• Nie Znaleziono Wyników

Niewyja-śniony świat Heleny Raszki w wierszu Przedsenne

Przedsenne Nieutulona w sen, rozdarta krzykiem

na przedzaśnięcie do krwirozżarzone konturem tego,

którego ogarnia na pamięć

kilkorgiem zmysłów -zawodnych ikruchych, gdy myślsięcofaprzed domysłem prawdy nie do dźwignięcia.

Zjawionawsobieprzedsennej, oddzwonów

w skroniach rozkołysanych muzyczna, głusząca

siebie doznanąprzez odchodzącego.

To wniejnajtrwalsze, conie dośpiewane

pośrodku szumiących wtętnicach ogrodów -okwiat jabłoni,

nieśmiertelnaróża,

zeschły fiołek rozkruszony wpalcach - zwiewne motywy o motylim locie.

Przed nią noc

94 Agnieszka Gurbin

falą krzyku rozbita o ściany, krwawiąca w imię matki desygnatem słowa nie do wypowiedzenia.

Poezja Heleny Raszki próbuje przekraczać granice poznawalności. Się­

ga swoim słowem daleko w niewyrażalne obszary metafizyczne, psycholo­

giczne, fizjologiczne. Zmysłowym zabarwieniem i niejasnym spojrzeniem ociera się o krawędź snu, ale nie jest ani onirycznie motywowaną anegdotą, ani nawet modelem wizji sennej, o której w swoim szkicu pisze Aleksandra Okopień-Sławińska1. Poezja ta nie opowiada, nie wyjaśnia snów, nie pra­

gnie także sama być marzeniem sennym, ani też z poetyki onirycznej nie stworzyła fundamentów języka i świata poetyckiego. Jeżeli pojawiają się po­

jedyncze wiersze poświecone snowi, śnieniu czy osobie śniącej (np. Śniąca, Ze snu, Przebudzenie, Jawa i Sen), to nie zajmują one w twórczości Raszki miejsca dominującego, ale współtworzą cały obraz poetycki tej twórczości, która w jednym ze swoich obliczy mieni się metafizycznym blaskiem, po­

dejmuje wysiłki wkraczania w pole nieświadomości, obejmuje swoim zasię­

giem obszar śmierci i umierania - a wszystko to dzieje się „jakby we śnie”1 2, przepływając obok. Wybrałam do analizy wiersz Przedsenne3, by zobrazo­

wać ową próbę wyjścia poza rzeczywistość namacalną, tak charakterystycz­

ną w twórczości Raszki i mieszającą się ze snem - swoistą oniryczną lekko­

ścią poezji, jakże ciążącej intelektualnie.

Raszka debiutowała w roku 1956. Analizowany wiersz pochodzi z tomi­

ku Liczba pojedyncza (1970), a więc jest to twórczość już nie debiutantki, ale wyraźnie ukształtowanej poetki. Ireneusz Sikora podzielił twórczość Raszki na trzy etapy4 i Liczba pojedyncza zamyka okres pierwszy trwający od 1959 (czyli od debiutanckiego tomiku Okruchy bursztynu) do 1970.1 choć takie nieco chirurgiczne badanie poezji może jej zaszkodzić, wszak ów operacyj­

ny charakter pióra dotyka wybranych organów poetyckich, omijając resztę, to jednak w przypadku poezji od-dekad-pozostawianej-na-uboczu -

wspo-1 A. Okopień-Sławińska: Sny i poetyka. „Teksty” wspo-1973, nr 2, s. 8-wspo-13.

2 K. Nowicki: Nazywaj po imieniu. „Nurt” 1968, nr 12, s. 44.

3 Wiersz pochodzi z tomu Liczba pojedyncza (Warszawa 1970).

4 Pozostałe etapy to: etap II obejmujący tomiki - Liczba mnoga, Biała muzyka, Kamień i skała. Etap III - to niewielka ilość wierszy opublikowanych w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, które prawdopodobnie wejdą do nowego tomiku Kodeks ulicy. Zob.

