Pewne zdziwienie może budzić kategoryczne stwierdzenie, od którego Julia Hartwig rozpoczyna felieton zatytułowany Fotografia udomowiona, za
mieszczony w zbiorze Pisane przy oknie-.
Nikt w naszej rodzinie nie znosił fotografii. Nikt pozaojcem, który zajmo
wał się nią nietylko dla zarobku, alez upodobania. Tak, mogępowiedzieć, że właściwie nienawidziliśmy fotografii.My,pięcioro dzieci Ludwika Har-twiga, szanowanegoobywatelamiasta Lublina,który obfotografował poko lenialubliniaków,odniemowlęctwa do wieku sędziwego1.
Deklaracja nienawiści do fotografii, która była „panią życia” rodziny po
etki, źródłem skromnego utrzymania, stopniowo ustępuje miejsca wyzna
niu na temat fascynacji tym rodzajem sztuki. We wspomnieniu Julii Har
twig fotografia nieodłącznie wiąże się z domem rodzinnymi i postaciami najbliższych, zwłaszcza ojca i brata - Edwarda Hartwiga, znanego fotogra
fika. Autorka Błysków pisze także o własnym „obcowaniu z dziełami sztu
ki fotograficznej”:
Zadziwiał mnie poziom wspaniałej fotografii amerykańskiej,pilnie wertowa
łam albumyCartier-Bressona, wktórych takwierny wyraz znajduje powsze
dnieżycieparyskichuliczek i małych kafejek, gdzieprzy kontuarze przesiadują 1 1 J. Hartwig: Fotografia udomowiona. W: Tejże: Pisane przy oknie. Warszawa 2004, s. 166.
28 Elżbieta Dutka
nad kieliszkiem wina przygodni goście, podziwiałam jego mistrzowskie zdję cia oddającenudę i zarazem zaciszność prowincjonalnych miasteczek.2 Poetka z uznaniem pisze o pracach Edwarda Hartwiga, jest autorką wstę
pów do jego albumów i - jak przyznaje - robiła to zawsze z „przekonaniem, że przyłączam się do dzieła, które warte jest mojej wiernej asysty”3. W utwo
rze Niepotrzebne skreślić ze zbioru Bez pożegnania odnaleźć można portre
ty: ojca - „fotografa starej daty” oraz brata:
Co do mnie -zawsze nie znosiłam fotografii
Gust doniej przywrócił mi dopiero mój najstarszy brat który uczynił z niej dzieło sztuki4
Również w innych wierszach autorki Dziennika amerykańskiego obecne są „tematy fotograficzne”. W niedawno opublikowanej antologii poezji in
spirowanej fotografią - Pisane światłem zamieszczono nie tylko utwór Julii Hartwig, ale także słowo wstępne jej autorstwa5.
W sposób szczególny fotografia jest obecna w tomie poetyckim z 1999 roku - Zobaczone6, a zwłaszcza w dwóch wierszach, które już swoimi tytu
łami naprowadzają na ten trop. Pierwszy z nich - Oglądając starą fotografię, na której wesoło się śmieje jest poświęcony zmarłemu w 1996 roku mężowi - Arturowi Międzyrzeckiemu i to właśnie ten utwór został przedrukowany
2 Tamże, s. 169.
3 Tamże, s. 168. Zob. np. Lublin. Fotografie i opracowanie E. Hartwig. Teksty J. Hartwig.
Warszawa 1956; J. Hartwig: [tekst bez tytułu] W: E. Hartwig: Moja ziemia. Fotografie. Tekst J. Hartwig. Warszawa 1962; Tejże: Wstęp. W: E. Hartwig: Tematy fotograficzne. Warszawa 1978, s. 5-12.
4 J. Hartwig: Niepotrzebne skreślić. W: Tejże: Bez pożegnania. Warszawa 2004, s. 26-30.
5 J. Hartwig: Magia zdjęć. W: Pisane światłem. Antologia poezji inspirowanej fotografią.
Oprać. B. Marek, Z. Harasym, T. Kaliściak. Olszanica 2007, s. 10-11.
