• Nie Znaleziono Wyników

12.„IDŹCIE NA CAŁY ŚWIAT.” 247

W dokumencie MIŁOŚĆ NIGDY NIE USTAJE (Stron 144-149)

„Jubileusz jest zawsze szczególnym czasem łaski, dniem błogosławionym przez Pana, i jako taki ma on charakter radosnego święta. Jubileusz […] ma być wielką modlitwą uwielbienia i dziękczynienia…” jednakże „radość każdego jubileuszu jest w szczególny sposób radością z odpuszczenia win, radością nawrócenia.”248

Jeżeli każdy jubileusz ma być zawsze wielką modlitwą uwielbienia i dziękczynienia, to także jubileusz 25-lecia misyjnej posługi polskich Karmelitów Bosych w Burundi i w Rwandzie przynagla nas do chwalenia Boga donośnym głosem; jest doskonałą okazją, by upaść na twarz do stóp Chrystusa Pana i dziękować Mu.249

Próbowałem wspomnieć dzieła Pana i opowiadać to, co widziałem, pragnąc, by te wspomnienia stały się źródłem dziękczynienia wielu. Niestety – jak już powiedziano – „nie jest dane świętym Pana, by mogli opowiedzieć wszystkie godne podziwu dzieła Jego, które Pan Wszechmogący utwierdził, aby wszystko mocno stanęło ku Jego chwale.”250

„Wiele moglibyśmy mówić, ale do końca [i tak] byśmy nie doszli, zakończeniem więc mów niech będzie: On jest wszystkim!

Jeżeli zechcemy jeszcze Go chwalić, gdzie siły znajdziemy:

Jest On bowiem większy niż wszystkie Jego dzieła.

Pan jest straszliwym i bardzo wielkim, a przedziwna Jego potęga.

Gdy wychwalać będziecie Pana, wywyższajcie Go, ile tylko możecie, albowiem i tak będzie jeszcze wyższym,

a gdy Go wywyższać będziecie, pomnóżcie siły, nie ustawajcie, bo i tak nie dojdziecie [do końca].

Któż Go widział i mógł to opowiedzieć, i któż Go tak wysławił, jak tego jest godzien?

Istnieje wiele tajemnic, jeszcze większych niż te, widzimy bowiem tylko nieliczne Jego dzieła.

Pan bowiem uczynił wszystko, a bogobojnym dał mądrość.”251

Aby nasze dziękczynienie było wciąż żywe, aby nieustannie wzrastało, trzeba wspomnieć chociażby tylko te nieliczne dzieła Pana, które widzimy. Aby dobrze widzieć i aby dobrze wspominać, trzeba nam zbliżyć się do Maryi, do Matki Pana i naszej Matki. Św.

247 Mk. 16,15

248 Jan Paweł II, Tertio millennio adveniente, 32

249 por. Łk. 17, 15- 16

250 Por. Syr. 42, 15- 17

251 Syr. 43. 27- 33

Łukasz napisał o Niej: „Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu.”252 Ona potrafi nas nauczyć wspominać. Wspomnienie wielkich dzieł, których Bóg dokonał w całej historii zbawienia, ma ogromne znaczenie w życiu każdego chrześcijanina, ma szczególne znaczenie w życiu misjonarza. Bez chowania w pamięci, bez wiernego przechowywania w sercu wspomnień o wielkich rzeczach, które Pan uczynił, misjonarz, nie znając swoich korzeni, może się zagubić. Będzie np. zdumiewać się lub może nawet przerażać różnymi niepomyślnymi wydarzeniami. Nie będzie bowiem pamiętał, że Kościół przeżył już różne, bardzo trudne okresy, że przeżywał niekiedy – po ludzku mówiąc – okresy tragiczne. Cóż dziwnego? Tak Kościół, jak Jego Mistrza, krzyżowe drogi prowadzą do chwały.

Niektóre, powtarzane dzisiaj twierdzenia i oświadczenia, niektóre wprost krańcowe postawy, postawy pełne niecierpliwości i gorączki, albo postawy skażone pesymizmem, zniechęceniem, narzekaniem – mają często źródło w zapominaniu o tym, że Bóg Wszechmogący przeprowadzał Kościół przez dziejowe burze jeszcze bardziej umocnionym, a

„krew męczenników była posiewem chrześcijaństwa”. Zapominanie historii Kościoła, zapominanie o jego korzeniach, może zrodzić jeszcze inne niebezpieczeństwo. Ci, którzy nie pamiętają, zaczynają budować Kościół według własnego widzimisię, według kaprysu chwili, bez odniesienia do Kościoła, założonego przez Chrystusa, bez wierności Kościołowi, który dzięki nieustannemu działaniu Ducha Świętego jest świadkiem Pana poprzez całe wieki, jest świadkiem wiernym aż do naszych czasów, tak wśród świateł i blasków, jak wśród ciemności i cieni.

