• Nie Znaleziono Wyników

Czy Dharma Buddy powinna być aktualizowana?

W dokumencie TRUCIZNA JEST LEKARSTWEM (Stron 62-68)

Z tego, co widziałem, nowoczesne osoby, które znajdują się pod silnym wpływem współczesnej kultury zachodniej, często myślą, że zaktualizowana wersja czegokolwiek, od aplikacji na telefon po modę, jest najlepsza. Ale to może być tylko moje własne uprzedze-nie. Gdyby aktualizacja Dharmy Buddy rzeczywiście miała przy-nieść korzyści czującym istotom, oczywiście bym się cieszył. Nigdy jednak nie zapominaj, że po pełnym zainstalowaniu aktualizacji oryginalny program staje się przestarzały i zwykle jest usuwany.

Chociaż jako pierwszy opowiadam się za wykorzystaniem in-nowacyjnych, umiejętnych i łatwiejszych do zrozumienia sposo-bów lub metod prezentowania Dharmy współczesnym uczniom – proszę zauważyć, że „sposoby lub metody” są podkreślone – fun-damentalne zasady Dharmy Buddy nie mogą i nie powinny być w jakikolwiek sposób dostosowywane. Sam Budda dawno temu radził, aby Dharmy zawsze nauczać metodami dostosowanymi do czasu i miejsca. Ale ani razu nawet nie zasugerował, że gdyby świat zmienił kurs i ludzie zaczęliby inaczej myśleć, podstawowe zasady Dharmy Buddy mogłyby w każdych okolicznościach ulec zmianie.

Jedną z podstawowych nauk Buddy jest to, że „wszystkie rze-czy złożone są nietrwałe”. Tego nauczania nie można zmienić, ale sposób jego nauczania można dostosować do możliwości współ-czesnych uczniów, pod warunkiem że ci potrafią odgryźć kawałek tej mądrości, przeżuć, przełknąć i zaakceptować. Nauczyciel może choćby przedstawić zmieniające się pory roku jako przykład nie-trwałości. Gdy uczeń zaakceptuje tę oczywistą prawdę i jest gotów podjąć następny krok, nauczyciel może delikatnie wprowadzić

ideę, że gdy uczeń umrze, jego ciało, które jest złożonym zjawi-skiem, rozpadnie się. W ten sposób nauczyciel otwiera drzwi do dyskusji o śmierci. Po przełknięciu i przetrawieniu nauk o śmierci można zacząć wprowadzać ucznia w bardziej subtelne, złożone zjawiska naszych myśli, które również są nietrwałe. To jedna z wielu metod wprowadzania uczniów w nietrwałość. Ale bez względu na to, które podejście zostanie zastosowane, końcowym rezultatem musi być pełne i dokładne zrozumienie przez ucznia, że „wszystkie złożone rzeczy są nietrwałe”. I powtarzam, podsta-wowej nauki nie można i nie wolno zmieniać.

Wadżradhara – nazwa, jakiej uczniowie wadżrajany używają na określenie Buddy – powiedział, że wszystko jest bóstwem. Od bąbelków na powierzchni stawu po śnieżną górę, od robaka po ro-dzinę mieszkającą w Pałacu Buckingham, wszystko jest bóstwem, łącznie z tobą, praktykującym. Aby zapoznać cię z tą ideą, twój na-uczyciel może cię najpierw poprosić, abyś sobie pomyślał, że twoja skóra nie ma zwykłego koloru, ale szmaragdowozielony.

Kiedy już się przyzwyczaisz do tej szmaragdowozielonej skóry, poprosi cię, abyś sobie wyobraził, że masz cztery ręce. Kiedy bę-dziesz gotowy, by to usłyszeć, poprosi cię, abyś wyobraził sobie siebie jako bóstwo z głową świni, z małżonką otoczoną świtą bó-stw, i potraktował wszystkie te bóstwa jako samego siebie.

W końcu powie ci, że wszystko, co wizualizujesz, co sobie wyob-raziłeś, jest iluzją. Jedna głowa, dwa tysiące głów, szmaragdowa lub wielobarwna skóra to wszystko wytwory umysłu, podczas gdy stan niezmyślony jest prawdziwym bóstwem. W trakcie tego ćwi-czenia, podstawowej nauki, że wszystko jest bóstwem, nie można i nie wolno zmieniać.

Wadżradhara wielokrotnie powtarzał, że po wszystkich wła-ściwych przygotowaniach i otrzymaniu najwyższych nauk tan-trycznych od swojego guru wadżrajany, musisz nie tylko postrze-gać go jako Buddę, ale musi on być dla ciebie nawet ważniejszy niż Budda. A ponieważ twoim guru jest Budda, musisz robić wszystko, co ci powie.

