• Nie Znaleziono Wyników

Wyspiański jako problem polskiego modernizmu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wyspiański jako problem polskiego modernizmu"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Teresa Walas

Wyspiański jako problem polskiego

modernizmu

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (111), 11-26

2008

(2)

Szkice

Teresa WALAS

W yspiański ja ko p ro b le m polskiego m o d e rn iz m u

W ciągu o statn ich k ilk u n a stu lat przeżyw aliśm y nie tylko reform y ustrojow e, polityczne, gospodarcze, szkolnictw a i zdrow ia; byliśm y też św iadkam i (lub w spół­ spraw cam i) reform y periodyzacyjnej, k tó rą objęta została lite ra tu ra polska ostat­ n ic h stu lat z okładem , a której B alcerow iczem był, jak w iadom o, R yszard Nycz. W Języku modernizmu1 przedstaw ił on spójną, pełną, przem yślaną w szczegółach propozycję takiego historycznego p o d ziału lite ra tu ry polskiej, k tóry uw zględniał­ by now ą, „m asyw ną jednostkę tran sp e rio d y za cy jn ą” określoną jako form acja m o­ dernistyczna. Jednostka ta obejm ow ać m iała zjaw iska literackie, artystyczne, św ia­ topoglądow e, częściowo także społeczne m ieszczące się w p rzedziale czasowym od lat dziew ięćdziesiątych X IX w ieku po lata sześćdziesiąte w ieku XX, a pozw alają­ ce się osadzić na w spólnej osi krystalizacyjnej. Tą osią k rystalizacyjną nie był - jak d o tą d byw ał - wyróżniający, jednorazow y u k ła d w zajem nie pow iązanych jakości estetycznych i treści in te le k tu aln y ch , lecz szereg w iążących opozycji, będących podłożem zarów no w ew nętrznej d ynam iki, jak i jedności ta k rozum ianego m o ­ dern izm u . N ależą do n ic h tak ie, jak: opozycja k u ltu ry elitarnej i p o p u la rn e j, lite ­ ra tu ry autonom icznej i zaangażow anej, ekspresji i k o n stru k cji, abstrak cji i ko n ­ k retu , dystansu i uczestnictw a, w ytw oru i procesu; do napięć tych dodać jeszcze należy rów nie antynom iczne odrodzenie ind y w id u alizm u i kryzys podm iotow ości oraz ce n traln e dla całej form acji pojęcie inw encji, któ re odróżnia tę jednostkę periodyzacyjną od w cześniejszych: klasycyzm u, gdzie rządzi zasada doskonałości, rom antyzm u, gdzie d om inuje oryginalność, a także od form acji pom odernistycz- nej, w której k o n k retn e realizacje artystyczne schodzą na p la n dalszy, a na pierw ­

(3)

szy w ysuw ają się m ożliw ości realizacji. Z aproponow any przez Nycza m odel nie tylko w chłonął, p rzy n a jm n ie j częściowo, dwa trad y cy jn ie w yróżniane okresy - M łodej Polski i dw udziestolecia m iędzyw ojennego, lecz także dokonał przew arto ­ ściowania w obrębie dotychczasowego obrazu M łodej Polski. L inia rozwoj owa epoki w yznaczona przez K azim ierza W ykę2 uległa zatarciu , w jej m iejsce pojaw iła się nowa: zam iast stru k tu ry dwufazowej odróżniającej m o d e rn izm od późniejszego m odelu socjalno-narodow ego (z d atą gran iczn ą p rzypadającą m niej więcej na rok 1903), a zam kniętej la tam i I wojny, zarysować się m u siał u k ła d inny, zapew ne w ie­ lofazowy i sym ultaneizow any, z w yraźnym ośrodkiem krystalizacyjnym około roku 1910, a dom ykający się na naszych oczach. Pożytek płynący z takiego p rze su n ię­ cia jest oczywisty: zam iast g m atw aniny prądów , których ro zgraniczenie spędzało sen z pow iek historykom lite ra tu ry otrzym aliśm y jedno, choć także rozdzierane w ew nętrznym i n apięciam i m asyw ne „ciało”, niezbyt wrażliwe na polityczne w strzą­ sy. Tak w idziana lite ra tu ra odsłania swoje w cześniej n iedostrzegalne w ew nętrzne ciągłości i ujaw nia logikę zachodzących w niej artystycznych przem ian. M odel te n w szakże m a swój aspekt represyjny, pow oduje bow iem zm ianę obsady literac k ich stanow isk: m iejsca najb ard ziej eksponow ane zajęli teraz B erent, L eśm ian, Irz y ­ kow ski i Brzozow ski3, pozycja zaś dotychczasow ych faw orytów M łodej P olski - T etm ajera, Przybyszew skiego, M iria m a, Ż erom skiego, R eym onta, K asprow icza i W yspiańskiego pozostaje nieoznaczona. Do jakiej tra fili otchłani? Czy zostali po p ro stu p rzesu n ięci w h ierarch ii? Z m arginalizow ani jedynie w nowej kon cep tu ali- zacji literac k ich dziejów? Czy też w yznaczone im zostało m iejsce w innym , alte r­ natyw nym p o rzą d k u , z m o d e rn izm e m w spółw ystępującym , ale od niego odróż­ nionym ? N ycz nie fo rm u łu je w prost takiego pytan ia, n ie udziela też na nie odpo­ w iedzi, zapew ne dlatego, że odpow iedź tę uważa za oczywistą. N ie znaczy to w szak­ że, iż p ytania te nie są w arte postaw ienia, a stają się ta k im i zwłaszcza wtedy, gdy p ró b u je się ustalić, jaką rzeczyw iście pozycję m ożna wyznaczyć p o m in ięty m tw ór­ com w tej nowej dynam ice literac k iej. W szczególności tw órcom tej m iary, co W yspiański, za życia desygnowany na czw artego wieszcza.

2 M am na m yśli zarów no Modernizm polski (pierw sze w ydanie: W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1959, d ru g ie, popraw ione 1968), jak i rozpraw ę Charakterystyka

okresu Młodej Polski otw ierającą pierw szy tom Literatury okresu M łodej Polski, która

ukazyw ała się jako seria 4 Obrazu literatury polskiej X I X i X X wieku.

3 Taką tendencję do zm ian y w h iera rch ii tw órców M łodej Polski zauw aża H en ry k M arkiew icz już w d w udziestoleciu, u badaczy lite ra tu ry należących do m łodszego pokolenia, m .in. u Wyki: „Wydaje się, że gdy chodzi o h ierarch ę m łodopolskich twórców, już wówczas w św iadom ości nowego pokolenia badaczy n astąpiło przesunięcie na korzyść B erenta, M icińskiego, Brzozowskiego, Irzykow skiego (specjalny n u m er „P io n u ” z roku 1938), a więc tych autorów , których dzisiejsza histo ria lite ra tu ry uw aża za najw ybitniejszych przedstaw icieli tej fo rm acji” (H. M arkiew icz Dialogi z tradycją. Rozprawy i szkice historycznoliterackie, U niversitas, K raków 2007, s. 230).

(4)

