• Nie Znaleziono Wyników

oczekuJe pomocy

Z anną przeradzką, wiceprezeską towarzystwa pomocy młodzieży, psychologiem i trenerką polskiego towarzystwa psychologicznego, rozmawiają beata igielSka

i paweł polowczyk

T

owarzystwo pomocy młodzieży jest organizacją pozarządową, istnieją-cą od 1989 roku. prowadzi niepubliczną Specjalistyczną poradnię psychologicz-no-pedagogiczną zarejestrowaną w ma-zowieckim kuratorium oświaty. reali-zuje programy społeczne: profilaktyczne, terapeutyczne, rozwojowe i edukacyjne dla młodzieży i dorosłych znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej – dotknię-tych przemocą, wykluczeniem, ubóstwem, doświadczających kryzysów zdrowia psy-chicznego. w siedzibie tej organizacji funkcjonuje też telefon zaufania.

pani rozmawia z młodymi ludźmi szu-kającymi u was pomocy. dlaczego dzwo-nią na wasz telefon?

Pracuję w Towarzystwie Pomocy Mło-dzieży od piętnastu lat. I mam wrażenie, że coraz więcej młodych ludzi zgłasza się do nas po pomoc. Może dlatego, że pomoc psychologiczna i psychiatryczna zaczęła być postrzegana pozytywnie? Przynajmniej na terenie Warszawy. A być może dlatego, że taka pomoc świadczona przez publiczną służbę zdrowia jest niewystarczająca?

Obecnie najczęściej mamy do czynienia z młodymi ludźmi, którzy urodzili się w la-tach transformacji – 1990-2000. Ich rodzice zaangażowali się – czasem dosłownie bez reszty – w pracę. Dzieciom pozostawała świetlica, dodatkowe zajęcia i

przysłowio-wy klucz na szyi. Czasem, ale raczej spo-radycznie – dziadkowie. Trzeba też dodać, że urodzonym po roku 2000 stawiano od naj-młodszych lat życia bardzo wysokie wyma-gania. Mają być aktywni, przebojowi, znać kilka języków obcych, a po maturze – mieć umiejętności, których nie mieć nie wypada.

A więc skończyć co najmniej dwa fakulte-ty i być we wszystkim „na topie”. Pod taką presją młodzi się gubią, a przede wszystkim odrywają od tak naturalnych i tak potrzeb-nych w ich wieku relacji z rówieśnikami.

Przestają mieć życie poza szkołą.

czyli pozostaje siedzenie w domu, kom-puter, spotkania z rodzicami w przedpo-koju.

Młodzi relacji międzyludzkich uczą się od swoich bliskich. Jeśli ci nie mają dla nich czasu, nie okazują im i ich sprawom auten-tycznego zainteresowania, dzieci w przy-szłości mogą mieć kłopoty z nawiązywa-niem poprawnych stosunków z innymi ludźmi. A mogą to być całkiem „kalekie”

relacje. Na przykład coraz częściej bywa, że chłopak i dziewczyna poznają się przez internet. A więc bardzo powierzchownie.

Potem „spotykają się” ze sobą, „randkują”

też przez internet. Albo rozmawiają przez Skype.

może w czasach permanentnego po-śpiechu wydaje im się, że prawdziwa przyjaźń nie jest możliwa? Sięgając do Małego Księcia: przyjaciela trzeba oswoić, poświęcić mu czas. a ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać.

Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A po-nieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół.

To prawda. Młodzi, którzy do nas dzwo-nią, a potem przychodzą na spotkania do poradni, nie mają przyjaciół. Albo są to dobrzy uczniowie, którzy swoje życie poświęcili nauce i spełnianiu oczekiwań rodziców, albo są to tzw. kozły ofiarne od-rzucone przez grupę rówieśniczą. Ci ostatni nie potrafią się przeciwstawić, wyznaczyć innym granicy, podporządkowują się, są ła-twym obiektem szykan.

35

nie ma także wspólnoty podwórkowej.

