Jerzy Madejski
"Konstanty Troczyński - człowiek i
doktryna : zbiór rozpraw", Stanisław
Dąbrowski,
Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź
1988 [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 80/4, 347-353
ty w n y prezentow ać opisywaną formacją kulturow ą muszą uwzględniać problema ty k ę „niskich” obiegów literatury.
P ew n e zastrzeżenia budzić może sposób, w jaki niekiedy posługuje się autor term inologią w ypracow aną przez sem iologię lub sem iotycznie zorientowaną socjo logię kultury. Chodzi tu o takie kategorie, jak „rama modalna”, „m odelowanie” <zob. znaczenia, jakie pojęcie to przybiera na s. 162, 165, 199, 215), czy też o pojęcie „przestrzeni literack iej”. Otóż w ydaje się, że Stępień używ a tych samych kategorii traz zgodnie ze znaczeniam i przypisywanym i im w teorii opisu dzieła czy kultury, innym zaś razem posługuje się nim i w sposób m etaforyczny. Przykład. Na s. 195 czytam y: „Różnorodności językow o-stylistycznej odpowiada różnorodność przestrze ni, m iejsc dziania się akcji. Przestrzeń podstaw ow a to m i a s t o z jego centrum — balem, rów nież zróżnicowanym przestrzennie. To przestrzeń, która w części VII, dotyczącej cyrkulacji pieniądza, obejm uje całe państw o (św iat)”. Na s. 244 znajdu jem y z k olei tak i oto fragment: „ów czesna przestrzeń literacka poety to »Wiado mości Literackie«, »Robotnik«, »Szpilki«, »Cyrulik W arszawski« (kabaret) i w reszcie obieg poza cenzurą (...]”. W pierwszym z tych cytatów kategoria przestrzeni litera ckiej funkcjonuje jako w ażne pojęcie operacyjne z zakresu budowy tekstu Balu
w Operze, w drugim zaś użyte jest jako metafora. Autor chętnie posługuje się n ie
zbyt precyzyjnym i, choć zapewne poręcznymi sform ułowaniam i w rodzaju: „mani pulacje sem antyczno-polityczne”, lu b określeniam i, które bliższe są poetyce eseju n iż naukow ego dyskursu, np.: „W efekcie fonetyka (śpiew anie refrenu jako zbitki słów) staw ała się polityką” (s. 23). Takie drobne w su m ie niedoskonałości nie m ogą jednakże um iejszyć w artości książki Tomasza Stępnia, tym bardziej że umkną one prawdopodobnie uw adze czytelnika, który nie ma am bicji zostać literaturoznaw czym purystą.
Zbigniew Kloch
S t a n i s ł a w D ą b r o w s k i , KONSTANTY TROCZYNSKI — CZŁOWIEK I DOKTRYNA. ZBIÓR ROZPRAW. W rocław—W arszawa—Kraków—Gdańsk—Łódź 1938. Zakład Narodowy im ienia Ossolińskich — W ydaw nictw o Polskiej Akadem ii Nauk, ss. 244 + errata na luźnej kartce. „Rozprawy L iterackie”. (Tom] 55. Kom itet redakcyjny: M i c h a ł G ł o w i ń s k i (przewodniczący), M a r e k G u m k o w s k i (sekretarz), J a n i n a A b r a m o w s k a , A l i n a K o w a l c z y k o w a , P r z e m y
s ł a w a M a t u s z e w s k a , A l e k s a n d r a O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , E d
w a r d P i e ś c i k o w s k i , R o m a n T a b o r s k i . Polska Akademia Nauk. Ko m itet Nauk o Literaturze Polskiej.
N ie sposób om ówić najnowszej książki Stan isław a Dąbrowskiego bez szkico w ego choćby uwzględnienia jego dotychczasow ego dorobku; .pozwoli to zarysować model w ied zy hum anistycznej akceptowany przez autora K o n trtek stó w teoretycz-
noliterackich. N a model ten składają się w izja literatury, literaturoznawstwa oraz
reguły m etodologiczne i aksjologia.
