• Nie Znaleziono Wyników

O niektórych metodach śledczych na tle kazuistyki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O niektórych metodach śledczych na tle kazuistyki"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Metoda, czyli systematycznie stosowany sposób, po pierwsze, zapobiega nie³adowi i, po drugie, warun-kuje wiarygodnoœæ wyniku danego badania1. Wyjaœnia to powód, dla którego prawnik interesuje siê tym za-gadnieniem. W przypadku œledztwa jednak¿e szkopu³ w tym, ¿e w prowadzeniu go nie mo¿na siê ograniczaæ do jednego sposobu. Inna rzecz, ¿e nawet trudno so-bie wyobraziæ, ¿eby ktokolwiek potrafi³ przedstawiæ za-mkniêty, uniwersalny opis metodyki wspó³czesnego œledztwa. Dlatego pojawiaj¹ siê skromniejsze projekcje wybranych sposobów postêpowania2, wokó³ których mo¿e siê ogniskowaæ dyskusja koryguj¹ca ich s³abe b¹dŸ przestarza³e strony. Tak powinno byæ, poniewa¿ ka¿da nowa sprawa to œwie¿e doœwiadczenie, sprawia-j¹ce, ¿e prokurator (policjant) porusza siê w labiryncie nieskoñczonej iloœci zmiennych, wymuszaj¹cych na nim kolejne retusze postêpowania.

Odnoœne tendencje adaptacyjne mog¹ byæ hamo-wane zjawiskiem nieprzystosowania nawyków oraz umiejêtnoœci prawnika do szybko nastêpuj¹cych po sobie zdarzeñ kryminalnych. Tego rodzaju dysfunkcje wystêpuj¹ w przypadku przestêpstw zw³aszcza niety-powych, kiedy niewiele mo¿na wskóraæ pos³uguj¹c siê metodami szablonowymi. Wówczas ostro rysuje siê prawda, ¿e œledztwo polega na ustawicznym wyœcigu wersji jako fundamentu planowania, wykrywania i do-wodzenia3. Narzekaj¹cym na nawa³ pracy nale¿y uzmys³awiaæ, ¿e „robota jest tym krótsz¹, im d³u¿sze jest poœwiêcone jej przygotowanie”4.

Przy czym z autopsji wiadomo, ¿e najefektywniej-szymi s¹ projekty tworzone pospo³u samorzutnie i z na-mys³em, sercem i mózgiem. Rzeczowo i klarownie pre-cyzuj¹c znane z ró¿nych Ÿróde³ czêœci sk³adowe planu postêpowania przygotowawczego5, osi¹ga siê te¿ pe-wien skutek psychologiczny. Jasnoœæ opisu stanu fak-tycznego zdarzenia i wyszczególnienie czynnoœci ma-j¹cych na celu usuniêcie luk w wiedzy o tym, co siê sta-³o, sprawia, ¿e ogrom pól niewiedzy w œledztwie nie musi przera¿aæ. Znakami zapytania porz¹dkuj¹c jego ciemne przestrzenie, ³atwiej dostrzec szansê sukce-sywnego przechodzenia od ni¿szego do wy¿szego stopnia miarodajnego poznania.

Powy¿sze spostrze¿enia ogólne zostan¹ urealnione przyk³adami orzeczeñ s¹dowych oraz œledztw, maj¹-cych wyrazist¹ wymowê w³asn¹, zawieraj¹c¹ zal¹¿ki odpowiedzi na rozpatrywany temat.

Do przeœledzenia zachêcaj¹ przede wszystkim dwa orzeczenia S¹du Apelacyjnego w Katowicach, zda-niem którego:

a) „Podejrzany nie mo¿e ponosiæ negatywnych kon-sekwencji niew³aœciwego zorganizowania i pro-wadzenia postêpowania przygotowawczego, któ-rego nadmierne rozbudowanie podmiotowe i przedmiotowe ostatecznie mo¿e prowadziæ do niemo¿noœci jego ukoñczenia w rozs¹dnym ter-minie”6,

b) „Zupe³nym nieporozumieniem jest powo³ywanie siê na potrzebê dokonania prawnokarnej oceny zachowania szeregu osób, w tym te¿ podejrzane-go, skoro ta, przy nale¿ytych i starannych czyn-noœciach nadzoru wykonywanego przez prokura-tora, z czym wi¹¿e siê m.in. znajomoœæ materia³u dowodowego, winna byæ przeprowadzona oraz weryfikowana na bie¿¹co i nie mo¿e stanowiæ podstawy ubiegania siê o przed³u¿enie tymcza-sowego aresztowania w trybie, o jakim mowa w przepisie art. 263 § 4 k.p.k.”7.