Kiedyś młodzi ludzie spotykali się na po-dwórkach, placach zabaw. Teraz też są place zabaw, ale przeznaczone głównie dla ma-łych dzieci. Młodzież – jeśli się ze sobą spotyka – to na „imprezkach”, często przy alkoholu i narkotykach.

Jak przebiega rozmowa w telefonie za-ufania? pani po prostu jest „głosem” czy raczej „uchem”, które cierpliwie i życzli-wie wysłuchuje?

Odbieramy różne telefony. Czasem ktoś pyta, gdzie ma szukać pomocy w swoim zmartwieniu, jak rozwiązywać problemy.

Inni alarmują, że coś niedobrego dzieje się w domu, w rodzinie. Z nimi samymi.

na przykład rozwód rodziców?

Młodzi nie mówią: „Dzień dobry, moja mama (albo tata) pije”; „Rodzice się rozwo-dzą”; „Ktoś mnie dręczy”; „Ktoś mnie bije”.

Oni mówią: „Nie chce mi się żyć”, „Mam wszystkiego dosyć”; „Nikt mnie nie rozu-mie”; „Wszystko mi się zawaliło”. Dopie-ro w trakcie Dopie-rozmowy telefonicznej albo podczas terapii w naszej poradni ujawnia się powód, dla którego chłopak czy dziew-czyna sięgnęli po telefon i wybrali nasz nu-mer. Zadaniem odbierającego telefon jest symboliczne wyciągnięcie ręki do kogoś, kto ma wrażenie, że wpadł w czarną dziurę i próba udzielenie mu pomocy, rady, jak się z tej dziury można wydobyć. Można zasu-gerować rozmowę z mamą albo z tatą. Lecz zazwyczaj okazuje się, że młody człowiek nie ma z kim porozmawiać. Wtedy trzeba wspólnie z nim spróbować znaleźć powód tej psychicznej czy emocjonalnej czeluści.

W rozmowie dążymy, aby naszego roz-mówcę wyzwolić z jego skrajnie negatyw-nego toku rozumowania: wyolbrzymianie problemu, bardzo silne emocje, katastrofi-zacja sytuacji. Przez telefon trzeba przesłać iskierkę nadziei. W trudniejszych sytua- cjach zachęcamy do osobistego kontaktu z nami, do rozmowy twarzą w twarz. A je-śli jest szansa, namawiamy na cykl spotkań w naszej poradni.

młodzi czują się samotni, wyizolowa-ni, ale jednocześnie często towarzyszy temu wściekłość i agresja.

Pamiętajmy, że dojrzewanie jest okresem bardzo trudnym. Emocjonalnie przestaje się być dzieckiem. Wiele spraw zaczyna się inaczej odbierać, odczuwać, postrze-gać. Zauważa się aspekty, których wcze-śniej się nie dostrzegało. Że coś jest nie tak w rodzinie, w relacjach z rówieśnikami, z samym sobą. Pojawiają się pierwsze mi-łości. Czasem nieszczęśliwe i prowadzące do uczuciowego kryzysu. Jest też intensyw-ny przełom neurohormonalintensyw-ny powodujący charakterystyczną dla okresu dojrzewania:

labilność nastrojów, nadmiernie silne stany emocjonalne. Jak przeżywa się złość, to jest to wściekłość. Jeśli smutek – to wszechogar-niający. Jak radość – to na całego. Czasami nie wiadomo, czy trudny stan nastolatka/i wynika z natury dojrzewania, czy to już depresja. Często ani rodzice, ani rówieśni-cy nie wiedzą, o co chodzi. Dlaczego ich dziecko, brat/siostra czy kolega przechodzi ze skrajności w skrajność. To trudny czas nie tylko dla młodych, ale też dla ich oto-czenia. Bo nastolatki z jednej strony chcia-łyby być jeszcze dziećmi, które w razie potrzeby mogą schować się pod opiekuńcze skrzydła rodziców, z drugiej – pragną sa-modzielności, prawa do samostanowienia.

To powoduje, że same siebie nie rozumieją.

