• Nie Znaleziono Wyników

Doświadczenia więzienne i obozowe

1. Zofia Kossak – biografia okresu wojny

1.4. Doświadczenia więzienne i obozowe

Ostatnie wakacje przed aresztowaniem, latem 1943 roku, Zofia Kossak wraz z matką oraz córką, spędziła poza Warszawą. Powodem podjęcia decyzji o wyjeździe był zły stan zdrowia matki pisarki – Anny Kossak z Kisielnickich, która w zasadzie w ogóle nie wychodziła z małego pokoiku na Radnej. Dla poprawy samopoczucia matki, a także dla swego bezpieczeństwa Zofia Kossak wynajęła pokój w gospodarstwie we wsi Zielonka pod Warszawą.

Na wsi nadal pisała teksty do prasy podziemnej, raz na jakiś czas jeździła do Warszawy zawożąc artykuły i spotykając się ze współpracownikami z podziemia.

Pobyt na wsi pozwolił zapomnieć choć trochę o łapankach, aresztowaniach i czyhającym niebezpieczeństwie, a wakacyjne odprężenie sprawiło, że zapomniano nawet o zasadach bezpieczeństwa i do Zielonki zaproszono młodzież z konspiracji, która w doskonałej atmosferze śmiechu i zabawy spędziła ostatnie wakacyjne dni. Lato dobiegło końca i pisarka wróciła do Warszawy. Matka została w Zielonce, w klasztorze sióstr Dominikanek, zaś córka Anna wyjechała do klasztoru w Szymanowie.

O pikniku w Zielonce wspomina bliska współpracownica Zofii Kossak, Maria Przyłęcka z d. Tomaszewska ps. „Urszula”:

„Jednej z ostatnich niedzieli Jej i mojej wolności, zaniechaliśmy zwykłych środków ostrożności i fotografowaliśmy się zawzięcie w różnych grupach, a zjechało wtedy do Zielonki chyba pół konspiracyjnego świata (z przesadą oczywiście);

pamiętam nawet zdjęcie na stacji pod napisem – zupełnie nie rozumiem, jak to się stało, że „starsi” na to pozwolili.”203

Wspomnienie łączniczki jest o tyle ważne, że to ona właśnie „Urszula” była świadkiem i uczestniczką aresztowania pisarki. Z drobnymi szczegółami opisała moment zatrzymania.

Według słów Marii Przyłęckiej „Urszuli”, aresztowanie miało miejsce 28.09.21943 roku, jednak we wspomnieniach wielu innych przyjaciół pisarki czytamy, iż Zofię Kossak gestapo zabrało 25 września. Taką datę odnotowuje także Leon Wanat – więzień, a jednocześnie pracownik kancelarii więziennej na Pawiaku, który

„przyjmował” nowych więźniów, dokonując wpisów w więziennej księdze kancelaryjnej. W książce pt. Za murami Pawiaka pisze:

203 M. Przyłęcka, Zofia Kossak, jaką pamiętam (wspomnienia łączniczki), [w:] Zwyczajna świętość…, op.

cit., s. 62.

74

„Kossak Zofia – literatka, aresztowana 25 września 1943 roku, na Tamce róg Kopernika, po krótkim pobycie na Pawiaku 05.10.1943 roku wysłana do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu; wróciła na Pawiak 20 kwietnia 1944 roku po kilkudniowym pobycie w więzieniu na Daniłowiczowskiej. W dniu 28 lipca 1944 roku zostaje zwolniona.”204

W dniu aresztowania „Urszula” stawiła się rano u Zofii Kossak po instrukcje. O godzinie piętnastej, zgodnie ze słowami pisarki, na punkt przy ulicy Brackiej (do mieszkania Anny i Romana Lasockich) należało dostarczyć 300 egzemplarzy

