psychologiczna. — Cechy tworzące

o s o b o w o ś ć ...

IV. Indywidualność choroby. — Medycyna i rzeczy­

wistość Idei O g ó ln y c h ...

V. Pochodzenie indywidualności. — Spór genetyków i behaviorystów. — W zględna doniosłość dziedzicz­

ności i rozwoju. — W pływ czynników dziedzicz­

nych na je d n o stk ę ...

V I. W pływ rozwoju na jednostkę. — Zmiany w działaniu tego czynnika zależnie od cech im m anentnych jed­

nostki ...

V II. Granice jednostki w przestrzeni. — Granice anato­

miczne i psychologiczne. — Rozszerzenie jednostki poza granice a n a t o m ic z n e ... ....

V III. Granice jednostki w czasie. — Związki ciała i świa­

domości z przeszłością i przyszłością...

IX . Jed n ostk a...

X . Człowiek jest zarazem istotą ludzką i jednostką. — I realizm i nominalizm są n i e z b ę d n e ...

X I. Znaczenie praktyczne wiedzy o sobie samych . .

S u - .

179 182 185

188 191 194 197

199 200

204 208

211

214

217 221 224 227 230

(10)

X C złow iek — isto ta n ieznan a

Sur.

R o z d z ia ł ó s m y O DBUDOW A CZŁOWIEKA

I. Czy wiedza o człowieku może doprowadzić do jego

o d n o w y ? ... 232

II. Konieczność zm iany orientacji intelektualnej. — Pomyłka Odrodzenia. — Pierwszeństwo materii i pierwszeństwo c z ł o w i e k a ... 235

III. Jak spożytkować wiedze o sobie. — Jak zbudować syntezy. — Czy uczony zdołałby zdobyć takie m nó­ stwo w ia d o m o śc i? ... 238

IV. O instytucjach koniecznych dla nauki o człowieku 242 V. Odbudowa człowieka według praw jego natury. — Konieczność jednoczesnego działania na jednostkę i na jej ś r o d o w is k o ... 247

V I. W ybór jednostek. — K lasy biologiczne i społeczne 250 V II. Budowanie elity. — Eugenika dobrowolna. — Ary­ stokracja dziedziczna... 252

V III. Czynniki fizyczne i chemiczne w formowaniu jed­ nostki ... 256

IX . Czynniki f iz j o lo g ic z n e ... 258

X . Czynniki p s y c h o lo g ic z n e ... 261

X I. Z d r o w i e ... 263

X II. Rozwijanie sie o s o b o w o ś c i... 266

X III. W szechświat ludzki . ... 270

X IV . Odbudowa czło w iek a ... 271

(11)

P iszący tę książkę nie je s t filozofem. J e s t ty lk o i po p ro stu p raco w n ikiem n au k o w y m . W iększą część życia spędził w pracow n iach n a b a d a n iu is to t ży jący ch . A po ­ z o stałą część — n a obserw ow aniu ludzi w świecie szerokim i n a p ró b ac h zrozum ienia ich. Z atem nie rości p re te n sji do pojm o w an ia rzeczy, k tó re z n a jd u ją się poza obrębem spo­

strzeżeń naukow ych.

S ta ra ł się w tej książce w y raźn ie rozróżniać w iadom e od dopuszczalnego. I uzn aw ać istn ien ie niew iadom ego i niepoznaw alnego. I s to tę lu d zk ą ro p a try w a ł ja k o sum ę spo­

strzeżeń i dośw iadczeń we w szy stk ich czasach i we w szy st­

kich k ra ja c h . Lecz to , co opisał, w idział osobiście, albo też wie bezpośrednio od ludzi, z k tó ry m i w spółpracow ał. M iał szczęście zn ajd o w ać się w w a ru n k a c h po zw alający ch na b ad an ie, — bez w ysiłku an i zasługi z jego s tro n y — prze­

jaw ów życia w ich niepokojącej zawiłości. Mógł obserw o­

w ać praw ie w szy stk ie form y działalności ludzkiej. P o zn ał w ielkich i m ały ch , zdrow ych i chorych, uczonych i n ieu ­ ków , n iedo ro zw in ięty ch um ysłow o, w ariató w , przem y śln y ch z b ro d n iarzy . O dw iedzał chłopów , pro letariu szów , u rzę d n i­

ków , aferzystów , sk lep ik arzy , polityk ó w , żołnierzy, p rofe­

sorów, w ychow aw ców , księży, a ry sto k ra tó w , m ieszczan.

P rz y p a d e k po staw ił go n a drodze filozofów, a rty s tó w , poe­

tów i uczonych. A n iek ied y ta k ż e w obec geniuszów , b o h a ­ teró w i św iętych. Jedno cześn ie wudział grę taje m n ic zy c h m echanizm ów , u k ry ty c h w e w n ątrz tk a n e k , w zaw ro tn ej za­

(12)

X II Człowiek — isLota nieznana

wiłości m ózgu, a k tó re są podłożem w szelkich przejaw ów organiczn ych i um ysłow ych.

W a ru n k i w spółczesnego życia pozw oliły m u b rać ud ział w ty m g ig an ty czn y m w idow isku. Dzięki sp rz y ja ­ jąc y m okolicznościom m ógł rozszerzyć b a d a n ia na dzie­

dzin y ro zm aite, z k tó ry c h zazw yczaj k ażd a p o ch łan ia cał­

kowicie żyw ot uczonego. M ieszkał w N ow ym Ś wiecie i w S ta ry m . W iększą część czasu p rzep ęd zał w R ockefeller In s titu te for M edical R esearch , jak o że je s t je d n y m z p ra ­ cow ników n au k o w y c h pow ołanych do I n s ty tu tu przez Sim ona F le x n era . T am m iał okazję podziw iania zjaw isk życia w ręk a c h ta k ic h n iepo ró w n an ych m istrzów , ja k J . Loeb, M eltzer, N oguchi i wielu in n y ch w ielkich uczonych.

D zięki geniuszow i F le x n era b ad an ie is to ty żyjącej było p od­

ję te w ty c h lab o ra to ria c h z rozm achem d o ty ch czas nie do- ścignionym . M ateria b yła ta m ro zw ażana n a w szy stkich sto p n ia c h organ izacji, we w szystkich dążen iach do stw o­

rzenia is to ty ludzkiej. T am b a d a się s tr u k tu rę n a jm n ie j­

szych organizm ów , w cho dzących w skład cieczy i kom órek ciała, zarów no ja k i budow ę d ro b in, k tó ry c h a rc h ite k tu rę w y k ry w a ją prom ienie R o e n tg e n a. A n a poziom ie jeszcze w yższym organizacji m a te rii — b a d a się u stró j olbrzym ich m olekuł, su b sta n c ji białkow y ch i ferm entów , k tó re je bez­

u sta n n ie ro z k ła d a ją i tw o rzą. T ak że i rów now agi fizyko­

chem iczne, pozw alające cieczom o rgan iczny m na zacho­

w anie stałości sk ład u i tw orzenie środow iska w ew nętrznego, nieodzow nego dla życia k om órek. Słowem , badało się ta m obraz chem iczny zjaw isk fizjologicznych. Jed n ocześn ie roz­

p atryw ało się ko m órk i, ich u stró j społeczny i p raw a zw iąz­

ków ze środow iskiem w n ę trz a ; zespół u fo rm o w an y przez o rg an y i ciecze o raz ich sto su n k i z środow iskiem ogólnym ; w pływ s u b sta n c ji chem icznych na ciało i na św iadom ość.