W książce N ycza nazw isko W yspiańskiego pojaw ia się jedenaście razy, w tym k ilk a k ro tn ie w cytatach z innych autorów. Z perspektyw y intelek tu aln eg o p ro jek ­ tu , jaki stanow i form acja m odernistyczna, jest więc on najw yraźniej pisarzem sła­ bo w idocznym , choć niew ątpliw ie da się znaleźć dla niego m iejsce w p o lu m ożli­ wości w ytw orzonym dzięki zaproponow anej przez Nycza m atrycy opozycji. Po­ dobnie jest w p rzy p a d k u kolejnej, późniejszej od tej zaproponow anej przez Nycza i nieco od niej odm iennej koncepcji m o d e rn izm u , przedłożonej w stępnie przez W łodzim ierza Boleckiego4. I tu m odernizm , nazw any przez Boleckiego „m oder­ niz m em w Polsce” (dla odróżnienia do „m o d ern izm u polskiego” W yki), trak to w a­ n y głów nie jako zjaw isko literackie, jest obszerną jednostką periodyzacyjną we­ w nętrznie zróżnicow aną, zaw ierającą w ielość nurtów , niedających się p o d p o rzą d ­ kować jednej k ategorii (na przy k ład aw angardzie czy „now oczesności”), ale w tej w łaśnie postaci w zajem nych relacji, także relacji odm ienności a naw et w yklucza­ nia się, tw orzących całość. Bolecki jed n ak zaciera (ściera?) te n znany dobrze obraz kon fig u racji prądów , k tó ry zarysował M arkiew icz5, i zam ienia go na u k ła d sied­ m iu d o m in a n t literackiego m o d ern izm u . Są nim i: sym bolizm , w italizm , esencja- lizm , relacjonizm , konw encjonalizm , poetyckość, konstruktyw izm . U kład te n p rzy­ b iera postać takiej oto periodyzacji: pierw sza faza (czyli pierw szy początek m o ­ d ernizm u) - to m o d e rn izm M łodej Polski, którego głów nym zad an iem było od­ rzu cen ie dziew iętnastow iecznego m im etyzm u; tu d o m in a n ta m i były sym bolizm , esencjalizm i w italizm . Faza druga, (drugi początek m o d ern izm u ) z p o p rze d n ią jakiś czas w spółistniejącą, obejm ow ałaby w tym uk ład zie lite ra tu rę po ro k u 1918; skupiać się m iała na przezw yciężaniu trad y c ji rom antycznej, a za jej d o m in an ty uznaje Bolecki w italizm , esencjalizm , konstruktyw izm , sym bolizm , relacjonizm i poetyckość. W trzeciej fazie m o d e rn izm u (po ro k u 1956) d o m in u je w italizm , konw encjonalizm oraz poetyckość. Oczywiście Bolecki ró żnicuje i w ysubtelnia to m odelow e ujęcie, w prow adzając dodatkow e w spółczynniki now oczesności i wciąż przy p o m in ając o w ew nętrznych sprzecznościach m o d e rn izm u , czyli o jego w ro­ dzonej - jak chce M oraw ski6 - aporetyczności. D ba o to, by w m odelu tym znaleź­ li swoje m iejsce ta k różniący się pisarze, jak B erent, W itkacy, L eśm ian, Schulz, Irzykow ski, N ałkow ska, G om brow icz, Przyboś, M ackiew icz, W at, H erlin g -G ru - dziński, Lem , H erb ert, M iłosz, Białoszew ski, K uśniewicz, O dojew ski, Szym bor­ ska, Różewicz i inni. W tym d łu g im szeregu nazw isk nie pojaw ia się wszakże n a ­ zwisko W yspiańskiego. W ym ienia je Bolecki tylko raz (na s. 23), w k ontekście jed­ nej ze składow ych idei m o d e rn izm u , jaką jest w edle niego program ow y zw iązek

4 W. Bolecki Modernizm w literaturze polskiej X X w. (rekonesans), „Teksty D ru g ie ” 2004 n r 4.

5 H. M arkiew icz Młoda Polska i „izm y”, w: Z problemów literatury polskiej X X wieku.

Księga zbiorowa, t. 1, Młoda Polska, kom . red. S. Ż ółkiew ski, H. W olpe,

H. M arkiew icz, red. J. K w iatkow ski, Z. Z ab ick i, PIW, W arszaw a 1965.

6 S. M oraw ski N a tropach modernizmu jako formacji kulturowej, „Teksty D ru g ie ” 1994 n r 5/6.

(5)

lite ra tu ry i sztuk plastycznych - obok W itkacego, Schulza, Paw likow skiej, Ciom - py i innych. Także w przytaczanym przez autora haśle encyklopedycznym zaczerp­ n ięty m z kolejnego w ydania Słow nika terminów literackich (z ro k u 1998), tym ra ­ zem sporządzonym przez Janusza Sław ińskiego, k an o n m odernistyczny jest re­ prezentow any przez twórczość B erenta, Brzozowskiego, Irzykowskiego, L eśm ia­ na, W itkacego, Schulza - po Różewicza, Białoszewskiego, H erberta.

Z aiste jest W yspiański, jak pow iada M agdalena P opiel, przyw ołująca we w stę­ pie swojej k sią żk i7 obszerną bibliografię prac pośw ięconych o statnio p olskiem u m odernizm ow i - „w ielkim nieobecnym ” we w spółczesnej literaturoznaw czej de­ bacie o m odernizm ie. N ieobecnym ? M oże naw et w ielkim w ypędzonym czy wy­ właszczonym! Acz przyznać trzeba, że los swój dzieli z in n y m i koryfeuszam i M ło­ dej Polski, którzy m ogliby ubiegać się, jeśli już nie o pełnię praw obyw atelskich, to bodaj o chw iejną rezy d en tu rę w tych w ytyczanych na nowo gran icach m o d e rn i­ stycznego państw a: z Ż erom skim choćby czy R eym ontem na czele. Pora więc za­ pytać, dlaczego tak się dzieje. Co spraw ia, że W yspiański w ypada z pola w idzenia dzisiejszych kodyfikatorów m o d e rn izm u , choć przecież, jak już było pow iedziane, bez tr u d u dałoby się go w pisać zarówno w zaproponow any przez N ycza u k ła d opo­ zycji, jak i znaleźć dla niego m iejsce w tej k onfiguracji d o m in a n t, k tó rą p ro p o n u ­ je Bolecki. P rzyczyną jest zapew ne te n defekt au to ra Wesela, k tó ry stanow i p o ­ ch o d n ą jego pierw otnego usytuow ania, w sercu - jeśli m ożna się ta k w yrazić - n eorom antyzm u, czyli na pozycji w stosunku do w spółcześnie rozum ianego m o ­ d ern iz m u a r c h a i c z n e j . Z perspektyw y now oczesności, której rd ze n iem jest św iadom ość odrębności w yznaczanej przez teraźniejszość, w szelkie „neo” m uszą zalatyw ać stęchlizną i spraw iać w rażenie jaw nie regresyw nych. W tym m iejscu dochodzi do radykalnego zd erzenia dw óch, jak pow iedzielibyśm y dziś n a rra c ji h isto ry czn o literack ich - tradycyjnej i w spółczesnej, a spór o m o d e rn izm p rze sta­ je być niew inną rozryw ką uczonych nom inalistów . G ra toczy się o funkcjonow a­ nie w artości: które z n ic h dadzą się zatrzym ać w horyzoncie w spółczesnym , które zaś w sposób n a tu ra ln y m uszą z niego zostać w yelim inow ane.

W n a rra c ji tradycyjnej, której ojcem założycielem był A rtu r G órski jako autor cyklu artykułów M łoda Polska, opublikow anych w k rakow skim „Ż yciu” w 1898 roku, n arrac ji, której pełn y k ształt n ad ał W ilhelm F eld m a n we Współczesnej litera­ turze polskiej, ostatecznie zaś dopracow ał W yka, dzieje dw udziestolecia lite ra tu ry polskiej 1890-1918 przy b rały postać p rzebiegu fabularnego o charak terze w zno­ szącym, z jasnym teleologicznym happy endem. P oczątkiem tego procesu jest kry ­ zys pozytyw izm u, z którego w yłania się dekadentyzm (u W yki, jak pam iętam y, w pew nej m ierze utożsam iony z m odernizm em ). Z ostaje on n astęp n ie przezw y­ ciężony, częściowo przez zw rot do rom antyzm u, dzięki k tó rem u udaje się w chło­ nąć i oswoić, czy inaczej rzecz ujm u jąc - przeredagow ać problem atyczny, obcy w spólnotow ej w izji św iata indyw idualizm , częściowo przez absorpcję w spółcze­ snych id ei w italistycznych, w tym pozytyw nie w ydestylow anego n ietzscheanizm u.

(6)

B ezpośrednim sk u tk iem tej tran sfo rm ac ji jest odrodzenie idei (i literatu ry ) naro- dow o-społecznej, a p o śred n im - cu d odzyskania niepodległości. C iąg dalszy tej fab u ły znam y: to pow ojenne rozprostow yw anie ram io n sztuki zdjętej z ro m an ty cz­ nego krzyża niew oli i jej śm iałe przygody z aw angardą, to jej epizod m oralistycz- n y oraz katastroficzny i ta k dalej. N ie tru d n o zauważyć, że w tej krzepiącej histoire w spom niany zwrot ku w artościom narodow o-społecznym zachodzący na począt­ k u w ieku X X oznacza ponow ne obsadzenie lite ra tu ry w tej roli, k tó rą w yznaczył jej w iek X IX , bez w yrazistej zm iany ch arakteryzacji. R uch ów w istocie swej oka­ zał się regresywny, wywoływał en tu zja zm w ielu obserwatorów.