„Prawdy”. Około czternastej „Urszula” z trzema paczkami gazety zjawiła się ponownie u pisarki. Zofia Kossak wyjeżdżała tego dnia w odwiedziny do matki do Zielonki, wyszła więc z domu razem z „Urszulą” i idąc w tym samym kierunku, co ona pomagała jej nieść ciężkie paczki. Do punktu na Brackiej Zofia Kossak zazwyczaj chodziła ulicą Oboźną, na rogu której stał żebrzący mężczyzna zwykle przez pisarkę wspomagany drobnymi datkami. Feralnego dnia nie miała jednak pieniędzy, które mogłaby mu podarować, postanowiła więc, że pójdą inną trasą:

„Kiedy doszłyśmy do rogu Browarnej, Ciotka mówi do mnie: „wiesz, dziś nie pójdziemy jak zwykle Obożną, bo tam na schodach (…) siedzi żebrak, któremu zawsze coś daję, a dziś mam przy sobie tylko „górala” (500zł) żadnych drobnych, więc nie śmiałabym koło niego przejść, ani mu w oczy spojrzeć, nic mu nie dając.”205

Tym sposobem konspiratorki poszły całkiem inną drogą, w kierunku Tamki i Tamką pod górę. Po drodze spotkały niemiecki patrol. Żołnierze niemieccy zauważyli dwie Polki z pokaźnymi paczkami i pomimo, że możliwa była jeszcze ucieczka, obie kobiety szły odważnie do przodu. Patrol zatrzymał Zofię Kossak oraz Marię Tomaszewską. Paczki z gazetami konspiracyjnymi oraz plik fotografii z Zielonki, które

„Urszula” miała ze sobą sprawiły, że kobiety znalazły się w sytuacji w zasadzie bez wyjścia i obie zostały aresztowane.

Na komisariacie niemieckiej żandarmerii mieszczącym się naprzeciwko Kościoła św. Krzyża, w zasadzie tuż przy mieszkaniu Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej – kuzynki Zofii Kossak, pisarka podczas przesłuchania wymyśliła na poczekaniu nieprawdopodobną historię o tym, jak ją i jej towarzyszkę okradziono z towaru, który szmuglowały i zaczepił je obcy mężczyzna, który dał im 500zł, aby zaniosły trzy paczki na przystanek na Rozdrożu, a tam inny mężczyzna zapłaci im drugie 500zł. Zeznanie

204 L. Wanat, Za murami Pawiaka, op. cit., s. 443.

205 M. Przyłęcka, Zofia Kossak, jaką pamiętam, op. cit., s. 62.

75 wydawało się naiwne, ale mimo to Niemcy o umówionej godzinie zabrali kobiety na Rozdroże, gdzie oczywiście żaden mężczyzna się nie pojawił.

W areszcie na Szucha, podczas przesłuchania Zofia Kossak podała błędne, inne niż w kenkarcie dane dotyczące daty urodzenia, co pogrążyło ją całkowicie. Razem z Urszulą i innymi więźniarkami została przewieziona na Pawiak. Osadzona w izolatce spotkała się ze szczególną troską ze strony więzionych lekarek oraz innych osób, które pełniły tam jakąś funkcję, a z których większość Zofia Kossak znała bądź osobiście, bądź pośrednio, poprzez swoje wcześniejsze kontakty konspiracyjne: na Pawiak pisarka dostarczała grypsy oraz Komunię Świętą.

Pomimo niebezpieczeństwa, jakie groziło pisarce na Pawiaku, zachowała ona jednak pogodę ducha. Pisze o tym Władysław Bartoszewski:

„Grypsy pochodzące od „Ciotki” z Pawiaka były pełne pogody i pokory, niepokoju o bliskich i nacechowane brakiem troski o siebie.”206

We wspomnieniach Janiny Lasockiej czytamy natomiast:

„Zofia znalazła się na Pawiaku i niebawem do rąk kuzynki, Anny Lasockiej doszedł pierwszy „gryps”. Zofia pisała w nim z humorem, m.in., że „podczas badania na Szucha, zęby moje, zawsze liche – spotkał najbardziej honorowy koniec”. Wiadomo co to znaczyło.”207

***

„W dniu 5 października 1943 roku do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu przywieziono z Warszawy wraz z 805 mężczyznami 244 kobiety. Wśród nich znajdowała się też znana pisarka Zofia Kossak-Szczucka , secundo voto Szatkowska (więziona pod konspiracyjnym nazwiskiem Śliwińska). Oznaczona została numerem obozowym 64491” – tymi słowami rozpoczyna się rozdział Księgi Pamięci208

