Czy warto rozbierać cesarza?
RADOSŁAW SOJAK: Paradoks antropologiczny. Socjologia wiedzy jako perspektywa ogólnej teorii społeczeństwa, seria „Monografie FNP”, W ydaw
nictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2004, 299 s.
Paradoks antropologiczny... jest kolejną publikacją w znanej serii M onogra
fie FNP, wychodzącej od 1994 roku i zawierającej wiele interesujących, często oryginalnych pozycji z zakresu polskiej humanistyki. Autorów publikujących w ramach serii cechuje zwykle umiejętność stawiania niełatwych pytań, podej
mowania złożonych merytorycznie problemów, a wszystko to przy zachowaniu eseistycznego savoir-vivre’u, jakim jest troska o czytelnika.
Praca Radosława Sojaka wydaje się wzorcowym przykładem tego rodzaju książki. Realizuje bardzo ambitne zadanie, jakim jest mariaż socjologii wiedzy z krytyką teorii socjologicznej, rozumianej tu jako pewna tradycja dyskursywna zajmująca wyróżnione miejsce w dziejach nauk społecznych. Metateoretyczne rozważania autora rozgrywają się więc w bliskim sąsiedztwie analiz stricte so
cjologicznych, perspektywa socjologii wiedzy została przyjęta jako okulary teo
retyczne, umożliwiające dostrzeżenie kształtów i barw dyskursu socjologiczne
go. Związanie ogólnej teorii społeczeństwa z socjologią wiedzy konstytuuje sam projekt pracy. Ciekawym zabiegiem jest tu powołanie się na klasyków - Durkhe- ima, W ebera i Marksa - którzy rozważając problemy teorii socjologicznej, je d nocześnie formułują podstawy socjologii wiedzy. Oczywiście zamysł ten budzić musi kontrowersje i wątpliwości co do możliwości jego uzasadnienia. Należy jednak potraktować go jako założenie, będące punktem wyjścia do ciekawych
przecież rozważań.
W ywód prowadzony jest przez Autora w sposób klasyczny. W pierwszej czę
ści postawione są problemy, których rozwikłaniu poświęcona jest książka oraz ukazana jest scena, na której pojawiać się będą kolejne teorie. Początkowe reflek
sje zanurzone zostały w tradycji Durkheimowskiej socjologii wiedzy (kontynu
owanej przez Mary Douglas i Stephana Fuchsa), która pozwala na uchwycenie teorii socjologicznej w siatkę narzędzi, przez nią samą ukonstytuowanych. Dru
ga część pracy poświęcona została przedstawieniu głównego bohatera, czyli zniuansowanej analizie tytułowego paradoksu antropologicznego. Służą temu teoria systemów Niklasa Luhmana, koncepcja dualistycznej podmiotowości we
dług M ichela Foucault oraz pewne inspiracje filozoficzne. Trzecia część pracy zatytułowana jest „Uwikłania i ucieczka”. „Uwikłania” ukazane są za pomocą sztuki tropienia dychotomii w klasycznej oraz współczesnej teorii socjologicznej.
„Ucieczka” to propozycja rozwiązania postawionych na początku problemów.
Autor skupia się więc na wybranych nurtach socjologii wiedzy naukowej oraz
przedstawia koncepcję Brano Latoura jako uprzywilejowaną perspektywę meta- teoretyczną. Tok rozumowania jest więc przejrzysty i konsekwentny, tak aby czytelnik w każdym momencie był w stanie odnaleźć się na mapie wywodu oraz śledzić kolejne, rozwijające się w nieco zbyt szybkim tempie, wątki.