N ajw ażniejszą cechą twórczości Dąbrowskiego jest dialogiczność. Teksty jego rodzą się w zderzeniu z innym i tekstam i, w polem ice, w ataku. Własne przekona nia ujaw nia Dąbrowski każdorazowo w kontekście m yśli cudzej, opozycji do in n e go artykułu czy książki. Odrzuca on ten typ postępowania, który zaleca odcięcie się od m yśli poprzedników i budowanie od p odstaw własnego systemu. Formą m yślenia i ak tyw ności Dąbrowskiego jest recenzja, przypis, glosa.
Wybór takiego wzorca poznania w ynika z akceptacji określonej koncepcji nau ki, którą charakteryzuje — tak w aspekcie przedm iotowym , jak i podmiotowym — dialogiczność. W książce Literatura i literackość, noszącej podtytuł Zagadnienia,
spory i wnioski, autor umieszcza sw oje credo: „Wypowiedź apodyktycznie bezdysku
syjna oraz wypowiedź, która została pom inięta przez dyskusję naukową — jednako nie m ają szans do odegrania w łaściw ej roli w kształtowaniu się sam owiedzy danej d yscyp lin y naukow ej” 1. Dialog jest w ięc warunkiem „zdrowia” danej dyscypliny. A le cytat powyższy ujawnia także kolejną zasadę stosowaną przez Dąbrowskiego: konieczność uwzględniania w aktyw ności naukowej wym iaru aksjologicznego. Dą brow ski bowiem traktuje integralnie dw ie role badacza: poznawczą i kontrolną. D ialog służy rozwojowi danej nauki, ale też zabezpiecza ją przed wtargnięciem do niej dyletantów, pozwala oczyszczać i korygować ustaloną hierarchię.
Dialogiczność w ujęciu Dąbrowskiego n ie ogranicza się do akceptacji tych ogólnych wskazań. Realizowana jest także jako technika analityczna, polegająca na odrzuceniu poznania system owego, strukturalizującego badany przedmiot, po-’ niew aż poznanie takie unieważnia albo lekcew aży obrzeża, peryferia problemu. D ialogiczna metoda Dąbrowskiego pozwala natom iast ukazać badany przedmiot w siatce zależności, na kilku stopniach i w k ilku przekrojach.
Inną ważną zasadą przyjętą przez autora K o n trtek stó w jest przeświadczenie o odrębności wiedzy humanistycznej, w tym również badań literackich, od innych nauk. Z pasją w ystępuje Dąbrowski przeciw „dyktaturze scjentyzm u w hum anisty c e ” 2, odrzucając złudzenia tych badaczy, którzy akceptują pozytywistyczny para dygm at naukowy. Z dystansu traktuje w ięc pedantyczne nagromadzenie faktów, „stary filologiczny uniw ersalizm ” Gusitave’a Lansona *, z niechęcią m ówi o Artura Onckena Lovejoya projekcie historii idei, który „robi wrażenie idiograficzne- go m egaergocentryzm u” * Przy czym za newralgiczny punkt metody angielskiego historyka zostaje uznany postulat badań zespołowych w humanistyce.
Krytyka scjentyzmu i pozytywistycznych tendencji w literaturoznawstw ie nie oznacza jednak, że Dąbrowski — w zależności od dyscypliny — dopuszcza stoso w anie różnych wzorców racjonalności. W szystkie szkice zaw arte w Kon trtekstach pisane są — według deklaracji autora — z logicznego punktu widzenia. Dąbrowski żąda od literaturoznawców poprawności i jasności m yślenia, powtarzając za Ka zim ierzem Twardowskim formułę: „Kto n ie umie jasno w yrazić sw ych m yśli, nie um ie też i m yśleć” 6.
P o tych ogólnych rozpoznaniach przejdźmy do om ówienia najnowszej książki autora Literatu ry i literackości.