P roponow ana czy tylko projektow ana dziś narrac ja wygląda zu p e łn ie inaczej8. Jeśli wziąć po d uwagę zarów no m atrycę N ycza, jak i sk łaniającą się ku fazowem u u jęciu koncepcję Boleckiego, a także m yśl M encw ela zaw artą w jego Trzech moder- nizm ach 9 i spróbow ać na ich gruncie zbudow ać p oten cjaln ą fabułę literack ich dzie­ jów, n ie będzie ona m iała - po pierw sze - c h a ra k te ru płynnego i jednoliniow ego, lecz pulsujący, po drugie - spodziew ać się w olno, że jej w ektorow i głów nem u to ­ warzyszyć m oże dialektycznie w niego w pleciony czynnik obcy - przeciw działają­ cy, ham ujący, reaktyw ny, k tóry odróżnić trzeba od w ew nętrznych sprzeczności sa­ m ego m o d e rn izm u , co nie zawsze jest rzeczą łatw ą. Za czynnik ta k i uznać należy w szelki paseizm , historyzm , archaizm , w szelkie też stylizacje, reaktyw acje i n a ­ wroty, w tym także - naw rót do rom an ty zm u , zarów no filozoficznego, jak i arty­ stycznego. W yrazistym i p a tro n a m i i projektodaw cam i tej n a rra c ji byliby - każdy na swój sposób - Irzykow ski i Brzozowski.

W c e n tru m zarysowanej przez n ic h opow ieści zn a jd u je się polska św iadom ość w spółczesna, uw alniająca się od u rojeń, w ypracow ująca sobie m iejsce w realnym , historycznym świecie. Jasno fo rm u łu je to Irzykow ski w Czynie i słowie, pisząc o b o ­ haterze trag e d ii now oczesnej czy o człow ieku now ożytnym . Co stoi na zaw adzie te m u wysiłkow i w spółczesnej św iadom ości? M iędzy in n y m i zalegające w sztuce a kręp u jące w yobraźnię elem enty regresyw ne. O ne to spraw iają, że zam iast d o p ra­ cowywać się form w łasnych - trag izm u , dostojeństw a, w zniosłości - sztuka, a z nią św iadom ość, k o m e n tu je się form am i daw nym i, zużytym i, archaicznym i. I za ta ­ kiego w łaśnie dostarczyciela znoszonych kostium ów uważa Irzykow ski W yspiań­ skiego, choć ceni go za eksperym enty dram atu rg iczn e. G dy w skazuje na właściwy klasie robotniczej - jak dziś pow iedzielibyśm y - deficyt w sferze sym bolicznej i na defekty tw orzonej przez tę klasę nowej form y p atrio ty zm u , w iną za te n stan rzeczy obciąża w prost W yspiańskiego:

W yspiański zalu d n ił w yobraźnię tych ludzi królam i, b isk u p a m i i w iteziam i. Ja k on wy­ w odził chłopa od króla Piasta, tak sam o prototypem O krzejów m ieli być Zaw iszowie C zar­

Pom ijam fakt, że obraz m o d ern izm u u N ycza w ogóle nie przybiera postaci „ fab u larn e j”, lecz jest stru k tu rą napięć m iędzy opozycyjnym i zjaw iskam i, każdy bow iem układ synchroniczny pozwala w yprow adzić z siebie jakąś diachronię. A. M encw el Trzy modernizmy, w: tegoż Wyobraźnia antropologiczna. Próby i studia, W ydaw nictw a UW, W arszaw a 2006.

(7)

ni, W arneńczycy, Olbrom scy, C edrow ie, C zarow ice i Sułkowscy. Pow rotna fala ro m an ty ­ zm u niosła w swoich n u rta c h stare szyszaki, proporce, skrzydła h usarskie - które sk rz ęt­ nie w yław iali tw órcy id ealizm u irre d e n ty na godła dla swoich żołnierzy, na akcesoria dla ich ak cji.10

W in n y m m iejscu, gdy pisze o konieczności anektow ania przez lite ra tu rę n o ­ wych pól życia w celu w ytw orzenia nowych o rien tacji literack ich , w yrokuje: „Wy­ spiański, k tó ry dla w yładow ania swego ta le n tu potrzebow ał koniecznie ap a ra tu greckiego, oddziałał p o d tym w zględem na lite ra tu rę polską rea k cy jn ie”11; gdzie indziej zarzu ci m u, że „jego rzekom e zam achy na przeszłość w łaśnie rozbudziły u n as niebyw ały d o tą d szał retro sp e k cy jn y ” 12, że „m im o Wyzwolenia sam b rn ie w historyzm ie, będzie już ciągle pisał o k rólach i b isk u p a c h ” . I tam że, w Glossach do literatury współczesnej, ujm uje rzecz bez ogródek:

W yspiański jako organizacja poetycka jest ko m b in acją oryginalną, ale kto wie, czy p o ­ trzebną. [...] wpływ W yspiańskiego na naszą lite ra tu rę był po w iększej części reakcyjny. [...] P o trzeb n ą ko m b in acją w lite ratu rze polskiej był (jest?) Przybyszew ski, chociaż p o ­ siad ał m niej siły i powagi, p o trzeb n ą i pożyteczną w całym zn aczen iu tych słów jest S ta­ nisław Brzozow ski.13

Sam Brzozowski pisał o W yspiańskim z właściwą sobie żarliw ością i znacznie wyżej cenił jego tw órczy w ysiłek i sam o dzieło, ale w Legendzie M łodej Polski p oka­ zuje go jako artystę n ie d o p ełn ien ia , k tó ry podprow adza świadom ość polską do w rót samowiedzy, jed n ak ich p rze d n ią nie otwiera: „Wyzwolenie zarysow uje do­ k ład n ie stan duszy, który sam przez się jest tylko p o s t a n o w i e n i e m w e j ­ ś c i a m y ś l ą w r z e c z y w i s t o ś ć” 14. Z adaniem , jakie Brzozowski stawia p rze d m yślą polską, jest

znaleźć g ru n t w spólny dla naszej św iadom ości narodow ej i tej mocy, któ rą żyjem y na dzisiejszym poziom ie. Trzeba znaleźć p u n k t w idzenia, rz u t w przyszłość, k tóry by o g ar­ nął s w ą s i ł ą r w a n i a s i ę i p ę d u c a ł ą d z i s i e j s z ą r z e c z y w i ­ s t o ś ć , gdyż to jedynie daje odwagę m yśli do przyjęcia tej rzeczyw istości, do zlania się z nią, jako ciałem jutrzejszego czynu.

W edle Brzozowskiego „ p o l s k a i d e a , jaką znał W yspiański, zawieszona była n a d biologicznym , chaotycznym rw aniem się, lecz n ie m iała z żywiołem tym

1(1 K. Irzykow ski Czyn i słowo oraz Fryderyk Hebel jako poeta konieczności. Lemiesz

i szpada przed sądem publicznym. Prolegomena do charakterologii, w stęp A. Lam , oprać.

Z. G órzyna, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1980, s. 249. 11 Tam że, s. 415.

12 Tam że, s. 303. 13 Tam że, s. 370-371.

14 S. Brzozowski Legenda M łodej Polski. Studia o strukturze duszy kulturalnej, K sięgarnia Polska B. Połonieckiego - E. W ende, L w ów -W arszaw a 1910, s. 570.