6 I. Misiak pisze, że ten zbiór skupia się na efektach wizualnych „wiersze są fotografia
mi wywoływanymi z pamięci, niekiedy uwaga piszącej koncentruje się na teraźniejszości, wtedy utrwala zapisy swoich podróży, spacerów, lektur”. I. Misiak: Sen z naturą (i kulturą), czyli poetycka grupa Julii Hartwig. „Res Publica Nowa” 1999, nr 11/12, s. 122. O tomie Zo
baczone piszą także m.in.: K. Biedrzycki: Samotność w ogrodzie świata. „Dekada Literac
ka” 1999, nr 11/12, s. 10; A. Legeżyńska: Zobaczone przez kobietę. „Polonistyka” 1999, nr 9, s. 559-562; I. Smolka: Zobaczone i ofiarowane. 1999, nr 8, s. 204-207; P. Śliwiński:
Forma czyli format. „Nowe Książki” 1998, nr 11, s. 10-11.
Światło wiersza - o Fotografii z pamięci Julii Hartwig 29 we wspominanej powyżej antologii7. W drugim wierszu zdjęcie wiąże się ze wspomnieniem przyjaciół - Witolda Lutosławskiego i jego żony Danu
ty. Ten utwór, zatytułowany Fotografia z pamięci, jest tematem mojej pracy:
Państwo Lutosławscy jedzągruszkina Rialto PaństwoLutosławscy jedligruszki przed hotelem kiedy mijaliśmyich w słońcu
wzłotymkurzu wzniesionymprzez tłum święcącytriumfalnieswójpodbój Wenecji
Ach ten rudy lok spadający na czołowiolonczelistce zatopionejw miłosnym akciezwiolonczelą
te jej okrągłe rozsunięte kolana
Syreny unosiły na białych plecachvaporetto sunące z rozwiniętymi sztandarami szumu
ujarzmione krańce wód chlupotały o omszałe stopydomów i niebem płynęły obłoki Tintoretta
A mgła zaczajona w samym sercublasku czekała cierpliwiena wieczór
by przemienićwzjawę
monstrancję kościoła Santa Maria della Salute8
Tytuł wiersza przywołuje powszechne przekonanie o bliskich związkach fotografii z pamięcią. Zdjęcia niewątpliwie odgrywają ważną rolę w procesie wspominania, często oglądanie zdjęć staje się początkiem narracji o prze
szłości, fotografie są jedną z „form pamięci”9. Przeciwnicy „malowanych światłem” obrazów uważają jednak, że dagerotypy często zastępują pamięć, utrwalają obrazy, ale w gruncie rzeczy bardziej sprzyjają zapominaniu. Wiersz Julii Hartwig nie rozwiązuje tych dylematów. Wątpliwe wydaje się material
ne istnienie przedstawianej w wierszu fotografii. Tytułowe określenie „z pa
mięci” sugeruje nie tylko przywoływanie wspomnienia istniejącej fotografii, ale może być również informacją na temat charakteru tego zdjęcia, którego materią jest sama pamięć (jest ono niejako zrobione właśnie „z pamięci”)10.
7 J. Hartwig: Oglądając starą fotografię, na której wesoło się śmieje. W: Tejże: Zobaczone.
Kraków 1999, s. 62 (przedruk w: Pisane światłem..., s. 46).
8 J. Hartwig: Fotografia z pamięci. W : Tejże: Zobaczone..., s. 41.
9 Zob. M. Zaleski: Świat powtórzony. W: Tegoż: Formy pamięci. O przedstawianiu prze
szłości w polskiej literaturze współczesnej. Warszawa 1996, s. 11-68.
10 Podczas spotkania w Bibliotece Śląskiej w Katowicach („Salonu poetyckiego” prowa
dzonego przez Michała Jagiełłę) w dniu 16.01. 2008 roku Julia Hartwig potwierdziła moje przypuszczenie, że przedstawiana w tym wierszu fotografia państwa Lutosławskich istnienie
30 Elżbieta Dutka
Tytuł zatem nasuwa na myśl przypominanie lub samą pamięć. Przywołana w wierszu fotografia jest i jej nie ma, tak jak przedstawione na niej postacie są i już ich nie ma. Na zdjęciu „Państwo Lutosławscy jedzą gruszki”, ale rów
nocześnie obraz staje się informacją, że „Państwo Lutosławscy jedli gruszki”.
