• Nie Znaleziono Wyników

Czytanie z nastawieniem

W dokumencie Republika uczonych. Bez namaszczenia (Stron 135-139)

Czytanie ze zrozumieniem

1. Czytanie z nastawieniem

Twierdzenie, że w rozumieniu czytanych tekstów wiele zależy od naszego nastawienia, można uznać za bezdyskusyjne. Wskazywano na to zresztą już niejednokrotnie przy analizowaniu różnego rodzaju kontrowersji związanych z treścią czytanych dzieł. Jednak dopiero gruntowne badania nad tymi różnymi nastawieniami pozwoliły na określenie ich faktycznego wpływu. Okazało się przy tym, że z tymi nastawieniami wiążą się zarówno różnego rodzaju emocje, jak i takie motywacje, przekonania i oczekiwania, – każdy język uważano za dyskurs. Sztuką języka było teraz »dać znak« – oznaczyć coś i zarazem otoczyć tę rzecz znakami…” Ibidem, s. 51 nn.

4 „Komentarz ustępuje miejsca krytyce. Na pozór krytyka tak przeciwstawia się komentarzowi, jak analiza widzialnej formy odkrywania ukrytej treści. Ponieważ jed-nak ową formę języka zawdzięcza reprezentacji, krytyka będzie mogła analizować go jedynie w kategoriach prawdy, dokładności i właściwości ekspresywnej. Stąd złożona rola krytyki i jej niemożliwa do przezwyciężenia dwuznaczność”. Ibidem, s. 82 nn.

136 Rozdział VII

które, nie zawsze są w pełni uświadamiane. Co więcej, te z nich, które są uświadamiane, nie zawsze są ujawniane, a jeśli już je ujawniamy, to niejed-nokrotnie dodajemy do nich takiego „kolorytu”, abyśmy w miarę dobrze wypadali w oczach tych zewnętrznych obserwatorów, na których opinii nam z różnych względów zależy. Tak czy inaczej zabiegi te pełnią rolę maskującą i często niełatwo jest się zorientować, co stanowiło faktyczne nastawienie, a co jest jedynie jego maską. Następstwem tego może być i niejednokrotnie jest nie tylko zasadniczo odmienne rozumienie czytanego tekstu, ale także odmienne interpretowanie tego, co zostało przeczytane i zaprezentowane. Jeśli dobrze zrozumiałem sens wypowiedzi Foucault, to są to właśnie te Teksty Drugie, Trzecie itd. Odwołam się zatem do takich dwóch przykładów, które mogą stanowić ilustrację tego problemu.

Pierwszy z nich opisany został na kartach Etyki protestanckiej a ducha kapitalizmu Maxa Webera. Jego autor analizował i prezentował takie na-stawienia religijne, które sprawiały, że zbawienie ludzkiej duszy łączyło się z działaniami prokapitalistycznymi, takimi jak zaangażowanie w wykony-wanie zawodowej pracy, a jednocześnie ograniczanie się w konsumowaniu efektów tej pracy. Traktowane to było przez osoby kultywujące tego ducha kapitalizmu przede wszystkim jako taki typ życia i współżycia z innymi, który w największym stopniu spełnia wymagania chrześcijańskiej etyki.

Takie myślenie było udziałem tych przedstawicieli ascetycznych odmian protestantyzmu, którzy w XVII i XVIII stuleciu współtworzyli mniejszo-ściowe grupy wyznaniowe. W krajach niemieckich byli to pietyści, w Ho-landii metodyści, natomiast w Anglii przedstawiciele niektórych odmian purytanizmu, tacy jak kwakrzy, nonkonformiści czy prezbiterianie.