Z okazji naszego 25-lecia pragniemy iść do Maryi, aby Ona uczyła nas dobrej pamięci, która jest fundamentem wdzięczności, fundamentem wierności i źródłem świętej nadziei, nadziei prawdziwej, bo mocno opartej na Bogu, który nigdy nie zapomina o uczynionych obietnicach, i urzeczywistnia je, chociażby nawet przez szaleństwo krzyża.

Chcemy iść do Maryi, aby broniła nas przed złą pamięcią, przed pamięcią wykrzywioną, chorą, która potrafi zapamiętać i zachować w sercu tylko to, co było złe, ciemne, co było rzeczywistością lub tylko urojoną krzywdą. Taka zła pamięć, która potrafi zapamiętać tylko ciemne i mroczne momenty życia, która potrafi żerować tylko na tym, co złe, karmić się mrokiem i cieniem, może rozrastać się w życiu człowieka jak rak, jak złośliwy nowotwór i niszczyć prawidłowe spojrzenie na życie, gasić radość, zabijać zdrową nadzieję, osłabiać chęć życia i działania. Co gorsza, taka zła pamięć może się stać złośliwa i jak dżuma niszczyć chrześcijańską radość, nie pozwalając ludziom dostrzec całej prawdy o życiu, które – owszem – posiada wiele cieni i mroków, ale przecież, dzięki łasce Bożej, posiada także wiele blasków i świateł.

Maryja pamiętała i „chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu.”

Te wspomnienia rodziły Jej uwielbienie, Jej rozradowanie w Bogu-Zbawcy, Jej wdzięczność za wielkie rzeczy, które Jej uczynił Wszechmogący. Ale Jej wdzięczność, wciąż podsycana wspomnieniem, obejmowała także miłosierdzie, które Bóg zachowuje z pokolenia na pokolenie, obejmowała wszelkie przejawy mocy Bożego ramienia, które wywyższa pokornych, które głodnych i łaknących nasyca dobrami. Wdzięczność Maryi

252 Łk. 2, 51

jeszcze bardziej wzrastała, gdy wspominała, że Pan Wszechmogący ujął się za sługą swoim Izraelem, pomny, pamiętający o miłosierdziu swoim, jak przyobiecał ojcom naszym, na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki.253

Ta pamięć i wdzięczność wciąż umacniała osobistą wierność Maryi, wierność obietnicy, którą dała Bogu w chwili Zwiastowania, wierność osobistemu zaangażowaniu Maryi w dzieło Syna, zaangażowaniu, które postawiło Ją pod krzyżem Syna, tego Syna, w którym wszystkie Boże obietnice stały się „tak”, i w którym i przez którego także Maryja wypowiadała swoje „amen” Bogu na chwałę.254

Trzeba, aby Maryja uczyła takiej pamięci, takiego wspominania wszystkich zaangażowanych w misyjną posługę na rzecz Kościoła w Burundi i w Rwandzie. Po ludzku bowiem patrząc, najbliższa przyszłość tych udręczonych krajów i przyszłość tamtejszego Kościoła nie rysuje się jasno. Można powiedzieć, że Kościół w Burundi i w Rwandzie będzie miał do przebycia prawdziwie krzyżową drogę. Trzeba, aby na tej drodze, obok ludzi obarczonych krzyżem cierpienia, wiernie stanęli misjonarze, chociażby nawet mieli być tak bezradni, jak bezradna była pod krzyżem Maryja. Bardzo potrzeba, aby ci misjonarze byli ludźmi nadziei, ludźmi radości, która rodzi się z żywej przyjaźni z Chrystusem i Jego Matką.

Jan Paweł II napisał: „ Jednakże radość każdego Jubileuszu jest w szczególny sposób radością z odpuszczenia win, radością nawrócenia.”

Abyśmy z okazji 25-lecia naszej pracy misyjnej w Burundi i w Rwandzie mogli doznać tej radości z odpuszczenia win, trzeba nam wspominać nie tylko godne podziwu dzieła, których Pan dokonał przez naszą posługę, ale trzeba także wspominać nasze ludzkie słabości i grzechy. Trzeba jednak, żeby to było dobre wspominanie, chrześcijańskie wspominanie win, czyli wspominanie win w obliczu miłosiernego Boga, który pragnie obdarzać radością z odpuszczenie win.

