• Nie Znaleziono Wyników

Miesięcznik Ogrodniczy : organ Sekcji Ogrodniczej Tow. Gospodarskiego we Lwowie / pod red. Antoniego Wróblewskiego. R. 5, Nr 3 (marzec 1921) - Biblioteka UMCS

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Miesięcznik Ogrodniczy : organ Sekcji Ogrodniczej Tow. Gospodarskiego we Lwowie / pod red. Antoniego Wróblewskiego. R. 5, Nr 3 (marzec 1921) - Biblioteka UMCS"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Organ Sekcji ogrodniczej Towarzystwa Gospodarskiego we Lwowie.

Nr. 3. Marzec 1921. Rok V.

Z działalności Towarzystwa Gospodarskiego na polu ogrodnictwa w latach 1918-1820-

II.

D o s t a r c z a n i e d r z e w i k r z e w ó w p o c e n i e w ł a s n y c h k o s z t ó w . P o r a d y f a c h o w e i p o m o c t e c h n i c z n a . W y d a "

w n i c t w o M i e s i ę c z n i k a O g r o d n i c z e g o .

D o s t a r c z a n i e d r z e w i k r z e w ó w o w o c o w y c h p o c e ­ n i e w ł a s n y c h k o s z t ó w . Celem ujed n o stajn ien ia produkcji owoców, . odpow iadającej jak o śc ią i ilością w arunkom handlow ym , staran o się

oddaw na dostarczać m ałorolnym do zak ład an ia sadów odpow iednich dla danych w arunków siedliskow ych g atu n k ó w i odm ian drzew owocowych.

A kcja w ty m kieru n k u w lata ch 1919 i. 1920 zo stała ograniczoną i u tru d n io n ą z ty ch sam ych powodów, które wyżej zo stały ju ż w zm ian­

kow ane, t. j. z pow odu w yczerpania lub zniszczenia szkółek drzew owo­

cowych. Szkółki krajow e posiadały zaledw iem ałe zapasy szczepów i to n a j­

częściej pod w zględem fizycznym j a k i odm ian nie odpow iadających za­

daniu Tow. Gosp. Mimo to, wobec ogrom nego zapotrzebow ania drzew ek, staran o się nabyć w szkółkach w Zasow ie oraz w Z aleszczykach od­

pow iednią ilość szczepów, które zo stały następ n ie rozdzielone wśród m ałorolnych następ u jący ch pow iatów : B obrka 300, Brzozów, przez R adę szkolną okręgow ą 2.000, Dobrom il 145, Dolina 20, Gródek Jag iello ń sk i 45, Jarosław , za pośrednictw em okręgow ego in stru k to ra ogrodnictw a 3.000, K ałusz 240, K am ionka S trum iłow a 45, K ołom yja 240, K om arno 40, Lwów 1.242, Ł a ń c u t 40, M ościska 127, Przem yśl, za pośrednictw em okręgow ego in stru k to ra ogrodnictw a 2.361, P rzem y ślan y 210, R aw a R uska 50, R o h aty n 133, R udki 245, Sam bor 60, Sanok 520, Sokal 265, Stanisław ów 440, S try j, za pośrednictw em R ady O ddziału 1.997, Zborów 70 i Żółkiew 350 — razem dostarczono 14.387 drzew ek, z tego 10.000 jabłoni. Ilość ta pokryła zaledw ie m ałą część zapotrzebow ań.

P o r a d y f a c h o w e i p o m o c t e c h n i c z n a . Ze w zględu na z n i­

szczenie i zaniedbanie w dużym sto p n iu sadów n a terenie działalności T. G., sekcja u w ażała za w skazane zorganizow anie specjalnej pom ocy

(2)

w k ierunku zagospodarow yw ania w zględnie zak ład an ia sadów, ew en­

tu aln ie gospodarstw w arzyw nych. A kcja w tym kieru n k u została zapo­

czątkow ana z wiosną 1918 r. i podzieloną na dw a działy :

D ział porad teoretycznych prow adził w dalszym ciągu naczelny in sp e k to r ogrodnictw a, przez udzielanie porad fachow ych na m iejscu w biurze, w zględnie przez w yjazdy, bądź też zapom ocą zam ieszczania odpow iednich artykułów w czasopism ach fachow ych, a przedew szyskiem w „M iesięczniku ogrodniczym 1*.

Prace zaś fachow o-techniczne były w ykonyw ane przez ogrodników objazdow ych, którzy, za zw rotem rzeczyw istych kosztów ich u trz y m a ­ n ia i podróży, przeprow adzali n a stę p u jąc e czynności : Z akładanie i czy­

szczenie sadów, urządzanie p la n ta cji w arzyw , tępienie szkodników zw ie­

rzęcych i roślinnych ap a ra ta m i i środkam i Tow. Grosp. i t. p.

Oba te działy w okresie spraw ozdaw czym , mimo niesprzyjających w arunków , były dość ożywione. W czasie tym in sp ek to r ogrodnictw a oprócz udzielanych porad na m iejscu w yjeżdżał do 57-miu miejscowości, n a co z u ży ł 117 dni. O grodnicy zaś oczyścili w ciągu dwóch sezonów zim ow ych w 26 m iejscow ościach sady, o łącznej pow ierzchni 120 m or­

gów, obsadzonych 8.180 drzew am i. Prócz tego posadzili B sadów o p o ­ w ierzchni 29 m orgów, złożonych z 927 drzew, oraz w ygotow ano 14 p la­

nów sadów, które m ają zostać założone w tym czasie, kiedy m ożna będzie dostać drzew ka.

W y d a w n i c t w o M i e s i ę c z n i k a O g r o d n i c z e g o . W y­

padki w ojenne i polityczne, jak ic h w idow nią praw ie do o sta tn ic h cza­

sów był Lwów a także niepom ierne koszta d ru k u i papieru, a niem niej w pew nej m ierze rów nież zobojętnienie społeczeństw a do pism fachow ych, zm usiły Sekcje ogrodniczą do chwilowego p rze rw a n ia w początkach 1919 r., a n astępnie ograniczenia rozm iarów w ydaw anego M iesięcznika O grodniczego.

W r. 1919 zostało w ydane w drugiem półroczu 6 num erów, a w r.

1920 łącznie 4 num ery. Liczba p renum eratorów w ynosiła około 1.000.

Prof. E JANKOWSKi.

O pewnych odmianach gruszek.

Biorąc dosłow nie ty tu ł a rty k u łu ze str. 92 Miesięcznika, trz e b a za­

znaczyć, że a u to r w ym ienił w łaśnie dużo odm ian n i e p e w n y c h . Z a­

liczym y do nich ow e: Adam ówki, Cukrów ki, M igdałów ki. Są to nazw y

„kuchenne**, któreby nie należało pow tarzać, dopóki niem a pewności, że one odnoszą się do odm ian, isto tn ie swojskich, a nie cudzych, m ających in n ą nazw ę rodową, pom ologiczną. Takie nazw y ja k przytoczone, są to najczęściej przezw iska byle jakie, nadaw ane przez laików , a w prow a­

(3)

dzające do naszego ow ocoznaw stw a zam ęt, z którego, z dużym trudem , ledwo udało się nam ja k o tako wydobyć.

Zalecać odm ian letnich n i e z n a n y c h ogółowi hodowców, dlatego, że któreś z tych nieznanych owoców są przy d atn e do suszenia, nie n a ­ leży, zanim będą w ypróbow ane w różnych okolicach k ra ju i ściśle okre­

ślone. Mogą to być odm iany z n ą n e daw niej, pod ich w łaściw ą n azw ą pom ologiczną i dla pew nych, w ażnych powodów, zarzucone, ale nie przeczę, że m ogą być i dobre sw ojskie. N ależałoby te d y przesłać te owoce do oceny znawcom zaw odow ym , a z poleceniem zaczekać do z ja z d u owocoznawców, na k tó ry m się o nich w ypow iedzą, k aż d y na podstaw ie w łasnych spostrzeżeń.