I. Sikora: Liryka Heleny Raszki. „Pogranicza” 1996, nr 4.

Niewyja śniony świat Heleny Raszki w wierszu Przedsenne 95 maga poznawalność. I tak, ten pierwszy okres w liryce Raszki, który krytyk nazywa „indywidualistycznym”, krąży „wokół doświadczeń wewnętrznego indywiduum - właśnie owej liczby pojedynczej, filozoficznych rozważań nad istotą jej egzystencji i zagadnieniem miłości”5. Takie spojrzenie jest wspól­

nym mianownikiem wiersza Przedsenne, w którym doświadczenie jednost­

ki jest punktem wyjścia i dojścia. Ireneusz Sikora, analizując świat poetycki Liczby pojedynczej, trafnie pisze, że to:

[...] unikanieemocjonalnejekspresji ioperowanieścisłą definicją [...] kon­

struowaniecałości wierszy lub ich fragmentów właśniejako równań zjed­ nąniewiadomą,gdziezadaniem czytającego jest ustalenie owej wartości x i odczytanie całościowego sensu [...] „algebraiczny”jest cały świat przed­ stawionytejliryki, gdyż dane i znane sąwnimwszystkie elementyrzeczy­ wistości otaczającejczłowieka,a jegoniewiadomą, [...] jestwłaśnie on sam, liczba pojedyncza6.

Wróćmy zatem do wiersza. Przedsenne jest na pewno równaniem z jakąś niewiadomą. Jest to wiersz niełatwy. Pierwsze odczytanie zostawia w nas po­

czucie zagubienia. Drugie odczytanie jest równie niepewne. Trzecie, czwar­

te, piąte przybliża do zrozumienia, ale wciąż pozostaje posmak niewiado­

mej. Dziwną irracjonalnością, trudną do uchwycenia w słowa, porusza ten wiersz. Tytuł Przedsenne wprowadza w przestrzeń oniryczną, a wiersz, po­

zostając w klimacie snu, utrzymuje jego intuicyjny, podświadomy, alogicz- ny charakter. Nie chodzi tu jednak o sen głęboki, ale przed-sen, zaś wszyst­

ko co się w nim dzieje jest właśnie przed-senne, na pograniczu snu i jawy.

Ta przestrzeń pośrednia, którą w wierszu odczytuję jako obszar przed-sen- ny, fascynowała wiele tradycji religijnych i filozoficznych. W śiwaizmie kasz- mirskim na przykład przestrzeń między snem a jawą jest tzw. snem medy­

tacyjnym czyli kontemplacją „[...] przestrzeni pośredniej pomiędzy dwoma przedmiotami świadomości, dwoma oddechami, [.. .]”7. Podobnie w buddy­

zmie tybetańskim ów między-stan (antarabhava) jest granicą między życiem a śmiercią8. W analizowanym utworze cały świat przedstawiony zawieszony

51. Sikora: Liryka Heleny Raszki. „Pogranicza” 1996, nr 4, s. 23.

6 I. Sikora: Liryka Heleny Raszki..., s. 23.

7 M. Sacha-Piekło: Rola snu w buddyzmie tybetańskim oraz śiwaizmie kaszmirskim. W:

Oniryczne tematy i konwencje w literaturze polskiej w XX wieku. Red. Ilona Glatzel, Jerzy Smulski, Anna Sobolewska. Toruń 1999, s. 38.

8 Zob. M. Sacha-Piekło: Rola snu w buddyzmie tybetańskim..., s. 31-40.

96 Agnieszka Gurbin

jest w tej przestrzeni granicznej. W wierszu przyjmuje ona nazwę bardziej subtelną i delikatną (przedsenne), przez co jest bardziej poetycka, ale i nie mniej filozoficzna.

Tatiana Czerska w swoim szkicu Nazwać nienazwane celnie określiła po­

ezję Raszki jako próbę przybliżenia się do niewyrażalnego, do przekrocze­

nia granic języka i szukania obszarów nowego poznania. Słowo okazuje się niewystarczające, jak słusznie zauważa badaczka, a obszary niezbadane ję­

zykowo najbardziej fascynują liryczne „ja”9. Takim obszarem jest na pew­

no sen, w którym rzeczywistość nie jest językowa lecz obrazowa. Jak czyta­

my u Freuda:

Akty psychiczne mają we śnie zupełnie inny charakterniż na jawie [...] Prze­ życia teprzeważnie naturywzrokowej; tui ówdzie mogą im towarzyszyć uczucia, myśli, tudzież przeżycia innychzmysłów; jednak widziadła przewa­

żają. Trudnośćopowiedzeniamarzeniasennego pochodzi po częścistad,że musimyteobrazyprzetłumaczyćnasłowa10 11.

