• Nie Znaleziono Wyników

„D eus in m a n u o m n iu m sig n a p o su it, u t n o v e rin t s in g u li o p e ra s u a .“

„B óg n a ręc e w sz y s tk ic h lu d z i z n a k i z a k r e ­ ślił, a b y p o z n a li czyny sw oje.“

H iob XXXVII.

W s t ę p .

W ia ra w m ożność p rzepow iadania przyszłości jest tak daw na, ja k sam a ludzkość. Zawsze i wszędzie istn ia ły jednostki, k tóre utrzym yw ały, że dzięki 214

szczególnym uzdolnieniom , lub n a podstaw ie pewnego system u p otrafią p rz e­

powiedzieć przyszłość. T acy ludzie cieszyli się zaw sze i cieszą n ad a l jeszcze szezególnem w yróżnieniem . Nietylko n aiw n a ciekaw ość jest przyczyną, że człowiek chce w iedzieć o rzeczach i sp ra w ach spoczyw ających jeszcze w łonie przyszłości. O baw a przed niepozna wahrem , potrzeba odpowiedzi na w iecznie żywe w nas p y ta n ie „d 1 a c z e g o“, insty n k to w n e p ra g n ie n ie w yśw ietlenia ładu przyczynowego w otaczających n as w a ru n k ach i zjaw iskach, są w g ru n ­ cie rzeczy najisto tn iejszem i sprężynam i, które k ie ru ją n aszem i krokam i do w różbitów . A przecież ju ż od n ajm łodszych la t uczono nas, że jest to tylko śm ieszny, dziecinny zabobon i w łaściw ie należałoby przyjąć, iż gen eracja XX.

w iek u -n iem a ju ż p a rw a do w iary w tak ie „przesądy". T ym czasem w idzim y, że w łaśnie w obecnych czasach rosną zastępy ludzi, k tó ry ch głód senzacji i jałow ość m etod naukow ych, p cha do szukania odpowiedzi u różnego rod zaju w różbitów i chirom antów , astrologów etc. M ożńaby z fa k tu tego w ysnuć cie­

kaw e w nioski psychologiczne [ rzuca on pew ne św iatło n a kw esję k u ltu ry , może świadczy on o zm niejszeniu się w śród społeczeństw a za u fan ia do religji, do nauki, a m oże jest to jed en z dow odów nieśm iertelności w n as w szystkich czegoś, co m ożnaby nazw ać pierw iastkiem rom antycznym naszej psychiki, w yrażającym się w w yobraźni, idącej n a poszukiw anie rzeczy tajem n y ch i ukrytych.

Lecz co n as na tern m iejscu najw ięcej interesuje, to n ie psychologiczne i k u ltu raln e przesłanki naszej chęci dow iedzenia się o przyszłości. P y ta n ie będzie inne, a m ianow icie: czy istnieje w ogóle możność dow iedzenia się o rze­

czach przyszłych; czy w szystkie t. zw. „w różby" należy zapisać jedynie n a dobro naszej w iary , a spełnienie się przepow iedni jest ty lk o podśw iadom em kształtow aniem w ydarzeń n a w zór narzuconej sugestji? A m oże n a tra fim y tu jednakże n a pew ien rdzeń realnej praw dy, wokół którego skrystlizow ały się różnorakie i liczne m etody w różbiarskie?

Szukając odpowiedzi n a to pytanie, zw rócim y się k u jednej z ow ych licz­

nych metod, ku t. zw. - c h i r o m a n c j i , czyli n a u k i w różenia z rąk. T a m e­

toda bowiem , obok astrologji, jest jed n ą z n ajstarszych, gdyż ślad y jej, jak podaje G. W . S u r y a*), gubią się w m rokach czasów przedhistorycznych.

