• Nie Znaleziono Wyników

Z papierów Bibianny Moraczewskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z papierów Bibianny Moraczewskiej"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Jadwiga Rudnicka

Z papierów Bibianny Moraczewskiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 52/3, 187-197

(2)

Z PA PIERÓ W BIBIANNY MORACZEW SKIEJ

B ibianna M oraczewska, k tó rą przypom niał kilka lat tem u Tadeusz M i­

kulski w pięknym szkicu poświęconym jej odwiedzinom W rocław ia \ czeka

na obszerniejsze opracow anie. Przecież to jedn a z przodujących p atrio tek

i działaczek społecznych na tere n ie Poznańskiego, a także auto rk a — na

przestrzeni praw ie pół w ieku: od czw artego dziesiątka X IX stulecia aż do

r. 1887 (data śmierci) — prac historycznych oraz powieści. To szczera

dem okratka i bojow niczka o polskość, w yznaw czyni ty ch sam ych zasad,

co i jej b ra t Jęd rzej, pozostająca w kontakcie z E dw ardem Dem bowskim,

N arcyzą Żm ichow ską i Joachim em Lelewelem.

Biograf M oraczewskiej będzie m iał jed n ak zadanie utrudnione, gdyż

w czasie ostatniej w o jn y zaginęły papiery w ielkopolskiej entuzjastk i.

Z najdow ały się one w Bibliotece Poznańskiego Tow arzystw a P rzyjaciół

Nauk, dokąd — w yrzucone przez hitlerow ców — już nie pow róciły 2. To,

co obecnie posiadam y z jej autografów czy kopii, znalazło się przypadkiem

i m a c h a ra k te r fragm en tary czn y. Biorąc pod uw agę w artość dokum en-

tarn ą ty c h znalezisk, ogłaszam y tu : I) uzupełnienia do D ziennika, II) pięć

listów.

I. Uzupełnienia do „Dziennika“

W śród prac pisarskich M oraczewskiej D ziennik stanow i chyba najcen ­

niejszą pozycję. P isan y dla sam ej siebie, z w ew nętrznej potrzeby, jest

w yrazem głębokiej in telig encji i „urzekającej do dziś trzeźw ości um ysło­

w e j“ (określenie to po w tarzam y z pełną ap ro batą za M ikulskim ) autorki.

W ro k u 1911 d ru k o w a ła D zienn ik w P r z e g l ą d z i e W i e l k o p o l ­

s k i m , i osobno, w nuczka M oraczew skiej, doktor L udw ika D obrzyńska-

-R ybicka. Było to a k u ra t w stulecie urodzin babki.

W słow ie w stępnym , poprzedzającym tek st zapisek M oraczewskiej,

w ydaw czyni inform uje:

1 T. M i k u l s k i , „ P o c z c iw e N i e m c z y s k o “. W : S p o tk a n ia w r o c ła w s k i e . W yd. 2. K rak ów 1954, s. 123— 129.

2 U p rzejm e in form acje w sp ra w ie papierów M o r a c z e w s k i e j otrzym ałam od dyr. A n ie li K o e h l e r ó w n y , w liście p isan ym z P ozn an ia 26 III 1960.

(3)

Dziennik, podajem y w całości. O puszczone zostały tylk o ustępy, k tóre do­

tyczą spraw pou fn ych rodziny lub osób tr z e c ic h 3.

Szczęśliw ym tra fem opuszczenia z D ziennika ocalały. D zien nik M ora-

czew skiej interesow ał S tefan a Dembego (1862— 1939), pierw szego d y re k ­

to ra B iblioteki N arodow ej w W arszawie, znanego rów nież z bibliofilstw a

i kolekcjonerstw a, z prac bibliograficznych i edytorskich. Z apew ne

w celach w ydaw niczych D em by kolacjonow ał au tograf D ziennika z d ru ­

kiem . Służył m u do tego egzem plarz w y dania książkowego, k tó ry po

śm ierci D em bego dostał się w r. 1946, drogą zakupu, do zbiorów B iblioteki

N arodow ej (sygn. 494 634) 4. W egzem plarzu ty m D em by pozaznaczał

ołów kiem m iejsca, w k tó ry ch opuszczono u stęp y tek stu znajdujące się

w rękopisie. P onadto b rak u jący w d ru k u te k st przepisał na oddzielnych

karteczkach, by je w etk n ąć m iędzy odpow iednie k a rty k s ią ż k i5.

K arteczek owych, zapisanych ołówkiem, kaligraficznym „m aczkiem “,

zachow ało się siedem . Pięć posiada w y m iary 11X8,5 cm, dw ie — 14X11

cm. Nie znając bliżej rękopisu nie w iem y, czy karteczki te u zu pełn iają

w szystkie b rak i tek stu drukow anego. Po w łączeniu zapisek do d ru k u nie

w id ać jed n ak w yraźn ych luk (poza jedną, pod d atą 14 m arca 1836, spow o­

d ow aną brakiem k a rt D ziennika, sygnalizow anym przez w ydaw czynię)

i m ożna by sądzić, że p am iętn ik ark a już nic więcej nie zapisała.

W D zien niku M oraczewskiej, k tó ry obejm uje okres 1836— 1863, ustępy

opuszczone odnoszą się tylko do dw u lat: 1856— 1857. W tow arzystw ie

przyjaciółki, Tekli D obrzyńskiej, M oraczewska podróżow ała wówczas do

W arszaw y i K rakow a, patrząc krytycznym okiem 45-letniej pan n y na

S e w e ry n ę P ruszak o w ą, litera tk ę , zawsze zalotną, trz y m a ją c ą się jed y n ie

to w a rz y stw a m ęskiego, n a żonę uczonego b ib lio tek arza B iblioteki J a ­

giellońskiej, Jó zefa M uczkowskiego, k tó rej „u m y sł nie w yżej ro zw in ięty

ja k u każdej k u c h a rk i“ .