Anna Sobolewska, analizując powieść Zofii Romanowiczowej Skrytki, zauważa, że „marzenie senne oprócz tkanki fabularnej i słownej, zawiera żywioł jakiejś obrazowo-uczuciowej »masy plastycznej«, wypełniacza, któ­

ry wdziera się wprost w świadomość”11. Ów „żywioł obrazowo-uczuciowy”

tętni w wierszu Raszki. Obrazy przeważają. Metafora buduje świat przedsta­

wiony, jest ona również główną figurą semantyczną marzeń sennych. Obra­

zy metaforyczne w wierszu Przedsenne są bardzo intensywne. Widzimy ko­

bietę, która jest „rozdarta krzykiem / na przedzaśnięcie do krwi rozżarzone”.

Obraz ten jest bez wątpienia malowany mocno, emocjonalnym pociągnię­

ciem pióra. Kobieta nie tylko jest rozdarta, co byłoby już dość drastyczne, ale jest „rozdarta krzykiem”, czyli wrażenie obrazowe wzmocnione zostaje słuchowym, przez co cała scena nabiera intensywności. Moment przedza- śnięcia, pogranicze między sną a jawą jest „do krwi rozżarzone”, co wska­

zuje na znaczne pobudzenie emocjonalne podmiotu. Obraz o podobnym ładunku emocjonalnym zarysowany został w ostatnich wersach wiersza, gdzie widzimy:

9 T. Czerska: Nazwać nienazwane. „Pogranicza 1996, nr 4, s. 87.

10 S. Freud: Wstęp do psychoanalizy. Warszawa 2002, s. 109.

11 A. Sobolewska: Jak sen jest zrobiony? Poetycka materia snu. W: Oniryczne tematy i kon­

wencje w literaturze polskiej w XX wieku..., s. 15.

Niewyja śniony świat Heleny Raszki w wierszu Przedsenne 97 noc

faląkrzykurozbitaościany, krwawiącaw imię matki

Kojarzona z nocą cisza zostaje złamana w wierszu „falą krzyku”. Dźwięk jest tak mocny, że rozbija się o ściany, a intensywność obrazu dopełniona jest widokiem krwi. Słowa Anny Sobolewskiej o „żywiole obrazowo-uczu- ciowym” przylegają tu doskonale, szczególnie, że w wierszu Przedsenne ży­

wiołem jest również woda, która - ewokowana falą rozbijającą się o ściany - pochłania noc. Metafory zamykają wiersz klamrą silnie pobudzającą emo­

cje. Wprowadzają niepokój. To nagromadzenie gwałtownych uczuć zostaje osłabione w połowie utworu metaforą „szumiących w tętnicach ogrodów”.

Następuje wyciszenie:

To w niej najtrwalsze, co nie dośpiewane

pośrodku szumiącychwtętnicach ogrodów - okwiat jabłoni,

nieśmiertelna róża,

zeschły fiołek rozkruszony w palcach- zwiewne motywy o motylim locie.

Ta część wiersza przynosi uspokojenie. Dźwiękami, które w niej słyszy­

my są śpiew i szum. Elementami budującymi obraz są ogród, jabłoń, róża, fiołek, motyle. Ładunek emocjonalny w tym fragmencie jest znaczny, ale nie eksponowany z takim natężeniem, jak w poprzednio omówionych obrazach.

Najbardziej poruszającym momentem jest tutaj chwila rozkruszania fiołka w palcach, fiołka, który już usechł. Ten fragment emanuje smutkiem i żalem.