Jak się wydaje, są cztery powody, dla których opublikował Dąbrowski książkę o Troczyńskim. Po pierwsze, autor zafascynow any jest osobowością tego w ybitn e go teoretyka. Daje tem u szczególnie wyraz w rozdziale 1, którego podtytuł brzmi:
C złow ie k — postawa — los, zaw ierającym biogram autora Elementów form lite rackich i rekonstrukcję recepcji jego doktryny. Dow iadujem y się, że Troczyński
„za naczelną zasadę uważał otwartość i bezkom promisowość” (s. 38), że łączył „mę ską w olę panowania nad trudnościam i” z twórczym niepokojem (s. 54), że posiadał pasję twórczą. Dąbrowski uważa, iż autor Dyn am iki poezji to „najznam ienitsza indyw idualność Poznania lat trzydziestych [...]” (s. 38). Z w ięzły opis krótkiego ży cia m łodego teoretyka kończy Dąbrowski z patosem: „Przydeptano gardło tej p ieś ni, która jednak uszła cało” (s. 41). W edług Dąbrowskiego Troczyński był „Ba czyńskim polskiej teorii literatury lat trzydziestych” (s. 42).
1 S. D ą b r o w s k i , Literatura i literackość. K raków 1977, s. 11.
8 S. D ą b r o w s k i , Dykta tura sc jen ty zm u w humanistyce. „Przegląd H um a n istyczn y” 1987, nr 5.
* S . D ą b r o w s k i , K o n trte k sty teoretycznoliterackie. Wrocław 1983, s. 41. 4 Ibidem, s. 186.
O fascynacji osobowością Troczyńskiego świadczy nie tylko opis jego m oral nych przym iotów, lecz także łączne traktowanie jego życia i twórczości. P isze
Dąbrowski: „Był od początku wolny, w ięc szybko poznał, że p o c z u c i e wolności jest
jednocześnie poczuciem samotności (i nawet wprowadził to spostrzeżenie w sw ą teorię procesu twórczego)” (s. 54).
P o drugie, Dąbrowski w ysoko ocenia sposób budowania doktryny przez m ię dzyw ojennego teoretyka. Jest urzeczony jego sposobem prowadzenia dyskursu, „radykalnym teoretyzm em ”, co pozwoliło mu sform ułować „propozycję literaturo znaw stw a jako jednolitego system u wiedzy, zdyscyplinowanego m etodologicznie i w yłożonego z w ysoką precyzją języka” (s. 64).
P o trzecie, podjęcie pracy nad twórczością Troczyńskiego jest etapem rew in dykacyjnej kam panii Dąbrowskiego. Losy doktryny autora Dynam ik i poezji są przykładem selektyw nego stosunku polskich badaczy do naszej literaturoznawczej tradycji. Dąbrowski uważa, że estetyczna m yśl Troczyńskiego była propozycją, którą przewyższał atrakcyjnością, wszechstronnością i spójnością tylko system Ro mana Ingardena. O ile jednak autor O pozn awan iu dzieła literackiego został do ceniony, jego koncepcje były dyskutowane i rozwijane, o tyle dorobek Troczyń skiego funkcjonow ał w ukryciu. Rozdział o recepcji m yśli m iędzywojennego teo retyka ukazuje, iż przez całe lata „Troczyński był przedmiotem lekceważącej n ie uw agi” (s. 83). Dąbrowski dwojako w yjaśnia niew łączenie tej m yśli w obieg n au kowy. Mówi, że to lenistw o intelektualne środowiska polonistycznego jest przyczy ną „uśpienia koncepcji Troczyńskiego”. Odpowiedzialni są za to Manfred Kridl, Tadeusz Sinko, a przede w szystkim Julian Krzyżanowski. Również badacze p ow o jenni nie są bez w iny — stw ierdza Dąbrowski. Ta partia książki pisana jest z w ie l ką pasją.
W szelako oskarżycielskiem u tonowi w yjaśniania niechętnej recepcji m yśli Tro czyńskiego towarzyszy ton rozumiejący. Dąbrowski próbuje ukazać obiektyw ne m echanizm y, które uniem ożliw iły cyrkulację pom ysłów Troczyńskiego. Nade w szyst ko środow isko polonistyczne n ie było przygotowane do przyjęcia tak radykalnej zm iany sposobu rozprawiania o literaturze. Po w ojnie „w odegraniu przez m yśl Troczyńskiego znaczniejszej roli” przeszkodził Ingarden, a także „długotrwała su premacja lingw istycznego wzorca uprawiania literaturoznawstw a” (s. 87).