Ojciec Święty napisał: „Gdy zatem zbliża się ku końcowi drugie tysiąclecie chrześcijaństwa, jest rzeczą słuszną, aby Kościół w sposób bardziej świadomy wziął na siebie ciężar grzechu swoich synów, pamiętając o wszystkich tych sytuacjach z przeszłości, w których oddalili się oni od Ducha Chrystusa i od Jego Ewangelii, i zamiast dać świadectwo życia, inspirowanego wartościami wiary, ukazali światu przykłady myślenia i działania, będące w istocie źródłem antyświadectwa i zgorszenia.” 255

Mocne słowa, które możemy, a nawet powinniśmy zastosować do siebie w okazji jubileuszu 25 lat naszej pracy misyjnej w Burundi i w Rwandzie. Trzeba, aby polska Prowincja Karmelitów Bosych w sposób bardziej świadomy wzięła na siebie ciężar grzechu swoich synów, których do Burundi i do Rwandy posłała. Nade wszystko jednak trzeba, żeby sami misjonarze odważnie i szczerze zaglądnęli w przeszłość 25 lat i zobaczyli, czy w ich myśleniu i działaniu nie było takich sytuacji, które świadczą, że oddaliliśmy się od Ducha Chrystusa i od Jego Ewangelii…

Nie przychodzi łatwo człowiekowi takie odważne i szczere spojrzenie. Dlatego ośmielam się prosić wszystkich Drogich Czytelników tych wspomnień, aby nas wsparli

253 Łk. 1, 46 -55

254 por.1 Kor. 1, 20

255 Jan Paweł II, Tertio millennio adveniente, 33

swoimi modlitwami. Wtedy będziemy potrafili spojrzeć odważnie na to, co było mniej chwalebne w naszej misyjnej posłudze i zaniesiemy pokornie nasze winy przed oczy Pana, by radować się z odpuszczenia win. Wsparci modlitwą wielu potrafimy także z naszych błędów i win wyciągnąć odpowiednie wnioski oraz uczynić stanowcze postanowienia, by ku chwale Pana radować się łaską nawrócenia. Nawrócenie to powinno być nie tylko odwróceniem się od tego, co złe, ale przede wszystkim zwróceniem się do Boga, który sam może ożywić na nowo naszą miłość i naszą misyjną posługę.

Bardzo potrzeba, koniecznie trzeba, żeby z okazji 25-lecia naszej pracy misyjnej w Burundi i w Rwandzie nastąpiło prawdziwe ożywienie miłości i misyjnej gorliwości, bo misyjna posługa jest dzisiaj naglącą potrzebą. W encyklice Redemptoris missio Jan Paweł II napisał: „Do tego, by głosić naglącą potrzebę ewangelizacji misyjnej w większym jeszcze stopniu, skłania mnie fakt, że stanowi ona pierwszą posługę, jaką Kościół może spełnić względem każdego człowieka i całej ludzkości w dzisiejszym świecie, któremu nie obce są wspaniałe osiągnięcia, ale który, jak się wydaje, zatracił sens spraw ostatecznych i samego istnienia. ‘Chrystus Odkupiciel – jak napisałem w pierwszej encyklice – objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi… Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca […] musi przybliżyć się do Chrystusa… Odkupienie, które przyszło przez krzyż, nadało człowiekowi ostateczną godność i sens istnienia w świecie.”256

Tymczasem – pisze Ojciec Święty – „Liczba tych ludzi, którzy nie znają Chrystusa i nie należą do Kościoła, stale wzrasta, a od zakończenia Soboru niemal się podwoiła. Dla tej ogromnej liczby ludzi, umiłowanych przez Ojca, który dla nich zesłał swego Syna, oczywista jest nagląca potrzeba misji.”257 „Nie możemy więc być spokojni, gdy pomyślimy o milionach naszych braci i sióstr, tak jak my odkupionych Krwią Chrystusa, którzy żyją nieświadomi Bożej miłości. Dla każdego wierzącego, tak jak i dla całego Kościoła, sprawa misji winna być na pierwszym miejscu, ponieważ dotyczy wiecznego przeznaczenia ludzi i odpowiada tajemniczemu i miłosiernemu planowi Bożemu.”258

Nie możemy być spokojni w szczególny sposób my, Karmelici Bosi, bo jak się wydaje, my przede wszystkim możemy i powinniśmy odpowiedzieć na pełne niepokoju poszukiwania, na pragnienie nauczenia się koncentracji i modlitwy, które są dzisiaj wezwaniem, o którym tak pisze Papież: „Nasze czasy są dramatyczne i zarazem fascynujące.

