• Nie Znaleziono Wyników

Głównym mechanizmem cenowej inflacji były gry rynków finansowych, które dopadły gazu

W dokumencie JAK ODGONIĆ CZARNE CHMURY? (Stron 44-48)

ziemnego czy notowania emisji CO

2

, i bawiły się nimi jak kot kłębkiem wełny

44 CHEMIA PRZEMYSŁOWA 1/2022

ulżenia im i wypłacania zapomóg, szczególnie dla najbiedniejszych. Jednak o ile wcześniej wysokimi cenami obciążano ludność (poprzez podatki), tak te-raz szok cenowy uderzył w przedsiębiorstwa. I to bo-leśnie, jeśli patrzeć od strony globalnej konkurencji.

Takie końskie kuracje cenowe najgorzej przecho-dzą gospodarki słabe, o niskiej sile nabywczej, któ-rych po prostu nie stać na tak drogie zakupy, nawet jeśli dotyczą kluczowego, niezbędnego produktu.

Czasami przechodzą na węgiel, a czasami po prostu ograniczają działalność gospodarczą lub zamykają niektóre przedsiębiorstwa.

Z  cenami gazu jednak jeszcze wszystko przed nami. Ujemne ceny niszczące producentów niechcia-nej energii z  węgla poznaliśmy już w  europejskiej energetyce. Z  początkiem 2022 r. zawitały takie w obrocie gazem ziemnym na brytyjskiej giełdzie – producenci przez chwilę musieli dopłacać, chcąc się pozbyć produktu. Znak czasów. A przyczyna jest prosta: rynki finansowe wyznają zasadę „ruch jest wszystkim, cel jest niczym”. Nieważne, jak bardzo niszczą takie wynalazki realną gospodarkę, ważne, że ruch cen w górę i w dół dodaje kolejne miliony do rachunku zysków. Ujemne ceny zwiększają amplitu-dę drgań, a więc i przestrzeń na spekulacyjne zyski, zaś co się będzie działo z producentami i w efekcie całymi gospodarkami, poddanymi tak drakońskiej kuracji – o to już kto inny się będzie martwił.

Cenowa geopolityka energetyczna

Patrząc bowiem na ceny gazu i energii dla go-spodarki z globalnego punktu widzenia, widać nie-pokojący dla Europy widok. Otóż z jednej strony ma Rosję, która posiada co prawda instytucje rynkowe, jak giełda towarowa, ale bez dominujących

instru-mentów finansowych. Dlatego tam na rynkach nie ma takich szoków cenowych, jak widzimy w Europie czy Azji. Zachowane tam dzięki temu kilkukrotnie niższe ceny energii są nieprzyjemną wiadomością dla europejskich producentów. Szczególnie energo-chłonnych branż, jak chemia czy nawozy. Rosja je rozbudowuje, a jeśli utrzyma się tak potężna różnica w kosztach gazu i energii, to marnie widzę europej-skie perspektywy przemysłowe.

Ale konkurencja, i to znacznie gorsza niż rosyjska, czai się także po drugiej stronie oceanu. Amerykań-skie ceny gazu tylko na chwilę uległy poderwaniu w górę, a na koniec roku wróciły do standardowych rejonów 3 $/Mbtu. Tam bowiem opanowano trend wzrostowy, gdyż w USA to rynek dojrzały, który gracze finansowi utrzymują od lat pod presją dużej przewagi opcji sprzedaży, które blokują wzrost cen, nawet gdy realny rynek pozwala na to. Z tego powodu w Ameryce ceny gazu są kilkukrotnie (5, a nawet 10-krotnie) niż-sze niż europejskie. Tak więc przemysł chemiczny ma ogromne przewagi kosztowe, ale także eksporterzy gazu zarabiają krocie na tym „arbitrażu”. Na jednym gazowcu wyeksportowanym do Azji czy Europy czysty zysk wynosi powyżej 120 milionów dolarów. Eldorado.

I jak w ubiegłym roku masowo anulowano odbiór LNG, płacąc oczywiście kary umowne (całe koszty skrople-nia gazu), tak w tym wykorzystywano całe moce ter-minali, a każda awaria była dramatem dla odbiorców.

Gaz amerykański bowiem jest kilkukrotnie tańszy niż ceny na rynkach spotowych Europy czy Azji.

Polski szok cenowy

Chociaż w Polsce sytuację gazową mieliśmy nad wyraz spokojną, magazyny pod korek zapełnione gazem, wysokie ceny dotarły także do nas. I przez

RYS. 2 Ceny gazu na TGE i PGNiG dla przedsiębiorstw (źródło: zasoby własne autora)

P O D S U M O W A N I E R O K U . P R O G N O Z Y N A 2 0 2 2

CHEMIA PRZEMYSŁOWA 1/2022 47

drugą połowę roku parły w górę jak szalone. Wykres zestawiający średnie ceny giełdy TGE i cenniki PGNiG dla przedsiębiorstw (rys. 2), pokazuje, jak drama-tyczny był to wzrost. Od początku roku ceny wzrosły aż 5-krotnie. To na wykresach wygląda interesująco, dla inwestorów finansowych to atrakcyjny trend, szczególnie dla tych masowych, zachęconych rekla-mami w czasach pandemii, gdy ogromnie wzrosła liczba grających (raczej uprawiających hazard) na giełdzie. Te tzw. „leszcze” ciągną się w ariergardzie trendów, rozgrywanych przez liderów, i zwykle służą za mięso armatnie, tracąc oszczędności, gdy kolejka górska notowań zaczyna spadać w dół.

