• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie teoretycznej dezautonomizacji literatury : w kręgu wypowiedzi komunikacjonistów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W sprawie teoretycznej dezautonomizacji literatury : w kręgu wypowiedzi komunikacjonistów"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Dąbrowski

W sprawie teoretycznej

dezautonomizacji literatury : w

kręgu wypowiedzi

komunikacjonistów

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 78/2, 155-183

(2)

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X V III, 1987, z. 2 P L I S S N 0031-0514

ST A N IS Ł A W DĄBR O W SK I

W SPRAW IE TEO RETYCZNEJ DEZAUTONOM IZACJI LITERATURY *

W K RĘG U WYPOWIEDZI" K O M UN IK AC JO N ISTÓ W

P orozu m iew ając się ze sobą, lu d z ie w y sta w ia ją na próbę żyw ion e przez sieb ie przesądy [K. M i c h a l s k i , G a d a m e r ]

U w agi w stępne

W y b ran y przeze m nie t y t u ł pracy służy jako ukieru nkow an ie tr e ­ ści m ojej w ypow iedzi, a nie jako pseudo-synekdocha m ojej opinii o sta ­ now isku k o m u n ik a c jo n isty c z n y m 1. Nie om aw iam całości tego stanow i­ ska. O m aw iam tylko pewne, rozpoznaw alne u w ielu jego p rzed staw i­ cieli „pochylenie” (tendencję), k tó re w yodrębniam i ro zp a tru ję (bez in ­ ten c ji uogólniającej) — trochę podobnie jak S tefan Żółkiew ski w swoim referacie Początki poznawcze i granice stosowania analizy te k s tó w k u l ­ t u r y 2 w yodrębnia jed n ą spraw ę z książki R yszarda Przybylskiego.

* R eferat w y g ło szo n y dnia 21 X I 1984 na zorganizow anej przez In sty tu t B adań L itera ck ich P A N k o n feren cji n au k ow ej p ośw ięcon ej zagadnieniom sem io ty k i k u l­ tu r y litera ck iej.

1 T. K o t a r b i ń s k i (Treść i z a k r e s po jęcia m etodolo gii. W: E le m e n t y teo r ii p ozn an ia, lo g ik i f o r m a l n e j i m e t o d o lo g i i nauk. W yd. 2, przejrzane. W rocław 1961, s. 522. P ierw odruk: „M yśl F ilo zo ficzn a ” 1956, nr 4) w p o ło w ie lat p ięćd ziesią ty ch u k u ł term in „d iam atysta” na ok reślen ie zw olen n ik a diam atu. N a podobną m odłę „k o m u n ik a cjo n istą ” n azyw am zw o len n ik a k om u n ik acjon istyczn ej k o n cep cji lite ­ ratu ry, a „ tartu istą” — badacza ze sz k o ły Tartu. N ie m a pow odu, b y om ijać ten w y g o d n y sposób m ó w ien ia (gen eratyw ista, stru k tu ralista itp.).

2 R eferat w y g ło szo n y dnia 19 X I 1984 na zorganizow anej przez In sty tu t B adań L iterack ich P A N k o n feren cji n au k ow ej p ośw ięcon ej zagad n ien iom sem io ty k i k u l­ tu ry litera ck iej. M aszynopis p o w iela n y . D alej odsyłam do n iego skrótem : ŻP. Z a­ sto so w a łem rów n ież inne sk róty lok alizacyjn e: BOs = W. B o l e c k i , O se m i o t y c e n ie s e m i o ty c z n i e . (U w a g i na m a r g in e sie „ S e m i o ty k i k u l t u r y ’’). „T ek sty” 1976, nr 2. — B T w = М. В a c h t i n, T w ó r c z o ś ć F ra n cis zk a R a b e la i s ’ego a k u lt u r a liLdowa ś r e d ­ n io w i e c z a i re nesansu. P rzekład: A . i A. G o r e n i o w i e. O pracow anie, w stęp (s. 5— 126), kom entarze: S. B a l b u s . K raków 1975. — D K u = K. D m i t r u k, K u l t u r a — s ocjolo gia — s e m i o t y k a lite racka. „P o lo n isty k a ” 1980, nr 1. — D Li = K. D m i t r u k , L it e r a tu r a — s p o ł e c z e ń s t w o — p r z e s tr z e ń . P r z e m i a n y u k ł a d u k u l

(3)

-W prow adzony p o d t y t u ł odnosi się dosłow nie do m ojej pracy. Ona się n ib y ro zw arstw ia na obserw acyjną k o n statację i na zaangażo­ w an ie w p o stu lat, ale przecież i ten p o stu lat został przeze m nie rozpo­ znany, a nie „zain icjo w an y ”. Także rozum ienie „dezautonom izacji” w y ­ znaczone je s t tu przez ro zrz u t uw zględnionych w ypow iedzi cudzych, a nie przez m oją decyzję defin icy jn ą. Poniew aż za każdą z ty c h w ypow iedzi stoi jej au to r, mogę powiedzieć, że staję wobec ty ch w ypow iedzi tak , jak staje przybysz wobec skonsolidow anego środow iska autochtonów (GZp 152), i u siłu ję w ystąpić w roli w spółdziałającego outsidera.

t u r y li te r a c k ie j. W rocław 1980. — D O n -I = K. D m i t r u k , O n o w y c h te n d e n c j a c h w b adan iach li ter a ck ich . „ P o lo n isty k a ” 1979, nr 5; D O n-II = jw ., nr 6; D O n -III =-= jw ., 1980, nr 1; D O n -IV = jw ., 1981, nr 2 .'— D ok = D o k ą d s p i e s z y w s p ó łc z e s n a k u l ­ tu ra? Z prof. S. Ż ó ł k i e w s k i m rozm aw ia Z. M a c u ż a n k a . „N ow e K sią ż k i” 1984, nr 6. — EM M H = E l e m e n t y m a r k s i s t o w s k i e j m e to d o lo g i i h u m a n i s t y k i. P raca zb iorow a pod red a k cją J. K m i t y . P ozn ań 1973. — F A r = M. F o u c a u l t , A r ­ cheolo gia w i e d z y . P rzeło ży ł A . S i e m e k. S ło w e m w stęp n y m op atrzył J. T o p o l ­ s k i . W arszaw a 1977. — F iB = F ilozofia i biologia. In s p ir a c j e t e o r e ty c z n e . W arsza­ w a —P ozn ań 1982. — GRo = H .-G . G a d a m e r , R o z u m , s ł o w o dzieje. S z k i c e w y ­ bran e. W ybrał, opracow ał i w stę p e m p op rzedził K . M i c h a l s k i . P rzeło ży li M. L u k a s i e w i c z i К. M i c h a l s k i . W arszaw a 1979. — GZp = W. G r a j e w ­ s k i , Z p r o b l e m ó w socjologii f o r m li te r a c k ic h . W zbiorze: L i t e r a t u r a i m eto d o lo g ia . K o n f e r e n c j e t e o r e t y c z n o l i t e r a c k i e w S p a lę i w U str oniu . W rocław 1970. — H S t = M. H o p f i n g e r , rec.: S. Ż ó ł k i e w s k i , K u l t u r a , socjologia, s e m io t y k a . „ S tu ­ dia S o cjo lo g iczn e” 1981, nr 4. — JM e = S. J a w o r s k i , M e c h a n i z m y k u l t u r y . „Ż ycie lite r a c k ie ” 1980, nr 6, s . 3. — JW i = J. J a s t r z ę b s k i , W i e d z a o k u l t u r z e li te r a c k ie j. „O dra” 1981, nr 2, s. 80. — KOk = J. K m i t a : O k u l t u r z e s y m b o li c z n e j. W arszaw a 1982. — K S z = J. K m i t a , S z k i c e z te o r ii p o zn a n ia n a u k o w e g o . W ar­ sza w a 1976. — L F i = M. L u b a ń s k i , F il ozoficzn e za g a d n i e n ia teo r ii in f o r m a c j i. W arszaw a 1975. — LK o = J. L a l e w i c z , K o m u n i k a c j a j ę z y k o w a i lite r a tu r a . W rocław 1975. — L S t = J. L o t m a n , S t r u k t u r a t e k s t u a r t y s t y c z n e g o . P rzeło ży ła A. T a n a l s k a . W arszaw a 1984. — MIEM = M e to d o lo g ic zn e i m p l i k a c j e e p i s t e m o l o ­ gii m a r k s i s t o w s k i e j . W arszaw a 1974. — M Se = Z. M i t o s e k, S e m i o t y k a i p o l i ­ ty k a . „P rzegląd H u m a n isty c z n y ” 1982, nr 10. — M St = S. M o r a w s k i , rec.: S. Ż ó ł k i e w s k i , W i e d z a o k u l t u r z e li te r a c k ie j . G łó w n e po jęcia . „P am iętn ik L i­ tera ck i” 1981, z. 2. — O St = J. S. O s s o w s k i , rec.: S. Ż ó ł k i e w s k i , W i e d z a o k u l t u r z e li te r a c k ie j . G ł ó w n e po jęcia . „R uch L itera c k i” 1983, nr 1. — PO iO = P r o b l e m y o d b io r u i od b io r c y . S tu d ia . W rocław 1977 (s. 9— 22: J. L a l e w i c z , s. 23— 46: J. J a r z ę b s k i , s. 47— 56: W. G r a j e w s k i , s. 57— 72: M. G ł o w i ń s k i , s. 94— 104: R. H a n d k e ) . — P S L = P r o b l e m y socjolo gii li t e r a t u r y . W rocław 1971 (s. 9— 28: R. Z i m a n d, s. 29— 58: J. S ł a w i ń s k i , s. 59—78: S. Ż ó ł k i e w s k i , s. 79— 96; E. B a l c e r z a n , s. 97— 108: F. M i k o , s. 221—248: E. B a l c e r z a n ) . — RSe — K. R o s n e r , S e m i o t y k a s t r u k t u r a l n a w b a d a n ia ch n a d li ter atu rą. J e j osiągnięcia, p e r s p e k t y w y , og ra n iczen ia . K rak ów 1981. — SK = S e m i o t y k a k u l t u r y . W ybór i opracow an ie: E. J a n u s i M. R. M a y e n o w a . P rzed m ow a (s. 5— 64): S. Ż ó ł k i e w s k i . — S Sp = J. S z о с к i, S p o łe c z n e f u n k c j e l i t e r a t u r y z s e m io - ty c z n e g o p u n k t u w id ze n ia . „R uch L ite r a c k i” 1984, nr 1/2. — SzT K = S tu d i a z te o r ii k u l t u r y i m e t o d o lo g i i b a d a ń n a d k u lt u r ą . P o zn a ń 1982. — T Po = T. T o d o r o v , P o e t y k a . T łu m a czy ł S. C i c h o w i c z . W arszaw a 1984 (w ty m — s. 107—153: M. R. M a y e n o w a , O p e r s p e k t y w i e p o e t y k i inaczej). — WMy — G. M. W e i n ­ b e r g , M y ś le n ie s y s t e m o w e . Z a n g ielsk ieg o p rzeło ż y li Cz. B e r m a n , R. W i e l

