• Nie Znaleziono Wyników

G³ówne za³o¿enia ideologii feministycznej

Refleksjê na temat ideologii feministycznej trzeba rozpocz¹æ od kon-statacji, ¿e feminizm wspó³czesny jest nurtem bardzo zró¿nicowanym.

Mówi siê, ¿e nie ma jednego feminizmu — ze wzglêdu na fakt, ¿e powsta-wa³ równolegle w wielu miejscach, feminizmów jest wiele — miêdzy inny-mi feinny-minizm liberalny, radykalny, socjalistyczny, kulturowy oraz feinny-minizm si³y (ŒLÊCZKA, 1999: 483). Warto wspomnieæ, ¿e ró¿nice pomiêdzy poszcze-gólnymi odmianami tego ruchu bywa³y tak silne, ¿e dochodzi³o do napiêæ i konfliktów. Feminizm nie jest ideologi¹ monolityczn¹, a zatem wyznacze-nie wspólnej p³aszczyzny ideologicznej dla wszystkich rodzajów feminiz-mu jest zadaniem dosyæ skomplikowanym.

Kazimierz Œlêczka uwa¿a, ¿e tym, co ³¹czy feministki ponad

podzia-³ami, jest w istocie opis sytuacji spo³ecznej kobiet i jej negatywna ocena1. Przedstawiciele poszczególnych odmian feminizmu s¹ zgodni co do tego, ¿e kobietom ¿yje siê gorzej ni¿ mê¿czyznom i ¿e taki stan rzeczy powinien ulec zmianie. K³ad¹ ponadto nacisk na koniecznoœæ podjêcia przez kobiety

dzia-³añ, które umo¿liwi³yby im wyjœcie z opresyjnego wzglêdem mê¿czyzn

po-³o¿enia (GUSTAFSSON, 2003: 46)2. Z kolei Rosemarie Putnam Tong wprowa-dza w kontekœcie wspólnoty feministycznych pogl¹dów pojêcie gender justice, które zak³ada, ¿e wszystkie feministki d¹¿¹ do zapewnienia kobie-tom i mê¿czyznom równych regu³ spo³ecznej gry oraz równych pozycji

wyj-œciowych w podejmowanych dzia³aniach (PUTNAM TONG, 2002: 8). Tak¿e Alison Jaggar dowodzi, ¿e tym, co ³¹czy ró¿ne szko³y feministyczne, jest wspólny cel, którym jest walka z podporz¹dkowaniem kobiet (KYMLICKA, 1998: 261).

Zatem na œwiadomoœæ feministyczn¹ bêdzie siê sk³adaæ piêæ podstawo-wych komponentów:

— uœwiadomienie sobie przez kobiety, ¿e nale¿¹ do grupy podporz¹dkowa-nej i ¿e jako cz³onkinie takiej grupy dotknê³o je wiele krzywd;

— uznanie, ¿e to ich podporz¹dkowanie nie jest naturalne, lecz spo³ecznie zdeterminowane;

— ukszta³towanie siê poczucia siostrzeñstwa;

1Œlêczka podkreœla wszak¿e, ¿e w samym opisie sytuacji spo³ecznej kobiet akcenty roz³o¿one s¹ rozmaicie i nie ma miêdzy feministkami zgody co do zachodzenia i defi-niowania niektórych faktów.

2Siv Gustafsson, pos³uguj¹c siê Kipera definicj¹ feministki/feministy (feminista/

feministka to „ktoœ, kto dostrzega gorsz¹ pozycjê kobiet i jest gotów osobiœcie zawo-dowo dzia³aæ, by doprowadziæ do zmiany tej sytuacji”) formu³uje pogl¹d, ¿e feminist-kami jest wiele kobiet, a feministami — niewielu mê¿czyzn.

— autonomiczne okreœlenie przez kobiety ich celów i strategii zmieniania ich sytuacji;

— ukszta³towanie alternatywnej wizji przysz³oœci (ŒLÊCZKA, 1999: 479).