Paralelna budowa dwóch pierwszych wersów dobrze oddaje istotę fotografii, którą Roland Barthes nazywa „innym punctum”, innym szczegółem, stygma- tem fotografii, jest nim czas, a właściwie „rozdzierająca przesada noematu - »to-co-było«”11. Fotografia stanowi intensywne doznanie czasu, „z przesa
dą” pokazuje „to, co było”, tak, że wydaje się iż wciąż jest. Teraźniejszo-prze- szły charakter „fotografii z pamięci” w wierszu Julii Hartwig, jest dotkliwy (a dotkliwość, niewygoda jest istotą punctum według autora Światła obra
zu1112) tym bardziej, że przedstawione na niej postacie nie żyją. Witold Lu
tosławski zmarł 7 lutego 1996, a jego żona Danuta w dwa miesiące później, 23 kwietnia. Do przywołania tych informacji czuję się zobligowana nie tyl
ko ze względu na wierność faktografii, ale przede wszystkim z powodu sa
mej natury fotografii. Mam na myśli specyfikę „odniesienia fotograficzne
go”, które - jak pisze Roland Barthes - tym różni się od odniesień w innych systemach przedstawień, że nie jest rzeczą „względnie realną, do której od
syła obraz czy znak”, ale rzeczą „koniecznie realną, którą umieszczono przed obiektywem, a bez której nie byłoby zdjęcia”13. Fotografia z pamięci (podob
nie jak wiersz Oglądając starą fotografię, na której wesoło się śmieje) jest spo
tkaniem ze zmarłymi14, nieuchronnie wywołuje refleksje nie tylko na temat śmierci innych, ale także własnej.
Niezależnie od tego, czy mamy w wierszu opis realnej fotografii (w ta
kim przypadku Anna Łebkowska pisze o paratekstowych ready mades), czy też ze zdjęciem „wywoływanym przy pomocy literackich odczynników”15, ważne jest to, co umieszczono przed obiektywem. „Fotografowany jest”
tylko w jej wspomnieniach, jest jedynie „fotografią poetycką” w przeciwieństwie do zdję
cia z drugiego wiersza (Oglądając starą fotografię, na której wesoło się śmieje), które posia
da „realny”, „materialny” odpowiednik.
11 R. Barthes: Światło obrazu. Uwagi o fotografii. Przeł. J. Trznadel. Warszawa 1996, s. 160.
12 „Punctum jakiegoś zdjęcia to przypadek, który w tym zdjęciu celuje we mnie (ale też uderza mnie, uciska)”. Tamże, s. 47.
13 Tamże, s. 130.
14 O spotkaniach ze zmarłymi w poezji J. Hartwig pisze P. Dakowicz: Zobaczeni. Julii Har
twig spotkania ze zmarłymi. „Topos” 2004, nr 3/4, s. 61-70.
15 A. Łebkowska: Fotografia jako empatyczna mediacja. W: Intersemiotyczność literatura wo
bec innych sztuk (i odwrotnie). Red. S. Balbus, A. Hejmej, J. Niedźwiedź. Kraków 2004, s. 115.
Światło wiersza - o Fotografii z pamięci Julii Hartwig 31 wybitny kompozytor z żoną, a w tle znajduje się jedno z najsłynniejszych miast europejskich. Stosując zaproponowany przez Rolanda Barthesa po
dział na lekturę fotografii bezpieczną (związaną z kontekstem kulturowym, społecznym, historycznym) i szaloną (nie respektującą zwyczajów estetycz
nych lub praktyk codziennych), zauważymy, że - w tym przypadku - na te
mat pierwszej z nich, czyli studium niewiele można powiedzieć. Oczywi
ście już samo nazwisko Lutosławskiego wywołuje refleksje na temat kultury polskiej, a zwłaszcza muzyki współczesnej. Nie trzeba przypominać nie tyl
ko wielkiej popularności wybitnego kompozytora w kraju i zagranicą, zna
czenia jego twórczości, a także związków z kręgami opozycyjnymi w latach osiemdziesiątych, udziału w Komitecie Obywatelskim przy Lechu Wałęsie i zaangażowania w organizację Niezależnego Forum Kultury itp. Julia Har- twig wielokrotnie pisała o Lutosławskim. Portret kompozytora odnajdzie- my w tomie wspomnień, zatytułowanym Wybrańcy losu16. Poetka poświę
ciła przyjacielowi także jeden z felietonów w zbiorze Pisane przy oknie17.
