• Nie Znaleziono Wyników

Aussenarbeitslager Schichau-Werft Danzig

W dokumencie Historia Stoczni Gdańskiej (Stron 75-81)

Inne używane w dokumentacji nazwy: SS-Aussenkommando Burggraben; SS-Lager Burggraben.

Filia KL Stutthof przy gdańskiej Stoczni Schichaua powstała jako druga, niedługo po powołaniu opisanego wyżej podobozu przy Stoczni Cesarskiej.

27 M. Orski, Filie obozu…, s. 317.

Rozkaz specjalny dotyczący organizacji miejsca wydał 12 września 1944 r. komendant KL Stutthof. Komendantem filii mianowany został SS-Ober-scharfuhrer Hans Wansel29. Załogę wartowniczą poza nim stanowić miało sześciu SS-manów wydelegowanych na stałe z 1 Kompanii Wartowniczej KL Stutthof oraz dziesięciu SS-manów tymczasowo skierowanych do ochrony z 3 Kompanii Wartowniczej. Docelowo tych ostatnich miały zastąpić kobiety-nadzorczynie SS, których grupa odbywała wtedy jeszcze wymagane szkolenia. Dziesięciu „czasowych” SS-manów ochraniających podobóz wróciło 18 października 1944 r. z powrotem do Stutthofu, a na ich miejsce przyszła grupa 20 niemieckich kobiet-nadzorczyń włączonych do personelu pomocniczego SS30.

Obecność i przewaga liczebna kobiecego personelu w podobozie przy Stoczni Schichaua wynikała bezpośrednio z założeń lokujących obóz – miał się on składać pierwotnie tylko z więźniarek narodowości żydow-skiej. W rozkazie powołującym obóz jest mowa o pierwszej grupie 500 Żydówek, których fachowość i siły do podróży oraz pracy mieli szybko ocenić kierownik obozu, lekarz SS i oficer z biura przydziału pracy KL Stutthof. O odpowiednie zaopatrzenie i wyposażenie podobozu w ubrania (szczególnie zimowe), medykamenty, żywość i sprzęt mieli dbać zarówno obóz Stutthof, jak i stocznia. Pierwszy transport do obozu skierowany został 13 września 1944 r. drogą wodną. Po podróży ze Stutthofu roz-kładowym pociągiem rannym w kierunku miasta Tiegenhof (obecnie Nowy Dwór Gdański) więźniarki zaprowadzono na przystań rzeczną w Fischerbabke i załadowano na barkę podstawioną przez Schichau Werft Danzig. Tego dnia w podróż do nowego podobozu wyruszyło 500 więźniarek narodowości żydowskiej31.

Miejscem zakwaterowania więźniów tego podobozu były baraki dawnego obozu jenieckiego Stalag XX-A w Danzig-Burggraben (obecnie Gdańsk-Kokoszki) przy dzisiejszej ul. Maszynowej, przekazane SS przez Wehrmacht we wrześniu 1944 r. Cały teren był zaniedbany i zdewastowany. W obozie znajdowało się łącznie 12 żelbetowych baraków wytyczonych w sześciu rzędach. Brak było w nich podłóg, bieżącej wody, kanalizacji

29 Hans Wansel (ur. 1905 w Sopocie – zm. ?), w załodze wartowniczej obozu Stutthof od września 1939 r. AMS,

I-IVG-16/47.

30 AMS, I-IB-3, s. 185; M. Orski, Filie obozu…, s. 277.

i prądu. W środku obozu dla więźniów znajdował się żelazny bunkier, który dla wielu więźniów stał się symbolem cierpienia i katorgi. Dla personelu SS przeznaczono osobne budynki o lepszym standardzie położone przy obecnej ul. Cementowej32.

Kilkanaście prymitywnych budynków podobozu przez miesiąc mie-ściło 500 kobiet żydowskich. Miesiąc po nich do podobozu w Kokoszkach skierowano ze Stutthofu kolejne grupy więźniów, tym razem byli to mężczyźni narodowości żydowskiej. Oparta na dostępnej dokumentacji chronologia transportów pozwala odtworzyć następujące daty:

16 października 1944 – 100 mężczyzn, w tym dwaj lekarze; 23 października 1944 – 428 mężczyzn;

32 października 1944 – 330 mężczyzn; 23 listopada 1944 – 242 mężczyzn.

Wszystkie transporty większość trasy z obozu do podobozu prze-były drogą rzeczną, na barkach dostarczanych przez stocznię. Łącznie w podobozie KL Stutthof przy Schichau Werft osadzono 1600 więźniów narodowości żydowskiej, w tym 500 kobiet. Pochodzili oni m.in. z takich krajów jak Litwa, Łotwa, Węgry, Niemcy, Holandia i Francja. Dla wielu wycieńczonych i przybitych zdarzeniami, jakich byli świadkami w Stut-thofie, podobóz w Kokoszkach, mimo jego prymitywizmu, wydawał się czymś lepszym niż obóz centralny. Jeden z więźniów Kokoszek nawet opisał swoje pierwsze wrażenia po przybyciu do podobozu: „Czułem się jak w niebie”. Nie bez znaczenia pozostawało to, że zagęszczenie było mniejsze niż w Stutthofie i większość więźniów dysponowała tutaj swoją pryczą, miała własny talerz, kubek i łyżkę, co w obozie centralnym nie było sytuacją powszechną33.

