M 13. Warszawa, d. 30 Marca 1890 r. Tom I X .
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
P RENUM ERATA „W S Z E C H S W IA T A ."
W W a rs za w ie :
ro c zn ie rs. 8 k w a rta ln ie „ 2 Z przesyłką
pocztow ą:ro c zn ie
p ó łro c z n ie
P re n u m ero w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz ec h św ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i z ag ra n ic ą .
K om itet Redakcyjny W s zec h ś w iata
stanow ią panowie:
A leksandrow icz J ., Bujw id O., D eike K „ D ickstein S., F lau m M ., Jurkiew icz K., K w ietniew ski W ł., ICram-
sztyk 8., N atanson J ., F rauss St. i SM sarski A .
„ W s z e c h ś w ia t" p rz y jm u je o g ło sz e n ia, k tó r y c h tre ś ó m a ja k ik o lw ie k z w ią z e k z n a u k ą , n a n a stę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rsz z w y k łeg o d r u k u w szpalcie alb o je g o m ie jsc e p o b ie ra się za p ie rw szy ra z k o p . 7 '/a
za sześć n a s tę p n y c h ra z y kop. 6, za dalsze k o p . 5.
ild r e s Ked-etłscyi: IKIralsowslsiIe-^rzecinaieście, 3STr ©©.
Ilranija w Berlinie.
Zbliżające się ku schyłkow i stulecie nasze zapisze się w dziejach św iata jak o epoka nietylko znakom itego rozw oju nauk p rz y rodniczych, ale i w ielkiej dbałości o rospo- vv8zechnienie wiedzy o przyrodzie wśród szerokich w arstw ludności. Zdaje się, że w naszem stuleciu zrozum iano dopiero całą ważność popularyzow ania wiedzy, któ re nietylko przyczynia się do podniesienia um ysłowego mas, do szerzenia zdrow ych pojęć o świecie, życiu, ale podnosi zarazem godność ludzką, budząc zaufanie do usiło
wań nauki, usuw ając przesądy i fałsze, roz
w ijając poczucie praw dy. P o w stały tedy liczne czasopisma, poświęcone popularyzo
w aniu wiedzy przyrodniczej, poczęły wy
chodzić książki i broszury p o pularne, z ka
tedr publicznych poczęto w ygłaszać odczy
ty dla szerszej publiczności, otw arto muzea i gabinety. Dziś zdrow e praw dy n auki p rzenikają łatw iej i szybciej do mas ludno
ści, niż to było za dawniejszych czasów, lecz aby usiłow ania zaszczepienia praw dzi-
| wej oświaty wśród w szystkich w arstw lu-
; dności mogły wydać pożądane owoce, od
działyw anie nauki m usi być ciągłe i syste
m atyczne. D la m łodzieży zadanie to speł
nia szkoła obow iązkow a i powszechna, ale poza szkołą pozostaje jeszcze niem ałe pole do działania. W y k ład y p opularne należy
cie organizow ane i ustystem atyzow ane, prow adzone w sposób zajm ujący, dla szero
kich w arstw dostępne, jed n em słowem in- stytucyje stale uorganizow ane z celem pe
dagogicznym oświecania mas winny dopeł
niać zadanie szkoły i utrzym yw ać publicz
ność pod ciągłym dobroczynnym wpływem nauki.
T ak i to cel założyło sobie towarzystwo przyjaciół nauki, które p rzed niedaw nym czasem zaw iązało się w B erlinie, jak o to
warzystwo akcyjne pod nazw ą U ran ija. W e
d łu g brzm ienia p arag rafu 3-go ustaw y ce
lem tow arzystw a akcyjnego „jest rospo- wszechnianie zam iłow ania do p rz y ro d y ”.
Jestto chyba pierw sze tow arzystw o h andlo
we na świecie, które podobny paragraf do statutów swych wpisało. N a czele komi
tetu założycieli U ranii stanął znany uczo
ny W . F o rste r, d yrek to r obserw atoryjum
w B erlinie. K a p itał zakładowy tow arzy
194 Nr 13.
stw a oznaczono n a 200 tysięcy m arek (w 400 ak cyjach 500 m ark ow ych) z moż
nością, pow iększenia go w razie potrzeby.
C el swój tow arzystw o zam ierzy ło o trz y m ać: 1) p rzez w ybudow anie i u trzy m y w a
nie gm achu, przeznaczonego n a w ykłady po p u larn e i „przedstaw ien ia” naukow e; 2) przez w ydaw anie pism a pop u larn eg o ilu strow anego, poświęconego naukom p rz y ro dniczym , a zw łaszcza astronom ii.
T e dwa p u n k ty ustaw y zostały ju ż sp eł
nione. B udynek, stanow iący dostrzeg aln ię astronom iczną, obejm ujący sale w ykładow e i „tea tr n a u k o w y ” został dźw ignięty i od roku p ra w ie ściąga liczną publiczność; m ie
sięcznik p o p u larn y p. t. „Niebo i Ziemia"
(H im m el u n d E rd e ) rospoczął niedaw no d ru g i ro k swego istnienia.
P ię k n y b udynek U ra n ija , w zniesiony na ulicy In w alid ów , sk ład a się z trzech od
działów . W pierw szym , uw ieńczonym w iel
k ą kopułą, zn a jd u je się dostrzeg aln ia astro nom iczna; w drugim o k o n stru k cy i żelaznój znajduje się w ielka sala przyrządów fizy
cznych i do w ykonyw ania doświadczeń;
w trzecim w reszcie zajm ującym 1050 m e
tró w k w a d rato w y ch p ow ierzchni znajd uje się teatr, w któ ry m o d b y w ają się wieczorne p rzed staw ien ia i w y k ład y z rozm aitych dziedzin wiedzy. D yrek to rem U ra n ii i z a razem re d ak to rem czasopisma „H im m el und E rd e ” je s t astronom M. W . M eyer. K ie
row nikiem oddziału astronom icznego je s t astronom K o rb e r; oddział fizyczny, u rz ą dzony pod zw ierzchnim nadzorem profeso
r a E. G oldsteina, pozostaje w zaw iadyw a
niu fizyka Spiessa; dział m ikroskopów w tym oddziale je s t pod kierow nictw em znanego fizyjologa profesora W . P re y e ra , wreszcie na czele te a tru stoi m alarz K ra n z. Oprócz ty ch głów nych kierow ników U ran ija z a tru dnia jeszcze inne osoby tak w dziale n a u kowo-technicznym , ja k i w ad m in istracy j
nym , ogółem osób 30.
Zw iedziliśm y ten zakład w krótce po jego otw arciu, k tóre m iało miejsce d n ia 1 C zer
wca r. z. Od owego dnia do końca G ru dnia r. z. zw iedziło U ra n iją 60000 osób, a ze sp raw ozdania, ja k ie ogłasza d y re k to r M eyer, wnieść można, że in sty tu c y ja ta s ta je się coraz p o pularniejszą wśród mieszkań
ców B erlina
O d d ział astronom iczuy U ra n ii zaw iera znakom ite narzędzia, a przedew szystkiem w ielki re fra k to r o 12 - calowym otw orze i 5-m etrow ćj odległości ogniskow ej. J e st on, j a k pow iada p. M eyer, p raw dziw ym cu
dem m echaniki precyzyjnej. Ustaw ienie tego narzęd zia było połączone z tylom a szczególnem i trudnościam i, że dopiero w końcu ro k u zeszłego mogło być oddane do uży tk u publicznego. R efrak to r U ranii pod względem swój mocy ustęp uje ty l
ko jed nem u refrak to row i strasburskiem u w Niem czech. Jeg o szkło przedm iotow e przygotow yw ano z nadzw yczajnem sta ra niem, szkła oczne dają od 70 do 1300-kro- tnego powiększenia. Zczasem m ają być do
dane do re frak to ra urządzenia fotograficzne i spektroskopow e. Zegar, poruszany zapo- mocą elektryczności, obraca narzędziem zgodnie z biegiem dziennym sklepienia. P o- dyjum pod refrak to rem , mogące unieść j e dnocześnie 20 osób, podnosi się z wielką łatw ością do wysokości najodpow iedniej
szej dla oka. Do tego celu służy urządze
nie hyd rauliczne, jak iem u rów ne znajduje się tylko w obserw atoryjum L ick a w K a li
fornii. P rz y pomocy tego samego u rz ąd ze
nia w prow adza się w ob ró t i kopuła nad refrak to rem .