In n i uczeni pośw ięcają się ta m analizie is to t m ik ro sk o p ij­

n y ch , b a k te ry j i zarazków , k tó ry c h obecność w naszy m ciele pow oduje ch o ro b y zakaźn e; albo cudow nym śro d ­ kom , u ż y w a n y m dla u o d p o rn ien ia tk a n e k i cieczy; albo chorobom z w y ro d n iający m , ja k ra k lub n iedom agania

(13)

serca. P o ru sz a ją , wreszcie, głębokie zagadnienie in dyw i­

dualności i jej p o d sta w chem icznych.

W y sta rcz y ło b y au to ro w i tej książki ty lk o słuchać uczo­

n y c h w yspecjalizo w an y ch w p oszuk iw an iach i p a trz e ć na ich dośw iadczenia, a b y p o jąć w ysiłki m a te rii w jej tw ó r­

czym tru d z ie, cechy is to t żyw ych i zawiłość naszego w ła­

snego ciała oraz naszej św iadom ości. P o n a d to a u to r m iał m ożność zetknięcia się osobiście z te m a ta m i n a jro z m a it­

szym i, p o czy n ając od fizjologii aż do m e ta p sy ch ild . Bo po ra z pierw szy m e to d y now oczesne, p o m n ażające czas, o ddano do rozpo rząd zen ia n auce. M ożna b y pow iedzieć, że su b teln e n atc h n ien ie W elcha i p ra k ty c z n y idealizm F ry d e ry k a T.

G atesa w y k rzesały z um ysłu F le x n era n iez n a n ą koncepcję biologii i m e to d y poszu kiw ań . C zystem u um ysłow i n a u k o ­ w em u F le x n e r pom ógł za pom ocą m eto d organizacji oszczędzającej czas pracow ników , przez u łatw ien ie im dobrow olnej w sp ó łp racy i ulepszenie środków dośw iad­

czalnych. W łaśnie dzięki ty m in now acjom k a ż d y m ógł zdo­

być, o ile ty lk o prag n ął, m nóstw o w iadom ości o przed m io ­ ta c h , k tó ry c h opanow anie w in n e j epoce w y m ag ało b y wielu żyw otów ludzkich.

N ad m iern a ilość w iadom ości, k tó re dzisiaj p o siad am y o człow ieku, je s t raczej p rzeszkodą w ich użyciu . N asza w iedza pow inna by ć zwięzła i s y n te ty c z n a , a b y m ogła być zu ż y tk o w an a. T o te ż a u to r tej książk i nie m ia ł zam iaru n a p isa n ia t r a k t a t u o p o zn an iu nas sam y ch , poniew aż ta k i t r a k t a t , n a w e t n a d e r zw ięzły, sk ła d a łb y się z w ielu tu zin ó w tom ów . A u to r chciał jed y n ie d o k o n ać sy n te z y d o stępn ej dla w szystkich. S ta ra ł się więc pisać k ró tk o , a b y n a ja k n ajm niejszej p rzestrzen i zm ieścić d użą liczbę pojęć z a sa d n i­

czych. I m im o to nie być z b y t e le m en ta rn y m . A b y nie p rze d staw ia ć ogółowi rzeczyw istości w form ie u łatw ionej czy dziecinnej. S trzeg ł się p rzed do k o n aniem dzieła u p ro ­ szczeń n au k o w y ch , bo zw raca się zarów no do uczonego ja k i do laik a.

■ Zapew ne, a u to r zdaw ał sobie sp ra w ę z tru d n o śc i nie­

rozłącznie zw iązanych ze śm iałością sam ego przedsięw zięcia.

(14)

XIV Człowiek — isto ta nieznana

S ta ra ł się zam k nąć całego człow ieka w stro n ica c h nie­

wielkiej książki. Oczywiście, nie udało m u się. W ie o ty m dobrze, iż nie zadow oli specjalistów , z k tó ry c h każd y w swoim fachu um ie znacznie więcej i d lateg o nazw ie go pow ierzchow nym . A u to r nie zadow oli tak ż e nie w yspecja­

lizow anego ogółu, k tó ry sp o tk a w książce n a d m ia r szczegółów tech n iczn y ch . J e d n a k ż e dla zdob ycia lepszego pojęcia o ty m , czym jeste śm y , s ta je się nieodzow ną sche- m a ty z a c ja w iadom ości z n a u k poszczególnych. A rów nież i b ardzo skróco ny opis m echanizm ów fizycznych, che­

m icznych i fizjologicznych, u k ry w a ją c y c h się w harm onii naszy ch ru ch ó w i m yśli. Pow iedzm y, że n a w e t p ró b a nie­

zręczna, częściowo n ieu d ała, je s t więcej w a rta niż zupełn y b ra k wszelkiego usiłow ania.

K onieczność p ra k ty c z n a zred u k o w an ia do m ałego to m u w iadom ości o istocie ludzkiej w yw ołała p ow ażn ą nie­

dogodność. A m ianow icie zm usiła do w y p o w iad an ia tw ier­

dzeń dog m aty czn y ch , pom im o że one b y ły ty lk o w nioskam i z obserw acji i dośw iadczeń. Często trz e b a było streszczać w kilk u w y razach lub k ilk u w ierszach w y n ik p rac, k tó re podczas długich la t p o c h ła n iały uw agę fizjologów, lek arzy , w ychow aw ców , ekonom istów , socjologów. P raw ie każde zdanie niniejszej książki je s tw y ró z e m ciężkiej p ra c y uczo­

nego, jego poszukiw ań cierpliw ych, czasem n a w e t życia poświęconego całkow icie b a d a n iu jednego jedynego zaga­

dnienia. Z pow odu n a rzu co n y ch rozm iarów p ra c y a u to r z a n a d to skrócił olbrzym ie nag ro m ad zen ie spostrzeżeń.

T akoż n a d a ł opisom fak tó w form ę tw ierd zeń. Tej sam ej p rzyczynie należy p rzy p isać n iek tó re pozorne n ied o k ła­

dności. W iększość fenom enów o rg an iczn ych i um ysłow ych b yła tra k to w a n a n a d e r schem aty cznie. Z tego pow odu kw estie różno rod ne z o stały zgrupow ane w spólnie. P od ob nie ja k oglądane z daleka łączą się ze sobą ro zm aite p łaszczyzny m asyw u górskiego. N ie należy zap o m in ać, że ta k siążk a w y raża rzeczyw istość jed y n ie w p rzy b liżeniu. N ie pow in­

n iśm y szukać w szkicu k ra jo b ra z u szczegółów z a w a rty c h

(15)

w fotografii. Z w artość w y k ład u o przedm iocie ogrom nym sp row adza n ieun ik nio n e b rak i.

P rz e d rozpoczęciem tej p ra c y a u to r zd aw ał sobie spraw ę z jej tru d n o śc i, z jej praw ie niem ożliw ości. R ozpoczął ją po p ro stu dlatego, że k to ś pow inien j ą b y ł przedsięw ziąć.

D latego, że dzisiaj człow iek nie zdoła n a d ą ży ć za cyw ilizacją na drodze, na k tó rą weszła. D latego, że n a niej się dege­

n eru je. O czarow any pięknością n a u k o m ate rii b ezw ładnej, nie zrozum iał, że jego ciało i jego św iadom ość p o d leg ają praw om b ardziej zaw iłym , lecz rów nie n ieu b ła g an y m ja k praw a w szechśw iata. I że nie m oże ich łam ać bezkarnie.