Dyskurs feministyczny siêga do genezy spo³eczeñstwa i ustalonego w nim porz¹dku. Zwraca przede wszystkim uwagê na to, ¿e urz¹dzenie œwiata, przyjête w nim regu³y i prawa s¹ dzie³em mê¿czyzn. Historia œwiata jest histori¹ mê¿czyzn — powiadaj¹ feministki. Œwiat — uwa¿a Sylviane Aga-cinski — powinien byæ urz¹dzony zgodnie z najbardziej uniwersalnymi za-sadami; uniwersalizm wystêpuje tu jako koncepcja okreœlaj¹ca cz³owieka jako osobê woln¹ od determinacji, jakimi mog¹ byæ: kolor skóry, jêzyk czy wreszcie p³eæ. Cz³owiek powinien byæ podmiotem „neutralnym” — ani ko-biet¹, ani mê¿czyzn¹. Tymczasem ustalony wieki temu porz¹dek œwiata uto¿samia cz³owieka z mê¿czyzn¹3. Mê¿czyzna jest uosobieniem cz³owieka, a kobieta potraktowana zostaje jako „gorszy” mê¿czyzna, a poniewa¿ jest m n i e j mê¿czyzn¹, jest te¿ m n i e j cz³owiekiem. Agacinski dowodzi zatem,

¿e logika uniwersalistyczna nie wykroczy³a poza androcentryzm (AGACIN

-SKI, 2000: 20—88) i w rzeczywistoœci mamy do czynienia z uniwersalizmem mêskim.

Pierre Bourdieu zauwa¿a, ¿e si³a mêskiego porz¹dku wynika z tego,

¿e obchodzi siê on bez uzasadnienia, androcentryzm jest stanem neu-tralnym i jako taki nie wymaga legitymizacji. „Porz¹dek spo³eczny — pisze Bourdieu — jest bowiem olbrzymi¹ machin¹ symboliczn¹ wprowa-dzaj¹c¹ w ¿ycie i zatwierwprowa-dzaj¹c¹ mêsk¹ dominacjê, na której on sam jest oparty” (BOURDIEU, 2004: 18). Ten porz¹dek wzmacniany jest przez p³cio-wy podzia³ pracy, czyli „œcis³¹ dystrybucjê przypisanych ka¿dej p³ci aktyw-noœci, miejsc, czasu, narzêdzi” (BOURDIEU, 2004: 18), oraz strukturê prze-strzeni, któr¹ wyznacza œcis³y, opozycyjny podzia³ na sferê publiczn¹, za-rezerwowan¹ dla aktywnoœci mê¿czyzn, oraz na sferê prywatn¹, któr¹ zaj-muj¹ kobiety. Wykreowany przez mê¿czyzn model spo³eczeñstwa jest wiêc patriarchalny — „mêska zasada jest narzucana jako miara wszystkiego”

(BOURDIEU, 2004: 24).

Podkreœla siê, ¿e relacja mêskiej dominacji wpisanej w patriarchalnoœæ zosta³a uprawomocniona przez odniesienie jej do natury biologicznej.

P³eæ traktowana jako obiektywny fakt biologiczny, wyra¿aj¹cy siê w ozna-kach cielesnych, w swoistoœci fizjologii oraz w pewnych odrêbnoœciach psychicznych, podlega interpretacji kulturowej. Jak zauwa¿a Agacin-ski, „kultura ze swymi kostiumami i protezami jest sztuk¹ kultywowa-nia naturalnych ró¿nic” (AGACINSKI, 2000: 19). Innymi s³owy, biologiczna

3Agacinski zwraca uwagê na to, ¿e w wielu jêzykach na okreœlenie m ê ¿ c z y z n y i c z ³ o w i e k a u¿ywa siê tych samych s³ów, na przyk³ad w jêzyku francuskim homme oznacza zarówno mê¿czyznê, jak i cz³owieka.

ró¿nica p³ci implikuje odmienne, kulturowo zdefiniowane i wymagane spo-soby myœlenia i dzia³ania, w ten sposób p³eæ staje siê ró¿nic¹ spo³eczn¹ rodzaju mêskiego oraz rodzaju mêskiego i ¿eñskiego (gender) (SZTOMPKA, 2002: 348)4.