O prócz tego wielkiego narzędzia posiada U ra n ija jeszcze pięć m niejszych teleskopów wzorowej roboty.
W przedsionku do w ielkiej kopuły zn a j
duje się zegar głów ny obserw atoryjum , po
łączony z jedn ej stro ny z chronografem , notującym sekundy, z drugiej zaś z dwoma innem i zegaram i, um ieszczonem i w innych kopułach. Ze w szystkich zresztą p rzestrze
ni obserw acyjnych przechodzą połączenia elektryczne do tego chronografu.
W teatrze odbyw ają się co wieczór od
czyty p rzew ażnie treści astronom icznej, objaśniane zapomocą fotograficznych o b ra zów zjaw isk rzucan ych na ścianę przy p o mocy źró d ła św iatła o natężeniu 6 000 świec.
T akich p rzedstaw ień półgodzinnych w ro k u 1889 było 503; odczytów większych, za
pełniający ch cały wieczór i rów nież obja
śnianych zapomocą odpow iednich obrazów
było 187. Oto treść niektórych z nich: B u
dowa wszechświata, Słońce, Księżyc, U k ład
planetarny, Św iat gw iazd, K om ety i g w iaz
Nr 13. w s z e c h ś w i a t . 195
dy spadające, W ieczór zimowy, Życie w g łę
biach oceanu, P ań stw o istot pierw otnych, B udow a i życie roślin i t. d. P relegientam i są kierow nicy oddziałów , lub osoby zapro
szone.
P rzed staw ien ia te a tra ln e w yw ierają w ra
żenie i u trw a la ją w iele ważnych wiadomo
ści w um ysłach słuchaczy i widzów, głó
wnie z powodu św ietnych obrazów, ilu stru jących w ybornie przedm iot w ykładu. Dla osób wyżój w ykształconych odczyty popu
larn e z niem niejszą korzyścią spełniają swo
je zadanie. W reszcie dla osób, p ra g n ą
cych poznać dokładnie użytek narzędzi astronom icznych i fizycznych, m ają być urządzone oddzielne w ykłady z różnych ga
łęzi astronom ii i fizyki.
N a szczególną uw agę zasługuje oddział fizyczny, którego urządzenie zostało b a r
dzo szczęśliwie pomyślanem; publiczność bowiem m a dostęp do każdego p rzyrządu i może z w ielką łatw ością sama wykonywać doświadczenia. Na długich stołach stoją przyrząd y fizyczne, ugrupow ane według działów nauki, a więc należące do optyki, akustyki, nau k i o elektryczności i t. d. Sze
reg przyrządów do danego działu należą
cych stanow i niejak o rodzaj k u rsu doświad
czalnego z tego działu, k tó ry każdy z ła tw ością przy pom ocy książki, a naw et bez książki przejść może, korzystając przytem , jeżeli zechce, ze wskazówek i objaśnień kierow nika oddziału, lub jeg o pomocników.
Nie możemy tu wyliczać szczegółowo w szy
stkich przyrządów , pow iem y tylko, że b a r
dzo interesuj ącemi są aparaty, służące do przedstaw iania pięknych zjaw isk polary- zacyi św iatła, dalój szereg spektroskopów z takiem urządzeniem , że każdy gość naci
śnięciem n a guzik elektryczny może w pro
w adzać do płom ienia lam pki B unsena roz
m aite m etale (p o ta s , so d , w apień, tal i t. p.) i zaraz w spektroskopie widzieć mo
że widmo płom ienia z charakterystycznem i linijam i. O bok może znow u obserwować widm a absorpcyjne gazów, ciał stałych i t. d.
R oskład wody zapomocą p rą d u elek try cznego, działanie prądów na magnesy, w za
jem ne działanie prądów i t. p. może sobie każdy sam spraw dzić z wielką łatw ością.
T ak ie w łasnoręczne dośw iadczenia u tw ier
dzają w umyśle naukę książkową.
W sali fizycznój ustaw iony je st w ielki zbiór m ikroskopów (do 50), w których po
dziwiać można delikatną budowę tkan ek zw ierzęcych i roślinnych, preparaty, ilu stru ją c e życie pszczół i t. p. Środkow a część sali je s t znow u przeznaczona n a stałą w y
staw ę narzędzi precyzyjnych dla inform o
w ania tych, którzy podobne narzędzia n a
być pragną.
W podziem iu U ra n ii znajd u ją się labo ra- to ry ja, m otory wodne i gazowe, ak u m u la
to ry , dynam om aszyna i t. d., od których cały system ru r i drutów , nib y nerw y i tę
tnice żywego organizm u, przenosi ruch, cie
pło i dostarcza św iatła do rozm aitych czę
ści bydynku.
Z tego krótkiego opisu przekonać się m o
żna, że U ranija istotnie spełnić może cel swych założycieli. Poniew aż publiczność odw iedza tłum nie przedstaw ienia i w y k ła
dy (dla robotników cena wejścia je st zn i
żona w dnie niedzielne i wynosi 20 feni- gów od osoby) spodziewać się więc można, że naw et ja k o przedsiębierstw o „ U ra n ija ” utrzym yw ać się będzie z wpływów za wej
ścia i da pewne odsetki od k ap itału zakła
dowego.
B erlinow i można pozazdrościć tak pię- knój instytucyi. In n e w ielkie m iasta po
w inny pójść za przykładem B erlina. I W a r
szaw a ze swoją półm ilijonow ą ludnością m ogłaby, ja k sądzim y, utrzym ać podobną U ra n iją , urządzoną chociażby na m niejszą skalę. Byłoby do życzenia, aby znaleźli się u nas ludzie, któ rzy podejm ą usiłow ania w celu wzniesienia i urząd zenia w W a r
szawie podobnśj instytucyi użyteczności publicznej.
S. Diclcstein.
POTOPY
W C Z A S A C H D Z I S I E J S Z Y C H .
( w e ć l ł - u . g - 33. S u e s s a ')-
Zjawisko potopu czyli w ielkićj powodzi, zalewającej znaczne przestrzenie lądu, zna-
>) E d u a r d Suess. Das A ntlitz d e r E rd e . Cz. I,
L ip s k i P ra g a , 1863.
196
ne ju ż było odległej starożytności, o czem św iadczą podania przechow ane w lite ra tu rze asyryjskićj i hebrajskiej, t. j . w lite ra turze ludów , k tó re ongi zam ieszkiw ały n i
zinę m ezopotam ską, lub ziem ie z nią sąsia
dujące. K atastro fa przychodzi zazwyczaj nagle, niespodzianie, niszcząc doszętnie kraj przez się naw iedzony. P ow odzie tak ie w y
darzają się na kuli ziem skiej znacznie czę
ściej, aniżeli to pow szechnie w E u ro p ie utrzym ują. N auka gieologii nie p rz y p u szcza możliwości potopu, czyli powodzi powszechnej, gdyż p rz y obecnym stanie uk ształtow ania sk o ru p y ziem skiej, jestto rzecz niem ożebna: p lan eta nasza m ogłaby pokryć się w arstw ą w ody znacznej g ru b o ści w tym tylko w ypadku, gdyby w szystkie je j wyniosłości znikły, lub do pew nego sto
pn ia się zrów nały. T erm in „przedpotopo
w y ”, często w nauce używ any, oznacza po przedzający nasze czasy okres rozw oju w hi- storyi ziem i i w yraża tyle, co p rzed d y lu w i- ja ln y ; odnosi się on do tej epoki gieologicz- nej, kiedy, n ap rzy k ład , znaczna część E u - ropy północnej (H olandyja, F ra n c y ja p ó ł
nocna, Niem cy, P o lsk a i część Rossyi za
chodnio-północnej) nie p o k ry ła się jeszcze pow łoką wód m orza dyluw ijalnego. „Po- potopow y” oznacza epokę, zaczynającą się od w ynu rzen ia się lądu E u ro p y północnej z tego m orza dyluw ijalnego aż do czasów dzisiejszych.
Nie o tym je d n a k potopie mowa. O g ra niczym y się tu tylko na p rzedstaw ieniu czytelnikom W szechśw iata zjaw iska tego w ośw ietleniu faktów , poczerpniętych z cza
sów najnow szych i w yjaśniających jeg o przyczyny oraz sk u tk i, ja k ie po sobie zo stawia.
Z araz n a w stępie zaznaczyć je d n a k musi
my, że opady atm osferyczne w pow odziach tych przy jm u ją nieznaczny zaledw ie u d ział i nigdy nie p rz ek ra cza ją zw ykłej m iary.