Podczas, gdy z jednej strony wydaje się, iż ludzie zabiegają o dobrobyt materialny i pogrążają się coraz bardziej w konsumpcyjnym materializmie, to z drugiej strony ujawnia się dziś pełne niepokoju poszukiwanie sensu istnienia, potrzeba życia wewnętrznego, pragnienie nauczenia się koncentracji i modlitwy. Nie tylko w kulturach przepojonych religijnością, ale również w społeczeństwach zeświecczonych poszukuje się duchowego wymiaru życia jako środka zaradczego na odczłowieczenie. Zjawisko to, zwane nawrotem do religii, nie jest pozbawione wieloznaczności, ale zawiera też jakieś wezwanie. Kościół ma niezmierne dziedzictwo duchowe do zaofiarowania ludzkości w Chrystusie, który mówi o sobie, że jest

256 RMs, 2

257 j. w. 3

258 j. w. 86

Prawdą, Drogą i Życiem.259 Jest chrześcijańską Drogą, która prowadzi do spotkania z Bogiem, do modlitwy, ascezy, do odkrycia sensu życia.”260

Jak wspomniałem, to my, Karmelici Bosi, z łaski Wszechmogącego Boga posiadamy w Kościele szczególne doświadczenie życia wewnętrznego, doświadczenie w dziedzinie modlitwy, w dziedzinie poszukiwania duchowego wymiaru życia. To, co przeżyli: św. Teresa od Jezusa, św. Jan od Krzyża, św. Teresa od Dzieciątka Jezus, bł. Elżbieta od Trójcy Świętej261 i tylu innych świętych Karmelu, jest tym dziedzictwem w Kościele, na które tak bardzo czeka dzisiejszy człowiek. W sposób szczególny czeka właśnie w Burundi i w Rwandzie, gdzie różne światowe interesy pchnęły prostych ludzi do bratobójczych walk, w których tak bardzo odczłowieczył się człowiek. Ale też właśnie tam człowiek coraz pełniej rozumie, że aby się nie odczłowieczyć, musi się mocno oprzeć na Bogu, musi z Bogiem nawiązać żywą więź w modlitwie. Nawet bardzo prości ludzie potrafili to zaobserwować i rozumieją, że żywy kontakt z Bogiem broni człowieka przed odczłowieczeniem. Wiele razy z ust prostych ludzi słyszałem zapewnienie: W naszej wiosce żaden z tych, którzy naprawdę się modlą, nie włączył się do krwawej walki, żaden nie wydał, nie zdradził ukrywających, a wielu z narażeniem życia chroniło zagrożonych; jest w modlitwie jakaś moc, która rodzi miłość.

Nigdy nie zapomnę tego cichego, ale równocześnie mocnego błagania staruszki:

Uczcie modlitwy! Ludziom w Rwandzie bardzo to potrzebne. Modlitwa pomagała mi przetrwać straszliwe doświadczenia, których nie oszczędziło mi życie. Tylko modlitwa pozwala mi znosić cierpliwie obecne cierpienia. Uczcie modlitwy!

Jest to błaganie skierowane do karmelitów i trzeba, aby Karmel je usłyszał, aby na nie odpowiedział. Trzeba także, aby poprzez jubileusz 25-lecia swej pracy misyjnej, Karmel w Polsce usłyszał na nowo wezwanie Chrystusa, testament Chrystusa: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu.”262Trzeba, aby Karmel z nowym zapałem poszedł na cały świat, aby poszedł z miłością, na nowo ożywioną, do Burundi i do Rwandy, by uczyć modlitwy, by uczyć życia wewnętrznego, by uczyć jak i gdzie szukać duchowego wymiaru życia, który broni przed odczłowieczeniem. Przede wszystkim jednak trzeba, aby Karmel z nowym zapałem głosił Dobrą Nowinę o miłości Boga Ojca, która nigdy nie ustaje, która rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego263, która jest w Jezusie Chrystusie na zawsze, bo On jest z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata.264

259 J. 14, 6

260 RMs. 38

261 Kanonizowana 16. 10. 2016 r. w Rzymie, przez Papieża Franciszka

262 Mk. 16, 15

263 Rz. 5, 5

264 Mt. 28, 20

Świadectwo takiej miłości Boga Ojca można dać tylko przez miłość, która cierpliwa jest, łaskawa jest, nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma, nigdy nie ustaje.265

DODATEK

W dokumencie MIŁOŚĆ NIGDY NIE USTAJE (Stron 144-149)