We wspomnieniach Anny Szatkowskiej czytamy, jak jako nastoletnia młoda dziewczyna po aresztowaniu matki zmagała się z trudami wojennego życia - jak próbowała uchronić babcię – Annę Kossakową z Kisielnickich przed złą wiadomością o aresztowaniu córki. Wśród szeregu obowiązków, które spadły na młodą Annę, było , poświęconej więźniom obozu w Auschwitz, w którym to rozdziale wymieniono nazwiska osób z transportu przywiezionego do Oświęcimia 05 października 1943 roku.

206 W. Bartoszewski, Z Zofią Kossak w Podziemiu, op. cit., s. 41.

207 J. Lasocka, Zofia Kossak w czasie okupacji, [w:] Zwyczajna świętość…, op. cit., s. 54.

208 Księga Pamięci. Transporty Polaków Z Warszawy do KL Auschwitz 1940-1944, t.III, Towarzystwo Opieki nad Oświęcimiem, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, Warszawa-Oświęcim, 2000, s. 1224.

76 również przygotowywanie paczek wysyłanych do Oświęcimia, m.in. dla mamy i

„Urszuli”:

„Odbywało się to w mieszkaniu tej pani, matki Witolda Bieńkowskiego, bliskiego współpracownika Mamy w konspiracji, który starał się o niezbędne produkty do tych paczek. Mimo swego wieku pani Bieńkowska była niesłychanie sprawna w sztuce racjonalnego upychania zawartości kartonów i mocnego ich wiązania. Wiele się od niej nauczyłam.

Lista produktów wysyłanych do Oświęcimia była zawsze taka sama: słonina, smalec, kapusta kwaszona, cebula, jabłka, suchary, coś słodkiego, suszone owoce, twarde ciasteczka. Czasem udawało się też wsunąć parę skarpet lub coś z ciepłej bielizny. Skład wysyłki został opracowany przez lekarza, byłego więźnia, tak, aby przy ograniczonej wadze paczki, jej zawartość dostarczała najwięcej witamin i tłuszczów niezbędnych do utrzymania się przy życiu.”209

Choć dysponujemy dzisiaj wspomnieniami i relacjami osób więzionych w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, które znały Zofię Kossak i przebywały z nią w baraku czy na rewirze – informacje są szczątkowe i pozwalają zaledwie na ostrożną próbę ułożenia w całość losu, jaki pisarkę spotkał za drutami obozu. Chwile spędzone w Birkenau najdokładniej opisuje Maria Przyłęcka z domu Tomaszewska „Urszula”, która aresztowana razem z Zofią Kossak, razem z nią trafiła również do Oświęcimia.

Jako datę wywózki Maria Tomaszewska podaje 3 października. Jest to możliwe, licząc, że około dwóch dni mogła trwać podróż do Oświęcimia – transport przybył bowiem, zgodnie z zapiskami zachowanymi w Państwowym Muzeum Auschwitz Birkenau, 05 października 1943 roku.

Jak czytamy we wspomnieniach „Urszuli”, w obozie oświęcimskim, wieść o przybyciu Zofii Kossak rozniosła się wśród więźniów dość szybko, przy czym do Niemców informacja o prawdziwej tożsamości więźniarki z numerem 64491 nie dotarła. Zgodnie ze świadectwem Marii Przyłęckiej, pisarka nadal pozostała osobą niezwykle życzliwą i pogodną, a trudy obozowego życia nie tylko nie wpłynęły na jej postawę i charakter, ale je wzbogacały: „Promieniała uśmiechem, pogodą i życzliwością dla wszystkich, bardziej czy mniej znanych i zupełnie nieznanych, często i tzw. marginesu społecznego”.210

209 A. Szatkowska, Był dom…, op. cit., s. 136.

210 M. Przyłęcka, Zofia Kossak, jaką pamiętam…, [w:] Zwyczajna świętość…, op. cit., s. 65.

77 Przez pierwszych sześć tygodni w obozie, nowo przybyli więźniowie odbywali kwarantannę – nie chodzili do pracy, spędzając całe dnie na „wizie” (z niemieckiego die Wiese – łąka). W baraku możliwe było jedynie spożywanie posiłku i sen. Więźniarki miały obowiązek dbać o czystość w baraku i wydzielonego na kwarantannę odcinka.