W „Kontrapunkcie” (Magazynie Kulturalnym „Tygodnika Powszechnego”) przygotowanym z okazji dziesięciolecia śmierci muzyka zostało zamiesz
czone prywatne wspomnienie autorki Dziennika amerykańskiego18, a w ko
lejną rocznicę Tomasz Cyz przeprowadził rozmowę z Julią Hartwig w cało
ści poświęconą Lutosławskiemu19. Każda z wymienionych wypowiedzi ma charakter osobisty, poetka wspomina bliskiego człowieka, którego szczerze podziwiała, ale także darzyła dużą sympatią. Jednak informacje na temat ar
tystycznego dorobku Lutosławskiego i jego osobowości, przywołane przed chwilą, pochodzą spoza tekstu. W wierszu odnajdziemy tylko bardzo dys
kretnie zarysowaną obecność muzyki, która zdominowała życie Lutosław
skiego - jak wspomina jedna z krewnych kompozytora:
W jego życiu taknaprawdęliczyłysiętylko dwie rzeczy:muzykai Danusia, jego żona. Obie traktował z równym uczuciem i szacunkiem. Bardzo po ważnie20.
16 J. Hartwig: Witold Lutosławski. W: Tejże: Wybrańcy losu. Warszawa 2006, s. 55-71.
17 J. Hartwig: Kwiaty dla Witolda Lutosławskiego. W: Tejże: Pisane przy oknie..., s. 122-126.
18 J. Hartwig: Na Śmiałej. „Kontrapunkt” (Magazyn Kulturalny „Tygodnika Powszechne
go”) 2004, nr 1, s. 10.
19 Piękny człowiek. Z Julią Hartwig rozmawia Tomasz Cyz. „Tygodnik Powszechny” 2005, nr 7, s. 21.
20 M. Dygat-Dudzińska: Portret prywatny. „Kontrapunkt” (Magazyn Kulturalny „Tygo
dnika Powszechnego”) 2004, nr 1, s. 11.
32 Elżbieta Dutka
W Fotografii z pamięci muzyka (a właściwie tylko jej echo, ślady) poja
wia się za sprawą wiolonczelistki „zatopionej w miłosnym akcie z wioloncze
lą” i dźwięków miasta: „sztandarów szumu” wywoływanych przez vaporetto i chlupotania wody o „omszałe stopy domów”. Fakt, że poetycka fotografia została wykonana w mieście Dożów może przypominać, że w napisanych w roku 1961 Grach weneckich Lutosławski po raz pierwszy wykorzystał stwo
rzoną przez siebie technikę „aleatoryzmu kontrolowanego” - „wprowadzającą element przypadku w strukturę rytmiczną przy zachowaniu ścisłej organiza
cji wysokości dźwięków”21. W wierszu poświęconym wybitnemu kompozy
torowi Julia Hartwig raczej nawet nie próbuje „przekładać” jego muzyki na słowa, nie szuka poetyckich ekwiwalentów kompozycji przyjaciela, a jedy
nie w warstwie brzmieniowej tekstu sugeruje wszechobecność dźwięków.
