• Nie Znaleziono Wyników

II. Wzorce tekstowe wybranych gatunków

8. Opukiwanki

8.3. Czynność i czas w opukiwankach

W wypadku opukiwanek gest jest nadrzędny wobec tekstu, tzn. tekst bez gestu istnieć nie może. Współczesne badania terenowe pokazują, że choć teoretycznie oba te składniki powinny być ze sobą nierozerwalnie związane, jest inaczej. Zabawa w robienie piszczałek nie utrzymała się wśród współczesnych dzieci (a co za tym idzie, teksty opukiwanek stały się bezużyteczne). Jednak relacje starszych informatorów świadczą o tym, że w pamięci pozostaje przede wszystkim czynność, zabawa (byli w stanie odtworzyć i opowiedzieć sekwencję kroków potrzebnych do wykonania piszczałki), a tekst jej towarzyszący został albo już zapomniany (1/4 informatorów), albo pozostaje w ogóle nieznany (2/4 informatorów).

Tylko jeden z czterech zapytanych mężczyzn potrafił odtworzyć wierszyk w całości. Można zatem dojść do wniosku, że trudniej zapomnieć czynność niż wypowiadane przy niej słowa.

Spowodowane jest to tym, że wykonywanie gestów jest pomocne w uczeniu się na pamięć, innymi słowy, określone ruchy wspomagają nauczenie się tekstu i pełnią rolę mechanizmu mnemotechnicznego. Skoro więc gesty pomagają wydobyć słowa z pamięci, również dłużej są w niej przechowywane (por. Mietzel 2008; Wagner Cook i in. 2010).

Biorąc pod uwagę wiek wszystkich informatorów, można zaryzykować stwierdzenie, że pokolenie urodzonych do 1960 roku jest ostatnim pamiętającym czynność-zabawę polegającą na opukiwaniu piszczałek, por.:

– A ktoś tutaj potrafi to robić?

– Nie ma mowy!

– Młodzi…?

– Nic z tego, a choćby wykręcił nie zagra (…).

– A próbują?

– Nie. (Żuch Cyt)

Należy dodać, że podczas badań terenowych, teksty wierszyków lub kontekst powstawania piszczałek podawali wyłącznie mężczyźni. Fakt ten nie dziwi, ponieważ struganie fujarek było przede wszystkim zajęciem chłopców, którzy często ze względu na płeć dostawali do zabawy nożyk lub scyzoryk. Wywiady dostarczyły szczegółowych relacji na temat tego, w jaki sposób chłopcy robili piszczałki z wierzby, por:

– Urzynå sie patyk taki jak to [kciuk – B.Ż.M.], to bedzie gwizdek… urzynå się taki patyk, tu się zrzyna tak zeby do buzi wziąś, tu się wyrzyno tako dziure i tu się urzynå końcówke i to się obijå w koło, we wodzie się mocy i w koło… zeby odlazło. I tak poźni ino psztyknie i ta skůrka zlezie.

– I to z wierzby?

– Z wierzby. I jak się to weźmie to się tu jesce wyrzyna, jak się już te skůrke zdejmie, pod skůrko. Tako sporo dziurke i się nadziwå te skůrke i gwizdå. (…)

– I to chłopcy sami robili?

– Sami. Ja to robił.

– A mówiliście coś przy tym?

– Nie, nic. To dzieciom nawet robił takie gwizdki ino na wiesne. (…) Jak miozs wypusczajo te dzewa, to wirzba…

– I ta miozga to jest właśnie ten sok, dobrze zrozumiałam?

– Tak, tak. Jak żywica w iglastych, tak to w liściastych. Sama se Pani zrobi gwizdek na wiesne, w maju157. Latojo po tych pastwiskach to tak… (PK)158

Podobny opis odnajdziemy w stosunkowo niedawno wydanej pracy zbiorowej, pt. Gry i zabawy na Spiszu (2013):

Kiedy krowy się rozpasały, chłopcy własnoręcznie wykonywali fujarki z wierzbowych gałązek.