Zofia Kossak podjęła się pełnić funkcję „nachtwachy” – nocą dbała o porządek i służyła pomocą kobietom ze swego baraku:

„Ciotka podjęła się pełnić obowiązki „nachtwachy” proponując zawsze tym, które biegły w nocy do latryny, żeby załatwiały wszelkie swoje potrzeby fizjologiczne pod blokiem, to ona to wszystko sprzątnie.”211

W relacji Wandy Lewandowskiej, która przybyła do Auschwitz razem z Zofią Kossak, czytamy o pomocy niesionej przez kobiety przebywające w obozie, nowo przybyłym więźniarkom z Pawiaka. To one właśnie uprosiły blokową baraku nr 31, do którego skierowano transport z Pawiaka, aby mieszkanki bloku 31 mogły same wybrać funkcyjne, dzięki czemu starsze, chore i zasłużone „Pawiaczki” uniknęły ciężkiej pracy w polu – wśród nich znalazła się również Zofia Kossak.212

Na przełomie listopada i grudnia 1943 roku w obozie wybuchła epidemia tyfusu plamistego.213

Pisarka była bliska śmierci, przetrwawszy jednak najmocniejszy atak choroby, powoli zaczęła wracać do zdrowia, w czym pomagały jej obozowe lekarki-więźniarki.

Przez cały okres pobytu na rewirze modliła się nieustannie, a na deskach koi, w której leżała, napisała ołówkiem „Każdej chwili mego życia wierzę, ufam, miłuję.”

Nie uchroniły się przed nią ani Maria Tomaszewska, ani Zofia Kossak, pomimo tego, że otrzymała szczepionkę Weigla, która miała ją zabezpieczyć przed chorobą.

214

Zdawać by się mogło, że na dnie piekielnej otchłani, jakim był obóz oświęcimski, modlitwa - dla ludzi wierzących będąca duchowym wsparciem i pocieszeniem, dla ateistów powinna być zrozumiałym gestem modlących się współwięźniów szukających duchowego wsparcia i ratunku z sytuacji bez wyjścia. A jednak, nawet na „nieludzkiej ziemi”, jaką było Auschwitz, modlitwa mogła być czynnością wzbudzającą rozdrażnienie innych – nie tylko bestialskich esesmanów, ale i

211 Ibidem.

212 Relacja Wandy Lewandowskiej, więźniarki obozu Auschwitz-Birkenau, kopia w posiadaniu autorki;

Dział Dokumentacji Archiwalnej Państwowego Muzeum Auschwitz – Birkenau w Oświęcimiu, Oświadczenia, t.94, s. 166 i 173.

213 Ibidem.

214 M. Przyłęcka, Zofia Kossak, jaką pamiętam…, [w:} Zwyczajna świętość…, op. cit. , s. 66.

78 doznających w tym miejscu cierpienia, lęku i strachu - więźniów. Maria Ślisz-Ojrzyńska zachowała w pamięci obraz modlącej się półgłosem na niebieskim różańcu Zofii Kossak oraz to, jak bardzo drażniły ją modlitwy pisarki.215

Wobec wspomnień Anny Szatkowskiej - córki, łączniczki „Urszuli” (Marii Tomaszewskiej-Przyłęckiej) i samej Zofii Kossak, zaskakującymi wydają się być słowa Zofii Prackiej – Raczyńskiej, która w relacji z 19 lipca 1995 roku, stwierdziła że autorka Króla Trędowatego trafiła co prawda do obozowego szpitala, ale że w rzeczywistości nie była ona chora (sic!), a fakt, iż się tam znalazła był „przejawem pomocy i opieki za strony więźniarek funkcyjnych, które w ten sposób, chciały uchronić ją przed pracą”.216

„Była niska, bardzo drobna, wyniszczona, toteż na naszym bloku otrzymała przydomek „Zasuszona Śliwka”. Wkrótce po przybyciu do obozu została przyniesiona

na noszach na nasz blok.