Problem, z jakim Autor zdecydował się zmierzyć, nie jest problemem nowym, przeciwnie, należy do socjologicznych pytań „odwiecznych i wiecznych” . Są to mianowicie kwestie związane z jednos'cią teorii socjologicznej, jej rolą w prakty
kach dyskursywnych nauk społecznych oraz źródłami jej tożsamości (pytając słowami samego autora: „jak to się dzieje, że beznadziejnie wieloparadygma- tyczna i miejscami sama dla siebie mało przejrzysta tradycja dyskursywna teorii socjologicznej trwa?”). Celem pracy jest zatem zbadanie przyczyn permanentne
go kryzysu teorii socjologicznej, kryzysu, który ma charakter strukturalny. Zada
nie już imponujące. Na tym jednak nie koniec, autor stawia sobie bowiem za ceł sformułowanie, przeprowadzonych na podstawie analizy, recepty na zażegnanie owego kryzysu. By rzecz doprowadzić do końca, całość zamknięta zostanie roz
ważeniem ewentualnych konsekwencji przeprowadzenia proponowanej kuracji.
I tak oto Paradoks antropologiczny jaw i się jako szalenie ambitny, lecz ostatecz
nie uporządkowany i przemyślany projekt interpretacyjny.
Przejdźmy teraz do sposobu realizacji tego projektu. Głównymi narzędziami analizy, „nawiązaniami interpretacyjnymi fundującymi wywód”, jak pisze sam Autor, są wspomniane już podurkheimowskie teorie wiedzy, teoria systemów Luhmanna, pomysły Foucault, Rorty’ego oraz Latoura. Już samo wyliczenie za
stosowanych w pracy języków teoretycznych może przyprawić o pewien niepo
kój. Jaka jest logika doboru owych narzędzi? Jak Autor godzi tak różnorodne przecież strategie interpretacyjne? Wnikliwa lektura książki pozwala rozwiać niektóre wątpliwości, jednak poczucie nadmiaru wprowadzanych przez Sojaka schematów towarzyszyć będzie czytelnikowi do końca.
Obraz teorii socjologicznej naszkicowany został przez Autora za pomocą ka
tegorii podurkheimowskich. Odwołanie do koncepcji grup nauki autorstwa Fuch- sa ma „domknąć jeden z najbardziej kłopotliwych wątków Durkheimowskiej so
cjologii wiedzy - problem [...] społecznej genezy nauki” (s. 70). Fuchs, czerpiąc inspirację z teorii organizacji, tworzy klasyfikację grup pod względem wzajem
nej zależności jej członków oraz pod względem stopnia niepewności celu. Na
stępnie sfera współczesnych nauk społecznych (czy też w ogóle - humanistycz
nych) utożsamiona zostaje z grapą o wysokiej niepewności celu oraz niskiej wza
jemnej zależności, której funkcjonowanie opiera się na dyskusji, niestabilności form organizacyjnych, odrębności szkół myślowych oraz „falowaniu mód”. Do
minującym modelem poznawczym jest dla tej grapy „epistemologia hermeneu- tyczna”, przy czym określenie to odnosi się jedynie do struktury wiedzy, wytwa
rzanej przez grupę, zaś ewentualne rozstrzygnięcia problemów wyrastających przed socjologią wiedzy są tu rozstrzygnięciami instytucjonalnymi raczej niż epi-
stemologicznymi. Koncepcja ta wydaje się propozycją płodną poznawczo, choć można się zastanawiać, czy poza sprawną operacjonalizacją problemu wnosi cos' nowego do zarysowanego na początku obrazu teorii socjologicznej. Jednak rze- czywis'cie istotnym pytaniem, wyłaniającym się z proponowanego tutaj ujęcia nauk społecznych, jest pytanie o źródło konsensusu umożliwiającego dyskusję, o podstawę dla porównywania różnych perspektyw w ramach zróżnicowanego dyskursu teoretycznego socjologii. Autora interesuje włas'nie warunek istnienia grupy, element, który scala wspólnotę. Zachowanie ciągłos'ci rozważań stale utrzymuje nas w bliskos'ci wobec postawionych na początku pracy pytań. Mimo momentami „migoczącego” stylu prezentowania rozmaitych interpretacji, nie ma wątpliwos'ci, iż jego refleksje służą ostatecznie rozstrzygnięciu problemów, któ
re inspirowały całość.