Musi więc koniecznie poznać zw iązki konieczne, k tó re go łączą ze św iatem k osm icznym i z isto ta m i do niego p o d o b ­ nym i. A rów nież i zw iązki zachodzące m ięd zy jego tk a n ­ kam i a jego u m ysłem . P ra w d ę m ów iąc, człow iek góruje n a d w szy stk im . W ra z z jego zw yrodnieniem p rze p a d ła b y piękność naszej cyw ilizacji a n a w e t w ielkość w szechśw iata.

D la ty c h to p rzy czyn n ap isan o tę książkę. N ap isano j ą nie w śród spokojnego życia wsi, lecz w śród zgiełku, w rzaw y i u tru d z e n ia Nowego J o rk u . A u to ra jej skłonili do tego w ysiłku przyjaciele jego, filozofowie, uczeni, p raw n icy , ekonom iści, w ielcy finansiści, z k tó ry m i rozpraw ia od w ielu la t o po w ażn ych zag adn ien iach n aszych czasów.

Im puls tw ó rczy d ał książce F ry d e ry k R . C oudert, któ reg o przenikliw e spojrzenie ob ejm u je poza A m ery k ą ta k ż e w idnokręgi E u ro p y . Z apraw dę, w iększość n aro dów p o d ąża drog ą u to ro w a n ą przez A m ery k ę P ółn o cną. W szy stk ie k raje, k tó re p rzysw oiły sobie ślepo d u ch a i m eto d y cyw ilizacji przem ysłow ej, zarów no R osja ja k A nglia, F ra n c ja i N iem cy, w ystaw ione są n a te sam e niebezpie­

czeństw a co S ta n y Zjednoczone. Od m aszy n i św iata fizycznego w in n a uw aga ludzkości zwrócić się do ciała i d u ch a ludzkiego. Do procesów fizjologicznych i du ch o ­ w ych, bez k tó ry c h m aszy n y i w szechśw iat N ew ton a i E in ste in a nie istn ia ły b y w cale.

K siążk a niniejsza p ragnie jed y n ie u d o stęp n ić k ażd em u c a ło k sz ta łt w iadom ości n auk o w y ch , d o ty cz ą c y ch is to ty

(16)

/

ludzkiej naszej epoki. Z a czy n am y odczuw ać nikłość n a ­ szej cyw ilizacji. W ielu dziś pragn ie w yzw olić się z więzi d o g m ató w społeczności now oczesnej. D la nich to nap isan o tę książkę. A zarazem dla śm iałków , k tó rz y m a ją n a w i­

doku nie ty lk o konieczność d o k o nan ia zm ian polity czn y ch i społecznych, lecz n a w e t obalenia cyw ilizacji przem ysło­

wej i podjęcia innej kon cepcji p o stęp u ludzkiego. K siążka ta zw raca się do w szystkich , k tó ry c h zad an iem codzien­

ny m je s t w ychow yw anie dzieci, k sz ta łto w an ie lub p ro w a­

dzenie je d n o stk i. Do nauczycieli, do higienistów , do le­

k arzy , k apłan ó w , profesorów , ad w o k ató w , do urzędników , oficerów, do inżynierów , kierow ników p rzem y słu itd . A tak ż e do ludzi, k tó rz y po p ro stu ro zm y śla ją o tajem n iczej zagadce naszego ciała, naszej św iadom ości, i w szechśw iata W sum ie do każdego m ężczyzny i do każdej k o b iety . S ta je ta książk a przed w szystkim i po p ro stu ja k o k ró tk ie sp ra ­ w ozdanie z tego, co n am obserw acja i dośw iadczenie m ów ią o nas sam ych.

A . C.

XVI Człowiek — isto ta nieznana

(17)

0 P O T R Z E B I E P O Z N A N I A S A M E G O S I E B I E

1

Nauka o istotach żywych rozwijała siQ wolniej niż nauka o ma­

terii martwej. — Nieznajomość samego siebie.

Istn ieje szczególna nierów ność pom iędzy n a u k a m i 0 m ate rii nieożyw ionej i o isto ta c h żyw ych. A stro no m ia, m ech an ik a i fizyka m a ją w swoich p o d sta w ac h założenia p o d a tn e do w yrażenia ich w ję z y k u m a te m a ty c z n y m w sposób ścisły i su b te ln y . Owe n a u k i n a d a ły w szech­

św iato w i linie h arm o n ijn e pom ników G recji sta ro ż y tn e j.

One rów nież o p lo tły go olśniew ającą s ia tk ą rac h u n k ó w 1 hipotez. One ścigały rzeczyw istość aż poza form y m yśli zw ykłych, do n iew y rażaln y ch a b stra k c ji, b u d o w an y ch w y­

łącznie z rów nań sym bolów . T ym czasem w cale t a k nie je s t w n a u k a c h biologicznych. B ad acze zjaw isk życia zab łąk ali się w n iep rz eb y te j dżungli, p ośro d k u lasu czarodziej­

skiego, w k tó ry m niezliczone drzew a zm ien iają i m iejsca, i k s z ta łty . C zują się oni p rzy tło czen i przez n aw ał faktów , um iejąc je opisać, lecz nie um iejąc ich określić za pom ocą fo rm ń ł algeb raiczn ych . Z rzeczy s p o ty k a n y c h w świecie m a ­ te ria ln y m : czy to b ęd ą ato m y , czy gw iazdy, sk ały czy obłoki, s ta l czy w oda, m ożna w yłączyć n iek tó re cechy, na p rz y k ła d ciężar i w y m iary p rzestrzen n e. A b stra k c je a nie fa k ty k o n ­ k re tn e są is to tą rozum ow ania naukow ego. O bserw acja rzeczy stano w i ty lk o o pow ierzchow nej stro n ie n a u k i, o form ie opisow ej, u sta n a w ia k lasy fik ację zjaw isk. Ale sto s u n k i stałe pom iędzy ilościam i zm iennym i, to je s t p raw a n a tu ra ln e , u k a z u ją się ty lk o w te d y , gdy n a u k a s ta je się b a rd z iej oderw aną. W łaśnie d latego że fizyka i chem ia są n a u k a m i a b s tra k c y jn y m i i ilościow ym i, m iały one ta k ol­

b rzy m ie i szybkie pow odzenie. Pom im o że wcale nie p re ­ te n d u ją do w yjaśnien ia o stateczn ej p rz y ro d y rzeczy, po zw a­

la ją n a m przew idyw ać zjaw iska lub o d tw a rz a ć je na żądanie.

ffĄiLi, C zło W se *;— isto ta n ie z n a n a . 1

(i śllisiiks |

V: Tj

(18)

2 Człowiek — isto ta nieznana

O d słan iając n am taje m n ic e b u d o w y i w łasności m aterii d a ły n am p anow anie praw ie n a d w szy stk im , co się z n a jd u je n a pow ierzchni ziem i, w y łączając n as sam ych.

