• Nie Znaleziono Wyników

Dopuśćcie dziatkom przychodzić do mnie!

Święty Marek opowiada nam w 10. rozdziale ewangelii swojej, jako pewnego dnia matki przynosiły dziatki do Je­

zusa, aby się ich dotykał, lecz uczniowie grom ili tych, którzy je przynosili. Co ujrzaw szy Jezus, rozgniewał się i rzekł im „Dopuśćcie dziatkom przychodzić do mnie, a nie _ zabra­

niajcie im, albowiem takich jest królestwo Boże.“ I biorąc je na ręee, błogosław ił im. K rótki ten opis nie mało pięknych nauk w sobie zawiera. Na pierwszem miejscu uczym y sm

z niego, co jest najprzedniejszym celem wychowania młodzieży naszej, a na drugiem się dowiadujemy, która jest najlepsza droga, do tego celu. Najprzedniejszym celem wychowania jest prowadzenie dzieci do Pana Jezusa, jak on sam powiada, mówiąc: Dopuśćcie dziatkom przychodzić do mnie, a najlepszą drogą jest religijne wychowanie w rodzinie, jak je widzimy nakreślone obrazem, że m a t k i swoje dzieci do Pana prowadzą.

Dopuśćcie dziatkom przychodzić do mnie, mówi Pan i dziś, a mówi te słowa do wszystkich ludzi, którzy wobec dzieci jaki urząd m ają; mówi do ojcow i do matek, do opiekunów i nauczycieli, dając do zrozumienia, że najw yższym celem wychowania m łodzieży jest prowadzenie icli do stworzycieli i wybawiciela naszego, aby się stały sposobnemi dla króle­

stwa Bożego i dla niebieskiego powołania swego.

Lecz tu zaraz odzywa się zarzut, który mówi, jak to być może? Czy rzeczywiście dzieci swoje powinniśmy tylk o dla

nieba wychować, a nie także dla ziem i? Czy niema także innych dóbr i potęg, które mają prawo do naszych dzieci?

Oto przed nami jest umiejętność i nauka, jakby królowa na swoim tronie, otoczona księgami i rozlicznym i instrumen­

tami dla badania tajemnic stworzenia Bożego. Ta mądrość

Kofyska hiszpańskiego następcy tronu.

i nauka podnosi swój głos i dnia dzisiejszego woła donośnie:

,,Do mnie dopuśćcie dziatkom przych od zić!" Posyłaj swe dziecię pilnie do szkoły, niech się uczy jak najwięcej może, a ja ci je wychowam na zręcznego człowieka, biegłego we wszelkiej w iedzy i umiejętności. -— Z innej strony odzywa się ojczyzna i społeczeństwo ludzkie, w ołając: ,,Do mnie do­

puść dziatkom swym p rzych od zić!“ W ychow aj syna na

pa-Kalendarz Ewangelicki. 5

tryotę i statecznego obywatela, na pożytecznego członka na- I rodu i ludzkości, przysposób swą córkę od samej młodości,' I aby się stała dobrą gospodynią i mądrą żoną, w domu i ro- I dżinie; a gdy ich potem ujrzysz w pięknem stanowisku, oto-; I czonych poszanowaniem współobyw ateli i zabezpieczonych co] I do życia i przyszłości, to nadzieje twoje będą wypełnione, I a zadanie życia twego na tej ziemi do pięknego celu dopro-’ I wadzone zostało. — Na trzeciem miejscu jest przed nami] | świat szeroko otw arty z jego rozrywkam i, pracami, powoła-i [ niami, z tysiącami zabaw i uciech rozlicznych. „D o mnie | dopuść dziatkom swoim przychodzić," woła na ejców i matki I dziatek. „N iech w świecie swojej siły próbuje, niech sobie i szuka drogi do szczęścia, niech sobie samo drogę toruje; na I to jest ta ziemia, aby się po niej człowiek uwijał, na tJ I nasze życie, tak krótkie, znikome, abyśm y go użyli | i skosztowali, na to ten świat cały i życie na świecie, by i się w niem człowiek kształcił i rozwijał, sił swoich używał : i ocierał siebie wśród w alki życia.“