(8)

w ew nętrznego zw iązku” . D la Polski ideowej jest to „p an d em o n iu m h isto rii, próba gro b u ” . W yspiański czuje konieczność zm iany, ale

sam na nią zdobyć się nie m oże, gdyż polska rzeczyw istość istn ieje dla niego jedynie jako ż y w i o ł nieznany, o którym się wie, że jest, do którego się p rag n ie się m ieć zaufanie, lecz którego się nie zna. W yspiański czuje potrzebę now oczesnej, obejm ującej dzisiejsze życie, zdolnej w ładać n i m s a m o d z i e l n e j n a r o d o w e j w i a r y , a l e j e j n i e m a.15

G dyby więc teraz, idąc tro p em tych m yśli, spróbować odtworzyć p ro jek t tego drugiego u k ła d u fabularnego, uk ład u , k tó rem u przysługiw ałaby dziś nazw a m o ­ d ern iz m u , jego p o czątkiem byłoby coś na kształt p rze d tak tu , czyli kryzys św iato­ poglądow y końca w ieku, pierw szy kryzys w ew nętrzny wczesnej polskiej nowoczes­ ności, jaką był pozytyw izm . Tym p rze d tak te m byłby wąsko pojm ow any d ek ad en ­ tyzm , z jego bezw arunkow ym pesym izm em , poczuciem schyłku i bezwyjściowo- ści. Ten kryzys rzu ci potem cień na cały m o d ern izm , niezależnie od w szelkich jego w łasnych p rzem ian , ale w tym w łaśnie m om encie b ardzo w yraźnie rysuje się już idea now oczesności (człowiek współczesny, ofiara w ieku nerwowego - to są w szak w yobrażenia dla tego p rą d u kluczow e), tyle że now oczesności bolesnej i n o ­ szącej w sobie zarodek zagłady. T etm ajerow ski refre n „ew iv a P a rte ” i Confiteor Przybyszewskiego otw ierałyby um ow nie pierw szą, m ocną fazę tego m o d e rn izm u - m ożna ją, jak p ro p o n u je M encw el, określić jako „p re m o d ern iz m ” i obsadzić Przy­ byszew skiego w roli głównej. D alsze fazy m o d e rn izm u w yznaczałyby ta k ie nazw i­ ska, jak B erent, Irzykow ski, Brzozowski, L eśm ian - to jest owa w skazana przez N ycza pierw sza w yrazista k u lm in ac ja, m ająca m iejsce około ro k u 1910 (z niew iel­ k im p rzesu n ięciem w p rzy p a d k u L eśm iana) - po tem W itkacy, fu turyści, A wan­ garda K rakow ska, Gom browicz itd. - aż do lat sześćdziesiątych. C i e n i e m (w ro ­ zu m ien iu Jungow skim ) tego odsłaniającego się w czasie m o d e rn izm u byłby drugi jego przebieg, w zględem tam tego sym ultaniczny, za którego protagonistów uznać m ożna M iriam a, A rtu ra G órskiego, w pewnej m ierze - M atuszew skiego. Za jego postać główną trzeba by uznać W yspiańskiego w łaśnie. To jest lin ia s y m b o - l i c z n o - r o m a n t y c z n a , reaktyw ująca obiektyw ny idealizm , dziedzicząca - praw em przyległości - cały dziew iętnastow ieczny historyzm , a zarazem zn a jd u ­ jąca dla niego nowe uzasad n ien ie w te o rii sym bolu jako zn a k u odsyłającego do tego, co w ieczne i jedno, teorii, która daw ała rów nież filozoficzną rękojm ię wszel­ k ie m u estetycznem u eklektyzm ow i. Za przyległe do tej lin ii w sposób n a tu ra ln y uważa się połączenie sztuki i pro b lem aty k i narodow ej, pow rót do trad y c ji w iesz­ czów. I w tę w łaśnie p u ła p k ę dał się schwytać W yspiański.

M iędzy tym i dw iem a lin iam i rozgorzeje konflikt, wszczęty głównie przez p rze d ­ staw icieli tzw. drugiego pokolenia M łodej Polski. Polem tej w alki będzie pojęcie form otw órczego życia, raz rozum ianego czysto w italistycznie - jako tw órcza siła, in n y m razem społecznie - jako energia narodow a, zawsze jed n ak jakoś

(9)

nego do idei now oczesności16. I jeśli m ożna zgodzić się z Boleckim , że pierw sza, ale w ąsko ro zu m ian a faza m o d e rn izm u k sz tałtu je się w opozycji do d ziew iętna­ stow iecznego m im etyzm u (bunt Przybyszewskiego i jego ekspresyw na teoria sz tu ­ ki, ale też i sym bolizm M iriam a), to - o czym w cześniej była mowa - jeszcze w ob­ ręb ie trad y c y jn ie ro zu m ian ej M łodej P olski d ochodzi do starcia ze sztu k ą ro- m antyczno-sym boliczną jako w ytw órnią m artw ych form , tarasujących drogę ży­ ciu w jego teraźniejszym rozkw icie oraz sam opoznaniu now oczesnej jednostki. Taki jest cel Brzozowskiego, gdy pisze p am flet na M iriam a i inne teksty, któ re złożą się na Legendę M łodej Polski, ta k i jest cel Pałuby, a po tem Czynu i słowa, ta k i jest też bez w ątpienia cel Wyzwolenia W yspiańskiego. N ie jest to oczywiście żadne in te r­ pretacyjne odkrycie, coś jednak najw yraźniej stoi na przeszkodzie w łączeniu W y­ spiańskiego jako autora Wyzwolenia, Akropolis a zapew ne też Bolesława Śmiałego i S kałki (acz przesłan ie tego dram atycznego d y ptyku n ie jest aż ta k klarow ne) do szeregu autorów w spółtw orzącego te n m odernistyczny w ątek. Tą przeszkodą jest w yciśnięty na jego tw órczości firm ow y zn ak n eorom antyzm u, k tóry każe go sytu­ ować po stronie zachodzącego, nie zaś wschodzącego ty p u literatury.

Czy da się wszakże W yspiańskiego zm odernizow ać? Bez tru d u , bo i wcześniej ta k czyniono za pom ocą ta k ich pojęć, jak estetyzm czy w italizm . W horyzoncie w yznaczonym przez w spółczesne rozum ienie m o d e rn izm u jest to rów nież m ożli­ we, p o d pew nym i wszakże w arunkam i. Po pierw sze, że zgodzim y się potraktow ać dzieło W yspiańskiego, a także jego sam ego, czyli osobowość tw órczą, jako szcze­ gólny przy p ad ek owej aporetyczności, któ rą dostrzega w m o d ern izm ie M oraw ski i na k tó rą w skazują wszyscy w cześniej w ym ienieni, a także in n i, nieprzyw oływ ani tu d o tą d badacze, gdy m ówią o dynam ice opozycji czy dialektyce w ew nętrznych sprzeczności w m o d e rn izm ie17. Po drugie, że zechcem y przyjrzeć się bliżej tym obu w cześniej rozłączonym lin io m fab u larn y m i wychwycić ich spojenia, zjaw i­ ska, któ re - w spom agając się językoznaw czą term in o lo g ią - m oglibyśm y określić jako w ęzły m orfologiczne.

O bie te bow iem lin ie nie przebiegają rów nolegle w zględem siebie, lecz raz w ią­ żą się, raz rozchodzą, częściowo n akładając się na siebie i przen ik ając w zajem nie, jako że łączą je liczne p odziem ne przejścia, pozw alające na różnego ro d za ju ko n ­ tra b a n d ę , na jaw ny i n iejaw ny tra n sfe r idei i jakości artystycznych18. P u n k tem

16 F eld m an , pisząc o w italizm ie W yspiańskiego, będzie używ ał przy m io tn ik a nowoczesny: „Wyzwolenie w ielkie jąl głosić, p rzem ian ę b ierności i kw ietyzm u na now oczesną e n e rg e ty k ę ...” (W. F eld m an Współczesna literatura polska 1864-1918, cz. 2, w stęp T. W alas, oprać. T. Rydlowa, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków l985, s. 135).

17 Pogląd taki rep rezen tu je też E dw ard M ożejko (Modernizm literacki. Niejasność

terminu i dychotomia kierunku, „Teksty D ru g ie ” 1994 n r 5/6) czy M aria D elap errière (.Arkana modernizmu, tam że).