Że z tem i poleceniam i trz e b a być bardzo o strożnym , dowodzi, że p. A dam S ąsiedzki do n ajlep szy ch odm ian zalicza S y n ap y , które u nas rosną i rodzą się w praw dzie, ale są bez sm aku i soczystości. F la m a n d k a tylko w nielicznych, osobliwie je j sp rzy jający ch stanow iskach i g ru n ­ tach, d arzy się, n a ogół zaś w ta k im znacznym sto p n iu podlega g rzy ­ bowi czarnem u (Fusicladium), że j ą trzeb a było niem al w szędzie p rz e ­ szczepić. O ddaw na też usunęli j ą owocoznawcy z doboru norm alnego.

Ż adną m iarą też nie należy dodaw ać do doboru gru szk i S t. G er­

m ain, a tern bardziej je j odm iany pstrej (w y m a rz a ); nie um ieszczono je j bowiem n a w e t w pierw szym doborze z r. 1881. N iegdyś, jeszcze za L udw ika X V i potem , aż do p o c z ątk u w. 19-go, uchodziła za najlep szą odm ianę zim ową we F ra n cji, bo nie znano innych. U nas drzew o rosło słabo, a owoc ty le m iew ał kam yków , zw łaszcza w ciężkich g ru n ta c h i w chłodne la ta i ta k się plam ił, że owocozDawcy jed n ogłośnie w ykre­

ślili ją . W stanow iskach bardzo ciepłych i w yborow ych ziem iach, oczy­

wiście U te, w ybredne i w ym agające odm iany, m ogą się jeszcze udaw ać.

Z daje się, że a u to r a rty k u łu om aw ianego, hodow ał j e w B esarabji, gdzie m ogły być dobre. U nas in a c z e j!

Je że li zaś idzie o odm iany gruszek dobre n a przeroby, to m am y przecież n ie m ało takich, które sm aczne na surowo, ro zp ływ ające się w ustach, są doskonałe i do przerab ian ia. W ięc z letn ic h tak ich są : F a w o r y t k a , W i l j a m s , D o b r a L u d w i k a , K r ó l e w n a (do p ie ­ czenia i n a przetw o ry cukiernicze !) a z jesiennych : P a t a w i n k a , B e r - g a m o t k a , a tern bardziej K o m i s ó w k a i inne.

I jeszcze jed n o . Jak k o lw iek p rzy z n a je m y , że dobra m iękka gru szk a u łatw ia traw ienie, to .przecież pod w zględem leczniczym pie może ona zastąpić w inogron. Lekarze zalecają je nie dla słodyczy (cukru), choć i ta je s t p ożądana, ale dla kw asu w innego (dw uw inian potasu) i dla tw ardych, śluzem pokrytych[nasion, działających m echanicznie w kiszkach.

W szak k u rac ję w inogronow ą, m ożna do pew nego stopnia zastąp ić a g re ­ stow ą, bo a g re st działa w podobny sposób.

U znając dobre zam iary A u to ra i popierając ja k najm ocniej jego zalecenia, co do rozszerzenia hodow li dobrych odm ian owoców, pozwoli­

(4)

liśm y sobie n a tych parę uw ag, potrzebnych, żeby nieświadomi błędów w doborze odm ian nie popełnili, na niekorzyść sw oją, a pośrednio i ogól­

nego ow ocarstw a.

A. WRÓBLEWSKI.

Porzeczki i ich hodowla.

Z krzew ów owocowych jagodow ych najpow ażniejsze m iejsce w n a ­ szych w aru n k ach klim atycznych, pow inna zająć porzeczka. Szczególnie w okolicach podgórskich, na pojezierzu lub Polesiu, gdzie częste opady atm osferyczne oraz znaczna w ilgotność gleby stw a rz a ją nad er k orzy­

stn e w aru n k i dla życia i rozw oju tego krzew u, k tóry od hodow cy z b y t wiele nie w ym aga a daw ać może ju ż w krótce po posadzeniu, stale i zn a­

czne ilości owoców, o dużej w artości użytkow ej.

P orzeczka (Ribes L.) w kilku g a tu n k a c h w ystępuje jak o krzew w całej E uropie. Z w yjątkiem porzeczki skalnej (Ribes petreum W ulf) rosnącej w w yższych górach europejskich, w szystkie inne stanow ią p rze­

w ażnie sk ład n ik flory leśnej niżu, gdzie nad rzekam i, potokam i lub w m iejscach w ilgotnych rosną nieraz grom adnie. Od stanow iska ja k ie za jm u je w przyrodzie pow stała praw dopodobnie polska ich nazw a „p o-

r z e c z k a " .

D zisiejsze odm iany hodowane w ogrodach, o jag o d a c h drobnych, dużych, białych, różowych, czerw onych, czarnych i t. p. otrzym ane drogą k u ltu ry i hodowli ogrodowej, są pochodnemu czeterech g a tu n ­ ków w prostej lin ji lub też ich m ieszańcam i-krzyżow ań. N ajlepszy znawca porzeczek, a u to r w spaniałej ich m onografji, śp. prof. E d w ard J a n c z e w ­ ski, w specjalnej pracy poświęconej pochodzeniu odm ian i form ho­

d o w lan y ch 1) — w ykazał, że n a w ytw orzenie odm ian ogrodowych złożyły s ię : p o r z e c z k a p o s p o l i t a (Ribes vulgafe Lam .), p o ­ r z e c z k a z w y k ł a odm iana w i e l k o o w o c o w a {Ribes vulgar e var.

macrocarpum), p o r z e c z k a c z e r w o n a (Ribes rubrum L.), p o- r z e c z k a s k a l n a (Ribes petreum W ulf.) i p o r z e c z k a c z a r n a (Ribes nigrum L.); ta ostania w ydała odm iany tylko czarno-owocowe.

Porzeczka pospolita (Ribes vulgare) i jej odm iana wielkowocowa, rosnąca dziko^ w południow o-zachodniej E uropie, dały początek w iększo­

ści, bo około 90°/0 dzisiejszych odm ian ogrodowych, szczególnie hodo­

w anych we F ra n c ji, B elgji i N iem czech południow ych oraz A nglji.

Porzeczka czerwona (R. rubrum L.), rosnąca dziko w S kandynaw ji, Rosji, Polsce, L itw ie i innych krajach nadbałtyckich, w y d ała bezpośrednio

‘) Edward Janczewski Ancetres des groseilles a grappes. Bulletin de la Soc. Na­

tion. d’Acclimatation de France 1909.

(5)

w yjątkow o m ało odm ian N ajw ażniejszą z nich je s t Gloire de Sablons, oraz parę odm ian hodow anych n a L itw ie otrzy m an y ch z krzyżow ania tego g a tu n k u z porzeczką pospolitą (R . rubrum X R. vulgare).

Porzeczka sk a ln a (R. petreum W ulf.), rosnąca w w ysokich górach europejskich, w ydała bezpośrednio tak ż e mało odm ian. J e d n ą z tak ic h je s t b e z z i a r n k o w a (Kernlose, Sans pepins).

K rzyżow anie porzeczki skalnej z porzeczką czerw oną (R . petreum X R. rubrum) dało o d m ia n y : H olenderską czerwoną i Czerw oną z Gon- douin. D rugie krzyżow anie ty ch sam ych dwóch g a tu n k ó w (R . petreum

X R. vulgare) w ydało rów nież parę odmian.

Z porzeczki czarnej (R . nigrum L.) w yhodow ano różw nież odm iany ogrodowe wielkoowocowe.