Dąbrowski pisze także wielokrotnie o herm etyczności języka teoretycznego Troczyńskiego, o jego skłonności do abstrakcji i rzadkim odwoływ aniu się do przy kładów.
Dodać tu można jeszcze jedną przyczynę owej obcości i niepopularności Tro czyńskiego, ujawnioną w innym miejscu: „Troczyński zaczął m ówić »językiem« teoretycznoliterackim , którego nie zdołał (nie zdążył?) utrwalić ani długotrwałością w łasnej twórczości, ani przez oddziaływanie dydaktyczne” e.
Po czw arte — nowa książka jest potrzebna dlatego, że żadna z dotychczaso w ych prac nie ukazała satysfakcjonująco dorobku Troczyńskiego. Po pierwszym etapie rozpoznań, zawartych w pracach Stanisław a Cieniawy, Dobrochny R ataj czak, Krzysztofa K rasuskiego7, przyszedł czas na analityczny rozbiór system u este tycznego przedwojennego teoretyka. A nalityczny tok w ykładu doktryny Troczyń skiego nie w ynika wszakże tylk o z etapu badań, ale również — o czym wcześniej e S. D ą b r o w s k i , Krzysztofa Krasuskiego „fotel do bujania”. „Pamiętnik Literacki” 1984, z. 2, s. 417.
7 S. C i e n i a w a , S ztuka i k r y ty k a literacka. Studium poglądów estetycznych
Konstantego Troczyńskiego. Rzeszów 1977. — D. R a t a j c z a k , Fotel recenzenta. Witold Noskowski, Jerzy Koller, K onsta nty Troczyński. Poznań 1981. — K. K r a
s u s к i, N o rm y i form y. K onsta nty Troczyński — te oretyk i k r y t y k literatury. Wro cław 1982.
pisałem — z preferencji metodologicznych Dąbrowskiego. Z n iechęcią odnosi się on do tych m onografistów, którzy poświęcają szczegół na rzecz efektownego sy stem u. N egatyw nym i przykładami roboty naukowej są dla n iego książki Wojcie cha G łow ali o Karolu Irzykow skim 8 i w łaśnie Cieniawy. System ow em u ujęciu ba danego obiektu przeciwstawia Dąbrowski u jęcie analityczne, pozw alające na „stop niow e przyswojenie” danego obszaru wiedzy i liczące się ze szczegółem . W przy padku doktryny Troczyńskiego ogląd taki w skazany jest jeszcze z tego względu, że „funkcja detalu teoretycznego” bywa w niej bardzo ważna.
Zwolennikom badań system ow ych Dąbrowski m a do zarzucenia i to, iż pochło n ięci budowaniem relacji w ew nętrznych zaniedbują kontekst zew nętrzny doktryny. Autor najnowszej książki o Troczyńskim chce skrupulatnie oddać sprawiedliwość poprzednikom, czego św iadectw em jest pokaźna bibliografia, a także obszerne przy pisy, dopiski i uw agi polemiczne, które — w postaci zdań wtrąconych — w ypełnia ją rów nież tek st główny.
Postulatow i ukazania m yśli Troczyńskiego w „»porównawczym« otoczeniu (tle) różnych idei tam tego czasu” (s. 15) n ie towarzyszy złudzenie, że m ożliw a jest obiek tyw n a rekonstrukcja m acierzystego kontekstu doktryny. Dąbrowski zdaje sobie spra w ę z tego, iż „trzeba odróżnić punkt w idzenia badacza po dziesiątkach lat zajm u jącego się m yślą literaturoznawczą Troczyńskiego i punkt w idzenia sam ego Tro czyńskiego” (s. 11), jednak badacz powinien zdążać do tego „punktu zerowego”. Jak to możliwe?
