• Nie Znaleziono Wyników

Żywioł czwart y: Ziemia

(muzyka – „Oxygene” J.M. Jarre’a – która przewija się przez cały czas trwania audycji) Lektor:

Empedokles, grecki fi lozof z Akragas, żyjący w połowie IV wieku p.n.e., powiedział tak:

Nie ma powstawania czegokolwiek, co jest śmiertelne, ani nie jest końcem niszcząca śmierć. Jest tylko mieszanie i wymiana tego, co pomieszane.

I uznał Empedokles, że świat posiada cztery rodzaje materii, ko-rzenie wszechrzeczy stoicheia, żywioły cztery: wodę, powietrze, ogień i ziemię.

Ziemia, la Terre, la Terra, the Earth, die Erde, la Tierra, Ze-mie, Foeld, Ziemia. Żywioł czwarty: Ziemia.

Astronom:

Wiek Ziemi, i być może całego naszego Układu Słonecznego, oceniamy obecnie na rzędu 4,5 do 5 miliardów lat. W skali galak-tyki najdalsze obiekty są oddalone od Słońca o rzędu 10 miliar-dów kilometrów. Przypomnijmy, że o ile promień Słońca leci do

108

Ziemi przez czas rzędu minut, to do najdalszych peryferii Układu Słonecznego przez czas rzędu godzin.

Tymczasem najbliższe gwiazdy znajdują się w odległości rzędu lat świetlnych. Więc najbliższe nasze otoczenie jest dosyć zwarte, drobnoskalowe w porównaniu z odległościami gwiazdowymi. Je-żeli sobie uświadomimy, że każda z gwiazd jest źródłem światła tej skali, co nasze Słońce, jeżeli sobie uświadomimy, że w jednej tylko naszej galaktyce, w której bynajmniej nie znajdujemy się w środku, wręcz przeciwnie, na peryferiach, jest takich słońc rzę-du 150 miliardów, uświadomimy sobie, jak nasze znaczenie, zna-czenie Ziemi jako siedliska życia rodu ludzkiego – stało się małe.

Współczesna astronomia mówi, że nasza galaktyka nie jest bynajmniej jedyną we Wszechświecie. Tylko w tej części Wszech-świata, która jest dostępna obserwacjom przez współczesne in-strumentarium astronomiczne, takich galaktyk istnieje rzędu miliarda.

Wydaje mi się, że byłoby bardzo dużą nieskromnością z na-szej strony, gdybyśmy twierdzili, że znaczenie Ziemi w skali całe-go Wszechświata jest tak wielkie, jak znaczenie jednecałe-go z pyłków w wielkim mieście.

Lektor:

Ziemio, która we wszechświecie mniejsza jesteś od pyłku z ulic wielkiego miasta. Ziemio – tchnienie wieczności, myślo zagubio-na w tym, co nie ma ani początku, ani końca. Tkwiąca w niepo-jętej przestrzeni. Ziemio nasza, nadziejo podróżników, wędrow-ców z dróg księżycowych.

Kosmonauta (relacja z orbity okołoziemskiej):

Widoki z orbity są naprawdę wspaniałe. Ziemia nasza jest pięk-na. Kosmos jest ciemny, czarny. Widać wszystko w pięknych ko-lorach, nie widać zła.

Lektor:

O ziemio, chlebie wonny, spichlerzu wszystkich ludzi i wszystkich zwierząt, zlewana potem, okrzykiwana z radością, przeklinana

w nienawiści. Ziemio, szczęście jednych i smutku drugich, po-trzebo wszystkich. Ziemio, dywanie pod chłopskimi stopami.

Rolnik z Przysieczy:

A jo ziemi moiy nie chcam opuścić. Gniwa mnie, onaczy mnie i ze ta licho jest i ze tyn ma już wykopane, a jou nij, abo co tak.

To chcą robić w moi ziemi, chcą robić. Jo zech jest naucony robić.

Tych 60, 65 lat i chcą robić.

W 55 roku, jak mnie ojciec przepisał, nie chcą ji puścić. Jest moja ziemia. Tyz wymaga szanowania, to to ja, bo to jako szano-wany w tym razie: trza chwasty wykludzić, trza to wykludzić – to jest szanowanie. Tak, jak jou moja zona kocham, tak i ta ziemia ty zmuszam kochać. Niech ta jeszcze 100 lat żyjam, to ji nie opusz-czam. Mnie żywi i wszystkich żywi.

Lektor:

Ziemio, co żywisz; ziemio, co ogrzewasz; ziemio, co dajesz no-gom oparcie. Ziemio zryta, przedziurawiona, przebita bagnetami świdrów na wylot. Ziemio, męczennico najświętsza.

(dźwięk dzwonka kopalnianej windy) Górnik pierwszy:

Kto jedzie na dół?

Górnicy (chórem, jeden przez drugiego):

Wszyscy, wszyscy jademy.

Górnik pierwszy:

To jazda, ino jazda.

(odgłosy windy zjeżdżającej w głąb kopalni;

dźwięk pracujących na dole maszyn) Górnik drugi (do głośno mówiącego telefonu):

Halo, oddział jedenasty?

Górnik trzeci (odpowiada przez głośno mówiący telefon):

Jo cie słysza.

110

Górnik drugi (do głośno mówiącego telefonu):

Ile tam macie wozów?

Górnik trzeci (odpowiada przez głośno mówiący telefon):

Na pierwszyj 32 wozy.