* *

*

Porzeczki, jak o krzew y owocowe, m ają ta k m ałe w ym ag an ia ży ­ ciowe, że m ożna śmiało pow iedzieć, iż w każdym m iejscu i glebie rosną i owocują. R zecz oczyw ista, że w pew nych położeniach i glebach róść będą silniej i zdrow iej, owoców w ydaw ać więcej i stale, a tak że lepszej jakości, — w innych n ato m ia st gorzej. D użą rolę w ty m k ierunku od­

g ry w a ją niem niej k u ltu ra gleby i pielęgnacja krzew ów. Chcąc więc po­

rzeczki hodować na w iększą skalę w celach przem ysłow o-handlow ych, należałoby dążyć, aby przy n ak ła d z ie ja k n ajm niejszego k ap itału , pracy i zabiegów mieć ja k najw ięcej dorodnych owoców. To osiągnąć m ożem y jed y n ie wówczas, kiedy dam y im w arunki n ajb ard ziej dla nich pod każdym w zględem dogodne, a posadzim y je tak, aby w szelka up raw a była ła tw ą i prostą,

Jak k o lw iek porzeczki róść i owocować m ogą w każdym gruncie, to przecież n ajlepiej ud ają się w glebach napływ ow ych, głębokich, za­

sobnych w próchnicę, średnio w ilgotnych, a raczej w ilgotnych, niż su­

chych. Mało odpow iednie pod p lan ta cję handlow ą są jed y n ie gleby suche, w apienne, lub lotne piaski. Położenie lubią zaciszne, osłonięte, naw et częściowo zacienione, gdzie obficiej owocują w sk u tek ochrony przed przym rozkam i w czasie kw itnienia, gdyż o rg an a kw iatow e posia­

d ają na te n czynnik czułe. W położeniu słonecznem w ydają owoce o większej zaw artości cukru, ale za to mniej obfite. N atom iast na s ta ­ now iskach otw arty ch u leg ają często w porze kw itn ien ia przem arznięciu.

Z naczna ilość wilgoci w pow ietrzu m a rów nież duże znaczenie n a buj- ność w zrostu i obfitość owocowania.

P orzeczka, ja k o krzew rodzim y naszej flory leśnej, w zupełności je s t w y trzy m ałą na w arunki klim atyczne, a tak że w znacznej m ierze odporną przeciw wszelkiego rodzaju szkodnikom , zarów no ze św iata zw ierzęcego ja k i roślinnego.

R ozm nażanie porzeczek je s t bardzo łatw e. M nożym y je przez sa ­ dzonki zielne, zdrew niałe lub rozdzielanie większych krzew ów , e w e n tu ­ alnie tak że przez siew. N ajodpow iedniejszym a pow szechnie stosow anym

(6)

— je s t sadzonkow anie, przez które otrzym ujem y okazy świeże, zdrowe łatw o się rozrastające i obficie owocujące. N atom iast, z rozryw ania sta ry c h krzew ów , oddzielone krzaczki posiadają dużo drew na zniszczo­

nego, na którem często istn ie ją różnego ro dzaju szkodniki przytem odzna­

czają się m niejszą trw ałością i odpornością n a w aru n k i siedliskow e i gor­

szeni owocowaniem. Z siewu m ożem y otrzym ać osobniki często dobre, n a w e t zupełnie nowe odm iany, ale niem niej i takie, które nie będą przedstaw iać w artości hodow lanej. (C. d. n.)

STEFAN MAKOWIECKI.

Chwasty ogrodowe

i sposoby ich tępienia.

(Ciąg dalszy).

G rzędy piaszczyste, nizinne, często by w ają opanow ane przez skrzyp łąkow y (Equisetum arvense), zw any tak ż e sosenką lub sm ereczką.

C hw ast ten zarodnikow y w ydaje łodygi płodne na początku w iosny, płonne zaś, podobne do m alutkich św ierków lub sosenek, rozw ija od m aja przez całe lato. Tępić go należy przez w ydobyw anie podziem nych rozłogów, ja k o też przez niszczenie części nadziem nych.

Do roślin trw ałych, które ju ż w pierw szym roku życia są bardzo n a trę tn e i szkodliwe, należy chyba najpospolitszy z chw astów naszych, ogólnie zn any m niszek łąkow y, w niektórych wschodnich okolicach zw any kulbabą (Taraxacum officinale). N ap astu je on grzędy ' masowo, ju ż ja k o m łoda roślinka rozkłada swe liście płasko n a ziemi, stopniowo ze w zrostem zajm u jąc co raz to w iększą p rzestrzeń, aż wreszcie liście sąsiednich roślin schodzą się, zaścielają zupełnie ziem ię, nie pozw alając innym roślinom n a w zejście i rozrost. Jeg o żółte, pozornie pełne kw iaty u k a z u ją się w m aju masowo, ro zw ija ją się stopniow o przez szereg t y ­ godni, w y d a ją codziennie świeże pęki lotnych nasion, które ja k kule białych puchów um ieszczone są n a w yniosłych łodygach. W czesny r a ­ nek je s t chw ilą ich rozw oju, rosa — spójpią ich nasionek; lecz gdy słońce nieco się wzniesie, a pierw szy podm uch w iatru zakołysze traw y, w białych kulach tw orzą się co raz to w iększe szczerby, puchy gro­

m adnie u la tu ją , osiadają n a bliskich i dalszych grzędach i traw nikach, by tam znow u rozpocząć w alkę z n ap o tk a n ą roślinnością. Do dojrzenia nasion tego chw astu stanow czo nie pow inniśm y dopuścić. Cel ten n a j­

łatw iej m ożem y osiągnąć przez w ycinanie w korzeniu roślin, gdy za­

czynają kw itnąć, a w czasie ty m są one łatw e do odszukania, zdaleka widoczne. Po podcięciu korzenia zbieram y rośliny do kosza, by n a stę ­ pnie w yrzucić je na kom post. Je że li niem a czasu, lub też brak rą k do w yzbierania roślin, w tedy p rzy n ajm n iej m usim y znaleść chwilę w ra n ­

(7)

nych godzinach by w yzbierać w szystkie kw iaty; nie będzie to znisz­

czenie, lecz przy n ajm n iej um iejscow ienie szkodnika. N iszcząc go s ta ­ rannie, zm niejszym y ilość jego; w ytępić go zupełnie je s t rzeczą niem o­

żliw ą, gd y ż w ia tr każdego roku naniesie świeże nasiona z odległych miejscowości. W takich razach będzie ich stosunkow o m ało, a tern sa­

mem łatw o będzie uchronić się od szkód pow ażnych; trzeb a je d n a k w ciągu całego la ta niszczyć m łode roślinki tego chw astu, k tó ry na grzędach ogrodow ych wschodzi stopniowo, szczególnie po deszczu.

Z roślin jednorocznych, albo rów nie łatw o dających się usuw ać a szkodliw ych w upraw ach ogrodow ych, w ym ienię następ u jące, zaczy­

n a ją c od najgroźniejszych.

Źółcica (Galinsoga parviflora), je s t to je d n a z plag roślinnych, przybyłych do nas z A m eryki. G dzie się raz zapieni, tam w y ra sta m a­

sowo, zam ęczając naw et rośliny pozornie znaczniej od niej silniejsze, ja k np. ziem niaki. Żółcicę łatw o odróżnić od innych naszych chw astów . Głównie różni się ona swoim kw iatem , który je s t nieco podobny do zw ykłego rum ianku, tylko bez porów nania m niejszy, o żółtym środku i zw ykle pięciu białych jęz y czk ach okółkowych. K ażd y z ty ch k w iat­

ków um ieszczony je s t pojedynczo na w ierzchołku cienkiej łodyżki.

C ały krzak n a wysokość sięga do kolan, je s t mocno rozgałęziony, o li­

cznych lecz nie gęstych i niew ielkich całkow itych liściach zaostrzonych, parzysto na w prost siebie osadzonych. K w iatów , a tern sam em i nasion w ydaje ona ogrom ną ilość; ale że je s t rośliną jed n o ro czn ą, więc w alka z nią je s t stosunkow o łatw a , ty lk o bardzo żm udna, w ym agająca ciągłej uw agi, ustaw icznej pracy. Bo na pozór słabą tę roślinę m ożem y w y n i­

szczyć tylko przez ciągłe oczyszczanie grzęd naszych, by nie dopu­

ścić roślin do kw iatu, a w zględnie do w ydania nasion.

O gnicha, z kw iatu i całej postaci podobna nieco do rzepaku, n a j­

częściej m asow o w ystępuje n a polach siew nych, ale te ż niekiedy i ogro­

dy naw iedza. Pod nazw ę ognichy podciągane są u nas trz y różne ro­

śliny: Raphanus Raphanisłrum, Sinapis arvensis i rzadziej Buniaś orientalis; w szystkie one d o ra s ta ją m niej więcej m etrow ej wysokości i w szystkie w ydają żółte kw iaty krzyżow e, zebrane w duża wiechy.

