P O M O R S K I E C Z A S O P I S M O I L U S T R O W A N E
U/ nafoolaŁniajózą rocznicą
ROK VIII. Nr 13
To warto przeczytać
Trzy lata temu.
Port W ładysławowo — Gdynia dawnej Polski.
Iwan umie być przewidującym.
Estonia.
Z całego świata.
Krew kwiatowa.
L. O. P. P.
Kronika organizacyjna.
Kącik kobiecy.
Sport.
Anegdoty.
DODATEK:
N iew ypełnione przykazanie konstytucji 3 Maja.
Komunizm.
Pomorskie św ięto w . f. i p. w.
Recenzje.
Dawniej , Młody Gryf' Cena 35 groszy
miniiiil
PIORUN ZNISZCZYŁ POSĄG BOŻKA POGAŃSKIEGO no p?zedMS T ahtvnaolhg° f e R adhoszti w B eskidach wzniesio
«as a&S 5 r
™ 1 11 ku wieitiemu
P osąg te n je d n a k p rz e sta ł istnieć i d rażnić oczv katolic
kiego lu d u św iecąc n a je d n y m ze znaczniejszych szczytów m o raw sk ich B eskidów . Oto podczas W ielkiego T ygodni’
w czasie burzy, k tó ra przeszła n ad B eskidam i p io ru n tra fi R adegosta, ro zw alają c go całkow icie. In teresu jąc y n je s t p rzy ty m szczegół, że tuż obok posągu zn a jd o w ał sie Pio ru n o ch ro n , k tó ry je d n a k p io ru n a do siebie n ie ś S ą g n ą !
NIEDOSZŁY KRÓL LITEWSKI
d ’Athón«?” n !f urn dy Plom.a ty cznych greckich, „Le Message:
Mwth^ ' S -’ p u b llk o w f y Jest od pew nego czasu cykl a r ty k i
Z i r r \ f ° ny. p a ń s t w o m bałtyckim , a w ięc L itw ie, Łotw:
iJ „i? W a rty k u le o L itw ie zn a jd u je m y w spom nienia wu ja obecnego k ró la G recji, ks. K rzysztofa, k tó re m u w swoir czasie, w okresie p o w sta w a n ia niepodległego p ań stw a litew skiego, L itw a p roponow ała koronę.
N iezw ykła p ropozycja w y p ły n ęła ze stro n y L itw inów a m e ry k a n sk ic h , v ia m ałżonka ks. K rzysztofa, k tó ra je st z po chodzenia A m ery k a n k ą. G dy książę K rzysztof odniósł si sceptycznie do te j propozycji, L itw in i am erykańscy, ab y g zachęcie, p rzy sła li m u p la n y i ry su n k i, p rz e d staw ia ją ce pa łac, w y b u d o w an y rzekom o przez K a ta rz y n ę W ielką, w k tó ry r zam ieszkałby po koronacji, oczyw iście po uprzed n im przepro w ad zen iu zm ian, ja k ie u zna za w skazane.
T łum acząc się, że p ro p o n u ją przyszłem u m onarsze niskć listę cyw ilną, podkreślili, iż żona ks. K rzysztofa je st zn an a z<
sw ej oszczędności. Mimo w szelkich zachęt w uj k ró la g rec k ie
go z p ropozycji n ie skorzystał.
GHANDI NA DNIE ROZPACZY
M a h atm a G h an d i w p rzem ów ieniu publicznym , w ygło
szonym w V argha, zrobił zdum iew ające w yznanie!
„Po raz pierw szy w m oim życiu publicznym i p ry w a tn y m strac iłe m zau fan ie do siebie sam ego, z pow odów , z k tó ry ch część je s t m i znana, a część dotychczas pozostaje m i u k ry ta . O d k ry łem w sobie rys, k tó ry niegodny je st człow ieka, p o św ięcającego się p raw dzie. P rzechodzę obecnie proces z a d a n ia w łasnej duszy, którego w y n ik u nie m ogę przew idzieć. Po r a z p ierw szy w życiu z n a jd u ję się n a dn ie rozpaczy” .
W zakończeniu M ah atm a G h an d i ośw iadczył, że d n i jego są policzone i że będzie żył jeszcze tylk o rok,
2 „STRAŻ NAD WISŁĄ"
CZY WICEKANCLERZ FEY POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO*
cza n a ° X m la^ W ny dzien.n ik k ato lic k i „V a te rla n d ” zam ieszl
“ l U lą ą w iadom ość, o trz y m a n ą z W iedńia z pow aż- którp . P o w tarza m y ją za w yżej w ym ienionym pism em , k tó re oczyw iście ponosi za m ą całkow icie odpow iedzialność.
„S yn byłego w icekanclerza, E m il F ey — pisze „V a ter- la ? d — uczęszczał do A k ad em ii T h eresia w a u stria c k im m ie
ście W ien er-N eu stad t. G dy p ow rócił ze szkoły, za sta ł dom m oczony 130 ludźm i z org an izacji „S. A .” . C ała służba by ła za m k n ię ta w pokojach. H itlero w cy ro zstrzelali w icekanclerza w raz z-zoną i synem .
D ankl, zw ycięzca spod K ra śn ik a , m im o sw ych 82 łat, z n a jd u je się w In sb ru c k u w sw oim dom u pod
siln ą s tra ż ą ” . v
CZEMU SZALAPIN KOCHAŁ PARYŻ?
Z m a rły n iedaw no w ielki śpiew ak ro sy jsk i Iw a n S zala- Pm, opow iadał kiedyś, czem u kocha P aryż.
. O kazuje się, że ja k o 13-letni te rm in a to r szew eki z K az a
nia, n am iętn ie czytyw ał ro m an se P onson du T e rra il oezvwis do P a ^ k łchoad zB Gnd y W " * * J « * a ł P ° - z p L T w ^ dom u Ch0dził po zn ajom ych u licach i czuł się, ja k w C iekaw e, że te rm in a to r z K az an ia b y ł b liskim sąsiadem m nego m łodego ro b o tn ik a , k tó ry też m ia ł zyskać stew ę M a £ G oriuego N aw et obaj sta w ali jednocześnie do k o n k u r
su n a chórzystów w te a trz e m iejsk im w rod zin n y m m ieście I tu zdarzyło się to, co bywa nieraz na święcie: Gorkiego
przyjęto, a Szalapina odpalono! oraiego
. e , 4 TrU^ n 0 , naWel tw ie rd z ić> że d y rek cia te a tru nie m iała rac ji. Od chórzystów m e w ym aga się w ielk ich rzeczy.
KS. ELŻBIETA ANGIELSKA UKOŃCZYŁA LAT 12 la t J 2 aStęPCZyni t r ° nU a n SielskieS° ks- E lżbieta ukończyła
Księzm czlsa b aw i obecnie w raz z rodzicam i i sw a m łod- szą sio strą ks M ałgorzetą n a zam ku W indsor. Z okazji u ro -
? Z n . m e odbyły. żadne uroczystości oficjalne. P a r a k ró lew ska w y d ała je d n a k przy jęcie d la gości ks. E lżbiety człon- kow ro dziny k ró lew sk iej i najbliższych przyjaciół,
u-,, “ Z“ tk a o trzy m ała bardzo dużo prezentów . N a zam - u U Y+md s° r baw l row niez kró lo w a m a tk a M ary oraz je j b ra t h r. A thlone z m ałżonką, ks. A licją.