Widzę w tym „lojalność” poetki wobec przyjaciela, który - jak wspomina autorka tomu Zobaczone
-Miał silne poczucie odrębnościmuzyki. Czuł, że niemożna jej mieszaćzczym kolwiek:jest takniezależna i czysta, wystarczająca.Było wnim poczucie pew nej świętości, choć może to zadużo powiedziane... Muzyka jest sama dla siebie i niech Pan Bóg broni cokolwiekdo niej dodawać,tomogłobyją tylko zniszczyć. [...] Muzyka jest sztuką wymagającą absolutnej wyłączności.Nie powinnosię podkładać podniąhistoriiczy obrazów. Jeśli sama czasem ule gam jakiemuś wrażeniu, słuchając muzyki, toczuję uzurpację. Chcę przeży
wać muzykę tak, żeby moje przeżycie niewiązałosię z niczym22.
Podobnie można powiedzieć, że Fotografia z pamięci wywołuje po
wszechnie znane obrazy Wenecji: miasta zadeptywanego (dosłownie i me
taforycznie) przez turystów, charakterystycznych kanałów po których płyną tramwaje wodne, podmokłych domów. W wierszu przywołane zostały re
alne miejsca: Rialto, kościół Santa Maria della Salute. Wenecja jest opisana także przez odwołanie do twórczości jednego z najbardziej znanych mala
rzy tworzących w „wodnym mieście” - „niebem płynęły obłoki Tintoretta”.
Julia Hartwig w wierszu z tomu Zobaczone jest „poetką kultury”, na rzeczy
wistość patrzy przez pryzmat sztuki, o czym świadczy nie tylko przywołanie wprost malarstwa Tintoretta, ale również poetyckie obrazowanie tak bardzo przypominające praktyki, ulubionych przez autorkę Błysków, impresjonistów.
Liczne odwołania do dziedzictwa kultury europejskiej sprawiają, że badacze
21 Witold Lutosławski. Kalendarium życia i twórczości. „Kontrapunkt”..., s. 11.
22 Piękny człowiek. Z Julią Hartwig rozmawia Tomasz Cyz..., s. 21.
Światło wiersza - o Fotografii z pamięci Julii Hartwig 33 często zaliczają poezję autorki Pożegnań do klasycyzmu współczesnego23.
Pomimo odniesień do realiów włoskich, utwór Julii Hartwig nie jest pocz
tówką z Wenecji, a tym bardziej studium miasta Dożów.
Poetycka fotografia ma przede wszystkim charakter prywatny. Przedsta
wia niewątpliwie osoby bliskie - przyjaciół, jest wywoływana przez ulotne wrażenia i odczucia. Wyraźnie widać na niej tylko Lutosławskich jedzących gruszki - to jest „palące punctum” zdjęcia, podkreślone przez powtórzenie.
Poetycka „migawka” została naciśnięta na początku tekstu, bezpośred
nio po dwóch wersach, informujących o spektrum (czyli o tym, co zdjęcie przedstawia):
Państwo Lutosławscy jedzą gruszki na Rialto Państwo Lutosławscyjedligruszki przedhotelem Kiedymijaliśmy ichw słońcu [podkr. - E.D.]
Określenie „mijaliśmy” budzi niepokój, jest wieloznaczne. Z jednej stro
ny, zarysowuje sytuację liryczną - znajomi mijają się, widzą przelotnie, podą
żając dalej każdy w swoją stronę. Z drugiej strony, słowo „mijaliśmy” w bez
pośrednim sąsiedztwie wersów podkreślających, że to, co jest na fotografii, już należy do przeszłości („jedzą” - „jedli”) nasuwa na myśl znaczenia filo
zoficzne, egzystencjalne, które są jeszcze bardziej widoczne, gdy doda się przedrostek „prze”. Związek fotografii z przemijaniem odnajdziemy także w jednym z Błysków Julii Hartwig:
Wparkucokrokktośpozujedozdjęcia. Fotografują się. Fotografują się.
Jakbychcieli zabezpieczyćsię na przyszłość i udowodnić, żekiedyś bylimło dzi24.
Poetycka refleksja przypomina w tym momencie sądy Susan Sontag o fo
tografii jako sztuce żałobnej, schyłkowej:
Wszystkiefotografiemówią: „Mementomori”. Robiąc zdjęcie, stykamy się ześmiertelnością, kruchością, przemijalnościąludziirzeczy.Właśniedlate go, że wybieramyjakąś chwilę, wykrawamyją i zamrażamy, wszystkie zdję cia stanowią świadectwo nieubłagalnegoprzemijania25.