G dy się gdzie rozplenią, silnym w zrostem i dużem i liśćm i zag łu szają sąsiednie rośliny, czyniąc w ielkie spustoszenia. N iszczyć je najłatw iej przez w yryw anie z korzeniem w czasie kw itnienia, gd y ż w tedy n a jła ­ tw iej je dostrzec. A śledzić za niem i należy pilnie, gdyż nie w szystkie w y ra sta ją wysoko; niektóre słabsze trz y m a ją się tu ż p rzy ziemi, jak o pozornie nikłe, niew inne roślinki. P am iętajm y je d n a k , że ich nasiona zdolne są do w ydania najsiln iej rozrośniętych osobników, ty le b y tylko w arunki b y ły odpowiednie. N asiona każdej z ty ch ognich m ają w ielką siłę żyw otną, a zagłębione w ziem i m ogą w niej szereg la t p rzetrw ać bez szkody dla siebie; w ydobyte n a pow ierzchnię szybko w zejdą, roz­

rosną się i zakw itną, nie jed n e g o w prow adzając w podziw skąd się

(8)

w zięły n a grzędach, które parę la t o statn ich by ły od tej plag i wolne.

W yrw ane ognichy m ożem y bez obaw y składać n a kupach kom posto­

wych, gdyż nasiona ich nie prędko dojrzew ają.

N a zakończenie chw astów grzędow ych w ym ienię cały szereg roślin, które w pew nych m iejscow ościach pojaw iają się m asowo, lecz łatw e są do w y tęp ien ia przez częste m otykow anie, nie dopuszczające do rozw oju kw iatów i w y d an ia nasion. Do nich należą: sz a rła t czyli szczyr (Ama- rantus), różne kom osy i lebiody (Chenopodium i Atriplex) zw ane ogól­

nie łobodam i, psian k a (Solarium nigrum), tobołki (Capsella), taszn ik (Thlaspi), rd est (Polygonum Persicaria), sporysz (Pol. aviculare), szcza- wik (R um ex Acetosella), n a grzędach w ilgotnych dw uząb czyli wesz żydow ska (Bidens), i pokrzyw ka żyg aw k a (Urtica urens), m okrzyca (Słellaria media), ja s n o ty (Lam ium amplexicaule i purpureum), różne starce (Sanecio) i wreszcie niektóre traw y: w iklina roczna (Poa annua), p alusznik (Digitaria sanguinalis) i ber (Sełaria). (0. d. n.)

STEFAN MAKOWIECKI.

Rzodkiewki i rzodkwie.

(Rhaphanus sativus.)

Z w arzyw najw cześniejszych, ta k zw anych now alijek, najbardziej poszukiw aną i lubionąr je s t rzodkiew ka. Ona też przynosi znaczne zyski podm iejskim ogrodnikom , więc słów kilka chcę tu o niej powiedzieć, m ając na m yśli m łody zastęp ogrodniczek i ogrodników , k tórzy z tern sm acznem w arzyw em nie zapoznali się jeszcze należycie.

R zodkiew ki i rzodkw ie co do k s z ta łtu dzielim y na kuliste, pół- długie czyli owalne i w reszcie n a d łu g ie ; co do b arw y byw ają one białe, różowe, karm inow e, fioletowe, czarne, szare i ż ó łte ; co do pory użyteczności n a wczesne czyli m iesięczne, letn ie inaczej kw artałow e i późne jesienne albo zimowe. Te o statn ie ogólnie zw iem y rzodkw iam i.

R o zp atrzy m y j e kolejno.

N ajw cześniejsze rzodkiew ki o trzym ujem y przy hodowli in spekto­

wej. In sp e k t pod nie corocznie przygotow yw ałem w początku grudnia, z tern w yliczeniem , by posiew uskutecznić pom iędzy 12 a 15 tegoż m iesiąca. Do dobrego naw ozu stajennego dodaw ałem pew ną część su­

chych liści, by otrzym ać ciepło n iez b y t silne a bardziej rów nom ierne.

Ziemię nasypyw ałem cienką w arstw ą, 12 do 15 cm., ta k by pow ierz­

chnia jej była oddaloną od okien n a 10 cm. P rz y w iększem oddaleniu siewki rzodkiew ki często z b y t w y d łu ż a ją się (w ybiegająl, co bardzo ile w pływ a n a ich plon. G dy ziem ia n ag rz e je się do 12° R. (nie w yżej) i u trz y m u je się na ty m poziomie, w tedy m ożna p rzy stą p ić do wysiew u.

Siać najp rak ty czn iej w rządki oddalone m iędzy sobą na 10 cm., zaś w rzędach nasiona sypać ta k rzadko, by leżały na ja k ie 2 cm. jed n o od drugiego, przy k ry w ając w arstw ą ziem i na 1 cm. lub grubiej. Podle­

w ania na razie nie potrzebują wcale, gdyż ziem ia w czasie siew u z a ­

(9)

w iera zazw yczaj dostateczną ilość wilgoci. Po kilku dniach nasiona zaczną w sc h o d z ić ; je s t to chw ila w życiu rzodkiew ek bardzo ważna.

Dobrze, jeż e li w tym czasie pogoda sp rzyja, nie je s t z b y t m roźna, cicha a dość ja s n a , choć i nie słoneczna. W ted y tylko na noc nak ry w am y okna m atam i, a na dzień dajem y pełnię św iatła i okna trochę podnosi­

my, by świeże pow ietrze mogło w skrzyni krążyć. P rz y tak ich w a ru n ­ kach rzodkiew ka nisko nad ziem ią rozkłada swe liścienie i jednocześnie pierw sze listk i rozw ija. G dy te norm alnie się rozw iną, to zbiór n ale ż y ty m am y p raw ie zapew niony. • Ale biada, gdy w czasie wschodów przez dni kilka trw a zam ieć śnieżna, uniem ożliw iając zdejm ow anie m a t i w ie­

trzen ie sk rz y ń inspektow ych. Pow oduje to zw ykle zbyteczne podnosze­

nie się ciepłoty w skrzyni, przyspiesza w zrost rzodkiew ek, które, przy b raku św iatła, nadm iernie w y d łużają się, tw orząc blade, w ątłe roślinki.

M iewałem i ta k ie w ypadki. N adm iernie w ybujałe roślinki nachylały się ku ziem i pod ciężarem w łasnych liścieni; uw ażałem je za stracone.

Z b y t zagęszczone i n ajw ątlejsze pow yryw ałem , jed n a k by je nie zm ar­

now ać na próbę pow ysadzałem do sąsiedniej skrzyni, w której była posiana m archew paryska. Pozostaw ione w pierwszej skrzyni rzodkiew ki podsypałem ziem ią aż po liścienie, by im ułatw ić zgrubienie korzeni.

P rz y sp rzy jającej pogodzie obie p a rtje rzodkiew ek ro zw ijały się no r­

m alnie. G dy nadszedł czas zbioru okazało się, że przesadzone rzodkiew ki w szystkie zaw iązały bardzo dobrze, pozostaw ione zaś w spokoju na swoich m iejscach (w pierw szej skrzyni) w znacznej części m iały ko­

rzonki cienkie i przedw cześnie w k w ia t wyrosły. To było dowodem, że dla w y b ujałych rzodkiew ek przepikow anie je s t zbaw iennem . G dy rzod­

kiew ki rozw iną parę norm alnych liści, w tedy kilkudniow e zacienienie nie je s t dla nich zb y t szkodliw e; przybledną w praw dzie, ale parę dni św iatła zupełnie to popraw i. G dyby tem p e ra tu ra w skrzyni obniżyła się do 10n R. i m iała tendencję zniżkow ą, w takim razie należy dać obkłady ze świeżego, gorącego nawozu. .Ziemię podlew am y ty lk o w tedy, gdy w yraźnie je s t z b y t su c h a; woda nie pow inna być óhłodna, ale raczej o parę stopni cieplejsza niż te m p e ra tu ra skrzyni. Je że li rzodkiew ki w skrzyni sto ją zb y t gęsto, to n ajw ątlejsze należy przerw ać tak , by m iędzy pozostałem i była odległość co najm niej 5 cm N astępnie n ale­

życie w ykształcone rzodkiew ki w ybieram y stopniowo, w m iarę tego ja k korzenie ich d o ra sta ją odpowiedniej wielkości, albo też w m iarę zapo­

trzebow ania. By mieć stale rzodkiew ki w inspektach, aż do ukazania się n ajp ierw szych gruntow ych, należy je siać co n ajm n iej co dwa ty g o ­ dnie, w świeżo zakładanych skrzyniach, choćby te były przeznaczone dla ogórków czy melonów ; zanim w łaściw a rośina nabierze siły i wzro­

stu, rzodkiew ki nasze będą ju ż sp rz ą tn ię te

Do upraw y inspektow ej najodpow iedniejsze są n astę p u jąc e odm iany rz o d k ie w e k :

O k r ą g ł a k a r m i n o w a n a j w c z e ś n i e j s z a . R ozw ija się bardzo szybko i może być w ybieraną ju ż we trz y ty g o d n ie po posianiu.

