prze-mysłowi odpowiada innej nieco treści, a mianowicie sumie płynnych zasobów przedsiębiorstwa w gotówce nadwyżce należności pienięż
nych i zapasach towarów zarówno. Ekonomika używa jednak tego pojęcia w sensie ustalonym przez Boehm-Bawerk'a. Otóż istotnem znamieniem kryzysu lub przesilenia jest między innemi tworzenie się zapasów towarów na skutek zmniejszającej się pojemności rynku towarowego w ostatnich okresach napięcia. Zaznaczamy, że jest to identyczne ze wzrostem kapitału obrotowego. J e d n a k już w okresie ożywienia kapitały obrotowe wzrastają, po pierwsze naskutek roz
szerzenia produkcji dóbr konsumcyjnych i po drugie ponieważ wszelkie inwestycje, zanim nie zostaną sfinansowane przez kapitał długiterminowy stanowią kapitały obrotowe. Zwiększenie rozmia
rów produkcji jest równoznaczne ze zwiększeniem kapitałów obro
towych, ponieważ samo tempo procesu technicznego produkcji nie może się w ogólnej miasie wiele zmieniać. Co z tego wynika? Wynika to, że w momencie przesilenia i w okresie je poprzedzającym istnieje rzeczywiście dysproporcja pomiędzy kapitałem obrotowym i sta
łym, zainwestowanym ostatecznie. J e d n a k dysproporcja ta jest wręcz odwrotna, niż wskazywana przez prof. Krzyżanowskiego. Mia
nowicie w omawianych okresach istnieje relatywny n a d m i a r kapi
tałów obrotowych w stosunku do stałych. Przedstawienie to jest zgodne z poglądami całej szkoły „kapitalistycznego procesu pro
dukcji", hołdują temu ujęciu również i przedstawiciele teorji, naj
bliżej stojący do poglądów prof. K., n p . Mitchell. Jest ono zresztą konieczną przesłanką dla wytłumaczenia zasadniczych zjawisk cy
klu. Pisze naprzykład prof. Krzyżanowski na str. 14, że ponieważ w okresie depresji procent pierwotny spada", „przedsiębiorcom opłaca się wycofywać kapitał czynny w ich przedsiębiorstwach celem ulokowania go w bankach na procent pochodny". Istotnie ma to miejsce w tej fazie cyklu, lecz spadek pierwotnego procentu wy
nika stąd, że przedewszystkiem podstawa jego obliczenia: wartość kapitałów obrotowych, zatrudnionych w produkcji wzrasta i auto
matycznie obniża wysokość procentu (jeśli nie będziemy uwzględ
niać innych tłumaczeń spadku tego odsetku przez spadek absolut
nych sum zysków przedsiębiorców). Zresztą, co mogliby przedsię
biorcy wycofywać ze swych przedsiębiorstw, jeśliby rzeczywiście kapitały obrotowe istniały w ograniczonych rozmiarach, skoro są te ostatnie potrzebne dla prowadzenia przedsiębiorstw nawet przy ograniczeniu rozmiarów produkcji. Wycofywanie to zaostrzałoby jeszcze więcej kryzysową sytuację przedsiębiorstw i bynajmniej nie mogłoby dać wytłumaczenia zjawiska cykliczności, a więc tego, że w samej sytuacji podczas depresji istnieją momenty, stanowiące w sobie zarodek przyszłej poprawy konjunkturalnej. Powodowałoby
to wycofywanie kapitałów obrotowych przedsiębiorców dalsze i gwałtowne zaostrzanie się depresji i przejście jej nawet w kryzys, podczas gdy zazwyczaj po depresji następuje poprawa.
Z powyższych względów musielibyśmy odrzucić koncepcję po wyżej omówioną jako niesłuszną. Analiza ostatnich zdarzeń kon-junkturalnych w Polsce da te same wyniki. Pewne oznaki nadpro
dukcji dawały się odczuwać w poszczególnych gałęziach już w roku 1928. Był to okres tworzenia się zapasów we włókiennictwie. Obro
ty w szeregu innych gałęzi poczęły się obniżać nieco później. W mo
mencie przesilenia zapasy już były znaczne i jeszcze się zwiększały;
nieco później zwiększyły się one w gałęziach przemysłów produku
jącego dobra wytwórcze. Statystyka wydanych przez Bank Gospo
darstwa Krajowego pożyczek budowlanych i niesłychanie nikła cy
fra konwersyj tych pożyczek na długoterminowe wskaże nam, zgod
nie z innemi ogólnie znanemi cyframi, że kapitał obrotowy uloko
wany w budownictwie był znaczny; dodać zresztą należy do wszyst
kich znanych n a m cyfr bliżej nieznane sumy inwestycyj dokona
nych na koszt kapitału obrotowego przedsiębiorstw przemysłowych drogą „samofinansowania". Znaczne zapasy towarów powstały wcześniej, nim zasygnalizował n a m ich istnienie wysoki odsetek protestowanych weksli. Cyfrowe udowodnienie tego twierdzenia autor niniejszego przeprowadza w pracy przygotowanej do ogło
szenia. Doświadczenie więc nasze z ostatnich czasów zaprzecza tezie prof. Krzyżanowskiego.