OSTATNI WALC WIEDEŃSKI
M iłośnicy niezró w n an y ch w alców S trau ssa, w k tó ry ch k ry ł się cały w dzięk i słodka m elancholia daw nego W iednia
ty ,m ’ Że U, kaZf ł Si^ w alc> zasługujący n a nazw ę
„ostatniego w alca w iedeńskiego” . *
. M ianow icie m ło dziutki kom pozytor, W illy Singer, nie m a ją cy jeszcze 18-tu la t skończonych, ukończył n a k ilk a m in u t przed ogłoszeniem A nschlussu, w alca p. t. „K rew D u n a ju ” . K om pozycję sw oją o p a rł n a m otyw ach sta ro w iedeńskich i m elodiach ludow ych z ro k u 1800.
. W alc m ia ł być g ra n y n a fe stiv alu w Salzburgu. P o n ie w aż je d n a k W illy S inger m u siał się schronić do F ra n cji, w alc k reo w an y będzie przez je d n ą z o rk ie str pary sk ich , pod d y re k c ją kom pozytora.
W illy S in g er p rag n ą łb y , ab y ta o rk ie stra p a ry sk a sk ła d ała się z sam ych w iedeńskich em igrantów . W iefny że o to w P a ry ż u nie będzie tru d n o .
SZCZUPAKI RZYMSKIE W ABISYNII
W G ondarze (A bisynia) w y ląd o w ał sam olot, k tó ry w sp e
cjaln y ch m etalow ym sk rzy n iach przyw iózł 300 tysięcy szczu
paków , przeznaczonych d la je zio ra T ana.
x S zczupaki p rzy b y ły n a m iejsce przeznaczenia żyw e i zo
stały niezw łocznie w puszczone do jeziora. W n iedługim cza
sie oczekiw any je st dalszy tra n s p o rt szczupaków z In s ty tu tu ichtiologicznego w Rzym ie.
NAWRÓT DO CYRYLICY W ROSJI
A kcja w p ro w a d za n ia cyrylicy zam iast a lfa b e tu ła ciń sk ie
go w Z. S. S. R. p row adzona je st w dalszym ciągu. P rz y pom nieć należy, że la ty n iz ac ja języków m niejszości n aro d o w ej w p ań stw ie sow ieckim została zain icjo w an a i zrealizow a
n a przez rew o lu c ję październikow ą. R eform ę tę L en in n a z w ał „re w o lu cją n a w schodzie” . W r. 1929 ob jęła ona w szyst
k ie narodow ości w Z. S. S. R. n a K au k azie i w A zji Ś rodko
w ej, a obecnie sow iecki org an p a rty jn y a lfa b e t łaciń sk i p rze d staw ia, jak o pom ysł „w rogów lu d u ” .
Po w p ro w ad zen iu cyrylicy w re p u b lik a c h k a re lsk ie j i af- g ańskiej, postanow iono d elatynizow ać języ k ta ta rsk i. J a k do
nosi „ P ra w d a ” , w obronie a lfa b e tu łacińskiego sta w ali „ n a cjonaliści b u rż u a z y jn i” ,
.?!
I
i
STRAŻ NAD WISŁA
R o k VIII.Nr 13 (328)
TORUŃ-BYDGOSZCZ-GDYNIA, 10. V. 1938
T R Z Y L A
chłodnego dnia, kiedy zam knęły się na zawsze oczy Józefa Piłsudskiego.
D ata ta po w szystkie czasy u p am iętn i się w dzie
jach N arodu, bow iem zam yka pew ien okres w histo rii naszego życia, okres jedyny, k tó ry zw iązany jest na zawsze z osobą w skrzesiciela Odrodzonego P aństw a.
Józef P iłsudsk i stanow i bow iem w życiu Polski epokę i im b ardziej oddalać się będzie od nas dzień Jego śm ierci, im tłu m n iej i m ocniej n arastać będą now e pokolenia, ty m w ięcej u trw a li się w nas zrozu
m ienie tego fak tu , że ze śm iercią W ielkiego S am ot
nik a zam knęła się jedna, p ełn a sław y k a rta histo rii naszego kraju .
K iedy W ielki M arszałek b aw ił przed laty na Ma- derze, p rasa portu g alsk a pośw ięcając Jego Osobie ca
łe szpalty, nie m ogła w pierw szej chw ili znaleźć do
kładnego określenia roli i stanow iska M arszałka w życiu Polski. W prędce jed n a k kłopot ten został u su n ięty i M arszałka zaczęli P o rtugalczycy nazyw ać
„P ro tek to rem R epubliki P o lsk iej“.
Mimo, że w naszych w aru n kach, ty tu ł ten m ógł się n a pozór w ydaw ać dziw aczny, w gruncie rzeczy jed n a k b y ł bardzo ścisły. Istotnie, Józef P iłsu dski był od początku naszego niepodległego b y tu P ro te k to re m i O piekunem , O brońcą i O rędow nikiem , troskliw y m ącz surow ym nieraz W ychow aw cą, k tó ry p rzeo rał d u sze społeczeństw a, w yzw olił N aród z gnuśnego b y tu niew oli i p racą n ad lu d zk ą w yprow adził w ciągu kil-
T A T E M U
k u n a stu lat na szczytne m iejsce w w ielkiej rodzinie p ań stw a św iata.
W u tru d zo n y m żywocie W ielkiego S am otnika nie było niem al dziedziny, z k tó rą nie zapoznałby się czynnie, w k tó rą nie w niósłby p iętn a w łasnej in dyw idualności i k tó rej nie k ształtow ałby w m yśl w łasnych ideałów.
K o n sp irato r i Wódz bezim iennej arm ii Żołnierzy Polski Codziennej, publicysta, d ru k arz i re d a k to r w jednej osobie, skład ający podczas długich sam otnych nocy na skrom nej ręcznej d ru k are n c e n u m ery kon
spiracyjnego pism a, przyw ódca m as robotniczych, o r
ganizator Z w iązku Strzeleckiego, K om endant I-szej B rygady, w ięzień M agdeburski, P ierw szy N aczelnik Odrodzonej Rzeczypospolitej i Je j Wódz Zw ycięski W ielki W ychow aw ca N arodu — „...Największy w P o l
sce Człowiek na p rzestrzen i w ieków “ — ja k pow ie
dział w sw ym O rędziu P a n P re zy d e n t Rzeczypospo
litej.
Jakże n adludzka praca, ja k gigantyczny w ysiłek i jak olbrzym ie re z u lta ty na jedno k ró tk ie życie ludz
kie.