L istk i m a drobne, korzonki niew ielkie, św ietnie karm inow e. W sm aku są one dość delikatne, ogólnie łubiane. Czy je w ybierać, gdy są z u p e ł­

nie m ałe, czy też dać im podrosnąć, ta k w tej, ja k i w innych odm ia­

nach zależy to zupełnie od w ym agań konsum entów i od zap atry w a ń hodowcy.

O k r ą g ł a k a r m i n o w a z D r e i e n b r u n n e n . Z karm ino­

wych może n ajbardziej poszukiw ana odm iana. J e s t podobna do poprze­

dniej, lecz o kilka dni późniejsza, nieco w iększa i o w iększych liściach,

(10)

w sm aku zaś praw ie identyczna. T rw alsza od poprzedniej, nie parcieje ta k szj’bko, to też do wielkiej hodowli na sprzedaż je s t odpow iedniejsza.

O k r ą g ł a k a r m i n o w a z b i a ł y m k o ń c e m . Nowsza o d ­ m iana, n a niektórych rynkach specjalnie poszukiw ana. Z głów nych przym iotów je s t podobna do poprzedniej, różni się tylko zabarw ieniem , które je s t m iłe dla oka i dlatego z n a jd u je chętnych nabyw ców .

O k r ą g ł a r ó ż o w a . Daw no znana i bardzo dobra odm iana.

W sm aku podobna do poprzednich, praw ie rów nie wczesna, ale nieco w iększa. N a rynkach chętnie w idziana.

O k r ą g ł a r ó ż o w a z b i a ł y m k o ń c e m . Od poprzedniej różni się tylko zabarw ieniem . W niektórych m iastach je s t je d y n ą o d ­ m ianą poszukiw aną na targach.

O k r ą g ł a b i a ł a . Odznacza się białą barw ą i sm akiem znacznie ostrzejszym od poprzedniej. Ma swoich zwolenników, którzy je j poszu­

kują, ale na ogół je s t m niej pokupną, gdyż barw a je j nie je s t ta k świe­

tn a, ja k poprzednich.

O k r ą g ł a „ T r y u m f -4. J e d n a z najnow szych odm ian Odróżnia się białą skórką czerwono kreskow aną. O dm iana ozdobna i sm aczna.

O k r ą g ł a f j o l e t o w a . O ciem no fjoletow ej barw ie s k ó rk i; po za tern rów nie wczesna i sm aczna.

O k r ą g ł a f j o l e t o w a z b i a ł y m k o ń c e m . W yróżnia się bia- łem zabarw ieniem dolnej części korzenia.

O k r ą g ł a ż ó ł t a czyli „ w i e d e ń s k a " . Skórka jej je s t rudaw o żółta. K s z ta łt nieco ku dołowi w ydłużony. Sm ak bardzo ostry, szczy­

piący i dla tego przez wielu je s t chw aloną i poszukiw aną. N orm alną wielkość korzenia osiąga w końcu 5-go ty g o d n ia po posianiu.

M iesięczne rzodkiew ki o w a l n e czyli p ó ł d ł u g i e, m ają k sz ta łty nieco w ydłużone, są cokolwiek w iększe od okrągłych, rów nie sm aczne i delikatne, posiadają w szystkie barw y ja k poprzednie (z w yjątkiem żółtej i p s tr e j) .' Tak jed n e ja k i d rugie w y ra sta ją należycie w ciągu 4-ch do 6 ciu tygodni, zależnie od m niej lub więcej sprzyjających w a­

runków w zrostu. A żeby ciągle mieć młode rzodkiew ki do użycia, n a­

leży siew ich pow tarzać co dw a tygodnie. Gorące letn ie m iesiące nie są dla rozw oju rzodkiew ek m iesięcznych sp rzy jające ; to też w inspek tach siejem y je do połowy kw ietnia, na gruncie zaś do połowy m aja i następnie od początku w rześnia. Jesien n y siew stosują tylko specjalni am atorzy tej ja rz y n k i, gdyż w tym czasie są ju ż gotowe różne późne a sm aczne rzodkw ie.

Z długich rzodkiew ek polecam , tylko „ S o p e l l o d o w y " . J e s t ona zupełnie biała i niby nieco p rzejrzy sta. O dznacza się delikatnością i w ybornym sm akiem . Siać j ą m ożna ta k w późniejszych inspektach, ja k i na g ru n cie w w iosennych m iesiącach. D aw niej była poszukiw aną rzodkiew ka d ł u g a c z e r w o n a W o o d a, ład n a i sm aczna ; obecnie u nas n ik t jej nie sieje, ale zag ran icą nasion je j dostać m ożna.

(Dok. nast.)

Dr. WŁADYSŁAW KUBIK.

Jak zwiększyć produkcję warzyw?

O zw iększeniu ilości płodów ogrodowych m yślą nietylko produ­

cenci, ale tak że ci, którym zależy n a tern, ażeby ludności m iejskiej do­

(11)

starczyć ja k najw ięcej tan ic h arty k u łó w żywności. P rzeróżne bardzo pow ażne trudności stojące n a przeszkodzie, nie dozw oliły usiłowaniom podjętym w tym kierunku, w ejść n a realne to ry i doczekać się obfi­

ty ch owoców.

P aństw o i. R ząd m ają ta k w ielkie zad an ia przed sobą a zarazem ty le tej żywności p o trz e b a ,'iż bez w yraźnej i ciągłej pomocy ze strony ludności, nie m ożem y m arzyć, by s y tu a c ja żywnościow a prędko się po­

praw iła.

D aw niej p rzy p u sz c z an o , iż m ałe ogrody d z ia łk o w e , rozdane we w ielkiej ilości proletarjuszom m iejskim , w znacznej części przy czy n ią się do zaradzenia ty m pow ażnym brakom . Ale i to je s t kroplą w mo­

rzu. Gdy je d n a k każda ilość okopow izny w yprodukow ana przez lu d ­ ność m iejską je s t dziś tak w ażną, popierajm y nadal tak że ogrody d z ia ł­

kowe, ale przedew szystkiem usiłow ania tych, k tó rzy dążą do z a k ła d a ­ nia w iększych spółdzielni producentów i zam ierzają w ciągnąć do tej pracy ja k najszersze grona konsum entów .

Otóż m am y do zanotow ania ta k i korzystny objaw : "W sobotę 19 lutego zo stała zaw iązaną Spółdzielnia — „Z agonu — m ająca za cel pro- dukcyę rolną i ogrodow ą, przy pomocy konsum entów m iejskich, ju ż to dzięki ich pracy, ju ż to przy pomocy kapitałów udziałow ych. P rz e d sta ­ wiciele Z w iązku Spółdzielni we Lw owie stanęli na czele tej spraw y, a zebranie bardzo liczne i dyskusja w ykazały potrzebę tak iej akcji oraz je j doniosłość w dobie obecnej.

Poniew aż te spraw y są dopiero w zaczątku, ograniczam się je d y ­ nie na podaniu tej wiadomości Szan. Czytelnikom . G dyby tej spółdziel­

ni udało się zainteresow ać bardzo liczne koła konsum entów tą akcją, to nie w ątpię, iż zw iększonoby ilość potrzebnych płodów ogrodow ych i ro ln y c h , a na tem nam w szystkim zależy. Cieszyć się więc należy, iż ta akcja do której daliśm y im puls , przybiera realne k sz ta łty . Oby tjdko w ytrw ano w szlachetnym zapale i wzięto się do pracy, a byłby to bardzo w ażny postęp w naszem życiu gospodarczem . N izkie u d ziały 5000 mk. u ła tw ią wielu p rzy stąpienie do Spółdzielni.