Pom iędzy skreśleniam i znalazł się dłuższy opis rodzonej siostry B ibian-

ny, A nastazji, k tó ra „urodziła się na nic więcej tylk o na u d ręczenie“ in ­

nych, a także w iadom ości o śm ierci b ra ta R om ana i o stan ie jego m ajątku.

D la biografii B ib ian n y i J ę d rz e ja M oraczew skich dane o stosunk ach ro ­

dzin n ych m ają w artość.

3 B. M o r a c z e w s k a , D zien n ik . Wyd. L. D o b r z y ń s k a - R y b i c k a . P o zn a ń 1911, s. 4.

4 Od p rzyn ajm n iej dw u la t egzem p larz te n g d zieś się w zb iorach B ib l. N arod ow ej zap od ział. N asze w iad om ości o nim opierają się na k arteczkach zaw iera ją cy ch u zu ­ p e łn ie n ia oraz na notatkach p racow nika D ziału R ękopisów , p oczyn ion ych na ty ch k a rteczk ach na p od staw ie egzem plarza, z którego k orzystał D em by.

5 P rzenosząc karteczki z egzem plarza drukow anego do D ziału R ęk op isów (sygn. T. 6464) zan otow an o, na której stron ie i po jakim w ierszu k siążki p o w in n y się te u zu ­ p e łn ie n ia znaleźć.

(4)

D ow iadujem y się rów nież od M oraczewskiej, że autorem e n tu zjasty cz­

nego a rty k u łu w spraw ie bytności cara A leksandra II w W arszaw ie,

um ieszczonego anonim ow o w G a z e c i e W a r s z a w s k i e j (n r 140,

z 1 VI 1856), b y ł Józef Korzeniow ski. Inform uje też, że w 1857 r. K azi­

m ierz Jarochow ski pisyw ał z Poznania korespondencje do G a z e t y

W a r s z a w s k i e j . Na podstaw ie ty ch korespondencji publiczność K ró ­

lestw a Polskiego w y rab iała sobie w yobrażenie o społeczeństw ie w ielko­

polskim i w zw iązku z ty m w yw iązyw ała się nieraz polem ika.

W szystkie opuszczenia, w ym ienione i nie w ym ienione 6, w łączy p rz y ­

szły w ydaw ca D ziennika do tek stu .

A by przytoczone uzup ełn ienia (strona i w iersz w skazują ich m iejsce

w kontekście) „uczy teln ić“, d ajem y niezbędne objaśnienia. U łożone

chronologicznie, o trzy m u ją uzupełnienia num erację kolejną w edług odpi­

sów Dembego: od 1 do 7. Pisow nię unow ocześniam y, zachow ując w łaści­

wości językow e.

1.

W m aju i czerw cu 1856 M oraczew ska w raz z T eklą D obrzyńską

p rze b y w ały w W arszaw ie i m. in. w y b ra ły się wów czas z w iz y tą do

W ójcickich 7, k tó rz y w letn ich m iesiącach m ieszkali n a M okotowie.

S tro n a 44, w iersz 12 od góry:

Tekla, jej bratow a, pani D obrzyńska, i ja d ojech ałyśm y dorożką do rogatek, a p otem p u ściłyśm y się piech otą. W drodze spotykam y panią P r u s z a k o w ą 8, którą prow adził pan Leon K u n ic k i9, którego p ierw ej już b yłam spotkała u m a ­ larza S u c h o d o lsk ie g o 10, lecz n ie p rzedstaw iono m i go. M im o że szliśm y spory k a w a ł z panią P ruszakow ą, bo od sam ych rogatek, n ie pu ściła ręki sw eg o to w a ­ rzysza i z nam i tylko p ó łg ęb k iem rozm aw iała; w id ać b yło niesp ok ojn ość, żeby broń B oże K unickiego to w a rzy stw a sam na sam n ie stracić. W p raw d zie n ie w a rto było ty le zachodu, bo to w te d y czło w ie k w ca le n ie pow abny. B y ła m p o­ tem z nim i u W ójcickich, u P ru szak ow ej i zaw sze b ył jakiś o so w ia ły , i choć n ie z łe pow ieści pisze, w yraz tw a rzy cech u je tęp y um ysł. T ekla p od słyszała go

0 N a boku p ozostaw iam y trzy krótkie uzu p ełn ien ia, które służą tylk o ch arak ­ tery sty ce w y m ien io n y ch już w D zie n n ik u osób. W szystkie m ieszczą się na k arteczce 1. Są to: 1) „jej n ierozd zieln ym “ (bez oznaczenia m iejsca w tek ście d ru k ow an ym , n a jp ew n iej jednak ok reślen ie to od n osi się do w . 21 od góry na s. 44); 2) „a P ru sza - k ow a zaw sze k ilk an aście kroków za nam i lub przed nam i b y ła “ (s. 44, w . 22 od dołu); 3) „pełnego śm ieszn ości w ob ejściu , choć tak głęboko uczony“ (s. 44, w . 20 od dołu).

7 K azim ierz W ład ysław W ó j c i c k i (1807— 1879) — początkow o człon ek re­ d ak cji B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j , potem jej g łó w n y redaktor; w sp ó łw y d a w - ca E n c y k lo p e d i i p o w sze c h n e j, zb ieracz i w y d a w ca pism zbiorow ych.

8 S ew ery n a z Ż ochow skich P r u s z a k o w a (1816— 1905) — autorka w ie lu op o­ w ia d a ń i p ow ieści, w latach 1857— 1863 redaktorka R o z r y w e k d l a M ł o ­ d o c i a n e g o W i e k u ; w 1864 r. w y sz ła za m ąż za F ranciszka D u chińskiego.

9 L eon K u n i c k i (1829— 1873) — p ow ieściop isarz z P odlasia, często czy n ią cy tę ziem ię tłem sw oich utw orów .