(4)

-W S P R A -W IE T EO R E T Y C Z N E J D E Z A U T O N O M IZ A C JI... 157

Dzisiaj mówić, że S tefan Żółkiew ski jest tw órcą w iedzy o k u ltu rze literack iej, byłoby to ju ż — brnąć w pleonazm. Można mówić „Żółkiew ­ s k i” (tak jak się m ówi „ K o rb u t”), bo jego dzieło j e s t jego im ienia, podobnie jak jego im ienia jest szkoła socjo-sem io-kom unikacjonizm u li­ teraturoznaw czego rozw ijająca się zarów no w W arszawie, ja k i w ogól­ nopolskiej diasporze (MSt 316; JW i). Żółkiew ski jest zarów no tw órcą dy scypliny nazw anej w iedzą o k u ltu rz e literackiej, ja k też tw órcą stylu je j upraw iania.

Z tego też powodu praca m oja zachow uje c en traln e (ale selektyw ne) odniesienie do prac (i do m om entów badawczego stanow iska) S tefana Żółkiew skiego. Ale nie jest to odniesienie wyłączne. Zresztą chodzi mi tu — ja k już w spom niałem — o pew ien ty p (a n aw et stereo typ) te n ­ dencji. W brew ujednostkow iającem u trybow i ro zpatryw ania tego ste ­ reotypu . D ysk u tuję z ujęciam i podjętego problem u (odnotow ując a u ­ torstw o ujęć), a nie z autoram i ty ch ujęć. A dzięki tem u, że oni zgodni są ze sobą tylko do pewnego stopnia, podjęta przeze m nie d y skusja sta ­ je się rzeczyw iście działaniem zbiorow ym . Z całą świadomością w yb ie­ ram m etody staw iania i rozw ijania zagadnień, a także przedstaw iania ty c h zagadnień i ujęć — dość zasadniczo obce szkole m yślenia kom uni- kacjonistycznego. Tak więc w ypow iedzi (opinie) kom unikacjonistów um ieszczam w obcej dla nich ram ie m ojej w ypow iedzi. Może się to na co przyda.

Nie pora już u trzym yw ać, że socjosem iokom unikacjonizm lite ra tu ro ­ znaw czy je st in te resu jąc y dzięki tem u, iż przeciw staw ia się u ta rty m opi­ niom i postaw om . W ydaje się, że — m im o w szelkich zboczeń — jego w łasne to ry stają się u ta rte , a zatem : że i on w ym aga opozycji (z k tó rą się w szak już spotyka). Trzeba cenić p róby nowego spojrzenia (bez k tó­ ry ch grozi robota „w edle stary ch k w itacji”, a co n ajw yżej szlifow anie sta ry c h pojęć), ale też i owe próby należy... poddawać próbom. Dla Żół­ kiew skiego są przecież czymś zw ykłym i n a tu ra ln y m spór p ry n cy p ia ln y i sprzeciw , w spółtw orzenie w polem ikach, pełna swoboda naukow ej dys­ kusji, a ja — nie m niej niż on — chciałbym uniknąć podejrzeń o pole­ m ikę ty lk o z przeszłością. K rzysztof D m itru k uznał, że odruch p o d ejrzli­ wości to zdrow y odruch, a ja — sądząc, że w ty m uznaniu ak cen t pada na podejrzliw ość (a nie na odruchowość) — chcę w granicach tego

„uzna-b u r s k i . P rzedm ow ą op atrzył B. W a l e n t y n o w i c z . W arszaw a 1979. — ŻB = S. Ż ó ł k i e w s k i , B a c h ti n i p o d s t a w o w y p r o b l e m s e m io t y k i. „P am iętnik L itera ­ ck i” 1981, z. 2. — ŻK = S. Ż ó ł k i e w s k i , K u ltu ra . Socjologia. S e m i o t y k a l i te ­ racka. S tu d ia . W arszaw a 1979. — ŻKu = S. Ż ó ł k i e w s k i , K u l t u r a li te r a c k a (1918— 1932). W rocław 1973. — ŻM = „ Myś lę, że li t e r a t u r o z n a w s t w o p o w o j e n n e w Polsce p o sia d a d o ro b e k b a rd z o w y b i t n y i bogaty...” R ozm ow a z prof, drem S. Ż ó ł ­ k i e w s k i m . (R ozm aw iał P. B a g i ń s k i ) . „ P olon istyk a” 1980, nr 1. — ŻW = S. Ż ó ł k i e w s k i , W i e d z a o k u lt u r z e lite r a c k ie j. G łó w n e poję cia. W arszaw a 1980. L iczby po skrótach ozn aczają stronice. Prócz tego czasopism o „Studia S e m io ty c z - n e” ozn aczam sk rótem S S .

(5)

n ia ” okazać kom unikacjonizm ow i tę n ieodruchow ą podejrzliw ość. Nie po­ w iem , że nie lubię płacić w ysokich cen, bo nie o to tu idzie, co lubię, ale o to, żeby — jeśli trz e b a — płacić. Bo oprócz „w ysokiej ceny r e ­ zyg n acji” istn ieje w ysoka cena nierezy g no w ania i dopiero dzięki tej opo­ zycji drożyzn h u m an isty k a ocala sw ą tożsam ość 3.

Młoda dyscyplina, w praw dzie daw no już tem u przekroczyw szy „próg au to k o m u n ik acji”, nad al pozostaje (rzekłby m etodolog) w stad ium p rzed - aksjo m atyczn y m in tu icy jn y m , na etapie projektów , py tań , spodziew ań, tym czasow ości u dzielan y ch odpowiedzi — gotow a do au to k o n tro li i a u - torew izji, w szystkie w łasne pro b lem y u znając za o tw arte. Może zatem zda się na co — w ram ach w e w n ątrzliteratu ro zn aw czej sam oregulacji — uzupełnienie owej k om unikacjonistycznej sam okontroli kolejną obserw a­ cją z zew n ątrz 4. Chociaż większość tego, co m ożna o tej teorii na razie powiedzieć, pow iedzieli ju ż chyba jej p ropag atorzy i k ry ty c y , to je d ­ nak — uw zględniając pow iedziane — p o staram się nie być ich re p e ty ­ torem .

D ezautonom izacja (heteronom izacja) lite ra tu ry , czyli w yjm ow anie li­ te r a tu r y spod jej w łasnego p raw a, p rz y jm u je obecnie fo rm y dość zróż­ nicow ane. I g d y b y już użyć te rm in u „sy n ekdo cha”, to — dla określenia stosunku m iędzy tym , o czym m ów i mój a rty k u ł, a ty m całym r e p e r ­ tu a re m ow ych form , k tó re zresztą opisuje i p o stu lu je sam kom u n ik a- cjonizm . To, że mój k o n tak t badaw czy z kom unikacjonizm em z a c z y n a s i ę w łaśnie od sp raw y „dezautonom izacji”, zostało po trosze p rzesą­ dzone przez przypadek. Nie je st to w cale jed y n a kw estia, k tó rą zam ie­ rzam w ram ach tego k o n ta k tu podjąć, ale ona też w ym agała podjęcia.

M akroperspektyw a

P o d staw ą n a u k i jest p a rty k u la ry z a c ja jej przedm iotu. N auka określa sam ą siebie przez swą w stęp n ą rezy gn ację ze w szystkiego, co się w y m y ­ ka jej m etodzie postępow ania (GRo 117). P o sługując się daw nym (i w in ­ nej spraw ie użytym ) w y rażen iem Ja n u sz a Sław ińskiego, powiem , że Żół­ kiew ski sta ra się in tereso w n ie upozować lite ra tu rę w tak i sposób, ażeby odsłoniła tę stronę, k tó rą przylega do obszaru bezpośrednich z a in tere ­ sow ań badaw czych Żółkiew skiego. Ta stro n a ulega n astęp n ie w y od ręb­ n ien iu i ab solutyzacji. Oto jed n a z g ran ic holizm u Żółkiew skiego (bo każ­ dy holizm m a selek ty w isty czn ą podszew kę). J e s t to holizm (globalizm)

8 ŻB 165. — ŻM 50. — ŻW 49. — ŻP 54. — D Li 184. — L F i 104, 105.

4 ŻK 609. — ŻP 61. — D L i 52, 54, 75. — D O n -III, 10. — J. P e l c , S e m i o t y k a lo giczn a — p r z e d m i o t i teorie . S S t. 11 (1981), s. 234. — F iB 25. — J. S ł a w i ń s k i p rzez „kulturę lite r a c k ą ” rozu m ie w ła śc iw ą p u b liczn o ści litera ck iej tró jjed n ię w ie ­ dzy, upodobań i k o m p eten cji (PSL 46). S. Ż ó łk iew sk i r e d e fin ic y jn ie rozb u d ow u je z n a czen ie tego term in u , czy n ią c go sy n o n im em k om u n ik a cji litera ck iej (co jest p o ­ chodną k o m u n ik a cy jn eg o ro zu m ien ia k u ltu ry), a k o m u n ik a cję tę rozp atru je w jej w sz e lk ic h sp o łeczn y ch u w ik ła n ia ch . M oja praca je s t w ła śc iw ie p rzegląd em rozrzutu o p in ii sa m y ch k o m u n ik a cjo n istó w .

(6)

W S P R A W IE T E O R E T Y C Z N E J D E Z A U T O N O M IZ A C JI... 159

nie literaturoznaw czy, lecz sem iosocjokom unikacjonistyczny5. Lecz — nie unicestw iam y tego, od czego odw racam y nasze zainteresow anie.

