• Nie Znaleziono Wyników

EPILOG WYDAWCY

W dokumencie Pisma Adama Mickiewicza. T. 2 (Stron 167-200)

C z y te ln ik u , jeżeliś p r ze p a trzy ł c ie rp liw ie , I nie rad snąć do k o ń ca , czem u się nie dziw ię ; R o w zm udnem zap latan iu , g d y w ątku nie sch w yta Pod rażnion a ciekaw ość, gn iew a się nie syta. Z a co x iąże sam zo sta ł, a w y p ra w ił żonę? Z a co śród b oju p rzy n ió s ł n iew czesn ą obronę? C z y xiężn a w łasn ą w olą za stąp iła męża? P r z e c z L ita w o r na N iem ce j ą ł się do oręża? D ostatn ich o d p ow ied zi napróżnobyś badał; W ie d z ż e iż autor, co te h isto ryc sk ła d a ł,

Ile w id ział, lub s ły sz a ł, (b ył naonczas w m ieście) T o pokrótce spisaAwszy, zam ilczał o reszcie. N ie m ogąc p raw d y zm acać i na ja w w ysa d zić, A nic chcąc fałszyw em i dom ysłam i zd rad zić, G d y um arł, jam rękopism w zia l po n ieb oszczyk u , A sąd ząc iż rad będziesz, m iły czytelniku,

K ie d y z u k ry c ia w y jd ą na p u b liczn e oczy, I koniec się ja k k o lw ie k p rz y c ię ty dotoczy. P y ta łe m N o w o gro d zian , lu d zi god n ych w iary, A le żad en nie w ied ział, jen o R ym w id stary; I ten, ja k stary, prędko ro zsta ł się z żyw otem , A p óki ży ł, nikom u nie p o w iad ał o tern.

(S n ad ź w p rzysięd ze uw iązan albo w obietnicy). S zczę ściem b y ł dru gi czło w iek św iadom tajem nicy, G ie rm e k xiężn ej, podonczas we dw orcu przytom ny; T e n ja k o czło w ie k prostak, mniej w ję z y k u skrom ny, G a d a ł, a jam sp isow ał, w id ząc iż pow ieści, W ią ż ą się do podanej od autora treści. C z y li całkiem p raw dziw e, trudno dać porękę, A kto o fa łsz pom ów i, nie w y zw ę na rękę; B o tu nic zg o ła w łasn ą nie nadstarczam g ło w ą , A com z G ierm k a u sły sza ł, oddam słow o w słow o. G ierm ek zaś tak pow iadał: „ X ię ż n a sfrasow an a D łu g o b ła g a ła m ęża p a d łs z y na kolana,

A ż e b y na k a rk L itw ie nie zw a ł n iep rzyjaciół; A le on tak się w gniew ie u p o rc z y w y za c ią ł, I ż je j p ro śb y z szy d crcze m słu ch a ją c obliczem , „N ie i nie" odpow iadał, i o d p ra w ił z niczem .. S ą d z iła go p rzekon ać łacniej w innym czasie, R o sk a z a ła p osłań ców zatrzym ać w tarasie, L u b za m ury w yp raw ić; w yp raw iłem cicho: Z b łą d ziliśm y oboje, a stąd całe licho.

M iasto p osiłków , niesie ogień i tarany. K ie d y m o tej now inie u w iado m ił panią, B ie g ła zn o w u do m ęża, ja zdaleka za nią; W e sz liśm y , ciemno b y ło w kom nacie i g łu ch o , X ią ż c strudzon y za sn ą ł na oboje ucho;

S ta n ę ła podle ło ża, lecz nie śm iała budzić,

C z y nie ch cąc darmo p rosić, c z y sennego tru d zić. A le w rych le na obrot r z u c iła się nowy;

B ie r z e szab lę x iążęciu leżącą u g ło w y ,

P a n ce rz k ła d z ie , m ężow ski p ła s z c z na p iersiach [zw iesza, I lekko d rzw i p rzem k n ąw szy na gan ek p ośp iesza. M nie srogo zakazu je o niczem nie gad ać.