18 P rzykładem takiej k o n trab a n d y jest choćby Przybyszew ski, k tóry swoją zrodzoną

(10)

stycznym , m iejscem pierw otnego - by ta k rzec - zespolenia jest oczywiście sama s z t u k a trak to w an a jako w artość n ad rz ęd n a lub problem atyczna; spaja je też - niejako p odskórnie - podobieństw o w płaszczyźnie w yrażenia, a m ianow icie s y m - b o 1 jako w szechstronny, p rzech o d n i tro p artystyczny, k tó ry w p o rząd k u rom an- tyczno-sym bolicznym re p re z e n tu je rzeczyw istość m etafizyczną (absolut), w p o ­ rzą d k u zaś m odernistycznym m a w artość głów nie autoteliczną i jeśli obiecuje ja­ kiś w gląd w istotę rzeczy, to w gląd ów m a jedynie ch a rak te r świeckiej epifanii. Spoiw em ta k im jest rów nież m i t, k tó ry m oże być traktow any sym bolicznie - jako język w ieczności i sposób rozum ienia św iata, secesyjnie - jako form a upraszczają­ ca i ornam entacyjna, oraz now ocześnie - jako form a opróżniona, w ypełniana już ty lk o m e la n c h o lią 19, a ta k ż e jako język d ru g ie g o sto p n ia w ro z u m ie n iu Bar- th e s’owskim. Za pro b lem dla obu porządków wspólny, charakterystyczny szcze­ gólnie dla polskiego m o d e rn izm u , choć w żadnej m ierze nie w yłączający go z m o­ d ern izm u europejskiego, uznać też należy zagadnienie n a r o d o w o ś c i s z t u - k i, któ re ucharakteryzow ane bywa zazwyczaj na sposób (neo)rom antyczny, ale k tó re m u łatw o w szczepić m o d ern isty czn y gen. Szczególnie, jeśli n ie staw ia się pytania o istotę sztuki narodowej i nie w idzi w tym repetycj i rom antycznego wzorca, lecz zastęp u je in n y m i p ytaniam i: czym m ianow icie jest now oczesny naród, jaka p ow inna być jego sztuka, co znaczy być w Polsce now oczesnym artystą. I takie w łaśnie p y ta n ia z n a jd u je m y u Brzozow skiego, Irzykow skiego, B erenta, także - u W yspiańskiego. Podobnie h eterom orficzny jest w i t a 1 i z m , który w układzie sym boliczno-narodow ym p rzybiera niejako au tom atycznie postać idei narodow ej irre d en ty i sztuki p atriotycznej, gdy w p o rzą d k u d ru g im w łaśnie pojęcie życia każe ta m te n łatw y zrost zakw estionow ać i sproblem atyzow ać.

Obecność tych m orfologicznych węzłów - a pokazane tu zostały tylko n ie k tó ­ re, n ajisto tn iejsze - jak rów nież ogólna w spólnota pro b lem aty k i oraz w idoczne podobieństw a artystycznego jej w yrazu, ów nieszczęsny styl, k tó ry zn iepraw ił n ie­ jedną interesu jącą m yśl - w szystko to w ytw arzało w rażenie jednolitości, co po ­ zw oliło badaczom lite ra tu ry stworzyć całość określaną jako M łoda Polska, a w stę­ p u jącem u p okoleniu D rugiej Rzeczpospolitej dało praw o przeciw staw ić się jej jako całości i obsadzić ją, zwłaszcza na początku, w roli trad y cji negatyw nej, by móc

19 Ten sto su n ek człow ieka now oczesnego do m itu p rzenikliw ie przedstaw ił, jak w iadom o, N ietzsche w Narodzinach tragedii, gdy konstatow ał: „Bez m itu [...] traci w szelka k u ltu ra swą zdrow ą tw órczą moc n atu ra ln ą ; dopiero m itam i obstaw iony w idnokrąg zam yka w jedność cały ru ch k u ltu ra ln y ”. Z araz jed n ak dodaw ał: „Oto teraźniejszość jako w ynik ku zniszczeniu m itu skierow anego sokratyzm u. I oto stoi człow iek bez m itu , w iecznie głodny w śród w szystkich przeszłości, i szuka, grzebiąc i d łubiąc, korzeni, choćby ich szukać m iał naw et w najodleglejszych

starożytnościach. O czym św iadczy ta n iezm iern a historyczna potrzeba

niezaspokojonej k u ltu ry now oczesnej, to g rom adzenie wokoło siebie niezliczonych in n y ch k u ltu r, ta traw iąca chęć poznania, jak nie o stracie m itu, o stracie ojczyzny m itycznej, m acierzyńskiego łona m itycznego (F. N ietzsche N arodziny tragedii, W arszaw a, b.d., s. 160).

(11)

zadekretow ać nowy początek. To także u tru d n ia w spółczesnym badaczom wyde- stylowanie m odernistycznych zjawisk z zanieczyszczonej archaizm em m aterii. Więc rów nież - w łączenie W yspiańskiego do m o d ern izm u , bo jego twórczość jest p rzy ­ k ład em okazowym takiego w łaśnie indyw idualnego, splecionego z różnych te n ­ dencji m orfologicznego węzła. Jako że pierw szą część zdania Irzykow skiego, m ó ­ w iącą, że W yspiański jest jako organizacja poetycka kom binacją oryginalną, na pew no trzeba uznać za praw dziwą.

P rzynależność W yspiańskiego do p o rzą d k u sym boliczno-neorom antycznego w ydaje się oczywista i tru d n o byłoby w sposób odpow iedzialny ją zakw estiono­ wać. W iąże autora Wesela z rom antyzm em zarówno w ielekroć p o dkreślany rozm ach w yobraźni, jak i dążenie do stw orzenia d ra m a tu m onum entalnego, podejm ow anie te m a tu h isto rii oraz m itologii narodow ej, a także - obecne w jego tw órczości b ez­ p o śred n ie tem aty czn e odn iesien ia do histo ry czn y ch p o staci i faktów z tam tego okresu czy w prost do kon k retn y ch utw orów literackich. W iąże go też fantastyka w zm ocniona dodatkow o przez św iadom e posługiw anie się sym bolem . To polski d ram at ro m antyczny przefiltrow any przez M aeterlin ck a, W agnera i N ietzschego jako orędow nika m itu . W p o rządek te n włączało W yspiańskiego w sposób n a tu ­ raln y osobiste dośw iadczenie m iejsca, m iasta-sarkofagu, jakim był Kraków, a ta k ­ że pracow nia M atejki, i p rzede w szystkim - typ jego w yobraźni, która była wy­ obraźnią m alarską, przyoblekała więc w szelką treść pojęciow ą w k o n k retn e p rze d ­ staw ienia i do takichże p rzedstaw ień się odwoływała. Co spraw iało, że W yspiań­ ski operow ał sw obodnie i niejako autom atycznie zn a k am i języka drugiego sto p ­ nia - języka kultury, a w ybierał zn ak i n ajbardziej nośne, czyli te, które w ytw orzy­ ła najm ocniejsza tradycja - rom antyczna. N adaw ało to jego tw órczości ów niezw y­ kły rys m o n u m e n ta liz m u , ta k odróżniający ją od tryw ialnego św iata sztuki re a li­ stycznej czy n atu ralisty czn ej. R ów nocześnie w sposób n ie u ch ro n n y ewokowało też w yobrażenie m u zeu m - przy b y tk u m artw ej w zniosłości, zatruw ającej swym cza­ dem w spółczesnego d u c h a 20. Tak w łaśnie postrzegał W yspiańskiego Irzykowski, dla którego stylizacja, m ityzacja, w szelkie ciągnięcie poetyckich zysków z ufor­ m ow anego już i nasyconego em ocjonalnie m a te ria łu będzie ro dzajem estetyczne­ go ren tierstw a, sprzecznego z w yznaw aną przezeń ideą poetyckiego czynu. Jest to postaw a rad y k a ln a, dla św iadom ości m o dernistycznej niew ątpliw ie c h a rak te ry ­ styczna. Choć dziś Bolecki chce w idzieć m o d ern izm jako znacznie b ardziej ugo­ dowy i stw ierdza, że p ro g ram now oczesności nie m usi być oparty na pojęciu n o ­ wości, że pisarze poszukiw ali now oczesności lite ra tu ry także w zjaw iskach innego typu, w śród których w ym ienia także tradycję m it, m itologię, h isto rię 21. W istocie, tru d n o nie przyznać w m o d ern izm ie praw obyw atelskich, pow iedzm y - T.S. E lio­ towi; wówczas jednak należy je też nadać i W yspiańskim u, choć w iele w skazuje, że będzie to obywatel kłopotliw y.

20 Tak też - jako inw ektyw y - użyje siowa „m u z eu m ” Tuwim w znanym w ierszu

Dziesięciolecie: „D o m uzeów w itezie, m agiki, d ru id y !”.