Feministki twierdz¹, ¿e p³eæ kulturowa (gender) jako swoista konstruk-cja symboliczna lub relakonstruk-cja spo³eczna uwidacznia asymetriê p³ci. Uwa¿a-j¹, ¿e przypisanie kobietom ni¿szej wartoœci jest w³aœciwe wszystkim

spo-³eczeñstwom i opiera siê na opozycji natura — kultura. Podczas gdy mê¿-czyŸni uto¿samiani s¹ z kultur¹, kobiety kojarzone s¹ z natur¹, a zatem ze sfer¹, któr¹ kultura deprecjonuje. „Natura ma siê do kultury jak kobieta do mê¿czyzny” — pisze Henrietta Moore (MOORE, 2003: 313). Przynale¿-noœæ kobiet do sfery natury uzasadniana jest, po pierwsze, fizjologi¹ kobie-ty, która jest bli¿sza natury ni¿ fizjologia mê¿czyzn. Kreatywnoœæ kobiety spe³nia siê w sposób naturalny, natomiast kreatywnoœæ mê¿czyzn jest zewnêtrzna, sztuczna, dokonuje siê przez technikê i symbole. Po drugie, dziêki biologii spo³eczne role kobiet s¹ postrzegane jako bli¿sze naturze:

kobiety kojarzone s¹ z dzieæmi, czyli osobnikami prespo³ecznymi, nie w pe³-ni kulturowo ukszta³towanymi, a w rezultacie ³¹czonymi z natur¹. Ponad-to, o ile g³ówn¹ sfer¹ dzia³ania kobiet jest dom i rodzina, o tyle mê¿czyŸ-nie przypisana jest sfera zewnêtrzna, publiczna. Reasumuj¹c, przyna-le¿noœæ do sfery kultury determinuje wy¿szy status jednostki: wszak kultura kontroluje, przekracza i socjalizuje naturê, a zatem ró¿nice miêdzy mê¿czyznami i kobietami bêd¹ odpowiada³y relacji hierarchicznej: to, co ko-biece, naturalne, domowe, bêdzie zawsze ni¿ej ni¿ od tego, co mêskie, kul-turowe, publiczne.

W procesie socjalizacji obie p³cie s¹ przygotowywane do odgrywania odmiennych ról spo³ecznych. Innej socjalizacji poddawani s¹ zatem ch³opcy, innej dziewczêta. Oparcie socjalizacji na stereotypowym rozumieniu ról spo³ecznych ma swoje Ÿród³o w okreœlaniu cech jako typowo mêskich lub typowo kobiecych, zwi¹zanym z postrzeganiem kulturowym. Pewne wzo-ry ról p³ciowych s¹ tak g³êboko osadzone w naszej kulturze i internalizo-wane do tego stopnia, ¿e czêsto uznajemy je za naturalne. Naturalne jest zatem przygotowanie dziewczynki do odgrywania w swym doros³ym ¿y-ciu roli ¿ony, matki, stra¿niczki domowego ogniska. Przyznaje siê jej pra-wo do pasywnoœci, do bycia osob¹ s³ab¹, kruch¹, delikatn¹, wra¿liw¹, wy-magaj¹c od niej jednoczeœnie pos³uszeñstwa, podleg³oœci wobec mê¿czyzny, sk³onnoœci do kompromisów, ³agodnoœci. Ch³opiec jest z kolei przygotowy-wany do odgrywania ról zwi¹zanych ze sfer¹ publiczn¹, a zatem do rz¹-dzenia, do odgrywania roli g³owy rodziny, która ma za zadanie

zapewnie-4Rozró¿nienia pomiêdzy p³ci¹ biologiczn¹ (sex) i p³ci¹ kulturow¹ (gender) po raz pierwszy dokona³ psychoanalityk Robert Stoller.

nie bytu ekonomicznego gospodarstwa domowego. Mê¿czyzna powinien wykszta³caæ w sobie silny charakter dziêki swej aktywnoœci, odwadze, od-powiedzialnoœci, rozs¹dkowi, stanowczoœci. Okazanie strachu, uczuæ czy s³a-boœci uchodzi za niemêskie i kompromituj¹ce. W tym aspekcie socjalizacja ma wiêc charakter ró¿nicuj¹cy.