Jeżeli zaś chodzi o communis opinio praktyków życia gospo
darczego, (vide sprawozdanie Warszawskiej Izby Przemysłowo-Han
dlowej za r. 1928) to w ich ujęciu kapitał obrotowy znaczy wła
ściwie tyle, co płynne środki pieniężne, brak których dał się od
czuć. P u n k t ten widzenia podzielał już Thornton w r. 1802, stwier
dzając, że dyspozycja kapitałowa, usilnie pożądana przez przedsię
biorców w okresach dobrej konjunktury, staje się stopniowo coraz r z a d s z ą . . . Niewiele to j e d n a k w y j a ś n i a . . .
Poza powyższem zastrzeżeniem, musimy się zgodzić z wielu tezami Sz. Autora. Zauważyliśmy tylko pewną niejasność na str. 25.
gdzie autor stara się wykazać niewłaściwość podnoszenia płacy wtedy, „gdy procent idzie w górę", Zastrzec musimy, że teorja zbyt niskich płac nie jest jedyną teorją szukającą źródła falowań konjun
k t u r y w zjawiskach podziału dochodu społecznego. Istnieje na-przykład bardzo wartościowe opracowanie Aftalion'a, który między innemi, na podstawie statystyk stwierdza, że zjawisko wzrostu płac podczas okresu ożywienia i napięcia, a nawet po przesileniu jest n o r m a l n e m zjawiskiem cyklu. Wydaje się więc, że argumenty prof.
K. przeciw „teorji zbyt niskich p ł a c " były raczej wyrazem jego
po-glądów politycznych, miały dosięgnąć kogo innego, a nie teorję dysproporcjonalności podziału dochodu społecznego jako źródła cyklu.
Jeszcze pewne zastrzeżenie budzą w nas początkowe ustępy roz
prawy prof. Krzyżanowskiego, wedle zdania którego „konjunktura ogólna jest pochodną w stosunku do poszczególnych konjunktur",
„jest poprostu ich wypadkową". W takim bowiem razie, myśląc ka-tegorjami autora, konjunktura szczególna jest każdoczesnym sta
nem rentowności danego przedsiębiorstwa lub danej gałęzi życia gospodarczego. Wydaje się nam, że b r a k w takim określeniu zja
wiska konjunktury najistotniejszej jej cechy: sprzężenia, łączności z temi czynnikami życia gospodarczego, k t ó r e stoją poza danem przedsiębiorstwem, czy gałęzią, i k t ó r e są wspólne wszystkim przed
siębiorstwom czy gałęziom, niezależnie od branży.
Wszystkie zjawiska rynku pieniężnego mają taki ogólny cha
rakter, lecz tylko niektóre wpływają na stan danej gałęzi.
Bliska łączność o charakterze ogólnym istnieje j e d n a k rów
nież wtedy, gdy różne gałęzie przemysłu produkują dobra zastępo-walne z p u n k t u widzenia potrzeb konsumenta, lub zaspakające wię
cej elastyczne potrzeby. Konieczność budowy mieszkań własnych w Polce i uruchomianie oszczędności w tym kierunku bez wąt
pienia odbija się na pokupności u b r a ń i samochodów, nie można jednak zaliczyć budownictwa mieszkaniowego do zjawisk konjun
ktury szczególnej handlu samochodami, w każdym razie zaszere
gowanie takie wydałoby się n a m sztuczne. Tembardziej, że wedle prof. K. konjunktura szczególna jest właściwie rentownością danej gałęzi lub przedsiębiorstwa. Jeśli zaś ograniczymy się do konkret
nego pojęcia rentowności, i zidentyfikujemy z nią „ k o n j u n k t u r ę szczególną", to ten nowy termin staje się zbędny. Natomiast na
biera on właściwego znaczenia, jeśli oprzemy to pojęcie na tych właśnie warunkach charakteru ogólnego, k t ó r e nie są właściwościa
mi tylko poszczególnych przedsiębiorstw lub gałęzi życia gospodar
czego. Pojęcie konjunktury ogólnej jest raczej pierwotne w sto
sunku do konjunktur szczególnych. Rentowność jest pojęciem okre
ślanym ściśle przez ekonomikę prywatną, — „konjunktura szcze-gólna" szuka uzasadnienia w ekonomice społecznej. Słuszną jest więc rzeczą uważać za tę ostatnią nie wypadkową czynników ze
wnętrznych i działalności przedsiębiorstwa, jak to czyni prof. K., lecz wyłącznie splot tych czynników zewnętrznych, k t ó r e najsil
niej oddziaływują na dane przedsiębiorstwo lub gałąź życia gospo
darczego.
Kończąc niniejsze, stwierdzę, jako rzecz zupełnie nie potrze
bującą dalszego omówienia, że każdy ekonomista z dużem zaintere
sowaniem przeczyta rozprawę p. prof. Krzyżanowskiego, którą
na-Ruch III. 1930 31