K o ń ju ż b y ł osiodłan y k ied y m iała w siadać, S z a b li nie ob aczyłem p rzy jej lew ym boku: Z apom n iała p rzy p a sa ć, lub zg u b iła w m roku. B ieg n ę, szukam , pow racam , aż zam kniono w rota, P a tr z ę oknem, niestety! ju ż za bram ą rota. S trach mię ścisnął, jak o b ym o brzu con żarzew iem , M yślę, pocę się, kręcę, co mam p o c z ą ć nie w iem . W id a ć b lask i grzm ot d zia ła ro zle g a się w dali; Zrozum iałem , że z N iem cy bitw ę zagajali. W k r ó tc e L ita w o r, c z y li d osyć m ając spania, C z y zb u d zon y łoskotem , ze rw a ł się s posłania, W o ła , k la szc z e i w oła; ja d rżący ze strachu, W sunąłem się na k lęczk ach w ciem ny za k ą t gm achu; W id ziałem , ja k o szu k a ł oręża i zbroje,

K o ła ta ł we drzw i, sk o c z y ł na x ię żn y pokoje, W ró c ił, w yłam ał ryg le, w ylecia ł na ganek. J a do okna; (a ju ż się zb ie ra ło na ran ek.) X ią ż ę sp ozie ra w koło i nastaw ia u szy, I k r z y c z y , ale w zam ku nie ma żyw ej duszy. P otem na dół, ja k o b y niep rzytom n y sobie S k o c z y ł, g d zie sta ły je g o rum aki p rzy żłobie; W y je c h a ł ku okopom, w strzym a ł się u w ałów , S łu c h a ł sk ąd z g ie łk u derza, skąd ogień p o strzałów , A w y p u śc iw szy w odze, lotem b ły sk a w ic y

P rz e z dziedziniec, most, bram ę, p ę d zi ku stolicy. J a w oknie patrzę, czekam n iecie rp liw ie końca, W s z y s tk o u cich ło , zg a sło k o ło w sch odu słońca. W ra c a L ita w o r, P ym w id , i G ra ży n ę z łęk u W y s a d z iw s z y om dlałą d źw ig ali na ręku.

S trac h w spom nieć, k ę d y stąpią, k rw a w y strum ień [pryska, W pierś ciężko zaraniona, i skonania bliska, P a d ła niem a, to nogi ścisk ając xiążęce, T o załam ane kniem u w y cią ga jąc ręce:

» P rzeb acz, m ężu m ój, p ierw sza i ostatnia zd ra-[da!“ — X ią ż e p ła c z e , podnosi, zem dlona upada.

S ko n ała. W s t a ł i odszedł, i rękam i o czy Z a k r y ł, i stał. J a w szy stk o w id ziałam z u b o czy. A g d y z R ym w id cm ję li k łaść na łoże ciało, U m k n ąłe m .— W ie c ie w s z y sc y co się dalej sta ło .“

T y le on G ierm ek g ad ał pod sekretem zra zu , L e c z ze śmiercią. K ym w id a m inął strach zak azu . (B o B y m w id w zb ro n ił o tern p rzed ludem rozp latać.)

W ie ść tłum iona p o czę ła coraz szerzej latać;

D ziś żad nego n ieznajdziesz w N ow ogrod zk iej gminie C o b y ci nie za n ó cił piosnki o G rażyn ie. ^

D u d a rze ją śpiew ają, pow tarzają dziew ki, I dotąd pole b itw y zw ą polem Litewki.

OBJAŚNIENIA.

( ! ) Zamek na barkach nowogrodzkiej

góry.

N o w o gró d ek starożytne miasto w L itw ie , niegdyś Ja d źw in g ó w , potem R u sin ów posiadłość, zburzon e p rze z T a taró w avczasie zagon u B atego, po ic h u stą­ pieniu zajęte zn ow u p rze z E r d z iw iła M on tw iłow i- w icza , x iążę cia L ite w sk ie g o ; o tern zajęciu pisze S tryjk o w sk i; „ a g d y się p rz e p raw iii (L itw in i) [»rzez N iem en, zn aleźli w e czterech m ilach górę kraśną i w yn io słą, na której b ył pierw ej zam ek stołeczn y N o w o gró d ek x ią żę cia ruskiego, p rzez B a te ja ca- rza zb urzon y; tam za ra z E r d z iw ił z a ło ż y ł sobie stolicę i zam ek znow u zb ud o w ał, a o sia d łszy i o p a ­ no w aw szy bez rozlania krw ie, g d y nic b yło komu b ronić, w ielką część ruskiej ziem i, p o c zą ł się p isać w ielkim xiążęcicm Nowogrodzkim.® Kroni. Stryj.

kar. 265 wyd. Królewiec. R u in y zam ku dotąd w i­

d zieć się dają.