W e w szystkich tych rzeczach dużo jest prawdy i użal sadnienia, bo i ta ziemia ma pewne prawa do naszych dzieci, j bo i dla tego doczesnego życia powinne się przysposobić i stać; | się pożytecznym i członkami społeczności ludzkiej. G dy tedy w idzim y, jak ojciec rodziny usilnie się stara, aby dla swych dzieci nieco uzbierał i zaoszczędził, żeby niegdyś, g d y się h sam pominie, po cudzych progach się nie tułały, to pilność jego chętnie uznawamy i obfitej pomocy Bożej życzym y. Albo : gdy się starasz, abyś swym dzieciom wyjednał, co więcej jeszcze w aży niż złoto i srebro, t. j. skarb nauki i dobre i zasady na drogę życia, gdy do najlepszych w ypraw isz je I szkół, aby się należycie w ykształciły i przygotow ały, to p znowu szczerze usiłowania twoje uznawamy i serdecznie ży-1

czym y, aby ci Pan Bóg w tem pobłogosławił. A g d y w yl chowanie dnia dzisiejszego coraz więcej do tego zmierza, aby i

młódź nasza nie tylk o książkowej nauki nabrała, lecz by ; się praktycznie do życia brała; g d y zakłady nasze myśleć1

zaczynają, że nie m nóstw o. reguł rozm aitych nauk oświeca j umysł, lecz go zaostrzyć potrzeba dla zadań codziennego: ; życia, że ciało i dusza zdrowego rozw oju wspólnie potrzebują, że pamiętać trzeba, aby się oko cuda stworzenia widzieć na­

uczyło, aby się pierś nasza dla uczuć szlachetnych, godności;

człowieka, miłości ojczyzn y rozprzestrzeniła, aby się serce za-j grzało, uniosło dla spraw, co są piękne, wielkie i szlachetne,!

to tego wszystkiego nie zaprzeczamy, nie zapoznawamy ani po- * niżamy, owszem serdecznie nad tem się cieszymy. Lecz czy j |

— 67 —

a- ; te rzeczy wszystkie w ystarczą? C zy w tem najw yższy cel :ij j j wychowania zależy ? C zy przez to szczęście dziecięcia swego

! doczesne i wieczne już zabezpieczysz? G dybyś synowi naj- o- większy na świecie majątek zostawił, a nie dałbyś mu do 30 | serca mądrości, jak dóbr świata tego używ ać należy, a nie e, : dałbyś^ siły, aby się oprzeć pokusom bogactwa i sideł świata

°" I i szczęśliwie się chronić, nie dałbyś pokoju serca i duszy, który ni 1 1 jedynie czyni człowieka szczęśliwym i zadowolonym —■ cóż a- | mu przytem wszystko twe złoto i srebro pomoże? Ono mu ie prędzej stanie się przekleństwem niż błogosławieństwom, prę- ki j dzej mu z niego powstaną sidła dla upadku serca niż pod- ie pora prawa na drogę życia.

ia 1 1 A gdybyś syna swego w ykierow ał na człowieka uczonego, to 1 1 eoby się w wszelką naukę świata wzbogacił, albo na czło- rli J | wieka nader obrotnego, coby się wszędzie zręcznie uwijał, lub }y ! I też na męża przemysłowego i przedsiębiorczego, aby sprytnie ał | wszelkie stosunki w y z y s k a ł; a g d y b y nad nauką utracił

■ pokorę serca przed Bogiem i wrócił do domu jako bluźnierca,

;a- | ^ez wiary, pokory, skromności, miłości, albo g d y b y zyskał wielką ci, j I sławę w świecie, a przyte*n utracił czystość i niewinność .aćl serca i podupadły na duszy i ciele w rócił do domu, albo iy f gdyby w warsztatach i na miejscach pracy stał się dzikim eh i surowym, człowiekiem bez serca i bez sumienia, synem wy- się [ r°dnym i niewdzięcznikiem, odpornym rodzicom, poryw czym iści do gniewu, zuchem przy muzyce, obcym w nabożeństwie, okru- Bo ' | tnikiem w domu, przed którym rodzice i rodzeństwo całe

w trwodze ucieka, jak nam takich ludzi dziś w mieście nie braknie — to powiedz ojcze, w sercu stroskany, czy się mo­

żesz cieszyć z takich owoców wychowania dziecka?