To właśnie tytułowy paradoks antropologiczny stanowi, zdaniem Autora, oś obrotu teorii socjologicznych oraz ich strukturalne centrum. Kategoria ta wyzna
cza tożsamość socjologii wiedzy nie tylko jako subdyscypliny, ale przede wszystkim jako szczególnej perspektywy teoretycznej, opartej na determinują
cych jej charakter przesłankach ontologicznych i epistemologicznych.
Odwołanie się do Niklasa Luhmanna koncepcji systemów pozwala określić teorię socjologiczną jako system posługujący się wieloma kodami binarnymi, dy
chotomiami mającymi zakres lokalny, ograniczony do wybranego nurtu teore
tycznego. Ponadto zaś system ów opierać się musi na konsensie poznawczym, stanowiącym „nieoperatywną jedność”, stymulującą z kolei dychotomiczne roz
warstwianie, będące cechą teorii socjologicznej. Tu właśnie ujawnia się rola pa
radoksu antropologicznego, szczegółowo scharakteryzowanego z kolei za pomo
cą pojęć Foucaultowskich i uznanego ostatecznie za efekt historycznego przy
padku. Stwierdzenie to umożliwia złożenie obietnicy rozwiązania owego nie
uniknionego, wydawałoby się, immanentnego teorii socjologicznej pęknięcia.
Zdaniem Sojaka bowiem klątwa dychotomii, ciążąca na naukach społecznych da
je się wyleczyć, chorobę należy jedynie odpowiednio zdiagnozować, rozpoznać jej przyczyny i dobrać odpowiednie medykamenty.
Diagnoza brzmi zatem: paradoks antropologiczny. Jest on, mówiąc skrótowo, rodzajem fatum, ciążącym nad teorią socjologiczną, a polegającym na wiecznym
„rozwarstwieniu”, dychotomizacji postrzeganej rzeczywistości. Do głównych objawów zarazy trawiącej ciało teorii należą opozycje: natura - kultura, obiek
tywny - subiektywny, fakty - wartości, struktura - działanie. Paradoks antropo
logiczny jest sytuacją skazującą człowieka na analitykę skończoności, czyli funk
cjonowanie jednocześnie jako podmiot fundujący poznanie oraz jako tegoż po
znania przedmiot. Rozumiemy teraz powody obecności Hansa-Georga Gadame- ra na kartach tej książki. Szkodliwość paradoksu antropologicznego polega mię
dzy innymi na wbudowanej w niego zasadzie wykluczania („albo natura, albo kultura”), a jednocześnie na ciągłych próbach przekroczenia dychotomii fundu
jących dyskurs teoretyczny, które, jak pokazuje Autor na przykładzie koncepcji Anthony’ego Giddensa czy Piotra Sztompki, kończą się ponownym wpadnię
ciem w język binarnych opozycji. Kolejne problemy to tzw. „poznawcza ambi- walencja”, ciągłe rozmijanie się poznania oraz rzeczywistości poznawanej, a tak
że trudności z przekładem czy chociażby komunikacją między różnymi perspek
tywami (s. 39^11). Odwołanie się w części drugiej do języka Luhmana oraz Fo
ucault pozwała na bardziej szczegółowe, operatywne ujęcie intuicji, tkwiących u podstaw całego projektu.
Autor dokonuje selektywnego przeglądu klasycznych teorii socjologicznych (w szczególności koncepcji Webera i Durkheima), które potwierdzić mają posta
wioną diagnozę. Te fragmenty pracy świadczyć mogą o umiejętności przeprowa
dzania systematycznej analizy krytycznej, choć oczywiście nie na tym polega główna wartość prezentowanej pracy. Jednak niewątpliwie rozdział „Rozwar
stwienia w teorii” zwiększa kredyt zaufania wobec hipotez odważnie formułowa
nych przez Autora. Na ich rzecz świadczy również zarysowana jedynie, ale jed
nak przekonująca krytyka rozwiązań, proponowanych we współczesnej teorii so
cjologicznej (rozdział „Scalenia w praktyce”). Teorie Giddensa, Sztompki oraz Pierre’a Bourdieu wzięte zostały na celownik ze względu na swoje, wysoko ce
nione przez specjalistów, próby rozwiązania dychotomii subiektywizm - obiek
tywizm w badaniach socjologicznych. Zdaniem Sojaka jednak, rozwiązania pro
ponowane przez powyższych teoretyków nie eliminują paradoksu antropologicz
nego, gdyż formułowane są już przy wykorzystaniu socjologicznych opozycji.