Sugestywnie wizualizuje zeschnięty, rozkruszony kwiatek, niemal podpowia­

da efekt chropowatości na palcach. „Jest mowa kwiatów tajemna i cicha”12, pisał w XIX wieku Wincenty Pol, a co mówią kwiaty w wierszu Przedsenne7.

Co mówi „okwiat jabłoni, / nieśmiertelna róża / zeschły fiołek”? Po pierw­

sze, przynależą do wizji przedsennej. Po drugie, stanowią jakby część skła­

dową podmiotu, szumią w jego tętnicach. I wreszcie, po trzecie, uwyraź­

niają brak. Symboliczny język kwiatów jest niezwykle bogaty, a wyłuskuję z niego jedynie „przedsenne” treści i podstawiam do równania z jedną nie­

wiadomą. A więc brak.

12 Cyt. za: I. Sikora: Symbolika kwiatów w poezji Młodej Polski. Szczecin 1987, s. 32.

98 Agnieszka Gurbin

Brak, zniszczenie, śmierć prześwitują z wielu metafor i obrazów wier­

sza, z różnym natężeniem. Czytając od początku - bohaterka liryczna jest

„nieutulona”, „rozdarta”, co sugeruje nieobecność czegoś, lęk. Zmysły są

„zawodne i kruche”, brakuje jej pewności. Prawda jest „nie do dźwignięcia”, myśl nie potrafi jej ogarnąć. Idąc dalej - bohaterka, „głusząca siebie dozna­

ną przez odchodzącego”, wycisza, tłumi w sobie jakąś część, tonuje emocje.

Okazuje się, że najtrwalsze w niej jest to, „co nie dośpiewane”, nie wyrażone do końca. W zakończeniu utworu - noc „falą krzyku rozbita o ściany”, roz- tłuczona, zniszczona, ale również „krwawiąca w imię matki”, a więc broczą­

ca krwią, poraniona. I na koniec słowo „nie do wypowiedzenia”. Nieustan­

ny brak emanuje z tego wiersza. Brak odpowiedniego nośnika językowego, ale również ubytek fizjologiczny, emocjonalny, psychiczny. Niewyjaśnione okoliczności ciążącej absencji tworzą specyficzną, niemal metafizyczną aurę wiersza. I zdawać by się mogło, że owa „nieśmiertelna róża”, która znajduje się „pośrodku szumiących w tętnicach ogrodów” przełamuje ten brak wła­

śnie poprzez swoją nieśmiertelność, trwanie ponad czasem. Róża jako sym­

bol miłości, może oznaczać tutaj wieczną miłość, ale jako symbol śmierci i cierpienia - wskazuje na wieczny ból i przemijanie. I właśnie powiązanie tego symbolu ze śmiercią kieruje ku kolejnej linii interpretacji, ale o tym da­

lej, wszak kwiatom wypadnie jeszcze poświęcić uwagę.

Kwiaty, jako motyw florystyczny - podobnie jak „tętniące ogrody”, są elementem bardzo charakterystycznym w poezji Raszki. „Tętniące ogrody”

to przykład metafory metamorficznej o której pisał Jerzy Kwiatkowski13.

Akcentują nierozerwalny splot człowieka i natury. Ogrody, które tętnią i któ­

re szumią, znajdują się głęboko w człowieku - tutaj: w lirycznej bohaterce.

Co więcej, one okazują się właśnie elementem najtrwalszym. Uwyraźnia to specyficznie pojmowaną etykę, o której Kwiatkowski pisał jako o „nauce bycia po roślinnemu”14: świat przyrody jest w poezji Raszki jedynie auten­

tycznym i prawdziwym światem. Przykładając przestrzeń oniryczną do „tęt­

niących ogrodów” zauważyć można nie tylko splot ciała z przyrodą, ale i ro­

mantyczną wizję senną, która według Zygmunta Krasińskiego istnieje jako:

„jeszcze cielesne, a już prawie nie”15. Parafrazując, można napisać: jeszcze przedsenne, a już prawie nie. W rozprawie Magnetyczność (1857) Zygmunt Krasiński porównuje akt tworzenie do snu, kiedy to w obu tych stanach