N a u k a o isto ta c h ży jących w ogóle, a o jedn o stce ludzkiej w szczególe, nie rozw inęła się ta k dalece. W ciąż zn a jd u je się ona w sta n ie o pisyw ania. Człowiek je s t nadal całością nierozdzielną i niesłychanie zaw iłą. Nie podobna m ieć o nim pogląd u p rostego. Nie m a m eto d y do uchw y­

cenia go w całości, do pow iązania jego części i jego zw iąz­

ków ze św iatem zew nętrzn ym . B a d a n ia m u szą tu ta j być prow adzone sposobam i ró żno ro d n ym i, m uszą k o rzy sta ć z wielu n a u k o dręb n y ch . K ażd a z ty c h n a u k dochodzi oczy­

wiście do koncepcji odm iennej o przedm iocie b a d a ń . K ażda w y d o sta je z niego ty lk o to , co isto ta jej tech n ik i pozw ala osiągnąć. A sum a w szy stk ich ty c h w yników je s t znacznie sk rom n iejsza niż sam fa k t k o n k re tn y . P o zo staje reszta z b y t pow ażna, by ją m ożna było lekcew ażyć. A n a to m ia s t chem ia, fizjologia, psychologia, pedagogia, h isto ria , socjo­

logia, ekonom ia p o lity czn a i w szystkie ich rozgałęzienia nie w y czerp u ją p rzed m io tu . Człowiek p o zn an y przez spe­

cjalistó w nie je s t człow iekiem k o n k re tn y m , człow iekiem rzeczyw istości. J e s t zaledw ie sch em atem , sk o n stru o w a ­ nym ze schem atów o trz y m a n y c h w techn ice każdej nau k i.

J e s t jednocześnie tru p e m rozczłonkow anym przez a n a to ­ m ów, św iadom ością zaobserw ow aną przez psychologów i badaczó w życia duchow ego i osobowością, k tó rą odk ry w a k aż d y sam w sobie. J e s t su b s ta n c ją chem iczną, k tó ra tw o rzy tk a n k i i ciecze organizm u. J e s t on cudow nym zbio­

rem k om ó rek i płynów odżyw czych, k tó ry c h p raw a w spół­

istnienia b a d a ją fizjologowie. J e s t zespołem organów i św iadom ości ro zp rzestrzen iającej się w czasie, a higie­

niści i w ychow aw cy s ta ra ją się to skierow ać do n ajw y ż­

szego rozw oju. J e s t hómo oeconótnicus, k tó ry m usi spo­

żyw ać bez końca, a b y m ogły d ziałać m aszy n y , k tó ry c h je s t niew olnikiem . J e s t tak ż e p o e tą , b o h a te rem i św iętym . J e s t nie ty lk o is to tą cudow nie zaw iłą, b a d a n ą przez uczonych sposobam i tec h n ik sp ecjalny ch , lecz rów nież su m ą dążeń,

(19)

przypuszczeń i prag n ień ludzkości. P ojęcia, k tó re m am y o nim , są p rzepojone m eta fiz y k ą. S k ła d a ją się z ty lu i z ta k nied o k ład n y ch d an y ch , że istn ieje w ielka skłonność do w yb o ru m iędzy nim i tak ic h , jak ie n a m się p o d o b a ją . D la­

tego to nasze idee o człow ieku zm ien iają się zależnie od naszych uczuć i w ierzeń. M aterialista i sp iry tu a lis ta p rz y j­

m ą to sam o określenie dla k ry sz ta łu soli. Lecz nie po ro­

zum ieją się p rz y określan iu is to ty ludzkiej. F izjolog m e- c h a n isty cz n y i fizjolog w ita lis ta nie rozw ażają organizm u jed n ak o w o . In n y m i oczam i p a trz y na isto tę żyw ą Ja c q u e s Loeb, a in n y m i zgoła H a n s D riesch. Zapew ne, ludzkość zrobiła g ig an ty c zn y w ysiłek, a b y poznać sam ą siebie. P o ­ m im o że p o siad am y s k a rb y spostrzeżeń zeb ra n y c h przez uczonych, przez filozofów, poetów i m isty k ó w , to je d n a k uchw yciliśm y zaledw ie z a ry sy i fra g m e n ty człow ieka. I to jeszcze te fra g m e n ty są stw orzone przez nasze w łasne m e­

to d y . K a ż d y z nas je s t g ro m ad ą złudzeń, po śro d k u k tó re j posuw a się rzeczyw istość n iep ozn aw aln a.

Isto tn ie , nasza ig n o ran cja je s t w ielka. W iększość za­

g ad n ień p o staw io n y ch przez b adaczów istn ie ń ludzkich p o zostaje bez odpow iedzi. O lbrzym ie dziedziny naszego św iata w ew nętrznego są jeszcze nieznane. W ja k i sposób m o leku ły su b sta n c ji chem icznych łączą się dla w y tw o ­ rzenia organizacji złożonych i k ró tk o trw a ły c h kom órek?

W ja k i sposób geny, z a w arte w ją d rz e ja jk a zapłodnio­

nego, ok reślają cechy jed n o stk i, k tó ra po w staje z tego ja jk a ? J a k kom ó rki o rg an izu ją się sam o rzu tn ie w społecz­

ności, ja k im i są tk a n k i i o rg an y ? M ożna b y pow iedzieć, że w zorem m rów ek i pszczół w iedzą one z góry, ja k ą rolę po w inn y odgryw ać w życiu zespołu. Lecz m y nie zn am y m ech anizm u pozw alającego bud o w ać organizm je d n o ­ cześnie sk om pliko w any i p ro sty . J a k a je s t isto ta trw ałości je d n o stk i, czasu psychologicznego i czasu fizjologicznego?

W iem y, że jeste śm y zespołem , k o m p ozy cją tk a n e k , organów , cieczy i św iadom ości. Lecz zw iązki św iadom ości i k om órek m ózgow ych są jeszcze tajem nicze. Nie zn a m y n a w e t fizjo­

logii ty c h kom órek . Do jakiego sto p n ia organizm m oże być i*

(20)

4 C złowiek — isto ta nieznana

zm ieniony przez w olę? J a k s ta n organów oddziały w a n a u m y sł? W ja k i sposób cechy organiczne i um ysłow e, k tó re k ażd a je d n o s tk a dziedziczy po rodzicach, p o d leg ają zm ia­

nom pod w pływ em tr y b u życia, su b sta n c ji chem icznych po­

żyw ienia, k lim a tu i sto su n k ó w fizjologicznych i m o ra ln y ch ? D alecy jeste śm y od p o znan ia zw iązków , k tó re istn ie ją p om iędzy rozw ojem szkieletu, m ięśni i organów , a tak że czynności um ysłow ych i duchow ych. N ie więcej w ie m y o ty m , co u trz y m u je rów now agę sy stem u nerw ow ego i o dporność n a zm ęczenie i n a chorobę. Nie zn a m y ta k ż e sposobu w zm ocnienia m oralności, spraw iedliw ości i odw agi. J a k a je s t doniosłość w zględna czynności in te le k tu a ln e j, m o ra l­

nej, estety czn ej i duch o w ej? Co oznacza poczucie e ste ­ ty czn e i religijne? J a k a je s t form a energii czynnej w p o ro ­ zum ieniu te le p a ty c z n y m ? N iew ątpliw ie, istn ie ją jak ie ś czynniki fizjologiczne i um ysłow e, k tó re w p ły w a ją na szczęście lub nieszczęście każdego. Ale są one n ieznane.

N iezdolni je ste śm y do w y tw o rzenia w sobie sztucznie skłon­

ności do szczęścia. Nie w iem y jeszcze, jak ie środow isko je s t najodp o w iedn iejsze dla rozw oju o p tim u m człow ieka cyw ili­

zow anego. Czy m ożliw e je s t usunięcie w alki, w ysiłku i cier­

pienia p rz y form ow aniu się fizjologicznym i d u chow ym ? J a k u su n ą ć degenerację je d n o ste k w w a ru n k a c h cyw ilizacji w spółczesnej ? M nóstw o in n y c h p y ta ń m ożna b y p ostaw ić w k w estiach z a jm u ją c y c h nas n a jb a rd z ie j. P o z o sta ły b y one rów nież bez odpow iedzi.