K w itła ona już w epoce w edyjskiej u H indusów , a n a k ilk a tysiącleci przed naszą erą posiadała już Azja, szczególnie Babilon, A ssur i E gipt swoich ch i­

rom antów , cieszących się szeroką sław ą, o czem do w iad u jem y się z ówczesnych źródeł. Podobno także w Mojżeszowych księgach praw spotykam y odnośne w zm ianki, a charakterystyczne jest m iejsce u H ioba (37): „Deus in m an u om ­ n iu m signa posuit, u t noverint singuli opera sua". (W dosłow nym przekładzie:

„Bóg n a ręce w szystkich ludzi zn a k i zakreślił, aby każdy poznał czyny sw oje“.) P rad a w n a ta nauka, w yw odząca się z A zji i Północnej Afryki, zakorzeniła się w E uropie n a gruncie greckim , gdzie w y b itn i filozofow ie ja k np. A n a ­ x a g o r a s , P l a t o n , A r y s t o t e l e s i in„ byli je j zw olennikam i. O A ry ­ stotelesie m ów i podanie, że znalazł on na pew nym ołtarzu H erm esa tra k ta t o chirom ancji, pisany złotem i literam i, który chciał posłać A leksandrow i W ie l­

kiem u, gdyż — „treść jego jest ta k doniosła, iż jest godną jedynie tak w y ją t­

kowej jednostki". A w sw ojej księdze „ D e - c o e l o e t m u n d i c a u s a “ (O niebie i pochodzeniu św iata) m ów i on m iędzy innemii: „L i n j e n i e s ą

*) „ U rsp ru n g , W e se n u n d E rfo lg d e r o k k u lte n M ed izin “ 1921.

215

b e z p r z y c z y n y w r y t e w l u d z k ą d ł o ń ; p o c h o d z ą o d w p ł y ­ w ó w a s t r a l n y c h i w ł a s n e j i n d y w i d u a l n o ś c i c z ł o w i e k a . “ Z Grecji i bliskiego W schodu d o ta rła ch iro m a n cja do Rzymian. A uguro- wie rzym scy byli zręcznym i i dośw iadczonym i chirom antam i, jak to w y n ik a ze w zm ianek u W ergilego, Cycerona, Ju w en a la i P lau tu sa. Augustus i J u l- jusz Cezar zn a li chirom ancję, a ten ostatni opanow ał podobno tak dalece tę sztukę, iż n ik t nie potrafił go zwieść.

Szkoła n eo -p la to ń sk a (III. wiek), d ziałająca w A leksandrji, w owym ośrodku k u ltu ra ln y m o pierw szorzędnem znaczeniu, przyw róciła chirom ancję

— po chw ilow ym jej sapdku — do nowej świetności. W późniejszych czasach byli A rabow ie tym i, którzy w raz z antyczną wiedzą, przejęli także chirom an­

cję, przekazując ją potom ności. R ów nież w y p raw y krzyżowe, które zetknęły ze sobą W schód i Zachód, przyczyniły się w znacznej m ierze do podtrzym ania jej tradycji. P o zdobyciu K onstantynopola przez M ahom eta II. w r. 1453, uczeni bizantyjscy zapoznają W łochy renesansu z ową wiedzą, skąd rozszerza się ona po reszcie E uropy, rozpow szechniana głównie przez kabalistów żydow ­ skich. M e l a n c h t o n , k tó ry był początkowo w rogiem wszelkiej astrologji i chirom ancji, zaczął ją przez ciekaw ość studjow ać, a oczarow any jej głębią, w ykładał ją z k ated ry uniw ersy tetu w e W ittem berdze. Godnych p rzed sta­

w icieli n a u k a ta zn alazła w słynnym lekarzu P a r a c e l s u s ! e, oraz w fra n ­ cuskim uczonym A r n a u l d d e V i 11 e n e u v e; ja k zresztą cieszyła się wogóle w śród alchem ików i astrologów w ielkiem uznaniem . W w. XVII i p o ­ czątkiem X V III była ona oficjalnym przedm iotem w ykładow ym n a u n iw er­

sytetach europejskich.*) Interesow ał się chirom ancją M e s m e r , któ ry — ja k w iadom o — pod nazw ą „m esm eryzm u“ w znow ił znan y w starożytności hipnotyzm , oraz S w e d e n b o r g , w ielki w izjoner, m ając y jeszcze po dziś dzień swoich w yznaw ców . W S zw ajcarji zaś rzecznikiem jej by ł J. L a v a ­ ti e r , w spólcześnik G o e t h e g o , tw órca fizjognom iki i frenologji.