Najpierw wybierano odpowiednią gałąź z wikliny, która musiała mieć co najmniej grubość palca, przycinano na właściwą długość, następnie wycinano nożykiem dziurki. Ostrożnie zdejmowano korę z dziurkami, suszono. U wylotu wsuwano kawałek odpowiednio przyciętego patyczka – w ten sposób powstawał ustnik. Gdy fujarka była dobrze zrobiona, to gwizdała. Nieraz po skończeniu pracy urządzali nimi koncerty. (2013: 120)

Niestety, także w tym wypadku brak tekstu wierszyka wygłaszanego przy tej czynności.

Kolberg natomiast notuje zmitologizowany159 opis funkcjonalności piszczałek:

Pastuszkowie lenią (wykręcają) na wiosnę Piszczałki z kory wierzbowej. Fujarką zaś zowie się u nich flecik z drzewa wystrugany z wypalanemi dziurkami, albo częściej jeszcze z blachy zrobiony, zdobiony niekiedy w skówki mosięże, lecz dla swej wysokiej ceny, rzadko przez kogo posiadany. Bekasy są to małe piszczałki dla dzieci, z ząbkiem sterczącym do góry. Na wspomnianej tedy wyżej piszczałce wierzbowej, pasterz siedzący w polu lub pomykający się za bydłem i trzodą, wygrywa sielskie swe nuty to długie, przeciągłe i tęskne, to znów wedle woli urywane, krótkie, szorstkie, niemal dzikie, a lubi powtarzać po kilkakroć pewne figury i zwroty melodyjne, poświstywać wpadając w oktawy i nony i z nich spadając w niższe tony (naśladujące już to dalekie echa, już bliższe hykanie i wabiki) (…).

Pewnym będąc, że byle tylko piszczałkę przytknął do ust i w nią zadął, zwierzęta pieczy jego powierzone, znaczenie nuty jego dobrze zrozumieją, wygłasza on po części odmienne śpiewy dla wołów i krów, odmienne dla owiec, gęsi itp. (są to tak zwane krowiarki, wolarki, owczarki, gęsiarki itd.), inne nieco by je wygnać w pole, inne by je nawrócić lub nawołać, inne znów by spędzić do kupy, inne by odegnać. Człowiek tu zespolił się poniekąd z naturą żyjącą w jestestwach swych organicznych (Kolberg 1867: 210–211).

Szczegółową instrukcję, jak wykonać fujarkę z wierzby, zawiera również publikacja z początku XX wieku, pt. Gry i zabawy na wolnem powietrzu160. Wprawdzie w kręgu zainteresowań autora nie są zabawy dzieci chłopskich, ale w przypadku robienia fujarek, wzoruje się on na nich i zachęca do tego swoich czytelników, por.:

157 Stefania Ulanowska również wskazuje maj jako najlepszy czas na robienie piszczałek wierzbowych, por.:

„Dzisiaj fujarki z jej gałązek wykręcone, przez cały maj w polach się odzywają i stanowią jedną z najwdzięczniejszych nut sielskich w koncercie wiośnianym.” (1884: 12–13).

158 Zapisano ze słuchu.

159 Wierzbowa fletnia jest, obok pasania, podstawowym motywem mitu Arkadii. Wyobrażenie beztroskiego pasterza w konfrontacji z polską rzeczywistością i niewdzięcznością pasania, jest iluzoryczne (Cieślikowski 1985b: 180–181).

160 W książce znajdziemy także informacje, jak zrobić inne, dużo bardziej wyrafinowane zabawki, takie jak latawiec i szczudła oraz w jaki sposób nauczyć się pływać.

Zapoznajmy się z fujarką, bo to taka swojska, taka miła… i spróbujmy na niej sobie także zagrać. Więc, kiedy tylko na wiosnę drzewa soki puszczają, wybierzmy się na łąkę. Wnet spostrzeżemy nad rowem nizkie wierzby; nie sprawi nam to trudności sięgnąć po gałąź i ją uciąć. Pierwszego dzieła już dokonaliśmy, co zrobić teraz z tą gałęzią? Oto ucinamy równy, gładki kawałek; z jednego końca wycinamy otwór do powietrza, a z drugiego obcinamy dokoła skórkę, tak ze 2–3 cm. do końca. Teraz siadamy sobie na trawie, kładziemy na kolano ów drążek i obijamy go dokoła równo trzonkiem noża.