A muszą określić i odnaleźć siebie w cał-kiem nowych rolach, pewne sprawy same-mu załatwiać, brać na siebie odpowiedzial-ność, ponosić konsekwencje swoich decyzji i postępowania.

młodzi mają często bardzo negatywny obraz samego siebie. chyba trudno na-mówić ich do polubienia siebie.

Przez telefon motywuję ich do zmiany takiego nastawienia. Do tego, żeby młody człowiek zobaczył szansę poprawy widze-nia siebie, innych, przyszłości. Jeśli nawet taka rozmowa nie zmieni sytuacji, może jednak dać telefonującemu nadzieję, stać się dla niego światełkiem w tunelu, sprawić, że zobaczy sytuację z innej perspektywy.

36

doświadczenia i propozycje

kiedy pani odbiera naprawdę trud-ny telefon, a potem traci kontakt z roz-mówcą, nie obawia się, że może podjął on jakieś dramatyczne próby rozwiązania swojego problemu?

W skrajnych wypadkach doradzam, żeby telefonujący zgłosił się do izby przyjęć do najbliższego szpitala. Takiej rady można jednak udzielić tylko osobom pełnoletnim, młodszym w szpitalu musi towarzyszyć osoba dorosła. Ale oczywiście, że takie rozmowy obciążają psychicznie. A mimo to nigdy nie mam poczucia, że mi się cał-kiem nie udało. Jeśli czuję, że choć trochę się udało, ale to jeszcze za mało, zapraszam rozmówcę na przynajmniej jedną konsulta-cję do naszej poradni. Jeśli młody człowiek przyjdzie, to można powiedzieć, że chwycił wędkę. I że można mu pomóc. Młodzi są naprawdę bardzo wdzięczni jako pacjenci.

Oni pragną szczerej rozmowy. Zrozumie-nia. WysłuchaZrozumie-nia. Już po kilku spotkaniach orientują się, że pracownicy poradni są za nimi, a nie przeciwko nim.

Jaki procent telefonujących udaje się zaprosić na spotkanie do waszej poradni?

Część dzwoniących chce po prostu po-gadać. Część natomiast chciałaby spraw-dzić, co robimy, a więc chce się umówić na spotkanie. Zwłaszcza że inne placówki pomocowe są przepełnione, terminy spo-tkań i porad są bardzo odległe. Organizacje pozarządowe, z którymi współpracujemy oraz poradnie warszawskie mają miejsca je-dynie na pojedyncze konsultacje. Natomiast na długofalową pomoc trzeba długo czekać.

Jeśli młody człowiek jest w kryzysie, ko-rzysta z naszej oferty. Ale ponieważ odbie-ramy telefony z całej Polski, zamiejscowego rozmówcę trzeba skierować gdzie indziej.

Jak wyglądają konsultacje w waszej poradni?

Niektórzy młodzi ludzie potrzebują nie tylko rady, ale długofalowej pomocy. Tacy ludzie przychodzą do nas przez rok, czasami dwa, czasem jeszcze dłużej. Niekiedy zaczy-nają się z nami kontaktować w wieku lat 15,

a kończą w wieku lat 20. Mogą rozmawiać, korzystać z warsztatów, zajęć w klubie mło-dzieżowym i zajęć grupowych.

czy odebrała pani telefon, który pa-nią szczególnie wstrząsnął: chcę popełnić samobójstwo, jestem w ciąży, ojciec mnie zabije? a może każdy telefon jest wstrzą-sający?

Zawsze mną wstrząsa zgłaszanie nad-użyć seksualnych.

czy jest to molestowanie w rodzinie czy też: była impreza, podano mi pigułkę gwałtu?

Są różne sytuacje. Najbardziej wstrząsa-jące są jednak nadużycia ze strony człon-ków rodziny. Jednorazowe gwałty są mniej traumatyczne. Natomiast wieloletnie wyko-rzystywanie seksualne dziecka i to przez bliską osobę jest degradujące dla psychiki dziecka i relacji rodzice – dziecko.

co pani robi, kiedy dowiaduje się, że dziecko jest wykorzystywane przez tatę, wujka czy dziadka?

