• Nie Znaleziono Wyników

Ks. pastor Jerzy Janik

Po długiej i ciężkiej chorobie zmarł w Ustroniu ks.

Jerzy Janik dnia 8. sierpnia 1907, w ypełniw szy lat życia 78.

Pozostawił po sobie wdowę, sześciu synów i trzy córki.

Jerzy Janik urodził się w R opicy dnia 29. grudnia 1829, by ł najmłodszem dziecięciem bardzo licznej rodziny, w której

— 80 —

Ks. Jerzy Janik.

(W edług fotografii z księgarni Edwarda Feitzingera w Cieszynie.) {

/

było dzieci 22. Pierwsze nauki pobierał w szkole w Niebo- rach, następnie poszedł do ewangelickiego gimnazyum w Cie­

szynie. U kończyw szy klas kilka, wstąpił do służby przy ekonomii, którą jednak wkrótce opuścił, zaczem znowu po­

wrócił do nauk. G dy nauki teologiczne w W iedniu odby­

wał, umarł w Ustroniu znany na Śląsku i w dalszych kra­

jach ks. pastor dr. Karol Kotschy. K ilku pastorów zwróciło

I swe oko na tę posadę, bo imię Ustronia było wtenczas słynne, [ a zbór ustroński k w itł nader pomyślnie. W tem przybył

młody kandydat na miejsce i tak sobie umiał serca po­

zyskać, że zborownicy tylk o jego chcieli. Janik nie miał jeszcze nauk ukończonych, nie miał egzaminów, lecz U stro- nianie postanowili czekać cierpliwie, aż oblubiony m łody kan­

dydat wszystkim warunkom zadosyć uczyni, poczem go jedno­

myślnie pastorem w ybrali. Dnia 8. września 1856 objął młody pastor urząd duchowny w Ustroniu, który piastował aż do śmierci swojej dnia 8. sierpnia 1907, a zatem lat 50 i mie­

sięcy 1 1.

W roku 1858 poślubił Masfyę z K lugów z Krakowa. B ył to w ybór nadzwyczaj szczęśliw y. Młoda małżonka umiała ocenić usiłowania męża swojego, a w czemkolwiek jego ener­

giczna natura potrzebowała rady, poskromienia albo też za­

chęty, wszędzie przy boku jego, stała skromna, ukryta i do dobrego pomagająca. Cokolwiek ks. pastor Janik dobrego zdziałał w rodzinie, we zborze, wśród publiczności, wielką część zasługi przypisać należy błogosławionemu w pływ ow i, który małżonka jego na energiczny charakter męża wywierała.

Słynnj7' amerykański kaznodzieja dr. Talmage napisał znako­

mitą rozprawę o w pływ ie, jaki żona na męża swojego w y ­ wiera. Ten może być złym , jak n. p. było u króla Achaba, lecz równie a to daleko częściej byw a dobrym i błogosła-

> wionym tak na w ysokich jak na niższych stanowiskach życia.

W rodzinie ks. Janika miała się rzecz dobrze za co wdowie ser-

| deczną wdzięczność gię należy.

Ks. Jerzy Janik należał do tych ludzi, którzy zadanie im poruczone nie połowicznie, lecz całem sercem przyjm ują i jak najgorliwiej wykonać pragną. On nie zajmował się ani polityką ani jakiemi innemi sprawami, tylk o zborem swoim i obowiązkami powołania swego. On nie m yślał złego, nie szukał swoich rzeczy, nie radował się z niesprawiedliwości, ale radował się z prawdy. Jego energiczny charakter może go chwilami porwał nieco dalej, niż się godziło, ale o czem nikt nie wątpił i w szyscy mu przyznawali, to była ta prawda, że to b y ł człowiek szczerego i d o b r e g o s e r c a .

N ieboszczyk ks. dr. K arol K otschy zbudował kościół w Ustroniu, a kto zna tę świątynię, przyznać musi, że do najpiękniejszych kościołów ewangelickich na Śląsku należy.

Ale wtenczas nie było jeszcze wolno przy ewangelickich kościołach budować wieży. K oło kościoła ustrońskiego stała drewniana dzwonica, w której dzwony b y ły . Pierwszem po­

stanowieniem młodego ks. Jerzego Janika było wybudować

Kalendarz Ewangelicki. 6

— 81 —

— 82

-wieżę, z czego się świetnie wyw iązał. Następująccm zada­

niem było założyć, powiększyć i odbudować szkoły. Za jego' staraniem pow stały szkoły na Polanie, w Brennej, Doboe, w_ Bładnicach, rozszerzyły się w Cisownicy a przedewszyst-1 kiem w Ustroniu, gdzie z jednoklasowej rozwinęła się sto­

pniowo sześcioklasowa szkoła.