Odszedł od nas niespodzianie pew nego m ajow ego w ieczoru i w tej sam ej chw ili cały N aród odczuł i zrozum iał, ja k w ielki, nad lud zki ciężar dźw igał na swoich ram ionach te n Człowiek. Z rozum iał p rze
dziw ną in tu icją osieroconego serca, że odtąd n ik t już za nas m artw ić się nie będzie, że ciężar ten spada po
czuciem olbrzym iej odpow iedzialności na cały Naród, i tylko zbiorow ym , solidarnym w ysiłkiem tego N aro
du u trzy m an y być może.
Józef P iłsud ski n auczył nas, że dobro P a ń stw a i N arodu jest p raw em najw yższym , że honor służby dla O jczyzny jest ty m celem, dla którego nie tylko jest łatw o pięknie um rzeć, ale dla którego trzeb a tw ard o i ofiarnie żyć, odkładając na bok w łasńe grupow e in teresy, pośw ięcając je na o łtarzu w spólnego dobra.
Uczył nas przechodzić do porządku dziennego n ad błahostkam i, uczył zapom inać w łasne krzyw dy, uczył poświęcać rzeczy drobne dla w ażnych, zawsze tw ie r
dząc, że lepsze ju tro naszego k ra ju m ożem y sobie w yw alczyć jed yn ie sami, podobnie ja k naszego n ie
podległego b y tu nie otrzym aliśm y od nikogo w darze, lecz w yw alczyliśm y go sobie sam i pod Jego przew o
dem.
Te w ielkie p raw d y — to cały te sta m e n t Józefa Piłsudskiego, testam en t, którego stróżem i w y kon aw cą jest cały N aród Polski, odpow iedzialny za w y p eł
nienie swej m isji przed h isto rią i przyszłym i pokole
niam i.
W inniśm y sobie to ze szczególną m ocą uśw iado
m ić w łaśnie w dniu, k tó ry je st bolesną rocznicą Jego zgonu.
STRAŻ N A D W ISŁĄ 3
MGR STANISŁAW WAŁĘGA
P ort U / Ł a d i f ó Ł a u / o u / o „ ę dau/naj
Panorama portu W ładysławowo.
Coraz bardziej umacnia się polski stan posiadania nad Bałtykiem . W dniu 4 maja bieżącego roku przybył Polsce now y port nadbałtycki w W ielkiej W si-H allerowie, który otrzymał słuszną i historycznie uzasadnioną nazwę W łady
sław ow a. Ma to na celu uczczenie zasług króla W ładysława IV w obec naszej marynarki w ojennej. Sama nazwa W łady
sław ow a nie jest sztuczną i jak ktoś może sądzić, dopiero o- becnie w ym yśloną, ale jest to dawna nazwa portu i tw ier
dzy na Helu, założonego przez rzeczonego króla W ładysława IV, celem uniezależnienia się od Gdańska i stworzenia bazy dla tworzącej się w ów czas m arynarki w ojennej polskiej.
Najstarszy syn Zygmunta III Wazy, w ojow niczy i przed
siębiorczy W ładysław IV, biegły statysta i dyplomata, posta
w ił sobie za cel życia odzyskanie utraconej przez jego ojca korony szwedzkiej. Wybrany jednom yślnie królem po śm ier
ci ojca sw ego w roku 1632 już w paktach konwentach za
przysiągł narodowi polskiem u odnośnie do spraw morskich, że ufortyfikuje port Puck w Prusiech Królewskich i obmyśli sposoby ze stanam i koronnym i jakoby flota jaka w edle po
trzeby Rzeczypospolitej sposobiona być mogła. Wprawdzie i poprzedni królowie podobne punkty zaprzysięgali, ale na dobro króla W ładysława IV trzeba zapisać, że on jeden jed y
ny całe życie sw e pośw ięcił zrealizowaniu faktycznego p a
nowania Polski na morzu Bałtyckim . Że nie osiągnął tego, co zamierzał, nie jego to wina, ale Gdańska i kołtuńskiej szlachty polskiej, nie m ającej krzty zrozumienia dla w agi za
gadnień morskich.
Gotując się do w ojny ze Szwecją, w ysłał król W łady
sław w lecie 1634 roku trzech najdzielniejszych swoich in żynierów i architektów, Fryderyka Getkanta, Jana Pleitnera i Eliasza Arciszewskiego, aby zbadali nie tylko stan fortec polskich w Prusiech Królewskich, ale także obm yślili spo
soby wzm ocnienia obrony wybrzeża. Nadreńczyk Getkant z polecenia królewskiego zdjął i narysow ał w e wrześniu te goż roku szczegółową m apę Pucka z okolicą, poczem w prze
braniu dziadowskim dotarł do Piław y i zdjął ukradkiem no- w ozbudowane tam pręez Szwedów fortyfikacje. Jan P leit- ner, m łody Belgijczyk, znakomity architekt w ojenny, który projektow ał i w ykonał ziem ne roboty oblężnicze pod Sm o
leńskiem , m iał z polecenia W ładysława zbadać położenie ca
łej zatoki Puckiej, obm yślić sposoby i podać projekt jej o- brony.
W październiku tegoż roku spotkał się król w e Lw ow ie z hetm anem w ielkim koronnym Koniecpolskim, niedawnym pogromcą króla szwedzkiego Gustawa Adolfa pod Trzcianą.
Koniecpolski, doskonały znawca spraw polsko-szwedzkich i morskich, na poufnej naradzie, odbytej z królem, zgodził się na plany króla w ojny ze Szwecją, radząc ściągnąć w cześnie w ojska nad W isłę m iędzy Toruń a Tczew7, gromadzić tam zapasy broni i żywności, a zarazem starać się o zabezpiecze
nie dominium maris na przyległym morzu przez w ystaw ienie floty, złożonej z dwunastu okrętów i dla floty tej przezna
czyć w łasny port, niezależny od Gdańska. C harakterystyce 4 STRAŻ N A D W ISŁĄ
nym przy tym jest fakt, że jako m iejsce najodpowiedniejsze po temu, w skazyw ał hetm an Koniecpolski — Oksywie, a w ięc m iejsce, gdzie dziś powstał polski PORT GDYNIA.
W grudniu 1634 roku przybył król W ładysław do Gdań
ska, gdzie odebrał sprawozdania od w ysłanych poprzednio do Prus inżynierów z ich czynności. Szczególniejsze zajęcie króla obudził „opis i delineacja portu puckiego”, sporządzo
ny przez Getkanta, a jeszcze bardziej projekty Pleitnera co do obrony zatoki Puckiej i stworzenia nowego niezależnego od Gdańska portu dla przyszłej floty królewskiej.