J a sn e je st, że w ysiłek d o k o n a n y przez w szystkie n au k i, k tó ry c h p rzed m io tem je s t człowiek, p o zo stał n ie d o sta ­ teczny i że znajom ość nas sam y ch je s t n a d a l b ard zo niezupełna.

II

Nieznajomość sam ych siebie zawdzięczam y trybowi życia naszych przodków, złożoności isto ty ludzkiej i strukturze naszego um ysłu.

Z daje się, że naszą ig n o rancję trz e b a zw iązać je d n o ­ cześnie z form ą b y to w a n ia n aszy ch przodków , zaw iłością

(21)

naszej n a tu r y i ze s tr u k tu r ą naszego um ysłu. P rzed e w szy stk im trz e b a było żyć. I t a konieczność w y m ag ała zdob ycia św iata zew nętrznego. B yło koniecznością odży­

w iać się, chronić się od chłodu, zw yciężać zw ierzęta dzikie i in n y ch ludzi. P o dczas olbrzym ich okresów nasi ojcowie nie m ieli ani czasu, an i p o trz e b y b a d a ć sam ych siebie.

U żyw ali inteligen cji do w y ro b u b ron i i narzędzi, do o d­

k ry cia ognia, do osw ojenia b y d ła i koni, do w ynalezienia koła, do hodow li zbóż itd . Z anim zajęli się pozn aw aniem b ud o w y swego ciała i um ysłu od d aw n a ju ż podziw iali słońce, księżyc, gw iazdy, p rzy p ły w y m orskie i kolejność p ó r roku.

A stro no m ia b y ła ju ż n a u k ą b ard zo p o su n ię tą w epoce, gdy fizjologia była zupełnie n iez n a n a . K o p e rn ik sprow ad ził zie­

m ię, śro d ek św iata, do rzęd u skrom nego s a te lity słońca, gdy ty m czasem ludzie nie m ieli najm n iejszeg o pojęcia o s tru k ­ tu rz e i działan iu m ózgu, w ą tro b y lub gruczołu tarczow ego.

Poniew aż w w a ru n k a ch n a tu ra ln y c h życia organizm fu n k ­ cjo n u je zadow alająco bez p o trz e b y jak iejk o lw iek pom ocy, przeto n a u k a rozw ijała się w k ie ru n k u , w ja k im popchnęła j ą ciekaw ość lu d zk a, czyli w k ie ru n k u św iata zew nę­

trznego.

Co pew ien czas p o m ięd zy m ilia rd am i je d n o ste k n a ­ stę p u ją c y c h po sobie n a ziem i n iek tó re z nich rodziły się o bd arzo n e rz a d k ą i cu d o w ną m ocą, in tu ic ją rzeczy n iezn an y ch , w y o b ra ź n ią tw ó rczą now ych po jęć i zdolnością o d k ry w a n ia zw iązków u k ry ty c h lecz istn ieją cy c h pom iędzy zjaw isk am i. Ci ludzie szperali w świecie m a te rii. A te n je s t z b u d o w an y p ro sto . A z a te m uległ szybko a ta k o w i uczo­

n ych i odsłonił im n iek tó re p raw a . Z najom ość ty c h p raw d ała n am m ożność w y z y sk an ia m a te rii z naszym po­

ży tk iem . Z astosow ania p ra k ty c z n e o d kry ć n a u k o w y c h są zarów no zyskow ne dla od kryw ców ja k p rz y je m n e dla ogółu, k tó re m u u ła tw ia ją egzy sten cję i p o w iększają w y ­ godę. Oczywiście, k a ż d y in tereso w ał się więcej ta k im i w y n alazk am i, k tó re zm n iejszają tru d p rac y , zw iększają szybkość k o m u n ik a c ji i p o m n iejszają znój życia, niż od­

k ry cia m i rzu c a ją c y m i n iejak ie św iatło n a p ro b le m a ty ta k

(22)

6 C złowiek — isto ta nieznan a

tru d n e b ud o w y naszego ciała i naszej św iadom ości.

Podbó j św iata m aterialn eg o , n a k tó ry je s t ciągle zw ró­

cona uw aga i w ola ludzi, k azał praw ie zupełnie zapom nieć 0 istn ien iu św iata organicznego i duchow ego. P ozn anie śro­

dow iska kosm icznego było nieodzow ne, n a to m ia s t zn ajo ­ m ość naszej w łasnej n a tu r y zd aw ała się b yć sp raw ą znacznie m niej p ilną. Je d n a k ż e choro b a, ból, śm ierć, dążenia m niej lub więcej w y raźn e k u p o tędze u k ry te j, dom inującej n a d w szechśw iatem w idzialnym , p rzy ciągnęły nieco u w a g ę . ludzi do w n ę trz a ich ciała i um ysłu. Me­

d y cy n a zajm o w ała się z p o c z ątk u w yłącznie zag ad n ie­

niem p ra k ty c z n y m , ja k ulżyć ch o ry m p rz y pom ocy rec e p t e m p iry czn ych . D opiero w okresie o s ta tn im m ed y c y n a stw ierdziła, że dla u p rzed zen ia lub w yleczenia chorób n a j­

pew niejszym środkiem je s t zarów no znajom ość organ izm u zdrow ego ja k chorego, i stw orzono n a u k i, k tó re obecnie n a ­ zyw am y a n a to m ią , chem ią biologiczną, fizjologią i p a to ­ logią. N iem niej je d n a k ta je m n ic a naszego b y tu , cierpienie m oralne i zjaw iska m etap sy ch iczn e zd aw ały się naszym przodko m znacznie w ażniejsze niż ból fizyczny i choroby.

B ad anie życia duchow ego i filozofia b ard ziej p ociąg ały ludzi niż m ed y cy n a. P ra w a m isty k i b y ły z n an e przed praw am i fizjologii. Ale zarów no jed n e ja k i drugie u jrz a ły św iatło dopiero w te d y , g dy ludzkość zn alazła czas n a od­

w rócenie swej uw agi od zdo b y czy św ia ta zew nętrznego.

. Istn ieje jeszcze in n a p rzy c z y n a pow olnego rozw oju św iadom ości o n as sam ych. J e s t n ią s tr u k tu ra naszej in te li­

gencji, k tó ra lubi zachw ycać się rzeczam i p ro sty m i. M am y ja k g d y b y w s trę t do rozpoczęcia ty c h ta k zaw iłych b a d a ń n a d isto ta m i ży jący m i i n a d człow iekiem . „ In te lig e n c ja “ — pisze B erg so n,1 — „ c h a ra k te ry z u je się przez n a tu ra ln e nie­

pojm ow anie ż y c ia “. L u b u je m y się w w yszu k iw aniu w k o ­ smosie ty c h form geo m etry czn y ch , k tó re e g z y stu ją w naszej św iadom ości. D okładność p ro p o rc ji ro z m a ity c h pom ników 1 ścisłość m aszy n są w y rażeniem zasadniczej cechy n a ­ szego um ysłu. Człowiek w p ro w ad ził geom etrię do św iata