23 R. Przybylski: Między chaosem a snem. W: Tegoż: To jest klasycyzm. Wstęp M. Janion.
Warszawa 1978, s. 54-80.
24 J. Hartwig: Zwierzenia i błyski. Warszawa 2004, s. 111.
25 S. Sontag: O fotografii. Przeł. S. Magala. Warszawa 1986, s. 19.
34 Elżbieta Dutka
Zdjęcie nie zatrzymuje czasu, lecz uświadamia jego nieuchronny prze
pływ. Fotografia, zdaniem Rolanda Barthes a, przede wszystkim zaświadcza o tym, co było. Był moment, chwila, przyjaciele, przypadkowe spotkanie.
Pozostaje fotografia, która stanowi - jak pisze François Soulages - połącze
nie straty i zysku:
Stratawyjątkowych okoliczności - przyczyn czynności fotografowania, mo mentu, w którymzostaładokonana,przedmiotu do sfotografowania oraz nie odwracalnego uzyskania negatywu jako takiego,krótkomówiąc - minione goczasu i przeszłegoistnienia. Zyskstanowią zdjęcia, które można wykonać w oparciu o negatyw. Strata jest niedo naprawienia: fotografia namją ob wieszcza, pokazuje, powodując,iżmożemyjąsobiewyobrazić26.
W Fotografii z pamięci wyraźny jest moment, gdy państwo Lutosławscy jedli gruszki, to jedyny fragment poetyckiego zdjęcia zarysowany tak kon
kretnie, wręcz materialnie. Pozostałe elementy obrazu wydają się odrealnio
ne, widziane są „w słońcu”, „w złotym kurzu”, „w sercu blasku”. Wrażenie ośle
piającego światła utwierdza nawet określenie „obłoki Tintoretta”, gdyż autor dekoracji w Pałacu Dożów i malowideł eksponowanych w weneckich świą
tyniach był malarzem znanym ze swego zamiłowania do światła. Fotografia
„wywoływana przy pomocy poetyckich odczynników” wydaje się prześwie
tlona, jest migotliwa, nieostra, niewyraźna. Wyłaniają się z niej tylko poszcze
gólne detale: rudy lok grającej na wiolonczeli i jej okrągłe kolana, vaporetto.
W oślepiającym świetle wspomnienie coraz bardziej się zaciera, pozostaje tylko jedno ujęcie - „Państwo Lutosławscy jedzą / jedli gruszki”, reszta sta
je się dopowiedzeniem - „na Rialto”, „przed hotelem”...
Wyjaśnienia przyczyn prześwietlenia Fotografii z pamięci można szu
kać w ostatnich wersach:
A mgła zaczajona wsamymsercublasku czekałacierpliwie na wieczór
by przemienić w zjawę
monstrancję kościołaSanta Maria della Salute
Zdjęcie zostało wykonane tuż przed zmierzchem, jeszcze w słońcu, ale już z „zaczajoną mgłą”. To ostatni moment przed zachodem słońca, gdy blask
26 F. Soulages: Estetyka fotografii. Strata i zysk. Przeł. B. Mytych-Forajter, W. Forajter. Kra
ków 2007, s. 147.
Światło wiersza - o Fotografii z pamięci Julii Hartwig 35 jest szczególnie zwielokrotniony, choć także rozproszony przez odbicia w wo
dzie, w nachodzącej stopniowo mgle. Za chwilę wszystko spowije ciemność.