Oprócz osób pryw atnych, należeć mogą do Spółdzielni jed nostki praw ne, całe stow arzyszenia i zw iązki, które będą na mocy tego samego s ta tu tu prow adzić gospodarstw a, odpow iadające ilości sw ych członków i funduszów . [Zgłoszenia p rzy jm u je B ank Zw iązkow y — Lwów, Cho- rążczyzny 6.] Z w ażyw szy, iż ziem i m am y dosyć, że w m iastach je s t wiele nawozów, a nasiona ta n ie ją i wedle zapew nienia M inisterstw a rolnictw a w y starczą na nasze potrzeby, więc sta ra jm y się jeszcze o ro ­ botników ogrodow ych i rolnych, któ ry ch m ożem y w yszkolić z ludności m iejskiej.

W tym duchu rozw inęliśm y a g ita c ję i od 14 do 20 lutego odbył się we Lwowie kurs dla kierow ników drużyn roboczych i organizatorów ogrodów spółdzielczych i spółek rolnych. Był to pierw szy kurs teo re ­ tyczny, o rg an izacy jn y . W m arcu odbędą się w ykłady uzupełniające i ćw iczenia praktyczne.

W kursie brało udział 48 w ojskow ych referentów ośw iatow ych ze Lw owa i z prow incji, 5 legionistek, 9 profesorów gim nazjalnych, 3 u rz ę ­ dników i 3 panie mające., zam iar zorganizow ać drużyny robocze.

U czestnicy kursu z tych różnych grup starać się będą o ziemię na ogrody i folw arki spółdzielcze, a rów nocześnie organizow ać będą drużyny, któreby na tej ziemi pracow ały za płody rolne i za w ynagro dzenie w n a tu rz e. W ojskow ość dla sw ych drużyn opracuje plan.

(12)

Obydw a dążenia m uszą iść rów norzędnie, ażeby u łatw ić ich z re a ­ lizow anie, u sunąć pozory akcji w rogiej dla kogokolwiek, ale tak że oprzeć się o a u to ry te t władz i in sty tu cji, m ających stanow czy w pływ na bieg w ypadków w P aństw ie i n a organizację rolniczą. P oczątek zro biono. Zrealiw anie tych projektów zależy od poparcia społeczeństw a, R z ą d u i T ow arzystw rolniczych.

G dy w ojna się skończy, produkcja rolna i ogrodow a wróci do d a ­ wnego stanu. Je d n a k większość producentów sądzi, iż nie prędko to n astąp i. W ięc tylko z radością i życzliw ością należy pow itać ten objaw sam oobrony społeczeństw a m iejskiego, chcącego zw iększyć p rodukcję ogrodow ą i rolną.

A pam iętając o w pływ ie pracy ogrodowej na m ieszkańców m iast, m am y nadzieję, iż i dalsze korzyści nie dadzą długo czekać na siebie.

Głosy Czyteliikdw i mierności z prowincji.

Królowa Renet w sadach medyckich.

S ta ra ta odm iana, pow szechnie znana u nas pod różnem i nazw am i, a szczególnie jako P arm ena złota (z niem ieckiego W inter Gold Par- m ene) — byw a bardzo chętnie przez ogrodników w szkółkach hodow aną, głów nie może dla bujnego a prostego w zrostu jak im się odznacza, a co zm niejsza znacznie pielęgnację

W sadzie m edyckim zn ajd u je się drzew o m ające około la t 35, które, w edług zapisków ogrodow ych posadził ogrodnik Czech nazw iskiem Ku- petz. Drzewo to widać było już odm ładzane. Nie p rzed staw ia ono wiel­

kiej w artości i szczęście, że nie sadzono tej odm iany w ięcej. N iestety w innym m łodszjrm sadzie, założonym dopiero przed k ilk u n a stu laty , posadzono Królowej re n e t większą ilość.

Sady okoliczne koło M edyki posiadają rów nież duże ilości tej odm iany.

Owoce m iew ają dość piękne i smaczne, n ieste ty -grzybem (Fusi- cladium) często tak poplam ione, że w artość ich użytkow a a więc i h a n ­ dlow a o znaczny procent spada. N iektórzy hodowcy podają przeciętną w agę owoców Królowej ren e t 170—190 gr. — u nas n a to m ia st w Medyce nie w idziałem większego owocu nad 100 gr. Do tego, w sk u tek p o p la ­ m ienia grzybem , źle się owoce w piw nicy przechow ują

Rów nież i drzewa, które ja k w spom niałem w szkółkach i po wy­

sadzeniu do sadu rosną aż do owocowania bujnie, ale też w cięższe zim y m łode pędy przem arzają. Z rozpoczęciem owocowania, które ro z ­ poczyna się u Królowej re n e t w cześnie, — zaczynają drzew a ulegać n a ­ padaniu przez raka. który w glebach w ilgotniejszych rozw ija się bardzo silnie, niszcząc szybko całe drzew a. Rów nież i tro c in ia rk a (Cossus ligni- perda) w yrządza w drzew ach tej odm iany znaczne szkody. Na­

w et w szkółkach zauw ażyłem tego szkodnika w ystępującego silniej n a drzew kach Królowej renet, niż innych odm ian. Z daje się to ostatnie w ynikać w skutek tego, że z powodu bujnego w zrostu odm iana ta po­

siada duży rdzeń, a tak że i luźniejszą budowę samego drew na.

(13)

W Czechach, gdy wyszło hasło sadzenia tylko Królowej re n e t — pom olog J a n R ih a robił n a stęp u jącą u w a g ę : że na ziem iach w ilgotnych, ale z przepuszczalnem podglebiem — udaje się ona doskonale, — n a ­ to m iast w ziem iach ciężkich z podglebiem ilastem , rośnie początkowo do pew nego w ieku dobrze, później m arnieje z powodu rak a. To samo m ożna o niej powiedzieć z okolic M edyki i P rzem y śla wogóle, gdzie San praw ie każdego roku wylewa, a odpływ y nie są dostateczne, ta k że woda stoi dość długo. — D rzewa owocowe cierpią w sk u te k tego bardzo.

W M edyce postanow ilśm y odm ianę tę w ykluczyć z hodowli a za­

stąpić j ą innem i, ja k R tą landsberską, R tą K ulona i Bojkenem , które

u nas doskonale rosną i owocują. Fr. W.

Porady ogrodnicze.

Maście do zasmarowywania ran na drzewach owocowych.

K ażda rana, choćby tylko w y n ik ła ze zdarcia kory, odkryw a żyw e tk an k i drew na lub m iazgi, n a ra ż a ją c często drzewo n a m niejsze lub w iększe uszkodzenia — zależnie od wielkości ran y i w ieku drzew a. R a n y otw arte, gdy pozostają czas dłuższy w ystaw ione na działanie suchego pow ietrza, a szczególnie m rozu i słońca, pow odują w ysychanie wody w kom órkach .sąsiadujących z ra n ą tk an ek , w skutek czego plazm a, a co zatem idzie i w arstw y drew na zam ierają. Stanow i to utru d n ien ie w p rz e ­ w odzeniu pokarm ów w drzew ie, a zarazem tw orzy siedlisko dla ow a­

dów i pasorzytów , które pod w pływ em czynników atm osferycznych (mrozu, deszczu i t. p.) prow adzą dalsze niszczenie drzew a, aż do wy- próchnienia.