1600 mężczyzn i kobiet umieszczonych w Kokoszkach pracowało w Stoczni Schichaua na dwie dwunastogodzinne zmiany. Zarówno ich kondycja fizyczna, jak i brak doświadczenia w wykonywaniu specjali-stycznych czynności montażowych sprawiały, że traktowani byli przede wszystkim jako masowa siła robocza do najprostszych prac porządkowych, montażowych i budowlanych na powietrzu. Uciążliwa była już sama podróż do stoczni, którą obsługiwały specjalne pociągi. Nieogrzewane

32 M. Orski, Filie obozu…, s. 277–278.

wagony z powybijanymi szybami podstawiano już o godzinie 5 rano, tak aby po godzinnej jeździe w śniegu i mrozie setki więźniów dotarły na poranną zmianę do pracy. Nadzór nad więźniami w stoczni sprawowały zarówno funkcjonariuszki SS, jak i wachmani, jednak większość personelu kierowano w tym celu z koszar Kriegsmarine34. Jeszcze gorsza była zmiana nocna, która niszczyła siły i psychikę więźniów. Jak wspomina ten czas Josef Katz: „Nocne zmiany w zimnych halach montażowych są prawie nie do zniesienia, a od szóstej wieczorem do szóstej rano to długi okres. Pomimo, że w warsztacie świeci się dużo lampo, jasno jest tylko wokół nas. Zimne powietrze przenika przez otwarte drzwi do środka warsztatu i miesza się z ciepłem elektrycznych spawarek. Słyszy się rytmiczne ude-rzanie młotem w żelazo, którym towarzyszy pisk i skrzypienie dźwigu podnoszącego wykończone części na zewnątrz, gdzie następuje ich za-montowanie w łodziach umieszczonych w dokach”35. Podróż do zakładu i sama praca trwały około 14 godzin dziennie, do tego po powrocie SS--mani i blokowi zapędzali więźniów do prac w samym podobozie, takich jak porządkowanie, kopanie rowów czy grzebanie zwłok. W efekcie czas przeznaczony na odpoczynek i sen kurczył się dla większości więźniów do 5–6 godzin na dobę. Funkcje starszych obozu i blokowych w podo-bozie pełnili więźniowie żydowscy i polscy, którzy nie zapisali się dobrze w pamięci współosadzonych. Po wojnie na procesie w Płocku jeden z nich skazany został za swoje wykroczenia na karę śmierci36.

Praca wykonywana w trudnych warunkach pogodowych, przy nie-wystarczającym wyżywieniu i przez kilkanaście godzin na dobę szybko wyczerpywała każdego więźnia. Pierwsze wrażenie „zmiany na lepsze” po przewiezieniu ze Stutthofu ustąpiło przerażającej perspektywie śmierci z wycieńczenia. Jak stwierdził przed sądem jeden z więźniów, którzy przetrwali ten czas w podobozie, wtedy „życie w Kokoszkach stało się bodajże najpodlejsze spośród wszystkich obozów”37. Podobóz przy Schichau Werft zaczął zbierać krwawe żniwo: „Najgorszym komandem pracy była budowa bunkrów. Trzeba było nosić worki z cementem po

34 Tamże, s. 217.

35 J. Katz, One Who Came Back. The Diary of a Jewish Survivor, New York 1973, s. 230. Josef Katz (ur. 1918 w Lubece

– zm. 1990 w Los Angeles), w obozie Stutthof od października 1944 r., numer obozowy nieznany.

36 M. Orski, Filie obozu…, s. 281.

50 kg przez cały dzień, jak również sypać kamienie, piasek i żwir, a także nosić żelazo do budowania bunkra. Wikt dzienny wynosił 350 g chleba, 20 g margaryny i zupa z różnych liści i nie obranych kartofli. W miejscu pracy w stoczni Żydom dawano wodę przegotowaną z bulionem Maggi”38. Wielu przebywających w Kokoszkach więźniów szybko ulegało wy-czerpaniu, było higienicznie zaniedbanych i podatnych na zachorowanie. W grudniu 1944 r. w obozie wybuchła epidemia tyfusu plamistego i duru brzusznego. W związku z tą sytuacją 15 i 17 grudnia 1944 r. z podobozu wysłano z powrotem do KL Stutthof 497 kobiet, które skierowano bez-pośrednio do obozowego szpitala39. W obozie filialnym przy Schichau Werft pozostali tym samym jedynie mężczyźni. W trudnej sytuacji więźniowie wykorzystywali praktycznie każdą nadarzającą się okazję, aby zdobyć jakiekolwiek dodatkowe okrycie lub najpodlejszą żywność. Zaopatrzenie ze strony obozu macierzystego było z każdym dniem coraz bardziej problematyczne, a w ostatnich tygodniach istnienia obozu – wręcz katastrofalne. Jak wspomina jeden z ocalałych: „Pewne sztuki ubrania przyszły ze Stutthofu dla naszego obozu. Mnie udało się dostać sweter, który kilka dni później sprzedałem Rosjaninowi za jeden funt tytoniu. Tytoń został odsprzedany w obozie, skręcany w pojedyncze papierosy, po pół kromki chleba za każdy papieros. W miejsce swetra owijam swoją klatkę piersiową moim kocem pod więzienną odzieżą. W ten sposób trudno się poruszać, lecz koc daje mi ciepło, a na mrozie spełnia takie samo zadanie jak i sweter”40.