Lecz chociażbyś tylk o najszlachetniejsze uczucia w sercu

;y- młodzi pielęgnował, zagrzewając ją do wszystkiego, co jest T piękne i szlachetne, choćbyś umysł syna do sprawiedliwości by i prawdy prowadził, dla dobra ojczyzn y i ludzkości całej serce mu by I zagrzewał, któż ręczyć potrafi, że wszystkie te piękne kwiaty leć | duchowe niegdyś także owoc dobry w ydadzą? K tóż może icaj trzymać zawsze na w odzy uczucia serca, aby w granicach go : się utrzymały, a nie stały się płomieniem buchającym w góry, ją, t który wszystko niszczy, cokolwiek w sercu, albo w otoczeniu ia- : [ jest szlachetnego ?

Za to ręczy tylk o ten, który m ów i: Dopiuśćcie dziatkom

!a ' j przychodzić do mnie! — R eligia jest prawym fundamentem

ie> < I dobrego wychowania. Z tego wynika, że wcześnie należy pro- )0' wadzić dziecię do Pana Jezusa, póki serce młode jest miękkie zy I i wpływom zewnętrznym przystępne. Do Boga je prowadź

5*

i do Jezusa, póki się jeszcze lekko da prowadzić! Tu młoda roślinka znajdzie grunt najlepszy i w nim się wkorzeni i z niego w yciąga nowe siły życia, które aż do śmierci skul tecznie działają,; w tym gruncie stoi pod w pływ am i słońca]

i promienie nieba w siebie przyjmuje, które się wtenczas okażą dobrymi, gdy burze i w iatry rośliną zachwieją. Oj­

cowie, matki, zawczasu wpajajcie bojaźń Pana Boga w serca]

swych dziatek, a przez nią im dacie skarb błogosławieństwa na całe życie, dacie podporę dla dobrych chęci serca młodego, dacie ochronę od wielu pokus, które tak zewnątrz jak we-j wnątrz serca się obijają, dacie umocnienie wśród burzy życia, gdy klęski i troski jak wiatr gw ałtow ny na wszystkie strony je naginają. Może być, że w czasie lekkomyślności mło|

dzieńczego wieku to nasienie dobre zostanie zdeptane przezj złych zwodzicieli, że siła żądzy uniesie je z sobą, że marne próżnostki w gruzach je zagrzebią. Lecz •— niecoś przecie nadal pozostanie i zupełnie wszystko nie będzie zni­

szczone, a niegdyś po latach, g d y cię już nie będzie,^ to ziarneczko małe, w gruzach pogrzebane, wejdzie i przyniesie owoc sprawiedliwości spokojny. Ojcowie, m atki! wiedźcie swej dzieci do Pana Jezusa, dajcie im sposobność poznać Zba­

wiciela i jego pokochać, a przez to daliście sercom ich świetny]

wzór naśladowania, który im przyświeca wśród wszelkich po­

kus młodego wieku i od upadku serca odw odzi; daliście im wodza, który ich prowadzić będzie - aż do końca drogami życia, g d y wasze oko zaniknie się w śmierci. On ich do wszystkiego dobrego zachęci, w każdem powołaniu umocni, utwierdzi, on ich uczyni dzielnym i na ziemi i na mieszkań­

ców nieba wychowa.

Jeśli się pytam y, jak słowu Jezusa zadosyć uczynimy, jak cel w ytknięty chrześcijańskiego wychowania osięgniemy, ten cel, który Jezus, Pan nasz przedstawia, g d y do nas mówi:

Dopuśćcie dziatkom przychodzić do mnie, to potrzebu­

jem y obejrzeć tylko obraz ewangelii o dziatkach idących do Pana Jezusa, a uczyć się z niego, ja k matki dzieci do Pana w iodły.