Chcąc togo rodzaju ew entualnościom zapobiegać, należy m ożliwie zaraz po spow odow aniu ran, czy to przez zw ierzęta, czy też z k o n ie ­ czności przy odejm ow aniu zb ytecznych gałęzi, zabezpieczać je przed w ysychaniem przez zasm arow anie m aścią ogrodniczą, w zględnie inną tego rodzaju. Poniew aż obecnie gotow ej m aści ogrodniczej kupić nie m ożna, przeto podajem y Szanow nym C zytelnikom sposoby p rz y rz ą d z a ­ nia paru do tego celu stosow anych m aści. W szelkiego ro dzaju ma'ście pow inny mieć zasadniczo n a stęp u jące w łasności: być chw ytliw em i trw ale n a w e t przy stosow aniu do w ilgotnaw ej rany, zaw ierać znaczną ilość tłu ­ szczów i m aterjałów nie dopuszczających wody i pow ietrza, a nie tw a r­

dniejących pod w pływ em atm osfery, wreszcie mieć konsystencje dające je łatw o i dokładnie rozsm arow yw ać n a ranach. Takie w łasności p osia­

d ała przedw ojenna m a ś ć p r ą d n i c k a .

1. Maść prądnicka preparow aną była z 400 gr. ż y w i c y l ub 300 gr. k a l a f o n j i , 100 gr ł o j u i 50 gr. w o s k u, które to składniki — w tej kolejności j a k są podane — topim y w odpoWiedniem naczyniu, n a j­

lepiej g a rn k u kam iennym , na w olnym ogniu. Po zupełnym rozpuszcze­

niu jednego za drugim składników skrzepłych, odstaw iam y g arn ek z d a ­ leka od ognia, pam iętając, że m am y do czynienia z m a te rja ła m i łatw o palnym i — dolew am y do w ym ienionych proporcji 100—150 gr. sp iry ­ tu su (może być denaturow any). W lew ając spirytus należy to czynić wolno, przy rów noczesnem m ieszaniu gorącego płynu w g a rn k u . P r z y ­

(14)

gotow aną m aść m ożna porozlewać do blaszanych puszek po konserw ach, w któ ry ch w łasności swoje może zachow ać lata . Je d y n ie po dłuższem leżeniu w puszkach otw arty ch u lo tn ią się alkohol, a m aść sta je się wówczas zbyt tw ardą. R ozrzedzam y j ą przez ponowne ro zgrzanie i dodanie stosow nej ilości sp iry tu su . R zadkość m aści ogrodniczej w inna być tak a , aby m ożna było rozsm arow yw ać j ą sztyw nym pędzelkiem .

2. Maść z pokostu i węgla drzewnego. Z am iast wyżej opisanej maści ogrodniczej m ożna z rów nież dobrym skutkiem stosow ać m iesza­

ninę robioną na zim no z p o k o s t u oraz dobrze na m iał u ta rte g o w ę g l a d r z e w n e g o . W iem y o tern dobrze, że w ęgiel drzew ny jak o su b sta n c ja sterylizow ana, nie stanow i podłoża dla rozw oju p a s o rz y tó w ; jeśli zostanie zm ieszany w ilości 300—350 gram ów (czystego m iału) z 1 kg. pokostu, to da nam m aść łatw o się rozsm arow yw ującą, a po zaschnięciu na ranie dobrze ją chroni przeciw ujem nym w pływ om .

3. Maść z pokostu i ochry Rów nież ja k poprzednią m ożem y przy­

rządzać i używ ać maść, a właściwie pewnego rodzaju farbę, zrobioną z p o ­ k o s t u i o c h r y (farb y jasno bronzowej) ale b e z t e r p e n t y n y . M aść ta pow inna być gęsta, ale tylko do tego stopnia, żeby m ożna ją było pędzlem rozsm arow yw ać.

Uo obu ostatnich maści pokost pow inien być z oleju lnianego.

4. Maść z mazi i węgla. W niektórych w ypadkach, o ile trudno, je s t o pokost, m ożem y go, do m ieszaniny z m iałem w ęgla drzew nego, zastąpić m azią t. j sm arem , jak ie g o używ am y do sm arow ania wozów.

Mazd o tego celu używ ana musi być pochodzenia organicznego (z drzew a).

R zecz oczyw ista, że najlep szą je s t m aść ogrodnicza, którą przy szczepieniach tru d n o je s t zastąpić inną, ale nie m niej w pew nych w y­

padkach, a szczególnie do zasm arow yw ania sęków (ran) po odciętych gałęziach, bardzo dobrem i są trz y ostatn ie maście. Te o statn ie m ają to szczególnie dobre do siebie, że łatw ie j w y starać się o dw a składniki, do tego będące w powszechny m użyciu, niż o kilka i to dość tru d n y c h

do nabycia, ja k żyw ica i kalafonja. a.

B i e l c i e d r z e w a o w o c o w e !

R ośliny użytkow e, czy będą niem i krótkotrw ałe zboża i okopowizny, czy też długoletnie lasy lub sady, w sk u tek m asowej i skupionej na je- dnem m iejscu hodowli, u leg a ją napadom różnego rodzaju owadów i pa- sorzytów . Rzecz oczyw ista, im hodowla je s t staran n iejszą a w arunki gleby, położenia i klim atu doskonalsze, tym stopień zniszczenia będzie zaw sze m niejszy. N atom iast rzecz m a się odw rotnie, gdy w arunki są złe, a hodow la żadną. W takiem w łaśnie położeniu najczęściej zn ajd u ją się nasze sady. To też nic dziw nego, że nie tylko, że drzew a p rze stają rodzić dorodne owoce, ale z roku na rok osłabiają swój w zrost i w konse­

kw encji s ta ją się we w szystkich swych częściach podłożem dla szkodników , które prow adząc dalej dzieło zniszczenia, zm niejszają corocznie plon.

K w iaty, liście, owoce, niem niej i gałęzie s ta ją się pastw ą żerow ania w czasie lata , a popękana na pniach i konarach kora d a je doskonałe schronisko milionom owadów w różnych stad jach rozw ojow ych. Spotkać tam m ożem y w lecie i zim ą ja jk a , larw y, gąsienice i doskonałe owady, a także całe m asy zarodników grzybów , kolonje glonów, porostów i mchów, co dla oka lubującego się w barw ach i m alowniczości z an ie­

dbanych sadów może n aw et przedstaw iać pew ien urok.

(15)

P om inąw szy to, że zaniedbana kora daje schronienie i podłoże niszczycielom — stanow i ona znaczne utru d n ien ie w spełnianiu funkcji fizjologicznych, a m ianow icie w oddechaniu drzew, gdyż zakryw a prze- tchlinki znajdujące- się w korze pni i gałęzi. W celu zapobieżenia tem u, stosujem y corocznie w pew nych porach bielenie m lekiem w apiennem pni i grubszych konarów , posiadających korę popękaną.

Bielenie drzew należy dokonyw ać w zim ie lub późną jesie n ią , a to dla n a stęp u jący ch pow odów : 1. od późnej jesioni do końca lutego lub początków m arca wśród popękanej kory zim uje m asa owadów, k tó re ' z nastan iem ciepła wiosennego i rozw oju pąków zaczną w ędrow ać na żer. Pobielanie w apnem ja k o pierw iastkiem żrącym , zniszczy w iększość tych niepożądanych gości ; 2. białość pni drzew , ja k ą n a d a je wapno, chroni je od m arznięcia, w zględnie latem od przypalenia słonecznego ; 3. wreszcie pod w pływ em w apna kora kruszeje i odpada z łatw ością od pni, szczególnie u jabłoni, o d słaniając młodsze w arstw y kory i otw arte w nich przetchlinki.

Do bielenia drzew używ am y w a ę n a świeżo gaszonego w stosunku 2 0 —25°/0, 108/e gliny lub krow ieńca i 5 °/0 sinego kam ienia (siarczanu miedzi). G linę lub krow ieniec dodajem y dla większej gęstości i lepszego w iązania się p ły n u z korą drzew a, siny kam ień ja k o środek przeciw

grzybom , glonom i porostom . o.

W ia d o m o ści bie żące .

Do Szanownych Odbiorców Mie­

sięcznika. Wysyłając niniejszy numer Miesięcznika Ogrodniczego wszystkim zapisanym u nas prenumeratorom, pro­

simy uprzejmie tych odbiorców, którzy dotychczas prenumeraty nie nadesłali, o rychłe opłacenie, ewentualnie bezwa­

runkowe zwrócenie niniejszego numeru.

W przeciwnym razie uważać będziemy te osoby, które »Miesięcznika, nie zwrócą za prenumeratorów i jako od takich zażą­

damy zapłacenia prenumeraty.