Dzień przed ogłoszeniem ewakuacji obozu centralnego, 24 stycznia 1945 r., meldowano o pobycie w Kokoszkach 991 więźniów41, w tym cza-sie prace montażowe w stoczni były już praktycznie zawieszone. Ostatni okres istnienia podobozu w Kokoszkach wiązał się z wyznaczeniem mu roli obozu zbiorczego dla grup i kolumn więźniów KL Stutthof, które objęto marszami ewakuacyjnymi. Osadzeni odśnieżali ulice i porząd-kowali okolicę. Panował chaos i ogromny głód, niedaleko trwały walki, według zeznań dziennie umierało wówczas nawet 20 więźniów. Ostatnich

38 Tenże, Filie obozu…, .s. 280.

39 AMS, I-IV-7, s. 51.

40 D. Drywa, dz. cyt., s. 220.

pozostałych przy życiu więźniów (mężczyźni narodowości żydowskiej), będących jeszcze w Kokoszkach, 10 lutego 1945 r. skierowano marszem ewakuacyjnym w kierunku Lęborka. Tego dnia podobóz opuściło 991 osób. Filia KL Stutthof przy drugiej stoczni w Gdańsku przestała istnieć42. Ustalenie ostatecznej liczby ofiar śmiertelnych filii KL Stutthof przy Schichau Werft w Gdańsku jest praktycznie niemożliwe. Zwłoki więźniów zmarłych w Kokoszkach chowano na cmentarzu na Zaspie (przynaj-mniej 91 więźniów), wywożono do kremacji do Akademii Medycznej w Gdańsku (liczba nieznana) oraz grzebano w kilku masowych mogiłach w pobliżu samego obozu (liczba nieznana). Według dostępnych relacji wiadomo także, że część zwłok zmarłych więźniów spalana była na miejscu w podobozie, na specjalnie przygotowanym prowizorycznym stosie paleniskowym. Niektóre groby masowe odkrywano incydentalnie w czasie prowadzonych po wojnie na tym terenie prac budowlanych, m.in. w 1994 r. odkryto i pochowano szczątki 20 osób43. Latem 2011 r. kolejny grób z dużą ilością szkieletów odkryto podczas budowy parkingu w ramach realizowanej na terenie dawnego podobozu dużej inwestycji budowlanej44. Szacunki badaczy i porównanie zachowanej dokumentacji, w tym zestawień ilościowych więźniów kierowanych do Kokoszek z KL Stutthof na miejsce niezdolnych do pracy i zmarłych, pozwalają stwier-dzić, że podobóz przy Schichau Werft pochłonął kilkaset ofiar spośród więźniów narodowości żydowskiej z różnych krajów.

Przez wiele lat po wojnie teren byłego podobozu w Kokoszkach był zasiedlony, a jego historia, której relikty można było znaleźć na całym terenie, zapomniana. W dawnych barakach mieszkało kilkadziesiąt rodzin, po ich wyprowadzce zabudowania wykorzystywano jako źródło materiałów budowlanych, plac zabaw i miejsce „historycznych” poszu-kiwań. Ostatnie baraki stały tutaj jeszcze w latach dziewięćdziesiątych XX w. Część z nich była jeszcze do tego czasu w funkcjonalnym użyciu. W 1984 r. przy wjeździe na teren byłego obozu, na zbiegu ulic Maszynowej i Nowatorów, odsłonięto kamień upamiętniający gehennę 1600 więźniów żydowskich KL Stutthof w Burggraben. Tablica na pomniku o treści: „Na

42 M. Orski, Filie obozu…, s. 282.

43 Tamże. Przypadki zgonów w dokumentacji osobowej i lekarskiej KL Stutthof przytacza też D. Drywa: dz. cyt.,

s. 218–219.

wieczną chwałę i pamięć więźniów podobozu Stutthof w Kokoszkach, męczonych i pomordowanych przez hitlerowskich ludobójców w latach 1944–1945”45 nie do końca oddaje właściwe przeznaczenie tego miejsca i los jego więźniów, jednak jest dziś praktycznie jedynym istniejącym śladem po podobozie. Realizowana bowiem dokładnie na terenie dawnej filii KL Stutthof inwestycja w postaci wielkiej fabryki międzynarodowego koncernu chemicznego zupełnie przykryła ziemię, która była świadkiem tylu dramatycznych wydarzeń46.

W dokumencie Historia Stoczni Gdańskiej (Stron 75-81)