Same, bez w spółdziałania innych czynni
ków , zdolne są one spraw ić zw yczajny w y
lew w dolinach rzek, ściekających do w ięk
szych basenów łożyskam i tychże rzek w kie
ru n k u ich spadku.
P o to p y , czyli pow odzie w ielkie, którem i się w yłącznie n ad a l zajm iem y, pow stają przez w zburzenie m orza, w yw ołane bądź trzęsieniem ziemi, bądźto cyklonam i. Sąto
zatem powodzie m orskie. O ile wiadomo z faktów dotychczas znanych, powodzie te w y d arzają się tylko: 1) na wyspach i nisko położonych wybrzeżach m orskich i 2) w dol
nych częściach w ielkich nizin rzecznych.
T rzęsien ie ziemi wyw ołuje w zburzenie wód m orskich na ogrom nych przestrzeniach.
D n ia 1 L isto p ad a 1755 r. silne trzęsienie w L izbonie w zburzyło ocean atlan ty ck i aż do w ysp A ntylskich. D nia 13 S ierpnia 1868 ro k u w skutek potężnego uderzenia seismi- cznego w A rica, nad w ybrzeżem peruw i- jańskiem , m orze doznało silnego zan iep o
kojenia w zdłuż całego brzegu zachodniego A m eryki; ro shu kan e b ałw any w spinały się aż n a wyspy Sandw ich w ciągu k ilku dni, uderzając zarazem gw ałtow nie w wyspy Samoa, w ybrzeża wschodnie A u stralii, N o
wą Z eland yją i wyspy C hatham ; fale seis- miczne dochodziły aż do k ra in antark ty cz- nych, o czem św iadczą lody przez nie s k r u szone i nap otyk ane przez żeglarzy pod 51°
szerokości południow ój.
B iada w ybrzeżu, leżącemu w prom ieniu trzęsienia i zalanem u takiem i bałw anam i.
O fiarą ich padło m iasto C allao w P e ru , dn ia 28 P aźd ziern ik a 1746 r. P o dró żn ik pew ien, k tó ry w krótce po pow odzi m iejsco
wość tę zw iedził, ta k opisuje sk u tk i k a ta strofy: „Nic zgoła nie pozostało z daw nego stanu m iasta; przeciw nie w skazują wiele pagórków , uform ow anych z piasku i iłu na miejscu daw nych budow li; utw orzył się też duży w ał w zdłuż w ybrzeża morskiego. K il
k a wież w ytrzym ało w praw dzie wszystkie w strząśnienia ziemi, lecz zaledw ie nieszczę
śliwi m ieszkańcy ochłonęli z grozy p ie rw szego przestrachu , gdy wtem m orze zaczęło się nagle podnosić; m asy wód dosięgły w krótce tój wysokości, że zalały całkow icie miasto, wzniesione znacznie n ad poziom morza; bałw any u d erzy ły na ląd z tak ą siłą, że rozbiły w iększą część okrętów , stojących w porcie; resztę zaś, unosząc ponad m ury i wieże, osadziły na lądzie w znacznej odle
głości za m iastem... Z pięciu tysięcy miesz
kańców ocalało zaledw ie d w u stu ”.
Zjaw isko takie pow tarzało się nieraz.
Z początku morze zw ykle opada i cofa się n a znaczną odległość od lądu; następnie n a gle się wznosi, burzy i uderza na wybrzeże długim , strasznym bałwanem: w tedyto rze-
Nr 13.
W SZECUŚW IAT.
Nr 13. w s z e c h ś w i a t . 107
ki cofają, swe wody, miastu cnie znikają z powierzchni ziemi. R ozm iary klęski za
leżą od zarysu brzegów m orza i wysokości lądu nad niem położonego.
W A m eryce południow ej ju ż od dość da
w na powodzie m orskie ściągnęły na się b a
czność gieologów. L yell zwróci! uw agę na podania potopow e in d y jan araukańskich stanow iące niew ątpliw ie w spom nienia da
wno m inionych faktów . M ieszkańcy wysp F id ji opow iadają o strasznym potopie, ju k i naw ied ził ich ojczyznę; w ciągu wielu lat j po tym w ypadku trzym ano na pogotow iu okręty, aby w razie pow tórzenia się zjaw i
ska znaleść w nich ocalenie. Na n ajb ar
dziej odległych w yspach spotykam y poda
nia o potopach, a w wielu z nich, jako spraw ca katastrofy, podane je s t morze.
Pow odzie seismiczne, zatapiające dolne części w ielkich nizin rzecznych, są daleko zgubniejsze, gdyż tow arzyszy im zazwyczaj zapadanie się nadbrzeżnych gruntów n a pływ ow ych.
P rzytoczym y kilka znaczniejszych wy
padków tego zjaw iska i rozejrzym y się b li
żej w jeg o szczegółach.
U jścia Indusu zajm ują w ielką nisko po
łożoną część w ybrzeża m orskiego, leżącego między m iastam i K u rrach i i L ukpu t. R ze
ka ta, zm ieniając ciągle głów ne swe ujście, przesuw a się coraz dalej na zachód, w y
tw arzając tym sposobem znaczne przestrze
nie lądu napływ ow ego, łatw o zapadającego się podczas trzęsienia ziemi. W nizinie Indusu leży w g ruzach wiele miast s ta ro żytnych, k tó re p adły ofiarą zaburzeń p rz y rody. Z wielom a tysiącam i mieszkańców ginęły one najczęściej w jed n ej chwili; do
wodem tego są dziś roskopyw ane ruiny, no
szące na sobie n iezatarte ślady gw ałtow nej, niespodzianej katastrofy.
Na południo-w schód od m iasta L u k p u t leży kotlina R an of K achh, stanow iąca p rze
dłużenie niziny dolnego In d u su i zatopiona dziś w znacznój części wodam i. P rz e d n ie
wielu laty duża ta przestrzeń, oddzielona od morza pasmem wyniesień K achh, stano
wiła niską, podm okłą i nadzwyczaj dziką pustynię, tu i owdzie p o k ry tą w ykw itam i śnieżno białej soli i znaną z częstyoh a d zi
wnych mirażów. W r. 1819 pustynia ta uległa gw ałow nem u trzęsieniu ziemi, które
spowodowało w niej wiele zmian; na całej tej przestrzeni g ru n t popękał i opadł; przez potw orzone tym sposobem szczeliny w cią
gu trzech dni w ylew ały się niezm ierne mu
sy czarnej, błotnistej wody; źródła sąsie
dniego k raju biły w górę; cała płaszczy
zna zanurzyła się w wodzie na 6 do 10 stóp głębokiej. Jednocześnie praw ie fale ocea-
| nu u derzyły na ląd i zniosły fo rt celny, Sindree, leżący nad daw ną w schodnią od
nogą In du su, zam ieniając całą przestrzeń R an of K achhu, niegdyś suchą, na morze śródziem ne, m ające koło 15 mil k w a d rato wych pow ierzchni. W odległości pięciu mil od S indree utw orzyło się urw isko na 16 mil długie i 10 do 20 stóp wysokie, znane dziś pod nazw ą U llach-bound (grobla Boga).
K ra j, leżący na północ od tego urw iska, nie uległ żadnym zmianom; na południe od niego ogrom ny kaw ał lądu z fortem S ind
ree zapadł się podczas trzęsienia w r. 1819, U llach-bound je s t zatem zachodnio-północ
ną granicą tego tery to ry ju m zapadniętego i zatopionego wodami podziemnemi i mor- skiemi.
O padanie tak znacznych przestrzeni lądu je st zjaw iskiem zw ykłem podczas trzęsie
nia ziemi w okolicach aluw ijalnych (n apły wowych) rzek wielkich. Z obu stron łoży
ska wody rzeczne podm yw ają najnowsze (aluw ijalne) pokłady na znaczną odległość od widomej części rzeki, a w m iarę o dd ala
nia się od tejże poziom ich coraz się b a r
dziej wznosi ponad pow ierzchnią wody w łożysku głównem (widom em ). Dno tych wód podziem nych bywa przem okłe i ruchome, g ru n t zaś, znajdujący się nad niemi i stanow iący rodzaj sklepienia, jest zw ykle suchy i mało spoisty. K iedy w m iej
scowości takiej nastąpi trzęsienie ziemi, sklepienie to pęka i opada, a woda pod niem u k ry ta w skutek ciśnienia w arstw opa
dłych w ydostaje się w m asach wielkich na ich pow ierzchnię, lub niekiedy w ytryska w postaci fontanny na wiele m etrów wyso
kiej.