Administracja.

Bartnik Postępowy, założony w r.

1876, wychodzi nadal jako organ „Na­

czelnego Związku Tow. Pszczelni- czych Rzeczypospolitej Polskiej“ pod redakcją Leonarda Webera, referenta spraw pszczelniczych Tow. Gospodar­

skiego. Od Nowego roku czasopismo to jest bogato ilustrowane i ukazuje się re­

gularnie co miesiąc, omawiając sprawy gospodarstwa pasiecznego, handlu produk­

tami pszczelnymi i t. p. Redakcja i ad­

ministracja znajduje się we Lwowie, ul.

Kopernika 20. Roczna prenumerata wy­

nosi 100 Mkp., półroczna 50 Mk.

Z Małopolskiego Tow. Ogrodni­

czego. W dniu 11. lutego b r odbyło się zebranie Wydziału M. T. 0. pod przewodnictwem prezesa K. Brzezińskie­

go, na którem po załatwieniu spraw ad­

ministracyjnych — uchwalono wystoso­

wać do prezydjum Rady miejskiej we Lwowie pismo w sprawie barbarzyńskie­

go niszczenia i źeszpecania plantacji miejskich, — przez niewłaściwe cięcie drzew i krzewów. Następnie w dniu 19.

lutego odbyło się miesięczne zebranie M. T. 0., w którem wzięli udział także goście wprowadzeni przez członków. Na zebraniu tern, po zagajeniu przez prezesa K. Brzezińskiego i zdaniu sprawozdania przez sekretarza — została wygłoszona pogadanka przez Dra W ł. Kubika o po­

pielnikach (Cineraria). W zakończe­

niu pogadanki podniósł Dr. Wł. Kubik myśl urządzenia przed Świętami W. Nocy

(16)

pokaz kwiatów wiosennych. Sprawę tę przekazano Wydziałowi Wykonawczemu

do rozpatrzenia. W.

W sprawie uprawy warzyw. M i­

nisterstwo Rolnictwa i D. P. już w roku zeszłym przedsięwzięło kroki, zmierzają­

ce do podniesienia produkcji warzyw i dostarczyło zrzeszeniom producentów 16235, 6 kg. nasion, które podzieliły się mniej więcej równomiernie pomiędzy b.

Kongresówkę a Małopolskę.

W roku bieżącym daje się odczuwać dotkliwy brak wielu nasion warzywnych i ceny ich podniosły się bardzo wysoko.

Ażeby więc poprzeć produkcję warzyw i tą drogą łagodzić trudności aprowizn- cyjne. Ministerstwo Rolnictwa i D. P., znowu postanowiło przyjść z pomocą właścicielom gruntów, umożliwiając im nabycie nasion po cenach niższych od rynkowych.

W tym celu Ministerstwo Rolnictwa i D. P. zwraca sie do wszystkich insty- tucyj rolniczych, ogrodniczych i pokrew­

nych z wezwaniem, aby rozwinęły wśród najszerszych warstw społeczeństwa świa­

domość potrzeby wyzyskania każdego skrawka gruntu i rozwinięcia uprawy wa­

rzyw. Potrzebujący nasion winni nie- zwłocznie składać w instytucyach roln i ogrod., zgłoszenia które najdalej do 15.

marca b. r. muszą być przesłane do Syndykatu Ogrodniczego Warszawskiego (II. Hala Mirowska). Zamówienia mogą obejmować nasiona: marchwi, buraków ćwikłowych, brukwi, szpinaku, cebuli, ogórków, kapusty oraz strączkowych, z zastrzeżeniem, o ile nabycie tych osta­

tnich okaże się możliwe. Inne nasiona mogą być dostarczane lecz bez zobowią­

zania. W poszczególnych wypadkach Syn­

dykat Ogrodniczy może udzielać krótko terminowych kredytów. Zgłoszenia osób pojedyńczych, ani też zapotrzebowania spóźnione, nie będą uwzględniane. Bliż­

szych wyjaśnień udziela Referent ogro­

dniczy Departamentu Rolnego Ministerst­

wa Rolnictwa i D. P.

Wydział ogrodnictwa. Szkoła Głów- wna Gospodarstwa Wiejskiego w W a r­

szawie, posiadająca już dwa wydziały (rolnictwa i leśnictwa) organizuje obec­

nie trzeci wydział o g r o d n i c t w a . Na wydziale tym przewidywane są następu­

jące katedry ogrodnictwa: 1) s a d o w ­ n i c t w a ; 2) w a r z y w n i c t w a ; 3) kwiaciarstwa; 4) dendrologii; 5) uprawy i nawożenia roli. Prócz tych będą jeszcze katedry: genetyki, fizjologii roślin, glebo­

znawstwa i t. p. o charakterze bardziej ogólnym. Podając te pierwsze wiadomo­

ści o realizowaniu tak pożądanej i ko­

niecznej dla naszego państwa, prawdzi­

wie wyższej uczelni ogrodnictwa — za­

syłamy jej organizatorom serdeczne Szczęść Boże.

Założenie Wydziału Ogrodnicze­

go przy Central. Tow. Rolniczem w Warszawie. Dnia 21. grudnia r. ub.

odbyło się w G. T. R . w Warszawie, zebranie najbardziej wybitnych ogrodni­

ków razem z przedstawicielami rolników, na którem, po omówieniu spraw związa­

nych z podniesieniem produkcji ogrodni­

czej i zorganizowaniem handlu płodami ogrodowymi, postanowiono założyć przy G. T. O. W y d z i a ł o g r o d n i c z y .

Na prezesa został wybrany p. Piotr Hoser, na wiceprezesa p. St. Czekanow- ski.

Przeciwko rdzy na różach. Fran­

cuskie Towarzystwo Narodowe Ogrodni­

ctwa podaje myśl, by przeciwko rdzy na różach używać następujący rozczyn: wo­

dy 100 litrów, siarczanu miedzi 1 kg, sody krystalicznej 1 kg do 1,2 kg i 100 gramów żelatyny, rozpuszczonej w wodzie gorącej. Stosować to należy dwa razy : na początku wiosny przed cięciem róż i n a ­ stępnie przed rozpoczęciem kwitnienia.

Działanie cieczy jest tern skuteczniejsze, im lepiej ona przylega do liści, należy więc stosować zaprawkę lepką; dobrze jest w tym celu zamiast żelatyny użyć kazeiny, lecz ta trudno łączy się z rozczynem o podstawie sodowej. By wynik był pożąda­

ny, w przyrządzaniu tej cieczy należy na­

brać pewnej wprawy. S. M.

Redaktor odpowiedzialny: A. W róblewski. Nakładem Towarzystwa Gospodarskiego.

86.1921. Z drukarni »Ossolineum< (E. Winiarza)

Cytaty

Powiązane dokumenty

szeń miejscowych. Ponieważ zasadniczo więcej jest zgłoszeń, niż parcel, więc też w tym wypadku ogrodnicy parcel uzyskać nie mogą. W jaki sposób bez naruszenia

wistości wahać się w bardzo obszernych granicach. W ysieje się więc albo za gęsto, czyli zmarnuje się przezto część nasienia, a prócz tego zbyt gęsty stan

Urodzony w roku 1848 jako syn właściciela szkółek, poświęcił się ogrodnictwu, aby zaczęte dzieło przez swych przodków kantynuować i roz­.. wijać, Przeniesiony

przednio osobno gotowane i w słoiki ułożone. Szczególniej truskawki maliny, ożyny agrest, winogrona dobrze się na ten cel nadają. Sok jabłek słodkich

odbędzie się sześciodniowy pokaz drobiu, którego urządzeniem zajęło się Towarzystwo Gospodarskie we Lwowie. Obok tego pokazu odbędzie się w

kowo- wapiennej, otrzymamy tak zwaną ciecz kalifornijską, lecz taki dodalek uważa się przeważnie za zupełnie zbyteczny. cieczy siarkowo- wapiennej zamieni ją na

Baran — Przygotowanie rozsad kalafiorów', kalarepy i sa­. łaty do wczesnej hodowli

— Czego wymagają nasze sady po zbiorze owoców.. — Ochrona drzew owocowych przed