„P rzyn osiły do niego dziatki, aby się ich dotykał." Jakże to ro b iły ? Pewien dawny kaznodzieja dodał do tego uwagę, mówiąc: „Najmniejsze na ręku niosły, większe za rękę pro­

w adziły, a one, matki, same z niemi szły.“

Najmniejsze na ręku niosły. C zy wiesz, ojcze, czy wiesz, matko, jak dziecię swe możesz zanieść do Jezusa, gdy jeszcze zanadto jest małe i młode i samo iść nie może? Módl się za swe dziecię. Na rękach m odlitw y zanieś je do Pana, nie

otacza młodzieńca, dziewczynę w dalekich krajach się znaj­

dujących jak niewidzialna obrona aniołów, prowadząca mło­

dzież na drogach jej życia, idąca z nią nawet, choćby na drogę marnotrawnego syna wstąpiła, a niejednego ojca i nie­

jedną matkę, eo dużo pieniędzy, nauk i łez nawet na dziecię swe krnąbrne z żałością w ydali, chętnie się zapytam, czy tylko w dzień chrztu, lecz po wszystkie dni. M odlitwa po­

bożnego ojca i pobożnej matki jest jak straż aniołów około kołyski, karmi je wonią niebiańskich wyziewów, w których dziecię młode na ciele i duszy dziwnie się rozw ija ; co więcej,

też jednego lekarstwa jeszcze zażyli i spróbowali, miano­

wicie wiernej, gorliw ej m odlitw y?

Nieście je do Pana na rękach m odlitw y, lecz je też pro­

wadźcie do Pana przez naukę i napominanie, g d y przyjdzie do tego, że same już chodzić w duchu zaczynają. Matki ko­

chane! opowiadajcie im miłe historye o Panu Jezusie, wszak same tak chętnie niemi się zajm ują; uczcie ich pierwszych w yroków słowa Bożego i modlitw. W przyrodzie wokoło wskazujcie, ojcowie, na rękę Stw órcy i na czyn y je g o ; po­

każcie im Pana, który jest najmędrszy, jest wszechmogący i najdobrotliwszy. Pokażcie im gwiazdkę lśniącą na błękicie, pokażcie kwiateczek, co na polu rośnie, a ich dziecinnych, czasami głębokich pytań lekce nie poważajcie. One odnoszą się do rzeczy głębokich, bo dzieci nasze pytają o źródło i po­

wód wszystkiego, co jest, i chcą się dowiedzieć, skąd to po­

chodzi. G dy jaką nieprawdę powiedziały lub co złego uczyniły,, wzbudźcie w m łodych ich sercach świętą bojaźń Boga, który jest świętym, i wszystkowiedzącym, bo do skrytości serca prze­

nika, a ciemność jest przed nim; tak jak światłość. Niech to serca młode głęboko odczują. G dy się znowu trwożą na blask błyskaw icy i huk i trzask gromu, gdy im w ciemności nocy jest markotno, uczcie je ufać Ojcu w niebiesiech, który pobożnych we wszelkiej trwodze i niebezpieczeństwie wszech- mocnością swoją jak kokosz pisklęta skrzydłam i okrywa. To są reguły tak proste, zwyczajne, że ich każdy ojciec i każda matka przy wychow yw aniu swych dziatek jest w stanie prze­

strzegać, a przytem tak ważne i błogosławione na całe życie wywierają w p ły w y na serca młodzi, iż więcej skutkują, niż najwspanialsze teorye pedagogów w świecie.

Lecz jeśli swe dziecię prowadzisz do Pana drogą nauki i napominania, to pewnie sam musisz z niem tą drogą iść.

Matki według ewangelii nie w ypraw iły swych dzieci do Pana Jezusa, lecz same przyniosły i z niemi poszły. Nie ^wyko­

nałeś powinności swojej, jeśli swe dziecię do Pana wysłałeś, do szkoły, do kościoła, do nabożeństwa dla młodzi, do nauki konfirmacyjnej i t. p . ; owszem sam musisz z niem iść, albo lepiej przed niem i być dlań przykładem bojaźni Bożej, miłości do^ słowa i domu Bożego. Choćbyś tysiąc razy zachęcał swe dziecię do tego, co dobre, i zachwalał cnotę, choćbyś je ostrzegał przed grzechem, pokusą i surowo karcił, a przytem sam nie czynił, co przed niem zachwalasz, ani się wystrzegał, co przed niem karcisz, to nic nie pom oże; dziecię na twe czyny oglądać się będzie a nie na twe słowa. Dzieci zawsze mają bardzo bystre oczy i doskonały słuch. Jeśli w obecności