Zjawisko to w ydarzyło się na małą ska
lę i w E urop ie nad brzegam i Sawy i D una
j u w (latach 1879 i 1880). W Am eryce
północnej zapadły się podczas trzęsienia
ziemi 5 S tycznia 1812 r. napływ y M ississi-
pi koło m iasta New - M adrid i po kryły
198 W SZECHŚW IAT. Nr 13.
czarnym płynem na „wysokość nóg koń
skich ”, ja k opow iada św iadek naoczny.
W tym sam ym dniu znikło m ałe jezioro L ak e-E u lalie. D no jeg o , ja k się następnie okazało, stanow iło część sklepienia wód podziem nych. W sk u tek trzęsienia, dno j e ziora pękło, a zaw artość jeg o ściekła i zla
ła się z w odam i podziem nem i.
N a w iększą jeszcze skalę w ypadek podo
b ny zd arzy ł się 12 S tycznia 1862 r., kiedy cała okolica południow a B ajk ału , a zw łasz
cza delta w padającej w eń Selengi, rażona była silnem w strząśnieniem seism icznem . Stepy, na wschód od Selengi leżące, z osadą bu ry jató w zapadły się n a p rz estrze n i długiej 21, a szerokiej 9,5 — 15 km . W od y pod
ziem ne rzu ciły się p rzez otw ory i źródła i zm ięszane z falam i B a jk a łu zatopiły całe to opadlisko. W pobliskiej osadzie K uda- r a p rz y k ry w y d rew niane n a studn iach w y
skakiw ały ja k k o rk i z butelek, a źró dła w o
dy ciepłój w ytryskiw ały w górę n a 3 sążnie.
N agłe i p rz erażające są pow odzie spow o
dow ane cyklonam i, pow stającem i w sferze zm niejszonego ciśnienia; m orze wznosi się na tej d ep resy ją objętej p rzestrzen i w po
staci ogrom nych bałw anów . N a setki mil m orskich szeroki zbliża się tak i bałw an cy
klonow y ku lądow i, p iętrząc się na jego brzegach; w zniósłszy się na pew ną wyso
kość, rzuca się z niój w dolinę rz e k i, niosąc w swej głębi zagładę w szystkiem u stw o
rzeniu.
N iekiedy cyklonom tow arzyszą drg an ia seismiczne, ja k to m iało miejsce w K a lk u cie w p ełn ą grozy noc z 11 na 12 P aźd z ie r
nika 1737 r.
K iedy tak zw any „orkan w ie lk i” szalał dnia 10 P aźd z ie rn ik a 1780 r. nad wyspam i Zachodnio-indyjskiem i, w S. P ie rre na M a r
tynice m orze wzniosło się n a 25 stóp nad zw ykły poziom, topiąc na tej w yspie 9000, a na S. L u cia 6000 lu d zi w raz z ich m ie
niem . S ir G. R odney tw ierd zi, że zb u rze
nie ta k gw ałtow ne budynków najtrw alszych m ogło nastąp ić tylko podczas trzęsien ia zie
mi, a stra tę tylu ludzi p rzypisuje nadzw y czajnej sile cyklonu.
N izina G angesu i B ram ap u try je s t tym k rajem nieszczęsnym , w którym powodzie cyklonow e i seism iczne w ydarzają się n a j
częściej.
D nia 2 K w ietn ia 1762 r. trzęsienie ziemi naw iedziło większą część tej niziny, n a j
bardziej dając się czuć w okolicy Dacca.
W o d y obu rzek rzuciły się z łożysk swych n a ląd, j a k morze huczące, w napływ ach na obu brzegach potw orzyły się szpary szero
kie i długie, dając ujście wodom podziem nym ; wyspy przybrzeżne znikły w falach całkowicie.
Jeszcze zgubniejsze skutki sprow adzają na tę nizinę cyklony, nalatujące na nią z m orza od wysp A ndam ańskich.
H . B lanford ogłosił w ykaz cyklonów, j a kie zd arzy ły się w zatoce B engalskiej od ro k u 1737 do 1886. O kazuje się, że w p rz e
ciągu 139 la t naw iedziło okolice zatoki aż
| 112 cyklonów ,sprow adzając powodzie, n a d zwyczaj k ra j ten niszczące. O to k ilk a p rz y kładów .
D nia 19 i 20 M aja 1787 r. cyklon i po
wódź posunęły się w głąb k ra ju n a 32 km , zalew ając 20 000 ludzi i 500000 sztu k by
dła. W r. 1864 cyklon srożył się od 2 do 5 P aźd ziern ik a i sprow adził powódź w Hoo- ghly, w której falach zginęło 48000 ludzi i 100000 sztuk bydła. D w a duże parow ce pocztow e, uniesione w głąb k ra ju prądem wody, osiadły n a polach upraw nych. P rz e ' bieg głośnej katastrofy w roku 1876 by ł w szczegółach taki: d. 23 P aźd ziern ik a na południo-w schód od zatoki B engalskiej za
częła się tw orzyć przestrzeń o ciśnieniu zm niejszonem; posuw ając się coraz dalej na północ, dn ia 29 P aźd ziernika w yw ołała ju ż silny cyklon, któ ry 1 L istopada, koło trze
ciej zrana d o ta rł do ujść M enga, p rz e la tu ją c 32 km na godzinę. W nocy tegoż dnia
w ypadł p rzy pły w księżycowy; fala cyklo
now a siłą swą rospędow ą zatrzym ała m ają
cy w krótce nastąpić odpływ lu n arn y i, łą cząc się z nim w jed en bałw an potężny, u d erzy ła na ląd, cofając wstecz wody rzeki.
W ciągu kilk u godzin około 141 mil kw a
d ratow ych gieograficznych niziny i dużych wysp przyb rzeżnych znalazło się pod w a r
stw ą wody, wynoszącą od 3 do 15, a m iej
scami naw et do 45 stóp głębokości.
G u b ern ato r prow incyi, klęską tą naw ie
dzonej, sir R. Tem pie w urzędow em sp ra
w ozdaniu oznaczył ilość ofiar żyw iołu n a
215000. Ogólna liczba mieszkańców przed
pow odzią wynosiła 1062000.
Nr 13. w s z e c h ś w i a t . 199
„Domy w gruzach, drzew a ogołocone j z liści i gałęzi, kraj cały zasłany grom ada
mi trupów ludzkich i bydlęcych”, oto sło
wa, w ja k ic h urzędnicy podaw ali rap orty 0 stanie k ra ju po katastrofie.
W wykazie, z którego wypisaliśmy wyż przytoczone przykłady, B. B lanford kilka-
jk rotnie w ym ienia w ypadki, w których cy
klony d ziałały na morze jednocześnie z trzę
sieniem ziemi. Chociaż przyczyny obu tych zjaw isk są, różne, a same zjaw iska w yda
rzają, się zw ykle samodzielnie, to jed n ak z poczynionych w tym w zględzie spostrze
żeń we W łoszech i G recyi okazuje się, że depresyja atm osferyczna, w yw ołująca cy
klony, może do pewnego stopnia przyśpie
szyć i zw iększyć siłę trzęsienia ziemi w oko
licy będącśj w fazie seism icznśj. S tąd wy
pływ a wniosek, że powodzie sprowadzone jednocześnie przez te dwie przyczyny, by
w ają najstraszniejsze.
T akie są potopy dni naszych.
Co się tyczy potopu opisanego w biblii, to, ja k w ykazał szczegółowo E. Suess, n i
czem on nie różni się od w ypadków d z i
siejszych, jeśli pom inąć zm iany i dodatki pow stałe pod w pływ em osobistości opowia- daczy, a głów nie pod wpływem wierzeń 1 pojęć ludu, w śród którego opis ten pow stał. E . Suess poddał analizie niedaw no odk ry tą epopeję chaldejską, Izdubar, którćj pieśń jed en asta zaw iera opis tego samego zjaw iska w w arunkach bardzo zbliżonych do dzisiejszych, opis ten, w edług niego, je st pierw ow zorem biblijnego. Na podstaw ie danych faktycznych poem atu, stw ierdzo
nych w ynikam i poszukiw ań najnow szych w nizinie m ezopotamskiój, Suesś odtw orzył w arunki i cały przebieg tego potopu mezo- potam skiego.