Z daniem Eliota ten, kto interesow ałby się w yłącznie lite ra tu rą , m iał­ by nam o niej bardzo niew iele do powiedzenia. W zdaniu ty m w yrażał się m.in. k u ltu ro c en try z m k ry ty czno literacki Eliota. Żółkiew ski — ja k ­ b y p rzy pom ocy podobnej tezy (która ongiś burzyła b a rie ry izolacjoni- stycznego literatu ro cen try zm u ) — otw iera pole dla swego socjocentryz- m u literaturoznaw czego, tw orząc jego w łasną odm ianę: kom unikacjoni- styczną. Dzieło osadza w procesie kom unikacyjnym , proces w sytuacji, sytu ację w uw aru n ko w an iu jej przez ogólne d e te rm in a n ty aż po Engel- sowską „ekonom ikę”, czyli aż po zespół w arunków obiektyw nych i obiek­ ty w n y przebieg podstaw ow ej (m aterialnej, pro dukcy jn ej) p rak ty k i — zgodnie z M arksow ską tezą o uw aru n ko w aniu świadomości społecznej przez obiektyw ne w aru n k i b y tu społecznego i zgodnie z w iarą, że w szel­ kie m isteria k u ltu ry rozszyfrow ują się racjonalnie na gruncie praxis. Ż ółkiew ski nie tylko U jm uje lite ra tu rę w raz z tow arzyszącą jej p ra k ­ ty k ą kom unikacyjną, ale i sam ą tę p rak ty k ę u jm u je w raz z tow arzyszą­ cym i jej w aru n k am i obiektyw nym i, z jej socjologicznymi d e te rm in a n ta ­ mi. W arto zatem wskazać, że u Tynianow a, o k tó ry m w szak Żółkiew ski w yraża się z uznaniem , donioślejsze b yły odniesienia fak tu literackiego do porządku literackiego niż do porządków p o z a lite rac k ich 6. U praw iać teorię p ra k ty k i literack iej z p ersp ek ty w y globalnej praxis to chyba je d ­ n a k trochę tak, jakb y upraw iać geologię z p ersp ek ty w y kosm ologicznej: persp ek ty w a pochłania przedm iot 7.

L otm an po r. 1970 w łączył teorię lite ra tu ry w ogólną teorię k u ltu ry . Ż ółkiew ski ustan aw ia m akrorelację: lite ra tu ra — globalny k o n tek st spo­ łeczny, a nieco analitycznej: lite ra tu ra — k u ltu ra , k u ltu ra — globalny ko n tek st społeczny, zapew niając, że k u ltu rz e przyznane są jej w łasne, trw a łe m echanizm y rozw oju, jej w łasne, w zględnie u niw ersalne zasady budow y i in w a ria n ty sposobów jej funkcjonow ania 8. Ale uznając m e- c h a n i z m y , chyba nie uznaje ważności (dostatecznej?) w ew n ętrzn ych d y n a m i z m ó w k u ltu ry , skoro jej siły m otoryczne um ieszcza poza nią. Zadaniem lite ra tu ry jest tu — w ram ach zadań k u ltu ry — odpow ia­ dać adek w atnie na obiektyw ne zapotrzebow ania pozaliterackich typów

5 M ów iąc ogólniej: Ż ółk iew sk iego in teresu je jed en tylko z w y m ia ró w („św ia­ tó w ”) h u m an istyk i, z których pozostałe b yły przezeń pod d aw ane ostrym (złagodzo­ n y m dopiero w referacie na sesji p ośw ięcon ej sem io ty ce k u ltu ry litera ck iej) d eza­ probatom . Z daniem L év i-S tra u ssa : kto m ów i „człow iek ”, m ów i „język ”, a k to m ó w i „ języ k ”, m ó w i „ sp ołeczeń stw o” (EMMH 367). Ż ó łk iew sk i pow iada: kto m ó w i „ lite ­ r a tu ra ”, m ó w i „k om u n ik acja”, m ów i „ sp ołeczeń stw o”. N a in n y m torze i w in n y sposób, ale p rzecież litera tu r ę w k on cep cji Ż ółk iew sk iego sp otyk a dość podobny los, co człow iek a w k o n cep cji L évi-S trau ssa.

e ŻK X V II, X X IX . — ŻKu 130. — M Se 137. — K Sz 78, 124 (przypis 25). — R Se 48, 66.

7 Stąd tak a potrzeba upośred n ień (m ediacji): w y p ełn ia ją otchłań. 8 To w ła śc iw ie o n ie u pom inam się w ostatn iej części pracy.

(7)

p ra k ty k i z p ra k ty k ą podstaw ow ą na czele. N azyw a się to w m arksizm ie fu n k cją obiektyw ną. Żółkiew ski przezw ycięża h e t e r o g e n i ę zjaw isk k u ltu ry , ale uzn aje ich h e t e r o n o m i ę „w ostatn iej in sta n c ji”, a roz­ strzyg a o ty m w łaśnie ta rad y k a ln ie red u k cjo n istyczna kategoria „ostat­ niej in sta n c ji” . Ż ółkiew ski p a trz y na lite ra tu rę , m ając na uw adze całość społecznej p iram id y i całość k u ltu ry określonego ty p u i stylu. W jego in ten cji i przek on an iu jest to koncepcja całkow ita (dostatecznie szeroka, by objąć w szystkie in te resu jąc e go zjaw iska) i u n iw e rsa ln a (scalająca zjaw iska n iep o trzeb nie rozdzielone) 9.

Żółkiew ski nie skłania się ani do esencjalizm u (chociaż m arksizm je st esencjalizm em ), ani do ontologizm u (chociaż zawsze, elim inując on- tologizm, u p raw iam y kryptoontologizm ). Nic więc dziw nego, że okazuje spory b rak zaufania do tych, co bad ają sam ą lite ra tu rę , jej n a tu rę i jej możliwości (ŻW 53, 97; Dok). Może — dla konsekw encji — nie pow i­ n ien mówić o lite ra tu rz e i jej m iejscu w k u ltu rz e, lecz t y l k o o k u l­ tu rz e litera c k ie j i jej m iejscu w całości k u ltu ry czy też o kom unikacji literackiej i jej m iejscu w ko m u n ik acy jn y ch procesach całości k u ltu ry 10.

Funkcjonalizacja literatury

Żółkiew ski chyba godzi się z R obertem E scarpitem , że esencjalistycz- ne p y tan ie „Co to je st lite r a tu r a ? ” jest nienaukow e, ale przeoczą, że w łaśnie na to p y tan ie m usi (jest to konieczność n a tu ry logicznej)

9 Zob. L. G r u s z e w s k a , L i t e r a t u r a i s e m i o t y k a . „P rzegląd H u m a n isty czn y ”

1982, nr 9, s. 153. — ŻK V, X X X , 325— 326, 583, 621— 622. — ŻW 216— 217. — DKu

72— 73. — H S t 262. — JM e. — P S L 15, 311. — W M y 147. — K S z 65, 152, 193.

М. С o r t i, L i t e r a t u r a i k o m u n i k a c j a . T łu m a czy ła J. U g n i e w s k a . „ T ek sty ”

1980, nr 1, s. 139.

10 W 87, 97. — M St 315— 316. — S. S i e k i e r s k i , K o n c e p c j a ba d a ń k u l t u r y li te r a c k ie j . „N ow e K sią żk i” 1980, nr 17, s. 52—53. — S em io ty czn e je s t za w sze k o ­ m u n ik a cy jn e, ale k ie d y m ó w ię o „ k o m u n ik a cjo n izm ie”, m y ślę g łó w n ie o jego a sp e k ­ cie tech n o lo g iczn y m i so cjo lo g iczn y m , tak siln ie p o d k reśla n y m przez Ż ó łk ie w sk ie ­ go. Ż ó łk iew sk i u trzym u je, że an aliza sem io ty czn a (h om ogen izu jąca k u ltu rę w a s ­ p ek cie jej zn ak ow ości) u m o żliw ia opis różn icu jący: co sw o iste, a co w sp ó ln e — w stosu n k u do czego — w d an ym zja w isk u k u ltu r y (ŻB 169). A jednak recen zen ci jego stu d ió w słu szn ie za u w a ży li, że w ram ach sw e j k o n cep cji Ż ó łk iew sk i n ie p o­ tr a fi przek on u jąco o k reślić tego, co sw o iste w l i t e r a c k i m zja w isk u k u ltu ro ­ w y m . A by g ra m a ty czn ie se le k c jo n o w a ć zdania, m u sim y u sta lić, co to jest zd an ie (W M y 81). A b y u p raw iać w ied zę o k u ltu rze l i t e r a c k i e j , m u sim y u sta lić, co to jest litera tu ra . C zy w arto b y ło b y m ó w ić o a n a lizie sem io ty czn ej, g d y b y n ie byłe w iad om o, co to je s t sem io ty k a ? C zy m ożna m ó w ić o k o m u n ik a cji (czy kultu rze) l i t e r a c k i e j , sk oro n ie p o tra fi się jej sk u teczn ie w y o d ręb n ić z k o m u n ik a cji id e o ­ logiczn ej? S ta w ia ją c sp ra w ę sk rajn ie: czy ten, k to w y e lim in o w a ł n ie ty lk o sło w o „au tor”, lecz ta k że sło w a „ d zieło ” i „ u tw ó r”, p o w in ie n ocalać sło w o „ litera tu r a ”? Skoro jest „ te k st” i „ob ieg”, p o w in ien b yć i „ tek sto o b ieg ”. To b y u w o ln iło od p y ­ ta n ia o istotę. J est to ten sa m p orządek rozu m ow an ia, co w zd an iu A . C e j t l i n a : „N ie m a m iejsca n a ro ztrzą sa n ie so cjo lo g icz n y c h im p lik a cji fa k tó w litera ck ich , do­ p ó k i sam e o w e fa k ty n ie zostan ą u sta lo n e ” (B T w 27).