(5)

rozm aw iającego z P ruszakow ą, kiedy u niej na w ieczór sta ł ciągle za jej krze­ słem . C h w alili w za jem n ie sw ój talen t i sw o je prace literack ie, jedno drugiem u w y so k ie m iejsce n aznaczając w literaturze. Z agórski, k och an ek pani P ru szak o- w ej, dogoryw a na suchoty n , p ew n ie K u n ick i zastąpi go w jej łaskach. Idąc do M okotow a, k ied y o nas n ie p ytała się ju ż w cale, m ając eleg a n ta obok siebie, m yśm y jej się też n atu raln ie n ie n arzu cały i szły śm y o d d zieln ie z jej tow arzyszka, p anną K uczkow ską. Przyszła nam och ota pójść jeszcze do K r ó lik a r n i12 i już dość późno było, k ied yśm y przyszły do M okotow a z pow rotem .

2. S tro n a 46, w iersz 7 od dołu, po zdaniu: „K orzeniow skiego 13 nie w i­

działam , jeździł jako egzam inator po p ro w in cja ch “.

Lecz m ów iono o nim najgorzej jako o Polaku. W p ierw szych dniach czerw ca zam ieściła G a z e t a W a r s z a w s k a w p ierw szej kolu m n ie artykuł o bytn ości cesarza w W arszaw ie tak p e łe n u w ielb ień dla jego rządów i na pobu­ d zan ie do w iern o ści dla tak dobrego m on arch y P olak ów , aby sobie g ło w y n ie p o ­ trzeb n ym i m arzeniam i n ie zaw racali K*. A że G a z e t a n ie uczyn iła uw agi, że z nakazu w y ższej w ład zy, ale w prost za m ieściła jak b y od redakcji, p o w sta ł w ięc h ałas, i redaktor L e s z n o w s k i1: w ted y p ow ied ział, że artyk u ł przysłał K orzeniow ­ ski i jego ręką był pisany.

K iedym się ostatni raz w id zia ła ze Ś m ig ie ls k ą ie, która w przyjaźni żyje z K orzeniow sk im , p ow ied ziała m i, że żona i córka K orzen iow sk iego p ow ied ziały jej n ow in ę, że K orzeniow sk i b ędzie w y d a w a ł pism o p o w a żn iejsze jak B i b l i o ­ t e k a W a r s z a w s k a (redakcja W ójcick iego); b ęd zie tam część z u m ie ję t­ n ości przyrodzonych, część krytyce d zieł pośw ięcon a, dalej polityk a itd., a głó w n y m protektorem pism a M u c h a n o w 17, a zatem b ęd zie to organ czysto m osk iew sk i, gubiący m oralność P olak ów . Dotąd to pism o jeszcze n ie w y c h o d z ilfl.

3. S tro n a 50, w iersz 10 od dołu, po zdaniu: „U M uczkow skich19 byliśm y

w poniedziałek na obiedzie“ .

11 A p olin ary Z a g ó r s k i (1830— 1858) — sa m o u k -p rzy ro d n ik , od 1854 r. m ie sz ­ kał w W arszaw ie; p isy w a ł G a w ę d y n a u k o w e do G a z e t y W a r s z a w s k i e j .

12 K rólikarnia — pałac na terenach d oln ego M okotow a w W arszaw ie, w zn iesion y w latach 1786— 1789 w ed łu g projektu arch itek ta D om inika M erliniego.

13 Józef K o r z e n i o w s k i (1797— 1863) — znany p o w ieścio p isa rz i dram aturg. 14 A rtykuł drukow ała G a z e t a W a r s z a w s k a , 1856, nr 140, z 21 V/2 VI. C zytam y tam m. in.: „A le p am ięć tych k ilk u dni [pobytu cara] [...] nam na zaw sze u p rzytom n i ob licze m on arch y p ełn e ła g o d n o ści i pow agi i jego sło w a p ełn e do­ broci i ojco w sk ich p rzestróg, które się w m y ś li i w sercach n a szy ch w y r y ły “.

lj A n ton i L e s z n o w s k i (1815— 1859) — będąc od 1 IV 1841 redaktorem G a z e t y W a r s z a w s k i e j przyczynił się do jej u n o w o cześn ien ia i p odniesienia jej p oczytności (liczba p renum eratorów w zro sła z 400 do 7000).

16 Józefa Ś m i g i e l s k a (1820— 1899) — literatka, w la ta ch 1856— 1857 w y d a ­ w a ła dla m łod zieży Z a b a w y P r z y j e m n e i P o ż y t e c z n e , w 1865 r. w y szła za m ąż za Z ygm u n ta D ob iszew sk iego.

17 P a w eł A lek sa n d ro w icz M u c h a n o w — d y rek tor K o m isji S p raw W ew n ętrz­ n ych K rólestw a P olsk iego w latach p ięćd ziesiątych .

18 P ro jek t w y d a w a n ia teg o czasopism a n ie został zrea lizo w a n y .

19 J ózef M u c z k o w s k i (1795— 1858) — profesor bib liografii na U n iw ersy tecie K rak ow sk im od r. 1835, dyrektor B ibl. J a g iello ń sk iej od r. 1837 (od 1834 r. adiunkt bib lioteczn y).