U jścia E u fra tu , w epoce tego w ydarzenia jeszcze sam odzielne, odpow iadają w szyst
kim w arunkom niezbędnym dla powodzi m orskiój. M ezopotam ija była i dziś często byw a w idow nią drg ań seism icznych ziemi.
Z historyi wiadomo, że panow ały tu między 763 a 746 r. p rzed Chr. n ader częste i gw ał
tow ne trzęsienia. C yklony zdarzają się
jw k ra ju tym w praw dzie rzadko, zachodzą je d n a k niekiedy z zatoki perskiój, ja k to było w ro k u 1842. W reszcie działalność lądotw órcza obu rzek doliny T ygrysu i E u
fra tu je st znaczna, co odpow iada naturze In d u su , G angesu i B ram aputry, rzek tak często naw iedzanych przez powodzie m or
skie.
Głów ne ry sy potopu mezopotamskiego, opisanego w epopei Izd u b ar, są w edług Suessa takie:
Podczas fazy seismicznźj w skutek k ilk a
krotnych nieznacznych w strząśnień ziemi, wody zatoki perskiej zalew ały dolną część niziny E u fratu . O strzeżony tym stanem natu ry , przew idujący mąż, H asis-A d ra, ro*
dem z m iasta S u rip p ak nad dolnym Eufra- I tem, buduje o k ręt i oblew a go asfaltem , ja k to dziś jeszcze robią w tym k raju . T rzę-
| sienie ziemi w zm aga się; H asis-A d ra ch ro ni się z rodziną, sternikiem i zw ierzętam i do zbudowanego przez się statku; wody podziem ne w ystępują przez szczeliny popę
kanych napływ ów rzecznych; w ielka de
presyja pow ietrza, którćj dowodem są
| deszcz i burza gw ałtow na, a prawdopodo-
j
bnie cyklon właściwy, n ad latu je z zatoki perskiej, tow arzysząc w yładow aniu energii
| seismicznćj i zwiększając jó j siłę; w zburzo
ne bałw any m orskie rzucają się na nizinę I i unoszą statek wybawczy na północ w głąb
| k ra ju , osadzając go wreszcie na tem podgó
rz u miocenicznem, które niżćj ujścia m ałe
go Zabu otacza dolinę T y g ry su z północy i północo-wschodu (ziem ia N izir w poe
macie).
W ed ług obliczeń astronom icznych, doko
nanych przez B osanquet w L ondynie, k a ta strofa ta przy p ad a jak o b y na r. 2379 przed C hr.
J . Morozewicz.
TITANOTHERIIDAE.
OLBRZYMIE ZW IERZĘTA KOPALNE
AMERYKI PÓŁNOCNEJ.
W ielkre zw ierzęta kopalne, zaliczane do rodziny T itanotheriidae, pochodzą z for-*
macyi miocenowćj Stanów Zjednoczonych
A m eryki północnej. P o raź pierw szy dał
200 w s z e c h ś w i a t . Nr 13.
je poznać francuski p rz y ro d n ik Pom et, któ ry na zasadzie zębów u tw o rz y ł nowy r o dzaj M enodus, z pow odu jed n ak , że ta n a
zwa ju ż poprzednio była nad an a innem u zw ierzęciu (M enodon) m usiano ją. zmienić i typow y rodzaj fam ilii oznaczono m ianem T itanotherium . O d tego ro d zaju , ja k się zdaje, nie może być oddzielane ani B ronto- therium , ani B rontops.
Zw ierzęta, o których mowa, zdają się
otrzym ały nazwę pokładów B rontothe- rium . W ed ług profesora M arsha m ają one k ilkaset stóp grubości i m ożna je p o dzielić na w arstw y, odznaczające się w la- ściwemi gatunkam i titanotheriid ów . ( Na tu rę, N r 1059, vol. 41).
A . W.
O d b u d o w a n ie s z k ie le tu T ita n o th e r iu m ro b u s tu m (
1/30rz ec zy w iste j w ielkości). W e d łu g M arsh a.
n ajb ard ziej zbliżać do nosorożców pom ię
dzy żyjącem i. W ed łu g profesora M arsha, zasłużonego badacza szczątków kopalnych A m eryki północnej, były one praw ie tak wielkie j a k słoń. Ich czaszka różni się jed n ak od czaszki nosorożca pod tym względem, że zam iast rogów um ieszczo
nych jed en za drugim na linii środkow ej okolicy nosa, bez w szelkiego kostnego p o łączenia z czaszką, posiada ona dw a w iel
kie w yrostki ze zbitej kości, położone w po- i przecznym k ierunku bespośrednio n ad no- ' sem, k tó re praw dopodobnie były pokryie rogow ą pochw ą. Zęby trzonow e także od- ] m iennej są form y.
N a załączonym ry su n k u w yobrażono { szkielet, o d b udow any p rzez profesora M ar
sha i znaleziony w roku 1874 w tych p o k ład ach m iocenow ych D akoty, które
D O N IO SŁ O ŚĆ N A U K O W A
• poszukiwań faunistyczuycli
I PROJEKT ZBADAilA FAUNI WISŁY
O R A Z J E J D O P Ł Y W Ó W .
(D o k o ń czen ie).
N a zasadzie wyżej w ym ienionych faktów, łatw o dość do przekonania, że n ajw d z ię
czniejsze i najprędzej do jakichkolw iekbądź wniosków naukow ych prow adzić mogące badania nad fauną wód, są te, k tó re dotyczą miejscowości, przedstaw iających bardzo od
m ienne w arunki. T u taj bowiem najłatw iej
w ystępow ać mogą zboczenia w cechach g a
Nr 13. WSZECHŚW IAT. 201
tunkow ych i najprędzej zauważyć można zależność m orfologicznych i wogóle b io lo gicznych właściwości organizm ów od śro
dowiska. Otóż, wdzięczne bardzo pole n a stręczają. pod tym względem jezio ra gór
skie, w tak sw oistych będące w arunkach, dalej je z io ra k raterow e (M aare), lub też ta kie, których woda ma słono-słodki charakter (np. w niektórych limanach). W szystkie te miejscowości były też w ostatnich cza
sach dosyć energicznie badane, a ja k k o l
w iek wobec w ielkiej trudności zadania, po
zostaje jeszcze bardzo wiele do zrobienia w tym w zględzie, to je d n a k powiedzieć m ożna, że znajdujem y się ju ż na właściwej drodze i że odnośne badania prowadzone są.
z dobrym skutkiem i ku pożytkow i nauki.
A le o ile rzucono się z zapałem do badań n ad fauną większych stojących zbiorowisk wody, o tyle znów fauna większych rzek trak to w an ą je s t dotąd po macoszemu. D o tą d nie przeprow adzono jeszcze bowiem ża
dnych praw ie system atycznych poszukiw ań nad fauną w iększych, lub m niejszych rzek E uropy; znane są tylko pojedyńcze, niepo
wiązane z sobą fakty w tym względzie, w skutek czego żadne wnioski ogólne wy
prow adzić się nie dają. W r. 1888 O tto Z acharias słusznie też w yrzekł „eins syste- matische D urchforschung un serer Fłu3se und S tiom e h a t j a bisher iiberhaupt nicht sta tt gefunden”. B adacz ten rospoczął po
szukiw ania n ad fauną Saali, M uldy, E lby, O d ry i R enu, ale uw zględnił głów nie tw o
ry m ikroskopow e (P rotozoa i drobne niższe robaki), przyczem podał tylko bardzo po
wierzchowny spis znalezionych gatunków , a naukow o kw estyi tej wcale jeszcze nie opracow ał.
Otóż, zdaje mi się, że fauna większych rzek i ich dopływ ów zasługuje ze wszech m iar na badanie i że poszukiw ania odnośne, aczkolw iek bardzo tru d n e, uwieńczone być mogą pięknem i rezultatam i naukow em i.
W każddj większej rzece znajdujem y w ró ż nych jej okolicach bardzo rozm aite w a ru n ki dla życia istot organicznych. I tak: 1) przedew szystkiem głębokość rzeki ulega dosyć znacznym wahaniom , 2) szerokość jć j, a tem samem i szybkość prądu, 3) n a
tu ra brzegów , 4) n atu ra g ru n tu , 5) właści
wości wody ze względu na zawartość części
organicznych i wogóle rozm aitych domię- szek, zależnych od tego, czy dana część rze
ki p rzepływ a przez okolicę mniej, lub też więcej zaludnioną, 6) prąd y i wiry, w arun
kow ane miejscowem wpadaniem do rzeki większych je j dopływ ów , 7) kom plikacyje w arunków , powodowane p rzez mięszanie się wody rzeki głów nej bespośrednio z wo
dam i dopływ ów , m ających swoje specyjal- ne w arunki, oraz pośrednio — z wodami licznych rzeczułek i strum yków , kom un ik u
jący ch się znów częstokroć ze stojącem i, lub też nader wolno płynącem i zbiorow iskam i wód (jezioram i, stawam i i bagniskam i).