(8)

W S P R A W IE T E O R E T Y C Z N E J D E Z A U T O N O M IZ A C JI... 161

w p r z ó d dać odpowiedź ten, kto zam ierza odpowiadać na Escarpitow - skie p y tan ie „Co ludzie robią z lite ra tu rą ? ”, gdyż m usi wiedzieć, z c z y m ludzie robią to, co robią (ŻW 87). K to (jak np. W incenty G rajew ski) m ów i quasi-definicyjnie, że fu n k cja l i t e r a c k a w yodrębnia l i t e r a ­ t u r ę od „reszty ” życia społecznego, ten popełnia circulus in dejiniendo (GZp 140). Żółkiew ski — acz u z n a j e niew spółm ierność języka ideo­ logii i języka sztuki — kom unikację literack ą w yodrębnił raz z kom u­ n ik acji ideologicznej (stwierdzono, że n ie sk u te c z n ie n ), a d rugi raz — z arty sty czn ej (ŻW 124), ale zagadnień sw oistych kom unikacji a rty sty c z ­ nej nie rozw ija (ważne ogniwo m ediacyjne zostało zaniedbane). P y ta ­ nie E scarpita jest k ap italn e (ŻK 521), ale chyba nie najk apitalniejsze. Boris A rw atow tra k to w a ł sztukę jako gałąź przem ysłu. W iedza o k u l­ tu rz e literack iej tra k tu je lite ra tu rę jako gałąź społecznej kom unikacji (a w jed n y m z w arian tó w jako gałąź „przem ysłu kom unik acy jnego ”). Ten sam rozm ach i ty p zabiegu! Wiadomo, że W ładim ir P ro p p w y eli­ m inow ał z b a j k i w szystko, co dla niej swoiste, bo badał sam ą jej fun k cję m i t y c z n ą . K om unikacjonista, n a całkiem in n y sposób, eli­ m in u je z l i t e r a t u r y w szystko, co dla niej swoiste, bo bada ją jako przedm iot socjokulturow ej „produkcji i w y m ian y ”, socjokom unikacyjne- go „o b ro tu ” 12.

J a k zdaniem sk ra jn y c h stru k tu ra listó w człowiek je s t m yślany i m ó­ w iony przez stru k tu rę , tak zdaniem Żółkiew skiego lite ra tu ra je st tw o­ rzona i m ówiona przez kom unikację literack ą. Dla kom unikacjonisty lite ra tu ra je st in te resu jąc a dopiero (rzekłby Foucault) na poziom ie jej w przęgnięcia: jako in stru m e n t oddziaływ ania pozaliterackiego, jako sty ­ m u la to r „odpow iednich” zachow ań społecznych. Człowiek jest układem biologicznym , k tó ry rozbudow uje efek tory swego organizm u o przedm io­ ty nie będące narząd am i organizm u. R adyk aln y kom unikacjonista w łas­ ne organy lite r a tu r y ro zp a tru je jako efek to ry cudzych (zew nętrznych) oddziaływ ań, a ją sam ą jako przedm iot (term in Jerzego Jarzębskiego)

11 ŻW 86. — M Se 139. — M St 315. Czyż rew ersem p ytan ia, co lu d z ie robią z litera tu rą w danej k u ltu rze, n ie jest pytanie, co lu d zie m yślą o litera tu r ze w da­ nej k ulturze? To, co z nią robią, w y n ik a z tego, co o niej m y ślą (za co ją m ają). R obią z nią (jak m ó w i Ż ółkiew ski) „to, co w sw ej kultu rze u w ażają za w ła śc iw e i c e lo w e ” (ŻK 5Φ±). O czyw iście: za w ła śc iw e i celo w e w św ie tle posiad an ego w y ­ o b r a ż e n i a o literaturze. Ono w yzn acza ich prak tyk i, ono jest w n ic h rozpo­ zn a w a ln e. S tąd by w y n ik a ło , że rep ertu ary „m odeli fu n k cjon ow an ia lite r a tu r y ” w danej ep oce odpow iadają repertuarom w ła ściw y ch tej epoce w y o b ra żeń o lite r a ­ tu rze. K to n ie ufa id ei, że dzieło litera ck ie „k om u n ik u je sie b ie ” (D O n-I 330), te n n ie u fa idei, że dzieło litera ck ie k om u n ik u je co k o lw iek , skoro przedtem od rzu cił k a teg o rię ek sp resji, a n ie zechce u trzym yw ać, że sam o k o m u n ik o w a n ie sy s te m o - w o śc i (nie zaś k o m u n ik o w a n ie d zięk i i przy pom ocy sy stem o w o ści) jest tym , co m ogłob y zajm ow ać „n orm aln ego” czyteln ik a.

12 B T w 28. — R Se 34. — D Li 53. — SzT K 203, 241, — OSt 82. 11 — P a m ię t n ik L ite r a c k i 1987, z. 2

(9)

g ier zew nętrzn ych . „R acje n a d rz ę d n e ” sięgania po lite ra tu rę są podobno p ozaliterackie („życiow e”) 13.

W dziedzinie z j a w i s k k u ltu ry ich in stru m e n ta liz a c ja jest tożsam a z ich ideologizacją (w M arksow skim sensie słowa „ideologia”), a w dzie­ dzinie t e o r i i k u ltu ry in te rp re ta c ja in stru m e n ta listy c zn a jest tożsam a z in te rp re ta c ją ideologizującą. Engels pisał, że w pły w y św iata zew n ętrz­ nego od b ijają się w głowie człow ieka jako „dążenia id ea ln e ”; co znaczy, że świadomość je st m ask ą su biek ty w n ą obiek tyw n ych oddziaływ ań ze- w nętrzności, że konieczność p rzy jm u je m askę m oty w acy jn ą (KSz 16, 63, 66, 76). „D ążenia id ea ln e ” k u ltu ry podlegają — w t y m porządku m y­ ślenia — tej sam ej w ykładni.

Sem iotyk mówi, iż rzecz o derw ana od fu n k cji i s y tu a c ji p rzestaje funkcjonow ać jako znak. Językoznaw ca spogląda na język jako n a w y­ tw ó r i narzędzie działania. Filozof powie, że znaczeniem zdania jest jego użycie. W ięc i lite ra tu ra zaczyna być tra k to w a n a ja k m aszyna cyfrow a, w któ rej się liczą jed y n ie w łasności fu n k cjo n aln e lub sfunkcjonalizow a- ne, czy też ja k „czarna sk rz y n k a ” , tj. obiekt (resp. system ), k tó ry może być poznany przez obserw ację jego zachow ań (lite ra tu ra — przez obser­ w ację jej „u ży ć”) 14. Żółkiew skiego in te re su ją głów nie „m odele fu n k cjo ­ n aln e lite r a tu r y ”, więc nie u tw o ry (naw et nie teksty!), n aw et nie klasy u tw o rów (gatunki), ale — klasy społecznych fu n k cji tekstów w obrębie

18 Zob. T. P ł u ż a ń s k i , H u m a n i z m i s t r u k t u r y . W arszaw a 1980, s. 7— 18. — J. L é v y , T e o r ia i n f o r m a c j i a p r o c e s k o m u n i k a c j i li te r a c k ie j. P rzeło ży ła L. P s z c z o ł o w s k a . W: W s p ó łc z e s n a te o r ia b a d a ń li te r a c k ic h z a gra nicą. A n t o ­ logia. O pracow ał H. M a r k i e w i c z . T. 2. K rak ów 1972, s. 111. — F A r 206. — К 193. — M Se 138. — M St 307. — POiO 39. — M. L u b e l s k a , F u n d a m e n t y ba­ d ań k u lt u r y . „ P o lity k a ” 1980, nr 16, s. 8. W p ra k ty ce litera ck iej Ż ó łk iew sk i a k cen ­ tu je jej fu n k c je p o za a rty sty czn e (tak w a sp ek cie au torsk im , jak w a sp ek cie od­ biorczym ).

14 N a zw ę to u ty lita cjo n izm e m (u ty lita ty w izm em ? ) litera tu r o zn a w czy m . U ty li- ta cjo n iście (u ty lita ty w iście? ) w n ę t r z e „ sk rzy n k i” n ie jest do n iczego potrzeb n e. Ono p ra k ty czn ie dlań n ie is tn ie je (inaczej m ów iąc: utw ór jest tra k to w a n y jak p rosty sy gn ał, a n ie jak złożon y tekst), bo in teresu ją go n ap raw d ę je d y n ie gry u ty lita ty w isty c z n e . — D o D m itru k a da się zn aczn ie zasad n iej od n ieść op in ię, którą m ożna w y czy ta ć z u w a g M ito sek d otyczących k o n cep cji Ż ó łk iew sk ieg o (M Se 114): in s ty tu c jo n a ln o -k o m u n ik a c y jn a zew n ętrzn o ść ok azu je się jed yn ą isto tą u tw o ru , k tó ry ok azu je s ię tw o rem b ez w n ętrza. — S to su n ek m o d y fik u ją cej k o n ty n u a cji za­ chodzi m ięd zy L otm an em a Ż ó łk iew sk im (w zak resie p ro b lem a ty k i sem io ty czn ej) czy m ięd zy Ż ó łk iew sk im a D m itru k iem (w za k resie p rob lem atyk i so cjo k o m u n ik a - cjon istyczn ej). Jak p ó źn iejsze b adania szk o ły ta rtu sk iej w c a le n ie są p rostą k o n ­ ty n u a cją w cz e śn ie jsz y c h (lecz ich isto tn ą m od yfik acją), ta k w ob ręb ie p o lsk iej szk oły k o m u n ik a cjo n isty czn ej k o n cep cje D m itru k a n ie sta n o w ią prostej k o n ty n u a ­ cji badań Ż ó łk iew sk ieg o . U Ż ó łk iew sk ieg o są j e d n a k d w a p oziom y (czy po^* rządki) za in tereso w a n ia teo retyczn ego: te k s to w y (faza an alizy sem iotyczn ej) i k o - m u n ik a cjo n isty czn y (faza a n a liz y so cjo lo g icz n o -k u ltu ro w ej). D m itru k tę p ierw szą fa zę w y m ija . J est p rzez to k o n cep cy jn ie bardziej jed n o lity (k o n sek w en tn iejszy ? ). Ż ó łk iew sk i — jak rozu m iem — jednako siln ie rozw ija teorię obu poziom ów .