13 J. Kwiatkowski: Remont pegazów. Szkice i felietony. Warszawa 1969.

14 J. Kwiatkowski: Remont pegazów..., s. 164.

15 Cyt. za D. Danek: Sztuka rozumienia. Literatura i psychoanaliza. Warszawa 1997, s. 181.

Niewyja-śniony świat Heleny Raszki w wierszu Przedsenne 99

„czysta myśl” przemienia się w obraz, innymi słowy „podstawowa struktu­

ra działania umysłu polega na »ciążeniu« owej nie wyartykułowanej »myśli czystej, oderwanej« - ku »kształtowi i obrazowaniu się« [,..]”16. Ta roman­

tyczna wizja, skonfrontowana z wierszem, przybliża nam kolejny obszar in­

terpretacyjny. W utworze Przedsenne :

[...]myśl się cofa przed domysłem prawdy nie do dźwignięcia.

Myśl, jako wytwór umysłu, odwraca się przed prawdą, którą da się prze­

widzieć. Prawda ta ujawnia się we śnie, a ściślej w etapie przedsennym i jest

„nie do dźwignięcia”, przerasta podmiot swoją strukturą i znaczeniem. Pyta­

nie czy marzenia senne niosą w sobie pierwiastek prawdy i czy sny mają sens proroczy otwiera przed nami całą historię snu, rozmaite teorie, wywody, ba­

dania potwierdzające lub zaprzeczające ich wieszczy charakter. Peretz La- vie w swojej książce Czarowny świat snu, pokazując związek między snem a prawdą, przywołuje wiele opowieści, w których sny okazywały się rzeczy­

wistością. Jedną z nich jest historia niemieckiego chemika Friedricha Augu­

sta Kekulé von Stradonitza, który pracował nad budową cząsteczkową ben­

zenu. Ukazała mu się ona we śnie, w formie węża, który uchwyciwszy swój ogon stworzył okrąg i, tym samym, kształt cząsteczki benzenu. Kekulé, ko­

mentując swoje odkrycie na kongresie naukowym w 1890 roku, powiedział:

„Uczmy się śnić, panowie, a wówczas być może poznamy prawdę”17. Czy He­

lena Raszka stara się nam powiedzieć to samo, co niemiecki uczony? Sądzę, że „mistyka” tego wiersza jest nie do odszyfrowania w pełni i sądzę również, że świat niewyjaśniony, niewyrażalny inspiruje poetkę w takiej mierze, iż ona sama poddaje się jego mocy. W wierszu Przedsenne tym światem jest nie tyl­

ko wyjście poza świadomość, ale i wejście w naturę.

Cała twórczość Heleny Raszki, a w szczególności jej pierwszy etap, za­

kotwiczona jest w naturze. Piotr Michałowski w szkicu Wielka liczba poje­

dyncza zwracał uwagę na zmysłowe zauroczenie przyrodą, na wszechobecne występowanie natury jako fizycznego pewnika świata oraz na jej urastanie do absolutu18. Jerzy Kwiatkowski, szukając tła dla twórczości Raszki, zna­

lazł je w renesansowej filozofii przyrody Giordana Bruna, a poezję tę nazwał

16 D. Danek: Sztuka rozumienia..., s. 180.

17 P. Lavie: Czarowny świat snu. Warszawa 1998, s. 112.

18 P. Michałowski: Wielka liczba pojedyncza. „Arkusz” 1997, nr 3, s. 8-9.

100 Agnieszka Gurbin

„poezją wrastania w przyrodę”19. W wierszu Przedsenne związek ciała i na­

tury wyraża się najpełniej w metaforze „szumiących w tętnicach ogrodów”, z tą różnicą, że w poezji Raszki człowiek odbija w sobie całe uniwersum nie tylko we śnie, ale w każdym innym stanie - świadomości i nieświadomo­

ści. Niemniej jednak sen jako forma komunikacji między ciałem i duszą jest w analizowanym wierszu wszechobecny. Rzeczywistość pozafizyczna, abs­

trakcyjna zostaje wyposażona w atrybuty cielesne. „Przedzaśnęcie” jest „do krwi rozżarzone”, a noc krwawi „w imię matki”. Człowiek nie istnieje poza własnym ciałem nawet we śnie, stąd krew wyznacza granicę nie do przekro­

czenia, „przestrzeń fizjologiczna otwiera filozoficzną”20.