Błyszcząca w kościele monstrancja stanie się niewidoczna, zostanie przemie
niona w zjawę. Wiersz Julii Hartwig jest fotografią „pisaną światłem”. Także inne wypowiedzi autorki tomu Zobaczone przekonują, że dla niej fotografia nieodłącznie jest związana ze światłem. W przywoływanym we wstępie mo
jej pracy felietonie poetka nazywa swego brata - fotografika „człowiekiem kochającym światło i mgłę”:
Jego córka Ewa - zarażona przezniegorównież bakcylem fotografowania - opowiada, żewostatnich miesiącach jego życia, wyprowadziła ojcana spa cer,naglezatrzymałsię i wykrzyknął: Spójrz, jakie wspaniałe światło! Masz aparat?27
Na znaczenie światła w fotografii zwraca uwagę Roland Barthes:
Częstomówi się, że to malarze wynaleźli Fotografię [...]. Jazaśmówię: nie, tozrobili chemicy.Gdyż noemat „to, co było" stał się możliwydopiero od tej chwili, gdy naukowy przypadek (odkrycie światłoczułości halogenków sre
bra) pozwolił na uchwycenie ibezpośrednie wydrukowanie promieni świetl nych wysyłanych przez oświetlony przedmiot. Dosłownie rzecz biorąc,zdję cie jest emanacją przedmiotu odniesienia. Odrzeczywistego ciała,które tu było, pobiegły promienie, które dotykają mnie -mnie, który tu jestem28. Trudno w tym momencie nie odwołać się do symboliki światła i ciem
ności29, tym bardziej, że stanowi ona jeden z istotniejszych aspektów poezji Julii Hartwig. Iwona Smolka zauważa:
Jakże lekkie,świetliste, utkane niemal z powietrza są obrazytej poezji drą żącej bytkonkretny, materialny, bolesny i jaki ciężar znaczenia owe lekkie obrazy przywołują.
W tejliryce znikomość materiinie oznacza jej marności,ciemność bólu roz
jaśnia miłość,zwyczajność pejzażu odkrywa ukryte w nim szaleństwo wol
ności30. [podkr. -E.D.]
27 J. Hartwig: Fotografia udomowiona..., s. 167,169.
28 R. Barthes: Światło obrazu..., s. 136.
29 W. Kopaliński: Słownik symboli. Warszawa 1991, s. 415-417.
301. Smolka: Zobaczone i ofiarowane..., s. 207.
36 Elżbieta Dutka
Opozycja światło - ciemność wyeksponowana została w wierszu Zanim pochodzącym również z tomu Zobaczone. Utwór poprzedza fragment z not biograficznych zamieszczonych w antologii Stanisława Barańczaka Miłość jest wszystkim, co istnieje:
Aletenkto czyta wasze wiersze nie dba o to ile za nie zapłaciliście
wahadło wciąż sięporuszaz mroku w światło ze światławmrok
Ile pokarmu da sięwyciągnąć z szaleństwa ile z obsesji śmierci
zanim osiągnąonekrytycznypunkt kiedy już nic z niczegonie da sięwysnuć kiedy nic do niczegoniezmierza
kiedy na spotkanie niepojawiasięnikt31
Metaforyczny obraz bezlitosnego wahadła, poruszającego się „z mroku w światło, ze światła w mrok”, oddaje bezwzględność porządku życia i śmier
ci, którego nie może zatrzymać fotografia, ani żadna inna sztuka, wobec którego kultura pozostaje bezradna. Nasuwa się na myśl nie tylko tajemni
ca początku i końca życia, ale także chwile światła, tak ulubione przez po
etkę „błyski” - momenty nagłego olśnienia, epifanii, wiedzy, samoświado
mości32. Światło w Biblii jest utożsamiane z samym Bogiem i Jego Słowem, oznacza to, co niematerialne, duchowe, ma także charakter mistyczny, wią
zane bywa z objawieniem, przeżyciami religijnymi33. Ten wątek dodatkowo
31 J. Hartwig: Zanim. W: Tejże: Zobaczone..., s. 34.
32 „Błyski to ślady codziennej krzątaniny umysłu, z której poezja chce się wydobyć na strze
listą drogę wiersza lub poematu prozą” - J. Hartwig: Błyski. Warszawa 2002, s. 5. „Błyski”, czyli charakterystyczne lapidarne teksty, zbliżające się do aforyzmu, notatki, bądź przyjmu
jące formę cytatu poetka zamieszcza także w swoich kolejnych tomach - zob. Tejże: Zwierze
jące formę cytatu poetka zamieszcza także w swoich kolejnych tomach - zob. Tejże: Zwierze