Dąbrowski powołując się na Kuhna, Elzenberga, Znanieckiego, Kmitę, A jdu- kiew icza, Herdera m ówi o konieczności w niknięcia w kategorie i język analizow a nego systemu. Więcej, zrozum ieniu w inno towarzyszyć przeżycie cudzej myśli: „W łaśnie Troczyński od tego, kto chce go zrozumieć, w ym aga sw ego rodzaju »zmiany«, »wyjścia« poza stosow ane standardowo normy m yślenia o literaturze i o dziele literackim. Chodzi nie o »oswojenie« doktryny, lecz o osw ojen ie się z dok tryną, z rodzajem budujących ją doznań” <s. 12). W dalszym ciągu w yw odu Dą brow ski wspomina o zm ianie języka teorii literatury jako warunku zrozumienia m yśli Troczyńskiego.
Dokonana tu rekonstrukcja reguł interpretacyjnych zawartych w książce o Tro czyńskim pozwala przypuszczać, że są one częściow o rozbieżne z tym i, które ba dacz postulow ał wcześniej (w Kontrtekstach), zbliżają się natom iast do tych, które Dąbrowski sform ułował w zbiorze sw oich szkiców krytycznoliterackich zatytuło w anym Wiersz, rozbiór, rozumienie. Książka pod tym herm eneutycznym tytułem poprzedzona jest m ottem z Mahatmy Gandhiego: „Ali true art m ust help th e soul
to realize its inner S e l f ’. We w stępie do niej czytam y: „Mój zbiór chce być k ry
tycznoliteracką ostentacją idiografizmu, ostentacją radosnego i trudzącego jedno cześnie »„sam na sam” z wierszem«, ostentacją w ażności pojedynczego utworu [...]” e. R ów nież i tu rozum ieniu towarzyszy przeżycie, „poznanie sprzym ierza się z sam opoznaniem ” W. Próba „w ejścia” w cudzy system , chęć zm iany sw ego po stępow ania w zetknięciu z czyjąś myślą są zgodą na herm eneutyczne poznanie, odróżniające rozum ienie od wyjaśnienia.
Można w tym m iejscu zapytać, jak uzgodnić kryteria, które stosuje Dąbrowski przy interpretacji literatury, z tym i, które służą do rozbioru doktryn literaturo znawczych: czy zbieżność jest tu przypadkowa, czy system owa, czy tropiciel „uto pii idiograficznej” i w yznaw ca „radosnego idiografizm u” to ten sam podmiot.
Czytelnik ostatniej książki Dąbrowskiego może też m ieć w ątpliw ości, czy uda 8 W. G ł o w a 1 a, Sen tym entalizm i pedanteria. O sy stem ie e s te ty c z n y m K a
rola Irzykowskiego. W rocław 1972.
e S. D ą b r o w s k i , Wiersz, rozbiór, rozumienie. Gdańsk 1983, s. 8. 10 Ibidem, s. 10.
się autorow i osiągnąć następujące cele: ukazać doktrynę jako nowatorskie przed sięw zięcie, zrekonstruować system poprzez przyjęcie jego języka, ośw ietlić tło dok tryn y i w ykorzystać ją jako środek do „kampanii rew indykacyjnej”.
Jeślibyśm y odpow iedzieli na ow e pytania twierdząco, to m oglibyśmy uznać, że Dąbrowski odkrył drogę do poznania totalnego, że zdołał w ramach jednego dyskursu uzgodnić punkt w idzenia zewnętrzny z wewnętrznym , poznanie obiektyw ne połączyć z przeżyciem, zachowując zarazem zdolność kom unikowania sw ych doznań. N ew ralgicznym punktem całego projektu jest to, iż w szystkie cele m ają być zrealizow ane w jednym akcie poznawczym. Dąbrowski bow iem nie ufa pozna n iu procesualnem u, w którym należałoby najpierw substancjalnie określić dany przedmiot, a następnie ukazać go w relacjach.
Moje pytania i w ątpliw ości wynikają z w ypełniania zadań wirtualnego odbior cy tek stów Dąbrowskiego, nie podważają natom iast analitycznej partii książki, k tó rą chcę w k ilk u punktach przedstawić. Ze względu bowiem na dialogiczność narra cji nie sposób jej streścić; można ją tylko przybliżyć poprzez ukazanie jakichś przekrojów czy też poprzez w ybranie — spośród w ielu — tych polem ik i dyskusji, które najlepiej ośw ietlają zam ysły autora.