Innym podejściem, jakie może przyjąć twój nauczyciel, jest poradzenie ci, abyś odnosił się do niego tak, jakby był miłym, pomysłowym profesorem. Później, kiedy będziesz gotowy, może

powiedzieć, że jeśli nadal będziesz myślał o nim jako o zwykłej osobie, nie będziesz się rozwijał duchowo, więc powinieneś ćwi-czyć się w postrzeganiu go jako szmaragdowozielonej istoty. Może cię również poprosić, abyś widział „go” jako „ją” – jeśli twój guru jest kobietą, być może będziesz musiał myśleć o „niej” jako o „nim”.

W końcu, jeśli twój nauczyciel jest mądry, doprowadzi cię do tego, że sobie uświadomisz, iż nie jest niczym innym jak twoim umy-słem, którego naturą jest Budda. Tej nauki nie można i nie wolno zmieniać.

Dla guru oczekiwanie od ucznia, że od chwili spotkania z nim będzie go postrzegał jako Buddę i bezkrytycznie wykona wszystko, co ten mu nakaże, jest jak umieszczenie początkującego kierowcy na pierwszej lekcji jazdy za kierownicą samochodu wyścigowego Formuły 1. Guru, który by tak zrobił i któremu uczeń ufa bardziej niż komukolwiek innemu na świecie, ryzykuje, że obu ich to znisz-czy. Wszystkie teksty tantryczne mówią, że dopiero po osiągnięciu pierwszego bhumi uczeń będzie mógł naprawdę widzieć w swoim guru buddę – a koleś z pierwszego bhumi bez wahania zrobiłby to, o co go prosił guru. Jeśli pragniesz uświadomić sobie prawdę, mu-sisz ćwiczyć swój umysł, aby widzieć w swoim guru Buddę; w ten sam sposób kierowca, który chce zostać mistrzem Formuły 1, naj-pierw musi się nauczyć jeździć swoim mini. Zawsze pamiętaj, że kluczem są twoje aspiracje.

Jak wiesz, doniesienia o zachowaniu kilku lamów doprowa-dziły ostatnio do ich upadku, a w związku z tym pojawiły się suge-stie, by wadżrajana dostosowała się do oczekiwań XXI wieku. Cho-ciaż żaden z moich kolegów wprost nie zaakceptował tego pomy-słu, niektórzy byli skłonni się z tym zgodzić. Ale bez względu na to, jak bardzo wykształcony, popularny, słynny czy wysoko posta-wiony może być lama, nikt z nas nie może zmienić jednego słowa z fundamentalnych nauk Buddy i nadal nazywać je buddyzmem.

Nawet gdyby była to tylko mała korekta, nie byłby to buddyzm.

Nauczyciele mogą uczyć, czego chcą – kto może ich powstrzymać?

Ale jeśli nie uczą uczniów wadżrajany, by postrzegali swojego guru jako doskonałej istoty, nie mogą twierdzić, że nauczają tan-try. W systemie tantrycznym nic nie wskazuje na to, że lama mógłby nawet zasugerować, iż możliwe jest podążanie ścieżką

wadżrajany bez choćby odrobiny starania, by postrzegać lamę jako Buddę. Podobnie w naukach wipaśany nic nie wskazuje na to, że nauczyciel może twierdzić, iż naucza o nietrwałości (aniczcza), jeśli akceptuje również, że chociaż jeden z problemów ucznia jest trwały. Wszelkie zmiany w słowie Buddy, w dowolnym czasie i z jakiegokolwiek powodu – nawet jeśli wszyscy twierdzą, że jest to nieodpowiednie z moralnego lub etycznego punktu widzenia – zaowocują nowym, innym systemem, którego nie można już nazy-wać buddyzmem.

Jak na ironię – i to naprawdę mnie intryguje – Tybetańczyków od dawna ostro krytykowano za ich feudalną kulturę i utrwalanie kultu guru. Jednak ci sami krytycy, którzy przez dziesięciolecia szydzili z władzy guru, oczekują teraz, że wysocy i dobrze znani lamowie, w tym ja, poprą pogląd, że wadżrajanę można dostoso-wać do wrażliwości XXI wieku. Z jednej strony sprzeciwiają się temu, co interpretują jako „kult guru”, a z drugiej oczekują, że guru tacy jak ja przyjmą odpowiedzialność za zmianę podstawowych nauk Buddy. W warunkach tybetańskich wygląda to tak, jakby opierając się na własnym błędnym założeniu, że mam prawo zmienić wadżrajanę, chcieli mnie intronizować jako swojego pana feudalnego. Zupełnie zbiło mnie to z tropu – a może nawet wpra-wiło w osłupienie, jak powiedzieliby moi amerykańscy przyja-ciele.

Historia o coca-coli

Ścieżka buddyjska składa się z dwóch koniecznych i nieroz-łącznych składników: mądrości i zręcznych środków.