W innej relacji, przytoczonej przez Krystynę Heską-Kwaśniewicz w książce Zwyczajna świętość. Wspomnienia o Zofii Kossak, Zofia Raczyńska pisze:

(…) Została otoczona specjalną, nadzwyczajną opieką. Lekarki i pielęgniarki nadskakiwały jej. Ja osobiście najmniej, ponieważ nie była moją chorą.”217

Nietrudno zauważyć, iż wypowiedzi Zofii Raczyńskiej na temat pisarki niosą w sobie negatywne emocje. Autorka tych słów, pielęgniarka z obozowego bloku szpitalnego, wprost pisze o swoim oburzeniu kierowanym pod adresem Zofii Kossak, która w książce Z otchłani ostro skrytykowała postawę pielęgniarek – pflegerek, według niej okrutnych, interesownych, które, jak czytamy na kartach Z otchłani: „Nienawidziły chorych, pogardzały nimi, obchodziły się z chorymi nie lepiej jak kapo z ustępu lub waszraumu z häftlingami. Tylko te chore, które się opłacały, były pielęgnowane.”

218

Jako osoba opiekująca się chorymi na rewirze w Birkenau, Zofia Raczyńska poczuła się urażona, twierdząc, iż oddane chorym pielęgniarki z obozowego rewiru całkowicie się dla nich poświęcały219

215 M. Ślisz-Ojrzyńska, Życie religijne więźniarek w obozie, [w:] Zwyczajna świętość…, op. cit., s. 72.

. Oczywiście i tutaj, jak w wielu innych przypadkach, mamy do czynienia z różnym spojrzeniem na obozową rzeczywistość i wynikającym stąd problemem z określeniem jednej obiektywnej prawdy o obozach koncentracyjnych.

216 Relacja Zofii Prackiej – Raczyńskiej, kopia w posiadaniu autorki; Dział Dokumentacji Archiwalnej, Państwowe Muzeum Auschwitz Birkenau w Oświęcimiu, Oświadczenia, t. 130, s. 144 oraz 150-151.

217 Relacja Zofii Raczyńskiej, cyt. za Zwyczajna świętość…, op. cit., s. 72.

218 Z. Kossak, Z otchłani. Wspomnienia z lagru, Częstochowa-Poznań, 1946, s. 212.

219 Relacja Zofii Raczyńskiej, cyt. za Zwyczajna świętość…, op. cit., s. 72.

79 Znamienne jest, że wśród innych, bardzo nielicznych niestety, relacji obozowych współwięźniarek nie znajdujemy potwierdzenia słów Zofii Raczyńskiej, dowodzących, że Zofia Kossak nie była chora na tyfus. Są natomiast wspomnienia Ireny Pannenkowej i Marii Przyłęckiej, które opisują moment zachorowania pisarki, jak również jej ciężki stan zdrowia graniczący ze śmiercią. Irena Pannenkowa, działaczka niepodległościowa, doktor filozofii, świadek nadzwyczaj wiarygodny, pisała:

„Kossak-Szczucka także zachorowała, mianowicie na tyfus brzuszny, i także, dopóki można było, nie szła na rewir, dokąd ją jednak w końcu grudnia 1943r.

przeniesiono”.220

Sugestywny opis znajdujemy we wspomnieniu Marii Przyłęckiej („Urszuli”), która trafiła do obozu razem z Zofią Kossak:

„Ciotka dostała zastrzyk szczepionki Weigla, tak że wyglądało, że jest zabezpieczona. Niestety nie uchroniło Ją to przed zarazkiem, powodującym tyfus brzuszny; była dosłownie u progu śmierci. Pewnego wieczora podeszła do koi, na której leżałam (byłam ciągle na rewirze), lekarka i mówi: „Urszulko przynieśli na ten blok Ciotkę, jest ciężko chora, nie wiemy, czy przeżyje tę noc, jeżeli masz siłę wstać, podejdź do końca bloku, gdzie Ją położyłyśmy, żeby Ją jeszcze zobaczyć. Zobaczyłam nieruchome ciało i twarz spuchniętą, podobną raczej do maski niż ludzką. W miejscu, gdzie powinny być oczy – wąskie wgłębienia – szpareczki, żadnego drgnięcia nawet, już jakby nieobecna.”221

Wydaje się, że świadectwa powyższe są wystarczające, aby rozwiać wątpliwości, jakie mogłyby się pojawić po lekturze słów Zofii Prackiej - Raczyńskiej.