(6)

On coś m a z n ied źw ied zia w sw ej pow ierzch ow n ości i p raw ie odp ych ającą zim notę, jed n a k ty leśm y dla n iego u siło w a ły być uprzyjm ym i, że i on się jak oś o b ła sk a w ił i b ył dla nas w c a le grzecznym . Tak nam szczegółow o p o k a zy w a ł b i­ b lio tek ę (jest od lat w ielu b ib liotek arzem u n iw ersyteck im ), że nam nogi słu żyć już n ie ch ciały, bo coś trzy god zin y n as zabaw iał. Żona jego to coś z a d z iw ia ­ jącego na tow arzyszk ę la t tak w ie lc e n aukow o u k ształcon ego czło w ie k a — u m ysł u niej n ie w yżej rozw in ięty ja k każdej kucharki, a że rodem W ielk o - polanka, w ię c całą grubość w y m o w y zach ow ała. J est ona szlach cian k a, cioteczn a siostra S tab lew sk ich , z których jed en m oim s z w a g r e m 20; lecz w id a ć żad n ego jej w y ch o w a n ia n ie dano. A le ładną być m ogła, bo choć m a zu p ełn ie s iw e w ło sy , to śla d y urody są.

4. M owa o tym , jak doszło do uw ięzienia A nny Różyckiej, córki gene­

rała z pow stan ia listopadow ego. S tro n a 52, w iersz 10 od dołu:

D ostała się policja do biurka A n n y takim sposobem , jak ona B rzozow sk iem u op ow iad ała. Z nalazł się w K ra k o w ie ksiądz (lecz n ie p am iętam , ja k się nazyw ał), który się tego podjął. A b y się dostać do dom u, za w ią za ł m iło ść z żoną lok aja jej babki, m ężo w i d a w a ł w ód k i, którą ten lu b ił, a tym czasem u p a­ try w a ł sposobności dostania się do biurka A nny. W yjechała ona z b ab k ą na parę tygodni do siostry, za p ow rotem zepsute biurko znalazła, a w te d y lokaj z p łaczem w yzn ał, że ksiądz się do b iurka dostał.

5. S tro n a 57, w iersz 22 od góry:

16 listopada 1856. Jeżeli ktoś zgrzeszy przeciw Bogu, sp ołeczeń stw u lu b sa ­ m em u sobie i cierpi za to, to rozum iem , ale jeżeli ktoś n iew in n y i czy sty jak n ow o narodzone d ziecię i spada m u brzem ię utrapień, ah, to m im o w o ln ie w duszy głos się odzyw a: że to n iesp ra w ied liw ie. U rodziła nam się siostra A n astazja, starsza ode m n ie, a m łod sza od R om ana, na n ic w ię c e j ty lk o na u d rę­ czen ie. Zła, uparta i z sp su ciem n atu ry; przy w ie lk ie j sło d y czy i dobroci ch a r a k ­ teru naszej m atki im b yła starszą, ty m okropniejszą w pożyciu. Ja, m ieszk a ją c z n ią przez w ie le lat pod jed n ym d ach em w Z ielą tk o w ie 2!, zm uszona b y ła m sta ­ nąć z n ią na tej stopie, że tylko w k on ieczn ej p otrzebie z n ią m ów iłam , in aczej nigdy. Już to było w niej coś obłąk an ego, n igd y n ie szła spać jak ze św item , a w n a jw ięk szy m róz n ie odziana b rod ziła po śniegu. K ied y m iała la t 20, u ciek a ła , jak m ogła, z pokoju na za b a w ę do słu żb y lu b do psów , które kochała m iło ścią p raw ie m acierzyńską, od k u n d li łań cu ch ow ych do fa w o ry tó w p okojow ych. M ając lat 30 poszła za W alentego K oczorow sk iego; ten zm arł 1852 r. Odtąd jej ży cie jest pasm em upadku godności k ob iecej i rozrzucaniem m ajątku. Po śm ierci J ę ­ drzeja szarpała część po nim jak żo łn ierz sza ty C h rystu sa, n a sy ła ła n as lista m i, m nie anonim am i i ze sw o im podpisem . Przed paru m iesiącam i ożen ił się z n ią jak iś człow iek b iegający po św ie c ie , n ie w ie m n a w et dobrze jego nazw isk a. S k u ­ piła cały sw ój m ająteczek i w y p ro w a d ził ją do B ydgoszczy, gdzie przed paru d niam i zabrał jej całą g o to w izn ę i u ciek ł w św iat. Spada nam w ię c tro je jej dzieci na w y ch o w a n ie; w p ra w d zie dla lu d zi z tak skrom nym m ajątk iem ja k nasz, że m am y tylko tyle, co k o n ieczn e na u trzym an ie cod zien n ego życia, jest [to]

rze-4/

20 A n ton i S t a b l e w s k i , o żen ion y z najstarszą siostrą B ib ian n y M oraczew sk iej, L udw iką.

21 Z ielątk ow o — m ajątek w pobliżu O bornik poznańskich, w ła sn o ść rod ziców M oraczew skiej, sprzedana po śm ierci m atki w październiku 1840.

(7)

czą niem ałą, a le co n ajokropniejsze, to opieka nad istotą tak upadłą n isk o i na którą n ie m asz żadnego ham ulca; a do tego ja k iś k upiec ze Szczecina, którem u jest dłużną (m oże n a w et drogą n ieuczciw ą), ściga ją ob ecn ie lista m i goń czym i po gazetach *. N asza cała rodzina tak głęboko uczciw a, w y ch o w a n a w zasadach n ajw yższej m oralności, m a członka, który jak kara B oża chodzi po tej ziem i b ez celu d la sieb ie i drugich, jako plaga dla nas i dla w ła sn y ch d zieci. A go­ to w a , g o to w a p u ścić się na w ięk sze zbrodnie, bo n atu ra jej z tego, co słyszę, zd ziczała. O na b yła p ow od em p ierw szej ciężk iej choroby J ęd rzeja i teraz za tru w a nam życie. Ś m ierć Jęd rzeja w id o czn ie ją u cieszyła.

* G roził, ale n ie ścig a ł; m oże go zaspokoiła.