(12)

Co więc upow ażnia, a naw et skłania do tego, by um iejscow ić W yspiańskiego także w d ru g im po rząd k u , na lin ii m o d e rn izm u m odernistycznego, czyli - w łaści­ wego? By na to p ytanie odpow iedzieć w yczerpująco i p rzekonująco, trzeba by p rze­ prow adzić p ełn ą rein te rp re ta c ję całej jego tw órczości, czyli włączyć ją w częścio­ wo odm ienne n iż zazwyczaj konteksty. P rzekracza to n iew ątpliw ie zakres tego szki­ cu, ale przedsięw zięcia takie zostały już podjęte, czego przy k ład em jest choćby w ydana o statnio książka M agdaleny Popiel. O dw ołać się więc p rzyjdzie do spo­ strzeżeń przez historyków lite ra tu ry już poczynionych, jedynie ukazując je w n ie ­ co innym ośw ietleniu.

W pierw szym , przyw oływ anym tu na początku projekcie periodyzacyjnym , tym firm ow anym przez Wykę, Wyzwolenie i Akropolis dadzą się czytać p rzede w szyst­ k im jako pochw ała odrodzeńczej siły, jako artystyczna tran sfo rm acja m yśli N ie tz ­ schego, k tó ra, przepuszczona przez swojski filtr rom antyzm u, u zn an a być m ogła za pow tórzenie rom antycznego w ezwania do swobody ducha i wolności. Tak też, jako „odm łodzony ro m an ty zm ” w idział twórczość W yspiańskiego F eldm an. N ie m ożna jed n ak było nie dostrzec, że au to r Wyzwolenia opow iada się także przeciw tej tradycji. Ten dysonans trzeba było jakoś zneutralizow ać i łatwo się go pozby­ w ano - św ietnie daw ał sobie z tym radę w łaśnie F eld m a n - rozszczepiając ro m an ­ tyzm na jasny i ciemny, energetyzujący i „śm iertelny”, na A dam a i Z ygm unta. Toteż we Współczesnej literaturze polskiej, podsum ow ując rozdział pośw ięcony W yspiań­ skiem u, m ógł jej au to r z czystym su m ien iem napisać: „M istrzem energii n aro d o ­ wej jest W yspiański, apostołem w oluntaryzm u, id ei bezustan n eg o odrad zan ia się i p o stęp u w olnym i czynam i tw órczym i”22. Słowo „p o stęp ” n iech nas tu nie zm yli, wywodzi się ono zapew ne raczej z Króla Ducha niż idei now oczesności.

Jeśli jednak usytuow ać Wyzwolenie obok Pałuby i Próchna, więc w kontekście nieco odm iennym , choć także po d w zględem chronologii m acierzystym , wyświe­ tla się in n a p roblem atyka d ram a tu , charakterystyczna w łaśnie dla w spółcześnie rozum ianego d y skursu m odernistycznego: to p roblem atyka m iejsca sztuki, jej sła­ bości i siły, jej m ocy i urojeń; to kw estia sztuki i języka, sztuki i formy, sztuki i ży­ cia. W alka z G eniuszem jako z m artw ą form ą m yśli i poezji w yw iedzioną z ro m an ­ tyzm u jest tylko jednym z w ątków tego rozległego dram atycznego tra k ta tu . Z a­ rów no w inscenizow anym przez siebie dram acie, jak i w dialogu z m askam i K on­ ra d rozważa różne poetyckie role, d em o n stru je różne pro jek ty i tonacje sztuki - jej tragiczność i liryzm , patos i pow szedniość, jej fałsz i żar. A czkolw iek wszystko to wciąż pozostaje zrelatyw izow ane w sto su n k u do jednego centralnego p u n k tu : sytuacji polskiego now oczesnego artysty23. D obrze uchw ycił tę sytuację A n toni P otocki w sugestyw nym obrazie, ukazującym duszę poety, k tóra „jak m otyl

prze-22 W. F eld m an Współczesna literatura polska. .., s. 135.

23 Tak też - jako now oczesnego artystę w dzisiejszym ro z u m ien iu - p o rtretu je samego W yspiańskiego, czyli p o d m io t biografii twórczej i sp o rtreto w an ą w korespondencji św iadom ość artystyczną, M agdalena Popiel w świeżo w ydanej a przywoływanej w cześniej książce.

(13)

barw n y ” „wbiła się na cierń polskiej doli” i „znając w łasną swobodę, nie stargnęła się jednak z bolesnego ostrza, by biciem swych cudnych skrzydeł przebarw m y o c a ­ l a ć s w o b o d ę c a ł e j t w ó r c z o ś ć i”24. N ie m ożna jed n ak zapom inać, że fin ał Wyzwolenia podw aża w iarę we w szelką spraw czą moc sztuki: ci, którzy odegrali d ram a t, odchodzą - w żaden sposób n im n ie tk n ię ci - do swoich spraw, pochodnia okazuje się św iatłem na drucie, artyści - „k ram arzam i św iętości”. Jak echo tych słów b rzm i zdanie H e rte n stein a z Próchna'. „Sztuka to nie jest rzecz do­ sto jn a” . A ta gorzka praw da utraconej w iary w sztukę i ponaw iany wciąż wysiłek jej odzyskania będzie w łaśnie isto tn ą częścią m odernistycznego dośw iadczenia w całym XX w ieku.

N ie tru d n o wszakże wskazać też n ici w iążące W yspiańskiego z późniejszą, po ­ w ojenną już lite ra tu rą czy szerzej: w rażliwością estetyczną, tw orzącą podłoże „tw ar­ d e j” now oczesności. Jeśli dobrze wczytać się w tekst Wyzwolenia, m ożna znaleźć w n im pośród różnych „głosów” K onrada prefigurację poezji skam andryckiej, a n a­ wet - jak chce W iłam Horzyca: fu tu ry sty cz n ej25, co n ie dziwi, gdy pam ięta się o w spólnym dla pierw szych dziesiątków X X w ieku w italizm ie, choć m ającym od­ m ien n e w różnych p rzy p ad k ach filozoficzne k o rzen ie26. M ożna też, choć będzie to p osunięcie bardziej już ryzykowne i w ym agające znacznie w iększego n a k ład u pracy in te rp re tac y jn ej, wyjąć W yspiańskiego-poetę z k o n te k stu stylistyki m

łodo-24 A. Potocki Polska literatura współczesna. Część II: K u lt jednostki 1890-1910, G eb eth n er i Wolff, W arszaw a 1912, s. 194.

25 W arty k u le Wyspiański a futuryzm H orzyca staw ia dość śm iałą tezę o prekursorstw ie W yspiańskiego w sto su n k u do futuryzm u: „i jeden tylko byi tu człow iek, któ rem u idee fu tu ry zm u nie byłyby obce, gdyby doczekał godziny ich n arodzin; to W yspiański. Ale W yspiański to nie uczeń fu tu ry zm u , to jego p r e k u r s o r ! [...] I jem u i im [futurystom ] groziło, iż zo stan ą niew olnikam i id ea lizm u czy u to p izm u , aż zro zu m ieli, że życie na ra ch u n e k m arzenia, m itu , bez posiadania m ocy zdolnych m ity i m arzenia realizow ać - jest po p ro stu oszustw em . [...] ten Polak i ci W iosi zap rag n ęli bow iem poczuć pod sw oim i rękam i żywe с i a i o ś w i a t a , św iata takiego, jakim n apraw dę jest [...]. K tóż nie w spom ni tej poetyckiej parab azy K onrada: «Chcę, by w u p a ln y letn i d z ie ń ...» i nie pom yśli, że o tak im w łaśnie d n iu mówi caia poezja fu tu ry zm u !” (w: Wyspiański i teatr

1907-1957. Praca zbiorowa wydana przez Teatr im. J . Słowackiego w Krakowie,

K raków 1957, s. 63-66). U ogólnienie, jakie H orzyca w yprow adza z owej parabazy, jest dość daleko idące, jeśli jed n a k porów nać ten frag m en t Wyzwolenia i okalający go dialog K onrada z M aską 19 ze zn an ą strofą Herostratesa L echonia - „Ja nie chcę nic innego, niech jeno m i płacze / Jesiennych w iatrów gędźba w półnagich badylach; / A latem niech się słońce p rzegląda w m otylach, / A w iosną - niechaj w iosnę, nie Polskę, zobaczę” - podobieństw o jest już znacznie lepiej w idoczne i głębiej um otyw ow ane, a w iersz L echonia m ożna czytać jako tek stu aln e echo

Wyzwolenia.