Mówię: to nie twoja wina. To dorosły dopuścił się czynu karalnego. Takie po-stawienie sprawy bardzo pomaga. Młody człowiek, który do tej pory nie mógł czy nie chciał o tym, co się dzieje powiedzieć, zaczyna rozumieć, że wina nie leży po jego stronie. I jak ważne jest, że nie jest ze swoim dramatem sam, że może wreszcie to ujaw-nić i znajduje oparcie.

czy ofiary przemocy seksualnej udaje się zachęcić do wizyty w waszej poradni?

czy tego rodzaju nadużycia zgłasza się prokuraturze?

Prawo się w tej chwili zmienia. Gdy za-czynałam pracę, mieliśmy obowiązek zgła-szania wszystkich przypadków molestowa-nia dzieci poniżej 15. roku życia. Ale przed zgłoszeniem takiej sprawy trzeba przygoto-wać grunt, bo sprawcy potrafią zastraszyć dziecko i wtedy jest jeszcze gorzej. Naj-pierw więc psychicznie wzmacniamy ofiarę molestowania, mówimy jej, co ona może w tej sytuacji zrobić i co my możemy

zro-37

bić, aby jej pomóc. Dopiero potem zaczy-namy interweniować. Jest fundacja Dzieci Niczyje, która zajmuje się między innymi tego rodzaju sprawami. Przestrzegałabym przed pochopnym oddaniem sprawy w ręce policji czy prokuratury, bo nieprzygotowa-ne do tego dziecko może zaprzeczyć i po-czuje się przez nas „zdradzone”. Pamiętaj-my, że ofiara dopiero co ujawniła skrywaną tajemnicę – dzięki zaufaniu do nas. Jak ją zawiedziemy, może już nigdy się nie otwo-rzyć. Stąd dylemat, co w tej sytuacji zrobić.

Bo z jednej strony dziecku/młodej osobie dzieje/działa się krzywda, z drugiej – jak ujawnimy sprawę za wcześnie, bez przy-gotowania, może się wystraszyć i obróci to sytuację przeciw niemu, a sprawca po-czuje się bezkarny. Co innego jednorazowy gwałt, ale też nie można go zgłaszać wbrew woli albo za plecami osoby, która telefonu-je. Obowiązuje nas tajemnica analogiczna do tajemnicy lekarskiej. Dlatego warto mo-tywować do tego, żebyśmy otrzymali zgodę na taką interwencję i wyjaśnić konsekwen-cje zgłoszenia/niezgłoszenia. Ważne jest, żeby podkreślić, że bezkarność sprawcy po-woduje eskalację jego zachowań. Oczywi-ście, w tych kwestiach ważny też jest wiek osoby, której udzielamy pomocy. Bo sposób podejścia i interwencji zależy od wieku dziecka/młodej osoby.

czy współpracujecie ze szkołami? czy one wspierają dzieci z problemami psy-chologicznymi?

To zależy od szkoły. Niektóre nam pod-syłają swoich uczniów. Ale trzeba pamię-tać, że jesteśmy organizacją pozarządową, utrzymujemy się z darowizn i nie jesteśmy w stanie współpracować z wieloma szkoła-mi. Młodzieży potrzebującej pomocy jest dużo, a nasze możliwości są ograniczone.

Czasami przychodzą do nas osoby, które cierpią na tzw. fobię szkolną i nie są w sta-nie chodzić do szkoły. Wtedy odpowiada-my, że może trzeba zorganizować dla tego ucznia nauczanie indywidualne. Większość szkół przychylnie reaguje na nasze sugestie, ale są i takie, które je ignorują.

często macie do czynienia z fobiami szkolnymi?