Najwięcej ulubionem dzieckiem jego b y ł zaś dom sierot]

w Ustroniu; o ten starał się z prawdziwie ojcowską pieczo­

łowitością serca swego. Nie można mu było sprawić większej radości niż przez życzliw ość dla zakładu sierot, a znowu nie można było zadać boleśniejszego ciosu jak przez niechęć do tego zakładu. Na ten cel zbierał grosze jak i gdzie mógł, za granicą, u przyjaciół, w domu i zborach i gdzie się do tego jaka taka sposobność okazywała. Niejednej chwili raj Aości doznał ze strony domu sierot, ale także niejednego żalu.

Ostateczny powód jego śmiertelnej choroby z tej strony po­

chodził- Przedstawił "Wysokiemu Sejmowi w Opawie po­

trzeby tego zakładu i w yn u rzył swoje prośby co do jego po­

parcia. Naraz niestety zamiast radosnej nowiny o uwzglę­

dnieniu w szystkich jego życzeń, nadeszła smutna wieść, że sejm ograniczył swoje zasilenie aż do połow y, obracając wyznaczone kwotyT na inne cele równie dobroczynne. Ta wiadomość ks.

Janika tak przeraziła, iż skutkiem doznanego smutnego wzruszenia zachorował, na łożu choroby się położył i z niego więcej nie 'powstał. K ilka miesięcy w cierpieniach przeleżał, aż w Panu zasnął. Troska o dom sierot towarzyszyła mu w życiu i stała się poniekąd powodem jego śmierci.

Dobre, życzliw e i poświęcenia pełne serce ks. pastora Janika objawiło się. przeważnie w trojakim kierunku. Naj-i przód w łonie jego rodziny. D la dzieci swoich uczynił, co tylk o m ó g ł; dał im dobre wychowanie, wszczepił do serca j bojaźń Bożą i miłość Zbawiciela, któremu sam służył z gor-1 liwością wiary, i m iał tę radość, że wszystkie swe dzieci b y ł w stanie odchować i na stanewisłai pewnem ustanowić.

Jakaż to radość b yła dla rodziców, gdy się w wakacye ka- ! żdego roku zaroiło znówu na „farze“ w Ustroniu, a sy- i nowie i córki, zięciowie, synowe, wnukowie i wnuczki zje­

chali zewsząd do dziadusia i babci. Po rozlicznych troskach ] i kłopotach życia, starym rodzicom rozgrzały się serca, i wi­

dząc te twarze wdzięczne i- rumiane, westchnęli, wołając:

„M niejszym jest, o Panie, niż wszelkie zmiłowania i wszystka prawda Twoja, którą uczyniłeś ze sługą Twoim.“

Dobre serce tego sługi Chrystusowego objawiło się dalej i wśród „sierotek" jego. Ileżby ich było zupełnie zmarniało, i

— 83 —

Prezydent francuski Fallieres.

gdyby nie jego troska, miłość i gorliwość. Podziwienia godnem było jego poświęcenie, jak dla nich grosze zbierał, jak się o najmniejsze potrzeby ich starał, jak ten mąż, co sobie nie bardzo pozw olił w sprawy swe się wtrącać, wobec dzieci

6*

— 84 —

biednych stawał się łagodnym i uczucia pełnym, a o naj­

biedniejszego wychowanka zakładu starał się, jakby to własne jego dziecko było. Miłość swą dla nich przeniósł na serce swej najstarszej córki. Niech jej Bóg pomoże, pełnić swe zadanie z miłością i W duchu nieboszczyka ojca. Tu zaprawdę ma miejsce słowo Pana Jezusa, k tóry m ów i: „Cobyście uczy­

nili jednemu z tych najmniejszych, którzy we mnie wierzą, mnieście u czynili." Bóg jemu zapłać za tę miłość wierną w wiecznej radości.

Trzecim objawem dobrego serca była miłość jego do ludu naszego, z którego wyszedł. W walkach międzynaro­

dowych na Śląsku ks. Janik udziału nie miał, Niemców nie grom ił ani dla narodowości nikogo nie prześladował — ale swego się trzym ał i po stronie swoich całem sercem stał.

On umiał, co cudze, szanować, a własnego się trzymać. On b ył synem ludu swojego, lecz nie b ył fanatykiem ; kościół ewangelicki i powodzenie jego było u niego na pierwszem miejscu, za co mu wdzięczność z całego serca.

Powiązane dokumenty