Tropienie analityki skończoności w rozmaitych próbach jej przezwyciężenia przypomina mi nieco klasycznych mistrzów podejrzeń, odkrywających to, co sa
mi wypracowali. Przyglądając się analizie koncepcji Giddensa czy Bourdieu, je steśmy całkowicie przekonani, iż podobną operację da się przeprowadzić na kor
pusie każdej innej teorii.
Po zdiagnozowaniu dolegliwości Autor przechodzi do przepisywania recept.
Wydaje się jednak, że ta część pracy jest znacznie słabsza. Pojawia się przede wszystkim wspomniany wyżej problem z uzasadnieniem doboru narzędzi teore
tycznych. O ile kategorie użyte do diagnozowania stanu teorii socjologicznej spełniać muszą jedynie kryterium adekwatności, mają być użyteczne dla przepro
wadzanych analiz, to wysuwanie postulatów jest już zadaniem dużo bardziej skomplikowanym. Obrona zaproponowanego sposobu rozwiązania problemów tak sprawnie naszkicowanych w pierwszej części pracy wymagałaby przynaj
mniej równej staranności. Argumentacja prowadząca do tak radykalnych tez, ja kie Autor stawia w końcowej części pracy, aby przekonywać, musi być absolut
nie przejrzysta. Tego, jak sądzę, o ostatnich rozdziałach Paradoksu antropolo
gicznego nie można powiedzieć.
Wędrówka po mapie socjologii wiedzy naukowej dostarcza czytelnikowi nie
małych wrażeń, jednak momentami zastanawiamy się, jaki kompas wyznacza jej
kierunek. Dlaczego właśnie tę ścieżkę wybrał Sojak, by dojść do postawionego sobie na początku pracy celu? Być może do tej właśnie części pracy odnosi się usprawiedliwienie Autora, który, przedstawiając się czytelnikowi, przywołuje wypowiedź Douglas: „Powyżej pewnego progu oryginalności myśliciel może dać sobie spokój z jakimikolwiek uzasadnionymi nadziejami na zrozumienie je go myśli” (s. 21).
Wróćmy jednak na główny szlak. Panaceum na bolączki teorii socjologicznej jest w omawianej pracy radykalna zmiana języka oraz reinterpretacja podstawo
wych założeń ontologicznych i epistemologicznych socjologii. Narzędzi do tego dostarcza podejście proponowane przez Latoura (zwane także ANT, actor-ne- twork theory). Zatarcie podstawowej antynomii natura - społeczeństwo możliwe jest przede wszystkim za pomocą zmiany słownika, ubrania teorii w nowe szaty.
Jednocześnie koniecznym warunkiem wyzdrowienia jest unieważnienie episte- mologicznej i ontologicznej odrębności człowieka względem świata. A-socjo-lo- gia Latoura jest językiem , za pomocą którego można mówić o innych koncep
cjach, nie zderzając ich ze sobą i nie rozstrzygając, która z nich jest słuszna. Re
interpretacja dokonana w duchu ANT pozwala zachować dotychczasowe propo
zycje, nie unieważniając ich za pomocą alternatywnej wizji rzeczywistości spo
łecznej. Zaletą nowego języka jest, zdaniem Autora, jego zdolność do uniknięcia paradoksu antropologicznego. Konsekwencją jego przyjęcia jest jednak rezygna
cja z dotychczasowej tradycji, unieruchomienie klasycznych zagadnień w swo
istym muzeum teorii, gdzie „nie ma miejsca na pytanie, czy rację ma Garfinkel czy Parsons” (s. 266). I tu oto powstaje pytanie - czy w jakim ś sensie propozy
cja Sojaka nie jest rezygnacją z uzdrowienia socjologii? Przypatrzmy się: czy aby król nie jest nagi? Podejrzenie uzasadnione, skoro „klasyczne” szaty cesarza, bez względu na krój, od początku uznane zostały za skalane paradoksem antropolo
gicznym. Uważam, że jeżeli „chodzi o wykroczenie poza paradoks antropolo
giczny, a nie o jego przezwyciężenie” (s. 214), to propozycja Latoura-Sojaka jest propozycją zamiast socjologii, koncepcją, która zastępuje, a nie godzi, jak sądzi Autor. Jej neutralność jest przecież obojętnością wobec klasycznych problemów socjologii, pytanie więc: dlaczego mielibyśmy ją zaakceptować? Co ANT może nam obiecać, jeśli nie odpowiedź na pytania nurtujące (i, pamiętajmy, stymulu
jące) nauki społeczne? Odpowiedź brzmi: „Po ANT zostaje już tylko zadanie cią
głej translacji i transformacji” (s. 266). W tym właśnie punkcie oczekiwać moż
na solidnego rozwinięcia.