(10)

W S P R A W IE T E O R E T Y C Z N E J D E Z A U T O N O M IZ A C JI... 163

u k ład u kom unikacyjnego. Nie jest to stary socjologizm, lecz neosocjolo- gizm: socjologizm reform ow any, socjopragm atyka lite ra tu ry badająca a k ­ ty , role, sytuacje, stosunki, techniki, technologie i uw aru nkow ania m a- k r o k o m u n i k a c j i literack iej 15.

D okonuje się całkow ita desubstancjalizacja utw oru, skoro liczy się jedynie jego statu s funkcjonalny. Utworowi zostaje odebrana sam oist- ność problem ow a i tożsamość kulturow a. Uległ on rozpadow i na odm ien­ ne odeń m om enty: produkcyjny, kom unikacyjny, rzeczowy; a w tó rn a jedność ty c h m om entów (przedm iot sem iotyczny) jest oczywiście także odeń odm ienna. P rzestało być wiadom o nie tylko, czym jest, ale i gdzie je st (czy też: co je st jego odpowiednikiem). Jan u sz Sław iński za T ynia- now em przez f a k t l i t e r a c k i rozum iał zdarzeniow ą całość pow sta­ jącą każdorazowo ze zderzenia dzieła (jeszcze było d z i e ł o ! ) ze ste ­ reo ty p em jego odbioru, ale K rzysztof D m itru k zaczął już mówić o „obie­ gu faktów litera c k ic h ”, całkiem już nie bacząc na to, że fak t to ty le co zdarzenie, czyli stan rzeczy określony co do m iejsca i czasu. Słowo się zleksykalizow ało, stało się w y ta rty m sztonem o n iejasnym znaczeniu; m ętn y m synonim em „przedm iotu sem iotycznego”. I „obieg fak tó w ” nie razi już nikogo ta k samo, jak nie razi „kolorowa bielizna” 16. A w związ­ ku z Tynianow em w arto zauważyć, że jego koncepcja fak tu literackiego w y daje się oparta na ty m sam ym (a przy n ajm niej podobnym ) s c h e ­ m a c i e k o n c e p c y j n y m , co K uhnow ska koncepcja p a rad y g m atu naukow ego, więc podlegałaby podobnej k ry ty c e (zob. KSz 119).

P u łap w iedzy o k u ltu rz e literack iej — jak zresztą pułap każdej w ie­ dzy teoretycznej — jest ponad jednostkow y (i dlatego odnosi się w raże­ nie, że prak ty k o w an e przez Żółkiewskiego odw ołania do pojedynczych utw orów dokonują się kosztem jednolitości stanow iska badawczego i że np. D m itru k już się od takiego kosztu uchyla). Jednostkow e uchodzi tu za rom antyczne i dew iacyjne. K to przecenia w y m iar indyw idualny, ten nie docenia społecznych m echanizm ów pośrednictw a i przym usu, elim i­ nu jąc y c h k u ltu ro w ą spontaniczność. Nie m a tu m ediacji ind yw id ualnej

15 Zob. J. P e l c : F u n k cjo n a ln e p o d e jś c ie do s e m i o t y k i logicznej j ę z y k a n a t u ­ ra lnego. „Studia F ilo zo ficzn e” 1967, nr 2, s. 128— 129; Z n a czen ie ja k o n arz ędzie. SS t. 1 (1970), s. 170, 181; Znak. SS t. 10 (1980), s. 130— 131, 147; S e m i o t y k a lo­ gic z n a — p r z e d m i o t i teorie , s. 198. — A. H e i n z , D z ie j e j ę z y k o z n a w s t w a w z a ­ r y s ie . W arszaw a 1978, s. 307. — W My 175. — ŻW 83. — ŻK X X V . — ŻM 52. — L K o 9, 12— 13. — H S t 266. — OSt 80. — JW i. — M Se 140. — JM e 95. — A. B ł a s z ­ k i e w i c z , G ra nic e s e m i o t y k i . „T w órczość” 1980, nr 5, s. 146. 18 POiO 52. — F A r 149. — TPo 115, 119— 120. — D Li 13. — W. B o l e c k i , S p o łe c z n e r a m y le k t u r y . „T ek sty” 1981, nr 3, s. 131 — J. T y n i a n o w , O da к а к ora- t o r s k i j żanr. Cyt. za: D. D a n e k , rec.: M. B a c h t i n , P r o b l e m y p o e t y k i D o sto ­ j e w s k i e g o . „P am iętn ik L itera c k i” 1965, z. 2, s. 634, przypis 7. — P e l c , Z n a k , s. 132. D m itru k pisze n aw et, że odbiorca „sporządza” z tek stu (z u tw oru) „przed­ m io t lite r a c k i” (DLi 221). R edukcjonizm stru k tu ra listy czn y długo up ośled zał te m a - tyczn ość u tw oru (PSL 97); red u k cjon izm socjok om u n ik acjon istyczn y upośledza sa - m o istn o ść (a tym sam ym i sw oistość) u tw oru.

(11)

(o k tó rą upom inał się S tefan M oraw ski). D ostrzegalne są: rola, s tr u k tu ­ ra, seria, k o n iu n k tu ra , proces, m odyfikacja w zoru, zm iana techniki, typ, sta ty sty c z n y w skaźnik, porów nyw alność. P rz y czym — w s z y s t k o to w p orządku s o c j o l o g i c z n e j uchw ytności. T aki je st m ate ria ł w ie­ dzy przedm iotow ej „w iedzy o k u ltu rz e lite ra c k ie j”. Z resztą k o nsek w ent­ n y ch s e m i o t y k ó w s tru k tu ra ln y c h (system istów ) także nie in te re ­ suje ani k onkretność w ypow iedzi, ani konkretność au to ra, ani k o n k re t­ ność jednostkow ego k o n tek stu sytuacy jn ego 17.

Gdzie daną w yjściow ą (czy podstaw ow ą) je st „p o p ulacja” czy „obieg”, tam k o n k retn ie jednostkow e — a b stra k cy jn ie je , a w y rażenie „ k o n k re t­ n y u tw ó r” m iałoby sens p aradoksalny. R edukcjonizm s tru k tu ra listy c z n y długo upośledzał tem atyczność u tw o ru . R edukcjonizm socjokom unika- cjonistyczny rozm yw a n ie ty lk o jednostkow ość utw oru . U tw ó r — p ow ta­ rzam — tra c i sw ą substancjalność: p rzestaje być nośnikiem cech (a try ­ butów ), sam przeobraża się w k o m u nikacjonistyczną przypadłość (akcy- dens) czy też m ate rię pierw szą. U tw o ry s ta ją się rodzajem tw orzyw a (surowca) dla przedm iotow ego w yp ełn ien ia zinstytucjonalizow anych pro­ cederów k o m u n ik acy jn o literack ich o kontro lo w any ch funkcjach.

P a d a ją s ł o w a o sztuce słowa, o w ielkiej sztuce (ale jako o m a­ nifeście k o h e re n tn y ch ideologii społecznych), o arcydziele, o w yrazie a rty sty c z n y m , o in te n c ja c h ilu m inacy jn ych , o cudzie Rasynow skiego ale- k sa n d ry n u . A le ty m się w iedzy o k u ltu rz e literack iej zajm ow ać nie w ol­

17 ŻK 5. — ŻW 127, 252. — E. B a l c e r z a n , P r z e z znaki. G ra n ice a u to n o m ii s z t u k i p o e t y c k i e j . N a m a t e r i a l e p o l s k i e j p o e z j i w s p ó łc z e s n e j. P ozn ań 1972, s. 102 n. — D L i 70— 71, 283. — H St 264— 265. — M St 310. — R Se 27- „ D e w ia c y jn y ” (w w y ja śn io ­ n y m sen sie, ŻW 10, 18— 19, 30) i „ ro m a n ty czn y ” ch arak ter m a d ok on yw an e przez Ż ó łk iew sk ieg o p o d k reśla n ie k u ltu ro w ej d on iosłości in n o w a c ji in d y w id u a ln ej (tj. n a - ru szan ià system u ), k u ltu r o w e j roli jed n o stk i tw órczej, in d eterm in isty cz n e g o ch a ­ ra k teru k u ltu r o w y c h rea k cji „żyw ego p od m iotu ” (ŻW 100—101, 124— 126, 170), w y ż ­ szo ści in d y w id u a ln eg o w y b o ru w a rto ści nad u leg ło ścią w ob ec cen tra ln ie z u n ifi­ k o w a n y ch „ w y b o ró w ”, w y ż sz o śc i in d y w id u a ln eg o cz y te ln ic tw a nad u n ifik u ją cy m u czestn ictw em w k u ltu rze śro d k ó w m a so w ej k o m u n ik a cji. W ła ściw ie d laczego i tu n ie pad ają (chociaż to cieszy, że n ie p adają) p och op n e sło w a o starych , p rzeb rzm ia­ ły ch , rom an tyczn ych , n ie p rzezw y ciężo n y ch do koń ca in d y w id u a listy czn y ch i id e a li­ sty czn y ch złu d zen iach . P rzecież Ż ó łk iew sk i (a D m itru k jeszcze rad yk aln iej) stara się u p raw iać — jak F o u ca u lt — n o w y d y sk u rs w y z b y ty pod m iotow ości, au torstw a, in te n c ji i u ch w y tn ej m o m en ta ln o ści (FAr 209). — C h ciałob y się p ow ied zieć, że w m a rk sizm ie u zn a je się n iezb ęd n ość (konieczność), a zarazem podrzędność, je d n o ­ stk ow ego, które: jest d eterm in o w a n e przez sp ołeczn e (ale n igd y n ie jest jego prostą kalk ą), jest je d y n y m źródłem tw ó rczo ści i n o w o ści k u ltu ro w ej (ale pod lega spo­ łecz n e j k on troli i ocen ie: a k cep ta cji bądź odrzu cen iu ), jest jed y n y m rzeczy w isty m u czestn ik iem k u ltu r y (acz sa m a k u ltu ra m a ch arak ter sp ołeczn y). Zob. SzT K 46, 107, 164— 165, 167. — KOk 9, 100, 102. — J. K m i t a , Z p r o b l e m ó w e p is te m o lo g i i h i­ s t o r y c z n e j . W arszaw a 1980, s. 54, 92. R ola je d n o stk o w eg o w sp o łeczn y m p rzyp om in a tu rolę n ie w o ln ik ó w w u stro ju sp o łeczn y m sta ro ży tn ej G recji: p ozb aw ion e p ra w „narzędzie” i „dziecko śm ie tn ik a ”. Zob. A. Ś w i d e r e k , G d y p ia s k i e g ip s k ie p r z e ­ m ó w i ł y po grecku. W yd. 2. W arszaw a 1972, s. 82 n.