O ile Getkant w swoim planie przedstawił królowi po
łożenie Pucka i jego najbliższej okolicy oraz sposoby jego ufortyfikowania, to natom iast projekt Pleitnera stwarzał rzecz zupełnie nową. Pom ysłow y Belgijczyk zbadał dokład
nie całe pobrzeże zatoki Puckiej od Gdańska aż po Hel, po
m ierzył jej głębokość i doszedł do przekonania, że Puck, cof
nięty w kąt zatoki, przedstawia wprawdzie ważne strategicz
ne znaczenie, ale jako port nie może odgrywać w ielkiej roli, jest bowiem niedostępny dla w iększych okrętów z powodu olbrzymich ławic, tworzących jakby podwodny w ał przez ca
łą szerokość zatoki od Rewy aż do Kuźnicy. Wobec tego port ów uważał za konieczne przenieść gdzie indziej, gdzie i do
jazd nie byłby utrudniony i obrona jego łatwiejsza. Miejsc ku temu odpowiednich znalazł tylko dwa. Jedno przy brzegu między Gdynią a Oksywiem , drugie po przeciwnej stronie zatoki przy półw yspie Helskim, który swą długą, piaszczy
stą mierzeją, daleko w ysuw a się tu w głąb morza, zakryw a
jąc zatokę Pucką jakby ramieniem. Tutaj, m niej w ięcej n a
przeciw Pucka, a 10 kilom etrów na południowy wschód od Hallerowa i W ielkiej Wsi, w tym m iejscu gdzie dziś leży w ieś Chałupy, w najwęższym m iejscu półwyspu Helskiego była półkolista zatoka, która zam ykała jakby kocieł, głęboki na 12 do 16 stóp. Dostęp przez ław ice i m ielizny był do n ie go o w iele łatw iejszy niż do Pucka, co w ięcej, dla dużych n a
w et okrętów m ożliwy.
Za portem m iędzy Oksywiem a Gdynią w iele przem awia
ło względów, ale bliskie sąsiedztwo Gdańska, który w e w ła s
nym interesie m ógł szkodzić i szykanować ten port, budziło obawy i było powodem, że król uznał ów drugi projekt za lepszy i zgodził się na jego bezzwłoczne w ykonanie. Dla o- chrony tego przyszłego portu, a zarazem wzm ocnienia obro
ny Pucka, projektow ał Pleitner, aby w ybudować przy nim warow ny fort w kształcie w ielkiego szańca, a w pew nej od
ległości od niego drugi, m niejszy, jako czołowe wzm ocnienie.
Od Pleitnera w yszła też niew ątpliw ie i uzyskała zgodę królewską m yśl, aby większą w arow nię ochrzcić na cześć króla m ianem W ładysławowa (po łacinie V ladislaopolis), dru
gą, na cześć jego brata, Jana Kazimierza — Kazim ierzowem (Casim iropolis). Na w ybudow anie portu i obu tych w a rowni w yliczył król Pleitnerow i z w łasnej szkatuły znaczniej
szą kwotę. Roboty postanowiono rozpocząć na w iosnę 1635 roku, a tymczasem przez zimę m iały być robione w szęlkię do niej przygotowania,
Gdy zwolennik króla, mieszczanin gdański, Jerzy H ew el, zakupił w marcu 1635 roku z polecenia króla w najw iększej tajem nicy od różnych gdańskich i obcych kupców potrzebną liczbę okrętów handlowych, które trzeba było dopiero prze
robić na wojenne, zadecydował król, z uwagi na to, że w Gdańsku było to niem ożliw ym , aby w szystkie roboty około tych okrętów zostały wykonane w nowym porcie pod P uc
kiem, to jest przy zaprojektowanej przez Pleitnera warowni, nazwanej W ładysławowem . W ymagało to w iele pracy, zabie
gów i pośpiechu. Nie tracąc czasu powołał król W ładysław do życia „Komisję Okrętów K rólewskich,, czyli Admiralicję,
Iioan umie być
R osja — ten k raj sk rajn ej nędzy, straszliw ego te rro ru i bezprzykładnego sam ow ładztw a — um ie z żelazną konsekw encją przeprow adzać plan y zbroje
niowe, obronne i strategiczne, nie zw racając n a j
m niejszej uw agi na ofiary, jak ie to za sobą pociąga, czy to w ludziach, czy w pieniądzach. Czy inw estycje te są celow e i konieczne — to kw estia zap atry w an ia
— dość wspom nieć budow ę gigantycznego k an ału białom orskiego, k tó ry pochłonął tysiące istnień ludz
kich i m iliony rubli, a k tó ry w zim ie zam arza i staje się nie do użytku, o czym zupełnie zapom nieli pro jektodaw cy i tw órcy.
Je d n y m z tak ich gigantycznych, realizow anych obecnie przez Sow iety projektów , jest stw orzenie na obszarach podbiegunow ych potężnego północnego im p e riu m o w ielkim zasięgu ekonom icznym i politycz
nym .
O pracy tej poinform ow ał św iat ko respondent a- m erykańskiego „Tim es‘a“ p. H. P. Sm olka w 300 stronicow ej książce p. t. „40000 A gainst th e A rctic“.
K siążka ta zaw iera dane planow ej akcji podboju w zdłuż brzegów całej A zji północnej i jej sow ieckie
go odcinka na zachodzie, t. j. aż do Pacyfiku.
Na pierw szym planie w idzim y rozbudow anie sie
ci stałej kom unikacji m orskiej i pow ietrznej m iędzy m iastam i, portam i, ujściam i w ielkich rzek od M ur
m ańska do W ładyw ostoku, dalej idą podstaw ow e za
rządzenia eksploatacji ekonom icznej tych terenów , m iasta fabryczne i faktorie, pow ołane do życia w ew n ą trz k ręg u polarnego i t. p. P racę tę, uw ieńczoną już dzisiaj niem ałym pow odzeniem , prow adzi 40 tysięcy ajen tó w sowieckiej ekspansji.
Specjalnie ciekaw ym rozdziałem jest „Soviet s tra tegy in th e A rctic“ (Sow iecka strateg ia podbieguno
w a), w k tó ry m au to r staw ia czytelnika przed now ym geopolitycznym czynnikiem , k tó ry stw orzyła Rosja, a k tó ry rad y k a ln ie zm ienia jej spraw ność i sam ow y
starczalność w ojskow ą w p orów naniu z p am iętn ą d a
tą klęski pod Cuszym ą w 1905 roku.
O becna w ojna japońsko-chińska otw orzyła po
now nie k o n flik t na Pacyfiku. Na razie jest on zloka
lizowany, ale w każdej chw ili grozi kom plikacjam i na w odach i lądach starego k on ty nentu.
Otóż zagarnięcie i zorganizow anie przez Sow iety północnej ko m unikacji w odnej i pow ietrznej, po raz pierw szy w h isto rii zabezpiecza ją od przew agi flot nieprzyjacielskich. Tylko bow iem św ietnie przygoto
w any i zorganizow any te re n pozw ala poruszać się na obszarach lodow atych, a te re n ten je st całkow icie w
na której czele postaw ił rzutkiego i energicznego Gerarda Denhoffa, starostę kościerzyńskiego. Dnia 28 marca 1635 roku w yszły z kancelarii królew skiej energiczne uniw ersały do Ja
na Działyńskiego, starosty puckiego oraz do w szystkich in nych starostów i obyw ateli około Pucka, zawiadam iające ich, że pod Puckiem staną okręty, które potrzebować będą drze
wa, żywności, podwód i ludzi, czym zająć się m iał starosta pucki, który m iał dostarczyć drzewa z lasów i puszcz puc
kich i innych pobliższych, oraz ludzi.