Szukając przesłanek, jakie doprowadziły Autora do odrzucenia istniejących rozwiązań (czy też ich braku) na rzecz ANT, cofamy się do wstępnych założeń, z których podstawowym jest teza o permanentnym kryzysie socjologii. Akceptu
jąc ten rozpowszechniony i zwykle milcząco przyjmowany pogląd, siłą rzeczy zakładamy jakiś model socjologii jako wiedzy naukowej. Czytając raz jeszcze pracę Sojaka, warto byłoby się zastanowić, jaki ideał socjologii został w niej
przyjęty. Niewątpliwie warunki paradoksu antropologicznego stoją z tym ide
ałem w ostrej sprzeczności. Model Latoura jest więc propozycją alternatywną, jest, używając terminu Thomasa Kuhna, nowym paradygmatem, przy czym, uży
wając z kolei języka Stefana Amsterdamskiego, wyboru dokonujemy zgodnie z wyznawanym ideałem wiedzy. Tylko zdając sobie sprawę z aksjologicznych prezałożeń, możemy uzasadnić decyzję odrzucenia starego i przyjęcia nowego podejścia.
W omawianej pracy brakuje jednocześnie próby krytyki ANT, krytyki podob
nej do tej, która towarzyszyła chociażby prezentacji teorii Giddensa czy Sztomp- ki. W tym punkcie interpretacja Autora wymaga kontynuacji lub uzupełnienia w postaci przeprowadzonego na oczach czytelnika rozbioru koncepcji, która ma pełnić funkcję odpowiedzi na zadanie we wstępie pytanie. A, przypomnijmy, sprawa jest poważna, chodzi wszak o propozycję radykalnego metateoretyczne- go przewrotu w naukach społecznych. Nawet zawieszając pytanie o samą możli
wość przeprowadzenia reform w tej materii, należałoby wymagać od ich Autora przedstawienia bardziej uporządkowanej analizy konsekwencji przyjętego stano
wiska. Po lekturze całości można odnieść ogólne wrażenie interesującej i wnikli
wej diagnozy teorii socjologicznej, której Autor uległ pokusie uzdrawiania jakże niedoskonałego świata teorii. Dwie części (opisowa i postulatywna) wydają się więc reprezentować dwie różne tradycje pisarstwa socjologicznego. I moim zda
niem to pierwsza część rozprawy stanowi jej główną wartość, druga pozostawio
na została w formie szkicu, ledwie zarysowanego projektu. Całość kończą dość dowolne futurystyczne przewidywania - science-fiction, z ANT w roli bohatera ratującego ludzkość (a raczej socjologię) przed chaosem i zagładą.
Podsumowując: Paradoks antropologiczny jest bardzo oryginalną, inspirują
cą i ważną dla polskiego czytelnika próbą podjęcia fundamentalnych dla teorii socjologicznej kwestii. Jest ona równocześnie kolejnym optymistycznym projek
tem, polegającym na wyzwoleniu się z ciasnych kajdan samoświadomości socjo
logicznej i uderzającym swoją śmiałością. Szczerze mówiąc, mnie ten optymizm nieco rozczarował.
Ewa Kopczyńska