W tym przykładzie prawda (mądrość) jest taka, że w coca-coli (buddyzm) jest pełno cukru (wszystko, co wiąże nas z samsarą).

Wyobraź sobie miasto, które we wszystkim opiera się wyłącznie na coca-coli. Środki do życia, wartości społeczne, wzorce, kultura, a nawet nadzieje i marzenia wszystkich mieszkańców miasta są związane z produkcją i dystrybucją coca-coli. Wszyscy w mieście piją dużo coli, do tego stopnia, że otyłość i cukrzyca niszczą ich zdrowie.

Jako ekspert ds. edukacji zdrowotnej masz za zadanie wytłu-maczyć mieszkańcom miasta, że w trosce o swoje zdrowie po-winni całkowicie zrezygnować z cukru. Musisz zatem zwrócić uwagę na prawdę o coli, czyli fakt, że zawiera ona bardzo dużo cu-kru. To duże wyzwanie. Kilku mieszkańców miasta reaguje pozy-tywnie i natychmiast przestaje pić colę, ale większość tego nie robi. Sprytnie więc sugerujesz, aby zmniejszyli spożycie cukru, pi-jąc dziennie o jedną butelkę coca-coli mniej. Intencją tej metody nie jest sprawdzanie, ile butelek coli w ogóle piją, i nic, co mówisz lub robisz, nie sugeruje, że jakaś ilość coli jest zdrowa, po prostu pomaga ona mieszkańcom miasta zrobić krok we właściwym kie-runku.

Poproszenie mieszkańców miasta o zmniejszenie spożycia coli to tylko część historii, którą im opowiadasz w nadziei, że w końcu zupełnie przestaną ją pić. Na tej samej zasadzie medytowanie z wyprostowanymi plecami jest tylko częścią historii opowiedzia-nej przez twojego nauczyciela, która ostatecznie ma cię doprowa-dzić do oświecenia. O prawdzie możemy mówić tylko za pomocą takich opowieści jak historia buddyjska czy historyjka o coca-coli.

Opowieść buddyjska ostatecznie prowadzi uczniów do oczyszcze-nia percepcji poprzez wizualizację sześcioramiennego bóstwa.

Następnie w nieoczekiwanym zwrocie akcji pokazuje prawdę, że nawet praktyka wizualizacji jest zwykłym wymysłem i po prostu kolejną częścią historii.

Wszystkie systemy duchowe przyjmują jakąś dyscyplinę. Ucz-niowie Dharmy zaczynają od siedzenia z wyprostowanymi ple-cami podczas medytacji. Niektórzy unikają jedzenia mięsa lub pi-cia alkoholu, a niektórzy wyrzekają się domostwa. Ci, którzy wejdą na ścieżkę wadżrajany, uczą się wizualizować siebie jako bóstwo i uświadamiają sobie, że niejedzenie mięsa jest równie wielkim błędem jak jedzenie go.

Ty, ekspert w dziedzinie zdrowia, stosujesz wszystkie te dys-cypliny, próbując zmniejszyć spożycie cukru wśród mieszkańców miasta Coca-Cola. Ale w końcu sama przeładowana cukrem cola będzie musiała zniknąć.

Buddyzm korzysta zarówno z mądrości, jak i zręcznych środ-ków; jeśli liczy się to jako moralność, etyka itd., niech tak będzie.

Jeżeli jednak używasz mądrości i umiejętnie wykorzystujesz me-tody, zapominając przy tym o prawdzie lub jej nie pokazując – że w coca-coli jest pełno cukru – nie uczysz już buddyzmu.

Takie terminy jak „mądrość” i „metoda” są istotne dla tych, któ-rzy w trakcie studiowania buddyzmu jeszcze nie przebudzili się do prawdy, więc nie widzą między nimi różnic. Ale te rozróżnienia to tylko narzędzia, a nie „prawda”. Kiedy osiągniemy nasz cel, ja-kim jest oświecenie (nirwana), takie rozróżnienia będą wydawać się arbitralne.

Guru, osoba, która nas uczy i prowadzi, jest tylko jedną z nie-skończonych metod wadżrajany, ale z punktu widzenia wadżra-jany najważniejszą. Czasami mówi się nam, że „twój umysł mądro-ści jest twoim guru”, ale radzi się nam również „polegać na Dhar-mie, a nie na osobie, która jej naucza”. Bez względu na to, jak czę-sto staramy się sobie przypominać, że powinniśmy polegać na Dharmie, a nie na osobie, która jej naucza – jak radził sam Budda – ludzka natura jest taka, że gdy ktoś źle się zachowuje, zapomi-namy o tej radzie, obwiniamy naukę, i w końcu wylewamy rozbe-stwione dziecko Dharmy wraz z kąpielą.

Rozdział 6

W dokumencie TRUCIZNA JEST LEKARSTWEM (Stron 62-68)