26 Pisze o tym m .in. M ich ał G łow iński w eseju Maska Dionizosa, w: tegoż M ity

przebrane. Dionizos, Narcyz, Prometeusz, Marchołt, labirynt, W ydaw nictw o L iterackie,

(14)

polskiej, p rzedstaw ianej negatyw nie jako w ielka katachreza, a usytuow ać go na tle innego k o n te k stu - szeroko rozum ianej poezji aw angardow ej, w tej jej o d m ia­ nie, która m iała być „poezją czystą”, więc gdzieś na tle lu k u rozpiętym m iędzy V erlaine’em, M allarm ém i k oncepcjam i H en ri B rém onda. I - jeśli pójdzie się śla­ dem K ristevej - pokazać, jak w d ram a tac h W yspiańskiego geno-tekst (rytm , aso- cjacyjność działająca na w szystkich p o ziom ach - tekstow ym , przedm iotow ym , kulturow ym ) rozpościera się, czy w ręcz ro zp iera w feno-tekście, nadając m u dzi­ w aczny k sz tałt27.

N a eksp ery m en tato rsk i w alor dram atycznej i te atraln ej form y W yspiańskiego lo ja ln ie zw racał uw agę, jak pam iętam y, już Irzykow ski. T aki ek sp ery m en taln y c h a rak te r m iało odrealnienie św iata, w ym ieszanie różnych poziom ów i rejestrów rzeczyw istości oraz różnych rodzajów dyskursu, śm iałe posługiw anie językiem drugiego stopnia, budow anie św iata z prefabrykatów k ultury. Co pozwala bez tr u ­ du w ykreślić lin ię pokrew ieństw a idącą przez W itkacego, k tóry sam , jak się za chw ilę okaże, m ia ł tego św iadom ość, po K antora, G rotow skiego i Różew icza28. A jeśli nieu p rzed zo n y m okiem przeczytać Argumentum do dramatu króla Bolesława i biskupa Stanisława, m ożna w n im k u w łasnem u zd u m ie n iu odnaleźć G om browi- czowską frazę („Śm iałością” w „Św iętość”).

Także u k ształtow anie kom pozycyjne d ram atów W yspiańskiego29, niezw ykle przem yślane, o parte na różnego ro d zaju paralelizm ach , zróżnicow anych rytm ach geom etrycznych układów i sym etrii, odsyła z jednej strony do ta k bliskiej B eren­ tow i w czesnom odernistycznej id ei utw oru-dzieła sztuki, z drugiej - do szeroko pojm ow anych in tu ic ji konstruktyw istycznych, w łaściw ych sztuce aw angardowej X X w ieku. W ypływało to zarów no z wyjściowej in sp ira cji W agnerow skiej, która d ram a t nie tylko w iązała z m uzyką, lecz i poddaw ała m uzycznej stru k tu ry zacji, jak i z w yobraźni plastycznej W yspiańskiego uw rażliw ionej na w ew nętrzne n a p ię ­ cia form alne i arch itek to n ik ę całości. Ewa M iodońska-B rookes opisała Akropolis

27 J. K risteva K ilka problemów semiotyki literackiej (na marginesie tekstu Mallarmćgo:

R z u t kośćmi), przel. M.P. M arkow ski, w: Współczesna teońa badań literackich za granicą. Antologia, t. IV, cz. 2, oprać. H. M arkiew icz, W ydaw nictw o L iterackie,

K raków 1996.

28 P roblem atyce tej były pośw ięcone dwa referaty w ygłoszone w ram ach krakow skiej konferencji naukow ej Stanisław Wyspiański w labiryncie świata, myśli i sztuki

(14-17 listopada 2007): Z bigniew a M ajchrow skiego Wyspiański - Różewicz, czyli granice współczesności oraz Z bigniew a O sińskiego Tadeusz Kantor i Jerzy Grotowski wobec Wyspiańskiego. Z w racano też uwagę, że o ile literaturoznaw cy

gotowi są bez w alki oddać W yspiańskiego w iekowi dziew iętn astem u , o tyle teatro lo d zy ch ętn ie sy tu u ją go w łaśnie w dw udziestow iecznej nowoczesności i w iążą z aw angardow ym eksperym entem .

29 Problem ow i tem u pośw ięcona jest p raca Ewy M io d o ń sk ie j-Brookes

Studia o kompozycji dramatów Stanisława Wyspiańskiego, Z ak ład N arodow y

(15)

jako „układ rozkw itania podstaw owego te m a tu ”30, co nie jest przecież p rzy p ad k o ­ wym i dow olnym zapożyczeniem form uły. A da się te n d ram a t rów nie trafn ie scha­ rakteryzow ać jako u k ła d rozbudow anych sym etrii (co robi też M iodońska, p o k a­ zując grę w zajem nych spojrzeń, zw ierciadlanych odbić, śnień i p rzebudzeń) czy przez analogię m uzyczną - jako w ieloinstrum entow e rozw inięcie odpow iadają­ cych sobie tem atów. N a tak ą analizę p o d atn e są także in n e d ram a ty W yspiańskie­ go, a jej re z u ltaty odsłaniające ich abstrakcyjny - by ta k rzec - szkielet, pozw alają odnieść artystyczną w yobraźnię autora Wesela do estetycznej pro b lem aty k i n u rtu ­ jącej aw angardow e ru ch y dw udziestolecia m iędzyw ojennego31. Także jeśli wziąć p od uwagę ideę sztuki stosowanej i estetyzacji codzienności, W yspiański okazuje się przęsłem um ożliw iającym połączenie w czesnych koncepcji m o d e rn izm u wy­ w iedzionych z ducha R uskina i M orrisa, z późniejszym i, którym w X X w ieku p a­ tronow ały b ęd ą w łaśnie ru ch y aw angardow e, jak k onstruktyw izm , fu tu ry zm czy rodzim a A w angarda K rakow ska.

D o idei nowoczesności odsyła także ideologiczna lektura W yspiańskiego, przede w szystkim , choć nie tylko - Wyzwolenia. I nie chodzi w yłącznie o w ielekroć wyka­ zyw ane podobieństw o m iędzy fra g m en tam i tego d ra m a tu a m yślą polityczną wcze­ snej N arodow ej D em okracji, która m iała być, jak w iadom o, m yślą „nowoczesnego P olaka” . C hodzi o sam o odsłonięcie i podw ażenie iluzorycznego, rom antycznego w swej genezie przek o n an ia, że praw dziw ą wolność m ożna uzyskać także w czy­ stym i n ieziem sk im państw ie ducha. B rutalność lekcji, któ rą jest Wyzwolenie, nie ró żn i się od tej, k tó rą posługuje się Brzozowski w Legendzie M łodej Polski, gdy p i­ sze o polskim O beram m ergau, pokazując, jak idea, będąca kiedyś owocem rzeczy­ w istego w ysiłku zrozpaczonej m yśli, p rzekształciła się w anach ro n iczn y gest, k tó ­ rego pow tarzan ie u tru d n ia czy w ręcz uniem ożliw ia kształtow anie now oczesnej św iadom ości narodow ej.

Cóż więc się stanie, jeśli odw róci się W yspiańskiego tw arzą k u przyszłości? Jeśli pokaże się go nie jako figurę zam ykającą przebieg, lecz figurę spajającą dwa p rzen ik ające się przebiegi, z których pierw szy z czasem słabnie, d ru g i zyskuje na sile? Jeśli p rzysłoni się jego n eorom antyczny profil, a odsłoni m odernistyczny? Jeśli zapom ni się na chw ilę o królach, b isk u p a ch , w odnicach i w iteziach, szysza­ kach i k o lu m n ach greckich, ta k irytujących Irzykowskiego, a w yeksponuje się to,

30 E. M iodońska-B rookes Wawel - „Akropolis”. Studium o dramacie Stanisława

Wyspiańskiego, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1980; zob. również: tejże Wstęp, do:

S. W yspiański Akropolis, oprać. E. M iodońska-B rookes, Z ak ład N arodow y im. O ssolińskich, W roclaw -K raków 1985.

31 Po części potw ierdza to inscenizacja Wyzwolenia w krakow skim T eatrze A rtystów „C ricot” w roku 1938. Po części, bo choć inscenizacja m iała ch ara k te r now atorski (zniesienie granicy m iędzy sceną a w idow nią, k u kły postaci), to na plan pierw szy w ysunięta została satyra polityczna i zabiegi aktu alizu jące, a W yspiański stać się m ial sojusznikiem lew icy artystycznej K rakow a w jej politycznych zm aganiach. (Zob. J. L au Teatr Artystów „Cricot”, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1967).