(C iąg dalszy n a s tą p i).
i U i i i t i i i i « i i i i i i ( i i i i i M i i i i i i i i i i i i a a i i i i i i l ■*■■■■■■■■■■■■■
przewidującym
rękach Rosji, odgraniczony w d o datku tysiącam i kilo
m etrów pustyni.
J e st to droga w ew n ętrzn a im periu m rosyjskiego, a ja k pisze p. Sm olka „Rosja potężnym uderzeniem otw orzyła sobie zam arzn ięte okno na obszary św iata, a dostęp do niego m a w e w łasnych ręk a c h “.
Szeroki ogół św iata dopiero bardzo niedaw no, m ówiąc ściśle od głośnego lotu rosyjskiego przez bie
gun północny, zrozum iał i zdał sobie spraw ę z do
niosłości tej pracy i jej konsekw encyj, k tó re tw orzą gro źną całość.
N a to, by linia k o m u n ikacyjn a północno-w schod
nia stała się lin ią o znaczeniu prak ty czn ym , trzeb a było ją zaopatrzyć w cztery bazy dla statkó w łam a czy lodów oraz w e flo ty llę uodpornionych aero p la
nów i ponad sto statków . Ażeby znow u sta tk i wodne i p ow ietrzne m ogły kursow ać reg u larnie, należało stw orzyć stacje dla ich n a p ra w y i zao patry w an ia w żywność, narzędzia, siłę m otorow ą i t. p. Otóż zbudo
w ano przy ujściach rzek Obi, Je n isieju i L enie odpo
w iednie doki i w a rszta ty (Nowyj P o rt, Igarka, Ti- chyj) i stw orzono cały łańcuch rezerw u aró w n a fto wych, sku tk iem czego „całe zaplecze północno-azja- tyckie n a b ie ra c h a ra k te ru linii frontow ej w polityce arktycznej uśw iadom ionej R osji“ — ja k pisze p. Sm ol
ka.
W szystkie te prace prow adzone były pod d y re k ty w ą profesora O ttona Szm idta i przy pom ocy t. zw.
„G ław sew m o rput“ (G łów ny u rząd północnej m or
skiej drogi), którego zadaniem* jest postaw ić na sto
pie fro n tu bojowego w szystko, co leży ponad 62 p a
ralelą, a więc około 10 m ilionów km kw.
P ra ca ta pochłania olbrzym ie sum y; w ostatnim tylko ro ku w ydano około m iliard a dolarów , kosztem którego 40 tysięczna arm ia m ężczyzn i kobiet w szyst
kich fachów , dokonuje podboju k ręg u polarnego. P r a cy tej rów nać się może tylko W ielk ob ry ty jsk a K am pan ia Indii W schodnich.
Ale dzień dzisiejszy i ju tro jest groźniejsze od przeżytego w czoraj, to też a u to r zapy tu je, ja k ą by łab y rola tej podbiegunow ej strefy, gdyby n..p. N iem cy zablokow ały L eningrad, a Jap o n ia zajęła W łady- wostok?
W takiej sy tu acji czarnom orska flota nie wiele by pom ogła, a pozostałaby Rosji łatw a do p rzerw an ia i to jed y n a lin ia tra n ssy b ery jsk a, jako łącznik z od
ległym i o 5000 m il frontam i, poza ty m Rosja byłaby zam k n ięta ta k n a lądzie ja k i m orzu od wschodu, za
chodu i południa.
STRAŻ N A D W ISŁA
5
I w łaśn ie w ty m ośw ietleniu rola północnego ok
n a syberyjskiego, otw artego od M urm ańska po cieś
ninę B eringa, n a b ie ra specjalnego znaczenia. Dzięki niem u: 1) sow ieckie o k ręty w ojenne będą m ogły przechodzić w ew n ętrzn ą drogą z wód europejskich na obszary D alekiego W schodu; 2) tęd y się będzie od
b y w ała w ym iana i tra n s p o rt niezbędnych produktów ; 3) a w razie zbliżenia politycznego z K an ad ą i S ta n am i Z jednoczonym i północną drogą przyjdzie do R osji w szelka pomoc.
W sw ej podróży p. Sm olka zw iedził M urm ańsk, k tó ry jako leżący n a prądzie golfstrem u m a zapew n ion ą całoroczną żeglugę w k ieru n k u A tlan ty k u , z pom inięciem przesm yków skandynaw skich i zasadzki k a n a łu w Kieł. Poza ty m w ciągu krótkiego lata i- dzie stąd droga północna do P acy fik u o połow ę k ró t
sza i bezpieczniejsza niż klasyczny szlak przez m orze Czerwone. Dzięki k anałow i B iałom orskiem u ob u stro n n a k o m u nikacja m iędzy L en in g radem a M urm ań
p o rtó w zbożowych, w ęglow ych, a w reszcie i b aw eł
nian y ch aż z A zji środkow ej. P o rt Tichy n a L enie przeprow adza w ym ianę tra n sp o rtó w od B ajk ału do cieśniny B eringa i tęd y rów nież będą szły tra n sp o rty złota, którego sy b ery jsk a p ro d u k cja w yrzuca coraz w iększe ilości. D udinka — N ow ińsk dostarcza z oko
licznych gór w szelkiego m etalu , a przede w szystkim niklu, N ordw ik zao p atru je w sól ry b ia rn ie sy b e ry j
skie, a co w ażniejsze — m otory Diesl‘a w naftę.
Ze w zględu na specyficzne w a ru n k i najw ięcej u- w agi poświęcono zorganizow aniu kom un ik acji po
w ietrzn ej, k tó ra ożyw ia i zapew nia ciągłość całej ak cji, specjalnie w yspecjalizow ani piloci prow adzą set
ki specjalnie budow anych sam olotów , zaopatrzonych w pły w ak i i łyżw y.
Lot „A. N. T. 25“ w lecie 1936 r. pod pilotem Szka- łowem , k tó ry pro w adził rów nież raid M oskwa — K a lifornia, w yk azał p rak ty c zn ą m ożliwość kom u n ikacji przez Ocean Lodow aty. W locie M oskwa — N ikoła-
W m iejscowości Tromsó odnaleziono szczątki niem ieckiej ek s
pedycji polarnej z r. 1913. Na zdjęciu statek kpt. Schródera, znanego badacza okolic podbiegunowych, który odnalazł
szczątki ekspedycji.
skiem je st zapew niona, poza ty m M urm ańsk m a p ra wo eksploatacji koncesji w ęglow ej n a Spitsbergenie, n iem al gotow e stocznie m orskie o znacznej pojem no- sci, co w sum ie stw arza z M urm ańska czołowy p u n k t całego tego system u polarnego.
N ie poprzestano jed n a k n a rozbudow ie M urm ań
ska. I ta k Ig ark a w dolnym biegu Je n isieju jest po
tężnym organizm em dźwigów, składów in stalacji e- lektrycznych, którego zadaniem je st tra n s p o rt m ię
dzy północą a południem w szelkiego m a t e r i a łu __od syberyjskiego bud u lca do m aszyn Rosji Środkow ej.