Dopiero w okresie oświecenia, któ ry w intelektualiźm ie w idział n ajw y ż­

szy swój ideal, spotykam y nagły zanik trad y c ji ch irom antycznej. Bowiem stronę duchow ą człow ieka poczytyw ano jedynie za w ytw ór m a terja ln y c h d a­

nych, a psychikę jego za sum ę i w ypadkow ą czynności fizjologicznych, p rz y - czem zw iązek ten uw ażano tylko za jednostronny, tj. bez w pływ u psychiki na fizjologiczne czynności. To też dla ch iro m an cji n a sta je okres długoletniego u p a d k u i zapom nienia. Mimo w szystko ciągłość jej trad y cji n ie ginie, a to głównie dzięki cyganom , którzy stali się w pierw szym rzędzie jej p raktycz­

nym i w ykonaw cam i, lecz n iestety przyczynili się także w znacznej m ierze do tego, że n a b ra ła ona posm aku szarlatan erji, obliczonej n a ludzką łatw o w ier­

ność, oraz za traciła sw oje uzasadnienie naukow e.

Z zap o m n ien ia tego w skrzesili ją — n a kró tk i jednakże tylko okres — dw aj francuzi w XIX w., m ianow icie D e s b a r o l l e s (m alarz), oraz d ’A r- p e n t i g n y (oficer a rm ji napoleońskiej). Dzieło tego pierwszego, p. t. „L e s m y s t e r e s d e l a m a i n “, a w w iększym bodajże jeszcze stopniu — tr a k ­ tow ana ściśle naukow o — książka d ’A rpentignyX p. t. „ L a c h i r o g n o

-*) C h a ra k te ry s ty c z n e m je s t — n a co w s k a z u je Dr. S c h ren c k -N o tz in g („H a n d ­ le s e k u n s t u. W is s e n s c h a ft“, Joh. B a u m -V erlag , P fu llin g e n ), iż kościół k a to lic k i p o z w a la ł — m im o p r o te s tu je z u ity D elrio — n a w y k o n y w a n ie p r a k ty k c h iro m a n - ty c zn y c h , podczas g d y w ięk szo ść in n y c h m e to d p rz e p o w ia d a n ia p rzy szło ści, z a k a ­ z y w a ł i p o tę p ia ł, ja k o za b o b o n i „sz tu c z k i m a g ic z n e “ !

2 /6

m i e“, w zbudziły bardzo silne zainteresow anie w śród w spółczesnych, co p ra w ­ dopodobnie spow odow ało uk azan ie się szeregu ciekaw ych p ra c w języku n ie - m ieckiem (K arus, L andsberg i in.) i angielskim .

Lecz ow a fala chw ilowego zainteresow ania szybko opadła. Dopiero w n a j­

nowszych czasach, tj. po w ojnie św iatow ej, m ożna zaobserw ow ać nowy, wzmożony przypływ zainteresow ania chirom ancją. Łączy się on ściśle z re n e ­ sansem t. zw. „okultyzm u“ i astrologji, w nowej w spółczesnej szacie. Źródłem i ośrodkiem zainteresow ania jest przede w szy stkiem A m eryka, A nglja i F r a n ­ cja, skąd szerokim echem odbiła się o n a i w Niemczech. W Am eryce w ydaje p opularny podręcznik chirom ancji astrologini p an i C a t h e r i n e H o w a r d T h o m p s o n . W A ngłji H e n r y F r i t h i E d w a r d H. A l l a n , C h c i r o i in. w y d ają bardzo -cenne prace na ten tem at. Szczególnie zaś należy w spom ­ nieć o książce C o m t e d e S a i n t - G e r m a i n ’a p. t. „ T h e S t u d y o f P a l m i s t r y f o r P r o f e s s i o n a l P u r p o s e s “ (London), n ajo b szer­

niej szem dziele, jak ie się dotychczas ukazało w tej dziedzinie. W e F ra n c ji usiłow ał niedaw no zm arły Dr. G e r a r d E n c a u s s e (P a p u s) w swoim

„M etodycznym podręczniku n au k okultystycznych“ utorow ać drogę c h iro ­ m ancji.