6. O pogrzebie pułkow nika A ndrzeja Niegolewskiego, zm arłego 8 lu ­

tego 1857, i inne. S tro n a 58, w iersz 11 od dołu:

W ład ysław N ieg o lew sk i p rzyw iózł m i listy , a ja za m ieszczen ie w iad om ości o tych pogrzebach p osłałam gazecie. Ten cały rozgłośny pogrzeb urządzony w ięcej sztu czn ie n iż z natch n ien ia, bo i o b y w a teli z całego P ozn ań sk iego p o w o ły w a ła rodzina zm arłego listam i; gdybym tak b lisko tego w szy stk ieg o n ie była i sam a na ich żąd an ie po trzy razy p rzesyłek do gazety n ie robiła, m yślałab ym , że się to działo z popędu całego P oznańskiego.

D oliw a ze Z dębińskim strzelali się, i ten p ierw szy b ył ranny.

14 m aja 1857. D rugi brat m ój, Roman, n ie żyje; um arł 2 m aja, parę m inut przed 3 po południu... W łaśnie skończył 51 lat. D zieci zo sta w ił d ziew ięcioro. Ma­ ciej 17 lat stary, M aria 14, Z ofia 13, H elena 11, L u d w ik a 10, K aźm ierz 9, Bar­ tosz 7, Józefa 6, Jad w iga 3 lata. Żona z dom u Z akrzew ska z Żabna, sam a k ob ieta w ie lk ie g o serca, gotow ego na w szelk ie p o św ięcen ie. M ająteczek na taką rod zin ę m ały, C haław y pod C zem pinem , z lan d szaftą 22 i 3000 tal. długu.

7. S tro n a 59, w iersz 19 od góry, po zdaniu: ,,Z tym w szystkim sądzą

w in n ych częściach Polski, żeśm y zupełnie zniem czeli“ .

G łó w n ie się do tego p rzyczyniają k orespondencje w G a z e c i e W a r s z a ­ w s k i e j z P oznańskiego pióra K azim ierza Jaroch ow sk iego, który dla braku treści zbiera rzeczy, które nas oburzają u ludzi p ojedynczych, i gen eralizu jąc zam ieszcza w sw o ich listach , i zu p ełn ie w ygląd a, że nasz charakter jako P o la ­ k ó w zu p ełn ie kazim y 23. N ap isałam też w czoraj do Jaroch ow sk iego list zw racając u w a g ę jego na b łędną treść korespondencji, które zam ieszcza w G a z e c i e W a r s z a w s k i e j .

II. Pięć listów

Spośród pięciu listów M oraczewskiej trz y są adresow ane do H ipolita

Skim borow icza (1815— 1880), byłego re d a k to ra P r z e g l ą d u N a u k o ­

w e g o , literata, w spółpracow nika B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j ,

22 L an d szafta — to w a r z y stw o k red ytow e; tu zap ew n e w zn aczen iu : ob ciążen ia k red ytow e.

23 K o resp on d en cja z P ozn an ia, która u k azyw ała się w G a z e c i e W a r s z a w - s к i e j m niej w ięcej raz na m iesiąc, n ie była podpisyw ana. 24 IV 1857, w nrze 108, k o resp on d en t m u siał się bronić przeciw zarzutom G w i a z d k i w arszaw sk iej, że p rzed staw ia m łod zież W ielkiego K sięstw a Poznańskiego zu p ełn ie ob ojętn ą m oralnie.

(8)

przez żonę, A nnę z Sokołowskich, zbliżonego do grona ów czesnych e n tu ­

zjastek, (Żm ichow skiej i innych); dw a — do A ntoniny M achczyńskiej

(1836— 1919), p isa rk i i zasłużonej działaczki n a polu pedagogicznym , je d ­

nej z założycielek pierw szego żeńskiego sem inarium nauczycielskiego w e

Lwowie.

Dwa listy do Skim borow icza nie m ają daty, treść ich jed nak w skazuje,

że b yły pisane po pow rocie M oraczewskiej z w y p raw y do W arszaw y. Ze

Skim borow iczem w iążą au to rk ę różne in teresy literackie: prosi o p rzy p il­

now anie swej pow ieści w cenzurze w arszaw skiej, to znow u w yjaśnia,

kiedy dostarczy info rm acji bibliograficznych, to pośredniczy w n ad an iu

przesyłek z em igracji.

M achczyńską M oraczew ska darzy sym patią; w liście z 25 sierp n ia 1884

relacjonuje jej obszernie, co robi Tow arzystw o Pom ocy N aukow ej dla

Dziewcząt w Poznaniu, k tó rem u pani B ibianna w ostatnim okresie sw e­

go życia głów nie się poświęcała.

DO H IPO LITA SKIM BORO W ICZA 24 1

[Poznań, po czerw cu 1856] T eraz m ój in teres. B ąd ź pan tak dobrym w yd ob yć jak im bądź sp osob em m oją p o w ieść pod nap isem S za m b e la n , która — sądzę — że u tk w iła w biu rze n am iestn ik ow sk im . P an W ójcicki n ic pani W ilkońskiej na ten tem a t n ie od p o­ w ied ział, która do n iego o to p is a ła 25. Jeżeli będą jakie koszta, d o n ieś P an, a z p od zięk ow an iem odeślę. G d y b y 'p o w ie ść zaginęła, tak że proszę o d o n iesien ie.

P aniom A n n ie i G r o tu so w e j26 m oje szczere p ozdrow ienie. Z p ow ażan iem

B. M o r a c z e w s k a 3 [trzeci] lis t p iszę do P ana zaw sze pod ty m sam ym adresem .

2

[Poznań?, po czerw cu 1856] dlatego później żądania P an a w y p ełn ić dopiero b ęd ę m o g ła 27. Z B erlin a n ie prędzej jednak jak w listo p a d zie o b jaśn ien ia b ib liograficzn e o b ie c u j ę 28. D ziś 24 A u tografy listó w do S k im b orow icza znajdują się w A G A D w W arszaw ie, Sucha, nr 512 (listy 1— 2) i 516 (list 3).