Relacje współwięźniów, zachowane do dzisiaj w Państwowym Muzeum Auschwitz - Birkenau, malują postać pisarki, jako osoby, pomimo trudnych warunków panujących w obozie i już niemłodego wieku, zaangażowanej w działalność konspiracyjną. Czytamy o tym, jak w ubraniach autorki Krzyżowców jeden z esesmanów – Włodzimierz Bilan - znalazł zaszyte grypsy222

220 I. Pannenkowa, Prawda o pobycie Kossak-Szczuckiej w Oświęcimiu, [w:] Zwyczajna świętość…, op. cit., s. 59.

, jak organizowano spotkania konspiracyjne, podczas których, np. w czasie nalotów, śpiewano pieśni

221 M. Przyłęcka, Zofia Kossak jaką pamiętam…, [w:] Zwyczajna świętość…, op. cit., s. 66.

222 Mowa o relacji Henryka Bartosiewicza, który opowiadał o esesmanie Włodzimierzu Bilanie (Niemcu żonatym z Polką), który sprzyjał Polakom i wybawiał ich z kłopotu w bardzo wielu sytuacjach; kopia relacji w posiadaniu autorki, Dział Dokumentacji Archiwalnej, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, Oświadczenia, t. 84, s. 117 oraz 130-131.

80 patriotyczne, kiedy pisarka snuła opowieści o pobliskich Beskidach, a swoimi gawędami potrafiła podnieść na duchu wycieńczone, niejednokrotnie zrezygnowane, bliskie zmuzułmanienia kobiety. Prawdziwość pozytywnego wpływu pisarki na inne więzione kobiety, zdaje się potwierdzać fakt, iż pisało o tym w swoich relacjach co najmniej kilka więźniarek, które poznały w obozie Zofię Kossak, a do relacji których udało się nam dotrzeć.223

W sporządzonym 12 kwietnia 1944 dokumencie obozowym Fleckfiebertrockenblutuntersuchung zamieszczona została informacja na temat więźnia z numerem 64491 (numer Zofii Kossak) – „Quarantäne”224

Jak doszło do uwolnienia autorki Nieznanego kraju, dokładnie nie wiadomo.

Zgodnie ze wspomnieniami jej bliskich znajomych i współwięźniów, współpracowników z konspiracji, powodem uwolnienia były starania poczynione przez rodzinę i podziemie. „Niemcy wreszcie postawili warunek, że zwolnią Ją, jeśli im powiedzą, kto to jest ta Zofia Śliwińska, o którą tak zabiegają. Długo odwlekano decyzję ujawnienia Jej tożsamości. Kiedy się wreszcie zdecydowali to zrobić, Niemcy nie dotrzymali słowa”

– pisarka została skierowana na kwarantannę, którą odbywali więźniowie mający wyjść na wolność.

225

We wspomnieniach Marii Przyłęckiej, opisany jest moment, w którym przekazano pisarce wiadomość o jej zwolnieniu z obozu. Według „Urszuli” zdarzenie to miało miejsce 01 kwietnia 1944 roku. Blokowa z obozowego szpitala, Jugosłowianka, podeszła do Zofii Kossak i nakazała jej wstać, ponieważ idzie na wolność. Zaskoczenie i niedowierzanie było najwyraźniej tak wielkie, że blokowa musiała powtórzyć swe słowa, zapewniając, że nie jest to żart Prima Aprilisowy.

– co prawda Zofia Kossak opuściła Oświęcim, ale trafiła nie na wolność, lecz do warszawskiego więzienia na Daniłowiczowskiej, a później na Pawiak.