Leżąca w delcie Je n isieju w yspa D icksona jest c e n tra lą tele g ra fu bez d ru tu n a cały obszar podbiegu
nowy. Now yj P o rt n a Obi je st znow u ogniskiem tra n s
jew sk nad A m urem aero plan p rzeb y ł olbrzym ią p rze
strzeń w 56 godzin. Szkałow tw ierdzi n a tej p od sta
wie, że m ożliw ym jest ta k i lot bez p rzerw y aż do To
kio.
W szystkie te raidy, dokonane w ciągu ostatnich p a ru lat, w ykazały m ożliwość d ostarczania n a te re n sy bery jski aeroplanów am ery kań sk ich drogą północ
ną, a to przy całej spraw ności techn iki sowieckiej m o
że być m om entem ocalenia w konflikcie z D alekim W schodem.
Tak więc stra te g ia sow iecka ty m razem w ykorzy
stała swój zabór północny i zdobyła w zględną sam o
dzielność obrony.
K a żd y k to }eói &yty, k to pam iętać powinien o ciężkie} d o li
b e z r o b o t n y c h
.
5 „STRAŻ NAD WISŁĄ"
Przeszłość E stonii jest tragiczna.
700-letnia niew ola b y ła ciężka i bezlitosna, lecz nie zdołała zabić w narodzie poczucia przynależności narodow ej i zdusić stałego dążenia do zrzucenia znienaw idzonego jarzm a.
Estonia u tra c iła wolność w roku 1210, podbita przez Niem ców i D uńczyków , a niepodległy b y t odzy
skała dopiero w 1918 roku.
N ajsrożej odczuła Estonia rządy niem ieckie, sp ra w ow ane z całą bezw zględnością przez feud alny ch k a w alerów . Chłopi nie tylko zostali pozbaw ieni w szel
kiej własności, ale n a w e t w olności osobistej — z n a j
dow ali się w kom pletnej niew oli, a han d el ludźm i b y ł rzeczą codzienną. N iesłychany ucisk, w yzucie z w szelkiej w łasności i praw , sponiew ieranie godności ludzkiej — oto znam iona tego okresu, k tó ry pozosta
w ił w duszy n a ro d u estońskiego n ie z a ta rty do dnia dzisiejszego uraz, w postaci organicznej niechęci do żyw iołu niem ieckiego.
Zniesienie system u feudalnego i pańszczyzny nie napraw iło d aw nych krzyw d. Estończycy zostali n ad al n arodem nie posiadającym w w łasnej ojczyźnie zie
mi.
Jeszcze w 1914 r. dw ie trzecie obszaru k raju , czy
li około dw óch i pół m iliona ha, stanow iło w ielką w łasność rolną, należącą do obyw ateli obcej narod o
wości, nato m iast tylko jed n a trzecia, a więc 1.760.000 ha, b y ła w łasnością chłopów, to też zm uszeni oni byli do dzierżaw ienia ziem i od w ielkich w łaścicieli. D zier
żawców ty ch było 23 tysiące.
To też nic dziwnego, że dni w alki o w yzw olenie narodow e stały się jednocześnie okresem przew ro tu socjalnego o ch ara k te rz e chłopskiej rew olucji, w alką 0 wolność i ziemię.
Stw orzony niem al n a polu b itw y rząd niepodleg
łej Estonii p rzy stą p ił n a ty ch m iast do p rzeprow adze
nia refo rm y rolnej, jako spraw y n ajpilniejszej.
Jeszcze przed zakończeniem w alk o niepodległość rząd skonfiskow ał w szystkie m ają tk i barońskie, szla
checkie i kościelne, u stan o w ił w łasną ad m in istrację 1 p rzy rzek ł n ad an ie ziem i w szystkim ty m obyw ate
lom, którzy odznaczą się w w alce o niepodległość, w ierząc, że w ten sposób n ajsilniej i najb ard ziej zde
cydow anie zw iąże chłopów z w łasnym państw em . O bietnicy swej rząd dotrzym ał.
W yw łaszczenie zostało przeprow adzone z całą bezw zględnością i objęło w szystkich w ielkich właści-
o N I A
cieli ziem skich, zabierając im nie tylko n ieruchom o
ści, ale i zboże, in w en tarz żyw y i m artw y. W szystko to rozdzielono m iędzy chłopów, w p ierw szym rzędzie pom iędzy uczestników w alk o niepodległość, roze
brano n aw et bu d y n k i i m a te ria ł dano kolonistom . E stońska refo rm a ro lna w yw łaszczyła ogółem 2.346.000 ha, z czego 1.142.000 ha lasów i ziem nieu- praw nych, k tó re stały się rezerw ą należącą do p a ń stw a w celu późniejszej parcelacji, a z 1.200.000 ha ziem i u p raw n ej i łą k utw orzono około 55 tysięcy no
w ych gospodarstw .
Ziem ię podzielono n a działki, k tó re w edług po
stanow ień u staw y nie m ogły przekroczyć obszaru, ja ki jed n a rodzina u p raw i przy pom ocy p a ry koni i od
dano je kolonistom n a okres 6-letniej próby, po u p ły w ie któ rej, jeżeli posiadacz w ykazał się n ależy tą go
sp odarką — m iał otrzym ać ją w dożywocie z p raw em p rzekazania jej spadkobiercom , co nie stanow iło jad - n a k własności.
I w ty m w łaśnie tk w ił błąd reform y.
Koloniści nie będąc pew nym i własności, gospo
darow ali źle, stając się p rzy ty m elem entem ferm en tu i rozgoryczenia. To też po p a ru latach w ydano no
w ą ustaw ę, k tó ra w prow adziła zasadę w łasności zie
mi, udzielanej chłopom n a 60-letnie spłaty.
W E stonii p a n u je tra d y c ja niepodzielności go
spodarstw , k tó re przechodzi na n ajstarszego syna, po
za ty m państw o, wychodząc z założenia, że gospodar
stw a poniżej 10 ha nie m ogą być sam ow ystarczalne, przestrzega ustalonej w ielkości kolonii, a p rag nąc za
pobiec procesow i sukcesyjnego podziału, osusza b ag
na, k tó re zajm u ją około m iliona ha pow ierzchni k raju , i już zdołało osuszyć około 35 tys. ha, k tó re stanow ią rezerw ę państw ow ą, przeznaczoną do parcelacji. P o niew aż jed n a k przy ro st n a tu ra ln y w Estonii jest dość m ały, więc b y w a ją w yp ad ki ro zrastan ia się gospo
d a rstw chłopskich ponad dozwolone u sta w ą m ax i
m um , n ato m iast w tej części k raju , gdzie k u ltu ra i zamożność są m niejsze — p rzy ro st ludności jest w ięk szy, w rezu ltacie czego ziem ię dzieli się tu już nie na h ek tary , ale na setne części h ek tara.