Metafory to nie jedyne figury semantyczne w wierszu, które budują po­

etykę snu. Język snu często posługuje się wieloznacznością słowa21, na przy­

kład poprzez zestawienia homonimiczne, które odnaleźć można w analizo­

wanym utworze. Poetka tworzy aurę niejasności, zawikłania. W pierwszych wersach czytamy:

Nieutulonaw sen, rozdarta krzykiem

na przedzaśnięcie do krwi rozżarzone konturem tego,

którego ogarnia na pamięć

kilkorgiem zmysłów - zawodnych i kruchych,

Zastanawia użycie i odniesienie zaimka „tego”. Pojawia się pytanie „Czym jest owo »to«?”, lub „Kim jest »ten ktoś«?”. Nie wiemy czy ów kontur przyna­

leży do postaci, rzeczy czy zjawiska. Wiemy jedynie, że podmiot liryczny - kobieta - zostaje przez ów kontur „rozdarta krzykiem” i że zarys tej posta­

ci, tej rzeczy, tego zjawiska jest zmysłowo ogarnięty „na pamięć”. Co więcej, homonimiczna relacja „na pamięć” może znaczyć zarówno „w celu poprawy zdolności pamięci”, jak również idiomatycznie w znaczeniu: „uczyć się cze­

goś na pamięć”, czyli odtwórczo coś rejestrować. W obrębie tej drugiej in­

terpretacji pojawia się pytanie, czy ów kontur jest przywoływany przez pod­

miot w pamięci, czy przy pomocy pamięci wydobywany na zewnątrz, bez zastanowienia, automatycznie? Podobne wątpliwości wprowadza homonimia formy słowotwórczej „rozdarta krzykiem” - rozdarta jako zniszczona, ranna

19 J. Kwiatkowski: Remont pegazów..., s. 161-162.

20 T. Czerska: Nazwać nienazwane..., s. 89.

21 A. Sobolewska: Jak sen jest zrobiony?..., s. 27.

Niewyja-śniony świat Heleny Raszki w wierszu Przedsenne 101 oraz rozdarta jako wahająca się, wewnętrznie skłócona. Obok tego występu­

je również homonimia składniowa w formie „zwiewnych motywów o mo­

tylim locie”. Znaczenie dopełnienia „o motylim locie” nie jest tutaj jedno­

znaczne i może oznaczać, zarówno zwiewne motywy, które przybrały formę lotu motyla i są równie ulotne i delikatne jak sam motyl (obraz abstrakcyj­

ny, malarski) lub zwiewne motywy na temat lotu motyla, które przekazu­

ją wypowiedź dotyczącą specyfiki tego lotu (obraz logiczny, konceptualny).

Wieloznaczność wprowadza nas w niejasną logikę snu, wszak immanent- ną cechą nadrealistycznej myśli jest bycie „[...] niepełną, wyrażoną w termi­

nach dalekich od jednoznaczności, pozostawiających wiele znaków zapyta­

nia”22. Wiersz Przedsenne jest wielką niewiadomą. Prócz wieloznaczności, logikę wiersza zaburza gęsto stosowana inwersja, sprawia ona wrażenie roz­

rzucenia słów, fragmentaryczności. Czytelnik błądzi wśród wersów jak śnią- cy w marzeniu sennym. Przykładem inwersji jest fragment: „od dzwonów / w skroniach rozkołysanych muzyczna”, czy też „pośrodku szumiących w tęt­

nicach ogrodów”. Doznanie fragmentaryczności, rozrzucenia, niespójności potęgują również przerzutnie, które poprzez przerzucenie ładunku emocjo­

nalnego i znaczeniowego do kolejnego wersu i łączenie myśli w sposób ury­

wany, wprowadzają poczucie oderwania od rzeczywistości:

konturem tego,

którego ogarnia napamięć od dzwonów

wskroniach rozkołysanych muzyczna, głusząca

siebiedoznaną przez odchodzącego.