Po pierwsze nie ma rozpoznania fobia szkolna. Jest: zaburzenie lękowo-depre-syjne. Wielu uczniów z różnych względów zgłasza się do nas z problemami w szkole, ale nie od razu mają one charakter fobii szkolnej. Często podłożem jest nawarstwie-nie problemów: duży stres, zaległości w na-uce, presja otoczenia: rodziców i nauczycie-li, pogorszenie relacji z rówieśnikami lub wręcz przemoc rówieśnicza.

a przysłowiowe: nauczyciel się na mnie uwziął?

Zdarza się. Ale z tym problemem w mia-rę łatwo się uporać. Najtrudniej jest wtedy, kiedy dziecko jest odrzucone przez grupę rówieśniczą i kryzysowi w nauce towa-rzyszy kryzys emocjonalny czy depresja.

W nasilonych objawach (zwłaszcza myśli samobójcze) proponujemy leczenie szpital-ne albo próbujemy terapii w naszej poradni.

Albo załatwiamy indywidualny tok naucza-nia. Ale bywa, że umieszczenie dziecka w szpitalu jest jedyną możliwą i skuteczną formą pomocy.

a czy telefonują młodzi ludzie, którzy mają problemy spowodowane uzależnie-niem?

Nie zajmujemy się problemem uzależ-nienia od narkotyków i alkoholu. Są inne telefony zaufania, do których narkomani mogą się zwracać o poradę. Ale jeśli dzwo-niący mówi, że popala i popija na impre-zach, czyli sporadycznie, to – ewentualnie – oferujemy mu naszą pomoc. Jeśli jest uzależniony, odsyłamy do specjalistycz-nych placówek.

czy ta praca daje pani poczucie sensu?

Daje satysfakcję i poczucie sensu. Naj-większą wtedy, kiedy dzwoni młody czło-wiek z poważnymi problemami, a potem śledzę jak krok po kroku odżywa, rozkwita.

Bierze życie w swoje ręce. Zaczyna dobrze funkcjonować w środowisku rówieśniczym, szkolnym, rodzinnym.

38

doświadczenia i propozycje

gdy do was wchodziłam, natknęłam się na piękną dziewczynę z perfekcyjnym makijażem, dobrze ubraną. wyobraża-łam sobie, że spotkam tu młodych w czar-nych swetrach, z sińcami pod oczami itp.

Rzeczywiście, na początku przycho-dzą ubrani na czarno, zaniedbani, w stanie apatii i kryzysu. Dopiero z czasem coś się zmienia, pojawiają się emocje. Wtedy za-dbanie o siebie jest symptomem zmiany (m.in. związanej z tym, że podejmują pra-cę, mają swoje pieniądze). Najtrudniej jest, gdy nie ma żadnych emocji, pojawia się wy-palenie. Życie się jedynie tli. Trzeba je roz-palić. Bardzo dobre efekty przynosi rów-nież praca w grupie. Ale nie mogą tam trafić osoby przeżywające ostry kryzys. Muszą wyjść z etapu skupienia się tylko na sobie.

Najlepsze efekty przynosi praca w grupie plus wsparcie indywidualne. Perfekcyjny wygląd może też być objawem nasilonych problemów z niską samooceną i wbrew pozorom ukrywa je – dotyczy to zarówno dziewczyn, jak i chłopców, którzy za wy-znacznik swojego poczucia wartości uznają głównie wygląd fizyczny. Dziewczyny – wagę, chłopcy – muskulaturę. Często przy-biera to charakter zaburzeń odżywiania.

Jak często słyszy pani: nie chcę, nie po-trafię, nie zrobię tego?

Częściej słyszę: nie dam rady; to nie dla mnie; nie mam na to siły. To myślenie z krę-gu depresji.

i wtedy mówi pani: dasz radę?

Raczej – pomyśl, jak było, zanim wpa-dłeś w dołek. Staramy się wyzwolić młode-go człowieka z negatywizmu. Pokazujemy, że depresja to stan przejściowy, z którego się wychodzi, jest efektem trudnych do-świadczeń życiowych. Skłaniamy do zmia-ny perspektywy widzenia i ocezmia-ny jego sa-mego, innych ludzi, szkoły, świata.

z rozmowy z panią wynika, jak ważne jest wspieranie młodzieży. choćby przez telefon.