W rozdziale 2 książki Dąbrowskiego przedstawiona jest teoria czynności arty stycznej Troczyńskiego. D w ojakie są racje, dla których kategoria ta poddana jest w nikliw em u rozbiorowi. Po pierwsze, teoria czynności artystycznej n ie podlegała ew olucji, co częste było w przypadku innych składników system u. Po drugie, „w języku t e o r i i c z y n n o ś c i konstruuje Troczyński teorię literackości, geno- logię (morfologię), teorię procesu literackiego (dynamikę), teorię badań literackich i krytyki literack iej” (s. 105).
Według innej form uły Dąbrowskiego teoria czynności artystycznej „przecina [...] w szystkie k w estie literaturoznawcze (jako ich oś)” (s. 111). U możliwia ona po łączenie refleksji nad procesem twórczym z badaniami nad morfologią dzieła lite rackiego; w szczególności pozwala na w nioskow anie ze struktury dzieła o praw i dłowościach aktu twórczego. Ten zakres poszukiwań czyni Troczyńskiego prekur sorem dzisiejszej refleksji literaturoznawczej. Po nim to samo powiedzieli (nie po w ołując się nań) Sław iński, Głowiński i Ziomek (s. 130—131).
Rozdział 2 zam ykają graficzne schematy dzieła literackiego i czynności arty stycznej w system ie badawczym Troczyńskiego.
W kolejnych rozdziałach rekonstruuje Dąbrowski pojęcie i zakres fabuły w teo rii powieści Troczyńskiego i sytuu je tę problematykę w kontekście innych k ate gorii poetyki, takich jak kompozycja i gatunek. Teoria fabuły autora Elementów
fo rm literackich ukazana jest zarówno w relacji do ówczesnej epiki (Próchno, Paluba), jak i do dawnych i współczesnych badań nad problemem fabuły.
Dąbrowski uważa, iż najw ażniejszą cechą stworzonej przez Troczyńskiego teorii fabuły jest zastosow anie w niej jakości awangardowych z uwzględnieniem procesów rozwojowych gatunku. W yważone stanow isko badacza widoczne jest także w tym , że traktuje o n fabulam ość na tyle szeroko, iż jesit w niej m iejsce na opis ele m entów św iata przedstawionego utworu. Akceptując ten punkt widzenia Dąbrow ski polem izuje z ujęciem lingw istycznym w teorii powieści, w idząc jego głównego przedstawiciela w Januszu Sław ińskim , który „redukuje problem atykę teoretyczną pow ieści do (szeroko rozumianego) poziom u stylistycznego” (s. 148). Dąbrowski u w a ża, że językowość fabu ły jest wtórna, ponieważ „Fabulator, jak każdy człow iek, m yśli nie za pomocą słów , lecz za pomocą jednostek treści zdaniowych, zaś w yższe układy znaczeniowe n ie dają się już naw et wyróżnić za pomocą zdań czy też ze społów zdań. Dynam ikę struktury głębokiej utworu badać m ożna jedynie na po ziom ie świata przedstawionego utw oru” (s. 150). Prym arny dla św iata pow ieścio w ego jest gatunek, ponieważ określa i fabułę, i kompozycję utworu. Analiza tych
podstaw ow ych elem entów pozwala ujawnić potencjalne sensy dzieła literackiego. W takim projekcie widzi Dąbrowski jedność chw ytu herm eneutycznego w syste m ie Troczyńskiego.