W e F ra n c ji też zetknął się bliżej z chirom ancją znany niem iecki badacz zjaw isk m etapsychicznych, Dr. m ed. v. S c h r e n c k - N o t z i n g , co stało się bodźcem jego zainteresow ania tą dziedziną, a owocem tegoż była ciekaw a jego książka „H a n d l e s e k u n s t u. W i s s e n s c h a f t “.

W ynikiem takiego wzmożonego zainteresow ania było przedew szystkiem to, iż wreszcie zab rała się i n au k a o ficjalna do jej m etodycznego b adania, d e m sam em m usiano też zająć się kw estją m ożności istn ie n ia lub n ieistnienia tak zw. przepow iadania zdarzeń przyszłych. To bowiem , co w oczach ogółu sta ­ nowi główną cechę i — d o dajm y — głów ny u rok — praktycznej chirom ancji, to w łaśnie owa możność dow iedzenia się rzeczy przyszłych. Chcąc znaleźć od­

powiedź n a powyższe pytanie, należy przedew szystkiem u stalić fakty. A więc, czy m am y odpow iednio udokum entow ane św iadectw a spełnienia się przepo­

w iedni chirom anłycznyeh?

Odpowiedź nie jest łatw a. W praw dzie w iem y wszyscy, iż nie b ra k niezli­

czonej ilości św iadectw spełnienia się przepow iedni, głoszonych z lin ji rąk, lecz w przew ażnej ilości w ypadków okazuje się przy bliższem b adaniu, że są to praw ie zawsze późniejsze, sztuczne k o nstrukcje faktów , — św iadom e lub nieśw iadom e, — gdzie n ie b ra k dodatków , ozdób, efektów, nie o d pow iadają­

cych rzeczyw istem u biegow i zdarzeń, będące zazw yczaj nieśw iadom ym w y ­ razem pew nych sugestyj m yślowych.

Z drugiej jednakże strony, n aw et p rzy n ajbardziej krytycznej ocenie i n a j­

większej ostrożności znajdziem y sporo faktów , zm uszających n a s do stw iei- dzenia, że jednakże przepow iedzenie rzeczy przyszłych — o których w danej chw ili w żaden „norm alny“ sposób w iedzieć n ie było m ożna, — istnieje i w z a ­ sadzie je st możliwe. Nie m iejsce tu n a przytaczanie tak ich niezbicie u d o k u ­ m entow anych w ypadków . Jedynie o niektórych b ad an iach z now szych cza­

sów, łączących się bezpośrednio z chirom ancją, chcę tu wspom nieć.

N a początku w ieku XX cieszyły się we F ra n c ji w ielkiem u zn an iem dw ie c h iro m a n tk i/p a n i d e T h e b e s i p an i F r a y a. Z aintrygow any rozgłosem ich zdolności o k reślania nietylko ch arak teru , lecz przepow iadania rów nież przyszłości, zajął się tern bliżej p aryski uczony V a s c h i d e, zastępca d y ­

2/7

rektora L ab o rato rju m Psycholog]i Patologicznej w Paryżu. B adania swoje rozszerzył on z biegiem czasu także n a inne osoby, a w y n ik i ich opisuje w sw o­

je j książce „ E s s a y s u r l a P s y c h o l o g i e d e l a m a i n “ (P aryż 1909).

Jego system atyczne zestaw ienia statystyczne obejm ują m in. przepowiednie 13 różnych chirom anłek dla 140 osób. Doszedł on do w yniku, iż z przepowiedni n a najbliższe 4 tygodnie spełniały się 65%, zaś przepow iednie na dalsze okresy były o tyle zgodne z rzeczyw istem i w ydarzeniam i, o ile obejm ow ały dłuższe okresy czasu. I tak np. z przepow iedni n a 3—6 lat spełniało się tylko 8%.