Na kwarantannę pisarka trafiła do bloku, który mieścił się już za drutami obozu.

Intensywnie odżywiano ją i leczono, tak aby po powrocie do Warszawy na Pawiak mogła zeznawać.

223 O duchowym wsparciu, jakie opowieści Zofii Kossak niosły w szeregach więźniarek Auschwitz-Birkenau czytamy w relacjach – Eugenii Kurzelowej, Stanisławy Rachwałowej, a także Jadwigi Budzyńskiej, wspominającej zakonspirowane spotkania, podczas których kobiety śpiewały patriotyczne pieśni; Dział Dokumentacji Archiwalnej, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, Oświadczenia, t. 36, s. 102 i 107; t. 69, s. 104 oraz 107-108; t. 66, s. 157 oraz 160-161.

224 Kopia oryginalnego dokumentu przechowywanego w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, Dział Dokumentacji Archiwalnej, Akta Instytutu Higieny, seg.14, s. 30, kopia w posiadaniu autorki pracy.

225 M. Przyłęcka, Zofia Kossak, jaką pamiętam…, op. cit., s. 67.

81 Autorka Pożogi najprawdopodobniej nie pozostawiła swoich towarzyszek niedoli bez wiedzy o tym, co działo się z nią, po opuszczeniu Auschwitz i nawet będąc więzioną na Pawiaku pisała grypsy do współwięźniarek pozostałych w Birkenau.

Szczypiorska (prawdopodobnie Sonia – imię nieczytelne) opisuje w swoich Kartkach z Oświęcimia rewizję, przeprowadzoną przez surową blokową Stenię, kiedy to wśród słów polskich piosenek i patriotycznych wierszy znaleziono także „listy Zofii Kossak-Szczuckiej, która po siedmiu miesiącach pobytu w Oświęcimiu, cudem stamtąd wyciągnięta, oczekiwała dalszego losu na Pawiaku”.226

„Tylko „bałaganowi”, jaki w tym czasie panował w obozie, (…) tylko sytuacji na froncie wschodnim, która dla Niemców nie przedstawiała się wesoło oraz pospiesznej likwidacji Pawiaka zawdzięczać należy, że sprawa nie przybrała szerszych rozmiarów i nie zgubiła wielkiej pisarki”.

Jak dalej czytamy:

227

O pobycie w obozie Auschwitz, o warunkach jakie tam panowały, o relacjach międzyludzkich oraz świętości jednych i bestialstwie innych dowiadujemy się także ze wspomnień Zofii Kossak, spisanych w ostatnich dniach wojny, kiedy przebywała w Częstochowie228

„Zastaję Mamę bardzo zmęczoną po ciężkiej chorobie serca, którą przeszła w czasie mej nieobecności. Jest jeszcze pod opieką lekarza, ale już na dobrej drodze do zdrowia. Skończyła właśnie książkę Z otchłani , która ją kosztowała wiele wysiłku i emocji, by przywołać i opisać, co ona i jej towarzyszki przeżywały. Stąd pewnie wzięła się jej choroba (…)”

. Z otchłani zostało ukończone wiosną 1945 roku. Anna Szatkowska, która w swej książce wspomina maturę zdaną w marcu 1945 roku i przyjazd do matki do Częstochowy, pisze:

229

W związku z tym, że książka powstała jeszcze w czasie wojny, w dalszej części niniejszej pracy poświęcimy więcej miejsca na jej omówienie, jednak w tym miejscu, pisząc biografię pisarki z okresu wojny, wydaje się, iż nie można pominąć milczeniem jej wspomnień, będących żywym obrazem obozu oraz tego, co autorka Błogosławionej

W związku z tym, że książka powstała jeszcze w czasie wojny, w dalszej części niniejszej pracy poświęcimy więcej miejsca na jej omówienie, jednak w tym miejscu, pisząc biografię pisarki z okresu wojny, wydaje się, iż nie można pominąć milczeniem jej wspomnień, będących żywym obrazem obozu oraz tego, co autorka Błogosławionej