Specjalnie groźnie sp raw a ta p rzed staw ia się w t. zw. k ra ju pejpuskim , leżącym na pograniczu so
w ieckim , zam ieszkałym przez grupę m niejszości ro syjskiej w zw artej m asie, gdzie k u ltu ra jest bardzo niska, a za to p rzy ro st n a tu ra ln y bez porów nania większy. Zachodzi więc tu teorety czna możliwość znacznego rozrostu niew ielkiej dziś g rupy rosyjskiej kosztem n aro d u estońskiego.
P lan o w ą i zakrojoną na w ielką skalę akcję osu
szania bagien prow adzi M inisterstw o R olnictw a, k tó re osuszony i zm eliorow any obszar dzieli następnie n a kolonie po 20 do 25 ha, oddając ją koloniście cał
kow icie urządzoną, zabudow aną, a n aw et częściowo upraw ioną. O ile obrany do osuszenia te re n stanow i w łasność chłopów, państw o w y k u p u je od nich ziemię, osusza i rozbija n a kolonie.
P rzy rozdaw aniu ziem i państw o p ostępuje b a r
dzo ostrożnie i w ym aga od k a n d y d a ta przygotow ania fachowego, posiadania w łasnego konia, dw óch krów i 500 koron gotówki. K olonię osadnik otrzy m u je na
(Dokończenie na str. 13-ej).
„STRAŻ NAD WISŁĄ"
7
Z całego świata
Flagi i godła faszystow skiej Italii i narodowo-socjalistycz
nych Niem iec, zdobiące Rzym w czasie pobytu kanclerza H it
lera w e Włoszech.
SZKOLNICTWO POLSKIE W BRAZYLII
Rząd stanow y ogłosił rozporządzenie w ykonaw cze do d e k r e tu z dn. 8 k w ie tn ia w sp raw ie n ac jo n a liz acji p ry w atn eg o szkolnictw a obcego. N a zasadzie tego surow ego rozporządze
nia, w iększość nauczycieli p ry w a tn y c h szkół polskich nie b ę dzie m ogła dalej nauczać, o ile w ładze szkolne nie poczynią ustępstw . W razie n ie w y k o n a n ia now ych przepisów , szkoły b ęd ą zam knięte.
W praw dzie rzą d rozporządza d o stateczną liczbą sił w y kw alifik o w an y ch , k tó re m ogą zastąpić nauczycieli p r y w a t
nych, lecz k o lonista polski n ie je st w m ożności opłacać n a u czycieli rządow ych, k tó ry c h p en sje są dla niego w ygórow ane.
N auczyciele p ry w a tn i p o b ie ra ją od 100 do 200 m ilrejsó w m ie sięcznie, podczas gdy rządow ym trze b a płacić n ajm n ie j 360 m ilrejsów .
TRZEŹWY GŁOS LITEWSKI
T ygodnik „N au jo ji R om uw a” , pośw ięcający ostatnio d u żo m iejsca sp raw ie p o rozum ienia polsko-litew skiego, zazn a
cza, że w Polsce obecnie je st n astró j d la L itw y bardzo p rz y chylny i uw aża, że L itw a p o w in n a te n n astró j w ykorzystać.
A u to r a rty k u łu p. Szlezas pisze: „O becny en tu zjazm społe
czeństw a i rzą d u polskiego oraz okazyw anie nam p rzy c h y ln o ści n ależało b y w ykorzystać, gdyż całkow ite ignorow anie obec
nego n a s tro ju P olaków , bądź też chłodny sceptycyzm b yłyby nieu sp raw ied liw io n e. P om yślm y n a d ty m ” .
NOWE NADBRZEŻE W KŁAJPEDZIE
„ W ak a ra i” donosi o prow adzonych w przyśpieszonym tem p ie p rac ach n a d bu d o w ą now ego n ad b rzeża n a długości 535 m 'w porcie k łajp ed zk im . O gólne koszty budow y n a d
8
STRAŻ N A D W ISŁĄb rzeża w ynoszą 3 m iliony litów . B udow ę rozpoczęto w lecie zeszłego roku.
KONWENCJA W SPRAWIE CIEŚNIN CZARNOMORSKICH Rząd w łoski p rz y stą p ił do k o n w en c ji w sp raw ie cieśnin czarnom orskich, podpisanej w M ontreux, d n ia 20 lipca 1936 roku, k tó ra za stą p iła konw encję, p o d p isan ą w L ozannie d n ia 24 lipca 1923 roku. W łochy, p rzy stę p u ją c do k o n w en cji w M ontreux, poczyniły zastrzeżenia, w y n ik ając e z fa k tu u s tą p ie n ia W łoch z L igi N arodów .
INICJATYWA PRZESZŁA W RĘCE CHIŃSKIE W edług k o m u n ik a tu sztab u chińskiego, C hińczycy p rz e ję li w sw e ręce in ic ja ty w ę p ra w ie n a w szystkich odcinkach fro n tu północnego. J e d n a k w rejo n ie Idżow Japończycy p o sunęli się naprzód. N ato m iast n a c e n tra ln y m odcinku fro n tu , dokoła W ielkiego K a n a łu i m. C h an d żu an w szystkie a ta k i ja p o ń sk ie zostały odp arte. W rejo n ie m. T a je rd ż u a n tr w a ją w alk i pom yślne dla C hińczyków .
I Z JUGOSŁAWIĄ MOŻNA WSPÓŁPRACOWAĆ D ziennik „V rem e” ogłosił w y w iad z m in istrem sp raw za
g ranicznych W ęgier, K an y a, n a te m a t m ożliw ości w spółpracy pom iędzy W ęgram i a R um unią, C zechosłow acją i Jugosław ią.
D ziennik podaje, że m in. K an y a p o d k reślił m ożliw ości ścisłej w sp ó łp racy pom iędzy Ju g o sław ią i W ęgram i, ze w zglę
d u n a obopólną sy m p a tię ty ch dw óch narodów , p rzy czym dodał, że dzięki polityce p orozum ienia prem . S tojadinovica, w o sta tn ic h czasach d a je się zauw ażyć w sto su n k ach obu k ra jó w ogólne polepszenie. P olepszenie to z n a jd u je w y ra z w p ra sie w ęgierskiej i jugosłow iańskiej.
M in. K an y a sądzi, że sy tu a cja w ęgierskiej m niejszości w Ju g o sław ii znajdzie w k ró tce sw e rozw iązanie, w sk u te k czego m iędzy obu k ra ja m i za p a n u je p raw d ziw a p rzyjaźń.
PO UMOWIE ANGLO-IRLANDZKIEJ
O głoszony te k st um ów an g ielsk o -irla n d zk ic h p rz y ję ty został z ró w n y m en tu zjazm em przez opinię angielską, ja k i irla n d zk ą. J a k w y n ik a z ty ch trze ch um ów , m im o, że strona angielska poczyniła w iększe u stęp stw a, aniżeli irla n d zk a, ca
ły u k ła d je st klasycznym p rzy k ła d em zdolności A nglików do za w ieran ia rozsądnych kom prom isów , w ym aganych przez is t
nie jąc e w aru n k i.