Ale dla przedsiębiorstw to zupełnie inna sprawa.

Jak z bajki Krasickiego o dzieciach i żabach: „prze-stańcie, bo się źle bawicie! Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie”. Dla intensywnego rolnictwa pod szkłem czy folią, gdzie koszty energii i ciepła docho-dzą do 65%, 5-krotny wzrost rachunku to co najmniej szok, jeśli nie wyrok. Wszystkie odgłosy oburzenia, jakie to emeryci, szpitale, gminy dostały rachunki za gaz, dotyczą właśnie tych taryf, którym podlegają przedsiębiorstwa. O nich jakoś nikt się nie upomina.

Powrót Nord Stream

Rok 2021 był czasem powrotu na globalną scenę wydawało się już całkowicie utopionego projektu.

Na koniec 2019 r., wystraszony amerykańskimi sankcjami, uciekł bowiem w panice z „miejsca pra-cy” szwajcarski statek „Pioneering spirit” kładący rurociąg Nord Stream 2 (ten sam, który później kładł Baltic Pipe). Wydawało się, że po takim ciosie Gaz-prom długo nie podniesie się z desek. Jednak po roku przygotowań, powrócono do kładzenia rurociągu.

Na placu budowy pojawiły się rosyjskie statki, które przypłynęły tam z Azji (pod eskortą rosyjskiej marynarki wojennej), a po przybyciu długo jeszcze były modernizowane, czekały na dopuszczenia i inne formalności. Wreszcie 15 stycznia rozpoczęto ponow-ne kładzenie rurociągu.

Budowano bardzo powoli, o ile Szwajcarzy kładli kilka kilometrów rury dziennie, o  tyle Rosjanom udawało się położyć jedynie kilkaset metrów. Jednak krok po kroku, dwa statki „Akademik Czerski” i „For-tuna” dopięły 10 września obie nitki Nord Stream 2. Fizycznie rury leżały na dnie morza, infrastruk-tura lądowa była od dawna gotowa, ale jeszcze nie skończyła się wojna prawna. I  choć dopuszczenia techniczne zostały wydane, nie wiadomo czy

opera-tor rurociągu w ogóle dostanie zgodę na działanie.

Rok zakończył się szachowym zagraniem rosyjskim.

Obie nitki rurociągu napełniono gazem i prezydent Putin ogłosił, że gaz będzie natychmiast po zgodzie na uruchomienie Nord Stream 2. No i oczywiście, że taka decyzja wpłynie na wysokość cen. Piłeczka po europejskiej stronie.

Nowa logistyka dostaw do Europy

Przez ten czas czekały już gotowe wybudowane fragmenty infrastruktury lądowej, jak rurociąg Eugal czy czeski odcinek łączący go z Baumgarten i  Włochami. Służyły one już transportowi gazu i przyczyniały się do zmiany geografii zaopatrzenia Europy. O ile pod koniec XX wieku prawie cały gaz ze wschodu płynął przez Ukrainę, tak od początku wieku dołączyła do tego systemu Polska z Jamałem, a później kolejne rurociągi: Blue Stream, Nord Stre-am, Turk StreStre-am, prowadzące już przez morza (Bał-tyckie i Czarne). W ubiegłym roku główny strumień gazu zaczął płynąć przez morza. Te rurociągi pracują pełną parą, a nawet powyżej swoich mocy. To cha-rakterystyczne. Zaś dawny monopolista – Ukraina, funkcjonuje jedynie dzięki politycznemu naciskowi na Rosję, która musiała się zobowiązać do przesyła-nia tam przez 5 lat 40 miliardów (a w 2020 r. – nawet 65 mld) m3 gazu rocznie.

Polska stała się w  tym nowym modelu niepo-trzebnym, marginalnym korytarzem transporto-wym, z  potężnymi kosztami utrzymania rurocią-gowej infrastruktury i  zerowymi korzyściami. Na sam koniec roku Rosjanie przestali eksportować przez polski odcinek Jamału. 21 grudnia do Mallnow przestał docierać gaz, a  z  Nowym Rokiem zaczął płynąć we wręcz odwrotnym kierunku – z Niemiec do Polski. Wirtualny rewers, czyli odbiór w Polsce rosyjskiego gazu, a wirtualne „przepuszczenie go”

przez Niemcy (Mallnow) nie ma na czym działać.

Teraz potrzebne są fizyczne dostawy gazu z Niemiec.

Oczywiście rosyjskiego, oczywiście z Nord Stream, bo skąd by indziej.

Drugi dostawca gazu  – Norwegia  – zwiększyła eksport o 6%. Gaz przy takich cenach okazał się war-tym bardziej sprzedaży niż zatłaczania do złóż ropy naftowej. Z  drugiej strony nie działa od września 2020 r. terminal skraplający norweski gaz w Mel-koya, więc dostaw LNG brak. Jednocześnie Norwegia znacząco przesunęła swoje dostawy w  kierunku Wielkiej Brytanii i zachodniej Europy. Niemcy coraz mniej znaczą jako odbiorca norweskiego gazu. Przy spadającym wydobyciu, bliskości bogatych zachod-nich rynków to zły znak dla Polski, która już w tym roku będzie konkurowała o te kurczące się zasoby z najbogatszymi rynkami.

P O D S U M O W A N I E R O K U . P R O G N O Z Y N A 2 0 2 2

Chociaż w Polsce sytuację gazową mieliśmy

W dokumencie JAK ODGONIĆ CZARNE CHMURY? (Stron 44-48)