Zresztą V aschide sam stanow i tragiczny przykład spełnionej przepowiedni chirom antycznej. W sp o m n ian a w yżej p. F ra y a przepow iedziała m u już w r.

1904, iż um rze on w 33. roku życia n a skutek zapalenia płuc, co się też dokła­

dnie spełniło, chociaż w ow ym czasie był on jeszcze zupełnie zdrowy.

Dzięki V aschidow i zapoznał się rów nież niem iecki uczony, dr. Schrenck- N otzing z p. F ra y a . On sam pisze o tern w ten sposób: „ju ż po krótkim oglądnięciu m ojej lewej ręki opisała ona zupełnie dobrze i szczegółowo m ój charakter, następnie pod ała k ilk a zupełnie zgodnych szczegółów o m ojej żonie, m ów iła o m oich obu synach, a wreszcie dodała, iż po m ojem 50. roku życia w ydam obszerne dzieło z dziedziny t. zw. okultyzm u, k tóre n aro b i wiele h a ­ łasu. W ow ym czasie uw ażałem przepow iednię tę za w ynik w ybujałej im agi- n ac ji i fa n ta zji i nie przypisyw ałem jej żadnego znaczenia. Dziś widzę, że spełniła się ona.“ J a k w iadom o, rozpoczął S eh ren ck -Notzing n a w iosnę 1909 roku, a więc 4—5 lat po owej przepow iedni p. F ray i, sw oje b ad a n ia n ad m e- d jum , p an ią E w ą C., czego n ie m ożna było p rzedtem przewidzieć, a w yniki ty ch b ad a ń opublikow ał w sw oich „M aterialisationsphänom ene“, w r. 1914, a więc w 52. roku życia, k tóre to dzieło w zbudziło w ielkie poruszenie w nie­

m ieckich sferach naukow ych.

Podobnem i stu d jam i zajm ow ał się Dr. B i n n e t , zastępca dyrek to ra L a ­ b o ra to rju m psycho-fizjologicznego Sorbony. I ta k np. przeprow adził on celem u stalen ia stopnia inteligencji b ad a n ia rą k w szystkich uczniów pew nej szkoły p ary sk iej przez p a n ią Thebes. Dzieci znajdow ały się za. kotarą, a widoczne były tylko ich ręce. Ani w jednym w ypadku n ie pom yliła się p an i Thebes.

Lecz n a jsły n n iejszą bodaj stała się historyczna przepow iednia cyganki n iejak iej M a r j i H a u s e r , d la ówczesnego księcia W ilhelm a P ruskiego w r. 1849 w B aden-B aden. Tyczyła się ona 3, szczęśliwie prow adzonych w o­

jen, objęcia tronu, w łasnej jego, oraz syna śm ierci, w ybuchu w o jn y św iatow ej i abdykacji W ilh elm a II.

C harakterystycznem jest również, w ja k i sposób d’A rpentigny (1791 do 1866), o k tó ry m m ów iliśm y już pow yżej, został spow odow any do zajęcia się chirom ancją. Ja k o oficer a rm ji napoleońskiej, zetknął się on z p ew ną cyganką andalu zy jsk ą, k tó ra w p raw iła go w zdum ienie sw ojem i trafn em i w iadom oś­

ciam i o jego przeszłości, oraz przepow iedniam i, k tóre się dokładnie spraw ­ dziły. O dtąd zainteresow ał się ta k dalece chirom ancją, że zaczął ją sam odziel­

nie badać i studjow ać, a w iem y już, z ja k im w ynikiem .

P arę tych przykładów nie w yczerpuje oczywiście b y n ajm n iej w szystkich w ypadków p ra w d ziw y ch przepow iedni z lin ij rąk. Jeśli bliżej sp ra w ą tą zainteresujem y, dojdziem y niebaw em do przekonania, że — teoretycznie p rzy­

n ajm n iej — m ożliw ość poznania rzeczy przyszłych, — k tóre w danej chw ili

nie są do przew idzenia, —■ istnieje. C. d. n.

218

Powiązane dokumenty