(2) To jakiś urwisz od psiarni Krzyżaków,

Z akon K r z y ż a c k i, zw an y Zakonem K a w a le ró w szp italn ych , M ariaw itów , T e u to n ó w , fu n dow any w P alestyn ie roku 1190, w ezw any potem około r. 1230, od x iążęcia M azow ieck iego K o n ra d a na obro­ nę M azo w sza od P ru sa k ó w i L itw y , sta ł się potem n ajstraszn iejszym nietylko pogan, ale i okoliczn ych k rajó w ch rześciań sk ich n iep rzyjacielem . P o w sz e ­ chny o d g ło s ó w czesn ych dziejopisów , w y rzu ca za­ konow i łakom stw o, okrucieństw o, dumę i m ałą g o r ­ liw ość o w iarę ch rześcijań ską. B isk u p i sk arży li się p rzed P ap ieżem , że im K r z y ż a c y p rze szk a d za ją w naw racaniu pogan, w y d zie rają w łasn ości kościel­ ne, u ciskają duchow ieństw o. M og lib yśm y tu p r z y ­ to c zy ć m nogie d ow od y takow ego postępow ania, w sp raw ach tylek ro ć p rze d P ap ieżem i C esarzem w y tacza n ych ; ale je ś li skargom strony przeciw nej ktoś w ie rzy ć nie zech ce, um ieszczam y słow a b ez­ stronnego kronikarza Jan a z W in te rtu r (Johannes W ito d u ra n u s). T e n dziejopis, sław io n y z rzetelno­ ści, nie m ający żadnej do K rz y ż a k ó w u razy, a j a ­ ko N iem iec i duchow ny, bynajm niej na stronę p o ­ gan nie up rzed zon y, w prostocie ducha b arb arzy ń ­

ską. łacin y p isze o K rzy ża k a c h : »his tem poribus (a. 1343) C ru c ig e ri dom inantes longe latcque in p ro ­ vin cia prussena, regn i re g is L itaon iae, m agnam p artem per bellum quod sibi (regi) intulerunt au- feren tes in provinciam redegerunt; quam ut reha- beret (rex) ip sis fidem catholicam recip ere firm iter p ołlicebat, (sic) quod eiim facere recusarent, re x litaon ice ajebat: »in hoc luculen ter com prehendo, quod non m eam fidem, sed pecuniam appetunt, et ideo in paganism o p e rse v e ra b o .cc D e his C ru cig e ris (verbum lam entabile, et fidei orthodoxae penitus inim icum, quom absit,) enarratur, quod omnes p a ­ ganos, quos p er bella sibi tributarios efficiunt, m a- lunt in suo paganism o rem anere, sub eorum trib u ­ to, quam a tributo exem ptos, ut devote flagitabant vel adhuc hodierna die flagitant, fieri fidei catholi- cae p roffessorcs. F a m a tu r etiam ipsos (C rucígeros) non solum térras principum infidelium , sed etiam fidelium in v a d c re .“ Corpus Historicorum medii oevi,

editio Jo. Georg. Eccard. Lipsiae p. 1874. T o ż po

polsku: »O koło tych czasów , jak em s ły s z a ł z ust god n ych w iary, K r z y ż a c y szeroko p an u jący w P r u ­ sach, w y p o w ie d zia w szy wojnę królow i L ite w s k ie ­ mu, gw ałto w n ie w y d arli mu część kraju. A ż e b y sw oje o d zysk a ć, k ró l p r z y r z e k ł im, w iarę kato lick tą p rzy ją ć ; g d y zaś K r z y ż a c y o bietnicy słuchać nie chcieli, r z e k ł k ró l po L ite w sk u : »w idzę iż w am nie

0 w iarę, ale o pien iądze idzie, i dla tego w p o ga ń ­ stw ie trw ać będ ę.“ O tyoli K r z y ż a k a c h tw ierdzą (rz e c z bolesna i w ierze katolickiej, bodaj się nie sp raw d ziło, w ielce szkodliw a) iż wolą, ab y poganie p odb ici zostali w bałw och w alstw ie i haracz p ła c ili, aniżeli uw olnieni od h araczu , ch rzest przyjęli, o co pobożn ie nalegali i nalegają. J e s t także w ieść iż oni (K rzyżacy) nie tylko ziem ie x iążąt pogańskich ale i clirześciań sk ich n a je żd ża ją.“

T o ż samo o K r z y ż a k a c h pow iada i w s z c z e g ó ­ łach opisuje ich okrutne i niepraw e postępow anie s P ru sak a m i i L itw ą , p isarz niem iecki A u g u s t K o tze b u e , ja k k o lw ie k sam n iep rzyjazn y L itw in o m 1 P olak om , w d ziele dla h istoryi litew skiej bardzo ważnem : Preussens acltere Geschichte von August v.