Jednym z nich był teolog prezbiteriański Richard Baxter. Zdaniem Webera jego Christian Directory stanowiło „najlepsze kompendium pu-rytańskiej teologii moralnej, zorientowane [czytaj: nastawione – Z. D.]

zawsze na praktyczne doświadczenie pracy duszpasterskiej”. Natomiast w jego „poglądach na temat bogactwa i zdobywania rzucają się w oczy […]

ebionckie elementy przekazu nowotestamentowego”, takie jak nastawienie przede wszystkim na osiągnięcie przez duszę zbawienia5. Nie tylko Baxter

5 „Bogactwo jako takie jest wielkim zagrożeniem, jego pokusy niebezpieczne, a dążenie do niego nie tylko wobec przemożnego znaczenia Królestwa Bożego jest niebezpieczne, lecz także moralnie wątpliwe. O wiele bardziej niż u Kalwina – który dla bractwa osób duchownych nie widział żadnych przeszkód dla działania [na rzecz pomnażania swojego materialnego stanu posiadania – Z. D.] i pozwalał na zyskowne lokowanie kapitału, byle tylko bez konfliktów – asceza wydaje się tu być skierowana

Czytanie ze zrozumieniem 137

i jego naśladowcy inspirowali się Nowym Testamentem. Zarówno Nowy, jak i Stary Testament stanowiły źródło wiedzy i wiary dla wielu różnych chrześcijan w różnych okresach istnienia tej religii. Jednak u tego teologa oraz tych, którzy podążali w swoim myśleniu i praktycznym życiu za jego wezwaniami i wskazaniami, owe „ebionckie elementy” sprawiły, że za moralnie naganne uznali oni m.in. konsumpcjonizm („z takimi następ-stwami jak gnuśność i rozpusta”), marnowanie czasu na takie błahostki, jak „rozrywki towarzyskie, leniwe pogawędki, luksus czy spanie dłużej niż jest to konieczne dla zdrowia”. Za godne uznania i praktykowania uznali oni natomiast wykonywanie zawodowych obowiązków, a nawet współżycie płciowe – o ile jego celem jest płodzenie dzieci (zgodnie z Bożym nakazem:

„bądźcie płodni i rozmnażajcie się”). Uważniejsze przyjrzenie się poszcze-gólnym komponentom purytańskiej etyki pozwala się zorientować, jak wyglądało owe nastawienie w innych wersjach chrześcijańskiego ascetyzmu.

Drugi z przykładów analizowania i przedstawiania roli nastawienia w czytaniu tekstów wzięty jest z Medytacji kartezjańskich Edmunda Hus-serla. Źródłem inspiracji prezentowanego w tej rozprawie nastawienia nie jest Pismo św., lecz pismo świeckie, tj. Medytacje o pierwszej filozofii René Descartes’a (w polskiej wersji Kartezjusz). Miało ono i nadal ma swoich wyznawców. Jednak mało który z nich podpisałby się pod tezą, że podstawą jego wyznania jest wiara w moc stwórczą Boga. Natomiast niejeden z nich uważa, że jest nią wiara w moc twórczą i odtwórczą ludzkiego intelektu, tj.

tej władzy poznawczej, którą ich zdaniem posiada każdy człowiek. Problem jednak w tym, że tylko niewielu potrafi z niej zrobić taki użytek, aby dojść do tego, co jest całkowicie pewne i prawdziwe, a to właśnie w przekonaniu kartezjan powinno był głównym celem ludzkiej aktywności. Zdaniem Husserla, nie do końca potrafił to uczynić również Descartes. Stąd uznał on, że jego filozofia – nazywana fenomenologią – stanowi „nową postać filozofii transcendentalnej” i – rzecz jasna – istotną korektę jej starej posta-ci. Miała ona powstać „na drodze radykalnego rozwijania kartezjańskich motywów”6.

Odpowiadając na pytanie, który z tych motywów okazał się szczególnie ważny, Husserl wskazuje na Kartezjański „radykalny zwrot ku czystemu ego cogito”, zwrot „zmieniający cały dotychczasowy styl filozofowania”, poprzez zanegowanie wartości „naiwnego obiektywizmu” i uznanie war-przeciw jakiemukolwiek dążeniu do gromadzenia dóbr doczesnych”. M. Weber, Etyka protestancka a duch kapitalizmu, cz. III: Asceza a duch kapitalizmu, Test, Lublin 1996.