Obszerne motywy uzasadnienia pierwszego posta-nowienia przekonuj¹ o bezwzglêdnej s³usznoœci zacy-towanej tezy. Wprost druzgoc¹ one prokuratorski wnio-sek o przed³u¿enie œrodka zapobiegawczego, trwaj¹-cego ju¿ ponad rok! S¹d ma racjê, gdy wytyka wnio-skodawcy, ¿e przez okres oko³o czterech miesiêcy nie wykona³ ¿adnej z szeœciu zaplanowanych konfrontacji pomiêdzy podejrzanymi, a spoœród znacznej liczby ko-niecznych do przes³uchania œwiadków, przes³ucha³ je-dynie œwiadka Marcina D.

Stwierdzony w tym œledztwie ca³kowity zastój wart jest rozpatrzenia z zastosowaniem dwóch optyk: kar-noprocesowej i kryminalistycznej, notabene wzajemnie siê zazêbiaj¹cych. W odniesieniu do pierwszej wystar-czy nadmieniæ, ¿e zarzucana przez S¹d Apelacyjny przewlek³oœæ postêpowania ra¿¹co narusza dyspozy-cje art. 2 § 1 pkt 4 k.p.k. oraz art. 6 ust. Europejskiej Konwencji Praw Cz³owieka. Niezale¿nie od swej prze-sz³oœci kryminalnej, Jacek S., wobec którego mia³o byæ przed³u¿one tymczasowe aresztowanie, zachowuje prawo – w myœl ww. przepisów – do rzetelnego proce-su karnego.

Istotn¹ cech¹ takiego procesu jest równie¿ szyb-koœæ, wyra¿aj¹ca siê w optymalnej koncentracji czyn-Józef Gurgul

O niektórych metodach śledczych

na tle kazuistyki

(2)

noœci wykrywczych i dowodowych. Krytykowane œledz-two sprzeniewierza³o siê tej zasadzie procedowania.

W stwierdzeniu niew³aœciwego zorganizowania i prowadzenia sprawy domyœlnie przygania siê proku-ratorowi zaniechanie planowania œledztwa. Profesjo-nalnie opracowany plan powinien bazowaæ na wer-sjach nawi¹zuj¹cych do tzw. siedmiu z³otych pytañ i byæ podatny na modyfikacje, do których bodŸcem s¹ zmienne potrzeby wykrywczo-dowodowe.

Nale¿ycie przemyœlane i w jednym planistycznym dokumencie dookreœlone standardy kompleksu i po-szczególnych czynnoœci sk³adowych, na przyk³ad oglê-dzin8, nie dopuszczaj¹ do tracenia z oczu problemów. Niewydobywanie ich na œwiat³o prowadzi do zastêpo-wania ethosu œledczego sztuk¹ przetrzastêpo-wania w zawo-dzie. Demoralizacja krzewi siê w chaosie powodowa-nym niemo¿noœci¹ ustalenia winnych partactwa czy utraty dowodów, zabezpieczanych zbyt póŸno b¹dŸ nieudolnie. St¹d p³ynie waga imiennego przypisywania konkretnych czynnoœci z obowi¹zkiem wykonania ich w nieprzekraczalnych terminach.

Mutatis mutandis dochodzi siê do wniosku o mo¿li-woœci ukoñczenia w rozs¹dnych terminach spraw po-dobnie skomplikowanych do ocenianej przez S¹d Apelacyjny ogromem podejrzanych i inkryminowanych im czynów, pracoch³onnoœci¹ pewnych czynnoœci, wieloœci¹, po³o¿onych z dala od siedziby organu pro-cesowego, miejsc czynów. Bardzo, bardzo du¿o zale-¿y od organizacji pracy, w której nie do pomyœlenia jest czteromiesiêczny in concreto okres nicnierobienia, po którym bez skrupu³ów wnosi siê o „zamro¿enie” po-dejrzanego w areszcie tymczasowym na kilka dal-szych miesiêcy. Na domiar z³ego bez gwarancji, ¿e sztukê przetrwania zast¹pi w tym œledztwie rzeczywi-sta wola dokopywania siê do prawdy, poparta pomy-s³ami realnych metod poradzenia sobie z naros³ymi problemami.