Bourdieu uwa¿a, ¿e socjalizacja ma przygotowaæ zarówno mê¿czyzn, jak i kobiety do gry spo³ecznej. „Socjalizacja ró¿nicuj¹ca — pisze Bourdieu

— wyposa¿a mê¿czyzn w spo³ecznie skonstruowane uwielbienie dla gier o w³adzê, a kobiety — w uwielbienie dla mê¿czyzn, którzy te gry prowa-dz¹” (BOURDIEU, 2004: 97). Kobiety per procura bior¹ udzia³ w grach — przyjmuj¹ pozycje zewnêtrzne, a jednoczeœnie podporz¹dkowane, ich role polegaj¹ na zwracaniu uwagi na mê¿czyzn, na okazywaniu im zrozumie-nia, zaufazrozumie-nia, budowaniu poczucia bezpieczeñstwa. Kobiety uczestnicz¹ w grach o w³adzê wy³¹cznie w sposób poœredni — przez swoich „reprezen-tantów”, czyli mê¿czyzn.

Spo³eczne konsekwencje socjalizacji ró¿nicuj¹cej s¹ rozleg³e i siêgaj¹ po androcentryczny porz¹dek œwiata w jego najbardziej ogólnym wymiarze.

Kobiety przyjmuj¹ narzucan¹ im perspektywê mêskiego œwiata wartoœci, co potwierdza Jolanta Miluska, która zauwa¿a, ¿e silna presja spo³eczna na przyjêcie przez kobiety przypisanych im ról ma ró¿ne skutki dla ich to¿-samoœci (MILUSKA, 1995: 22—23). Sprawia bowiem, ¿e kobiety postrzega-j¹ siebie jako jedn¹ spoœród innych kobiet, jako „egzemplarz gatunku”, co jest rezultatem wykreowania grupowej identyfikacji. Zachowania kobiet staj¹ siê zunifikowane, nie s³u¿¹ wyra¿aniu ich indywidualnego stylu.

Œwiat bêdzie dla kobiet podzielony wed³ug kryterium p³ci — mê¿czyŸni sta-nowiæ bêd¹ obc¹, nieznan¹ i odleg³¹ grupê, wobec której kobiety nie mog¹ wyra¿aæ wrogoœci, poniewa¿ pozostaj¹ wobec niej w relacji zale¿noœci

spo-³eczno-ekonomicznej.

Ograniczenie dzia³alnoœci kobiet do sfery prywatnej mo¿e tak¿e pro-wadziæ do utraty mo¿liwoœci kreowania w³asnej to¿samoœci. Niesie to za sob¹ daleko id¹ce konsekwencje, albowiem kobieta, która „wychodzi na zewn¹trz”, kobieta, która zostaje wyzwolona, ma to¿samoœæ tak œciœle

okre-œlon¹ przez dom i rodzinê, ¿e jedynymi dostêpnymi dla niej wzorami to¿-samoœci s¹ stereotypy mêskie. Zauwa¿y³a to Betty Friedan, pisz¹c o „pyta-niu bez nazwy”, które w istocie brzmia³o „kim chcê byæ?” i odnosi³o siê do sytuacji kobiet, które nie znajdowa³y ¿yciowego spe³nienia w roli ¿on i ma-tek. Dopiero jej koncepcja, zak³adaj¹ca odrzucenie „kobiecej mistyki” i

okre-œlenie „nowego planu ¿yciowego dla kobiet”, pokaza³a, ¿e kobieta mo¿e od-naleŸæ swoje miejsce w sferze publicznej, ¿e mo¿e skonstruowaæ w jej ob-rêbie ca³kiem now¹ to¿samoœæ i rozwin¹æ sw¹ osobowoœæ (GIDDENS, 2002:

294—295).