(12)

W S P R A W IE T EO R E T Y C Z N E J D E Z A U T O N O M IZ A C JI... 165

no. Z bogatych kom unikacjonistycznych wywodów Żółkiew skiego p ra ­ w ie w cale nie w ynika to, co sam skądinąd s t w i e r d z a : to, że lite ra ­ tu ra jest subkodem (subsystem em ) semiotycznego system u s z t u k i i ż e te subsystem y tw orzą w obrębie system u sztuki złożone i c h a ra k te ry ­ styczne stru k tu ry . Na ten tem a t jest do napisania inna książka. M ógłby ją był napisać M ichaił B achtin, k tó ry ideologiczną i filozoficzną pro ble­ m aty k ę dzieła uznaw ał za p rzem ijającą w zestaw ieniu z p ro blem atyką arty sty czn ą. Pisał tak ą -k sią ż k ę — we w cześniejszej fazie swego rozw o­ ju naukow ego — J u rij Lotm an. Żółkiew ski jest badaczem system ów in ­ s ty tu c ji k u ltu ry literack iej, a badaczem lite ra tu ry co n ajw yżej pośred­ nio: „poprzez m edium funkcjon o w an ia” ty ch in sty tu cji. Do lite ra tu ry je s t m u dalej niż do odbiorcy lite ra tu ry 18.

Ja n u sz Lalewicz mówił ostrzegawczo, że lite ra tu ra jest m odalnością k om unikacji n a d e r specyficzną, z pewnego p u n k tu w idzenia — n ien o r­ m alną (LKo 8). Ale z tego należałoby przecież w yw nioskow ać, że albo p ersp ek ty w a oglądu jest unieno rm aln iająca (i to byłoby już ogólnody- scy p lin arn e nadostrzeżenie), albo należy przystosow ać (unienorm alnić) w łasną postaw ę badaw czą wobec lite ra tu ry (jeśli się chce jej istotność uchwycić). Byłoby chyba jed n ak hum anistyczną nienorm alnością — sa­ m ą lite ra tu rę posądzać o nienorm alność.

In te rp re ta c ja w szystkich zjaw isk k u ltu ry dokonyw ana przez Żółkiew ­ skiego o peruje stałą ram ą kodową (a raczej: dekodażową) klasowości zantagonizow anej. Żółkiew ski uw zględnia różne system y znaków, ale zawsze podkreśla ich fu n d am en taln e odniesienie do porządku klasow e­ go. O pow iadając się za koncepcją konfliktow ego rozw oju społecznego

18 ŻK X , 177, 244, 445, 524, 621. — B T w 6. — РОЮ 103. — S. Ż ó ł k i e w s k i , O z a s a d a ch k la s y f i k a c j i t e k s t ó w k u l t u r y . SS t. 3 (1972), s. 180. P ozn ań sk a szkoła m eto d o lo g iczn a u jm u je s z t u k ę jako odrębną sferę św iad om ości społeczn ej (r e s p . k u ltu ry sym b oliczn ej), zw iązaną z odrębnym typ em społecznej praktyki: praktyką arty sty czn ą (SzTK 138). Ż ó łk iew sk iego w iedza o k u ltu rze litera ck iej to fra g m en t w ie d z y o k o m u n ik a cji społeczn ej, a ta jest rdzenną częścią w ied zy o k u ltu rze. S em io ty k a so cjo k u ltu ry w y p iera sem io ty k ę sztuki. K to utrzym uje, że a rtystyczn ość czy litera ck o ść to u w aru n k ow an y sp ołeczn ie i h istoryczn ie sposób fu n k cjo n o w a n ia tek stu , ten n ie u znaje tek sto w ej różnicy m iędzy sztu k ą a niesztu k ą, litera tu rą a nieb litera tu r ą (RSe 266). P rob lem w ła sn y stru k tu ry i znaczeń dzieła zostaje w y p a rty przez p rob lem dzieła (a n aw et: literatury) jako elem en tu dyn am iczn ej stru k tu ry zd a rzen io w o -sy tu a cy jn ej. L iteratura ulega rad yk aln ej h etero teliza cji i h eteron o- m izacji, fu n k cjo n a liza cji i in stru m en talizacji. W bezsilną d ek larację przeobrażają się za p ew n ia n ia , że w ied zy o k u ltu rze literack iej potrzebne są w y n ik i badań w ie ­ dzy o litera tu r ze (w idać to np. w y ra źn ie w zu p ełn ym pom ijan iu p rob lem atyk i g e - n ologiczn ej przy p rojek tow an iu m od eli fu n k cjon aln ych literatury). Z a in tereso w a n y u p olityczn ion ą recep cją obrazu W iosna przez w sp ó łczesn y ch B otticellego, Ż ó łk iew ­ sk i m ów i, że tajem n ica jego arcydzieła, tajem n ica tw órczości „to in n y p rob lem ” (ŻK 531). D o ceń m y to w p ełn i. Ż ółk iew sk i — w ob ec dzieła sztu k i — sam problem sztu k i u zn aje za „inny p rob lem ”. R eakcja w obec litera tu ry jest id en tyczn a. P ro ­ b lem litera tu r y to dla badacza k om u n ik acji litera ck iej „inny p ro b lem ”. Także p o zo sta w io n y „na dalekim , drugim p la n ie ”.

(13)

i kultu ro w eg o (koncepcją, k tó ra — jak sam stw ierdza — raczej się w y ­ biera niż uzasadnia), w klasow ym konflikcie u p a tru je g enerato r. Jeśli dobrze rozum iem , je d y n y g e n e ra to r system ów sem iotycznych (a p rz y ­ n ajm n iej — g e n e ra to r generatorów ). I w łaśnie ta teza o j e d y n i e k la ­ sow ym i j e d y n i e k onfliktow ym 'źródle znaczeń (i w artości) w ydaje się niepraw dopodobna w tej dw ójjedyności. Nic w tej tezie nie zm ienia w zm ianka, że poszczególne elem en ty nowo tw orzonego system u pocho­ dzą z tra d y c y jn y c h re p e rtu a ró w system ow ych czy znakow ych, bo sam a ta teza w ym usza dopowiedź, że i te w cześniejsze (skoro: w szelkie) r e ­ p e rtu a ry zrodziły się z k o n flik tu m iędzyklaso\vego. J e s t to założenie tak g en eraln e i ta k w yp rzed zające w tej generalności w szelką procedurę b a ­ dawczą, że u swego p rzeciw nika ideologicznego Żółkiew ski niew ątpliw ie by je nazw ał założeniem m etafizyczno-historiozoficznym . A wiadom o, że w y n ik i badań zależą od p rz y ję ty c h założeń i m etod 19.

K ateg oria klasow ości u ru ch am ian a byw a w sposób i autom atyczny, i n azb y t u ła tw ia ją c y d yskusję, czasem: pom ów ieniow y. Żółkiew ski po­ wie, że „ a ry sto k ra ty c z n a ” k ry ty k a k u ltu ry m asow ej rodzi się z „lęku klasow ego”, choć przecież przyznał, że m otyw acja tego l ę k u jest nie ty lk o klasow a, skoro „jeszcze nie bardzo um iem y w sposób godny czło­ w ieka zagospodarow ać to now e bogactw o inform acji, jak im nas obdarza rew o lu cja k o m u n ik a c y jn a ” (Dok 7). Czyli że owa k ry ty k a m a sw oją m e r y t o r y c z n ą zasadność. Żółkiew ski up rzy w ilejo w u je takie p rz y ­ k ład y tw órczości litera c k ie j (agitka, karn aw ałów k a; W 129), k tó re m ają nosić w y p u k łe znam ię klasow ości. P row adzi to do deform acji proble- m aty zacy jn y ch p rzy uogólnianiu w ym ow y tych przykładów .

19 ŻW 12, 81, 128, 205, 222— 224. — ŻM 51. — P S L 35. — L u b e l s k a , op. cit., s. 8. — D O n-IV 88. — J. Z i o m e k , rec.: K. D m i t r u k , L it e r a tu r a — s p o ł e c z e ń ­ s t w o — p r z e s t r z e ń . P r z e m i a n y u k ła d u k u l t u r y li te r a c k ie j . „P am iętn ik L itera c k i” 1981, nr 4, s. 423. W iem , że le d w ie d otyk am problem u, który jest n iew sp ó łm iern y z zakrojem p ro b lem o w y m m ojej pracy. W iem , że jest to p rob lem -p otrzask , tj. że i m o je sta n o w isk o w sp ra w ie h ip erk la so w ej in terp reta cji podlega... tejże in terp re­ tacji, a le jakoś zn iosę ten szan taż w ła sn ej pam ięci. W iem , że w grę w ch od zi p ro­ blem zgodności tez m eto d o lo g iczn y ch z filo zo ficzn y m i, ale w ła śn ie dlatego w o ln o p ow ied zieć, że jest to zgodność m eto d o lo g iczn ie n ieo czy w ista i że w n a u ce w o ln o o czek iw a ć p rzy n a jm n iej u siło w a ń p o p rzestaw an ia na w ią żą cy m raczej jed n ak o dla w sz y stk ic h u czo n y ch porządku lo g iczn o -m e to d o lo g iczn y m . W iem też, że p od ejm u ję p roblem ró w n ie g en era ln y , jak np. p roblem „ostatniej in s ta n c ji” w k u ltu rze, bo p y ta m o p rob lem o statn iej in sta n c ji w n a u ce, w k tó rej d em ok ratyczn ym św ie c ie n ie istn ie je n iczy je sa m o u p rzy w ilejo w a n ie w sa m o o cen ie. I teza taka już n ie m a, o czy w iście, u je d n o stk o w io n eg o adresu. Sądzę, że p rob lem y-p otrzask i są d estru k ty w ­ ne in te le k tu a ln ie . — P rzeciw w y stęp u ją cej i u Ż ółk iew sk iego, i u D m itru k a a b s o - l u t y z a c j i n ie c ią g ło śc i p rzek szta łceń ja k o ścio w y ch w e w ła sn o ścia ch sy s te m ó w em p iryczn ych (np. sp o łeczn o -k u ltu ro w y ch ) jak o niep ożąd an ej w n au ce zw raca się uw aga A. W ierciń sk iego (FiB 117), że p rzecież obraz o w y ch p rzek szta łceń m ożna zm ien ić przez zm ian ę stop n ia dok ład n ości p om iaru (czy też p rzez zm ian ę sk a li u jęcia).