Żeby jednak zbytnio nam się nie nudziło, możemy sobie zaśpiewać, jak to w wielu okolicach

Powtórzywszy piosenkę kilka razy, chwyćmy za koniec, któryśmy dokoła obkroili i ciągnijmy pomału.

Skórka zacznie się zesuwać i wnet ją ściągniemy. Tak tedy mamy w jednej ręce rurę, w drugiej biały drążek. Najtrudniejsza rzecz przezwyciężona. Jeszcze tylko parę minut, a będziemy mogli wygwizdywać. Z białego kołka utnij z górnej części kawałek, aż do wrębka, i zakliń go, następnie włóż w otwór, gdzie skórę nacięłeś dla powietrza, płaską stronę w górę. Jeszcze raz chwyć za nóż i utnij dolny koniec drewka, gdzieśmy to korę dokoła okroili, i utnijmy ze dwa centymetry powyżej obrączki.

Będziemy mieli kołeczek na pół z korą, na pół gładki. Tym gładkim końcem zatknijmy dolny otwór rurki – i fujarka gotowa. Możesz teraz gwizdać, ile tylko chcesz. (Stary Maciej 1900: 42–44)

Autor opisu wspomina o jeszcze jednej funkcji wierszyka – umileniu czasu obijania, będącego zajęciem żmudnym i nudnym. Można dojść do wniosku, że nie zauważa funkcji magicznej, jaką posiada tekst piosenki – żartobliwie wspomina o tym, że z powodu obecnych w niej gróźb, piszczałka ze strachu na pewno się ulini, ale wymaga to przede wszystkim naszego zaangażowania w opukiwanie. Takie „racjonalne” podejście do tej kwestii jest prawdopodobnie spowodowane chęcią uniknięcia podejrzenia o sprzyjanie zabobonom.

Źródła podają, że robienie piszczałek nie było zajęciem wyłącznie dzieci, ale także starszych pasterzy. W takim wypadku opukiwanka nie jest jedynie „dziecięcą zabawką”, w której dostrzec można elementy dawnego myślenia magicznego, ale rzeczywistym zaklęciem, por.:

Kiedy na polu zbierze się gromada pasterzy, wtedy urozmaica sobie czas linieniem piszczałek, piosenką i zabawą. Linienie tak zwanych „gwizdawek”, trąb i „pierdak”, odbywa się wiosną, kiedy z młodych pędów wierzby łatwo jest zdjąć korę. Gałązki ucinają kozikiem , ślinią korę i opukując ją mówią w rytm formuły: instrumentem pasterskim, jest becząca na jednym tonie trąba z kory. Do tego celu zdejmuje się spiralnie korę z grubszej gałęzi, zwija w trąbę i spina kolcami cierni. W wąski otwór trąby wkłada się tak zwaną

„pierdakę”, czyli stroik. W przeciwieństwie do gwizdawki, trąba daje już donośniejszy dźwięk.

Beczeniem takiej trąby, straszą pasterze młode gęsi i odwołują je od szkody. (Majchrzak 2014: 28–29)

Jak można zauważyć w przytoczonych opisach, najlepszym czasem na zrobienie piszczałki jest wiosna i miesiąc maj, ponieważ wtedy łatwo można zdjąć korę z młodych pędów drzew. Badania terenowe ponadto dostarczają informacji, do kiedy można było wykręcić fujarkę, por.:

– Do kiedy można było kręcić?

– Do Jana [24 czerwca – B.Ż.M.], ale jesce sie wykręci i w lipcu, (…) we wrześniu kora łapie sie drzewa, juz nie ściągnies. Teraz ślizgiem wszystko, jest miazga, woda jest pod spodem. (Żuch Cyt)161

Opukanie piszczałki zajmowało trochę czasu i wymagało skupienia. Pasterz lub dziecko pasące krowy czy gęsi musiało dysponować wolną chwilą, o którą, jak zaznaczali informatorzy, czasem bardzo trudno, zwłaszcza gdy zwierzęta trzeba paść po miedzach.

Zdarzało się też, że pasienie nie wymagało zbytniej uwagi i można było zająć się zabawą, do której wykorzystywano to, co było w pobliżu. Nic więc dziwnego, że dziecko samotnie pasące krowy sięgało do łatwo dających się obłupać gałązek.