W rozdziale 4 swojej książki Dąbrowski wskazuje rozchwianie terminologiczne w okół pojęcia fabuły, co sprawia, że trudno ustalić różnicę m iędzy fabułą a akcją czy schem atem fabularnym a „siużetem”. Jedną z przyczyn takiego chaosu jest „maniera” nieprzekładania term inów w tłum aczeniach tekstów teoretycznolitera- ckich, inna w iąże się z nieznajom ością tradycji dyscypliny wśród badaczy. Tak np. D ąbrow ski uznaje za bezzasadny podział — dokonany przez Kazimierza Bar- toszyńskiego — na figurę fabularną i schemat fabularny, gdyż pierwsza to motyw akcji, drugi to w ątek akcji (s. 157). Cały ten passus kończy się ludycznie: „Dzia dek Dibelius śm ieje się rozbawiony, bo w idzi przecież, że rozdąsane nań jego wnuki siedzą sobie nadal w ygodnie n a jego kolanach”. I dalej, już dydaktycznie: „Nie raz — spojrzeć w stecz to doprawdy: odzyskać w ątek” (s. 175).
Na m arginesie rozważań Dąbrowskiego o fabule trzeba zwrócić uwagę na trzy przynajm niej sprawy. Po pierwsze, w kontekście jego uwag o nowatorstw ie doktry ny Troczyńskiego zastanawiać się można, czy uzasadnione jest eksponowanie w książce teorii fabuły. Dąbrowski argum entuje, że teoria ta była oryginalna w okresie m iędzyw ojennym i swą atrakcyjność potwierdza także w św ietle dzi siejszych prac na ten temat. Zauważmy, że w koncepcjach Troczyńskiego barak reflek sji nad narracją. A przecież ten w łaśn ie elem ent epiki zajmował najbardziej badaczy od początku naszego wieku, szczególnie w anglo- i niem ieckojęzycznym obszarze językowym . N ieuw zględnienie zatem tego zagadnienia jest ułomnością, którą Dąbrowski chce ukazać jako wartość. A trudno przecież sobie wyobrazić dzisiejszą interpretację książek będących przedm iotem zainteresowania Troczyń skiego (P a łu b y , Próchna) bez uwzględnienia badań narratologicznych. W ydaje się w ięc, iż akcentując wysoką rangę dorobku Troczyńskiego — można ukazać inne, bardziej dziś inspirujące elem enty tej doktryny. Czeka na opracowanie np. jego koncepcja aktu twórczego w kontekście dzisiejszych badań nad intencjonalnością dzieła literackiego (E. D. Hirsch, P. D. Juhl).
Po drugie, w książce Dąbrowskiego brak, wśród licznych odniesień do prac badaczy w spółczesnych, nawiązań do najważniejszych w ostatnich latach pozycji. M yślę tu przede wszystkim o artykule Jerzego Ziomka pt. P ow in ow actw a przez
fabułę, podejm ującym problem statusu elem entów pozajęzykowych w fabule (trzy
poziomy istnienia fabuły) n. Pom ija Dąbrowski ważną książkę Włodzimierza Bo leckiego, która rozwija pom ysły Sław ińskiego odnośnie do lingwistycznego charak teru słowa powieściowego. Na wybranych przykładach Bolecki rekonstruuje poety cki model prozy, w spom inając m.in. o „zdarzeniotwórczej” i „sensotwórczej” roli narracji, a także o akcjach w okół słów 12.
N ie ma także w pracy Dąbrowskiego odniesień do nowszych prac Markiewicza, Bartoszyńskiego, Handkego, S ła w iń sk ie g o 1#. U w zględnienie tylko niektórych z przy
11 J. Z i o m e k , P o w in o w a c tw o przez fabułę. W: P ow in ow actw a literatury.
W arszawa 1980.
12 W. B o l e c k i , P oetycki model prozy w dwudziestoleciu m ię dzy w oje n n ym . W rocław 1982, s. 106.
18 H. M a r k i e w i c z , Z awartość narracyjna i schemat fabularny. W: W y m ia
r y dzieła literackiego. Kraków 1984. — K. B a r t o s z y ń s k i , Opowiadanie o deixis i presupozycje. W: Teoria i interpretacja. W arszawa 1985. — R. H a n d k e , U tw ó r fabularny w per sp ek ty w ie odbiorcy. W rocław 1982. — J. S ł a w i ń s k i , O opisie.
toczonych tu tekstów m usiałoby osłabić surowy osąd polskich badań nad zagad nieniam i fabuły.