Górnik drugi (do głośno mówiącego telefonu):

Dziękuja. Zgadza się.

(Głosy pracujących pod ziemią górników, stukot maszyn, chrzęst przesuwanych taśmociągów) Lektor:

Jakże cię chronić, ziemio ojcowa? Jak cię bronić przed moimi zachłannymi potrzebami? Przed uzasadnianą koniecznością nisz-czenia? Przed moim sąsiadem zza ściany? Przed moimi znajomy-mi ze wszystkich stron świata? Przed ludźznajomy-mi zza mórz i zza gór?

Jakże cię osłonić przed spadającym ciosem?

Geodeta:

W 1946 roku mieliśmy w Polsce na jednego mieszkańca 85 arów, czyli prawie hektar. Dość duża ilość. Ta ilość się systematycznie zmniejsza, bo teraz zbliżamy się prawie do pół hektara1. Trzeba też powiedzieć, żeśmy szafowali trochę nieoszczędnie tą ziemią.

No i właśnie trzeba było ustalić nowe przepisy, które by powodo-wały oszczędne nią gospodarowanie.

Ziemię musimy szanować jako dobro ogólnospołeczne, bez względu na to, w czyich rękach się znajduje. Powinniśmy ją ochra-niać i bezmyślne jej przeznaczanie na cele, bez których można się obejść, względnie rozrzutne nią szafowanie, to jest nie tylko nisz-czenie warsztatu produkcyjnego rolnika, warsztatu, na którym produkuje się żywność, ale to jest też niszczenie środowiska jako elementu niezbędnego do życia człowieka. To jest niszczenie tego elementu, który nam odnawia powietrze i zapewnia zdrowie.

1 To dane z 1979 r., kiedy nagrywałem tę audycję.

Lektor:

Ziemio, punkcie świecący w mroku tajemnicy kosmosu. Coraz dalej i dalej od nieba. Ziemio, natchnienie poetów, przyczyno mi-łości i niechęci. Jesteś łańcuchem skuwającym z wielkością świa-ta, z jego brzydotą, wzniosłością i podłością. Ziemio, ojczyzno poetów wielbiących cię za brzydotę i piękność.

(dźwięk organów) Jacques Prevert (czyta własny wiersz „Pater Noster”):

Notre Pere qui etes au cieux Restez-y…

Kazimierz Kowalski (czyta własne tłumaczenie):

Ojcze nasz któryś jest w niebie Pozostań tam

A my pozostaniemy na ziemi Która jest niekiedy tak piękna

Ze swymi tajemnicami Nowego Jorku I tajemnicami Paryża

Wcale nie gorszymi od tajemnicy Trójcy Ze swym małym kanałem w Ourcq Ze swym wielkim Murem Chińskim Ze swą rzeczką w Morlaix

Swoimi głupstwami w Cambrai Ze swym Oceanem Spokojnym Ze swymi dwoma stawami w Tuileries Ze swymi grzecznymi dziećmi

Ze swymi łajdakami

Ze wszystkimi cudami świata

Które tutaj są najdosłowniej na ziemi Wciskają się co parę kroków w oczy I same nie potrafi ą zrozumieć Jakim cudem są aż takimi cudami

I które nie mają odwagi same się tak nazwać Jak piękna dziewczyna naga

112 Która nie ma odwagi się pokazać

Nasza ziemia ze straszliwymi nieszczęściami świata Chodzącymi stadami

Nasza ziemia ze swymi żołnierzami Ze swymi oprawcami

Z władcami tego świata Władcy ze swymi kapłanami Swymi zdrajcami

Swymi chamami

Ziemia ze swymi porami roku Ze swymi latami

Z pięknymi dziewczynami ze starymi dziadami Z mierzwą nędzy gnijącą między stalą armat.

Lektor:

Ziemio dzielona niesprawiedliwie, plugawiona, niszczona i oży-wająca jak Feniks. Gniewna, niepokorna, mściwa i niszcząca.

(odgłosy pękającej ziemi, nadjeżdżający samochód wpadający w rozpadlinę, odgłosy rozbitego metalu) Lektor:

O Ziemio Ojczysta, tratowana przez wieki, gwałcona w najaz-dach, plugawiona przez wroga. Ziemio zamęczana, Ziemio krwi pełna.

(cmentarz, padający deszcz, pogrzeb) Ksiądz:

Złożymy teraz ciało współbrata naszego do grobu.

(odgłos ziemi stukającej o wieko trumny) Ksiądz:

Prochem jesteś i w proch się obrócisz, ale Pan wskrzesi cię w dniu ostatnim. Żyj w pokoju.

(grabarze zasypują grób)

Lektor:

O Ziemio, ojczyzno ptaków, skowronków i wron, wróbli i słowi-ków, i bocianów, i pelikanów; ojczyzno żabek zielonych, tygry-sów, których coraz mniej, słoni umierających w samotności, ryb ginących w lepkim mazucie, orłów w klatkach ogrodów zoologicz-nych. Ziemio małych dzieci, i tych bawiących się, i tych głodnych;

teatrze naszych marzeń i naszych porażek. O Ziemio, tchnieniu wieczności, żywiole najgłówniejszy, boś początkiem i końcem wszystkiego, myślą pierwszą i ostatnią.

Ziemia, la Terr, Ziemla, la Terra, the Earth, die Erde, la Tier-ra, Zemie, Foeld, Ziemia…

(muzyka do wyciszenia)

Święta Anna,