25 Pod datą 8 IV 1856 M o r a c z e w s k a n o tu je w D z i e n n i k u : „ P o w ieść m oja pod n ap isem S z a m b e la n sta n ęła w W arszaw ie; d on iosła m i o tym i N arcyza, i P ru sza - k o w a “. P o n iew a ż M oraczew ska d ow iad u je się o p o w ieść u W ójcickiego, tzn. red a k to ­ ra B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j , za p o śred n ictw em W ilkońskiej, w sp ó ł­ p racow n iczk i tego pism a, m ożna sądzić, że S z a m b e la n tam został posłany. B i b l i o ­ t e k a n ie drukow ała tej p ow ieści.

26 M ow a o żonie S k im b orow icza i o jej starszej siostrze, A n to n in ie G r o ­ t u s o w e j .

27 P oczątku listu brak.

28 Z ap ew n e chodzi o m a te r ia ły m ające S k im b o ro w iczo w i słu ży ć przy n o w y m w y d a n iu A. K r z y ż a n o w s k i e g o D a w n i e j P olski, k tóre u k a za ło się w k r ó tc e

(9)

jed en C ybulski m ógłby m i to zrobić 2Э, lecz n ie m am ochoty przypom inać się jego p am ięci. Ż yje on tam — jak sły szę dość ściśle z R zew u sk im , ten ostatn i zam yśla o red agow an iu w B erlin ie jak iegoś pism a 30. Ja z K sięgarn i Behra 31 w ia d o m o ści dopiero m ieć m ogę; jak się sejm rozpocznie, poproszę o to k tó reg o z n a szy ch d eputow anych.

Żupański w sierpniu b ęd zie w W arszaw ie w in teresie założenia k om an d ity sw o ich n ak ład ów 32. D am m u adres Pana, m ożecie p om ów ić o rękopisie do druku. J est to czło w iek obrotny, n ieob ojętn y na p ieniądze, trzeba z n im u k ład zaw sze spisać. R eligii grek-schizm atyk, i to gorący, sym p atyzu jący z lu d źm i tego w yzn an ia.

N arcyssie na jej list n atych m iast odpisałam , i to w a ry na su k n ie zaraz ode­ sła ła m 33. P an i A n iela w y b iera się za k ilk a m ie się c y do W as i to na d łu ż e j 34. Przy sposobności, choćby przez Ż upańskiego, bądź Pan tak dobrym przysłać m i adres pani Szreder lub jen erałow ej S o w iń s k ie j35, z którą ta p ierw sza zostaje w bliższych stosunkach; ob iecałam syn ow i p rzyw ieźć i n ie dotrzym ałam słow a.

Pp. A n n ie, K azim ierze, G rotusow ej, K rysp in ie serd eczn e p ozd row ien ie; ró w n ież W eronice, jeżeli w róciła 36. M iło m i p rzypom nieć i p olecić się p rzyjaznej p am ięci Pana.

B. M o r a c z e w s k a O N arsyssie n ie w spom inam , bom w y p ra w iła i do niej list d łu gi — ty le m i w sw o im liście p rzyjem nych rzeczy dla m n ie naop ow iad ała, że aż n ie śm iem w ierzy ć, choć b ym p o w in n a , skoro w ierzę w sym p atię.

u M erzbacha (W arszaw a 1857, t. 1— 2). W spom inając zn a jo m y ch w a rsza w ia n , o d w ied za n y ch w le c ie 1856, M o r a c z e w s k a (D z i e n n i k , w yd . D o b r z y ń s k a -- R y b i c k a , s. 40) pisze o S k im b orow iczu : „daw ny red ak tor P r z e g l ą d u N a u k o w e g o , w y ch o d zą ceg o w W arszaw ie, a teraz au tor d ru k u jącej się b ib lio ­ g r a fii“.

29 W ojciech C y b u l s k i (1808— 1867) — w ó w cza s d ocent U n iw ersy tetu B erliń ­ sk iego, a od 1860 r. profesor w e W rocław iu.

30 Z apew ne m ow a o H enryku R z e w u s k i m (1791— 1866), który n ied aw n o str a c ił zau fan ie rodaków przez sw ój procarski D z i e n n i k W a r s z a w s k i i na sk u tek teg o m u sia ł od stąp ić od jego redakcji. B yć m oże, iż sn u ł ja k ieś n ow e p la n y w y d a w n icze, k tóre jed n ak n ie z o sta ły zrealizow an e.

31 B ertold B e h r — k sięg a rz b erliń sk i i nak ład ca, k tó ry w y d a w a ł m. in. i d zie­ ła p olsk ie. K atalogi jego w y m ien ia E s t r e i c h e r I, X V III.

32 Jan K on stan ty Ż u p a ń s k i (1806— 1884) — księgarz i w y d a w ca poznański; m ia ł zam iar, jak p isze M o r a c z e w s k a , założyć sp ółk ę k sięgarsk ą (kom anditę) d la rozprzedaży sw o ich n ak ład ów wr W arszaw ie. Zam iar n ie został u rzeczyw istn ion y.

33 N arcyza Ż m i c h o w s k a (1819— 1876) —poetka, serd eczn a p rzyjaciółka M ora­ czew sk iej. Jej listy do B ib ian n y d ru k ow ał D o m P o l s k i , 1889, s. 141— 174.

34 Z ap ew n e w d o w a po E dw ardzie D em b ow sk im , A n iela z C h ł ę d o w s k i c h (1824— 1902), która po am n estii w 1858 r. w róciła do K rólestw a.

35 M ow a o w d o w ie po gen. J ó zefie S ow iń sk im , K a ta rzy n ie z S c h r ó d e - r ó w (którą M oraczew ska po w izytach w arszaw sk ich sy m p a ty czn ie w sp om in a w sw y m D zie n n i k u ), i o ja k iejś jej krew nej.