Okres przechodzenia do dorosłości jest bardzo trudny. Jeśli w tym czasie młody

człowiek nie znajdzie wsparcia, zrozumie-nia, nie przemyśli i nie załatwi pewnych kwestii, płaci za to przez kawałek życia lub całe życie. Dlatego warto do młodzieży wy-ciągać pomocną dłoń. Część z nich pozostaje w kryzysie, który przeobraża się w poważne zaburzenia osobowości, depresje, lęki. Jeśli jednak pomoc przyjdzie we właściwym mo-mencie, młodego człowieka udaje się dość szybko wydobyć z czarnej dziury.

widać, jak niezbędna jest obecność mą-drego rodzica, poważna rozmowa z dziec-kiem.

Ale sami rodzice, nawet najlepsi, nie wszystko mogą i nie wszystko potrafią.

W wieku dojrzewania młodzi też nie bardzo chcą zwracać się z problemami do rodzi-ców. Często podkreślają, że mają potrzebę porozmawiania z kimś spoza rodziny. Ich zadaniem jest usamodzielnić się, wyodręb-nić, pójść w świat. Zatem szukają wsparcia na zewnątrz, szukają też przewodników i au-torytetów innych niż rodzice: wśród nauczy-cieli, psychologów, księży, trenerów sporto-wych, w grupie rówieśniczej. Jeśli ich tam nie znajdą, mogą doświadczyć kryzysu.

U młodego człowieka bardzo istotna jest kwestia jego genetycznej wrażliwości. Są osoby mało wrażliwe, ale są i nadwrażliwe.

Niekoniecznie dlatego, że się wychowują w rodzinach z problemami. Po prostu są ze swojej natury bardziej podatne na psy-chiczne i emocjonalne urazy. Kiedy taki nadwrażliwiec trafi do niewłaściwego śro-dowiska szkolnego, zaczyna być gnębiony, szykanowany. Ważne jest, żeby rodzice szybko wówczas podjęli decyzję o zmianie szkoły i pomocy swojemu dziecku.

Warto pamiętać, że okres dojrzewania to trudny czas dla nastolatków i młodych ludzi. Pełny wielkich zmian: fizycznych, emocjonalnych, zmieniają się też zewnętrz-ne wymagania, pełniozewnętrz-ne role społeczzewnętrz-ne.

Jest to czas pomiędzy dzieciństwem i peł-ną dorosłością, kiedy kształtuje się tożsa-mość i osobowość. Czas ważnych decyzji, często mających wpływ na całe życie, czas wchodzenia w pierwsze związki, szukania swojej drogi zawodowej i miejsca w

spo-39

łeczeństwie dorosłych. Młodzież musi podjąć ważne decyzje i stać się za nie od-powiedzialna. Wielu młodych ludzi, którzy nie mają wsparcia w dorosłych i wychowują się w trudnych warunkach, nie radzi so-bie ze stojącymi przed nimi trudnościami i wyzwaniami, nie ma konstruktywnych wzorców, nie ma „zaplecza” rodzinnego i społecznego, nie ma się do czego odwołać.

O taką młodzież należy zadbać ze szczegól-ną troską, gdyż z powodu poczucia bezna-dziei i osamotnienia może wybrać destruk-cyjną drogę, kiedy np. alkohol i środki psy-choaktywne stają się ucieczką od rzeczywi-stości, a zachowania przemocowe sposobem na rozwiązywanie problemów, czyli drogę dziedziczenia wykluczenia społecznego i życiowego. A wtedy problem mamy my – jako społeczeństwo.

Dlatego ważne jest, żeby istniały róż-ne placówki pomocowe, organizacje po-zarządowe, telefony zaufania, do których można się zwrócić w trudnych sytuacjach.

W związku z tym przy okazji apeluję o wzięciu udziału w akcji 1% i przekazanie go dla organizacji wspierających młodzież w trudnych sytuacjach.

Powiązane dokumenty