• Nie Znaleziono Wyników

ilfg ła powstaje z przyczyn zupełnie odmiennych, ani

Stanisław Nowiński

4. ilfg ła powstaje z przyczyn zupełnie odmiennych, ani

żeli rosa. Gdy bowiem ziemia i woda są cieplejsze, niż po­

wietrze nasycone wilgocią, wtedy unoszą się pary wodne, zgę- szczają się prędko w chłodniejszem powietrzu, czynią je wil- gotnem- i nieprzejrzystem.

„M gła się wznosi, m gła opada" są znane wyrażenia. Gdy opada następuje pogoda, ponieważ ilość wody w powietrzu za­

wartej się zmniejsza, gdy się zaś wznosi, wapory jeszcze wię­

cćj gęstnieją i muszą spadać w postaci deszczu.

134

W jakich okolicznościach okazuje s ię :

5. Śnieg, nie potrzeba powiadać, dobrze wiemy, kie­

dy i jak on powstaje, i że jest dla pól obsianych ochronnem przykryciem podczas ostrych mrozów.

Pamiętajmy atoli, że powietrze może być bardzo napeł­

nione parą, wodną, a jednakże będzie jasne i przejrzyste ; wa- pory bowiem dopiero wtenczas stają się widocznemi, gdy się powietrze ochłodzi; Powietrze może tem więcćj przyjąć wil­

goci, im jest cieplejsze: lecz jest granica, poza którą pary przyjąć nie może, a tą granicą jest nasycenie powietrza parą wodną. Ponieważ główne przyczyny tworzenia się deszczu, rosy, szronu, mgły i śniegu, są ogólnie znane, mało więc o nich pisaliśmy.

Na zakończenie jednak powiemy-jeszcze:

6. O gradzie, będącym w porze letniśj jednem z naj­

groźniejszych zjawisk natury, gdyż częstokroć niszczy w prze­

ciągu jednćj minuty wegetacyę całćj okolicy. Największa szko­

da wyrządzoną bywa, gdy grad pustoszący spadnie przed sa- memi żniwami, gdyż wtedy dla pory spóźnionćj, już tylko rze­

pę i t. p. rośliny okopowe zasiać można, inne, rośliny nie mia­

łyby już czasu do dojrzenia. Ponieważ grad mało szkodzi ja­

rzynie, a mianowicie jeżeli jeszcze zboże nie'wykłosiło się, nie potrzeba się zatem śpieszyć z jej skoszeniem po gradobiciu, gdyż jeszcze nowo wzrastać będzie i dojrzeje lubo nieco pó- źnićj jak zwykle. Jeżeli rośliny pastewne mocno ucierpiały od gradu, należy je zaraz skosić, gdyż inaczćj pierwszy pokos nie pomnożyłby się, po skoszeniu zaś, drugi zbiór będzie tem bujniejszy. Najgorzćj działa grad na winnice, mianowicie w li- pcu lub sierpniu. W tym bowiem czasie nie można obrzynać macicy, nie chcąc pośtradać całego zbioru. Gdy zaś gradobi­

cie nastąpi na wiosnę, potrzeba natychmiast oberznąć uszko­

dzone latorośle, a wtenczas wydadzą jeszcze drzewo zupełnie zdrowe i grona mogące dojrzewać przy pogodzie jesiennćj. Gdy­

by obrzynanie dopiero w następnćj wiośnie nastąpić mogło, sta­

rać się wtedy potrzeba, aby miejsca uszkodzone jak najdokła- dnićj były urżnięte, inaczćj bowiem zepsułoby się drzewo i ma­

cica wieleby ucierpiała.

W niektórych okolicach starają się uczynić grad nieszko­

dliwym przez tak zwane gradochrony. Ustawiają się w tym celu drągi na 150 do 200 stóp od siebie odległe; na ich wierz­

chołkach znajdują się sterczące do góry sztyfty miedziane.