1 Bergson Henri — Evolution créatrice, str. 179.

(23)

ziem skiego. Drogi n a tu r y n ig d y nie są ta k dok ład n e ja k nasze. In sty n k to w n ie p oszu k u jem y we wszechśw iecie jasności i w yrazisto ści naszej m yśli. S ta ra m y się w ydzielić z kom plek su zjaw isk sy stem y p ro ste, k tó ry c h części są połączone zw iązkam i podległym i w y rażen io m m a te m a ­ ty czn y m . W łaśnie ta cecha naszej in telig en cji w y tw o rzy ła postęp ta k zdum iew ająco szybki w fizyce i chem ii. A n alo ­ giczne pow odzenie dało się zauw ażyć w b a d a n iu fizyko­

chem icznym isto t ży jący ch . P ra w a chem ii i fizyki św iata is to t żyw ych i św iata m ate rii m artw e j są id en ty czn e, ja k to ju ż p rzyp uszczał Claude B e rn a rd . D latego też o d k ry to , na p rzy k ład , że jed n ak o w e p raw a w y ra ż a ją stało ść alkalicz­

ności krw i i w ody w oceanie, że energia sku rczu m ięśnio­

wego pochodzi z ferm en tacji c u k ru itd . R ów nie łatw o je s t b ad ać stro n ę fizyko-chem iczną is to t żyjący ch ja k i in ­ nych p rzedm io tó w na pow ierzchni ziem skiej. To zad anie spełnia z pow odzeniem fizjologia ogólna.

Z w racając się do zjaw isk czysto fizjologicznych, to je s t pochod zących z organizacji m ate rii ożyw ionej, sp o ty k a m y przeszkody pow ażniejsze. N iezw ykle m ałe w y m iary rzeczy b a d a n y c h nie p o zw alają na zastosow anie zw ykłej tech nik i fizycznej czy chem icznej. J a k ą m eto d ą o d k ry ć skład che­

m iczny ją d ra kom órek rozrodczych, chrom ozom ów ta m z a w a rty c h i genów, z k tó ry c h s k ła d a ją się chrom ozom y?

A je d n a k są to m aleń k ie sk u p ien ia su b sta n c ji, k tórej po­

znanie m a najdonioślejsze znaczenie, poniew aż zaw iera ona przyszłość jed n o stk i i ludzkości. W ątło ść pew nych tk a n e k , ja k na p rzy k ła d s u b sta n c ji nerw ow ej, je s t ta k n a d zw y czajn a, że b ad an ie jej w stan ie życia je s t praw ie niem ożliw e. Nie p o siadam y tec h n ik i zdolnej w prow adzić n as w ta jn ik i m ózgu i h a rm o n ijn y zespół jego kom órek. N asz um ysł, lu­

b u jąc y się w surow ym pięknie form uł m a te m a ty c z n y c h , gubi się w śród cudow nie zawiłej m ieszaniny k o m órek, cieczy i św iadom ości, k tó re razem stan o w ią jed n o stk ę . S ta ra się za­

tem zastosow ać do niej koncepcje właściwe fizyce, chem ii i m echanice, albo też sy ste m y filozoficzne i religijne. Lecz to m u się nie u d a je , poniew aż nie m ożna nas sprow adzić do

(24)

8 Człowiek — isto ta nieznana

jednego sy stem u fizyko-chem icznego, ani do jed n ej zasad y duchow ej. Zapew ne, n a u k a o człow ieku pow inna w y zy­

skać ko ncepcje w szy stk ich in n y ch n a u k . Je d n a k ż e k o ­ niecznością je s t, b y rozw inęła ona pom ysły w łasne. Bo n a u k a o człow ieku je s t rów nie zasadnicza ja k n a u k a o m o­

leku łach, a to m a c h i elek tro n ach .

W rezu ltacie pow olność po stępów w iedzy o istocie ludzkiej w sto su n k u do w spaniałego ro zk w itu fizyki, a stro n o m ii, chem ii i m ech anik i w y nika z b ra k u czasu, zawiłości p rze d m io tu b a d a ń oraz z cech naszej u m y- słowości. To są p rzeszkody z b y t zasadnicze, a b y łudzić się, że je pom niejszym y. Zawsze b ędziem y m usieli je zdobyw ać za cenę wielkiego w ysiłku. N igdy w iadom ości o nas sa m y ch nie osiągną w ytw o rn ej p ro sto ty i piękności fizyki. C zynniki opóźniające ich rozwój są stałe. T rzeb a jasn o stw ierdzić, że n a u k a o istocie ludzkiej je s t ze w szy st­

kich n a u k n a jtru d n ie js z a .

I I I

Sposoby, jakimi nauki mechaniczne, chemiczne i fizyczne prze­

kształciły nasze środowisko.

Środow isko, w ja k im ciało i d u sza naszy ch przod kó w k sz ta łto w a ły się podczas ty siącleci, zostało zastąp io n e przez inne. P rz y ję liśm y bez w zruszenia tę rew olucję poko­

jow ą. Je d n ak o w o ż stan o w i ona jed n o z najd onioślejszych zd arzeń w h isto rii ludzkości, poniew aż k a ż d a zm iana środow iska o d b ija się n ieu ch ro n nie i w sposób głęboki na isto ta c h ży jący ch . A z atem je s t rzeczą kon ieczną u p rz y ­ to m nić sobie rozciągłość p rzem ian , k tó re n a u k a narzuciła życiu przo dk ó w i w konsekw encji n a m sam ym .

Od chw ili p o w sta n ia przem y słu w iększa część ludności zam y k a się n a p rze strz e n ia c h o graniczonych. R o b o tn ic y ż y ją w g ro m ad k ach , b ądź w pobliżu w ielkich m ia st, b ąd ź w w ioskach w y b u d o w an y ch dla nich. Zajęci są w fa b ry ­ kach , w godzinach określony ch , p rz y p ra c y łatw ej, m ono­

to n n ej i dobrze p ła tn e j. W m ia sta c h m ieszk ają rów nież p ra ­

(25)

cow nicy biurow i, u rzęd n icy sklepów , b anków , a d m in istra c ji p ublicznej, lekarze, adw okaci, nauczyciele i tłu m y ty ch , k tó rz y pośrednio lub bezpośrednio ż y ją z h a n d lu i prze­

m ysłu. F a b ry k i i b iu ra są obszerne, d obrze ośw ietlone i czyste. T e m p e ra tu ra ta m je s t rów n o m iern a, poniew aż a p a ra ty ogrzew ające i o ch ład zające p o dn o szą ciepłotę w zi­

m ie, a o b n iżają podczas la ta . W ysokie do m y w w ielkich m ia sta c h zam ieniły ulice w ciem ne row y. Lecz św iatło sło­

neczne je s t z a stąp io n e w ew n ątrz m ieszkań przez św iatło sztuczne, b o g ate w prom ienie ultrafioletow e. Z a m ia st po­

w ietrza z ulicy, skalanego zad u ch em b en zy n y , b iu ra i p ra ­ cownie o trz y m u ją pow ietrze w ciągane n a poziom ie dachów . M ieszkańcy m ia s t now oczesnych są zabezpieczeni p rze ­ ciwko w szelkim zm ianom pogody. J u ż nie m ieszk ają ja k ongi w pobliżu pracow ni, sklepów czy b iu r. N iek tó rzy , b o g atsi, m ieszk ają w olb rzy m ich b u d y n k a c h p rzy roz­

ległych alejach . W ład cy tego św iata p o sia d a ją n a szczycie zaw ro tn y c h wież cudow ne dom ki, otoczone drzew am i, tra w n ik a m i i k w ia ta m i. Ż y ją ta m z d a la od hałasów , py łu i z a m ę tu , ja k g d y b y na w ierzchołku góry. Są od­

osobnieni bard ziej od społeczności is to t ludzkich, niż byli w ład cy feu d aln i poza m u ra m i i fosam i zam ków obron­

ny ch . In n i, n a w e t n ajsk ro m n iejsi, m ieszk ają w a p a r ta ­ m en ta ch , gdzie k o m fo rt przew yższa w y g od y otaczające L udw ik a X IV lub F ry d e ry k a W ielkiego. W ielu posiada dom ki odległe od m ia sta . Codziennie w ieczorem pociągi pośpieszne przen oszą niezliczone tłu m y w okolice p od­

m iejskie, gdzie szerokie drogi po m iędzy zielonym i tra w n i­

k a m i i drzew am i są ozdobione ślicznym i i luksusow ym i d om kam i. R o b o tn icy i n a jsk ro m n ie jsi u rzęd n icy m a ją m ieszkan ia lepiej urząd zone niż daw niej ludzie n a jb o g a tsi.