36 W spom niane p an ie to entuzjastki, biorące udział w pracy kon sp iracyjn ej, za­ p rzyjaźn ion e z dom em Skim b orow iczów , a zw łaszcza z A n n ą S k im b orow ieżow ą: K a­ zim iera Z i e m i ę c k a z J a czew sk ich (zm. 1874), A n to n in a z S o k o ło w sk ich G r o ­ t u s o w a (zm. 1867; zob. przypis 26), K r37spina S t e l m o w s k a z S iew ieliń sk ich

(10)

3

C iechocinek, 18 lipca 1857 P raw ie na w sia d a n iu w P ozn an iu w ręczono m i p ak iecik i listy p. Jo a ch im a 37. P a k iecik , w k tórym zn alazłam rękopism , zatrzym ałam w P oznaniu do d alszej dysp ozycji, lis t posyłam . P ozostan ę tutaj w C iechocinku do 8 sierpnia; ad resu j P a n list, jeżeli b ęd ziesz m iał jaki interes, do panny D obrzyńskiej, p o n ie w a ż k u racji n ie lic z ę i na liście goszczących n ie jestem . Załączoną k arteczk ę ch ciej Pan przesłać p od łu g adresu. Jaśn ie Pani i pani G rotus p rzesyłam y z T ek lą n asze serd eczn e pozd row ien ie. Z ałączam m oje uszanow anie.

B. M o r a c z e w s k a

DO A N T O N IN Y M ACH CZYŃ SK IEJ 38 1

Poznań, 6 czerw ca 1866 u lica M łyńska nr 9 Ł askaw a Pani.

O ddaw cą słó w m oich jest pan E ugieniusz K orytko, którego o so b iście n ie znam , lecz proszoną jestem przez osobę, którą w ie lc e pow ażam , o list p o leca ją cy go w zg lęd o m Pani. M iło m i przy tej sposobności przypom nieć się po ty lu la ta ch Jej pam ięci.

Siostra m oja, S ta b le w s k a 39, która z w ie lk ą p rzyjem nością w sp o m in a czas przepędzony z P an ią w K arlsbadzie, m ięszk a od d w óch la t w P ozn an iu , od czasu jak rząd austriacki, folgu jąc przyjaźni m o s k ie w s k ie j40, w szy stk ich uro­ dzon ych poza kordonem sw eg o pań stw a w y p ęd ził z K rakow a. P o zo sta w io n o w p ra w d zie S ta b lew sk im w y b ó r pozostan ia pod a p o sto lsk o -k a to lic k im rząd em , z ty m zastrzeżeniem , aby się natu ralizow ali. W tak im razie w o leli oni w ró cić w rod zin n y zakątek i żyć pod rządem , pod którym m ieli n ieszczęście urodzić się, n iż e li w y b iera ć m iędzy zaborcam i. P iszę to w ch w ili, k ied y A ustria od gryw a ro lę sen ty m en tó w dla nas 41, co d aje m iarę, iż w n ie w ia ry n ie m am .

P an i W ilkońska za w sze cierpiąca, autorująca i skarżąca się. Starsza z jej sio strzen ic um arła, m łodsza, Ju lia, poszła za pana G ołkow skiego, m a syn k a; w sz y s c y m ięszk ają razem w S iek ierk a ch 42.

O sobie sam ej n ie m am co pow iedzieć. Z aw sze cichutko sied zę w m o ich pokoikach, starzeję się śp ieszn ie; w śród n ieszczęść p ow szechnych, ja k ie śm y w osta tn ich latach przeżyli, m ożna w kilk u m iesiącach p osiw ieć.

37 T zn. Joachim a L e l e w e l a .

38 A u tografy listó w do M achczyńskiej znajdują się w B ibl. N arodow ej w W ar­ szaw ie, rkps akc. 7752.

39 Zob. przypis 20.

40 P od czas rosyjsko-tureckiej w ojny k rym skiej w 1855 r. A ustria zn a la zła się w ob ozie w rogim Rosji.

41 W ła śn ie w 1866 r. n a stą p iły p ierw sze u stęp stw a A u strii na rzecz G alicji: z n ie­ sien ie ogran iczenia w u ży w a n iu język a polskiego, zezw o len ie na p ełn ą d zia ła ln o ść U n iw e r sy te tu K rakow skiego.

42 P o śm ierci m ęża P a u lin a W i l k o ń s k a (1815— 1875) p rzeniosła się do W iel­ kiego K sięstw a P oznańskiego, do rodzinnych S iekierek.

(11)

W id ziałam dziś panią O gińską, m ó w iła m i, że odebrała a rty k u ł czy list pana D u ch iń sk iego o Turanach. O ile ją znam , zd aje m i się, że to p rzedm iot przechodzący jej zakres 43.

C hciej P an i przyjąć w yraz m ego dla N iej p raw d ziw ego szacu n k u i zach ow ać m n ie w sw ej pam ięci.

B ib ia n n a M o r a c z e w s k a

2

Poznań, 25 V III 1884, ul. W ilh elm o w sk a 18 Szan ow n a Pani.

P o w ró ciw szy po k ilk u tygodniach n ieb ytn ości do dom u, dziś dopiero odpo­ w ie d z ie ć m ogę na Jej lis t z 8 b.m.

Z ałączone U s t a w y objaśniają zadanie T ow arzystw a i w arunki przyjęcia u czen n ic 44. T o w a rzy stw o z o sta ło za w ią za n e 1870 г., a za tem lic z y cztern a sty rok istn ien ia . N a p ierw sze za w ią za n ie zw ołan ą została szersza p u b liczn ość i w y ­ b rano dyrekcję. Po sp isan iu U s t a w (które po kilku latach dośw iadczenia u legły popraw ie) urządzono składki. W m ieście P ozn an iu po raz p ierw szy p an ie sk ła ­ d a ją ce d yrekcję p o d zieliły u lice pom iędzy sieb ie i osob iście lub listo w n ie w e z w a ­ ły do sk ład ek osoby, o których m ia ły przekonanie, iż poprą T ow arzystw o. N a ­ stęp n ie obchodzi z kartam i kursor po należytość, a w razie p o w o ła n ia n o w o sk ład ających zanosi im listy.