135 Przymocowany do nich drut mosiężny, ciągnie się aż do ziemi i do nićj jest wpuszczony. Dobrze jest pokostować te drągi, aby nie tak prędko uległy zepsuciu. Po żniwach gra- dochrony te zbierają się z pola i przechowują. Nie ma pe­

wności jeszcze, czy one cokolwiek pomagają, dlatego należy obstawać zatem, iżby rolnicy zabezpieczali swe zbiory w To­

warzystwach ubezpieczeń od gradobicia, albowiem tym spo­

sobem mogą się uchronić od smutnych następstw przez grad zrządzanych. Lecz są ludzie, którzy w tćj mierze są tak obo­

jętni jak i w wielu innych rzeczach tyczących się rolnictwa.

Niektórzy myślą, że w ich okolicy wcale gradobicie nastąpić nie może, gdyż od lat piętnastu lub dwudziestu, a nawet od niepamiętnych czasów nie miało miejsca i mniemają że okoli­

czności zewnętrzne, jako to góry, rzeki i t. p. ich zabezpie­

czają. Lecz to jest wielką pomyłką, albowiem chociaż nieza- przeczenie jedna okolica jest bezpieczniejsza od gradu jak dru­

ga, nierównie atoli większą jest prawdą, że żadna okolica nie jest zupełnie przed nim zabezpieczoną. Zapewne uznamy za stosowniejsze, płacić rocznie m ałą kwotę Towarzystwu, aniżeli narażać na stratę cały plon i mienie swoje. Skoro jesteśmy członkami takiego Towarzystwa, mogą sobie nadciągać chmury nieszczęściem brzemienne, mamy wtedy przekonanie, że mało nam zaszkodzą, choćby wszystko w około zniszczyły. A choć- byśmy i przez całe życie swoje nie zostali dotknięci przez nie­

szczęście, będziemy jednak mieć oprócz spokoju duszy pod­

czas srogićj burzy, to przekonanie zadawalniające, że swym datkiem wniesionym do kasy Towarzystwa, ulżyliśmy nieszczę­

ściu innych dotkniętych okropną klęską.

S P I S R Z E C Z Y .

Strona Święta rzymsko-katolickie i kościoła wschodniego,, święta

,-żydowskie. Lunacye. Odmiany powietrza. Wyrachowa­

nie zachodu i wschodu słońca, długości dnia.

Jarm arki ważniejsze w W. Ks. Krakowskim i Galicyi (po­

dług nowych podziałów na powiaty).

Przepisy ogólne pocztowe (z uwzględnieniem zmian jakie zaszły po dzień 1 Października r. z.)

Opłaty od telegramów (według ostatniej urzędowej taryfy).

Taryfa jazdy na kolejach żelaznych (podług ostatniej taryfy rządowej z dniem 1 Października r. z.)

Tabelka stęplowa i ciągnień papierów austryackich.

Wspomnienia ubiegłego stulecia, kilka rysów bijograficznyeh p. Z yg m u n ta Kolumnę. Tadeusz Kościuszko — Jan Kiliński ■— Pułascy — Hugo Kołataj — Tadeusz Rejtan — Potoccy — Kajetan Sołtyk, biskup krakow­

ski — Stanisław Małachowski . . . od 1 do 86 Przy Kielichu, gawędka . . . ' . 38 Wincenty Pol, p. Wł. Sabowskiego . . .■ ' . 42 Mieczysław Dziedusżycki, p. Zyg. Kolumnę . . . ' 47 Opowiadanie starego wojaka o Królowej Jadwidze, Juliana

Starkla (Grzesia z Mogiły). . . . . . 5 1 Ucisk Krakowa za pierwszej bytności w nim Szwedów p.

L. Gąsiorowskiego . . . ' . 72 Podanie Ludowe o Ojcowie p. L. z Kostrzewa . . 90 Rozmowa pana Walentego z panem Krzysztofem, p. Ks. W.

Serwatowskiego . . . . 9 5

Poznanie temperamentu dzieci p. Lucyana Falkiewicza . 105 Wróble i Jaskółki krajowe p. Taczanowskiego. . . 115 Pszczoły, życie ich i t. d. . . . z . . 122 Pogoda i słota p. H. K. Schneidera . . . 128