A p a ra ty ogrzew ające reg u lu ją a u to m a ty c z n ie te m p e ra ­ tu rę w d o m ach. O chładzacze, piece elek try czn e, m asz y n y dom ow e do u ż y tk u w ku ch n i i do czyszczenia pokojów , łazienki, garaże d o sta rc z a ją ta k ic h w a ru n k ó w m ieszk ań ­ com nie ty lk o m ia st, lecz i wsi, ja k ie n iegdyś n ależały zaledw ie do rza d k ich w y b rań có w losu.

(26)

10 C złow iek — isto ta nieznana

Jed no cześnie ze zm ian ą środow iska zm ieniły się inne form y życia. To przek ształcenie pow stało n ad e w szystko s k u tk ie m przyspieszenia szybkości k o m u n ik acji. Ja sn e je st, że użycie pociągu i sta tk ó w w spółczesnych, sam o­

lotów i sam ochodów , telegrafu i telefonu zm ieniło sto ­ su nki pom iędzy ludźm i i pom iędzy k ra ja m i. K ażd y robi te ra z więcej rzeczy niż daw niej. B ierze u d ział w większej ilości w y padków . S ty k a się z niepom iernie w iększą ilością je d n o ste k . M om enty nie w y zy sk an e w jego życiu są w y­

jątk o w e . R o zp ły n ęły się zam k n ięte g ru p k i rodzinne czy p arafialn e. Życie m ałej g ru p y zostało zastąp io n e przez życie tłu m u . Sam otno ść je s t u w ażan a za karę albo za rza d k i luksus. K ino, w idow iska sportow e, k lu b y , zjazd y wszelkiego ro d zaju , skupien ia w w ielkich fab ry k a c h , m a ­ gazy nach i ho telach przyzw y czaiły je d n o stk ę do życia w m asie. Dzięki telefonow i, ra d iu i p ły to m g ram ofono­

w ym p o spo lita b an aln o ść tłu m u razem z jego p rzy je m ­ nościam i i jego psychologią p rzen ik a bez u s ta n k u do u stro n ia p ry w atn eg o , n a w e t do m iejsc n a jb a rd zie j izo­

low anych i odległych. W każdej chwili k a ż d y je s t w zw iąz­

k u pośred nim lub bezpośrednim z in n y m i isto ta m i ludz­

k im i i dow iaduje się o w y p a d k a c h d ro b n y ch czy donio­

słych, k tó re zaszły b ądź w jego wsi, b ądź w jego m ieście, bądź na k ra ń c a c h św iata. D zw ony z W e stm in ste ru d a ją się słyszeć w dom ach zapadłej wsi n a prow incji fra n ­ cuskiej. W ieśniak z V erm o n t słucha, jeśli zechce, m ówców z B erlina, L o n d y n u czy P a ry ż a .

M aszyny wszędzie zm niejszyły w ysiłek i zm ęczenie, zarów no w m ia sta c h ja k i n a wsi, w d om ach p ry w a t­

ny ch i w fab ryce, w pracow ni, na drogach, na polach i w zab u do w aniach. Sch o dy są zastąp io n e przez dźwigi.

M ożem y ju ż nie chodzić. Je d zie m y w sam ochodzie, w om nibusie i tra m w a ju n a w e t w te d y , g d y droga do p rze­

b y cia je s t n a d e r k ró tk a . F u n k c je n a tu ra ln e , ja k chodzenie i bieg w terenie nierów nym , w sp in anie się na góry, p raca n arzęd ziam i w ziem i, w alka z to p o rem przeciw ko lasom , podleganie działaniu słońca, deszczu, w iatrów , chłodom

(27)

i ciepłu u s tą p iły fu nkcjom ureg u low an ym , gdzie ry zy k o je s t m niejsze albo zastąp io n e przez m aszy n y w yłączające tru d . Za to w szędzie m am y k o r ty tenisow e, pola golfowe, ślizgaw ki ze sztu czn y m lodem , ogrzew ane p ły w alnie i a ren y , gdzie lekk o atleci w p ra w ia ją się i w alczą zabezpieczeni od niepogody. W szyscy m ogą w te n sposób rozw iriąć m ięśnie, ciągle u n ik a ją c zm ęczenia i ciągłości w ysiłku, jakiego w y­

m ag a ły daw niej ćw iczenia właściwe form om życia b a r­

dziej p ry m ityw neg o.

Pożyw ienie n aszych przodków , sk ła d a jąc e się p rze ­ w ażnie z nie oczyszczonej m ąk i, m ięsa i n ap o jó w alk o ­ holow ych, zastąp iło odżyw ianie znacznie d elikatniejsze i bardziej urozm aicone. Mięso wołowe i b ara n ie nie je s t ju ż te ra z p o d sta w ą naszego p o k a rm u . Mleko, śm ie ta n a , m asło, zboże w ybielone przez odrzucenie łuski ziarn a, owoce z k rajó w o klim acie u m iark o w an y m i tro p ik a ln y m , ja rz y n y świeże czy w konserw ach, sa ła ty , cu k ier w b ardzo dużej ilości, w p o staci ciastek, cukierków i deserów , — są sk ład n ik am i głów nym i odżyw iania now oczesnego. Je d y n ie alkohol zachow ał m iejsce, k tó re p o siad ał daw niej. O dży­

w ianie dzieci zm ieniło się znacznie g ru n to w n iej. R ozm ai­

tość s ta ła się olbrzym ia. R egu larn o ść czasu p ra c y w biu­

rac h i fa b ry k a c h w yw ołała reg ularn o ść posiłków . D zięki bogactw u, k tó re do o s ta tn ic h czasów było pow szechne, nigdy jeszcze ludzkość nie odżyw iała się w sposób ta k ciągły i up o rząd k o w an y .

W łaśnie to bogactw o pozwoliło tak że n a o lbrzym i roz­

k w it w y k ształcen ia. W szędzie pobudo w ano szkoły i u n i­

w e rsy te ty , n a ty c h m ia s t zapełniane przez olbrzym ie tłu m y u czących się. Młodzież zrozum iała rolę n a u k i w świecie w spółczesnym . „W iedza je s t p o tę g ą “ — n ap isał B acon.

W szy stk ie te in sty tu c je z o stały pośw ięcone rozw ojow i in te le k tu a ln e m u dzieci i ludzi m łodych, a jednocześnie z a jm u ją się bacznie ich sta n e m fizycznym . M ożna pow ie­

dzieć, że zak ład y w ychow aw cze in te re su ją się p rzede w sz y st­

k im in te lig e n c ją i m ięśniam i. N au k i ścisłe w y k a z a ły sw oją użyteczn ość ta k d o b itn ie, że o d dano im pierw sze m iejsce

(28)

12 Człowiek — isto ta n ieznan a

w stu d ia c h . M nóstw o m łody ch ludzi p oddało się ich ry g o ­ rom . A in s ty tu ty naukow e, u n iw e rsy te ty i organ izacje p rze­

m ysłow e w y b u d o w ały ty le pracow ni, żc k a ż d y m oże zn a­

leźć zajęcie w swojej specjalności.