W szystko to w tak wielkim stopniu k om pliku je w arunk i życia w rzekach, że n ie
w ątpliw ie w pływ ten odbija się na faunie rzeki. W obec tego w ydaje mi się bardzo pożądanem szczegółowe badanie fauny i flo
ry większych rzek. Otóż W isła, ta królo
wa rzek naszych, przedstaw ia, m iędzy in nem i, niew yczerpane i zupełnie jeszcze do
tąd niew yeksploatow ane pole dla tego r o dzaju poszukiw ań. D ługi bieg tej rzeki, w ielka ilość dopływów, nadzw yczajne bo
gactwo kęp, oddzielonych od brzegów ła chami, które ro ją się życiem organicznem , obfitość stawów i strum ieni na tych kępach, łączących się z wodami rzeki ciągle, lub też w pewnych ty lk o porach roku (podczas wylewów rzeki), wielka różnorodność b rze
gów — w szystko to są okoliczności, wielce zachęcające n atu ralistę do badań n ad fauną W isły. Jeśli je d n a k te ostatnie m ają być uw ieńczone pom yślnym skutkiem , należy je prow adzić przez szereg la t i zbiorowemi siłam i. B ardzoby było pożądane, aby j e dnocześnie rospocząć stu d y ja nad fauną W isły w k ilk u odległych od siebie m iejsco
wościach, gdyż dla ogólniejszych wniosków naukow ych poszukiw ania w jednój tylko okolicy byłyby niew ystarczające. Otóż organizuje się w W arszaw ie kółko p rz y ro dników , któ rzy zam ierzają z wiosną rospo
cząć poszukiw ania nad fauną królow ćj n a
szych rzek na przestrzeni k ilk u w iorst je j biegu. Byłoby więc wielce pożądanem, aby jednocześnie i w innych ogniskach nau
kowych, nad W isłą położonych, przystąpio
no do podobnych badań. Może dzięki ini-
cyjatyw ie pp. przyrodników krakow skich,
przedsięw zięte także zostaną poszukiw ania
202 W SZECHŚW IAT. Nr 13.
n ad fauną, i florą W isły pod K rakow em . P o ró w n an ie rezultatów otrzym anych z tak odległych od siebie dystansów byłoby wiel
ce interesujące.
N iepodobna w tem m iejscu szczegółowo ro sp atry w ać program u poszukiw ań odno
śnych; skala, na ja k ą będą one prow adzo
ne, a tem samem i p rogram d ziałania zależ
ne będą od wielu, niedających się jeszcze obecnie przew idzieć w arunków . W ogól
nych więc tylko zarysach p ro je k t p rzedsta
wia się w sposób następujący: 1. Zbadać pod względem jakościow ym i ilościowym przedstaw icieli różnych g ru p zw ierząt, t. j.
nietylko określić g atu n k i i ich odm iany, ale skonstatow ać także, ja k ie form y n apotyk ają się częściój, ja k ie rzadziej. 2. O kreślić, j a kie form y n ap o ty k ają się wszędzie, ja k ie zaś w pew nych tylko okolicach W isły i w ten sposób zbadać możliwie n ajd o k ład n iej g r a nice ro sprzestrzenienia form tych tak w kie
ru n k u pionow ym , ja k o też poziomym; oka
że się bowiem niew ątpliw ie, że pew ne fo r
my n ietylko p rzeb y w ają to przy brzegach, to na o tw artej rzece, to znów tylko w ła chach, lu b w odnogach z bardzo słabym prądem , lecz że zam ieszkują tak że rozm aite głębokości, t. j . są pelagiczne (żyjące na po
w ierzchni), lub też głębinow e (żyjące w bli
skości dna). 3. F o rm y , otrzym ane z róż
nych miejscowości, p rzedstaw iających nieco odm ienne w arunki, porów nać ściśle pom ię
dzy sobą tak pod względem wym iarów ciała, ja k o też postaci i wielkości zew n ętrz
nych przysadek, zw łaszcza narzędzi ruchu, przyczem zw rócić też pilną uw agę na we
w nętrzne o rg any, np. na stosunkow y ro z wój mięśni, organów oddechow ych i t. d.
0 ile okażą się pew ne różnice pom iędzy odm ianam i, w yłącznie, lub w przew ażnej ilości napotykanem i w pew nych tylko oko
licach, niezbędnem będzie zestaw ić dokła- | dnie i porów nać ze sobą w a ru n k i fizyczne j tych okolic: natu rę g ru n tu , brzegów , siłę 1 szybkość prądu, głębokość, sk ład wody i t. d. 4. Zwrócić pilną uw agę na bijolo- giczne sto su n k i istot, rzekę zam ieszkują
cych i na w zajem ny ich stosunek. P rzed e- w szystkiem trz e b a więc poznać św iat ro
ślinny d anej miejscowości m akro- i m ik ro skopowy, dalej zestaw ić ze sobą ilościowe stosunki zw ierząt w pew nych okolicach,
aby w ten sposób przekonać się, czy się p e
wne form y nie w yłączają, lu b też, czy p rz e ciwnie, nie w ystępują zazwyczaj obok sie
bie. W ażnem zadaniem byłoby rów nież skon
statow anie różnych faktów w spółżycia p o m iędzy m ieszkańcam i rzeki, ja k np. o k re ślenie, ja k ie rośliny w odne d ają schronienie ja k im zw ierzętom , ja k ie zw ierzęta są paso- rzytam i, lub tylko przebyw ają w prost na innych i t. d. D alój, zjaw iska w alki o byt pom iędzy m ieszkańcam i rzeki, stosunki o d żyw iania się ich i t. p. kw estyje niem ały p rz ed staw iają też interes. 5. Zw rócić uw a
gę na stosunki rozm nażania się istot, na okres parzenia się, czas składania ja j, w y
lęgu, n a stosunki odżyw iania się i rozw oju larw i t. d. 6. B adając faunę rzek i w cią
gu k ilk u la t i w różnych porach ro k u , sk on statow ać czas znikania i po jaw iania się ró ż
nych przedstaw icieli flory i fauny oraz ros- patrzy ć losy m ieszkańców rzek i w różnych porach roku.
Z adanie to, j a k widzim y, je st bardzo t r u dne i rozległe. M iejm y atoli nadzieję, że p rz y dobrych chęciach i w spółudziale całe
go grona ludzi, z których każdy wziąłby
| początkow o n a siebie tylko pew ien dział
! zw ierząt, nagrom adzi się pow oli m ateryjał faktyczny, a z niego da się wysnuć nieje
den ciekaw y w niosek naukow y. Z rospo- częciem badań, co, mam nadzieję, n astąp i z wiosną r. b. ułożony zostanie bliższy p ro gram , z którym nie om ieszkam y zapoznać czytelników W szechświata. B yłbym bardzo rad, gdyby szkic niniejszy w yw ołał ja k ą ś dy- skusyją w tój kw estyi, mogącą zawczasu zw rócić uw agę przyszłych pracow ników na ten lu b ów p u n k t ich przedsięwzięcia.
J ó z e f N ussbaum .
ZiSTOSOW lNIE SPOSOBU
NAJMNIEJSZYCH KWADRATÓW
DO R O Z W IĄ Z A N IA
pewnego praktycznego zadania.
W N r 65 K ur. Codz. w arty k u le p. t.
„O szczędniejsi”, p. B. D anielew icz znalazł
Nr 13. WSZECHŚWIAT. 203
się w konieczności orzeczenia: kto jest oszczędniejszy, izraelita czy chrześcijanin?
J a k o dane m iał tylko: rozdział procentowy ludności izraelskiej i książeczek oszczędno
ści na cyrk u ły m. W arszaw y.
G dyby kasy oszczędności rozdzielały ucze
stników n a w yznania, zadanie nie przedsta
w iałoby żadnych trudności; wobec jed n ak braku tego rozdziału, istnieją, rzeczywiste trudności, k tó re wszelako p. D anielewicz um iał szczęśliwie pokonać i otrzym ał wnio- j sek praw dziw y.