Po trzecie, brakuje w analizach Dąbrowskiego porównania dw u sfer aktyw no ści Troczyńskiego — teoretycznoliterackiej z krytycznoliteracką. W ydaje się, że w ielce pożyteczne byłoby „sprawdzenie” konceptów teoretycznych na materii lite rackiej.
We w stępie do sw ojej książki czyni Dąbrowski zastrzeżenie, iż z przyczyn od siebie niezależnych publikuje tylko część m ateriałów o Troczyńskim Wobec takiego w yznania trudno podnosić jakieś zarzuty co do kompozycji. Chyba jednak i przy tej samej objętości tom u jego zawartość m ogłaby być bogatsza, gdyby kompozycja artykułów została przystosowana do w ersji książkowej. W obecnej postaci w y stępują niepotrzebne powtórzenia (np. każdy rozdział poprzedzony jest obszernym w stępem m etodologicznym), a także zaciera się hierarchia poruszanych problemów.
Zestawienie artykułów w całość książkow ą bez ich aktualizacji prowadzi także do pew nych zafałszowań. Pisze np. Dąbrowski (s. 103), że tek stu Troczyńskiego n ie ma w tom ie Problem y teorii literatury. W roku 1977 (data pierwodruku artyku łu) była to prawda, ale w r. 1982 ukazała się trzecia część tej antologii, zaw ierająca rozdział Elementów form literackich u.
Wobec powyższych zastrzeżeń wypada czekać na kolejną m onografię Troczyń skiego. Miejmy jednak nadzieję, że wcześniej w znow ione zostaną jego książki.
Jer zy Madejski
S t e f a n Ż ó ł k i e w s k i , TEKSTY KULTURY. STUDIA. W arszawa 1988. P ań stw ow e W ydawnictw o Naukowe, ss. 288. Polska Akadem ia Nauk. W ydział I — Nauk Społecznych.
W książce tej, podobnie jak w poprzednich pracach S tefana Żółkiew skiego skoncentrowanych na badaniach kultury pojętej antropologicznie, zadziwia n iew y czerpana ciekawość nowych faktów i metod w iedzy, a zarazem głęboka refleksja autora nad dokonanymi już przezeń ustaleniam i. Poetyka tego zbioru studiów n ie m a w ięc w sobie nic z akademizmu: n ie pow iela skodyfikowanych gatunków w yszlifow anego i bezapelacyjnego dyskursu, jest zapisem toku żyw ej m yśli, która przedmiot swój ujm uje w w ielu płaszczyznach, w dialogu z tradycją nauki i w y łaniającym i się w spółcześnie inspiracjami.
Interesuje autora T ekstów ku ltu ry w yrazisty zespół problemów: pola i reguły analizy sem iotycznej, jej antecedencje, stan współczesny, perspektyw y, jej rola w wiedzy o relacjach partnerów kom unikacji społecznej; interesuje go historycz- ność tej kom unikacji — w w ym iarach długiego trwania i zmiany. Jednakże — w brew częstym w naszej epoce skłonnościom do ujęć katastroficznych, do ak cen towania burzycielskiej roli zmian, niw eczących w artości kultury — autor u w y datnia w dziejach raczej społeczne procesy emancypacyjne, nobilitow anie praktyk „nizinnych”, nowy status semiotyczny ich rezultatów. Wiedza o historycznych k a taklizmach, o mechanizmach rozproszeń i zakłóceń, jakim ulegały społeczeństwa, ich języki, działania, wytwory, ich codzienność i św iętow anie, wzorce, z których świadom ie lub nieśw iadom ie korzystały, skłania go, by tym bardziej doceniać w ysiłki rekonstruktorów, tych, co sięgają do „sfer m ilczenia” (s. 14) w daw nej i bliskiej przeszłości. Sam zresztą, do czego jeszcze wrócimy, tak ie prace rekon strukcyjne podejm uje, odsłaniając w dwu znakom itych studiach relacje m iędzy czasem zdarzeń społecznych, dynam icznych, w ielokształtnych, w ielokierunkow ych
14 Proble m y teorii literatury w Polsce m iędzyw ojenn ej, W rocław 1982.