• Nie Znaleziono Wyników

Leon Karłowicz - Bożenna Jasińska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Leon Karłowicz - Bożenna Jasińska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BOŻENNA JASIŃSKA

ur. 1948; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, Pszczela Wola, PRL

Słowa kluczowe Projekt Pszczelarstwo na Lubelszczyźnie. Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska, Pszczela Wola, Leon Karłowicz, kontakty pszczelarzy lubelskich

Leon Karłowicz

Kiedy było dwudziestolecie powstania szkoły, w Pszczelej były wielkie obchody. Na rozpoczęcie tych uroczystości miał być wykład pana profesora Antoniego Demianowicza, ojca przyjaciela. I pan Demianowicz powiedział tak: ,,Nie rozpoczniecie, jeżeli natychmiast tutaj nie będzie Jasińskiego”. I mowy nie ma, tam przekonywano go na różne sposoby. Powiedział: ,,Nie ma takiej możliwości”. I wtedy wysłali pana Mieczysława Wojtackiego i pana Leona Karłowicza do nas. Ja byłam w domu z mamą, a ojciec, ojciec właściwie żył w pasiece. Miał swój stolik, ławeczkę.

Tam czytał, tam jadł. Żył. Zaglądał co pewien czas, przychodził tam, coś tam dłubał przy tych ulach, coś tam rozmawiał ze swoimi pszczółkami. Ojciec leżał, drzemał w tej pasiece, jak oni przyjechali. I oni zaczęli rozmawiać z mamą na temat, że przyjechali zaprosić mego ojca na te uroczystości i tak dalej, i tak dalej. Mama mówi:

,,Nie, panowie, to, to jest w ogóle niemożliwe”. To trwało tak ze dwadzieścia minut. W końcu mama mówi tak: „Bożenka, chodź tutaj, panowie przyjechali z Pszczelej. Chcą ojca zaprosić na uroczystości”. Ja mówię: „Nie, to w ogóle nie ma mowy”. Ja byłam już nastolatką, wcześniej ojca sondowałam i wiedziałam, jak on tam w tej pasiece przeżywa, jaki to jest dla ojca bolesny temat. I ja po prostu poszłam. Mówię: „Nie, poczekajcie panowie”. I poszłam do ojca i po prostu powiedziałam, że ma gości.

Ojciec: „Nie, nie, nie”. Ja mówię: „Tata, jeżeli nie chcesz tego zrobić dla siebie, to zrób to dla mnie. Po prostu proszę cię, zrób to dla mnie”. I wtedy ojciec mówi: „No to proś ich”. Oni przyszli, przywitali się, przedstawili się, Mieczysław Wojtacki, Leon Karłowicz. Ojciec mówi: „Chwileczkę, tylko się przebiorę”. Ja nie pamiętam, wiem, że czymś tam żeśmy poczęstowały. Ogolił się, przebrał się, wsiadł i pojechał. I tu właśnie zaczęła się znajomość, myślę, że przyjaźń między ojcem a Leonem Karłowiczem. To był człowiek, którego ojciec szanował, cenił. Ja myślę, że to była przyjaźń. Mieczysław Wojtacki był tak jakby w tle tego wszystkiego. Natomiast z panem Karłowiczem ojciec spotykał się trzy, cztery razy do roku – przyjeżdżał do nas.

(2)

Myślę, że tyle samo w mieście się spotykali. Na pewno u pszczelarza Franciszka Osiaka. Tak to się zaczęło.

Ja, jak powiedziałam, byłam nauczycielką, zajmowałam się turystyką, krajoznawstwem, historią. Prowadząc kółko przy Szkole Podstawowej numer 40 w Lublinie i mając pieczę z ramienia harcerstwa – byłam komendantką rejonu Dziesiąta i Bronowice. Opiekowałam się też VI liceum, na Mickiewicza ta szkoła się znajduje. I była taka akcja zorganizowana przez PTTK: „Kampania polska naszych dni”. Były tam nasze dzielnice i w siedemdziesiątym ósmym roku był temat – ludzie związani z Lubelszczyzną, wielcy ludzie, no, w każdym razie ludzie, którzy znaczyli coś. I te dwie szkoły podjęły temat ojca – „Stanisław Jasiński – nestor pszczelarstwa polskiego” – taki był tytuł. I te dwie szkoły zaczęły opracowywać ten temat. Kiedyś w prawie każdej szkole było kółko. Były eliminacje miejskie, wojewódzkie i ja właśnie wygrałam konkurs wojewódzki. Przeszłam te wszystkie eliminacje i konkurs wojewódzki odbywał się w Pszczelej Woli. Pan Karłowicz opiekował się, to trwało trzy dni. I tam właśnie się odświeżyła nasza znajomość. I wtedy właśnie miałam, wcześniej i później jeszcze tak troszeczkę, kontakty z panem Leonem Karłowiczem.

Tatuś odszedł dwudziestego siódmego lipca tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego czwartego roku. Na pogrzebie była masa przyjaciół ojca. Był pan Tadeusz Wawryn, pan dyrektor Tadeusz Wawryn z całym gronem. Ja nie pamiętam, czy busikiem, wiem, że był jakiś transport spory, wszyscy przyjechali. No i wiadomo, jak to przy uroczystościach pogrzebowych. I w zasadzie później była cisza. Cisza. I w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym ósmym roku, cztery lata praktycznie po śmierci ojca, pan Karłowicz do mnie przyjechał i mówi tak: „Pani Bożeniu, nadszedł czas, że powinniśmy zająć się niektórymi faktami, sprawami historycznymi. Ja chciałbym napisać artykuł do Pszczelarza o pani ojcu i chciałbym stworzyć książkę o bartnictwie, o pszczelarstwie na Lubelszczyźnie”. I stąd się właśnie zaczęły nasze kontakty.

Data i miejsce nagrania 2016-05-31, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Weronika Witosław

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I jak się jesienią zadba, porządnie się leki da, a wiosną, w lecie pszczoły sobie doskonale same radzą z tymi roztoczami, więc to jest kwestia tylko, żeby jesienią zadziałać

Wtedy już się robiło w ten sposób, że przez wylotek najpierw się trochę je podkurzyło, żeby ten dym tam się rozszedł po całym gnieździe, i wtedy już można

Najważniejsza sprawa, jeżeli pasieka nie jest wędrowna, jeżeli stoi cały czas w tym samym miejscu, to żeby jakaś baza pożytkowa dla pszczół była w pobliżu.. Ja, jako że nie

Czyli jest coś takiego, jakiś składnik od siebie dodają, ten jeden gatunek mszyc, że miód, który pszczoły złożą do komórek, do plastra, jest nie do usunięcia.. On bardzo

I w momencie, kiedy trutnie już są, przepoczwarzają się z larwy w poczwarkę, zabiera się taki plaster z ula, bo tam jest właściwie pewność, że w komórkach jest

Pamiętam natomiast, jak czytam ojca tę właśnie „Redutę”, to w ogóle było mi bardzo przykro, bardzo przeżywałam, kiedy zniszczyli to wszystko.. Jak zlikwidowali to wszystko,

Żeby ojcu zrobić przyjemność, już tak mając świadomość niektórych rzeczy, niektórych spraw, siadałam w jego gabinecie, robiłam kawę – bardzo lubił – i po

I dopiero kiedy zaczęłam pracę, kiedy troszeczkę już polatałam po tych górach, pomału, pomału zaczęło do mnie docierać, czego ojciec chce, co on mi tu tłumaczył.. Ja z