W tym, co wy¿ej autor twierdzi, nie ma nic z teorety-zowania oderwanego od rzeczywistoœci. U podstaw te-go rozumowania le¿¹ doœwiadczenia m.in. ze œledztwa prowadzonego wspólnie z drugim prokuratorem i ekip¹ funkcjonariuszy MO. Osiemdziesiêciu dwóm podejrza-nym przedstawiono zarzuty dokonywania masowych kradzie¿y i oszustw w ci¹gu kilkunastu lat na terenie wykraczaj¹cym poza jedno województwo.

Motywem przewodnim obmyœlania metod postêpo-wania, roboczych hipotez i planowania sta³a siê dewi-za, ¿e lepiej wcale nie uzyskaæ odpowiedzi na jakieœ pytanie, ni¿ gdyby ona nie do koñca zosta³a sprawdzo-na, a tym bardziej by³a nieprawdziwa. Stosownie do te-go za³o¿enia opracowano wielowariantowy plan postê-powania, potem systematycznie aktualizowany. Czêsto pod wp³ywem wyjaœnieñ podejrzanych, których obrony nigdy nie lekcewa¿ono.

Do niezbêdnego minimum ograniczaj¹c opis organi-zacji tego œledztwa autor wska¿e jedynie jej fundamen-talne punkty. W szczególnoœci postanowiono:

1) wyodrêbniæ grupê oœmiu-dziewiêciu sprawców „wiod¹cych” dzia³aj¹cych w przeró¿nych uk³a-dach osobowych i obj¹æ ich jednym, wieñcz¹cym œledztwo aktem oskar¿enia,

2) relatywnie drobne czyny pozosta³ych 73–74 po-dejrzanych bezzw³ocznie wy³¹czaæ do oddziel-nych postêpowañ i oskar¿aæ ich pojedynczo lub – w zale¿noœci od wskazañ procesowych – po dwóch do trzech, aby s¹dowe badanie tych zarzutów mog³o przebiegaæ sprawnie,

3) wskazaæ dok³adnie: jakie, w jakich terminach i kto wykona okreœlone czynnoœci, jak równie¿ te, któ-re nastêpnie oka¿¹ siê potrzebne,

4) do³o¿yæ starañ, aby ¿aden obszar podlegaj¹cy badaniu nie pozosta³ niczyim,

5) przyj¹æ zasadê, ¿e poszczególnych podejrzanych bêdzie przes³uchiwa³ i sprawdza³ ich obronê ten sam prokurator (milicjant), aby w kszta³towaniu taktyki optymalnie mog³a byæ spo¿ytkowana wie-dza m.in. o osobowoœci badanego,

6) utrzymywaæ miêdzy prowadz¹cymi czêste, spon-taniczne kontakty robocze dla zapewnienia sprawnoœci i ekonomiki œledztwa poprzez np. uni-kanie powtarzania zadañ zrealizowanych ju¿ przez innego prokuratora czy funkcjonariusza, 7) wyznaczyæ œcis³e terminy wykonania czynnoœci

koñcz¹cych dane œledztwo cz¹stkowe i skierowa-nia do s¹du aktu oskar¿eskierowa-nia przeciwko drobnemu sprawcy (drobnym sprawcom).

Sygnalizowane sposoby i zasady procedowania w sprawie macierzystej i sprawach wy³¹czonych, nace-chowane otwartoœci¹ na pogl¹dy i twierdzenia inne ni¿ za³o¿one przez organy procesowe, umo¿liwi³y docho-wanie zaplanowanych terminów merytorycznych roz-strzygniêæ w postaci aktów oskar¿enia. Ponadto we wszystkich kilkudziesiêciu rozprawach o przestêpstwa, w istocie drobne, wyroki zapada³y szybko, to jest w czasie wzglêdnie nieodleg³ym od chwili tych¿e czy-nów. Orzeczenia te uprawomocni³y siê jeszcze przed sporz¹dzeniem aktu oskar¿enia przeciwko gru-pie g³ównych sprawców. Nawiasem mówi¹c, gros ska-zanych nie wnosi³o odwo³añ od wyroków bardzo wywa-¿onych, jak równie¿ opartych na mocnych podstawach faktycznych. Dziêki temu postêpowanie s¹dowe prze-ciwko najbardziej obci¹¿onym stawa³o siê przejrzyst-sze i mimo naprawdê wielkiego materia³u dowodowe-go, mog³o przebiegaæ sprawnie.

Drugie z wy¿ej powo³anych postanowieñ S¹du Ape-lacyjnego jest równie¿ w pe³ni uprawnione. Daje tak¿e mocne impulsy do przedyskutowania analogicznego,

(3)

jak w pierwszej tezie, problemu, którego meritum pole-ga znowu na doborze adekwatnych pod wzglêdem kry-minalistycznym metod i œrodków nadzoru czy prowa-dzenia œledztwa. Niechybnie sensowna jest krytyka wniosku o przed³u¿enie bardzo d³ugo ju¿ trwaj¹cego tymczasowego aresztowania, bo prokurator jeszcze „nie dokona³ prawnokarnej oceny zachowania szeregu osób, w tym te¿ podejrzanego”. Ten argument móg³by siê obyæ bez analizy, gdyby nie to, ¿e stanowi doskona-³¹ okazjê do wzbogacenia wizji metod œledczych, w tym szkicu w³aœnie dyskutowanych.

Wstêpnie trzeba odnotowaæ zagadkowoœæ kategorii wymienionego w tezie SA „szeregu osób”, których po-zycja prawnokarna nie jest jasna. Zachodzi pytanie czy maj¹ one status faktycznie podejrzanych w rozumieniu przepisów art. 74 § 3, 219, 257 § 4, 245, 244, 308 k.p.k? A jeœli tak, to czym wyt³umaczyæ, dlaczego ten stan utrzymuje siê niew¹tpliwie nazbyt d³ugo, bez prze-rwania go np. przedstawieniem zarzutów? Niejedno-znacznoœæ po³o¿enia procesowego danej osoby krêpu-je ruchy w zakresie doboru metod i œrodków badania krêpu-jej wypowiedzi, który (tj. ów dobór) nie mo¿e prowadziæ do uchybiania standardom postêpowania praworz¹d-nego i prawego. Sposoby podejœcia do œwiadka i po-dejrzanego musz¹ wspó³graæ z ich, opisanymi w k.p.k., uprawnieniami i obowi¹zkami. To oczywistoœæ.

Warto zastanowiæ siê nad pogl¹dem S¹du Apelacyj-nego, ¿e nale¿ycie i starannie wykonywany przez pro-kuratora nadzór nad œledztwem wi¹¿e siê ze znajomo-œci¹ materia³u dowodowego. Ten¿e monitoring powi-nien spe³niaæ kryteria zarz¹dzania jakoœci¹ postêpo-wania w ka¿dym jego wymiarze. W tym zarz¹dzaniu chodzi m.in. o prowadzenie systemu wczesnego ostrzegania przed schodzeniem œledztwa na drogi do-nik¹d oraz podsuwanie pomys³ów wychodzenia z jego zapaœci, na przyk³ad, przez wykorzystanie konkretne-go dorobku nauk pomostowych. ¯eby móc wystêpo-waæ z tego rodzaju inicjatywami, trzeba akta czytaæ, znaæ i rozumieæ.

Z doœwiadczenia wiadomo, ¿e trudna do przecenie-nia jest tak¿e metoda nadzoru, polegaj¹ca na wykony-waniu czynnoœci kontrolnych w postaci osobistego przes³uchania œwiadka, wczeœniej ju¿ zeznaj¹cego, al-bo odbycia wizji lokalnej w miejscu przestêpstwa, opi-sanym w protokole oglêdzin. Takie, i do nich podobne, zabiegi pozwalaj¹ z jednej strony zorientowaæ siê w po-ziomie pracy nadzorowanego, a z drugiej, zdobywaæ nowe dowody b¹dŸ uœciœlaæ istniej¹ce.

Efekty kontroli akt sprawy czy poszczególnych czyn-noœci procesowych i kryminalistycznych maj¹ znacze-nie rówznacze-nie¿ dydaktyczne, gdy zostaj¹ wykorzystane do partnerskich rozmów z nadzorowanym. Ich kontek-sty powinny sprzyjaæ przygl¹daniu siê imponderabiliom œledztwa. Takim chocia¿by, jak wczuwanie siê w jego

rytmy czy fenomen czasu dla realizacji danych czynno-œci, po up³ywie którego ich potencja³ poznawczy zani-ka. Zdarzaj¹ce siê pomyœlne sploty okolicznoœci s¹ ulotne, wobec czego prowadz¹cy (nadzoruj¹cy) œledz-two musi mieæ zakodowany gen ci¹g³ej gotowoœci do gromadzenia okruchów prawdy.

Trudny do opisania w krótkim eseju problem, poru-szony w tezie S¹du Apelacyjnego, autor spróbuje uprzystêpniæ nieco lepiej za pomoca przyk³adów zna-nej mu praktyki.

Przyk³ad pierwszy. W sporym mieœcie W. w pe³nej gruzu i innych zanieczyszczeñ studzience kanalizacyj-nej wykryto doszczêtnie roz³o¿one zw³oki Czes³awa S. Podczas sekcji stwierdzono rozleg³e w³amanie koœci czaszki, jako jedyny œlad pochodzenia pourazowego. Wobec wysokiego zaawansowania zmian poœmiert-nych obducent nie mia³ podstaw do zaopiniowania, ¿e obra¿enie g³owy nast¹pi³o za¿yciowo. W materiale ze zw³ok przes³anym do Instytutu Ekspertyz S¹dowych ustalono jednak¿e takie stê¿enie arszeniku, które mo-g³oby uzasadniaæ przyjêcie hipotezy zbrodniczego otrucia S.

Niestety, w czasie oglêdzin studzienki nie zabezpie-czono do badañ toksykologicznych stosownych prób wspomnianych zanieczyszczeñ, w których mog³a wy-stêpowaæ trucizna stopniowo przenikaj¹ca do zw³ok S. Wykluczenie lub potwierdzenie obecnoœci arszeniku w ich otoczeniu mia³oby istotne znaczenie dla opraco-wania koncepcji œledztwa opartego na wersjach, ¿e Czes³aw S. zgin¹³ od ciosu zadanego narzêdziem tê-pokrawêdzistym, w wyniku którego nast¹pi³o z³amanie koœci czaszki, po³¹czone ze st³uczeniem mózgu, b¹dŸ Czes³aw S. zosta³ otruty arszenikiem, po czym dla ukrycia zbrodni (podobnie jak w przypadku pierwszej wersji) wrzucono go do wspomnianej studzienki kanali-zacyjnej, gdzie spadaj¹c, dozna³ przypadkowego uszkodzenia koœci czaszki.

Takiego zaniechania, jak wy¿ej opisane, nie da siê naprawiæ. Zabezpieczanie œladów nale¿y bowiem do grupy takich czynnoœci, które maj¹ niepowtarzaln¹ „swoj¹ godzinê”, o czym ponownie zaraz siê przekona-my.

Przyk³ad drugi. Prokuratura Okrêgowa w S. prowa-dzi³a œledztwo przeciwko Teresie M. o zbrodnicze otru-cie Stanis³awa M., pope³nione w ten sposób, ¿e przez okres ponad jednego roku w pokarmach podawa³a mu tlenek o³owiu9. S¹d uniewinni³ j¹ od tego¿ zarzutu, traf-nie dopatruj¹c siê kruchoœci podstaw oskar¿enia. Spo-strze¿enia z analizy tej nies³ychanie interesuj¹cej spra-wy uprawniaj¹ do spra-wysuniêcia tezy, ¿e prawda by³a w zasiêgu rêki, a nie poznano jej z powodu niewykorzy-stania trwaj¹cego krótko zrz¹dzenia losu, o którym s³ów kilka. W ma³ym œrodowisku miejskim nasilaj¹ce siê dzia³ania œledcze podnosz¹ napiêcie psychiczne,

(4)

szczególnie w krêgu osób z ró¿nych przyczyn znajdu-j¹cych siê w ma³o komfortowej sytuacji. Do nich nale¿y Mieczys³aw M., na podstawie szeregu poszlak podej-rzewany o zwi¹zki z tym zabójstwem poprzez dostar-czanie sprawczyni tlenku o³owiu kradzionego w miej-scu zatrudnienia.

Osaczany Mieczys³aw M. nagle wieczorem o godzinie 20 z minutami wszed³ do miejscowej Ko-mendy Policji i niesamowicie roztrzêsiony oœwiadczy³ w obecnoœci dwóch policjantów, ¿e poproszony przez zaprzyjaŸnion¹ z nim Teresê M. przekazywa³ jej kra-dzion¹ truciznê. Przybysz prosi³ policjantów o natych-miastowe przes³uchanie, widocznie nie wytrzymuj¹c presji psychicznej. Funkcjonariusze jednak uznali, ¿e pora wracaæ po pracy do domów, wobec czego ograni-czyli siê do polecenia Mieczys³awowi M., aby nastêp-nego dnia znowu zg³osi³ siê do komendy, gdzie zosta-nie przes³uchany.

Rano wisia³ w pêtli wisielczej. Z wczesnych znamion œmierci, to jest ze stê¿enia zw³ok i plam opadowych, nale¿a³o wnosiæ, ¿e ten¿e desperat powiesi³ siê nied³u-go po niefortunnej wizycie w gmachu Policji. Resztê komentarza do tego kazusu dopisze ³atwo ka¿dy profe-sjonalista, dla którego sztuka stawiania pytañ znaczy rzeczywiœcie wiele.

Przyk³ad trzeci. Prokurator, znany z zami³owania do szczegó³ów i obeznany z problematyk¹ budowy do-wodu poszlakowego, zarzuci³ Zbigniewowi K., ¿e doko-na³ zabójstwa Marii A. zwi¹zanej z nim stosunkami tak-¿e intymnej natury. Zw³ok A. nigdy nie odnaleziono. Co gorsza, mimo nadludzkich wysi³ków, nie uda³o siê na-trafiæ na ¿aden œlad, pochodz¹cy ze zw³ok denatki. ¯a-den œlad biologiczny nie wskazywa³ na to, ¿e Maria A. faktycznie nie ¿yje. A jednak s¹d w prawomocnym wy-roku przyj¹³ tezê aktu oskar¿enia, ¿e Zbigniew K. zabi³ j¹ w swoim mieszkaniu w K. Poni¿sze sygna³y uzmy-s³owi¹, ¿e sta³o siê to mo¿liwe dziêki obmyœleniu i kon-sekwentnemu stosowaniu w tym œledztwie metod, œci-œle dostrojonych do atypowej, z³o¿onej sytuacji z piêt-nem pokrêtnej obrony Zbigniewa K.

Na temat dociekanych losów Marii A. niewyobra¿al-nie fantazjowa³ i gmatwa³ sprawê. K³amstwa, zawsze utkane licznymi niuansami, powodowa³y ci¹g³e rozra-stanie obszarów wielowariantowych badañ. Przyk³ado-wo, jednego dnia wyjaœnia³, ¿e Maria A. ¿yje, lecz z ko-chankiem wyjecha³a w nieznane. Nastêpnego dnia po-trafi³ usilnie wmawiaæ, ¿e XY zabi³ j¹, a zw³oki zosta³y wrzucone do Wis³oki czy Dunajca. Ale dosz³o tak¿e do tego, ¿e chyba pod naporem dysonansu poznaw-czego „pêka³” i samooskar¿a³ siê o dokonanie zabój-stwa Marii A. Brak zw³ok t³umaczy³ tym, ¿e je rozkawa³-kowa³, czêœciowo spali³, a resztki wyrzuci³ do miejskie-go kontenera na œmieci. Kiedy indziej zaœ utrzymywa³, ¿e zw³oki wywióz³ do wsi W. w Bieszczadach, gdzie je

zakopa³ lub (innego dnia) porzuci³ je w nurcie wy¿ej wymienionych rzek.

Zrozumia³e, ¿e ka¿dy tego rodzaju wybieg podejrza-nego znajdowa³ zaraz odpowiednie odbicie w anek-sach do planu œledztwa, aby ¿adna nowo rysuj¹ca siê hipoteza robocza nie przesz³a niezauwa¿ona, a co wiê-cej, niezbadana.

Szczególn¹ wagê przyk³adano te¿ do planowania przes³uchañ Zbigniewa K., aby ka¿de przyczynia³o siê do rozsup³ania mno¿onych przez niego zagadek. W ra-chubê wchodzi³ ogrom detali, które nale¿a³o porz¹dko-waæ i dobieraæ do nich zestaw w³aœciwych pytañ, wy-wo³uj¹cych u K. istny pop³och, w zwi¹zku z czym coraz bardziej pogr¹¿a³ siê w k³amstwach.

Problematyka metod postêpowania wystêpuje ze szczególn¹ ostroœci¹, jak widzimy, w sprawach bez do-wodów bezpoœrednich, gdzie nawet ma³e potkniêcie mo¿e przeszkodziæ w zamkniêciu ³añcucha poszlak.

Wszystkie wyjaœnienia K. perfekcyjnie dokumento-wano protoko³ami i œrodkami audiowizualnymi, po czym sprawdzano: zeznaniami œwiadków, dokumenta-mi (np. dotycz¹cydokumenta-mi daty opró¿niania kontenera przez MPO), oglêdzinami miejsc przewijaj¹cych siê w wyja-œnieniach, eksperymentami oraz opiniami znawców nauk s¹dowych. T¹ drog¹ metodycznie oddzielano fa³sz od prawdy. Zbigniew K. by³ przes³uchiwany a¿ 143 razy.

Godzi siê nadmieniæ, ¿e w uzasadnieniu wyroku skazuj¹cego K. za zabójstwo Marii A. s¹d I instancji z uznaniem odniós³ siê do metod prokuratorskiego po-stêpowania. Suma 143 przes³uchañ by³a – zdaniem s¹du – s³uszn¹ i zarazem nieuniknion¹ reakcj¹ na (cy-tujê) „orgiê k³amstw” oskar¿onego.

Ostatnie z analizowanych œledztw unaoczni³o rów-nie¿, ¿e prawid³owo pod wzglêdem metodycznym bu-dowany dowód poszlakowy nie tylko dostarcza pewno-œci, o jak¹ chodzi w procesie karnym, na równi z dowo-dem bezpoœrednim, lecz co wiêcej, istniej¹ takie sytu-acje, w których wy³¹cznie dowód poszlakowy jest mo¿-liwy, gdy jedynie poszlakami mo¿na wyœwietliæ factum probandum10.

Opisywane doœwiadczenia pouczaj¹ ponadto, ¿e do prawdy najpewniej przybli¿a siê ten, kto spe³nia wy-móg autentycznej twórczoœci i wysokiej temperatury w³asnych przedsiêwziêæ, motywowanych pragnieniem przekszta³cania niewiedzy w wiedzê. W zespo³owo prowadzonych œledztwach wreszcie powodzenie zale-¿y od brania przez ka¿dego prokuratora i ka¿dego po-licjanta odpowiedzialnoœci za ca³oœæ sprawy, za wzloty i pora¿ki.

W koñcu jednak nale¿y jasno dopowiedzieæ, ¿e po-szczególni praktycy, maj¹cy przecie¿ indywidualne do-œwiadczenia w postrzeganiu dyskutowanej materii, mo-g¹ siê ró¿niæ.

(5)

PRZYPISY

1 J.S. Olbrycht: Medycyna s¹dowa jako odrêbna dyscy-plina, „Nauka Polska” 1959, nr 1; T. Tomaszewski: Wstêp do psychologii, PWN, Warszawa 1963, s. 26, 27 i passim; K. Jaegermann: Uwagi o granicach metody naukowej, [w:] Wybrane zagadnienia teorii i metodologii kryminalistyki [red.] J. Widacki, Uniwersytet Œl¹ski, Ka-towice 1985, s. 15–22; P. Sztompka: Socjologia. Anali-za spo³eczeñstwa, Wydawnictwo Znak, Kraków 2002, s. 25, 24; E. Habzda-Siwek: Diagnoza stanu psychicz-nego sprawcy a rozstrzygniêcia w procesie karnym, Kantor Wydawniczy Zakamycze, Kraków 2002, s. 61–63; J. £ukasiewicz: M¹droœæ zarz¹dzania, „Ze-szyty Naukowe Uniwersytetu Rzeszowskiego” 2003, nr 7; M. Heller: Filozofia przyrody. Zarys historyczny, Wydawnictwo Znak, Kraków 2004, s. 24 i passim; Posta-nowienie S¹du Najwy¿szego z dnia 7 lipca 2006 r., sygn. akt III K 456/05, „Prokuratura i Prawo” – dodatek Orzecznictwo 2007, nr 2, poz. 5;

2 Zob. np. J. Gurgul: Wybrane zagadnienia metodyki po-stêpowania przygotowawczego, „Prokuratura i Pra-wo” 1997, nr 3;

3 Obszernie analizuje to J. Wojtasik: Wersje kryminali-styczne podstaw¹ planowania postêpowania karnego, „Studia Kryminologiczne, Kryminalistyczne i Penitencjar-ne” 1984, nr 15;

4 T. Kotarbiñski: Traktat o dobrej robocie, Wydawnictwo Ossolineum, Wroc³aw 1975, s. 508;

5 Por. Z. Czeczot, T. Tomaszewski: Kryminalistyka ogól-na, Wydawnictwo Comer, Toruñ 1996, s. 74–77; Krymi-nalistyka, J. Widacki [red.], Wydawnictwo C.H. Beck, Warszawa 2008, s. 65–69;

6 Postanowienie S¹du Apelacyjnego w Katowicach z dnia 26 paŸdziernika 2006, sygn. akt II AKp 332/06, „Prokuratura i Prawo” – dodatek Orzecznictwo 2007, nr 9, poz. 29;

7 Postanowienie S¹du Apelacyjnego w Katowicach z dnia 18 lipca 2007 r., sygn. akt II AKz 456/07, „Prokuratura i Prawo” – dodatek Orzecznictwo 2008, nr 1, poz. 42; 8 J. Gurgul: Studium przypadku zbrodniczego otrucia,

„Policja. Kwartalnik Kadry Kierowniczej Policji” 2005, nr 1–2;

9 Ibidem;

10 Z. Papierkowski: Glosa do wyroku S¹du Najwy¿szego z dnia 13 maja 1964 r. sygn. akt II K 58/64 (dot. zabój-stwa), Orzecznictwo S¹dów Polskich i Komisji Arbitra¿o-wej 1965, nr 4, poz. 75; zob. tak¿e J. Nelken: Dowód poszlakowy w procesie karnym. Wydawnictwo Prawni-cze, Warszawa 1970, s. 110, 111 i passim.; Prawo do-wodowe. Zarys wyk³adu, R. Kmiecik [red.], Kantor Wy-dawniczy Zakamycze, Kraków 2005, s. 26, 28, 148.

Nowe nabytki

Biblioteki Naukowej CLK KGP

John Horswell

The Practice of Crime Scene Investigation

Thomas Kubic, Nicholas Petraco

Forensic Science Laboratory Manual and Workbook

William G. Eckert

Introduction to Forensic Sciences Second Edition

Keith Inman, Norah Rudin

Principles and Practice of Criminalistics The Profession Forensic Science John C. Brenner Forensic Science An Illustrated Dictionary Henry C. Lee, Howard A. Harris Physical Evidence in Forensic Science Second Edition

Cytaty

Powiązane dokumenty

ta jest równoważna stwierdzeniu, że zjawisko współliniowosci algebraicznej w zbiorze X występuje wtedy i tylko wtedy, gdy.. V A —

graficzna prezentacja podstawowych przypadków iteracji Musisz potrafiã wykonaã schematy blokowe takie jak:1. obliczaj¹cy œredni¹

Pierwiastek sześcienny (stopnia trzeciego), z dowolnej liczby a, to taka liczba, która podniesiona do potęgi trzeciej jest równa a

Henryka Konica, odbył się w sali Resursy obywatel- skiej wiec związku adwokatury pol- skiej, na którym rozpatrywano trzy sprawy: propozycyę przystąpienia związku do

- elementy wektora E o są sumami źródłowych napięć gałęziowych występujących w oczkach, przy czym te źródłowe napięcia bierzemy ze znakiem „plus”, jeśli

– podporovať boj proti negramotnosti, pomáhať pri začleňovaní sa Rómov do spoločnosti - robiť preventívne opatrenia, podporovať Rómov v nezamestnanosti pri

Należy też zauważyć, że skuteczność kapitału relacji jako metody znajdowania pracy okazuje się dużo niższa niż jej popularność we wskazaniach osób bezrobotnych pytanych

[r]