(16)

co łączyć m oże twórczość autora Wyzwolenia z tym i estetycznym i zjaw iskam i i p o ­ staw am i, które przyporządkow ujem y tw órcom rozpoznaw anym dziś jako pisarze m odernistyczni? T akim i zjaw iskam i, jak różnej p row eniencji w italizm , jak anty- ro m an ty zm pojm ow any jako nowoczesność, jak dylem aty w spółczesnego artysty czy w reszcie szeroko ro zu m ian a aw angardowość. W tedy W yspiański ukaże się jako szczególna postać owego m orfologicznego zaw ęźlenia, jako niero zstrzy g aln ik pod- m inow ujący zbyt łatw e podziały i sposoby postaciow ania literatury.

0 tym , że ta k ie częściowe przem ieszczenie W yspiańskiego nie jest sprzeczne z w ew nętrzną św iadom ością literack ą m iędzyw ojennego m o d e rn izm u świadczyć m oże to, że gdy opadł k u rz bojów stoczonych z M łodą Polską po odzyskaniu n ie­ podległości, gdy d o sta te czn ie już o bśm iano w szystkie „ o sm ętn ice”, „ c h ram y ”, „dźw ierze” i „ d ru id y ”, ruszający do atak u na ro m an ty zm m łodzi praw odaw cy n o ­ wej sz tu k i i nowej psy ch ik i społecznej, choć w ystępują po d ró żn y m i zn ak am i, odw ołują się częstokroć do W yspiańskiego jako do sojusznika lub p atro n a. Tak w idzi go Jan N epom ucen M iller, który w Zarazie w Grenadzie napisze, że W yspiański w całej swej tw órczości „podjął w alkę z dław iącą go tru m n ą dziejow ych pam iątek i tubylczej zaściankow ości”32, że „wbrew p ozornem u indyw idualizm ow i dążyć on będzie do ożyw ienia masy, w yłonienia ogólnoludzkiego oblicza w tw órczości p o l­ skiej i w yznaczenia nowego sto su n k u jed n o stk i i gro m ad y ”33 - a jedno i drugie jest też celem książki M illera. Tak też postrzega au to ra Wyzwolenia Peiper, gdy zachw alając w „Z w rotnicy” polską odm ianę fu tu ry zm u , stw ierdza, iż „nasz fu tu ­ ryzm należy um iejscow ić na buntow niczej lin ii opozycji an tyrom antycznej, którą w ypadki historyczne już daw no rozpoczęły k reślić w naszej um ysłowości. Jest n im z ro z u m ie n ie i a p r o b o w a n i e n o w y c h o g ó l n o ś w i a t o w y c h w a l o r ó w k u l t u r a l n y c h , których po ro k u 1963 b ro n ił u nas pozytywizm . Jest n im a p o l o g i a d o c z e s n o ś c i i k o d e k s u c z y n u , któ rą roz­ w ijał W yspiański”34. Za p rek u rso ra form izm u (Czystej Form y) w teatrze uznaje W yspiańskiego (podobnie jak M icińskiego) W itkacy w słynnej rozpraw ie O Czy­ stej Formie pow stałej w 1925 ro k u 35, a pogląd te n nie tylko utrzym a, ale i rozw inie p rzeszło dziesięć la t p ó źn iej, w arty k u le ogłoszonym na ła m ac h m iesięczn ik a „ S tu d io ”, a zatytułow anym Czysta Forma w teatrze Wyspiańskiego, gdzie pisał m .in.:

sztuki W yspiańskiego należą do rzad k ich okazów C zystej F orm y na scenie, tzn. stanow ią stw orzone w niezw ykłym żarze d u c h a am alg am aty obrazów, dźwięków, znaczeń pojęć 1 głów nie znaczeń d ziałań , w nowe jedności ele m en tarn e złożone, jakości teatraln e,

któ-32 J.N . M iller Zaraza w Grenadzie. R zecz o stosunku nowej sztuki do romantyzmu

i modernizmu w Polsce, F. H oesick, W arszaw a 1926, s. 134.

33 Tam że, s. 131.

34 T. P eiper Pisma wybrane, oprać. S. Jaw orski, Z ak ład N arodow y im O ssolińskich, W rocław 1979, s. 104.

35 S.I. W itkiew icz B ez kompromisu. Pisma krytyczne i publicystyczne, zebrał i oprać. J. D egler, PIW, W arszaw a 1976.

(17)

re jak dźw ięki w m uzyce i barw y w m alarstw ie stanow ią elem en ty scenicznych k o n stru k ­ cji form alnych.36

Choć nie cenił W yspiańskiego jako literata i bagatelizow ał „polsko-w ieszczy” w ym iar jego dram atów .

M ożna więc nazw ać W yspiańskiego zw ornikiem polskich m odernizm ów , m a ­ jąc na uw adze te główne tend en cje, jakie zarysow ują się na początku X X w ieku, w pam ięci zaś - cały w iek dw udziesty. Ta arc h itek to n icz n a m etafora odsyła do pola skojarzeń właściwego w yobraźni sam ego W yspiańskiego i pozostaje w zgo­ dzie z duchem jego czasów. D u ch w spółczesności pozw ala mówić o n im jako o m o r­ fologicznym w ęźle (to zm ierzc h ający się d u ch s tru k tu ra liz m u i lingw istycznej m etaforyki) czy n iero zstrzy g aln ik u (to d u ch dekonstrukcyjnego słow nika). Im p e ­ ratyw swojskości skłania do w yboru innego jeszcze określenia: reaktyw ow anego przez Rym kiew icza słowa „ż m u t” . T akim też żm utem , który nasza m yśl p o rzą d k u ­ jąca usiłuje rozsupłać i zam ienić w przejrzystą stru k tu rę, jest cały polski, a wszystko w skazuje na to, że nie tylko polski - m odernizm .

Abstract

Teresa WALAS

Jagiellonian University (Kraków)

W yspiański as an Issue o f Polish M o d ern ism

The starting point fo r this essay is an observation that new conceptualisations o f Polish modernism that have been appearing since the late I 990s (Nycz, Bolecki, and others) usu­ ally tend to neglect, o r at best clearly marginalise, the output o f Stanisław Wyspiański - otherwise, the central figure o f the Young Poland (i.e. Polish modernist) literature. The author attempts to find an answer to the question ‘w h y ’, by disclosing an inner dynamism o f tw o concurrent facets o f Polish modernism: the strictly modernist(ic) and the neo-rom anti- cist ones, positioning Wyspiański at th e ir point o f contact, knot-tying spot.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Panował tu straszliwy zaduch, oddychało się z trudem, ale nie słyszało się przynajmniej tak wyraźnie huku bomb i warkotu samolotów.. Żałowaliśmy naszej decyzji

Zakres m erytoryczny a rty k u łu stanow ią w pierw szym rzędzie w ładze kościelne tych diecezji, których stolice znajdow ały się na obszarze inkorporow anym ,

z pozostałych sylab odczytasz brakującą część pewnej ciekawej informacji, która została podana na dole ćwiczenia.. Nie trzeba zajmować się zwierzętami, same dadzą

Mimo tych trudności Kościół w Indiach jest dziś nadzieją Kościoła powszechnego chociażby przez fakt dynamicznego rozwoju i liczne powołania do życia

Trzeba tu przywołać często anali- zowany w recenzowanej pracy obraz, jakim posłużył się Jezus w przypowieści o siewcy: „Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie

Rada Stanu ma ustalić, jaki stosunek ma być podległych jej organizacyi do niej, ale nie zjazd tych organizacyi, które rzekomo »oddają się całkowicie na rozkazy Rady Stanu«.. W

Jakuba Apostoła występuje również w heraldyce gmin: Dolné Veste- nice (okres Prievidza), Lechnica (okres Kežmarok) a Záhorská Ves (okres Malacky) oraz Jakubov (okres Malacky)

Ostatnio dodałem plik „Zastosowania równań różniczkowych zwyczajnych w kinetyce chemicznej”, w którym jest dużo przykładów oraz pięd zadao.. Czeka nas jeszcze