Na p o w ia ty dyrekcja zaprosiła k olektorki, osoby ch ętn e; te urządzają przy p om ocy w yb ran ych osób przez sieb ie sk ład ek zb ieran ie, p rzesyłając je raz do roku do kasy dyrekcji. R achunki zam yk an e b y w a ją 1 lip ca; przed ty m d n iem w in n e sk ład k i b yć przesłanym i.

Od trzech la t b u d żet n ie w zra sta , a ty m sam ym i liczb a u czen n ic. K w ota, ja k ą T ow arzystw o rocznie rozrządza, w y n o si od 10[000] [do] 11000 M.

U czen n ic na sty p en d ia ch b y w a przeszło 50. W roku u b ie g ły m było: z tych d w ie w Paryżu

w k o n serw a to riu m lip sk im i zarazem nauka praktyczna na n a u czy cielk i 10

m uzyki 1

kurs handlu 3

fotografii 2

k raw czyń 13

w iejsk ich gospodyń 6

kucharek 5

bony 2

praczek 3

fryzjerek 2

stro jó w na g ło w ę 6

U czen n ice ty lk o te popieran e, o k tó ry ch jest p ew n o ść, że są p ozb aw ion e w sz e lk ic h środ k ów , tj. iżb y p ozo sta ły bez za w o d ó w d ających im eg zy sten cje. S k ła d a ć m uszą p o św ia d czen ie u b ó stw a przez w ła d ze u rzęd o w e lu b w iarogod n e i znane dyrek cji osoby. M ian ow icie dla rodzin p od u p ad łych m ajątk ow o T o w a -43 M ow a o n iezn an ym b liżej artyk u le Franciszka D u c h i ń s k i e g o (1816— 1893), etn ografa; artyk u ł m a na p ew n o zw ią zek z jego badaniam i h istorii lu d ów i d ziełem

N é c e s s i té des r é f o r m e s d a n s Vexpositio n d e l’his to ire d e s p e u p l e s A r y â s - E u r o p é e n s e t T ou ran s (Paris 1864).

44 Zob. U s t a w y T o w a r z y s t w a P o m o c y N a u k o w e j d la D z i e w c z ą t P olskich w W i e l ­

(12)

rzy stw o jest nader błogim . Co do n a stęp stw m oralnych i m aterialn ych te m am n ad zieję, że przez zacn ą pracę u szlach etn iają nasze pu p ilk i, a u m iejętn o ść u ła t­ w ia im pracę. N im p eten tk a zostan ie zapisaną w listę k andydatek, d ok ład n e p o św ia d czen ie zło ży ć m u szą o m o ra ln o ści dom u; stąd z tej stron y, w cza sie, k ied y są pod o p iek ą T ow arzystw a, n ie zaszła żadna dla dyrek cji przykrość dotąd.

Ludność K sięstw a P ozn ań sk iego polska n ie przechodzi m ilion a, a w tej 6/10 w ło ścia n , którzy dotąd n ie korzystają z T. P. N. dla D ziew cząt, bo rzeczy w iście jest o b liczon ym na p op ieran ie stanu trzeciego, p rzem ysłu i nauki dającej ch leb p ow szed n i.

T o w arzystw o n a P ru sy z d yrekcją toruńską n ie m a żadnej łączn ości z P oz- n ań sk iem , rządzi się osob n ym i ustaw am i. P rzew od n iczącą T o w a rzy stw a jest pani D onim irska, B u ch w a ld , p. A ltm arck W. P. L ecz rzeczy w iście zarządza i jest zarazem sekretarką i k asjerk ą T ow arzystw a pani dr S zu m an ow a w T oruniu.

Z daje m i się, żem na w szy stk ie zapytania Szan ow n ej P an i o d p ow ied ziała. Z echciej P ani p rzyjąć w y ra zy p ełn e dla N iej szacunku i pow ażan ia od

Cytaty

Powiązane dokumenty

W § 28 zarządzenia zawarte jest ogólne zezwolenie na dysponowanie przez krajowców dewizowych zagranicznymi środkami płatniczymi uzyskanymi zarówno z zajęć

2 prawa budowlanego, zwłaszcza jego fragmentu, iż „organ administracji państwowej jest obowiązany zapewnić (...) możliwość (...)”, wskazuje wyraźnie na

W skład tego rządu weszli: mecenas Piotr Kobylański, obrońca przy Senacie, Erazm Malinowski, proku­ rator Trybunału w Warszawie, mecenas Henryk Bąkowski, radca

Jego życzeniem było, żeby pogrzeb był skromny i cichy oraz żeby nawet zawiadomienie prasowe o jego śmierci ukazało się dopiero po jego pogrzebie.. To dla mnie

Wieczorem jemy z żoną kolację w hotelu, a mnie ciągle jawi się w pamięci ta usłużna dodatkowa łyżka zupy, którą siorbałem, którą doitałem, bo byłem

odbyło się uroczyste otwarcie Domu Pracy Twórczej Adwokatury w Grzegorzewicach z udziałem Ministra Sprawiedliwości prof.. Jerzego Bafii i Podsekretarza Stanu w

przez enumeratywne wyliczenie obo­ wiązków świadka wobec wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli enumeratywne, to tym samym wyczerpujące, a w konsekwencji — nie

Jest to jedyne tego rodzaju wydaw­ nictwo prawnicze w Polsce, niezbędne dla znajdujących się w obcych krajach licznych instytutów i placówek nauko­ wych,