Źródła etnograficzne zazwyczaj nie podają informacji, która wierzba ma gałęzie nadające się do opukania, ograniczają się do wskazania, że muszą być one młode i pełne soków.

Z wywiadu z Janem Cytryniakiem, śpiewakiem i muzykantem z Kochowa na Powiślu Maciejowickim, nagranym w maju 2009 roku i opublikowanym w serwisie YouTube przez Stefana Żuchowskiego, dowiadujemy się, że do wykręcenia fujarki nadaje się tzw. gorzka wierzba, którą odróżnia się od tzw. słodkiej wierzby po smaku pędów i po liściach.

Informator ponadto dodaje, że odróżniać je nauczyli go dziadkowie (Żuch Cyt). Idzie tu zapewne o odmiany wierzb, których pędy są gorzkie, ponieważ zawierają kwas salicylowy.

Jakkolwiek opukiwanki obecnie są zapominane przez starszych i nieznane współczesnym dzieciom, to bardzo rzadko, ale można natrafić na jednostkowe przetworzenia ich tradycyjnej wersji, por.:

Mazi, mazi, niech ci skórka z d*** złazi (PS Now).

Wierszyk pochodzi z regionu Lubelskiego i został znacznie skrócony, jednak rozkaz skierowany bezpośrednio do gałązki wierzbowej pozostał – uzupełniono go o element obsceniczny. Warto dodać, że podała go na forum literackim kobieta urodzona w 1978 roku,

161 Zapisano ze słuchu.

która wspomniała, że nauczyła się go od ojca podczas ich wspólnych spacerów po lesie162. Jej wpis sprowokował innego użytkownika do podzielenia się znanym mu wierszykiem:

Liniu, liniu na badyniu jak się nie ulinisz

to cię wyćpię za dwa płoty

tam cie zjedzą dwa kokoty (Ps Piech).

Przywołał go z pamięci mężczyzna urodzony w 1941 roku, a więc będący w wieku ojca autorki poprzedniego wpisu.

Wypowiadanie wierszyka-zaklęcia podczas strugania fujarek wierzbowych nie było domeną wyłącznie dzieci polskich, ale również o innych narodowościach. Powszechność tego zwyczaju potwierdzają analogiczne teksty w językach czeskim i niemieckim, por.:

Pučim, pučim piščalenku, un lep dormet to Holte, to bolte.

Säppken, wult du no nich af,

Mitten in den Mai, Mai, Mai. (LWV 7593) Säppken, Säppken, Sunnerhut,

162 Jak widać, tekst nie był przez nich używany podczas pasienia, bo współczesne informatorce dzieci już nie musiały tego robić, ale wizyta w lesie sprowokowała ojca do przywołania przetworzonej opukiwanki.

163 Tekst pochodzi z Westfalii (Bücher 1899: 284), podobnie jak trzy kolejne przykłady, znalezione w zbiorach archiwum Landschaftsverband Westfalen-Lippe.

Dat Water leep herunnerut, De Moer was de Pape, De kann de Säppkens maken Da kam de luse Katten an Un nam de moer dat Säppken af un leep damit to Holte, to Bolte.

Säppken, wost du noch nicht af,

»Was willst de mit dem Pfennig du˜?«

Nadelche kafe!

»Was willst de mit dem Nadelche du˜?«

Seckelche nähe!

»Was willst de mit dem Seckelche du˜?«

Steinercher lese!

»Was willst de mit de Steinercher du˜?«

Vögelche werfe!

»Was willst de mit dem Vögelche du˜?«

Brore, sore!

Vögelche uff ’em Owe!

Pfeifche muss gerore.

Vögelche uff’m Dach!

Dass das Pfeifche wulle, wulle krach’!165 (Büch Arb)

Zacytowanym niemieckim tekstom towarzyszy wzmianka, że są one powtarzane dopóty, dopóki czynność opukiwania kory nie zostanie zakończona (LWV 7593). Karl Bücher zauważa, że każda akcentowana sylaba odpowiada ciosowi zadanemu kawałkowi wierzbowego drewna, co potwierdza pragmatyczną funkcję wypowiadanych słów – pomagają one w wykonaniu pracy w należyty sposób, czyli tak, by udało się wystrugać sprawną piszczałkę (1899: 284–285).