Kotzebue 1808. Riga 4. B de. O b. T o m d ru gi karta

115: Schilderung der Ordensbrüder in diesem Zeit­

raum (r. 13 12 ) i kar. 108, T om drugi, kar. 60. Schil­ derung der Preussen nach geendigtem Kriege (r. 1240.)

T om trzeci, kar. 275. Schilderung der Gräuel im Or­

den waehrend dieses letzten Zeitraums (r. 1436). N ie

m ożna bcz w zd rygn ien ia czytać okrucień stw , ja k ic h sic K r z y ż a c y d o p u szczali nad n ieszczęśliw ym na­ rodem ; p rzy to czy m y jed e n tylko szczegó ł. N a k o ń ­ cu je s z c z e cztern astego w ieku, k ie d y P r u s y c a ł­ kiem podbite i uspokojone b y ły , m istrz K r z y ż a c k i K o n ra d von W allen rod, zagniew an y na b isk up a

K u m erlan d zk ieg o, kazał w szystkim chłopom z j e ­ g o d ye c e zy i praw e ręce poucinać. O czem św iad ­ czę. L eo , T r e tc r i Ł u k a s z D aw id . T a k im i b yli K r z y ż a c y , Z akon z sam ych N iem ców zło żo n y, co now y pow ód do ze lżyw ego ich traktow ania S ła - wianoin i L itw ie daw ało. Zd aw na psam i N iem ców p rzez w zga rd ę nazyw ano. I B a n d k ie m niem ał, że P s ie pole B o le sła w a I I I . tryum fem pam iętne, dla tego tak nazw ane, iż tam w iele N iem ców (psów ) w ym arło.

(3) Zarazlty w bagnie skąpał się ten plucha.

N icd ziw w ięc, że P ru s a c y i p ob ratym cy ich L i ­ twini, czuli w ieczn a k u N iem com nienaw iść, która stała się wrodzoną, p raw ie ich charakterow i. Z a czasów p ogańskich, a naw et po p rzyjęciu clirze- ściaństw a, k ie d y grzebano L itw in a albo P ru sa k a , p łac zk o w ie śp iew ali nad nim: idź nieboże z nędzy

tego świata na lepszy, gdzie drapieżni Niemcy tobie panować nie będą, ale ty im. O czem św iad czę B ie l­

ski i S tryjk o w sk i. D o tąd w głęb okiej L itw ie pod panow aniem p ru skiem n azw ać w ieśn iaka N iem cem , je st to ze lży ć go najsrom otniej.

(4) A chociaż Niemiec głos ludzki rozumiał.

N ie tylko o charckterze, ale i o rozum ie N iem ­ ców złe m aję w yob rażenie P ru s a c y i L itw in i; p r z y ­

słow iem je st u nich: g łu p i ja k N iem iec. Ob. Kotze-

bue Tom I . k. 12. U n d w eil die D eu tsch en selten

der frem den Sp rach en Feinheiten m ächtig w urden, so sagten die P re u sse n auch w ohl von einem ein- faltigen M enschen: er ist so dumm w ie ein D e u t- scher. Ob. też Linde pod w yrazem N iem iec i Rhesa das J a h r in vier G esän gen , aus dem L ith au isch cn des C h ristian D o n a le itis ins D e u tsch e übertragen. ])

(5) Żc W itold, pan nasz możny i łaskawy.

W ito łd , syn K ie jstu ta , jeden z n a jw ięk szych m ę­ żów , k tó rych w y d a ła L itw a . O je g o d ziełach w o “ jen n ych i po lityce, oprócz n arodow ych d zicjo p isó w czytać w K o tz e b u e h isto ryi w yżej p rzytoczonej szczegó ln iej Tom 3, kar. 232, tu d zie ż w ży ciu S w i- d ry g ajła . Switrigail, ein Beitrag zu den Geschichten

^ niiesa podoimo teraz professor w Królewcu, miłośnik starożytności litewskich, ogłasza zabytki ich literatury. Przed kilku laty wydał poema Litwina Donalejtysa o czterech porach roku hexametrem napisane, z przydaniem tłumaczenia niemieckie­ go i uczonych objaśnień. Wspomnionc poema, co do rzeczy i p ię­ knego wysłowienia godne pochwały, i stąd jeszcze mieć powinno dla nas szczególny interes, iż jest wiernym obrazem obyczajów lu­ du litewskiego. Dzięki szanownemu mężowi, który lubo cudzo­ ziemiec zawstydza rodaków mało dbałych o historyą swojej oj­ czyzny.

von JÄthanen, Russland, Pohlen und Preussen, ron August von Kotzehue. Leipzig 1820.

(6) A skoro słońce z Szczorsowskiej granicy Pierwszym promykiem grób Mencłoga draśnie.

S z c zo rsc , d zied zictw o C h rep to w iczó w , staroży­ tnej fam ilji litew skiej, na w sch ód N ow o gró d k a p o ­ łożon e. M en d o g, M in d agos, albo M indow e, M in - dak, M en d u lf R y n go lto w ic, w ielki x iąże L ite w sk i, p ie rw szy , który L itw ę s pod obcego w p ły w u u w o l­ nioną. do zn aczn ej potęgi w yniósł, i stał się stra­ sznym sąsiadom , p r z y ją ł b y ł religiję ch rześciańsk ą i za pozw oleniem P a p ie ża koron ow ał się królem litew skim avN o w o gró d k u , r. 1252. P o d N o w o g ró d ­ kiem je s t g ó r a , k tórą zo w ią dotąd M endogow ą, i która ma b y ć grobem tego boliatera.

(7) A na zwierzynie nie brakło i miodzie.

L w a głów n e a rty k u ły u c zty u L itw in ó w daw nych.

(8) A le ja z Mistrzem pruskiego Zakonu.

N a czele zakonu niem ieckiego cz y li K r z y ż a k ó w b y ł w ielki M is t r z , o b ieran y od kapituły; po nim

w ielki K o m tur, T r e tz le r czyli podskarbi zakonu, M arsza łe k czy li H etm an i K o m tu row ie czyli K o ­ m andorow ie sz c z e g ó ln y c h konw entów po m iastach i zam kach.

(9) Wprzód więc nim zajdą siedmiorakie gwiazdy.

L itw in i m ieli w ła ściw y sobie sposób ozn aczan ia p ó r roku, m iesięcy i godzin. Ob. Kotzebue Tom T. kar. 25 do 68. Schilderung des alten Preussens. K o n -

stellacya tu wspom niana w ich ję z y k u nazyw a się

Retis.

(10) Niemców pancernej trzy tysiące jazdy, I pieszych knechtów we dwójnasób tyle.

W o js k o K r z y ż a c k ie skadało się nap rzó d z sa­ m ych bratów c z y li braci Zakonu , g ierm k ó w i la i­ ków n ależących do Zakonu , rajtarów czyli ja z d y , ochotników lub za ciężn ycb , tudzież p iech oty, na żołdzie Z akonu, zw anej L an d sk n ech ty lub, F u s s - k n ech ty, lub K n e ch ty .

(11) Od wszystkich naszych ogromniejsze ciałem.

W każd em praw ie opisaniu b itw y dodają k ro n i­ k arze, iż N iem cy p rze w y ższ a li L itw ę w zrostem i

siłą; uderzenia ich kopij trudno b yło w ytrzym ać. K ie jstu t, N arym und, lubo dzielni ryc e rze , w takich p o jedyn kach z siod ła w ysad zen i byli.

(12) Wczoraj wyszczerbił na Niemcach topory.

T o p o ry i m aczu gi, najstraszn iejsza broń L itw i­ nów.

(13) A przecież jeśli do domowych progów Wąż zaproszony gościem od człowieka.

L itw in i czcili w ę że, które po dom ach o sw ajali i karm ili; najdokładniej o tern, Joannes L a s ic iu s P o lo n u s de diis Samogittarum: „N u triu n t etiain quasi deos penates, n igri coloris obesos et quadru­ pèdes serpentes quosdam , givoitos vocatos" Resp.

Polon, et IAthu. ed. Elzeviriorum p . 309.

S tryjk o w s k i je s z c z e w id zia ł za czasów sw oich za b y tk i tej c z c i starożytnej u Ł o ty s z ó w a G w a g - nin we w si Ł a w a r y s z k a c h (L a w a risk i) o c z te ry m ile od W iln a.

(14) Znane mi dobrze W itolda umowy.

C a ła m ow a L ita w o ra je s t w iernym obrazem te­ g o, co p odów czas w L itw ie u dzieln i xiążęta o W i ­ to ld zie m yśleli.

(15) Bagna Warega.

O k olice p rzy le g łe m orzu W a rjagsk ie m u c z y li N orm andskiem u, d zisiejszem u B a łtyk o w i. P o lity k ą b y ło zd aw n a w ielk ich x ią żą t L ite w sk ich rozsadzać sw oich krew n ych , praw em lennem w ziem iach na n iep rzyja cielu zd o b ytych . M on tw ił, M end og, G ie ­ dym in dali tego p rzy k ła d .

(16) Od Fińskich zatok po Chazarów morze.

F iń s k ie zatoki, p o b rzeża F in lan d yi. M o rze C h a- za rsk ie , d zisiaj C zarn e.

(17) Co jest na W ilnie, lub Trockiem jeziorze.

T r o k i z dwom a zam kam i, s k tó ry ch je d e n pośród je zio ra na w ysp ie zb ud ow an y, b y ły stolicą K ie j­

stuta, a potem d ziedzictw em W ito ld a .

(18) Widziałem piękną, dolinę przy Kownie.

•O k ilk a w io rst od K o w n a , śród gór, ciągnie się dolina, u barw ion a kw ieciem i p rze rżn ię ta stru m ie­ niem. Jedno z n ajp iękn iejszych m iejsc w L itw ie .

(19) Jego jakoby drugiego Mindowę Na ucztach wielbią Wajdeloci nasi.

O M in dow ie obacz p rzy p ise k pod lic zb a 6. W a j- deloci, S igon oci, L in g u s to n i, zw ali się kap łan i, k tó ry ch obow iązkiem b yło d zie ła p rzo d k ó w na obrzędach w szelkich , a szczegó ln iej w czasie j e ­ siennych św iąt k o zła, opow iadać lub opiew ać lu ­ dow i. Ż e starzy L itw in i i P ru s a c y lu b ili i u praw iali poezyą, p rzek o n yw ają o tern pieśni daw ne w n ie­ zm iernej lic zb ie , dotąd m iędzy gm inem p o zostałe, i św iad ectw a d zicjopisów . C z y ta m y w S tr y jk o ­ w skim , iż na p o grze b ie x ią żą t kapłan o p iew ał ich czyn y; iż za czasó w M ie ch ow ity, pow tarzano piosn­ k ę o x iążę ciu Z ygm u n cie, zabitym od k n iazió w ru ­ skich. A le n ajciek aw szy i najw ażn iejszy w tym w zg lę d zie szcze g ó ł zn ajduje się w d ziele niem ie­ ckie m: Versuch einer Geschichte der Hochfneister. Berlin. 1798. A u to r tej szacow nej x ią żk i, B e c k e r,

cytuje starożytną kronikę W in ce n te go M o g u n tczy- ka, który b y ł nadw orn ym kapelanem w ielkiego mi­ strza D u se n cra von A r lb e rg , i p is a ł d zieje sw oich czasów (od r. 134G). M ię d z y inncmi czytam y, iż podczas w ielkiej u czty, z o koliczn ości obioru w iel­ k iego m istrza W in ry c h a von K n ip ro d e, M in ensin- g e r niem iecki śp iew ał, u c zc zo n y oklaskam i i z ło ­ tym puharem . T a k dobre p rzyjęcie poety, za ch ę­ ciło przytom nego P ru s a k a , nazw iskiem K izclu s; p ro sił w ięc o pozw olenie śpiew ania w o jczystym ję z y k u litew skim , i sła w ił d zie ła p ierw szeg o króla

L itw in ó w W ajd ew u ta; W ie lk i M istrz i k r z y ż a c y nie rozum iejąc i nie lu b iąc m ow y litew skiej, w yśm iali poetę i dali mu w podarun ku talerz p u stych o rze­ chów. *) N ic pow inn y w ięc zd aw ać się śm iesznem i tw ierd zen ia K o tze b u e g o i B o h u sza, iż literatu ra li­ tew sk a bogatą b yć m usiała w p o ezy e boh aterskie i h istoryczn e, chociaż do n aszych cza só w m ało co d oszło w tym rodzaju. W P ru sa c h albowiem K r z y ­ ża cy pod k a rą śm ierci zak azali urzędnikom i w s zy ­ stkim zb liżającym się do dw oru u żyw ać ję z y k a L i ­ tew skiego; w y w o ła li s k raju razem z cyganam i i żyd am i W a jd e lo tó w , L ite w sk ic h B a rd ó w , k tó rzy sami d zieje n arodow e zn ać i opiew ać m ogli. W L i ­ tw ie znow u, za w prow adzeniem w ia ry ch rześcijań ­ skiej i ję z y k a p olskiego, daw ni kap łan i i m ow a oj­ c z y s ta p o sz ła w po gardę i zapom nienie; odtąd lud p rosty, zam ieniony w niew olnictw o i obrócon y do roli, z a rzu c iw s zy oręż, zapom niał też i o pieniach rycersk ich , p o w tarzając stosow niejsze do teraźn iej­ szego p oło żen ia sw ojego, tren y i sielanki. J e że li

1) Kotzebue lubo przytacza tę powieść, zdaje się jednak wąt­ pić o bytności rękopismu kroniki Wincentego. Wszakże w bi­ bliotece Szczorsowskiej, w zbiorze rospraw studentów Gdańskich, jest pisemko niejakiego Taschke pod r. 1735, gdzie autor cytuje kronikę Wincentego jakoby drukowaną we Erankforcie, i dowo­ dzi, żc wspomniony Wincenty nie był Moguntczykiem, ale Gdań­ szczaninem.

zostaw ało coś z d aw nych ich d ziejów i p o ezy i b o­ haterskiej, to w dom ow ych tylko zagro d ach , albo w czasie obrzędów zdaw n a z zabobonnością p o łą ­ czon ych w tajem nicy gm inow i udzielan o. Sym on G ru n au w 16 -stym w ieku trafił p rzyp adkiem w P ru s a ch na u cztę ko zła, i ledw o u p ro sił ży cie, p r z y ­ sią g łs zy w ieśniakom , iż nikom u nie w yd a tego, co u jrzy łub u sły szy . W te n c z a s po spełnionej ofierze stary W a jd c lo ta za c z ą ł śp iew ać dzieje daw nych bo­ h aterów L itw y , m ieszając nauki m oralne i m odły. G ru nau , k tó ry dobrze po litew sk u rozu m iał, w y ­ znaje, iż nic podobnego nie sp od ziew ał się u s ły ­ sze ć z u st L itw in a, taka b y ła piękność r z e c z y i w y ­ słow ienia.

(20) Naszedł i s tronu zmiótł Olgerdowica.

W ito ld w y p ę d ził z W iln a S k irg a jlę , i sam w iel­ kie xięstw o objął.

(21) B y jego poseł jak Krywejty goniec.

U staro żytn ych L itw in ó w b y ł rzą d p o części teo- k ratyczn y. K a p ła n i w ielki w p ły w m ieli. N a jsta rszy z nich zw ał się Kriwc, Kriwejto lub Kirwejto. K r o ­ n ik arze, k tó rzy L itw ę od K zym ian lub G re k ó w w y ­ p row ad zać chcieli, up atryw ali w tytu le k a p ła n a w y ­

raz g re c k i Kuplo? Kupioxaxo?. M ie szk an ie tego na­ czeln ika religijnego b yło niedaleko m iasta K o m o­ w ę w P ru sach , g d zie potem wieś H eiligenb eil. T am pod św iętym dębem odbierał ofiary i stam tąd o g ła ­ sza ł sw oją w o lę , ro zsy ła ją c po k raju Y\rajdolo­ tów i Sygon otow , u zb ro jo n ych laską na znak p e ł­ nom ocnictw a w ielkiego kapłana. O b. Guagnini Ale-

xandri Rerum polonwarum Tomi I I I . Francforti 1584. v. 1 1 . p . 187. i w zbiorze Elzewirów. p . 3 2 1. Kotzebue T. I . p. 81. Cromeri Martini Polonia swe de

W dokumencie Pisma Adama Mickiewicza. T. 2 (Stron 167-200)

Powiązane dokumenty