6 E. Husserl, Medytacje kartezjańskie, PWN, Warszawa 1982, s. 1 nn.

138 Rozdział VII

tości „subiektywizmu transcendentalnego”7. Bez wchodzenia w zawiłości tego i  podobnego mu subiektywizmu można z pełnym przekonaniem powiedzieć, że chodzi tutaj o zwrócenie intelektu w pierwszej kolejności nie w kierunku świata zewnętrznego (jak to ma miejsce w owym „na-iwnym obiektywizmie”) ani też takiego świata wewnętrznego, jakim jest pragnąca zbawienia dusza ludzka, lecz takiego świata wewnętrznego, jakim jest medytujące i realizujące krok po kroku i etap po etapie swoje główne powołanie ludzkie „ja”. Nie jest to i nie może być zadanie łatwe do zre-alizowania, o czym przekonują potknięcia intelektualne różnego rodzaju intelektualistów – również tych, którzy postępowali za Kartezjańskimi wskazaniami i rozwijali jego idee. Potwierdzeniem tego są niejednokrotnie zasadniczo różniące się odczytania Medytacji i innych pism Descartes’a.

Ich odczytanie przedstawione przez Husserla w Medytacjach kartezjańskich jest zresztą również traktowane jako swoisty projekt, którego realizacja jest jednak daleka od doskonałości.

Już na pierwszy rzut oka można dostrzec różnice występujące w uj-mowaniu i prezentowaniu nastawień przez Webera i przez Husserla.

Można jednak w ich ujęciach znaleźć również wspólny element. Stanowi go różnicowanie nastawień na pozytywne i negatywne. Niemniej ważne jest ich różnicowanie z uwagi na zorientowanie bądź to w kierunku świata zewnętrznego, bądź też w kierunku świata wewnętrznego. Przy nasta-wieniu negatywnym czytelnik tekstu jest na „nie”, zanim jeszcze zapozna się z jego treścią, natomiast w czytanym tekście szuka on m.in. tego, co mogłoby stanowić jakieś wyjaśnienie, uzasadnienie lub usprawiedliwienie dla jego „nie”. W każdym tekście można coś takiego znaleźć, a im te teksty są bardziej rozbudowane, tym jest o to łatwiej. Kontrowersje wokół treści różnego rodzaju pism dostarczają niejednokrotnie uzasadnienia dla ge-neralnej tezy, że nawet uświadamiając sobie ujemne strony negatywnych nastawień, trudno jest się od nich całkowicie uwolnić.

Podobnie jest z nastawieniem „na tak”. Podobnie, ale jednak nie tak samo. W grę wchodzą tutaj bowiem takie emocje, motywacje, przeko-nania i  oczekiwania, które sprawiają, że bądź to autorzy tekstów, bądź też ich instytucjonalne otoczenie kojarzy się nam z czymś pozytywnym.

W przypadku czytania tekstów z humanistyki temu znajdowaniu

pozyty-7 „Subiektywizmu wydającego się dążyć w ciągle nowych, a przecież ciągle jesz-cze nie zadawalających usiłowaniach, do swego koniecznego, ostatecznego kształtu, w którym odsłoni się być może dopiero jego prawdziwy sens oraz sens samego owego radykalnego przeistoczenia”. Ibidem, s. 5 nn.

Czytanie ze zrozumieniem 139

wów towarzyszą niejednokrotnie różnego rodzaju „ale”, „być może”, „pod warunkiem”. Nie oznacza to oczywiście, że w tego typu tekstach pozytywów jest stosunkowo niewiele. Takie wypowiadanie się należy bowiem do swo-istego kanonu języka humanistów, a nawet uchodzi w ich oczach za pewną normę poprawności językowej. Z ich punktu widzenia byłoby nawet czymś podejrzanym intelektualnie, gdyby jakaś osoba ze znaczącym autorytetem wypowiadała się bezkrytycznie o jakimś tekście (nie wyłączając własnych).

W dokumencie Republika uczonych. Bez namaszczenia (Stron 135-139)