T ry b życia ludzi now oczesnych p ozo staje pod silnym w pływ em higieny i m ed y cy n y , o p a rte j na z a sa d a c h o d k ry ć P a s te u ra . R ozpow szechnienie d o k try n p asteu ro w sk ich było dla całej ludzkości w yd arzen iem n ajw yższej w agi. D zięki ty m d o k try n o m cho roby zaraźliw e, k tó re okresow o p u s to ­ szyły k ra je cyw ilizow ane, z o sta ły o panow ane. W y k azan o konieczność czystości. W y n ikło z tego znaczne zm niej­

szenie śm iertelności w śród dzieci. Ś red nia d ługotrw ałość życia pow iększyła się w sposób zd u m iew ający. Dosięga dzisiaj 59 la t w S ta n a c h Z jed n oczo ny ch A m ery ki Północnej i 65 la t w Nowej Z elandii. L udzie co p raw d a nie ż y ją dłu­

żej, lecz więcej osób żyje dłużej. A z a te m higiena dużo p rzy sp o rzy ła ilościowo isto to m ludzkim . Jedn ocześn ie m e­

d y c y n a , dzięki lepszem u p o z n a n iu n a tu r y chorób i dzięki ro zu m n em u zastosow aniu tec h n ik i chirurgicznej, rozsze­

rzyła swój w pływ d o b ro czy n n y n a słab ych , uło m n ych , skło n n y ch do chorób zaraźliw ych i n a ty c h , k tó rz y niegdyś nie byli zdolni w y trz y m a ć w a ru n k ó w istn ien ia b ardziej surow ego. J e s t to zysk olb rzym i w k a p ita le lu d zk im , u rze ­ czyw istn ion y przez cyw ilizację. A p o n a d to k a ż d a je d n o stk a zaw dzięcza jej rów nież w iększe bezpieczeństw o w obec ch o ro b y i cierpienia.

Środow isko in te le k tu a ln e i duchow e, w ja k im je ste śm y pogrążeni, zostało tak ż e p rzek ształco n e p rzez n a u k ę . Ś w iat, w k tó ry m przeby w a u m y sł człow ieka dzisiejszego, w cale nie je s t św iatem jego przodków . W obec try u m fó w in te ­ le k tu , d o starczająceg o bogactw a i k o m fo rtu , w arto ści m o­

raln e oczywiście o b n iży ły się. R o zu m w y m ió tł w ierzenia religijne. Znaczenie m a ją jed y n ie w iadom ości o p raw a ch n a tu ra ln y c h i w y n ik ła s tą d w ład za n a d św iatem m a te ria l­

n y m i n a d isto ta m i ży jący m i. B an k i, u n iw e rsy te ty , p ra ­ cownie, szp itale zro b iły się rów nie piękne ja k św ią ty n ie s ta ro ż y tn e , ja k k a te d ry goty ck ie, ja k pałace papieskie. Aż

(29)

do o s ta tn ic h k a ta s tro f prezes b a n k u lub zarząd u kolei b y ł ideałem m łodzieży. W szelako re k to r wielkiego un iw ersy ­ te tu je s t p o staw io n y jeszcze wyżej w um ysłow ości społecz­

nej, poniew aż d y sp o n u je n a u k ą , a n a u k a je s t tw ó rcz y n ią b o g actw a, d o b ro b y tu i zdrow ia.

L ecz atm o sfera, w k tó re j lu b u je się tłu m , zm ienia się szybko. B an k ie rz y i profesorow ie spadli w szacu n k u p u b li­

czności. L udzie dzisiaj są do stateczn ie w y k ształceni, ab y cz y ta ć codziennie g azety i słuchać rad io w y ch przem ów ień p o lity k ó w , kupców , sz a rla ta n ó w i apostołów . L udzie są p rzełado w an i p ro p a g a n d ą hand lo w ą, p o lity cz n ą lub so­

cjaln ą, a te c h n ik a tej p ro p a g a n d y ulepsza się coraz więcej.

Jed n ocześn ie c z y ta ją a rty k u ły i książki p o p u lary z u ją c e n a u k ę i filozofię. N asz w szechśw iat dzięki w sp an iały m odkry ciom fizyki i a stro fizy k i s ta ł się zdum iew ająco w ielki. K a ż d y m oże, jeśli ty lk o chce, słu chać przem ó­

w ień o teo riac h E in s te in a albo c z y ta ć książki E d d in g - to n a i J e a n s a , a rty k u ły S hap ley a i M illikana. In te re s u ją go prom ienie kosm iczne ta k sam o ja k a rty śc i kinow i albo gracze futb alow i. W ie, że p rze strz e ń je s t zak rzy w ion a, że św ia t sk ład a się z sił ślepych i n iep o znaw aln ych, że je ste śm y dro b in am i nieskończenie m ały m i n a pow ierzchni z ia rn k a p y łu zgubionego w b ezm iarach w szechśw iata i że te n w szech św iat je s t zupełnie w yjało w io n y z życia i m yśli.

N asz w szechśw iat s ta ł się czym ś w yłącznie m ec h a n isty - cznym . I nie m oże by ć in n y , ja k o że swoje istn ien ie za­

w dzięcza poglądom fizyki i astro n o m ii. J a k w szystk o, co o tacza dzisiaj is to ty ludzkie, je s t w yrażeniem zdum iew a­

jącego rozw oju n a u k o m a te rii m artw e j.

IV

Cóż z tego wynika dla nas?

G łębokie zm ian y n arzuco n e zw yczajom ludzkości przez zastosow anie n a u k i p o w sta ły niedaw no. Isto tn ie , z n a jd u ­ je m y się jeszcze w pełni rew olucji. D lateg o to tru d n o je s t w iedzieć d okładnie, ja k i w pływ w y w arł n a is to ty ludzkie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podstawą procesu edukacyjnego jest komunikacja w relacji nauczyciel – – student i to ona będzie przedmiotem dalszych rozważań, uporządkowa- nych za pomocą metafory

Oby Teologiczne Towarzystwo Naukowe zakorzeniło się rzeczywiście na stałe w środowisku Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku, aby w wielowymiarowej

Też były sklepy nasze, zaraz po wyzwoleniu, na przykład taki Szalak, zresztą kolega, razem z nim się kolegowaliśmy, też prowadził taką jatkę, taki sklep wędliniarski

Bóg jako byt realny, nieskończenie doskonały, jest w stosunku do człowieka daleki, a zarazem bliski. Przez akt religijny człowiek uzależnia się od Boga

Nie można więc zarzucić epistemologii znaturalizowanej, że zakładając na wstępie istnienie przedmiotów fizycznych, jest bezradna wobec wątpliwości sceptyka co

• Jeśli więc wola egoistycznie zawłaszcza wszystko, oddziela ja od świata, wtedy mój świat się kurczy, staje się źródłem zagrożenia; jeśli otwiera się, świat

Dzieje się tak, gdyż najwyższym priorytetem dla człowieka nie jest bynajmniej działanie zgodne z rozsądkiem, w imię największego pożytku, lecz poczynania zgodne z własną,