(14)

W S P R A W IE T E O R E T Y C Z N E J D E Z A U T O N O M IZ A C JI.., 167

Co w ięcej, Żółkiew ski gotów jest nakładać schem at upolityczniają­ cego rozum ienia n aw et na u tw o ry pozbawione in ten cji politycznej. Do­ konyw ane w takich w aru n k ach in terp reto w an ie i w artościow anie lite ­ r a tu r y m a w zasadzie c h a ra k te r — p rzyznaje to a u to r — in stru m e n ta l­ n y (chodzi o in stru m en talisty czn ą użyteczność dla p rak ty k i politycznej, m ającą przecież zawsze cechę doraźności). I dlatego przykładow o w yko­ ny w an e c h a ra k te ry sty k i utw orów literack ich ta k często tak źle pasują do sam ych utw orów . Nie z ty ch utw orów są bowiem w yprow adzone, lecz stero w ane są przez k ry te ria wobec ty ch utw orów zew nętrzne. Z apew ­ nienie, że do uchw ycenia m odelow ych cech ty c h utw orów dochodzi się przez analizę swoistości poszczególnych utw orów , nie zn ajd uje po tw ier­

dzenia ani w generaln y m nastaw ieniu badacza, ani w jego szczegółowych sposobach postępow ania, ani w ich w ynikach. Mści się n ie lite ra tu ro z n a w - cze tra k to w a n ie lite ra tu ry (ŻK 167— 170, 190— 191) 20. N aw et czytelnic­ tw o książek in terp reto w an e jest in stru m en taln ie: jako sposób osiągania celów pozaliterackich, jako sposób dokonyw ania innego (pozaliterackie- go) działania. Engels mówił, że w pływ y ekonom iczne działają w swej m asce politycznej (KSz 63). W ujęciu Żółkiewskiego siły polityczne dzia­ łają w swej masce literackiej. W tej roli dzieła sztuki literack iej o b ra­ cają się w m ate ria ł zdefektow any (GZp 142). Nie m a w m oich opiniach żadnego przerysow ania. Żółkiew ski w prost stw ierdza, że gotów jest sto­ sować k ry te ria klasow o-polityczne, „choćby to m iało brzm ieć prostacko” (Dok 7). A z drugiej stro n y — nie do p rzyjęcia jest dla Żółkiewskiego, by badacz k u ltu ry literackiej tłum aczył p y tan ia literaturo znaw cze na w łasne i dopiero na nie odpow iadał praw idłow o. Nie byłyby to p ytania w łasne.

20 O p isyw an e przez Ż ó łk iew sk ieg o m odele k u ltu row ego fu n k cjo n o w a n ia lite r a ­ tu ry sp ełn ia n e są w ięc n ie ty le przez utw ory, ile raczej przez n a sta w ien ia odbior­ cze. I stąd sło w a o h istoryczn ej zm ien n ości p rzyporządkow ania m od elow ego (ŻW 182). Ż ó łk iew sk i m ó w i p raw d ziw ie, że jego stan ow isk o n ie p ozw ala trak tow ać d zieła jako stru k tu ry znaczącej (ŻK 523). R ozw ażania i u jęcia Ż ó łk iew sk ieg o są e fe k ty w n e przy badaniu litera tu r y zaan gażow an ej jako w y n ik u p ośredniej r e a li­ za cji p ra k ty k i ideologiczn ej (ŻK X X IV ). A le tw órczość literack a o tak grubą n icią sz y ty m p rzyporządkow aniu (czy w ręcz podporządkow aniu), chociaż in terp reta cy j­ n ie u p rzy w ilejo w a n a przez Ż ółk iew sk iego, nie jest ani w cen tru m litera tu r y , ani n a w e t w cen tru m k u ltu ry litera ck iej. A zresztą: ten prym at k u ltu ro w y k ry terió w p o lity czn y ch sam Ż ó łk iew sk i p otrafi nazw ać jed n ym ze złudzeń k u ltu ro w y ch , a św iad om ość z ćw iek iem takiego prym atu — św iad om ością zm isty fik o w a n ą (ŻK 180). W ięc rodzi się przypuszczenie, że w m om entach uzn aw an ia tego p rym atu do­ k o n u je się jak aś „rezygn acja z w ła sn ej a u to n o m ii”, po to, by — zgodnie z tym , co s ię u znaje „za p ra w id ło w e” — „zastrzegać zadania sp o łeczn e” (ŻP 60). Bo n ie tylko tw órczość litera ck a m oże u lec d ezautonom izacji (PSL 70). Zob. Z. J a r o s i ń s k i , JVa m a r g in e s i e k s i ą ż k i S te f a n a Z ółk ieiu skiego „ K u lt u r a — socj ologia — s e m i o t y k a l i te r a c k a ”. „H istoryk a” t. 11 (1981), s. 100, 105—106. — Jak u L otm ana a n a lizy dzieł litera ck ich n ależą do najbardziej su b teln y ch i orygin aln ych wr jego dorobku (zob. R S e 83), tak u Ż ó łk iew sk ieg o — nie.

(15)

Je d n a k Żółkiew ski przy zn aje, że „w k u ltu rz e autotelicznej rzecz w y ­ gląda in aczej” (K 80), że fu n k cje tra d y c ji narodow ej w lite ra tu rz e są ponadklasow e, że działalność pisarska sw obodnie p rzekracza granice kla­ sowe (ŻW 152— 154). W ięc ty m bardziej trzeb a tę am bicję w yw iedze- nia w szystkiego z p rzy ję te j zasady dom inacji k ry te rió w politycznych uznać za jedno z przeciążeń in te rp re ta c y jn y c h h e t e r o t e l i z a t o r a .

J e s t tro ch ę podobieństw a socjokom unikacjonizm u literatu ro zn aw cze­ go do behaw ioryzm u 21. Tu i tam je st bezw zlędna negacja tra d y c ji, bez­ w zględna w ola u naukow ienia dyscypliny, obiektyw istyczne i em p iry - styczne n astaw ien ie na asp ekt zew nętrzny. J a k behaw iorysta up raw ia psychologię bez duszy, d e k la ru ją c odrzucenie samego pojęcia rozum ia­ nej su b stan cjaln ie świadomości, ta k socjokom unikacjonista d ek laru je anty erg o cen try zm . J a k dla funkcjo nalisty czn ie m yślącego b ehaw iorysty kateg orią podstaw ow ą jest „postępow anie” (zachowanie), tak dla m a r­ ksistow skiego socjokom unikacjonisty jest nią „ p ra k ty k a ” 22. J a k behaw io- ry zm p rzestał być tym , co n azyw am y psychologią, staw szy się a n t r o- p o n o m i ą, ta k socjokom unikacjonizm nie je s t już wiedzą o l i t e r a ­ t u r z e , stając się w iedzą o „ k u ltu rze lite ra c k ie j”. J a k W atson odrzuca „ fety szyzację” system u nerw ow ego i mózgu w żyw ym organizm ie, tak socjokom unikacjonista tra k tu je kom unikację literack ą jako skład nik glo­ balnego system u kom unikacji społecznej. J a k behaw iorysta tłum aczy organizm przez otoczenie, ta k socjokom unikacjonista tłum aczy literack ie przez sp o łe c z n e23. J a k b eh aw io ry sta zerw ał z czysto naukow ym i aspi­ rac jam i „bezinteresow nej psychologii” i chciał urabiać ludzi, ta k n ie­ kied y i socjokom unikacjonista chciałby p rak ty czn ie oddziałać na rze ­ czywistość, k tó rą bada. Je d e n i d ru g i żyw ił w i a r ę , że zrew olucjonizu­ je się nau k i h u m an isty czn e przez uw olnienie ich od „niep o trzeb n y ch ” zagadnień i przez ukazanie im „w łaściw ej” drogi. J a k behaw ioryzm tr a k ­ to w ał organizm y jako au to m aty , ta k socjokom unikacjonista rzeczyw i­ stość k u ltu ry ogląda z p e rsp e k ty w y w ielkich liczb, serializacji i k w a n ty - fikacji. J a k b eh aw io ry sta tra k to w a ł dośw iadczenie bezpośrednie jako

21 U w a g i d otyczące b eh aw ioryzm u w ed łu g: W. T a t a r k i e w i c z , H isto ria f i ­ lo zofii. T. 2. W arszaw a 1950, s. 400 n. — K m i t a , Z p r o b l e m ó w e p is te m o lo g i i hi­ s t o r y c z n e j , s. 177— 178. B eh a w io ry zu ją cą op in ię w y p o w ia d a Ż ó łk iew sk i, k ied y — u p om in ając się o „ku ltu row e ok oliczn ości obcow ania z litera tu r ą ” — pisze: „Jako obserw atorzy fa k ty c z n ie dostrzegam y n a jp ierw zew n ętrzn e sym p tom y reak cji od­ b iorcy, o k tó ry ch d o w ia d u jem y się n ie z te k s tu ” (ŻK X ).

22 Jak B rem on d za u w a ży ł, że P ropp d efin iu je fu n k cje p rzez k o n sek w en cje, i u zn ał to za fin a listy c z n y a rb itra lizm (zob. R Se 137), tak m ożna by za u w a ży ć, że Ż ó łk iew sk i „ d e fin iu je ” se m io ty k i przez p rak tyk i, i uznać to za so cjo lo g iczn y fu n ­ dam entalizm .

28 S zczegółow iej: jak b eh a w io ry sta p o stęp o w a n ie m a za w y n ik rea k cji w a r u n ­ k ow ej na bodźce zew n ętrzn e, tak socjo k o m u n ik a cjo n ista zach ow an iom litera ck im p rzyp isu je p o za litera ck ie fu n k cjo n a liza cje, res p . m o ty w a cje. Zob. D K u 72.