Przed nią noc

falą krzykurozbita o ściany,

Tropem onirycznym o szczególnej mocy jest również paradoks. Wpro­

wadza on elementy sprzeczności i zaskoczenia, tak charakterystyczne dla marzenia sennego. W wierszu Przedsenne kontrastowe zestawienie znajdu­

je się w czternastym i dwudziestym wersie: „To w niej najtrwalsze, / [...] /

22 K. Janicka: Światopogląd surrealizmu. Jego założenia i konsekwencje dla twórczości i teo­

rii sztuki. Warszawa 1969, s. 104.

102 Agnieszka Gurbin

zwiewne motywy o motylim locie”. Paradoksalnie, stabilny świat podmio­

tu jest jak „zwiewne motywy o motylim locie”. Okazuje się więc być lekki, delikatny, kruchy. A ta kruchość właśnie, te „szumiące w tętnicach ogrody”, jabłonie, róże i fiołki, stanowią o sile podmiotu. Kontrastem rozpoczyna się również cały utwór. Pierwsza linijka wiersza - „Nieutulona w sen” - tchnie łagodnością i delikatnością, która natychmiast zostaje przełamana ostrością obrazowania i odczuwania w drugim wersie - „rozdarta krzykiem”.

Największą zagadką wiersza jest jednak podmiot. Bardzo charaktery­

styczne w poezji Raszki jest ukrywanie „ja” lirycznego pod postacią trzecio- osobowego podmiotu zdarzeń. Jak pisze Krzysztof Nowicki:

Wprzeważającej większości utworów Raszkadecyduje sięna użycie takich zabiegów, które prowadzą do maksymalnego wypowiedzenia, pojmowanego na trzy sposoby: jako dialogz nieobecnym, jako dialog wewnętrzny w opar­

ciu o wyróżnienie adresata lirycznego, który jest niczym innym jak bo­

haterem obserwowanym z pewnego dystansu (można tu mówić z punktu widzenia formalnego oukrytympodmiocielirycznym); i wreszcie trzecim sposobem jest wyznanie.23

Analizowany wiersz jest przykładem drugiej konstrukcji, w której pod­

miot liryczny ukrywa się pod postacią kobiety, „nieutulonej”, „rozdartej”,

„zjawionej”, „doznanej”. Zwrot do siebie w formie imiesłowowej wprowadza dystans i niepokój. Odsunięcie podmiotu stawia go obok, gdzieś na margi­

nesie, ale jednocześnie czujemy, że jest on w centrum zdarzeń. Przedsen- na świadomość podmiotu lirycznego, nałożona na bohaterkę, jest niczym innym jak, pisał o tym Krzysztof Nowicki, „próbą zrozumienia własnej sy­

tuacji”.24 Z podobnym zabiegiem spotykamy się w tomiku Krystyny Miło- będzkiej pt. Imiesłowy (2000). Poetka w wywiadzie z Karolem Maliszewskim powiedziała, że imiesłów „[...] odsuwa piszącego dalej od tego, co zapisu­

je. To jest mną pisane. Jakbym chciała się pozbyć siebie.”25 Raszka, podob­

nie jak Miłobędzka, odsuwa siebie daleko. Zjawia się pod postacią bohaterki:

Zjawiona wsobieprzedsennej, oddzwonów

23 K. Nowicki: Nazywaj po imieniu, s. 44.

24 Tamże.

25 Reszta jest wielokrotnie zapisywaną gęstwiną. Z Krystyną Miłobędzką rozmawia Karol Maliszewski, http://www.biuroliterackie.pl/przystan/czytaj.php?site=100&co=txt_0937, 29 XII 2008.

Niewyja-śniony świat Heleny Raszki w wierszu Przedsenne 103 w skroniach rozkołysanych muzyczna,

głusząca

siebie doznanąprzezodchodzącego.

Ja-przedsenne podmiotu lirycznego otwiera przestrzeń graniczną, o któ­

rej pisałam na wstępie, z tą różnicą, że tutaj ten podział znajduje się we­

wnątrz podmiotu. Między mną, a nie mną - zdaje się mówić poetka. Owo

wnątrz podmiotu. Między mną, a nie mną - zdaje się mówić poetka. Owo