Do rozw iązania tego zadania nadaje się dobrze sposób najm niejszych kw adratów i ten właśnie doprow adził do w yniku, któ ry podałem w N r 70 K u r. Codz. Że zaś to rozw iązanie może być stosowane i do in
nych zadań podobnego rodzaju, zam ierzy
łem w a rty k u le niniejszym wejść bliżój w j e go szczegóły.
P rzypuśćm y, że na m m ieszkańców każ
dego z c cyrk ułów p rzy p ad a po i, i 1, i"
i t. d. izraelitów i po fc, k', k" i t. d. książe
czek oszczędności.
Oznaczm y przez x i y liczby książeczek oszczędności p rzypadających odpowiednio na przeciętnego izraelitę i przeciętnego chrześcijanina we wszystkich razem c y rk u łach. Jeżelib y stosunek posiadających k sią
żeczki do nieposiadających by ł je d n a k o wym we w szystkich cyrkułach , ale osobno dla izraelitów i osobno dla chrześcijan, np.
dla izraelitów s, a dla chrześcijan s, wów
czas stałoby się zadość wszystkim c x-ówna- niom , postaci:
(1) i x + ( m —i ) y = k .
T a k wszelako nie je st i to daje powód różnicom , postaci:
(2) i x + ( m —i) y — k.
P rzyczyny tych różnic ściśle określić nie
podobna; przypisujem y je zatem rozdzia
łow i ludności przypadkow em u i w kracza
my na pole praw dopodobieństw a. Owóż można okazać, że praw dopodobieństw o spółistnienia różnic (2) je s t funkcyją su
my ich kw adratów , rosnącą wraz z m a
leniem tćj sumy. Stąd spółistnienie ró ż
nic najpraw dopodobniejszych odpowiada oczywiście m inim um sum y ich k w a d ra
tów; okoliczność, k tó ra dała początek
nazw ie „sposobu najm niejszych kw ad ra
tó w ”.
C zyniąc zadość powyższem u w arunkow i, jak o też i tem u, że sum a różnic (2) je s t z e rem , otrzym ujem y formuły:
x m (cSifc—S».Sfc) y Si^.S/c —Si.SiA;
(4) x — v = y = c W -
cS ik— li.S/c
W
w których Si, Sfc, S i2, Sifc oznaczają odpo
wiednie sumy liczb: i, k, i2, ik, wziętych ze w szystkich cyrkułów .
K ied y ju ż liczby x i y są wiadome, moż
na sobie w yobrazić, żeśmy m ieszkańców m iędzy wszystkie cyrk uły ta k rozdzielili, że stosunki s, względnie ś, są wszędzie je dnakow e. O sięgnąć to m ożna dwojako:
albo rozm ieszczając odpow iednio ludność nieposiadającą książeczek i wtedy liczby k pozostaną tem i samemi, a zm ienią się ty l
ko liczby i, w edług rów nania (1), na k — m y
W x — y
albo też i rozm ieszczając ludność książeczki posiadającą, ale w ten sposób, żeby zm ie
niły się tylko liczby k, w edług rów nania (1), na
(6) k l = i ( x - y ) + m y , a liczby i pozostały niezm ienione.
Z form uł (5), (6), (4) i (3) wynika:
S i j — S/>, S/£j — —SA',
ja k być w łaśnie powinno; albowiem przez przem ieszczenie ludności z jed n y ch cy rk u łów do dru g ich nie zm ieniło się oczywiście ani ilości ludności jednćj i drugiój, ani też liczby wszystkich książeczek.
Jeszcze je d n a uwaga. Im stosunkowo mniejsze są wartości bezw zględne różnic (2), tym m niejszym kosztem zm ian w roz
dziale aktualnym ludności osięgnąć można w yrów nanie stosunków s i stosunków i\ zaś możliwą naj mniejszość w artości bezwzglę
dnych różnic (2) otrzym uje się, w zadaniu naszem, przez uczynienie minimum sumy kw adratów tych różnic.
Zastosujm y sposób powyżśj wyłożony do
danych p. Danielewicza,
2 0 1
D ane p. D są: m = 1 0 0 0 , c = 9 i C y rk u ł Nowośw.
„ Ł az.
„ Zamk.
„ Sob.
„ Jeroz.
„ W ol.
„ Pow . Pr.
Biel.
81 6,04
107 4,93 150 4,75 292 6,74 333 7,80 388 15,47 444 8,56 449 5,94 875 13,29 3119 73,52 Z tych danych otrzym ujem y: x / y
— 3,294969 '), x — y — 0,0104423; a w edług form uł (5) i (6) pow stają tablice n astęp u jące:
k | d ru g i rozdziału, uwidoczniony na tablicy d ru giej.
W zadaniu naszem przyjęliśm y, że liczba w je s t stałą dla wszystkich cyrkułów , co odpow iada przypuszczeniu, jak o b y zalu
dnienie każdego cy rk u łu było jednakow e.
W n atu rz e ta k przecież nie je st i należy ż a łow ać, że pan D., przytaczając dane staty styczne, nie uw zględnił tego faktu. K ró tk o m ówiąc, należało dane statystyczne podać tak, j a k się p rzed staw iają w odnośnych c y r
kułach, a nie red uk ow ać do 1000 ludności każdego cyrku łu.
W l. Gosieieski.
w s z e c h ś w i a t . Nr 13.
i, k i k
C yr N-św. 142,7 6,04 81 5,396
)) Łaz. 36,4 4,93 107 5,667
w Zam. 19,1 4,75 150 6,116
99 Sob. 209,7 6,74 292 7,599
99 J e r . 311,2 7,80 333 8,027
Ił W ol. 1045,8 15.47 383 8,602
99 Pow . 384,0 8,56 444 9,187
9) P r. 133,1 5,94 449 9,239
99 B iel. 837,0 13,29 875 13,687
3119,0 73,52 3119 73,520 W tablicach powyższych, w zrostow i lu dności izraelskiej odpow iada sta le w zrost liczby książeczek oszczędności, (co można było przew idzieć z ró w n ań 5 i 6) osięgnię- ty w szakże, nie kosztem oszczędności c h rz e ścijan, ale przez odpow iedni ro zd ział lu dności je d n e j i drugiej m iędzy cyrkułam i, w celu w yrów nania stosunku posiadających książeczki do nieposiadających, we w szy
stkich cy rk u ła ch i d la każdej ludności oddzielnie.
W ed łu g pierw szej z pow yższych tablic pom icnionego w yrów nania urzeczyw istnić niepodobna przez uruchom ienie ludności nieposiadającój książeczek; albow iem w ów czas należałoby przyjąć, że w cy rk u le w ol
skim p rz y p ad a na 1000 m ieszkańców, 1046 izraelitów i —46 chrześcijan, co oczywiście je s t niem ożliw e. P ozostaje więc sposób
Towarzystwo Ogrodoiczo.
*) W p o w o ła n y m n u m e r z e K u r. C odz. p o d a łe m m y ln ie te n s to s u n e k , ja k o ró w n y 3,38, z pow o d u
jb łę d u w m n o że n iu .
P o s i e d z e n i e s z ó s t e K o m i s j i t e o r y i o g r o d n i c t w a i n a u k p r z y r o d n i c z y c h p o m o c n i c z y c h o d b y ło się d u ia 20 M arca 1890 ro k u , o g o d z in ie 8-ej w ie cz o rem , w lo k a lu T o w a rz y stw a , C h m ie ln a N r 14.
1. P ro to k u ł p o sie d z e n ia p o p rz e d n ie g o z o sta ł o d c z y ta n y i p rz y ję ty .
2. P . F r . B ło ń sk i p rz e d s ta w ił „ T y m cz a so w e s p r a w o z d an ie z tr z e c h w y c iec ze k b o ta n ic z n y c h , o d b y ty c h w lecie ro k u 1889“ .