(16)

W S P R A W IE T E O R E T Y C ZN E J D E Z A U T O N O M IZ A C JI... 169

„surow y m ate ria ł do w szystkiego”, tak socjokom unikacjonistę in te re su je nie to, czym jest lite ra tu ra , lecz to, co z nią ludzie robią 24.

Psychologizm literatu ro zn aw czy to nieodróżnianie dzieła od przeży­ cia, kom unikacjonizm — nieodróżnianie dzieła od jego „obiegów ”, „lek- tu ry z m ” — nieodróżnianie dzieła od jego odczytań.

Ju ż silne uzależnianie dzieła od sytu acji kom unikacyjnej prow adzi do jego sem antyczno-funkcjonalnej okazjonalizacji (stąd D m itrukow e m ów ienie o „nieokreśloności lite r a tu r y ”). P a rafraz u jąc znane pow iedze­ nie: „sy tu acja m a ra c ję ” — m ożna by powiedzieć, że w stosunku do lite ­ r a tu r y już nie tylko sytuacja, ale wręcz okazja odbiorcza m iałaby hege- m oniczną „ ra c ję ”. Je d e n z recenzentów książki Żółkiewskiego (M irosław Pęczak), sądząc, że to od niego-czytelnika w prost zależy to, czym jest lite ra tu ra , napisał w „ L ite ra tu rz e ” : „od tego, jak czytam , zależy, co czy­ ta m ” 25, chociaż praw dą jest tylko, że od tego, ja k czytam , zależy, co w yczytam , gdyż o charak terze „faktu literackiego” decyduje nie tylko „ ja -cz y te ln ik ”, lecz i ponadindyw idualna norm a odbioru, i in d y w id u aln a, pozaodbiorcza rzeczyw istość dzieła.

Lalew icz a b e rra cy jn ą nazw ał ekspresyjną teorię kom unikacji (LKo 100). A berracy jn y m chciałoby się nazwać m om entalistyczny lek tury zm u p rzy tam n iający (przez o stry ko ntrast) ważność teorety czną tak ich t y - p ó w usiłow ań, jak Ingardenow skie: w ypracow ujących k ry te ria rozpo­ znaw alności dzieła. Lalew icz ulotności mówionego słowa przeciw staw iał trw ałość pisanego tek stu (LKo 75), ale D m itru k już mówi o ulotności i nieokreśloności samej lite ra tu ry , którym kom pensacyjnie przeciw staw ia solidność k o m u n ik acy jno -sy tuacy jn y ch ram (DLi 219, 283).

N ieokreśloność lite ra tu ry (jej pojęcia) w zm agają ci, co nią n azy w ają zb yt różne rzeczy. Po co mówić (jak D m itruk), że lite ra tu ra to zarów no un iv e r s u m tek stó w w erbaln y ch (DLi 67), ja k system w spółdziałania czy też zbiorowość w spółdziałająca (DLi 22— 24), skoro chyba po to istn ie ­ ją — uw zględniane przez D m itru k a — pojęcia ru ch u literackiego, p ra k ­ ty k i literackiej, kom unikacji literack iej czy niechby i życia literackiego.

24 Tak w ięc, zgodnie z założeniam i socjok om u n ik acjon istów , u łożyłem d łu g ą serię. N a to m u sia łem dokonać elim in a cji i preparacji (tj. selek cji i sk o n stru o w a ­ nia; ŻP 6 n.). M ów iłem o socjokom unikacjoniście, a nie o so cjo sem io k o m u n ik a cjo - n iście, gdyż — co sta le podkreślam — w w iedzy o kulturze literack iej „so cjo -” ma nad „ sem io -” prym at ostatecznej in stancji. I to w b rew in n ok ieru n k ow ym o ste n ­ tacjom .

25 M. P ę c z a k , G ran ice li te r a tu r y . „L iteratura” 1980, nr 40, s. 12. — Ostre p o d k reślan ie sy tu a cy jn y ch i tech n iczn ok om u n ik acyjn ych o d m ien n ości o d b iorców litera tu r y (ŻK 533) n ie ty lk o prow adzi do su gerow an ia n iep o ró w n y w a ln o ści ty c h odbiorców , a le też k w estio n u je rozpoznaw alną tożsam ość sam ej litera tu ry , roz­ m y w a ją cą się w tych odbiorach. Co w ięcej: rozm yciu u lega n ie ty lk o ogólna to ż­ sam ość litera tu ry , le c z n a w et poszczególna tożsam ość utw oru literack iego. W resz­ cie: sam o p y ta n ie o tożsam ość zostaje „zakazane” jako p ytan ie u top ijn ie iz o la c jo - n istyczn e.

(17)

. by w skazyw ały na m om ent czynnościow y czy „zbiorow ościow y”. Nie trzeb a uw ieloznaczniać (w ykolejać!?) podstaw ow ych pojęć w iedzy o lite ­ ra tu rz e . G ranic m iędzy lite r a tu r ą a — u żyję term in u , bez którego „moż­ na się obejść” — życiem literack im nie n ależy zacierać, ta k samo ja k nie zacieram y g ran ic m iędzy m uzyką a życiem m uzycznym , sztuką a życiem (ruchem ) a rty sty czn y m , k u ltu rą a u czestnictw em w k u ltu rze. Z resztą skoro już ruch , p rak ty k ę , kom unikację, „życie” nazyw am y l i t e r a c k i - m i, to dla efektyw ności tego nazy w an ia nie należy utożsam iać ich z li­ te r a tu r ą . Tylko dzięki d y sty n k cjo m term inologicznym zachow am y logicz­ n ą popraw ność stosunków m iędzy różnym i term in am i. Np. lite ra tu ra (a nie k u ltu ra literack a) to zbiór (resp. u n iv e r s u m ) tekstów , ru ch lite ­ rack i to zinsty tu cjo nalizo w ane uru ch am ian ie fu n k cji literackich, k u ltu ra lite ra c k a to w zory i m odele ru c h u literackiego, itp. W nauce problem y rzeczow e są ściśle pow iązane z term inologicznym i. W aru n kiem o p e ra ty w ­ ności pojęcia (cenionej przez D m itru k a; DLi 54) jest jego precyzja. Nie u to żsam iajm y lite r a tu r y z jej p rag m a ty k ą (DLi 30— 34), skoro nie uto ż­ sam iam y ogródka i u p ra w y ogródka, kam ienia i rz u tu kam ieniem . Nie m ów m y ag reg aty w n ie (jak D m itruk), że lite ra tu ra to w spółdziałanie in ­ sty tu c ji, a p a ra tu r, m ateriałó w i e n e r g ii2Ö, skoro odróżniam y d ram a t od te a tru , a inscenizację od a p a ra tu w ykonaw czego.

N iew ystarczalność m ak ro p rag m a ty k i lite ra tu ry

P ełniejsza odpowiedź n a p y tan ie, ja k ludzie o dbierają lite ra tu rę , jest nieosiągalna w k ateg o riach w iedzy o k u ltu rz e literack iej, bo wiedza ta nie m a dostępu do aktów i in te ra k c ji dokonujących się poniżej społecz­ nego poziom u o rg an izacy jno -instytucjo n alneg o. Socjosem iokom unikacjo- nizm literatu ro zn aw czy je s t m ak ro p rag m aty k ą (czy m egapragm atyką) li­ te ra tu ry , a więc nie ty lk o nie jest jed y n ą zasadną form ą „sem iotyki lite ­ r a t u r y ” (w istocie nie do niego należy sy n ta k ty k a , a sem anty ka tylko częściowo), lecz nie jest też całością „p rag m aty k i lite r a tu r y ”. W ypadnie to przyznać, skoro się d e k la ru je in ten cję zgodności z postaw ow ym i zasa­ dam i reflek sji h u m an isty czn ej (DLi 259) i skoro się u trz y m u je , że isto t­ n y m w aru n k iem obcow ania z lite ra tu rą jest osobisty do niej stosunek (ŻK 549). Opis k u ltu ry litera c k ie j proponow any przez w iedzę o k u ltu rz e literack iej jest w swoich dużych fra g m en ta ch ja k b y opisem lite ra tu ro ­

28 D Li 18, 22, 280, 282. — D O n -II 405. — D O n -IV 88. — S S p 36. — L é v y , op. cit., s. 76. — S. Ż ó ł k i e w s k i , L i t e r a t u r a — sp o ł e c z e ń s t w o — p r z e s tr z e ń . „P rze­ gląd H u m a n isty c z n y ” 1983, nr 1/2, s. 153. — W. G r a j e w s k i , P o w i e ś ć p o ls k a la t

1918— 1926. W zbiorze: P r o b l e m y l i t e r a t u r y p o ls k ie j la t 1890— 1939. S eria 2. W rocław 1974, s. 193. — ŻK 307, 310, 406. — O St 83. — M Se 137. — R Se 66. — Ż ó łk iew sk i też pisze, że dla w ie d z y o k u ltu rze litera ck iej „ litera tu r a ” to zarów n o zbiór tek stó w , jak i sw o isty aparat u p o w szech n ia n ia (ŻW 137), ch ociaż cy tu je sło w a M arksa, że złoto sam o w sob ie n ie jest p ien ią d zem , a cu k ier n ie jest ceną cu kru (ŻK 307).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przedstawione rozwiązanie metodyczne oraz przykładowy proces anali- tyczny potwierdza przyjęte wcześniej założenie o możliwości wspomagania podejmowania decyzji w kontekście

Jelcyn miał bardzo ograniczone cele: rządzić, decydować, przetrwać, zwyciężyć, dlatego też wiele istotnych spraw, znajdujących się niejako na marginesie jego

Jest on zobowiązany poddać się pewnym działaniom związanym z jego osobą, które w praktyce mogą doprowadzić do uzyskania przez organy procesowe dowodów

Wraz z nimi również i ja ponownie zawierzam się Tobie i z ufną miłością powtarzam Ci: Totus Tuus ego sum..

Listy Prologmajedn ֒aprawdziw֒astruktur֒edanychjak֒ajestlista.Listajest sekwencj ֒aelement´ow,kt´oremog֒aby´catomami,b֒ad´zlistami.Listyzapisujemy

Chciałbym w tym dniu przypomnieć, że adwokatura polska opowiadała się zawsze za taką koncepcją państwa, która wyraża się w pluralizmie, to jest w prawie

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie

Schemat rozwiązywania modeli typu Inforum. Źródło: