• Nie Znaleziono Wyników

Ilranija w Berlinie. M 13. Tom

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ilranija w Berlinie. M 13. Tom"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

M 13. Warszawa, d. 30 Marca 1890 r. Tom I X .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

P RENUM ERATA „W S Z E C H S W IA T A ."

W W a rs za w ie :

ro c zn ie rs. 8 k w a rta ln ie „ 2 Z przesyłką

pocztow ą:

ro c zn ie

p ó łro c z n ie

P re n u m ero w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz ec h św ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i z ag ra n ic ą .

K om itet Redakcyjny W s zec h ś w iata

stanow ią panowie:

A leksandrow icz J ., Bujw id O., D eike K „ D ickstein S., F lau m M ., Jurkiew icz K., K w ietniew ski W ł., ICram-

sztyk 8., N atanson J ., F rauss St. i SM sarski A .

„ W s z e c h ś w ia t" p rz y jm u je o g ło sz e n ia, k tó r y c h tre ś ó m a ja k ik o lw ie k z w ią z e k z n a u k ą , n a n a stę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rsz z w y k łeg o d r u k u w szpalcie alb o je g o m ie jsc e p o b ie ra się za p ie rw szy ra z k o p . 7 '/a

za sześć n a s tę p n y c h ra z y kop. 6, za dalsze k o p . 5.

ild r e s Ked-etłscyi: IKIralsowslsiIe-^rzecinaieście, 3STr ©©.

Ilranija w Berlinie.

Zbliżające się ku schyłkow i stulecie nasze zapisze się w dziejach św iata jak o epoka nietylko znakom itego rozw oju nauk p rz y ­ rodniczych, ale i w ielkiej dbałości o rospo- vv8zechnienie wiedzy o przyrodzie wśród szerokich w arstw ludności. Zdaje się, że w naszem stuleciu zrozum iano dopiero całą ważność popularyzow ania wiedzy, któ ­ re nietylko przyczynia się do podniesienia um ysłowego mas, do szerzenia zdrow ych pojęć o świecie, życiu, ale podnosi zarazem godność ludzką, budząc zaufanie do usiło­

wań nauki, usuw ając przesądy i fałsze, roz­

w ijając poczucie praw dy. P o w stały tedy liczne czasopisma, poświęcone popularyzo­

w aniu wiedzy przyrodniczej, poczęły wy­

chodzić książki i broszury p o pularne, z ka­

tedr publicznych poczęto w ygłaszać odczy­

ty dla szerszej publiczności, otw arto muzea i gabinety. Dziś zdrow e praw dy n auki p rzenikają łatw iej i szybciej do mas ludno­

ści, niż to było za dawniejszych czasów, lecz aby usiłow ania zaszczepienia praw dzi-

| wej oświaty wśród w szystkich w arstw lu-

; dności mogły wydać pożądane owoce, od­

działyw anie nauki m usi być ciągłe i syste­

m atyczne. D la m łodzieży zadanie to speł­

nia szkoła obow iązkow a i powszechna, ale poza szkołą pozostaje jeszcze niem ałe pole do działania. W y k ład y p opularne należy­

cie organizow ane i ustystem atyzow ane, prow adzone w sposób zajm ujący, dla szero­

kich w arstw dostępne, jed n em słowem in- stytucyje stale uorganizow ane z celem pe­

dagogicznym oświecania mas winny dopeł­

niać zadanie szkoły i utrzym yw ać publicz­

ność pod ciągłym dobroczynnym wpływem nauki.

T ak i to cel założyło sobie towarzystwo przyjaciół nauki, które p rzed niedaw nym czasem zaw iązało się w B erlinie, jak o to­

warzystwo akcyjne pod nazw ą U ran ija. W e­

d łu g brzm ienia p arag rafu 3-go ustaw y ce­

lem tow arzystw a akcyjnego „jest rospo- wszechnianie zam iłow ania do p rz y ro d y ”.

Jestto chyba pierw sze tow arzystw o h andlo­

we na świecie, które podobny paragraf do statutów swych wpisało. N a czele komi­

tetu założycieli U ranii stanął znany uczo­

ny W . F o rste r, d yrek to r obserw atoryjum

w B erlinie. K a p itał zakładowy tow arzy­

(2)

194 Nr 13.

stw a oznaczono n a 200 tysięcy m arek (w 400 ak cyjach 500 m ark ow ych) z moż­

nością, pow iększenia go w razie potrzeby.

C el swój tow arzystw o zam ierzy ło o trz y ­ m ać: 1) p rzez w ybudow anie i u trzy m y w a­

nie gm achu, przeznaczonego n a w ykłady po p u larn e i „przedstaw ien ia” naukow e; 2) przez w ydaw anie pism a pop u larn eg o ilu ­ strow anego, poświęconego naukom p rz y ro ­ dniczym , a zw łaszcza astronom ii.

T e dwa p u n k ty ustaw y zostały ju ż sp eł­

nione. B udynek, stanow iący dostrzeg aln ię astronom iczną, obejm ujący sale w ykładow e i „tea tr n a u k o w y ” został dźw ignięty i od roku p ra w ie ściąga liczną publiczność; m ie­

sięcznik p o p u larn y p. t. „Niebo i Ziemia"

(H im m el u n d E rd e ) rospoczął niedaw no d ru g i ro k swego istnienia.

P ię k n y b udynek U ra n ija , w zniesiony na ulicy In w alid ów , sk ład a się z trzech od­

działów . W pierw szym , uw ieńczonym w iel­

k ą kopułą, zn a jd u je się dostrzeg aln ia astro ­ nom iczna; w drugim o k o n stru k cy i żelaznój znajduje się w ielka sala przyrządów fizy­

cznych i do w ykonyw ania doświadczeń;

w trzecim w reszcie zajm ującym 1050 m e­

tró w k w a d rato w y ch p ow ierzchni znajd uje się teatr, w któ ry m o d b y w ają się wieczorne p rzed staw ien ia i w y k ład y z rozm aitych dziedzin wiedzy. D yrek to rem U ra n ii i z a ­ razem re d ak to rem czasopisma „H im m el und E rd e ” je s t astronom M. W . M eyer. K ie­

row nikiem oddziału astronom icznego je s t astronom K o rb e r; oddział fizyczny, u rz ą ­ dzony pod zw ierzchnim nadzorem profeso­

r a E. G oldsteina, pozostaje w zaw iadyw a­

niu fizyka Spiessa; dział m ikroskopów w tym oddziale je s t pod kierow nictw em znanego fizyjologa profesora W . P re y e ra , wreszcie na czele te a tru stoi m alarz K ra n z. Oprócz ty ch głów nych kierow ników U ran ija z a tru ­ dnia jeszcze inne osoby tak w dziale n a u ­ kowo-technicznym , ja k i w ad m in istracy j­

nym , ogółem osób 30.

Zw iedziliśm y ten zakład w krótce po jego otw arciu, k tóre m iało miejsce d n ia 1 C zer­

wca r. z. Od owego dnia do końca G ru ­ dnia r. z. zw iedziło U ra n iją 60000 osób, a ze sp raw ozdania, ja k ie ogłasza d y re k to r M eyer, wnieść można, że in sty tu c y ja ta s ta ­ je się coraz p o pularniejszą wśród mieszkań­

ców B erlina

O d d ział astronom iczuy U ra n ii zaw iera znakom ite narzędzia, a przedew szystkiem w ielki re fra k to r o 12 - calowym otw orze i 5-m etrow ćj odległości ogniskow ej. J e st on, j a k pow iada p. M eyer, p raw dziw ym cu­

dem m echaniki precyzyjnej. Ustaw ienie tego narzęd zia było połączone z tylom a szczególnem i trudnościam i, że dopiero w końcu ro k u zeszłego mogło być oddane do uży tk u publicznego. R efrak to r U ranii pod względem swój mocy ustęp uje ty l­

ko jed nem u refrak to row i strasburskiem u w Niem czech. Jeg o szkło przedm iotow e przygotow yw ano z nadzw yczajnem sta ra ­ niem, szkła oczne dają od 70 do 1300-kro- tnego powiększenia. Zczasem m ają być do­

dane do re frak to ra urządzenia fotograficzne i spektroskopow e. Zegar, poruszany zapo- mocą elektryczności, obraca narzędziem zgodnie z biegiem dziennym sklepienia. P o- dyjum pod refrak to rem , mogące unieść j e ­ dnocześnie 20 osób, podnosi się z wielką łatw ością do wysokości najodpow iedniej­

szej dla oka. Do tego celu służy urządze­

nie hyd rauliczne, jak iem u rów ne znajduje się tylko w obserw atoryjum L ick a w K a li­

fornii. P rz y pomocy tego samego u rz ąd ze­

nia w prow adza się w ob ró t i kopuła nad refrak to rem .

O prócz tego wielkiego narzędzia posiada U ra n ija jeszcze pięć m niejszych teleskopów wzorowej roboty.

W przedsionku do w ielkiej kopuły zn a j­

duje się zegar głów ny obserw atoryjum , po­

łączony z jedn ej stro ny z chronografem , notującym sekundy, z drugiej zaś z dwoma innem i zegaram i, um ieszczonem i w innych kopułach. Ze w szystkich zresztą p rzestrze­

ni obserw acyjnych przechodzą połączenia elektryczne do tego chronografu.

W teatrze odbyw ają się co wieczór od­

czyty p rzew ażnie treści astronom icznej, objaśniane zapomocą fotograficznych o b ra ­ zów zjaw isk rzucan ych na ścianę przy p o ­ mocy źró d ła św iatła o natężeniu 6 000 świec.

T akich p rzedstaw ień półgodzinnych w ro ­ k u 1889 było 503; odczytów większych, za­

pełniający ch cały wieczór i rów nież obja­

śnianych zapomocą odpow iednich obrazów

było 187. Oto treść niektórych z nich: B u ­

dowa wszechświata, Słońce, Księżyc, U k ład

planetarny, Św iat gw iazd, K om ety i g w iaz­

(3)

Nr 13. w s z e c h ś w i a t . 195

dy spadające, W ieczór zimowy, Życie w g łę­

biach oceanu, P ań stw o istot pierw otnych, B udow a i życie roślin i t. d. P relegientam i są kierow nicy oddziałów , lub osoby zapro­

szone.

P rzed staw ien ia te a tra ln e w yw ierają w ra­

żenie i u trw a la ją w iele ważnych wiadomo­

ści w um ysłach słuchaczy i widzów, głó­

wnie z powodu św ietnych obrazów, ilu stru ­ jących w ybornie przedm iot w ykładu. Dla osób wyżój w ykształconych odczyty popu­

larn e z niem niejszą korzyścią spełniają swo­

je zadanie. W reszcie dla osób, p ra g n ą­

cych poznać dokładnie użytek narzędzi astronom icznych i fizycznych, m ają być urządzone oddzielne w ykłady z różnych ga­

łęzi astronom ii i fizyki.

N a szczególną uw agę zasługuje oddział fizyczny, którego urządzenie zostało b a r­

dzo szczęśliwie pomyślanem; publiczność bowiem m a dostęp do każdego p rzyrządu i może z w ielką łatw ością sama wykonywać doświadczenia. Na długich stołach stoją przyrząd y fizyczne, ugrupow ane według działów nauki, a więc należące do optyki, akustyki, nau k i o elektryczności i t. d. Sze­

reg przyrządów do danego działu należą­

cych stanow i niejak o rodzaj k u rsu doświad­

czalnego z tego działu, k tó ry każdy z ła ­ tw ością przy pom ocy książki, a naw et bez książki przejść może, korzystając przytem , jeżeli zechce, ze wskazówek i objaśnień kierow nika oddziału, lub jeg o pomocników.

Nie możemy tu wyliczać szczegółowo w szy­

stkich przyrządów , pow iem y tylko, że b a r­

dzo interesuj ącemi są aparaty, służące do przedstaw iania pięknych zjaw isk polary- zacyi św iatła, dalój szereg spektroskopów z takiem urządzeniem , że każdy gość naci­

śnięciem n a guzik elektryczny może w pro­

w adzać do płom ienia lam pki B unsena roz­

m aite m etale (p o ta s , so d , w apień, tal i t. p.) i zaraz w spektroskopie widzieć mo­

że widmo płom ienia z charakterystycznem i linijam i. O bok może znow u obserwować widm a absorpcyjne gazów, ciał stałych i t. d.

R oskład wody zapomocą p rą d u elek try ­ cznego, działanie prądów na magnesy, w za­

jem ne działanie prądów i t. p. może sobie każdy sam spraw dzić z wielką łatw ością.

T ak ie w łasnoręczne dośw iadczenia u tw ier­

dzają w umyśle naukę książkową.

W sali fizycznój ustaw iony je st w ielki zbiór m ikroskopów (do 50), w których po­

dziwiać można delikatną budowę tkan ek zw ierzęcych i roślinnych, preparaty, ilu stru ­ ją c e życie pszczół i t. p. Środkow a część sali je s t znow u przeznaczona n a stałą w y­

staw ę narzędzi precyzyjnych dla inform o­

w ania tych, którzy podobne narzędzia n a­

być pragną.

W podziem iu U ra n ii znajd u ją się labo ra- to ry ja, m otory wodne i gazowe, ak u m u la­

to ry , dynam om aszyna i t. d., od których cały system ru r i drutów , nib y nerw y i tę­

tnice żywego organizm u, przenosi ruch, cie­

pło i dostarcza św iatła do rozm aitych czę­

ści bydynku.

Z tego krótkiego opisu przekonać się m o­

żna, że U ranija istotnie spełnić może cel swych założycieli. Poniew aż publiczność odw iedza tłum nie przedstaw ienia i w y k ła­

dy (dla robotników cena wejścia je st zn i­

żona w dnie niedzielne i wynosi 20 feni- gów od osoby) spodziewać się więc można, że naw et ja k o przedsiębierstw o „ U ra n ija ” utrzym yw ać się będzie z wpływów za wej­

ścia i da pewne odsetki od k ap itału zakła­

dowego.

B erlinow i można pozazdrościć tak pię- knój instytucyi. In n e w ielkie m iasta po­

w inny pójść za przykładem B erlina. I W a r­

szaw a ze swoją półm ilijonow ą ludnością m ogłaby, ja k sądzim y, utrzym ać podobną U ra n iją , urządzoną chociażby na m niejszą skalę. Byłoby do życzenia, aby znaleźli się u nas ludzie, któ rzy podejm ą usiłow ania w celu wzniesienia i urząd zenia w W a r­

szawie podobnśj instytucyi użyteczności publicznej.

S. Diclcstein.

POTOPY

W C Z A S A C H D Z I S I E J S Z Y C H .

( w e ć l ł - u . g - 33. S u e s s a ')-

Zjawisko potopu czyli w ielkićj powodzi, zalewającej znaczne przestrzenie lądu, zna-

>) E d u a r d Suess. Das A ntlitz d e r E rd e . Cz. I,

L ip s k i P ra g a , 1863.

(4)

196

ne ju ż było odległej starożytności, o czem św iadczą podania przechow ane w lite ra tu ­ rze asyryjskićj i hebrajskiej, t. j . w lite ra ­ turze ludów , k tó re ongi zam ieszkiw ały n i­

zinę m ezopotam ską, lub ziem ie z nią sąsia­

dujące. K atastro fa przychodzi zazwyczaj nagle, niespodzianie, niszcząc doszętnie kraj przez się naw iedzony. P ow odzie tak ie w y­

darzają się na kuli ziem skiej znacznie czę­

ściej, aniżeli to pow szechnie w E u ro p ie utrzym ują. N auka gieologii nie p rz y p u ­ szcza możliwości potopu, czyli powodzi powszechnej, gdyż p rz y obecnym stanie uk ształtow ania sk o ru p y ziem skiej, jestto rzecz niem ożebna: p lan eta nasza m ogłaby pokryć się w arstw ą w ody znacznej g ru b o ­ ści w tym tylko w ypadku, gdyby w szystkie je j wyniosłości znikły, lub do pew nego sto­

pn ia się zrów nały. T erm in „przedpotopo­

w y ”, często w nauce używ any, oznacza po ­ przedzający nasze czasy okres rozw oju w hi- storyi ziem i i w yraża tyle, co p rzed d y lu w i- ja ln y ; odnosi się on do tej epoki gieologicz- nej, kiedy, n ap rzy k ład , znaczna część E u - ropy północnej (H olandyja, F ra n c y ja p ó ł­

nocna, Niem cy, P o lsk a i część Rossyi za­

chodnio-północnej) nie p o k ry ła się jeszcze pow łoką wód m orza dyluw ijalnego. „Po- potopow y” oznacza epokę, zaczynającą się od w ynu rzen ia się lądu E u ro p y północnej z tego m orza dyluw ijalnego aż do czasów dzisiejszych.

Nie o tym je d n a k potopie mowa. O g ra ­ niczym y się tu tylko na p rzedstaw ieniu czytelnikom W szechśw iata zjaw iska tego w ośw ietleniu faktów , poczerpniętych z cza­

sów najnow szych i w yjaśniających jeg o przyczyny oraz sk u tk i, ja k ie po sobie zo ­ stawia.

Z araz n a w stępie zaznaczyć je d n a k musi­

my, że opady atm osferyczne w pow odziach tych przy jm u ją nieznaczny zaledw ie u d ział i nigdy nie p rz ek ra cza ją zw ykłej m iary.

Same, bez w spółdziałania innych czynni­

ków , zdolne są one spraw ić zw yczajny w y­

lew w dolinach rzek, ściekających do w ięk­

szych basenów łożyskam i tychże rzek w kie­

ru n k u ich spadku.

P o to p y , czyli pow odzie w ielkie, którem i się w yłącznie n ad a l zajm iem y, pow stają przez w zburzenie m orza, w yw ołane bądź trzęsieniem ziemi, bądźto cyklonam i. Sąto

zatem powodzie m orskie. O ile wiadomo z faktów dotychczas znanych, powodzie te w y d arzają się tylko: 1) na wyspach i nisko położonych wybrzeżach m orskich i 2) w dol­

nych częściach w ielkich nizin rzecznych.

T rzęsien ie ziemi wyw ołuje w zburzenie wód m orskich na ogrom nych przestrzeniach.

D n ia 1 L isto p ad a 1755 r. silne trzęsienie w L izbonie w zburzyło ocean atlan ty ck i aż do w ysp A ntylskich. D nia 13 S ierpnia 1868 ro k u w skutek potężnego uderzenia seismi- cznego w A rica, nad w ybrzeżem peruw i- jańskiem , m orze doznało silnego zan iep o­

kojenia w zdłuż całego brzegu zachodniego A m eryki; ro shu kan e b ałw any w spinały się aż n a wyspy Sandw ich w ciągu k ilku dni, uderzając zarazem gw ałtow nie w wyspy Samoa, w ybrzeża wschodnie A u stralii, N o­

wą Z eland yją i wyspy C hatham ; fale seis- miczne dochodziły aż do k ra in antark ty cz- nych, o czem św iadczą lody przez nie s k r u ­ szone i nap otyk ane przez żeglarzy pod 51°

szerokości południow ój.

B iada w ybrzeżu, leżącemu w prom ieniu trzęsienia i zalanem u takiem i bałw anam i.

O fiarą ich padło m iasto C allao w P e ru , dn ia 28 P aźd ziern ik a 1746 r. P o dró żn ik pew ien, k tó ry w krótce po pow odzi m iejsco­

wość tę zw iedził, ta k opisuje sk u tk i k a ta ­ strofy: „Nic zgoła nie pozostało z daw nego stanu m iasta; przeciw nie w skazują wiele pagórków , uform ow anych z piasku i iłu na miejscu daw nych budow li; utw orzył się też duży w ał w zdłuż w ybrzeża morskiego. K il­

k a wież w ytrzym ało w praw dzie wszystkie w strząśnienia ziemi, lecz zaledw ie nieszczę­

śliwi m ieszkańcy ochłonęli z grozy p ie rw ­ szego przestrachu , gdy wtem m orze zaczęło się nagle podnosić; m asy wód dosięgły w krótce tój wysokości, że zalały całkow icie miasto, wzniesione znacznie n ad poziom morza; bałw any u d erzy ły na ląd z tak ą siłą, że rozbiły w iększą część okrętów , stojących w porcie; resztę zaś, unosząc ponad m ury i wieże, osadziły na lądzie w znacznej odle­

głości za m iastem... Z pięciu tysięcy miesz­

kańców ocalało zaledw ie d w u stu ”.

Zjaw isko takie pow tarzało się nieraz.

Z początku morze zw ykle opada i cofa się n a znaczną odległość od lądu; następnie n a ­ gle się wznosi, burzy i uderza na wybrzeże długim , strasznym bałwanem: w tedyto rze-

Nr 13.

W SZECUŚW IAT.

(5)

Nr 13. w s z e c h ś w i a t . 107

ki cofają, swe wody, miastu cnie znikają z powierzchni ziemi. R ozm iary klęski za­

leżą od zarysu brzegów m orza i wysokości lądu nad niem położonego.

W A m eryce południow ej ju ż od dość da­

w na powodzie m orskie ściągnęły na się b a­

czność gieologów. L yell zwróci! uw agę na podania potopow e in d y jan araukańskich stanow iące niew ątpliw ie w spom nienia da­

wno m inionych faktów . M ieszkańcy wysp F id ji opow iadają o strasznym potopie, ju k i naw ied ził ich ojczyznę; w ciągu wielu lat j po tym w ypadku trzym ano na pogotow iu okręty, aby w razie pow tórzenia się zjaw i­

ska znaleść w nich ocalenie. Na n ajb ar­

dziej odległych w yspach spotykam y poda­

nia o potopach, a w wielu z nich, jako spraw ca katastrofy, podane je s t morze.

Pow odzie seismiczne, zatapiające dolne części w ielkich nizin rzecznych, są daleko zgubniejsze, gdyż tow arzyszy im zazwyczaj zapadanie się nadbrzeżnych gruntów n a ­ pływ ow ych.

P rzytoczym y kilka znaczniejszych wy­

padków tego zjaw iska i rozejrzym y się b li­

żej w jeg o szczegółach.

U jścia Indusu zajm ują w ielką nisko po­

łożoną część w ybrzeża m orskiego, leżącego między m iastam i K u rrach i i L ukpu t. R ze­

ka ta, zm ieniając ciągle głów ne swe ujście, przesuw a się coraz dalej na zachód, w y­

tw arzając tym sposobem znaczne przestrze­

nie lądu napływ ow ego, łatw o zapadającego się podczas trzęsienia ziemi. W nizinie Indusu leży w g ruzach wiele miast s ta ro ­ żytnych, k tó re p adły ofiarą zaburzeń p rz y ­ rody. Z wielom a tysiącam i mieszkańców ginęły one najczęściej w jed n ej chwili; do­

wodem tego są dziś roskopyw ane ruiny, no­

szące na sobie n iezatarte ślady gw ałtow nej, niespodzianej katastrofy.

Na południo-w schód od m iasta L u k p u t leży kotlina R an of K achh, stanow iąca p rze­

dłużenie niziny dolnego In d u su i zatopiona dziś w znacznój części wodam i. P rz e d n ie­

wielu laty duża ta przestrzeń, oddzielona od morza pasmem wyniesień K achh, stano­

wiła niską, podm okłą i nadzwyczaj dziką pustynię, tu i owdzie p o k ry tą w ykw itam i śnieżno białej soli i znaną z częstyoh a d zi­

wnych mirażów. W r. 1819 pustynia ta uległa gw ałow nem u trzęsieniu ziemi, które

spowodowało w niej wiele zmian; na całej tej przestrzeni g ru n t popękał i opadł; przez potw orzone tym sposobem szczeliny w cią­

gu trzech dni w ylew ały się niezm ierne mu­

sy czarnej, błotnistej wody; źródła sąsie­

dniego k raju biły w górę; cała płaszczy­

zna zanurzyła się w wodzie na 6 do 10 stóp głębokiej. Jednocześnie praw ie fale ocea-

| nu u derzyły na ląd i zniosły fo rt celny, Sindree, leżący nad daw ną w schodnią od­

nogą In du su, zam ieniając całą przestrzeń R an of K achhu, niegdyś suchą, na morze śródziem ne, m ające koło 15 mil k w a d rato ­ wych pow ierzchni. W odległości pięciu mil od S indree utw orzyło się urw isko na 16 mil długie i 10 do 20 stóp wysokie, znane dziś pod nazw ą U llach-bound (grobla Boga).

K ra j, leżący na północ od tego urw iska, nie uległ żadnym zmianom; na południe od niego ogrom ny kaw ał lądu z fortem S ind­

ree zapadł się podczas trzęsienia w r. 1819, U llach-bound je s t zatem zachodnio-północ­

ną granicą tego tery to ry ju m zapadniętego i zatopionego wodami podziemnemi i mor- skiemi.

O padanie tak znacznych przestrzeni lądu je st zjaw iskiem zw ykłem podczas trzęsie­

nia ziemi w okolicach aluw ijalnych (n apły ­ wowych) rzek wielkich. Z obu stron łoży­

ska wody rzeczne podm yw ają najnowsze (aluw ijalne) pokłady na znaczną odległość od widomej części rzeki, a w m iarę o dd ala­

nia się od tejże poziom ich coraz się b a r­

dziej wznosi ponad pow ierzchnią wody w łożysku głównem (widom em ). Dno tych wód podziem nych bywa przem okłe i ruchome, g ru n t zaś, znajdujący się nad niemi i stanow iący rodzaj sklepienia, jest zw ykle suchy i mało spoisty. K iedy w m iej­

scowości takiej nastąpi trzęsienie ziemi, sklepienie to pęka i opada, a woda pod niem u k ry ta w skutek ciśnienia w arstw opa­

dłych w ydostaje się w m asach wielkich na ich pow ierzchnię, lub niekiedy w ytryska w postaci fontanny na wiele m etrów wyso­

kiej.

Zjawisko to w ydarzyło się na małą ska­

lę i w E urop ie nad brzegam i Sawy i D una­

j u w (latach 1879 i 1880). W Am eryce

północnej zapadły się podczas trzęsienia

ziemi 5 S tycznia 1812 r. napływ y M ississi-

pi koło m iasta New - M adrid i po kryły

(6)

198 W SZECHŚW IAT. Nr 13.

czarnym płynem na „wysokość nóg koń­

skich ”, ja k opow iada św iadek naoczny.

W tym sam ym dniu znikło m ałe jezioro L ak e-E u lalie. D no jeg o , ja k się następnie okazało, stanow iło część sklepienia wód podziem nych. W sk u tek trzęsienia, dno j e ­ ziora pękło, a zaw artość jeg o ściekła i zla­

ła się z w odam i podziem nem i.

N a w iększą jeszcze skalę w ypadek podo­

b ny zd arzy ł się 12 S tycznia 1862 r., kiedy cała okolica południow a B ajk ału , a zw łasz­

cza delta w padającej w eń Selengi, rażona była silnem w strząśnieniem seism icznem . Stepy, na wschód od Selengi leżące, z osadą bu ry jató w zapadły się n a p rz estrze n i długiej 21, a szerokiej 9,5 — 15 km . W od y pod­

ziem ne rzu ciły się p rzez otw ory i źródła i zm ięszane z falam i B a jk a łu zatopiły całe to opadlisko. W pobliskiej osadzie K uda- r a p rz y k ry w y d rew niane n a studn iach w y­

skakiw ały ja k k o rk i z butelek, a źró dła w o­

dy ciepłój w ytryskiw ały w górę n a 3 sążnie.

N agłe i p rz erażające są pow odzie spow o­

dow ane cyklonam i, pow stającem i w sferze zm niejszonego ciśnienia; m orze wznosi się na tej d ep resy ją objętej p rzestrzen i w po­

staci ogrom nych bałw anów . N a setki mil m orskich szeroki zbliża się tak i bałw an cy­

klonow y ku lądow i, p iętrząc się na jego brzegach; w zniósłszy się na pew ną wyso­

kość, rzuca się z niój w dolinę rz e k i, niosąc w swej głębi zagładę w szystkiem u stw o­

rzeniu.

N iekiedy cyklonom tow arzyszą drg an ia seismiczne, ja k to m iało miejsce w K a lk u ­ cie w p ełn ą grozy noc z 11 na 12 P aźd z ie r­

nika 1737 r.

K iedy tak zw any „orkan w ie lk i” szalał dnia 10 P aźd z ie rn ik a 1780 r. nad wyspam i Zachodnio-indyjskiem i, w S. P ie rre na M a r­

tynice m orze wzniosło się n a 25 stóp nad zw ykły poziom, topiąc na tej w yspie 9000, a na S. L u cia 6000 lu d zi w raz z ich m ie­

niem . S ir G. R odney tw ierd zi, że zb u rze­

nie ta k gw ałtow ne budynków najtrw alszych m ogło nastąp ić tylko podczas trzęsien ia zie­

mi, a stra tę tylu ludzi p rzypisuje nadzw y ­ czajnej sile cyklonu.

N izina G angesu i B ram ap u try je s t tym k rajem nieszczęsnym , w którym powodzie cyklonow e i seism iczne w ydarzają się n a j­

częściej.

D nia 2 K w ietn ia 1762 r. trzęsienie ziemi naw iedziło większą część tej niziny, n a j­

bardziej dając się czuć w okolicy Dacca.

W o d y obu rzek rzuciły się z łożysk swych n a ląd, j a k morze huczące, w napływ ach na obu brzegach potw orzyły się szpary szero­

kie i długie, dając ujście wodom podziem ­ nym ; wyspy przybrzeżne znikły w falach całkowicie.

Jeszcze zgubniejsze skutki sprow adzają na tę nizinę cyklony, nalatujące na nią z m orza od wysp A ndam ańskich.

H . B lanford ogłosił w ykaz cyklonów, j a ­ kie zd arzy ły się w zatoce B engalskiej od ro k u 1737 do 1886. O kazuje się, że w p rz e­

ciągu 139 la t naw iedziło okolice zatoki aż

| 112 cyklonów ,sprow adzając powodzie, n a d ­ zwyczaj k ra j ten niszczące. O to k ilk a p rz y ­ kładów .

D nia 19 i 20 M aja 1787 r. cyklon i po­

wódź posunęły się w głąb k ra ju n a 32 km , zalew ając 20 000 ludzi i 500000 sztu k by­

dła. W r. 1864 cyklon srożył się od 2 do 5 P aźd ziern ik a i sprow adził powódź w Hoo- ghly, w której falach zginęło 48000 ludzi i 100000 sztuk bydła. D w a duże parow ce pocztow e, uniesione w głąb k ra ju prądem wody, osiadły n a polach upraw nych. P rz e ' bieg głośnej katastrofy w roku 1876 by ł w szczegółach taki: d. 23 P aźd ziern ik a na południo-w schód od zatoki B engalskiej za­

częła się tw orzyć przestrzeń o ciśnieniu zm niejszonem; posuw ając się coraz dalej na północ, dn ia 29 P aźd ziernika w yw ołała ju ż silny cyklon, któ ry 1 L istopada, koło trze­

ciej zrana d o ta rł do ujść M enga, p rz e la tu ­ ją c 32 km na godzinę. W nocy tegoż dnia

w ypadł p rzy pły w księżycowy; fala cyklo­

now a siłą swą rospędow ą zatrzym ała m ają­

cy w krótce nastąpić odpływ lu n arn y i, łą ­ cząc się z nim w jed en bałw an potężny, u d erzy ła na ląd, cofając wstecz wody rzeki.

W ciągu kilk u godzin około 141 mil kw a­

d ratow ych gieograficznych niziny i dużych wysp przyb rzeżnych znalazło się pod w a r­

stw ą wody, wynoszącą od 3 do 15, a m iej­

scami naw et do 45 stóp głębokości.

G u b ern ato r prow incyi, klęską tą naw ie­

dzonej, sir R. Tem pie w urzędow em sp ra­

w ozdaniu oznaczył ilość ofiar żyw iołu n a

215000. Ogólna liczba mieszkańców przed

pow odzią wynosiła 1062000.

(7)

Nr 13. w s z e c h ś w i a t . 199

„Domy w gruzach, drzew a ogołocone j z liści i gałęzi, kraj cały zasłany grom ada­

mi trupów ludzkich i bydlęcych”, oto sło­

wa, w ja k ic h urzędnicy podaw ali rap orty 0 stanie k ra ju po katastrofie.

W wykazie, z którego wypisaliśmy wyż przytoczone przykłady, B. B lanford kilka-

j

k rotnie w ym ienia w ypadki, w których cy­

klony d ziałały na morze jednocześnie z trzę­

sieniem ziemi. Chociaż przyczyny obu tych zjaw isk są, różne, a same zjaw iska w yda­

rzają, się zw ykle samodzielnie, to jed n ak z poczynionych w tym w zględzie spostrze­

żeń we W łoszech i G recyi okazuje się, że depresyja atm osferyczna, w yw ołująca cy­

klony, może do pewnego stopnia przyśpie­

szyć i zw iększyć siłę trzęsienia ziemi w oko­

licy będącśj w fazie seism icznśj. S tąd wy­

pływ a wniosek, że powodzie sprowadzone jednocześnie przez te dwie przyczyny, by­

w ają najstraszniejsze.

T akie są potopy dni naszych.

Co się tyczy potopu opisanego w biblii, to, ja k w ykazał szczegółowo E. Suess, n i­

czem on nie różni się od w ypadków d z i­

siejszych, jeśli pom inąć zm iany i dodatki pow stałe pod w pływ em osobistości opowia- daczy, a głów nie pod wpływem wierzeń 1 pojęć ludu, w śród którego opis ten pow ­ stał. E . Suess poddał analizie niedaw no odk ry tą epopeję chaldejską, Izdubar, którćj pieśń jed en asta zaw iera opis tego samego zjaw iska w w arunkach bardzo zbliżonych do dzisiejszych, opis ten, w edług niego, je st pierw ow zorem biblijnego. Na podstaw ie danych faktycznych poem atu, stw ierdzo­

nych w ynikam i poszukiw ań najnow szych w nizinie m ezopotamskiój, Suesś odtw orzył w arunki i cały przebieg tego potopu mezo- potam skiego.

U jścia E u fra tu , w epoce tego w ydarzenia jeszcze sam odzielne, odpow iadają w szyst­

kim w arunkom niezbędnym dla powodzi m orskiój. M ezopotam ija była i dziś często byw a w idow nią drg ań seism icznych ziemi.

Z historyi wiadomo, że panow ały tu między 763 a 746 r. p rzed Chr. n ader częste i gw ał­

tow ne trzęsienia. C yklony zdarzają się

j

w k ra ju tym w praw dzie rzadko, zachodzą je d n a k niekiedy z zatoki perskiój, ja k to było w ro k u 1842. W reszcie działalność lądotw órcza obu rzek doliny T ygrysu i E u ­

fra tu je st znaczna, co odpow iada naturze In d u su , G angesu i B ram aputry, rzek tak często naw iedzanych przez powodzie m or­

skie.

Głów ne ry sy potopu mezopotamskiego, opisanego w epopei Izd u b ar, są w edług Suessa takie:

Podczas fazy seismicznźj w skutek k ilk a­

krotnych nieznacznych w strząśnień ziemi, wody zatoki perskiej zalew ały dolną część niziny E u fratu . O strzeżony tym stanem natu ry , przew idujący mąż, H asis-A d ra, ro*

dem z m iasta S u rip p ak nad dolnym Eufra- I tem, buduje o k ręt i oblew a go asfaltem , ja k to dziś jeszcze robią w tym k raju . T rzę-

| sienie ziemi w zm aga się; H asis-A d ra ch ro ­ ni się z rodziną, sternikiem i zw ierzętam i do zbudowanego przez się statku; wody podziem ne w ystępują przez szczeliny popę­

kanych napływ ów rzecznych; w ielka de­

presyja pow ietrza, którćj dowodem są

| deszcz i burza gw ałtow na, a prawdopodo-

j

bnie cyklon właściwy, n ad latu je z zatoki perskiej, tow arzysząc w yładow aniu energii

| seismicznćj i zwiększając jó j siłę; w zburzo­

ne bałw any m orskie rzucają się na nizinę I i unoszą statek wybawczy na północ w głąb

| k ra ju , osadzając go wreszcie na tem podgó­

rz u miocenicznem, które niżćj ujścia m ałe­

go Zabu otacza dolinę T y g ry su z północy i północo-wschodu (ziem ia N izir w poe­

macie).

W ed ług obliczeń astronom icznych, doko­

nanych przez B osanquet w L ondynie, k a ta ­ strofa ta przy p ad a jak o b y na r. 2379 przed C hr.

J . Morozewicz.

TITANOTHERIIDAE.

OLBRZYMIE ZW IERZĘTA KOPALNE

AMERYKI PÓŁNOCNEJ.

W ielkre zw ierzęta kopalne, zaliczane do rodziny T itanotheriidae, pochodzą z for-*

macyi miocenowćj Stanów Zjednoczonych

A m eryki północnej. P o raź pierw szy dał

(8)

200 w s z e c h ś w i a t . Nr 13.

je poznać francuski p rz y ro d n ik Pom et, któ ­ ry na zasadzie zębów u tw o rz y ł nowy r o ­ dzaj M enodus, z pow odu jed n ak , że ta n a­

zwa ju ż poprzednio była nad an a innem u zw ierzęciu (M enodon) m usiano ją. zmienić i typow y rodzaj fam ilii oznaczono m ianem T itanotherium . O d tego ro d zaju , ja k się zdaje, nie może być oddzielane ani B ronto- therium , ani B rontops.

Zw ierzęta, o których mowa, zdają się

otrzym ały nazwę pokładów B rontothe- rium . W ed ług profesora M arsha m ają one k ilkaset stóp grubości i m ożna je p o ­ dzielić na w arstw y, odznaczające się w la- ściwemi gatunkam i titanotheriid ów . ( Na ­ tu rę, N r 1059, vol. 41).

A . W.

O d b u d o w a n ie s z k ie le tu T ita n o th e r iu m ro b u s tu m (

1/30

rz ec zy w iste j w ielkości). W e d łu g M arsh a.

n ajb ard ziej zbliżać do nosorożców pom ię­

dzy żyjącem i. W ed łu g profesora M arsha, zasłużonego badacza szczątków kopalnych A m eryki północnej, były one praw ie tak wielkie j a k słoń. Ich czaszka różni się jed n ak od czaszki nosorożca pod tym względem, że zam iast rogów um ieszczo­

nych jed en za drugim na linii środkow ej okolicy nosa, bez w szelkiego kostnego p o ­ łączenia z czaszką, posiada ona dw a w iel­

kie w yrostki ze zbitej kości, położone w po- i przecznym k ierunku bespośrednio n ad no- ' sem, k tó re praw dopodobnie były pokryie rogow ą pochw ą. Zęby trzonow e także od- ] m iennej są form y.

N a załączonym ry su n k u w yobrażono { szkielet, o d b udow any p rzez profesora M ar­

sha i znaleziony w roku 1874 w tych p o k ład ach m iocenow ych D akoty, które

D O N IO SŁ O ŚĆ N A U K O W A

• poszukiwań faunistyczuycli

I PROJEKT ZBADAilA FAUNI WISŁY

O R A Z J E J D O P Ł Y W Ó W .

(D o k o ń czen ie).

N a zasadzie wyżej w ym ienionych faktów, łatw o dość do przekonania, że n ajw d z ię­

czniejsze i najprędzej do jakichkolw iekbądź wniosków naukow ych prow adzić mogące badania nad fauną wód, są te, k tó re dotyczą miejscowości, przedstaw iających bardzo od­

m ienne w arunki. T u taj bowiem najłatw iej

w ystępow ać mogą zboczenia w cechach g a­

(9)

Nr 13. WSZECHŚW IAT. 201

tunkow ych i najprędzej zauważyć można zależność m orfologicznych i wogóle b io lo ­ gicznych właściwości organizm ów od śro­

dowiska. Otóż, wdzięczne bardzo pole n a ­ stręczają. pod tym względem jezio ra gór­

skie, w tak sw oistych będące w arunkach, dalej je z io ra k raterow e (M aare), lub też ta ­ kie, których woda ma słono-słodki charakter (np. w niektórych limanach). W szystkie te miejscowości były też w ostatnich cza­

sach dosyć energicznie badane, a ja k k o l­

w iek wobec w ielkiej trudności zadania, po­

zostaje jeszcze bardzo wiele do zrobienia w tym w zględzie, to je d n a k powiedzieć m ożna, że znajdujem y się ju ż na właściwej drodze i że odnośne badania prowadzone są.

z dobrym skutkiem i ku pożytkow i nauki.

A le o ile rzucono się z zapałem do badań n ad fauną większych stojących zbiorowisk wody, o tyle znów fauna większych rzek trak to w an ą je s t dotąd po macoszemu. D o ­ tą d nie przeprow adzono jeszcze bowiem ża­

dnych praw ie system atycznych poszukiw ań nad fauną w iększych, lub m niejszych rzek E uropy; znane są tylko pojedyńcze, niepo­

wiązane z sobą fakty w tym względzie, w skutek czego żadne wnioski ogólne wy­

prow adzić się nie dają. W r. 1888 O tto Z acharias słusznie też w yrzekł „eins syste- matische D urchforschung un serer Fłu3se und S tiom e h a t j a bisher iiberhaupt nicht sta tt gefunden”. B adacz ten rospoczął po­

szukiw ania n ad fauną Saali, M uldy, E lby, O d ry i R enu, ale uw zględnił głów nie tw o­

ry m ikroskopow e (P rotozoa i drobne niższe robaki), przyczem podał tylko bardzo po­

wierzchowny spis znalezionych gatunków , a naukow o kw estyi tej wcale jeszcze nie opracow ał.

Otóż, zdaje mi się, że fauna większych rzek i ich dopływ ów zasługuje ze wszech m iar na badanie i że poszukiw ania odnośne, aczkolw iek bardzo tru d n e, uwieńczone być mogą pięknem i rezultatam i naukow em i.

W każddj większej rzece znajdujem y w ró ż ­ nych jej okolicach bardzo rozm aite w a ru n ­ ki dla życia istot organicznych. I tak: 1) przedew szystkiem głębokość rzeki ulega dosyć znacznym wahaniom , 2) szerokość jć j, a tem samem i szybkość prądu, 3) n a­

tu ra brzegów , 4) n atu ra g ru n tu , 5) właści­

wości wody ze względu na zawartość części

organicznych i wogóle rozm aitych domię- szek, zależnych od tego, czy dana część rze­

ki p rzepływ a przez okolicę mniej, lub też więcej zaludnioną, 6) prąd y i wiry, w arun­

kow ane miejscowem wpadaniem do rzeki większych je j dopływ ów , 7) kom plikacyje w arunków , powodowane p rzez mięszanie się wody rzeki głów nej bespośrednio z wo­

dam i dopływ ów , m ających swoje specyjal- ne w arunki, oraz pośrednio — z wodami licznych rzeczułek i strum yków , kom un ik u­

jący ch się znów częstokroć ze stojącem i, lub też nader wolno płynącem i zbiorow iskam i wód (jezioram i, stawam i i bagniskam i).

W szystko to w tak wielkim stopniu k om ­ pliku je w arunk i życia w rzekach, że n ie­

w ątpliw ie w pływ ten odbija się na faunie rzeki. W obec tego w ydaje mi się bardzo pożądanem szczegółowe badanie fauny i flo­

ry większych rzek. Otóż W isła, ta królo­

wa rzek naszych, przedstaw ia, m iędzy in ­ nem i, niew yczerpane i zupełnie jeszcze do­

tąd niew yeksploatow ane pole dla tego r o ­ dzaju poszukiw ań. D ługi bieg tej rzeki, w ielka ilość dopływów, nadzw yczajne bo­

gactwo kęp, oddzielonych od brzegów ła ­ chami, które ro ją się życiem organicznem , obfitość stawów i strum ieni na tych kępach, łączących się z wodami rzeki ciągle, lub też w pewnych ty lk o porach roku (podczas wylewów rzeki), wielka różnorodność b rze­

gów — w szystko to są okoliczności, wielce zachęcające n atu ralistę do badań n ad fauną W isły. Jeśli je d n a k te ostatnie m ają być uw ieńczone pom yślnym skutkiem , należy je prow adzić przez szereg la t i zbiorowemi siłam i. B ardzoby było pożądane, aby j e ­ dnocześnie rospocząć stu d y ja nad fauną W isły w k ilk u odległych od siebie m iejsco­

wościach, gdyż dla ogólniejszych wniosków naukow ych poszukiw ania w jednój tylko okolicy byłyby niew ystarczające. Otóż organizuje się w W arszaw ie kółko p rz y ro ­ dników , któ rzy zam ierzają z wiosną rospo­

cząć poszukiw ania nad fauną królow ćj n a­

szych rzek na przestrzeni k ilk u w iorst je j biegu. Byłoby więc wielce pożądanem, aby jednocześnie i w innych ogniskach nau­

kowych, nad W isłą położonych, przystąpio­

no do podobnych badań. Może dzięki ini-

cyjatyw ie pp. przyrodników krakow skich,

przedsięw zięte także zostaną poszukiw ania

(10)

202 W SZECHŚW IAT. Nr 13.

n ad fauną, i florą W isły pod K rakow em . P o ró w n an ie rezultatów otrzym anych z tak odległych od siebie dystansów byłoby wiel­

ce interesujące.

N iepodobna w tem m iejscu szczegółowo ro sp atry w ać program u poszukiw ań odno­

śnych; skala, na ja k ą będą one prow adzo­

ne, a tem samem i p rogram d ziałania zależ­

ne będą od wielu, niedających się jeszcze obecnie przew idzieć w arunków . W ogól­

nych więc tylko zarysach p ro je k t p rzedsta­

wia się w sposób następujący: 1. Zbadać pod względem jakościow ym i ilościowym przedstaw icieli różnych g ru p zw ierząt, t. j.

nietylko określić g atu n k i i ich odm iany, ale skonstatow ać także, ja k ie form y n apotyk ają się częściój, ja k ie rzadziej. 2. O kreślić, j a ­ kie form y n ap o ty k ają się wszędzie, ja k ie zaś w pew nych tylko okolicach W isły i w ten sposób zbadać możliwie n ajd o k ład n iej g r a ­ nice ro sprzestrzenienia form tych tak w kie­

ru n k u pionow ym , ja k o też poziomym; oka­

że się bowiem niew ątpliw ie, że pew ne fo r­

my n ietylko p rzeb y w ają to przy brzegach, to na o tw artej rzece, to znów tylko w ła ­ chach, lu b w odnogach z bardzo słabym prądem , lecz że zam ieszkują tak że rozm aite głębokości, t. j . są pelagiczne (żyjące na po­

w ierzchni), lub też głębinow e (żyjące w bli­

skości dna). 3. F o rm y , otrzym ane z róż­

nych miejscowości, p rzedstaw iających nieco odm ienne w arunki, porów nać ściśle pom ię­

dzy sobą tak pod względem wym iarów ciała, ja k o też postaci i wielkości zew n ętrz­

nych przysadek, zw łaszcza narzędzi ruchu, przyczem zw rócić też pilną uw agę na we­

w nętrzne o rg any, np. na stosunkow y ro z ­ wój mięśni, organów oddechow ych i t. d.

0 ile okażą się pew ne różnice pom iędzy odm ianam i, w yłącznie, lub w przew ażnej ilości napotykanem i w pew nych tylko oko­

licach, niezbędnem będzie zestaw ić dokła- | dnie i porów nać ze sobą w a ru n k i fizyczne j tych okolic: natu rę g ru n tu , brzegów , siłę 1 szybkość prądu, głębokość, sk ład wody i t. d. 4. Zwrócić pilną uw agę na bijolo- giczne sto su n k i istot, rzekę zam ieszkują­

cych i na w zajem ny ich stosunek. P rzed e- w szystkiem trz e b a więc poznać św iat ro­

ślinny d anej miejscowości m akro- i m ik ro ­ skopowy, dalej zestaw ić ze sobą ilościowe stosunki zw ierząt w pew nych okolicach,

aby w ten sposób przekonać się, czy się p e­

wne form y nie w yłączają, lu b też, czy p rz e ­ ciwnie, nie w ystępują zazwyczaj obok sie­

bie. W ażnem zadaniem byłoby rów nież skon­

statow anie różnych faktów w spółżycia p o ­ m iędzy m ieszkańcam i rzeki, ja k np. o k re ­ ślenie, ja k ie rośliny w odne d ają schronienie ja k im zw ierzętom , ja k ie zw ierzęta są paso- rzytam i, lub tylko przebyw ają w prost na innych i t. d. D alój, zjaw iska w alki o byt pom iędzy m ieszkańcam i rzeki, stosunki o d ­ żyw iania się ich i t. p. kw estyje niem ały p rz ed staw iają też interes. 5. Zw rócić uw a­

gę na stosunki rozm nażania się istot, na okres parzenia się, czas składania ja j, w y­

lęgu, n a stosunki odżyw iania się i rozw oju larw i t. d. 6. B adając faunę rzek i w cią­

gu k ilk u la t i w różnych porach ro k u , sk on ­ statow ać czas znikania i po jaw iania się ró ż­

nych przedstaw icieli flory i fauny oraz ros- patrzy ć losy m ieszkańców rzek i w różnych porach roku.

Z adanie to, j a k widzim y, je st bardzo t r u ­ dne i rozległe. M iejm y atoli nadzieję, że p rz y dobrych chęciach i w spółudziale całe­

go grona ludzi, z których każdy wziąłby

| początkow o n a siebie tylko pew ien dział

! zw ierząt, nagrom adzi się pow oli m ateryjał faktyczny, a z niego da się wysnuć nieje­

den ciekaw y w niosek naukow y. Z rospo- częciem badań, co, mam nadzieję, n astąp i z wiosną r. b. ułożony zostanie bliższy p ro ­ gram , z którym nie om ieszkam y zapoznać czytelników W szechświata. B yłbym bardzo rad, gdyby szkic niniejszy w yw ołał ja k ą ś dy- skusyją w tój kw estyi, mogącą zawczasu zw rócić uw agę przyszłych pracow ników na ten lu b ów p u n k t ich przedsięwzięcia.

J ó z e f N ussbaum .

ZiSTOSOW lNIE SPOSOBU

NAJMNIEJSZYCH KWADRATÓW

DO R O Z W IĄ Z A N IA

pewnego praktycznego zadania.

W N r 65 K ur. Codz. w arty k u le p. t.

„O szczędniejsi”, p. B. D anielew icz znalazł

(11)

Nr 13. WSZECHŚWIAT. 203

się w konieczności orzeczenia: kto jest oszczędniejszy, izraelita czy chrześcijanin?

J a k o dane m iał tylko: rozdział procentowy ludności izraelskiej i książeczek oszczędno­

ści na cyrk u ły m. W arszaw y.

G dyby kasy oszczędności rozdzielały ucze­

stników n a w yznania, zadanie nie przedsta­

w iałoby żadnych trudności; wobec jed n ak braku tego rozdziału, istnieją, rzeczywiste trudności, k tó re wszelako p. D anielewicz um iał szczęśliwie pokonać i otrzym ał wnio- j sek praw dziw y.

Do rozw iązania tego zadania nadaje się dobrze sposób najm niejszych kw adratów i ten właśnie doprow adził do w yniku, któ ­ ry podałem w N r 70 K u r. Codz. Że zaś to rozw iązanie może być stosowane i do in­

nych zadań podobnego rodzaju, zam ierzy­

łem w a rty k u le niniejszym wejść bliżój w j e ­ go szczegóły.

P rzypuśćm y, że na m m ieszkańców każ­

dego z c cyrk ułów p rzy p ad a po i, i 1, i"

i t. d. izraelitów i po fc, k', k" i t. d. książe­

czek oszczędności.

Oznaczm y przez x i y liczby książeczek oszczędności p rzypadających odpowiednio na przeciętnego izraelitę i przeciętnego chrześcijanina we wszystkich razem c y rk u ­ łach. Jeżelib y stosunek posiadających k sią­

żeczki do nieposiadających by ł je d n a k o ­ wym we w szystkich cyrkułach , ale osobno dla izraelitów i osobno dla chrześcijan, np.

dla izraelitów s, a dla chrześcijan s, wów­

czas stałoby się zadość wszystkim c x-ówna- niom , postaci:

(1) i x + ( m —i ) y = k .

T a k wszelako nie je st i to daje powód różnicom , postaci:

(2) i x + ( m —i) y — k.

P rzyczyny tych różnic ściśle określić nie­

podobna; przypisujem y je zatem rozdzia­

łow i ludności przypadkow em u i w kracza­

my na pole praw dopodobieństw a. Owóż można okazać, że praw dopodobieństw o spółistnienia różnic (2) je s t funkcyją su­

my ich kw adratów , rosnącą wraz z m a­

leniem tćj sumy. Stąd spółistnienie ró ż­

nic najpraw dopodobniejszych odpowiada oczywiście m inim um sum y ich k w a d ra­

tów; okoliczność, k tó ra dała początek

nazw ie „sposobu najm niejszych kw ad ra­

tó w ”.

C zyniąc zadość powyższem u w arunkow i, jak o też i tem u, że sum a różnic (2) je s t z e ­ rem , otrzym ujem y formuły:

x m (cSifc—S».Sfc) y Si^.S/c —Si.SiA;

(4) x — v = y = c W -

cS ik— li.S/c

W

w których Si, Sfc, S i2, Sifc oznaczają odpo­

wiednie sumy liczb: i, k, i2, ik, wziętych ze w szystkich cyrkułów .

K ied y ju ż liczby x i y są wiadome, moż­

na sobie w yobrazić, żeśmy m ieszkańców m iędzy wszystkie cyrk uły ta k rozdzielili, że stosunki s, względnie ś, są wszędzie je ­ dnakow e. O sięgnąć to m ożna dwojako:

albo rozm ieszczając odpow iednio ludność nieposiadającą książeczek i wtedy liczby k pozostaną tem i samemi, a zm ienią się ty l­

ko liczby i, w edług rów nania (1), na k — m y

W x — y

albo też i rozm ieszczając ludność książeczki posiadającą, ale w ten sposób, żeby zm ie­

niły się tylko liczby k, w edług rów nania (1), na

(6) k l = i ( x - y ) + m y , a liczby i pozostały niezm ienione.

Z form uł (5), (6), (4) i (3) wynika:

S i j — S/>, S/£j — —SA',

ja k być w łaśnie powinno; albowiem przez przem ieszczenie ludności z jed n y ch cy rk u ­ łów do dru g ich nie zm ieniło się oczywiście ani ilości ludności jednćj i drugiój, ani też liczby wszystkich książeczek.

Jeszcze je d n a uwaga. Im stosunkowo mniejsze są wartości bezw zględne różnic (2), tym m niejszym kosztem zm ian w roz­

dziale aktualnym ludności osięgnąć można w yrów nanie stosunków s i stosunków i\ zaś możliwą naj mniejszość w artości bezwzglę­

dnych różnic (2) otrzym uje się, w zadaniu naszem, przez uczynienie minimum sumy kw adratów tych różnic.

Zastosujm y sposób powyżśj wyłożony do

danych p. Danielewicza,

(12)

2 0 1

D ane p. D są: m = 1 0 0 0 , c = 9 i C y rk u ł Nowośw.

„ Ł az.

„ Zamk.

„ Sob.

„ Jeroz.

„ W ol.

„ Pow . Pr.

Biel.

81 6,04

107 4,93 150 4,75 292 6,74 333 7,80 388 15,47 444 8,56 449 5,94 875 13,29 3119 73,52 Z tych danych otrzym ujem y: x / y

— 3,294969 '), x — y — 0,0104423; a w edług form uł (5) i (6) pow stają tablice n astęp u ­ jące:

k | d ru g i rozdziału, uwidoczniony na tablicy d ru giej.

W zadaniu naszem przyjęliśm y, że liczba w je s t stałą dla wszystkich cyrkułów , co odpow iada przypuszczeniu, jak o b y zalu­

dnienie każdego cy rk u łu było jednakow e.

W n atu rz e ta k przecież nie je st i należy ż a ­ łow ać, że pan D., przytaczając dane staty ­ styczne, nie uw zględnił tego faktu. K ró tk o m ówiąc, należało dane statystyczne podać tak, j a k się p rzed staw iają w odnośnych c y r­

kułach, a nie red uk ow ać do 1000 ludności każdego cyrku łu.

W l. Gosieieski.

w s z e c h ś w i a t . Nr 13.

i, k i k

C yr N-św. 142,7 6,04 81 5,396

)) Łaz. 36,4 4,93 107 5,667

w Zam. 19,1 4,75 150 6,116

99 Sob. 209,7 6,74 292 7,599

99 J e r . 311,2 7,80 333 8,027

Ił W ol. 1045,8 15.47 383 8,602

99 Pow . 384,0 8,56 444 9,187

9) P r. 133,1 5,94 449 9,239

99 B iel. 837,0 13,29 875 13,687

3119,0 73,52 3119 73,520 W tablicach powyższych, w zrostow i lu ­ dności izraelskiej odpow iada sta le w zrost liczby książeczek oszczędności, (co można było przew idzieć z ró w n ań 5 i 6) osięgnię- ty w szakże, nie kosztem oszczędności c h rz e ­ ścijan, ale przez odpow iedni ro zd ział lu ­ dności je d n e j i drugiej m iędzy cyrkułam i, w celu w yrów nania stosunku posiadających książeczki do nieposiadających, we w szy­

stkich cy rk u ła ch i d la każdej ludności oddzielnie.

W ed łu g pierw szej z pow yższych tablic pom icnionego w yrów nania urzeczyw istnić niepodobna przez uruchom ienie ludności nieposiadającój książeczek; albow iem w ów ­ czas należałoby przyjąć, że w cy rk u le w ol­

skim p rz y p ad a na 1000 m ieszkańców, 1046 izraelitów i —46 chrześcijan, co oczywiście je s t niem ożliw e. P ozostaje więc sposób

Towarzystwo Ogrodoiczo.

*) W p o w o ła n y m n u m e r z e K u r. C odz. p o d a łe m m y ln ie te n s to s u n e k , ja k o ró w n y 3,38, z pow o d u

j

b łę d u w m n o że n iu .

P o s i e d z e n i e s z ó s t e K o m i s j i t e o ­ r y i o g r o d n i c t w a i n a u k p r z y r o d n i c z y c h p o m o c n i c z y c h o d b y ło się d u ia 20 M arca 1890 ro k u , o g o d z in ie 8-ej w ie cz o rem , w lo k a ­ lu T o w a rz y stw a , C h m ie ln a N r 14.

1. P ro to k u ł p o sie d z e n ia p o p rz e d n ie g o z o sta ł o d ­ c z y ta n y i p rz y ję ty .

2. P . F r . B ło ń sk i p rz e d s ta w ił „ T y m cz a so w e s p r a ­ w o z d an ie z tr z e c h w y c iec ze k b o ta n ic z n y c h , o d b y ­ ty c h w lecie ro k u 1889“ .

U b ieg łeg o la ta o d b y ł p. B ło ń sk i tr z y w ycieczki b o tan ic zn e , z k tó ry c h d w ie p ie rw sz e tr w a ły po d n i 10, o s ta tn ia ty g o d n i 5. P ie rw sz ą w y cieczk ę n a p o c z ą tk u L ip c a p rz e d się w z ią ł p. B. d la z b a d a ­ n ia flory z a ro d n ik o w e j G o styńskiego w espół z d r A. Z alew sk im . Po sk re śle n iu ogólnej c h a r a k te r y ­ s ty k i z w ied zo n y ch m ie jsc o w o śc i p. B . p rz e d s ta w ił K o m isy i r z a d s z e ro ś lin y , a m ia n o w ic ie : Z grzybów : L y c o p e rd o n u te rifo rm e , L . s u b e ro sa m i O ch ro p o - r u s p se u d o ig n ia riu s ; z p o ro stó w : C e tr a r ia a le u r i- tes, C. se p in c o la i B ry o p o g o n ju b a tu m ; z w ą tro ­ b ow ców ; F e g a te lla co n ica, A n e u ra p in g u is, A. p in - n a tifid a (z Ł ą c k a i D z ie rz ą z n y , n o w y n a b y te k d la n aszej flo ry ), R ic c ia c ris ta llin a i R . flu itan s;

z m ch ó w : S p la ch n u m a m p u lla c e u m , B a rb u la p a p il- lo sa (now y n a b y te k ); z ra m ie n ic : C h a r a c e ra to - p h y lla v a r. m a c ro te le s e t m a c r o p tila fo rm a in c ru - s ta ta (je z io ra Ł ą c k ie , B ialsk ie , C iechornskie, Z d w o r- sk ie), C h. fra g ilis v a r. lo n g ib r a c te a ta fo rm a b a r- b a ta (B ialsk ie ), Ch. fo e tid a (C iechornskie), Ch. con- t r a r i a v a r . s u b in e rm is (C iech o rn sk ie), N ite lla syn- c a r p a (G ó ry ).

N ie ró w n ie ciek aw iej pod w zględem o trz y m a n y c h

w y n ik ó w p rz e d s ta w ia się d r n g a z k o le i 1 0 -d n io w a

w y cieczk a, k tó rą p. B ło ń sk i o d b y ł w d ru g ie j p o ­

ło w ie L ip c a w C zęstochow skiem z p. K. G izaczyń-

sk im . P o sc h a ra k te ry z o w a n iu okolicy p o d w zglę­

(13)

Nr 13. w s z e c h ś w i a t . 205

d e m gieo lo g iczn y m i b o ta n ic z n y m , w sp o m in a ją c rz a d sz e ro ś lin y ja w n o k w ia to w e i n aczy n io w e za ­ ro d n ik o w e , p rz esz e d ł p. F r . B. do p rz e d sta w ie n ia w ażn iejszy ch m chów . K ra jo w ą florę m chów p o ­ w iększyły no w e n a b y tk i: H y p n u m o c h ra c eu m , B ia- c h y th e c iu m reflex u m (Z ło ty P o to k ), R a co m itriu m la n u g in o su m , D ic ra n u m S c h r a d e r i, D. fuscescens, C am pylopus flexuosus, D ic b ely m a c ap illa ce u m o ra z A m b ly steg iu m K ochii. Z w ątro b o w c ó w now em i d la K ró le stw a są: F o s so m b ro n ia c r is ta ta (Często­

chowa.) o raz A n e u ra p a lm a ta (O lsz ty n ). P o ro sty rz ad sz e są: N e p h ro m iu m laey ig a tu m , C ollem a pul- p osum (Z ło ty P o to k ), C lad o n ia a lc ic o rn is, T h allo e- d em a c a n d id u m , P s o ro m a c ra ss u m , C ollem a chei- leu m , C. a u r ic u la tu m (O lsztyn) i w iele in n y ch . 0 b o g a ctw ie flory g rz y b ó w , w k tó re ob fitu ją szcze­

gó ln iej lasy Z ło te g o P o to k u o ra z około B lachow ni, m ogą d a ć p o ję c ie n a s tę p u ją c e g a tu n k i: A m a n ita sp issa, A g aricu s n id u la n s , L e p io ta c ly p e o la ria , Plu- teu s leo n in u s, R u ss u la x e ra m p e lin a , R. y ire sce n s, L a c ta riu 8 sc ro b ic u la tu s , B o letu s c as ta n eu s , Poly- p o ru s fro n d o su s, P. lu cid u s, S te re u m g u e rcin u m , P h a llu s im p u d ic u s, L y c o p e rd o n a estiy a le , C hryso- m y x a L e d i i t. d.

N a trz e c ie j i o s ta tn ie j w ro k u zeszłym w y c iec z ­ ce z w ied ził p. B. w to w arzy stw ie p . M. P a w ło w ­ skiego p o w ia ty : koń sk i, k ie le c k i i opato w sk i, w z n ie ­ sio n e ś re d n io n a 700—800 stó p n a d poz. m ., a tu 1 ow dzie o k ry te p o je d y ń c z e m i w z n iesie n ia m i (1000 do 1 200 stó p ), lu b p asm am i w ięk szy ch w y n io sło ­ ści (n a jw ię k sz e p asm o Ł y so g ó rsk ie ). Obfitość la ­ sów , s tru m ie n i, g ó r i p aro w ó w , obok u ro z m a ic o ­ nej budow y g ieo lo g iczn ej (s y lu r, dew on, tr y ja s i j u ­ r a ) w p ły w a n ie p o ś le d n io n a florę ty c h okolic. Z r o ­ ślin k w ia to w y c h z e b ra ł p . B. k ilk a n a ś c ie g a tu n ­ ków n a sta n o w isk a c h n ieo b ję ty c h P ro d ro m u se m prof. R o sta fiń sk ie g o . Z m ch ó w p o ra ź pierw szy w k r a ju z b ie ra n y c h n ależą : H e te ro c la d iu m hete- r o p te r u m (Ł y se g ó ry ), A m b ly ste g iu m fluyiatile (B o d z en ty n ), H y p n u m p ra te n s e (Ł ysica); z w ą tro ­ bow ców zaś, ró w n ie ż n o w y c h d la naszej flory: Ric- c ia c ilia ta *) (Św . K rz y ż ), L e je u n ia se rp y llifo lia, M e tz g e ria c o n ju g a ta , S c a p a n ia ro sa c e a (Ł y se g ó ­ ry ), J u n g e r m a n n ia q u in q u e d e n ta ta (Ł y se g ó ry , P ie ­ k ło ), J . ex se cta *), J . m in u ta , H a r p a n th u s scu ta- tu s (P iek ło ), J . in fla ta *) (N ie k ła ń ), M astigobryum tr ilo b a tu m (M o k re, P ie k ło ). Z p o ro stó w n a s tę p u ­ ją c e : S o lo rin a s a c c a ta , C o llem a m u ltifid u m , E n d o - c a rp o n m in ia tu m (K ielce), G y ro p h o ra p o ly p h y lla, Ic m a d o p h ila a e ru g in o s a (P ie k ło ), C o rn ic u la ria tr i- stis (S tąp o rk ó w ), R h izo c arp o n g e o g rap h icu m , P a r - m e lia s ty g ia (Ł y sica ) i t. d. J a k o p r ó b k ę flory m y k o lo g iczn ej w z m ian k o w a n y ch s tr o n m o żn a w y ­ m ien ić: A m a n ita a s p e ra , A. y iro sa , A rm illa ria m u- c id a , V o lv a ria b o m b y c in a , L e p io ta F r ie s ii (K ar- czów ka), B o letu s stro b ila c e u s, B. floccopus, B. ele- g a n s (N ie k ła ń ), B. lu rid u s , P o ly p o ru s g ig a n te u s, P . c ris ta tu s , P . b e n zo in u s, O c h ro p o ru s Spongia,

*) P. B. E ic h le r z n a la z ł ta k ż e w r. 1889 w o k o ­ licy M ięd zy rzec a (p a trz W sz ec h św ia t N r 11 z r. b.).

Ily d n u m c in e re u m i w. in . Pod B o d zen ty n o m w re ­ szcie z n a la z ł p. B. w s tru m ie n iu ra m ien ic ę N ite lla flex ilis, a w w ąw ozie W ito sła w sk im i pod C h ę ci­

n a m i w o d o ro st S y m p lo ca m in u ta .

3. P ro f. W . W ró b le w sk i o d c z y ta ł „ P rz e c ię tn e w z n ie s ie n ie lą d u i p r z e c ię tn a g łęb o k o ść m o rza n a p ó łk u li p ó łn . i p o łu d . i zależ n o ść ic h od sto p n ia sz e ro k o ści, w e d łu g A leksego T illo 41. S p raw o zd an io to b ę d z ie w y d ru k o w a n e w je d n y m z n ajb liższy ch n u m eró w W sz e c h św ia ta .

N a tem p o sied ze n ie u k o ń czo n e z o stało .

SPRAWOZDANIE.

D r P le b a ń s k i,

p ro fes o r b. S zkoły G łów nej, Gieo- g ra fija , je j zn aczen ie w szkoło

i

lite r a tu r z e . O d ­ b itk a z E n c y k lo p e d y i w ychow aw czej, znaczu io ro ss z e rz o n a co d o l ite r a tu r y p o lsk iej. W a rsz a w a 1890 r.

T re ś ć książki pow yższej ro sp a d a się n a dw ie części, w pierw szej z a jm u je się a u to r p y ta n ie m , czego uczn io w ie szk ó ł w yższych i n iższy ch z gieo- g ra fii n a u czy ć się p o w in n i, d a le j m ów i o m eto ­ dzie w y k ła d u i ś ro d k a c h p o m o cn ic zy c h . Co do p o d z ia łu m a te ry ja łu g ieo g ra flc z n eg o n a ró ż n e sto*

p n ie, ra d z i a u to r n a n a jn iż sz y m k u rs ie z acząć od k r a ju o jcz y steg o — czy n ie le p ie j n ie m ie c k ą H ei- m a th sk u n d e n azw ać p o p o lsku opisem ro d z in ­ n ej okolicy? — a w stę p do g ieo g rafii ogólnej ros- po cząć o d o b ja ś n ie n ia g lo b u su . O pisy p o lity c zn e m a p o p rz ed z ić g ieo g ra fija fizyczna. U d e rza tu , co n a s t r . 12 pisze: .,że n a jd o ś w ia d c z e ń si p e d a g o ­ g o w ie z g ad z ają się n a to , ab y z p la n u w y k ła d u szk o ln eg o u su n ąć sta n o w c zo m e te o ro lo g iją '1, w szak o b ja ś n ie n ie zjaw isk a tm o sfe ry cz n y c h je s t p rz y w y k ła d zie g ieografii n ie m n ie j p o trz e b n e m , j a k np.

sto su n k ó w g ieo lo g icz n y ch , re g u la m in p ru s k i p r z e ­ p isu je też, żeby g ie o g ra fija m ate m a ty c z n a i część je j m e te o ro lo g icz n a b y ła w y k ła d a n ą w le k c y ja c h fizyki w c z te re c h n a jw y ższy c h k lasac h . O d łą c z e ­ n ie ty c h części b y ło daw n iej d la te g o koniecz- n em , że g ieo g ra fiją w y k ła d a li h isto ry c y , lu b filo­

lodzy, k tó ry m b r a k b y ło w ia d o m o ści m e te o ro lo ­ g icz n y ch .

K a żd y p ed ag o g zgodzi się p ew n ie n a to , co a u to r m ów i o u ży w an iu atla só w i m ap śc ien n y c h , lecz n iew szy scy p o d z ie lą je g o z d an ie o ta k zw a­

nej m eto d z ie ry su n k o w e j, zw łaszcza, że a u to r, id ą c za r e fe ra te m B o e ttc h e ra , p rzed staw io n y m k o n fe re n c y i d y re k to ró w szk ó ł w P ru s ie c h w scho­

d n ic h i zac h o d n ic h , u w y d a tn ia p rz ew a ż n ie sk ra jn a d ą ż e n ia a d ep tó w r y s u n k u w gieo g rafii. P o g ląd y B o e ttc h e ra i zgodne z n ie m i z a p a try w a n ia owej k o n fe re n c y i p ro w in c y jo n a ln e j w ro k u 1885 m e za­

d ziw ią nikogo, k to w ie, że d y re k to ro w ie z a s ia d a ­

jąc y n a ta k ic h k o n feren cy jach są p ra w ie b e z wy­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wprawdzie i najbliższe z nich, w czasie największego nawet do ziemi zbliżenia, są odległe jeszcze na 16 milijonów mil, paralaksa ich przeto niewiele jest

Prosta analiza wykazała, że utrzymanie archaicznych form udzielania świadczeń obejmujących najpopularniejsze zabiegi oraz prak- tycznie eliminacja sektora prywatnego z sieci szpitali

Wydawałoby się, że nowe przepisy stymulują przed- siębiorczość, a tu tuż przed końcem roku kierownic- two Ministerstwa Zdrowia wygłasza poglądy o nad- miernym rozwoju

Podaj szczegóły wykonania, takie jak: temat obrazu, kolorystyka, wyszczególnienie planów (kompozycja), nastrój, światłocień, odniesienie tematyki i kolorystyki do

Dziękuję również wszystkim człon- kom seminarium Zakładu Metodologii Badań Socjologicznych IS Uniwersytetu Warszawskiego oraz Sekcji Socjologii Sportu PTS za ich uwagi i

[Później] już obraz był aresztowany, tylko była rama i świeca, symbol. No i to też zapchane było,

Kompozytor nowator i odkrywca z początków naszego wieku świadom jest wyczerpania się możliwości formotwórczych dotychczas stosowanych technik i systemów uniwersalnych: harmonii

Dowieź na przykładzie wybranego przez siebie układu narządów w jaki sposób przyczynia się on do zachowania homeostazy organizmu. Wykonaj rysunek anatomiczny wybranego