U goda an g ielsk o -irla n d zk a , k tó re j w yrazem je st z a w a r
ty układ, je s t całk o w ita i pozw ala n a w e t przypuszczać, że w m ia rę rozw oju p rzy ja zn y c h stosunków m iędzy obu p a ń s tw a m i p o w stan ie konieczność urzeczy w istn ien ia narodow ego id e
ału Irlandczyków : zjednoczenia obu Irla n d ii w jed n o p a ń stw o. N arazie je d n a k rzą d angielski m u siał okupić zgodę o- pornego U lste ru znaczną su b w en c ją pien iężn ą ze sk a rb u p a ń stw a.
U m ow a a n g ielsk o -irla n d zk a niezw ykle w zm acnia a u to ry te t prem . C h am b erlain a, k tórego „ s u p e rre a ln a ” p o lity k a w y d a je ja k n ajlep sze w yniki.
RZĄD BRYTYJSKI OGRANICZA NAPŁYW DO ANGLII Rząd angielski p oinform ow ał rzą d n iem iecki d rogą d y p lom atyczną o zaprow adzeniu obow iązkow ych w iz w jaz d o w ych do W B ry ta n ii dla oby w ateli niem ieckich.
D otychczas pom iędzy N iem cam i i W. B ry ta n ią istn iała um ow a, n a m ocy k tó re j ob y w atele obu p ań stw przyjeżdżać m ogli bez wiz, leg ity m u jąc się je d y n ie w łasnym paszportem .
P rz y b y w a ją cy w te n sposób do W. B ry ta n ii N iem cy m o
gli przebyw ać w o b rębie W. B ry ta n ii 6 m iesięcy bez m eldo-
BEZPŁATNY
DODATEK DO „STRAŻY NAD WISŁA"
dla komendantów, instruktorów i referentów wychowania obywatelskiego w organizacjach przysposobienia wojskowego
Dlieu/ypeŁnione przykazanie konstytucji 3 maja
O statni krzyk, o statn i d ram atyczny gest rozdzie
ranego w e w n ętrzn ą a n arch ią P a ń stw a Polskiego — K o n sty tu cja 3 M aja 1791 roku, poza olbrzym im w p ły w em m oralnym , jak i w y w a rła na w spółczesne i p rzy szłe pokolenia, nie została w cielona w życie w skutek u p ad k u Polski. Nic nie pom ogła dobra w ola jej tw ó r
ców, p rag n ien ie n aw rócenia ze zgubnej dla Polski drogi w ew nętrznego skłócenia i p ry w a ty — m ąd re r e form y przyszły za późno, przyszły wówczas, gdy n a ród traw io n y d łu g o trw a łą chorobą w ew nętrzn ą, nie p o tra fił już staw ić czoła ag resji zaborców.
K o n sty tu cja M ajow a, ten o statni a k t m aje sta tu państw ow ego Polski, św iadczy o tym , że Polska ist
nieje, że m ąd ry m i refo rm am i społecznym i pragn ie się przebudow ać, przetw orzyć i um ocnić, że żyje i do życia jest zdolna, że jedy n ie przem oc kładzie tam ę w olnem u życiu narodu.
K o n sty tu cja M ajow a pozostaw iła po sobie trw a ły ślad, stała się sym bolem , w ym azanej z k a rty Europy, Polski. W sym bolu ty m żyła nasza daw na w spania
łość, b o h aterskie czyny naszych przodków , w ielow ie
kow a tra d y c ja w ielkiego narodu. Sym bol ten b y ł dla P olaków w niew oli „słodkim w spom nieniem “, a dla najeźdźców w idm em i groźbą spędzającą sen z po
w iek. U pływ ający czas zacierał powoli treść a k tu kon stytucyjnego, ginęły jego szczegóły, lecz to co po
zostało, nie zginęło, nie obum arło. Z aklęta w nim idea Rzeczypospolitej trw a ła nie zniszczalnie, przekazy w an a przez pokolenia pokoleniom , aż n a b ra ła ru m ie ń ców życia, z nieśm iałych m arzeń i niepew nych ocze
k iw ań przeobraziła się w rzeczywistość.
Pozostaw iony w K o n sty tu cji M ajow ej testa m e n t ginącej Polski doczekał się realizacji. Pow stało nowe, silne P ań stw o Polskie w sp arte na b ag netach Legio
nów Józefa Piłsudskiego, ziściło się m arzenie naszych przodków .
Z daw ałoby się więc, że po odzyskaniu przez P ol
skę niepodległości, znaczenie K o n sty tu cji M ajow ej pocznie tracić swe dotychczasow e znaczenie, ja k ty le już innych p am iątek historycznych, ja k ty le rocznic narodow ych, rzeczy oprom ienionych c h lu b n ą trad y cją, lecz p o k ry ty ch już pyłem czasu. Z daw ało by się, że po w yw alczeniu przez Polskę w olnego b y tu państw ow ego, po u sta le n iu granic, nad całością k tó ry ch czuw a potężna, nowocześnie u zbrojona i w yszko
lona arm ia polska, w szystkie już p rzyk azan ia owej pierw szej k o n sty tu c ji z M aja 1791 roku zostały w ypeł
nione, w szystkie płynące z niej n au k i w yczerpane.
Tak jed n a k nie jest. A b strah u jąc od jej treści, jej całokształtu, do k o n sty tu cji 3 M aja przy w iązana jest atm osfera idei, k tó ra zaw isła w próżni, m yśl, k tó ra nie doczekała się realizacji, p rzylg nęła do niej atm osfera czegoś niedokonanego, czynu, k tó ry w sk u tek w ew nętrznego skłócenia nie doczekał się re a li
zacji.
M yślą p rzew odnią K o n sty tu cji trzeciom ajow ej było zespolenie całego n aro d u w e w spólnym w y siłk u dźw ignięcia p ań stw a z an arch ii dotychczasow ego b y tu. K ról z narodem , n aró d z królem , w szystkie sta n y zjednoczone i połączone ze sobą ścisłym i w ięzam i, o- to co m iało stać się potężną dźw ignią, w y zw alającą Polskę z odm ętu niezgody, p ry w a ty i n iesp raw ied li
wości społecznej; m iało jej zapew nić now ą potęgę, trw alszą ponad w szystkie, bo zbudow aną w sercach całego narodu.
Nie zrealizow anie tej w ielkiej idei zjednoczenia w K o n sty tu cji 3 M aja stało się przyczyną k atastro fy .
W d niu Św ięta Narodowego, w rocznicę u ch w ale
nia K o n sty tu cji 3 M aja, p am iętać pow inniśm y zaw sze, że naczelne jej przekazanie zjednoczenia n aro d u po upływ ie ty lu la t nie straciło i dziś nic ze swej a k tualności.
To przykazanie, n a którego realizację nasi p rzod
kow ie nie m ieli już czasu wobec u tra ty niepodległości b y tu państw ow ego, m y dzisiaj m usim y w y p e łn ia _
Józef Piłsudski mówi:
Niech pierś wasza wzbierze dumą, żeście już nie nie- wolniki obcych, lecz swobodni obywatele wolnej Ojczyz
ny, wezwani do obrony jej życia przed wszelkimi zakusa
mi jakichkolwiek wrogów.
(37 lipca 1919)2 1