ich jedno kłamstwo powiesz, choćbyś im kazania o mówieniu prawdy głosił, to te nic nie znaczą; a przeciwnie jeśli przed niemi wiedziesz cnotliw y żyw ot, jak na chrześcijanina przy­

stoi, to przykład twój daleko więcej zaw aży niż najczulsze prośby, najsurowsze kary, ba najgorliwsze pobożne mowy i tęskliwe błagania, bo gdzie za dużo takich mów pobożnych, to się przez nie dziecię z czasem przyzw yczai do^ pewnej obłudy, ba nawet niekiedy poprostu się do pobożności znie­

chęci. Bóg niebieski niechaj nas oświeci, abyśmy poznali, cośmy wobec dzieci naszych czynić powinni i abyśmy po­

bożnością, nauką i cnotliwem obcowaniem do Pana Jezusa od pierwszej młodości je prowadzili.

Lecz Pan też dodaje, m ówiąc: „N ie zabraniajcie _ im.“

Terni słow y przestrzega nas, abyśm y dzieciom nie odbierali, co się im według Bożego prawa należy, ani przeszkadzali >co do osiągnięcia najgłębszych potrzeb ich duszy i serca. G dybyś chciał w wiośnie zasadzić roślinkę lub kwiatek w donicy, to mu nie odbierasz światła i słońca, nie stawiasz donicy gdzieś w miejsce ciemne, lecz ją na oknie, na słońcu postawisz, aby miała ciepło i światło od słońca, a tam wystawiona zacznie się rozwijać. Otóż czem dla kwiatów jest światłość słońca, tem dla dziecięcia jest społeczność z Bogiem i Panem Jezusem.

— Gdy dziecięciu twemu chce się jeść i pić, tedy mu nie wzbraniasz pokarmu i napoju, owszem się cieszysz, gdy je z apetytem. Otóż tem samem, co pokarm dla ciała, jest dla dziecięcia poznanie prawdy, nauka dobrego i znajomość piękna, słowem nauka słowa Bożego, bo w niem opisano, co jest prawdziwem, dobrem i pięknem. K to dziecięciu swemu za­

brania przychodzić przed oblicze Boże, ten jest zaprawdę ojcem bez sumienia i matką bez serca. Pi^eciw Bogu grzeszysz, stworzycielowi naszemu, który dziecięciu twemu dał tchnienie niebieskie ducha swojego, duszę nieśmiertelną i twojej opiece poruczył takowe, rozkazując tobie: Dopuśćcie dziatkom przy­

chodzić do mnie, a nie zabraniajcie. — Grzeszysz przeciwko Panu Jezusowi, onemu boskiemu przyjacielow i dziatek, pa­

sterzowi prawemu owieczek i jagniąt, któremu we chrzcie świętym oddałeś swe dziecię na jego własność, przyjm ując na siebie też ten obowiązek, że je po chrześcijańsku będziesz wychowywał, a niegdyś za nie odpowiadać będziesz. — Grze­

szysz także przeciw dziecięciu swemu, którego dusza od­

czuwa potrzebę wiary, m odlitw y i ufliw ego poruczenia się pod wyższą opiekę. Jakże cudowne a nieraz dla nas zawsty­

dzające są pytania dzieci o Bogu i świecie, czasie i wieczności.

Tej ciekawości nie godzi się wzbraniać, owszem powinniśmy

kierować serduszko do źródła prawdy słowa Bożego, skąd wielkie i małe dzieci Pana Boga najlepszą, znajdą odpowiedź na wszystko, czego mądrość świata w yjaśnić nie może.

Jak rozczulającą jest wiara dzieci w to, co rodzice jemu powiedzieli. Co ojciec lub matka dziecięciu powiedzą, to mu mocno w pamięci i serduszku utkwi. Nie nadużywajmy tej dziecinnej wiary, nie odpychajm y ręki dziecięcia, która się wyciąga, jakby nas błagała. „Pokaż; nam O jca!“ Bądźmy im przeciwnie wodzami do prawdy wiecznego zbawienia, a Pan Bóg łaskawy niech nam na tej drodze raczy błogosławić.

Powiązane dokumenty