U b ieg łeg o la ta o d b y ł p. B ło ń sk i tr z y w ycieczki b o tan ic zn e , z k tó ry c h d w ie p ie rw sz e tr w a ły po d n i 10, o s ta tn ia ty g o d n i 5. P ie rw sz ą w y cieczk ę n a p o c z ą tk u L ip c a p rz e d się w z ią ł p. B. d la z b a d a n ia flory z a ro d n ik o w e j G o styńskiego w espół z d r A. Z alew sk im . Po sk re śle n iu ogólnej c h a r a k te r y s ty k i z w ied zo n y ch m ie jsc o w o śc i p. B . p rz e d s ta w ił K o m isy i r z a d s z e ro ś lin y , a m ia n o w ic ie : Z grzybów : L y c o p e rd o n u te rifo rm e , L . s u b e ro sa m i O ch ro p o - r u s p se u d o ig n ia riu s ; z p o ro stó w : C e tr a r ia a le u r i- tes, C. se p in c o la i B ry o p o g o n ju b a tu m ; z w ą tro b ow ców ; F e g a te lla co n ica, A n e u ra p in g u is, A. p in - n a tifid a (z Ł ą c k a i D z ie rz ą z n y , n o w y n a b y te k d la n aszej flo ry ), R ic c ia c ris ta llin a i R . flu itan s;
z m ch ó w : S p la ch n u m a m p u lla c e u m , B a rb u la p a p il- lo sa (now y n a b y te k ); z ra m ie n ic : C h a r a c e ra to - p h y lla v a r. m a c ro te le s e t m a c r o p tila fo rm a in c ru - s ta ta (je z io ra Ł ą c k ie , B ialsk ie , C iechornskie, Z d w o r- sk ie), C h. fra g ilis v a r. lo n g ib r a c te a ta fo rm a b a r- b a ta (B ialsk ie ), Ch. fo e tid a (C iechornskie), Ch. con- t r a r i a v a r . s u b in e rm is (C iech o rn sk ie), N ite lla syn- c a r p a (G ó ry ).
N ie ró w n ie ciek aw iej pod w zględem o trz y m a n y c h
w y n ik ó w p rz e d s ta w ia się d r n g a z k o le i 1 0 -d n io w a
w y cieczk a, k tó rą p. B ło ń sk i o d b y ł w d ru g ie j p o
ło w ie L ip c a w C zęstochow skiem z p. K. G izaczyń-
sk im . P o sc h a ra k te ry z o w a n iu okolicy p o d w zglę
Nr 13. w s z e c h ś w i a t . 205
d e m gieo lo g iczn y m i b o ta n ic z n y m , w sp o m in a ją c rz a d sz e ro ś lin y ja w n o k w ia to w e i n aczy n io w e za ro d n ik o w e , p rz esz e d ł p. F r . B. do p rz e d sta w ie n ia w ażn iejszy ch m chów . K ra jo w ą florę m chów p o w iększyły no w e n a b y tk i: H y p n u m o c h ra c eu m , B ia- c h y th e c iu m reflex u m (Z ło ty P o to k ), R a co m itriu m la n u g in o su m , D ic ra n u m S c h r a d e r i, D. fuscescens, C am pylopus flexuosus, D ic b ely m a c ap illa ce u m o ra z A m b ly steg iu m K ochii. Z w ątro b o w c ó w now em i d la K ró le stw a są: F o s so m b ro n ia c r is ta ta (Często
chowa.) o raz A n e u ra p a lm a ta (O lsz ty n ). P o ro sty rz ad sz e są: N e p h ro m iu m laey ig a tu m , C ollem a pul- p osum (Z ło ty P o to k ), C lad o n ia a lc ic o rn is, T h allo e- d em a c a n d id u m , P s o ro m a c ra ss u m , C ollem a chei- leu m , C. a u r ic u la tu m (O lsztyn) i w iele in n y ch . 0 b o g a ctw ie flory g rz y b ó w , w k tó re ob fitu ją szcze
gó ln iej lasy Z ło te g o P o to k u o ra z około B lachow ni, m ogą d a ć p o ję c ie n a s tę p u ją c e g a tu n k i: A m a n ita sp issa, A g aricu s n id u la n s , L e p io ta c ly p e o la ria , Plu- teu s leo n in u s, R u ss u la x e ra m p e lin a , R. y ire sce n s, L a c ta riu 8 sc ro b ic u la tu s , B o letu s c as ta n eu s , Poly- p o ru s fro n d o su s, P. lu cid u s, S te re u m g u e rcin u m , P h a llu s im p u d ic u s, L y c o p e rd o n a estiy a le , C hryso- m y x a L e d i i t. d.
N a trz e c ie j i o s ta tn ie j w ro k u zeszłym w y c iec z ce z w ied ził p. B. w to w arzy stw ie p . M. P a w ło w skiego p o w ia ty : koń sk i, k ie le c k i i opato w sk i, w z n ie sio n e ś re d n io n a 700—800 stó p n a d poz. m ., a tu 1 ow dzie o k ry te p o je d y ń c z e m i w z n iesie n ia m i (1000 do 1 200 stó p ), lu b p asm am i w ięk szy ch w y n io sło ści (n a jw ię k sz e p asm o Ł y so g ó rsk ie ). Obfitość la sów , s tru m ie n i, g ó r i p aro w ó w , obok u ro z m a ic o nej budow y g ieo lo g iczn ej (s y lu r, dew on, tr y ja s i j u r a ) w p ły w a n ie p o ś le d n io n a florę ty c h okolic. Z r o ślin k w ia to w y c h z e b ra ł p . B. k ilk a n a ś c ie g a tu n ków n a sta n o w isk a c h n ieo b ję ty c h P ro d ro m u se m prof. R o sta fiń sk ie g o . Z m ch ó w p o ra ź pierw szy w k r a ju z b ie ra n y c h n ależą : H e te ro c la d iu m hete- r o p te r u m (Ł y se g ó ry ), A m b ly ste g iu m fluyiatile (B o d z en ty n ), H y p n u m p ra te n s e (Ł ysica); z w ą tro bow ców zaś, ró w n ie ż n o w y c h d la naszej flory: Ric- c ia c ilia ta *) (Św . K rz y ż ), L e je u n ia se rp y llifo lia, M e tz g e ria c o n ju g a ta , S c a p a n ia ro sa c e a (Ł y se g ó ry ), J u n g e r m a n n ia q u in q u e d e n ta ta (Ł y se g ó ry , P ie k ło ), J . ex se cta *), J . m in u ta , H a r p a n th u s scu ta- tu s (P iek ło ), J . in fla ta *) (N ie k ła ń ), M astigobryum tr ilo b a tu m (M o k re, P ie k ło ). Z p o ro stó w n a s tę p u ją c e : S o lo rin a s a c c a ta , C o llem a m u ltifid u m , E n d o - c a rp o n m in ia tu m (K ielce), G y ro p h o ra p o ly p h y lla, Ic m a d o p h ila a e ru g in o s a (P ie k ło ), C o rn ic u la ria tr i- stis (S tąp o rk ó w ), R h izo c arp o n g e o g rap h icu m , P a r - m e lia s ty g ia (Ł y sica ) i t. d. J a k o p r ó b k ę flory m y k o lo g iczn ej w z m ian k o w a n y ch s tr o n m o żn a w y m ien ić: A m a n ita a s p e ra , A. y iro sa , A rm illa ria m u- c id a , V o lv a ria b o m b y c in a , L e p io ta F r ie s ii (K ar- czów ka), B o letu s stro b ila c e u s, B. floccopus, B. ele- g a n s (N ie k ła ń ), B. lu rid u s , P o ly p o ru s g ig a n te u s, P . c ris ta tu s , P . b e n zo in u s, O c h ro p o ru s Spongia,
*) P. B. E ic h le r z n a la z ł ta k ż e w r. 1889 w o k o licy M ięd zy rzec a (p a trz W sz ec h św ia t N r 11 z r. b.).
Ily d n u m c in e re u m i w. in . Pod B o d zen ty n o m w re szcie z n a la z ł p. B. w s tru m ie n iu ra m ien ic ę N ite lla flex ilis, a w w ąw ozie W ito sła w sk im i pod C h ę ci
n a m i w o d o ro st S y m p lo ca m in u ta .
3. P ro f. W . W ró b le w sk i o d c z y ta ł „ P rz e c ię tn e w z n ie s ie n ie lą d u i p r z e c ię tn a g łęb o k o ść m o rza n a p ó łk u li p ó łn . i p o łu d . i zależ n o ść ic h od sto p n ia sz e ro k o ści, w e d łu g A leksego T illo 41. S p raw o zd an io to b ę d z ie w y d ru k o w a n e w je d n y m z n ajb liższy ch n u m eró w W sz e c h św ia ta .
N a tem p o sied ze n ie u k o ń czo n e z o stało .
SPRAWOZDANIE.
D r P le b a ń s k i,